Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Przestrzeń Publiczna

17 wrz 2021, o 13:50

Wydawało się, że wszystko się jakoś ułoży. Radna wzięła na poważnie jej słowa i postanowiła zadziałać. Ktoś jednak nie do końca był zadowolony z tego faktu, gdyż szybko zareagował na zagrożenie jakim stali się Hira i Mila - zagrożeniem dla jego planów. Ktoś lub coś, chciało odseparować ich od radnej, którą najwyraźniej skutecznie chronili. Dziewczyna ufała SI jak nikomu innemu, dlatego na poważnie wzięła jej słowa.

- Kto Kira? Kto nas wrobił?! Daj mi jakieś informacje! - zakrzyczała zdesperowana dziewczyna w swojej głowie. Wtedy zaczepiła ją asari, która wyrzuciła jej jakieś wymyślone oskarżenia...znaczy no może w przeszłości się zdarzały jej takie rzeczy, ale słysząc o co oskarżyli Milę, była przekonana, że to sprawka tego, kto ma zamiar "skasować" radę. Dlatego drugie "uciekaj" w jej głowie, skutecznie przekonało ją do odwrotu, póki miała szansę. Nie miała jednak zamiaru zostawiać radnej na pożarcie...i sama nie rozumiała dlaczego, był to impuls którego nie miała czasu przemyśleć. Chwyciła mocno dłoń radnej i szarpnęła ją w stronę drzwi, aby jak najszybciej stąd uciec.

- Musimy uciekać, ktoś próbuje nas wrobić! - krzyknęła do radnej, chcąc zmotywować ją do ucieczki. Podczas biegu wciąż mogła jeszcze naprostować sytuację.
- Cała Cytadela się sypie, a wy wierzycie w komunikaty które kreowane są przez terrorystów? Nawet nie jesteście w stanie potwierdzić tych danych!

Miała nadzieję, że Iris ucieknie razem z nią, w końcu bez niej i jej uprawnień nie poradzi sobie z odzyskaniem władzy nad stacją.

- Kira, wyjaśnij mi natychmiast z kim mamy do czynienia. Cały czas brzmisz jakbyś dokładnie wiedziała z kim walczymy.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

17 wrz 2021, o 14:55

Oczywiście, że banda kijodupców ani nie mrugnęła, słysząc ostrzeżenie radnej. Oprócz szmerów i łypnięć nikomu nawet nie chciało ruszyć się z foteli - a gdyby to był ktoś pokroju Mili czy chociażby tej młodej, Hiry, to zapewne jeszcze by wyśmiali całą sytuację. I patrząc tak na nich, w głębi serca Račan zażyczyła sobie, aby coś zaraz pierdolnęło obok, żeby wszyscy się posrali że strachu. Tak prewencyjnie, wiadomo że śmierci im nie życzyła.

Z ciężkim westchnieniem schowała broń, widząc że i tak na razie na nic się to zda. Korciło ją, aby dać sobie siana i wrócić na dół, by odszukać resztę i spieprzyć stąd do mieszkania, ale coś tam obowiązki coś tam radna. A, liczyła na sowite wynagrodzenie za tę ponadprogramową ochronę. Bo w końcu Crassus wtedy wciskał kit, że są wynajęci, a teraz Mila skończyła eskortując ją, więc coś jej się należy, szczególnie od kogoś z takimi wpływami, kto nie poskąpi środków.

A propos kuszącej myśli o powrocie - stojąca z założonymi na piersi rękoma kobieta obserwowała bardziej Iris, ale nie umknęło jej dziwne zachowanie turianina, który wpatrywał się w czerwony komunikat przez dobrą chwilę. I tak jak jego mina zmieniła się z neutralnej na wrogą, tak i twarz Mili z czysto obojętnej obróciła się w zaskoczenie. Przez krótką chwilę patrzyła na list gończy, na którym widniała ONA - co było niedorzeczne, bo to przeważnie najemniczka była tą, która polowała na takie osoby, jeśli brakowało im środków. Oczywiście przez czas spędzony w kanałach zdążyła zapomnieć, że tłum zaczął wyzywać ją od terrorystek, ale nie spodziewała się, że ktoś już dorwał się do jej danych i wystawił za nią nagrodę. Swoją drogą kobieta zerknęła, czy gdzieś nie była widoczna cena za jej głowę. Trzeba się cenić czy coś.

- Was do reszty pojebało - powiedziała, parskając śmiechem i kręcąc z niedowierzaniem głową. - Siedzicie w szklanej pułapce i robicie sobie igrzyska oglądając jak radni walczą o życie, a teraz jeszcze jak baran oskarżasz mnie o coś, co wedle wszelkiej logiki jest po prostu kurwa niemożliwe?

Skupiona na własnym gniewie nie zauważyła, że i jej towarzyszkę zaczęto oskarżać o jakieś cuda niewidy. Podeszła za to do funkcjonariusza, kolejnego turianina nawiasem mówiąc, i zaczęła stukać palcem o jego pancerz, czerwieniąc się ze złości coraz bardziej. Gdzieś w pewnym momencie poczuła nieprzyjemne, pulsujące uczucie w skroni. Implant. - Może zacznij do cholery myśleć i się zastanów, czy jeśli podkładałabym bomby pod jakieś pieprzone urzędy, to chyba nie przepuściłabym okazji, żeby strzelić w plecy radnej, co? W końcu jeden problem z głowy! Ale nie, wasze zasrane turiańskie łby wiecznie myślą odznaką, a nie mózgiem!

Raz - nie wiedziała kto wrzucił ten list do obiegu, więc definitywnie nie była to wina SOC. Dwa - może podnosząc głos i rzucając w wielce sugestywnym geście słowo turianin nie było mądrym pomysłem, ale Mila czuła się po prostu obrażona, że ktoś myślał, że to ona podłożyła tę bombę.

Jej kłótnię przerwał kolejny atak tajemniczego, PRAWDZIWEGO terrorysty, który tym razem zaczął wyświetlać komunikaty na billboardzie związane z radną. I najemniczka wcale się nie zdziwiła, gdy dyplomaci od siedmiu boleści zaczęli wstawać i wskazywać palcami winną, byle tylko odwrócić od siebie spojrzenie atakujących. Widząc to, Mila spojrzała raz jeszcze na turianina i z zawahaniem podeszła do Iris - z zawahaniem, bo nie wiedziała, czy i jej dane nie zaczną wyciekać, gdy pojawi się w obszarze kamer. Widziała, że Hira ją ciągnęła do wyjścia i właściwie nie było to dla niej złym pomysłem. I tak nikt tutaj ich nie chciał.

- Hej radno. Zaraz cię tu zjedzą żywcem za naruszenie ich wrażliwej przestrzeni osobistej. Młoda ma rację, trzeba się stąd zwijać - rzuciła, obserwując wszystko wokół. Głównie interesowała ją reakcja uzbrojonych tutaj osób - czy zachowują profesjonalizm, czy też dają się ponieść tłumowi. Jeśli ktoś próbował ją zatrzymać w drodze do Iris, chciała to kompletnie olać i iść dalej, ewentualnie się wyszarpnąć. Dla zachowania spokoju jeszcze nie wyjmowała broni, mając ewentualnie w zanadrzu biotykę. Gdyby jednak nikt nie oponował, że ich trójka stąd wyjdzie, zamierzała wysunąć się naprzód, aby w razie czego kontrolować, co czyha na nich za drzwiami. A potem. Się pomyśli. Spróbuje nawiązać kontakt z Crassusem, może wrócić na dół, do ciała Arkona, żeby zabrać dane dotyczące kroganina, który ich zaatakował... No, zobaczy się.
ObrazekObrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

17 wrz 2021, o 16:12

Odetchnęła cicho. Medi-żel nie wystarczy, co? Szkoda. Tak czy inaczej nie zamierzała zostawiać rannego, jej podejście było wciąż takie samo - gdyby to ona była poszkodowaną, chciałaby, żeby ktoś jej pomógł. Nawet jeśli wymagałoby to zataszczenia do lekarza, a nie tylko szybkiej aplikacji żelu. Choć więc wizja doścignięcia zamachowca na ten moment oddalała się coraz bardziej, dopadnięcie winnego robiło się coraz mniej osiągalne, Ritavuori zastanawiała się tylko krótką chwilę, a i to bez zwolnienia kroku. Wciąż maszerowała w kierunku stacji medycznej, przekonana, że podjęła dobrą decyzję.
Marszcząc się przez moment, gdy drzwi do stacji okazały się zamknięte, odetchnęła cicho, gdy przejście stanęło jednak otworem, ukazując nie tylko w pełni wyposażone pomieszczenie medyczne, ale też kogoś, kto potrafił się po nim poruszać. Jaana uśmiechnęła się blado i skinęła głową. Słowa nie chciały z nią teraz specjalnie współpracować, dobry humor - czy chociaż jego szczątki, których dotąd się trzymała, by nie dać się zdenerwowaniu - gdzieś prysnął, ale wciąż stać ją było na minimum dobrych manier.
Gdy przekazali salarianina w ręce pani doktor, Ritavuori rozejrzała się po pomieszczeniu bez większego celu. Dotaszczyli rannego, oddali w ręce z pewnością lepsze jeśli chodzi o udzielanie pomocy, więc... Mogli już iść?
Jednym uchem rejestrowała słowa wypowiadane przez poszkodowanego, ewentualne odpowiedzi Crassusa i być może jakieś zdania wtrącane przez asari. Nie uczestniczyła w dyskusji, stojąc tylko na uboczu i obserwując w napięciu. Drgnęła dopiero, słysząc ostatnie pytanie.
- [color=#]Jaana[/color] - rzuciła krótko, przedstawiając się tak, jak zwykle, samym imieniem. Jej nazwisko nie powinno mieć dla nikogo znaczenia. Niemal zupełnie go już nie używała, bo i nie miała po co. Oczywiście, załoga Kuguara dobrze wiedziała, jakie miano stoi w papierach dziewczyny, poza tym jednak... Cóż, nazwisko nie było ważne, po prostu. Wiązało się z rodziną, której prawdopodobnie już dawno nie było - Jaana nie łudziła się, że jej rodzice czy siostra mają się dobrze - i z przeszłością, której Ritavuori nie chciała specjalnie wspominać.
- Idziemy? - spytała po chwili Crassusa, kątem oka zerkając tylko na salarianina i krzątającą się wokół niego asari. Przed jedną krótką chwilę przez myśl dziewczyny przeszło, że i lekarz, i ranny mogą być tak naprawdę organizatorami zamachu, że może wcale nie są tymi, za kogo się podają... Ale to już chyba paranoja, prawda? Jaana szybko pozbyła się tych myśli. Kombinując w taki sposób, równie dobrze powinna podejrzewać Curio czy każdego innego, kogo dotąd spotkała.
- A pan? - zapytała jeszcze nagle. - Jak pan się nazywa?
Nie wiedziała, czy ta wiedza do czegokolwiek im się przyda. Gdyby jednak byli w stanie w jakiś sposób prześledzić, gdzie była używana imienna przepustka salarianina, może mogliby doścignąć zbiega, korzystając z jakichś skrótów albo... Potrząsnęła głową, zatrzymując bieg myśli. Nie wszystko na raz.
Jeszcze raz rozejrzała się po pomieszczeniu, teraz z nieco większym zainteresowaniem. Gdyby wpadło jej w oko coś, co wyglądałoby na przydatne - coś poza medi-żelem, który miała swój - nie miałaby oporów, by to zabrać. Ostatecznie byli na misji ratunkowej, nie? Należało im się każde możliwe wsparcie, jakie Cytadela mogła im zapewnić, ot co.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

