Najbardziej sponiewierany i najwidoczniej dotknięty ostatnim atakiem gethów okręg Cytadeli, co najlepiej widać na praktycznie zmiecionej z powierzchni Sali Koncertowej im. Dilinagi.

Andrei Asen
Awatar użytkownika
Posty: 32
Rejestracja: 17 sie 2021, o 15:34
Miano: Andrei Asen
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: aspirant SOC, pilot pościgowy
Postać główna: Dagon
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 25.020

Sala Koncertowa Dilinagi

5 gru 2022, o 13:23

Gdy Ekaterina przedstawiła go regulaminowo, Andrei włożył wiele wysiłku w to, by nie parsknąć cicho i nie pokręcić głową z rozbawieniem. Na tyle rozsądku jeszcze mu wystarczyło. Miał świadomość, że postawa Morozovej - ta sama, która jego bawiła - w oczach Baileya na pewno jest tą lepszą. Tą bardziej oczekiwaną po służbistach. To Ekaterina zachowywała się jak przystało na mundurowego z SOC. To ona rozumiała, jak powinni się zachowywać. A on, Andrei? On po prostu był. Byle jak, jak słusznie zauważyła blondynka. Był zupełnie byle jak.
Tak czy inaczej, chwalebnie postanowił trzymać język za zębami i nie pogarszać sytuacji. Gdy wskazano im kierunek, posłusznie ruszył razem z towarzystwem, dzielnie walcząc z chęcią komentowania wszystkiego na każdym kroku. Wszystkiego - a przede wszystkim tego, co on tu właściwie robił.
I czy faktycznie powinien sobie przypomnieć, jak przebiegało poprzednie śledztwo.
Nim dotarli do zwłok, Asen uznał, że odświeżenie sobie minionego dochodzenia nie zaszkodzi. Skoro ewidentnie mieli tu jakiś związek - a musieli mieć, inaczej nikt by go tu nie wzywał - to warto byłoby być na bieżąco, nie? Gdy więc Ekaterina ochoczo przystąpiła do oględzin i zadawania pytań, o których Asen nie zdążył nawet jeszcze pomyśleć, Bułgar odpalił omni-klucz i zaczął grzebać. Jednym uchem słuchając pytań dziewczyny - i w duchu przyznając, że były one jak najbardziej trafne - zalogował się na szyfrowaną platformę SOC i odszukał papierologię związaną z zamkniętym nie tak dawno śledztwem. A potem zaczął czytać. Miał pełną świadomość, że nie przyda się specjalnie przy oględzinach miejsca zbrodni - żaden był z niego kryminalny, o dowodach to mógłby się wypowiadać w przypadku oględzin skradzionego statku a nie zwłok - ale skoro już tu był, to powinien coś zrobić, nie?
Na wzmiankę o pominięciu tropów spojrzał znad omni-klucza na Ekaterinę i uniósł brwi.
- Czytam - rzucił, znacząco unosząc rękę z omni. - Jak coś się nie zgadzało, to to znajdę. - Wzruszył lekko ramionami. Nie zamierzał się kajać za potencjalne niedopatrzenia, a skoro już ten temat został poruszony, to mógł jedynie wskazać, że stara się coś naprawić. Jeśli, oczywiście, było coś do naprawienia.
Po raz wtóry uniósł wzrok znad omni-klucza na wzmiankę o ich role obowiązki - i teraz wyglądał już na wybitnie zainteresowanego. Z perspektywy Andreia to było pytanie najważniejsze z ważnych. Oczywiście, nie pomyślał o tym, żeby je zadać, ale skoro już padło - uważał je za kluczowe.
Co oni tu tak naprawdę robili?
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala Koncertowa Dilinagi

10 gru 2022, o 19:53

Sprawa była pozornie prosta. Andrei miał rozpracować niewielką szajkę szmuglującą czerwony piasek w Okręgu Zakery. Wszystkie tropy prowadziły do gangu motocyklistów. W barze, gdzie zwykli przesiadywać i formalnie należał do lidera, dochodziło do najbardziej intratnych transakcji. Niespełnioną miłością jednego z członka gangu była młoda, wschodząca gwiazda estrady - ta, która już nigdy więcej nie zaśpiewa, gdyż leżała martwa, ułożona w malowniczą oraz nieco przerażającą figurę pośrodku rządu krzeseł pod sceną. Rozmawiał z Victorią Beckett raz, przelotnie. Nie miała zbyt wiele do powiedzenia, ucięła kontakty z byłym kochankiem. Różnica charakterów, inne priorytety. Ten nie mógł się do końca pogodzić z rozstaniem, nachodził ją, nękał wiadomościami nagrywającymi się na jej skrzynkę omni-klucza. Obiecywał dosłownie gwiazdki z nieba. Nie chciała jednak mieć z nim już nic wspólnego. Domyślała się, że kredyty, które miał, nie pochodziły z legalnych źródeł. Nie przyłapała go jednak na gorącym uczynku, nie miała dowodów, którymi mogłaby się podzielić ze śledczymi. Ostatecznie, udało się postawić zarzuty wyłącznie dwóm dillerom. Żaden z nich, pod presją, przyciśnięty, nie sypnął nikogo. Sprawa niejako rozmyła się, trafiła do zakończonych, ale... No właśnie. Ale nie było powodem ani do domy, ani do uznania za sukces. Przełożeni jednak szybko znaleźli nowe, ważniejsze sprawy i oddelegowano Andrei'a do następnej, bardziej wdzięcznej roboty, z której wylądował w sali koncertowej. Z trupem, koleżanką po fachu i wyraźnie niezadowolonym szefem.

- Na ciele ofiary jest sporo DNA. Nie wygląda to jednak na ślady bronienia się, ślina sugeruje, że przed śmiercią ktoś namiętnie obcałowywał coraz bardziej śmielej jej ciało... - technik zawahał się, lecz twarde, niewzruszone spojrzenie Baileya była wystarczająco wymowne, aby dokończył swoją teorię na temat przerwanej schadzki kochanków bez bawienia się w przyzwoite słówka.
- Na pewno nie była tutaj sama. Przynajmniej do pewnego momentu. Czy osoba, która jej towarzyszyła, to również morderca - na ten moment nie wiadomo. Jeśli nie, mamy od razu drugie pytanie - co z ciałem jej towarzysza? Brakuje śladów ciągnięcia, przenoszenia, nic nigdzie więcej nie jest zabrudzone, prześwietliliśmy i podłogę, i ściany. Krew jest wyłącznie tutaj - obrysował w powietrzu okrąg obejmujący fotel, na którym leżała piosenkarka i najbliższą okolice.
- Cięcie zadano długim omni-ostrzem. Potwierdzimy to...
- Dzisiaj - wtrącił Bailey, a technik ściągnął usta w wąską kreskę. - Postaramy się dzisiaj.

