Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Przestrzeń Okręgu Zakera

28 cze 2021, o 19:18

Tori potrząsnęła głową starając się odegnać od siebie resztki senności i powrócić do jakiej-takiej funkcjonalności. Miała kaca, to na pewno. Głowa bolała pulsującym bólem zdającym się falami narastać w rytm uderzeń serca, suszyło ją i najchętniej zawróciłaby na pięcie i albo walnęła się na powrót do łóżka albo wmaszerowała pod prysznic licząc na to, że chłodna woda pozwoli jej dojść do siebie. Nie takiego poranka się spodziewała. Obecność mężczyzny była do zniesienia, zwłaszcza że wyglądało na to, że (jak zwykle) miała dobry gust wczorajszego wieczora a jej towarzysz nocy - nawet w tym skacowanym stanie umysłu Tori - sprawiał korzystne wrażenie. Ale ta kobieta bezceremonialnie wparowująca do jej mieszkania i czująca się jak u siebie to zdecydowana przesada.
- Dzięki - mruknęła w odpowiedzi na jej komentarz i owinęła się szczelniej szlafrokiem. Starała się zrozumieć o co tu chodziło, ale miarka przelała się, gdy kobieta bezceremonialnie polazła do kuchni - TORI KUCHNI! - i nalała sobie cokolwiek tam znajdowało się w butelce. W Tori zagotowało się, ale zagryzła wargę by nie wybuchnąć. Odwróciła się w kierunku nieznajomej, splotła ręce na piersiach i zmrużyła oczy starając się wyglądać bojowo. Bez znaczenia czy jej się to udało czy nie.
- Słuchaj paniusiu. Nie wiem kim jesteś, nie wiem jakim cudem weszłaś do środka, ale to jest moje mieszkanie. W lodówce jest moje żarcie, w szafach moje ciuchy, tu rośnie moja roślinka - rozplotła ręce i dłonią machnęła dłonią w kierunku palmowatego krzaczka we wpuszczonej w podłogę donicy koło drzwi wejściowych, po czym tą samą ręką wskazała na komódkę pod holowizorem - a tam stoi holo moich rodziców. I mieszkam tu od ponad pół roku, więc jeśli nie masz żadnego interesu do mnie albo do niego - tym razem dłoń Tori wycelowała oskarżycielsko w Diego - To proponuję się zabierać w podskokach zanim wezwę SOC.
Odetchnęła głęboko. No dobrze, pierwsze lody przełamane, teraz należało czekać na to aby owa nieznajoma wycofała się za drzwi.
- I na pewno nie pozwolę ci spać w moim łóżku - dodała jeszcze po chwili ciszy.
Sytuacja zaczynała się powoli robić niezręczna, a wręcz kuriozalna, jak scena z jakiegoś beznadziejnego vidu klasy nawet nie C ale kilka stopni gorszej. Kątem oka dostrzegła zaciekawienie rysujące się na twarzy mężczyzny, który chwilę później niespodziewanie się przedstawił. Diego. Oczywiście, że Diego. Kolejny element układanki wspomnień wczorajszego wieczora wskoczył na swoje miejsce. Jak mogła zapomnieć? Nie to, żeby to miało jakieś znaczenie, ale skąd wzięła tego Boba? Przecież pamiętała jego imię jeszcze wczoraj wieczorem. Przesadzasz z piciem, moja panno…
- Oczywiście - odpowiedziała mu, obserwując jak również wchodzi do kuchni i po krótkich poszukiwaniach w szafkach zaczyna przygotowywać kawę. Przynajmniej tutaj udało się wywalczyć współpracę - Przepraszam za tego Boba. Nie wiem czemu ale wyglądałeś mi raczej na Roberta.
Skoncentrowała znów spojrzenie na kobiecie, oczekując jej reakcji - najlepiej przeprosin i opuszczenia lokalu w trybie nagłym. Zapach zaparzanej kawy był tak kuszący i marzyła w tym momencie tylko o tym, żeby zostać sama i z kubkiem w ręku umościć się na sofie i czekać aż jej organizm pozbędzie się kaca jak toksyny. Potem można będzie pomyśleć co zrobić z tak nietypowo rozpoczętym dniem. Dźwięk jej imienia wypowiedzianego przez Diego zawrócił jednak jej myśli znad oparów kawy i przywołał do rzeczywistości. Skinęła głową i uśmiechnęła się lekko.
- Zgadza się. Wygląda na to, że masz lepszą pamięć do imion niż ja.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Cain
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 26 paź 2017, o 11:34
Miano: Meghan Vazquez
Wiek: 31
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Postać główna: Hawk
Lokalizacja: Kralla
Status: Operator C3 oddziałów Przymierza.
Kredyty: 33.750

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

30 cze 2021, o 03:01

Kurwa, ile to czasu już było?
Nie wiedziała. Jak gdyby ten właśnie czas zatrzymał się w miejscu. Kiedy było się dzieckiem, ten okres nazywał się po prostu wakacje. Błogie kilka miesięcy, podczas których zapomnieć o tym, jaki to był dzień, było luksusem wybranych - przydomkiem wolnych. Ale choć wspominała te momenty błogo, nostalgicznie wręcz, nie znosiła ich teraz, w dorosłości.
Bez względu na opinie krążące wokół niej w internecie, na swój sposób, Meghan była osobą nieznoszącą przepustek.
Znaczy się, lubiła je - jak każdy inny, chciała wstać wtedy, kiedy padające do jej sypialni słońce stanie się nieznośne, a nie wtedy, kiedy przełożony wrzaśnie jej nad głową. Chciała spędzać czas bez patrzenia na zegarek, na który tak czy inaczej patrzyła siedząc przy rodzinnym stole. Chciała czuć się bezkarnie, robiąc to, na co miała ochotę.
Ale przepustki nie działały, jeśli nie trwały minimum dwóch tygodni.
Nie zdążyła nawet się odstresować. Nie zdążyła się zastanowić nad tym, co może zrobić gdy nie musi nic robić. I znowu była na Cytadeli. Na statku, przemierzającym przestworza przy specyficznym zapachu sterylizowanego powietrza. W ciszy, która w rzeczywistości była szmerem.
Cholera, a akurat tej przerwy potrzebowała.
- Sierżanr Karajev - przytaknęła, patrząc na stojącego przed sobą mężczyznę.
Niewiele o nim wtedy myślała. Ot, kolejny żołnierz. Kolejny rosły mężczyzna z głową napompowaną ideałami. Kolejny, który po pierwszej misji zzielenieje na twarzy, niemo błagając ją o przeniesienie. Była sceptyczna - w tej branży, ciężko było nie być. Szczególnie gdy widziało się to, co się widziało.
W wojsku nie ma miejsca na zaprzyjaźnianie się. Zupełnie tak, jakby było efektem ubocznym - wymienianymi kątem konwersacjami, rundkami pokera pomiędzy płatami pancerza statków, gierkami imprezowymi ponad kieliszkami wypełnionymi alkoholem. O ironio, służba była ostatnim miejscem gdzie szukało się więzi z kimś innym.
Więc nie pytała. Nie mówiła więcej, niż powinna. Instruowała nowego tak, jak jej kazano - wskazując cele, priorytety i wszelkie, istotne informacje. Niemal nie spostrzegła gdy stanęli oboje na twardej posadzce Cytadeli, szukając drogi dla siebie w krętych zakamarkach stacji.
Czuła tylko, jak blisko byli wylotu, wreszcie. Tylko to, jedno zlecenie. Czuła to niemal jak ciężar broni na swoim ciele.
- Przykro mi to słyszeć - odrzekła zdawkowo, spoglądając na stojącego obok nich mężczyznę.
Widziała to, co widzi on. Przewagę, jaką tworzyli ona i Karajev. Gdyby chcieli, po prostu zabraliby to, co był im zależne.
A chcieli. To było ich zadanie, ich misja do wypełnienia przed wylotem.
- Odbierzemy zamówione przez nasz rząd elementy - odparła, niemalże się uśmiechając. Wątpiła, by ktokolwiek istotny z Przymierza gberał przy ich zamówieniu, ale wiedziała, że odznaka robiła swoje. - Życzę panu, by dowieźli resztę szybciej - dodała, patrząc na Tarczańskiego - po czym wsunęła się na wprost osoby, z którą każde z nich musiało rozmawiać, domagając swojej paczki.
Ostatnio zmieniony 5 lip 2021, o 00:33 przez Cain, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

