Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Przestrzeń Publiczna

26 lip 2021, o 00:45

1.
Wyświetl wiadomość pozafabularną

2.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

27 lip 2021, o 01:39

Kroganin nie spodziewał się reakcji kobiety. Gdy ta wygięła się w bok, koncentrując wzrok na znajdującym się w korytarzu celu, szarpnął, chcąc wyciągnąć ją na zewnątrz przez stworzoną przez eksplozję dziurę w ścianie. Ostatnim, co poczuła był gorący, śmierdzący oddech na swoim policzku gdy pysk obcego znalazł się niebezpiecznie blisko niej - ułamek sekundy później, jej ciało otoczyła biotyka. Drobne, błękitne iskierki musnęły jej pancerz, wytwarzając wokół siebie pole pierwiastka zero.
Po tym, świat na moment zlał się w kaskadzie barw, świateł alarmowych korytarza i cieni jego osmolonych powierzchni. Traktując biotykę jako swoją siłę napędową, kobieta wystrzeliła niczym pocisk z zaciśniętej pięści przeciwnika pomimo stojącej na jej drodze przeszkody i półwiszącej w powietrzu pozycji. Szarża była szybka, gwałtowna, pozostawiła po sobie języki błękitnego ognia w miejscu lądowania Mili, podczas gdy ta w locie wyciągnęła swe dłonie ku strzelbie.
Odwracając się, dostrzegła swoistą, innego rodzaju szarżę - turiański policjant wykorzystując szansę i odsłonięcie kroganina, natychmiat rzucił się w kierunku stworzonego w ścianie przejścia. Jego długie, połyskujące pomarańczem omni-ostrze zatopiło się w cielsku obcego, wywołując jego toczący się echem po korytarzu wrzask. Zareagował odruchowo, pięścią uderzając w napastnika obuchem, co odrzuciło Arkona na naprzeciwległą ścianę, nieomal sprawiając, by ten wpadł na poziom niżej przez dziurę w podłodze.
W złośliwej ironii losu, to pozwoliło Račan na uzyskanie czystej linii strzału. Strzelba cofnęła się w znajomej sile odrzutu, wypluwając z siebie salwę morderczego śrutu, którego znaczną część pochłonęło ogromne ciało kroganina. Warknął pod nosem w reakcji, unosząc zbyt późno rękę do twarzy, chcąc ją osłonić, jednak z ran w jego ciele wytrysnęła kolejna porcja posoki, spływając na podłogę korytarza.
Zmuszony sytuacją, dostrzegając dwójkę przeciwników, wykonał o krok w tył. Przekonanie do bojowej szarży zniknęło z jego wyrazu twarzy wraz z determinacją. Świadomie lub nie, jego cofnięcie pozwoliło mu a uniknięcie kolejnego pocisku wystrzelonego przez Chorwatkę. Rzeź z ogłuszającym hukiem uderzyła w już naruszoną konstrukcję ściany, poszerzając stworzoną przez obcego dziurę i wypluwając masę tynku i metalowych odłamków po jej drugiej stronie.
Kroganin nie był w stanie jednak uniknąć kolejnego zderzenia z turiańskim SOC. Arkon z bojowym krzykiem rzucił się do przodu, wprost na wycofującego przeciwnika, wbijając ostrze wprost w jego gardziel. Rozżarzona broń sprawiła, że powietrze zapachniało palonym mięsem, gdy obcy wydał z siebie rzężący odgłos, nim wreszcie zwalił się na ziemię, w połowie w przejściu, w połowie na zewnątrz.
W tym czasie, na dole odgłosy tajemniczego przeciwnika zamarły. Mogli czuć się obserwowani. Nawet lepiej zaadaptowany do ciemności wzrok Curio nie pozwolił mu dostrzec celu skrytego za biurkami. W miarę, gdy przyzwyczajali się do półmroku, obcy wydał z siebie gardłowy, nieludzki warkot. Zwierzęce odgłosy usłyszeli tylko oni. Zniknęły we wrzawie toczącej się u góry bitwy.
Jaana dostrzegła go pierwsza. Cień z drugiej strony mebla niż ta, bliżej której stała. Nieregularność na tle gładkiej ściany, która poruszyła się lekko na ułamek sekundy przed uderzeniem.
Nie zdążyła ostrzec Curio. Jedynie otworzyła usta, być może przestąpiła o krok przed snajpera chcąc zgarnąć na siebie uderzenie. Było to zbyt mało. W mroku pojawiły się jaskrawo czerwone oczy, nim zza biurka wyskoczył wybijając się z blatu vorcha. Był średniej wielkości osobnikiem - nieco wychudzonym, o nieregularnej skórze i obnażonych, pokrytych plwociną zębach. Doskoczył do Curio natychmiast, a ten dostrzegł go dopiero w locie, wraz z jego ostrymi, długimi pazurami wykonującymi zamach w powietrzu.
Impet uderzenia sprawił, że cofnął się o krok. Pazury zagłębiły się w jego napierśniku, pozostawiając po sobie głębokie sznyty. Poczuł lekkie pieczenie, które sugerowało, że ich końce przebiły się przez delikatniejsze łączenia ceramicznych płytek, zadrapując grubą, turiańską skórę pod spodem. Zareagował tak, jak podpowiadało mu przeczucie - jego omni-klucz aktywował się, gdy unosił dłoń w górę. Palce wybrały znaną kombinację, skrót do aktywowanego programu. I gdy jego sylwetka zamigotała lekko, jak zwykle poprzedzając zniknięcie, ekran jego urządzenia zafalował lekko, nim pojawił się na nim czerwony komunikat o błędzie.
Vorcha nie zamierzał nawiązywać kontaktu. Nie miał na sobie znaków rozpoznawczych, przynajmniej nie takich, które mogliby dostrzec w mroku. W walce zachowywał się równie dziko, jak wiele swoich pobratymców. Poruszał się non stop, jego ruchy były chaotyczne, gwałtowne, ciężkie do przewidzenia.
Na moment, oboje mogli przyjrzeć mu się bardzo dobrze gdy pomieszczenie wypełniła błękitna łuna. Reakcja Jaany była szybka i instynktowna - jej ciało wydawało się sięgać ku biotyce nim mózg wydał odpowiednie polecenie. Iskierki tańczyły pomiędzy jej palcami, a włosy zamarły, lekko uniesione w powietrzu, jak gdyby w nieważkości na ułamek sekundy poprzedzający szarżę.
Siła uderzenia potraktowała wątłe ciało vorcha jak nadciągający taran. Przeciwnika odrzuciło do tyłu, ścięło z nóg. Uderzył o podłogę metr dalej, dając im czas na podjęcie działania.
Strzał z pistoletu trzymanego przez dziewczynę wymierzony w głowę podnoszącego się obcego dokończył jego żywot. Pomimo potencjalnych obrażeń wewnętrznych i złamań, które musiał doznać niechroniony tarczami ani pancerzem, vorcha warknął zawzięcie pod nosem, zmuszając swoje niesamowicie wytrzymałe ciało do ruchu. Nie zdążył jednak umknąć przed lufą i hukiem wystrzału. Kuła przeszła przez jego czaszkę, plamiąc pomieszczenie posoką.
Wreszcie, w korytarzu i pokoju niżej nastała cisza.
W całym ferworze walki, Hira odniosła małe zwycięstwo. Pomimo tempa replikacji wirusa, które wydawało się zbyt szalone by ludzkie zmysły były w stanie za nim nadążyć, udało jej się zlokalizować zarażone pliki. Zamknęła je w odosobnieniu, odcinając zdrowe komórki od chorych. I, jak każdy lekarz, wycięła nieco więcej niż teoretycznie powinna - nie mogła jednak uzyskać w tak krótkim czasie pewności co do tego, które obszary omni-klucza były w pełni bezpieczne. Izolując wirusa, pozostawiła mu pewną część danych należących do radnej, ale na ten moment udało jej się zabezpieczyć pozostałą część.
- Co za skurwiel - warknął Valin pod nosem, dłońmi z obawą dotykając szczęki, która przyjęła na siebie część krogańskiego uderzenia. Niemal od razu syknął, odrywając od niej palce. Utracił przy tym część swojej bogatej mimiki, czy to na skutek opuchlizny, czy złamania. - Żyjecie tam?
Stanął na krawędzi dziury w podłodze, uruchamiając latarkę i posyłając w dół snop jasnego światła.
- Jestem. Jestem. Jestem. - głos Kiry nagle odezwał się z powrotem. Hira była w stanie wyczuć jej napięcie. - To ja. Tylko ja. Nie mogłam ryzykować i potencjalnie narażać cię na jego atak.
Valin podniósł promień latarki na dwójkę ludzkich kobiet stojących w końcu korytarza. Na moment stracił zainteresowanie tymi poziom niżej - a nawet Račan stojącą za jego plecami czy cielskiem kroganina w przejściu.
- Zeskanujmy omni-klucz kroganina. Dowiemy się, czego chciał - podsunęła natychmiast Kira. Działała znacznie szybciej niż ktokolwiek z nich, pracując nad powrotem do obiegu z pomocą Hiry.
- Masz dostęp do jej omni-klucza - zagrzmiał nagle turiański policjant, patrząc wprost w oczy dziewczyny, nim jego drapieżny wzrok nie przeniósł się na radną. Tym razem nie było w jego wzroku poczucia obowiązku czy oddania - spoglądał na Fel z lekką dozą podejrzliwości. Nie ruszał się też z miejsca, stojąc przed dziurą w podłodze, przysłaniając im drogę zarówno na dół, do kroganina czy do Mili stojącej za jego plecami.
Ruchem podbródka drgnął i wskazał na radną.
- Co to było za logo cerberusa? Czego ten wirus chce? - spytał wprost, kierując to pytanie do obu kobiet.
- Radna Fel powiązana jest z mężczyzną o imieniu Diego. Posiada dowody w jakiś sposób łączące go z Cerberusem, niemniej nie znalazłam danych dotyczących żadnych innych powiązań - wtrąciła Kira, jedynie do Hiry, na szybko skanując pliki, które wcześniej wyświetlały się nad urządzeniem Fel, zarażane przez wirusa.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

