Niewielka kolonia, jedna z niewielu na planecie, będąca pod opieką korporacji ExoGeni, ale także stanowiąca pewnego rodzaju eksperyment możliwości adaptacyjnych. Zbudowana została na antycznych, proteańskich ruinach i to dzięki wykorzystywaniu ich technologii przetrwała wiele trudnych sytuacji.

Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Kolonia

7 lut 2022, o 01:22

Feros było jedną z wielu dziur, które w swojej skromnej karierze odwiedziła Mila; nie były więc dla niej zaskoczeniem obskurne korytarze, walące się sufity i mieszkańcy kręcący się bez celu, szabrując, co tylko mogą. Tym bardziej było to jednak widoczne ze względu na jakieś tam wydarzenia, które kobieta przelotem widziała w extranecie, a na których nie skupiała się tak mocno. Widoczne to było w jej minie, gdy Mark wspomniał o jakiejś kreaturze i efektach ubocznych, które odbijały się na tutejszych. — Hę? Jakie stworzenie? Aaaa, coś pamiętam — mruknęła, zerkając na oszalałą kobietę. Niespecjalnie ą to interesowało. — Tamten ośrodek chyba i tak jest za daleko, więc możemy chyba być spokojni.

Bar był niedaleko i wyglądał totalnie przeciętnie, jak na tutejsze realia. Mila weszła za Hunterem, rozglądając się na spokojnie wokół i wychwytując kilku bywalców przyodzianych w kombinezony robotnicze. Szybko straciła nimi zainteresowanie, przyglądając się półce z alkoholami ułożonej w dziwną instalację. Przekręciła nawet lekko głowę, próbując zrozumieć, co autor miał na myśli, ale oczywiście bezskutecznie. Być może jakiś koneser sztuki byłby w stanie wychwycić subtelności ułożeń tego turiańskiego whisky ułożonego szyjką w stronę najtańszego piwska.

Z jej dzikiej kontemplacji wyrwało ją pytanie Marka, który zadał je w sposób bardzo... sposobny do sytuacji. Ciężko było jej to wytłumaczyć, ale sposób ułożenia słów po prostu kojarzył jej się z budowlańcami czy właśnie robolami siedzącymi niedaleko. Tak czy siak konwersacja jakoś się rozkręciła i Mila dostała swój kufel piwa, który dla niej, koneserki alkoholi i amatorki domowej roboty bimbrów był zwyczajnie niesmaczny. Powstrzymała się jednak przed grymasem i upiła kilka łyków, słuchając ploteczek. Jej twarz ożywiła się delikatnie dopiero, gdy ktoś wspomniał o turiańcach z ośrodka. Skupiła spojrzenie na robotniku, odstawiła spokojnie kufel, dłoń jednak zostawiając na szklance i zapytała spokojnie, zainteresowana tematem: — Jacy turiańce z ośrodka? — to na pewno było ciekawe i związane jakoś z jej samozwańczą misją, nie było bata, że tak nie było.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

12 lut 2022, o 22:47

Mężczyźni nie wydawali się podejrzliwi. Byli zaledwie przedstawicielami klasy robotniczej w małej, zapomnianej przez bogów i całą galaktykę kolonii. Każdy przyjezdny musiał być dla nich dobrą okazją, żeby coś podsłuchać o tym, jak życie wiodło się w innych zakątkach Drogi Mlecznej. Tym razem, dla odmiany, coś ciekawego działo się w ich skromnej codzienności - cokolwiek wydarzyło się poza Nadzieją Zhu, sprawiło, że mówili o tym podekscytowani.
Niekoniecznie oznaczało to, że było to coś dobrego. Ekscytację w ludziach zwykły wzbudzać nawet katastrofy i wojna. Taka była Ziemska natura.
- No ten, jest tu jakaś firma turiańska, nie wiem. Coś tam robią, szkolą?
Drugi przytaknął lekko, kiwając głową.
- Ośrodek szkoleniowy. Uczą czegoś tam. To jakaś prywatna firma, ale no, pierwsza turiańska firma na Feros, to wszyscy się podekscytowali. Myśleliśmy, że miejsca pracy będą, a tu chuj jeden z tego. Zamknięci są, ochronę wystawili, nie wpuszczają nikogo.
- Nie prawda, raz! - żachnął się od razu towarzysz. - Raz tam byłem, jak rura jebła. Strasznie nieprzyjemni. Skryci, jakby kurwa tajemnice rządowe chowali. No ale, ochroniarze wszędzie, WSZĘDZIE, tylko zaopatrzenie z kolonii przyjmowali.
Mark udawał mało zainteresowanego przez chwilę. Gdy odezwał się ponownie, mówił nonszalancko, jakby z uprzejmości kontynuował temat, którzy tamci chętnie zaczęli, nie dając po sobie poznać, że sam jest też zainteresowany.
- Na co im tyle ochrony? Może to oni coś odjebali, skoro niebostrady zamknięte...
Mężczyźni zarechotali lekko, zgadzając się, upijając łyk swojego piwa.
- Na pewno. Ich placówka została zamknięta całkowicie, szczelnie. Zresztą, niedługo się dowiemy, Fern tam jedzie, nie?
- Taa...
Mark upił własny alkohol.
- Myślałem, że nie wpuszczają nikogo - zauważył krótko.
- No nie, ale kolonia prowadzi jakieś dochodzenie. Wysyłają przedstawiciela. Fern, nasz kolega, ma go tam zawieźć. Jakoś teraz chyba, nie?
Drugi mężczyzna skinął głową.
- Chuj go tam wie. Jedziemy drugą kolejkę? - spytał swojego towarzysza, po czym oboje machnęli w stronę barmana, zamawiając następne piwa.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Kolonia

13 lut 2022, o 03:06

Turiańska firma brzmiała nieco dziwnie jak na odłam spółki matki będącej pod protektoratem ludzi, co nie omieszkała zauważyć w myślach kobieta. Można było to jednak wyjaśnić na kilka sposobów, a najsensowniejszym było po prostu niedoinformowanie robotników – widząc pewnie sporo przedstawicieli tamtej rasy mogli wysnuć własne domniemania. Oczywiście wiele mogło się zmienić i Xu Medical mogło jednak być pod palaveńskim protektoratem. To nie było jednak najważniejsze.

Dwa słowa: ośrodek szkoleniowy. To wystarczyło Mili, by mięśnie jej twarzy delikatnie drgnęły. W dodatku pozamykani na cztery spusty i skryci, niechętni na wpuszczanie nowych. Oczywiście, że mowa była o Xu, a na dodatek potwierdzały się jeszcze poszlaki Julie, jakkolwiek nie było to jej w smak. Jakby problemów było jeszcze dosyć, to tutejsi musieli podkreślić kilka razy o tym, ile to jest tam ochrony, jakby sam los wrzeszczał jej w twarz o tym, jak bardzo jest tam niebezpiecznie. Świetnie, szkoda tylko, że i tak musi tam wejść bez względu na to, ile siedzi tam trepów; no chyba że wycofałaby się, ale to niezbyt wchodziło teraz w grę.