Zobaczywszy już wszystko, co było do zobaczenia, Bailey odszedł na kilka kroków, gestem dając im do zrozumienia, aby podążyli za nim. Zignorował nawiązane połączenie, spojrzał to na Ekaterinę, to na Andrei'ego. Wyglądał jak ktoś, kto resztką siły woli powstrzymuje się przed wyciągnięciem paczki papierosów, albo piersiówki.
- To śledztwo będzie się za mną ciągnęło jak smród na gaciach. Jesteśmy w Prezydium, dygnitarze zaraz zaczną tłumnie pojawiać się w moim gabinecie, dlatego zostajecie oficjalnie głównymi śledczymi. Wszystkie czynności będziecie przeprowadzać osobiście, decydować o postępowaniu i materiale dowodowym. Na ten moment NA PEWNO - zaakcentował, robiąc pauzę - Musicie porozmawiać z pracownikiem obsługi, który znalazł dziewczynę, zaczekać na szefa ochrony i przejrzeć monitoring, sugeruję szybko też ustalić z kim tutaj była. Jak technicy skończą z ciałem, odbierzcie jej omni-klucz. Upoważnienia są już Wam nadane, jakieś pytania? Nie? To doskonale. Rozejść się.
Ekaterina Morozova
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 6 lis 2022, o 18:15
Miano: Ekaterina Morozova
Wiek: 28
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Młodszy Aspirant SOC
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 1.695

Re: Sala Koncertowa Dilinagi

11 gru 2022, o 20:42

Przebiegła szybko wzrokiem przesłany jej przez Andreia raport, starając się znaleźć punkty zaczepienia, które można było odnowić na potrzeby obecnego śledztwa. Potencjalny stalker i jednocześnie wzgardzona miłość mógł być niezłym kandydatem na podejrzanego, a fakt, że należał do gangu i handlował piaskiem mógł zarówno uwiarygodnić takie podejrzenia, jak i utrudnić przesłuchanie, do którego jednak musiało dojść. I to szybko, zanim podejrzany nie ulotni się z Cytadeli - podejrzenie o handel narkotykami było zdecydowanie mniejszego kalibru niż podejrzenie o morderstwo.

Uniósłszy głowę znad omni-klucza przysłuchiwała się relacji technika, ale gdy usłyszała słowa Baileia, natychmiast jej uwaga skierowała się na przełożonego.

- Dziękuję, szefie - wypowiadane przez mężczyznę słowa sprawiły, że Katia w zauważalny sposób urosła. Mimo dość ponurej scenerii, znajdujących się o krok od niej zwłok, plam krwi i pracującego technika na jej twarzy pojawił się mimowolny, szczery uśmiech. W tej chwili nie miało znaczenia, że sprawa nie była do końca z “jej repertuaru”, że dopiero się zaczynała i jak na razie więcej było pytań niż odpowiedzi, a rozwiązanie mogło stać równie dobrze pod znakiem zapytania - najważniejszym był fakt, że to była JEJ sprawa. No dobrze, Andreia również, ale... on miał już swoje chwile, dla Katii był to pierwszy własny przydział. Czas na świętowanie, choćby nawet na zapas.

- Tak jest - odpowiedziała gdy Bailey sypnął poleceniami i skinęła głową - Trzeba też sprawdzić raz jeszcze powiązanie ofiary z tym gangsterem ze śledztwa aspiranta Asena. I DNA z próbek śliny, czy to nie on ją oblizywał... No i ciekawe, czy robił to przed czy już po jej śmierci? - może nie było to do końca regulaminowe słownictwo, ale świeżo usłyszana rewelacja o przydziale wprawiła ją w lekką euforię, a Katia zaczęła się już wczuwać w rolę i myśleć na głos - Chociaż ślady krwi wydają się być nietknięte, czyli raczej przed... Szef ochrony kiedy będzie? - zwróciła się do technika - A co z kamerami na ulicy? To jest Prezydium, na pewno coś znajdziemy. Być może będzie można sprawdzić kto w nocy wchodził i wychodził z budynku.

Zasalutowała Baileyowi gdy ten ruszył do wyjścia, po czym odwróciła się ponownie ku pozostałym, zerkając na ich twarze roziskrzonymi oczyma. Na chwilę jej spojrzenie zatrzymało się na twarzy towarzyszącej im młodej funkcjonariuszki, ale zaraz potem przeskoczyło na twarz Asena.

- Ale bomba, co? - pisnęła i trzepnęła go przyjaźnie w ramię - Zlecenie od samego Baileya, uwierzysz w to? - zrobiła głęboki wdech uspokajając się nieco i częściowo wracając do “normy” - Dobra, bierzmy się do roboty. Gdzie jest ten świadek? Zaczniemy od niego, skoro mamy go na miejscu. I chcę mieć wyniki badania DNA śliny tak szybko jak to możliwe - zerknęła na technika i skinęła mu głową - A co do ciebie, koleżanko... - tym razem jej spojrzenie spoczęło na stojącej obok funkcjonariuszce - Nie dosłyszałam wcześniej twojego imienia. Byłoby miło je znać skoro mamy współpracować ze sobą. Szybko byłaś na miejscu, towarzyszyłaś szefowi? - jeśli nic jej nie zatrzymało na miejscu odwróciła się w stronę wyjścia, gotowa iść na poszukiwanie czekającego na zebranie zeznań świadka.
ObrazekObrazek
Andrei Asen
Awatar użytkownika
Posty: 32
Rejestracja: 17 sie 2021, o 15:34
Miano: Andrei Asen
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: aspirant SOC, pilot pościgowy
Postać główna: Dagon
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 25.020

