Nie było żadnego ogłoszenia. Zero anonsów, zero oficjalnych rekrutacji, zero naborów. Po prostu pewnego dnia z każdym z nich skontaktowała się urocza sekretareczka z Hakk Solutions, jasno informując ich, że zostali nie tyle co poproszeni o pomoc, czy zachęceni do pracy, a
wybrani na wielką misję. Każdy z nich był osobą o pewnej renomie, a jeśli tej renomy mu lub jej brakowało, to na pewno nadrabiał w umiejętnościach, które zostały wypatrzone przez czujne oko tych słynnych
higher upów, o których wspominała ich rekruterka.
Pierwsze rozmowy odbywały się na dystans, nie zostali nigdzie zaproszeni, czy zawezwani, wpierw w ogóle trzeba było potwierdzić czy są zainteresowani. Oczywiście niekoniecznie musieli od razu się zgodzić, ale jeśli mieli jakieś wątpliwości, to obietnice o bardzo potężnej wypłacie musiały je zdusić. W przypadku Aleksandra, który potencjalnie mógł stawiać opory ze względu na bycie w Przymierzu, dorzucili jeszcze drobną obietnicę rozwiązania kwestii jego starego długu, co tym bardziej musiało być kuszące.
Dlatego więc po jakichś kilku dniach "wstępnych negocjacji", zostali zaproszeni na oficjalne spotkanie z ich zleceniodawcą, centralnie do biura Hakk Solutions. Można by powiedzieć, że zostało to zrobione bez zbędnych ceregieli, ale patrząc na to, że poprzedzało temu kilka dni rozmów, byłoby to po prostu kłamstwo. Wszystkie te lekko "tajne" przygotowania mogły być dla nich lekko dziwne - najemnicy zwykli pewnie raczej do tego, że to oni muszą zgłaszać się jako chętni, a nie, że kontaktuje się z nimi ktoś duży i wręcz zaprasza na spotkanie, kusząc słodkimi słówkami i solidnymi ofertami pieniędzy.
Ostatecznie jednak stawili się na miejscu spotkania, w głównym biurze Hakk Solutions. Można by powiedzieć, że była to ciekawa decyzja - rzadko raczej widzi się bandę najemników w miejscu pełnym prestiżu i rezonu. Tym bardziej, że jednym z tych najemników był Kroganin, a drugim Quarianin. Ludzie pasowali tu jednak o wiele bardziej, łatwiej było "wtopić się w tłum", jeśli można to tak określić. Oczywiście i tak nikt stąd raczej nie pasował do świata garniturów, krawatów, sukienek, śmiechów, chichów i korporacyjnych intryg, ale zdecydowanie kosmitom było tu jeszcze ciężej.
Kwestia ich rasy i ubioru nie miała tu jednak dużego znaczenia, bo ochrona budynku była poinformowana o tym kim byli i po co przyszli, dlatego po skonfiskowaniu im tymczasowo broni i przeskanowaniu pod kątem tożsamości i ukrytych niebezpiecznych przedmiotów, zostali po kolei wpuszczeni do budynku, oczywiście zapewne docierając w różnych porach i spotykając się dopiero przed salą konferencyjną, gdzie zatrzymała ich sekretarka-Asari ubrana w raczej ładną, różowawą sukienkę. Wyglądała na raczej młodą, nie miała pewnie więcej niż lekko ponad sto lat, ale na pewno w oczach miała swego rodzaju zmęczenie. Siedziała bezpośrednio przed biurem, majstrując coś na swoim datapadzie i pilnując byś nikt z nich nie wszedł do środka dopóki nie stawi się tu cała grupa.
W końcu jednak zebrała się tu cała czwórka, a Asari łaskawie otworzyła im drzwi idealnie w terminie spotkania. Weszli do środka, widząc całkiem porządnie prezentującą się salę konferencyjną - najbardziej w oczy rzucał się duży stół, wokół którego porozstawiane zostały fotele o różnych rozmiarach. Był tu też oczywiście rzutnik, teraz jednak wyłączony, oraz kilka automatów do wody. Sala była jednak bardzo duża, a stołów było kilka - wszystkie poza tym jednym zostały jednak przestawione na boki, chyba po to by zrobić im (z jakiegoś powodu) więcej miejsca, albo by sprawić, że sala będzie wyglądała na większą niż w rzeczywistości jest. Nie wiadomo jednak po co ktoś miałby robić to drugie - nie trzeba było budować iluzji wielkości, bo miejsce to
było duże.
Oprócz ich piątki (łącznie z sekretarką) były tu jeszcze dwie osoby - wyglądający raczej standardowo jak na przedstawiciela swojej rasy Volus oraz Asari ubrana w ładny, ewidentnie drogi, czarny garnitur. Volus siedział na ekstremalnie dużym fotelu (przypominającym rozmiarowo taki dla Kroganina, lub Yagha), Asari zaś stała koło niego z dłońmi za plecami. Wyglądała bardziej jak jakiś ochroniarz, czy żołnierz, ale nie było u niej widać żadnych mięśni czy ogólnie czegokolwiek co reprezentowałoby jakąś siłę. Najpewniej więc nim nie była.
