Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Przestrzeń Okręgu Zakera

22 wrz 2021, o 11:38

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

22 wrz 2021, o 18:19

Sekundy.
Ich ułamki.
Wszystko działo się tak szybko.
Biotyka, inna niż ta, którą użył VIP, powaliła na kolana jednego z trzech LOKI.
Asari, która wpadła na Karajeva, omotał jego, a następnie okolice analitycznym spojrzeniem. Pozwoliła, aby mężczyzna w pewnym sensie wepchnął ją za swoje plecy, tym samym zyskując czyste pole do oddania strzału. Potraktowany rzezią FENRIS, zaskomlał, a jego pisk do złudzenia przypominał skowyt zranionego psa. Celny strzał wypluty przez Adepta, z którą Viktor dopiero nawiązywał głębszą relacje, bez dwóch zdań zwrócił na siebie uwagę LOKIego. Mech zaprzestał wypatrywania asari, co robił nieustannie mimo powalenia na ziemię i oddał strzał w Karajeva, skutecznie przebijając się przez pancerz osobisty mężczyzny. Lewe ramię, nieprzyjemnie zabolało, nie było to jednak nic, z czym nie poradziłby sobie doświadczony żołnierz; zaciśnięcie zebów, nieco zmniejszyło wrażenie pulsującego, rwącego i nieprzyjemnego uczucia, jakie rozchodziło się falami dalej po ciele. Kiedy będzie już po wszystkim, warstwa medi-żelu załatwi sprawę.
Drugi z LOKIch, podniósł broń, biorąc sobie na muszkę Karajeva, jednakże zanim zdążył pociągnął za spust, a sierżant na to zareagować, jego głowa eksplodowała. Wśród świstów i ogólnego zamieszania, nikt nie dostrzegł Tori, lądującej w popisowy sposób na równych nogach za plecami mechów. Jej strzał - jeden z kilku, wyplutych przez pistolet maszynowy - trafił prosto w głowę syntetyka, rykoszetem prowokując mały wybuch podzespołów, a także stapiając w ogniu łącza. Naddymioty LOKI, poskładał się. Czerwona poświata zniknęły, a mechaniczne oczy nagle stały się puste.
W tym samym czasie, trzeci z większych mechów, zaalarmowany hałasem na schodach, niespodziewanie dla Xariany oraz Diega, odwrócił się. Wziąwszy na cel chowającego się za rogiem Rodrigueza, oddał strzały, lecz żaden nie trafił w mężczyznę. Ktoś - coś - musiało czuwać nad jego przystojną gębą.
Najemniczka, nie tracąc czasu, strzeliła w powalonego mecha. Czuła przyjemne ciepło pulsujące z pochłaniacza, a instynkt w ostatniej chwili nakazał się jej odsunąć, gdy z unoszącego się w górę dymu, wyskoczyły dwa FENRISy. Xariana stała na tyle blisko, że poczuła, jak dwa ładunki kopiącego prądu rozchodzą się po jej ciele, smażąc naskórek na lewym udzie, uniknęła jednakże przygwożdżenia metalowym cielskiem, a co za tym szło stania się łatwym celem dla mecha. Oba FENRISy rzuciły się ku niej.
Dwójka innych ze sfory dopadła do asari, będącej już w przejściu. Prąd, przebił się przez jej nadszarpniętą przez upływ czasu, wysiłek, a także zmęczenie barierę, wprawiając kobietę w nieprzyjemne drgnięcie. Odepchnęła od siebie oba rzutem, powalając jednego, jak i drugiego na miejsce, lecz oba kołysały się tak, jakby w każdej chwili z rozpędu chciały się podnieść oraz kontynuować pościg.
Ostatni, zagubiony FENRIS, niespodziewanie znalazł się tuż obok Tori, rażąc ją prądem. Szykował się do kolejnego ataku, a gdyby mógł, to bez dwóch zdań wgryzłby się zębami w łydkę asari.
Nad głową Rodrigueza, ściana zaczynała się kruszyć, a zarówno on, jak i Xariana poczuli swąd rozgrzanych do czerwoności laserów.


Mężczyzna, który podciągnął rękaw, spojrzał na Charlesa zaskoczony. Najwyraźniej, przez jego całkiem przeciętne, szare komórki nawet nie przeszła myśl, że zamek można byłoby przestrzelić. Pokiwał z uznaniem na ten milczący popis mężczyzny, a następnie przepuścił go w drzwiach. Skoro Striker sam otworzył sobie przejście, zasługiwał, aby pierwszemu przekroczyć próg. Broń, którą się posłużył, nie mogła również umknąć uwadze Vasquez.
Przeczucie, nie pozwoliło Charlesowi zrobić tego od tak. Wystarczyło bowiem odrobinę nieuwagi, a po pchnięciu drzwi, od razu wpadało się w nisko zawieszoną, poziomą linę, która detonowała minę. Dostrzegłszy ją, Striker mógł zrobić większy krok i rozbroić prosty jak cep mechanizm, a nawet zabrać ją ze sobą.
W kącie, leżały jeszcze trzy takie. Wybrany przez Cain bodyguard pozbierał je i oddał kobiecie.
W trójkę, uderzył podmuch świeżego powietrza. Wąskie, metalowe i osłonięte schody, biegły w górę na kształt litery z. Nie wszystkie szczeble były kompletne, należało zachować rozwagę oraz ostrożność, tym bardziej, że budynek zapadał się w dziurę, która pochłonęła całe centrum Okręgu i najwyraźniej, nadal nie zaspokoiła swojego apetytu. Z tej perspektywy, widać było wszystkie nadniszczone bilbordy, całą poszatkowaną infrastrukturę i gęstą szachownicę trzymających się jako tako bloków, choć trudno było oprzeć się wrażeniu, że zaraz to wszystko runie niczym domino. Ogrom zniszczenia trudno było ogarnąć wzrokiem. Na bilbordach, śledzić można było niezmiennie czwórkę Radnych - turiański, nadal siedział w zamkniętym gabinecie, salarianka, uciekała statkiem, za którym szalała pogoń, ludzka radna przeciskała się przez korytarze serwisowe na poziomach, gdzie dostęp mięli wyłącznie Opiekunowie, zaś asari opierała się ciężko o zaciemnione, szerokie korytarze być może ambasady na co wskazywały hologramy za szczątkami platformy Aviny. Napis zdrajcy ociekał na każdym z podzielonych ekranów krwią. Uwagę bez dwóch zdań przyciągała także grupka mechów - sztampowych modelów LOKI - którzy uczepieni na linach sąsiedniego budynku, sami tworzyli sobie laserem przejście do środka. Taka lina, bez dwóch zdań mogłaby się przydać do szybkiego opuszczania najciężej rannych na sam dół. Pomiędzy dwoma budynkami, nie było wielkiej odległości. Ktoś sprawny, przeskoczyłby z jednego na drugim wziąwszy dobry rozbieg.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

