Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Przestrzeń Okręgu Zakera

15 sie 2021, o 11:06

Za oknem coś gadało. Nie był to typowy szum reklamowy, nie było to nadzwyczajne wydanie wiadomości, nie było to priorytetowe ogłoszenie skierowane do wszystkich mieszkańców okręgu. Męski głos przedstawił się stopniem wojskowym i próbował nawiązać z kimś połączenie. W jednej chwili w serce Tori wstąpiła nadzieja - czy to ktoś z SOC próbuje zorganizować akcję ratunkową? Tylko dlaczego na boginię komunikat idzie na otwartym kanale, nawet przez reklamowe billboardy? Czy to problemy z komunikacją przez omni, efekt tego... globalnego problemu z elektroniką czy może właśnie celowe działanie, by poinformować jak największą ilość osób, że pomoc jest w drodze? I czym było “Orle Gniazdo”?
W pierwszym odruchu sięgnęła do swojego omni, ale wypowiedź Xairany sprawiła, że jej ręka zawisła w pół drogi do oczu a asari spojrzała na kobietę.
- Mechanik może potrafiłby otworzyć te cholerne drzwi - odpowiedziała na jej komentarz po czym uniosła brew słysząc swoje własne słowa. Musi się uspokoić. Nie przystoi kląć... Była to jedna z nielicznych zasad Zakonu, których Tori przestrzegała mimo swojego buntu i zerwania kontaktu tak z całym Kręgiem jak i ze swoją babką i nie zamierzała tego zmieniać. Trzeba się szanować, a emocjonalne “rzucanie mięsem” pozostawić innym, jeżeli będą mieli taką wolę i chęci - Malkontentka - skomentowała żartobliwie dalszą część wypowiedzi po czym odwróciła się do Diego i skinąwszy głową postąpiła ku niemu, po czym wyciągnęła rękę pomagając mu wstać, a potem przerobić jeden z przewróconych hokerów na prowizoryczną kulę.
- Nie pytaj mnie - wzruszyła lekko ramionami, po czym upewniwszy się, że Diego może w miarę stabilnie stanąć a nawet - mimo syków bólu się przemieszczać - rozejrzała się za swoją apteczką - Pewności nie mamy, jak coś takiego się przydarzy to będziemy myśleć. Ja jednak wolę znaleźć się jak najdalej od tego okna i tego budynku. - mimo wewnętrznych obietnic, że nie spojrzy więcej za okno, odwróciła w jego kierunku głowę i zmarszczyła brwi widząc powtarzające się, regularne błyski skierowane zdecydowanie z dołu, z ziemi. Poza obrębem leja, ku któremu ich budynek powoli się skłaniał stały i leżały ludzkie sylwetki. Ranni? Ofiary wybuchu? Gapie? Ktoś z nich - nie rozpoznawalny z tej wysokości - błyskał czymś w kierunku budynku.
- Co to... - zaczęła, jednak przerwała czując charakterystyczną jonizację powietrza towarzyszącą wyładowaniu biotycznemu, po czym skuliła się lekko i odwróciła w kierunku Xairany obserwując jej próbę użycia biotycznego rzutu na drzwiach wejściowych. “Ze złamaną ręką? Desperacja...” - nie powiedziała tego na głos, ale zanim była w stanie dostrzec efekty tego ataku postanowiła, że to ona powinna objąć dowództwo grupy jako najmniej poszkodowana.
- Plan? - westchnęła. Za oknem wciąż słychać było zapętlony komunikat wzywający Orle Gniazdo i do głowy Tori przyszła jeszcze jedna myśl. Jeśli komunikat żołnierza został w jakiś sposób przekierowany i rozgłoszony przez billboardy to może uda jej się zrobić to samo i skomunikować z jego grupą, aby poprosić o pomoc w ucieczce albo po prostu poinformować o planach? Przysunąwszy się bliżej Diego by w razie czego móc mu pomóc w marszu, uniosła omni i aktywowała ogólny kanał komunikacyjny licząc, że takim samym cudem jak przed chwilą udało jej się uruchomić skaner medyczny, komunikator zadziała choć przez parę sekund. Starając się dostrzec przez wznieconą atakiem Xairany chmurę kurzu i betonowego pyłu efekt biotycznego uderzenia w drzwi, odezwała się do komunikatora modląc się w duchu o łaskę Athame.
- Sierżancie Karajev, tu Tori Te’eria, Jesteśmy w walącym się budynku, próbujemy ewakuacji... - no właśnie. Gdzie? 27-me piętro oznaczało że mogli próbować dostać się na dół, ale potem będą musieli uciekać spod walącego się, gigantycznego apartamentowca, a to nie będzie ani łatwe, ani bezpieczne. Ale jak nie w dół, to gdzie? W górę? Tori nagle znalazła rozwiązanie. Na dachu znajdował się dwupiętrowy parking skycarów, nie raz łapała tam taksówkę do pracy. Na parkingu powinny być maszyny należące do mieszkańców budynku - może uda się wejść do czyjegoś skycara, uruchomić go i jeśli nie odlecieć to przynajmniej opaść na ziemię? Rozwiązanie takie samo dobre jak inne, ale to mogło się udać... - Próbujemy ewakuacji na dach aby przechwycić jeden ze skycarów i opuścić budynek. Przydałaby się nam pomoc...
Miała nadzieję, że jej towarzysze zaakceptują ten plan działania. Teraz jednak największym problemem było wyjście z ruin mieszkania. Potem mogą użyć schodów awaryjnych by pokonać kolejne piętra w górę...
- I co z tymi drzwiami? - opuściła komunikator i spojrzała na Xairanę, by chwilę później przenieść wzrok na dotychczas zablokowane drzwi do mieszkania.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Cain
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 26 paź 2017, o 11:34
Miano: Meghan Vazquez
Wiek: 31
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Postać główna: Hawk
Lokalizacja: Kralla
Status: Operator C3 oddziałów Przymierza.
Kredyty: 33.750

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

17 sie 2021, o 01:51

Medi-żel był niedoceniany.
Pewnie, może nie był rozwiązaniem na wszystko. Może nie był długotrwały, może nie zapewniał bezpieczeństwa do samego końca ich misji. Ale był wystarczający. Zasklepiał jej rany, oblepiał skórę niczym skorupa, niczym zniszczony pancerz zasklepiony medi-żelem. Wiedziała, że część z tego jest wyłącznie wrażeniem. Mitem, opium oplatającym jej zmysły, zapewniającą o nieśmiertelności.
Niemniej, było to kurewsko przyjemne uczucie.
Odetchnęła z ulgą, jakby właśnie teraz, ktoś odjął znaczną część bólu z jej ciała - zdjął wagę na jej klatce piersiowej. Pozwolił się wyprostować, zaczerpnąć wdechu. Uwolnił jej splątane w siatce przerażenia i nieskończonego cierpienia zmysły, nadając jej wolności, której wcześniej nie znała.
- Poradzę sobie - warknęła, nagle, opryskliwie, choć w głębi serca wiedziała, że prawdopodobnie zawdzięcza Karajevowi swoje życie. Uczucia, także wdzięczności, odeszły na dalszy plan gdy powoli podnosiła się na równe nogi, dziękując w duchu wynalazkom techniki i błogiemu działaniu medi-żelu, który w dużej części uśmierzył jej ból.
Sytuacja nie była dla niej jasna. Nie mogła być. Poza eksplozją i swoim położeniem przed calym tym zamieszaniem, znała jedynie star parametry misji. Omni-klucz, o ile działał w bardzo ograniczonym stopniu, uniemożliwiał komunikację. Byli zdani wyłączni na siebie.
- Potwierdzam - odrzekła trzeźwo, rozglądając się wokol. Choć skorzystała z wyciągniętej ku niej ręki, teraz ją odrzuciła. Choć wiedziała, że nie będzie w stanie biec, na razie zbierała myśli, szukając konkretnego planu.
Nie mogli zostać tu długo. Cokolwiek stało za wydarzeniami, które wstrząsnęły tym elementem Cytadeli, nie dotyczyło Cain w żadnym stopniu - jej głównym celem był powrót do swoich. Do bliskiej im ambasady ludzkości oraz doków, gdzie znajdowały się ich statki.
Wiedziała, że zrobi wszystko, by to osiągnąć.
- Porucznik Meghan Vazquez. Rekwiruję wasz osprzęt - rzuciła stanowczo, spoglądając na ludzkiego technika, nie szukając za to wzrokiem reszty obsługi sklepu.
Nie wiedziała, czy jest uzbrojony. To był jednak jej pierwszy trop - znalezienie broni, a jeśli nie, to zabranie technikowi wartościowych elementów opancerzenia czy uzbrojenia*. Uruchomiła również omni-klucz, aktywując błękitne łuny pancerza technologicznego.
- Nie potrzebuję high tech, sierżancie - odparła, spoglądając wreszcie na Karajeva.
Nie była technikiem. Czuła ścisk z tyłu głowy, świadomość biotycznego potencjału, po który w każdej chwili mogła sięgnąć.
- Przeszukajmy teren w poszukiwaniu sprzętu. Później, eskortujemy cywila do ambasady ludzkości. Powinna być najbliżej naszej obecnej pozycji. Jeśli uszkodzenia stacji uniemożliwią nam drogę, obieramy pierwszą, najkrótszą ścieżkę do doków.
Nie musiała wiedzieć nic więcej - byli z Przymierza. Kimkolwiek był technik, poczuwała się do eskorty jego osoby w bezpieczne miejsce. Za nicc jednak nie miała sobie turianina i jego pracowników.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