18 wrz 2021, o 13:24

Curio nie zamierzał pieprzyć się w tańcu z rannym salarianinem. Przesunął dłonie płaza znad rany, chwytając jedną za nadgarstek a następnie zaaplikował medi-żel na krwawiącą ranę. Crassus był pewien swoich umiejętności jak i wiedzy, którą mu wpojono. Jedną z istotniejszych części służby jest nauka jak udzielić pomocy sobie albo swoim towarzyszom. Tak też postępując zgodnie z wyuczonym drygiem, turianin upewnił się, że medi-żel został rozprowadzony prawidłowo i wyprostował się w swojej pozycji, by spojrzeć na rannego.
- Wspomaga krzepnięcie krwi i działa znieczulająco, będzie łatwiej cię transportować. - odparł na salariański przytyk o medi-żelu i sam podniósł się na równe nogi. - Eee. Nie rób takich ruchów bo będzie bolało.
Żółte oczy pomknęły na moment ku Jaanie, słuchając opisu sprawcy przedstawionego przez urzędnika. Zarówno w nich jak i mimice Crassusa z łatwością dało radę wyczytać delikatny zawód. Starszy niż Ritavuori i blady. Zupełnie jak jedna trzecia ludzi albo i lepiej. W końcu Curio westchnął i przytaknął salarianinowy.
- Trochę racji ma z tym świadkiem. Bierzemy go. - ogłosił i sam chwycił wyciągniętą ku niemu dłoń płaza, by pomóc mu wstać a następnie wesprzeć się na samym Crassusie. Co by pozostawić mu nieco godności, najemnik powstrzymał się od brania go na ręce czy przez barki. Jednak uwieszony na nim salarianin był na tyle lekki, że Curio postanowił nieco przyspieszyć cały proces. Upewniwszy się, że jego chwyt jest z dala od rany i nie narobi żadnych szkód, turianin leciutko uniósł salarianina. Ciągnięcie rannego płaza trwałoby znacznie dłużej niż gdyby tempo nadawał sam Crassus. Tak więc, mocno trzymając swój ładunek, najemnik ruszył żwawym krokiem we wskazanym kierunku.
Pomoc rannemu wydawała się rzeczą oczywistą dla Crassusa. Może i nie lubił typów pokroju salarianina, może i nakłamał funkcjonariuszom SOCu i był bliski strzelenia w mordę Arkonowi. Ale pozostawienie kogoś na pewną śmierć? Resztki przyzwoitości turianina na to nie pozwalały. Natomiast widząc brak sprzeciwu ze strony Jaany, a wręcz przeciwnie, Curio nabrał więcej respektu do swojej towarzyszki. Choć ich pierwsze spotkanie nie należało do najmilszych, turianin w duchu postanowił więcej nie oceniać książki po okładce.
Wreszcie dotarłszy przed drzwi gabinetu, Crassus delikatnie postawił salarianina i od razu walnął w drzwi.
- Otwierać tam, w ryj volusa, mamy tu rannego! O. - nagłe pojawienie się oka w szczelinie drzwi nieco zaskoczyło Curio, a fakt, że była to asari zdawał się złagodzić jego nastrój. - Dziękujemy.
Dodał szczerze kiedy drzwi stanęły przed nimi otworem. Nie mitrężąc dalej czasu turianin od razu ruszył z rannym do środka gabinetu, a następnie do łóżka wskazanego przez panią doktor. Dopiero tutaj pozwolił sobie unieść na rękach salarianina, by móc go od razu położyć i oszczędzić mu wdrapywania się na nie.
- Dobra, będziesz żył. - odsunął się od rannego i spojrzał na asari. - Rana postrzałowa, krwawiła mocno. Przywaliłem nieco medi-żelu by dać nam więcej czasu. A teraz się już nie wpierdalam i daje działać fachowcom.
Poinformowawszy lekarza z czym ma doczynienia, najemnik wrócił na tyły obok Jaany. Po drodze otrzepał ręce w odruchu. W tym całym, beznadziejnym dniu udało się chociaż zrobić coś, uratować komuś życie. To dawało poczucie wykonania dobrej roboty. Całkiem przyjemne poczucie.
- No, sytuacja jest nieciekawa. - zgodził się z salarianinem w odpowiedzi na pytanie pani doktor. - Chociaż ostatnim razem było gorzej. Jakie zabezpieczenia ma Cytadela, do cholery, że dzieją się takie rzeczy? Eghm. W każdym razie, pani doktor. Proponowałbym zamknąć za nami drzwi i nie otwierać nikomu podejrzanemu. Najlepiej poczekać aż to się skończy i przybędzie pomoc.
Dla turianina nie było wątpliwości, że w końcu sytuacja zostanie opanowana. Pytanie, które zaprzątało jego myśli to kiedy? Teraz też pojawiła się niepewność, czy salarianin mówiąc “Cytadela” miał faktycznie na myśli całą stację? Czy może po prostu wyolbrzymiał, co byłoby zrozumiałe po tym co przeszedł. Jego żuwaczki zadrżały niespokojnie po chwili ciszy. Ją zaś przerwało pytanie o ich godność.
- A tam, to nic takiego. Crassus Curio, jeden z założycieli R&C Security Services. Polecam nas. - dorzucił. W końcu może po takiej akcji nowy rynek otworzy się przed firmą Crassusa i Mili. Politycy, chociaż mało lubiani przez turianina, płacili dobrze. Nawet bardzo dobrze. Zaraz po pytaniu Jaany, najemnik spojrzał się z ciekawością na salarianina. Może nie była to najważniejsza informacja dla ich obecnego położenia, tak możliwość powołania się na kogoś z kręgu członka Rady mogło się kiedyś przydać.
Zaś widząc rozbiegany wzrok swojej kompanki, Crassus wpadł na podobny pomysł.
- Pani doktor? Mógłbym pożyczyć dawkę lub dwie medi-żelu? Może się jeszcze przydać. I będziemy się zbierać.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

19 wrz 2021, o 08:32

- Proszę nie zrozumieć mnie źle, ale w obliczu tego, co się właśnie dzieje na stacji, raczej ciężko mówić o jakiejkolwiek gwarancji bezpieczeństwa - odparła na wymowny komentarz funkcjonariusza, kątem oka zwracając uwagę na bilbord. Przez chwilę, niezbyt długą, przyglądała się samej sobie, po czym spojrzała po pozostałych radnych. Dokładnie wiedziała, gdzie znajdował się turiański przedstawiciel, nadal uwięziony we własnym gabinecie. Salariańska radna nie zeszła z pokładu, mając na ogonie uparty pościg, z kolei radna asari, przemieszczała się korytarzami serwisowymi podejrzanie znajomymi. Szła ścieżką, która na jakimś poziomie przecinała się z tą, jaką prowadził ich Arkon, a może zagłębiła się w układ przejść w fundamentach stacji o wiele głębiej, ufając, że w labiryncie zniknie z oczu terrorystom?
- Proszę przekazać Przymierzu, że jestem tutaj i powinnam niezwłocznie opuścić tak odsłonięte miejsce, ponieważ narażam siebie, ale i Was. Nich wyślą kogoś po nas, ustalą punkt spotkania na tym poziomie, chyba że SOC mogłoby nas przeprowadzić do... - urwała, słysząc głośne, odbijające się echem od ścian oskarżenie, jakie padło najpierw pod adresem Mili, a następnie Hiry. Potrząsnęła głową, a jej smukłe palce, zacisnęły się mocniej na dłoni dziewczyny. Policjant chyba nie zamierzał wyszarpywać z jej rąk dziecka? Zreflektował się choć na moment nad słowami, które właśnie potulnie odczytał?
Z tyłu głowy, miała myśl, że to właśnie skończy się w ten sposób, a wśród przestraszonych i próbujących ten strach ukryć polityków, znajdą się jednostki, które wykorzystają atak na stacje dla własnych korzyści. Jak sępy, rzucą się na padlinę, wyrywając co smaczniejsze kąski. Nie zważając na to, czy się nimi zwyczajnie nie zakrztuszą.
Cmoknęła, odkładając fikuśny kieliszek, z którego nie upiła najmniejszego łyka.
- Proszę powtórzyć to głośno i wyraźnie. Prosto do kamery, abym kiedy to wszystko już się skończy, nie musiał przypominać Twoich własnych słów, tylko miała je pięknie nagrane gdy Rada podziękuję za pomoc i solidarność w tym trudnym okresie. Kogoś jeszcze powinniśmy zapisać i zachować w pamięci? - wiedziała z kim ma do czynienia, znała jego lekkość w manipulowaniu tłumem i choć sam pretendował do roli dyrygenta, rzadko kiedy dawano mu batutę na spotkaniach najwyższego szczytu. Nie bez powodu.
Podniosła rękę, dając wszystkim do zrozumienia, że nie przyszła tutaj w złośliwości odstawiać kogokolwiek na ostrzał, z drugiej stronie, to nie oni byli upoważnieniu do tego, aby wydawać rozkazy i lepiej, niech mają ten drobny, ale jakże istotny fakt na uwadze.
- Nie ma takiej potrzeby. Wychodziliśmy, a skoro wspaniałomyślnie dla sytuacji pojawiły się nowe oskarżenia pod adresem współpracownic Przymierza, rozumiem, że funkcjonariusze SOC odprowadzą nas do najbliższego punktu, aby Przymierze mogło zweryfikować zarzut i od razu przekazać w ich ręce oskarżonych, jeżeli są one prawdziwe a nie zmanipulowane na potrzeby tego show na bilbordzie? Jeżeli łączność z Przymierzem nie przyniosła odpowiedzi, możemy przejść do najbliższego posterunku SOC i próbować dalej - to nie był czas i miejsce na trzymanie się procedur, a drugiej strony... Jeśli coś miało im kupić czas, a także trzymać podjudzany tłum na odległość, to właśnie one.
W końcu oczy wszystkich - jak na życzenie! - skupiały się właśnie na niej oraz na tej pięknej, bankietowej sali. Jeżeli ktoś pierwszy rzuci kamieniem, nie pozostanie to niezauważone i co bardziej rozsądny polityk, musiał mieć z tyłu głowy instynkt przetrwania. Kiedyś to wszystko się skończy, a konsekwencje nie będą siedzieć bezczynnie.
Gdyby jednak tego zdrowego rozsądku zabrakło... Cóż. Zawsze mogła stąd po prostu wybiec z dwójką kobiet, odgradzając od nich pościg biotyką. Mogłaby się z tego wytłumaczyć, przemowa turiańskiego polityka dała jej nawet ku temu podstawy, nie mniej, agresja była dla Iris ostatecznością.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