22 wrz 2021, o 19:57

Po odstrzeleniu zamka westchnął głośno patrząc na Cain. Za każdym razem kiedy pracował z kimkolwiek z Wojska to musiał tłumaczyć się z tego skąd ma sprzęt i dlaczego w ogóle może się z nim kręcić. Zresztą, te pytania też nie były z dupy. To co trzymał w łapach nie było zwykła broni, a pieprzona armata.
-No tak. - Wzruszył ramionami ze zmęczenia.- Nie przedstawiłem się. Charles Striker, sektor prywatny.
Uśmiechnął się i z kieszeni wyciągnął dość zwykły plastikowy identyfikator z jego imieniem, nazwiskiem oraz zdjęciem. Co dziwne znajdowały się też tam dwa oznaczenia. Jedno było bardzo łatwo rozpoznawalne bo było to po prostu herb Przymierza, drugi zaś wyglądał podobnie. Różnica polegała na tym że obok A były dopisane litery TG. ATG, czyli Alliance Titan Group była spółka rządowa odpowiedzialna za ochronę obiektów strategicznych oraz cywilnych w miejscach gdzie zwykle wojsko by się do tego nie nadawało. Rzadko kiedy te dwie grupy współpracowały ze sobą względu na bardzo duży rozjazd ich stropie. Główna różnica miedzy Strikerem, a Cain byla taka, ze on po prostu lepiej zarabiał.
-Mam nadzieje, ze to odpowie na wszystkie twoje pytania.
Odwrócił się w stronę drzwi i otworzył je powoli. Oczywiście pierwsze co zobaczył to pieprzony miny. Ktokolwiek to rozkładał raczej do specjalistów nie należał, ale do wywołania chaosu wśród cywilów raczej były w sam raz. Zastanawiające jednak było kto to rozłożył? To że nie byli sami to wiedział, ale to nie było dzieło mechów. Ktoś naprawdę nie chciał żeby ktokolwiek dostał się do środka tego budynku. Nie mówiąc o tym, że po drodze nie znaleziono żadnych trupów czy rannych. Pieprzony budynek widmo. Podciągnął lekko w górę kaptur zwiadowczy tak żeby wystawały mu tylko usta. Sięgnął po papierosy, które znalazł wcześniej i odpalił jednego.
To całe pobojowisko i syf który mógł stąd zobaczyć był wręcz przytłaczający. Skala zniszczeń była po prostu idiotyczna. Billboardy które wskazywały radnych były jeszcze bardziej idiotyczne. Ktokolwiek chciał ich zabić miał naprawdę nasrane w głowie. Są łatwiejsze sposoby na zabicie ludzi niż robienie z tego szopki takiej jak ta. Pewnie niedługo zacznie wyświetlać swój manifest na billboardach, który będzie brzmiał jak napisany przez upośledzonego varrena.
Dopiero z tych myśli wyrwał go dość idiotyczny obraz. Ktoś naprawdę używał mechy żeby uczestniczyli w ataku na budynek. Zamrugał szybciej oczyma w niedowierzaniu.
-Co do kurwy?
Zapytał sam siebie dalej będąc w szoku tego co widział. What an amateur hour. Lata badań wskazywały że póki co platformy bojowe są beznadziejne do bardziej skomplikowanych zadań. W tym takich jak te. Nie mówiąc o tym, że ich sztuczna inteligencja też do najlepszych nie należała. Ktoś musiał dosłownie nimi sterować aby wykonać takie zadania. Wątpił w to, ze komuś się naprawdę chciało to programować na cos więcej niż chodzące mięso armatnie. A tym właśnie były. Masa, która miała osłaniać cokolwiek zanim zjawi się prawdziwe wsparcie.
Między nimi były jakieś dwa piętra do pokonania. Musieli się spieszyć ale niestety noga Przymierz Owca raczej nie pozwala na dziki galop po schodach w górę. Nie było innego wyjścia musiał ja wnieść.
-Słuchaj, wniosek cię te dwa piętra. Jak widać ktokolwiek jest w drugim budynku będzie miał zaraz gości. - Ściągnął z pleców plecak w którym nie znajdowało się zbyt wiele, ale kiedy był na robocie to był dosłownie cały jego dobytek. Szuka czegoś w środku przez krótki czas, aż nagle przed twarzą Cain ukazała się Zjawa. - Weź, będziemy potrzebować ognia zaporowego na tamta ściankę jak tylko dostaniemy się wyżej. Przeskoczę na druga stronę i zobaczę jak wygląda sytuacja. W razie czego wykorzystamy linki mechów do przerzucenia cywili. Ty w międzyczasie zajmiesz się odsłanianiem i strzelaniem do wszystkiego co nie jest organiczne. - Zaciągnął się papierosem. - W sumie to w organiczne też strzelaj. Jak to się mówi. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Założył na siebie znowu plecak i wyrzucił papierosa z rąk. Nie było innej opcji. Czy walczyła z tym czy nie po prostu wziął ja na bark. I ruszył schodami w górę. Dzięki Bogu nie ważyła jakoś dużo. Na górze planował złapać jakiekolwiek biurka i zrobić z nich coś na styl bariery która by ją osłaniała przed ostrzałem z drugiej strony.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

22 wrz 2021, o 21:49

Huk strzału. Błysk. Powietrze zjonizowane od trzaskających przepływów biotycznych. Żywioł wojny.
Wszedł w ten żywioł, poświęcił mu swoją duszę, ciało i umysł. Jego nadejście było głośne i dzikie. Wybuchowe.
Lufy wrogów skierowały się ku niemu. Ich czerń ziała pustką zimnych oczodołów żniwiarza. Znów huk, dym spalanego prochu. Uderzenie, przeszywający ból w jego ramieniu. Warknął przez zęby, wykrzywiając się dziko.
- DAWAJ!- warknął, czując, jak ciepłe nitki spływają mu po skórze ręki.
Dobrze. Celuj we mnie. Nie w nią. Wytrzymam.
Żniwiarz znów skierował ku niemu spojrzenie. Kosa zgrzytnęła o kamień.
Wdech.
Raz, Dwa. Trzy.
Wydech.
Strzał, kula jednak, nie była przeznaczona dla niego. Oto żniwiarz bowiem pierzchł przed aniołem stępującym z niebios. Niebieskim aniołem, który miast płonącego miecza dzierżył pistolet maszynowy.
Asari wylądowała lekko, idealnie flankując wroga. Krótka seria zaterkotała, jej szczekający dźwięk odbił się od betonowych ścian. Jeden z pocisków trafił idealnie w głowę mecha modelu LOKI, eliminując go błyskawicznie z walki. Padły kolejne strzały. Oto z góry nadchodziła odsiecz.
Pulsujący ból ramienia targnął nim ponownie, spowolnił reakcję. Dopiero po kilku sekundach obraz pola bitwy dotarł do jego coraz to bardziej zmęczonego umysłu. Po pierwszym załamaniu ataki, syntetyczni wrogowie wyprowadzili kontrę. Dwa z FENRISów dopadły do VIPa, rażąc ją paralizatorami, kolejny z kolei rzucił się na asari, która spadła z nieba. W takim pobliży wykluczone było użyć rzezi na mechy pościgowe, nawet strzał ze strzelby niósł ryzyko ofiar postronnych. Musiał to rozegrać mądrze.
Rusz się skurwielu!
Umysł jego, jeszcze raz wprawiony w pełnię obrotów siłą woli priorytetyzował cele.
- TUTAJ JESTEM SKURWYSYNY!- zakrzyknął, dopadając do FENRISów atakujących VIPa. Blask omni-ostrza zajaśniał, pomarańczowa klinga uderzyła niczym topór kata, próbując przyszpilić do ziemi nieustające w swych atakach robotyczne ogary. Karajev uderzył wściekle, raz i drugi. Przy każdym ruchu ciała ból przechodził palącym impulsem przez jego receptory nocyceptywne niczym płonące żagwie. Cierpiał i chciał, by przeciwnicy też cierpieli.
Nie zwrócił uwagi, że nagle znalazł się kilka kroków dalej, przy tej drugiej asari. Na moment zgubił się w samym sobie, w ogniu walki. Na moment nie dbał o nic. Uderzył ponownie, z całą mocą.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 23 wrz 2021, o 15:48 przez Viktor Karajev, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

23 wrz 2021, o 14:15

W jednej chwili w ciasnej przestrzeni klatki schodowej wszystko zaczęło się dziać naraz. Strzały padające zewsząd, wyładowania biotyki, huk i kurz - mały chaos w którego centrum znalazła się sama sprawił, że przez chwilę nie wiedziała na czym się skupić i nie było po prostu czasu na jakieś logiczne układanie planów. W tej chwili liczyły się tylko dwie rzeczy: wydostać się z tego miejsca - i to w miarę możliwości jednym kawałku, oraz zapewnić ochronę radnej. Tymczasowo tą drugą funkcję wziął na siebie żołnierz, zasłaniając Irissę własnym ciałem, ale zagrożenie wciąż nie było wyeliminowane. Strzelając z nieznanej sobie broni nie spodziewała się, że strzał okaże się tak skuteczny - krótka seria tylko częściowo dosięgnęła celu, ale jedna z celnych kul zapewniła spektakularny efekt - trafiony mech złożył się w pół i bezwładnie opadł na ziemię wraz z fragmentami dymiącego metalu i nadtopionego plastiku jeszcze chwilę temu stanowiącymi części jego głowy. Strzały wciąż padały, tym razem z góry - widocznie Diego i Xairana pośpieszyli z odsieczą, ale jeden Loki odwrócił się ku nim i również oddał kilka strzałów w górę. Od strony wejścia dochodziły odgłosy walki wręcz, więc Tori postanowiła wspomóc swoich sojuszników z wyższych pięter. Jeśli uda ich się sprowadzić na dół, będą mieli większą szansę się obronić, jeżeli pojawi się więcej mechów. I skuteczniej chronić radną. Teraz byli wciąż rozproszeni, co dawało przeciwnikom szansę atakowania ich pojedynczo, a to zdecydowanie mogło się zakończyć źle.
Zafascynowana widokiem Tori poświęciła obserwacji zdecydowanie zbyt długą chwilę. Dopiero brzękliwy dźwięk wydawany przez pobliskiego Fenrisa i bolesne, elektryczne wyładowanie powodujące mimowolny skurcz mięśni ranionej przez mecha nogi przywróciły ją do rzeczywistości. Ból sprawił, że z ust Tori wyrwał się krzyk i aż przysiadła. Nieosłonięta żadnym pancerzem ani ubraniem skóra uda pokryła się bąblami, a asari poczuła wstrętny, mdlący zapach przysmażanego ciała. W tej chwili jednak w jej żyłach krążyła adrenalina zdecydowanie zmniejszając jej próg bólu; wiedziała też, że jeśli się podda, mogą być tego opłakane konsekwencje. Musiała działać.
Fenris zabrzęczał ponownie, najwyraźniej szykując się do kolejnego ataku i Tori uniosła ku niemu shurikena, chcąc wysłać mecha w elektroniczne zaświaty. Nim jednak zdążyła nacisnąć spust, między nią a mechem pojawił się mężczyzna, który wcześniej stał w drzwiach, atakując omni-ostrzem bok robota. Tori niezgrabnie odskoczyła do tyłu nie chcąc być nadziana na świecące intensywnym pomarańczem ostrze i spojrzała znów w kierunku mechów Loki. Ten powalony przez nią rzutem był postrzelany, ale wciąż aktywny, niezdarnie gramoląc się właśnie z ziemi, drugi z wciąż czynnych urządzeń uwagę skupiał na wyższym piętrze, w które wciąż mierzył ze swojej broni.
Lekko utykając potruchtała w ich kierunku. Biotyczna poświata otulająca jej ciało zgęstniała na chwilę, gdy Tori skupiła swoją uwagę by tuż obok sprawnego mecha wygenerować osobliwość, mając nadzieję unieruchomić go na wystarczająco długą chwilę, by połączonymi siłami organicznych obrońców móc go wyeliminować z walki. Chwilę później uniosła dłoń wciąż dzierżącą shurikena i wystrzeliła kolejne dwie serie - jedną w zbierającego się z ziemi mecha, a drugą w tego celującego w Diego i Xairanę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