17 sie 2021, o 11:19

Nie jest to technicznie możliwe, ale czasami w życiu ma się szczęście.
Szansa na otwarcie drzwi biotyką <5
0

Cain perswazja <50 (uwzględniono chwilowe niekontaktowanie z rzeczywistością przez technika)
1

Odebranie komunikatu Tori przez Viktora <65
3

Tajny rzut MG
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

17 sie 2021, o 18:32

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Kiedy zawodził kod, znany przecież przez asari na pamięć, ponieważ wpisywała go wielokrotnie, aby odblokować bądź zamknąć drzwi do swojego mieszkania, a walenie pięściami o drzwi pozostawało bez echa bądź innej odpowiedzi kogoś, kto przypuszczalnie mógł być na korytarzu i pomóc im z drugiej strony, użycie siły wydawało się czymś naturalnym. Posłana przez Xairane zebrana w pocisk biotyka, w zetknięciu z drzwiami, których zamek najprawdopodobniej został uszkodzony, gdy cały budynek zaczął się osuwać, wyłamała je z wewnętrznych zawiasów i kawałek blachy poleciał na sąsiednią ścianę. Wyjście, stanęło przed nim otworem. Przechodząc przez wyrwę w ścianie, mijali urwany, holograficzny łańcuch z niezrozumiałych dla nikogo hieroglifów. To był ostatni moment, aby zastanowić się, czy w środku nie było jeszcze czegoś, co mogłoby im się przydać. W obliczu końca świata, kiedy wydawałoby się, że przez okna zerka na nich Śmierć, cierpliwie czekając, aż jedno zapomni się i spojrzy w jej puste oczy, wszystko było na wagę złota. Dosłownie. A także może przesądzić, że jednak wyjdzie się z bagna w całości. Prowizoryczna laska, na której wspierał się z niezachwianą, dumną postawą Rodriguez, był tego doskonałym przykładem. Gdyby nie ona, jedna z nich musiałaby mu pomóc się przemieszczać, a żywym balastem prawdopodobieństwo, że wpadnie się na coś, gdzie na pewno nie chciałoby się znaleźć, była większa.

Mechatronik wpatrywał się w wyrwę w ziemi jak zahipnotyzowany. Ciężko stwierdzić, czy w ogóle usłyszeć, a w dalszej kolejności pojął sens słów skierowanych do niego przez Meghan, nie mniej, w końcu opuścił na ziemię pas, w który powkładane miał narzędzia niezbędne mu w pracy. Ruch, który wykonał, dla kobiety był jak ostrzeżenie, lecz w momencie, w którym zazwyczaj przychodzi cios, mężczyzna potulnie zaczął obnażać się z wyposażenia, oddając im cały omni-żel, podstawowy generator tarcz i nieodblokowany pistolet - Vazquez od razu rozpoznała, że był to Predator wraz z zapasem pochłaniaczy ciepła. sztywno obrócił się napięci i ruszył w kierunku, który wyznaczyła mu kobieta. Powłóczył nogą za nogą, wciąż uparcie gapiąc się na czubki własnych butów. Szedł przygarbiony, napis na kombinezonie roboczym wydawał się, że zaraz pęknie. Oboje wiedzieli, że Venus była korwetą dyplomatyczną Rady Cytadeli. Sam mechatronik machał im przecież przed nosem licencją, zanim wypad po paczkę zmienił się w konieczność wygrzebania się z Okręgu, gdzie doszło do eksplozji.

Omni-klucz Tori mielił komunikat, który nadała z nadzieją, że ktoś, kto odezwał się niespodziewanie zewsząd dostanie jej odpowiedź. I choć wszystkie znaki na niebie, a także ziemi wskazywały, iż nic z tego, ponad dwadzieścia kondygnacji niżej, omni-klucz Viktora niespodziewanie odezwał się, a zarówno on, jak i jego przełożona, usłyszeli głos obcej im asari i jej rozpaczliwe wołanie o pomoc. To nieplanowane, można by rzec, że nawet przypadkowe połączenie budziło nadzieję, że można się z kimś skontaktować, a Orle Gniazdo w końcu odpowie. O ile tylko Karajev nie wyczerpał swojego zapasu szczęścia.

Korytarz w apartamentowcu był długi i wąski. W myśl współczesnej deweloperki, liczył się każdy metr kwadratowy. Każde drzwi, tak jak i ich, oplecione było łańcuchem czerwonych, tajemniczych znaków a dostęp do nich zablokowany zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Z niektórych dochodziło rozpaczliwe tłuczenie pięścią o metal, łkanie czy krzyki. Nikt nie chciał zostać w środku i czekać na rychły koniec. A jednak, wydawałoby się, że dla wielu nie ma już ratunku. Symbole na ścianie, informowały którędy do windy poruszającej się pomiędzy piętrami, mniej oczywiste prowadziły do schodów przeciwpożarowych.

Na ulicy pojawiało się coraz więcej, zdumionych osób. Większość od razu zadzierała głowę i spoglądała tam, gdzie jeszcze przed chwilą był market i serce Okręgu Zakera. Teraz, zionęła z niej jedna, wielka pustka. Żołnierze mijali milczących cywilów, długo nie pozostali niezauważeni. Nie od razu, ale niespodziewanie ktoś wystrzelił palcem w Meghan i krzyknął donośnym głosem.
- Tam są! To żołnierze Przymierza! - kilka głów, obróciło się w ich stronę.
- Gdzie pomoc!? Kiedy przybędą konwoje SOC i lekarze z Hurty!?
- Dlaczego nikt nam nie pomaga? Nie ratuje uwięzionych w wyrwie?!
- Zróbcie coś, przecież niewinni umierają!
Jeden przekrzykiwał drugiego, zarzut był jedna jeden, wspólny, kierowany w dwójkę zbrojnych. Mechatronik, nie czuły na pretensje, tłum i rosnące poddenerwowanie, parł na przód.

Szarpnęło. Cała trójka zjechała kawałek na pośladkach przed siebie, wpadając jeden na drugiego. Budynek, bez ostrzeżenia zapadł się w głąb stacji, skracając się o co najmniej dziesięć pięter. W uszach nieprzyjemnie piszczało, krzyki z mieszkania obok nagle ustały. Tłum przed dwójka żołnierzy rozstąpił się, gdy na ich oczach jeden z budynków zaczął dosłownie wsiąkać w ziemię. Bardziej przytomni, rzucili się szturmem do drzwi najprawdopodobniej licząc, że zdołają kogoś stamtąd wywlec nim będzie za późno. Poczucie obowiązku nakazywało, aby pójść ich ślad, rozsądek zaś podpowiadał, że w budynku na drugim końcu alei dymił się opancerzony, powietrzny konwój SOC, którego eksplozja zmiotła i dosłownie wbiła w ścianę. Jeżeli gdzieś mieli znaleźć więcej ciężkiego, cennego sprzętu to właśnie tam.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

17 sie 2021, o 20:18

- Krwa- wycedził przez zęby Viktor, widząc jak całą ta sytuacja eskaluje. Jeszcze przed chwilą jedynym jego zmartwieniem było ratowanie życia jednej osoby. Pełne skupienie pozwoliło mu odnieść sukces, lecz, o ironio uczyniło ślepym na to co działo się tuż obok. Teraz miał przed sobą setki, jeśli nie tysiące osób, których życie wisiało na włosku. Gdyby to był dziennik telewizyjny, widz zapewne byłby zmrożony skalą zniszczeń i potencjalną liczbą ofiar.
Karajev nie miał tego luksusu. Wiedział, że gdy będzie już po wszystkim, zmęczenie i stres powalą go skuteczniej niż dowolna ilość wódki, lecz póki co nie było mowy o tym. Nie, gdy tyle zależało od niego. Gdyby miał czas, być może wspomniałby na morderczy trening pod okiem instruktora o wdzięcznym przezwisku Chochoł. O bólu i zmęczeniu, głodzie i niedospaniu, zimnie, błocie, ciemności i strugach deszczu.
Nie miał jednak czasu na wspominki. Musiał działać. Przed sobą miał cywili, przestraszonych i skonfundowanych, a bóg jeden wie ilu jeszcze było uwięzionych w budynku. Każda chwila przybliżała go do osunięcia się.
Wtedy właśnie usłyszał głos w swoim omni. Nie było to jednak znajome, beznamiętne komunikaty z dowództwa. Głos należał do kobiety.
Pomóc? Z dołu miał ograniczone możliwości, jeśli cała ta Tori przebywała na wyższych kondygnacjach. Niemniej nie było co się poddawać.
- Tu Karajev- zachrypiał, bowiem kurz z osuwającego się budynku drapał go w gardło- Macie mało czasu, budynek lada chwila grozi zawaleniem. Wyjścia są zablokowane. Uważajcie też, wybuch mógł uszkodzić środki lokomocji. Oczyszczę wam lądowisko. Jak coś jeszcze potrzebujecie, meldujcie. Odbiór.
Mało. Cholernie mało mogę dla nich zrobić. Niech to szlag.- pomyślał.
Chaos. Ludzie krzyczeli, snuli się bez celu lub tylko siedzieli, przerażeni. Niektórzy próbowali dobić się do zaryglowanych drzwi, bez narzędzi, bez niczego. Musiał ogarnąć ten burdel, a by to uczynić, potrzebował wrażenia.
- Dobra cywile! Słuchać mnie uważnie kurwa! - zakrzyknął, ile sił w płucach- Ci co mogą chodzić zajmują się tymi co nie mogą! Zgromadzić poszkodowanych w jedno miejsce, jak najdalej od tego budynku!
Tu wskazał wyraźnie pochyły wieżowiec
- Jak ktoś ma zdolnści techniczne, do mnie, potrzebuję ekspertyzy. Poza tym potrzebuję teraz sześciu sprawnych osób do pomocy! Nieopodal rozbity jest pojazd SOC, przeszukamy go w celu znalezienia sprzętu do otwarcia drzwi. Gołymi łapami drzwi nie wywarzymy! Ty, ty i ty, za mną!
Ostatnie słowa wygłosił, podbiegając do cywili, którzy rzucili się na bezowocne otwieranie drzwi.
- Ruchy, ruchy, nie jesteś my na wakacjach!- zakrzyknął, czując już, że będzie musiał sobie zaaplikować dużo pastylek na gardło nazajutrz. O ile dożyje.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

