Potężna, licząca około pięćdziesięciu tysięcy statków flota będąca domem dla siedemnastu milionów quarian od czasów, gdy zostali wypędzeni ze swej ojczystej planety przez gethy. Niektóre z tych jednostek osiągnęły już wiek trzystu lat, co wymusza na ich mieszkańcach nieustanne konserwacje sprzętów.
LOKALIZACJA: [Próg Walhalli > Raheel-Leyya]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Innari

8 lis 2022, o 17:40

Obrazek

Innari to średniej wielkości jednostka z bogatą historią. Jej wygląd wyróżnia Innari od siostrzanych okrętów Floty Cywilnej, zarówno pod względem budowy, jak i jakości tworzących ją surowców. Będąca niegdyś częścią Floty Patrolowej, Innari ze względu na swój wiek, który nawet jak na standardy quariańskie jest imponujący, została wysłana na przymusową emeryturę. W trakcie wcielania jej do Floty Cywilnej i przebudowywania statku tak, by pomieścił możliwie jak największą ludność na swoim pokładzie, jej uzbrojenie zostało wymontowane, a następnie rozdystrybuowane na bardziej potrzebujące jednostki. Dziś, po wojskowej przeszłości fregaty w głównej mierze pozostał tylko jej groźny wygląd - jej wnętrze pełni rolę domu dla małego, quariańskiego klanu.
Gdzieniegdzie, da się napotkać na pozostałości po usuniętych już systemach wewnątrz statku, jak i kreatywne rozwiązania mieszkalne nieobecne na szablonowych statkach Floty Cywilnej. Wśród quarian Wędrującej Floty powszechne jest żartowanie z specyfiki lokum wybranego przez mieszkańców Innari, przypominającego antyczne baraki.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Innari

8 lis 2022, o 18:19

Wyświetl wiadomość pozafabularną Gdy wypuścili powietrze z płuc, a, wbrew czarnowidztwu niektórych z nich, nic się nie spieprzyło, systemy promu poinformowały ich o skutecznym zadokowaniu do śluzy awaryjnej. Kontrolka przy wyjściu zmieniła się na pomarańczową, ale wystarczyła jedna, przesłana przez Sheelę informacja ich omni-kluczami, a jej kolor zmienił się na zielony - wejście zostało odblokowane. Pozostało im zebrać się do wyjścia.
- G̸͓̋ǫ̷̌ṭ̷̍ò̶̗w̵̮̓ȅ̷̢.̵̲̕ ̷̝̑W̵̛̟e̸͖̓j̴̘͝ś̶̼̋c̷͚͝i̴̢͠ȅ̵̮ ̷̺̀ö̷̹́t̵͎̄w̵̟̓a̶̘͋r̷̜̀t̸̩̏ë̶̞́ - zatrzeszczały ich komunikatory. W chwili, w której prom złączył się z Innari krótkim tunelem śluzy, łączność z Sheelą stała się znacznie utrudniona. - H̴̨͌å̶͇l̷̜͝ọ̴̈?̷͓̉ ̸͓͘Ṡ̶͍ł̸͎̌y̵̩͑s̶͙̚z̴͎͝y̴̧̿c̶̦̐i̴̠̿e̵̯͒ ̷̺̈́m̶͕̓n̷͍͋ï̷̞ẹ̶̀?̸͖̕
Zaklęła w swoim języku, quariańską frazą, którą nieraz słyszeli w Galaktyce i przełączyła coś na omni-kluczu, usiłując uratować sygnał pomiędzy nimi. Jej obraz zastygł, falując co jakiś czas zakłóceniami, padając jako pierwszy.
- S̸͙̒p̴̪̋r̶͒͜ó̵̧̀b̸̭̅ǔ̵̮j̴̰͐c̵͇͐i̶͑͜e̴̠̋ ̶̩͆ȯ̶̘d̸̥̃e̸͓̕z̷̩̈w̸͚̔ã̸̗ć̵͇̍ ̶̺͝s̴̮̓ȉ̵̡ę̴̡͂ ̶̰̿z̸͖̅e̵̛̯ ̶̭̑s̷̹̾t̵̜̍a̵̰̍t̴͕̋ḳ̴͐u̴̟̚ - powiedziała jeszcze, głosem wysokim, piskliwym i zniekształconym, nim ich omni-klucze poinformowały ich o całkowitej utracie sygnału.
Z doświadczenia wiedzieli, że coś musiało go zagłuszać - być może celowo, lub nie. Jeśli Flocie zależało o niewydostaniu się informacji na temat plagi na zewnątrz, Admiralicja mogła zadbać, by komunikacja była utrudniona z, jak i wokół statków odsuniętych od głównego zgromadzenia. Na radarach nie wykryli żadnych urządzeń zakłócających, więc jeśli to była kwestia tego, być może znajdą takie na Innari.
Gdy kierowali się do wyjścia, Reyes została jako ostatnia w kokpicie, czekając na swoją kolej w wąskim przejściu. Gdy wyjrzała za okno promu, śledząc wzrokiem szorstką, metalową powierzchnię kadłuba Innari, dostrzegła coś, co przykuło jej uwagę. Pomiędzy starymi, zniszczonymi płytami, błyszczały nowe spawy na wymienionych elementach pancerza. Wzmacniana powierzchnia przeplatała się ze starymi rozwiązaniami, co było nietypowe - quarianie słynęli ze swojego cięcia kosztów, ale nie było najmniejszego sensu w modernizowaniu tylko części kadłuba. Fregata musiała być w trakcie remontu i nie wyglądała, jakby ktoś ten remont porzucił. Obrazek Drzwi śluzy otworzyły się przed nimi posłusznie, wypuszczając ich na zwykły, może nieco przyciemniony korytarz. Nie było krwi rozmazanej ostentacyjnie po ścianach, nie było leżących na ziemi, skulonych w sobie chorych, ani przykrywających podłogę trupów. Innari od środka wyglądało dość spokojnie - ot, jakby zamieszkujący fregatę quarianie byli zajęci, siedzieli w innej części statku, lub po prostu wyszli po papierosy i na razie nie wrócili.
Ich pancerze nie wykryły szkodliwych patogenów w powietrzu, ani żadnych anomalii w pobranej przez nie mieszance. Do rozpoznania czegoś bardziej skomplikowanego, niż grypa, potrzebowaliby wysłać próbkę do laboratorium by mieć stuprocentową pewność, wiec nie mogli wiedzieć, czy hełmom można ufać. A nawet jeśli - wirus mógł rozprzestrzeniać się w inny sposób. Mogli za to rozpoznać, że powietrze było dość brudne jak na quariańskie standardy - ot, dla żyjących na Omedze byłoby chlebem powszednim, ale taka mieszanka nie nadawała się na sterylne statki mieszkalne. Jakikolwiek quarianin postawiłby tu stopę, bez pancerza rozpadłby się z wirusem i bez.
Mieli trzy wyjścia z korytarza, które Thescia szybko potwierdziła w planach. Idąc w lewo, dotarliby do windy prowadzącej do przestrzeni wspólnej oraz kwater mieszkalnych. Idąc w prawo, mogliby przedostać się do centrum komunikacji i dawnego centrum informacji bojowych, które teraz było salą posiedzeń kapitana i zastępców. Droga na wprost prowadziła do pomieszczeń sanitarnych, stacji medycznej i szpitala.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Innari

9 lis 2022, o 03:19

Od dawna nie pracowała w składzie. Miała oczywiście już swojego partnera, miała już opiekuna, miała kiedyś mentorkę, ale oddział...tego dawno nie było w jej życiu. Ostatnio chyba było to, kiedy jeszcze była częścią Przymierza. Od kiedy jednak ją stamtąd wywalili, nie była częścią tego sortu ekipy. Oczywiście miewała pod swoją komendą różne grupy żołnierzy, czasem nawet przewodziła im w boju. Była trochę poza swoim żywiołem.
Przykrywka, obecność nieznanych jej sił, z którymi musiała współpracować...było to na swój sposób nowe doświadczenie. Oczywiście mogła wspomagać się swoim treningiem S i ogólnie nabytymi zdolnościami, nie było więc źle. Sama jednak zauważyła, że stosowanie innego imienia, innego stylu bycia (nie była w końcu dokładnie taka, jak zawsze - nawet nieco luźniejsza mowa w stosunku do współpracowników przychodziła jej nieco inaczej) nie przychodziło jej tak gładziutko, jak powinno przychodzić byłej S2. Ot, kolejny dowód na to, że nie była takim ideałem, jakim powinna była być. Może kolejna zaleciałość po jej wypadku? Następny element, nad którym będzie musiała popracować z Deriusem, by powrócić do dawnej chwały? Nie zamierzała tego rozpatrywać, i tak zagubiła się trochę za bardzo w swoich przemyśleniach.
Przemyśleniach, które absolutnie nie miały teraz znaczenia. Zainteresował ją za to komentarz Longinusa na temat jej przygotowania, który okazał się być elementem wyrywającym ją z pewnego zafiksowania na sobie samej i swojej domniemanej słabości.
- Nie wiem, czy to takie dziwne. Nieprzygotowany najemnik to martwy najemnik.- szybka odpowiedź, krótka piłka, i zresztą nawet nie aż tak odbiegająca od prawdy. Jako operacyjna miała bardzo prostą dywizę. Jeżeli nie miało się planu na wszystko, sprzętu na każdą okazję, i, ogólnie rzecz biorąc, nie dopinało się na ostatni guzik, to się ginęło. - I niekoniecznie na to konkretne zlecenie, a na każde, Longinusie. - nie była to nawet próba szpili, bardziej stwierdzenie, że nie uważała swojej gotowości za jakoś nieodpowiednią. Zresztą, on też chyba tego jej nie sugerował. Wręcz przeciwnie, docenił jej technologię i statek, co, swoją drogą, połechtało jej nieco ego. Oczywiście nie przyznałaby tego na głos, co to, to nie. Z jej perspektywy, po prostu robi swoją robotę. A jeśli ktoś to doceniał, to tylko lepiej dla niej.