Re: Sala Koncertowa Dilinagi

18 gru 2022, o 12:31

Po przejrzeniu raportu z poprzedniego śledztwa. Nadal nie sądził, by coś pominął, ale, z drugiej strony - im dłużej czytał, tym łatwiej przychodziło mu znaleźć jednak jakieś punkty wspólne. Coś, co wcześniej nie było aż tak istotne - a finalnie mogło poskutkować zgonem celebrytki. Czy czuł się winny? Nie bardzo, bo nadal nie sądził, by popełnił błąd. ale jednak było mu... Nie do końca dobrze.
Po wysłuchaniu technika bez słowa i przesłaniu raportu do Ekateriny, podążył za Baileyem. Marszcząc brwi, myślał. Nie był zachwycony wizją kolejnego śledztwa, które niewiele miało wspólnego z tym, na czym znał się najlepiej - ale doskonale rozumiał, dlaczego został do niego wydelegowany. I nie zamierzał marudzić. To znaczy, może zamierzał - ale wyjątkowo nie na głos.
Kątem oka zerkając na przyjaciółkę, uśmiechnął się pod nosem. No tak, jej akurat obecny przydział na pewno pasował - szczególnie, że dostali... Cóż, wolną rękę. Samodzielne prowadzenie dochodzenia, które z jakiegoś powodu przypadło właśnie im, a nie komuś bardziej doświadczonemu. Andrei nie traktował tego ani jako nagrody, ani możliwości na wykazanie się - ale Ekaterina chyba już tak. Ale to dobrze. Asen był przekonany, że dla dziewczyny to dochodzenie faktycznie może stać się przełomem w karierze - umożliwić jej przeskoczenie wyżej, otwarcie sobie kilku kolejnych drzwi. A skoro tak - skoro będzie jej zależało - to jasnym było, kto tutaj będzie przejmował większą inicjatywę.
Na pewno nie on. Inicjatywa z jego strony sprowadzi się zapewne przede wszystkim do zaproszenia przyjaciółki na piwo potem, gdy już w glorii i chwale zamkną sprawę. Bo pierwszy przydział warto oblać, nie?
Po otrzymaniu bardzo klarownych i jednoznacznych wytycznych od Baileya, Bułgar skinął głową na znak, że zrozumiał i przyjął do wiadomości - ot, gest o doskonale widocznym przekazie pod tytułem: taest, szefie. Potem, gdy zostali sami w uroczym trio wydelegowanym do sprawy, odetchnął cicho, przetarł twarz dłonią i wreszcie - uśmiechnął się do obu koleżanek. Bo towarzystwo akurat miał w tym wszystkim fajne, nie mógł zaprzeczyć.
- No ja nie wiem, mała, ktoś tu chyba rośnie na córeczkę tatusia. - Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, potem jednak czochrając Ekaterinę przyjacielskim gestem starszego kolegi. Wiekowo różnica między nimi nie była aż tak duża, zawodowo jednak Andrei siłą rzeczy wchodził w buty tego bardziej doświadczonego. Nie mądrzejszego, ale tego, co to jednak więcej widział. - To teraz postaramy ci się tego nie zepsuć, co? Ja się postaram - parsknął cicho. Nie miał problemu z przyklejaniem sobie metki tego niedbałego (czasem) i zanadto beztroskiego (zazwyczaj).
Nie wtrącał się w polecenia wydawane przez Morozovą, zamiast tego zerkając na trzecią w ich grupce. Nie był pewien, czy ją zna. To znaczy - z korytarzy siedziby SOC na pewno, ale poza tym? Bułgar nie był pod tym względem wzorem - mogło się zdarzyć, że znał dziewczynę... Cóż, od innej strony niż służbowej, ale, na przykład, nie pamiętał. To nie było u niego częste, ale jednak też nie niemożliwe. Miał jednak nadzieję, że tak nie jest, bo byłoby co najmniej niezręcznie.
Finalnie, chcąc być przydatnym, wrócił do raportu z zamkniętej sprawy i bez wahania posłał prośbę do współpracującego z nim wtedy kolegi o wygrzebanie detali odnośnie powiązań między gangsterem z minionego dochodzenia a bieżącą ofiarą. Jak często się widywali, czy mieli jakieś spięcia, czy ktoś to widział - tego typu sprawy. Surowe informacje, na które teraz, być może, wypadałoby zerknąć z trochę innej perspektywy.
- Pogrzebię w sprawie tego złego i tej martwej - rzucił informacyjnie, dopiero po chwili podnosząc wzrok znad omni-klucza i po kolejnej - ruszając za Ekateriną na poszukiwanie świadka. Skoro Bailey twierdził, że powinni zacząć od odpytywania go, to zapewne to właśnie powinni zrobić. Zresztą, to miało sens, nie? Potrzebowali punktu zaczepienia, a ktoś, kto widział na własne oczy cokolwiek przydatnego, był całkiem dobrym początkiem.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala Koncertowa Dilinagi

13 sty 2023, o 12:43

Technik aktywował swój omni-klucz, wklepując w pole kilka komend, które w mgnieniu oka, zapisały się na chmurze, a także serwerze.
- Dodam do zlecenia dodatkowe badania DNA, porównamy je z podejrzanymi ze sprawy prowadzonej przez aspiranta Asena. Są nadal w bazie, potrzebne będzie jednak uwierzytelnienie pańskiego przełożonego - tu zwrócił się do Arsena, łypiąc na niego znad włączonego omni-klucza. Pomarańczowa poświata objęła niesymetryczną połowę jego twarzy.
- Im szybciej wystąpi Pan o zgodę, tym szybciej będziemy w stanie przeprowadzić badanie. Zajmiemy się tym niezwłocznie, po zwinięciu się stąd. To ostatnia chwila przed zgarnięciem ciała, jeżeli czegoś potrzebujecie, chcecie zobaczyć, uwiecznić to tu i teraz - podkreślił, gdyż zgodnie z procedurami, po zebraniu całego materiału dowodowego, wykonaniu nagrań i zdjęć, ciało piosenkarki należało umieścić w czarnym worku i wywieźć do kostnicy w sąsiednim okręgu.

Młoda funkcjonariuszka wyprostowała się, rozpromieniona uwagami Ekateriny. Była - jeszcze - pełna entuzjazmu, werwy, zaangażowania. Możliwość współpracy z doświadczonym, starszym stażem zespołem uznała zapewne jak szansę na to, aby w niedalekiej przyszłości, być na ich miejscu i samemu dyrygować podkomendnymi.
- Mairead Geiger-Ristick. Mój patrol, odebrał wezwanie i byliśmy tutaj pierwsi. Jeszcze nie widziałam, aby szef tak szybko znalazł się na jakimś miejscu zbrodni... - urwała, zdając sobie sprawę, że pozwoliła sobie na zbyt duża prywatę. Szybko się zreflektowała, nerwowo zaciągając kosmyk włosów za ucho.
- Wyprowadziliśmy świadka i zabezpieczyliśmy salę koncertową, czekając na resztę. Chłopak, młody, był w szoku. Nie wiem, ile będzie w stanie powiedzieć, nogi mu się uginały, kiedy szedł... - machnęła ręką, jakby chciała jak najbardziej i obrazowo opisać sytuację.
- Szef ochrony został wezwany od razu, ale coś mu się nie spieszy. Dzwoniliśmy także do dyrektora Sali Koncertowej, ale jest poza stacją. Ma wrócić na Cytadelę najbliższym lotem. Popołudniu powinni mieć tutaj próbę przed koncertem, ale w tych okolicznościach nie wiem czy się ona odbędzie - popatrzyła na nich, jakby szukała potwierdzenia.
- Faktycznie na zewnątrz są kamery, które obejmują dwie, krzyżujące się ulice przy Dilinagi. Możemy wystąpić z prośbą o udostepnienie nam nagrać, choć uważam, że najrozsądniej byłoby osobiście podejść do węzła i podpiąć się do monitoringu, aby samemu widzieć nagranie, a nie filtrowaną treść - wtrąciła, powtarzając zapamiętaną lekcje z akademii.
Nową wiadomość na omni-kluczu aspiranta poprzedził dźwięk powiadomienia. W ciągu dwóch godzin, powinien mieć wszystko co uda się wyłuskać na swojej służbowej skrzynce.