28 wrz 2021, o 00:00

Chaos bardzo szybko się powiększył, a szczególną rolę pełniły w tym wszystkim strzały w każdym kierunku, ataki biotyczne oraz ich efekty. Gdyby nie była zadrapan w bok, Xairanie dużo bardziej podobałaby się ta sytuacja, szczerze mówiąc przebywanie w samym środku walki dawało jej wyrzut adrenaliny, który zdecydowanie poprawiał jej humor. Niestety obecnie, ze względu na to, że instynktownie oszczędzała swój bok, jej radość była nieco przytłumiona.
Szczęście im dopisało, przyszło jej strzelać w powalonego mecha, co zrobiła bez wahania zresztą, potem nauczona doświadczeniem z podobnych sytuacji odsunęła się nieco czując, że to nie koniec kłopotów. Miała rację, udało się uniknąć przygwożdżenia przez metalowy złom. Syknęła przez zaciśnięte zęby, kiedy poczuła dwa ładunki rozchodzące się po niej i pieczenie na udzie.
Nie było jednak czasu się nad tym rozwodzić kiedy dwa FENRISy skierowały się w jej kierunku. Wystrzeliła w kierunku każdego z FENRISów. Kiedy zauważyła jak ściana zaczyna się kruszyć, Xairana starała się wycofać i w razie konieczności odsunąć się w bardziej bezpieczne miejsce, o ile to możliwe to bardziej na dół, tam gdzie znajdowała się reszta.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

28 wrz 2021, o 19:00

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Ostatnio zmieniony 9 paź 2021, o 11:44 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

29 wrz 2021, o 06:04

Brawurowe zagranie Karajeva przyniosło skutek - niczym na komendę, głowy wszystkich - prawie - FENRISów zwróciły się w jego stronę, po czym stadem, mechaniczne psy rzuciły się na żołnierza w jego głowie ujadając jak banda rozjuszonych, bezpańskich psów, atakujących po to, aby nasycić głód. Rzadko Viktor spotykał się już z żyjącymi na wolności zwierzętami. Na Ziemi, był to widok wyłącznie w biedniejszych częściach globu choć nie w każdym.
Plazmowe ostrze gładko weszło w cielsko tego, który znalazł się najbliżej i gotów był razić go prądem. Niczym nóż w masło. Mech odskoczył, dając Karajevowi sposobność, do wbicia się w drugiego FENRiSa. Posypały się iskry, przewody przepaliły. Nim wyłączył ostrze, mech był już nieaktywny. Trzeci z FENRISów zaskoczył go; zaatakował pierwszy. Nieprzyjemny impuls, dotarł aż do kręgosłupa i na moment - ten krótki, trwający nie dłużej niż parę sekund, wyłączył mężczyznę z rzeczywistości. Szarpnięcie za ramię, otrzeźwiło Viktora. Adrenalina, buzowała w jego żyłach, asari popatrzyła się uważnie na Karajeva, po czym strzeliła niecelnie w kolejnego z mechów wciąż podążających jego tropem, gdyż czerwone oblepione hieroglifami ślepia wlepione były w mężczyznę. Zagrodziła drogę dwóm, dzięki czemu tylko jeden dopadł do jego nogi.
W jego plecy, trafił strzał z broni wycelowanej przez Xarianę. Pocisk, celnie trafił tego, który jak rzep psiego ogona, uczepił się żołnierza. Drugi strzał, zarezerwowany był dla niezainteresowanego Viktorem FENRISa; ten, nieustannie tańczył wokół Xariany i Diego, lecz najemniczka, skutecznie unikała próg dotknięcia jej ciała i tym samym zostania rażoną prądem. Można by rzec, że oboje tańczyli swoistego rodzaju taniec, nawet walące się mury przygrywały im do taktu, a osuwające się stropy, bębniły o coraz mniej stabilne podłoże.
Tori, wzięła na miłą dla oka klatę dwóch nadal sprawnych i gotowych do ataku LOKI. Bezbłędnie, szarpnęła do góry jednym z nich, pozwalając mu dryfować w powietrzu niesionemu na skrzydłach posłusznej jej biotyki. Choć cel się ruszał, nie miała większego problemu, aby ustrzelić go i zmienić blaszane cielsko w pokaz niskobudżetowych fajerwerków. Blask, oślepił wszystkich na pojedyncze uderzenia serca. Salwa z Shurikena, niemalże w całości weszła w drugiego, nadal powalonego mecha i gdy Tori przeładowywała pochłaniacz ciepła, LOKI oddał strzał lecz nie w nią, tylko plecy Karajeva.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

29 wrz 2021, o 16:14

Czerwone, syntetyczne ślepia skupiły się na nim, gubiąc uwagę na swoim pierwotnym celu. Być może normalnie nie posuwałby się do takiej taktyki, lecz nie dysponował odpowiednimi środkami rażenia, by pozwolić sobie na użycie VIPa jako "łowuszki" to jest żywca.
No i zawsze w raporcie to lepiej wyglądało. Cholerna papierologia....
Teraz jednak sierżant nie myślał o papierach. Palący ból pulsacyjnie rwał jego lewe ramię, ćmił w głowie. Karajev dyszał, zagryzając zęby. Zakrzyknął. Na jego krzyk odpowiedzieli wrogowie.
Uderzył pierwszego FENRISA gwałtownym, krótkim uderzeniem. Długie omni-ostrze rozorało mu bok, podzespoły i okablowanie wyszły na wierzch niczym wnętrzności z truchła. Przeciwnik ustał na nogach. Ledwo.
Viktor zmienił nagle kierunek ataku, nie gnając za poważnie uszkodzonym wrogiem. Tamten, wycofując się, mimowolnie odsłonił kolejnego FENRISa. Brak śladów uszkodzenia sugerował doskonały stan techniczny. Niedoczekanie. Żołnierz uderzył, wkładając w cios całą moc. Pomarańczowe ostrze zajaśniało, przechodząc gładko przez zewnętrzną powłokę robota, przyszpilając go do ziemi jak motyla w klaserze. Ciemna plama oleju otoczyła psią sylwetkę, gdy Viktor wyszarpnął ostrze gwałtownym ruchem, rozcinając obły łeb na pół, wzdłuż osi pionowej w fontannie iskier. Czerwone diody zamrugały, aż zgasły zupełnie.
Potem był błysk, piorunujący ból idący przez plecy, wzdłuż kręgosłupa, od dołu do góry.
Kolejny błysk. Zęby zaciśnięte z bólu do granic możliwości...

... spychano ich do granic możliwości. Nurt rzeki był ostry, zimno przeszywało rekrutów tysiącami igieł. Kamizelka ciążyła niemiłosiernie, wciągała pod wodę. Walka o oddech była wyczerpująca.
- Trzymać się liny skurwysyny!- krzyczał Chochoł.
Ktoś nie utrzymał. Górska rzeka porwała go w dół. Zwłoki wyłowiono dzień później. Nie czuł żalu. To nie był brat. On nie zasłużył na to miano. Nie było miejsca dla słabych w specnazie. Musieli w końcu polegać na sobie w ogniu walki...

... Cade stanął cały w ogniu. Nieludzki wrzask odbijał się echem po ścianach jaskini, pomieszany z chrapliwym śmiechem Farna. Swąd spalenizny, gryzący w nozdrza smród, od dymu łzawiły oczy.
Od dymu? Nie był pewien. Może to łzy, gdy Viktor błagał, zaklinał, zdzierał sobie gardło w daremnych próbach. Batarianin nie miał litości. Nie dla ludzi, dla tych, którzy wyrzucili go z domu...