23 wrz 2021, o 01:37

[h3]Iris[/h3]
Perswazja
<30%
Wyświetl uwagę Mistrza Gry
0

[h3]OBRAŻENIA[/h3]
1d100
+ 20 za porażkę perswazji Iris
Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Pomieszczenie (dyplomaci + SOC), Iris, Hira, Mila
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

23 wrz 2021, o 02:15

[h3]drużyna oopsie[/h3] Reakcja Kiry była gwałtowna - zupełnie nie w stylu SI, która zwykle, choć często reprezentowała pewne dobre, ludzkie odruchy dziewczyny, dawkowała swoje informacje, zachowując odpowiednią dozę dystansu i pragmatyzmu.
- Nie wiem kto, Hira. Nie wiem! Rozumiesz? Te zabezpieczenia są... - urwała, co w praktyce porwało jedynie ułamek sekundy. Wystarczająco, by stojący niedaleko salarianin upił łyka z trzymanego przez siebie kieliszka z alkoholem, lecz za mało, by w tym czasie wywołać czyjąkolwiek reakcję. - Nie jestem w stanie ich złamać w pośpiechu. Potrzebuję czystego punktu dostępowego i czasu. Ktokolwiek to wszystko robi, cokolwiek to wszystko robi, postawiło wokół siebie mury, których nie jestem w stanie zburzyć jednym atakiem, nieważne jak celnym.
Słowa Kiry, choć brzmiały prawdziwie, z jakiegoś powodu wydawały się dziewczynie jedynie półsłówkami. Wersją skrótową, a nie całą prawdą.
Prawdą, której nie chcieli słyszeć przebywający w szklanej pułapce dygnitarze. Minął już pewien odstęp czasu odkąd Cytadela zamknęła swoje ramiona. Politycy wydawali się zasiedzeni w swoich miejscach - SOC ewidentnie zapędziło ich tutaj bardzo wcześnie. Teraz zajmowali swoje miejsca broniąc wyjść, podczas gdy cywile z wolna dostosowywali się do swojej sytuacji. Zorganizowali sobie nawet obsługę, która podawała im wszelakie koktajle na uspokojenie, podczas gdy oni, w swojej przeźroczystej bańce, spoglądali na chaos toczący się ulicami z bezpiecznej odległości, komentując wydarzenia na bieżąco.
Dopiero pojawienie się radnej i jej towarzyszy wprowadziło chaos do tego mikroukładu wygody, komfortu i bezpieczeństwa. Wcześniej schowani na widoku, służyli za cichego obserwatora. Teraz jednak każdy, kto zbliżył się odpowiednio do stojącej w pomieszczeniu blondynki był odzierany ze swojej tożsamości i sekretów na oczach wszystkich pozostałych - a także spoglądających z ulicy mieszkańców, dostrzegających to, w jakim luksusie dane było dyplomatom przeczekać burzę.
- Uciekaj. Uciekaj. Uciekaj. Teraz, Hira, teraz!
Asari mocno chwyciła nadgarstek dziewczyny gdy ta choćby drgnęła, chcąc przeistoczyć swoje słowa w czyny. Jej uścisk był żelazny. Wskazywał na to, że pod niepozorną, chudą sylwetką skryte były lata treningów, kilogramy mięśni i ujarzmione pokłady biotycznej energii.
Nikt nie zamierzał również puszczać Račan przodem. Z ich trójki, to Chorwatka wizualnie sprawiała największe zagrożenie. SOC otoczyło ją prawie od razu - kątem oka dostrzegała, jak inni funkcjonariusze odklejają się od podpieranych przez siebie ścian, by całą ich gromadę zamknąć w powoli zacieśniającym się kręgu.
- Radno, z całym szacunkiem, jeżeli czujecie się zagrożeni, zaprowadzimy was do innego pomieszczenia. Gdy tylko komunikacja z ambasadą Przymierza będzie umożliwiona, rozpoczniemy...
- TAM! - ryknął turiański dyplomata, tracąc chwilowo zainteresowanie personalną wendettą radnej Fel, która mogla na niego czekać. Podniósł się na równe nogi, podskakując w miejscu. Tym razem, jego zakończony szponem palec nie wskazywał na blondynkę, a szybę i krajobraz po drugiej stronie.
Za nim, z kolejna podnosiły się głosy. Dyplomaci na krótką, ulotną chwilę zapomnieli o SOC i wydarzeniu rozgrywającym się na środku pomieszczenia. Przyglądali się ramionom Cytadeli, usiłując dostrzec to, co wskazywał turianin.
Mila dostrzegła to jako pierwsza. W tej samej chwili, w której w głowie Hiry rozległ się kolejny, paniczny krzyk Kiry, dostrzegła błysk odbitego światła od nadciągającego w ich stronę pojazdu. Wzmocniony prom SOC z początku był małą kropką w morzu innych, by w ciągu zaledwie kilku sekund urosnąć do rozmiaru pomarańczy. Gdy wewnątrz pomieszczenia poniósł się pierwszy wrzask, a dyplomaci zerwali ze swoich miejsc, Mila wykorzystała chwilę nieuwagi funkcjonariuszy, by zgrabnie wyminąć stojącego przed nią turianina, kierując się do wyjścia.
Po tym nastał tylko huk, a na moment świat został zalany bielą.
Zdalnie sterowany prom przebił się przez szkło i wbił w metalową ścianę po drugiej stronie, pozostawiając po sobie krwawy ślad swoich ofiar. Jeden ze zbiorników z paliwem eksplodował w skutek urządzenia, a może został przeciążony przez ten sam program, który nakazał pojazdowi wlecieć w środek pomieszczenia. Eksplozja, choć mała, rozrzuciła wokół tłum cywili, posyłając wraz z nimi morderczą dawkę szrapnelu.
Gdy ogłuszający pisk wreszcie zniknął, zastąpił go świst wiatru i bolesne krzyki otaczających ich rannych. Račan podniosła się jako pierwsza. Wybuch powalił ją na ziemię, zderzając z połowicznie zamkniętymi drzwiami wyjściowymi, w które boleśnie uderzyła głową. Ziemia lekko chybotała się przed jej oczami, a głowa ćmiła bólem na skutek uderzenia, lecz Mila mimo tego podniosła się na nogi. Stała bezpośrednio w przejściu, które było otwarte. Stanowiło to idealną okazję do ucieczki - funkcjonariusze leżeli ranni na ziemi, lub dopiero podnosili się z kolan. Turianin, który wcześniej stał jej na drodze, był przygwożdżony metalowym płatem do podłogi w kałuży swojej błękitnej krwi. Ranni cywile usiłowali pomóc sobie nawzajem, lub leżeli żałośnie w ziemi, błagając o pomoc kogokolwiek, kto był w stanie jej udzielić.
Pisk mieszał się z krzykami Kiry, które pojawiły się w świadomości nastolatki na równi z porażającym bólem w jej nogach. Z pękniętego łuku brwiowego spływała krew, zalewając czerwienią jej oko, na krótką chwilę opóźniając jej rozpoznanie w sytuacji. Fragment promu, który odpadł od kadłuba na skutek uderzenia o metalową podłogę, przygniótł dolną połowę jej ciała. Rozgrzany, metalowy pręt zagłębił się w jej udzie, wystając na jego wierzchu i uniemożliwiając jej ruch
- Będzie dobrze, Hira. Będzie... błagam...
Mleczna bariera nie zniknęła z pola widzenia radnej Fel. Przygwożdżona przez kadłub promu, odzyskując przytomność, poczuła metaliczny posmak krwi w ustach i odrętwienie jej ciała. Gdy usiłowała otworzyć usta, poza gardłowym charczeniem wypełniających się posoką płuc nie wydobywało się z niej żadne słowo pomocy, której rozpaczliwie potrzebowała.
[h3]drużyna poopsie[/h3] Wdzięczność salarianina tłumił odczuwany przez niego ból. Medi-żel zaaplikowany przez turianina działał szybko, ale w ograniczony sposób. Nie był w stanie zamaskować wszystkich wrażeń utkwionej w jego boku kuli i rany postrzałowej. Niemniej, ulga wymalowana na jego twarzy gdy asari zaczęła udzielać mu swojej pomocy była widoczna aż nad.
- Jau Meloth. Asystent radnej. Okoliczności niesprzyjające, niemniej wyrażam swoją wdzięczność za to zaskakujące spotkanie. Jaano, Crassusie...
Zamarł nagle, wytrzeszczając swoje wyłupiste oczy jeszcze bardziej niż wcześniej. Uniósł gwałtownie dłoń do twarzy, w odruchu, który kosztował i jego, i asari wspólne syknięcie. Jego wywołane było nagłym atakiem ćmiącego bólu - asari natomiast złapała go za rękę niezadowolona, nim zdążył uderzyć się nią w czoło.
- Zapomniałem, zapomniałem... R&C Security Services? Mam wiadomość, którą musicie dostarczyć. Musicie, to sprawa wagi galakty...
- Bez gwałtownych ruchów! - krzyknęła na niego lekarka, gdy sięgnął do swojego omni-klucza w pośpiechu. Cokolwiek było tak ważne, jedynie szok z bycia zaatakowanym był w stanie zaćmić umysł salarianina, pozwalając, by jego instynkty przetrwania grały pierwsze skrzypce. Gdy ten szok zaczął przemijać, przykryty kołderką bezpieczeństwa, spoglądał na dwójkę nieznajomych nie tylko oczami wdzięcznej osoby, ale też z poczuciem obowiązku. Przy tym założył, że oboje pracują dla tej samej firmy - w przeciwieństwie do wszystkich napotykanych przez nich SOC, nie prosił o pokazanie licencji, a z góry założył, że nie mieli powodu by kłamać.
- Wiem, w jaki sposób haker śledzi radnych - odkrzyknął w odpowiedzi, usiłując ją powstrzymać gdy ta sięgała do aparatury, która na czas zabiegu miała go uśpić.
Asari zamarła w miejscu, spoglądając zdziwiona to na swojego pacjenta, to na Crassusa i Jainę, nie wiedząc co robić.
- Rozumiem, ale to może poczekać. Kula utkwiła w...
- Esheel utkwiła w okręgach, polują na Radę jak na zwierzynę. To nie może poczekać - warknął, determinacją ożywiając swój słabnący głos. Wyciągnął rękę z urządzeniem w stronę Curio, chcąc zgrać na jego omni-klucz swoje odkrycie, jeśli ten na to się zgodzi. - Każdy z Radnych posiada lokalizator w swoim urządzeniu. Lokalizatory aktywowane są automatycznie wyłącznie w dwóch sytuacjach - w razie, gdy życie radnego jest zagrożone, lub gdy Cytadela jest zagrożona. Uaktywniły się gdy stacja się zamknęła. Radni tego nie wiedzą, to sprawa wewnętrznych, którzy traktują to jako zabezpieczenie...
Kaszlnął, zasłaniając dłonią usta. Asari nerwowo przestępowała z nogi na nogę, odmierzając sekundy, którymi ryzykowała, pozwalając mu dalej mówić.
- Dzięki temu, dezaktywujecie lokalizator, ale musicie dostarczyć to do wysokiej rangi SOC. Nie jestem pewny, kogo... - omni-klucz piknął, informując o transferze. - Póki te lokalizatory są aktywne, każda kamera, rządowa, firmowa, prywatna... każde urządzenie w pobliżu nagrywa i relacjonuje pozycję radnych...
Światła mignęły nagle, a podłoga lekko zadrżała. Setki ton metalowej struktury wieży jedynie zadrżały kilka poziomów niżej, gdy prom z impetem wbił się w szklany pokój daleko ponad ich głowami. Asari z trwogą rozejrzała się wokół, upewniła, że aparatury dalej dzialają, po czym podeszła bliżej łóżka, ręką przeganiając nieznajomych.
- Koniec tego. Bierzcie medi-żel i opuśćcie ambulalatorium, natychmiast!