- Ahhh, nareszcie, dzień dobry, dzień dobry. Miło mi was ugościć w imieniu Hakk Solutions. Tevar Hakk, ale możecie mi mówić "Tevar", dla przyjaciół "Tevi". Przyjaciółmi jeszcze nie jesteśmy, ale kto wie gdzie zaprowadzi nas ta przygoda.- zaczął raczej sympatycznym tonem. Miał chyba tendencję do mówienia dużo, ale póki co brzmiał bardziej jak miły biznesmen, a nie ktoś szczególnie irytujący. Miał głos nieco wyższy niż przeciętny mężczyzna-Volus, ale nie była to jakaś gigantyczna różnica.
- Wstałbym i uścisnął wam wszystkim rękę, ale niestety występuje między nami wszystkimi komicznie duża różnica wzrostu, zwłaszcza między mną a panem Krogulem, więc może lepiej byśmy tego nie robili, to by było, bądźmy szczerzy, niepoważne.- znowu zażartował, co doprowadziło ich do konkluzji, że ten gość cenił swoją charyzmę, lub też próby jej posiadania.
- Clara, moja droga, nalej proszę naszym gościom wody, dobrze?- zerknął na sekretarkę, która weszła z nimi i szybko usiadła blisko.
Ta cicho odetchnęła.
- Mam na imię Clea, proszę pana.- odpowiedziała z pewnym zrezygnowaniem w głosie. To nie był pierwszy raz kiedy pomylił jej imię.
- No to przecież mówię, Clara.- machnął ręką, skupiając większość swojej atencji na nowo-przybyłych najemnikach.
Sekretarka wstała i nalała wody każdemu, kto o to poprosił, po czym wróciła na swoje miejsce, w czasie kiedy Hakk skupił się na rozmowie z najemnikami.
- Wciąż czekamy na jednego gościa, ale do tego czasu nic nie szkodzi bym pokrótce was sobie przedstawił, on i tak przestudiował już wasze portfolio. - stwierdził po bardzo krótkiej chwili ciszy, którą spędził na szybkie zerknięcie na swoje omni.
Wziął charakterystyczny, Voluski, głęboki wdech, po czym zaczął patrzeć na każdego i przedstawiać jego talenty.
- Luna Reyes, najemniczka, mistrzyni pistoletów maszynowych, biotyk równie silny co jej zdolności technologiczne, jednocześnie mistrzyni stosowania pancerza technologicznego.- wskazał wpierw na Lunę, dając jej oczywiście czas na wtrącenie się, jeśli miała na to ochotę, a potem kierując wzrok na Krogula.
- Krogul MacBeth, władca strzelb, potężny wojownik, zabójca i, za przeproszeniem, sukinsyn, którego bardzo ciężko jest zabić. Nie jestem strategiem, ale gdybym nim był, to poradziłbym wam wszystkim, byście kryli mu się za plecami.- wziął solidny wdech. Był przyzwyczajony do mówienia bardzo dużo, ale jako Volus i tak potrzebował czasem chwili przerwy. To był jeden z większych wysiłków fizycznych w jego życiu.
- Jednocześnie miłośnik literatury pięknej, osoba przecząca stereotypom dotyczącym Krogan. Godne pochwały, naprawdę!- ponownie, dał najemnikowi moment na wypowiedzenie się, po czym głośno odetchnął i przeszedł do Aleksandra.
- Aleksander Gauthier, inżynier z Przymierza, ale też i mechanik, pilot, geniusz naprawczy i prawdopodobnie człowiek, który mógłby zbudować bombę z garści śrubek. - lekko schylił głowę w jego stronę i powtórzył już standardowy proceder jakim było danie mu chwili na przeprocesowanie komplementów i przejście do ostatniej osoby, czyli Skaxa.
- Skax`Lilan nar Tonbay, Quariański mechanik, osoba, która naprawi wszystko, która dostosuje się do wszystkiego i która reprezentuje szczyt zdolności swojej rasy, a także dowód na to, że stereotypy to niekoniecznie ZŁA rzecz, jeśli są pozytywne. Najpewniej osoba najbardziej dostosowana do tej misji, zabezpieczy nasz cel bez problemu. - rzucił jak zawsze miłym tonem, ale nim mógł wrócić do mówienia, przerwała mu Asari w garniturze.
- Tevar Hakk nie zainsynuował właśnie, że Quarianie to złodzieje.- wtrąciła się raczej lodowatym tonem i jej rola w tej rozmowie stała się jasna. Była tu po to, by upewnić się, że Hakk nie powie niczego bezsensownego czy po prostu głupiego. Może była prawniczką? Jakimś PRowcem? Ciężko było stwierdzić.
- Nie, oczywiście, że nie! To był komplement.- szybko wykaraskał się z tej kłopotliwej sytuacji i wrócił do reszty wzrokiem.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDeadline: Poniedziałek 21.02 23:58, bo 59 to taki mainstream