... z domu, na dachu którego mieli stanowisko mieli dobre rozeznanie terenu szkoły. Przez celownik optyczny karabinu widział zamachowca, który trzymał od tyłu za szyję zakładnika. Dziewczynka płakała, jej usta poruszały się, lecz Karajev nie słyszał jej słów. Nie gdy dzieliło ich dwieście metrów i szklana szyba.
Sekundy goniły na zegarku, przybliżając chwilę szturmu. Dowodzący operacją kapitan McDonell lada chwila wyda rozkaz. Za moment grupa szturmowa wysadzi ładunki wybuchowe i wejdą do środka.
Bez niego. Durnemu brytolowi nie spodobało się rosyjsko brzmiące nazwisko.
-Nie mam zaufania do umiejętności kaprala Karajeva- powiedział.
Nie oddał wtedy strzału. Nie zdążył. Kilka chwil po wejściu szturmu zamachowcy odpalili swoje ładunki. Zginęło 1183 osoby.

Szarpnięcie. Pierwsze spojrzenie na niebieskoskórą nieznajomą nie było przytomne. Dopiero po chwili otrząsnął się, zorientował gdzie jest, co się dzieje. Jej pistolet splunął ogniem, omiatając powierzchnię krótką serią osłaniającą.
To ja miałem ją osłaniać, nie ona mnie- pomyślał kwaśno, gdy asari stanęła między nim a przeciwnikiem. Szczęśliwie, większość mechów nadal była na nim skupiona, co odsuwało od VIPa potencjalne obrażenia. Viktor warknął z frustracji, gdy kolejny FENRIS dopadł jego nogi. Padł strzał, jakaś kobieta z wysokości schodów przestrzeliła plecy mecha. Nie zatrzymało go to.
Wtem uderzenie w plecy, kolejna fala bólu. Ostatni z pozostałych LOKI trafił go, gdy sierżant zmagał się z FENRISami. Typowa taktyka, dlatego należało jak najszybciej pozbyć się czworonożnych paskud. I nagle pomyślał bardzo spokojnie, nienaturalnie wręcz, czy wyjdzie stąd sam, czy go wyniosą. Preferowanie nie w plastikowym worku.
Nie, by był to jego pierwszy postrzał...

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

8 paź 2021, o 20:25

Shuriken szczekał krótkimi seriami szarpiącymi jej dłoń w zupełnie odmienny sposób niż falanga, ale trzeba przyznać, że w dotychczasowym starciu automatyczny pistolet sprawował się rewelacyjnie. Do tego stopnia, że Tori zaczęła zastanawiać się, czemu jak do tej pory nie próbowała swoich sił z tym rodzajem broni. Z falangi strzelała czasem na strzelnicy, ale była to bardziej rozrywka niż jakakolwiek forma treningu. Podczas szkolenia w Akademii również używała pistoletu - co prawda bez spektakularnych rezultatów i jej instruktorki nieczęsto były zadowolone z jej wyników, ale pistolet wydawał się najbardziej komfortową bronią. Mały, poręczny, mieszczący się praktycznie w torebce, a przy pasie nie krępował ruchów i nie przeszkadzał. Teraz jednak zaczynała żałować swojego wcześniejszego wyboru - shuriken pokazał już swoje zalety w starciu w ciasnych pomieszczeniach.
Jej ostatnia seria dosięgła uniesionego w powietrze mecha loki i podziurawiła jego pancerz. W akompaniamencie sypiących się iskier i małej eksplozji gdzieś w korpusie mecha - urządzenie zadrżało i zwaliło się ciężko na ziemię, nieruchome, a czerwone hieroglify w jego oczach zgasły, zastąpione doskonałą czernią. Huk wystrzału niemal pod jej stopami sprawił, że podskoczyła z zaskoczenia. Leżący tuż obok niej, poważnie uszkodzony mech wystrzelił w kierunku radnej i żołnierza. Buzująca w jej żyłach adrenalina sprawiła jednak, że Tori zareagowała niemal odruchowo - doskoczyła do ostatniego sprawnego loki, podniosła stopę i opuściła ją na głowę mecha z całą dostępną siłą, próbując ją zgnieść lub złamać metalowy kark i oderwać głowę urządzenia na krawędzi jednego ze schodów.
Dopiero w tym momencie dotarło do niej, że shuriken emituje z siebie ciche, elektroniczne piski - uniosła go by zobaczyć kontrolkę przegrzania pochłaniacza ciepła i szybkim ruchem rozładowała broń. Uwolniony pochłaniacz, lekko żarząc się i ciągnąc za sobą ledwo widoczną smużkę dymu wyskoczył z ładownicy i opadł łukiem ku ziemi, a asari sięgnęła do przewieszonej przez ramię torby i namacała jeden z zapasowych, po czym wcisnęła go w ładownicę pistoletu, w miejsce zużytego. Zatrzaskując zamek spojrzała w kierunku radnej. Trzy Fenrisy okrążały żołnierza, rażąc go właśnie elektrycznymi wyładowaniami. Ręka Tori wystrzeliła w górę mierząc w jednego z psowatych urządzeń i shuriken odezwał się ponownie, gdy lekarka nacisnęła spust, posyłając serię w kierunku najbliższego mecha.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 9 paź 2021, o 12:08 przez Tori Te’eria, łącznie zmieniany 1 raz.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

9 paź 2021, o 00:36

Shurikeny, które zyskała po drodze, okazały się sprawować bardzo dobrze, tak jak i jej własne, dosyć wprawione oko jej nie zawiodło jak dotychczas i strzały okazywały się celne. Jak dotąd w całej tej zasranej sytuacji odnajdowali się naprawdę dobrze. W ferworze walki, nawet zapomniała o własnej ranie, ale tak to jest kiedy włącza się naturalna adrenalina. Może dużo też robiło to, że jako najemniczka potrafiła zachować zimną krew, oraz miała pewne przeszłe doświadczenie w posługiwaniu się shurikenami. Uczestniczenie w takiej strzelaninie, bardzo odpowiadało naturze Xairany, gdyby tylko nie była ranna już na wstępie, zapewne bawiłaby się jeszcze lepiej.
Pierwszy celny strzał trafił FENRISa, który czepił się żołnierza. Dobrze, może będzie mógł skupić się na czymś innym. Drugi strzał trafił kolejnego FENRISa, który skupił się na samej najemniczce i Diego. Dobrze, nie można odpuszczać, trzeba kontynuować. Jak dotąd znajdowała się poza zasięgiem zakgrożenia, ale nie sposób było nie zauważyć, że wszystko się wali, nawet jeżeli nie bezpośrednio na głowę.
Xairana wychyliła się i oddała dwa kolejne strzały po czym rozejrzała się dookoła i w miarę możliwości przemieściła się by znaleźć się w nieco bezpieczniejszym miejscu tam gdzie nie waliłoby się tyle na głowę. Najlepiej spróbowałaby zejść niżej, tam gdzie znajdowała się niżej, nie miała jednak zamiaru wystawiać się zbytnio na niebezpieczeństwo ze strony FENRISów.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

9 paź 2021, o 11:47

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

9 paź 2021, o 16:17

Open space, do którego wszedł Charles niosąc na barana Vasquez, wyglądał jak opuszczona w pośpiechu przestrzeń, którą dodatkowo coś - czyli zapadające się w centrum Okręgu budynki - wstrząsnęło. Łatwo było się tutaj potknąć o poprzewracane biurka, a także inne, zdewastowane meble. Część komputerów nadal pracowała, mieląc nic nikomu nie mówiące wyniki, a następnie sprowadzając je do rzędu cyfr, które zapisywano z automatu w systemowych formularzach.
Ciszę zakłócały ich własne kroki, a także wstrzymany oddech, który urwany jako pierwszy usłyszał Striker. Za kontuarem, mniej więcej pośrodku ogromnego pomieszczenia, siedziała skulona, trzęsące się jak osika asari. Miała podartą sukienkę, a przekrzywiony, cyfrowy identyfikator maźnięty brunatnym śladem. Pisnęła, podnosząc ręce wysoko ponad głową, gdy tylko zdała sobie sprawę, że stoi nad nią mężczyzna z bronią w ręku.
- Nie strzelajcie! Nie róbcie mi krzywdy, proszę! Jestem Visarne M'liose, zastępca kierownica do spraw HRu w tej firmie! - wyrzuciła na jednym wdechu, opuszczając dłonie dopiero, gdy dostała szczere zapewnienie, iż nikt nie przyszedł tutaj wykonać na niej egzekucji. W normalnych okoliczościach, wzięłaby ich najprawdopodobniej za agentów wrogiej korporacji, a ponieważ nic, co miało miejsce na tej stacji nie przypominało już normalności, odpuściła sobie teorie spiskowe i nieuczciwą konkurencję.
- Na Boginię, co się dzieje na tej stacji!? Byliśmy w trakcie meetingu z ważnym gościem, kiedy odcięto nas od głównej sieci, drukarki zaczęły wypluwać dokumenty z dziwnymi hieroglifami, a później... Później zatrzęsło budynkiem, wszyscy rzucili się do wyjścia, tratując jeden drugiego... - opowiadała, nadal nie do końca przekonana, czy powinna wyściubiać nosa z w jej mniemaniu bezpiecznej nory. Gestem, wskazała na słabo oświetlone kąty, pod zgliszczami dało się doszukać ciała tych, którzy nie mieli szczęścia w wyścigu do wyjścia przywalone ścianami bądź innym, ciężkim żelastwem.
- Jak na komendę, aktywowały się wszystkie zabezpieczenia i wieżyczki, zaczęły strzelać do uciekających pracowników. Nie wiem, ilu przeżyło, ilu zdołała się wydostać na zewnątrz, zanim budynek zjechał kilka pięter w dół... A potem, na zewnątrz pojawiły się mechy. Szukają czegoś. Albo kogoś. W ostatniej chwili, zamknęłam okna pancernymi szybami, ponieważ komputer sam zaczął wpisywać komendy... Co oni wyprawiają!? - urwała, zwracając tym samym uwagę na garstkę podkomendnych Vasquez, którzy zgodnie z sugestią Chralesa, zaczęli układać barykady z co nadających się i mających jeden kawałek biurek.
- Chyba... Chyba nie chcecie otworzyć okien i wyjść na zewnątrz na taras, gdzie są mechy!? Na Boginie... - sapnęła asari, a w jej dużych, przerażonych oczach pojawiła się tona niewybrzmiałych pytań.