23 sie 2021, o 09:32

Z każdym kolejnym krokiem Rodriguez coraz bardziej przyzwyczajał się do dziwnego szarpania w boku, a rytm wybijany przez prowizoryczną laskę stawał się coraz bardziej regularny. W podartym garniturze, z zaschniętą krwią, widocznymi siniakami i wijącymi się bandażami czuł się jak ostatni władca piekła uciekający przed aniołem ciemności. A może po prostu naoglądał się za dużo vidów ostatnio.
Jego wizyta na Cytadeli miała być zgoła inna. Nie miał pojęcia co się dzieje z Peralez (że też wcześniej o niej nie pomyślał) ani z Bernard, chociaż ta druga na pewno potrafiła zadbać o siebie i nie było powodu aby przypuszczać inaczej. Diego nie przywiązywał się jakoś szczególnie do ludzi, ale te dwie, towarzyszące mu ostatnio postaci jakoś wyjątkowo polubił. Prawdopodobnie wynikało to ze wspólnych przeżyć.
Teraz też miał dwie panie obok siebie i chociaż w innych okolicznościach byłby z tego aż nadto zadowolony, to teraz, biorąc pod uwagę co się działo dookoła daleko mu było do tak zwanej satysfakcji.
Dopiero kiedy wyjście z osuwającej się pułapki stanęło przed nimi otworem, Diego uśmiechnął się pod nosem.
- Wygląda na to, że póki co przeżyjemy - powiedział i zaczął kuśtykać w stronę korytarza. Posuwając się naprzód uważnie rozglądał się dookoła mając nadzieję, że zza zakrętu albo innego mieszkania nie wypadną na nich terroryści i nie udaremnią im próby przeżycia. Rodriguez miał naprawdę jeszcze mnóstwo planów do zrealizowania i nie wyobrażał sobie, żeby teraz miał zginąć na stacji, której nawet nie lubił.
- Słuchajcie, nie jestem żołnierzem i niekoniecznie nadaję się do brania udziału w jakichkolwiek konfliktach bojowych - skrzywił się, bo kula drgnęła lekko nie w tę stronę, w którą powinna. - Potrafię posługiwać się ostrzami, ale z tym - wskazał na laskę i bok - nie ma szans, że cokolwiek zrobię poza błaganiem o darowanie życia.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

23 sie 2021, o 11:29

Patrząc na ciąg dziwnych hieroglifów na drzwiach, Xairana już ani przez chwilę nie miała wątpliwości co do tego, że zastosowanie zwykłego kodu do drzwi nie zadziała, w końcu taką rolę zapewne te znaki miały spełniać. Dlatego też uciekła się do najbardziej naturalnej dla siebie reakcji czyli ataku. Z racji tego, że broń była bezużyteczna, to pozostała jej jedynie biotyka.
Cóż, trzeba powiedzieć, że trochę jej ulżyło kiedy posłana przez nią biotyczna energia rozbiła zamek. Jakby nie rozbiła to byłby trochę wstyd co nie?
-Pierdolę, w końcu coś wyszło. rzuciła kiedy drzwi stanęły otworem. Kto by przypuszczał, że po zakończonej misji, zamiast spokojnej nocy, będzie zmagać się z uszkodzoną ręką, pociętym bokiem, dziurą w ścianie i zamkiem w drzwiach, a to dopiero początek atrakcji, bo jeszcze nie są bezpieczni. W ciągu kilku krótkich chwil rozejrzała się jeszcze po pomieszczeniu w poszukiwaniu trzech rzeczy, czegoś co by przypominało jakiś pręt albo kij, co by móc się podpierać i odciążyć swój zraniony bok, po drugie jakiejkolwiek butelki z wodą, spożywanie płynów jest ważne kiedy jest się rannym prawda? A po trzecie jakiejkolwiek kurtki czy płaszcza, w końcu przy byciu tak poranionym może im zacząć się robić zimno, a kiedy ciało się wychłodzi, może być niedobrze.
-Chodźmy, może uda się w końcu stąd wyjść w jednym kawałku. powiedziała i skierowała się do wyjścia z mieszkania.
ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

23 sie 2021, o 19:11

Z uznaniem uniosła brew widząc w opadającym kurzu wyłamane zawiasy i dziurę w miejscu drzwi.
- Imponujące - skwitowała krótko w duchu dziękując bogini za przychylność i spojrzenie na nich nieco łaskawszym wzrokiem. Mimo wszystko mieli jak na razie sporo szczęścia. Wciąż żywi, co prawda w większości mocno sponiewierani, ale wciąż mobilni i mogący poruszać się o własnych siłach by uciec z tej... pułapki. A czasu mieli zdecydowanie coraz mniej. Sprzęty wokół nich zaczynały się zachowywać jak żywe, powoli, lecz nieuchronnie zbliżając się do pozbawionego szyby okna.
- Zdecydowanie - odparła na słowa Xairany - Wynośmy się stąd - przewiesiła sobie przez ramię torbę pełniącą rolę apteczki upewniwszy się, że tak generator tarczy jak i broń z zapasem pochłaniaczy są w środku. W jedną rękę chwyciła swoje buty, drugą wyciągnęła ku Diego oferując mu niemo pomoc. Mężczyzna jednak ruszył sam w stronę drzwi, więc Tori zamknęła pochód, gotowa w razie co wesprzeć którekolwiek z jej pacjentów.
Słuchając narzekania Diego przekroczyła próg mieszkania i spojrzała w obie strony korytarza, licząc, że spotkają tu kogokolwiek, uciekających innych ludzi, ewakuujących się mieszkańców i lokatorów, ale korytarz był pusty. Albo wszyscy już wyszli, albo byli uwięzieni tak samo, jak oni przed chwilą - i raczej ta ostatnia opcja była bardziej prawdopodobna, zważywszy, że zamki wszystkich drzwi w zasięgu wzroku jarzyły się czerwienią zablokowanej kontrolki i wyświetloną wstęgą takich samych hieroglifów jak te, które właśnie pokonali. Tori oparła się o pochyłą ścianę, szybko otrzepała stopy i nałożyła trzymane dotychczas w dłoni mokasyny po czym rozejrzała się ponownie, wybierając najlepszą drogę ewakuacji. Na windy raczej nie mieli co liczyć. Po pierwsze mogły być uszkodzone i zablokowane po wybuchu, po drugie pogłębiający się przechył budynku zdecydowanie nie był okolicznością napawającą przekonaniem, że windy będą działały bez przeszkód, a po trzecie istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że windy będą tak samo zablokowane jak drzwi do mieszkań. Pozostawały jedynie schody ewakuacyjne, których klatki schodowe znajdowały się na obu końcach korytarza. Paplanina Diego i jego narzekanie uświadomiło Tori jeszcze jedno - mimo, że wspinaczka na górę w kierunku lądowiska mogłaby być najlepszym rozwiązaniem, asari nie miała pewności, czy jej ranni towarzysze dadzą radę wdrapać się ponad dwadzieścia pięter w górę... zwłaszcza gdy czas jest przeciwko nim. Z drugiej strony - jeśli zejdą w dół, jaką gwarancję mają, że uda im się przedostać przez rumowisko na dole i oddalić od budynku wystarczająco by jego ewentualne runięcie nie pogrzebało - dosłownie i w przenośni - ich wysiłków?
- Nie martw się, na terrorystów ani strzelaninę raczej nie masz co liczyć - uśmiechnęła się lekko starając się dodać mężczyźnie otuchy, choć do śmiechu jej wcale nie było - Wszyscy szanujący się terroryści z pewnością opuścili już ten lokal w obawie o całość własnych zadków - Przez chwilę zawahała się, po czym sięgnęła do torby, wyjęła zwój generator tarcz i zbliżyła się do Diego, przypięła mu urządzenie do paska i aktywowała je - A to tak na wszelki wypadek. Wolałabym, żeby żaden spadający gruz lub przypadkowe poślizgnięcie nie spowodował u ciebie krwotoku wewnętrznego zanim wyjdziemy z budynku. Xairana, jak ty się czujesz, dajesz radę? Gdybyś potrzebowała...
Przerwał im zgrzytliwy, głośny dźwięk, gdy cała konstrukcja budynku zadrżała i nagle zaczęła się osuwać przy wtórze huku kruszącego się betonu, pękających stalowych wzmocnień i hurgotu osypującego się gruzu. Początkowo powoli, w ciągu sekundy przyspieszając do prędkości wagonika kolejki magnetycznej podłoga pod nimi opadła o dobrych kilka pięter w dół i równie gwałtowanie zatrzymała się sprawiając, że wszyscy wylądowali ponownie na podłodze.
- Jesteście cali? - jęknęła gramoląc się do mniej-więcej pionu i rozcierając stłuczony pośladek. Cudem tym razem obyło się bez większych obrażeń, ale ich szczęście może już wkrótce się skończyć.
- Bogini, daj nam siłę i pozwól uratować się z tej matni... - szepnęła i odwróciła się by ocenić stan współtowarzyszy, gdy jej omni zatrzeszczał i dobiegł z niego nieco przytłumiony, momentami przerywany trzaskami statycznych zniekształceń męski głos. I o ile Tori mogła rozpoznać, był to ten sam głos, który wcześniej przemawiał do całego Okręgu Zakera przez billboardy, reklamy i megafony. Kilka zdań, wypowiedzianych szybkim i zdecydowanym tonem, wcześniejsze użycie stopnia sierżanta i tembr głosu wskazywały, że nie był to przypadkowy rozmówca, ale żołnierz albo funkcjonariusz SOC. Zdecydowanie to drugie byłoby lepszą opcją bo mogłoby oznaczać że należy on do zespołu ratunkowego, ale jak to mówią "biorę co jest na składzie". Każde ręce do pomocy się nadadzą.
- Sierżancie... - uniosła omni i szybko zaczęła odpowiadać, głosem wciąż pełnym bólu po kolejnych stłuczeniach - Mam dwójkę rannych, w tym jednego ciężko. Nie wiem czy uda nam się wspiąć na dach. Wejścia do mieszkań są poblokowane, nie mam możliwości uwolnienia mieszkańców, budynek osiada i się przechyla. Musimy kierować się w dół. Będziemy potrzebować pomocy w wydostaniu się z rumowiska. Pozostańmy w kontakcie... - zawahała się chwilę, ale musiała zadać to pytanie. Wiele mogło zależeć od odpowiedzi - Jest pan z SOC? Może pan przysłać kogoś na piętra? W mieszkaniach uwięzieni są ludzie...
Podniosła wzrok na Xairanę i Diego, wyciągając ku nim rękę i oferując pomoc w powstaniu jeśli to było konieczne - Słuchajcie - westchnęła ciężko - Chyba zmieniamy plany. Według mnie powinniśmy iść na dach, by odlecieć z parkingu, ale nie wiem czy dacie radę. Budynek osiada i na dole pewnie już jest niesamowite rumowisko które utrudni ucieczkę. Niemniej jednak zejść w dół będzie łatwiej niż się wspinać a i droga będzie krótsza, a czas zaczyna nas gonić. Budynek może zwalić nam się na głowy w każdej chwili, więc jestem skłonna zaryzykować. Pytanie tylko czy idziecie za mną i słuchacie się mnie czy wolicie głosować?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