Gdy zaczęli wykłócać się o to, która opcja jest lepsza, nie zabrała głosu w ogóle. Jedyne co, to wydała ciche "hmmm". Sama wyraziła już swoje zdanie i nie widziała sensu w tłumaczeniu komukolwiek, czemu miała rację. Po prostu miała, i już. Oczywiście kupowała argument, że "i tak przecież jebnie, to lepiej to kontrolować", ale zupełnie jej to nie przekonywało. Im dłużej do potencjalnej, głośnej konfrontacji, tym lepiej. Nie była rzeźnikiem, była precyzyjna. Jeżeli nie musiała zaczynać od szturmowania hangaru, to nie zamierzała. Oczywiście była gotowa, by ustąpić, na rzecz relacji z drużyną, ale taka potrzeba nie zaszła, bo demokracja zadziałała na jej korzyść. W obchodzeniu się z nieznanymi najemnikami trzeba było być ostrożnym. Nigdy nie wiadomo, co temu sortowi strzeli do łbów. Nawet Mila, bohaterka Cytadeli nie była jakoś szczególnie godna jej zaufania. Docenienia zdolności? Może. Na pewno Radna wyrażała się o niej w superlatywach, przynajmniej z tego, co wiedziała. Östberg nie rozmawiała jakoś dużo z Fel, bliżej chyba było jej do Radnej Irissy, to ona w końcu ją poskładała i odbudowała. I to ona dała jej te wspaniałe sensory - kolejny plus dla Asari.

Pomijając jednak jej dywagacje, przyszedł czas na akcję. Dotarli bez żadnych problemów, dokładnie tak, jak zostało przewidziane. W międzyczasie w pełni oporządziła się do akcji, pozwalając sobie na opuszczenie stanowiska pilota. Zeszła z pokładu Ghosta jako pierwsza, chcąc szybko wejść przez śluzę w swoim kamuflażu i bardzo szybko się rozejrzeć, a później, klasycznie, pojawić się już "normalnie". Sheela próbowała się z nimi skomunikować. Jenny absolutnie ją olała, wiedząc, że zakłócenia nie pozwolą im mieć zbyt złożonej konwersacji. Usłyszała jednak to, co musiała.
- Centrum Komunikacji brzmi jak najsensowniejszy strzał. - oznajmiła dosyć spokojnie, proponując im luźno opcję. Mówiła, oczywiście, cicho, i dopiero, gdy upewniła się, że w pobliżu nie ma wrogich sił.- Tam zapewne mogą trzymać wszystkie kapitańskie logi i spisy żywej ludności. No i jeśli będzie potrzeba, to przywrócimy łączność z Sheelą. - uargumentowała swoją decyzję, bo wiedziała, że inaczej nie będą robić tego, co chciała. Niestety najemnicy cenili swoją niezależność. Respektowała to, ale jednocześnie wymagało to tłumaczenia swoich decyzji. Coś, co rzadko było konieczne, gdy pracowało się z, dajmy na to, Przymierzem.

Była gotowa, by zacząć już prowadzić. Dokładnie tak, jak zaplanowała - wpierw w krótkim kamuflażu, gdy się wychylała. Umiała skradać się dość dobrze, choć za resztę nie poręczy. Jej cel zależny był od tego, co ustalą jako oddział. Sama zastanawiała się jeszcze nad centrum medycznym, ale nie chciała o tym mówić. Na zewnątrz musiała być zdecydowana.
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Innari

11 lis 2022, o 11:32

Było coś dziwnego w tym quariańskim statku, ale Longinus nie był w stanie określić co. Mimo to, gdy dyskusje się skończyły i zaczynali zbliżać się do Innari, najemnik zabrał się za kompletowanie na sobie ekwipunku. Zakładając pancerz upewniał się, że jest na tyle szczelny, na ile mógł być. Bardziej z przezorności, niż faktycznej obawy o to, że być może informacje były błędne i on także mógłby się czymś zarazić. Mając na łbie hełm, odpalił omni-klucz i sprawdził, czy nagrywanie dźwięk/obraz działa poprawnie. Ostatnim razem obraz był zniekształcony i do góry nogami, więc teraz chciał mieć pewność, że wszystko gra.
To samo tyczyło się Thescii, a może nawet bardziej. W końcu ona była najbardziej narażona na cokolwiek znajdowało się wewnątrz statku. Stąd też, gdy Longinus skończył oporządzać samego siebie, podszedł do turianki i bez słowa zaczął sprawdzać, czy wszystko gra z jej sprzętem, czy jest szczelnie. Stuknął łapskiem tu i ówdzie, szarpnął za klapy w górę i w dół, pomruczał coś pod nosem, a gdy uznał, że jest git puknął jeszcze palcem w hełm swojej towarzyszki. Fachowa inspekcja.

Czas popracować — oznajmił, gdy stał już gotowy, czekając na otwarcie śluzy.
Karabin trzymał przy sobie. Chociaż dostali informację o tym, że udało się wejść po cichu, to jednak nie miał zamiaru rezygnować z bycia czujnym i gotowym do ewentualnego działania. Puścił Jennefer przodem, bo - tak jak mówiła - korzystała z kamuflażu, by zrobić szybki zwiad, zanim oni wygramolą się z jej statku. Nie miał z tym najmniejszego problemu, nawet był zadowolony, przynajmniej będą wiedzieli z wyprzedzeniem co ich czeka.
Pierwsze dwie rzeczy, jakie zwróciły jego uwagę to fakt niewykrycia żadnych “wrogich” substancji w powietrzu. To o niczym jeszcze nie świadczyło, jednakże dawało do myślenia. Nie był żadnym specjalistą w tych dziedzinach, trudno byłoby go nawet nazwać laikiem, ale czy nie powinien być chociaż drobny ślad czegoś w powietrzu? Cokolwiek, co dawałoby im jakikolwiek znak swojej obecności. Dziwne.
Tak samo jak to, że było tu niesamowicie pusto. Longinus nigdy nie był na statku quarian, ale słyszał, że flotylla była domem kilkunastu milionów istot. A tutaj nie ma nawet śladu po kimkolwiek. Zdecydowanie wolałby mieć leżące zwłoki czy nawet pałętających się pod nogami, chorych quarian, którym nie zostało nic innego jak czekanie na koniec. Ta pustka była dla niego bardziej dziwna, może nawet niepokojąca. Dodawała kolejny znak zapytania, a najemnik wolałby znajdować odpowiedzi, a nie następne pytania.
Ten dysonans kołatał mu w głowie, podczas gdy Thescia ogarniała plany statku, wytyczając im możliwe drogi, którymi mogliby podążać.
Nie ma potrzeby, abyśmy wszyscy szli w to samo miejsce — odparł, obracając się w kierunku Jennifer.
Nie widział potrzeby, dla której mieliby łazić wszyscy razem, zwłaszcza gdy mieli kilka możliwych ścieżek. Mogą pokryć więcej terenu, z krótszym czasie.
Longinus rozejrzał się jeszcze raz po pustym otoczeniu i zerknął na plany statku.
Ruszaj do centrum komunikacji Jennefer i zobacz co uda ci się wyciągnąć z logów — rzucił, odrywając w końcu wzrok od planów.
Co prawda przejrzenie logów mogło być wartościowym źródłem wiedzy, ale nie musiał tam być pierwszy. Zawsze mógł się cofnąć by przejrzeć je samodzielnie później. Poza tym, nie sądził aby jego towarzyszki miałyby cokolwiek przed nim ukrywać, więc uznał, że gdy Jennefer coś ciekawego znajdzie, to się tym z nimi podzieli.
Thescia i ja zbadamy pomieszczenie medyczne — dodał, kiwając głową w kierunku turianki. — Jeżeli mamy znaleźć jakąkolwiek dokumentację na temat tego wirusa, to najpewniej tam.
No i być może znajdą w końcu jakichś quarian. Byłoby całkiem fajnie.
Mila, Luna, wam zostałyby kwatery mieszkalne — zwrócił do dwójki najemniczek, dodając jednak szybko, przypominając sobie nieco buntownicze nastawienie przynajmniej jednej z nich. — Albo podłączcie się do któregokolwiek z nas. W każdym razie, pozostajemy w stałym kontakcie.
Skończył i ponownie spojrzał w kierunku Thescii i dał jej znak, by ruszyła swój turiański tyłek. A potem już tylko odpalił nagrywanie i udał się w kierunku pomieszczeń sanitarnych.
ObrazekObrazek
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Innari

11 lis 2022, o 14:00

Pomimo wsparcia Luny, o które zresztą prosiła niemo, demokracja wygrała; widząc więc, że nawet i ona tutaj nie przegada nikogo, a i priorytety ich misji są pomieszane (wyraźnie było napisane w kontrakcie o informacjach o rodzinie quarianki), usadowiła się ponownie na swoim miejscu, pieczołowicie zakładając kolejne elementy pancerza na siebie; większość części była już zarysowana, pełna wgnieceń i blizn pozostałych po kilku walkach na bliską odległość. Rękawice jednak wyglądały funkiel nówka i to na nie Mila spoglądała i obchodziła się wyjątkowo czule. Hełmu jeszcze chwilę nie zakładała, natomiast gdy wszyscy gapili się przez okna w stronę Wędrownej Floty, ona sprawdzała stan smukłej, niezbyt pasującej do jej stylu strzelby. Przypinała generator tarcz, oceniała mody wgrane do omni-klucza. Dopiero na końcu, gdy ich statek dokował do śluzy, założyła na głowę hełm, sprawdzając stan systemów podtrzymywania życia i stając z bronią opuszczoną do dołu. Spięła się przy wyjściu, obserwując czujnie, czy statek nie odczepi się czasem i dopiero na pokładzie Innari pozwoliła sobie na wypuszczenie oddechu.

Pustki i cisza zaniepokoiły ją. Unosząc strzelbę do ramienia, rozejrzała się, ewidentnie niezadowolona z tego, że znaleźli się tutaj – i na dodatek, jak sądziła, nie wiedząc, co ich czeka za rogiem. Robiąc wejście smoka miałaby element zaskoczenia i kontrolę nad tym, co się wokół niej dzieje. W korytarzach nie za bardzo, szczególnie przy pustkach towarzyszących jej krokom. Skupiona na wywiadzie, usłyszała tylko głos Jennifer, który próbował powiedzieć im, co powinni zrobić, a zaraz po nim – Longinusa, również proponujący kolejne rozwiązanie. I żaden według Mili nie był mądry, a poza tym przy tym drugim osobniku zapaliła jej się lampka. Razem z turianką wyglądali, jakby się znali, a już na jednym duecie Chorwatka się przejechała, gdy tylko się rozdzielili. Drugiej takiej szansy nie weźmie.