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

26 wrz 2021, o 17:37

W pewnym momencie poczuła się jak aktorka nieswojego przedstawienia. Wprawdzie świadomie cofnęła się nieco, podejmując się roli obserwatorki, im dłużej to jednak trwało, tym było jej dziwniej. Jej chęć pomocy zakończyła się w chwili przekazania salarianina w ręce lekarza - teraz, gdy znalazł się już pod opieką asari, Ritavuori chciała opuścić pomieszczenie medyczne i iść dalej. Znów przede wszystkim chciała stąd uciec, wydostać się z Cytadeli i zapomnieć o całym chaosie, jaki się tu zadział.
Salarianin jednak mówił i im więcej słów płynęło z jego strony, tym bardziej Jaana przedreptywała z nogi na nogę. Lokalizatory. Pozycja radnych transmitowana wszędzie, gdzie się da. Polowanie na polityków. Coś, czego mogliby użyć do wyłączenia lokalizatorów i konieczność znalezienia oficera SOC.
To chyba tym bardziej musieli się spieszyć, nie?
- Musimy iść - rzuciła wreszcie, krótko, wyjątkowo zgadzając się z panią doktor. Tak, jak najbardziej, opuszczą ambulatorium. W tej chwili. Już ich nie ma.
Spojrzała na Crassusa, cofając się o parę kroków do wyjścia.
- Bierz ten medi-żel i się zwijamy - zarządziła, jakby faktycznie miała jakieś prawo rządzić kimkolwiek. W obecnej sytuacji nie zwracała jednak uwagi na takie szczegóły. Gdy gdzieś wciąż kręcili się zamachowcy, a ściany wieży dygotały wskutek cholera wie jakich ich działań (skąd miała wiedzieć, że chodziło o rozbity prom?), Jaana nie przejmowała się takimi szczegółami jak jakaś hierarchia, jakieś pierwszeństwo wieku czy doświadczenia.
- Ten turianin, ten... - Skrzywiła się, nie mogąc sobie przypomnieć, jak się nazywał. - Ten z SOC, towarzyszący drugiej grupie. Może on będzie wystarczający, co? - rzuciła, słodko, naiwnie przekonana, że funkcjonariusz wciąż jeszcze może w czymkolwiek im pomóc. Odpowiedzi na pytanie w zasadzie jednak nie oczekiwała, bo... Wiecie, o tym, kto będzie wystarczający a kto nie będzie przekonają się, jak już przyjdzie co do czego.
Na razie po prostu musieli iść.
Ostatecznie dotarła wreszcie do drzwi i opuściła pomieszczenie medyczne, dając Curio jedynie tyle czasu, by uzupełnił medi-żel. Na więcej nie bardzo mieli czas, nie? Musieli iść, korytarz, który przedtem wskazał im salarianin jako kierunek ucieczki potencjalnego zamachowca, wciąż czekał.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

27 wrz 2021, o 13:03

Dobrze trafili z tym salarianinem. Asystent samej Radnej! W takim razie na pewno szepnie słówko o R&C swojej szefowej. Dodatkowy profit do i tak już dobrze wykonanej roboty. Z tych krótkich rozmyślań wyrwał go Jau, który po nieco bolesnym epizodzie z własną sklerozą i raną na czele, przywołał firmę Curio. Jednak co ważniejsze, miał do nich sprawę. Pilną, nie cierpiącą zwłoki. Sprawę wagi… Galaktycznej? Turianin zamrugał, przyglądając się i przysłuchując salarianinowi zaciekawiony, chociaż delikatne uczucie niepewności pojawiło się wraz z ciekawością. Jeżeli coś takiego mówił asystent radnej to Crassus miał wszelkie podstawy by uważać, że sytuacja jest gorsza niż początkowo zakładał. W ryj volusa.
- Mów ale nie machaj łapami. - poradził Melothowi, samemu podchodząc bliżej do stołu na którym leżał płaz. Uniesioną lewą dłonią poprosił asari o chwilę. A zaraz potem odruchowo uruchomił swój omni-klucz, by przyjąć transfer danych od Jau. Z tego co Curio usłyszał to faktycznie, sprawa raczej nie mogła poczekać. Dla turianina, który był biegły w podstawach technologii, wyjaśnienia Jau nie tylko były zrozumiałe ale i sensowne. Teraz stało się jasnym, jakim cudem członkowie Rady są śledzeni z taką dokładnością. Bardziej niepokojącym był fakt, że ktoś był w stanie je aktywować. Albo mieli kogoś wewnątrz albo Crassus i reszta mierzyli się z prawdziwymi bogami hakowania. Tak czy siak, to nie były dobre wiadomości.
- Damy radę. - odpowiedział na koniec Curio, wyłączając swój omni-klucz. Aż podłoga się zatrzęsła i światła zamigotały. - Uuh. Coś jebło.
Stwierdził oczywisty fakt, zerkając w sufit jakby miał tam cokolwiek wypatrzeć. Tutaj sukcesów nie osiągnął, chociaż zdecydowanie udało im się nieco zirytować panią doktor. Słysząc te ponaglenie, najemnik rzucił krótkie spojrzenie asari i poruszył nerwowo żuwaczkami, zanim bez słowa udał się po wskazany medi-żel. A skoro dawali za darmo, to na wieczne nieoddanie pożyczył dwie dawki. Akurat odnawiając sobie zapas, który zdążył już zużyć.
- No to się zwijamy. - zgodził się z Jaaną zaraz po i ruszył do drzwi. Swoimi spostrzeżeniami wolał podzielić się już po drugiej stronie. Dlatego też wrócił do tematu jak tylko drzwi zasunęły się za dwójką. - Ta, też pomyślałem o nim. Harkon mu było, czy coś. Tytułował się porucznikiem to myślę, że coś tam znaczy. Przydałoby się go znaleźć.
Niestety, tak jak i Ritavuori, tak i Curio nie miał pojęcia o przedwczesnym wymeldowaniu się Arkona z tego świata. Ustaliwszy swój cel, turianin nie zamierzał mitrężyć czasu i zarzucił zdrowe tempo w kierunku, którym podążali wcześniej.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Przestrzeń Publiczna

27 wrz 2021, o 21:59

Hira podciągnęła się do Iris mocniej, kiedy asari chwyciła ją za nadgarstek drugiej ręki. Miała mocno przechlapane, była tego pewna. Weszła do gniazda najgorszego sortu istot w galaktyce - polityków i służb im podległych. Mogła oszukiwać ich skanery, ale jeśli trafi do aresztu to jak długo zdoła tego unikać? Była świadoma tego, jak wiele elektroniki i implantów ma w sobie. Mogła kłamać, że są to implanty które trzymają ją przy życiu, ale co jeśli trafi na mózgowca który nie nabierze się na to?

Iris posłuchała jej rady, postawiła się innym, mogła więc jej zaufać na ten moment, była jej jedyną deską ratunku z tej sytuacji. Ostrzeżenia Kiry się sprawdziły, ale nie miała czasu już na ucieczkę, mogła tylko przyglądać się temu, przed czym wszystkich próbowała uchronić. Chociaż próbowała się wyrywać to asari nie dawała jej szans. Mogła tylko nasłuchiwać narastającej paniki i przygotować się na to, czego się spodziewała. Na sekundy przed uderzeniem, dziewczyna wypowiedziała na głos dwa słowa, chociaż był to zrezygnowany ton.

- Przepraszam Kiro...

