Jeden z pięciu okręgów na Cytadeli, zdominowany gł. przez volusów, elkorów i hanarów, posiada jednak też wydzieloną ludzką strefę o nazwie Shin Akiba.

Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 281
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Restauracja "El Jefe"

11 sty 2022, o 01:05

Pierwsza seria pytań została przez Ishę zdana. Zamówiła już swoje jedzenie i dostała picie od kelnera, któremu podziękowała jednym, szybkim uśmiechem, po czym bardzo szybko zanurzyła się w napoju, cicho spijając go przez słomkę.

- Ta, mam tu wynajęte mieszkanie, takie całkiem...nienajgorsze. A co u Ciebie?- odparła po chwili, jeszcze zanim w ogóle padły następne pytania Isyxy.- Dalej z Łowczyniami? C-córeczka mamuś? - zapytała, lekko poprawiając sobie bluzę.

Póki co Isyxa uderzała w gadanie o starych, dobrych czasach i tym kiedy się widziały. Pytała też o zdrowie i dobrobyt siostry, zupełnie tak jakby faktycznie ją to obchodziło. Isha w zasadzie nie wiedziała czy jest to przyjemna wymiana miłych słówek i typowych przywitanek, czy faktycznie ją to obchodziło. Jeśli chodziło o pytanie zadane przez najemniczkę, to szczerze była ciekawa. Coś musiało się stać, skoro chciała się spotkać. Coś może...sporego?



Kolejna seria pytań. Można było czuć się trochę jak na przesłuchaniu, choć niby była to milutka pogawędka.
- No...puszkowata. Tak. Ciężko się nie zgodzić, to w końcu gigantyczna puszka na środku kosmosu, w sensie, to...tak trochę...w nazwie, nie? Ale ogólnie to lubię to miejsce, ma swój urok. Na przykład nie jest Thessią. No i tak, mam tu przyjaciół, więc jeśli chciałaś sprawdzić czy siostrzyczka ma się tu dobrze i nikt się nad nią nie znęca, to misja zakończona.- zaczęła dosyć niepewnie, ale skończyła wypowiedź już nieco bardziej w swoim stylu.- Chyba, że jest coś więcej? W sensie, coś więcej po co tu jesteś? Skoro już opuściłaś mateczkę Thessię, to musi być ku temu JAKIŚ powód, n-nie?

Zadała to pytanie dosyć bezpośrednio. Średnio chciało bawić się jej w smalltalki, chciała mieć to z głowy. Mocno wątpiła w nagłą przemianę siostrzyczki w kogoś ekstremalnie kochanego. Za dobrze ją znała i chyba wykombinowała o co jej chodziło, ale jeszcze...nad tym myślała.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