Nie — powiedziała krótko, stając między pilotką, a najemnikiem i kładąc broń wzdłuż ramienia. Zerknęła na wyposażenie każdego z nich i westchnęła, zdając sobie sprawę, że razem z Varro i Mölander stanowili raczej najsilniejsze opinie, z czego raczej to Račan była w opozycji tutaj. Kurewsko się jej to nie podobało, a jeszcze mniej lubiła fakt, że oboje zaproponowali w jej głowie głupie pomysły, które trzeba było zmodyfikować. — Rozdzielanie się na trzy drużyny to samobójstwo, szczególnie, jeśli jeden zespół to po prostu solo strzelec wyborowy — wskazała na Żmiję, którą znała nazbyt dobrze. — Poza tym możecie uznać to za moją paranoję, ale jakoś nie ufam duetom na misjach, za dużo razy się na nich przejechałam — raz, na Mindoir, pomyślała, drugi raz – samej będąc takim duetem z Crassusem.

Westchnęła i stanęła obok przejścia do szpitala. — Jenny nie idzie sama i tu nawet nie chodzi mi o zaufanie, a o zwyczajną troskę o misję. Luna, Thescia – możecie pójść z nimi. Od biedy możesz się zabrać ze mną i Longiem – sorry, że tak mówię do ciebie, ale masz kurewsko długie imię – albo w drugą stronę, mi to lata. Ja idę do szpitala, będziemy na łączach, możemy się spotkać w tym miejscu po oszabrowaniu wszystkiego, żeby ruszyć do kwater mieszkalnych — czy właśnie powiedziała niemal to samo, co Varro, ale własnymi słowami i przyjmując to jako swój pomysł? Tak, zrobiła to, ale na dłuższą metę przecież nie miało znaczenia to, w jaki sposób ktoś to powiedział, jeżeli wszyscy się ze sobą zgadzają.
ObrazekObrazek
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Innari

11 lis 2022, o 18:02

Flota quariańska, widziana z tak bliskiej odległości, robiła niezaprzeczalne wrażenie. Thesię zamurowało i zamilkła na parę dłuższych chwil, do reszty zauroczona rojem statków, funkcjonujących jak jeden organizm. Zupełnie straciła zainteresowanie przepychankami dziejącymi się za jej plecami, skoro i tak wygrała opcja, na którą głosowała. Jak się okazało - opcja bardzo słuszna.

Ekwipunek miała już sprawdzony dwa razy. Pogodziła się już z tym, że jeżeli coś było nieszczelne, to trudno i czekało ją dekstro-przeziębienie, więc troska Longinusa była co najmniej nieoczekiwana.
- Szczelne, dzięki - zakomunikowała, kiedy pacnął ją kontrolnie po raz pierwszy.
- Sprawdzałam - dodała z naciskiem i wzrastającą irytacją, kiedy szarpnął ją za klapy. - Varro, kurwa!
Skoro słowa nie działały, postanowiła opędzać się od niego rękami. Za każde pacnięcie odpowiadała bliźniaczym, kierowanym w pancerz mężczyzny - z puknięciem w kask włącznie. Irytacja trzymała się jej jeszcze chwilę, kiedy marudziła pod nosem, lecz w chwili w której śluza się otworzyła, była już z powrotem skupiona na zadaniu.
Na pokład Innari zeszła z Katem w gotowości. Gdy okazało się, że nie znaleźli się momentalnie pod ostrzałem, schowała broń i uruchomiła sondę mapującą. Okazja by być na quariańskim statku nie zdarzała się codziennie i Thescia - w myślach Mili słusznie określona techno-freakiem - nie miała zamiaru jej marnować.
Nie zdjęła hełmu. Mimo potencjalnego braku bakcyli w powietrzu, wolała nie kusić głupio losu.

- Za dużo dowódców na metr kwadrat - mruknęła do stojącej obok Luny, gdy Jennifer, Mila i Longinus zaczęli kolejną dyskusję. Zza szybki kasku nie było tego widać, ale wywróciła oczami.
- Solidną paranoję - przytaknęła Mili, gdy ta już skończyła swój wywód. - Powtórzyłaś dokładnie to co mówił Long, ale tak, rozdzielenie się to dobry pomysł. W mniejszych grupach trudniej będzie nas zauważyć.
Zerknęła na rodzynka w drużynie. Też była za sprawdzeniem szpitala w pierwszej kolejności - w końcu ich głównym zadaniem było dowiedzenie się wszystkiego co możliwe o chorobie - ale wiedziała, że gdzie indziej może przydać się bardziej.
- Mogę pójść z Jen do centrum komunikacji i pomóc przywrócić łączność z Sheelą.
Bądź co bądź, Quarianka była ich oczami na zewnątrz.
- Będziemy na łączach.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Innari

11 lis 2022, o 18:47

To był chyba jeden z tych momentów, kiedy Luna nie była do końca szczęśliwa z powodu tego jak funkcjonuje demokracja. Skradanie się niczym mysz, uważanie na każdy krok, rozglądanie się by nikt nie zauważył, a w rezultacie oddanie kontroli nad sytuacją tym po drugiej stronie, to oni byli w gorszej sytuacji. Nic jednak nie można było poradzić, poza pokręceniem głową, bez rozwalania całej misji, a tego nie miała zamiaru robić.
Jej rozmyślania sprawiły, że wychodziła jako ostatnia. Znudzonym wzrokiem, kiedy oczekiwała na swoją kolej wodziła po oknach promu i temu co było za nimi. Po pewnej chwili ku jej zdziwieniu zobaczyła, że Innari wygląda jakby była przez kogoś remontowana, lub przynajmniej przeprowadzono na niej pewne niezbędne naprawy, nie wyglądała na totalnie porzuconą od dłuższego czasu. Właśnie to zamierzała zakomunikować reszcie swojej drużyny, bo nie wyglądało na to, że ktokolwiek inny zwrócił na to uwagę.
Nie wiem czy ktoś z was zauważył, ale Innari nie jest wcale taka opuszczona. Wygląda jakby była przynajmniej w podstawowym zakresie remontowana, widać na przykład nowe spawy. powiedziała. Problemy z łącznością nie były niczym dziwnym więc nie było sensu zwracać na to uwagi. Za to Luna, mimo wcześniejszym zapewnieniom co do bakterii czy też plagi, również wolała nie kusić losu, bo nikt nie wiedział jak to wszystko wygląda w praktyce. Nie podzielała też entuzjazmu co po niektórych w kwestii rozdzielenia się, a trzy grupy to już w ogóle była pura locura, na która nie miała zamiaru się godzić. Nawet przy dwóch grupach, szanse na ich wykrycie wzrastały, skoro mieli być w dwóch miejscach, a nie w jednym. Nie miała jednak zamiaru sie jakoś szczególnie spierać, bo trochę szkoda na to energii, szczególnie, że widziała już jakie jest zdanie większości. -Taak, każdy chce być pierdolonym szefem. rzuciła na uwagę Thescii śmiejąc się lekko.
-Rozdzielanie się na trzy grupki to totalne szaleństwo, nie dość, że będzie można nas wykryć w trzech miejscach to za bardzo osłabiamy swoją własną siłę ognia. Ja idę do szpitala. rzuciła tonem nie znoszącym sprzeciwu, szczególnie w kwestii tego gdzie idzie. Jej zdaniem były tam najciekawsze informacje, ale też im szybciej tam skończą tym lepiej, więc wszystkie ręce na pokład.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Innari

12 lis 2022, o 17:19

Choć dostali się już na pokład statku i byli gotowi, by działać, zostali zatrzymani. Na ich drodze nie stanęli jednak jeszcze wrogowie, a potyczki słowne i próby przekonania się nawzajem, że nie, nie, musimy zrobić tak, jak ja chcę. Oczywiście rozumiała, że w drużynie bez ostrej hierarchii takie rzeczy się zdarzały - za pierwszym razem nawet uznała, że to zdrowe, bo pokazuje, że każdy jest w stanie myśleć. Teraz jednak ją to zirytowało. Nie na tyle, by być bardzo wrogim, ale na tyle, by musieć dać temu jakiś upust. Postanowiła przekierować go jednak w rozsądne planowanie i krytykę, a nie po prostu spinanie się.
- Mila ma rację - wydała z siebie ciche cmoknięcie, nie patrząc jednak na rozmówców, a wszędzie wokół, chcąc ustalić, czy aby na pewno nikt ich jeszcze nie spostrzegł, albo czy ktoś nie jest bliski do zrobienia tego. - Pod jednym względem. Rozdzielanie się jest głupie, nie mamy pojęcia o skali potencjalnych zagrożeń. Zresztą, tak jak Luna zauważyła, statek jest w pewnym remoncie. Chyba dzieje się tu coś więcej, niż po prostu kwarantanna. Proponuję więc nie popełniać błędów i trzymać się razem. - dodatkowo, przekonał ją nawet argument, by nie puszczać znającego się duetu samego. To zawsze było pewne ryzyko. Zresztą, sama też była tu impostorem, choć niekoniecznie miała po co ich zdradzić. - Nie rozdzielajmy się i chodźmy razem. Nie mamy na sobie presji czasu, możemy na spokojnie zająć się wszystkimi miejscami po kolei, jeśli będzie taka potrzeba. Priorytetem i tak jest kontakt z Sheelą. - dorzuciła jeszcze swoją serię argumentów, gotowa by iść do owego centrum niezależnie od tego, czy się jej posłuchają, czy nie. Wystarczyła jej chociaż jedna osoba towarzysząca, by zacząć podróż.