23 sie 2021, o 20:43

Porządek pośród chaosu. Jasny rozkaz pośród zamieszania.
Nadzieja.
Nadzieja, iż w rozbitych pojazdach SOC znajdzie się dość sprzętu by nie tylko wybić przejście, ale zrobić to bezpiecznie. Struktura było niestabilna, groziła dalszym osuwaniem się lub zawaleniem w każdej chwili.
Trzask radio w omni. Ponowny kontakt.
- Nie, pomoc jeszcze nie nadeszła. Łączność padła, nie wiem jakim cudem udało mi się z Tobą skomunikować. Całą elektronika wariuje. Nadałem morsem wezwanie o pomoc, ekipa ratunkowa NIE dotarła na miejsce.
Przełknął ślinę. Same złe wieści. Nie wyobrażał sobie nawet jak mógł się czuć cywil w ogromne pułapce, czując zimny dech żniwiarza na karku. Musiał dać im nadzieję.
- Jesteśmy z sił zbrojnych Przymierza. Jest nas dwójka. Mamy tu rozbity pojazd SOC. Przeszukamy go w poszukiwaniu cięższego sprzętu, by stworzyć wam bezpieczne wyjście.
I co potem?- pomyślał-Kto ewakuuje rannych, tych co nie mogą sami wyjść? Albo uwięzionych w zablokowanych pokojach, windach czy uwięzionych pod gruzem? Ta cała Tori sama powiedziała, że prowadzą rannego. Takich mogło być setki, jeśli nie nawet tysiące. To był wielki budynek.
Przed oczami już widział obraz regularnych rzędów czarnych worków, w których zapakowano zwłoki. Zaklął.
- Tori, tak?- wcisnął ponownie przycisk nadawania na swoim omni- Nie zostawimy was. Odbiór.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

25 sie 2021, o 07:05

Na rozkazy wydane przez Viktora, w pierwszej kolejności odpowiedziała cisza. Ci, do których zwrócił się mężczyzna bezpośrednio, popatrzyli na siebie nawzajem bez większego przekonania. Wątpliwość, aż biła z ich oczu, podobnie zresztą jak strach, dezorientacja, a także niedowierzanie. Nikt - nawet największe mózgi, czy nawiedzeni kaznodziejowie, których przecież nie brakowało tutaj, pośrodku pospulstwa w Okręgu, również tam, na górze w Prezydium - nie mogli przewidzieć, że dzisiejszy dzień zmierzał do tytułu tego rodem z koszmarów.
Po chwili jednak, potrzebnej na coś, co mogło przypominać przestawienie się trybów w dobrze naoliwionej maszynie, dwóch turian przełamało impas i ruszyło w stronę rozbitego śmigłowca. W ich ślad, poszli kolejni ludzie, stawiając pierwsze kroki nieco bardziej ociężale. W pochodzie ochotników, znalazł się nawet hanar.
- Prosił Pan o ekspertyzę, czego dokładnie? - zza pleców Karajeva, odezwał się nad wyraz spokojny jeżeli wziąć pod uwagę okoliczności głos młodej kobiety. Ze świeżą szramą na policzku, potarganymi włosami oraz brudnymi od gruzu ubraniami, zadzierała głowę, aby ich spojrzenia mogły się ze sobą spotkać; liczyła dumne, metr sześćdziesiąt pięć wzrostu, a ponieważ zgubiła gdzieś swoje buty na platformie, nie mogła sobie dodawać dodatkowego wrażenia.
Drzwi do rozbitego śmigłowca wyłamała siła; uszkodzony przez zarycie o ziemię kawałek metalu nie miał zbyt wielkich szans z siłą zdeterminowanego, stworzonego naprędce oddziału przypadkowych osób. Zameldowano Viktorowi, że pierwszy etap osiągnięty. Pytanie, czego mają szukać? Jakie były priorytety? Karajev domyślał się, że SOC jak zawsze musiało być dobrze przygotowane na dosłownie wszystko, pytanie tylko czy mieli czas, aby przeszukiwać każdy kąt? Na ich oczach, zapadał się budynek i wiedział, że są w nim uwięzieni cywile.
W międzyczasie, pozostali z tych, którzy stali na placu, zaczęli znosić mniej i bardziej rannych z okolicznej zabudowy. Ponieważ nikt nie powiedział, gdzie dokładnie i konkretnie jest to tamto, układano cywilów tam, gdzie stała Pani Porucznik z milczącym jak zaklęty technikiem. Jej przynależność do Przymierza musiała być dla nich jednoznaczna ze stwierdzeniem, że jeżeli ktoś miał być odpowiedzialny za poszkodowanych, to właśnie żołnierz.
Znalezienie tego, czego Xairana potrzebowała, okazało się łatwiejsze, niż sama przypuszczała. Z lodówki w kuchni wypadało kilka butelek wody Perlage i o dziwo, tylko pojedyncze sztuki były pęknięte. Rapier, który posłużyć mógł za laskę, pasował do tego egzemplarzu, na którym wspierał się już Diego i podobnie jak on, mógł pełnić nie tylko rolę dekoracyjną na ścianie, ale całkiem sprawnie przebić płuco, czy uszkodzić ramię kogoś, kto nie spodziewał się, że broń biała przed wiekami służyła do pojedynków i odbierała życia. Stary płaszcz Tori był trochę za długo, ciągnął się po ziemi jak peleryna i dla pewności, że się o niego nie potknie, a także nie wybije zębów, należało rozważyć, czy dobrze nie byłoby go oderwać u dołu.
Dioda nieopodal windy migała podejrzanie zwyczajnie - Tori widziała wielokrotnie ten wymowny sygnał proszę czekać, kiedy chciała zjechać na dół bądź wjechać do góry. Droga schodami ewakuacyjnymi stała przed nimi otworem - z tej perspektywy i ich piętra, nawet pomimo turbulencji, które towarzyszyły budynkowi, gdy ten osiadał coraz niżej w dole, wydawała się być czysta. Na dół, schodzić można było wyłącznie schodami służącymi jako zastępstwo na wypadek zepsucia się windy i przejście to - cóż za niespodzianka - było wyłączone z użytku. Informacja na panelu prosiła o uwierzytelnienie, wpisanie kodu, odcisk linii papilarnych, karta dostępu, a ta, jeżeli gdzieś miała się znajdować, to tylko w pomieszczeniu gospodarczym dla wynajętej firmy sprzątającej mniej więcej w połowie korytarza.
Połączenie na omni-kluczu Diega odebrało się samo. Automatycznie.
- Rodriguez? W końcu! Dodzwonić się do Ciebie, to jak... - Nicole urwała, słysząc, że mężczyzna nie jest sam. Chrząknęła, reflektując się w mgnieniu oka, a jej swobodny ton nabrał powagi.
- Nie wiem, gdzie obecnie jesteś, bo zlokalizować się Cię dokładnie nie da, ale cały Okrąg jest odcięty. Słyszysz? O d c i ę t y. Zakera, każdy inny. Nie nadejdzie pomoc. Nie wpuszczą jej. Próbuje znaleźć sensowne wytłumaczenie, ale za dużo spływa informacji od SOC i Prezydium, przekopuje się więc i wyciągam co istotniejsze. Powtarza się w raportach, że ktokolwiek za tym stoi, nie odpuści, dopóki nie zostaną mu wydani Radni, a cena ich dostania w swoje ręce nie gra roli. Mówiłam Ci już, że wpakujesz się przez nią w niezłe gówno i kto miał rację, no kto? - cmoknęła, chwilę napawając się momentem, w którym to ona - jak zresztą zawsze - miała racje.
- Na razie, połączenie jest stabilne, więc jak czegoś potrzebujesz... Mów. Teraz. Szybko.
W jednej chwili, omni Veronique wypluło kilkadziesiąt nieodebranych połączeń z Gniazda. Coś, uparcie blokowało ich łączność z dowództwem i z automatu odrzucało próbę nawiązania kontaktu.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