Geiger-Ristick zapraszającym gestem wskazała na jedną z bocznych sal. Identyfikatorem, odbezpieczyła drzwi. W środku, na krześle, siedział chłopak ze spuszczoną głowa. Patrzył się na swoje ręce, które uczepione spodni, drżały. Był wstrząśnięty, wystraszony, przekrzywiona plakietka na jego bluzce głosiła, iż mają do czynienia z Timotheusem. Mógł mieć nie więcej niż 30 lat, nigdy nienotowany.
Pilnujący go funkcjonariusz SOC rzucił im pytające spojrzenie; miał w końcu wolne?
Ekaterina Morozova
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 6 lis 2022, o 18:15
Miano: Ekaterina Morozova
Wiek: 28
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Młodszy Aspirant SOC
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 1.695

Re: Sala Koncertowa Dilinagi

13 sty 2023, o 23:08

Sprawa jeszcze na dobrą sprawę nie została rozpoczęta, jak na razie nie mieli żadnych śladów, poszlak czy tropów, a ona oczyma wyobraźni już widziała Baileia ściskającego jej dłoń i gratulującego sukcesu przed wszystkimi znakomitościami i VIPami jej jednostki. Słysząc stwierdzenie Andreia o “córeczce tatusia” uśmiechnęła się jeszcze szczerzej, ale zaraz krzyknęła lekko, gdy poczuła na swojej głowie jego rękę, w ciągu sekundy burzącą jej starannie, ciasno spięty kok będący “służbową” fryzurą dziewczyny.

- Zabieraj łapska! - odepchnęła przyjaciela, wyślizgując się z jego zasięgu łapiąc się za głowę w desperackiej próbie ratowania katastrofy. Przez chwilę walczyła z rozwichrzonymi kosmykami starając się zapanować nad nimi przy pomocy licznych spinek i wsuwek, ale była to czynność z góry skazana na porażkę. Poranne spięcie niesfornych włosów zajmowało jej zwykle trochę czasu, a teraz nie był to ani czas ani miejsce na takie zabawy - Drań - rzuciła więc tylko w kierunku Asena i skrzywiła się do niego żartobliwie. No tak, po przyjacielu mogła się spodziewać takiego zachowania. Zero zrozumienia, świętości i szacunku, ale to nie on musi każdego dnia rano poświęcić czas i energię na ogarnięcie niesfornej burzy włosów... W końcu się poddała, wypięła pozostałe spinki i palcami przeczesała włosy pozwalając im spłynąć na ramiona, po czym odwróciła się do technika z na powrót poważną miną - Nie, dziękuję. Mamy chyba na razie wszystko, proszę kontynuować. Mam nadzieję że dostęp do waszej dokumentacji, zdjęć i nagrań będziemy mieli przez cały czas, jak zapowiedział szef? - dodała szybko, chcąc się jeszcze upewnić. Faktycznie, nie zrobili tu ani jednego zdjęcia, nie nagrali żadnego materiału który mógłby się później przydał. Technicy z pewnością odwalili już swoją robotę, więc dostęp do ich chmury mógłby się okazać w razie potrzeby zbawienny.

Gdy ich nowa towarzyszka przedstawiła się i zaczęła opowiadać w jaki sposób wplątała się w to dochodzenie, Katia skinęła ku niej głową, a wysłuchawszy - wyciągnęła dłoń przedstawiając się - Katia, miło mi poznać. A ten wariat to Andriei - wskazała kciukiem na przyjaciela, a po chwili odwróciła się w jego kierunku - Andriei, dałbyś radę złamać blokadę wejścia do pomieszczenia ochrony jeśli ten cały ich szef będzie się lenił? Jeszcze chwila i jeśli nie zamelduje się tutaj z kluczem w ręku to daję słowo, że wsadzę go na czterdzieści osiem za utrudnianie śledztwa. Kamerami na ulicy zajmiemy się za chwilę, na razie trzeba wypytać świadka. Prowadź - zwróciła się ponownie do dziewczyny, po czym ruszyła za nią do jednej z bocznych sal.

Czekając na otwarcie drzwi zerknęła na swój omni, pobieżnie przelatując wzrokiem otrzymane wytyczne, a gdy weszła do środka jej wzrok spoczął na wyraźnie rozbitym i wciąż zdenerwowanym mężczyźnie - Na razie panu podziękujemy, przejmiemy świadka. Proszę poczekać za drzwiami - ze ściągniętymi brwiami, może nieco za ostro zakomunikowała pilnującemu go funkcjonariuszowi. Nie było to przypadkowe - funkcjonariusz spędził ze świadkiem trochę czasu w tym pomieszczeniu, ale nic nie wskazywało na to, żeby wykazał się jakąkolwiek empatią ani próbował uspokoić mężczyznę. Oczywiste, że widok zwłok i krwi nie był czymś, co Timotheus - jak widniało na plakietce na jego piersi - widywał na co dzień, więc jako przedstawiciel SOC funkcjonariusz mógł posunąć się nieco dalej niż do podpierania ściany i pilnowania by jego podopieczny nie uciekł z krzykiem. Mógł go próbować uspokoić, czy przynajmniej zapewnić mu coś do picia, a w pomieszczeniu nie widać było nawet złamanego kubka - I proszę przynieść wodę dla świadka - dodała jeszcze pod adresem funkcjonariusza. Nie, wcale nie zamierzała go puszczać jeszcze do domu. Niech pocierpi za swoje błędy i czeka do końca czynności na miejscu. Skinęła na pozostałych dając znać, że zacznie jako pierwsza i wchodząc głębiej do pokoju mruknęła cicho do Mairead, wskazując na jej omni-klucz - Nagrywaj wszystko - sama rozejrzała się po wnętrzu za dodatkowym krzesłem a jeśli je znalazła, przysunęła w pobliże mężczyzny i zasiadła na nim.

- Matko, co za poranek... Współczuję panu. To pan znalazł Norę Rosenberg, tak? - odezwała się odgarniając za ucho włosy z policzka i pochyliła się nieco, próbując mu zajrzeć w oczy i nawiązać kontakt wzrokowy. Przez myśl przeleciały jej strony z podręcznika dotyczące przesłuchań świadków. Jak w wielu sytuacjach królowały dwie szkoły - pierwsza polegała na wzbudzeniu zaufania, nawiązaniu kontaktu i pozwoleniu by świadek sam opowiedział przebieg zdarzeń, umiejętnie pilotując rozmowę i ciągnąc go za język, gdy było to konieczne. Druga była totalną przeciwnością - zastraszenie, przyciśnięcie i groźby, które w niektórych przypadkach mogły zdziałać wiele. Tym razem Katia - widząc stan mężczyzny - nawet nie zamierzała podnosić głosu. Granie roli współczującej przyjaciółki mogło okazać się w takiej sytuacji korzystne, a jeśli nie - groźby zawsze mogły się pojawić - Już spokojnie, nic panu nie grozi. Jesteśmy z SOC i prowadzimy tą sprawę. Rozumiem, że to szok, ale musimy złożyć wszystkie szczegóły które pozwolą nam znaleźć degenerata który to zrobił, a to, co pan widział może być dla nas kluczowe. Timotheus, tak? mogę panu mówić Timothy? Proszę mi opowiedzieć co widziałeś. Czy był tu jeszcze kogoś oprócz Nory? Kiedy i jak ją znalazłeś? - sięgnęła ku mężczyźnie i położyła delikatnie swoją dłoń na jego rozedrganej dłoni spoczywającej na kolanie, po czym uśmiechnęła się do niego pocieszająco. Miała nadzieję, że spokojny głos i przyjazna mimika pozwolą mężczyźnie dojść do siebie i opowiedzieć szczegóły, które mogłyby wnieść coś do opisu całej sytuacji. Nie chciała zasypywać świadka pytaniami, by nie zbić go z tropu, ale im więcej powie im teraz, tym więcej detali mogą z niego wyciągnąć. Za godzinę czy dwie albo kolejnego dnia jego pamięć już nie będzie taka świeża, albo wręcz nabierze dystansu do przesłuchań, jak to się częstokroć działo - Czy wiesz może czy Nora miała jakichś wrogów? Albo bliskiego przyjaciela, który pojawiał się z nią tutaj?
ObrazekObrazek
Andrei Asen
Awatar użytkownika
Posty: 32
Rejestracja: 17 sie 2021, o 15:34
Miano: Andrei Asen
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: aspirant SOC, pilot pościgowy
Postać główna: Dagon
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 25.020