27 lip 2021, o 17:57

Gdy było po wszystkim, poczuła się trochę rozczarowana, że poszło tak szybko.
W momencie, gdy na górze rozgorzała walka, krew zawrzała w żyłach młodej biotyczki. Choć nie śledziła wydarzeń ponad nimi, same strzały czy doskonale znajome biotyczne błyski sprawiały, że Jaana wpadła w swoisty entuzjazm, rozpaliła się wolą walki. Może to też była zasługa Cerberusa, a może po prostu miała to w charakterze, gdy jednak dochodziło do starcia, gdy już musiała podjąć walkę - potrafiła się tym cieszyć. Zmagania ekscytowały ją, tym bardziej, im więcej od niej wymagały.
Podczas, gdy zmagania na górze rozpaliły jej krew, to, co działo się tu u nich, na dole, na kilka chwil zdominowało jej postrzeganie. Przestało liczyć się to gdzie są i po co, nie zastanawiała się już jak się stąd wydostać. Liczył się przeciwnik - to coś, co charczało w półmroku pomieszczenia - i to, by go zdominować. Inna opcja nie wchodziła w grę. Ritavuori nie lubiła przegrywać - i nie przegrywała. Tak przynajmniej lubiła myśleć.
A jednak pierwszy ruch przypadł oponentowi - vorchowi, jak się okazało. Niby zauważyła go, niby mogła coś zrobić - chyba, tak sądziła - a jednak stworzenie było szalenie szybkie, znacznie szybsze niż ona. Zrobiła może z pół kroku, chcąc stanąć na linii ataku przeciwnika, już wtedy wiedziała jednak, że nie da rady. Po prostu nie zdąży. Gdy pazury vorcha przeorały pancerz Crassusa, mimowolnie skrzywiła się. Po biotykę sięgnęła odruchowo - czy raczej, to biotyka sięgnęła po nią. To działało tak odkąd pamiętała. Od chwili, kiedy jako dzieciaka wyrwano ją z domu, kiedy sprzedano w ręce Cerberusa i kiedy zaczęto testować jej możliwości - zawsze było tak, jakby to nie Jaana panowała nad kryjącą się w jej ciele mocą, lecz na odwrót. Czasem Ritavuori łapała się na myśli, że jej biotyka, ta dziwna siła której nigdy do końca nie rozumiała - że jest czymś myślącym, jakimś niezależnym istnieniem, że ciało nastolatki to dla niej tylko skorupa, naczynie. Teraz, im starsza była, tym głupsza wydawała jej się ta myśl, mimo tego nie znikła całkiem. W chwilach takich, jak ta, gdy niebieskie smugi wyrywały się z ciała Jaany jak dzika bestia, dziewczyna wciąż trochę się bała - i wciąż nie do końca sobie ufała.
Tym niemniej, nawet jeśli biotyka miałaby być drapieżnikiem, to trzeba było przyznać, że koegzystowały z Ritavuori nie najgorzej. Teraz, gdy niebieskie smugi otoczyły ją ze wszystkich stron, rozjaśniając pomieszczenie jasną łuną, dziewczyna czuła się doskonale, nie mogła chyba lepiej. Niemal instynktownie rzuciła się do przodu w biotycznej szarży, z impetem wpadając w nagle jakby wątłe ciało vorcha. Nie zatrzymała się też, gdy przeciwnik padł, ścięty z nóg jej atakiem. Nie mogła się zatrzymać, bo to była przecież ich szansa, nie? Doskoczyła do oponenta tym razem już bez biotyki, za to równie błyskawicznie. Unosząc pistolet, nie zastanawiała się. Przyłożenie, strzał, trup. Odruch. Instynkt przetrwania, dzięki któremu nie skończyła w trupich chłodniach Cerberusa.
Potrzebowała chwili, by zrozumieć, że już po wszystkim. Że vorch leży bez życia, że jej samej nic nie jest, że turianin też jest w miarę cały - tak jej się wydawało. Gdy adrenalina opadła, nastolatka odetchnęła bardzo powoli, przypięła pistolet z powrotem na zaczepie, rozprostowała plecy i odwróciła się do swego towarzysza.
- Jaana - rzuciła ni z tego, ni z owego, jakby nic się nie stało. Jakby wciąż toczyli tę rozmowę sprzed kilkunastu, kilkudziesięciu minut, gdy dopiero zmierzali ku Iris i jej obstawie. - Nazywam się Jaana. Jesteś cały?
Gdy z góry padło na nich światło latarki mundurowego, zadarła głowę i zmrużyła oczy.
- Wszystko gra - odpowiedziała, zerkając jednak kątem oka na swego towarzysza. - Ale trochę go zarysowało. Crassusa - dodała gwoli uściślenia, jakby faktycznie miała tu na dole kogoś więcej.
Po chwili znów jej spojrzenie padło na vorcha. Teoretycznie powinni pewnie pomyśleć o powrocie na górę, ale... Jaana była naiwnie przekonana, że jeszcze zdąży. Że zawsze może się stąd wydostać szarżą - uprzednio wołając tylko, by zrobili jej tam miejsce - i że nie musi się z tym spieszyć. A tu, na dole, było przecież teraz co oglądać.
Na przykład trupa.
Upewniwszy się, że Curio nie zamierza dołączyć do grona niezbyt żywotnych, ponownie zbliżyła się do martwego przeciwnika i przykucnęła obok. Vorche niby takie były - agresywne, nadpobudliwe i nieszczególnie rozsądne - ten tutaj jednak z jakiegoś powodu się chował i rzucił na nich zupełnie niesprowokowany. Może nie było to bardzo dziwne, ale jednak warte sprawdzenia, tak jej się wydawało.
Krzywiąc się przelotnie z obrzydzeniem, obmacała zwłoki w poszukiwaniu jakichkolwiek wartych uwagi znajdziek, na koniec zatrzymując się na omni-kluczu powalonego. Co jak co, ale te narzędzia potrafiły skrywać wiele tajemnic posiadacza. Także kompromitujących.
Chociaż co niby miałoby skompromitować vorcha?
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2084
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

28 lip 2021, o 10:03

Stojąc, nie dawała niczego poznać, ale gdzieś w środku, Iris nerwowo przebierała nogami. Wszystko trwało nieznośnie długo, na dole sądząc po odgłosach toczyła się zajadła walka, podobnie zresztą zaraz pod ich nosem, gdzie wystrzelił turianin z pomocą najemniczce, a ona nie mogła nic zrobić. Zdana na tempo pracy Hiry, to, jak daleko posunął się program szpiegowski panoszący się po jej omni, ale także na odrobinie szczęścia. Bez niego, w tym wszystkim mogłoby nie pójść im tak gładko.
Miała realne obawy przed wpuszczaniem dziewczyny w morze poufnych danych, nie mniej postawiona pod ścianą, musiała w końcu podjąć jakąś decyzje. Dłuższe ignorowanie śledzenia ich nie wchodziło w grę, narażała teraz już nie tylko swoje własne życie. W ostatecznym rozrachunku, zaufanie nieznajomej i danie jej upoważnienia do wyłączenia zainfekowanego omni-klucza uznała za mniejsze zło niż pozwalanie, aby terroryści przekopali się przez wszystko, co nadal było zapisane na jej omni, kopiując upoważnienia, jak i dostępy do bądź co bądź c a ł e j stacji.
Odruchowo, rozmasowała dłonią nadgarstek, gdy tylko Hira oznajmiła, że to już.
- Jest wyłączony, czy nadal ktoś ze sztabu kryzysowego może się z nami skontaktować? Skan medyczny pozostaje sprawny? - konkrety. Potrzebowała konkretów. Co wolno, czego absolutnie nie, a z czym lepiej nie ryzykować. Jak dobrze zrozumiała dziewczynę, ta wyłączyła tylko niektóre z opcji omni-klucza. Co z pozostałymi? Może powinna całkowicie odciąć mu dostęp i dopiero, gdy wszystko wróci na Cytadeli do normy - bo prędzej czy później tak się stanie, prawda? - oddać urządzenie w ręce techników.
Cisza, która niespodziewanie zaległa w korytarzach serwisowych, wydała się jej wręcz nienaturalna. Wystrzały, biotyka, szarża - wszystko to, jeszcze dudniło w jej głowie, echem rozchodząc się po świadomości. Zrobiła krok na przód, wyglądając na tych w dziurze, gdy oświetlił ich snop światła z latarki oficera SOC.
- Ktoś potrzebuje pomocy medycznej? - w tym, mogła pomóc. Ze skanem czy bez, nadal była lekarzem.
Obróciwszy się ku Arkonowi, spojrzała na turianina uważnie. Jego oskarżenie może nie do końca wypowiedziane otwarcie, ale na pewno obecne między słowami, było dla Iris zrozumiałe. Każdy tutaj na siebie będzie teraz łypać podejrzliwie, a skoro atak wymierzony był w nich - Rade Cytadeli - najmniejsze odstępstwo od normy już budzić będzie pytania.
- Wiadomości, które przyszły na mój omni-klucz dosłownie przed momentem wysłała osoba powiązana z Cerberusem. Próbował oficjalnych negocjacji, jednakże niezbyt dobrze ukryła swoje powiązanie, aby cokolwiek ugrać. Nie wiem, czy ktoś odpowiedzialny za próbę włamania uznał za zabawne, aby osoby z ich organizacji zaprosiła mnie na kolacje, czy miała ta wiadomość drugie dno, ostrzeżenie bądź też wskazówkę... Zastanówmy się nad tym na spokojnie w drodze. Zwłaszcza, jeżeli na omni-kluczach tych, którzy nas zaatakowali również będzie cokolwiek związanego z Cerberusem. A Ty, aby pójść dalej, potrzebujesz omni-żelu i porządnego prześwietlenia. Czy mogę? - zwróciła się do Valina, czekając na jego ciche przyzwolenie, aby podejść bliżej. Był żołnierzem. Musiał mieć świadomość, że z upływem krwi, tracić będzie siły, z kolei roztrzaskany pancerz nie przyjmie na siebie więcej pocisków.
Nie kłamała. Nie powiedziała też szczerej prawdy. Diego był jej słabością, a o tym nikt nie mógł się dowiedzieć.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

28 lip 2021, o 11:16

Curio poczuł pewną dozę ulgi, słysząc i widząc, że stan Jaany po upadku był w porządku. Może i była irytująca ale ostatecznie nie zrobiła nic by wywołać u Crassusa szczerą wrogość. Wręcz przeciwnie, pomimo wspomnianej wady, buntownicza natura imponowała turianinowi. Odrzucenie autorytetów stało w parze z jego własnymi poglądami, więc chociaż ich charaktery mogły się ścierać, to Curio czuł swoistą sympatię do nastolatki. Do tego wszystkiego, zostali przypadkowymi kompanami, a teraz być może przyjdzie im walczyć ramię w ramię. Skinął więc w odpowiedzi, dając kciuk lewej dłoni w górę w krótkim geście. Pozostało mu tylko mieć nadzieję, że Mila poradzi sobie z przeładowanym mięśniami gadem bez jego pomocy. Teraz musiał skupić się na czymś innym.