25 sie 2021, o 16:09

Kolejny etap osiągniety. Z każdą małą wiktorią pojawiała się nowa, większa przeszkoda. Zwyciężał ten, który niepowstrzymany, choć powoli dążył do celu.
Dobra drużyno!- zakrzyknął Karajev- Chłopaki z SOC często wożą przenośne piły. Wydobywają nimi poszkodowanych po wypadkach komunikacyjnych z ich pojazdów. Cokolwiek jednak do cięcia, wyważania, podnoszenia czy nawet wysadzania rzuci wam się w oczy, meldować!
Drużyna. Zespół.
Razem, ludzie i obcy, bez podziałów. Poczucie powstania więzi przypadkowych osób, doda im otuchy, pewności. Odwagi. A ta czyni cuda.
Bo cudu właśnie potrzebujemy- pomyślał.
- Mamy mało czasu więc to mają być pobieżne oględziny. I pamiętajcie, jesteśmy teraz drużyną, więc nie robić niczego samemu. W razie wątpliwości, pytać, mnie lub porucznik Vasquez o tam! Zrozumiane?! Czas operacyjny dwie minuty!
Miotał się w tą i z powrotem w pozornym Chaosie, lecz upewniał się, że każdy go usłyszał i zrozumiał. Komuś lżej rannemu, kto nie mógł pomóc im fizycznie wręczył latarkę.
- Posłuchaj mnie uważnie- rzekł spokojnie, nie za głośno, patrząc w oczy- Trzy sygnały krótkie, trzy długie, po czym znów trzy krótkie. Potem przerwa. Celuj o tam, do góry. Rozumiesz?
Nie czekał na przytaknięcie. Już znów był w akcji. W swoim żywiole. Wzrok jego przeniósł się na drobną kobietę, która zgłosiła się jako technik. Była brudna, ranna, lecz nie wyglądało na stan bezpośredniego zagrożenia. Nie miała butów. Stoickim spokojem zaimponowała mu. Automatycznie pomyślał, że mógłby powierzyć jej część spraw organizacyjnych, gdyby jego zabrakło. Oczywiście cały czas pod zwierzchnictwem porucznik Vasquez.
Może nie wszystko stracone...
- Proszę pani, trzy ważne dla mnie kwestie- rzekł rzeczowo, już nie krzycząc- To, że struktura jest niestabilna, widzę. Ile mamy czasu? W którym miejscu najlepiej byłoby się przebijać, gdyby nie udało się znaleźć ciężkiego sprzętu? Słyszałem, że wieżowce jak ten to prawdziwe fortece. Trzecia sprawa, czy te świecące znaki na budynku stwarzają zagrożenie?
Sylwetka budynku wydała mu się teraz wyjątkowo ponura. Niczym pochylający się nad nimi ponury żniwiarz.
Odpowiedzi technik wysłuchał uważnie. Nim odparł, znów sięgnął do omi.
-Tori, tu Karajev, żyjecie?- odczekał chwilę na odzew- Jesteś moimi oczami w środku. Jak wygląda sytuacja? Dużo macie rannych? Drogi ewakuacji są czyste?
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

26 sie 2021, o 16:37


Subtelnym uniesieniem brwi do góry zdradziła, że takiego repertuaru pytań nie spodziewała się usłyszeć. Z drugiej strony, dzisiejszy dzień obfitował w wydarzenia, które wydawałoby się, że nigdy nie nastpią, a jednak zadziało się. I ona była ich bezpośrednim świadkiem.
- Nie jestem inżynierem, ale... - wiedział dobrze, że to, co przed ale w praktyce i tak nie miało większego znaczenia. Bernard omotała budynek spojrzeniem ponad ramieniem żołnierza.
- Jak na moje oko czterdzieści pięć minut, w porywach do godziny. Zakładałabym jednak mniej tego czasu, bo nie wiadomo ile jest osób uwięzionych w środku i jakimi sposobami walczą o życie. Lada moment, ktoś może nie wytrzymać i rzucić się z okna... Pan by się poddał? - w potoku słów zaliczanych przede wszystkim do gdybań, tak bezpośrednie pytanie na pewno wyróżniło się i od razu przykuło uwagę.
Zoe wyminęła mężczyznę i w kilku krokach, zmniejszyła dystans, który oddzielał ją od apartamentowca.
- Osunięcie się musiało naruszyć konstrukcje, celowałabym więc w okna, nimi do mieszkania, z pierwszego lepszego mieszkania dalej. Na korytarz. Służby ratunkowe najpewniej przeprowadziłyby ewakuacje przed lądowisko na dachu, ale tych nigdzie nie widać, prawda? - wzruszyła ramionami, gryząc się w język, aby nie powiedzieć za dużo. Przy żołnierzu Przymierza zwyczajnie nie wypadało.
- Te znaki wyglądają jak bardzo stare linijki kodu. Takie żywcem wyjęte z programu napisanego przez kogoś. Są archaiczne, nigdy czegoś takiego nie widziałam, a proszę mi wiedzieć, że siedzę w sieci... sporo. Fizycznie nie stanowią zagrożenia, ale jeżeli zbliżymy się do ich węzłów, istnieje ryzyko, że zainfekuje nasze omni-klucze. O ile już tego nie zrobił - dodała bardziej do siebie, niż Viktora.
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

27 sie 2021, o 20:32

Nabrała głęboko powietrza gdy komunikator głosem Karajeva odpowiedział przecząco na jej pytanie, przekreślając wszelkie nadzieje o zorganizowanym ratunku i możliwej pomocy z zewnątrz. To krótkie zdanie niosło ze sobą jeszcze jeden, niewypowiedziany przekaz - jeżeli do tej pory pomoc nie nadeszła, to znaczy, że na chwilę obecną mogą o niej zapomnieć i są zdani na samych siebie. Być może takie sceny jak tutaj dzieją się na całej stacji a chaos pogłębiają jeszcze wszechobecne problemy z komunikacją i wariującą elektroniką. Czyli na razie wszelkie marzenia na temat pojawiającej się znienacka kawalerii w postaci promów SOC-u mogą sobie zwinąć w ciasną kulkę i wsadzić tam, gdzie słońce zwykle nie dociera.

- Cudownie - szepnęła do komunikatora w odpowiedzi. W gardle rosła jej dziwna kula, tłumiąca głos i utrudniająca oddychanie, więc odwróciła się od Diego i Xairany nie chcąc, by dostrzegli oni chwilę słabości asari.

“Ogarnij się dziewczyno, koniec tego dobrego. Ta dwójka na ciebie liczy i może nie dasz rady pomóc wszystkim wokół, ale musisz zrobić wszystko co w twojej mocy by pomóc sobie i tej dwójce ludzi którzy są tutaj z tobą” - pomyślała i kilkukrotnie odetchnęła. Zostawiając na chwilę swoich towarzyszy podeszła do najbliższego szybu windy kryjącego w swoim wnętrzu dwie kabiny. Zaskakująco, kontrolka przywołania na drzwiach szybu wyglądała całkiem zwyczajnie - bez dziwnych hieroglifów blokujących do niej dostęp, bez informacji o błędzie czy alercie jak wtedy, gdy nad ranem wracała z jednej z imprez i szarpiąc się z drzwiami niechcący zablokowała kabinę... Niestety, drzwi dostępu do awaryjnej klatki schodowej nie były tak skore do współpracy, wyświetlając informację o blokadzie. Tori zamiast zastanawiać się nad właściwym wyborem, postanowiła zdać się na łut szczęścia - wcisnęła przycisk przywołania kabiny, po czym podeszła do drzwi prowadzących na schody i przyłożyła dłoń do skanera linii papilarnych licząc, że jakimś cudem może to zadziała. Było to działanie na oślep, zrzucenie na barki losu ewentualnego wyboru dalszej drogi. Jeżeli otworzą się drzwi, skorzystają ze schodów. Jeżeli przyjedzie winda, skorzystają z niej. A jeśli nic nie nastąpi? Wtedy będą mieli problem.