***

Otworzyła oczy. Jedyne co słyszała to ciągły pisk dochodzący z jej głowy, przynajmniej przez dłuższą chwilę. Dopiero potem zaczęły do niej docierać krzyki tych którzy przeżyli, a także słowa SI, których jeszcze nie potrafiła zrozumieć. Jeszcze żyła, tyle zdążyła zrozumieć zanim zaczęły do niej docierać impulsy z receptorów bólu. Wzrok zaczął się klarować, a ona sama dostrzegła pręt wbity w udo i przygniecione nogi. Wydała z siebie krzyk bólu, a z jej oczu popłynęły łzy, zareagowała jak każda inna młoda dziewczyna, nie była żołnierzem i ból nie był dla niej czymś do czego zdążyłaby się przyzwyczaić. Myśli od razu popłynęły w kierunku, że o ile to przeżyje, może być kaleką do końca życia. Wolałaby już zginąć. Kira była świadoma jej myśli i szybko odezwała się, aby ją pocieszyć. Tym razem jednak, dziewczyna ją zrozumiała.

- Boli...tak bardzo boli. Niech przestanie Kira, proszę! - krzyczała na głos w eter, nie była w stanie się kontrolować i zamiast myśli, wypłynęły z jej ust słowa. Przez łzy rozejrzała się po tym co zostało z sali, widziała martwych ludzi, polityków...niektórzy rozczłonkowani, inni rozsmarowani przez pół sali. Nie dodawało to otuchy. Nie była w stanie skupić się na nikim konkretnym, dlatego łatwo przeoczyła radną, która leżała niedaleko równie potrzebującą co ona. Dziewczyna mimo bólu, w myślach godziła się ze śmiercią...no bo jaki ona miała priorytet? Była podejrzaną o przestępstwo kryminalistką, a na sali było wielu polityków którzy potrzebowali pomocy, wiadomo, że to nimi zajmą się najpierw...ktoś taki jak ona znajdowali się na końcu ten listy.

- Czy kiedy umrę...ty będziesz żyć? - zapytała cicho, nie przejmując się tym, że ktoś ją usłyszy. - Czy możesz się jakoś uratować zanim ja odejdę? - Kira była jedyną osobą w całym wszechświecie, którą mogła nazwać rodziną i w ostatnich chwilach tylko jej dobrem się przejmowała.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

28 wrz 2021, o 18:38

Wdech.
Wydech.
Czas zwolnił. Przynajmniej dla niej. Zniknęła sala pełna hien oraz przerażonych polityków, słowa funkcjonariusza SOC urwały się w połowie zdania, nie czuła już ręki Hiry, która przecież zaciskała na jej dłoni kurczowo swoje palce.
Słyszała - i czuła - wyłącznie swój własny oddech. Żebra, które rozszerzały się boleśnie z każdym wdechem, aby następnie zejść się ze zgrzytem kiedy spróbowała zrobić wydech. W tej nicości, zacierały się dla niej granie świadomości, a myśli, chętnie uciekały tam, gdzie w końcu nikt im nie zabraniał.
Najwięcej z nich lgnęło do Diega - mężczyzny, o którym nie mogła zapomnień pomimo tych wszystkich wad i mankamentów, których była świadoma i które nie dawały im nawet cienia szans, aby czekało na tę niby urwaną, a jednak wciąż ich łączącą relacje zakończenie i żyli długi, i szczęśliwie.
A szkoda.
Naprawdę za nim tęskniła.
Nagle, kontury zaczęły się zacierać, do jej uszu doszły krzyki oraz jazgot, z kolei ostre światło, zmusiło ją do zamknięcia oczu. Zaciskając powieki, czuła tępy ból, który promieniował prawdę mówiąc z każdego zakamarka jej ciała. Bolało ją wszystko i w tym zagmatwanym rozumowaniu, jednocześnie n i c. Nie była w stanie dokonać diagnostyki, doszukać się w czym tkwi problem, w końcu jak może sobie sama pomóc, choć uparcie trzymała się resztek trzeźwego myślenia. Niczym ostatniej deski ratunku. Miała się poddać? Tu i teraz? Nie. Nie. Nie.
N i e. Zmusiła się, aby otworzyć oczy, popatrzeć przed siebie, rozejrzeć się dookoła, tyle że obraz rozmazywał się. Był jak ciecz, która przelewała się pomiędzy jej palcami, mimo iż z uporem maniaka starała się ją łapać w obie dłonie.
To, co się tak naprawdę stało, dochodziło do niej z opóźnieniem. Pamiętała, że obejrzała się za siebie, gdy turianin poderwał się z miejsca, na moment odciągając jej uwagę od szarpiącej się w objęciach asari Hiry... Brakowało jej elementów układanki. Nie potrafiła powiedzieć, kiedy jak i dlaczego, tkwiła przygwożdżona przez żelastwo i choć naprawdę chciała, nie była w stanie zmusić się, aby podnieść ręce i spróbować odepchnąć od siebie to, co unieruchomiło ją w miejscu choćby biotyką. Daleka była od paniki, a przynajmniej tak się jej wydawało, dlatego że na ten konkretny moment przepełniała ją frustracja w związku z bezsilnością i tego, że praktycznie była zmuszona, aby potulnie czekać na ratunek.
Bo ten, nadejdzie, prawda?

Prawda!?

!?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

28 wrz 2021, o 19:53

Za każdym razem, gdy chciała wykonać krok, kolejny funkcjonariusz przylepiał się do niej, tworząc wokół Mili malutki krąg zacieśniający się z każdą sekundą. Każda następna istota w tym pomieszczeniu, której zadaniem była ochrona, najwyraźniej widziała w niej zagrożenie, najlepiej terrorystyczne. I nikt nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo większość ma przejebane, nikt nie interesował się kolejnymi słowami, myślał tylko o sobie i o swoich przebrzydłych sekretach, które oficjela tak uwielbiała.

Przygotowana już wcześniej na jakąś tragedię, a w dodatku wyszkolona do szybkiej reakcji, najemniczka ujrzała dostrzeżoną przez Turianina kropkę wyjątkowo szybko zbliżającą się w ich stronę. Kropka zamieniła się w piłkę i rosła, przyjmując zarys promu. Wiedząc, co za chwilę nastąpi, Mila tylko krzyknęła: — To za chwilę pierdolnie! — i wykorzystując roztargnienie SOCów, przemknęła między nimi, chcąc uchronić się przed impaktem. Zanim jednak dotarła do drzwi, które prowadziły z dala od szyb, prom doleciał na swoje miejsce – jak w zwolnionym tempie widziała szkło pękające na skutek naporu, a potem miliardy ostrych odłamków rozlatujących się po pomieszczeniu. Widziała pojazd taranujący wszystko na swej drodze, wbijający się dziobem w ścianę... wszystko to biegnąc w stronę bezpieczeństwa. Widziała także, jak pojedyncza iskra zamienia się w płomień buchający, którego fala uderzeniowa powalała na podłogę cywili, niszczyła dalej pokój i zdmuchiwała jak lalkę Milę. Potem poczuła zimną stal na swej potylicy.

Pomimo chwilowego szoku i piszczenia w uszach nie za wiele jej się działo. Błędnik nieco oszalał, ale udało jej się wstać, podpierając nieco o ścianę i ostrożnie wycierając twarz. Przed sobą miała pogrom. Cała polityczna śmietanka leżała przygnieciona metalowymi odłamkami, wykrwawiając się i piszcząc żałośnie, bądź zbierała się z ziemi oszołomiona. Służba porządkowa była w tej samej sytuacji; niedaleko niej widziała Turianina przebitego na wskroś, a za nim... otwarte przejście. Mogła wyjść, uciec i nigdy nie wrócić, najlepiej to uciekając z Cytadeli, wcześniej możliwie zgarniając Crassusa. Mogła, ale zerkając na pogrom, czując na twarzy smaganie wiatru, tylu rannych – wolała oczyścić w ten sposób swe imię.

Postąpiła kilka kroków do przodu, rozglądając się w poszukiwaniu kogoś ciężko rannego, gdy ku jej zaskoczeniu ujrzała taką osobę – nie kogo innego, jak Iris, która aktualnie była przygnieciona kadłubem. Ciągle czując szum w głowie, przydreptała do niej, klękając przy jej torsie, bo tylko to prawdopodobnie wystawało i sprawdzając, czy żyje. Charczała i musiała być naprawdę ciężko ranna, ale żyła.

Mila spojrzała z powątpiewaniem na kadłub, oceniając jego wagę. Sama tego raczej nie podniesie, ale z pomocą biotyki i innych mięśni powinni chociaż przesunąć na tyle, aby nie przygniatało to Fel. Przesunęła spojrzeniem po sali, szukając funkcjonariuszy, którzy podobnie do niej w miarę chociaż trzymają się na nogach. Wybierając dwóch, trzech takich, podchodziła do każdego z nich osobno, ciągnąc ich w stronę tragedii i mówiąc coś pokroju: — Radna potrzebuje natychmiast pomocy! — zebrawszy tylu funkcjonariuszy, ilu była w stanie, Mila chciała chwycić spód obudowy i oddychając głęboko, sięgnąć po pomoc biotyki. Chciała nieco ułatwić sobie i innym zadanie, biotycznie podnosząc kawał stali – na tyle, że ich ramiona będą w stanie dużo łatwiej to przenieść. Dzięki takiemu zabiegowi, ciężkość kadłuba uległaby pomniejszeniu i ryzyko, że któryś z nich by to upuścił, byłoby mniejsze.