Z lekkim zdziwieniem zerknął kątem oka na towarzyszkę niedoli, która postąpiła krok naprzód. Curio nie wątpił w jej możliwości w walce, dopóki mogła pociągnąć za spust swojego Paladyna i posłać kilku napędzanych efektem masy przyjaciół w stronę celu, dla Crassusa było to wystarczające. Jednak Jaana nie należała do największych przedstawicieli swojego gatunku co dawało oczywiste wrażenie, że nie powinna być w pierwszej linii. Pomimo tego postanowił nie oceniać książki po okładce i dać dziewczynie kredyt zaufania. Skoro to zrobiła, to znaczy, że czuła się pewnie. Zresztą, wspominała wcześniej o biotyce i jeśli nią władała, to miała konkretnego asa w rękawie. Curio nie raz współpracował z biotykami, chociażby jego obecną partnerką w biznesie, miał więc jakąś perspektywę na ich umiejętności.
Chwilę później żółć jego oczu spojrzała ponownie w ciemne pomieszczenie, starając się dostrzec źródło usłyszanego dźwięku. Faktycznie, miał nieodparte uczucie, że są obserwowani. Oliwy do ognia irytacji dolewał fakt, że on, strzelec wyborowy, nie mógł wypatrzeć potencjalnego celu. Kolejny gardłowy warkot. Crassus odruchowo uniósł broń do strzału, celując w jak mu się zdawało mebel, za którym mógł kryć się nieznany osobnik. Błąd. Może to przez troskę o Milę, a może był już faktycznie na to za stary, turianinowi kompletnie umknęło gdy vorcha wystrzelił zza biurka. Curio zrozumiał co się dzieje o ułamki sekund za późno, kiedy wychudzony szkodnik był już przy nim. Cios zadany pazurami zgrał się z turianinem, który właśnie odwrócił się frontem do napastnika. Syknął z bólu, pchnięty w tył Crassus zaparł się twardo nogami by ustać w pionie, a uruchomiony omni-klucz szybko dostał polecenie aktywacji kamuflażu taktycznego. Procedura dosyć oczywista, zniknąć z oczu przeciwnika, dostać się na lepszą pozycję by stamtąd kontynuować walkę.
Jego plan legł w gruzach niczym ściana urzędu w momencie, gdy jego omni-klucz wyrzucił czerwony komunikat o błędzie.
- Och kurwa. - sapnął do siebie z rezygnacją, myślami czując już kolejny cios. Nie zostało nic innego jak unieść karabin przed siebie w obronnym geście i liczyć, że uda się go sparować. Jego oczekiwania zostały kolejny raz obalone, choć tym razem z pozytywnym dla Curio skutkiem. Oczy turanina otworzyły się szeroko wraz z jaśniejącą błękitną łuną biotyki, oświetlając jednocześnie paskudną mordę vorcha przed nim. A jednak Crassus poczuł nieco satysfakcji w tym momencie, jego przewidywania co do Jaany okazały się całkiem słuszne. Zdążył jedynie mrugnąć zanim uderzenie szarży zamiotło napastnikiem podłogę jak dobrą szmatką.

Walka skończyła się wraz z wystrzałem pistoletu jego towarzyszki, jednak wiedziony adrenaliną i szkoleniem turianin dopadł do ciała obok Jaany, celując w martwego vorcha z karabinu. Przez moment, zanim upewnił się, że mózg został rozbryzgany wystarczająco by zatrzymać bydlaka na ziemi. Ta świadomość pozwoliła Curio nieco się zrelaksować. Adrenalina opadła niczym lufa karabinu, a do satysfakcjonującego uczucia wygranej dołączyło o wiele mniej przyjemne uczucie bólu. Teraz mógł w pełni poczuć rany, które otrzymał. Syknął raz jeszcze, dotykając lewą dłonią miejsca w którym pancerz został przebity. Szybka ocena wystarczyła, by stwierdzić, że nie były one śmiertelne ale trochę bolało, do cholery. Pierw prom, teraz zadrapania przez jakiegoś zdziczałego vorcha. Chociaż, czy były inne vorche? Faktem było, że Crassus jeszcze bardziej znienawidził tą przeklętą rasę.
Od ran oderwała go nastoletnia biotyczka, nagle wypalając do niego ze swoim imieniem. Na ułamek sekundy zbiło to z tropu turianina, który dopiero po chwili skinął głową.
- Jest okej. Trochę mnie dziabnął ale do wesela się zagoi, czy jak to wy tam mówicie. - musiał się nieco zmusić do uśmiechu, przez świeży ból. - Miło. Crassus Curio ale to już chyba kilka razy dziś usłyszałaś.
Świadom, że kto nie żyje ten jest martwy, a vorcha nie żył, turianin złożył swój karabin by przypiąć go z powrotem do magnetycznego uchwytu z tyłu pancerza. Wciąż oceniając dokładnie swoje rany, odpowiedział Valinowi tuż za Jaaną.
- To tylko zadrapania, będę żył! - odchylił lewe ramię do tyłu by wystawić kciuk w górę w świetle wyrwy przez którą wpadli. - Jakiś popierdolony vorcha tu hasał. Jak tam na górze? Mila, cała jesteś?!
Oczekując na odpowiedź, pozytywną jak miał nadzieję, Crassus dołączył do Ritavouri przy zwłokach. Teraz, utwierdzony w przekonaniu, że potrafiła sobie radzić, spokojnie dał dziewczynie wolną rękę, będąc w pobliżu by móc służyć swoją wiedzą jeśli byłaby potrzebna. Stanął obok i zerkajac sporadycznie na zwłoki, zajął się przygotowaniem i aplikacją żeli na pancerz lub rany, jeśli wymagały one medi-żelu. Bywało gorzej w jego karierze.
- Masz tam coś? Przyznam, że nienawidzę tych sukinsynów z wytrzeszczem oczu. Nie wiem co gorsze, vorche czy kroganie. - zagaił, ot na luźny temat by nieco rozluźnić atmosferę. - Chyba w sumie kroganie, vorche przynajmniej nie są jak rozpędzony pociąg w szarży. Swoją drogą, bardzo zgrabna szarża, Jaano.
Zamilkł na moment a jego żuwaczki drgnęły w nerwowym geście. Gdzieś tam, w głębi jego serduszka, turiańską duma właśnie została ubodzona szpikulcem, ale dodał po chwili:
- Dzięki.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Przestrzeń Publiczna

28 lip 2021, o 20:27

Hakowanie omniklucza radnej, odgłosy walki z dołu i strzały do kroganina...zdecydowanie to nie było to czego potrzebowała nastolatka, ale niestety, ona raczej nie zazna nawet namiastki normalnego życia. Widać było po niej stres i niepewność, które wcześniej były jej obce, coś się zmieniło, ale nikt nie mógł wiedzieć co.

Zwycięstwo, małe ale zwycięstwo. Pytanie czy powinna podsumować wszystko szczerze, czy jednak podać optymistyczne prognozy a złe wiadomości zostawić dla siebie. Przeszło jej to przez myśl, ale szybko podjęła decyzję o tym aby być szczera z Iris.
- Zrobiłam co mogłam, zablokowałam zarażoną zawartość i odcięłam całą komunikację w obu kierunkach. Większość funkcji omniklucza które nie wymagają sieci powinny być dostępne. Niestety, pewnych obszarów pamięci nie udało się odciąć na czas i wirus ma do nich dostęp, jednak dopóki urządzenie jest odcięte od sieci, dane te nie powinny wycieknąć. Miałam za mało czasu.
Hira miała ochotę wytknąć jej bezpośrednio, że to przez jej nieufność nie miała tego czasu, ale ostatecznie zdecydowała się na pośrednie zwrócenie na to uwagi. I wtedy ją usłyszała, swoją jedyną przyjaciółkę. Mimo, iż działo się to tylko w jej głowie, momentalnie uśmiechnęła się, a oczy zeszkliły się. Tętno przyśpieszyło, jak gdyby zobaczyła dawno niewidzianej bliskiej osoby. Jej nagła zmiana nastroju i uzewnętrznienie emocji były tak "dziwne", że sama odwróciła na moment głowę, aby nie zgrywać chorej umysłowo osoby. Wiedziała, że to jednak może być za mało.
- Przepraszam, to przez ten stres, zawsze nachodzi mnie na śmiech kiedy ten odpuszcza.

Wróciłaś...wróciłaś. Bałam się, że zostałam sama. Co się stało? Na czyj atak nie chciałaś mnie narażać? Czyj był to głos? - Kira mogła wyczuć multum emocji które targały dziewczyną, ale najbardziej spośród wszystkich wybijała się radość. Gdyby nie fakt, że obserwowali ją pozostali, zapewne rozpłakałaby się, co zdarzyło jej się tylko raz, i to dawno temu.

SI miała oczywiście rację co do kroganina, ale zanim to zrobią muszą uporać się najpierw z obecnym kryzysem, funkcjonariuszem SOC który stał się podejrzliwy. Miał jednak rację, logo Cerberusa nad omnikluczem radnej niebyło dobrym znakiem, a ona sama nabrała pewnej dozy strachu, że przedstawicielka ludzkości w radzie, może być kontaktem Cerberusa. A jeśli tak, to musiała być ostrożna. Z drugiej jednak strony, nie wydawało się aby ta znała prawdę o Hirze, co znaczy, że albo to przypadek, albo jest mało znaczącym członkiem Cerberusa. Chwilowo musiała grać na czas i uspokoić jakoś funkcjonariusza.

Czyli jednak coś łączy ją z Cerberusem, nawet jeśli nie bezpośrednio. Miej na nią oko, nie możemy ryzykować. Nie mogę jednak tego powiedzieć na głos, to wywołałoby niepotrzebną nieufność i kolejną stratę czasu, muszę coś wymyślić. Brakowało mi twojego głosu Kiro.

- Wyświetlane logo Cerberusa pochodziło z zewnątrz, było to powiązane z wirusem. Możliwe, że to oni odpowiadają za atak, radna nie miała z tym nic wspólnego. A nienawidzę ich równie mocno co pewnie wszyscy tutaj. - miała nadzieję, że to uspokoi sytuację.
- Muszę sprawdzić omniklucz tego kroganina, może dowiem się czegoś przydatnego, nie wyglądał na zwykłego wzburzonego obywatela. Mogę? - zapytała funkcjonariusza o pozwolenie.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

29 lip 2021, o 12:19

Krótkie, szybkie wyładowania elektryczne przemknęły po ciele zwisającej na napierśniku Mili, powodując napływ energii do jej mięśni. Skrzywiła się, czując parzący, okropny oddech kroganina, ładując swoje biotyczne umiejętności, skupiając spojrzenie tylko i wyłacznie na strzelbie, do której chciała dopaść. Sapnęła i znikąd wystrzeliła do przodu, w przeciągu sekundy dopadając upragnionego miejsca, w międzyczasie obserwując rozmytą przestrzeń.

Nie zastanawiała się długo. Po prostu chwyciła broń i wystrzeliła przy pierwszej dobrej okazji, która nadeszła szybko – to funkcjonariusz ją stworzył, atakując kroganina i dostając od niego po ryju. Najpierw poszedł jeden zwykły strzał, który trafił napastnika, a potem drugi, rozproszony, wybijający jedynie dziurę w ścianie. Mila syknęła, szykując się do kolejnego wystrzału, ale SOC ją uprzedził z kolejnym atakiem, dokańczając robotę.

Z cichym westchnieniem opuściła nieco broń, nadal jednak zostając w pogotowiu. Ostrożnie podeszła do wyrwy, aby zobaczyć, czy nie czyha na nich więcej zagrożenia w postaci tłumu, czy cokolwiek się mogło napatoczyć. Chciała też zobaczyć, gdzie się znajdują i czy może nie będzie bezpieczniej wyjść z tych przeklętych kanałów, o ile gawiedź się zgubiła.

Następnie słysząc odgłosy walki dobiegające z dołu, rzuciła się do pomocy, by na miejscu już zauważyć, że wszystko ucichło, a jedyne dźwięki wydają jej towarzysze rozmawiający beztrosko na dole. — Ta, wszystko u mnie gra. Ty żyjesz? Co tam się stało? — krzyknęła, samej przyświecając nieco wbudowaną latarką, aby zobaczyć, co było źródłem rabanu. Zaraz jednak jej uwaga została skutecznie przeciągnięta w stronę funkcjonariusza, który nawet z obitą żuchwą mielił złośliwie tą jadaczką, ile wlezie. Najemniczka przewróciła oczami i rzuciła półgębkiem – do siebie, ale wystarczająco głośno, by wszyscy na górze mogli usłyszeć: — Irytującym dupkiem, to trzeba było się urodzić...