Re: Sala Koncertowa Dilinagi

14 sty 2023, o 10:10

Wyszczerzył zęby do Ekateriny w szerokim uśmiechu, zupełnie nie przystającym do sytuacji, w jakiej się znajdowali. Już dawno oduczył się jednak przejmować wszystkim. Sprawiało to, że w oczach postronnych uchodził za... Cóż, przynajmniej średnio rozgarniętego, infantylnego, pozbawionego podstaw empatii, nie było to jednak prawdą. Andrei po prostu nie pokazywał, co tak naprawdę czuje. Czasem ukrywał to także przed sobą samym - częściej jednak po prostu czekał na odpowiedni moment, by zmierzyć się z własnymi emocjami. Moment, kiedy był sam, z daleka od czyichkolwiek oczu i oceniających spojrzeń, z daleka od komentarzy i dobrych rad. Dla wszystkich dookoła Andrei był radosny, niewychowany, pełen energii i niewybrednych uwag. Dla siebie - był inny. Znacznie dojrzalszy i rozsądny niż ktokolwiek mógłby podejrzewać.
Teraz, z premedytacją zrujnowawszy starannie ułożoną fryzurę przyjaciółki, skupił się na tym, co ważne. Jednym uchem słuchając sprawozdania Mairead - z imienia i nazwiska zupełnie jej nie kojarzył, więc może faktycznie się nie znali? - skinął głową na wcześniejsze instrukcje technika. Wystąpieniem o zgodę zajął się od razu - pogrzebał chwilę w bazach SOC, by odnaleźć odpowiedni formularz, wypełnił naprędce wszystko, co potrzeba i, po podpisaniu wniosku elektroniczną, certyfikowaną sygnaturą, wysłał go do kogo trzeba. Nie było co tracić czasu, nie?
Potem, gdy ich młodsza koleżanka skończyła swoje streszczenie, a Ekaterina wzięła na siebie obowiązek przedstawienia ich obojga, Asen uśmiechnął się promiennie i wyciągnął rękę ku Mairead. To był ostatni moment, kiedy albo zrobi się niezręcznie, albo nie - ale niezależnie od rezultatu, przynajmniej będą mieli ten temat za sobą, nie? Jak dziewczynę znał, to przeprosi, że nie pamięta - nie pierwszy raz. Jeśli nie znał, no to wiadomo, prosta sprawa. A potem wreszcie przestanie się zastanawiać i rozważać błędne decyzje minionych miesięcy, zamiast tego do reszty skupiając się na dochodzeniu. Może nie był fanatycznym profesjonalistą, ale jednak umiał pracować dobrze. Choć na to nie wyglądał, obecnego stopnia nie dostał za ładny uśmiech, a i dobre imię w SOC nie przyszło samo. Mógł być leniem i lekkoduchem, ale jak już coś musiał robić, to robił solidnie. Zazwyczaj.
Na pytanie przyjaciółki uśmiechnął się pod nosem.
- Pewnie dałbym. Ale może nie zaczynajmy sprawy od łamania naszych własnych praw, co? - parsknął cicho. Niby mieliby prawo wejść gdzieś siłowo, niby mogliby dorwać się do informacji na własną rękę, ale nie zrobiliby tym najlepszego wrażenia, nie? A pierwsze wrażenie, jak łatwo się domyślić, robi się tylko raz. Warto było więc najpierw trochę poczekać.
Konsekwentnie trzymając się lekko w tle, podążył za przyjaciółką do sali, w której czekał na nich świadek, a tam... Odruchowo wskoczył w rolę złego policjanta. Jakkolwiek sztampowe by to nie było, było trochę prawdy w tym, że taki podział potrafi zdziałać cuda. Jeden mundurowy - w tym przypadku Ekaterina - odkrywa niemalże przyjaciela, drugi - Andrei - w najlepszym przypadku tylko robi wrażenie, w najgorszym zaś wywiera niezbyt sympatyczny nacisk.
Asen naprawdę miał nadzieję, że tym razem wystarczy stać wspartym o ścianę z rękoma skrzyżowanymi na wypiętej piersi. Nie lubił przesłuchań i niespecjalnie umiał je prowadzić.
Słuchając trafnych pytań Ekateriny, mierzył Timotheusa uważnym spojrzeniem. Mężczyzna nie wyglądał na trudnego do odpytania. Wyraźnie zestresowany, był ofiarą obecnej sytuacji trochę tylko mniejszą niż świętej pamięci celebrytka. No bo on jeszcze żył. A ona nie. Poza tym jednak był w równie słabej sytuacji. I niby zachowanie świadka mogło być grą, jakimiś świetnie przybranymi pozorami, tylko... Andreiowi naprawdę trudno było uwierzyć, że ten tutaj miałby być aż tak dobrym aktorem. Niby mógł, ale intuicja Asena podpowiadała, że raczej nie.
No więc czekał. Puszył się jak pożal się Boże kogut na własnym podwórku, samą swą obecnością i postawą budując - jak sądził - odpowiednie tło, by skłonić Timotheusa do odpowiadania na pytania Ekateriny raczej prędzej niż później. Tyle mógł zrobić, nie wcinając się w przesłuchanie prowadzone przez przyjaciółkę.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala Koncertowa Dilinagi