Dawno temu się pozamykali? — dopytała, brzmiąc na równie zainteresowaną tematem, jak Mark. Piwo wylądowało w jej żołądku, ale co to było za uczucie, okropne. I może Mila była najemniczką, a na Omedze za jej starych czasów nie było najwyższej jakości alkoholu, ale zawsze starała się doszukiwać czegoś najlepszego. Za bardzo była chyba przyzwyczajona do domowej roboty trunków.

Dostawszy odpowiedź na wcześniejsze pytanie, zerknęła na Huntera i skinęła na niego krótko głową, po czym z udawanym zainteresowaniem przejrzała swój omni-klucz i westchnęła. — Musimy się zbierać chyba — rzuciła po chwili, płacąc za ich piwa i klepiąc Marka po ramieniu. Tuż po tym, jak zamknęły się za nimi drzwi baru, odwróciła się do niego i powiedziała: — Idziemy do doków, tam wypytamy o szczegóły. I chyba musimy troszkę zmienić plan, skoro jest tam tyle ochrony podobno.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

14 lut 2022, o 15:38

Mężczyźni nie wyglądali na zainteresowanych celem ich przyjazdu na Feros. Nadzieja Zhu nie była atrakcyjnym miejscem docelowym dla przyjezdnych, dlatego też zwykle, gdy jacyś się pojawiali, mieli bardzo konkretny powód przybycia w to miejsce. Niczym dziwnym było pójście do baru, rozprostowanie nóg po długiej, kosmicznej podróży i nadrabianie plotek.
- A nie wiem... dzień temu? - rzucił jeden bez większego zainteresowania, chętny do zmiany tematu, który już rozpoczął inny pracownik.
Mark być może nie był w tej chwili królem subtelności, dopijając swoje piwo dość szybko i odstawiając je na stół. Prawda była taka, że choć jego twarz nadal wyrażała dyplomatyczną uprzejmość, dostrzegła w jego oczach chowający się w cieniu gniew. Informacja, którą podzielili się z nimi mężczyźni również wstrząsnęła nim do jakiegoś stopnia. Chciał natychmiast ruszyć, wiedząc, że mogli być o dzień za późno by pomóc Julie w tym, co sobie zaplanowała - albo uratować ją przed samą sobą.
- No, będziemy się zbierać panowie. Powodzenia w robocie.
Na szczęście mężczyźni byli zbyt pochłonięci rozmową na nowy temat, by w ogóle zauważyć ich odejście. Mark klepnął jednego z nich po ramieniu i ci skinęli im głowami na pożegnanie, pozwalając im wyjść z powrotem na zewnątrz, na zimne powietrze kolonii.
Wszystko było dość dobrze oznaczone w Nadziei Zhu. Z łatwością znaleźli strzałki kierujące ich do garażu i, gdy znaleźli się już w dyskretnej windzie, gdzie nikt nie mógł ich podsłuchać, Mark westchnął głośno.
- Ciekawe, czy Julie się udało... to co chciała zrobić - mruknął. Sytuacja nie wyglądała dobrze, zarówno w kwestii kolonii blokującej niebostrady, jak i zamkniętego ośrodka, w którym prawdopodobnie zaostrzyła się tylko ochrona. - Potrzebujemy pojazdu, jakiegokolwiek, żeby dotrzeć na miejsce. Jeśli uda nam się zwędzić ten, który ma z tym przedstawicielem kolonii tam się zwabić, to będziemy mieli wejście do środka zagwarantowane.
Gdy weszli do środka garażu, dostrzegli, że w praktyce był ogromną halą, której podłoga była jezdnią. Jeden pojazd stał tuż przy wejściu do windy - był nieaktywny, a obok niego pracował jakiś ludzki inżynier. Trudno było powiedzieć, czy jest sprawny, czy nie. Drugi, który dostrzegli w poza tym pustym hangarze, był gotowy do drogi - stał tuż przy zamkniętej bramie wyjazdu z odpalonym silnikiem. Hunter bez zawahania ruszył w jego kierunku.
W środku zastali kierowcę, który zdziwił się na ich widok - najwyraźniej czekał na przedstawiciela, którego miał zabrać do ośrodka. Mark podszedł nieco bliżej i uśmiechnął się w jego stronę.
- Przyjacielu, widzę, że jesteś zmotoryzowany - zagadnął, klepiąc dłonią metalowy pancerz pojazdu. - Przylecieliśmy tu w sprawach biznesowych. Nasza firma ma problemy, którymi musimy zająć się natychmiast, inaczej wszyscy możemy na tym ucierpić. Długo potrwa jeszcze ta blokada?
Turianin siedzący w fotelu kierowcy podrapał się po skroni pazurem, myśląc.
- No, niewiadomo... Wiecie jak to jest, to sprawa bezpieczeństwa.
Mark z przekonaniem kiwnął głową, jakby niczego na świecie tak doskonale nie rozumiał, jak tego.
- Jasne, oczywiście... Ale widzisz, to naprawdę pilne. Nie mógłbyś nam pomóc może? Nic cię to przecież nie kosztuje, i tak widzę, że szykujesz się do wyjazdu.
Turianin nie wyglądał na przekonanego, przynajmniej nie od razu. Pokręcił lekko głową, niezdecydowany.
- Przykro mi, musicie zaczekać na otworzenie niebostrad. W tej chwili tylko personel ma prawo opuszczać kolonię.
Hunter zerknął w stronę Mili. Widziała, że był gotowy do ataku, jeśli dyplomacja zawiedzie - ale czekał na to, co zdecyduje się zrobić. Spróbować przekonać kierowcę, czy też zainicjować inny rodzaj perswazji.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Kolonia

16 lut 2022, o 23:34

Dzień temu. Pokrywałoby się mniej więcej z datą przybycia Julie do ośrodka; uświadomiwszy więc sobie, że zamknięcie placówki Xu musiało być w jakiś sposób powiązane z jej czynami, Mila skrzywiła się lekko. Oznaczało to ni mniej ni więcej, że zdołała dostać się do środka i narobić na tyle bałaganu, że zamknęli całą okolicę w obawie przed wyciekiem informacji. Było to także równoznaczne z tym, że ciągle musiała być tam... być może nawet więziona. To znacznie utrudniało sprawę.

