Potężna, licząca około pięćdziesięciu tysięcy statków flota będąca domem dla siedemnastu milionów quarian od czasów, gdy zostali wypędzeni ze swej ojczystej planety przez gethy. Niektóre z tych jednostek osiągnęły już wiek trzystu lat, co wymusza na ich mieszkańcach nieustanne konserwacje sprzętów.
LOKALIZACJA: [Próg Walhalli > Raheel-Leyya]

Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Innari

20 lis 2022, o 21:34

Ciężko było nie unieść brwi, słuchając tego, co miała do powiedzenia Mila Račan. Longinus jeszcze przez jakiś czas zastanawiał się o co jej tak właściwie chodziło. O ile rozumiał żal o wspominane zdrady, nie bardzo rozumiał jak rozdzielanie osób, które się znają i działają razem, miałoby temu zapobiegać. Czy to znaczyło, że Mila wypowiedziała teraz kosmiczną wojnę parom? I jak dokładnie miałoby to polegać? Czy chodziło tu tylko o duety w sferze zawodowej, czy też Račan miała zamiar się wpierdalać na trzecią wszędzie tam, gdzie wywęszy jakąś dwójkę osób, które się ze sobą bujają po galaktyce? Nie sposób także przeoczyć wyraźnego nawiązania do SST, które to także zagościło w jej chaotycznym monologu. Chaos. Tak, zdecydowanie w oczach Longinusa to słowo najlepiej opisywało kobietę. I szczerze powiedziawszy, gdyby ją odrobinę pokierować we właściwą stronę, mogłaby się odnaleźć w szeregach SST. Usposobieniem nawet by się wpasowała do gości z Maelstromu, ale nie sądził aby posiadała w sobie aż takie pokłady radykalności w myśleniu i działaniu.
Niemniej jednak będzie ją musiał mieć na oku. Podobnie jak Lunę, chociaż ona pozostawała dla niego jeszcze za zasłoną niewiedzy. Wydawała się po prostu babką, którą wykonuje swoją robotę i nie pierdoli o głupotach. Potrafiła jednak wyraźnie przekazać, gdy coś jej nie pasowało. To dobrze, Longinus nie przepadał za miałkimi personami, które można popychać w tę i nazad. Ciężko jednak było stwierdzić, czy była materiałem na członka SST. Mimo że w strukturach znajdowała się cała masa najemników, łotrów i oportunistów, to jednak nie każdy najemnik się nadawał. I życie szybko weryfikowało ten stan rzeczy.

Rozważania na ten temat przerwał, gdy już całą trójką znaleźli się wewnątrz szpitalnego pomieszczenia. Longinus przystanął natychmiast, gdy dostrzegł mecha i wycelował do niego z broni. Palec trzymał z daleka od spustu, czekając na ruch maszyny. Ta jednak zareagowała delikatne na ich obecność, po czym wróciła w stan spoczynku.
Tss… — mruknął odejmując broń z ramienia. — Co to za cudak. Nie wygląda jak żaden mech, którego znam.
Stąpając ostrożnie, Longinus swoją uwagę skupił na mechu, zostawiając dziewczynom pole do przeszukiwań. On sam upewnił się, że maszyna zostanie uwieczniona na nagraniu najlepiej, jak było to możliwe. Nie zdecydował się podejść nazbyt blisko, obawiając się, że nadmierny ruch wybudzi mecha i będą mieli niepotrzebny problem. Dopiero gdy zakończył pobieżne oględziny, zabrał się za rejestrowanie kolejnych śladów walki.
Ta cała zaraza zaczyna mi pachnieć krwią i ołowiem — oznajmił, odrywając rękę od jednej ze ścian, na których wyraźnie odbijały się kule po dziurach. — Macie coś ciekawego?
Jeszcze się upewnił, że odczyt testu powietrza się nie zmienił, zanim spojrzeniem sięgnął po Milę i Lunę. On sam prócz tego, co rzucało się w oczy, nie widział niczego interesującego. Nie chciał też sprawdzać wytrzymałości mecha, więc ostatecznie cofnął się w pobliże drzwi. Pomysł Luny ze zbadaniem dokąd doprowadzą ich krwawe ślady był obiecujący. Zwłaszcza gdy szpital okazał się bądź co bądź niezbyt zachęcający. Przynajmniej na razie.
ObrazekObrazek
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Innari

21 lis 2022, o 00:35

Już krok po przekroczeniu progu sali szpitalnej, Lunie, choć na pewno ekspertem nie była, wydawało się, że ta historia z plagą, to chyba jedna wielka gówniana historia. Gdyby była prawdziwa, to czy to nie byłoby miejsce, gdzie, przynajmniej na początku nie próbowaliby sobie z nią poradzić? A co za tym idzie, każde łóżko powinno być chyba od siebie całkowicie odseparowane, powinny być jakieś wyraźne instrukcje tuż przy wejściu, jaka jest procedura i co powinni robić tutaj wchodzący, tymczasem nic takiego tutaj nie było, wyglądało to jak sala szpitalna na każdym statku, a nie na takim dotkniętym plagą.
Mech stojący pośrodku sali uniemożliwiał gruntowne jej przeszukanie, bez ściagania na siebie niepotrzebnych problemów, ale Luna zaczynała przypuszczać, że nie będzie to potrzebne.Wygląda dziwnie. Ktoś przy nim grzebał i możliwe, że tego wkrótce pożałował. Nic tu raczej nie wygląda jak oddział szpitalny gdzie próbowano uporać się z plagą.
Ostrożnie krocząc w jak największej odległości od mecha jak się da, zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakichkolwiek dowodów na poparcie jej najnowszych przypuszczeń. Choć ślady po kulach, ślady krwi, jak i to, że zabrano z szafki zapewne rzeczy, którymi można się było opatrzeć prawdopodobnie było już dowodem w wystarczającym stopniu. W trakcie swoich oględzin jej wzrok przykuł leżący pod jednym z łóżek datapad, po który sięgnęła. Mimo tego, że był uszkodzony, to Luna wycofując się bliżej wyjścia, by nie drażnić mecha, zabrała się za próby jego uruchomienia, które zakończyły się powodzeniem. -Mam tu wpis od kogoś o imieniu Naeto'Lim. powiedziała po czym przeczytała to co było tam zapisane słowo w słowo, w odpowiedzi na pytanie Longinusa.
-Ta plaga to jakaś pieprzona przykrywka. Teraz jak już to wiemy, możemy pójść za śladami krwi, stąd raczej nic nas nie zaatakuje. powiedziała rzucając podejrzliwe spojrzenie na mecha. Miała nadzieję, że ten kierunek będzie można już uznać za zabezpieczony.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 209
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Innari