Na uwagę Thescii i Luny jedynie głośno odchrząknęła i przechyliła głowę w ich kierunku, skupiając jednak dość ostre spojrzenie przede wszystkim na Lunie. Thescia przynajmniej zadeklarowała się, że ruszy z nią, Luna za to otwarcie jej podpadła.
- Sarkazm.- znowu cmoknęła, komentując fakt jej śmiechu i ironii tak, jakby było w tym coś za co powinno jej być wstyd. - Niestety tak już jest w drużynach, które się nie znają, że każdy ma lepszy pomysł na wszystko. Niestety pasywność nie jest lepsza.
Pewnie i tak się podzielą, patrząc na usposobienie reszty. Wolałaby, by do tego nie doszło, ale dopóki będzie miała ze sobą chociaż część składu, to jakoś sobie z tym poradzi.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Innari

15 lis 2022, o 18:02

[h3]spostrzegawczość[/h3]
50%; Longinus, Mila, Luna
0

[h3]zakłócenia[/h3]
A<33<B<66<C
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Innari

15 lis 2022, o 19:05

Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]Longinus, Mila, Luna[/h3]
Po podjęciu przez nich decyzji o rozdzieleniu się, główny, trzyosobowy trzon ich zespołu ruszył na wprost. Kierując się wskazówkami przekazanymi im przez Thescię, jak i dość łopatologicznym rozkładem pomieszczeń na pokładzie, widocznym na mapie nakreślonej im przez Sheelę, szybko pojęli, że na ich drodze nie miało być szczególnych komplikacji. Okręt był w końcu przystosowany do warunków mieszkalnych - nie przypominał surowej, ułożonej zgodnie z wojskowym kodeksem struktury, ani też chaotycznych wnętrz pirackich łajb. Choć na ścianach często brakowało oznaczeń, rozkład wydawał się dość naturalny.
Jedynym problemem miało być pozostanie niewykrytym.
Ich okute pancerzem buty stukały lekko w metalową podłogę, niosąc się echem po przeraźliwie cichym wnętrzu Innari. Pomieszczenia sanitarne i stacja medyczna znajdowały się po drugiej stronie statku, zmuszając ich do ryzykownej i długiej drogi na otwartej przestrzeni. Nie dysponowali kamuflażem taktycznym jak Jennifer, pozwalającym im na przemykanie swobodnie bez obaw o dostrzeżenie. Jednak mimo tego, gdy zatrzymali się przy pierwszym ze skrzyżowań, łypiąc w inne odnogi zza rogu, nie dostrzegli niczego.
Innari było puste. Jak skorupa, niegdyś tętniąca zamieszkiwanym przez nią życiem. Nie pozostało po mieszkańcach nic, co mogłoby pomóc im rozwikłać zagadkę o ich położeniu - nie było zabawek rozrzuconych po ziemi czy skrzynek z narzędziami porzuconych przez pracujących przy okręcie mechaników. Ściany były gładkie, czyste, tak samo jak metalowe podłogi. Niekiedy wiek fregaty przemawiał do nich w wizualny sposób, ukazując zespawane ze sobą płyty różnego pochodzenia, ale gdyby nie powietrze dalekie do sterylnego i brud, który dostrzegali w niektórych miejscach, statek nie odbiegałby za bardzo od przeciętnych, quariańskich wnętrz. Rodacy Sheeli słynęli ze swojej zaradności i dbali o statki, które nazywali swym domem. Innari może i było nieco zaniedbane, ale prawdopodobnie nadal było czystsze niż jakiekolwiek statki Przymierza, jakie oglądali odwiedzający w swoim życiu - a już z pewnością czystsze niż łajby Terminusa.
Inne odnogi prowadziły gabinetów administracyjnych, pomieszczeń sanitarnych i składzików. Po niespełna dziesięciu minutach drogi, odnaleźli świecący, neonowy znak stacji medycznej, wystający jako jedyny z gładkiej ściany, do której był zamocowany. Szpital zajmował duże pomieszczenie na rogu kolejnego skrzyżowania, w którym korytarz, którym podążali, rozdzielał się na dwie odnogi. Gdy zbliżali się powoli do wyjścia, z oddali zauważyli w zielonym blasku lampy smar, którym obklejona była podłoga. Dopiero po pokonaniu większości dystansu, jaki dzielił ich od wejścia do szpitalu, dostrzegli zakłamaną przez neon, doskonale sobie znaną, brunatną barwę.
Krew oblepiała zablokowany, czerwony panel drzwi prowadzących do wnętrza szpitala. Obficie skąpała podłogę, tworząc na niej ślady, które prowadziły do jednej z odnóg korytarza. Ślady były zaschnięte, ale nie wyglądały na stare. Wodząc za nimi spojrzeniem, dostrzegli blizny wyryte w ścianach wokół skrzyżowania - wypalone draśnięcia, w których okolicy znaleźli leżące na ziemi kule. Szybko dotarli do wniosku, że napotkali miejsce walki.
Gdy Longinus jako pierwszy ruszył w stronę zablokowanych drzwi, rozglądając się wokół, pozostałe kobiety dostrzegły obok wyraźnie odbity ślad buta. Zwrócony był w stronę odnogi korytarza, sugerując, że albo krwawiąca osoba, albo ktoś za nią podążający, wyszła ze szpitala i ruszyła korytarzem dalej, a nie na odwrót.
Z początku nie dostrzegli, jak sygnał między ich omni-kluczami robi się słabszy. Dopiero napotykając jakiś rozwój sytuacji, sięgając do komunikatora, dostrzegli, że ich urządzenia wypełniał szum. Zakłócanie musiało działać lokalnie, uniemożliwiając im normalną komunikację. Uzyskanie sygnału było trudne, ale nie niemożliwe - to utrzymanie go okazało się wyzwaniem. Gdy nawiązali kontakt, mieli zaledwie dwie sekundy na wypowiedzenie komunikatu do drugiego zespołu. Musieli więc dobierać swoje słowa mądrze.
[h3]Jenny from the block, Thescia[/h3]
Podczas gdy ich towarzysze ruszyli na wprost, pozostałe kobiety uformowały własny, dwuosobowy oddział. Mając przewodniczkę w zespole, Jenny mogła ruszyć pierwsza, skryta pod falującą lekko powierzchnią kamuflażu. Ich odnoga, prowadząca w prawo, skończyła się dość szybko - śluza, którą weszli na pokład, umieszczona była blisko dziobu Innari. Praktycznie cały czas poruszały się korytarzem idącym wzdłuż wewnętrznej warstwy pancerza fregaty.
Korytarz był szeroki i nie niósł ze sobą wielu niespodzianek. Ewidentnie był jedną z głównych dróg przemieszczania się w górę i w dół pokładu, którą swobodnie mogli poruszać się mieszkańcy w grupach. Tutaj, daleko od trzewi statku, sporadycznie dostrzegały wojskowe pozostałości po karierze w Flocie Patrolowej Innari. Statek bardziej przypominał te, do których przywykły i które miały okazję kiedyś odwiedzać. Minęły nawet jeden z szybów mechanicznych, prowadzących w dół, w stronę maszynowni, zamknięty i zablokowany - dla statków wojennych w aktywnej służbie tego typu przejścia były witalne, umożliwiając technikom szybkie przemieszczanie się w miejsca, w których byli potrzebni. Tutaj część z nich była zablokowana, by nikt nieopatrznie do nich nie wpadł, nie zgubił się, lub wścibskie dzieciaki i ich pies nie pałętały się w miejscach niedozwolonych.
W ich drodze towarzyszyła im wyłącznie przeraźliwa cisza.
Innari było puste. Jak skorupa, niegdyś tętniąca zamieszkiwanym przez nią życiem. Nie pozostało po mieszkańcach nic, co mogłoby pomóc im rozwikłać zagadkę o ich położeniu - nie było zabawek rozrzuconych po ziemi czy skrzynek z narzędziami porzuconych przez pracujących przy okręcie mechaników. Ściany były gładkie, czyste, tak samo jak metalowe podłogi. Niekiedy wiek fregaty przemawiał do nich w wizualny sposób, ukazując zespawane ze sobą płyty różnego pochodzenia, ale gdyby nie powietrze dalekie do sterylnego i brud, który dostrzegali w niektórych miejscach, statek nie odbiegałby za bardzo od przeciętnych, quariańskich wnętrz. Rodacy Sheeli słynęli ze swojej zaradności i dbali o statki, które nazywali swym domem. Innari może i było nieco zaniedbane, ale prawdopodobnie nadal było czystsze niż jakiekolwiek statki Przymierza, jakie oglądali odwiedzający w swoim życiu - a już z pewnością czystsze niż łajby Terminusa.
Gdy mijali rozwidlenia, Jennie wyglądała do różnych odnóg, upewniając się, że pozostaną niezauważone. Szybko okazało się, że wokół nie było ani jednego ducha, który mógłby zdemaskować niespodziewanych gości.
Do czasu.
Gdy dotarły do ostatniego rozwidlenia, niedaleko drzwi prowadzących do centrum komunikacji, Jennie z początku dostrzegła trzy skrzynie stojące w korytarzu przed wejściem. Dopiero podchodząc bliżej dostrzegła, że skrzynie były nieco nieforemne, jak trzy kupki złomu, o których ktoś zapomniał wychodząc. Za nimi, panel centrum komunikacyjnego błyszczał czerwienią, zablokowany. Dopiero gdy z Thescią znalazły się na samym rogu, dostrzegły, że kawałki złomu były morzem mechanicznych kończyn, spośród których spoglądały ku nim ciemne, wygaszone oczy. Złożone mechy typu LOKI czekały, nasłuchując, strzegąc wejścia do pomieszczenia, do którego mogły się dostać.
Walka z nimi była jedną z opcji. Turianka przejrzała mapy im dostępne, dostrzegając, że centrum komunikacji miało dwa wyjścia. Drugie, umieszczone na przeciwległej stronie, wychodziło z pomieszczenia technicznego, które nie było dobrze oznakowane na mapce Sheeli, która najwyraźniej nie miała nigdy dostępu do tego rejonu statku. Thescia jednak nie potrzebowała szczegółów, by wydedukować alternatywę - obok nich znajdowała się kolejna śluza awaryjna. Patrząc po schematach statku, turianka szybko zauważyła, że śluzy awaryjne, łącznie z tą, którą weszli do środka, rozmieszczone były w pewnym wzorze po pokładzie statku. Według tego wzoru, analogiczna śluza musiała wypadać w korytarzu między centrum komunikacji a kokpitem. Mogły wyminąć mechy - decydując się na kosmiczny spacer. Przez zabrudzony wizjer, który w międzyczasie odkurzyła rękawicą Jenny, dostrzegły jakąś konstrukcję wyrastającą z pancerza, wykorzystywaną w remoncie, która mogła ułatwić im drogę.
Z początku nie dostrzegli, jak sygnał między ich omni-kluczami robi się słabszy. Dopiero napotykając jakiś rozwój sytuacji, sięgając do komunikatora, dostrzegli, że ich urządzenia wypełniał szum. Zakłócanie musiało działać lokalnie, uniemożliwiając im normalną komunikację. Uzyskanie sygnału było trudne, ale nie niemożliwe - to utrzymanie go okazało się wyzwaniem. Gdy nawiązali kontakt, mieli zaledwie dwie sekundy na wypowiedzenie komunikatu do drugiego zespołu. Musieli więc dobierać swoje słowa mądrze.
Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Innari