Idąc korytarzami Nadziei prosto w stronę doków, Mila ciągle zastanawiała się nad tym, co mogą zrobić w środku. Oczywistym było, że frontalne podejście nie wchodziło w grę z jednego powodu; nikogo nie wpuszczali, więc automatycznie dostaliby pewnie kulkę w głowy w potrzebie ochrony interesów. Pozostawało więc tylne przejście, które w teorii nie było strzeżone jeszcze przed napadem Lockley. Albo to, co mówił Hunter. — Wiem. Problemem właściwie nie będzie samo dostanie się do środka, ale to, co zrobimy w środku. Jeśli chciała zemścić się na Orace, to może zdążyła to zrobić, zanim ją złapali, a pewnie to zrobili. Jeśli liczyła... na coś więcej, to pewnie nie. Ale tak jak mówiłam, szanse na to, że ukrywa się w pilnie chronionym ośrodku są nikłe.

Z tymi iście pozytywnymi słowami dwójka wkroczyła do doków, gdzie oczom najemniczki nie umknęły dwa pojazdy – jeden ewidentnie zaparkowany na dłużej i drugi gotowy do drogi. Na równi z Hunterem ruszyła do tego drugiego, pozwalając mu zainicjować rozmowę, jeśli był faktycznie taki pogadany z robotnikami. Jego metody jednak zawiodły i widziała spojrzenie, jakim ją obdarował.

Pora była na jej metody.

Nonszalancko oparła się o karoserię wozu, pilnując, aby jej sylwetka była zakryta przez cielsko samochodu – dzięki temu inżynier nie powinien widzieć, tego co robiła. A w tym momencie uśmiechnęła się ciepło do turianina, po sekundzie opierając się na drzwiach łokciami. Stuknęła niedbale palcami, nachylając się mocniej i sięgając lewą dlonią do jego ramienia. Momentalnie aktywowała swoje omni-ostrze, pozwalając, by zawisło ono centymetr od szyi kierowcy. Ze stoickim spokojem pozwoliła także błysnąć na chwilę swojej biotyce, chcąc uświadomić swojemu rozmówcy, że cokolwiek nie zrobi, będzie w ciemnej dupie.

Wychodzi więc na to, że jesteśmy tym personelem, nieprawdaż? — zapytała cicho, zerkając na Marka i kiwając mu głową, aby wsiadał już do samochodu. Im szybciej się stąd zawiną, tym lepiej. Tak czy siak, Mila starała zachowywać się spokojnie i bez zbędnej agresji. Czasami pogodne zachowanie w połączeniu z groźbą śmierci potrafiło działać cuda.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

19 lut 2022, o 16:36

[h3]Zastraszenie[/h3]
<70%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

19 lut 2022, o 16:49

Patrząc z zewnątrz, prowadzili po prostu przyjemną konwersację z kierowcą pojazdu, który zaraz uda się w swoją stronę. Jedyny członek personelu, który mógłby spojrzeć w tej chwili w ich kierunku wydawał się dalej zajęty naprawą drugiej maszyny. Mark sporadycznie zerkał w jego stronę, nie dając po sobie poznać, że robią cokolwiek niewłaściwego.
Turianin przełknął głośno ślinę, gdy ostrze znalazło się tuż przy jego szyi. Odsunął ręce od kierownicy, odruchowo unosząc je w górę w geście poddania się i przytaknął, nieopatrznie zbyt nisko pochylając głowę przy swoim potwierdzeniu. Żarzące ostrze musnęło jego szyję i choć nie przebiło twardej, turiańskiej skóry, zostawiło na sobie małe poparzenie.
- Będę miał z tego cholerne kłopoty - jęknął, ale sięgnął dłonią do panelu w pojeździe, odblokowując drzwi od strony pasażerskiej. - Duchy, pomóżcie mi, zanim wpakuję się w jakieś gówno...
Mruczał pod nosem słowa niezadowolenia, niecierpliwie czekając, aż wejdą do środka. Nim to zrobili, Mark uśmiechnął się do niej z zadowoleniem.
- Dobra robota - rzucił krótko, otwierając drzwi i chcąc wpuścić ją na miejsce z przodu.
- Oczekują faceta - poinformował ich nerwowo turianin, sprawiając, że Hunter po namyśle sam wpakował się na przednie siedzenie pasażerskie, zostawiając Mili tylne - to, na którym mogła się schować, jakby czekała ich kontrola.
Turiański kierowca zdalnie aktywował panel sterujący ogromnymi drzwiami garażu, które posłusznie, choć nieśpiesznie, uchyliły się przed nimi, wpuszczając do środka promienie słońca. Silnik zaryczał głośno, a ściany i podłoga pojazdu zadrżały, gdy ten został uruchomiony. Wkrótce, skierowali się na niebostradę.
- Gdzie w ogóle jedziemy? - spytał turianin, zerkając przez lusterko w kierunku MIli, ale Mark odpowiedział mu od razu.
- Tam, gdzie miałeś jechać od początku. Wszystko zgodnie z planem, nie musisz się o nic martwić.
Blef, którego turianin nie łyknął, ale kiwnął głową, nie mając innej opcji, jak po prostu dalej jechać naprzód.
Pojazd nie był nowy - wręcz przeciwnie, wydawał się być mocno przestarzałą technologią. Siedzenia były twarde, niepasujące do reszty konstrukcji, jakby zamocowano je na potrzeby cywilnego transportu. Auto poruszało się na sześciu kołach i było stosunkowo zwrotne, choć dość powolne. Wysokie zawieszenie umożliwiało im pokonywanie przeszkód na drodze bez zbędnych problemów.
Feros bywał piękny, ale to piękno należało odnaleźć w pustce. Gazowy gigant nie oferował widoków imponujących miast, gór czy terenu wokół. Niebostrady miały wysokie ściany, zapobiegające wypadnięciu kogokolwiek poza zawieszone między wysokimi wieżowcami mosty. Z początku ich drogi ta była gładka, asfalt może nie był świeży, ale przynajmniej nic nie stało na ich drodze - w miarę jednak gdy oddalali się od kolonii, dostrzegali coraz więcej odłamków skalnych, dziur w drodze, a nawet osmalonych szczątków wysadzonej technologii. Nadzieja Zhu skutecznie ukrywała ślady po obecności gethów w tym miejscu dwa lata temu, ale tutaj, w dziczy gazowego pustkowia, blizny pozostawione na planecie były aż nadto widoczne.
Wkrótce dostrzegli na swoim horyzoncie placówkę turian. Ich punkt docelowy nie był umieszczony w wieżowcu, jak kolonia, a był zlepkiem niskich struktur wybudowanych na platformie odstającej od niebostrady. Wjazd do środka był chroniony przez dwie, zautomatyzowane wieżyczki i budkę, z której na widok pojazdu wyszedł ludzki mężczyzna odziany w pancerz.
- Macie jakiś plan? - spytał nerwowo kierowca, zwalniając nieco, kupując im czas na ustalenie wersji zdarzeń.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Kolonia

20 lut 2022, o 20:50

Jej piękne, ciche przedstawienie wyszło doskonale – turianin nie oponował pod naciskiem jej omni-ostrza, poddając się natychmiast. Mila uśmiechnęła się delikatnie, słysząc jego ciche jęczenie. — Jak dobrze pójdzie, to nic ci się nie stanie. Po prostu współpracuj — dorzuciła, obserwując wchodzącego do samochodu Marka. Sama ostrożnie weszła zaraz od strony kierowcy, zamykając za sobą spokojnie drzwi, wkładając na głowę hełm i wyjmując strzelbę, którą przystawiła do fotelu kierowcy, aby ten pamiętał, kto tutaj aktualnie jedziemy.