21 lis 2022, o 16:16

Usłyszawszy, że miałaby otwarcie mówić o tym jak to zajebista nie jest, parsknęła chyba nawet szczerym i wyjątkowo rozemocjonowanym jak na nią śmiechem. Nie, żeby od razu ją to aktywowało, ale na pewno wywołało reakcję, która nie została chłodno zaplanowana w ramach jakiegoś cynicznego aktu.
- Wolę, by moje czyny za mnie mówiły. Kiedyś chwaliłam się jaka to... zajebista jestem, a potem straciłam rękę. - choć sama nie zamierzała się zwierzać, tak postanowiła szczerze stwierdzić, o co jej tu chodzi. Określa się adekwatną, bo sama nie zna w tym momencie swoich limitów. Straciła wiele zdolności, które kiedyś miała, więc musiała być trzy razy czujniejsza, dwa razy sprytniejsza, i, niestety, o wiele bardziej skromna. Trzeba było być obiektywnym i krytycznym wobec siebie i innych. Po chwili złapała się na tym, że powiedziała dość sporo. Chyba nie wzięłaby się na takie "wyznanie", gdyby nie to, że przegadała już ten temat wiele razy z Deriusem i czuła, że już się ze sobą skonfrontowała. Zresztą, nie powiedziała za dużo, a wystarczająco. Może nawet wyjdzie na sympatyczniejszą, i będzie to uznane na plus. Nie miała pojęcia. Jedynie uśmiechnęła się pod nosem, gdy usłyszała jej uwagę na temat Hearthstone'a. Nie mogła się nie zgodzić - ta gra była gniotem, ale Jenny była cholernie uzależniona.
Spacer minął jej bez większych komplikacji. Nie była to jej ulubiona taktyka przez to jak ryzykowna i niebezpieczna bywała, ale tym razem przyniosło to oczekiwane rezultaty, przynajmniej na początku drogi. Szły bez żadnego problemu przez pustkę, nawet jeśli platforma dość mocno się chwiała, a podróż się dłużyła. Gdy dotarły do śluzy, była już gotowa, by ją otworzyć, i też do tego przystąpiła. Omniklucz zrobił swoje, gdy Thescia chciała jej coś zakomunikować.
Nim w ogóle zdążyła zmienić zdanie, stalowe drzwi wyleciały ze statku, będąc na natychmiastowym kursie by staranować obie najemniczki. Uskoczyła co prawda na bok bez problemu, choć zachwiała się lekko, tracąc równowagę. Thescia nie miała aż tak dużego farta, ale na szczęście Emilii udało się zareagować w porę, łapiąc ją i pomagając jej utrzymać równowagę.
- Zrobiłabyś to samo na moim miejscu. - to określenie było tu o wiele lepsze, niż "nie ma za co". Było "za co", lecz nie oczekiwała jakoś bardzo podzięki. Były drużyną, więc trzeba było o siebie dbać. Na koniec skinęła jedynie głową do sojuszniczki i przeszła na nowo w głąb statku.
Wysłuchała oczywiście Turianki, kiwając jedynie na koniec głową.
- Ewentualnie faktycznie są chorzy i chcą zrobić coś desperackiego, na przykład zeszturmować flotę, bo nie chcą dać im zapasów. - rzuciła luźną teorią, która zupełnie nie miała zakorzenienia w rzeczywistości - tak, jak zresztą wszystkie inne domysły. Póki co, mogły tylko teoretyzować. Zauważyła jednak to, co kobieta jej wskazała. Po prostu nie miała nic do dodania. Co prawda była naprawdę ciekawa tego, co się tu działo (bo taka była jej misja), ale nie mogła ustalić nic więcej. Jeszcze.
Szybko znalazły się w ciasnym korytarzyku, lecz nim zdążyły w ogóle skierować się dalej, ujrzały mecha - jednego, ale dziwnie ulepszonego. Zdążyła wślizgnąć się w Kamuflaż Bojowy, więc od razu wyciągnęła karabin i przygotowała się do precyzyjnego strzału.
- Jeśli tak, to będziesz mogła nazwać mnie zajebistą. - stwierdziła z delikatnym przekąsem, nawiązując do ich poprzedniej rozmowy. Była przekonana, że potencjalnie będzie w stanie to zrobić, ale wszystko zależy od tego jak się skoordynują. Miała jednak już pewien pomysł...
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Innari

21 lis 2022, o 19:36

Stojąca naprzeciw drzwi Mila nawet nie zastanawiała się, czy coś jest rozkazem, czy nie – a nawet jeśli, to uważała już, że jej słowa są po prostu czymś, co powinno się najzwyczajniej w świecie zrobić. I dlatego, gdy inna najemniczka wyrzuciła z siebie garść słów, Chorwatka przekręciła lekko głowę, wpatrując się ze zdziwieniem w hełm Luny. Gdyby zaś sama go zdjęła, dwójka by ujrzała zmarszczone brwi i pełne niezrozumienia oczy. Bo co powiedziała Meksykanka, było dlań absolutnym fochem. — Komar cię użądlił w dupę, czy co ci jest? Jesteśmy zespołem, nasza dwójka idzie przodem, ty otwierasz drzwi i nas ubezpieczasz. Ja pierdolę, gorzej niż ja w wojsku — prychając, wsunęła się natychmiast do środka, gdy tylko przejście jej to umożliwiło. Szybko się rozglądnęła i zamarła w miejscu, klnąc pod nosem, gdy jakiś mech poruszył się na środku pomieszczenia. Gotowa do strzału, błysnęła nawet wokół siebie polem biotycznym, ale oprócz rejestracji ruchu niewiele się zadziało. Rozluźniając lekko ramiona, kobieta przesunęła się pod ścianę i razem z resztą zaczęła przeszukiwać salę.

Ślady po kulach i krew na podłodze jasno sugerowały, że wcale tutaj zarazy nie było, a źródłem zamieszania były mechy, tym bardziej, że druga strona przekazała podobną wiadomość. Dalsze przeszukanie wykazało niewiele, oprócz doszczętnie wyczyszczonych szafek i braku ciał. Po co maszynom ciała? Rozmyślania przerwało jej natrafienie w końcu w jednej z szafek na coś, co nie wydawało się zbędną rzeczą. Coś, bo nie wiedziała jeszcze, co to, sprawiło, że jej omni dostał pierdolca. Odsunęła go od ręki i obracając to w dłoniach, zerknęła na pozostałą dwójkę. Przysłuchując się tekstowi z datapada, parsknęła gorzko. — Ha, pewnie będą robić hybrydy z gethów i ludzi, czy coś — przyklejając się ciągle do ściany, uniosła prawą dłoń z tym czymś, co znalazła. — Możemy się stąd wynosić, jeżeli nie chcecie zobaczyć, czy coś się nie skitrało na sali operacyjnej, tylko zablokujmy z powrotem drzwi. Plus, ja znalazłam coś. Nie wiem co to, ale zakłóca mi działanie omni, więc pewnie jest ważne.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Innari

24 lis 2022, o 00:32

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Innari

25 lis 2022, o 21:08

[h3]Longinus, Mila, Luna[/h3]
Sala szpitalna nie chowała przed nimi żadnych innych sekretów. Przejście do sali operacyjnej mogło być ryzykowne - każdy ruch, który wykonywali, jakkolwiek daleko starali się nie trzymać od mecha położonego na środku, zdawał się być wykonywany pod nosem mechanicznej bestii. Lampka na jego ciele migała czasem, lekko, gdy zbliżyli się nieco, a jakiś skaner wykrył zaburzenie w swoich odczytach. Czasem uspokajała się całkowicie, gdy żadne z nich nie było w najbliższym zasięgu - na przykład wtedy, gdy powoli skierowali się do wyjścia.
Urządzenie, które znalazła Mila, wyglądało nietypowo. Wydawało się zagłuszać sygnał jej omni-klucza, więc mogła być pewna przynajmniej tej jego jednej funkcji, ale przy bliższym poznaniu szybko okazało się, że nie posiada ani wystarczających umiejętności technicznych, ani narzędzi, by móc poznać więcej jego funkcji - o ile takie istniały. Podejrzewała jednak, że mogła je wyłączyć - choćby za pomocą podeszwy buta, tylko permanentnie.
Gdy kierowali się w stronę wyjścia, przekraczając próg, stało się jednak coś, co wyrwało ich z zamyślenia. Odległy, nagły pisk wdarł się do ich uszu, odbijając echem od ścian, jakby nadlatywał z każdego możliwego kierunku. Dopiero gdy zerknęli z powrotem do stacji medycznej, nim udało im się zamknąć za sobą nieposłuszne drzwi, dostrzegli, że sygnał dobiegał z jego wnętrza.
Lampka na korpusie mecha paliła się czerwienią. Jego wielkie cielsko powoli poruszyło się, prostując sylwetkę, nim Lunie udało się zamknąć i zablokować przejście, ucinając ten koszmarny dźwięk.
Ale cisza nie trwała zbyt długo.
Odległy pisk nadszedł do nich z tyłu, z korytarza, z którego przyszli, by później dołączył do niego drugi - identyczny, nadchodzący z odnogi, która zbrukana była szkarłatną krwią. Odgłosy ewidentnie się do nich zbliżały, musieli więc przygotować się na walkę - lub uciekać, w jedyną odnogę, która wydawała się pusta, ale też przeciwległa do krwistych śladów.
[h3]Jenny from the block, Thescia[/h3]
Gdy dwójka kobiet wkroczyła do mrocznego korytarza i obrała sobie za cel mecha, który przysłaniał im przejście, miały wystarczająco czasu by dobrze się przygotować - ale nie wiedziały tak dokładnie na co. Mech, choć przypominał egzemplarz typu LOKI, posiadał wystarczające różnice w oryginalnym modelu by zasiać w nich ziarno niepewności. Nie wiedziały, czy gdy podejdą zbyt blisko, lampka na jego cielsku zmieni swój kolor, czy pierwszy atak wywoła taką reakcję.
Gdy Emilia uniosła wyżej trzymany przez siebie karabin snajperski, jego waga oparła się niemal niezauważalnie na jej nowym ramieniu, przykrytym ceramicznym pancerzem. Wycelować jej w metalowe ciało nie było żadnym wyzwaniem - wkrótce, potężny huk rozległ się w korytarzu, w którym stały, a jasny błysk wystrzału namalował ich sylwetki na ścianie cieniem.
Lampka na ciele mecha zabłysnęła ostrzegawczo, migając - jakby skanowała, lub odmierzała czas.
Stojąca obok turianka aktywowała swój omni-klucz, wczytując na panelu szybkiego wybierania dawno przygotowane do takich sytuacji programy. Gdy urządzenie wyzwoliło ładunek przeciążeniowy, ten omiótł jasnymi iskierkami piorunów swój cel, zamykając go na chwilę w elektryzującym kokonie. Robot ruszył się lekko, jakby wreszcie wykrył, że coś się dzieje, a jego kontrolka zmieniła kolor na pomarańczowy.
W tym czasie, omni-klucz Jenetrix przeskanował sylwetkę mecha, podświetlając ją na ich interfejsach, ułatwiając im trafienie w czułe punkty jego budowy nawet w tym półmroku. Gdy nagrzany omni-klucz Thescii wygenerował płomienie, których języki objęły na moment ich przeciwnika, wydawałoby się, że koniec musiał być bliski. Jego szara, metalowa powierzchnia była skażona rysami, wypalonymi znakami i sadzą, a w głowie ziała dziura po kuli wystrzelonej z karabinu snajperskiego.
Ale wszyscy popełniali błędy, szczególnie w środowisku tak obcym, jak to.
Gdy Jenessa rzuciła się naprzód, dobywając swojego omni-ostrza, nie spostrzegła jednego, grubego kabla pozostawionego przez techników na ziemi. Gdy jej obity pancerzem but zahaczył o przeszkodę, kobieta przeleciała przez punkt, w którym chciała się zatrzymać i wpadła wprost na swój cel, przewracając ciężkie cielsko na ziemię.
Zanim zdołała wbić ostrze w jego głowę, w panel na jego klatce piersiowej, lub w cokolwiek innego, co wreszcie przeciążyłoby jego systemy, kontrolka na jego piersi zmieniła kolor na czerwoną.
Z jego wnętrza wydobył się piskliwy, agresywny dźwięk, który podchwyciły stojące wewnątrz pokoju mechy. Ich kontrolki zmieniły się na czerwone, gdy, powoli, powstawały do życia.
Pozostało im zdecydować, czy chcą walczyć, czy uciekać.
Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Innari