Łupnięcie roztrzaskanej o posadzkę głowy LOKIego jeszcze długo dźwięczy będzie w uszach Torianie. Mech nie bronił się, podniósł tylko na nią swoje nieobecne spojrzenie, para ślepi zasłoniętych obcymi hieroglifami już miała zeskanować asari, lecz ta była szybsza - po głównym procesorze LOKIEGO została miazga.
Doświadczenie uprzedzało niektóre myśli. Dlatego, w odruchu - i samoobronie - Viktor odrzucił od siebie, a co za tym szło i asari, biegnącego z szarżą FENRISa. Jego metalowe łapy, przejechały się kawałek po ziemi, wydając nieprzyjemny dla uszu, wysoki i piskliwy dźwięk skrobania czymś ostrym po metalu. Mech wydawał się ledwo zipieć, dlatego logicznym było wyprowadzić cios w innego. Omni-ostrze zatopiło się w cielsku mechanicznego psa, dotarwszy do wewnętrznych, centralnych przewodów, Karajev przeciął je, a czerwone, odziane w hieroglify ślepia mecha zgasły. Rzucił się na kolejnego, lecz ten był szybszy i uskoczył, zmuszając żołnierza do tego, aby przez chwilę tańczył z nim po wąskiej klatce schodowej, przyjmując taktykę uciekającej przed kotem myszy.
Mecha, którego na muszce już miała Tori, lecz uświadamiając sobie, iż Viktor ubiegł jej zamiar oddania strzału po sprawnym jak na kogoś, kto od dawna nie miał do czynienia z bronią przeładowaniu. Kierując się twardym postanowieniem, iż nie pozwoli skrzywdzić VIPa, pani doktor wystrzeliła w kierunku innego, szarżującego na nią - a może Viktora? - FENRISa. Shuriken wypluł serie, która podziurawiła mecha i ten, posłusznie, zaległ na pysku przed nogami asari. Na którki moment, wzrok obu asari spotkał się.
Oddany przez Xarianę strzał dobił ostatniego, z zagrażających im FENRISów. Mech, wyłożył się jak długi na schodach, a ponieważ najemniczka uskoczyła w kąt, ciągnąc za sobą Rodrigueza, strop, który poleciał z góry, nie roztrzaskał się na ich głowach. Kawałki czegoś, co było ścianą budynku wylądowały na samym dole, szczęśliwie omijając także pozostałych. Viktor od razu zwrócił uwagę na nadpalone rogi sugerujące użycie cięższego kalibru do wydrążenia sobie przejścia.
Mocno poranionych FENRIS, który jako jedyny utrzymał się na nogach, niespodziewanie zastygł w bezruchu, a hierogliwy na jego ślepiach rozbłysły. Z czerwonych, stały się jasnozielone.
- Nie... To nie możliwe - szepnęła nagle asari i odepchnąwszy od siebie pozostałych, wybiegła na korytarz najbliższymi, wyrwanymi z futryny drzwiami. Zatrzymała się przy strzelistej szybie, a wzrok wbiła w jeden z większych bilbordów. Z podzielonych na cztery kamer rejestrujących każdego z Radnych, na pierwszy plan wysunęła się ta, śledząca Ludzkiego Przedstawiciela w Radzie Cytadeli.
Do sali konferencyjnej w Ambasadach wleciał prom tratując wszystkich polityków szukających tam schronienia. Rykoszetem, oberwała także Fel, do której dobiegła medyczka. Nim jednak kobieta cokolwiek zrobiła, postrzelono ją w plecy, a stojący plecami do kamery mężczyzna, podchodził po woli do Ludzkiej Radnej, przeładowując broń i tym razem mierząc już tylko do niej. W momencie, w którym pociągnął za spust, obraz z kamery zaczął śnieżyć. Utracono sygnał, a to znaczyć mogło tylko tyle, że...
- Na Boginię...
- Przykro mi, Diego - odezwała się niespodziewanie Nicole, na tyle cicho, że tylko Rodriguez i stojąca najbliżej Xariana mogły usłyszeć głos z komunikatora mężczyzny.
- Karajev, słyszysz mnie!? - głos Zoe jako pierwszy, przeciął ciszę. - Na dachu jest więcej mechów, próbują się do Was dostać. Z sąsiedniego budynku, Twoja kumpela prowadzi drugą grupę ochotników. Nie wiem, czy są uzbrojeni, dlatego chyba lepiej, aby się nimi nie zainteresowali, co?
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

11 paź 2021, o 19:39

W jednej chwili dynamika sytuacji zmieniła się drastycznie. Jeszcze chwilę temu huk wystrzałów odbijał się echem od betonowych ścian, iskry sypały się z rozdzieranych powłok z metalu i tworzyw sztucznych, trzaskały tasery... Ledwie kilka chwil później nastała cisza. Viktor oparł się ciężko o ścianę, znacząc ciemną szacośc karminową smugą. W oczach mu pociemniało na chwilę, oparł dłonie na kolana.
Oddychaj. Weź się w garść.
Wyprostował się, strzelając obolałym kręgosłupem. Miał szczerą ochotę po prostu usiąść i nie odzywać się do nikogo przez kolejną dobę. Po prostu trwać w bezczynności, sącząc herbatę. Wiedział jednak, że nie dane będzie mu zaznać tego luksusu.
Wystrzał wyrwał go ze stuporu. Kobieta, która ostrzeliwała się z pozycji na schodach dobiła ostatniego walczącego FENRISa. Wprawa, z jaką posługiwałą się bronią zdradzało, iż dysponuje nie lada doświadczeniem, zaś bądź co bądź nieregularny, by nie rzec dowolny strój sugerowały najemniczkę. VIktor skinął lekko w jej kierunku. Być może wypadało wypadało skierować doń jakieś słowa podziękowania, do niej i asari, która dosłownie spadła z nieba. A jeśli nie z nieba, to z wysokiego piętra.
No właśnie, asari. Wzrok jego spoczął na rzeczonej. Jej też skinął lekko. Już zdawało się, że ma zamiar coś powiedzieć, lecz mężczyzna kaszlnął tylko głośno. Jak na ironię, zaraz potem ze stropu oderwał się kawał gruzu. Najemniczka i jakiś ważniak chyba, bo miał na sobie garnitur ledwo co uniknęli betonowego odłamka. Kolejne kawały jeły się sypać z sufitu i ścian, jakby sam budynek chciał im przypomnieć, iż wróg nie był największym dla nich zagrożeniem. Viktor rzucił okiem na cyferblat nurkowego zegarka, by ocenić ile czasu im zostało. Kolejny kawał huknął o podłogę. Krótka ocena sytuacji nagle zmieniła jego ogląd. Gruz nie opadał w wyniku wcześniejszego uszkodzenia. Ktoś się przebijał przez ścianę, a do dyspozycji miał ciężki sprzęt.
- Kurwa- rzucił pod nosem, po czym dodał głośniej- Mamy towarzystwo
Jednak ku jego lekkiemu zaskoczeniu domniemany VIP nie zmartwił się kolejną grupą wrogich żołnierzy. Czy właściwie, zmartwił się zgoła czymś innym. Asari wybiegła nagle, nie wiedzieć czemu, z pomieszczenia.
- I tak nie powinniśmy tu zostawać- rzekł do reszty- Potrzebna nam szybka ewakuacja..
VIPa odnalazł szybko. Patrzyła przez szybę budynku na migoczący kolorami bilbord, na którym wyświetlano grupę ludzi w jakiejś sali. Wyglądali na jakieś szychy.
- Proszę pani, musimy stąd...- zwrócił się do niej, lecz urwał nagle. Rozpoznał twarz kobiety na ekranie. Radna Iris Fel. Karajev zamarł. Oczy jego śledziły kolejne ruchy łowione przez kamerę. Chaos. Nie słyszał dźwięków z transmisji, widział tylko nieme usta ludzi poruszające się w rozpaczliwych, błagalnych grymasach. Uszu jego nie dobiegł huk wystrzału, lecz poznał dokładnie kiedy on padł. Kobieta, która niosła pomoc medyczną radnej padła na twarz, gdy kula przeszła przez jej plecy, łamiąc zapewne żebra, koziołkując przez płuca. Widział ciemny zarys broni, oszczędny, finezyjny ruch przeładowania.
Huknął strzał. Karajev nie słyszał go, nie miał prawa go słyszeć. Mimo to drgnął.
Asari szepnęła.
Wdech. Jeden. Dwa. Trzy. Wydech.
- Nie wiem kim jesteś- szepnął Viktor, stojąc przed szybą obok asari- Ale dziś dajesz mi lekcję.
Zapewne nie od razu kobieta obok zorientowała się, że sierżant nie mówi tego do niej. Słowa kierował do mężczyzny z transmisji.
- Zapamiętam ją.- dodał po chwili.
To nie byłą jego misja. Nie miał nic wspólnego z radną, z Cytadelą, jego przydział był przecież inny. Zwalczał terroryzm.
I zawiódł.
Kącik prawego oka zadrgał mu nerwowo. Przełknął ślinę, nie mogąc wydobyć z siebie już żadnych słów, żadnej ludzkiej reakcji. Milczał więc.
Ciszę przerwał komunikat, suchy trzask radia. Zoe.
- Przyjąłem- rzucił krótko- Zbierz kogo się da i ewakuujcie się. To teraz strefa walki, słyszysz mnie?!Zarządzam odwrót!
- Proszę pani, zabiorę panią w bezpieczne miejsce- zwrócił się potem do asari.
Nogi znów odmówiły mu posłuszeństwa. Znów oparł się o szybę. Ból, tłumiony dotąd, odezwał się zdwojony. Karajev nie lubił brać anestetyków, ale chyba nie obejdzie się bez nich.
- Kurwa...- westchnął- Zabiłbym teraz za lekarza!
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