Podczas gdy Hunter ją wyręczył w odpowiadaniu na pytania, Mila zamyśliła się, zastanawiając się, jak zachować się na miejscu. Naturalnym, jeżeli mężczyzna miał być tym pięknym zamiennikiem, to kobieta powinna się schować w samochodzie, ale wiedziała, że kierowca może sypnąć przy pierwszej lepszej okazji. Trzeba było działać tutaj szybko, wbić się do obiektu, poudawać przez chwilę, że pora na kontrolę i zniknąć z pola widzenia. Następnie znaleźć jakieś wskazówki, co się stało z Julie...

Pojazd zaczął zwalniać, wybijając z rytmu najemniczkę, która zerknęła na to, co działo się przed nimi. Dwie wieżyczki strażnicze i ochroniarz. Pytanie turianina początkowo zignorowała, myśląc krótką chwilę. — Żadnego planu nie mamy, bo kolega przecież przyjechał tutaj na kontrolę z Nadziei Zhu. Mnie tu nie ma, ty rób swoje. — Z tymi słowami zjechała na swoim miejscu na dół, kładąc się między fotelami tak, aby na pierwszy rzut oka nie było jej widać. Uruchomiła omni-klucz, nie chcąc niczego więcej wypaplać ich przewoźnikowi, zamiast tego pisząc do Marka wiadomość.

Udawaj tego urzędnika z Nadziei; urwij się natychmiast pod pretekstem toalety czy coś, ja w tym czasie zostanę w aucie a jak będzie w miarę pusto, wyjdę i się spotkamy. Bądźmy pod kontaktem, chyba że masz inny plan?
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

20 lut 2022, o 23:59

Turiański kierowca był bardzo niezadowolony z ich braku planu, ale Hunter bez wahania skinął głową, zerkając na nią na tylnym siedzeniu. Wydawał się nieprzestraszony potrzebą improwizacji, w przeciwieństwie do siedzącego obok cywila. Poruszył się w fotelu, odpinając od swojego paska pistolet i wręczył go Mili.
- Trzymaj, z bronią mnie tam na pewno nie wpuszczą.
Turianin zaklął pod nosem na widok broni, ale utrzymywał ich kurs prosto na placówkę. Z pozoru wyglądałoby, że Mark pozostanie bezbronny, ale oboje z Račan wiedzieli, że tak nie jest. BIotycy potrafili poradzić sobie bez dodatkowej siły ognia.
Jeśli domysły Julie były prawdziwe, turianie, z którymi mieli mieć do czynienia, również nie mieli z tym problemu.
Hunter dyskretnie odczytał wiadomość i w kilku ruchach sklecił własną.
Wyślę ci status gdy dotrę do prywatnego miejsca.
Ich pojazd wreszcie zatrzymał się przed zamkniętą bramą. Mila mogła dostrzec przez okno złowrogo wyglądające wieżyczki szturmowe, których zautomatyzowane systemy natychmiast obrały ich za cel. Poza nimi, wciśnięta z tyłu praktycznie pod fotel, nie widziała już nic.
Usłyszała, jak szyba się uchyla od strony turianina.
- Joshua Smith? - chrypnął obcy głos. Hunter poruszył się, ze zgrzytem pancerza ocierającego o skórzane obicie fotela. - Mamy tutaj dokumenty, do wypełnienia...
- Długo jeszcze będziemy czekać na wjazd? - warknął poirytowanym tonem brunet, sprawiając, że osoba sprawdzająca go natychmiast zamilkła. - Kolonia jest sparaliżowana, niebostrady zamknięte. Z każdą sekundą kosztujecie nas pieniądze. Nadzieja Zhu powinna przemyśleć dalsze wspieranie waszych...
- Panie Smith, mnie również obowiązują procedury - mruknął mężczyzna. - Proszę, jedźcie. Przygotuję wszystko na pana wyjazd.
Kierowca milczał, a jego strach niemal sączył się przez oparcie siedzenia. Silnik pojazdu znów zamruczał, gdy brama przed nimi się uchyliła i ruszyli do środka, wgłąb placówki. Zgodnie z jakimiś wytycznymi, których nie znała, turiański kierowca skierował ich do zadaszonego miejsca parkowania na samym skraju platformy, którą zajmowała firma.
Po kilkudziesięciu sekundach, pojazd zatrzymał się, a silnik zgasł. Hunter wyszedł od strony pasażera, lecz gdy kierowca otworzył swoje drzwi, zamknęły się niemal natychmiast.
- Kierowca zostaje w środku - zażądał ochroniarz, zatrzymując turianina w miejscu.
Nastała cisza. Hunter nie odzywał się, ani po pierwszych pięciu minutach, ani po dziesięciu. Gdy minęło piętnaście, mogła się lekko wyprostować, chcąc choćby trochę rozeznać w sytuacji. Tkwili pod zadaszeniem przypominającym namiot. Przed pojazdem, tyłem do niego, stał jeden mężczyzna - człowiek, uzbrojony i opancerzony, w dłoniach trzymał karabin. Nikogo innego nie dostrzegła.
- Nie wychodź, błagam - szepnął turianin, nerwowo zerkając do tyłu. - Zabiją nas oboje.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Kolonia

21 lut 2022, o 14:53

Mila ze swojego niewygodnego miejsca sięgnęła po broń Marka, chowając ją do plecaka i stękając, gdy musiała nienaturalnie się wygiąć. Następnie zerknęła na komunikator, widząc odpowiedź od mężczyzny – prywatne miejsce pewnie nie będzie zbyt szybko dostępne, więc trzeba było się modlić do kogokolwiek, by wszystko przebiegło płynnie.

A więc taki był jego alias – Joshua Smith. Trzeba było przyznać, że dosyć wygodnie strażnik podał na tacy ważne informacje, ale także zasługą Huntera było piękne udawanie kogoś ewidentnie zdenerwowanego aktualną sytuacją kolonii. Przez cały ten czas Mila leżała jak truś pod miotłą, nie ruszając się nawet o milimetr, bojąc się, że zgrzyt pancerza zdradzi nieproszonego gościa.