Następnie zawiesiła strzelbę na swoim miejscu i kucnęła na krawędzi dziury, rozglądając się pobieżnie po pokoju. — Crassus. Weź przestań modlić się nad truchłem, tylko podstaw to biurko pod wylot, to ci pomogę wyjść. — Mila zamierzała podciągnąć mężczyznę na górę, a jeśli Jaana także chciałaby skorzystać z tej windy, to i dla niej znalazłoby się miejsce.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

29 lip 2021, o 12:22

[h3]Przeszukanie vorcha:[/h3]
A<33<b<66<c
0

[h3]Przeszukanie kroganina:[/h3]
A<33<b<66<c
1

[h3]Perswazja, Iris[/h3]
sukces < 60%
2

[h3]Perswazja, Hira[/h3]
sukces <30%
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

29 lip 2021, o 13:42

Arkon przyglądał im się podejrzliwie. W tej chwili jedynie Mila nie była jego potencjalnym celem - pozwolił jej przeszukać kroganina, jeśli miała na to ochotę. Odgradzał go za to od dwójki, a w szczególności od Hiry, która z zadania wydobycia z jego urządzenia informacji wywiązałaby się najlepiej. Swoją posturą zasłaniał większość przejścia, nie dając im możliwości wyminięcia się.
Słuchając ich wyjaśnień, przekrzywił lekko głowę, unosząc dłoń w górę i drapiąc się po skroni pazurem.
- To w końcu to wirus, czy propozycja kogoś, kogo radna zna? - spytał, niepewny tego, na ile ich wersje były w stanie się pokrywać ze sobą. - Nie rozumiem za cholerę.
Milczał przez chwilę, przyglądając się ich dwójce, analizując wszystko w swojej głowie. Nie podzielił się swoimi wnioskami, nieważne do jakich doszedł - odsunął się, przepuszczając je w przejściu obie, ale minę nadal miał skwaszoną.
Chwycił za rękę dziewczyny gdy Hira ruszyła do kroganina. Zatrzymał ją w miejscu, po czym sam kucnął, zdjął jego omni-klucz, a po chwili zawahania, również medi-żel, który znalazł w jego kieszeni. Po tym się odsunął, pozostawiając jej dalsze przeszukanie, świadom tego, że najważniejsze informacje pozostaną wyłącznie jego.
Hira znalazła w jego kieszeni datapad z lokalizacją wskazującą na urząd nieopodal windy - ten sam, w którym Mila i Crassus załatwiali swoje sprawunki w trakcie których rozległ się w nim wybuch. Poza tym, kroganin miał przy sobie też chip na 300 kredytów.
- Nigdy nie widziałam wirusa, który jest tak zaawansowany. Coś go kontroluje, na bieżąco nadpisuje zmienne priorytetów. Tworzy synergię z inteligentnym bytem - odezwała się Kira, w odpowiedzi na wszystkie zadawane jej pytania. - Komunikacja jest wyłączona. Kontrola nad stacją jest zbyt zaawansowana by ktoś, lub coś odpowiedzialne mogło robić to z zewnątrz. Ktokolwiek za tym stoi, jest tutaj, na stacji. Podpięty do jednego z newralgicznych węzłów komunikacyjnych. Być może do sieci, z której korzystają Opiekuni.

Oględziny vorcha były dość krótkie. Nie posiadał przy sobie omni-klucza, ani żadnych przedmiotów osobistych. Skanując go swoimi urządzeniami, znaleźli wszczepiony pod jego skórę, mały implant z krótką wiadomością i kodem referencyjnym, który oboje rozpoznali dość szybko. Vorcha był więźniem przetrzymywanym w areszcie SOC - który znajdował się niemal po drugiej stronie Cytadeli, a już na pewno nie było mu blisko do Prezydium. Według urządzenia, zalogowało się w sieci Cytadeli zaledwie dwa dni temu - właśnie wtedy przybył na stację. Sposób, w jaki się dostał do pomieszczenia nie był im znany, lecz biorąc pod uwagę zamknięte wyjście na zewnątrz, mogli założyć, że został tutaj zamknięty z zewnątrz.

Arkon zignorował chęć pomocy Iris, zamiast tego wyciągając samemu medi-żel z tubki, ten skradziony kroganinowi. W tym czasie, dał Mili miejsce by mogła kucnąć przy dziurze w dół i zajrzenia do środka. Gdy sięgała dłonią, chwytając za krawędź podłogi, zawyła pierwsza, syrena alarmowa. Ich omni-klucze zabłysły, otrzymując lokalne powiadomienie bezpośrednio wysłane przez systemy stacji.
[h3]Wykryto uszkodzenie w sekcji PRE/415/863/c-124.
STOPIEŃ ZAGROŻENIA: ŻÓŁTY
Poziom szczelności: w normie-
osiągnięto poziom krytyczny
aktywowana procedura polecenia 142.69[/h3]
Alarm, który rozległ się w pomieszczeniach był jedynym znakiem ostrzegawczym nim w widoczny sposób, powierzchnia ścian lekko zafalowała. Wydawało się to zwykłym złudzeniem optycznym widocznym kątem oka, pozornie pozbawionym znaczenia, póki alarm nie zawył po raz kolejny, boleśnie wdzierając się do ich uszu swoją syreną. Wszelkie dziury i ubytki w ścianach, oraz podłodze zamigotały aktywowaną barierą kinetyczną. Niebieska, półprzeźroczysta, miała na swojej powierzchni ledwie zauważalny wzór heksagonalny. Odcięła korytarz od pomieszczenia w dole, jak i od świata zewnętrznego, z którego przyszedł do nich kroganin. Jego leżące cielsko przecięła w pół, pozostawiając im wewnątrz jego parę leżących we własnej krwi nóg.
- Ej, przecież nie naruszyliśmy szczelności! - warknął turianin, dłońmi wymachując w górę, czym niemal odtrącił stojącą obok niego Iris. Grymas wściekłości przerodził się w grymas bólu na jego twarzy, gdy samo poruszanie ustami wywoływało u niego ból.
- Nie mogę nic z tym zrobić. Cytadela jest jak żywy organizm. Ma obronne odruchy, a ktokolwiek jest za to odpowiedzialny, dźgnął ją patykiem żeby wywołać reakcję.
- Prezydium i te pierdolone zabezpieczenia - prychnął pod nosem, po czym odchrząknął lekko, unosząc wzrok na Radną. - Są po to, żeby ochronić nas przed utratą ciśnienia i wyleceniem w kosmos. Dlaczego zamknęły nas w środku?
Podszedł bliżej, kucając przy dziurze w podłodze - w panującym niżej półmroku, sylwetki odciętych od pozostałych ludzi były kompletnie niewidoczne, jedynie rozmazane światła ich omni-kluczy lub latarek wskazywały na ich położenie.
- Tego się nie da rozwalić pukawkami, które mamy, rozumiecie? - ryknął w dół, stukając butem w solidną barierę by zademonstrować. Jego głos, choć zniekształcony echem, docierał w dół, umożliwiając komunikację. - Zaczekajcie tam, jak doprowadzę radną do bezpieczeństwa, wyślę po was ludzi! - dodał, choć stojący w górze widzieli brak przekonania na jego twarzy.
Jego lista priorytetów była z góry ustalona i żadne z nich, nie zajmowało na niej zbyt wysokich pozycji.
- Idziemy dalej - burknął, rzucając zdanie w eter i nie oczekując od nikogo odpowiedzi. Zamiast tego wyciągnął omni-klucz kroganina i zaczął samemu przeglądać znajdujące się na nim dane.
W międzyczasie, Jaana i Crassus, odcięci od górnego poziomu, mieli do dyspozycji jedynie zamknięte drzwi. Mogli spróbować je zhakować, lub zniszczyć.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

29 lip 2021, o 18:54

Nie była specjalnie usatysfakcjonowana efektami przeszukania, ale nie było też najgorzej. To znaczy, wiecie, w sumie nic konkretnego w ręce jej nie wpadło, jednak... Więzień? Tutaj? W dodatku zamknięty od zewnątrz? Zmarszczyła brwi. Nie wiedziała jeszcze, co powinna z tą informacją zrobić, kiedyś może jednak znajdzie dla niej zastosowanie.
- To więzień - rzuciła tymczasem w odpowiedzi na pytanie Crassusa. - On... - Zawahała się, po chwili parskając cicho i wzruszając ramionami. - Cholera go wie, co tu robił. Ale raczej nie zamknął się sam. - Ruchem głowy wskazała zamknięte drzwi. To nie była izolacja z własnej woli, na pewno nie.
Zaśmiała się krótko na komentarz Curio a potem, o dziwo, jakby złożyła swoje jeżowe kolce i uśmiechnęła się łagodnie. I jakby, wiecie, sympatycznie.
- Nie ma sprawy - rzuciła, spoglądając na Crassusa po raz pierwszy z czymś więcej niż niechęcią i poirytowaniem. - Szarża, czy w ogóle biotyka to... - Wzruszyła ramionami. - Jedna z niewielu rzeczy, która zazwyczaj mi wychodzi - rzuciła niby żartem, gdyby się jednak przysłuchać, dałoby się wyczuć gorzkie nuty.
Jaana nie zamierzała ciągnąć jednak tego tematu. Nie lubiła tego typu rozmów, jakichś zwierzeń i maglowania własnych słabości. Nie lubiła i już.
A potem, gdy przyszło zadecydować, co ze sobą robią, Ritavuori odetchnęła powoli i spojrzała to na wylot, to na zamknięte drzwi. Teoretycznie najrozsądniej byłoby pewnie posłuchać tej kobiety, Mili - jak nazywał ją Crassus - i w taki czy inny sposób wrócić na górę. Tylko że... Jaana nie była pewna, czy właśnie tego chce. Na ten moment rozważania o tym, co jej się bardziej podoba wydawały się co najmniej głupie, dziewczyna jednak nie mogła pozbyć się niechęci do funkcjonariusza SOC - i w ogóle do ich całego większego zgromadzenia. Przebywanie w pobliżu radnej też nie wyglądało z jej perspektywy na najlepsze rozwiązanie.
Była z Cerberusa, na miłość wszystkich bogów. Jeśli coś zacznie się pierdolić - jeszcze bardziej niż dotąd - i jeśli Cerberus miałby mieć w tym udział, Jaana nie chciała w tym uczestniczyć.
- Pójdę dołem - wypaliła wreszcie. Nie oczekiwała zgody, to jasne, nie od razu ruszyła też jednak dalej. Spoglądając to na Milę, to na Crassusa, przez chwilę skubała zębami wnętrze policzka, wreszcie wzdychając bezgłośnie. - Ten vorch był dziwny. Tu w ogóle wszystko jest dziwne. Może... - Wzruszyła ramionami. - Jeśli się rozdzielimy, może szybciej dowiemy się, o co chodzi w tym całym pierdolniku.
A może bez was, bez radnej, policjanta, bez całego tego pochodu - może szybciej wrócę do swoich. Do domu. Do Bjorna.
Bała się, to jasne, ale słowo się rzekło. Chciała iść dołem - z Crassusem, jeśli z jakiegoś powodu postanowiłby nie skorzystać z pomocy Mili - lub sama, jeśli Curio wolałby wrócić na górę...
Wróć, nie mógłby. Nie mógł wrócić na górę, bo coś się zadziało. Cytadela zaczęła ich... Zamykać? Chyba. Czyli byli na siebie skazani, nie? Ten tam, na górze, funkcjonariusz twierdził, że powinni tu zaczekać.
No chyba nie.
Podeszła do drzwi i odetchnęła powoli. Haker był z niej żaden, ale mogłaby... Sięgając powoli dłonią ku zamkniętemu przejściu, pozwoliła by błękitne, jasne smugi zaczęły kotłować się wokół jej ręki. Zbierając biotyczny ładunek do wywarzenia drzwi, nie uwolniła go jednak od razu. Gdyby Crassus miał do zaoferowania bardziej subtelne zdolności mogące otworzyć im przejście, mogłaby się jeszcze wycofać.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