11 sty 2022, o 01:51

Gdyby było to prawdziwe przesłuchanie, Isyxa samą entropią swoich wypowiedzi zdołałaby ukradkiem wyciągnąć z drugiej osoby odpowiedzi. Gawędziła, o wszystkim, o niczym, przeplatała to co nieistotne z tym, co faktycznie ją interesowało. Otumaniony ilością informacji człowiek z trudem mógłby się połapać, na co konkretnie powinien odpowiadać, a co było wyłącznie kulturalną wymianą uprzejmości, na które społeczeństwo posiadało już kilka gotowych odpowiedzi, po które można było sięgnąć.
Przy tym wszystkim wydawała się błogo nieświadoma tego, jak chaotyczny staje się przebieg tego spotkania. A może po prostu o to nie dbała. Starsza D'veve posiadała tak wiele masek, że rozmawiający z nią ludzie mogli mieć trudność w rozpoznawaniu jednej od drugiej. Zmieniała je płynnie, tak jak tematy rozmowy.
- U mnie? Absolutnie po staremu - machnęła ręką, choć w jej głosie Isha natychmiast rozpoznała te drobne przejawy dumy, jaką kobieta czerpała ze swojej kariery. - Wiesz, służba nie jest prosta, ale matka bardzo mnie wspiera. Ostatnio o naszym oddziale pisali w Dzienniku Lirii, wyobrażasz to sobie? Zaproszono nas na galę, a ja już nie pamiętam, jak na takie okazje należy się ubrać... - westchnęła w sposób tak wiarygodny, że nawet Isha mogłaby poczuć na chwilę, że opisywany przez nią problem był prawdziwą tragedią. - Zresztą, co będę mówić, pewnie już o tym czytałaś!
Uśmiechnęła się szeroko, nie drążąc tematu swojego oczywistego zwycięstwa, tylko z góry zakładając, że młodsza D'veve była w temacie - nawet, jeśli nie utrzymywały ze sobą kontaktu od dłuższego czasu. Niestety cokolwiek poczynił ich oddział, nie było to na tyle istotne na tle galaktycznych wydarzeń by wydostać się poza prasę lokalną, z którą Isha nie miała zbyt wiele do czynienia od opuszczenia Thessii.
Asari odsunęła swój kieliszek obok na widok nadciągającego kelnera. Ciężko było stwierdzić, czy tak potwornie długo zajęło im przygotowanie obiadu, czy zrobili to w ekspresowym tempie - po prostu konwersacja z Isyxą zaginała czasoprzestrzeń dla przesłuchiwanej przez nią Ishy, wydłużając ją niemiłosiernie.
Danie młodszej D'veve było stosunkowo proste, choć ładnie zaprezentowane. Kotlet w panierce z mielonego mięsa z jakiegoś ziemskiego zwierzęcia z dodatkiem pieczonych ziemniaków i kolorowej sałatki. Danie Isyxy było znacznie bardziej wyszukane. Miseczka gęstej zupy bogatej w warzywa i owoce morza prezentowała się bardzo bogato i elegancko. Kobieta z lekkim niesmakiem spojrzała na wyłowione przez siebie mięso, dostrzegając, że jego kształt nieco przypominał macki na głowie asari.
- Ciekawe jak zareagowaliby, jakbyśmy w naszej kuchni serwowali im falliczne potrawy - skomentowała z westchnieniem, po chwili zawahania wsuwając mięso do ust pomimo jego podobieństwa do elementu ich własnej biologii. - Dlaczego to się nazywa owoc w ich języku? Przecież to mięso.
Znów ucichła, widząc grasującego po drugiej stronie lokalu kelnera, choć prawdopodobnie dosłyszał jej kolejną uszczypliwość. Isha znała ją na tyle by wiedzieć, że w razie jakiejkolwiek konfrontacji Isyxa najwyżej uśmiechnie się niewinnie i tonem słodkiej idiotki zrzuci winę na karb swojej niewiedzy.
Przerwała na moment jedzenie, które mimo swoich niecodziennych kształtów było całkiem smaczne, unosząc wzrok na Ishę gdy ta zadała bezpośrednie pytanie. Dopiero wtedy na twarzy starszej siostry na sekundę zagościł przemykający po jej twarzy cień niezadowolenia, który natychmiast schowała za jedną ze swoich masek.
- Ależ Isha, to miejsce pozbawiło cię już kultury? Zjedzmy. Pozwól się twojej siostrze nacieszyć twoim towarzystwem nim znikniesz znów chol... nie wiadomo gdzie - uśmiechnęła się szerzej, może aż zbyt szeroko, by zachowała przy tym wiarygodność i, jak gdyby nigdy nic, powróciła do jedzenia.
Dokończenie dania i napojów, które sobie zamówiły, zajęło im kilkanaście minut, przez które Isyxa skutecznie prowadziła konwersację, czasem nawet sama sobie odpowiadając jeśli nie doczekała się reakcji od młodszej D'veve. Po skończeniu swojego drinka, odsunęła od siebie naczynia sugerując kelnerowi, by je zabrał i sięgnęła do terminala przy ich stoliku, bez zawahania płacąc za ich zamówienia.
- Mam świetny pomysł - rozporządziła, nic sobie nie robiąc z kwestii, którą Isha poruszyła wcześniej. Na twarzy wymalowaną miała jednak radość planem, który zrodził się w jej głowie. - Napijmy się czegoś mocniejszego. Potańczmy, jak wtedy, za starych - niemal antycznych - czasów! Widziałam ostatnio w vidzie rozróbę w Norze Chory. Nigdy tam nie byłam, może się przekonamy?
Wstała od stolika, przeciągając się lekko, bo minęło kilkadziesiąt minut odkąd weszły tutaj i zamówiły dla siebie jedzenie. Widząc, lub wyczuwając niechęć ze strony młodszej siostry, Isyxa podparła dłońmi boki.
- No nie daj się prosić. Wiesz, że jak pojadę to znowu nie zobaczymy się nie wiadomo ile - przewróciła lekko oczami. - Jesteśmy rodziną przecież. Pamiętasz?
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 281
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