30 cze 2021, o 17:07

Dla Xairany ten ranek oznaczał tyle samo co dla większości ludzi wieczór, czyli możliwość przespania kilku dobrych godzin po dobrze wykonanym zadaniu. I też nie spodziewała się tego typu przygód wyjętychrodem z tanich produkcji komediowych niezbyt wysokich lotów. I zapewne bardziej doceniłaby komizm sytuacji gdyby byłą odrobinę mniej zmęczona. A tak przyszło jej się użerać z dwójką nieznajomych, którzy dodatkowo nie znali najwyraźniej siebie nawzajem albo mieli wyjątkowo kiepską pamięć do imion. Przez chwilę przeszła jej przez głowę myśl, że albo to jakiś bardzo głupi żart, albo znalazła się w alternatywnej rzeczywistości. Jeszcze raz rzuciła okiem na swój omni-klucz, jednak numer mieszkania zgadzał się z tym, pod które weszła prawda?
-Tak, kawa to dobry pomysł skoro już jesteśmy w takim uroczym towarzystwie, nie sposób nie odmówić. odpowiedziała na pytanie mężczyzny, uśmiechając się do niego lekko by potem przenieść uwagę na Tori, bo tak się okazało niedługo potem, że kobieta ma na imię. A przynajmniej tak wynikało z wybuchu mężczyzny. Może Tori pomyliła mieszkania? Bo chyba nie jest tak zdrowo stuknięta, żeby twierdzić, że to jej mieszkanie z niczego, prawda?
-Słuchaj, Tori, nie wiem co tu jest grane i mnie to nie obchodzi. Też mogę powiedzieć, że to moja roślinka. Nie ważne. Co jest ważne i co mnie interesuje to fakt, że zapłaciłam za dokładnie to mieszkanie i mam zamiar się przespać tak jak planowałam. Zaraz po tym jak wypiję kawę. Możesz wezwać kogo chcesz, ja tu zostaję bo mam do tego prawo, zapłaciłam. - powiedziała nie mając najmniejszego zamiaru odpuszczać, i wykłócać się z osobą, która wynajęła jej to mieszkanie zamiast spędzać czas na odpoczynku jak miała w planach. Wskazała na swój omni-klucz po czym oparła się o szafki w kuchni i rzuciła spojrzenie asari, w którym również starała się wyglądać dosyć wojowniczo. Przypuszczała, że łatwiej jej osiągnąć taki wygląd niż asari, ale kto wie jak to zadziała.
-A Ty jak się tu znalazłeś? Skoro nie pamiętacie swoich imion, to obstawiam standardową upojną noc? zapytała odbierając kawę jeśli była już gotowa i upijając nieco ciepłego płynu. Jedna kawa jej nie pobudzi, i tak będzie musiała się przespać, niemniej i tak lubi jej smak i aromat.
ObrazekObrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

30 cze 2021, o 19:12

- Pani porucznik, tak? Dobrze zrozumiałem? Okej. -Pomijając fakt, że strasznie nie lubił nadużywania odznak do uzyskiwania przewagi nad obywatelami, otrzymywania profitów w związku z przedstawieniem się jako żołnierz Przymierza Systemów. Bądź co bądź, był obywatelem tego związku i był dumny z tego, że ludzkość zaczęła wywalczać sobie należne miejsce na arenie galaktycznej. Doceniał pracę tych żołnierzy, którzy poświęcali naprawdę wiele, by wzmacniać pozycję Przymierza. Chętnie odstąpiłby im tej części, naprawdę. Jednak wyrosła przed nim bariera, której przeskoczyć w żaden sposób nie mógł. Pracodawca i przepisy, które obowiązywały na tej stacji WSZYSTKICH przebywających na niej.
Matt był zatrudniony przez Radę, obsługiwał i dbał o stan techniczny statku należącego wyłącznie do Radnych. Znajdowali się w centrum galaktycznego rządu, który mocno dbał o swoje interesy oraz zabezpieczał się na wypadek takich nieprzewidzianych zdarzeń.- Trochę daleko do przestrzeni Przymierza, c'nie? -Odparł poważnym tonem, zbliżając się do nich. Było ich dwoje, mieli broń, pancerze, ale prawo stanowione na Cytadeli było po jego stronie. Bądź co bądź, tak jakby dbał o bezpieczeństwo rady.- Zamówienia składane przez Radę mają pierwszeństwo w realizacji na tej stacji. Venus to statek Rady, więc sorry amigo, ale ten moduł jest mój. -Skoro o przewadze już mowa, w tym wypadku musieli użyć przymusu bezpośredniego, niemniej jednak wpadliby w niemałe kłopoty, gdyby faktycznie postanowili sięgnąć po przemoc. Gdyby sprzedawca faktycznie zerknął na numer zamówienia, zobaczyłby, że zamówienie wyszło bezpośrednio z Biura Zamówień przy Radzie Cytadeli. Na pewno tej instytucji brakowało prestiżu i rozmachu podobnej instytucji przeznaczonej tylko i wyłącznie Widmom, ale mimo wszystko...Tarczansky'emu wydawało się, że w tej chwili ma przewagę i zdąży naprawić chłodzenie rdzenia przed następnym wylotem. Po lekkim skróceniu dystansu między nim a dwójką żołnierzy, oparł się o ladę i uśmiechnął się lekko, uprzejmie, bez krzty złośliwości.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

30 cze 2021, o 19:42

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

To miał być dobry dzień.
I tak też się zaczął.
Pomimo drobnego incydentu z obudzeniem się w nie swoim łóżku, Rodriguez bezproblemowo odnalazł się w obcym mieszkaniu, a fakt, że w jeszcze nie do końca jasny sposób znalazła się tam druga, dość otwarta kobieta, stwarzało nowe możliwości. Pytanie, czy fizjologia asari pozwalała im na obcowanie z dwiema osobami na raz, towarzyszyło Diego w trakcie parzenia porannej kawy. Zapach świeżo zmielonych ziaren o dość słodkawej nucie, nie do końca pasującej ziemskim, raczej kwaśnym i mocnym aromatom co najprawdopodobniej wynikało z różnych sposób ich palenia, rozniósł się po wszystkich pomieszczeniach. Na moment, gdy mężczyzna wybierał pożądany rodzaj spośród kilkudziesięciu wariacji na temat latte bądź espresso, ekran zamigotał. Niemalże od razu jednak obraz wrócił do normy, a kolejny kubek wypełnił się pobudzającą kofeiną. Chwila namyślenia sprzętu szybko popadła w zapomnienie, kiedy można było się w w końcu delektować czarną jak dusza niewiernego, nie sprofanowaną przez żadne mleko kawą.
Nie dane im było jednak zbyt długo cieszyć się kawą, jak i dociekać, właściwie kto tu jest u siebie, a kto śpi na waleta.
W momencie, jak na wojskową komendę, włączyła się cała elektronika. Wszystkie telewizory, radia, komputery, a ich niebieskie światło, padło cieniem na twarz zdezorientowanej Tori i rozumiejącej z tego wszystkiego jeszcze mniej Xairany. Obraz potrzebował chwili, aby się dostroić, tak samo dźwięk. Cała trójka zobaczyła na każdym gdzie by nie spojrzeć ekranie Prezydium, pośrodku spokojnej toni wody, unosiły się czarne, smoliste kłęby dymu, zasłaniające większość przekazu, gdy operator kamery próbował zrobić przybliżenie na to, co się dzieje po drugiej stronie mostu.
- ... osłownie chwili, winda prowadząca do Wieży Cytadeli runęła, odcinając dostęp do niej. Najprawdopodobniej doszło do ataku terrorystycznego, służby SOC oraz technicy stacji starają się zapanować nad chaosem, a także w bezpieczny sposób ściągnąć na dół zamkniętych w wieży polityków. Nie znany jest status członków Rady Cytadeli. Spekuluje się, że... w s z y s c y z a p ł a c i c i e z a s w o j e g r z e c h y - zniekształcony głos reporterki urwał transmisje. Obraz zaczął śnieżyć, bez względu na reakcje i ewentualne próby przywołania go do porządku, wykwitły na nim archaiczne, nieznane nikomu symbole podobne do hieroglifów bądź innych artefaktów.
Nikt takich wcześniej nie widział.
Z głośnym piskiem gwizdka, zagotowała się woda.
Ekspres zaczął przelewać kawę.
A drzwi do mieszkania zamknęły się z hukiem. Holozamek zmienił barwę na czerwoną. Niedostępny. Gdyby skupić na nim na dłużej swój wzrok, można byłoby dostrzec jak faluje powietrze i prześwitują te same co na monitorach symbole.

- Co jest?! - dopiero głos turianina zwrócił uwagę całej trójki, że faktycznie, coś jest nie tak.
Dotąd, gdyby skupić się na otoczeniu, do uszu dochodził wyłącznie biały szum. Teraz, wszystkie monitory w sklepie śnieżyły, aby po chwili, w tym samym momencie, wypluć jeden, rozmazany komunikat - ̴̢̖̰̈́-̸̧̡͉̃̂͋ ̵̮̭̥̞͐̽̓B̴͖̳̒ł̵͙̪͇̮̀̓͆̄ą̵͕͐͒͌̅͜d̴̢̲̲̯̘̂́̃ ̴̫͖̫̎̎͝s̴̖͙͐̓́̓̂ŷ̴́̋̈̓͜s̸̜̹̘̥̑ͅţ̵̥̤͍͐̐̓̔̃è̵̺̜͇̫̑͗m̷͍͔̿͆͂̿ȕ̸̜̔̉ͅ.̷̜͖̈́̀̈ ̴̡̞͈̮̿B̷͇͗ł̷̪̏ą̸̠͓͛̄̕ḏ̴̛̹͉͎͉̎ ̸͕̄͌s̵̜̼̦͙͘y̸͉̘̐͊̕ṣ̵̻̝́̈́̐̂̓t̵͚̲̝̂̒͗̆̚e̶̳̗͔͓̿̌̑̀m̷͉̣͓̠̱͆͋̃̈́̓u̴̻̮̪̺̙̒̂̀̿.̶̖͠ ̵̲̹̤͙͌B̸̹̯̦̺̤̎͂̈͊́ł̷͉̟̗͊ą̸̠̝̹̺̐̽̿̈́͜͝ḏ̶̒̓͑ ̷̺̃͋͆̐s̵͙̲̪̰̓́̽̚y̴̥̫̆͋ͅš̴̨̙͚͇̯̈̃̀t̴̡̫̮́̄͗̽e̵̘̋͒-̵̝̏̔̈̅̆
Skonsternowany, obszedł ladę i wychodząc na środek sklepu, próbował swoim omni-kluczem przywołać do porządku holoekrany, tyle że te jak zaklęte nie odpowiadały. Z dość bezradną miną, odwrócił się do Victora oraz Cain, łypnął także na Matthewa i tu się zawahał.
- To jakieś jaja - odezwał się w końcu mało inteligentnie, ale zdecydowanie wymownie. Nie miał absolutnie najmniejszego pojęcia, co tu się właśnie odpierdalało. Sprężystym krokiem, podszedł do ukrytego za półkami panelu sterującego; wystukał paliczkami kilka komend, lecz żadna nie została zaakceptowana. Prychając nerwowo, zapuścił reset. Światła w sklepie zaczęły migać, marnie imitując Wieczność.
- ... mówi p o c h ł o n i e c i ę p i e k ł o a to jest mój ulubiony sklep na Cytadeli - nagrana kiedyś przez prawdopodobnie znane nazwisko reklama, zapętliła się, a głos mężczyzny w jednym miejscu zniekształcał się, brzmiąc nienaturalnie i obco. Nie był to jednak syntetyk, raczej program maskujący barwę, czyniąc ją podobne całkiem do nikogo.
I nim dobrze się z nim osłuchali, w całym Okręgu zawyły syreny alarmowe.
Usłyszał je każdy.
Skrzydła Cytadeli zaczęły się zamykać.
Omni-klucz żołnierzy zalały ostrzeżenia nadawane przez dowództwo Przymierza, ambasadę na Cytadeli, w końcu z prywatnego kanału ich jednostki. Dało się odczytać wyłącznie pojedyncze słowa, a i też nie w całości. Reszta stanowiła obco wyglądające znaki, hieroglify, artefakty, które przeskakiwały z linijki na linijkę, gdyby dłużej się im przyjrzeć. Podobne komunikaty, odebrał Matthew. W jednym momencie, dzwoniło do niego dziesięć osób. W tym tacy, z którymi nie rozmawiał od dekady. Żadnego jednak połączenia nie mógł odebrać.
Syreny wyły, i wyły, i wyły, nieprzyjemnie dudniąc w uszach.
A miał to być dobry dzień.


Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

30 cze 2021, o 20:15

Porównują siły- pomyślał Karajev- Mierzą kompetencje. Co to za zamówienie, że takie ważne było dla Rady i Przymierza jednocześnie?
Całość pachniała mu picem na wodę. Zamówienia rządowe, te dużego kalibru nie trzeba było odbierać osobiście i co ważniejsze, nie trzeba było się o to sprzeczać w sklepie. Żadna firma nie chciała ryzykować kar jakim było niespełnienie warunków kontraktu. To by ją skreśliło z listy potencjalnych kontrahentów na przyszłość, nie mówiąc już nawet o potężnych karach finansowych.
Gdzie leżał więc problem?
Kątem oka spojrzał na porucznik Vasquez, odruchowo. Nie miał jeszcze o niej opinii. Czyżby jednak faktycznie używała projekcji siły w tak błahej sprawie? I czemu zajmowała się tym osobiście?
- Nie mam kompetencji, by wdawać się w dyskusję...- zaczął, lecz urwał nagle. To, co się zdarzyło potem, szum, mrugające światła. Syreny alarmu.
Karajev zareagował odruchowo. Przełączył przycisk z odbierania na nadawanie, próbując zorientować się w sytuacji.
- Tu Skorpion, powtarzam, tu Skorpion - rzucił przez radio, używając starego kodu wywoławczego- Orle Gniazdo, jak mnie słyszycie?
Szum.
- Łączność padła, pani porucznik- rzucił zdawkowo.
- I co teraz?- zapytał łamiącym się głosem turiański ekspedient.
- Teraz idziemy do pracy- mruknął Karajev, po czym spojrzał na swojego dowódcę- Kimkolwiek są sprawcy, chcą wywrzeć wrażenie psychologiczne. Wybuchnie panika.
Następnie zwrócił się do technika z Venus
- Potrzebuję eksperta od elektroniki. Sprawdźmy zamki, czy nie są zablokowane. Znasz się na tym?
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

30 cze 2021, o 21:34

Nie zwrócił uwagi na ten dziwny zbieg okoliczności. Zamówienie Przymierza i Rady zrealizowane w tak amatorski sposób, dodatkowo, niewykonane poprawnie. Założył, że to po raz kolejny wina Działu Zamówień i zwyczajnie machnął na to ręką. Musiał rozwiązywać niejeden problem i odkręcać niejedno zamówienie, by przypadkiem nie przekroczyć budżetu, albo nie sprowadzić czegoś, co na w maszynowni Venus nie miało żadnego zastosowania.
Zainteresowało go dziwne działanie komputerów w sklepie, zajrzał ukradkiem za ladę, przyglądając się komunikatowi systemowemu. Nie mówił zbyt wiele, jak większość takich błędów. Wyglądało na to, że to sprawa grubsza, ponieważ nagle cała elektronika w sklepie zaczęła dziwnie reagować. Można było to powiązać z ogólnym błędem głównego terminala. Było wiele rozwiązań, a jedno nasuwało się samo.
- Spróbuj wyłączyć i włączyć. -Stała śpiewka każdego, kto pracował w dziale IT. Każdy reagował na to proste zdanie z podniesionym ciśnieniem. Nie miał jednak na celu zdenerwowania ekspedienta, lecz chciał rozładować atmosferę. Zdaje się na próżno, bo sprawy nabrały nieoczekiwanego biegu. Zapętlona reklama w akompaniamencie syren alarmowych wywołała u inżyniera szybsze bicie serca. Rozejrzał się nerwowo, dostrzegając zainicjowanie zamknięcia całej Cytadeli. Mniej więcej oznaczało to tyle, że stacja została zaatakowana.- Szlag. -Wyrwał nerwowo, biorąc głęboki oddech. Serce zaczynało bić mocniej, myśli zaczęły krążyć nie tylko wokół jego bezpieczeństwa, ale przede wszystkim Radnej. Kolejny głęboki oddech. Najprawdopodobniej SOC zajęło już się tą sytuacją, pewnie ewakuują ją do bezpiecznego miejsca. Na pewno? Trzeba było wziąć się w garść.
To nie pierwsze gówno, w jakie wpadłeś...
Pomyślał, próbując odzyskać panowanie nad swoimi nerwami. Obecność żołnierzy Przymierza, bądź co bądź, podnosiła go na duchu. Sądząc po żargonie i opanowaniu z jakim zaczął działać szwej, zrozumiał, że to nie byle jakie trepy. Dobrze, przynajmniej to jest ta jasna strona medalu. Po poszukaniu pozytywów, skupił się na problemach, które ich dopadły. Było ich sporo. Omni-klucze zaczęły szaleń, komunikacja padła, nie było możliwości, by aktywować choćby podstawowe funkcje urządzenia. Przynajmniej na razie. Musiał się więc skupić na swojej wiedzy i narzędziach niewymagających udziału wadliwej elektroniki. Jego kombinezon był istną skarbnicą narzędzi. Z przyzwyczajenia, zawsze nosił ich więcej, niż powinien. Każda kieszeń była zaopatrzona w klucz, śrubokręt, próbnik elektryczny. Wszystko to, aby sposobami łopatologicznymi określić przyczyny awarii. Zdawanie się na diagnostykę z omni-klucza często było tylko połową sukcesu, niezależnie od tego jak zaawansowane oprogramowanie się na nim znajdowało.
To, że wybuchnie panika było pewnością. Trudno było mu sobie wyobrazić to, co działo się na stacji, kiedy zaatakowały Gethy. Teraz pewnie Ci wszyscy ludzie przeżywają powtórkę z rozrywki i na pewno nie było to nic przyjemnego. Tarczansky miał to szczęście, że pracował wówczas w zupełnie innych warunkach i choć zrobiło mu się miękko, gdy przez głowę przemknęła myśl o gethcie pojawiającym się w drzwiach, musiał zacząć współpracować z żołnierzami. To był jedyny sposób, by zachować względne bezpieczeństwo. Wycie syren i dzwonka komunikatora wcale nie ułatwiało rozmowy.
- CO?! -Krzyknął w pierwszej chwili, próbując zrozumieć o co Karajev pyta. Kiedy w końcu do technika dotarło to, co powiedział, kiwnął twierdząco głową i odparł zdawkowo.- Taa! Odsuń się! - Dopadł do panelu sterowania drzwiami i sięgnął po śrubokręt, by rozmontować obudowę i dorwać się do środka, by rozeznać się w okablowaniu. Wyciągnął próbnik napięcia, by sprawdzić czy drzwi się zatrzasnęły i konieczne jest wymuszenie ich otwarcia czy działają one w trybie automatycznym. Miał dziwne wrażenie, że konieczne będzie wykonanie bypassu, ale...musiał się upewnić. Najgorsza była niepotrzebnie wykonana robota.
A miał być to dobry dzień.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

4 lip 2021, o 01:00

Myśli Xairany, prawdopodobnie by chociaż na chwilę oderwać się od dosyć niecodziennej, nieco irytującej i nieco również zabawnej sytuacji w jakiej się znalazła, powędrowała w kierunku kawy i na niej też się skupiła, szczególnie kiedy aromat kawy wypełnił całe mieszkanie. Stanęła kilka dobrych kroków za mężczyzną, albo otrzyma od niego gotową kawę, tak jak poprosiła, albo sama zrobi sobie za chwilę jak tylko mężczyzna skończy.
Już miała przystępować do automatu z kawą, właściwie to już wyciągała do niego ręce, kiedy to zdarzyło się coś, co Xairana do tej pory kojarzyła jedynie z kiepskich horrorów jakie oglądała nie raz w środku nocy. Cała elektronika włączyła się na raz i zaczęła wariować. Niebieska poświata wypełniła całe mieszkanie. Kobieta swój wzrok skierowała na jeden z telewizorów ten znajdujący się w kuchni, by po chwili kiedy to obraz się ustabilizował móc zobaczyć kłęby dymu wokół Wieży Cytadeli i relacje reporterki, któa została przerwana przez zniekształcony głos, a na dodatek mieli cały pokaz z zamykającym się zamkiem, samoistnie gotującą się wodą i przelewającą się kawą, która przed chwilą byłą głównym obiektem myśli Xairany. I jeszcze jakieś antyczne hieroglify. Albo zacznie wierzyć w duchy i właśnie znajdują się w najbardziej nawiedzonym mieszkaniu w znanym wszechświecie, albo ktoś tutaj nieźle się bawił w hackowanie wszystkiego co popadnie.
Xairana obróciła się do dwójki pozostałych, przec chwilę skupiając wzrok na zamku. Zdecydowanie nie lubiła być nigdzie uwięziona.
-Ok, kurwa, to już przestało być zabawne. Jeśli to jakiś pojebany żart, to naprawdę wystarczy. choć chyba sama nie wierzyła, że to jedynie głupie żarty, zainicjowane na przykład przez tą dwójkę.
-A jeżeli to, to czy ktoś kurwa może powiedzieć co tutaj się dzieje? Co to za hieroglify? powiedziała wskazując na drzwi.
ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