Jej myśli uciekły do Karajeva. Przymierze. Żołnierz. Nie znała nikogo z Przymierza, nawet do Huerty nieczęsto trafiali zawodowi żołnierze - ci zwykle byli kierowani do dedykowanego, wojskowego ośrodka medycznego, a w tych nielicznych przypadkach, gdy pomoc personelu Huerty była potrzebna, stażyści raczej nie mieli do takich pacjentów dostępu. Co prawda jeśli Tori miałaby wybierać, to zamiast sierżanta Karajeva i towarzysza o którym wspomniał wolałaby oddział asaryjskich komandosek, które z pewnością ogarnęłyby sytuację sprawniej i szybciej, ale jak to mówią - każda pomoc jest na wagę złota. Jak na razie pomoc Przymierza była znikoma i sprowadzała się jedynie do kontaktu przez omni, ale to - paradoksalnie - dawało Tori poczucie stabilności i realizmu, pozwalając się skoncentrować na zadaniu.

Skinęła Diego i Xairanie dłonią by zbliżyli się do niej i uniosła omni, słysząc w nim znów głos żołnierza wywołującego ją.

- Wyjścia z mieszkań są poblokowane, drzwi nie reagują na próby otwarcia. Nam udało się wydostać na korytarz, szukam drogi w górę albo w dół... Wcześniej znajdowaliśmy się na 27-mym piętrze, ale chwilę temu budynek zaoferował nam błyskawiczną zmianę wysokości i teraz ciężko jest cokolwiek określić. A jak to wygląda z waszej strony? Czy jest nadzieja na wydostanie się z budynku jeśli uda nam się dostać niżej? I... Ile mamy czasu na ewakuację zanim to całe cholerstwo runie?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

28 sie 2021, o 22:17

Szczęście po raz kolejny dopisało Xairanie i udało się jej znaleźć wszystko co przeszło jej przez głowę i to w dobrym stanie. Najszybciej jak to było możliwe zgarnęła butelki z wodą, rapier, któego ostrze prezentowało się całkiem nieźle jako broni, oraz nieco przydługi płaszcz. Po raz kolejny wyszła z mieszkania, wręczyła po butelce wody Tori i Diego, nastęnie przystając na płaszczu zabrała się za odrywanie jego przydługiej części, po czym włożyła go na siebie. Teraz była gotowa do drogi. Nie znała tego budynku, była tutaj pierwszy raz, nie miała tez pojęcia jak wygląda sytuacja, co przekłada się na to, że nie miała pojęcia czy lepiej udać się do góry czy na dół.
-Daję radę, jak na razie...I dzięki za...poskładanie mnie do kupy, przynajmniej na ta chwilę. odparła z blady uśmiechem, bo nawet w ciężkich warunkach i przy braku odpowiednich narzędzi, zawsze lepiej jak zajmie się Tobą ktoś posiadający wiedzę niż jak się odpieprza zupełną prowizorkę.
Oczywiście to nie koniec atrakcji, potem jeszcze budynek musiął się zatrząść, a oni spadli niżej. Cudownie po prostu.
-Tak...dalej w jednym kawałku. I nie mam żadnych preferencji, jak dla mnie możemy iść i w górę. nie miała pojęcia która strona będzie lepszy, skoro asari wydawał się być bardziej przekonana by iść do góry, Xairana nie widziała żadnych większych przeciwskazań. Oczywiście to nie koniec złych wiadomości, kolejne przyszły takie, że na żadną zorganizowaną pomoc nie mają co liczyć, są zdani na samych siebie, co tym bardziej znaczyło, że trzeba zacząć działać bo nikt ich nie wyręczy. Musiała przyznać, że asari mocno urosła w jej oczach od irytującej osoby do zdolnej dziewczyny o naprawdę trzeźwym umyśle. Przywołana przez Tori podeszła do niej bliżej, słyszała co ona mówi i razem z nią czekała na komunikat zwrotny.
ObrazekObrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

30 sie 2021, o 09:50

Zjazd jaki zaliczyli piętro niżej nie należał do najprzyjemniejszych. Diego w ogóle nie przepadał za rozrywkami w postaci jakichkolwiek kolejek górskich, trampolin czy cholera wie jeszcze czego, ale sytuacja na Cytadeli ewidentnie bardzo chciała, aby jednak się do tego przekonał. Szkoda tylko, że z połamanymi żebrami i w ogóle nie w pełni sił. Pozbierał się zatem, chociaż nie bez problemów, kilka razy zaklął pod nosem aż wreszcie ruszył dalej za Tori i Xairaną.
- Przymierze? - rzucił kiedy usłyszał dźwięk głosu w komunikatorze asari. - Czy to znaczy, że ktoś jednak pofatygował się po nasze prawie zwłoki?
To byłoby zbyt piękne, ale żołnierz po drugiej stronie nie zamierzał się poddawać. Cóż, przynajmniej w przeciwieństwie do nich był na właściwym miejscu czyż nie? Warunki bojowe, atak terrorystyczny, zawalające się budynki i takie tam. Po prostu cudownie. Rodriguez sam w sobie nie przepadał za wojskowymi, ale nie będzie gardził ratowaniem własnego tyłka. Oparł się o najbliższą ścianę i przysłuchiwał się rozmowie Tori z żołnierzem.
- Wiedzą już kto jest odpowiedzialny za cały ten cyrk? - rzucił i w tym momencie przerwał mu dźwięk jego osobistego komunikatora. Nie zdążył nawet do niego sięgnąć kiedy połączenie samo się odebrało a po drugiej stronie usłyszał znajomy dźwięk głosu Nicole.
- No nareszcie! - wykrzyknął z nieukrywaną ulgą. Dobrze było usłyszeć kogoś znajomego w tym szaleństwie jakie zgotowała im Cytadela. Bez słowa w skupieniu marszcząc tylko brwi wysłuchał wszystkiego co jego asystentka miała teraz do powiedzenia. Wieści nie brzmiały zbyt optymistycznie. - Świetnie Nicole, dzięki za słowa wsparcia. Jak zawsze.
Wiedział że Stew była jego głosem rozsądku i w wielu sprawach miała rację częściej niż zazwyczaj. W zasadzie była jedyną osobą, może poza Iris, której szczerość cenił sobie i która na tę szczerość była skłonna się zdobyć. Cała reszta otaczającego go świata, gdyby mogła weszłaby mu w tyłek głębiej niż ustawa przewiduje. I to bez poślizgu.
- Spróbuj ustalić kto dokładnie odpowiada za atak i namierz tego człowieka. Nie chodzi mi o pojedyncze płotki, znajdź rekina. Spróbuj ustawić spotkanie, wiem, że Cytadela to nie Ilium, ale warto spróbować. Każdemu na czymś zależy, czegoś pragnie, ustal czego chce nasz nowy przyjaciel.
Sprawdził jeszcze na szybko połączenie i zerknął na swoje towarzyszki. Odepchnął się od ściany i odszedł kawałek, tak aby nikt go nie słyszał.
- Nicole. Coś dziwnego stało się z komunikatorami, sprawdź ile i jakie dane wypłynęły i błagam, zrób coś z tym.
Wrócił na swoje poprzednie miejsce i zwrócił się do Tori.
- Jeśli potrzebujemy jakiś szerszych informacji mam chwilowo stabilne połączenie z zewnątrz. Moja asystentka potrafi wykopać niemal wszystko, zapytaj żołnierza czego potrzebują żeby nas stąd wydostać.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

30 sie 2021, o 10:55

Oczekując na odpowiedź Karajeva spojrzała na podchodzącą bliżej Xairanę i wysunęła rękę z omni-kluczem bliżej kobiety, by ta bez przeszkód i wyraźniej mogła usłyszeć odpowiedź. Nie było sensu niczego ukrywać, tkwili w tym razem i wszystkie głowy pracowały nad pomysłami wydostania się z pułapki jaką stanowił obecnie budynek. Zza ramienia kobiety widziała Diego, również rozmawiającego z kimś przez swój omni, słyszała jak wydawał komuś polecenia i dopytywał się o coś. Dobrze. Może sytuacja się powoli poprawia, może łączność zaraz wróci, może będzie można wezwać służby, które pomogą opanować ten chaos. Przed oczami znów stanęło jej dziwne połączenie z bazą Huerty i gwałtowanie rosnąca liczba zgłoszonych rannych i ofiar. Tutaj zaraz będzie tak samo. A jeśli oni sami nie chcą figurować na liście ofiar, to zamiast stać w miejscu powinni ruszyć w kierunku jakiegokolwiek sensownego wyjścia.

Machinalnie, odruchowo nacisnęła jeszcze kilkakrotnie panel przywołania windy, w myślach wciąż analizując ich sytuację i kolejne kroki postępowania. Z zamyślenia wyrwał ją dopiero głos Diego, który przykuśtykał bliżej nich i odezwał się do niej.

- Co? - w pierwszej chwili nie zrozumiała, o co mu chodzi, ale zerknąwszy na wciąż aktywny omni mężczyzny skinęła głową - Sierżancie, jest pan tam? Mamy połączenie z zewnątrz, z kimś zaradnym, ale nie związanym ze służbami i możliwe, że możemy spróbować zorganizować jakąś ograniczoną pomoc. Czy macie dużo rannych? Czego w tym momencie najbardziej wam potrzeba? - wzięła lekki oddech i podniosła wzrok na Diego starając się złapać jego spojrzenie, jednak wciąż mówiąc do żołnierza który znajdował się gdzieś na dole, zapewne zajęty milionem własnych spraw - Obawiam się że nasz dostawca raczej nie dysponuje polowym centrum medycznym lub oddziałem mechów technicznych, ale to może być jedyna szansa by zamówić pizzę - dokończyła żartem licząc, że to rozładuje nieco napięcie zarówno po ich stronie, jak i u Karajeva.