11 sty 2022, o 22:23

Rozmowa z Isyxą była na tyle chaotyczna i pełna różnych prób wyciągnięcia od Ishy czegoś, że przez pierwsze kilkadziesiąt minut tego wszystkiego miała pewien problem z połapaniem się w tym co się tu działo. Był taki moment, że ta zastanawiała się nad tym czy siostra faktycznie się zmieniła, ale nie minęło dużo czasu nim Asari otrzeźwiała. Wpierw typowe oznaki dumy dotyczące Dziennika Lirii, potem oczywiście założenie, że Isha już o niej czytała (bo przecież nie ma niczego lepszego do roboty niż sprawdzanie czy jej gorszej siostrze dobrze poszło na gali)...choć starsza D'veve mocno się starała, kawałeczki maski nieco pękały.

Większość osób by nabrała. Większość pewnie szłaby za nią w ogień na potańcówę, ale Isha...cóż, czego by o tej młodej, chaotycznej kupie mentalnego złomu nie mówić, zna Isyxę dosłownie całe swoje życie. Znała więc część jej arsenału sztuczek.

- Ta, oczywiście że czytałam.- Nie czytała. Mówiąc to jednak minimalnie się uśmiechnęła, częściowo chcąc połechtać Isyxie ego i uśpić na chwilkę jej czujność.

Miała coś na kształt planu, choć w sumie średnio wiedziała po co angażuje się teraz tak bardzo w tę pogawędkę. Ciężko było jej to stwierdzić i zdecydowanie nie zamierzała teraz o tym myśleć.
Gdyby na przeciwko Ishy był jednak ktoś, kto umiałby odczytywać najbardziej skryte i nieznane nikomu myśli, to mógłby odczytać, że ta próbuje chyba coś sobie udowodnić. Udowodnić poprzez ten dziwny mentalny sparing, który tu zachodził.

W pewnym momencie na chwilkę ujawniła się Isyxa w pełnej krasie. Pasywno-agresywne wyzywanie od niekulturalnych, skryte myśli...a na koniec chaotyczne i szybkie zaproszenie na potańcówkę by zmienić temat.
Przez chwilę w głowie Asari było najgorsze. Czy starsza siostra chciała ją upić i skompromitować? Albo upić i wyciągnąć jakieś informacje? Jeśli tak, jakie? Po co? Przecież Isha nie była w życiu starszej siostry przez ostatnie parę dekad.

- W zasadzie to...wiesz, masz rację.- stwierdziła, kończąc jedzenie.- W sensie, jesteśmy rodziną, możemy się nacieszyć swoim towarzystwem i tak dalej, aaaaaaaaaaaaaaaale! Skoro już z-zbieramy się na takie rodzinne wyznania, to może chciałabyś poznać moje...uhhh...zastępstwo za rodzinę? W sensie wiesz, przyjaciół. Zadzwonię po nich i zaraz pójdziemy na potańcówkę w większej grupie. Oczywiście nikt nie przebije najlepszego tancerza po tej stronie Cytadeli, czyli mnie, aaale...no...wiesz. Zapoznasz ich, pewnie bardzo chętnie poznają moją kochaną siostrzyczkę.- wypowiedziała to wszystko dosyć szybko i na swój sposób chaotycznie, czasami się jąkając czy ogólnie mówiąc bardzo "po swojemu". Jeżeli Isyxa chciała zabrać ją na chlanie i tańce po to by zrobić ją w chuja, to pewnie bardzo nie chciałaby zapoznawać Fulvi i Skaxa. Nie zamierzała ich zapraszać i tak, ale taka "groźba" może pokaże coś więcej z intencji siostry. A jeśli odmówi, to znaczy, że Isha była sprytniejsza, lepsza i ogólnie wykazała się byciem inteligentniejszą siostrą. Byłby to chyba...pierwszy raz? Chociaż nie. Byłby to drugi raz. Pierwszy był wtedy, kiedy zwiała z Thessii.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