4 lip 2021, o 11:36

A taką miała ochotę na kawę. Oraz ciszę i spokój. Obecność Diega była wytłumaczalna, zresztą wyglądało na to, że mężczyzna i tak miał ochotę się ulotnić, ale niezapowiedziana wizyta tej nieznajomej kobiety nie była w tym momencie pożądana - zwłaszcza, że była uparta i wcale nie miała zamiaru opuścić mieszkania. A do tego zachowywała się w denerwująco hałaśliwy sposób. Słysząc jej odpowiedź Tori uniosła rękę i aktywowała omni-klucz, wybierając połączenie. SOC na pewno błyskawicznie załatwi sprawę - w końcu to Tori była właścicielką mieszkania, transakcja została zawarta oficjalnie i powinna się znajdować w… odpowiednim dziale. Wszystko było do sprawdzenia. Pytanie tylko jakim cudem JEJ mieszkanie zostało wynajęte komuś innemu. Nawet we własnym domu nie można się już czuć bezpiecznie!
Nim jednak zdążyła połączyć się z biurem SOCu, wiele rzeczy stało się niemal równocześnie. Cała elektronika jak na komendę zwariowała, ekran holowizora zapłonął pokazując po krótkiej chwili relację z jakiegoś wypadku… ataku terrorystycznego! Tutaj, na Cytadeli? Tori słyszała o ataku gethów jakiś czas temu. Na szczęście ona sama nie była tego zdarzenia świadkiem, a gdy pojawiła się na stacji życie zdążyło już wrócić do normy, jednak temat ten pojawiał się wciąż jeszcze w rozmowach czy w relacjach medialnych. Czy to możliwe, że gethy wróciły?
Omni Tori rozjarzył się identyczną transmisją jak widoczna w telewizji, oświetlenie i dozownik wody roślinki przy drzwiach aktywował się, zalewając okolicę snopem przesadnie jasnego światła i rozpylając mgiełkę wody - zdecydowanie zbyt obfitą i długotrwałą jak na potrzeby roślinki, z sypialni zaczęły dobiegać piski aktywnego terminala.
- Co na boginię… To znów gethy? - zaczęła i wpatrzyła się w wyświetlane w holowizji obrazy, wsłuchując się w relację. Wieża Rady zaatakowana… Nieznany los członków Rady… Jednak ostatnie, zniekształcone a jednak doskonale zrozumiałe zdanie sprawiło, że oczy Tori otworzyły się ze zdziwienia jeszcze szerzej. Co to wszystko miało znaczyć? Jakie grzechy?
Obraz zaczął śnieżyć, ekspres z bulgotem zaczął przelewać kawę, której plama zaczęła rosnąć na kuchennym blacie. Głośne szczęknięcie i brzęk kontrolki drzwi sprawiło, że asari odwróciła głowę w ich kierunku i z jeszcze większym zdziwieniem zobaczyła czerwoną kontrolkę blokady drzwi. Zdecydowanym krokiem ruszyła w tamtym kierunku i przyłożyła dłoń do zamka, próbując go odblokować, jednak urządzenie nie zmieniło swojego stanu. Kontrolka wydawała się zachowywać inaczej niż zwykle - i faktycznie, gdy Tori przyjrzała jej się dostrzegła, że holograficzny obraz drga, faluje delikatnie, a na tle czerwonej blokady pojawiają się jakieś niezrozumiałe, dziwne znaki. Odwróciła się od drzwi, słysząc głos kobiety i spojrzała na nią z niechęcią.
- Jesteś pewna, że nie wiesz, paniusiu? Wszystko zaczęło wariować od kiedy ty się tu pojawiłaś. To ty zablokowałaś zamek? Bądź więc tak łaskawa i go odblokuj - gethy czy nie gethy, atak na wieżę Rady był stosunkowo odległy w przestrzeni. Tori bardziej skupiała się na tym co się działo w jej mieszkaniu i w tym momencie najważniejsze było móc się w razie potrzeby z mieszkania wydostać. To, co zaczęło się przy Wieży mogło wkrótce dotrzeć i tutaj, nie wiadomo było czy zaraz po korytarzach i ulicach nie zaczną biegać uzbrojone automaty. Może trzeba by było poszukać jakiegoś schronu?
Pozostawała jeszcze jedna kwestia i czysto zawodowa myśl pojawiła się niemal natychmiast w jej głowie. Była lekarzem. Atak terrorystyczny z pewnością wiązał się także z rannymi i ofiarami wśród cywili. A jeśli tak… Mimo, że nie należała do personelu medycznego żadnej placówki Cytadeli, w razie potrzeby mogła zaoferować swoją pomoc. W końcu zna załogę Huerty… Jeśli się okaże, że zapotrzebowanie na lekarzy będzie większe niż zazwyczaj, zgłosi się…
Podłoga delikatnie, ledwo wyczuwalnie zawibrowała pod jej stopami, jakby w pobliżu uruchomiono jakiś generator. W szafce zadźwięczały kubki, światła na ułamek chwili przygasły. Tego już za wiele. Trzeba wezwać SOC - i powinna była zrobić to już dawno temu. Użyła omni-klucza który po ustaniu transmisji wrócił już do normalnego stanu, ale zamiast spodziewanego ekranu wyboru połączeń zobaczyła przygasającą chwilami, jednolitą bursztynową poświatę, na tle której co jakiś pojawiały się podobne jak na kontrolce drzwi hieroglify.
- Wasze omni działają? - podniosła wzrok na pozostałych - Chyba najwyższy czas...
Jękliwy dźwięk syren przebijający się do wnętrza mieszkania mimo grubych, dźwiękoszczelnych szyb w panoramicznym oknie przerwał jej słowa. Wibracje podłogi nasiliły się i mimo że delikatne, były już doskonale wyczuwalne. Tori odwróciła wzrok do okna i zmarszczyła brwi. Powolnym krokiem podeszła do niego i położyła dłoń na delikatnie wibrującej szybie, obserwując jak w rytm wibracji refleksy świetlne rozmazują się chwilami. Ale nie to ostatecznie przykuło jej spojrzenie.
- Na boginię... - powtórzyła, obserwując widoczną w oddali przestrzeń między dwoma z ramion stacji. Przestrzeń ta powoli, ale nieubłaganie zmniejszała się, nie pozostawiając złudzeń. Ramiona Cytadeli zamykały się.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

4 lip 2021, o 16:48

Rodriguez rozsiadł się na fotelu w salonie, wcześniej podając kubki z kawą obecnym kobietom. Już mógł się wysilić na odrobinę uprzejmości, niech straci. Powoli w jego umyśle zaczęły układać się wydarzenia poprzedniego wieczoru, chociaż większość i tak stanowiły dość spore pustki, ale to że przypomniał sobie imię asari już stanowiło sporą poprawę.
Uśmiechnął się na wyjaśnienia tajemniczej kobiety i pomyślał, że Cytadela w tym momencie ukazuje się jako kwintesencja chaosu. Przez moment zastanawiał się czy do apartamentów Rady też można było w tak łatwy sposób uzyskać dostęp, przez zwykle nieporozumienie, pomyłkę. To byłby ciekawy sposób na zawarcie nowych znajomości, że też nie wpadł na to kiedy był tu pierwszym razem spotkać się z Iris. Uśmiechnął się do swoich myśli.
- Centrum wszechświata, tak? Macie tu idealny porządek - skomentował z przekąsem upijając łyk aromatycznej kawy. Postawił na espresso, z racji że była już dość późna pora, a że Diego trzymał się włoskiej etykiety że mleko pija się do południa, więc zrezygnował z latte. - Dobra, na mnie już pora. Dzięki za fantastyczny wieczór i noc, chyba. I za kawę.
Wstał i ruszył w kierunku drzwi chcąc zostawić kobiety same sobie z ich problemem dzielenia mieszkania. Wtedy, ku jego absolutnemu zdziwieniu drzwi zamknęły się, a kontrolka na nich złowieszczo błysnęła czerwonym kolorem.
- Poważnie? - Diego odwrócił się w stronę Tori, jakby był pewien tego, że to właśnie kobieta steruje drzwiami wejściowymi. Mina, która jednak dostrzegł na jej twarzy rozwiała wszelkie jego wątpliwości. Dodatkowo na potwierdzenie jej niewinności wszystkie sprzęty w mieszkaniu zaczęły żyć własnym życiem, jak w jakimś chorym vidzie.
- Gethy?! - Rodriguez spojrzał za okno szukając potencjalnych odpowiedzi na milion pytań, które teraz pojawiły się w jego głowie. Skąd gethy na Cytadeli? Na zachowanie spokoju nie wpłynął też dobrze komunikat, wyraźnie utwierdzając Brazylijczyka w przeświadczeniu, że nie dzieje się dobrze. Rada! Diego sięgnął do omni-klucza i wybrał kontakt do Iris. Po pierwsze była jedną z niewielu osób, których losem Rodriguez się przejmował, więc miał szczerą nadzieję że kobieta żyje. A po drugie mogła mieć najlepsze i najpewniejsze informacje na temat tego co się dookoła dzieje.
Cześć.
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Daj proszę znać, trochę się martwię.
PS. Jestem na Cytadeli. Co tu się dzieje?
Twój D.
Miał nadzieję że wiadomość dojdzie bez problemu, chociaż biorąc pod uwagę fakt, że właśnie na jego oczach zamykały się ramiona stacji, to tak naprawdę wszystko było możliwe.
Odwrócił się w stronę kobiet i opadł z powrotem na fotel.
- Jestem drugi raz w życiu na Cytadeli, nie chciałbym tutaj umrzeć - powiedział ze spokojem. Nie miał pojęcia gdzie podziewają się jego kroganie, ale jak zwykle kiedy coś się działo znikali bez śladu. Tym razem Diego nie zamierzał bawić się w bohatera. Po prosty posiedzi tutaj i poczeka na ewentualny ratunek. W międzyczasie wysłał jeszcze wiadomość do Nicole, zdając jej krótką relację na temat przebiegu całej sytuacji, i poprosił żeby sprawdziła o co w tym wszystkim chodzi.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Cain
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 26 paź 2017, o 11:34
Miano: Meghan Vazquez
Wiek: 31
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Postać główna: Hawk
Lokalizacja: Kralla
Status: Operator C3 oddziałów Przymierza.
Kredyty: 33.750