29 lip 2021, o 22:01

Crassus uśmiechnął się w duchu słysząc często złośliwy głos swojej przyjaciółki. Oczywiście, że dała sobie radę. Tak jak i Jaana, Mila w końcu władała biotyką. I strzelbą. Strzelba często pomagała w takich sytuacjach. Na zapytanie o to czy Curio jest wciąż żywy, po tym jak już dał jasno znać, że tak, turianin przewrócił oczyma.
- Niestety, poległem! - odkrzyknął, rechocząc potem do siebie przez kilka chwil. Aż do momentu, kiedy kątem oka dostrzegł kucającą w świetle wyrwy Milę. Odwrócił się w jej kierunku, eksponując jego obecną czynność, czyli aplikacje omni-żelu po ówczesnym podaniu jego medycznego odpowiednika. - Nie modlę się tylko łatam po tym wyszczerzonym chuju!
Co by dodać mocy swoim słowom, sprzedał lekkiego kopa w truchło obok jego prawej stopy. Dopiero potem załapał, że przecież Jaana przeglądała je.
- O cholera, przepraszam. - zwrócił się szczerze do dziewczyny, a następnie ponownie do Chorwatki. - Zaraz się tym zajmę!

- Więzień? - uwagę Crassusa przykuła ponownie panna Ritavuori, która ogłosiła co ustaliła. Sprawa momentalnie wydała mu się dziwna. Kontaminacja vorchy, szczególnie na Cytadeli, była rzeczą oczywistą. Wszakże to galaktycznie uznane szkodniki, żyjące może kilka lat więcej niż poczciwy Burek. O ile nie dostaną kulki, jak ten tutaj. Jednak kto by zamykał rozszalałego vorcha w Kręgu Prezydium? Do tego blisko samej Wieży. Sprawa śmierdziała, i to mocno. - Też śmiem wątpić, że sobie chciał tutaj posiedzieć z własnej woli. Ktoś go tu zamknął, to oczywiste. Ale kto? Wątpię, że był to SOC. Te dupki mają tam jakieś procedury i inne przepisy. Wiesz, czy długo tu siedział? Trochę byłby przypał, jakby to była część planu. Bo kurwa nie wierzę, że relacja na żywo na tamtym billboardzie to był zwykły przypadek.
Curio, jak wielu turian i jeszcze więcej żołnierzy, mówił prosto z mostu i szczerze to, co myślał. Nieważne, czy były jakieś animozje między nimi, wraz z tą krótką ale jakże intensywną walką, ta dwójka stała się kompanami broni. W pełni przypadkowymi ale jednak. Do tego po raz pierwszy spotkał się z odczuwalną życzliwością ze strony Jaany, co nieco zbiło go z tropu na kilka chwil. Odzyskawszy swój rezon, uśmiechnął się, rozpościerając swoje żuwaczki na boki w radosnym geście.
- Ale idzie ci to naprawdę dobrze. Nie dałaś sukinsynowi żadnych szans. - stwierdził Crassus, wspomagając się wizualizacją wspomnianej szarży przy pomocy swoich dłoni, które już skończyły żelowanie. Lewa dłoń była Jaaną, a prawą vorchą, który wylądował na posadzce. - Bonk. Zresztą, detektyw z ciebie też nie najgorszy. Wiemy już coś. A to lepsze niż nic. Cholera, chyba powinienem zostać filozofem.
Westchnął nad tą utraconą karierą i ruszył do biurka, które wcześniej wskazała mu Mila. Zupełnie oczywistym był dla niego powrót na górę, do reszty ekipy. Zaparł się rękoma o krawędź przeciwległą do strony z której była dziura i pchnął mebel całym swoim ciałem. Wraz z irytujący skrzypieniem, przepchnął biurko na kilka kroków zanim zatrzymał się na słowa Ritavuori. Skierował swoje jadowicie żółte oczy na dziewczynę, mrugając w zdziwieniu kilkukrotnie.
- Serio? No co ty. Nie oglądasz horrorów? Ten kto się oddzieli ginie jako pierwszy. - zażartował, prostując się przy meblu. I spoważniał po sekundzie. - Tak na poważnie, to wcale nie wątpię w twoje umiejętności. Ale w grupie zawsze są większe szanse. A ja wcale nie obraże się, jak przypierdolisz kolejnemu vorchy jakbyśmy jakiegoś spotkali. Oczywiście, decyzja należy do ciebie.
Po stwierdzeniu tych kilku oczywistości, za to w pełni szczerych, Crassus wrócił do swojej poprzedniej czynności i ruszył z biurkiem w kierunku dziury. Niestety, nie dane mu było postąpić więcej niż kolejne dwa kroki kiedy to bariera kinetyczna zalśniła w wyrwie, odcinając Curio i Ritavuori na dole.
- Ej, co jest kurwa?! - krzyknął w nagłym przypływie złości. Przecież już prawie podstawił to zasrane biurko! Zostawił mebel na miejscu i obszedł go, by stanąć centralnie pod barierą. Przyjrzał się jej dokładnie okiem technika, którym w jakimś stopniu przecież był. Ocena była szybka. I nie przyniosła dobrych wieści. - No bez jaj.
Sapnął głośno, podpierając ręce na biodrach. Nawet pierwszoklasista w technikum wiedziałby, że bronią, którą dysponowali nie mieli szans by uszkodzić to pole siłowe. Tyle był w stanie wydedukować i Crassus, który zaklął cicho, słysząc słowa Valina. Co prawda wiedział to ale porucznik przypieczętował tą złą wiadomość.
- Niby turianin wiedział, a jednak się łudził. - powiedział pod nosem i zamilkł. Zastygł też w jednej pozycji, wlepiając beznamiętnie wzrok w barierę kinetyczną i jedynie żuwaczki poruszały się nerwowo. Na kolejne słowa Arkona, którego w zasadzie ledwo mógł zauważyć przez kinetyczny plaster, aż się zapowietrzył. - Jak to chcesz nas tu zostawić? Przyślesz ludzi? Otwieraj mnie tę barierę i nie pierdol!
Niestety, przeczucie podpowiadało Curio, że policjant nie kłamał w kwestii braku kontroli nad tarczą. Zdaje się, że jedynie nieznana im siła miała pełnię władzy nad Cytadelą. A przynajmniej tą częścią stacji. Prawda często bywa gorzka do przełknięcia, tym razem nie było inaczej. Wpojona mu dyscyplina pomogła w tej kwestii i turianin westchnął, kiwając lekko głową.
- Dobra, walić to. Mila! - zwrócił się głośno do swojej przyjaciółki. - Idź z nimi i dopilnuj, żeby radna i ta druga doszły w bezpieczne miejsce. I żeby ten pies przysłał kogoś. Nie martw się tu o mnie, mamy pewną alternatywę z której pewnie skorzystamy! A potem idziemy na kebab!

Odwrócił się w kierunku drzwi oraz Jaany i ruszył w ich kierunku, wzruszając ramionami. Stacja nie dała im większego wyboru, a skoro i tak już byli odcięci od reszty, Curio za nic w świecie nie zamierzał siedzieć na dupie i czekać.
- Zdaje się, że jednak twoja opcja wygrała. Brawo, brawo. - klasnął cicho kilkukrotnie do swojego żartu, ot by rozluźnić tą i tak nie za ciekawą sytuację. - Nie będziemy tu siedzieć jak debile, otwieramy te drzwi. Ej, ej. Poczekaj zanim je rozjebiesz.
Ostatnie kilka kroków pokonał szybkim tempem na widok błyskających iskierek w okół dłoni Jaany. Biotyka raczej nie otwierała zamków tylko wyrywała drzwi z framugą. Crassus zaś w swojej karierze szkolił się w misternej sztuce infiltracji, przynajmniej czasem, to też śmiało mógł zaryzykować próbę złamania zamka. Jeśli nie był on wymyślnie skomplikowanym zamknięciem, powinien sobie poradzić.
- Coś tam kiedyś robiłem z zamkami, to mogę spróbować otworzyć je po cichu. A jak się nie uda? - wzruszył ramionami, patrząc na dziewczynę. - To zdążysz je roztrzaskać.
Czekając na odpowiedź jednym uchem, Curio odwrócił się już w kierunku drzwi i odpalił swój omni-klucz na którym wyklikał kilka poleceń, próbując włamać się i zhakować ten przeklęty zamek.
- Jak stąd wyjdziemy w jednym kawałku to stawiam kebaba. Albo daje ci święty spokój, co tam sobie wolisz. Wy biotycy to jecie za dwóch, nie? - zagaił do nastolatki, ot by przyjemniej upłynęło te kilka chwil. Pomny porcji, którymi raczyła się Mila, nieco pożałował w duchu oferty jedzenia dla biotyka.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 30 lip 2021, o 12:48 przez Crassus Curio, łącznie zmieniany 2 razy.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

29 lip 2021, o 22:36

Stojąca nad krawędzią Mila wyszczerzyła się, słysząc przekomarzania Crassusa. — Możesz wyłatać się później! Dawaj to biurko, a nie pierdol — powiedziała, pozwalając sobie nawet na chwilę relaksu. W końcu chociaż na sekundę niebezpieczeństwo minęło, więc odrobina żartów nikomu nie szkodzi, prawda? Natomiast z ciekawością przyglądała się rzeczonym zwłokom, samej zastanawiając się, co takie coś robiło w tym zapomnianym przez boga pomieszczeniu. Tajne przesłuchania? Jakieś bandyckie zatargi, tutaj, w centrum Cytadeli?

Obserwowała Jaanę, która rwała się do oddzielenia się od nich i szczerze powiedziawszy nie miała zamiaru jej zatrzymywać, jeśli chciała stąd pójść. Pośrednio liczyła na sowite wynagrodzenie od radnej za eskortę do bezpiecznej placówki, zaś raz, że ta nastolatka nie zamierzała jej płacić, a dwa, że im mniej osób, tym większy podział kredytów. Zajęła się dlatego wodzeniem wzrokiem za przesuwającym się z niemiłym zgrzytem biurkiem, by po chwili zerknąć na swój omniklucz zdziwiona. Jakie zagrożenie...?