12 paź 2021, o 17:52

Ostatnia seria nie była tak celna jak Tori by chciała - większość pocisków przeszyła powietrze nad głową mecha i rykoszetując od podłogi trafiły w ścianę, gdzie odłupały kawałek farby i tynku. Na szczęście nie wszystkie - ugodzony Fenris padł płasko na ziemię a wokół niego uformowała się szybko mała kałuża jakiegoś płynu. Chłodziwa? Oleju? Nie miało to znaczenia. Ostatni ocalały mech zamarł nagle nieruchomo, rezygnując z dalszych ataków. Jedna z jego “łap” zwisała bezwładnie, uszkodzony atakiem wręcz metalowy korpus był częściowo rozpruty, ukazując skomplikowaną anatomię urządzenia - coś tam w jego wnętrzu iskrzyło, a nad uszkodzonymi elementami unosiła się ulotna mgiełka dymu. Zepsuł się? Wysiadł do końca? Tori obrzuciła szybkim spojrzeniem radną, żołnierza i stojącego bez ruchu mecha, po czym wycelowała broń w górę schodów, skąd dotychczas dochodziły strzały i odgłosy walki Xairany z pozostałymi maszynami - ale zobaczyła tylko kobietę trzymającą broń i nieco dalej stojącego Diego. Nagle zdała sobie sprawę z panującej wokół ciszy - wyglądało na to, że potyczka dobiegła końca. Może “cisza” to za dużo powiedziane, budynek trzeszczał, hurgotały przesuwające się i spadające po schodach bryły gruzu, dookoła słychać było jakieś głosy, z zewnątrz, przez wybite okna dochodziły jakieś pokrzykiwania i odgłosy, ale w porównaniu z harmidrem, hukiem wystrzałów i panującym wokół niej jeszcze chwilę temu chaosem wszystkie te dźwięki niemal nie były słyszalne.
Wypuściła wolno powietrze i oparła się o ścianę, opuszczając broń. Spojrzała w dół, pod swoje nogi i uniosła stopę stojącą wciąż jeszcze w rozdeptanych przez nią szczątkach głowy Loki, po czym odkleiła się od ściany i powoli, krok za krokiem - i wciąż ściskając w dłoni shurikena - lekko utykając zaczęła schodzić w dół. Dopiero teraz poczuła ból poparzonego wyładowaniem elektrycznym uda, ale zagryzła wargi by nie okazać cierpienia. Jej spojrzenie na chwilę spotkało się ze spojrzeniem radnej, potem pochwyciła wzrok żołnierza i jego skinięcie głową, nim zdążyła jednak się odezwać, tuż koło jej stopy rozbił się spadający z góry kawałek gruzu. Wzdrygnęła się i krzyknęła lekko odskakując w bok, po czym przymknęła oczy i odetchnęła głęboko. Spadło kilka następnych odłamków, a przekleństwo i słowa mężczyzny sprawiły, że ponownie otworzyła oczy - w samą porę, by dostrzec radną znikającą za wyrwanymi z zawiasów drzwiami. Spojrzała jeszcze raz w górę dając ręką znak Xairanie i Diego by dołączyli do nich i ruszyła za pozostałą dwójką, przystając jednak w zdemolowanych drzwiach. Na wprost nich, umieszczony na jakimś sąsiednim budynku billboard wyświetlał nie reklamę, ale scenę niemal egzekucji kobiety wyglądającej jak ludzka radna. Transmisja nagle skończyła się w szumie zakłóceń, a Tori, rozszerzonymi oczyma spojrzała na stojącą przy oknie asari. Dotychczas myślała, że atak celował w Irissę, ale nagle dotarło do niej, że stawka jest wyższa. Przynajmniej czterokrotnie wyższa. Ktokolwiek zaatakował najlepiej chronione i najbezpieczniejsze miejsce w Galaktyce musiał poświęcić nieograniczoną niemal ilość środków i zasobów by opanować stację. Odciąć ją, zamknąć, zaszczuć miliony ludzi na niej się znajdujących, nie licząc się z niczyim życiem i bólem. I po co? Jak dotychczas nie było żadnych warunków kapitulacji, żadnych żądań. Transmitowana chwilę temu egzekucja ludzkiej radnej wskazywała jeden cel - śmierć Rady. Zemsta? Czy brutalny atak terroryzmu by zdestabilizować politykę i rządy galaktycznej społeczności? Kto mógłby na tym zyskać? Korporacja? Organizacja? Jeden człowiek? A może któraś z ras, aspirująca do stania się dominującą siłą?
Zadrżała delikatnie na myśl o batarianach - naczytała się wiele o ich brutalności, sposobach działania, handlarzach niewolników, kseno-nacjonaliźmie i izolacjoniźmie. To by pasowało do nich, ale... Jak na razie nic nie było wiadomo i bez masy dodatkowych informacji nie powinna była rzucać żadnych oskarżeń. Nieoczekiwane wsparcie żołnierza, jej samej oraz Xairany i Diego możliwe, że właśnie uratowało życie Irissy. Możliwe, że gdyby nie walka na schodach i wyeliminowanie mechów na billboardzie wyświetlona zostałaby scena śmierci radnej asari. Jednak jeśli to prawda, to radna wciąż nie była bezpieczna, a agresorzy tym razem mogą sięgnąć po bardziej drastyczne środki.
- Radna Irisso, wszystko w porządku? Nie jest pani ranna? - ruszyła w kierunku okna, przypatrując się radnej.
Zanim uzyskała jakąkolwiek odpowiedź komunikator żołnierza odezwał się i mężczyzna odpowiedział, a Tori spojrzała na niego szybko. Gdy zakończył nietypową deklaracją morderstwa, uniosła lekko brew.
- Karajev? Sierżant Karajev? - uśmiechnęła się przelotnie, choć do śmiechu z pewnością jej nie było. Ot, taki kurtuazyjny gest przy powitaniu, bo jej twarz stała się poważna już sekundę później. - Jestem Tori Te’eria, rozmawialiśmy wcześniej przez komunikator. Miło pana spotkać osobiście i... dziękuję za pomoc. Te mechy... Ścigały radną - skinęła wolną dłonią w kierunku Irissy - Gdyby nie pan, mogłoby się stać najgorsze.
Odruchowo chciała przypiąć trzymany pistolet do kabury na biodrze, ale broń nie znalazła magnetycznych zaczepów, pozostając w jej ręku. No tak, to nie była jej falanga, a jej pancerz pewnie wciąż leżał w szafie w jej sypialni. Przez chwilę było jej żal - pancerz był prawie nowy i praktycznie nieużywany. Tylko raz. Zastąpił poprzedni, zmasakrowany i zostawiony na Klendagonie i wyglądało na to, że ten nie skończy dużo lepiej, bo pod gruzami budynku. Po chwili wahania zabezpieczyła pistolet i wsunęła go do torby, po czym stanęła tuż obok żołnierza, podnosząc głowę, by zajrzeć w jego oczy.
- Jest pan ranny? - Obrzuciła go szybkim spojrzeniem i dostrzegła plamę czerwieni na jego ubraniu. Chwyciła go za ramię i trzymając mocno, wcale niedelikatnie zmusiła go, by obrócił się do niej tyłem, szukając bliźniaczej rany na plecach.
- Pocisk przeszedł na wylot, ale to nie jest największy problem. Spokojnie, jestem lekarzem. Ale nie musi pan zabijać za moją pomoc, wystarczy odrobinę współpracować. Mam trochę inną specjalizację... - paplała tylko żeby paplać, gdy sama oceniała jego obrażenia. Zaangażowanie w rozmowę jest czasem lepszym sposobem na odwrócenie uwagi niż wydawanie poleceń i pozwalanie by pacjent skupił uwagę na sobie. - Mówił pan, że jest tu z kimś jeszcze, innym żołnierzem? Gdzie on jest? I jakim cudem żołnierze Przymierza zaplątali się w ten rejon Zakery? Przepustka? Może randka? Stacjonujecie na Cytadeli?
Stojąc za nim aktywowała swój omni-klucz i uruchomiła skaner medyczny - najpierw skierowała skaner na radną, a potem skupiła go na torsie żołnierza. Obawiała się u niego jakichś urazów wewnętrznych, naruszenia przez pocisk któregoś witalnego organu. Anatomię ludzi znała, owszem, ale skan powinien ułatwić zadanie i podać informacje o ewentualnych pozostałych obrażeniach - w końcu sama widziała jeszcze chwilę temu jak żołnierz wręcz walczył z trzema Fenrisami. Z drugiej strony fakt, że nie musiała teraz, w trakcie ucieczki i w tak niehigienicznych warunkach zabierać się za wyciąganie kuli był błogosławieństwem. Oczywiście, pocisk można było też na razie zostawić - w zasadzie nawet powinno się - ale wolała mieć przy sobie wsparcie ze strony Przymierza tak sprawne, jak to było możliwe. Radna wymagała pomocy i ochrony, a oni teraz nie mieli ani czasu ani możliwości na zabawę w lekarza.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