W ciszy zapadłej po jej ostatnich słowach wskazała najpierw na drzwi windy, potem na zablokowane drzwi prowadzące na klatkę schodową i zwróciła się do swoich towarzyszy.

- Mamy kilka dróg do wyboru, niestety wszystkie problematyczne. Windy wyglądają na sprawne, ale wolałabym nie utknąć gdzieś w połowie drogi w dół lub w górę. Schody prowadzące w dół są za tymi zamkniętymi drzwiami, jedyna otwarta droga to schody w górę, ale nie wiem, czy ty dasz radę - spojrzała wymownie na prowizoryczną kulę Diego - To ponad dwadzieścia pięter.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

30 sie 2021, o 15:23

Rodriguez uśmiechnął się delikatnie, pierwszy raz odkąd wyszli z mieszkania Tori, unikając przy tym śmierci poczuł, że wraca do siebie. Żebra wciąż nie dawały mu spokoju, z każdym niemal oddechem przypominając o tym, że jeden niewłaściwy ruch i ma przebite płuca, ale przez kontakt ze strony Nicole, poczuł, że może względnie odzyskać kontrolę na sytuacją. No i swoim życiem jakby nie patrzeć.
- Zaraz... - Diego przerwał Tori i chociaż na słowa o polowym centrum medycznym uniósł brwi i pokręcił głową, tak mechy techniczne już nie były AŻ TAK nieosiągalne. - Słyszałaś Nicole, czy ktoś z naszych kontaktów ma coś takiego? Może jakaś... - zawahał się przez moment spoglądając na Tori i Xairanę. Nie znał ich i nie mógł im ufać, ale z drugiej strony tonący brzytwy się chwyta. - Kontrabanda?
Sprawdził jeszcze raz połączenie, po ostatnim razie nie ufał swojemu urządzeniu. Musiał zatem polegać na Stew po drugiej stronie, że połączenie jest bezpieczne i przede wszystkim, że nie są podsłuchiwani. Jeśli ten, kto próbuje dorwać radnych dotrze do niego, nie będzie problem połączyć jego osobę z Iris. Empyreus kilka lat temu wyraźnie dał mu do zrozumienia, że pomimo wszystko nie może się pozbyć sentymentu do ludzkiej radnej.
Westchnął i od razu skrzywił się, bo połamane żebra ponownie dały o sobie znać.
- Gdybym miał wybierać wygodę, to bez wahania wybrałbym na windę - powiedział ruchem głowy wskazał na drzwi windy. - Ale biorąc pod uwagę co tu się dzieje, to nawet schodami nie mamy pewności, że przeżyjemy. Wciąż jednak są to większe szanse.
Pomijając już mój lęk wysokości dodał w myślach. Żadna opcja nie wydawała mu się optymistyczna.
- Mogę zerknąć na rapier? - zwrócił się do Xairany. Nie sądził aby w tym położeniu był w stanie swobodnie posługiwać się bronią, ale był niemalże przekonany, że i tak poradziłby sobie lepiej niż ktokolwiek z nich. Jeśli kobieta się zgodziła, przełożył broń do lewej ręki i umiejętnie zamarkował kilka ruchów w powietrzu. Zdał sobie sprawę, że bardzo dawno nie ćwiczył szermierki, ale rękojeść leżała idealnie. Do tego broń była całkiem ładna, co prawda nie mogła się mierzyć z tymi z jego kolekcji, ale Diego i tak docenił kunszt rzemieślniczy. Obłęki dobrze oplatały jelec, a ricasso nie blokowało swobody dłoni. - Nada się pod warunkiem, że naszym przeciwnikiem jest piechota z czasów renesansu.
Oddał broń Xairanie i schwycił się z powrotem kuli.
- Jak dobrze znasz Cytadelę? - zapytał asari. - Może jak Przymierze do nas dołączy jesteśmy w stanie dostać się na przystań promów.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

30 sie 2021, o 16:16

Umysł Karajeva pracował na pełnych obrotach. Usiłował przypomnieć sobie szkolenia i kursy, każdy skrawek informacji, który mógłby być przydatny. Sytuacja była dla niego novum. Jako kapral miał zadbać o życie i zdrowie jedenastu żołnierzy, samemu mogąc polegać na podoficerach i oficerach. Rzadko kiedy działali w ciemno. Tu był sam, oficer dowodząca miała identyczny ogląd sytuacji jak on. Dowództwo milczało. Musiał decydować.
A decyzje jego oznaczały życie lub śmierć setek cywili.
- Dziękuję za opinię rzekł spokojnie, patrząc na sylwetkę wieżowca, nie na technik.
Zerknął na swoją nurkową omegę. Obrotowy pierścień na kopercie ustawił na czterdzieści pięć minut od teraz. Godzina R. Lada sekunda powinien dostać raport o znaleziskach w rozbitym pojeździe SOC. Oczywiście nie spodziewał się, że ktoś przybiegnie do niego gdy tylko skończy się wyznaczony czas. W końcu miał pod sobą bandę cywili, niezdyscyplinowanych i niewyszkolonych.
Jego omni zaszumiał, coś trzasnęło, lecz po chwili znów usłyszał głos Tori. Jego rozmówczyni była z pewnością w ciężkiej sytuacji, lecz podobało mu się to, że pozwoliła sobie na żart.
Dobrze. Zachowuje zimną krew- pomyślał- To dobrze rokuje.
- Do czasu gdy zejdziecie na dziesiąte piętro będzie przygotowana droga wyjścia- rzucił przez radio- Będziemy po kolei ewakuować kogo się da z budynku. Przy zejściu uważajcie na te dziwne hieroglify, przy nich może szwankować elektronika.Według opinii technika mamy jakieś czterdzieści pięć minut i piętnaście krytycznej rezerwy na którą nikt nie da gwarancji.
Odczekał chwilę, zastanawiając się chwilę. Zaintrygowało go wspomnienie o połączenie z zewnątrz oraz o potencjalnej pomocy spoza służb. Odruchowo zaczął szukać połączeń ze sprawą. Koneksje te sugerowały albo powiązania kryminalne, albo wywiadowcze, albo wręcz terrorystyczne. Wypadek przy pracy i teraz budowanie mocnego alibi?
Nie, potem to przeanalizuje. Nie czas był na to i nie miejsce. Jeszcze nie.
- Mamy trochę rannych na dole, lecz prawdziwa rzeźnia zacznie się, jak zaczniemy odkopywać cywili z budynku. - rzucił sucho- Priorytetem będzie sprzęt medyczny, medi żel, materiały opatrunkowe. Jeśli wraz z nimi pojawi się lekarz, to go kurwa ozłocę.
Już miał przejść dalej z tematem, gdy zdał sobie sprawę z czegoś. Spojrzał znów na zegarek.
- Jeśli transport dotrze szybko, przydało by się coś do forsowania drzwi i odgruzowywania. Przeszukujemy rozbity pojazd SOC, ale możliwe, że gówno znajdziemy. Przyda się cokolwiek, od wspomnianych mechów aż po łopaty i kilofy. Odbiór.
Nie czekał na odpowiedź. Czas podarowany mu przez los zamierzał dobrze wykorzystać. Stanął wyprostowany, na szerokiej podstawie, ręce zakładając za siebie.
- Ekipa poszukiwawcza, do apelu!- zakrzyknął. Odczekał kilka sekund, aż wszyscy skupią się na nim. Spojrzał po ich twarzach. Część z nich niepewnych, nawet przestraszonych. Inni, zmęczeni. Wreszcie ci zacięci, zdeterminowani.
- Najłatwiejszą cześć roboty mamy za sobą- mówił głośno i wyraźnie, jakby nie organizował ekipy ratunkowej, a przemawiał do kadetów na szkoleniu podstawowym w bazie morskiej w Sewastopolu- Za chwilę wejdziemy do środka, wejściem przez okno. W środku są uwięzieni poszkodowani, być może pod gruzem i zbrojeniem, być może za zablokowanymi drzwiami. Dlatego ważne jest to, co znaleźliście we wraku, raportu z tego wysłucham za chwilę. To posłuży do uwolnienia rannych.
Znów omiótł ich wzrokiem. Słuchali. Czy udało mu się? Czy znaleźli w nim oparcie? Czy zdobył ich szacunek i lojalność, choćby na te kilka krytycznych minut?
- Każdy z was już teraz przekroczył swoje obowiązki jako obywatela, by nieść pomoc innym. Daliście z siebie więcej niż mógłbym prosić. Dlatego nie będę wymagał od was, byście poszli tam za mną, do środka. Zrozumiem. Tych co zostaną zobowiązuję do udzielania pomocy rannym i słuchania poleceń porucznik Vasquez.
Chwila ciszy.
- Tych, co jednak pójdą za mną, którzy okażą się prawdziwym bohaterstwem, zapewniam: nie zostawimy nikogo z tyłu!
Będę sam...
- Mamy czterdzieści minut. Grupa poszukiwaczy, raport! Chętni do ekipy ratunkowej, wystąp!
Spojrzał na technik.
- LIczę na panią, lecz nie będę naciskał.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