Jak oparzona cofnęła dłoń, gdy dziura zafalowała. Na całe szczęście zdążyła, gdyż tuż po tym pojawiła się bariera oddzielająca ich od dwójki na dole, a także od części publicznej Prezydium. Kroganin został przecięty w pół w akompaniamencie jej wzdrygnięcia, ale nie to przyprawiło ją o furię, jedynie lekko zdenerwowało. Ot, kolejna niedogodność. Puknęła przy tym w śluzę razem z butem funkcjonariusza, zastanawiając się, jak to obejść, po czym z niedowierzaniem spojrzała na niego, nie potrafiąc zrozumieć, co on robi. A właściwie... rozumiejąc za dobrze, zważywszy na jego wcześniejsze dokonania.

Gdyby to Jaana była sama na dole, pewnie by przytaknęła, ale to Crassus został tam zamknięty i nie zamierzała go tam zostawić, szczególnie, że mina Arkona jasno sugerowała, że nie zamierzał dotrzymać obietnicy. A teraz, gdy komunikacja padała, oni tkwili w pieprzonych tunelach, spotykali dziwne istoty w zapomnianych pokojach... Mila nie mogła tak tego zostawić.

Wiesz, że to brzmi, jak ostatnie słowa zdechlaków z horrorów? Nigdzie się nie ruszaj na razie! — krzyknęła i wstając z miejsca, wyciągnęła z powrotem swoją strzelbę, upewniając się, że bardzo głośno zostanie ona odbezpieczona. Następnie skierowała jej wylot prosto na plecy Arkona, czy w którąkolwiek stronę właśnie patrzył. Na jej twarzy obecne obok kobiety mogły zauważyć wyraźną wściekłość skoncentrowaną tylko na jednym turianinie.

Wyślesz swoich tak samo, jak ładnie nas chciałeś wpuścić do kanałów? — wysyczała, odchodząc do dziury, by zbliżyć się delikatnie do funkcjonariusza. Nie przykładała jeszcze lufy do jego ciała, ale była blisko. — Taki robak jak ty na pierwszym zakręcie najpierw pozbędzie się mnie i młodej, a jak radna zrobi złą minę, to i ją porzucisz albo strzelisz w tył głowy. Funkcjonariusz od siedmiu boleści się znalazł — nie odwracając głowy nawet na bok, ciągle kierując spojrzenie w stronę Arkona, Mila dodała głośniej. — Nikt się stąd nie rusza, dopóki nie znajdziemy sposobu, żeby wyciągnąć pozostałą dwójkę z dołu. Wszyscy jesteśmy teraz w tym bagnie, więc wszyscy mamy się trzymać razem. I nie interesuje mnie teraz, kto pełni jaką funkcję. To nie jest teraz ważne.

Prawda była właściwie bardziej prozaiczna – Mili zależało na tym tylko dlatego, że Curio siedział oddzielony, a kobieta swoich nie zostawiała, szczególnie nie na pastwę kogoś, kto wedle jej mniemania był tak niegodny zaufania. Właściwie, o ironio pełnione stanowisko idealnie pasowało do turianina. Był taką samą szują, jak reszta oficjeli i najemniczka nie mogła tego przełknąć i po prostu dać sobą kierować w taki sposób.
ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2084
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

1 sie 2021, o 16:31

Bez względu na to, co działo się dookoła nich, co mówiła Hira, druga kobieta bądź też nawoływali do nich z dołu, Iris nie oderwała oczu od funkcjonariusza SOC. Mierzyła się z Arkonem spojrzeniem i podobnie jak z twarzy turianina, z jej także niewiele można było wyczytać.
- Wirus podszywający się za losową osobę, z którą miałam w ostatnim czasie kontakt lub losowa osoba wykorzystująca zamieszanie na stacji. Nie wiem. Gdybym znała odpowiedź na to pytanie, najprawdopodobniej umiałabym wyjaśnić, co się właśnie teraz dzieje na Cytadeli. Niestety, tak nie jest. Rozumiem z tego niewiele więcej, niż Wy. Mam jednak nadzieję, że sztab bezpieczeństwa rozpracował ten atak choć w jakimś stopniu i po dotarciu do nich, będziemy wiedzieć co dalej - przyznała, wyjątkowo mało dyplomatycznie jak można byłoby się tego spodziewać po polityku. Wszyscy jednak, trafili w ten sam kanał - i to dosłownie - dlatego też Iris zdobyła się na szczerość. Co z nią zamierzał zrobić oficer, jego sprawa. Na ten moment nie spodziewała się wiele, tym bardziej, że subtelne gesty takie jak odtrącenie jej pomocy, gdy przyszło mu się zająć swoim dziurawym pancerzem, dla niej były dość wymowne. Gdyby nie jej pozycja i jego stosunek do służby wpajany najprawdopodobniej większości turian już w łonie matki, strzeliłby jej w plecy dla wygody tak samo chętnie, jak na dzień dobry dwójce najemników.
Jej rozważania, przerwało nagłe ostrzeżenie, które jak zarejestrowała kątem oka, odebrał każdy na swoim omni-kluczu. Ściany i podłoga zaczęły się przesuwać, niby mocniej trzymała się tej najbliżej siebie, ale Iris nie czuła się przez to bezpieczniej. Wyprostowawszy się, omotała najbliższa okolice rozbieganym i nieco poddenerwowanym spojrzeniem. Jeszcze, trzymała większość emocji na wodzy, myśl jednak, że są tutaj zamknięci i zdani na łaskę kogoś z zewnątrz... Cóż. Zapowiadało się jak w tych wszystkich, kiepskich horrorach, o których jeszcze na dokładkę ktoś musiał wspomnieć na głos.
- Jesteś pewien, że to one nas zamknięty w środku? A nie ktoś, kto jest odpowiedzialny i za atak, i na próbę skopiowania danych z mojego omni? - myślała na głos, wodząc wzrokiem od turianina, aż do Hiry poprzez Milę. Jedna, czy więcej osób akurat nie miało akurat na ten moment znaczenia. Istotniejszy był fakt, że ktoś mógł i właśnie to robił. W dalszej kolejności, skąd miał dostęp i czy ktoś mu w tym pomagał?
- Dla nich, mój sygnał urwał się tutaj. W korytarzach serwisowych. Wiedzą, że tutaj jestem, a jeśli nie chcą, abym gdziekolwiek im się wymknęła, najwygodniej byłoby dla nich zamknąć mnie tutaj. Gdzieś, gdzie łatwo znajdą... - urwała, bo choć zapędziła się w snuciu domysłów, nie trudno było przejrzeć, dokąd one wszystkie prowadziły.
- Musimy zacząć myśleć jak ktoś, kto chce zapędzić owieczki w kozi róg. Inaczej zawsze będą o krok, a nawet dwa przed nami - podsumowała, podnosząc się z ziemi, gdyż podobnie do turianina czy Milii, odruchowo wyciągnęła rękę, aby dotknąc do włazu, jaki zamknął i odciął od nich dwójkę na dole.
Słysząc polecenie turianina, Iris pokręciła przecząco głową.
- Nie możemy ich tutaj zostawić. Jeżeli choć część z tego, co powiedziałam, ma pokrycie z prawdą, przyjdą tu, a wtedy zostawiamy ich na pewną śmierć - domyślała się, że na oficerze SOC jej słowa nie zrobiły najmniejszego wrażenia, ale ona... Ona nie wydawała na nikogo wyroków. A z takim w oczach Iris było równoznaczne odejście stąd bez pełnego składu.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Przestrzeń Publiczna

1 sie 2021, o 18:55

Hira przysłuchiwała się rozmową całej reszty, ale nie zawsze wychylanie się przed szereg było dobrym rozwiązaniem, dlatego sama milczała...a przynajmniej na zewnątrz. Nikt o nic jej nie pytał, więc po prostu wykorzystując zamieszanie zbliżyła się trochę do funkcjonariusza pod pretekstem wpatrywania się w omniklucz, jak gdyby coś na nim przeglądała. W rzeczywistości odczytywała zdalnie zawartość z datapada, ale Kira miała inne zadanie.

Coś kontroluje wirusa? Masz na myśli jakąś zaawansowaną WI czy gorzej? Jeśli to inna SI to sytuacja mocno się komplikuje. Wyciągniesz coś z omniklucza kroganina i tego funkcjonariusza? Może to tylko wrażenie, ale coś mi tu nie gra z tym gościem, musimy wiedzieć czy nie ma ukrytych motywów. Tylko zrób to dyskretnie.

W tym samym czasie Hira na głos, ale z wzrokiem wbitym w omniklucz, rzuciła coś na temat datapada, aby odwrócić uwagę funkcjonarisza i innych...o ile ktoś w ogóle ją słuchał.

- Datapad który miał przy sobie wskazywał na lokalizację biura które przed chwilą wyleciało w powietrze. Podejrzewam, że ten zamach to jego sprawka. Wy wyglądaliście natomiast odpowiednio, aby zrzucić winę na was za to.

Kiedy rozległ się alarm, a uszkodzone powierzchnie zostały zablokowane przez bariery kinetyczne, Hira trochę się przestraszyła. Zostali podzieleni i odcięci od prezydium, ktoś ewidentnie tego chciał, a zapadlisko oraz wyrwa którą stworzył kroganin, bardzo łatwo mogły podać dokładne ich położenie w systemie.

Dasz radę je wyłączyć? W końcu sami siedzimy w tunelach dla opiekunów, może znajdziesz tu jakieś łącze, miałabyś jednocześnie dostęp do całej Cytadeli i namierzyłabyś źródło problemów.

Wysłuchała co w tej sytuacji do powiedzenia ma funkcjonariusza, i jakoś zupełnie jej to się nie spodobało. Radną znała, w końcu była radną! Pozostali zdawali się być równie zaskoczeni sytuacją co ona sama, a funkcjonariusz SOC dziwnym trafem cały czas robi coś pod górkę, próbując ograniczyć ilość osób w grupie, wpierw próbując nie wpuścić do tuneli uciekinierów, a teraz zostawiając ich na pastwę losu...ot tak. Nie mogła mu zaufać, nie dopóki nie potwierdzi jego autentyczności. Uśmiechnęła się kiedy radna odmówiła pójścia z funkcjonariuszem, dlatego kiwnęła twierdząco głową na jej słowa.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