12 paź 2021, o 18:27

Dźwiganie Cain naprawdę okazało się łatwiejsze niż myślał. Pewnie dlatego, ze nie była nawet w żołnierskim kubraczku i osprzęcie. Pewnie wtedy byłoby gorzej. Co ciekawe nie spieszyło mu się aż tak. Starał się dość szybko wejść po schodach, ale nie było w tym żadnego gnania żeby uratować życia innych.
Kiedy usłyszał głośny oddech dosłownie zrzucił z siebie Cain i wycelował bron w miejsce skąd dochodził dźwięk. Powolnym dość taktycznym krokiem ruszył w jego strona będąc gotowy do oddania strzału w cokolwiek co miało mu wyjść naprzeciw. Kiedy okazało się jednak, ze była to zwykła Asari pracująca w tym budynku westchnął i obniżył lufę broni. Cały czas zapomina ze nie był na polu bitwy czy na misji. To nie było cos wpisanego w schematy które znał. Nie mówiąc o tym, że poruszanie się w taki sposób po korporacyjnym budynków przywoływało stare wspomnienia, przez które nie mógł się skoncentrować na tym co się działo wokół niego. Pokręcił głowa i odszedł od kontuaru za którym ukrywa się Asari. Ktoś inny się nią zajmie. Było ich tu tyle, że jego osoba nie była zbytnio do tego potrzebna. Nawet nie słuchał tego co miała do powiedzenia o tym co wydarzyło się w budynku. Kolejna z traumatyczna historia o tym jak ludzie giną.
Jedyne co udało mu się wyłapać z tego wszystkiego, że uruchomiły się systemy bezpieczeństwa. A to, ze ktoś montował wieżyczki w budynku było trochę mocno over the top. Szczególnie, ze to miejsce nie wyglądało na jakieś high tech gówno, które warto by było obracać w pyl. Rozejrzał się po biurkach na open space. Jesli dobrze pójdzie to powinni zrobić z tego naprawdę dobra osłonę bo gruzu nie brakowało.
-Dobra, niech ktoś sprawdzi ścianki działowe czy się szybko lamia. Będziemy potrzebować improwizowanego pomosty żeby przeprowadzić cywili z tamtego budynku. Podzielcie się na dwie grupy. Jedna się bierze za robienie prowizorowanych osłon na to wyjście. - Wskazał palcem na zablokowane drzwi tarasowe. - Zabezpieczenie tego miejsca to będzie nasz główny cel. Tym zajmie się grupa pierwsza. Druga będzie miała o wiele gorsze zadanie, ale jak źle pójdzie to przynajmniej umrzecie w chwale i glorii. - Ściągnął z głowy kaptur i uśmiechnął się do cywili. - Zostaniecie tarczownikami. Mechy powinny być nad nami albo na równi. Prawdopodobnie na samym tarasie nie będzie za dużo przeszkód przed nimi. I tu wchodzicie wy. Znajdziecie w gruzie większe metalowe płyty, oprzyjcie o fotele biurowe i mamy ruchome tarcze. Jak będą nad nami to po prostu będziecie to nieść nad głową. Jesli dobrze pójdzie to wyeliminuje mechy razem z nią dość szybko.
Oparł się o kontuar za którym wcześniej ukrywała się Asari. Wciąż uśmiechnięty czekał na reakcje cywilów. Niestety byli naprawdę potrzebni w tym momencie bo bez tych zabezpieczeń mógłby się okazać potężna pułapka. Lepiej było dmuchać na zimne. On nie zamierzał ich bardziej zachęcać do poświęcenia dla sprawy. Sami chcieli być bohaterami. Wątpił że któryś sobie odpuści teraz, nawet jeśli mogliby ryzykować własnym życiem.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

12 paź 2021, o 19:51

Chłód szyby i oparcie, jakie dawała przyniosły nieco ulgi. Znów rzucił okiem na zegarek, na zmuszające ich do pośpiechu wskazówki, nieubłaganie przeskakujące do przodu w swej bezlitosnej monotonii. Przed oczami znów przebiegł mu obraz radne Fel, błysk wystrzału. Coś pisnęło w jego uchu, śnieżący ekran wysypywał się z ciekłokrystalicznego monitora niczym ziarna piasku z rozpitej klepsydry.
Nie... nie ziarna. Insekty. Czarne, białe, szare, obłaziły go, czuł ich odnóża, łaskoczące jego skórę. Twarz Iris mignęła mu przed oczami. Czerń lufy ziała jej prosto w twarz.
Nagły impuls, jak strzał z defibrylatora targnął jego umysłem. Niczym tonący, który w ostatniej chwili złapał rzucone mu koło ratunkowe, Viktor złapał kontakt z rzeczywistością. Spojrzał na twarz asari, w pierwszej chwili niezbyt przytomnie. Dopiero gdy powtórzyła jego nazwisko, poczuł, że zbiera się w garść.
- Tori... powtórzył, czując jak gardło ma suche jak wiór, pełne kurzu i pyłu- Cała przyjemność... po mojej... stronie.
Starał się powiedzieć to jak najuprzejmiej jak mógł, nawet spróbował uśmiechnąć się lekko, lecz krzywy grymas, jaki wstąpił na jego twarz był bardziej groteskowy niźli ładny. Słowa rwały mu się, język plątał.
Było to dla niego dziwne uczucie, ujrzeć na żywo osobę, z którą rozmawiał tylko przez omni. Bowiem choć rozmawiali krótko, Karajevowi zdawało się, jakby znali się od lat, wyłącznie jednak na odległość. W takim kontakcie druga osoba staje się wręcz nierealna, anonimowy głos z sieci, słowa ułożone z zer i jedynek.
Być może dlatego właśnie zareagował jak zareagował. Być może zdumiały go słowa, jakie usłyszał od niej zaraz potem, że VIP okazał się radną asari. A może to przez utratę krwi.
Radna Irissa... Tego się nie spodziewał. Atak na tę dzielnicę nabierał więcej sensu. Nie obwiniał się, że nie rozpoznał polityka w kobiecie, w końcu wszystkie asari były do siebie podobne, niemniej...
Nie, nie miał sił analizować dalej motywów oraz modus operandii terrorystów. Za dużo wrażeń na raz.
- Taka praca- mruknął w odpowiedzi na podziękowania Tori. Nie miał ochoty ciągnąć tematu. Na szczęście asari sama zmieniła wątek.
- Ugh- westchnął, nie próbując zgrywać twardziela, gdy, jak się okazało, lekarka przystąpiła do oględzin- Boli.
Było to oczywiste stwierdzenie, wypowiedziane spokojnie, bez dramatyzowania, jednakowoż niepotrzebne. Jego twarz była blada, , co ujrzał w odbiciu w szybie, gdy posłusznie obrócił się pod naciskiem dłoni Tori.
- Tak, jest jeszcze... mój dowódca, porucznik Vasquez.- odparł. Odruchowo spiął się, niemal zjeżył w środku, psychicznie, pod, w jego percepcji, gradobiciem pytań. Nie przepadał za pytaniami "gdzie jesteś?", "co robisz?", na wspomnienie o randce zmarszczył brwi.
Debilu, lekarze zawsze wypytują o wszystko- zgaił się w myślach.
- Tak jakoś wyszło...- rzucił- Odwiedzić kilka sklepów przed wylotem na misję. Nic ciekawego.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