26 lis 2022, o 17:54

Wydawało się, że już po sprawie. Celny strzał ze snajperki, dwa zabiegi omni-kluczem i załatwione — Thescia zdążyła już nawet odetchnąć zawczasu, sądząc, że adekwatna w boju Jennifer da sobie radę z wykończeniem podniszczonego mecha. Jak się okazało, stanowczo zbyt wcześnie. Z niedowierzaniem patrzyła jak poważna i profesjonalna Jen najpierw zamachuje się na przeciwnika, a potem leci na glebę razem z nim. To mogła być ciekawa technika obezwładniania, jeśli zamierzona... jednak po irytującym alarmie, który rozległ się zaraz potem, można było wywnioskować, że nie do końca tak miało być.
— Kurrrrwa — warknęła, wychodząc zza winkla i podbiegając w stronę towarzyszki. — Dojeb go!
Tyle z nazywania Jennifer "zajebistą".
— Nie jestem ekspertem, ale na moje oko nie jest to atak adekwatny do sytuacji. Chyba że to część bardziej złożonej taktyki?
Nie byłaby sobą, gdyby nie skomentowała. W chwili, w której znalazła się przy Östberg, zerknęła na nią kontrolne. Zapasy z osmalonym robotem nie należały do najprzyjemniejszych doznań.
— Żyjesz?

Schowała się za ścianą, tuż obok wejścia do centrum komunikacji. Zajrzała do środka na chwilę, by ocenić sytuację, a gdy dostrzegła podnoszące się mechy, zaklęła jeszcze raz. Paroma szybkimi kliknięciami na omni-kluczu przywołała sondę bojową, by dać przeciwnikom chwilowe zajęcie. Mogło im to kupić parę cennych sekund, podczas których mogły pozbierać Jen z ziemi i zająć lepszą pozycję.
Zerknęła prędko na plany, by sprawdzić, dokąd zaprowadziłby je skręt w prawo (w drugą stronę od centrum komunikacji). Jeżeli miały alternatywę do powtórzenia kosmicznego spaceru, wolała ją rozważyć. Nie wiedziały też, jak miewa się druga grupa i czy byli w lepszej sytuacji.
— Wewnątrz są jeszcze trzy mechy, właśnie wstały. Najlepiej rozwalić je, zanim jeszcze wyjdą z pokoju. Tym razem z odległości.
To powiedziawszy, puściła do pokoju sondę bojową i oddała strzał w kierunku jednego z przeciwników.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 209
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Innari

29 lis 2022, o 20:49

Oczywiście wiedziała, co należy zrobić, i postępowała zgodnie ze swoim planem. Wpierw strzał wychodzący z kamuflażu, później prosty skan, ułatwiony działaniami omniklucza Thescii, która styl walki póki co miała dość podobny do jej "domyślnego" partnera, Deriusa. Wbrew jej wcześniejszym kalkulacjom, mech jednak nie poległ, a ta musiała wykonać ruch, który pozwoliłby jej go dobić.
- Lecę! - podniosła głos w prostej komendzie, rzucając się do biegu. Jej pomysł był dosyć prosty - uszkodzona i zniszczona struktura maszyny była łatwa do rozcięcia omniostrzem, a więc z dużą prędkością wdała się w sprint, zapalając broń. Chciała na sam koniec sprintu podskoczyć i rzucić się w kierunku zmodyfikowanego mecha, by przewalić go i przebić procesor.
Niestety jednak nieco się przeliczyła. Sama nie do końca wiedziała co się stało - poczuła, że zahaczyła o coś stopą na początku skoku. To chyba był jakiś kabel, którego nie spostrzegła w ferworze walki. Poleciała do przodu, wpadając w iście zapaśniczy sposób na metal i uderzając o maszynę, przewalając się razem z mechem na ziemię. Nim jednak zdążyła zorientować się, co się stało, ujrzała świecące diody.
- Kurwa. - powiedziała na tyle donośnie, że i Diro to słyszała. Przecięła szybko "szyję" mecha, lecz alarm został już wywołany. Szybko wstała, chcąc ewakuować się kawałek dalej, za pobliską ścianę, by przyjąć osłonę. - Taktyka była dobra. Zawiodłam ja. Postaraj się nie iść za moim przykładem. - choć skrytykowała samą siebie, tak i prewencyjnie ostrzegła ją, by na siebie uważała. Niemniej, ego dość mocno ją zapiekło, lecz nie zamierzała tego rozdrapywać, w momencie, gdy musiały walczyć.
Właśnie - walczyć. Nie mogły teraz uciec, nie taki był w ogóle jej plan. Gdy zabezpieczyła sobie pozycję za ścianą, aktywowała swój moduł skanu taktycznego, a później przygotowała się do strzału. Frustracja została tymczasowo ugaszona przez adrenalinę.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Innari

29 lis 2022, o 21:52

Longinus nie spodziewał się, że cały czas pozostaną niewykryci. Po cichu liczył jednak na to, że uda im się takimi pozostać nieco dłużej. Rzeczywistość jak to w takich przypadkach bywa, miała zdecydowanie inne plany i ją gówno obchodziło na co sobie najemnik liczył. Stało się więc to, co musiało i mężczyzna zdał sobie sprawę z tego faktu, jak tylko usłyszał przenikliwy pisk zwiastujący nieszczęście. Owym nieszczęściem miało okazać się uruchomienie mecha, który rozpoczął sekwencję uruchomienia. Dobrze, że zdecydowali się iść w pizdu stamtąd i zamknąć za sobą drzwi.
Dobra — rzucił, patrząc na podnoszącego się robota, tuż przed tym, jak zamknęły się drzwi. — Tu nam się udało, ale to nie wróży nic dobrego.
Prawdą było, że w tej chwili istota odpowiadająca za kontrolę mechami, mogła już wiedzieć, że przebywają na statku, sprawiając, że ich wycieczka stanie się bardziej problematyczna. Istniała jeszcze możliwość, że mechy odpaliły się same. To było jeszcze gorsze, bo oznaczało, że nie ostał się żaden żywy quarianin. A to niedobrze, bo Longinus ma do nich parę pytań.
Thescia słyszysz mnie, odbiór… Jenny, jesteście tam? — próbował się skontaktować z resztą drużyny. — Łapiecie z nimi jakiś kontakt?
Być może Luna i Mila będą miały więcej szczęścia i uda im się porozumieć z pozostałą dwójką. Byłoby to miłe, zwłaszcza teraz. Powinny wiedzieć, że przynajmniej jeden mech się włączył.
Hm?
Longinus szybko zweryfikował swoją wiedzę, bo właśnie w tej chwili usłyszał kolejne piski. Oznaczało to więcej aktywnych mechów. No dobrze.
Potańczymy trochę? — zapytał, zerkając przez ramię na swoje towarzyszki.
Osobiście nie miał zamiaru się wycofywać do jedynego korytarza, który pozostawał cichy. Bardziej ciekawiło go, dokąd prowadzą ślady krwi. Poza tym, lepiej było ruszyć naprzeciw niebezpieczeństwu, niż czekać, aż pojawi się przy nich więcej mechów.
Najemnik poczekał na reakcję dziewczyn, sugerując im jeszcze przy tym, aby ruszyć właśnie oznaczonym krwawym śladem. Potem już tylko sprawdził swoją broń, upewniając się, że jest odbezpieczona i naładowana, a następnie poczynił pierwsze kroki w kierunku wcześniej obranej przez nich odnogi. Prosto na spotkanie - jak się domyślał - z aktywnym mechem, powoli człapiącym w ich kierunku.
ObrazekObrazek
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Innari