2 sie 2021, o 17:30

- Dwa dni temu - odpowiedziała na pytanie Crassusa, po chwili poprawiając się. - To znaczy, dwa dni temu pojawił się na Cytadeli - uściśliła, bo przecież fakt, że vorch dotarł do stolicy właśnie wtedy, nie musiało oznaczać, że w tym samym czasie trafił do areszty. Chyba. Jaana mimowolnie pokręciła głową. Im dłużej się nad tym zastanawiała, tym mniej sensu to dla niej miało. Nie była myślicielką, na bogów. Umiała się bić i rzucić przeciwnikiem o ścianę, jeśli przychodziła taka potrzeba, a i to tylko dlatego, że w jej ciele krążyło więcej chemii niż krwi. Z pewnością nie była wystarczająco kompetentna, by prowadzić tu jakieś większe dochodzenia.
Na kolejne słowa Curio - i doprawdy wspaniałą wizualizację szarży - parsknęła cicho, a potem, gdy jasnym stało się, że w zasadzie nie mają co dyskutować o tym czy zostają na dole, czy jednak idą na górę, Ritavuori w duchu ucieszyła się, że została uziemiona właśnie z Crassusem. Nie, żeby wiedziała o nim jakoś dużo, z pewnością też nie zdecydowałaby się jeszcze na stwierdzenie, że go lubi - Jaana nie obdarzała uczuciami aż tak szybko - niewątpliwie jednak przestał jej już przeszkadzać i, co więcej, był zabawny. A bycie zabawnym było dla dziewczyny zaletą większą niż wszystkie inne!
Podczas, gdy pozostali próbowali słowem lub czynem nakłonić funkcjonariusza do działań bardziej stanowczych niż tylko przyślę po was ludzi, Ritavuori nie zamierzała strzępić przysłowiowego ryja. No bo po co? Nie miała specjalnie dobrych doświadczeń związanych z mundurowymi. Wybitnie złych niby też nie posiadała, nie przeszkadzało jej to jednak podchodzić do Arkona z odpowiednio ograniczonym zaufaniem. To nie tak, że zupełnie nie wierzyła w jego chęć pomocy i że zupełnie nie ufała jego zapewnieniom o przysłaniu do nich kogoś. Po prostu... Wiecie, po prostu póki nie musiała na kimś polegać, to wolała nie. Dawno już przyswoiła sobie jedną z podstawowych życiowych reguł - umiesz liczyć, licz na siebie - i nie zamierzała o niej zapominać.
Gdy wreszcie i Crassus dał spokój dyskusjom, odetchnęła cicho i pozwoliła biotyce się rozwiać. Cofnęła się o krok, ale nie daleko - widać było, że jest ciekawa poczynań Curio.
- Dobra - zgodziła się szybko, patrząc jednak na ręce turianina - tym razem nie z braku zaufania, co po prostu z zafascynowania. Wiele rzeczy w życiu ją ciekawiło, tym bardziej, im mniej o nich wiedziała. Na technice nie znała się prawie wcale. Umiała rozłożyć, wyczyścić i złożyć z powrotem broń, może poradziłaby sobie z naprawą cieknącego kranu na Kuguarze, poza tym jednak - czarna magia. Gdy więc mogła poobserwować przy pracy kogoś, kto się na tym zna - czy to Khariego na statku, czy to Crassusa tutaj - zwykle nie przepuszczała takiej okazji.
Na kolejne słowa turianina uśmiechnęła się szeroko, w pewnym momencie wręcz szczerząc zęby od ucha do ucha.
- No. Żremy bez opamiętania, zazwyczaj - przyznała bez skrępowania i po zaledwie chwili wahania skinęła lekko głową. - Kebab brzmi fajnie. Chyba. To takie mięso w bułce, nie? - spytała. Niby była człowiekiem, więc być może to ona powinna wiedzieć lepiej, co to jest ten kebab, prawda była jednak taka, że życie Janki było do niedawna mocno ograniczone. Życie na Asterii to proste posiłki typowe dla kolonii rolniczych, czas spędzony w laboratoriach Cerberusa - ścisła dieta niepozostawiająca miejsca na własne zachcianki. Teraz, na Kuguarze, zaczynała właśnie smakować wolności - także w postaci tłustych burgerów, kilogramów grubych frytek i wiader pełnych spaghetti - ale wciąż nie poznała wszystkiego. Choć więc wydawało jej się, że mogła już kiedyś kebaba jeść, że Bjorn chyba kiedyś przyniósł, to wolała się upewnić.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

3 sie 2021, o 21:55

Słowa Jaany wprawiły Curio w niemałą konsternację, poruszając ukryte pod płytkami karapaksu neurony. Te zaś sprawnie, jak na trepa, połączyły ze sobą wszystkie fakty. Dwa dni to cholernie mało czasu, przecież jeszcze wtedy nawet nie wiedzieli, że ktoś spierdolił dokumentacje ich promu. To, że ten vorcha znalazł się w Kręgu Prezydium śmierdziało już samo w sobie i byłoby cholernie nieprawdopodobnym przypadkiem. Jednak poszlaka, którą odkryła Ritavuori obniżała i tak mizerną szansę do niemal zera. Crassus widział w sprawie vorchy dwie możliwości. Albo został sprowadzony dwa dni temu specjalnie w celu bycia tutaj umieszczonym, albo został złapany przez władze ale nie trafił w odpowiednie miejsce w wyniku nieznanych im machinacji. Tak czy siak, Curio widział w tym działanie tej samej osoby, która stała za billboardem, bombą i całym tym rozpierdolem z Radą. Dobrze nie było, a mogło być jeszcze gorzej.
- Dwa dni. - Turianin powtórzył słowa dziewczyny, mrużąc oczy. Będzie trzeba jeszcze poruszyć ten temat. Najlepiej na górze, ze wszystkimi. Dlatego też w pierwszej chwili mężczyzna odsunął te rozmyślania na dalszy plan i zabrał się za to cholerne biurko.

Temat ten wrócił do twardej głowy turianina po jakże emocjonującej próbie pozbycia się bariery dzielącej ich od reszty, albo jej braku. Kiedy już stał przed drzwiami, a nad lewą ręką zabłysnął pomarańczowym światłem omni-klucz. Skoro i tak ich dwoje zostało tu odciętych, Curio mógł podzielić się swoimi przemyśleniami. Co też zamierzał zrobić jak tylko dogada sprawę wspomnianego przez niego kebaba. Może i była to głupotka ale Curio zawsze uważał, że nieco rozluźnienia pozwala utrzymać wysokie morale i hart ducha, co było istotne. Albo lubił tak tłumaczyć swoje gadulstwo.
- A no właśnie. To pewnie będziesz chciała z dodatkowym mięsem. Mila ma to samo i w sumie jest okej jak płaci za te wszystkie podwójne frytki. Gdzie to się mieści w takich niewielkich ciałach? Znaczy, ee. Nie szkaluję, tylko stwierdzam oczywiste fakty. - nerwowo wypuścił powietrze, zerkając w bok na nastolatkę. I chyba tylko ślepiec by nie zauważył, że przygląda się ona jego próbom hakowania drzwi. - Pewnie, że brzmi fajnie. A smakuje a jeszcze lepiej! No i w zasadzie to tak. Buła, mięcho, jakieś tam warzywa. No i sosiwo ale koniecznie na bogatości. Tak najlepiej. Jeszcze jest taki wariant z frytkami, frytkebab. Oryginalne, nie? Dekstro odpowiednik jest serio dobry.
Na kilka krótkich chwil odpłynął myślami do wspomnień o tej uczcie dla podniebienia. Nie było mowy by nie zjadł jednego, jeśli nadal będzie chodzić o własnych nogach po tej przesranej sytuacji. Omni-klucz oczekiwał z wyświetlonym panelem operacyjnym. Przypomniawszy sobie wzrok Jaany, Curio postanowił dodać kilka słów by być może nieco zaspokoić jej ciekawość.
- Na początek spróbujemy najmniej inwazyjnego podejścia i spróbujemy złamać zabezpieczenia. Jeśli się uda, to drzwi staną nam otworem jak w bajce. - zaczął i jednocześnie kilkoma kliknięciami uruchomił proces łamania zamka dostępnym mu programem. - Jak nie, to uruchamiamy plan B. Postaram się zrobić zwarcie w zamku. Może walnąć ale powinno się otworzyć. A jak to nie zadziała, to mamy plan C - jeb z biotyki. Co o tym myślisz?
Lubił być dobrze przygotowanym. Mając w zanadrzu taki wachlarz możliwości, drzwi do celi vorchy nie stanowiły dla nich większej przeszkody. Być może wjechanie biotyką od razu byłoby szybsze, Curio w swej nabranej z doświadczeniem ostrożności wolał spróbować jak najmniej ingerować w ich otoczenie. Jeśli bariera kinetyczna, która powstała w wyrwie pojawiła się tam z premedytacją, a nie jako automatyczny system Cytadeli, to organizator całego spektaklu miał nad nią kontrolę. Tego Crassus nie był pewny, choć w świetle wszystkich dowodów i wydarzeń wydawało mu się to jak najbardziej prawdopodobne. Tak czy owak, im mniej śladów po sobie zostawiali tym lepiej.
- Tak sobie myślałem. - w końcu postanowił wrócić do tematu vorchy. - Ten dupek co go szarżą, to nie mógł być przypadek. Moim zdaniem był tutaj celowo, tak jak ten billboard czy bomba w urzędzie. Nawet lepiej.
Uniósł prawą dłoń i palec wskazujący swej trójpalczastej dłoni, co by podkreślić wagę swoich słów. W między czasie pasek ładowania na jego omni-kluczu leniwie wypełniał się jaśniejszym kolorkiem.
- Jestem o tym przekonany. Dwa dni temu przybył na Cytadelę, tak? I już by się tu znalazł? Samodzielnie się zamykając? O nie. Wsadzili go tu. I teraz pytanie, przywieźli go tu w tym właśnie celu? Czy był po prostu losowym elementem, który miał wspomóc ten cały chaos. Mógł zostać schwytany wcześniej, a może w sumie stoi za tym ktoś z SOCu. Ktoś kto ma dojścia… - zerknął w bok i odchrząknął, złapawszy się na własnym gadulstwie. - W każdym razie. Dlatego też uważam, że powinniśmy postarać się działać cicho i bez śladu jeśli to tylko możliwe.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

5 sie 2021, o 01:19

Jeszcze zanim doszło do twardego polecenia turianina, gdy tunel został zamknięty przez bariery, doszło do dyskusji radnej i dziewczyny, która jej towarzyszyła. Mila zmarszczyła brwi, słysząc komentarz dotyczący kroganina. Zerknęła na jego ciało, intensywnie zastanawiając się, czy gdzieś wcześniej go widziała. Być może... ale była wtedy zbyt zajęta odrzucaniem kolejnych połączeń od tamtego salarianina i kłótnią z urzędniczką, by przyglądać się każdemu petentowi, który chciał czegoś od urzędu. W końcu też była to Cytadela, miejsce miliona ras i jedno, czy dwa bydlęta w jakimś budynku dawno temu przestały robić na niej wrażenie. Teraz jednak patrząc na jego przecięte cielsko i determinację, z którą oskarżał ich, będąc na czele rantu, zmusiły kobietę do zastanowienia się nad nową informacją.

Ma sens, ten kroganin. W sensie, teraz mówisz, że miał wgraną lokalizację biura i o ile zapewne ja i Crassus też ją mieliśmy, żeby móc załatwić tę cholerną sprawę ze statkiem, to przynajmniej nie kryliśmy się z uzbrojeniem. On tak. Ubrany cywilnie, ale jak mi sapał swoim śmierdzącym oddechem na twarz, to ewidentnie było widać, że to nie jakiś turysta czy pracownik biurowy, a ktoś taki jak my. Najemnik, żołnierz, ktokolwiek. Pytanie tylko, czemu do cholery ktoś miał na celowniku biuro, skoro wirus skupiał się na dojebaniu Rady i zamknięciu Cytadeli? — no raczej na pewno nie po to, żeby dojebać ich firmę, tego była pewna. A może to wszystko nie było zbiegiem okoliczności i ten wkurwiający salarianin, który tak szybko chciał się wydostać ze stacji miał coś wspólnego z całym atakiem? I może ktoś specjalnie zablokował ich wylot, żeby tamten facet nie mógł odlecieć?