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

5 lip 2021, o 00:37

Co jest?
No jak to co? Coś się zjebało. Jak zwykle, zresztą. Zawsze, gdy przed misją trzeba było coś załatwić, to to coś lubiło komplikować cały wylot. Ot, zwykłą zasadą - jak coś może się spierdolić, to z pewnością się spierdoli.
Nie sądziła tylko, że spierdoli się do tego stopnia.
Początkowo, jak każda zawiedziona klientka, westchnęła ostentacyjnie, spoglądając oceniająca na turianina i poziom, jaki reprezentował ten sklep. Nie obchodziło ją to, co mogło się w nim zepsuć - chciała po prostu odebrać paczkę, wykonać przekazane im zadanie i powrócić na statek. Każdy mały krok zbliżał ich do ostatecznego celu misji. Tym była dla niej sprzeczka z ekspedientem i stojącym obok technikiem - małym kroczkiem w wielkiej podróży, nad którym nie zamierzała się zbyt długo rozwodzić. Dlatego stała, z dłońmi założonymi na klatce piersiowej, przyglądając się czynnościom turianina z rosnącą niecierpliwością. W jej mało empatycznym umyśle, przyjęła optymistyczne założenie, że może naprawienie swojego pierdolnika zostawi po chwili na później, najpierw dostarczając im ich zamówienie.
A wtedy Cytadela zagrzmiała w posadach. I choć w górze widziała sufit sklepu, oczami wyobraźni spoglądała na obracające się niebo Okręgów.
Zaklęła pod nosem, w swoim języku, jakby to nie ujmowało jej profesjonalizmie. Lubiła wykorzystywać przewagę dodatkowego języka by w ten sposób prześlizgnąć do konwersacji słowa, których choć się nie wstydziła, to zawsze lepiej wychodziło gdy nikt ich nie zrozumiał.
Sięgnęła do omni-klucza, nim Karajev ją uprzedził. Skinęła mu porozumiewawczo głową, samej próbując wywołać którykolwiek z jej kontaktów dopiero gdy jemu nie udało się uzyskać stabilnego połączenia. Otrzymywane przez nią informacje były jednak szczątkowe, część była zakryptowana, czy przypominała dla jej niewprawionego oka zwykłe hieroglify.
- Nie.
Przeniosła wzrok na porucznika. Miał rację zakładając, że wybuchnie panika. Samo drżenie stacji poruszało strunami jej serca, wzbudzając w niej niepokój. Sprawiały, że kark sztywniał, a włosy jeżyły się na głowie.
Tym bardziej powinni opuścić ten sklep jak najszybciej.
- Musimy wrócić na statek lub znaleźć sposób na skontaktowanie się z dowództwem po nowe rozkazy - odrzekła, spoglądając na technika, który rzucił się do panelu i turiańskiego ekspedienta, który wydawał się przerażony - jak zresztą wszyscy naokoło.
Jak, w sercu, ona również. Jednak jej głos brzmiał twardo, zdecydowanie. Nie było miejsca na lęk tam, gdzie pojawiały się procedury.
- Cokolwiek się tutaj dzieje, nie leży w naturze naszej misji - dodała, zerkając znów na omni-klucz, który nie przyniósł jej żadnych nowych informacji. - A jeśli zamki są zablokowane, wywalimy drzwi z pierdolonych ścian jeśli będzie trzeba.
Tak jak chciała, tak zrobiła. Rozglądając się dookoła dla upewnienia, że otoczenie jest bezpieczne - poza wrogim mruganiem ekranów, ostrożnie ruszyła w stronę wyjścia, nawet jeśli technik dalej zajęty był badaniem panelu.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

5 lip 2021, o 17:35

Z fotela, w którym rozsiadł się Rodriguez, miał i d e a l n y widok na zamykające się ramiona Cytadeli, a także ponętne kształty asari, które w sposób dość metaforyczny, zanurzały się w coraz większą ciemność. Ponieważ elektornika wydawał się żyć własnym życiem, w momencie, w którym zamknęła się stacja, stracili wszelkie źródła światła nie licząc własnych, nie do końca posłusznych omni-kluczy.
Wiadomość, którą Diego nadał, została wysłana. I nie tylko ta. Zaraz po niej, do Iris Fel trafiły dziesiątki kolejnych. Każde o tej samej treści.
Chyba Cię kocham.
Chyba Cię kocham.
Chyba Cię kocham.
Licznik wysłanych pozycji pod jeden, prywatny adres rósł w zatrważającym tempie i w żaden sposób nie udało się zatrzymać tej samoświadomej machiny. Próba kontaktu z Nicole została odrzucona, jego omni-klucz miał teraz tylko jedne zadanie i żadna, inna opcja nie wchodziła w grę. Nawet, gdyby mężczyzna zresetował go zresetować, ten nadal wysyłał jedną i tą samą wiadomość do jednej - niezmiennej - adresatki.
W głuchej ciszy, przerywanej sykiem zwarć, do których dochodziło, gdy zbyt wiele sprzętów zaczynało się na zmianę włączać oraz wyłączać, a także niespokojnych oddechów, odezwał się omni-klucz Tori. Nagle, zaczęły do niej spływać informację ze Szpitala Huerty, choć asari formalnie nie pracowała w nim już od dłuższego czasu, otrzymywała na bieżąco rosnący bilans ofiar i zgonów, w ciągu minuty urósł on do setek i nic nie wskazywało na to, aby miał się zatrzymać. Wręcz przeciwnie. Momentami, skoki były spore. Przypominające stopnie, po których wdrapywał się coraz wyżej, i wyżej. Z czasem, Tori nie widziała już liczb, tylko te same, łypiące na nią z każdego ekranu w mieszkaniu hieroglify.
Xairana jako pierwsza usłyszała tykanie. Dochodzące gdzieś z oddali, jakby po drugiej stronie drzwi. Brzmiało znajomo, najemniczka rozpoznała je bezbłędnie i od razu. Ktoś właśnie wyciągnął przysłowiową zawleczkę, za dziesięć, dziewięć, osiem sekund, bomba wysadzi w powietrze przy dobrych wiatrach ten budynek, przy złych - zmiecie ze sobą pół Okręgu.
Sześć, pięć, cztery... W ostatniej chwili, Xairana ostrzegła pozostałych, aby odsunęli się jak najdalej, a głowy trzymali nisko. Wybuch, rozpaćkał ich rykoszetem po ścianach.
Nastała ciemność.

To było dziwne uczucie. Ziemia pod nogami drżała, gdy potężne ramiona stacji przesuwały się i zaciskały, zamykając Cytadelę na cały wszechświat. Procedura ta, miała zapewnić bezpieczeństwo przed zagrożeniem z zewnątrz, jednocześnie stanowiła śmiertelną pułapkę dla tych, którzy zostali na niej uwięzieni, a problem stanowiło nie to, co zbliżało się do stacji, tylko w niej zalęgło.
Turianin nie oponował, gdy Matthew mało delikatnie odsunął go od panelu kontrolnego i samemu wziął się do roboty. Najprawdopodobniej, gdyby tylko mógł, dalby od razu nura pod ladę i nie wychodził z niej, aż funkcjonariusze SOC nie zapewniliby go, że jest już bezdyskusyjnie bezpieczny, ponieważ jednak miał przed oczyma dwójkę umundurowanych żołnierzy Przymierza, dawało mu to być może złudne, ale jednak wyraźne poczucie, że nikt go tutaj nie zostawi na pastwę losu. Ludzie mieli altruistyczne skłonności. Ci tutaj na pewno też.
Tarczansky był w połowie diagnostyki, gdy jego omni-klucz rozdzwonił się po raz enty. Połączenie należało do Scootera, przebiło się przez wszystkie inne głuche telefony oraz kontakty dawno wymazane z pamięci urządzenia; na tle niepokornych kabli, w których majstrował, wyświetliło się popiersie mężczyzny, którym niesamowicie coś trzęsło. Gdziekolwiek się nie znajdował, cały świat mu się dosłownie walił na głowę.
- Cegła!? Cegła, słyszysz mnie!? Musisz stamtąd spierdalać, Zakara zaraz... - - urwało, a podobiznę Scootera zastąpiły zniekształcone hieroglify. Identycznie, jak te, które migały na ekranach w sklepie.
Vazquez nie była w stanie wykonać ani jednego połączenia. System ją odrzucił. Jakby nikt o jej personaliach i stopniu nie istniał w bazie danych Przymierza. Nagle, utraciła wszystkie dostępy, sieć upierała się, że jest intruzem i absolutnie nie ma nic wspólnego z wojskiem Przymierzem Układów, zablokowano jej wszystkie kontakty nie licząc dostawcy pizzy z ziemskiego miejsca urodzenia, komunikaty ostrzegały o konsekwencjach podszywania się pod żołnierzy i rychłą interwencję żandarmerii.
Tymczasem, na oczach Viktora wszystkie, wyświetlające w pomieszczeniu błąd ekrany zresetowały się i rozpoczęły wielkie odliczanie.