11 sty 2022, o 22:45

Isyxa doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co robi - ale wydawała się nie do końca orientować w tym, jakie Isha miała do niej podejście. Nie było to dla niej nic nowego. Jej umysł wystarczająco zaprzątywały własne problemy, od tych istotnych, przez istotniejsze, aż po najistotniejsze. Nic dziwnego, że nie zostawało tam zbyt wiele miejsca na potrzeby innych ludzi. Jąkanie i sposób, w jaki mówiła, z reguły jej starsza siostra mogła wykorzystywać jako powód, by nie brać wszystkiego na poważnie. Isyxa w pełni wierzyła, że jeśli się czegoś chce, to po prostu wystarczy to zdobyć. A jak się jąka lub nie spełnia marzeń, to najwyraźniej nie są to prawdziwe marzenia ani cele.
Tym razem jednak propozycja D'veve nie umknęła jej uszom a raczej ich odpowiednikom. Jej usta natychmiast zmieniły się w wąską linię, a oczy zmrużyły lekko, prezentując w pełnej krasie jej niezadowolenie.
- A więc to tak - rzuciła oskarżycielskim tonem, pozwalając powadze swoich słów na moment zawisnąć pomiędzy nimi, w nadziei na to, że wywrą odpowiedni impakt na Ishy. - Już nas kimś zastąpiłaś? Już nic dla ciebie nie znaczymy? - prychnęła, krzyżując ręce na wysokości piersi. - Rób sobie co chcesz, Isha. Ale jesteśmy twoimi siostrami i wszystkie nadal życzymy ci jak najlepiej. Szkoda, że nie można tego powiedzieć o tobie.
Jeśli wyciąganie pochopnych wniosków byłoby sportem, Isyxa byłaby najlepszym sprinterem. Gdyby było nim uzbrajanie ich i obracanie sytuacji o sto osiemdziesiąt stopni, jej szyja prawdopodobnie ugięłaby się od ilości zawieszonych na niej medali, a jak wszyscy wiedzieli, była w stanie unieść ich bardzo sporo.
Westchnęła, głęboko i ostentacyjnie, unosząc do twarzy dłoń, i masując obolałą od tego małego aktu rebelii skroń.
- Isha, ja jedynie chcę spędzić z tobą czas. Jak siostra z siostrą. Nie demonizuj mnie - dodała, znacznie łagodniej. Jedno westchnienie odmieniło zarówno ton jej głosu, jak i nastawienie, przywracając szczery uśmiech na jej twarz. - Obiecuję, że porozmawiamy o czym tylko chcesz. Po prostu pobawmy się trochę. Chcesz do końca życia już nie utrzymywać z nami kontaktu?
Złożyła dłonie ze sobą, przybierając bardziej skruszoną postawę. Wtem z jej ust wydobyło się zdanie, którego nie zwykła zbyt często używać i nie było do jej podobne.
- Rodzina jest najważniejsza, siostrzyczko. Jeśli cokolwiek ci się stanie, kto ci pomoże za dwieście lat, kiedy twoi przyjaciele umrą ze starości?
Nieświadomi wagi ich konwersacji przechodnie oglądali się za ich dwójką, przechadzając ulicami Okręgu. Nora Chory nie była zbyt daleko, a przez samą naturę tego dżentelmeńskiego klubu, prawdopodobnie nie spodobałaby się Isyxie na długo. Kobieta wydawała się bardzo uparta w swoim postanowieniu o spędzeniu ich czasu we dwoje.
- No weź - szturchnęła ją lekko, po przyjacielsku, za to mało dostojnie.
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 281
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

17 sty 2022, o 19:22

I teraz zaczynało się już na ostro. Taktyka typowo Isyxańska (to słowo nie istniało nawet w głowie Ishy i powstało dosłownie teraz, jako synonim słowa "narcystyczna"). Kolejno wpierw bycie miłym i kochanym, potem seria szybkich oskarżeń, smutku i budowania w rozmówcy poczucia winy, a na koniec jeszcze jeden raz powtórka z upewniania się, że ona przecież chce dla nich obu jak najlepiej.