22 sty 2023, o 18:52

Zamek w drzwiach do biura ochrony, w którym mieścił się także monitoring sali koncertowej, nie wyglądał na skomplikowany. Znał tego typu mechanizm, mógł się domyślać, co znalazłby po rozłożeniu go na czynniki pierwsze, bądź podpinając się do systemu. Nie była to przeszkoda nie do pokonania, pytanie, jak uargumentowaliby konieczność włamania się do środka mimo iż odpowiednie osoby zostały już wezwane na miejsce w raporcie. Wątpliwość też budziło założenia, iż Bailey hołdował ślepo zasadzie, że cel uświęcał środki. Ostatecznie, prowadzili dochodzenie w Prezydium. Nie w podrzędnym Okręgu, gdzie nikt nie patrzył funkcjonariuszom na ręce. Gdzie sprawy nie dotyczyły osób publicznych, a macki potencjalnych problemów nie dosięgały szych w ambasadach i innych, politycznych centrach. Musieli być ostrożni. Dobrze przemyśleć każdy krok. Byle pierdoła, w następstwie mogła się za nimi ciągnąć niczym smród po gaciach.
Faktycznie, ani twarz młodej policjantki, ani też jej personalia nic nie powiedziały Asenowi. Była nowa, zaangażowana, chciała się uczyć od najlepszych i bez szemrania wywiązywała się ze swoich obowiązków. Po tym, jak zdała raport, chwyciła rękę mężczyzny i krótki, po męsku dopełniła formalności.
- Mairead. Albo Mai. Miło mi. Trochę o Pani słyszałam, ale... Świadek czeka - urwała speszona, czując także na sobie wzrok Morozova. Może na osobności, albo w innych okolicznościach, chętniej podzieliłaby się z Andrei co takiego ptaszki śpiewały na jego temat w korytarzach siedziby głównej SOC, tymczasem jednak była już w drodze do świadka i nie oglądała się za siebie.
Uruchomiła sondę, która rejestrowała obraz, a także dźwięk, na bieżąco zapisując je na chmurze; tej samej, na której systematycznie pojawiał się zebrany materiał dowodowy przez techników. W dowolnym momencie, mogli cofnąć się, przybliżyć, bądź odtworzyć. Świadek spojrzał na nich. Patrzył się na jednego, to na drugiego, lecz bez dwóch zdań ich nie widział.. Dopiero personel zwrócenie się do niego po imieniu sprawiło, że drgnął, podnosząc głowę. Ręce, zwisały mu dalej smętnie, bezwładnie. Wyglądał jak kupa ledwo co trzymająca się razem.
- Może być Timmy. Nie wiem, czy ma to jakieś znaczenie - odparł bez przekonania, lecz tyle wystarczyło, aby chociaż starał się śledzić Morozov spojrzeniem. Naturalnie, oczy uciekały mu na obiektyw kamery, co nieumiejętnie starał się maskować. Sonda krążyła blisko, wywierając presje celowo, bądź nie do końca.
- Nora jes... Była lubiana w zespole. Okrzyknięto ją wschodzącą gwiazdą, lecz nie puszyła się, nie unosiła dumą, raczej nie zrobiła sobie wrogów wśród współpracowników - zaczął i szybko się zreflektował krzywiąc się. Czyżby znał ofiarę lepiej, niż mówił o tym na głos?
- Widywałem ją często, jak zostawała po godzinach. Ciężko pracowała na próbach, zależało jej. Miała pozwolenie od dyrektora na dodatkowe godziny ćwiczeń, kiedy akurat sala była wolna od koncertów. Mogła tutaj wejść, wystarczyło, że potwierdziła tożsamość. Wielu, etatowych muzyków miało takie przepustki. Wczoraj, kiedy zamykałem przed północą, nie było tutaj nikogo. Nora wyszła razem z innymi, rano przyszedłem wcześniej, aby posprzątać główną salę przed próbą i wtedy... - urwał, walcząc sam ze sobą i emocjami, które cisnęły mu się na język. - ... Znalazłem ją na widowni. Zawiadomiłem SOC i służby ratunkowe, ale nie było pulsu. Nie żyła - popatrzył na swoje ręce pustym wzrokiem.
Ekaterina Morozova
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 6 lis 2022, o 18:15
Miano: Ekaterina Morozova
Wiek: 28
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Młodszy Aspirant SOC
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 1.695

Re: Sala Koncertowa Dilinagi

26 sty 2023, o 22:07

- Dobrze, już dobrze - uniosła lekko dłonie i mruknęła niechętnie w odpowiedzi na stwierdzenie Andreia zanim jeszcze weszli do pomieszczenia, w którym czekał na nich świadek - Przecież mówię, że tylko wtedy, gdy będzie utrudniał... - osobiście wolałaby już mieć dostęp do nagrań i sprawdzić, czy te cokolwiek zarejestrowały, nieważne jakich środków by mieli użyć by do tych materiałów dotrzeć. Jednak głos rozsądku w osobie (o ironio!) Asena sprowadził ją na ziemię. Były zasady, były przepisy, a ich praca prędzej czy później będzie poddana ocenie. Raczej nie zależało jej na zakończeniu śledztwa nim to się jeszcze na dobre zaczęło, i to z zapewne dość ostrym wpisem w swoich aktach. Wpisem, który zamiast otworzyć świetlaną drogę przyszłej kariery sprawi, że będzie miała szczęście jeśli załapie kiedykolwiek jakąkolwiek dobrą fuchę w SOC. Emocje związane z własnym przydziałem musiały zostać utemperowana i musiała zapanować nad własną ciekawością i - przede wszystkim - niecierpliwością. Kamery poczekają. Zarówno te w budynku jak i na zewnątrz, bo do nich także dziewczyna będzie chciała się dobrać jak tylko będzie ku temu sposobność.

Świadek wyglądał jak kupka nieszczęścia i zdecydowanie nie pałał entuzjazmem do udzielania odpowiedzi, zapewne wciąż jeszcze rozpamiętując w myślach moment odnalezienia zwłok Nory. Mimo to, gdy Katia zwróciła się do niego po imieniu zaczął mówić, co było już dobrym znakiem. Słuchała jego słów, ale obserwowała także jego reakcje i mowę ciała. Dlaczego pracownik obsługi aż tak bardzo przejął się śmiercią divy? Aż tak ją podziwiał? Znał ją także prywatnie? Podkochiwał się w niej? W sumie może faktycznie odreagowywał w ten sposób niespodziewaną śmierć osoby, którą po prostu znał, może nawet podziwiał - zganiła się samą w myślach. Może był po prostu wrażliwym człowiekiem. Zresztą, tutaj kłaniało się niewielkie doświadczenie Katii, po raz pierwszy w końcu przesłuchiwała “na świeżo” osobę w takiej sytuacji. Może wszyscy tak reagują? W tej chwili jednak była skłonna widzieć potencjalnego oskarżonego w każdym napotkanym pracowniku sali koncertowej, nawet w Timmym.