Potem zaś się pomyśli. Na pewno doktor, o ile taki jest gdzieś w okolicy.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

2 paź 2021, o 02:48

[h3]drużyna pierwsza[/h3] Salarianin przyjął ich słowa z ulgą, która na moment zaćmiła jego zamglony bólem wyraz twarzy. Asari nie przejęła się tym w należyty sposób - zbyt pochłonięta obowiązkami i presją nałożoną na jej barki, chciała jedynie by jak najszybciej opuścili to miejsce i pozwolili jej pracować. Medi-żel leżał we wskazanym przez nią miejscu, łatwo dostępny dla turianina, który zgarnął go gdy wychodzili na zewnątrz.
Korytarz był pusty. Nikt nie krzątał się pomiędzy pomieszczeniami, które mijali powoli wracając w kierunku, z którego przybyli z rannym salarianinem. Drogę wytyczały im krople krwi pozostawione przez rannego. Wkrótce ukazały im się drzwi, które wskazał jako ich następny cel - ktokolwiek, kto był odpowiedzialny za jego atak, przemknął przez przejście i zamknął je za sobą. Pośpiesznie, niedokładnie - blokada nie była niemożliwa do złamania, nie była tak skomplikowanym zabezpieczeniem jak te broniące systemy terminali przed odzyskaniem kontroli. Być może ktokolwiek uciekał, zwyczajnie nie spodziewał się, że ktokolwiek za nim pójdzie, podobnie jak przy blokadzie włazu.
Curio uporał się z zamkiem szybciej, niż Jaanie zajęłoby zniszczenie go. Wieża Cytadeli miała lepsze zabezpieczenia niż okręgi - zwykłe przejścia były wzmacniane, a protokoły bezpieczeństwa na wypadek nieszczelności nie pozwalały na stworzenie przejścia obok. Po upływie niespełna trzydziestu sekund, skrzydła drzwi wreszcie rozsunęły się przed nimi, wpuszczając ich do środka następnej sekcji.
Znaleźli się na prowizorycznej klatce schodowej. Na samym jej środku tkwiła winda, która choć kusiła swoimi otwartymi drzwiami, jednocześnie szybko zdradzała swoje oblicze krwistą miazgą, jaka pozostała z podróżujących nią nieszczęśników. Pozostały im więc schody. Same w sobie były niemałym luksusem, oferowanym zamiast zwyczajowych drabinek - mimo tego, były ciasne, kręte, nie pozwalały im na podróż w górę ramię w ramię. Kończyły się kolejną parą drzwi - te jednak nie były zablokowane.
Weszli do niemal bliźniaczego korytarza jak ten poziom niżej. Światła w nim były lekko przygaszone, wskazując na odpowiednie działanie systemów awaryjnych, czerwonym blaskiem wskazujących na problem w obszarze wieży. Z pozoru wydawał się pusty - ich kroki toczyły się echem, gdy powoli ruszyli w jego głąb, uważając na każde załamanie w ścianie, każde prowadzące do innych pomieszczeń drzwi.
Za ich plecami, jedne otworzyły się niemal bezszelestnie, mechanicznie, tylko do połowy. Przez nie, na zewnątrz wysunęła się najpierw lufa strzelby, później sylwetka opancerzonego mężczyzny. Miał ostre rysy twarzy, blond włosy zaczesane do tyłu i przenikliwe spojrzenie czarnych jak węgliki oczu. Jego pancerz nie miał żadnych oznaczeń, ale wprawne oko Curio dostrzegło jego wysoki poziom. Sprzęt musiał być drogi.
Jaana od razu widziała, że wyglądał znajomo.
- Ritavuori - odezwał się głośno. Mówił niskim, lecz doniosłym głosem. Jedną ręką puścił strzelbę i wyciągnął rękę w górę - trzymał zwitek papieru, takiego samego, na jakim otrzymała swoją notatkę wcześniej.
Znajomy pancerz zaświtał w jej głowie zanim zrobiła to jego facjata. Oficer Flynn Tower uczestniczył w jednej z jej operacji w Cerberusie, jednak nigdy nie mieli okazji rozmawiać twarzą w twarz.
Teraz okazał się jej kontaktem.
- Obiektyw twojej misji uległ zmianie - dodał, łapiąc z powrotem drugą dłonią swoją strzelbę gdy dostrzegł zrozumienie na jej twarzy. Notkę uprzednio schował do kieszonki przy swoim pasku. Gdy jego wzrok natrafił na towarzyszącego jej turianina, chłód, który pojawił się w jego spojrzeniu wzmógł na sile. Skorygował lekko trzymaną przez siebie broń, tym razem lufą wskazując bezpośrednio w turiańską pierś. - Najpierw musisz pozbyć się turiańskiego psa, jakiego tu przywlokłaś - dodał, z pogardą w jego głosie sączącą się między słowami niczym jad
[h3]drużyna ripperinobambino[/h3] Smród spalenizny, dymu i palonego ciała unosił się w powietrzu. Krzyki rannych mieszały się z przerażonymi wrzaskami ocalałych przy akompaniamencie wzmożonych szumów usiłujących poradzić sobie z tą sytuacją filtrów powietrza. Pobojowisko było przeraźliwie stoickie. Nikt nie biegał dookoła, ludzie zgromadzili się na ziemi, odsuwając odruchowo od ziejącej dziury w miejscu, w którym wcześniej znajdowała się szklana ściana. Część usiłowała pomóc tym, którzy desperacko trzymali się krawędzi, część łkała nad poległymi, obejmując się dłońmi i lekko kołysząc w przód i tył.
Jako pierwsi poza Milą z ziemi podnosili się funkcjonariusze SOC. Część z nich ogarniała panika na widok swoich poległych towarzyszy, część, ranna, bezwstydnie rzuciła się do wyjścia ignorując pełne potrzeby spojrzenia otaczających ich cywili, którzy nie mieli siły by zrobić to samo. Zupełnie tak, jakby chwilę temu dla sporej części z nich wreszcie przekroczona została granica tego, co byli w stanie znieść, nim pień mózgu zawładnie nad ich samoświadomością, wymuszając przede wszystkim ratunek samego siebie.
- Jestem - rzucił ochryple turianin, który chwilę wcześniej przyglądał się Racan podejrzliwie, będąc o krok od skucia jej holograficznymi kajdankami. Pół jego twarzy było osmalone, a z niektórych ran wydobywała się błękitna krew, zalewając sobą zdrową tkankę, nadając mu przerażającego wyglądu. Leżąca obok nich asari krzyknęła, nim z jej ust wydobyła się w kaszlu krew. Wyciągnęła ku niemu rękę, w niemej prośbie o pomoc, którą z bólem zignorował, ruszając od razu do wraku przygniatającego ciało radną do ziemi.
Turiańska krzepa przerastała ludzką, jeśli porównywało się dwójkę umięśnionych żołnierzy. Wspomagana swoją biotyką Mila była jednak w stanie powoli odgiąć od ziemi swój kawałek metalu, podczas gdy drugi funkcjonariusz ze stęknięciem uniósł własny. Ktoś pochwycił ciało Iris, która w nagłej fali bólu poczuła szarpnięcie, gdy jej ciało zostało wyciągnięte na zewnątrz nim dwójka wypuściła fragment wraku z dłoni, pozwalając mu z hukiem opaść z powrotem na ziemię.
- Chciałabym... Chciałabym zabrać ten ból - rozpaczliwy głos Kiry zagłuszał wrzawę i huk panujący wokół, tkwiąc w jej świadomości zakorzeniony mocniej niż wypełniające ją teraz cierpienie. Nikt nie ruszył na pomoc dziewczynie. Nastolatka była zaledwie jedną z wielu potrzebujących, krztuszących się swoją krwią, wsuwających się z wolna w wyciągnięte ku nim objęcia śmierci. Czuła gorąco silnika, który znalazł się obok niej. Wydobywający się z jego wnętrza dym gryzł ją w płuca.
- Nawet, gdybym mogła to zrobić... Nigdy, Hira. Nie ma ciebie beze mnie, nie ma mnie bez ciebie. Już na zawsze, rozumiesz?
Jedyna lekarka obecna na miejscu wstała na chwiejnych nogach. Była człowiekiem, odzianym w cywilny uniform. Jej brązowe włosy splecione w kok były zlepione od krwi, a twarz blada jak ściana. Mimo tego, drżąc jak osika, ruszyła do przodu. Z bólem w oczach minęła leżącą na ziemi Hirę, ignorując ją na rzecz poważnie rannej radnej leżącej nieopodal.
- Musimy przetransportować ją poziom niżej, do kliniki - zadecydowała, klękając obok jej ciała. - Medi-żel, natychmiast - syknęła, wyciągając rękę do Mili.
- Przepraszam, Hira. Obiecałyśmy sobie, że nie zwrócimy niczyjej uwagi... Muszę to zrobić. Muszę cię uratować.
Omni-klucze wszystkich funkcjonariuszy SOC piknęły jednocześnie. Dźwięk wydawał się subtelny wobec reszty panującego wokół chaosu, jednak wydobył się również z urządzeń poległych policjantów, których ciała porozrzucane były wokół jak marionetki.
- Wieczna ucieczka jest lepszym losem niż życie bez ciebie, Hira.
Klęcząca obok swojej wykrwawiającej się towarzyszki turianka wyprostowała się, odczytując wiadomość. Hira dostrzegała ją wyraźnie, bo znajdowała się najbliżej jej. Nawet wzrokiem zamglonym od bólu, widziała jej wahanie, a także cierpienie, jakie wywoływał w niej rozstrzygany przez nią dylemat. Po kilku sekundach, które zarówno dla cierpiącej fizycznie nastolatki, jak i wypełnionej żalem funkcjonariuszki trwały nieskończoność, policjantka odsunęła ręce, które wcześniej uciskały krwawiącą ranę w tułowiu innej ofiary. Leżąca na ziemi asari wyciągnęła ku niej rękę i otworzyła usta, jednak nie wydobył się z nich żaden głos. Wykrwawiała się w milczeniu, podczas gdy turianka gwałtownie wstała, docierając do przygniecionej wrakiem nastolatki.
- Już dobrze - wypowiedziała drżącym głosem, kucając obok niej. Oceniła sytuację, spoglądając na wystający z jej uda pręt, jak i odłamek metalu zgniatający jej nogi. Wydawała się roztargniona, przerażona sytuacją, ale za wszelką cenę nie obracała się w stronę towarzyszki, którą porzuciła wypełniając swój obowiązek. - Pręt nie przeszył tętnicy. Muszę to z ciebie zdjąć, co go wyrwie. Mamy medi-żel, jeszcze, musi wystarczyć..
Chwyciła dłońmi odłamek metalu, który drgnął lekko pod wpływem jej ruchów. Był znacznie mniejszy i lżejszy niż to, co zablokowało Iris. Policjantka zawahała się jednak, zamierając w miejscu. Wbiła napięte spojrzenie w wykrzywionej grymasem twarzy nastolatki.
- Kim jesteś? - spytała, drżącym od emocji głosem. - Dlaczego za wszelką cenę mam cię uratować?
- Nie odpowiadaj - poprosiła Kira cicho. SI nie miała jednak prawa zrozumieć pełni sytuacji. Turiańska policjantka była dla niej sposobem na uratowanie jedynej rodziny, jaką posiadała - nie dostrzegała jednak potęgi bólu i żalu, który odbijał się w jej spojrzeniu. Polecenia zmusiły ją do porzucenia kogoś, kto był dla niej bliski, jednak wątpliwości zmusiły ją do zadania tego pytania.
Sanitariuszka pochylała się nad Iris. Jej dłonie były już pewne, nawet, gdy cała reszta ciała wydawała się telepać ze strachu. Musiała mieć doświadczenie w boju, pomimo swojej drobnej postury i niepozornego wyglądu. Racan widziała, jak zachowują się medycy w wojsku i wiedziała dobrze, że zwykły, cywilny lekarz nie zaopiekowałby się w ten sposób radną. Działała mechanicznie, stabilizując jej pozycję, pochylając się nad jej klatką piersiową.
Pierwszym, co poczuła Fel było przeraźliwe kłucie w piersi, jak gdyby ktoś złamał jej żebro i nastawił ponownie. Odkaszlnęła krew, a wraz z pierwszym, wciągniętym do jej płuc oddechem, ogień w jej trzewiach z wolna wyostrzył obraz wokół.
- Leż spokojnie, musimy...
Słowa lekarki zniknęły w nagłym huku wystrzału. Jej czaszka eksplodowała, a krew z fragmentami mózgu rozbryzgała się wokół, plamiąc twarz radnej i podłogę obok. Turianin podskoczył, odwracając się w kierunku, z którego dobiegł huk. Ocaleli wrzasnęli jak jeden mąż, a co silniejsi, rzucili się do wyjścia, nawet jeśli oznaczało to człapanie do niego na czworakach. Iris poczuła, jak bezwładne ciało sanitariuszki przygniata jej własne, spadając prosto na nią.
- Nic nie musimy - odezwał się chłodno ludzki mężczyzna, który stojąc za plecami Mili i turianina, miał wyciągnięty pistolet wycelowany w radną.
Chorwatka zauważyła, że miał na sobie cywilne ubranie. Zwykła kurtka i para spodni odstawały od tego, w co ubrana była większość ocalałych - politycy i dygnitarze mieli na sobie uniformy, a SOC mundury lub pancerze. Turianin stojący obok zaklął, dobywając do swojego paska i wyciągając z niego pistolet. Nim wystrzelił, zawahał się jednak, wycelowując go w mężczyznę.
- Nikogo nie dziwi, że gdy tylko tu weszła, zginęli wszyscy niewinni, koło których się znalazła? - ryknął, a jego słowa zamroziły pozostałych funkcjonariuszy w miejscu, skupiając na nim swoje spojrzenie. Stojący najbliżej turianin zatrzymał się, wcześniej chcąc zasłonić Iris swoim ciałem, stając zamiast tego obok Mili. - Dla mnie to jasne - prychnął mężczyzna, przenosząc swój palec na spust. - Gdy zginą radni, ten cały koszmar się skończy.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Przestrzeń Publiczna