29 lis 2022, o 23:28

Wysunięta dłoń kobiety schowała się do boku, gdy każdy, kto chciał, oglądnął tajemnicze urządzonko. Chowając je do jednej z kieszeni, nie omieszkała zrobić tego jak najdalej od swojego omni, tak, aby nie przeszkodziło jej to w żaden sposób. Zerknęła przy tym na mecha, który poruszył się delikatnie, gdy stanęła o krok za blisko. Wyglądało to na to, jakby urządzenie miało wytypowany obszar, po którym poruszając się, aktywowało się sensory ruchu. Nie kusząc więc na razie losu, kobieta zgodnie z ustaloną wcześniej wersją wyszła na zewnątrz, pozwalając innym zamknąć drzwi. Kiedy zaś Meksykanka zabierała się za blokowanie odrzwia, przez receptory słuchu w hełmie dobiło się do głowy Chorwatki potężne wycie, pisk, na którego dźwięk jej migrena niemal natychmiast się uaktywniła. Sapnęła z ulgą, kiedy ostatnia szpara przestała pokazywać wstającego mecha i przepuszczać niemiły hałas.

Zerkając na Longinusa próbującego porozumieć się z drużyną, Mila rzuciła: — Może to kwestia odległości — i sama przełączyła się na wspólny kanał, próbując skomunikować z pozostałą dwójką. — Halo odbiór, słyszycie nas? Jeśli tak, to znaleźliśmy mecha — i w tym momencie ponownie uderzył w nią pisk będący heraldem mechanicznego złomu. Poirytowanym sapnięciem oznajmiła swoje zdanie na temat tej kakofonii i dopiero wtedy się zorientowała, że to wszystko dochodzi z dwóch miejsc i to wcale nie stąd, skąd teraz wyszli.

Słysząc zachętę Varro, Mila uniosła niezauważalnie dla każdego brwi, zaskoczona, względnie miło, tak odważnym podejściem. Ona sama, nauczona kiedyś przez pewną symulację, chciała pierw przeczekać; zachęcona jednak przez czarnoskórego najemnika, po chwili uśmiechnęła się i zrównała z nim krok, sprawdzając, czy jej omni-pazury działają, a jeśli tak, chwyciła mocniej strzelbę i oglądając się za siebie, przypomniała o swoich obawach; Luna, będąca jeszcze trochę za nimi, także została wyłapana w jej wizjerze. I chciało się Chorwatce powiedzieć "a nie mówiłam" na wcześniejszego jej focha, ale zamiast tego rzuciła: — Jeszcze jak — i kierując się w stronę krwi, nasłuchiwała, trzymając biotykę w pogotowiu i szykując się na nieuniknioną walkę.
ObrazekObrazek
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Innari

30 lis 2022, o 01:57

Nie do końca Luna rozumiała skąd bierze się pewność siebie Mili i przekonanie, że wszyscy będą wykonywać jej rozkazy tak po prostu. I nawet jeżeli do tej pory, przez całe swoje życie trafiała na ludzi, to nie znaczyło, że tak będzie zawsze. W innych warunkach pewnie kontynuowałaby te kwestie i powiedziała coś więcej. Teraz jednak były w samym środku akcji i to na tym powinni się teraz skupić. Salę szpitalną udało się im całą przeszukać, nie wzbudzając mecha. Sali operacyjnej nie warto było odwiedzać, za koszt wzbudzenia mecha. Możliwe, że uda się im pozostać niezauważonymi.
To przekonanie jednak zostało bardzo szybko zweryfikowane, kiedy mech się wybudził, wydając z siebie mało przyjazny pisk. Czy to możliwe, że oni wybudzili tego mecha, wszyscy z nich byli raczej uważni i nie wykonali żadnych gwałtownych ruchów blisko niego. No cóż, nie było się czasu nad tym zastanawiać, trzeba było działać. Jeżeli dosyć niespodziewanie obudził się jeden, istniała możliwość, że obudziło się więcej. Tak szybko jak było to możliwe, Luna zamknęła za nimi drzwi do sali szpitalnej. Jednak nie spodziewała się, że zagrożenie minęło, spodziewała się czegoś wręcz gorszego.
Próby połączenia się z resztą drużyny zakończyły się fiaskiem. Istniała niestety możliwość, że one też już wiedzą na własnej skórze, że mechy się przebudziły. Dosyć szybko stało się jasne, że i oni nie mają zbytnio wyboru, albo wycofywać się jak tchórze, albo kontynuować zgodnie ze swoim zamierzeniem pierwotnym po śladach krwi, na szczęście, Longinus wybrał właśnie takie podejście. Podeszła do reszty grupy, akurat by usłyszeć słowa Longinusa.
-Myślałam, że nigdy nie zapytasz. powiedziała puszczając do niego oko i szykując się do nadchodzącej walki.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Innari

8 gru 2022, o 19:14

[h3]INICJATYWA[/h3]
Thescia +10, Janek +11, M1 +6, M2 +6, M3 +6
0
[h4]Janusz -> Thescia > M1 -> M2 -> M3[/h4] [h3]akcja 1[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h3]akcja 2[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h3]akcja 3[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h3]akcja 1[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h3]akcja 2[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h3]akcja 3[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h3]akcja 1[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h3]akcja 2[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h3]akcja 3[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Innari

11 gru 2022, o 00:16

[h3]INICJATYWA[/h3]
Mila +24, Luna +13, Longinus +10, M1 +15
0
[h4]Mila -> Longinus -> Luna -> M1[/h4] [h3]akcja 1[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h3]akcja 2[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h3]akcja 3[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h4]pojawia się drugi mech
podniesienie (10) spada z mecha 1[/h4]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h4]M2 -> Mila -> Longinus -> Luna -> M1[/h4] [h3]akcja 1[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h3]akcja 2[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h3]akcja 3[/h3]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 13 gru 2022, o 16:50 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Innari