- Straszne - odpowiedziała, gdy zakończył odpowiedź - Nie będę nawet udawała, że wiem co w tej chwili czujesz - zerknęła w kierunku krążącego drona, jej wzrok szybko przeskoczył na podpierającego ścianę Andreia, po czym wrócił na twarz świadka - Często z nią pracowałeś? Powiedziano nam jedynie, że jesteś pracownikiem obsługi. Co należy do twoich obowiązków? Pomagasz artystom? Czy jesteś pracownikiem technicznym? - strzelała nieco w ciemno, ale rodzaj jego pracy mógł pokazać jaki kontakt Timotheus miał z denatką, a to mogło Katii powiedzieć ile szczegółów z życia prywatnego mężczyzna mógł znać. No i wciąż pozostawała kwestia ewentualnej znajomości poza pracą. Jeśli sam nie znajdował się w kręgu jej przyjaciół, znajomych czy wielbicieli, być może przynajmniej mógł wskazać jakieś powiązania z innymi osobami poza pracownikami Dilinagi - Znałeś ją także... bo ja wiem? Prywatnie? Poza pracą? - zaczęła ostrożnie sondować, zachowując wciąż zarówno przyjazny ton głosu jak i współczujący wyraz twarzy - Może przyjaźniliście się albo widywaliście się czasem poza pracą? Nie wiem... jakieś imprezy, przyjęcia, wspólny lunch czy wyjście na drinka?

Musieli znaleźć jakieś punkty zaczepienia. Na razie jedynym tropem - a i tak niezbyt pewnym - było powiązanie z ludźmi z poprzedniej sprawy Andreia. Jeśli jednak ten trop nie wypali, pozostaną z niczym. Teraz przede wszystkim potrzebowali danych, nazwisk, może rysopisów i powiązań. Chłopak nie musiał być właśnie tym świadkiem którego potrzebowali, ale mógł dać jakieś tropy albo skierować ich uwagę w kierunku odpowiednich osób, bądź osoby - A może przychodzi ci do głowy ktoś, kto mógłby ją bliżej znać? Bliski przyjaciel? Jej chłopak... a może dziewczyna? Czy może wręcz ktoś kogo ona nie chciała znać? Natrętny paparazzi? Stalker? - ponownie zerknęła na Andreia. Jeśli chciał zadać jakieś pytania, teraz była jego kolej. Jeżeli nie i zostawi Katii wolną rękę, niech później nie marudzi, że coś pominęła.
ObrazekObrazek
Andrei Asen
Awatar użytkownika
Posty: 32
Rejestracja: 17 sie 2021, o 15:34
Miano: Andrei Asen
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: aspirant SOC, pilot pościgowy
Postać główna: Dagon
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 25.020

Re: Sala Koncertowa Dilinagi

11 lut 2023, o 11:17

Świadek wyglądał... Cóż, biednie. Nie dosłownie, ale pod względem emocjonalnym. Andreiowi naprawdę trudno byłoby uwierzyć, że Timmy mógł mieć coś wspólnego z morderstwem. Tym niemniej nie mógł tak całkiem skreślić jego kandydatury na głównego złola, nie? Nie, dopóki nie będą mieli twardych dowodów, że ten tutaj rzeczywiście nie był zaangażowany w śmierć celebrytki. Rozstrojenie emocjonalne dowodem jeszcze nie było.
Podczas, gdy Ekaterina odpytywała świadka, Andrei po prostu się przyglądał. Nie był może najlepszy w czytaniu ludzkich zachowań, ale pracował w SOC wystarczająco długo, by czegoś jednak się w tym zakresie nauczyć. Prowadzenie śledztw mogło nie być jego pierwszym zajęciem, ale przebywając na co dzień ze śledczymi musiałby być naprawdę średnio bystry, by niczego od nich nie podłapać. A nie był, nie aż tak. No więc patrzył, bo jeśli ten tutaj miałby kłamać - albo chociaż pomijać część prawdy - to byłoby to widać. Uciekający wzrok, jakieś tiki, spięcie postawy - własne ciało nierzadko było największym zdrajcą.
W międzyczasie pozwolił sobie też podpatrywać Mairead. Pewne rzeczy jednak się nie zmieniały. Śledztwo śledztwem, przesłuchanie przesłuchaniem, ale Andrei wciąż pozostawał sobą - czyli, uogólniając, osobnikiem dość wrażliwym na ludzkie wdzięki, by obserwować nie tylko rozbitego emocjonalnie Timmy'ego. Asen po prostu lubił patrzeć. Nie zawsze do czegoś to prowadziło. Ba, w zasadzie zazwyczaj nie prowadziło do niczego. Ot, patrzył. Uśmiechał się. A potem szedł dalej.
Wzdychając bezgłośnie, zmusił się do skupienia na tym, na czym powinien. Napotykając wzrok Ekateriny, skinął głową na znak, że jej pytania były bardziej niż trafne.
- Jaka była dynamika w grupie? - dodał od siebie, przyglądając się technikowi uważnie. - Mówisz, że Nora była lubiana, ale to mocne uproszczenie, co? - Uśmiechnął się krzywo. - Kogo lubiła bardziej? Kto się za nią oglądał? Komu ufała, a kogo raczej unikała? - Jego pytanie było w zasadzie uzupełnieniem pytań postawionych przez Morozovą, Andrei chciał jednak nieco zawęzić zakres przesłuchania. Był pewien, że jacyś paparazzi musieli się wokół dziewczyny kręcić, stalker też by go nie zdziwił. Większość czasu artystka spędzała jednak tutaj, z ludźmi stanowiącymi jej zespół, dobrze byłoby więc wiedzieć, z jakim kalejdoskopem relacji mieli do czynienia. Tam, gdzie ludzi jest więcej niż dwójka, zazwyczaj szybko coś się komplikuje. Jakiś romans, jakaś zazdrość. Normalne rzeczy, nie?
Wiedział to, tak jakby, z własnego doświadczenia.
- Co planowaliście na najbliższe tygodnie, miesiące? Koncerty - gdzie, z jakiej okazji? Jakieś tournee? - dorzucił z innej beczki. To był trochę strzał na ślepo. Nie miał pojęcia, czy znajomość planów artystycznych zamordowanej w czymkolwiek im pomoże, ale... Zawsze lepiej wiedzieć więcej niż mniej, tak sądził. A Timmy z pewnością coś wiedział. Był technikiem, o nadchodzących eventach z pewnością coś musiał wiedzieć.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Sala Koncertowa Dilinagi