10
9


Przypominało to do złudzenia początek bardzo starych, ziemskich filmy z ery kina niemego. Obecnie, stanowiły nie lada rarytas dla koneserów, na aukcjach można było wylicytować autentyczne kopie takich tytułów jak Pancernik Potiomkin, Wicher, Metropolis za naprawdę sporą sumę kredytów.

8
7
6

W końcu, w odpowiedzi na rozwiązanie siłowe i zresetowanie, drzwi puściły, a spektakl się zaczął. Dwa, metalowe skrzydła wycofały się z sykiem, pogrążony w chaosie rynek stanął przed nimi otworem. Może jednak lepiej byłoby zostać w środku?

5
4
3
2
1


Omni-klucze Krajavena odebrał rozesłany przez dowództwo rozkaz priorytetowej ochrony Radnych, którzy stali się celem ataku. Nie zdążył go jednak doczytać do końca. To był ułamek sekundy. Jedno uderzenia serca. Promień rażenia wybuchu, objął także ten sklep i biegnących do korytarzy serwisowych do końca nieświadomych ludzi.
Kurtyna opadła. A wraz z nią zapadła ciemność.


Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

5 lip 2021, o 21:00

Huk.
Złowiony w ułamku sekundy obraz płomieni eksplozji pochłaniający techników w korytarzach serwisowych. Potem potworna siła, która odrzuciła go od drzwi.
Ciemność.
Ból.

Ocknął się gwałtownie, jak człowiek wrzucony nagle do lodowatej wody. Jego powrót do świadomości był równie nieprzyjemny. Wybuchł kaszlem, zapach dymu gryzł go w nozdrza, drażnił płuca. W uszach przeszywający gwizd, na ustach posmak metalu. Pisk stopniowo przeistaczał się w szum, nim pierwsze trzaski sypiących iskrami przewodów zaczęły przebijać się w tle. To było pierwsze co usłyszał.
Rozejrzał się odruchowo, lecz wciąż był zdezorientowany. Przytomność odzyskał, lecz świadomość powracała niechętnie w jego obtłuczoną czaszkę.
- Karajev!- usłyszał.
Zamrugał ciężko, otwierając za każdym razem szeroko oczy. Znów słyszał głos Opemanna, pył z rozbitego rakietą muru zmuszał go do kaszlu. Gorący piasek pił chciwie krew żołnierzy Przymierza i batariańskoch bojowników, jednako. Bez dyskryminacji.
Odruchowo sięgnął po broñ, lecz nie znalazł jej. Nagle zdał sobie sprawę, gdzie jest i że jeszcze nie otrzymał przydziałowego oręża po dokoptowaniu do nowej jednostki.
Stęknął, przetaczając się niezdarnie z pleców na brzuch i spróbował wstać. Zachwiał skę, nieznośne kołysanie zmusiły go do podparcia się o kontuar, lecz udało mu się. Potrząsnął lekko głową, do reszty zakotwiczając swoją uwagę na rzeczywistošci, z dala od złych wspomnień.
Ocena sytuacji
Paraliż środków łączności i systemów bezpieczeństwa. Dalej, ładunki wybuchowe. Lokalozacja? Magazyn dostawczy. Czy byl celem?
Nie, ładunek nie zniszczył sklepu wystarczająco, gdyby tak było, nie przeżył by nikt w środku. Fuszerkę wykluczył na podstawie dobrze przygotowanego ataku cybernetycznego, który poprzedzil eksplozję. Losowy akt zastraszenia?
Przypomniał sobie komunikat, na krótko przed detonacją. Chronić Radę.
Nie, miał solidne podstawy przypuszczać, że to nie była jedyna eksplozja. Grzechy... Czyje? Kogo terroryści chcieli ukarać? Radę? Uwięzili ich w zamkniętej Cytadeli, ale przy pierwszym sygnale ataku służby porządkowe musiały zaprowadzić Radę w bezpieczne miejsce, gdzie ciężko będzie ich sięgnąć.
Ta analiza nie zajęła mu dłużej niż osiem sekund. Tyle potrzebował, by zawroty głwy ustały wreszcie.
Zabezpieczyć teren- pomyślał- Ocenić straty w ludziach i sprzęcie.
Oczywiście najpierw sprawdził status dowódcy. Do niedawna jego jedynym zmartwieniem było prowadzenie drużyny po polu walki, nie musiał myśleć w wymiarze stricte strategicznym. Porucznik Vasquez leżała jeszcze na podłodze, nieruchoma. Szybko ocenił jej funkcje życiowe. Nie znał jej, nie miał znią żadnych więzi, lecz poczul ulgę, gdy pod palcami wyczuł tętnienie na jej szyi. Głowa nie zdradzała oznak krwawienia, nie znalazł też złamania na konczynach. Zastosował protokół AVPU.
- Pani porucznik!-- rzucił głośno.
Nic.
A oczywiście nie było, V nie pomogło, pora na P.
Zareagowała na bodziec bólowy.
- Mest pani cała, poruczniku?- spytał.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

6 lip 2021, o 18:02

Wzruszyła ramionami słysząc pytanie Diega. No tak, w sumie to ona sama zasugerowała udział syntetyków w tym całym zamieszaniu ale tak naprawdę to była pierwsza myśl, która jej przyszła do głowy po wiadomościach o wybuchu i gdy cała elektronika wokół zaczęła dosłownie wariować.
- To jest nas dwoje - mruknęła tylko komentując ostatnie zdanie mężczyzny, który na powrót rozwalił się w fotelu.
Na stoliku stał wciąż nietknięty kubek gorącej kawy, której miły i kuszący aromat zdawał się kontrastować z otaczającą ich rzeczywistością. To miał być taki spokojny dzień, a tymczasem wydarzenia nie dość, że potoczyły się lawinowo i to w absolutnie nieprzewidywalnym kierunku, to jeszcze wszystko wskazywało, że to nie był koniec atrakcji. Tori wciąż stała przy oknie, wpatrując się z jakąś niezdrową fascynacją w nieubłaganie zmniejszającą się przestrzeń między zamykającymi się ramionami stacji. Jak ścierane gigantyczną gąbką znikały malownicze wstęgi rozświetlonego, zjonizowanego gazu i pyłu Mgławicy Węża stanowiące zazwyczaj stały element “nieboskłonu” - na tyle naturalny, że niedostrzegalny już po tak długim czasie spędzonym na Cytadeli. Teraz jednak stopniowa zmiana widoku i świadomość, że Cytadela zamyka się jak skorupa odgradzając ich wszystkich od reszty kosmosu przyprawiała o gęsią skórkę - była swoistym znakiem ostrzegawczym. Cały wszechświat wokół nich znikał, zasłaniany przez gigantyczne ramiona i mrok ogarniający budynki i ulice - Tori w przebłysku jakiejś irracjonalnej myśli dopiero teraz zdała sobie sprawę, że zamknięcie się stacji i atak terrorystyczny to nie wszystkie ich problemy. Zostali odcięci od świata zewnętrznego, Cytadela stała się… cytadelą, twierdzą i potencjalnym pancernym grobowcem dla wszystkich wewnątrz gdy skończą się zapasy i powietrze zanim sytuacja zostanie opanowana. Pocieszającym był jedynie fakt, że zapasów powinno być sporo, ale na chwilę obecną nie mogli liczyć ani na pomoc z zewnątrz, ani na możliwość ucieczki.
Tori marszcząc brwi odwróciła się od okna i obrzuciła szybkim spojrzeniem Xairanę i Diega.
- Ktoś z was zna się na elektronice? Dacie radę obejść blokadę zamka? Nie możemy tutaj siedzieć wieczność…
Wiszący na ścianie, śnieżący holowizor wyłączył się nagle, by sekundę później zapłonąć ponownie obrazem kłębów dymu w pobliżu wieży Rady i biegających w panice ludzi. Obraz ten został jednak już chwilę później zastąpiony przez długą litanię tych samych dziwnych, czerwonych symboli które Tori wcześniej widziała zarówno na zamku drzwi jak i na swoim omni. Symbole płonęły oskarżycielsko sekundę czy dwie by zniknąć, gdy holowizor znów się wyłączył - tylko po to by zacząć swój cykl od nowa.
- ...choć tutaj to bardziej by się egzorcysta przydał - dokończyła. - Paniusiu… - odwróciła się do kobiety starając się sobie przypomnieć czy jej imię padło wcześniej w trakcie rozmowy, ale jej pamięć nie odszukała takiej informacji - Masz jakieś imię? Jesteś w moim mieszkaniu, niezaproszona co prawda ale zawsze, a nasze imiona już znasz. Chyba, że chcesz być dalej nazywana paniusią…?
Przerwał jej dwutonowy sygnał jej omni-klucza sygnalizującego odebranie wiadomości. Z lekką ulgą uniosła rękę z omni do oczu - jeżeli urządzenie w końcu ożyło, to będzie można wezwać pomoc. Albo może to znaczyć, że wszystko zaczyna powracać powoli do normy i wkrótce wszystko zostanie ogarnięte.
Otrzymana wiadomość - wróć - raczej strumień danych nie był jednak normalny. Dostępy Tori do systemów Huerty zostały odcięte już jakiś czas temu, dlatego wyświetlone logo szpitala i rozpoczynający się, ciągły feed danych na temat liczebności rannych i ofiar, dostępnych łóżek w szpitalu, kontaktów i przekierowań do innych placówek medycznych Cytadeli, przypisywanego na bieżąco do listy rannych personelu medycznego wraz z krótkimi opisami urazów - wszystko, co szpitalna WI mogła zrobić by zareagować na tak dramatyczną sytuację. I mimo, że Tori nie powinna być uprawniona do możliwości dostępu do tych danych, obserwowała rozszerzonymi oczami rosnące w przerażającym tempie liczby poszkodowanych. Tempo to wcale nie zamierzało słabnąć - wręcz przeciwnie. Przedstawiane w postaci grafik, wykresów, słupków i numerycznie wartości rosły w dziesiątki, potem w setki, by w końcu zniknąć jak zdmuchnięte, zastąpione znów przez te same, denerwująco obce znaki.
- Na Athame, co się tu dzieje…? - Odezwała się, wciąż jeszcze wpatrzona w wyświetlacz, następnie przeniosła wzrok na Diego, który również walczył ze swoim omni-kluczem próbując wyegzekwować jakieś polecenie, a potem na Xairanę. Ludzka kobieta zdawała się czegoś nasłuchiwać, po czym głośnym okrzykiem próbowała ich ostrzec.