13 gru 2022, o 16:49

Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]Longinus, Mila, Luna[/h3]
Nie mając wielu możliwości, zadecydowali się stanąć twarzą w twarz z zagrożeniem, które zdawało się zbliżać do nich z dwóch różnych kierunków. Gdy opuścili salę szpitalną i mecha, który tkwił w jej wnętrzu, bez trudu udało im się podłapać trop krwi zostawionej na ziemi. Ruszając do odnogi korytarza, do której wydawały się prowadzić kroki, znaleźli jej tylko coraz więcej - ktokolwiek tędy uciekał to choć wyszedł z potyczki zwycięsko, całkiem możliwe, że nie zaszedł zbyt daleko. Szkarłatnej posoki było coraz więcej i nie trudno było im wydedukować, że ranny był w ciężkim stanie - a jeśli w dodatku był quarianinem, mógł to być stan śmiertelny.
Nie mieli zbyt wiele czasu na rozejrzenie się po okolicy. Odnoga korytarza, w którą weszli, upstrzona była zamkniętymi drzwiami, prowadzącymi do różnych pomieszczeń sanitarnych. Na samym końcu, gdy korytarz skręcał, jedne z nich były wymalowane czerwienią, w dość jasny sposób wskazując im ich cel.
Nim zdążyli do nich dostrzeć, odgłos kroków wzmógł, a zza rogu wyskoczyła zrobotyzowana sylwetka. Mech poruszał się szybko, ale poza jego niecodziennym wyglądem, szybko okazał się stosunkowo podobny do mechów typu LOKI, z którymi mieli do czynienia. Dostrzegając swoich przeciwników, ruszył ku nim bez zawahania, ale jego reakcje były opieszałe. Gdy biotyka błysnęła w dłoni Račan, pole efektu masy trafiło w jego cielsko, unosząc je lekko w górę, wymuszając na nim zatrzymanie się. Inicjacja walki sprawiła, że kolorowe światło w jego panelu zaczęło pulsować czerwienią, a jego ramię wysunęło się, gdy mech rozpoczął skupianie energii w swoim modele uzbrojenia. W tym czasie, Longinus sprawnie przełączył tryb w swoim omni-kluczu, natychmiast dostrzegając panel bojowy, który wyświetlił się w polu jego widzenia na hełmie. Oprogramowanie dostrzegło przeciwnika i połączyło się z jego karabinem, wykrywając jego wrażliwe elementy i ułatwiając celowanie. Luna również sięgnęła do urządzenia, jednak to odmówiło jej posłuszeństwa w chwili, w której najbardziej tego potrzebowała - program wyświetlił błąd, gdy usiłowała z niego skorzystać, zmuszając ją do dobycia broni.
Gdy mech cisnął pierwszym ładunkiem elektrycznym w ich stronie, Račan udało się go wyminąć, gdy wystrzeliła do przodu, napędzana mocą własnej biotyki. Uderzając w uniesiony cel, wgięła metalowe płyty jego napierśnika, nie wywołując u mecha żadnej, organicznej reakcji. Pomimo pojawienia się przy nim brunetki, jej towarzysze nie mieli problemu ze złapaniem na cel unoszącego się wroga i wkrótce powietrze przeszył huk pocisków wypluwanych przez karabin Longinusa i pistolet maszynowy dzierżony przez Reyes. Ani szarża, ani następujące po niej salwy nie wystarczyły, by wykończyć ciężko opancerzonego mecha, który, reagując w sposób, którego nie zrobiłaby żadna w pełni świadoma istota, nie próbował się wycofać, jedynie atakował. Jego pocisk bez trudu trafił w Milę, która znajdowała się najbliżej, a jej generator tarcz pisnął w formie sprzeciwu, przyjmując na siebie cios.
Lewitująca postać przyjmowała na siebie ataki jak manekin ćwiczebny, nie zważając ani na kule, które wbijały się w jasny pancerz, ani na pazury, które zagłębiły się w jego boku. Mech koncentrował się jedynie na kontrataku, choć przez trudną pozycję, w której się znalazł, większość pocisków świstała nad ich głowami, rozbijając się o podłogę lub sufit. W tym huku, z trudem usłyszeli zbliżającego się, drugiego przeciwnika, o którego rychłym nadejściu wiedzieli już wcześniej. Mech zatrzymał się na rogu korytarza, koło stacji medycznej, którą opuścili wcześniej, a jego światło zapulsowało czerwienią, gdy uniósł ramię, by zaatakować. Pocisk cudem minął Longinusa, któremu udało się nieco odskoczyć, zapewniając sobie bezpieczeństwo - walka w tak małej, ciasnej przestrzeni bez żadnych osłon nie była ani elegancka, ani ładna, ale nie mieli innych możliwości.
Strzał ze strzelby poszatkował do końca pierwszego z wrogów, pozwalając im skupić się na drugim. Ramię żołnierza odczuło kolejną salwę w znajomym uścisku odrzutu, do którego tak przyzwyczajone były wytrenowane mięśnie. Pierwsza salwa z Windykatora trafiła w całości w głowę mecha, dezaktywując jego pulsujące, szkarłatne światło i sprawiając, że zachwiał się nieco, by chwilę później wyprostować swoją sylwetkę. Najwyraźniej cokolwiek nimi sterowało, nie znajdowało się w głowie - mech, ignorując strzały, które oddała w niego Reyes, skupił się na żołnierzu i tym razem ładunek elektryczny posłany w jego stronę trafił swój cel. Jego generator tarcz poddał się przeciążeniu, w ułamku sekundy wyłączając, a gdy zabrakło tej podstawowej bariery, łańcuchy błyskawic przeskoczyły na jego napierśnik, ryjąc dziury i korytarze w ceramicznej płycie.
Dobicie drugiego mecha nie zajęło im zbyt wiele czasu. Skoordynowany atak ich trójki wykończył go w przeciągu niespełna minuty, a ich chaotyczne ruchy wewnątrz korytarza pozwoliły im uniknąć reszty ataków. Wkrótce, w korytarzu zapadła całkowita cisza. Wyglądało na to, że cokolwiek aktywowało mechy, zrobiło to tylko z tymi dwoma - lub tylko te dwa znajdowały się w pobliżu.
Mogąc w spokoju podążać za śladami, skierowali się do jednego z pomieszczeń sanitarnych, w którym odnaleźli więcej szkarłatnej krwi pokrywającej podłogę i skrzynie. Magazynek był mały, ciasny i na pierwszy rzut oka zupełnie nieszczególny. W większości wypchany pakunkami i przykryty w półmroku nie zwracał na siebie uwagi kolejnymi poszlakami. Jedna ze skrzynek była otwarta, ale w środku znaleźli tylko plastikowy wypełniacz, w którym odciśnięty był kształt jakiegoś urządzenia, lub przedmiotu, które zostało z wnętrza zabrane.
Po dłuższych oględzinach, udało im się ustalić, w którym miejscu kończyły się krwawe ślady. Pomagając sobie latarkami, odnaleźli ukryty w ziemi właz techniczny - prowadził w dół, do tunelu serwisowego, który był czarny i, na pierwszy rzut oka, pusty, poza krwią, której ślady prowadziły po drabinie wprost do tych czeluści.
[h3]Jenny from the block, Thescia[/h3]
Gdy ucieczka nie wchodziła już w drogę, opcja pozostawała im tylko jedna.
Wnętrze centrum komunikacji było pogrążone w półmroku, w którym trzy, świetliste punkty na pancerzach mechów odznaczały się jak trzy oka bestii. Cielska mechów były skoordynowane, jakby połączone ze sobą, lub działające według tego samego oprogramowania. Choć aktywowane, potrzebowały chwili, by rozłożyć się ze swojej domyślnej, przykurczonej pozycji, co dawało kobietom przewagę - nawet jeśli tylko na początku.
Gdy omni-klucz Jennifer przeskanował pierwszą sylwetkę, uzyskane przez nią informacje stały się dostępne dla ich obydwu. Oprogramowanie wyznaczyło potencjalne, wrażliwsze na atak miejsca, ułatwiając im nieco celowanie. W tym samym czasie, Thescia sięgnęła do jednego z programów schowanych w pasku szybkiego dostępu, a pod wpływem jej ruchów, urządzenie stworzyło holograficzną sondę. Sojusznik zmaterializował się przy trójce przeciwników i natychmiast skupił się na swojej prostej pętli, w której gromadził energię by zaatakować najbliższego wroga. Mechy wydawały się nie dostrzegać unoszącego się wokół nich nieprzyjaciela - jakby sonda była dla nich niewidzialna, przez to, że nie posiadała swojego ciała, lub była czymś nieorganicznym, jak one. Choć miało to swoje plusy, umożliwiając jej powtarzanie pętli praktycznie tak długo, jak Thescia podtrzymywała jej istnienie, jednocześnie skupiło całość siły ognia mechów na ich dwójce.
Pierwsze dwa, dostrzegając w nich przeciwników, ruszyło do wejścia. Zgodnie z ich przewidywaniami, przejście nie było tak szerokie, by mechy mogły rzucić się w trójkę do szarży w ich kierunku - ale nawet nie wydawały się być zainteresowane opuszczaniem pomieszczenia. Zajęły pozycje do dogodnej walki, z których jeden wysunął się na sam przód, a ostatni, zostając w tyle, wyciągnął ku nim ramię. Gromadząc ładunek elektryczny, jako pierwszy wystrzelił - jego pocisk uderzył wprost w Thescię. Turianka słyszała, jak generator tarcz poddaje się z żałosnym jękiem, zatrzymując jednak całość mocy pocisku.
Strzał z karabinu snajperskiego rozległ się hukiem w pomieszczeniu, trafiając prosto w cel. Mechy nie strzegły tarcze, więc w napierśniku pierwszego z nich pojawiła się ziejąca dziura w miejscu, w którym kula przeszła na wylot. Choć uszkodziła coś po drodze, nie było to wystarczające, by powalić przeciwnika, który uniósł swoje ramię, gromadząc energię do kontrataku. Drgnął lekko, gdy sonda kąsała go w bok własnym ładunkiem, a gdy Thescia posłała ku niemu salwę ze swojego pistoletu maszynowego, jego cielsko zatrzęsło się, a wysłany przez niego pocisk uderzył w sufit. Emilia w ostatniej chwili uskoczyła przed innym, chowając się za krawędzią drzwi, podczas gdy trzeci z przeciwników ruszył ochoczo ku nim, wyczuwając w jakiś sposób uszkodzenia tego pierwszego, który padł pod następnym atakiem sondy bojowej. W tym chaosie, Thescia dostrzegła nadlatujący ku niej, następny pocisk. Nie mając tarcz, które mogłyby go zatrzymać, odczuła, jak łańcuch błyskawic trafia w jej pancerz, ryjąc w ceramicznej powłoce blizny. Tam, gdzie zagłębiły się zbyt mocno, natychmiast odczuła temperaturę, pozostawiającą na jej ciele piekące oparzenia pod napierśnikiem i prawą rękawicą. Pancerz, wykrywając doznane przez nią obrażenia, zasugerował jej aplikację medi-żelu w polu widzenia hełmu i dopiero gdy z tej opcji skorzystała, aplikując jedną dozę, żel zatrzymał odczuwany przez nią ból, kojąc oparzenia swoim chłodem i działaniem antyseptyku, umożliwiając dalszą walkę z odwleczeniem nieprzyjemności na później.
Ich walka toczyła się pośród latających w powietrzu pocisków. Kolejny strzał z karabinu snajperskiego Östberg trafił w swój cel, nie spowalniając jednak mechanicznych przeciwników, którym brakowało świadomości, by zajęli jakąś osłonę lub wycofali się z pola walki. Ich ruchy okazały się na tyle trudne do przewidzenia, że jeden z pocisków elektrycznych Thescii, który posłała w odwecie, nie trafił w swój cel, zamiast tego rozbijając się błękitną kaskadą na jednej z nieaktywnych konsol.
Wkrótce los, który spotkał turiankę, również dorwał jej towarzyszkę. Gdy Jennifer ruszyła naprzód, dostrzegając dla siebie szansę i doskakując do jednego z częściowo uszkodzonych przeciwników ze swoim omni-ostrzem, jeden z pocisków przeciążył jej tarcze. Choć przeciwnik, w którego wnętrzu zagłębiła ostrze, mrugnął po raz ostatni, nim padł na ziemię dezaktywowany gorącym ostrzem, jego towarzysz kontratakował. Spowity płomieniami, które posłała ku niemu Thescia, ruszył ku Östberg, a jego przeciążenie trafiło w nieskazitelny pancerz szpiega, uszkadzając napierśnik i pozostawiając pod nim rany oparzeń, tak samo jak w przypadku jej towarzyszki.
Walka po tym nie trwała długo. Ich skoordynowane ataki powaliły ostatniego z przeciwników, pozbawiając zajęcia sondy, która skrzętnie raziła prądem mechaniczne cielsko, rozumiejąc swój cel w środku tej bitwy. Centrum komunikacji stało się ciche i puste, a one mogły wsunąć się do środka, a nawet zamknąć drzwi za sobą, na wypadek, gdyby inny przeciwnik miał na nich polować na tym pokładzie.
Wstępne oględziny centrum komunikacji pokazały im pomieszczenie w większości wygaszone lub nieaktywne. Jeden z paneli jednak świecił zachęcająco, wskazując na swoje działanie. Gdy podeszły bliżej, wyświetlił im się panel sterujący z holograficznym statusem, który po chwili majstrowania w ustawieniach mogły zmienić, jeśli to chciały. [h4]status zakłócania: aktywne
stan urządzeń: 38/40[/h4]
Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 209
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Innari