31 sie 2021, o 14:08

Trzy sygnały krótkie, trzy długie, następnie znów trzy krótkie. Potem przerwa. Trzy krótkie, trzy długie... Światło latarki puszczone w eter nadawało kod, a kobieta, która trzymała ją drżącą ręką, sprawiała wrażenie zdeterminowanej, choć nijak nie rozumiała co i dlaczego robi. Zaufała żołnierzowi, mundur Przymierza był dla niej - i nie tylko - nadzieją na ratunek. Presja zaczynała ciążyć Karajev i Vasquez osiadając na ich ramionach.
- Sprzęt medyczny, medi żel, materiały opatrunkowe... - powtarzał po nim jeden z ochotników, który ruszył z wywołaną przez mężczyznę grupę do przeszukania śmigłowca SOC. Wychyliwszy się z wraku, rzucił pod nogi Viktora i Bernard sporą apteczkę. - To się chyba przyda, prawda? - nie czekając na odpowiedź kaprala, zniknął w środku.
Powoli, rozbierano pojazd na drobne części. Jak konstrukcje z klocków Lego. Sile mięśni kilku chłopa, nie opierały się długo uszkodzone przy awaryjnym lądowaniu szafki i inne schowki. W końcu, w wyznaczonym przez Karaveja czasie, powstał nie mały kopczyk z rzeczy znalezionych oraz zakwalifikowanych jako te przydatne.
- Mamy koce termiczne, łopaty, ta piła chyba tnie metal, a już na pewno poradziła sobie z fotelami... - wyliczali, meldując mężczyźnie o rezultatach poszukiwań.
- A to co? Wygląda jak ładunek wybuchowy.
- Oddaj to, debilu, zanim zdetonujesz w tłumie! - ktoś komuś wyszarpał rzeczywiście bombę służącą do wywarzania wyjątkowo opornych drzwi, po czym wcisnął Vasquez.
Wszyscy, karnie, stanęli przez Viktorem w dwurzędzie. Nie wymagał tego od nich, podświadomie jednak zastosowali się do reguł, jakie w ich mniemaniu panowały w wojsku.
Plan, jaki został im przedstawiony, spotkał się z ogólnym poruszeniem. Szmer szeptów, przebiegł pomiędzy tłumem. Zerkali na Viktora podejrzliwie, Bernard zaś wzruszyła ramionami.
- Lepsze to, niż bezczynność... - zrobiła krok na przód. Jeden. Solidny. Gdzieś w ferworze przygotowań, znalazła się para butów, które o dziwo pasowały na nogi Zoe. W jej ślad od razu poszedł turianin, który wcześniej pomagał przy przeszukiwaniu wraków. Znalazło się jeszcze czterech mężczyzn i asari, która co prawda nie była lekarzem, ale miała przeszkolenie komandoskie, w tym z medycyny polowej. Czekali na dalsze rozkazy, gotowi wejść do środka razem z Karajevem. Reszta zebrała się wokól Pani Porucznik oraz prowizorycznego szpitala polowego, który wykwitł na głównej ulicy Okręgu. Rannych oraz potrzebujących pomocy było sporo, łóżek zaś i sprzętu - niewiele.



- Ustawić spotkanie? Niby jak? Mam mu wysłać zaproszenie gołębiem pocztowym, Diego? - prychnęła, z jednej strony jego ufność w jej osobę była jak niebanalny komplement, z drugiej, z trudem powstrzymała pełen rozbawienia śmiech.
- Przeceniasz moje możliwości. Jestem na Nos Astrze, na Illium. To, co stąd widzę, to tylko jedne, wielkie, zawirusowane ognisko. Cytadela jest zamknięta. Dosłownie i w przenośni. Wejścia do systemów z zewnątrz nie ma, z wewnątrz także wątpię, aby udało się podpiąć do sieci. Wszystko jest zaszyfrowane. Jesteście odcięci. Nie muszę Ci chyba mówić, dlaczego w ogóle rozmawiamy, co? - znał ją. Wiedział, że musiała korzystać z konszaktów Cerberusa, inaczej niemożliwym było, aby przebiła się przez firewalle i inne zabezpieczenia. A jednak, szczelina była zbyt ciasna, a przesmyk przesadnie wąski, aby być bardziej użyteczna.
- Nikt nie stawia żadnych wymagań. Nie ma apeli, żądań. Ktoś, kto zaatakował, wyłącznie streamuje pozycje Radnych. Nadaje na każdym, większym ekranie, gdybyście włączyli teraz telewizje, zobaczylibyście czwórkę Radnych i ich pozycje na mapie Cytadeli. Twój omni-klucz jest zawirusowanmy, pogram przekopuje się przez Twoje maile i wiadomości prywatne, interesuje go jeden, konkretny kontakt. Jej rzecz jasna - słyszał to pełne zniesmaczenia cmoknięcie, ale o dziwo Nicole powstrzymała się przed dalszym komentarzem. Omni-klucz Rodriqueza zabrzęczał, połączenie zostało zerwane, a informacja o przesyłaniu danych uzyskała status w toku.
Z charakterystycznym dzwonkiem, winda zjechała na ich piętro. Drzwi, otworzyły się od razu, a z pustego środka do ich uszu doszła komercyjna muzyka. Ktoś uderzył pięścią w drzwi obok, zza innych doszło do ich uszu rozpaczliwe nawoływanie.
Pierwsza, hałas dochodzący z szybu wentylacyjnego, usłyszała Xariana. Gdzieś na korytarzu, ponad ich głowami, biegł ciąg wentylacji i ktoś, szybkim krokiem, przemieszczał się w środku. Przebiegł połowę długości, niespodziewanie znikając gdzieś za ścianą.
W momencie, drzwiczki do czegoś, co musiało być wzięte za zsyp śmieci, wypadły z zawiasów, a ze środka wypełzła asari. Wyprostowała się, biotyką rozsmarowując na pobliskim rogu dwójkę mechów bojowych, które podążały jej śladem.
Powietrze iskrzyło się od bariery, która obejmowała jej ciało. Miała podarty, elegancki uniform, mieszankę kurzu oraz krwi na ramionach. Zdarte kolana, paskudny siniak na policzku. Pistolet, wymierzyła w stojącego najbliżej niej, gotowa pociągnąć za spust w każdym ułamku sekundy.
W szybie, ponownie rozbrzmiały kroki. To nie były istoty organiczne, najemniczka mogła być tego pewna.



Turianin postanowił się nie cackać. Wybiwszy szybę, pierwszy wpadł do mieszkania i niemalże zamarł w połowie kroku. Pośrodku czegoś, co musiało być przed zawaleniem pokojem dziennym, leżało ciało martwej asari tulącej do siebie dziecko. W korytarzu, przygnieciony stropem konstrukcyjnym, konał turinin. Drzwi były otwarte na oścież, ślady krwi na ziemi znikały za rogiem korytarza. Pięć poziomów, dzieliło ich od kontaktu utrzymywanego przez omni.
Ponad głowami cywilów, Vasquez dostrzegła oddział mechów bojowych, które skanowały budynek, do jakiego wszedł Karajev. Wybrały inną ścianę, kompletnie ignorując całe zamieszanie, spokojnie przepalały laserami przejście, a bronie w ich mechanicznych rękach odbezpieczyły się.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

1 wrz 2021, o 23:27

Co by nie mówić w chwili obecnej, z powodu losowego zbiegu okoliczności, który ich ze sobą połączył, byli oni zdani tylko na siebie, dopóki nie zjawi się pomoc, a nikt na dobrą sprawę nie jest w staniem im zagwarantować kiedy to będzie. Najważniejsze to ruszyć się stąd, bo co pokazał już ich niezapowiedziany skok i lądowanie piętro lub dwa, a może nawet więcej, niżej wciąż nie powinni tutaj robić pikniku.
Siedziała teraz przy asari i przysłuchiwała się jej rozmowie. Kiedy Tori przedstawiła im sytuację to bez większego zastanawiania się odparła
-Jak dla mnie jest tylko jedno wyjście w takim razie, schodami w górę, jeśli Diego da radę. Jazda windą może skończyć się gwałtowną przemianą w czerwone naleśniki.
Skinęła Diego głową i dała mu broń, widać było, że mężczyzna znał się, a przynajmniej interesował się bronią białą z tych odległych czasów, dla niewprawionego oka Xairany wyglądało, jakby wiedział jak ją trzymać i jak się nią posługiwać. Odebrała ją z powrotem i odpowiedziała
-Cóż to bardziej do podparcia się. Piechoty sprzed kilkuset lat się nie spodziewam, ale lepsze to niż nic
Trzeba przyznać, że akcja nabrała tempa, bo w tym momencie Xairana coś usłyszała, a potem wszystko rozegrało się tak szybko. Uniosła głowę i spojrzała w górę.
-Ktoś się zbliża...w wentylacji powiedziała do swoich towarzyszy. Potem drzwiczki się oderwały, a z wewnątrz wypadła asari, która właśnie wystrzeliła do dwóch mechów bojowych. W innej sytuacji zapewne Xairana wyraziłaby uznanie dla umiejętności asari, teraz jednak powiedziała tylko
-To nie koniec, więcej się zbliża. Wiesz co tutaj się dzieje? Co to za mechy? To chyba najważniejsze pytanie w tym momencie, ale elegancki, chociaż obdarty strój asari nie uszedł jej uwagi.
ObrazekObrazek

Wróć do „Okręg Zakera”