Hunter gdzieś poszedł, a ku jej... no, powiedzmy że zadowoleniu, turianin został w środku. Dzięki temu mogła mieć pewność, że ich nie wsypie, chociaż jego irytująca obecność, przez którą przelewał się strach nieco ją wyrywało z rytmu. Tak czy siak czekała cierpliwie, aż Mark wróci, bądź da jej znać, co się dzieje. To jednak nie nastąpiło, a zniecierpliwiona kobieta nieco się uniosła, chcąc rozeznać w sytuacji.

Jeden ochroniarz, nie wiadomo, czy także kamery. Nie było to zbytnim wyzwaniem, ale i tak należało trzymać gardę, szczególnie jeśli będzie próbował wzywać większą ilość osób. Mila zerknęła po chwili na kierowcę i półgębkiem rzuciła: — Musisz iść do toalety i to w tym momencie. Poproś tego typa, żeby cię zaprowadził albo wskazał drogę. Zostaw uchylone drzwi — jej plan polegał na tym, aby być może pozbyć się zakapiora, który miałby zaprowadzić turianina do kibla; jeśli jednak by ten puścił go samego, chciała jak najciszej wyjść i złapać go od tyłu; stąd też jej prośba o zostawienie uchylonych drzwi. Jeśli to na nic się zda, nadal postara się wyjść, tylko w najgorszym przypadku z pompą. Bez względu na to, czy napisze jej Mark, musiała się stąd jakoś wydostać.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

22 lut 2022, o 18:30

Turianin nie był zbyt zadowolony - tego była pewna. Wydał z siebie ciche fuknięcie, gdy zasugerowała mu dość dosadnie o tym, co tak właściwie musiał zrobić, właśnie w tej chwili. Choć miał pewne prawo się zbuntować, teraz kierowca znajdował się na terytorium obcej korporacji po tym, gdy nie przyznał się, że Joshua nie jest tak naprawdę Joshuą.
Tkwił w tym już zbyt głęboko.
- Ekhm... Dobry człowieku... - zagadnął do stojącego obok ochroniarza. - Bo widzisz... ta jazda była taka... ee... długa... Potrzebuję toalety.
Nie brzmiał zbyt przekonująco - stres odznaczał się w jego głosie drżeniem, a sam mężczyzna koślawo stukał palcami w drzwi, wyrażając swoją nerwowość.
Usłyszała z oddali ciężkie kroki ochroniarza podchodzącego bliżej pojazdu, które nakazały jej z powrotem się schować.
- Nie ma szans, gościu. Ja się stąd nie ruszam.
Turianin mruknął coś z niezadowoleniem, ale wystarczyło subtelne sztuchnięcie jego fotela by przypomniał sobie o tym, jak istotne było jego zadanie.
- Ależ... ja nie wytrzymam, co to taki za problem dla ciebie jest, ja... - kontynuował, mrucząc pod nosem złorzeczenia, nawet krótkie groźby o tym, że "pan Smith się o tym dowie", po których ochroniarz wreszcie się ugiął i zaklął.
- Dobra, wyłaź - oznajmił wreszcie, otwierając drzwi turianinowi, który bez zawahania wygamolił się na zewnątrz. Przymknął je z powrotem, ale nie zamknął całkowicie, umożliwiając jej wyjście. Słyszała ich kroki na twardym podłożu, gdy oddalali się do pojazdu, ale te, ku jej zdziwieniu, dość szybko się urwały.
- Lej tu - zażądał ochroniarz, wzbudzając w turianinie jeszcze większe przerażenie.
- Ale ja... ja mam lęk wysokości, ja...
- Lej i nie pierdol, gościu, albo będziesz musiał to zrobić w aucie, zrozumiano?
Wysuwając się z auta, dostrzegła, że oboje podeszli do dość kiepsko zabezpieczonej krawędzi platformy. Ochroniarz odwrócił się do niej tyłem ostentacyjnie, nie chcąc oglądać tego, co zamierzał zrobić turianin, który w ogromnym dyskomforcie sięgał do swojego rozporka.
Gdy tylko obeszła lekko pojazd, musiała się cofnąć, dostrzegając patrolującego, ludzkiego ochroniarza tuż obok, który miał tę dziwną scenę w zasięgu wzroku. Droga bezpośrednio na środek platformy była zablokowana, a gdyby chciała wykończyć pilnującego kierowcę człowieka, ryzykowałaby tym, że odkryje swoją pozycję.
Zmuszona do umknięcia w bok, schowała się w bezpiecznej pozycji za skrzyniami, za swoimi plecami mając wyłącznie niską barierkę i nieskończoną przepaść Feros. Promienie słońca niknęły w grubej powierzchni chmur, rozświetlając wszystko w szaro-fioletowych barwach. Na skórze poczułaby muśnięcie wiatru, jeśli nie miała na głowie hełmu.
Wiadomość od Marka przyszła z opóźnieniem.
Północno-wschodni budynek to sami urzędasy, nie ma tu Julie. Idę do następnego, dam ci znać.
Daleko w oddali widziała budynki, o których mówił Hunter. Różne, barakopodobne konstrukcje ułożone były wokół platformy, nieustannie pilnowane przez wzmożoną ochronę. Mogła czekać na Marka - a mogła sama udać się na zwiady.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Ostatnio zmieniony 22 lut 2022, o 21:40 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Kolonia

22 lut 2022, o 21:27

Jakkolwiek to by się nie podobało turianinowi, był teraz częścią spisku; mógł ich wsypać po drodze, powiedzieć, że pan Smith to jednak nie pan Smith... ale tego nie zrobił. Zamiast tego jak cienias trzymał się gróźb Mili, posłusznie narażając swoje życie dla nieznajomej z bronią. Ba, Mila nawet trochę go szturchnęła w fotel, gdy chciał się poddać ze swoimi próbami przekonania ochroniarza, nawiasem mówiąc tragicznymi. Na całe szczęście był przy tym potulny, w końcu naginając wolę najemnika i wychodząc, zostawiając za sobą uchylone drzwi.

Mila niemal natychmiast przesunęła się na przednie siedzenie. Zamarła, słysząc że bardzo szybko dwójka się zatrzymuje, ale zerkając w bok, dotarło do niej, że teraz albo nigdy. Uchyliła jak najciszej drzwi, wysuwając się zza nich i przymykając natychmiast. Szybko rozglądnęła się wokół, klnąc w myślach na widok takiej ilości ochroniarzy. Z jednym by sobie poradziła, ale nawet i Mila dupa, gdy wrogów kupa. Dlatego czmychnęła na bok, w dosyć bezpieczne miejsce, gdzie mogła przemyśleć nieco sytuację.