13 gru 2022, o 22:27

Pokonanie zgrai trzech mechów nie było czymś, co uważała za trudne. Nie była to też oczywiście bułka z masłem, ale na pewno widziała cięższe walki, a przynajmniej tak się zachowywała. Działała rozważnie i czujnie, zgodnie ze z góry założoną taktyką. Stworzyły sobie swój punkt obrony, a mechy, zgodnie z tym, co założyła, same z siebie odcięły jednego swojego członka drużyny. Sonda Thescii wykonała równie dobrą robotę, co jej twórczyni, skubiąc przeciwników i osłabiając ich swoimi wyładowaniami. Emilia mogła zaś używać swoich sensorów oraz powoli wyniszczać wrogów dwoma, celnymi strzałami. Zapowiadało się na perfekcyjny sort strzelaniny.
Nietety jednak, Thescia została trafiona o dwa razy za dużo. Tarcze pękły jej bardzo szybko, a wiązka błyskawic w końcu trafiła ciało Turianki, co doprowadziło do sytuacji, w której Östberg musiała podjąć pewien sort ryzyka. Widząc dobrą szansę, skróciła dystans, biegnąc prędko w kierunku uszkodzonego mecha (jednego z pozostałych wówczas dwóch). W czasie biegu, przyjęła na siebie jedną wiązkę - jej tarcze pękły, ale to nie było istotne. Doskoczyła do oponenta i, wybiwszy się lekko w powietrze, zdekapitowała maszynę szybkim ciosem omniostrza. Już miała zamiar uchylić się od kolejnego ataku, ale niestety znalazła się zbyt blisko drugiego wroga, który poraził ją prądem, powodując uszkodzenia pancerza oraz głośny, pełen frustracji syk. W formie szybkiej kontry wyprowadziła jeden, szybki cios omniostrza, drugą ręką aktywując skan.
Thescia, ranna, ale dalej skuteczna, bez problemu rozstrzelała ostatniego wroga do spółki ze swoją sondą.
- Gratulacje - ton tego słowa był chłodny, więc ciężko było dopatrzeć się ekstremalnej pochwały, ale w jej intencji faktycznie było złożenie Turiance lekkiego hołdu za jej zasługi. Nie jakiegoś wielkiego - dalej była bowiem sfrustrowana swoim nie do końca idealnym "rozwiązaniem" tej konfrontacji, ale musiała już tak żyć.
Pierwszym, co zrobiła, po owej walce i udzieleniu "ciepłego słowa", to zerknięcie do centrum, by upewnić się, że nie ma więcej mechów. Gdy to zrobiła, pozwoliła sobie na przeskanowanie ciał jej oponentów, by zobaczyć, jakie modyfikacje zostały dokonane wobec standardowego modelu.
- Inny model mechów - oznajmiła dosyć krótko, przesyłając jej wyniki skanów, jeżeli będzie zainteresowana. - Cięcia budżetowe? - prychnęła z lekkim sarkazmem, wchodząc powoli do środka, gdy jej generator wydał z siebie charakterystyczne piknięcie, sugerujące automatyczną regenerację. Po drodze zaczęła nakładać na siebie i medi, i omniżel.
Wkroczywszy do centrum, pokręciła się w nim trochę, szukając różnych dziwnostek, i ostatecznie interesując się odpowiednim terminalem. Pozwoliła sobie na podejście do konsoli, by się nią zająć, jeżeli jej partnerka nie oponowała jakoś bardzo.
- Dezaktywować? Zakłócenia, oczywiście. Urządzeń lepiej nie tykać. - przynajmniej w jej opinii. Jeżeli sojuszniczka miała inną opinię, to była gotowa jej wysłuchać, lecz przygotowała się już do wyłączenia zakłócania. Nie miały danych, na podstawie których dałoby się stwierdzić jakie urządzenia są gdzie. Chyba, że mogła to sprawdzić? Jeżeli tak, to chciałaby zerknąć.
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Innari

20 gru 2022, o 02:15

Szczerze mówiąc, to Luna podświadomie zdecydowanie wolała taki obrót spraw. Wolała walczyć niż uciekać, ciągle obawiając się pogoni, która byłaby na ich plecach. Skradać po cichu też się nie lubiła. Zdecydowanie preferowała stawić czoła zagrożeniu i najlepiej je wyeliminować, tak by można było już dużo bardziej swobodnie kontynuować to co zaczęli już wcześniej.
Większa ilość krwi, która się pojawiała w kierunku, w którym się udawali, raczej jej nie zaskoczyła. Był to raczej logiczny kierunek ucieczki dla kogoś rannego, który wpadł w niezłe tarapaty na oddziale szpitalnym. Po drodze znajdowało się wiele zamkniętych drzwi, jednak czerwona ciecz, po części już zaschnięta, jasno wskazywała im drogę, tak, że nie musieli po omacku szukać od drzwi do drzwi. Jednak nic nie miało być takie proste jakby wszyscy chcieli. Najpierw kroki potem sylwetka mecha, która się pojawiła i nieomylnie zwiastowała kłopoty. A, żeby nie było za prosto, również w momencie kiedy chciała użyć jednej ze swoich ulubionych funkcji by podpalić maszynę, jej program odmówił poszłuszeństwa Mierda! zdążyła jedynie rzucić w myślach, kiedy sięgała po broń i zaczęła oddawać serie w kierunku mecha. Adrenalina, która w niej zebrała sprawiła, że kolejne poczynania zdawała się wykonywac automatycznie, a jednak z pewną dozą przyjemności, szczególnie kiedy jej drugie podejście do spalenia mecha, który zaszedł ich od drugiej strony zakończyło się tym razem powodzeniem. Cała trójka, stała teraz zwycięsko obok dwóch ster metalu. Cóż przynajmniej zamiast uciekać można było, przynajmniej na razie ruszyć swobodnie dalej. Mechów oczywiście pojawić się może więcej, ale na ten moment nic nie mogli zrobić. Kontynuowali wędrówkę za śladami krwi, aż dotarli do małego magazynku, a tam wśród sterty pudeł znaleźli jedno ostwarte, a jego zawartość zniknęła. Krew dalej podpowiadała im gdzie powinni się udać. Wyglądało na to, że nie ma innego wyboru tylko udać się tam gdzie prowadzi.
Wygląda na to, że czeka nas uroczy zjazd w dół. Vamonos. rzuciła po czym zjechała w dół czeluści jako pierwsza. A jak już wylądowała to bez ruchu starała się zobaczyć gdzie dokładnie się znajduje i poczekać na resztę.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Innari