Za późno.

Ryk eksplozji odbił się głośnym echem tak wewnątrz pomieszczenia, jak i w głowie asari. W tym samym niemal momencie poczuła uderzenie w plecy - nie była nawet świadoma, czy była to fala powietrza, czy coś fizycznego. Ciało Tori otoczyła migotliwa, błękitna poświata biotyki, ale nie zdążyła uformować bariery która mogła ją ochronić. Uderzenie eksplozji pchnęło lekarkę z wielką siłą wyduszając powietrze z płuc, dodatkowo wzmocnione uderzeniem w pobliską ścianę. Tori osunęła się na ziemię i pierwszą rzeczą, którą sobie uświadomiła, była nagle zapadła cisza. Potem przyszedł ból, ogarniający niemal całe ciało. I nagła potrzeba nabrania powietrza. Asari wciągnęła głośno powietrze niemal się nim zachłystując i zakaszlała. Zakaszlała? Niemal nic nie słyszała. Przez watę otulającą jej uszy ledwo przebijały się jakieś odległe dźwięki.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

7 lip 2021, o 00:56

Co by nie mówić Xairana też zupełnie inaczej wyobrażała sobie ten dzień. Jak? W bardzo prosty sposób. Po prostu zamierzała przespać większość z tego dnia i tyle, nie przejmować się tym co się dzieje. Jak widać od rana jednak ten dzień nie szedł tak jak powinien, ani tak jak był zaplanowany. Patrząc na to co się dzieje, to chyba ona teraz żałowała, że nie przy sobie żadnych syntetyków, bo w zastałej sytuacji, nie zostało chyba nic lepszego jak się naćpać, żeby chociaż móc spojrzeć na to wszystko, cóż w bardziej wesoły sposób.
Prawdą było, że chyba jedyną namiastką normalności w tym miejscu były ten włąśnie kubek kawy i jej roztaczający się aromat. Poza tym wszystko wkroczyło jakby w jakąś zwariowaną rzeczywistość, w której zdecydowanie nie chciałaby być. Kto by pomyślał jeszcze dziesięć minut temu, że zacznie się teraz coś tak niesłychanego jak zamykanie się Cytadeli, zamachy terrorystyczne, wariujące urządzenia domowe rodem jak z filmów z gatunku horror o nawiedzonych mieszkaniach czy domach. Czy to wszystko w ogóle mogło być prawdziwe?
Xairana wolała nie zagłębiać się w czarne rozmyślaniach, dlatego nie zajęła się przypatrywaniem, tego co się dzieje z Cytadelą, zamiast tego wolała w chwili obecnej zająć się bardziej palącym problemem, czyli tym jak wydostać się z tego mieszkania, które chwilowo stało się ich więzieniem. Poza tym tutaj mogła coś naprawdę zdziałać, a nie tylko stać przerażona tym co dzieje się na zewnątrz. Starała się przyjrzeć szalejącym urządzeniom, chciała zobaczyć czy da się je w obecnej sytuacji na dobre wyłączyć, zwarcie, które może potencjalnie mieć miejsce nie wróżyło nic dobrego.
Kiedy usłyszała Tori odwróciła się do niej.
-W tym się możemy zgodzić, też zaczęłabym od egzorcysty....Na elektronice tak sobie, chyba, że Diego się zna, jeżeli nie to mogę spróbować otworzyć drzwi, ale możliwe, że będziesz musiała kupić nowy. Może nawet drzwi. stwierdziła, czekając na odpowiedź Diego, czy muszą uciekać się do bardziej ekstremalnych rozwiązań.
-Znam Twoje imię i widziałam Cię nago, to więcej niż większość moich kontaktów...rano czy wieczorem. Moje imię to Xairana. rzuciła nieco żartobliwie, humor to zawsze była dobra droga ucieczki. Miała odpowiedzieć na kolejne pytanie Tori, kiedy usłyszała coś dziwnego. Tykanie. Po drugiej stronie drzwi. Bomba. Nie było co do tego wątpliwości.
-Zaraz wybuchnie bomba, głowa nisko kurwa i odejdźcie od drzwi... chciała powiedzieć coś więcej, ale skończyło się na tym, że poczuła wybuch w postaci silnego podmuchu , który posłał ją na którąś ścianę, a potem została już tylko i wyłącznie ciemność.
ObrazekObrazek
Cain
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 26 paź 2017, o 11:34
Miano: Meghan Vazquez
Wiek: 31
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Postać główna: Hawk
Lokalizacja: Kralla
Status: Operator C3 oddziałów Przymierza.
Kredyty: 33.750

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

9 lip 2021, o 01:33

10, 8.
Staromodne odliczanie z początku niewiele jej powiedziało. Ot, wyświetlana na ekranach reklama - jedna z wielu, po prostu ta dla odmiany nie była uszkodzona. Nie oglądała zbyt wiele tego, co transmitowano w extranecie. Nie miała na to czasu, wciskana od jednego przydziału do drugiego, większość czasu paląc w trakcie podróży tunelami Przekaźnika, gdzie nie sięgały boje komunikacyjne umożliwiające jej połączenie z siecią.
7, 6...
Kurwa.
- Musimy się stąd wydostać - wyrwało się z jej ust, głuche, gdy w tym czasie przerażająca świadomość tego, co faktycznie oznaczało odliczanie, zalewała jej umysł.
Jakaś jego cząstka nie chciała w to uwierzyć. Zamknięcie Cytadeli wciąż postrzegała jako coś ogólnego. Dotyczącego całokształtu stacji i bezpieczeństwa jej mieszkańców - owszem. Ale nie tego miejsca konkretnie. Nie losowego, gównianego sklepiku w Zakerze, w którym mieli pojawić się na dosłownie kilka minut i wrócić na statek.
5,4...
Wierzyła w zrządzenie losu. Był kapryśny, zawodny, oceniał ludzi sobie tylko znaną miarą. Jednak zwykle potrafiła trzymać się jego dobrej strony. Czym zawiniła tym razem?
3,2...
Odsunęła się od ekranów, choć podświadomie wiedziała, że to nie one są głównym zagrożeniem w tym pomieszczeniu. Jej wzrok taksował pomieszczenie, szukając najszybszego, najbardziej efektownego wyjścia w tym chaosie. Dostrzegła je, wreszcie, błyszczące czerwienią zablokowanego panelu.
- Karajev! - zdążyła krzyknąć, dłoń unosząc w górę, w wymownym geście wskazując przejście.
A wtedy nastała ciemność.
ObrazekObrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

9 lip 2021, o 11:03

Rodriguez spojrzał na swój omni-klucz, który ewidentnie odmówił wysłania wiadomości do Nicole. Spróbował więc jeszcze raz i kolejny, wreszcie zrezygnował i irytacją trzepnął w urządzenie. To prawdopodobnie okazało się największym błędem w tym momencie. Urządzenie dosłownie zwariowało.
- Co...? Nie, nie, nie nie - klikał już na oślep próbując zatrzymać ten potok spamu, którego nie miał w ogóle w tym momencie na myśli. Zaraz się okaże, że będąc blisko śmierci, naszło go na jakieś wyznania, do których normalnie się przecież nie przyznawał. - Może się jeszcze kurwa oświadcz.
Nie bardzo mogąc w jakikolwiek sposób wpłynąć na to co się działo z jego własną elektroniką potarł twarz ręką. Najwyżej później będzie się z tego tłumaczyć albo i nie, biorąc pod uwagę, że dookoła zaczęły się dziać coraz dziwniejsze rzeczy. Może jednak zaraz faktycznie zginie i będzie po problemie. Tori najwyraźniej miała podobne zmartwienia jak i on, bo klucz asari nie przestawał wyć informując o nowych, spływających do niego wiadomości. Uniósł brwi i pokiwał głową dając jej do zrozumienia, że jego omni też zwariował.
- Mogę spróbować, ale przy wariującym sprzęcie nie wiem czy to się na wiele zda - powiedział i podszedł do drzwi uruchamiając program deszyfrujący. Zablokowane drzwi były jedyną drogą ucieczki, którą Rodriguez bez wahania by wybrał w tym momencie. Na elektronice znał się wystarczająco dobrze, jednak nigdy nie musiał z tego korzystać. W zasadzie to nawet w tej dziedzinie wolał wyręczać się kimś innym, jak zresztą w praktycznie wszystkim co wiązało się z nawet minimalną odpowiedzialnością. Tym razem jednak nie miał innego wyjścia, więc zrobił jak powiedział.
Nie zdążył jednak tak naprawdę dojść dobrze do drzwi, usłyszał w ostatniej chwili charakterystyczne tykanie, krzyk Xairany, a potem wszystko ucichło.