15 lut 2023, o 12:55

Skinął głową, bez dwóch zdań doceniając ten prosty, ludzki odruch, który na swój sposób podniósł go na duchu. Nie czuł się już tak osamotniony w obcowaniu ze śmiercią, bo to, że po raz pierwszy widział kogoś martwego, zamordowanego, porzuconego na jego drodze, było aż nadto oczywiste. Andrei zobaczył w chłopaku wręcz podręcznikowy obraz świadka, który niespodziewanie, zderzył się ze zbrodnią. Język plątał mu się wiarygodnie, raczej nie udawał, a jeśli już to musiał grać role życia.
- Ja? Ja tu tylko sprzątam. Dosłownie. Jestem odpowiedzialny za porządek na salach, przychodzę po próbach, sprzątam i zamykam. Tak samo po występie. Rano wpuszczam muzyków na próbę, parze szefowej kawę jeżeli zdecyduje się przyjść do pracy... - urwał nagle, jakby zdał sobie sprawę, że powiedział coś, czego nie powinien na temat swojej przełożonej. Skrzywił się, zły na siebie.
Młoda funkcjonariuszka stała z tyłu, z dłońmi splecionymi na wysokości piersi. Nie angażowała się, trzymała na dystans. Przysłuchiwała się, przypatrywała, całą sobą chłonęła doświadczenie wyższych stażem. Od czasu do czasu, jej spojrzenie uciekało w stronę Asena; przyłapana na tym, chrząknęła i wlepiła oczy w plecy Ekateriny. Czerwone plamy na swojej szyi starała się ukryć pod kaskadą rozpuszczonych włosów.
- Nora często wychodziła ostatnia. Zostawała po godzinach, po próbach, słyszałam, jak katuje w kółko i w kółko te same wersy. Głupio było mi jej przerywać, dlatego czasami zostawałem chwile po godzinach pracy i czekałam, aż chociaż skończy partie - odpowiedział zgodnie z prawdą na kolejne z pytań. Rzadziej uciekał wzrokiem, im bardziej oddalali się od tematu ciała, które znalazł na widowni, tym dłużej utrzymywał kontakt wzrokowy.
- Nie można powiedzieć, że się znaliśmy. Ja kojarzyłem ją z uwagi na to, jak dużo ćwiczyła i jak pozytywnie się o niej wypowiadała góra. Ona mnie kojarzyła mnie, ponieważ prawie zawsze to ja zamykałem za nią. Nie wiem, czy nawet wiedziała, jak mam na imię. Raz jej pomogłem zanieść rzeczy do podstawionej taksówki, chyba się gdzieś spieszyła, miała mocniejszy makijaż i pachniała takimi intensywniejszymi perfumami... Ładna była, zwróciłem uwagę, ale gdzie mi tam do niej - uciął na wypadek sugestii, bądź dywagacji, trochę ze wstydem przyznając po raz kolejny, że on tu przecież tylko sprzątał.
Zapytano o przyjaciół piosenkarki, zastanawiał się chwilę. Jakby przeszukiwał swoją pamięć i wspomnienia, niepewny, czy wygrzebie cokolwiek z jej odmętów.
- Nie widziałam, aby ktoś ją tutaj odwiedzał. Czekał na nią, gdy kończyła próbę. Raz słyszałem, jak kłóci się z kimś przez telefon. Krzyczała, aby dał jej spokój. Nie zapytałem ją nigdy o to, nie chciałam, aby pomyślała, że ją podsłuchuje - dopowiedział na swoje usprawiedliwienie. Przeniósł wzrok na mężczyznę, kręcąc przecząco głową.
- Nie wiem. Nie siedziałem z nimi na próbach, nie znam też nikogo na tyle prywatnie, aby mi się zwierzał. Nora dużo miała partii z jednym z tenorów. Ćwiczyli czasami we dwoje, jest starym wyjadaczem, może widziała w nim jakiegoś mentora, najlepiej jego pytajcie. Carl Svensson - przeliterował, jeżeli chcieli odnotować nazwisko. Być może zwrócili wcześniej uwagę na nazwiska na bilbordach i hologramowych reklamach - jego nazwisko, pojawiało się prawie przy każdej produkcji. Musiał mieć status gwiazdy i całkiem ugruntowaną pozycje.
- Przygotowujemy się do premiery i otwarcia kolejnego sezonu. W międzyczasie są zaplanowane pomniejsze koncerty, głównie muzyki symfonicznej, ale też performance hanarskiego muzyka. To ma jakieś znaczenie dla Was? - spytał, ucinając wywód na temat wydarzeń w sali koncertowej.
Andrei Asen
Awatar użytkownika
Posty: 32
Rejestracja: 17 sie 2021, o 15:34
Miano: Andrei Asen
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: aspirant SOC, pilot pościgowy
Postać główna: Dagon
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 25.020

Re: Sala Koncertowa Dilinagi

18 lut 2023, o 10:04

Wyłapywanie drobnostek było tym, co mogło naprowadzić ich na jakiś trop. Mogło, a nie koniecznie musiało - tym niemniej, musieli wychwytywać pojedyncze słówka, które nie pasowały do reszty, bo... No, od czegoś trzeba było zacząć.
Parzę szefowej kawę jeżeli zdecyduje się przyjść do pracy...
Idące w parze ze słowami skrzywienie mężczyzny potwierdziło, że powyższe stwierdzenie jest czymś, czemu warto poświęcić chwilę uwagi. Andrei jednak nie wtrącał się - jeszcze nie. Pozwolił technikowi odpowiedzieć na wszystkie poprzednie pytania i, być może, nabrać złudnego wrażenia, że przesłuchujący nie zauważyli, że palnął więcej niż planował.
W którymś momencie przyłapał młodą na ukradkowych spojrzeniach i uśmiechnął się pod nosem. Normalnie pewnie wyszczerzyłby się od ucha do ucha, pewnie rzucił jakimś mniej lub bardziej wybrednym żartem - teraz jednak musiał zachować pozory, więc ograniczył się do ledwo co okazanego rozbawienia i wrócił do notowania.
Bo tak, Andrei zaczął w końcu notować. Nie wiedział, czy było to najlepsze, co mógł zrobić, czy tak w ogóle się powinno podczas przesłuchań - ale, jak już ustaliliśmy, nie był wykwalifikowanym śledczym. Jeśli właśnie popełniał jakiś kardynalny błąd, to... No, trudno. Bywa. Nie po raz pierwszy, nie po raz ostatni. Uznał jednak, że notować musi, bo, zwyczajnie, inaczej prawie nic nie zapamięta. Ekaterina może była w tym lepsza, może potrafiła nieco więcej przyswoić tak po prostu, słuchając tylko odpowiedzi świadka, ale nawet jeśli - nie zaszkodzi mieć krótkiego podsumowania także zapisanego na omni-kluczu, nie? Będzie do czego wrócić, popodkreślać kolorami, narysować jakieś strzałki łączące tematy - słowem, pobawić się w ambitnego przedszkolaka.
Notował więc z grubsza wszystko, o czym mówił technik, raz po raz unosząc tylko wzrok, by spojrzeć na przesłuchiwanego z umiarkowanym zainteresowaniem. Obok mocno ogólnych spostrzeżeń dopisał i trzy razy podkreślił nazwisko tenora. Carl Svensson. Nie ulegało wątpliwości, że z nim też będą musieli pogadać.
Po streszczeniu przez technika nadchodzących wydarzeń, Asen wzruszył nonszalancko ramionami.
- Może ma, może nie ma - odparł zdawkowo. Bo nadal był tym złym, nie?
Studiując przez chwilę własne notatki, jakby się zastanawiał, po chwili znów spojrzał na technika.
- Proszę nam powiedzieć coś o szefowej tego całego... - Machnął ręką, odkrywając pozę totalnego ignoranta. - Tego wszystkiego. Jaka była? Jak układały się jej relacje z Norą?
ObrazekObrazek

Wróć do „Okręg Tayseri”