20 gru 2022, o 18:57

Dobra robota — oznajmił, gdy było już po wszystkim.
Walka może nie należała do najcięższych, głównie ze względu na szybką reakcję obu kobiet. Longinus patrzył z satysfakcją jak obie mniej lub bardziej zgrabnie korzystają ze swoich atutów i asów w rękawach, by jak najszybciej i najskuteczniej powalić wrogie mechy. Bo były dwa, jeden przylazł za nimi.
Całą potyczkę można było zamknąć w dwóch słowach “szybko” i “brutalnie”, czyli dokładnie tak jak najemnik lubił.
Czyli jesteś biotyczką, co? — rzucił w kierunku Mili, racząc się dawką medi-żelu.
Jako jedyny oberwał mocniej niż po tarczach, więc wypadałoby tym zająć. Nie dziwił się, w końcu był największy i najgrubszy z całej trójki, więc logiczne było, że nawet maszyny wezmą go na cel jako pierwszego. Tym razem się przeliczyły, ale Lognius musi zapamiętać, by następnym razem nie zostawać długo na otwartej przestrzeni. Zwłaszcza gdy mogą go wziąć w ogień krzyżowy.
Z kolei posiadanie biotyka w zespole otwierało nowe możliwości i był on z tego powodu zadowolony. Kolejny punkt dla kobiety. Chyba faktycznie trzeba będzie się jej bliżej przyjrzeć. Tak samo jak Lunie.
Niezłe draństwo — mruknął kopiąc rozwalonego mecha. — A jakie zajadłe.
Upewnił się, że nagranie cały czas jest na chodzie i dokładnie zlustrował pozostałości po mechu. Walka powinna też się nagrać, więc SST będzie miało spory materiał do analizy. A on im wszystko elegancko podliczy.

Ruszając dalej śladem krwi Longinus nie odzywał się wiele. Raz czy dwa spróbował jeszcze nawiązać kontakt z drugą grupą, zastanawiajac się czy też wpadły na mechy i - jeżeli tak - to czy poradziły sobie z nimi równie sprawnie jak oni. Na tę chwilę mógł tylko liczyć, że Thescii nic nie jest. W przeciwnym razie będzie musiał skopać jej dupę, jeżeli umarła.
Mam nadzieję, że się zmieszczę — rzucił, gdy dotarli do niewielkiego magazynu.
Wewnątrz też odnaleźli właz techniczny, który Longinusowi wydawał się jeszcze mniejszy.
Mhhh — mruknął jedynie na słowa Luny, która rzuciła się w dół jako pierwsza.
Jemu samemu jakoś się to nie uśmiechało, jednakże ostatecznie i tak dobrze wiedział, że będzie musiał tam zejść. Równie dobrze mógł to już mieć za sobą.
Zabrał się więc do schodzenia, mając nadzieję, że się zmieści.
ObrazekObrazek
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Innari

20 gru 2022, o 21:23

W ferworze walki, choleryczna natura Turianki dawała o sobie znać. O ile Jennifer przystąpiła do starcia w pełni skupiona i zogniskowana na celu, to żadna wymiana ognia ze strony Thescii nie odbyła się bez okraszenia jej kreatywną wiązanką przekleństw. Bluzgi nie pomagały, ale dawały upust frustracji, przybierając na głośności w chwili, w której ataki mechów w końcu ją dosięgły – w dodatku nie tylko raz.
Najemniczka nie była typem, który cofa się przed walką. Nawet jeżeli wycofanie się za osłonę i regeneracja tarcz była lepszym pomysłem, nie miała najmniejszego zamiaru się wycofywać.

I – całe szczęście – opłaciło się.

– Wzajemnie – odsarknęła na chłodne gratulacje. – Za drugim razem faktycznie wyszło zajebiście.
Thescia, będąca raczej dystansowcem, wbrew wcześniejszym złośliwościom potrafiła docenić ładne rozłożenie przeciwnika na łopatki.

Przyjęła skan od Jen, również planując go przejrzeć i poszukać interesujących szczegółów. Nie oponowała, kiedy towarzyszka wyforsowała na przód. Thescia w międzyczasie odwołała sondę bojową, odnowiła tarcze i zaaplikowała oba żele, jednocześnie oceniając, czy pancerz nie dostał jakiejś nieszczelności.
– Potężne cięcia – odpowiedziała. – Nowe systemy obronne, nowe mechy, nowe spawy… dobra strategia oszczędzania.
Wszystko, co widziały do tej pory sugerowało, że Quarianie szykowali się do walki z kimś lub czymś. Fakt, że do tej pory nie spotkały na pokładzie absolutnie nikogo, nawet mimo wszczęcia rabanu strzelaniną mógł podsunąć myśl, że starcie odbyło się przedwcześnie.

– Dezaktywuj. Daj znać, jak nie zadziała, to sama coś zmajstruję – mruknęła, ruszając w głąb pomieszczenia, poszukując logów kapitańskich lub dzienników załogi. W międzyczasie spróbowała nawiązać kontakt z drugą grupą.
– Jak sytuacja? – zatrzeszczało w komunikatorze. Coś długo się nie odzywali.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Innari