Diego.

Biegł przez plażę wypluwając sobie praktycznie płuca.
Uciekał przed czymś? Kimś? Ktoś go chyba gonił, był już blisko, Diego niemal czuł ciężki oddech pościgu na plecach. Piasek był sypki, on był boso, plaża ciągnęła się w nieskończoność, nie było żadnej innej drogi ucieczki. Znów miał dziesięć lat.

Diego.

Mysterios Nook, szampan, jacuzzi, radna. Iris. Rodriguez siedział w ciepłej i bulgoczącej wodzie upijając łyk szampana. Było spokojnie, niemalże sennie. Iris wstała i trzasnęła go z całej siły w twarz.

Diego.

Pulsujące światełko w jego rękach nie chciało zgasnąć. Przecież wprowadzili dobry kod, musi się dezaktywować inaczej cały budynek wyleci w powietrze. Pieprzonego bohaterstwa mu się zachciało. Ratować biednych, zblazowanych bogaczy. Trzeba było po prostu uciekać, jak była okazja. Światełko pulsowało coraz mocniej.

DIEGO!
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

9 lip 2021, o 13:25

Nie należał do zbyt uprzejmych i delikatnych. Jeśli była robota do wykonania, nieważne było czy miał do czynienia z Radnym czy ekspedientem. W chwili takich jak ta istniały priorytety ważniejsze od łańcucha dowodzenia czy hierarchii społecznej. Składające się ramiona Cytadeli nie ułatwiały skupienia się na zadaniu. Drżąca pod stopami podłoga budziła niepokój, technik dostał ciarek, cały czas zdawał się czuć zimny oddech na plecach. O wiele okrutniejszy, niż ten, gdy podczas awarii do maszynowni schodził kapitan Venus.
W chwilach takich jak ta czyny liczyły się znacznie bardziej, niż słowa. Cała konwersacja między żołnierzami nie przykuwała jego uwagi. Zdążył jedynie wywnioskować skrajną różnicę między Vasquez i Karajevem. Kiedy ten drugi starał się poszukać złotego środka między rozkazami, protokołami działania a bezpieczeństwem cywili, ta pierwsza była gotowa poświęcić wszystko, byleby tylko dowiedzieć się co dowództwo ma do powiedzenia w kwestii tego co jego żołnierze mają myśleć w danej chwili. O ile potrafił to zrozumieć, gdyż była to jedna z wielu składowych służby dla Przymierza, to w tej sytuacji wydawało mu się to niewykonalne i zbędne. Najprawdopodobniej dowództwo, na które tak bardzo liczyła było pogrążone w takim samym, a może jeszcze większym chaosie...
Nagle wszystkie monitory zaczęły wariować. W żaden sposób nie ułatwiało to zadania. Działanie pod wpływem stresu, pod presją czasu, w stanie nieważkości czy innych strefach niebezpiecznych nie robiło na nim większego wrażenia. Tym razem we flakach odczuwał to nieprzyjemne wrażenie niepokoju przyprawiające o mdłości. Czoło zrosiło się potem, serce biło jak oszalałe. Kiedy omni-klucz kolejny raz zaczął wariować, oderwał się od panelu sterowania drzwiami, próbując zrestartować urządzenie.
- Scooter?! -Krzyknął w stronę znajomej sylwetki wyświetlanej przez komunikator.- To ja! Matt! Co?! Spierdalać?! Dlacz...- Kiedy oderwał wzrok od omni-klucza, dostrzegł rozpoczęte odliczanie. Nie było to nic dobrego i niemal od razu połączył fakt połączenia od Scootera do niego czy raczej...Cegły. Oczy otworzyły się szerzej, a serce zdawało się walić tak mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć z klatki piersiowej.- Kryć się! -Krzyknął w chwili, gdy odliczanie dobiegło końca...
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

10 lip 2021, o 08:36

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Okręgu Zakera

10 lip 2021, o 10:08

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

W jednej chwili, oczy postronnych skupiały się na zamykających się ponad ich głowami skrzydłach stacji. W drugiej, ich już nie było.
Środek Okręgu Zakara zapadł się, wciągając wszystko - i wszystkich - ze swojego najbliższego otoczenia do środka. Nie było wyjątków. I szczęśliwych przypadków.
Z dziury o średnicy wielkiego, korporacyjnego wieżowca, zionęła przytłaczająca pustka. Migoczące światła z wciąż działających, mimo pęknięć neonów odsłaniały skrawki korytarzy serwisowych wykorzystywanych na co dzień przez Opiekunów na kolejnych, lecących w dół poziomach stacji, ale przede wszystkim ciała, do których ciężko będzie się dostać.
Tępy ból z tyłu głowy, metaliczny posmak krwi w ustach, powiększające się limo pod okiem bądź rozcięty łuk brwiowy. I znowu ten dzwoniący omni-klucz Rodrigueza. Jakby to, co przed chwilą się wydarzyło było tylko złym snem. Koszmarem, z którego dopiero się wybudzali, ponieważ tak naprawdę ich dzień dopiero miał się zacząć. Tyle że całą trójkę rozrzucono po jedynym, trzymającym się jako tako w całości skrawku tego, co jeszcze rano było pokojem dziennym w mieszkaniu Tori, przed sobą mając dosłownie dziurę, a w niej, krajobraz po bitwie.
Oślepiające światło drażniło oczy Tori, zmuszając ją do tego, aby zaciskała powieki, co tylko potęgowało paskudny, mdlący ból głowy. Asari leżała pod pozbawionym już szyby oknie, w blasku okolicznego bilborda, na którym wciąż wyświetlały się te same, śnieżące hieroglify. Pod jej delikatną skórą wykwitały sińce, miała limo pod jednym - a może dwoma? - okiem i rozcięty kącik ust. Za nią, było względnie bezpiecznie, choć nie mogła oprzeć się wrażeniu, że cały budynek przechylił się niebezpiecznie blisko jednej krawędzi i prędzej czy później, jej osobiste rzeczy zaczną spadać na głowę, z drugiej - za oknami - miała przepaść, a pod nią krater po wybuchu.
Xairanę szczęśliwie odrzuciło na miękkie poduszki, którymi wyłożona była kanapa. Wygrzebując się z nich, najemniczka czuła nieprzyjemny ból w okolicach barku. Coś musiało chrupnąć w jej kościach, ponieważ najmniejszy nawet ruch lewą ręką powodował przeszywający do szpiku kości ból. Mowy nie było, aby tę ręką sięgnęła za siebie. Dopiero w świetle rzucanym przez wpadające z zewnątrz hologramy, dostrzegła, iż zostawia za sobą cienką strugę krwi. Adrenalina robiła swoje, nawet nie czuła, jak mocno ma poharatany bok przez szkło. Część odłamków utkwiła w skórze, robiąc z niej malowniczą mozaikę.
Diego ocknął się przygnieciony do ziemi metalową blachą. Skrępowany, nie mógł zareagować na dzwoniący omni-klucz, a także odebrać połączenia z próbującą się z nim skontaktować Nicole. Jeszcze przez moment, widział przed oczyma wyciągającą się ku niemu Radną otuloną pianą, a na karku czuł oddech śmierci, jaki towarzyszył mu w Empyries, lecz wszystkie mary rozpłynęły się, kiedy zdał sobie sprawę, że nie jest w stanie odetchnąć pełną piersią - połamane żebra wbijały się w jego wnętrze jak igły, a świszczący oddech był jak sygnał ostrzegawczy.
Pierwszy, przytomność odzyskał Karajev. Leżał, przysypany gruzowiskiem. Po swojej lewej stronie, dostrzegł nieprzytomnego turianina. Z tyłu jego głowy, sączyła się krew. Po prawej, odnalazł wzrokiem Panią Porucznik. Rzężenie, jakie wydobywało się z jej klatki piersiowej przy najmniejszym nawet wdechu powietrza nie brzmiało dobrze. Budziło tylko jedne skojarzenia - krwotok wewnętrzny. Widział po kobiecie i jej szeroko otwartych oczach, że pierwszy szok jeszcze nie minął, miał więc szansę, aby uspokoić ją, a także powstrzymać przed pierwszym, gwałtownym, bolesnym szarpnięciem się do góry, gdyż doskonale wiedział, jak Cain zareaguje, gdy zda sobie sprawę, co właśnie się z nią dzieje.
Wiedziony poczuciem obowiązku, wygrzebał się spod gruzu, ignorując fakt, że poobijany utykał na jedną nogę. Klęknąwszy przed porucznik, dopiero z tej perspektywy dostrzegł, iż ta jest przygwożdżona do ziemi przez wbity w okolicach jej uda pręt. Przeszedł na wylot, wchodząc jak nóż w masło.
Kawałek dalej, z rozbitych szyb wygrzebywał się Tarczansky. Był chodzącym obrazem nędzy i rozpaczy na skraju przepaści, od której oddzielał go jeden, nieuważny krok. Poharatana twarz krwawiła, a cienkie strużki skapywały w dziurę, na skraju której nagle znalazł się sklep.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Wróć do „Okręg Zakera”