16 lis 2022, o 03:52

Mimo jej nalegania, skład postanowił się rozdzielić. Nie mogła zrobić z tym faktem za dużo - nie mogła im grozić, nie mogła użyć jakiegoś autorytetu (bo niestety go nie miała), ani nie mogła użyć przemocy (bo i po co). Zostawiona została z dwoma opcjami - albo mogła iść sama, czy tam w towarzystwie kogoś, kto by się z nią "sprzymierzył", albo przegrać konkurs ćwiczenia dynamik władzy i się podporządkować. Mądra istota zrobiłaby to drugie, lecz Emilia, mimo całego jej sprytu, była też osobą dumną. Na tyle, by ruszyć sama. Zresztą, nie popełniała gigantycznego błędu taktycznego - mieli częściowo racje, że rozdzielenie się pozwoli pokryć więcej gruntu. Gorzej, że dalej stała przy swoim. I, choć teraz usprawiedliwiała się ich argumentami, dalej uważała, że powinni byli ulec i iść za nią, jak na potulnego najemnika przystało. Niestety jednak słowa "potulny" i "najemnik" się nie łączyły. Gdyby byli potulni, byliby częścią armii. Żywą lub martwą.
Przynajmniej Thescia Diro podążyła za nią. Emilia widocznie miała jakiś urok, który sprawiał, że to właśnie Turianie się jej słuchali - i w sumie z wzajemnością, bo zwykle to z nimi najlepiej się jej pracowało. Innym powodem dla owego rozwoju sytuacji mogło być po prostu to, że Palaveńczycy z natury byli po prostu sprytniejsi. Oczywiście nie żeby była jakimś fanatykiem innych ras. Nigdy w życiu.
- Postąpiłaś mądrze, idąc ze mną. - rzuciła dość chłodno, ale komplementując "spryt" kobiety. -I niestety chyba masz rację z nadmiarem tutejszych dowódców, najemniczka z Chorwacji i twój partner ewidentnie się ku sobie mają. Hmph. Może przywrócenie łączności będzie najlepsze, bo Sheela będzie mogła wydawać rozkazy, i będzie trzeba słuchać się "szefa". - powiedziała, co wiedziała. Oczywiście "mienie się ku sobie" było tu bardzo ironiczne, bo póki co ta dwójka zaliczyła już dwie sprzeczki. To, że Emilia była częścią tych sprzeczek, stanowiło obiekt innej sprawy - ona tylko pilotowała i sugerowała najlepszy kurs akcji. Oni za to bezsensownie się kłócili. A Luna, która się pruła, była jeszcze gorsza.
Szła raczej w ciszy, pozwalając Turiance prowadzić i jedynie wychylając się, by wyszukiwać zagrożeń w kamuflażu. Zagaiła dopiero jakoś w połowie drogi, chyba chcąc odkurzyć nieco swoje stare zwyczaje zagadywania, pozyskiwania informacji i podtrzymywania praktycznych-ale-lekko-spoufalających rozmów. Oczywiście robota była najważniejsza, ale rozmowa była w cenie - zwłaszcza, kiedy Jennifer więcej nie było w przestrzeni wizjera Thescii, niż była.
- Mam nadzieję, że masz już pomysł jak przywrócić łączność. Ja sama mogę co najwyżej cię wesprzeć, ale jestem...ekm, nie specjalizuję się w hakerstwie. - była to półprawda. Na sprawach technicznych znała się dość dobrze, ale była przyzwyczajona do o wiele lepszego sprzętu, a i dawno nie wykorzystywała tych zdolności w polu. To będzie więc dla niej kolejny test.
Idąc dalej, natrafiły na mechy. Ustawiła się nieco z dala, chowając się w rogu i wyskakując z kamuflażu. Zerknęła na Turiankę, która przedstawiła jej oczywiście obie alternatywy. Delikatnie cmoknęła, zastanawiając się, po czym wskazała lewą ręką na śluzę, sugerując, że spacer w kosmosie będzie lepszą alternatywą. Tak jak mówiła - wolała nie walczyć, dopóki nie będzie to konieczne. Dobry infiltrator wiedział, że coś kiedyś się spieprzy, i będzie trzeba walczyć, ale trzeba było oddalać ten moment jak najbardziej się dało. Im mniej walki, tym mniejsze koszta w zasobach. Oczywiście ona była samo-zadeklarowanym dobrym infiltratorem, dlatego oponowała za ograniczaniem użycia przemocy. Przynajmniej póki co.

Zauważywszy problemy z łącznością, oschle prychnęła. To była pierwsza przeszkoda. Wiedziała, żeby się nie rozdzielać - tak, to tylko traciła dostęp do reszty składu. Nie zdeprecjonowało to jej jednak za bardzo. Zerknęła na Thescię, dając jej oczywiście znać o sytuacji, jeśli jeszcze się nie zorientowała, po czym spojrzała na nią pytająco, sugerując, że może mówić, jeśli chciała. Gdyby Turianka jednak przekazała jej ten przywilej, to Jenny mogłaby wykorzystać go na te trzy słowa:
- Tracimy łączność. Powodzenia.
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Innari

17 lis 2022, o 04:22

Na szczęście wskazówki dane przez Thescię jak i całkiem logiczny rozkład pomieszczeń i korytarzy sprawiły, że nie gubili się jak dziecko we mglę. Już wystarczyło, że i tak musieli przemykać się po cichu uważając na każdy swój krok, obawiając się, że ktoś wyskoczy zza zakrętu. Takie skradanie i wyczekiwanie na to co może się stać było, wyczerpujące nerwowo. Każdy krok na otwartej przestrzeni mógł przynieść zagrożenie. Dalej nie mogła pogodzić się z myślą, że to los ma decydować kiedy wszystko im pieprznie w ryj, a oni sami się kontroli pozbyli. Jak dotąd jednak udało się dojść do tego momentu bez problemu. Kto wie czy to nie była cisza przed burzą. Wnętrze ukazywały ślady brudu, jednak ogólnie rzecz biorąc Innari wciąż nie prezentowała się najgorzej.
Po dobrych kilku minutach doszli do oznaczonej neonem stacji medycznej, która była ich celem. Luna przypuszczała, że jak na razie to wszystko idzie za prosto, zjebie się coś i to całkiem szybko. Nie trzeba było długo czekać, kiedy okazało się, że podłog pokryta jest brunatną cieczą, która okazała się być krwią. Na samych drzwiach okazało się, że są również oznaki po strzelaninie. Luna spojrzała na ziemię, by po pierwsze przyjrzeć się jak bardzo ta krew jest zaschnięta. Mogło to stanowić pewną wskazówkę, jak dawno ta strzelanina miała miejsce. Kiedy się temu przyglądała zwróciła uwagę na krwawy ślad buta na podłodze, który zwrócony był w kierunku od szpitala a nie do wewnątrz.
-Mamy tutaj krwawy odcisk buta z tym, że biegnie on od szpitala a nie do. Zerknijmy jak wygląda sytuacja w sali szpitali a potem możemy kierować się za śladami. Ale jak chcecie nie będę się upierać. uważała, że lepiej że lepiej chociaż rzucić okiem jak wygląda sytuacja wewnątz by potem podążać za krwawymi śladami, skoro nie słyszeli żadnych jęków ani odgłosów walki. Kto wie, może i są tam jakieś twarde dane dotyczące wirusa. Za próbę komunikacji na razie Luna się nie brała, nie uważała, że mają coś bardzo konkretnego do przekazania innym.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Innari

17 lis 2022, o 16:00

Longius zatrzymał się i czekał, patrząc to na jedną, to na drugą kobietę w jego zespole, gdy te po kolei zabierały głos. Nie odzywał się, bo nie widział potrzeby. Zamiast tego kierował swoją uwagę od jednej do drugiej, sprawiając wrażenie kogoś, kto faktycznie rejestruje i słucha tego co mają do powiedzenia. W rzeczywistości jednak nie miał zamiaru się tym jakoś szczególnie przejmować, póki w ostatecznym rachunku wychodziło i tak na jego i robili to, co zadecydował. Mniej lub bardziej.
Mruknął natomiast z lekkim niezadowoleniem, gdy Thescia zdecydowała się iść z Jennefer zamiast z nim. Nie podobało mu się to z prostego względu. Była najbardziej narażona z nich wszystkich i chciał ją mieć na oku. Chociażby ze względu na to jak pomocna okazała się dla nich do tej pory i wolałby ją mieć taką cały czas. Gdyby była obok, mógł ją pilnować. Teraz już nie mógł.
Nie do końca rozumiał też chęć trzymania się razem za wszelką cenę. Być może tutaj działały jego stare nawyki jeszcze z ziemi, gdzie ze swoją ekipą byli jak szarańcza. Wpadali, rozsiewali się po całym terenie, zbierając, eliminując i gromadząc wszystko co było do zebrania, eliminacji i zgromadzenia, po czym spotykali się przy wejściu i szli w pizdu do domu. Brak presji czasu nie oznaczał dla niego bynajmniej łażenia wszędzie gęsiego, aby im się tylko nic nie stało. Byli najemnikami, a nie kółkiem różańcowym.
No i też pozostawała kwestia tego, że Longinus miał dosyć nisko na liście priorytetów ponowny kontakt z quarianką. Przede wszystkim był z SST, więc logiczne dla niego było, że najpierw będzie gromadził dane na temat zarazy, statku i tego co stało się w jego wnętrzu. Jakkolwiek głupie i nierozsądne mogłoby się to wydawać dla reszty.