30 gru 2022, o 15:43

Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]Longinus, Mila, Luna[/h3]
Choć prowadzący w dół właz był ciasny, nawet barczyste, opancerzone ciało Longinusa przecisnęło się przez przejście i spadło na dół. Korytarz, z pewnością wykorzystywany głównie przez inżynierów, był jednym z ukrytych pomiędzy pokładami przejść - podobnym do tego, którego użycie rozważali na samym początku. Choć mieli przy sobie plany, które przysłała im Sheela, szybko okazały się całkowicie zagmatwane. O ile główne poziomy były dość łatwe do wyczytania pomiędzy notatkami, wymiarami i nakreślonymi systemami, tak korytarze techniczne były jedynie sznurkami ukrytymi pomiędzy innymi, kłębiącymi się ścieżkami. Bez Thescii obok do przeanalizowania dokumentów oraz ich otoczenia, mogli jedynie kierować się za sporadycznymi śladami krwi, nie mając pojęcia dokąd tak właściwie kierowała droga na wprost.
Wędrówka nie należała do wygodnych dla tych, którzy szczycili się ponad przeciętnym wzrostem. Dla quariańskich mechaników przeciskanie się tunelem pewnie nie należałoby do najtrudniejszych, jednak ich bojowe opancerzenie i wyciągnięte bronie dodawały im gabarytów, co w ciemnej, ciasnej przestrzeni dodawało im niezdarności.
Gdy trafili do rozwidlenia, korytarz szedł prosto oraz odbijał w prawo. Krople krwi dość wyraźnie prowadziły do przodu, a nawet ich światła latarek nie były w stanie rozświetlić mroku na tyle daleko, by mogli dojrzeć co było na końcu którejś z dróg - nie mając więc lepszego pomysłu, skierowali się na wprost, podążając dalej śladami.
Na końcu drogi, wreszcie natrafili na ścianę. Pośród okablowania, w szkarłatnej kałuży leżały zużyte opakowania po medi-żelu a także zawartość apteczki - pusty taser do zszywania ran, pudełko po łatach pancerza przywracających hermetyczne odcięcie od otoczenia, a także ogromna ilość opakowań po lekach.
- Tacy z was spryciarze, hę? - warknięcie dotarło do nich z mroku zza ich pleców, odbijając się od ścian ciasnego tunelu i zmuszając ich do obrócenia się w tył. Daleko, może z dziesięć metrów od nich, na granicy światła rzucanego przez ich latarki stała niska, przykurczona lekko postać quarianina. Nie był na tyle blisko, by zakraść się im na plecy, ale szybkie oględziny pokazały im, że nie musiał. W jego dłoniach błyszczała nowością pokaźnej wielkości broń, w której rozpoznali nietypowy granatnik. Uniósł ją butnie w górę, celując w stronę ich zgromadzenia. Jego pancerz był poszatkowany, poklejony łatami, które widzieli wymalowane na pustym opakowaniu na ziemi, a ceramiczne płyty pokrywała brązowa, zaschła już krew. - Wróciliście dokończyć robotę za te pustaki, co? - prychnął, a broń w jego dłoniach drgnęła, gdy tylko którekolwiek z nich się poruszyło. - Czy już przyleźliście po swoje, parszywce? Myślicie, że wam na to pozwolę?
Ich omni-klucze zazgrzytały nagle, gdy komunikatory przedarły się przez zagłuszające systemy, a w ich słuchawce odezwał się głos Thescii. Quarianin również przestąpił z nogi na nogę, zerkając za swoje plecy na ułamek sekundy, jakby wyczuł, że coś się zmieniło i zaklął.
A chwilę po nim, również to usłyszeli.
Charakterystyczny pisk aktywowanych mechów zamruczał wzdłuż kręgosłupa Innari, niosąc się metalowymi płytami. Zdawał się dobiegać z każdej strony, nawet jeśli trzy z tych wokół nich stanowiły ściany. Z góry i dołu, jakby przeciwników nie było kilku, a kilkunastu.
- Ani kroku, wysadzę was wszystkich w pizdę, varreńskie mordy! - krzyknął, robiąc krok w ich stronę z wyraźną groźbą.
[h3]Jenny from the block, Thescia[/h3]
Centrum Komunikacji było błogo ciche, gdy cielska trzech mechów leżały nieaktywne na ziemi, lecz ta cisza wkrótce odcisnęła piętn na ich umysłach, pozostawiając na ich ciałach szlak gęsiej skórki. Innari nie było grobowcem - świadomość tego, że nie były tutaj same, jednocześnie nie mając żadnej komunikacji z resztą zespołu, światem zewnętrznym, nie nastrajała ich pozytywnie. Dały sobie radę z tą ilością przeciwników, ale jak wielu ich czekało wszędzie dookoła?
Systemy zakłócenia nie były w pełni zintegrowane z okrętem, dzięki czemu obie kobiety nie miały problemu z rozgryzieniem głównego wyłącznika. Urządzenie pełniło funkcję nadajnika, który sterował urządzeniami rozproszonymi po całym statku. Choć było skuteczne, a im udało się dostać do sterowania, wyglądało na robotę polową - coś, co miało działać teraz, na szybko, może nawet tymczasowo.
Gdy w morzu spisanego na kolanie oprogramowania odnalazły funkcję, która ich interesowała, początkowo nie spostrzegły żadnej reakcji.
Później, ekrany w pomieszczeniu rozbłysły, otrzymując z powrotem połączenie z układową boją komunikacyjną. Ekrany zassały nową paczkę danych, a extranet przywitał ich znajomymi widokami układu Baldr, będącego w centrum zainteresowania świata od samego wybuchu wojny. Gdy Thescia posłała swój komunikat, dostrzegły, że przeszedł dalej - ich komunikatory działały jak należy, przesyłając wiadomość do drugiego zespołu.
A chwilę po nim, usłyszały coś więcej.
Charakterystyczny pisk aktywowanych mechów zamruczał wzdłuż kręgosłupa Innari, niosąc się metalowymi płytami. Zdawał się dobiegać z każdej strony, z góry i dołu, jakby przeciwników nie było kilku, a kilkunastu.
Jedne z zamkniętych drzwi prowadzących na zewnątrz zadrżały, gdy coś metalowego uderzyło o skrzydła.
- Bosh'tet! Pourywam jaja, przysięgam - jeden z ekranów rozbłysł hologramem obcej quarianki, gdy ta nawiązała połączenie z głównym terminalem centrum komunikacyjnego. Drgnęła, gdy obraz ich pomieszczenia jej się załadował - nie wiedziały, gdzie znajdowała się kamera, ale kobieta z łatwością mogła im się przyjrzeć. Pochyliła się nieco, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Was nie znam. To co innego wam pourywam - dodała, kręcąc głową z niezadowoleniem. - Włączcie to z powrotem, bo nie ręczę za moje dzieci.
Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 209
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Innari

5 sty 2023, o 02:56

Wyświetl wiadomość pozafabularną Na pewno nie była zbyt wielkim zwolennikiem swojej obecnej sytuacji. Odcięcie od komunikacji z sojusznikami, oraz opcja polegania tylko i wyłącznie na sobie samej, oraz tylko częściowo godnej zaufania najemniczce, nie przywoływało uśmiechu na jej twarzy. Nie zamierzała jednak głośno użalać się nad tą sytuacją, albo jakoś narzekać. Bywała w gorszych sytuacjach. Lepszych w sumie też. Postanowiła skupić się na chłodnych realiach i ani nie wpadać w panikę, ani nie ekscytować się ich obecną skutecznością. To był jej główny mechanizm obronny w takich sytuacjach - jeśli nie ironiczny humor i narzekanie wraz z godnymi respektu członkami drużyny (takimi, jak na przykład Derius), to po prostu skupienie na rzeczywistości. Jeżeli pozostawało się w ruchu, a mózg skupiał się na byciu jak najlepszym agentem polowym, to nie było kiedy narzekać.
Gdy otrzymała pozytywną odpowiedź na swoją dawkę komplementów, nie wchodziła już w dalszą konwersację, jedynie kwitując to krótkim skinieniem głowy. Nie musiały jakoś bardzo sobie słodzić - doceniły nawzajem swoją skuteczność, i to wystarczyło. Zainteresował ją jednak temat cięć budżetowych i zmian, które ciągle widziały.
- Definitywnie - stwierdziła dość krótko, gdy Thescia nazwała to dobrą strategią do oszczędzania - Zerknij na system zagłuszeń. Wygląda tak, jakby był robiony albo przez totalnego amatora, albo kogoś, kto miał piętnaście minut na sklejenie czegokolwiek sensownego. Chyba nawet nie będzie trzeba tego wyłączyć, wystarczy po prostu rozpieprzyć - wydała z siebie dosyć kwaśne, pojedyncze parsknięcie, jednocześnie unosząc lewą rękę w górze, sugerując, że nie sugeruje takiego postępowania, a po prostu komentuje to jak zostało to wszystko zrobione - Nie mam pojęcia nad czym pracują i po co te cięcia. Wojna czy seria bitew brzmi tu logicznie, ale nie widzę jeszcze przeciwnika. Chyba nie myślą sobie, że to starczy na Gethów? - może pomyślała trochę zbyt ogólnie, ale Gethowie byli jedynym wrogiem, którego Emilia mogła sobie teraz zwizualizować dla Quarian. Ewentualnie SST, ale ci chyba nie grożą im w żaden sposób. Może Rada? Nie, to by było za głupie. Albo tak właśnie uznała.
Gdy sobie rozmyślała, wyłączyła zakłócenia. Gdy pisk wybrzmiał, od razu chwyciła za karabin, lecz wrogowie jeszcze się nie pokazali. Po chwili, na monitorze, ujrzeli Quariankę. Kąciki ust lekko drgnęły jej pod hełmem. Oczywiście - był tu jakiś lider. I patrząc na to, jak nazwała swoje mechy, nie była zbyt stabilna. Albo po prostu stanowiła...specyficzny sort.
- Bardzo chętnie, tylko odwołaj mechy. Znam tę zagrywkę - my wykonamy pracę za mechy, które nie są w stanie manualnie wciskać przycisków, a potem nas rozstrzelają - rzuciła dosyć ozięble. Nie uważała nawet, że to będzie jej postępowanie. Chciała po prostu zagrać na czas. Zerknęła na Thescię, licząc na to, że ta zacznie teraz dużo gadać. Zasugerowała jej to jedynie wzrokiem i niczym więcej. Sama jednak zamierzała odpalić omniklucz i zacząć pisać. Były tu kamery, ale raczej nie ujrzy, co dokładnie jest pisane, a jedynie, że jest pisane.
Wysyłam wiadomość, bo średnio mogę mówić. Mamy kontakt z jakąś figurą liderki, chyba inżynier, dba (zdalnie, przez mechy) o to by zakłócenia dalej trwały. Jeśli macie info, albo je przekazujcie, albo nie (mogą zaraz przejąć wiadomości). Polecam się przegrupować.

Wróć do „Wędrowna Flota”