Wszędzie była straż, na dodatek łażąca w kółko jak psy za ogonem. W międzyczasie Mark dopisał coś o budynku urzędniczym, z którego wyszedł – na co kobieta jedynie westchnęła cichutko. Nie mogła czekać, kiedy w każdej chwili może ktoś zaglądnąć do jej kącika i ją przydybać. Jeśli już mają to zrobić, to w trakcie buszowania. Dlatego też odpisała Hunterowi:
Sprawdzam ten po prawej od samochodu.
I kiedy tylko nikt akurat w jej stronę nie patrzył, na kuckach przesunęła się na skraj platformy – na tyły największego budynku, gdzie prawdopodobieństwo złapania jej było znikome. Zaczęła przesuwać się po cichu, ciągle jednak trzymając w dłoniach strzelbę na wypadek gdyby musiała jej użyć. Zamierzała okrążyć budynek aż do drzwi na jego boku. Oczywiście te były zamknięte, pomimo wielce dogodnego umiejscowienia, ale zawsze warto próbować... dlatego też Mila najpierw upewniwszy się, że patrole zniknęły i nikt się na nią nie gapi, zaczęła grzebać przy przełączniku, chcąc odblokować przejście. Podpatrzyła co nieco od Crassusa, który przeważnie był tym technicznym i szczerze liczyła, że to jej wystarczy.

Jeśli nie uda jej się zhakować drzwi, powolutku, ponownie tylko gdy nikt nie będzie jej widział, przemknie po tyłach do miejsca pomiędzy dwoma kolejnymi budynkami, kuląc się za osłoną. Tam wszystko było zależne od tego, gdzie kto się patrzy.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

22 lut 2022, o 21:37

[h3]Wykrycie przy ruchu[/h3]
<5%
0

[h3]Włamanie[/h3]
A<20<B<50<C
A - włamanie po cichu
B - triggeruje ponowny rzut na wykrycie
1

[h3]Wykrycie przy włamaniu[/h3]
<10%
2

[h3]Przeszukanie[/h3]
1 - wartościowe, 2 - ok, 3 - śmieć.
3
Ilość
4
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

23 lut 2022, o 00:24

Przemknięcie za budynkami okazało się prostsze, niż się wydawało. Choć przepaść po drugiej stronie nie nastrajała optymizmem, przytulona do ściany Račan znajdowała w niej wystarczająco oparcia, by nie czuć, że wiele ryzykuje znajdując się w takim położeniu. Gdy dotarła do załomu i wyjrzała za krawędź, dostrzegła stojącego w oddali ochroniarza. Od drzwi prowadzących do środka dzieliły go skrzynka i duży, stalowy panel, przypominający archaiczne osłony, jakich pozostałości walały się po całym Feros z czasów wojny z gethami.
Wiele podłapała od Crassusa, ale panel okazał się stosunkowo prosty w obsłudze. Żeby nie zwracać na siebie uwagi, musiała w klęczkach majstrować przy urządzeniu, zdejmując z niego pokrywę i dostając się do okablowania. Gdyby potrafiła hakować z użyciem swojego omni-klucza, pewnie zajęłoby to jej zaledwie sekundę - zamek był nieskomplikowany, ot, zwykły, jak często widywano w mieszkaniach. Dlatego też, z doświadczenia, wiedziała w co uderzyć, by wymusić na nim kooperację.
Nic nie mogło przygotować jej na stukot, z jakim zamek poddał się działaniom wepchanego w niego omni-ostrza. Ochroniarz przestąpił z nogi na nogę po drugiej stronie przeszkód zawalających przejście, ale na szczęście nie zdążył dostrzec niczego podejrzanego - Chorwatka wcisnęła się przez uchylone skrzydła drzwi.
Pomieszczenie, w którym się znalazła, przywołało na myśl wspomnienia. Sala treningowa z wydzielonymi dodatkowymi pomieszczeniami technicznymi i służbowymi, a także małą szatnią. Łudząco podobna do tej, na której trenowała na stacji lata temu. W kącie widziała rekwizyty, których turianie używali w ich treningach - ciężarki, które podnosili studenci, piłki, które mieli zatrzymać, gdy leciały w ich stronę. Pod jedną ze ścian zauważyła nawet rampę, z której dobrze pamiętała, jak zrzucono Julie, wymuszając na niej naukę lewitacji.
Naukę, która skończyła się złamaniem nogi.
Wewnątrz nie było nikogo, więc mogła przyjrzeć się temu, co schowano w pomieszczeniach wydzielonych z głównej strefy. W szatni znalazła dla siebie dwa medi-żele i, o dziwo, wciśnięte pod ławkę opakowanie jedzenia dla chomików. W pokojach służbowych stały dość nudne biurka, butelki z wodą, jedna kanapa, długa, przystosowana do turiańskiego ciała, z natury wyższego od ludzkiego.
W ostatnim pomieszczeniu znalazła monitoring. Kamery były subtelne, nie dostrzegła ich wchodząc do środka, ale wiedziona chęcią usunięcia dowodów swojej obecności, lub zwykłą ciekawością, poświęciła chwilę na zalogowanie się do systemu, który ktoś niezdarnie zostawił niezabezpieczony.
Obraz kamery był niewyraźny, a perspektywa niewiele pokazywała. Dopiero gdy na osi czasu przesunęła wskaźnik w tył, natrafiła na jedno ze szkoleń, łudząco podobne do tych wyjętych z jej przeszłości. Grupka studentów, ludzkich nastolatków, usiłowała utrzymać w powietrzu szklankę z wodą. Stojący nad nimi turianin przechadzał się pomiędzy nimi, ostrożnie przyglądając się temu, czy nie oszukują. Następny znacznik wskazał jej inny dzień, inne szkolenie - tym razem na wysokiej rampie. Jeden ze studentów trzymał się kurczowo ściany, nie chcąc wyskoczyć naprzód, bojąc się upadku.
Turianin pchnął jego plecy, zrzucając w dół.
Chłopiec mignął błękitnym polem, które na sekundę rozjaśniło jego ciało w oczach kamery, nim zgasł, uderzając o ziemię z hukiem, który wychwycił nawet marnej jakości mikrofon urządzenia. Pozostał nieruchomy.
W następnym znaczniku dwójka pracowników niosła jego nieprzytomne ciało w stronę wyjścia - nie tego, które prowadziło na środek platformy, ale tego ukrytego, tylnego, którym weszła Račan.
Tego, które nie prowadziło donikąd, ale którego nikt nie widział.
Jej omni-klucz piknął wiadomością od Marka.
Udało mi się schować. W budynku 3 zbrojownia. Do budynku 2 ciężkie wejście, nie wiem co tam jest, ale widziałem okno. Gdyby nie to, że usłyszą huk, można by je rozwalić. Nie mam na razie wyjścia, siedzę w szafie jak debil.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Kolonia

23 lut 2022, o 20:42

Czemu tutaj nie było ścian?