Przypominasz mi mojego starego znajomego — rzucił w kierunku Mili, gdy już każdy powiedział co wiedział, podzielili się na dwie grupy i ruszyli w drogę do części medycznej. — Rufio. Też był taki narwany i chaotyczny w swoim przekazie. Głupi dureń.
Przy okazji też miał nawyk wykręcania i dziwnego skracania jego imienia. Skoro było takie niemożebnie długie i trudne do wymówienia, czemu ludzie nie używali nazwiska? To tylko cztery litery, z czego dwie się powtarzają. Kolejna zagadka kosmosu, która najpewniej pozostanie nierozwiązana.
Gdzie ci quarianie… — mruknął, przesuwając się naprzód i rozglądając się po wnętrzu.
Lekki dysonans i dziwne poczucie niepokoju towarzyszyło mu dopóty, dopóki nie natrafili na coś, co z początku wydawało się smarem, ale po bliższych oględzinach okazało się, że wcale tym smarem nie jest. Wtedy też Longinus odetchnął w myślach. W końcu pojawiło się coś znajomego, mógł już operować. Skoro jest krew, to byli w domu. I faktycznie, po szybkim zlustrowaniu otoczenia, znaleźli także ślady po kulach. Zatem walka.
Longinus wysunął się na prowadzenie, poprawiając broń na ramieniu. Przyjął postawę bojową. Chociaż było cicho, nie oznaczało to, że można było zrezygnować z czujności, zwłaszcza po takim znalezisku.
Hm? — Longinus zatrzymał się i odwrócił na słowa Luny, spoglądając na posadzkę. Przeoczył te ślady, zbyt skupiony na czymś innym. — Oczywiście droga Luno, nie po to tu szliśmy, aby teraz zawracać.
Longinus chciał jeszcze połączyć się z Jennefer i Thescią, aby dać im znać o ich znalezisku i obecnej sytuacji. Szum wyraźnie to utrudniał.
Jest jakiś bloker komunikacyjny — rzucił w kierunku swoich towarzyszek, sugerując by same też sprawdziły. — Spróbujcie nawiązać kontakt z resztą. Warto aby dziewczyny wiedziały, że doszło do wymiany ognia.
Co swoją drogą było dość ciekawe. Jeżeli faktycznie była tu jakaś walka, to co się stało z ewentualnymi ciałami. Krwi jest dość sporo, a quarianie nie słyną ze swojej wytrzymałości.
Longinus poczekał, aż Luna lub Mila skontaktują się z pozostała dwójką. Raczej skłaniał się ku tej drugiej, a biorąc pod uwagę fakt, że jak na razie wykazywała się skupieniem i determinacją by podważać jego słowa i formułować własne wytyczne, wolał dać się jej wyszaleć w tej kwestii. Zwłaszcza że prawdopodobnie nie uda im się utrzymać stałego połączenia przez ten szum i szkoda byłoby tracić okazję na to, kogo racja jest istotniejsza.
Dopiero gdy ta sprawa była załatwiona, spojrzał na wyposażenie obu z nich, szybko oceniając sytuację.
Luno, drzwi — poprosił o ich otwarcie, przenosząc od razu wzrok na Milę i sugerując, by zajęła pozycje.
Zdecydował, że lepszą opcją po otwarciu drzwi jest szybkie pierdolnięcie ze strzelby i ewentualne poprawienie Windykatorem, gdyby zaistniała taka potrzeba.
Nie zwlekając, sam przyjął pozycję przy drzwiach, upewniając się, że broń jest odbezpieczona, a pochłaniacz ciepła na swoim miejscu.
Nie wiadomo co znajdowało się pod drugiej stronie. Możliwe, że nic. Możliwe, że gówno - dosłonie i w przenośni. Możliwe też, że wpadną na jakichś quarian. A biorąc pod uwagę strzelaninę, bezpiecznym jest zakładać, że mogą zareagować gwałtownie, impulsywnie i bez większego namysłu. Zwłaszcza gdy zobaczą kogoś obcego.
ObrazekObrazek
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Innari

17 lis 2022, o 16:43

Oskarżenia o papugowanie Mila zbyła obojętnym spojrzeniem – podobnie, jak i przytyk Jenny o to, że nie powinni się rozdzielać. W perspektywie kobiety było to jednak rozsądnym rozwiązaniem, ale przede wszystkim mogła dzięki temu kontrolować choć odrobinę duet, do których to nabawiła się, jak to pięknie turianka określiła – solidnej paranoi. A jeśli ktoś nie chciał się rozdzielać, to tak jak Luna, mógł iść za nimi do szpitala. Tak się jednak nie stało i najemniczka chwytając pewniej strzelbę, poprawiając szczelność hełmu, ruszyła raźno do przodu, tylko odrobinę się skradając. Nie była Crassusem, żeby stać się niewidzialną na zawołanie (ani Jenny, pod tym względem), a i jej sprzęt trochę ważył, plus samej nie będąc typem baleriny – stąd też nawet zbytnio się nie starała skradać. Doskonale sobie zdawała przy tym sprawę, że jeśli ktokolwiek gapił się na kamery, to pewnie już zdawał sobie sprawę z ich obecności... albo po prostu wytężył słuchu, bo ich kroki niosły się naprawdę głośno.

Wyparowali jak nic — mruknęła do komunikatora, przyglądając się ścianom. Nie znała się na statkach, ani tym bardziej quarianach, ale zdawała sobie sprawę, że jak na ich pedantyczne standardy, było tutaj brudno; nadal jednak czyściej niż na nowym promie Curio, czy jakiejkolwiek innej łajbie. Zerkając zaś za kolejny róg, ponownie niczego ani nikogo nie spotykając, usłyszała nawiązanie Longinusa. Odwróciła głowę w jego stronę i zmarszczyła brwi, nie do końca wiedząc, czy to miała być obraza, czy stwierdzenie faktu. W końcu jednak prychnęła pod nosem, nie przejmując się jego zaczepką aż tak bardzo. — W chaosie jest reguła, czy coś, nie wiem. Brzmi filozoficznie, nie? W każdym razie czasami tak trzeba, działać znaczy się.

Widząc neonowy znak szpitala, przyspieszyła kroku, nadal czujnie się rozglądając. Nic jednak nie wskazywało na to, że spotkają kogoś, nieważne czy przyjaźnie, czy wrogo nastawionego. — Generalnie to czaję, że pewnie jesteś wkurwiony za rozdzielenie z koleżanką, ale ostatnio każda misja, na której się zjawiałam, kończyła się na tym, że ktoś zdradzał. Co dwie głowy to nie jedna, więc lepiej mieć jedną. A ostatnio to w ogóle ciężko o kogoś godnego zaufania. Jeszcze na dodatek teraz średnio się chce człowiekowi po Omedze łazić, tyle nasrało tych wielkich bojowników, którzy gówno widzą, a nie jakieś idee. Nagle każdy wielki człowiek czynu, ale jak podsuną pod nos kasę, to w podskokach będzie szorował te symbole — zanudzając, bądź i nie, swoją paplaniną, dotarła w ten sposób do punktu medycznego, gdzie w końcu działo się coś ciekawego. Ślady krwi, kule i przede wszystkim krwawe odciski butów oznaczały ewidentną strzelaninę. I podczas gdy Luna oraz Longinus coś tam dyskutowali, Mila odwróciła się i z bronią u góry zaczęła iść już w stronę odcisków. Dopiero po sekundzie zorientowała się, że nikt inny nie idzie, a nawet zaczęli się ustawiać do drzwi.

Jak nas zajdą od pleców, to będzie wasza wina — powiedziała zgryźliwie, wzdychając i podchodząc do drzwi. Trzaski w komunikatorze, jak i sugestia Longinusa wraz z milczeniem Luny dały jej znać, że za chwilę, gdy tylko przejdą przez drzwi, kontakt z resztą drużyny zniknie. Dając więc znać Jenny i Thescii o ich sytuacji, leniwym ruchem przystawiła plecy do framugi naprzeciwko Varro, gdzie przygotowując strzelbę, zacisnęła mięśnie, gotowa do szarży, jeśli zajdzie taka potrzeba. Zerknęła niecierpliwie na Lunę, oczekując po niej zhackowania drzwi. — Pilnuj pleców, Luna — dorzuciła od siebie.
Sprawdzamy ślady strzelaniny... — i nie dokończyła, bo kontakt się urwał.
ObrazekObrazek
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Innari

17 lis 2022, o 18:22

Emilia mogła myśleć, że miała urok przyciągający do siebie Turian, ale sprawa była dużo prostsza - Thescia zdecydowała się udać do cetrum komunikacji, bo uznała, że tam przyda się bardziej. Kiedy usłyszała osobisty komplement ze strony towarzyszki, łypnęła w jej stronę. Hełm zakrył rozbawione drganie żuwaczek. Przemilczała swoją mądrość.
- Dwa silne charaktery. Można było się domyślać, że tak się skończy, zlepianie drużyny z najemników z łapanki nigdy nie jest dobrym pomysłem. Może ściągną na siebie całą uwagę, bo na pewno będą tam mieli bardziej dynamicznie i gadatliwie, niż my.
Ostatnie zdanie powiedziała bez wyrzutu. Nie potrzebowała nawiązywać bliskiej relacji z nikim w zespole, o ile miała pewność, że ich umiejętności nawzajem się uzupełniały i mogli na sobie polegać. Odnośnie do Jennifer mogła się jedynie domyślać - wycacany statek, nowoczesna technologia i strategiczne myślenie mogły podpowiadać, że miała do czynienia z kimś doświadczonym. Jak bardzo, miało okazać się dopiero przy ewentualnym starciu.
Nie zagadywała więcej, skupiając się na drodze.

Cisza na Innari niepokoiła coraz bardziej. W tym milczeniu każdy krok wydawał się głośny jak tąpnięcie Atlasa. Po agrostatku spodziewałoby się chociaż śladów życia - skrzyń, zapasów, czyichś zgubionych przynależności, a tymczasem pokład wydawał się strasznie sterylny. Zupełnie jakby mieszkańcy zebrali wszystko, co niegdyś do nich należało i uciekli, pozostawiając za sobą pustą skorupę.

- Nie mam pomysłu. Będę się zastanawiać, jak zobaczymy, co w zasadzie blokuje sygnał. Może wystarczą małe kalibracje, a może trzeba będzie rozwalić jakiś nadajnik. Też nie jestem hakerem, ale dobrze improwizuję. - To była zaleta bycia samoukiem.
Wyłapała za to odchrząknięcie i zawahanie w przedstawieniu własnych umiejętności.
- Jak nie hakerstwo, to co?
Jennifer jak do tej pory była bardzo oszczędna w interakcjach.

Napotkawszy mechy, pozwoliła towarzyszce wykonać zwiad. Sama skupiła się na opracowywaniu alternatywnej drogi. Przytaknęła na pomysł kosmicznego spaceru, bo nie po to optowała za rozdzieleniem się na mniejsze grupy, żeby teraz zaalarmować ewentualne straże przy pierwszej lepszej okazji. Kiwnęła głową w stronę śluzy, dając tym samym znać, że jest gotowa do drogi.