Isha wpierw nawet dała się złapać. Przez dosłownie jakieś pięć sekund zapanowała nad nią ta bardziej intensywno-siostrzano-emocjonalna część osobowości, a potem...
Jednak nie. Szybko złapała się na tym co miało tu miejsce, ale dalej nie do końca rozumiała w sumie po co.

Tok rozumowania Asari był całkiem prosty. Zwykle kiedy Cykl Isyxy miał miejsce, było tak dlatego, że czegoś konkretnego chciała. Szybka poprawa relacji, miła prośba, poczucie winy, bla bla, i przysługa zrobiona, a D'veve Starsza (choć w zasadzie D'veve Średnia) ma to po co przyszła, jest zadowolona i wraca do bycia męczącą. Tym razem jednak Isha nie wiedziała czego jej siostra w zasadzie chce, co na tyle ją męczyło, że aż nie wiedziała czy nie chce w to wejść i zagrać częściowo w gierkę Isyxy, by dowiedzieć się o cholerę tu chodzi. Stawiała, że sprawy rodzinne. Jakieś intensywne. Inaczej nie byłaby męczona. Miała spokój przez trzydzieści lat, więc musiało stać się coś srogiego.
Albo Isyxa potrzebuje usług najemników? Nie, raczej nie. Pewnie nie. Raczej chodzi bezpośrednio o Ishę, albo przynajmniej tak wmawiało jej ego.
- Ajć, ał, ujjj. Ale ranisz moje...biedne...serduszko.- rzuciła wręcz teatralnie i bardzo ironicznie, ale dopiero po dłuższej chwili namysłu, który wyglądał w sumie tak jakby przejęła się jej słowami.- Powiem tak. Możemy iść na balety. Ty i ja. Jak za starych dobrych czasów. Chuj, nie układało się, może tym razem się ułoży. Minęło w sumie dość sporo czasu, może, uh...coś z tego wyjdzie?- Starych dobrych czasów nie było. Isha i Isyxa nigdy nie imprezowały razem, były zbyt...inne. Jeśli czasy te miały miejsce, to w formie poprzednich prób wyciągnięcia czegoś jednej siostry od drugiej.

D'veve skończyła jeść i tryumfalnie, jak po pokonaniu wielkiej bestii, odsunęła talerz.
- Skoczę jeszcze tylko do kibla i możemy iść.- uśmiechnęła się, po czym faktycznie poszła do łazienki, gdzie wysłała wiadomość do Fulvinii i Skaxa:
"hejka, idę być pijana, jak nie wrócę to leżę pod stołem w Norze Chory. Powinnam być na pokładzie w nocy, ewentualnie u siebie na chacie, ale jak nie wrócę to po mnie idźcie zanim ktoś mnie okradnie, ok???"

Zabezpieczenie na wypadek gdyby Isyxa próbowała ją coś wciągnąć? Załatwione.
Potrzeba najedzenia się za darmo? Spełniona.
Chęć dowiedzenia się o chuj tu chodzi? Dalej niezaspokojona.

Isha zerknęła na siebie w lustrze. Tym razem jest sprytniejsza i nie ulega tanim manipulacjom. Wyrosła ten dziwny dom, jest ponad...tym...czymś.

Uśmiechnęła się sama do siebie, wydała cichy głos "kliknięcia" (niczym przy odbezpieczaniu pistoletu), po czym wyszła z łazienki i wróciła do Isyxy.
- No dobra, prowadź. Jestem tuż za tobą. Albo obok? Albo...przed? Nie wiem, wybierz se, ale raczej wolę nei chodzić za rączki. J-jeszcze nie ten poziom odbudowania relacji.- rzuciła żartobliwie, choć z pewnym wymuszeniem. Dziwnie jej trochę było z tym, że musiała symulować swoją "śmieszność" (czy też nieśmieszność, zależnie od perspektywy) przy Isyxie, gdy u reszty zwykle wychodziło to mniej więcej naturalnie.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Restauracja "El Jefe"

21 lut 2022, o 02:45

Wróć do „Okręg Zakera”