Idąca brzegiem platformy Mila czuła silny wiatr obijający się o jej pancerz; nie potrafiła otrząść się z wrażenia, że zaraz spadnie, chociaż miała wystarczającą odległość od przepaści, by nie musieć się o to bać. Tak czy siak przemknęła w miarę szybko za budynkiem, skręcając zaraz za róg, dostrzegając przy tym drzwi, a obok nich jakieś skrzynki, panele i ochroniarz, który stał do niej tyłem.

Cichutko przyklęknęła przy panelu, rozmontowując go i na szybko rwąc okablowanie. Skrzywiła się, gdy coś w środku skrzypnęło, ale drzwi się uchyliły i niewiele myśląc, wskoczyła do środka unikając spojrzenia najemnika. Zamknęła je za sobą, aby po sekundzie odwrócić się, lekko przestraszona, że znajdzie tutaj kogoś... ale nic mylnego, budynek był opustoszały, chociaż potężna gula podeszła jej do gardła na jej widok.

Wyprostowała się, taksując wstępnie korytarz i idąc dalej, zaglądając do kolejnych pomieszczeń i nie potrafiąc zrzucić z siebie wrażenia, że już tutaj była. Oczywiście było to deja vu spowodowane znaczącymi podobieństwami między jej miejscem treningów na stacji, a tym tutaj. Nawet przyrządów używali takich samych – piłki, hantle, ba, gdzieś tam stała nawet podobna rampa, z której ich wszystkich zrzucali; zbyt wysoka, by była bezpieczna, zbyt wysoka na wszystkie inne standardy. Nie nauczyli się niczego.

Zaglądając tu i ówdzie, znalazła parę medi-żeli, których pewnie studenci używali do złagodzenia bólu, a także karmę dla chomików. Nie zabrała stamtąd niczego, zamiast tego kręcąc się dalej i próbując nie walnąć czegoś mocniej. Oczywiście Julie tutaj nie było, ale monitoring już tak, dlatego wiedziona ochotą wymazania siebie z dowodów podeszła do komputerów, przysiadając na fotelu i logując się do systemu. Mimowolnie zaczęła przy tym przewijać taśmy, oglądając horrory własnej przeszłości powielane, bez nawet żadnych usprawnień. Co chcieli osiągnąć przez powtarzanie tych samych metod, które nie zadziałały przecież tak, jak by tego chcieli? W kółko to samo, cierpienie młodych osób, kolejne złamania, psychiczne uszczerbki i trauma do końca życia. Mila nie potrafiła tego po prostu zrozumieć.

Skrzywiła się widząc wynoszonego... chyba nieprzytomnego chłopaka. W taki sam sposób Julie złamała rękę, przez tamtego psychola i zostawiło to na niej sporą skazę. Nie chcąc oglądać więcej powtórki z rozrywki, Mila wróciła do najnowszych nagrań, usuwając ostatnie minuty i wyłączając kamery w całym budynku. Zerknęła przy tym na omni-klucz, widząc w końcu odpowiedź od Marka – zaklęła, czując nadciągające kłopoty.

Natychmiast odpisała, opisując gdzie aktualnie jest oraz że leci po niego. Następnie wstała i przygotowała strzelbę, podchodząc powoli do drzwi wyjściowych. To, co zamierzała zrobić, było głupie, ale... może się sprawdzi? Być może zrobi taki raban, że będzie musiała stąd spieprzać w podskokach, ale nie powinno się tak stać.

Podeszła do panelu, chcąc otworzyć i zamknąć drzwi. Jeśli strażnik zobaczy, że być może zepsuły się one, podejdzie, spróbuje otworzyć, wejdzie to środka, to Mila zamierzała wciągnąć go głębiej i zadźgać go po cichu. Dzięki temu zyska dostęp do jego omni-klucza i będzie w stanie być może nawet zaryzykować jakąś dywersję. Aby się do tego jednak przygotować, tuż po aktywacji drzwi skryła się w najgłębszym cieniu obok nich, z bijącym sercem przygotowując swoje ostrze. Jeśli natomiast strażnik to olał... to po prostu podejdzie najciszej jak się da do trzeciego budynku.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

25 lut 2022, o 02:54

[h3]REAKCJA STRAŻNIKA[/h3]
A<33<B<66<C
0

[h3]ATAK WRĘCZ - CIĘŻKI[/h3]
90% [zaskoczenie, brak przygotowania ochroniarza]
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

25 lut 2022, o 03:03

Plan, który miała Račan, w istocie był ryzykowny. Otwarcie drzwi mogło wywołać reakcję, a mogło też zwrócić uwagę wszystkich innych w otoczeniu. Nie wiedziała, jak sytuacja wyglądała na zewnątrz i gdzie konkretnie znajdowali się inni ochroniarze. Mark nie podawał jej zbyt wielu informacji, prawdopodobnie nie chcąc ryzykować swoim wykryciem. Wiedziała tylko, że gdyby już go odnaleźli, albo gdyby dywersja zrobiła się sama, usłyszałaby krzyki po drugiej stronie ściany.
Ale za ścianą było pusto.
Drzwi otworzyły się cicho, wpuszczając do środka zimny wiatr Feros. Natychmiast zamykając z powrotem, ucięły jej okno na świat zewnętrzny tak szybko, jak szybko jej je otworzyły. Przez długie kilka sekund w pomieszczeniu trwała kompletna cisza, która mogła sprawić, że kobietę naszło zwątpienie w powodzenie swojego małego odwrócenia uwagi.
Wtem, drzwi otworzyły się ponownie.
- Co z tym cholerstwem znowu... - zaklął ludzki mężczyzna, wchodząc głębiej do środka. Jego karabin zawieszony był na zaczepach magnetycznych na plecach, był nieuzbrojony, niegotowy na walkę z przeciwnikiem, którego w ogóle się nie spodziewał. Wszedł do środka, pochylając się nad panelem, przy którym poprzednio grzebała. - Zawsze nam to najtańsze gówno załatwią... - mruknął, sięgając po swój omni-klucz by zgłosić usterkę.
Nie zdążył.
Biotyczka doskoczyła do nieświadomego przeciwnika w ułamku sekundy, w kilku susach gotowego do walki ciała. Omni-ostrze przeszyło powietrze, a jego żarząca klinga zagłębiła się w odsłoniętą szyję ochroniarza, którym wstrząsnęło z zaskoczenia i bólu. Obrócił się w jej stronę, chwytając dłonią parzące ostrze, usiłując odsunąć je od swojego ciała, ale uścisk kobiety był bezlitosny.
Życie odebrała mu szybko. Humanitarnie, o ile to słowo w jakimkolwiek kontekście mogło opisywać to, co wydarzyło się przed chwilą. Gdy nieruchomy opadł na podłogę, przyglądał jej się martwymi oczyma, w których na zawsze odbił się wyraz strachu.
Jego omni-klucz okazał się kopalnią informacji - przynajmniej w jednej kwestii. Połączony z wewnętrzną siecią ochroniarzy, umożliwiał jej śledzenie pozycji pozostałych z każdego miejsca w kompleksie. Nie ukazywał dodatkowych map, ani oznaczeń budynków, które mogły okazać się przydatne, ale pokazał jej, że w tym, w którym chował się Mark, stała ich dwójka. Dodatkowo, mogła skomunikować się z każdym, co umożliwiło potencjalną dywersję lub zwykłe odwrócenie uwagi - zadzwonienie, nakazanie stawienia się w jakieś miejsce, nawet wszczęcie alarmu. Mogła wypróbować wszystko już teraz, lub spróbować schować ciało i po cichu przedostać do trzeciego budynku, wsparta większym rozeznaniem w terenie.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Kolonia