No dobra, może teraz myśli Mili poleciały zbytnio w kierunku teorii spiskowych, ale cholera, miało to sens!

No, gdyby połączyć teorię... eee, sorka, nie pamiętam twojego imienia, że to ten kroganin był odpowiedzialny za atak, to pewno był z tej samej grupy, co ci terroryści od wirusa. Więc jak się przebił do nas, plus mając kontrolę nad stacją, to dowiedzieli się, gdzie jest radna i stwierdziliby, że ją tutaj zamkną. Znaczy równie dobrze to faktycznie może być po prostu zwykła procedura łatania tymczasowo dziur w ścianach, nie wiem, nie znam się — podrapała się zaraz po brodzie, rozglądając się wokół, po ścianach, potem na własny omni-klucz i zapytała jeszcze: — nawiasem mówiąc ktoś ma pojęcie czy ta transmisja nadal jest nadawana? Czy moje pierdolenie właśnie jest ciągle live?[/e]

Zaraz jednak turianin stwierdził, że zostawi dwójkę na dole i Mila wycelowała w niego ze strzelby, z morderczą miną gapiąc się w jego plecy. Przytłumione rozmowy spod niej nie dochodziły na tyle, by wychwytywać ogólny sens, ale była święcie przekonana, że ktoś tam wspomina coś o kebabie... ale to może jej uszy szwankują? Tak czy siak, radna się odezwała, więc Mila uśmiechając się krzywo, dodała jeszcze: — Słyszałeś radną. Chcesz, to zapierdalaj sam, my tu zostajemy.

Ciągle nie spuszczając go z oczu, przekrzywiła głowę i wydarła się dosyć głośno, licząc, że jej słowa dostaną się przez osłony do Crassusa i Jaany. — NIGDZIE SIĘ STĄD NIE RUSZAJCIE, DOPÓKI NIE WYMYŚLIMY, CO ROBIĆ DALEJ, JASNE?
ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2084
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

5 sie 2021, o 17:06

Podobnie jak Mila, Iris również nie zamierzała się stąd ruszać na ten konkretny moment. To nie tak, że nie myślała o sobie, czy powadze urzędu, jaki pełniła. Wręcz przeciwnie, dlatego też nie zamierzała ratować własnej skóry kosztem cudzej. Dla funkcjonariusza, była to najwyraźniej rzecz niepojęta, problem - albo wręcz przeciwnie, w zależności od punktu siedzenia - ten urodził się turianinem. Nie człowiekiem. Obca była więc mu solidarność, jaką Iris odczuwała względem dwójki najemników oraz dziewczyny zamkniętej tak, jak Curio co najmniej dwa poziomy niżej. Czy gdyby wiedziała o jakiej przynależności do Cerberusa, wciąż myślałaby w podobny sposób? Najprawdopodobniej, choć fakt ten budziłby komplikacje, a także cały wachlarz pytań. Zbyt wiele szczegółów nie współgrało, aby Iris nie miała podstaw podejrzewać, że logo Cerberusa, chęć dotarcia do danych na temat Diega i w końcu Radni wzięci na celownik w jakiś - nawet minimalny - sposób muszą się łączyć.
Najchętniej, poświęciłaby tym rozważaniom więcej czasu, tyle że nia miała go wystarczająco. Trwał pościg. Była celem. Ona i trójka pozostałych Radnych, na myśl o których Iris odczuwała rosnący niepokój. Powtarzała sobie, że wszyscy dadzą sobie radę, że nikt nie jest skazany na radzenie sobie w pojedynkę. Tylko czy mogła być tego absolutnie pewnie? Potrząsnęła głową, wprawiając w ruch skołtunione, jasne pukle.
- Tak sobie myślę... - zaczęła, odbiegając od tematu, który był na tapecie, czyli martwy kroganin i jego racja bytu w korytarzach serwisowych, czy też nawołująca do kolegi do fachu Mila. Starała się udawać, że nie widzi tej strzelby, którą wymachiwała na lewo i prawo, aczkolwiek była to trudna sztuczka.
- Tak sobie myślę, czysto hipotetycznie, czy moje uprawnienia mogłyby otworzyć te drzwi? - pytanie padło w eter, gdyż kierowała je zarówno do Hiry mającej jakieś obeznanie w zabezpieczeniach oraz hackowania, ale również Valina, który wydawał się najlepiej znać stacje z całego ich wesołego towarzystwa.
- Przyjmując, że jest to droga ewakuacyjna, jako Radna powinnam móc otwierać drzwi, które na tej właśnie drodze zamykają się przed moim nosem, prawda? A jeśli tak, wystarczyłoby, abym uwierzytelniła się w najbliższym punkcie dostępu i zresetowała to zabezpieczenie, które oddziela nas od pozostałych... - kontynuowała, drepcząc w miejscu, bo o dziwo właśnie w taki sposób najlepiej jej zbierało się myśli. Nie była na Sali Posiedzeń, nie musiała nad nikim górować i zgrywać statecznej, powściągliwej. Działała pod presją czasu, odpowiedzi potrzebowała już, tu i teraz, nie dopiero, gdy namyśli się każdy z kwartetu Rady.
- Oczywiście, moje wejście do systemu od razu da komuś, kto nas śledzi i szuka, podpowiedź gdzie jestem, dlatego też jakiekolwiek próby działania w systemie, powinny iść w parze z jednoczesnym procesem masowania, ukrywania się czy jak to profesjonalnie mówicie, jeżeli chce się pozostać nie do namierzenia? - zwróciła się cała, zarówno słowami, jak i postawą ciała do Hiry, ciekawa, czy jej propozycja może się udać, ale co najważniejsze - w ogóle ma rację bytu? Mogła ją śmiało poprawiać i korygować, byleby tylko efekt był ten sam, na jakim jak Iris pozwoliła sobie śmiało założyć zależało wszystkim.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

11 sie 2021, o 00:55

[h3]Crassus[/h3]
Hakowanie drzwi
<70%
0

Jaanie nie rzucam bo Crassus odniósł sukces.

[h3]Hira[/h3]
Hakowanie omni-klucza
<30% (wzmocnione zabezpieczenia omni-kluczy policjantów)
1

[h3]Mila[/h3]
Zastraszenie
<20% (bardzo butny i uparty sukinsyn)
2

Iris nie rzucam bo Mila odniosła sukces.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

17 sie 2021, o 02:16

Było wiele momentów definiujących obecną sytuację.
Błękitne smugi połyskujące pomiędzy palcami Jaany, wpatrzonej w przejście.
Piorunujące spojrzenie Iris, spoglądającej wprost w oczy turianina, do którego pleców przyłożona została strzelba.
Negatywna odpowiedź Kiry, którą usłyszeć mogła tylko jedna osoba.
A wreszcie, ciche piknięcie panelu drzwi, który niczym droga kochanka, otworzył się pod wpływem subtelnych ruchów dłoni technika.
- Cholera - zaklęła cicho SI. Choć przekleństwa nie były w żaden sposób przydatne dla jej oprogramowania, systemy wzmacniające jej wiarygodność i ludzką mimikę czasem brały za wygraną. - Po ataku gethów na Cytadelę, wzmocnili zabezpieczenia omni-kluczy SOC. Bez jego omni-, nie dostanę się ani do jego danych, ani tego co ściągnął od kroganina.o
Funkcjonariusz SOC zamarł w miejscu czując lufęe strzelby opierającą się o jego plecy. Mila znała tę pozę. Lekko uniesione dłonie, niby w powietrzu, niby bez powodu, podczas gdy umysł rozważał prawdopodobieństwo aktywacji omni-klucza i kontrataku. Zamrożona sylwetka, w miejscu, na wprost dwójki kobiet - Iris i Hiry.
- Spróbuj tylko - syknął, nawet nie odwracając ku niej spojrzenia. Spoglądał dalej, hardo na wprost, prosto w ludzką radną, choć ta, wraz z Hirą, widziały powagę i chłód w jego oczach.
Żałował obrócenia się tyłem do Chorwatki. Malowało się to wyrazie jego twarzy teraz, w tej krótkiej chwili pozbawionej wszelkiego ruchu.
- Jesteście tylko szukanymi przez tłum terrorystami. Chuja znaczycie - syknął, nic nie robiąc sobie ze słów radnej - przynajmniej na razie. Ignorował równie zaparcie wszystkie inne słowa, które padały wokół niego, nieważne, czy na jego poziomie czy pod nim. - Proszę bardzo. Zostań z nim tutaj. Uciekajcie później do doków. Życzę wam powodzenia. Ale my idziemy do przodu.
Wyprostował się jeszcze bardziej niż wcześniej - nawet, jeśli nie wyglądało to na prawdopodobne. Spojrzał butnie w oczy radnej. W jego oczach nie widać było strachu, jedynie poczucie obowiązku, jak i świadomość tego, że miał rację - przynajmniej według siebie. Posiadał w stu procentach wiarę w słuszność swoich czynów.
- Z całym szacunkiem, opiekunowie i stacja nigdy nie przejmowały się Radą, ani nami, ani czymkolwiek - odrzucił na jej sugestię.
Istotnie, jeśli spróbowała, w żaden sposób nie była w stanie otworzyć z powrotem barier.
- To nie jest proste. Ale sprawdzam możliwości. Kup nam trochę czasu, dobrze? - odrzekła SI na polecenie młodej dziewczyny.
Ich omni-klucze błysły lekko, uaktywniając obraz. Cokolwiek śledziło radną, nie wydawało się znajdować bezpośrednio w tunelach z nimi - ale odpowiadało na pytanie Mili. Pozycja Fel dalej była obserwowana za pomocą kamery z podczerwienią, pokazującej dokładnie pozycję ich wszystkich po drugiej stronie ściany.
Na poziomie niżej, coś się stało. Panel drzwi piknął cicho - na tyle, by Crassus i Jaina jako jedyni byli w stanie go usłyszeć. Drzwi otworzyły się do końca, powoli, ospale, jakby walcząc z własnym programowaniem.
Wewnątrz, ukazały im się ciemne korytarze niższych poziomów Wieży Cytadeli. Zasilanie było wyłączone. Awaryjne, czerwone lampki wskazywały im trzy różne drogi. Jedna z nich wskazywała do Prezydium - w lewo. Druga prowadziła do stacji Szybkiej Kolei Cytadeli na prawo.
Ścieżka na wprost prowadziła, według znaków, na wyższe poziomy Wieży. Świecąc latarką, dostrzegli ślady krwi odbite na podłodze w środkowej ścieżce.
- Moim zadaniem jest doprowadzenie was do bezpieczeństwa, radno Fel - dodał po chwili turianin, ostrożnie dobierając słowa. - Jeśli ochroniarze chcą zostać tutaj i rozwikłać tę zagadkę, jest to ich sprawa. Nie moja. Powinniśmy iść teraz. - zakończył, wymuszając na niej decyzję - przynajmniej jeśli nikt inny nie podejmie jej za radną, decydując o jego przeznaczeniu.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Wróć do „Krąg Prezydium”