Jeśli zaś chodziło o łączność, postanowiła lepiej wykorzystać swoje dwie sekundy głosu. O tym, że się za dobrze nie słyszą, będą wiedzieli tak czy owak. Skoro nieaktywni "strażnicy" pojawili się na ich drodze, mogło się okazać, że podobne roboty kręcą się gdzieś na rejonie, który badał drugi zespół.
W komunikatorach zatrzeszczało: - Uśpione mechy. Uważajcie.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Innari

17 lis 2022, o 21:25

Szczerze mówiąc to Luna podejmując się tego zadania przypuszczała, że napotkają na różne trudności, w końcu, fuj, plaga jest mało seksowna, jakby na to nie spojrzeć. Ale nie spodziewała się, że jedną z największych, jak nie największą trudnością będzie przebywanie wśród najemników zachowujących się jak ludzkie dzieci między 5 a 8 rokiem życia. Przez chwilę myślała, że uniknęła problemów idąc z Milą i Longinusem, po tym jak Jennifer obdarzyła ją niezbyt miłym spojrzeniem. Teraz jednak przekonywała się, że wcale nie będzie lepiej, a może nawet gorzej.
-Dopóki nie wiemy co jest za drzwiami, równie dobrze stamtąd mogą nas zajść od tyłu. na misji raczej ciężko podejmować stuprocentowo pewne decyzje na nieznanym terenie i w nieznanej sytuacji, zawsze trzeba było podjąć ryzyko. Skoro Mila była najemniczką, to powinna również doskonale zdawać sobie z tego sprawę. A twarde informacje o samej pladze, które mogą być przydatne, nawet jeżeli nie dla nich, to dla kogoś na zewnątrz, raczej znajdą na oddziale szpitalnym niż podążając za odciskami.
Luna nie przepada za tym jak ktoś, szczególnie bez zbytniego uzasadnienia wydaje jej rozkazy. Jednak przynajmniej prośba Longinusa miała sens, bo wyglądało na to, że ona z nich wszystkich najlepiej sobie z tym poradzi, wobec czego, mimo, że jej latynoski temperament już zaczął sie burzyć, to skinęła głową i wzięła się za otwieranie drzwi. I pewnie na tym by się skończyło, gdyby nie poczuła na sobie zniecierpliwionego spojrzenia Mili, i kolejnego rozkazu z jej ust.
-I co jeszcze mam zrobić? Przynieść ci kawę? Nie przypominam sobie, by ktoś wyznaczył cię na dowódcę i mówić nam gdzie mamy iść i co robić. rzuciła, a raczej syknęła. Sprawdziła broń, i rzucając Mili zirytowane spojrzenie, odwróciła się tyłem do wejścia i obserwowała korytarz, żeby Mila do końca misji nie gadała, że wystawiła ich grupę na niebezpieczeństwo. Choć większego gówna spodziewała się w wewnątrz niż na zewnątrz szpitala.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Innari

17 lis 2022, o 21:57

Ciężko jej było nie zgodzić się na temat zlepiania drużyn najemników, kiedy miała do nich co najwyżej pobłażliwy stosunek. Nie przepadała za zatrudnianiem niezależnych kontraktorów - czasem byli użyteczni i mieli pewne przewagi dostępne tylko dla siebie, ale zwykle dobrze wytrenowany skład o wojskowej genezie potrafił zrealizować to samo, i to bez napięć między sobą czy dziwnych zwrotów akcji.
- Tak, to prawda. To wykaz desperacji, zwykle lepiej już zatrudniać najemników albo solowo, albo we wcześniej złożonych drużynach. Jest cała masa firm, jak R&C choćby.- powołała się na przykład firmy, w której była Mila, tylko po to, by zilustrować problem i dobitniej się z nią zgodzić. Parsknęła dość cichą, pojedynczą salwą śmiechu, gdy ta zasugerowała, że ich gadatliwość i konfliktowość będzie dla nich użyteczna. - Nie będę kłamała, byłoby to mile widziane. Zresztą, obie nasze koleżanki chciały od razu ryzykować walką, więc niech mają. - właśnie, czemu miałaby odmawiać im tej "przyjemności". Poza tym, jeżeli weszliby w jakąś walkę, to mogłaby od razu dowiedzieć się o ich kompetencji. Choć mogła mieć pewne oczekiwania wobec znanej i przebojowej Mili, tak nie miała pojęcia o zdolnościach Luny i Longinusa. Co prawda, nie zobaczy ich potencjalnej walki, ale zależnie od tego czy zostaną zranieni, czy nie, albo czy będą potrzebowali pomocy Jenny, czy nie, tak będzie mogła ich ocenić.
Rozmawiały stosunkowo niewiele po drodze. Dobrze zauważyła, że drugi skład jest tym bardziej dynamicznym. Jennifer nie zależało na konwersacjach i przyjaźniach, choć załapała pewną nić porozumienia z towarzyszką ze swojego dwuosobowego składu. Póki co, doceniła jej względny rozsądek. Plus, nie narzekała tak jak Luna, nie przekształcała zdań kolegów by było "na jej" jak Mila, i nie podejmowała dziwnych decyzji jak Varro. Zapowiadało się na to, że będzie to w miarę porządna współpraca. Do dalszej konwersacji doszło dopiero w ramach tematu zakłóceń.
- Zakładałabym proste zabezpieczenia ogólno-statkowe, może jakieś urządzenia zakłócające, które po prostu będzie można zniszczyć lub dezaktywować. Z drugiej strony - to są Quarianie. Chuj wie co wymyślą. - ostatnie zdanie było dziwną formą komplementu. Quarianie byli pomysłowi i zaradni, tak w zasadzie to mogli wymyślić cokolwiek.
Zapytana o swoje zdolności, musiała sekundkę zastanowić się, ile powinna i ile może powiedzieć.
- Poza pilotowaniem, jestem snajperem, zwiadowcą i jestem adekwatna w walkach na bliższym dystansie. To jest, wręcz. Hakować i majsterkować też potrafię, ale powiedzmy, że to nie jest moja specjalizacja. - to były chyba dość ogólne zalety, ale mogła łatwo podsumować to, co wnosiła do walki. Wiedziała jednak, że brzmi to dość sucho, dlatego trzeba było rzucić szybko coś prewencyjnego. Tak, by dopełnić obraz Jennifer. - A, i gram w Hearthstone'a.- prychnęła na sam koniec, kończąc ten wątek w konwersacji.

Gdy zaakceptowały propozycję kosmicznego spaceru, oczywiście ruszyła za nią. Pozwoliła Diro mówić przez komunikator, zgodnie z tym, co planowała.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Innari

17 lis 2022, o 22:40

[h3]RZUTY[/h3]
Longinus, Mila, Luna
[h3]przeszukanie[/h3]
A<33<B<66<C
3
[h3]pozostanie w ukryciu[/h3]
<50%
4
Jenny from the Block, Thescia from the Streets
[h3]bezpieczeństwo w podróży kosmicznej[/h3]
Im mniej tym lepiej dla was.
Jenny, Thescia
A<33<B<66<C<90<D
0
[h3]spostrzegawczość[/h3]
50%
1
[h3]pozostanie w ukryciu[/h3]
<50%
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Innari