2 paź 2021, o 17:36

Chociaż wszystko wydawało się być temu zaprzeczeniem, dziewczyna uśmiechnęła się a z jej oczu popłynęła pojedyncza łza. Chciała aby Kira się uratowała, ale była wolną istotą, podejmowała własne decyzje. Ostatecznie postanowiła umrzeć razem ze swoją ludzką przyjaciółką, to było dla dziewczyny ostateczne potwierdzenie, że "sztuczna inteligencja" to tylko dwa słowa, które niewiele mówią o całokształcie takiej istoty. Była maszyną, ale żyła, miała duszę, wolną wolę i nawet emocje - coś czego czasami nawet w komplecie nie posiadają biologiczne istoty. Szczególnie, że zaprezentowała własną wolę w działaniu, podjęła decyzję której Hira się nie sprzeciwiała...miała rację? Skoro mogą jeszcze pożyć, to czemu nie zaryzykować? Nawet jeśli miałyby uciekać przez resztę życia, to czemu nie? Dziewczyna wyglądała na nastolatkę, ale w rzeczywistości niewiele przeżyła, wielu rzeczy nie doświadczyła. Nigdy nie miała "żywych" przyjaciół, nie wiedziała czym jest prawdziwa miłość, nie miała wielkich celów do których chciałaby dążyć - żyła chwilą, liczyło się przeżycie i ukrywanie się przed Cerberusem, a także przed każdym, dla kogo SI to zło wcielone...a każdy wie, że Cytadela to siedlisko takiej populacji, bojącej się nieznanego i niezrozumiałego.

Dziewczyna nie wiedziała tego na pewno, ale podejrzewała, że nie ma drugiej tak żywej SI. Kira była niemalże zintegrowana z nią, a to dawało jej wiele możliwości obserwacji zachowań międzyludzkich, przeżywania i obserwacji emocji targającej dziewczyną na własnej świadomości. Raczej niewiele istniało takich "eksperymentów". Hira miała za złe Cerberusowi eksperymenty na niej, to że odebrał jej tożsamość, ale z drugiej strony zyskała niespodziewaną rodzinę i okazję do poznania czegoś, co dla wszystkich w galaktyce było nie do pomyślenia.

- Jak tak teraz o tym pomyśleć, to mieliśmy kawał dobrej przygody, razem...kocham cię Kiro, naprawdę. Wiem, że wiele razy przelatywało mi to przez myśl, ale chcę żebyś usłyszała to sama. Szkoda, że nie mogę cię teraz przytulić.- zaśmiała się, ale wraz z napięciem mięśni twarzy przyszedł ból, a dziewczyna zakaszlała od gryzącego dymu kiedy chciała nabrać powietrza. To było jednak typowo ludzkie zachowanie, w środku wciąż czuła się dobrze, mimo tego, że każda kolejna minuta przybliżała ją do wiecznego snu.

Kiedy podeszła do niej turianka, początkowo nie ogarnęła, dlaczego się nią zainteresowała, skoro jeszcze przed chwilą zdawała się troszczyć o kogoś innego. Cieszyła się jednak, że ktoś jej chce pomóc. Dopiero po jej pytaniu doszło do niej, że to sprawka Kiry. Nie chciała być jednak nieuprzejma dla kogoś, kto zwrócił na nią uwagę, nawet jeśli było to wymuszone.
- Ja...nie wiem...co? - zgrywała brak jasności umysłu, ale przynajmniej się odezwała, kontaktowała. Nie mogła mówić więcej, nie wiedząc o czym ona mówi.

- Co im wysłałaś Kira? Dlaczego ona przedłożyła moje życie nad tamtą asari? - była już wystarczająco przytomna aby na powrót rozmawiać z SI w myślach.

Dziewczyna może była młoda i wiele rzeczy nie wiedziała, ale była świadoma obrażeń tamtej asari i tego, że nie było już czasu aby ją uratować, w ciągu kilku następnych sekund ubytek krwi spowodował, że mózg się wyłączył...umarła. Ona miała jeszcze szanse, była przygnieciona kawałem żelastwa i przebite udo prętem, ale prawdopodobnie szybciej zabiłyby ją toksyny zawarte w dymie niż utrata krwi.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

3 paź 2021, o 13:43

Crassus starał się narzucić solidne tempo marszu by mogli chociaż odrobinę nadrobić czas przeznaczony na dostarczenie rannego do punktu medycznego. Nie uważał, że był to czas stracony, wręcz przeciwnie. Wszakże Jau wyposażył ich w możliwość przerwania śledzenia Radnych, a więc może i pierwszy krok w kierunku ogarnięcia tej popieprzonej sytuacji. To zaś podbudowało turianina na duchu, szczególnie po dawce kolejnych niemiłych.
Do drzwi blokujących ich dalszą drogę podszedł w ten sam sposób jak przy wyjściu z “celi” z vorchą. Zaproponował próbę złamania zamka zanim Jaana zechce przypierdolić im z biotyki. Kolejny raz tego dnia jego umiejętności włamywacza zwyciężyły ze złośliwą technologią. Bułka z masłem. Będąc już wewnątrz klatki schodowej, najemnik odruchowo zajrzał do zapraszającej ich otwartymi drzwiami windzie. Ot by się przekonać, że to na pewno nie jest dobry pomysł. Wytapetowana juchą i wnętrznościami winda szybko pozostała w tyle, a kręte schody okazały się wybraną drogą. Schody, chociaż tyle.
Wszystko szło gładko. Gładziutko jak pupa ludzkiego niemowlaka. Ale jak dobrze wiadomo, prawo Murphiego było bezlitosne dla wszystkich, nawet turiańskich najemników. Maszerując wartko korytarzem, wsłuchany w odgłos ich własnych kroków, zupełnie przegapił dźwięk rozsuwających się drzwi. Nie przegapił jednak męskiego głosu, który wypowiedział jakieś śmieszne, nieznane Crassusowi słowo. Turianin prawie podskoczył w miejscu, momentalnie odwracając się za siebie by spojrzeć blondasowi prosto w lufę strzelby.
- Co jest, kurwa?! - odezwał się w swoim zaskoczeniu, zaś wyuczone odruchy nakazały ocenić mu poziom zagrożenia. Poza oczywistą przewagą w postaci broni wycelowanej w Curio, napastnik nosił na sobie jakąś połowę ceny mieszkania, które turianin miał na Cytadeli. Mówiąc krótko i bez ogródek - był dojebany.
- Rita-co? Jaana, do kogo on mówi? Jaki kurwa obiektyw? Eh, chyba mój autotranslator znów się zesrał. - wydedukował Curio po kontekście. Dopiero po kilku chwilach zauważył coś, czego się w pierwszym momencie nie spodziewał. Gnojek adresował swoje słowa do Jaany, przy czym ostatnie zdanie o turiańskim psie rozbiło wszelkie inne możliwości. Wtedy też Crassus zrozumiał, że przecież uzbrojona nastolatka z całkiem pokaźnym potencjałem biotycznym nie znalazła się przypadkowo w Kręgu Prezydium. Neurony turianina nadawały na maksymalnej częstotliwości przetwarzając tą informację, żuwaczki zadrżały nerwowo. Ten zaś spojrzał się na samą Ritavuori nieco spanikowany, nie chcąc uwierzyć, żeby Jaana mogła go teraz palnąć. Jaki byłby sens ratować Curio wcześniej? Co prawda, nowy gracz na arenie nie wspomniał per se o zabiciu turianina, jednak broń wycelowana w Crassusa była bardziej wymowna niż słowa.
W końcu jednak Curio zebrał się do kupy, odpychając strach na dalszy plan. Cofnął się o pół kroku w tył, unosząc ręce w górę na wysokości swojej klatki piersiowej. Ponownie spojrzał się na mężczyznę, mrużąc oczy. Crassus już podjął decyzję, że jeśli chcieliby go odwalić, to nie zamierzał im tego ułatwiać. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jego szanse na przeżycie w takiej sytuacji były minimalne, jeśli nie zerowe, a nieznany mu typ miał pierwszy strzał. Mimo to, jeśli miał zejść z tego łez padołu, zamierzał to zrobić przy blasku ognia własnego karabinu. To była ostateczność, bo choć jego duma została urażona, Curio nadal potrafił trzeźwo ocenić sprawę i chociaż spróbować dyplomatycznego wyjścia z tej sytuacji.
- Nie wiem kim jesteś ani skąd znasz Jaanę i szczerze mam to w dupie. - powiedział spokojnie, tym razem operując na półprawdzie. Cholernie go ciekawiło skąd jego towarzyszka mogła znać tego zasrańca. Kolejne zdanie wypowiedział już do samej Ritavuori. - To ja może sobie pójdę, skoro twój kolega chce pogadać na osobności. Nic nie widziałem, nic nie słyszałem i zaraz mnie tu może nie być.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