13 paź 2021, o 09:30

- Beksa - skwitowała jego słowa, zerkając na omni i analizując wyniki ze skanera - Taki duży chłopiec nie powinien narzekać... Zresztą to zaledwie otarcie.
Jej ściągnięte brwi jednak nie pasowały do optymizmu w głosie. Skaner był szczery do bólu i pokazywał, że pocisk co prawda jakimś cudem ominął ważniejsze narządy, ale zmasakrował na swojej drodze kilka naczyń krwionośnych, co spowodowało spore krwawienie. Widoczna bladość żołnierza mogła być spowodowana szokiem, ale również gwałtownym obniżeniem ciśnienia krwi spowodowanym jej utratą. I chyba ta druga opcja była bardziej prawdopodobna - Karajev nie wyglądał na takiego, co mdleje po byle skaleczeniu, a Tori raczej nie spodziewała się, że to był pierwszy raz, kiedy żołnierz uczestniczył w walce.
- Proszę ściągnąć bluzę i podwinąć koszulkę, trzeba pana połatać. Wolałabym pana położyć w szpitalu, ale w tej chwili nie stać nas na takie luksusy, poza tym nie ma na to czasu.
Nie czekając, aż mężczyzna wykona jej polecenie stanęła ponownie za nim i szarpnięciem podciągnęła fałdy materiału ograniczającego jej dostęp do rany. Szybka inspekcja torby-apteczki ujawniła co prawda spory zapas medi-żelu ale dramatyczne braki w opatrunkach - większość tego, co miała wcześniej zużyła na Xairanę i Diego. Ostatnia rolka bandaża i kilka plastrów, które w obecnej sytuacji były równie przydatne jak strój kąpielowy w głębokim kosmosie nie nastrajały optymizmem i nie pozwalały na zbyt wiele. Zerkając spod oka na żołnierza, który właśnie zdjął kurtkę munduru szarpnęła gwałtownym ruchem jeden z rękawów swojej tuniki i oderwała go z głośnym trzaskiem pękających szwów. Kolejne szarpnięcie zamieniło rękaw w dwa paski materiału, które miały posłużyć jako tymczasowy opatrunek.
Rozerwała kolejny dzisiejszego ranka pakiet medi-żelu i starając się być szybka i precyzyjna obficie nałożyła go na odkrytą już ranę wlotową i wylotową. Biegając wokół żołnierza w dziwnym tańcu przyłożyła złożone kawałki rękawa jako zaimprowizowane gazy na obie rany i owinęła tors mężczyzny bandażem, po czym obejrzała całość krytycznie, unosząc brew.
- Cudnie - mruknęła ledwo słyszalnie - Szczyt prowizorki. - westchnęła cicho, po czym dodała głośniej - Na kilka chwil to wystarczy, ale powinien pan zostać opatrzony w bardziej sterylnym miejscu i przy użyciu czegoś więcej niż kawałka rękawa. A teraz proponuję ewakuację. Ile czasu mamy zanim ta kupa gruzu zwali nam się na głowy? Mówił pan wcześniej o znalezionym pojeździe... Czy on działa? Damy nim radę ewakuować radną?
Spojrzała w bok, w kierunku radnej i skinęła jej głową.
- Radna Irisso, musimy panią wyprowadzić w jakieś bezpieczne miejsce. Wygląda na to, że podobna sytuacja jest na całej stacji, czy jest jakieś miejsce, które mogłoby zapewnić pani ochronę? Gdzieś, gdzie będzie wojsko, nie wiem. Bunkier, schron... cokolwiek?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

13 paź 2021, o 20:22

Na wspomnieniu o beksie uśmiechnął się lekko, tym razem mniej krzywo.
- Tia... Cholerna ciota ze mnie- zaśmiał się cicho przez zęby, opierając głowę o szybę. Powoli zdjął z siebie górę munduru, sztywniejąc lekko, gdy ściągał prawy rękaw- jego najświeższa rana bowiem po ten stronie widniała. Skrzywił się lekko, gdy odrywał od ciała lepką od krwi koszulkę, na której śnieżnobiałej powierzchni rozkwitł kwiat krwi o barwie głębokiej czerwieni. Syknął, gdy musiał unieść ramiona w celu wyjęcia ich z rękawów. Oczom Tori ukazał się okazały tatuaż idący łukiem po plecach, nad łopatkami "Fair Play", a także kolekcja blizn, każda z własną historią- pamiątka po cięciu na prostownikach grzbietu, na wysokości lewej nerki, stary postrzał tuż nad prawą kością biodrową. Gdyby Karajev odwrócił się, można byłoby zaobserować solidną bliznę po oparzeniu pod lewym mięśniem piersiowym, kolejne cięcie biegnące skosem po mięśniach prostych brzucha. Był też kolejny tatuaż, żelazny krzyż na prawym mięśniu piersiowym.
- Szkoda kiecki, a to już jest podziurawione i zakrwawione- rzekł, pokazując jej zwiniętą w dłoni koszulkę.
Chwila wytchnienia, wymuszona bierność przy opatrywaniu pozwoliły mu nieco otrząsnąć się z tego, czego świadkiem był przed chwilą. Bitwa nie była skończona. Radna, porucznik Vasquez, Tori, Zoe, wszyscy ci cywile, świadomie bądź nie, liczyli na niego. Nie mógł zawieść.
- Niestety, pojazd SOC był rozbity. Być może po doholowaniu do warsztatu udałoby się go uruchomić po gruntownym remoncie, lecz wątpię, by polowa prowizorka przyniosłaby jakiś efekt. Obawiam się, że będziemy ewakuować się pieszo.
Zastanowił się chwilę w czasie, gdy lekarka odezwała się do radnej.
- Na zewnątrz mamy rannych, ponadto ewakuujemy ocalałych z budynku. Wyjście jest za rogiem, ale nie możemy urządzić strzelaniny na placu. Wysokie ryzyko straty w cywilach. Radną należy szybko ewakuować dalej.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

17 paź 2021, o 10:47

Opatrując żołnierza mimowolnie wodziła wzrokiem po jego bliznach i tatuażach, ale nie komentowała. Blizny świadczyły, że istotnie nie była to pierwsza rana mężczyzny i zapewne nie jeden medyk miał wkład w utrzymaniu sierżanta w jako-tako funkcjonującej formie. Zaś tatuaże... Cóż. Różne rzeczy się robi po pijaku czy pod wpływem chwili, a jej własny tatuaż był tego zdecydowanym świadectwem - zdecydowanie bardziej na widoku niż te na torsie człowieka, ale też tradycja “upiększania” się tatuażami miała wśród asari swoją tradycję i zapewne inne niż w przypadku ludzi podłoże. Nikt nie komentował ani nie zwracał zbytniej uwagi na takie ekstrawagancje... No, prawie nikt. Cyeria gdy zobaczyła tatuaż Tori po raz pierwszy wyglądała, jakby ją miała trafić apopleksja i - szczerze powiedziawszy - może szkoda, że nie trafiła. Owszem, Tori była ciekawa co tatuaże Karajeva oznaczają i w jakich okolicznościach powstały, ale to nie była jej sprawa, a nawet nie czas i miejsce na takie pytania.
Dopiero, gdy opatrunek był już na miejscu, zerknęła na zakrwawioną koszulkę w dłoni Karajeva i uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Zatem proszę ją zostawić na później. Sądząc z pamiątek po potyczkach zapisanych na panu może się przydać, zwłaszcza jeśli nas tu dorwą kolejne mechy. Obawiam się, że i po tym postrzale również zostaną panu nowe pamiątki... Kolekcjoner? - odsunęła się od niego i raz jeszcze zrobiła szybki przegląd torby, która zamieniła się w jej podręczny magazyn i której pasek całkiem porządnie wrzynał się jej w bark. Medi-żele, kilka zapasowych pochłaniaczy zabranych z domu, shuriken ważący zdecydowanie więcej od jej falangi, kolorowe plastry z postaciami z extranetowych kreskówek i... nic więcej, niestety. Nie pomyślała nawet o tym, żeby zabrać jakikolwiek prowiant czy wodę, a przez kurz i emocje związane z walką z mechami teraz poczuła, jak bardzo jest spragniona. Pozostali zapewne też.
- Proszę się ubrać - rzuciła do żołnierza i obejrzała się w kierunku wyrwanych drzwi do pomieszczenia oczekując, że zobaczy w nich Diego i Xairanę - Ile pięter nam zostało na dół? Obawiam się że nasz czas się kończy, a jeśli dopadną nas kolejne maszyny może być mniej wesoło. Rozumiem pana postawę wobec cywili ale radna jest teraz priorytetem. Im szybciej ją wydostaniemy i ewakuujemy, tym bezpieczniejsi będą oni. Potrzebny nam transport... Może do kwater Przymierza albo do doków? Nie odpowiedział mi pan czy stacjonuje na stacji czy przyleciał jakimś statkiem?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Okręg Zakera”