18 lis 2022, o 00:12

Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]Longinus, Mila, Luna[/h3]
Choć panel był zablokowany, obejście jego zabezpieczeń dla wprawnego technika nie stanowiło wyzwania. Reyes potrzebowała głównie czasu - którego na razie mieli na pęczki. Innari pozostawało ciche i puste tak długo, że mogli już powątpiewać, czy ten stan się kiedykolwiek lub gdziekolwiek na jego pokładzie zmieni. Czerwona krew na ziemi była jedyną oznaką tego, że nie byli tutaj sami - gdzieś we wnętrzu fregaty przebywał ktoś ranny i, przynajmniej z tego co widzieli, przemieścił się ze szpitala w inne miejsce.
Drzwi piknęły lekko i rozsunęły się z sykiem odsuwanych skrzydeł, wpuszczając ich do dużego pomieszczenia.
W szpitalu nie odnaleźli żywej duszy. Stacja podzielona była na dwie sekcje - salę ogólną oraz zabiegową, do której prowadziły kolejne, zamknięte, choć niezablokowane, drzwi. Prosto z korytarza weszli na salę ogólną, w której większość miejsca zajmowały postawiane pod ścianami łóżka. Niektóre z nich stały równo i idealnie rozłożone w rzędzie, inne były przesunięte, zostawione niedbale w swojej obróconej pozycji. Pod naprzeciwległą ścianą stał aneks lekarski, z półkami zawieszonymi na ścianach i szafkami ustawionymi na ziemi, oraz małym biurkiem. Nad biurkiem unosił się ten sam, neonowy znak krzyżyka, symbolizujący stację medyczną.
Omiatając spojrzeniem dość zwykłą salę, nie mogli zignorować przysłowiowego słonia, stojącego na jej środku. Specyficznie zbudowany mech tkwił złożony w pozycji spoczynkowej, z głową wycelowaną w stronę wejścia. Gdy postawili pierwszy krok w stacji medycznej, kontrolka na jego cielsku mignęła, jakby przeskanował teren wokół siebie, ale chwilę później wyłączyła się, gwarantując im umiarkowany spokój ducha. Mech nie przypominał zwykłego przeciwnika typu LOKI, modelu popularnego na rynku, a jakąś jego zmodyfikowaną wersję.
Obchodząc mecha z daleka, mogli rozejrzeć się dalej po pomieszczeniu i choć nie odnaleźli zbyt wiele poszlak, dostrzeżenie niektórych przyszło im z łatwością. Ślady po kulach tkwiły w ścianie i po wewnętrznej stronie drzwi, którymi tutaj przyszli. Na ziemi znaleźli pod nimi te same krople czerwonej krwi, brudzące posadzkę, oraz kilka nabojów i odłamków metalu, który roztrzaskał się przy spotkaniu z pociskiem.
Rozglądając się po szafkach, zauważyli, że większość z nich została opróżniona a przedmioty, które w nich zostały, nie wydawały się przydatne. W jednej z nich udało się Račan dojrzeć małe, schowane w głębi urządzenie. Pudełeczko przypominało nadajnik, a gdy przystawiła do niego swój omni-klucz, komunikator zwariował, zalewając ją pełnym zakłóceń szumem.
Gdy pozostali rozglądali się wokół, Reyes postanowiła zajrzeć pod jedno z łóżek, spod którego wystawał fragment jakiegoś urządzenia. Pochylając się nisko i wydobywając je na zewnątrz, Luna dojrzała, ze był to nieco potłuczony datapad. Po chwili majstrowania przy urządzeniu, udało jej się go w okrojonym zakresie aktywować - na tyle, by wyświetlił sformułowaną na nim wiadomość. Ktokolwiek ją napisał, najwyraźniej usiłował ją dokądś wysłać, ale zakłócenia sygnału mu na to nie pozwoliły.
Naeto’Lim pisze:One oszalały. Muszę się stąd wydostać, muszę wszystkich ostrzec.
NIE PODCHODŹ DO NICH ZA WSZELKĄ CENĘ!!! Czekaj na mnie przy statku. Nie wychodź.
Keelah, czy wszystkich zabiły?
Ale gdzie są ciała?
[h3]Jenny from the block, Thescia[/h3]
Choć śluza była stara, otwarcie jej nie stanowiło problemu nawet dla podstawowych umiejętności technicznych Emilii, jeśli chciała ruszyć przodem. Dopiero gdy wyszły do przedsionka i zamknęły za sobą drzwi, to te zewnętrzne okazały się nieco większym kłopotem - głównie przez ich wagę. Systemy, które normalnie w automatyczny sposób uchylały wyjście musiały zawieźć, lub zostać wyłączone i kobiety musiały manualnie przeciągnąć ważącą wiele kilogramów płytę. Gdy wyjrzały na zewnątrz, przywitała ich znajoma, atłasowa pustka upstrzona gwiazdami.
Śluza miała wyjście. Wątłe rusztowanie, które potwierdzało tezę Reyes o niedoszłym remoncie Innari, trzymało się pancerza na mocnych, magnetycznych zaczepach, tworząc dla nich mostek, po którym mogły się przemieszczać. Dystans do następnego wyjścia na mapie nie wyglądał na zbyt wielki, ale gdy stawiały krok za krokiem na chyboczącej się od ich kroków platformie, cel wydawał się nieskończenie daleki.
Kadłub, który miały po swojej lewej stronie, był jedynym obiektem, na którym mogły zawiesić oko. Kosmos, który ich otaczał, wydawał się pusty, odległy - nawet największe statki Wędrownej Floty i pulsujący Przekaźnik Masy nie odznaczały się na jego ciemnej narzucie. Wydawałoby się, że wystarczy jeden, zły krok, jeden napotkany problem, a pustka połknie ich w całości, nigdy nie oddając z powrotem Innari, z którego przybyły.
Przesuwając rękawicą po kadłubie, dostrzegały nowe spawy i nieco bardziej błyszczące się płyty, inne od tych, które nadgryzł ząb czasu i pokrył kosmiczny pył. Potwierdzenie prac nad wiekową fregatą, która w środku pozostawała pusta. Dopiero po dłuższej chwili, turianka zorientowała się, że coś było nie tak. Natrętna myśl wdarła się do jej świadomości, jak drzazga w palcu nie pozwalająca się zignorować, nakazując jej zatrzymać się na chwilę, przyjrzeć bliżej. Błądzić spojrzeniem po kadłubie na tyle, na ile mogła go obejrzeć. Innari może i było stare, ale starsze łajby do dziś dokowały w pełni sprawne na Omedze. Nie wymagała remontu, a już na pewno tak niecodziennego, rozłożonego na niektóre sekcje. Zupełnie tak, jakby wymieniano tylko konkretne podzespoły... nie, jakby instalowano coś nowego. Gdy dotarły do śluzy, a Jenny zajęła się jej otwieraniem, Thescia spostrzegła znajomą konstrukcję wysuwającą się z kadłuba w oddali.
Na Innari montowano systemy uzbrojenia - w miejscach, z których przed laty zostały z fregaty wymontowane.
Nim zdążyła wypowiedzieć choćby jedno słowo, śluza poddała się próbom otwarcia i, w reakcji równie nagłej, co niespodziewanej, ciężkie, metalowe drzwi wyskoczyły w objęcia pustki. Jennifer uskoczyła w bok, dostrzegając jako pierwsza niepokojący strumień powietrza, wydostający się ze szczeliny pod ciśnieniem, ale pogrążona w analitycznej zadumie turianka nie zdążyła w pełni uniknąć nadlatującego pocisku. Płyta uderzyła ją z impetem, zahaczając o prawe udo, obijając je boleśnie i zrywając ją z konstrukcji rusztowania, prosto w pustkę, z której nie było powrotu. Jedynie wbity jej do głowy instynkt przetrwania i jego natychmiastowa reakcja sprawiły, że złapała się dłonią jakiegokolwiek, wystającego elementu, który pozwolił jej zostać w miejscu i nie pomknąć razem ze śluzą w niebyt. Z pomocą Jennie lub bez niej, wgramoliła się z powrotem na rusztowanie i obie kobiety mogły wejść do środka.
Drzwi do śluzy zaprowadziły ich na wąski korytarz, który biegł w prawo i lewo. W lewo odkryły drzwi do centrum komunikacji - były szeroko otwarte, a pomieszczenie, do których były wejściem, spowite było w mroku. Przed nimi, w przejściu tkwił strażnik. Specyficznie zbudowany mech tkwił na ziemi złożony w pozycji spoczynkowej, z głową wycelowaną w stronę śluzy. Gdy postawiły pierwszy krok w korytarzu, kontrolka na jego cielsku mignęła, jakby przeskanował teren wokół siebie, ale chwilę później wyłączyła się, gwarantując im umiarkowany spokój ducha. Mech nie przypominał zwykłego przeciwnika typu LOKI, modelu popularnego na rynku, a jakąś jego zmodyfikowaną wersję. Gdy wyjrzały ponad niego, dostrzegły, że wewnątrz centrum komunikacji migały jeszcze trzy takie kontrolki.
Jeśli zapragną przedostać się do środka, będą musiały wyeliminować strażnika na tyle szybko, by nie zbudził pozostałych.
Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Innari

20 lis 2022, o 12:02

- Adekwatna, co? Powiedz, że zajebista, nie ma się co wstydzić, a łatwiej będzie weryfikować - prychnęła, wyczuwając w tym fałszywą skromność. Turianka nie była jej fanką i wolała jawne mówienie o swoich atutach - może gdyby wiedziała, z kim tak naprawdę ma do czynienia, potrafiłaby zrozumieć takie podejście. - Ja nie gram, słyszałam, że to straszny gniot.
O swoich zainteresowaniach nie pisnęła słówkiem. Mogła wspomnieć o gotowaniu, ale nie była w nastroju do zwierzeń. Mogła też, w temacie majsterkowania, wspomnieć o hobbystycznym konstruowaniu bomb, ale nie sądziła, by wniosło to wiele dobrego do ich współpracy. Jennifer wyglądała na strasznie spiętą i nie sprawiała wrażenia kogoś, kto potrafi dostrzec prawdziwe piękno wybuchu.

Nie miała wiele okazji do kosmicznego spaceru. Raz widziała, jak jeden z najemników na Omedze został zassany w próżnię przez nieszczelną śluzę i dopóki nie stanęły w przedsionku, nie była świadoma, jak bardzo bała się podobnego losu. Uczucie wyjścia w pustkę bez bezpiecznej szyby odgradzającej ją od bezkresu było paraliżujące na tyle, że podczas ich krótkiej przechadzki trzęsły jej się nogi - jeżeli Emilia tego nie zauważyła, sama w życiu by się przed nią do tego nie przyznała.

Aby zająć sobie głowę czymś innym, skupiła się na obserwacji kadłuba. Gnany adrenaliną umysł działał na szybszych obrotach. Otworzyła szerzej oczy, kiedy doznawała olśnienia. Nabierała powietrza i wyciągała rękę w kierunku konstrukcji na kadłubie, by zwrócić na nią uwagę Jennifer, ale właśnie w tej chwili uderzenie i mocne pchnięcie wytrąciło ją z równowagi, wypychając oddech z płuc.
Chwyciła się za barierkę zupełnie odruchowo, zanim jeszcze w pełni zdążyła pojąć co się stało, zanim krzyknęła i nim jeszcze panika zdołała do reszty zaćmić jej pojmowanie.
- Kurwa...! - zdołała rzucić przez ściśnięte gardło, nim zaczęła przyciągać się z powrotem na rusztowanie. Z pomocą Jenny znów stanęła na (niezbyt) stabilnym gruncie i dotarła do drzwi śluzy.
- Dzięki - powiedziała, ze szczerą wdzięcznością brzmiącą w głosie. Porządnie się obsrała ze strachu - na szczęście metaforycznie. Thescia mogła sobie wmawiać, że nie boi się śmierci i ją zaakceptowała, ale w obliczu zagrożenia i tak była zdana na odruchy ciała. Trochę się trzęsła. Chciała sobie tłumaczyć, że niedoświadczenie w podobnego typu eskapadach uśpiło jej czujność, ale tak naprawdę nie było na to wytłumaczenia. Nie spowiadała się z zagapienia się przed towarzyszką, jednak zanim weszły do kolejnego przedsionka, dokończyła to, co w pierwszej kolejności doprowadziło ją do zagrożenia.
- Popatrz tam. To, co mówiła Luna, pokrywa się z nowymi spawami i płytami na kadłubie. Wygląda na to, że na nowo montują tu systemy uzbrojenia. Coś tu potężnie śmierdzi. Wydaje mi się, że ta zaraza to pic na wodę, chyba że ten cały wirus zaatakował im mózgi i obrócił przeciwko pozostałym... i szykują się na wojnę.

Po wejściu z powrotem na pokład, odetchnęła. Sprawdziła, czy uderzenie drzwiami nie uszkodziło jej pancerza, ale względny spokój odzyskany na statku nie utrzymał się długo. Zanim jeszcze ruszyły do akcji, wyjrzała zza rogu, wyjmując Szarańczę.
- Mogę go przeciążyć i potraktować spaleniem. Dasz radę go dobić?
Zerknęła na snajperkę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 21 lis 2022, o 19:24 przez Thescia Diro, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Wędrowna Flota”