25 lut 2022, o 17:08

Drzwi rozsunęły się raz i drugi, gdy Mila pogrzebała przy panelu, imitując jakąś awarię. Zaraz po tym skryła się w cieniu, z napięciem w barkach oczekując jakiejkolwiek reakcji strażnika. Przez chwilę nawet zwątpiła, nie dostrzegając żadnego ruchu, jednak szybko jej myśli zostały rozwiane, gdy wejście ponownie się otwarło i przeszedł przez nie mężczyzna.

Mila poczekała, aż ten odwróci się do niej plecami, aby mogła mieć dobry moment do zaczajenia się. W końcu ten mamrocząc coś zaczął sam grzebać przy tym samym panelu, dając jej doskonałą okazję do działania. W kilku długich krokach zmniejszyła między nimi dystans, odpalając swoje omni-ostrze, chwytając strażnika i podrzynając mu bezpardonowo gardło. Widziała, że próbował walczyć z tak nagłym atakiem, ale trzymała go, dopóki nie zwiotczał. Wypuściła chwilowo ciało na ziemię, może sekundę spoglądając w martwe oczy, zanim przyklęknęła przy ciele i zaczęła grzebać w omni-kluczu.

Przejrzała dokładnie pozycje ochroniarzy, studiując je i chcąc przede wszystkim określić, po ile się ich znajduje w każdym budynku. W trójce, tak jak Mark wspominał, była ich dwójka, ale dobrym pomysłem było także dowiedzenie się, gdzie stacjonuje reszta. Tuż po tym wrzuciła szybką informację do Marka, że niedługo powinna pozbyć się kłopotów i sama też tam wpaść, a następnie faktycznie zabrała się za to. Pierw przeniosła zwłoki do szatni, a następnie wklepała krótki komunikat do dwójki ochroniarzy w budynku nr 3:
Małe kłopoty przy samochodzie z Nadziei, stawcie się tam natychmiast.
Przez krótką chwilę obserwowała, czy nadeszły odpowiedzi zwrotne i czy najemnicy się poruszają – jeśli tak, to schylając się nieco podeszła do drzwi, odliczając kilka sekund, dzięki którym strażnicy mogli minąć miejsce, w którym było ją widać. Następnie otworzyła drzwi i zamykając je za sobą, pomknęła skrajem platformy, za budynkami, prosto do pokoju numer trzy... chyba że gdzieś były okna, przez które mogła ujrzeć ciekawe rzeczy.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

5 mar 2022, o 23:04

[h3]Tajny rzut MG[/h3]
30%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kolonia

5 mar 2022, o 23:41

Jej plan nie miał zbyt wielu wad. Wiedziała, że zabranie ochroniarzowi omni-klucza dawało jej ogromną przewagę, której potrzebowała w tej sytuacji. Mark był zdany na siebie, oddzielony od niej całą armią ochroniarzy, którzy postawieni byli w stan najwyższej gotowości. Każda sytuacja alarmowa była ryzykiem - nie wiedziała, jak rozwinie się sytuacja, jak zareagują wszyscy pozostali. Pojazd w tym momencie był w innym kierunku niż ten, w którym musiała się dostać, dlatego wydawał się jedyną, bezpieczną opcją.
Zgodnie z tym, co podejrzewała, odpowiedzi nadeszły natychmiast. Po kolei jeden, drugi, trzeci i czwarty ochroniarz zmieniali swoje pozycje, wychodząc w stronę pojazdu. Dwójka ochroniarzy, która przechadzała się środkiem kompleksu ruszyła w stronę pojazdu. Po nich, jeden z mężczyzn w pomieszczeniu z Markiem, a także ten stojący przed budynkiem numer dwa. Pozostali nawet, jeśli nie ruszyli się z miejsca, to z pewnością przenieśli swoją uwagę w tamtą stronę.
Jej podróż była napięta, ale pozbawiona przeszkód. Droga była ryzykowna, balustrada oddzielająca ją od przepaści była mocno umowna - ewidentnie nikt nie projektował tej przestrzeni z myślą o wykorzystywaniu. Budynki były maksymalnie blisko krawędzi tak, by zachować margines bezpieczeństwa, który skrzętnie wykorzystywała.
Nie widziała na swojej drodze niczego wartego zauważenia. Między budynkami mogła przyjrzeć się na własne oczy, jak niektórzy zmieniają swoje pozycje, nim znów wsunęła się za metalowe ściany. Dopiero budynek z cyferką 5 zaoferował jej potencjalny wgląd w środek. Okna były ustawione wysoko - zbyt wysoko, by była w stanie zajrzeć do środka bez znalezienia czegoś, na czym mogłaby stanąć. We wszystkich czterech widziała więc tylko sufit, lampę, fragment jakiegoś mebla.
Dopiero w ostatnich dostrzegła coś jeszcze. Przysunięta do szyby twarz małej dziewczynki, wspinającej się na palcach by dostrzec cokolwiek na zewnątrz. Wielkie, brązowe ślepia wpatrywały się z przerażeniem w Racan przechodzącą obok, a małe dłonie przytrzymywały się parapetu, w tej niewygodnej pozycji trwając, starając się dojrzeć co dzieje się na zewnątrz.
Dziewczynka się nie ruszała. Nie krzyczała do kogoś, podnosząc alarm, ani nie usiłowała pokazać nikomu innemu nieznajomej na zewnątrz. Po prostu jej się przyglądała z wnętrza pomieszczenia, tak absurdalnie odmienna od widoku uzbrojonych ochroniarzy, którymi wypełniona była placówka.
Tak boleśnie znajoma, jak obraz w lustrze, który Mila dostrzegała w Akademii każdego dnia.

Wróć do „Nadzieja Zhu”