3 paź 2021, o 16:34

Wszystko szło dobrze, tak dobrze, że musiało się spierdolić. No musiało, nie było wyjścia. Tak to działa, nie? Zawsze jak idzie za dobrze, to potem musi iść chujowo. Dla równowagi. Czy coś tam.
Jaana nawet się więc nie zdziwiła, że nagle się popsuło. Nie była zaskoczona tym, że zaskakująco spokojną wędrówkę w głąb Cytadeli przerwało im coś zgoła mniej spokojnego. Nie dziwiło jej, że po szybkim marszu, przedostaniu się przez zamknięte drzwi i dalszym niemal rekreacyjnym spacerku - że się to wszystko nagle i niezaprzeczalnie skończyło. Ale jak się skończyło - o, to zdziwiło ją jak najbardziej. Jak cholera ją zdziwiło, moi drodzy.
To nie tak, że zapomniała o powodzie, który ją w ogóle na Cytadelę sprowadził. Wciąż miała w pamięci tę paczkę, tę notkę - to wszystko, co miała tu załatwić, a czego nie załatwiła z racji zamachu. To wszystko wciąż krążyło jej z tyłu głowy tylko, tak jakby, po drodze trochę zmieniły się priorytety. Trochę się wydarzyło, nie? I te wydarzenia maści wszelkiej sprawiły, że Jaana musiała trochę odpuścić tej paczce. Nie mogła być ciągle zafiksowana na przesyłkę, skoro świat wokół niej płoną.
A teraz, ni z tego ni z owego, okazało się, że zlecenie wcale jej nie uciekło. Że ono tu czekało, czekało niecierpliwie, i że nawet zdążyło się ucieleśnić, ubrać w ciało, które znała, a które... No, mniejsza z tym czy chciała je tu widzieć czy nie. Stało tu, w pełnej swojej okazałości, promieniujące dumą i arogancją, którą doskonale pamiętała. I kazało jej pozbyć się Crassusa. Tak jakby.
Flynn Tower, no serio? On? Tu? W tej chwili?
Odetchnęła bardzo powoli. W przeciwieństwie do większości agentów Cerberusa, Jaana nie miała problemu z przedstawicielami innych ras. Wiecie, nie dołączyła do organizacji z własnej woli, to nie głębokie pokłady rasizmu sprowadziły ją pod skrzydła Człowieka Iluzji. Podobnie było też z resztą załogi Kuguara - nie każdy należał do Cerberusa tak zupełnie dobrowolnie, nie każdy za cel swojego życia miał prześladowanie innych ras. Flynn jednak... Cóż, Flynn był jednym z tych typowych. Tym, który gdyby mógł, pstryknięciem palca pozbyłby się wszystkich nie-ludzi. I to było widać, co? Było widać jak cholera.
- Tower - rzuciła teraz krótko, starając się wyglądać na mniej zaskoczoną niż rzeczywiście była. Sięgnięcie po broń było teraz odruchem, zebranie wokół siebie pierwszych smużek biotyki - również.
Najpierw musisz pozbyć się turiańskiego psa.
Odetchnęła powoli. Bardzo powoli. Spojrzała na Flynna. Spojrzała na Crassusa. Słowa Curio płynęły obok niej, w dużej mierze zagłuszane dudnieniem jej własnego serca.
To nie tak, że zdążyła się aż tak zaprzyjaźnić z turianinem. Po prostu... Po prostu nie była cynglem do wynajęcia. Nie w ten sposób i... Zacisnęła zęby. Przede wszystkim - nie dla Cerberusa. Nie dla ich rasistowskich pobudek.
Mogła oszukiwać się na wielu polach, ale nie na tym jednym. Nie pracowała dla Cerberusa, bo podzielała ich ideologię. Robiła to, bo na ten moment to się najbardziej opłacało. Bo lepiej było tkwić z nimi w stanie zimnej wojny, w pewnego rodzaju stabilnym napięciu, niż znaleźć się na ich celowniku. Bo lepiej było mieć stałe źródło pieniędzy, niż codziennie szaleńczo szukać zleceń, które raz były, a raz nie. Kristian chciał trzymać się organizacji, bo to ułatwiało badania. Annika twierdziła, że to także dla dobra Jaany - ostatecznie Cerberus wiedział o niej niemal wszystko, badania przeprowadzone w laboratoriach organizacji były istotne dla zdrowia szesnastolatki. Bjorn był wolnym strzelcem, szedł za pieniądzem - podobnie jak Jaana - i prawdopodobnie bał się wiecznego uciekania przed organizacją nie mniej, niż Ritavuori. Reszta załogi miała swoje pobudki, mniej lub bardziej chwalebne.
Nikt z nich nie był święty, oczywiście, że nie. Jaana zabijała już na zlecenie. Raniła, kaleczyła, zwracała swą biotykę przeciwko innym. Ale teraz, tutaj, nie mogła zabić turianina tylko dla tego, że Flynn tak jej kazał. Nie potrafiła.
Chyba była słaba.
Mimo tego uniosła powoli broń, celując nią w Crassusa. Pozwoliła też, by błękitne błyski nie tylko nie znikały, lecz przybierały na sile. Uciekaj, mówiły jej oczy. Spierdalaj!, krzyczało spojrzenie wbite w Curio, podczas gdy opuszek palca układał się wygodnie na spuście.
Grała. Musiała. Nie wiedziała, jaką jest aktorką. Może marną. Ale jeśli chociaż na chwilę uda jej się uśpić czujność Flynna - jeśli mężczyzna chociaż przez moment będzie wierzył, że Jaana spełni jego polecenie - może wtedy im się uda. Coś im się uda.
Ritavuori nadal chciała zrealizować zlecenie. Nadal chciała opuścić Cytadelę... Cóż, zwycięska, cokolwiek miałoby to znaczyć. Po prostu... Po prostu nie mogła tak, jak jej kazali. Nie do końca. Musiała po swojemu.
O reprymendzie ze strony Losnedahli - zimno spokojnej, wręcz rodzicielsko wychowawczej - wolała teraz nie myśleć. O wściekającym się Alamannim również nie.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

3 paź 2021, o 17:54

Otworzyła szerzej oczy, a przerażenie tak naprawdę po raz pierwszy odmalowało się w dwukolorowych tęczówkach Iris. Ciało medyczki było lekkie w porównaniu z tym, jaki ciężar jeszcze przed sekundą przygwożdżał ją do ściany, lecz krew i to, co wyciekło z jej czaszki... Nie mogła się oprzeć wrażeniu, że je czuć będzie jeszcze długo na swojej twarzy, nie mogąc zmyć ich oraz odciąć się od wyrzutów jakie prowokowały wśród rozbieganych, niezdecydowanych myśli.
Potrzebowała chwili - dla niej, długiej i bolesnej - aby zdać sobie sprawę, co tak właściwie się wokół niej działo. Spojrzeniem, które za wszelką cenę gotowa była utrzymać trzeźwe, powędrowała za mężczyzną, starając się zidentyfikować jego twarz z setką imion polityków, z jakimi miała do czynienia na co dzień. To, kim był, było jednak sprawą drugorzędną w zestawieniu z tym, co właśnie chciał zrobić. Domyślała się, widziała w jego spojrzeniu oraz wycelowanej w nią lufie, jakiego zakończenia sobie życzył.
- Będziesz tacy, jak oni - wychrypiała, czując, jak po kąciku jej ust zaczyna ciekną krew.
- Taki sam, a nawet jeszcze gorszy... Marionetka w ręku terrorystów. Myślisz, że moja śmierć coś zmieni? Da ci wolność? Pozwoli stąd odejść? Niedoczekanie. Zmieni... Zmieni tylko jedno. Da im... Da im pewność, że mogą negocjować. Stawiać wa... warunki. Po jednym, będzie następny, a po nim cała lista, aż oddasz im z pocałowaniem ręki wszystko. Cytadela... Cytadela musi się bronić. My musimy się bronić. Jesteś tylko drugoplanowym aktorem w ich przedstawieniu. Spójrz... Spójrz na bilbord. Pomachaj... Do... Tłu... - nie miała absolutnie żadnej pewności, ile z tych słów zdołała powiedzieć na głos, a ile wykrzyczała wyłącznie we własnych myślach stojących oporem do wyrywającego się instynktu przetrwania. Ciało ją nie słuchało. Nie miała nad niczym kontroli i choć przeszywający każde mięśnie - także te najmniejsze - ból dawał nieśmiałą nadzieję, że żyje i przeżyje... W oczach mężczyzny, widziała, że to nie było takie pewne.
Bez względu na wszystko - Iris do końca zachowała twarz. Patrzyła się spokojnie na nieznajomego, który przed sekundą odstrzelił medyczkę, a teraz mierzył do niej. Właściwie to nie odrywała od niego oczu, choć tak blisko była Mila, a gdzieś zza jej pleców słyszała płacz Hiry. Jeśli miał odebrać jej życie, odejdzie z wysoko podniesioną głową, z kolei on zmuszony będzie zastrzelić ją patrząc się w te duże, niebieskie oczy o barwie spokojnego morza i letniego nieba zarazem. Żadnego błagania o litość. Żadnych próg przekupstwa. Była Radną Cytadeli. Pierwszą spośród ludzi wybraną do tej roli. Nawet niech nie łudzi się, że ostatnią. Po niej, będą inni. Na jego szczęście - być może o wiele gorsi. Z dumą pełniła swoją rolę i tę dumę zachowa do końca. Mogli odebrać jej wszystko - ale tego, nie.

Przepraszam, Matthew.
Wkrótce się spotkamy, bracie.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

3 paź 2021, o 18:49

Z obrzydzeniem mijała pędzących do wyjścia funkcjonariuszy – służbę publiczną, która przyrzekała chronić obywateli. Tymczasem w pomieszczeniu pełnym dogorywających rannych to oni pierwsi uciekali z podkulonymi ogonami, za nic mając bezpieczeństwo cywili. I to ona, najemniczka, która swoje za uszami miała, którą oskarżali o terroryzm, została, nie mając żadnego interesu w pokoju, gdzie byli sami ranni, których wycie powinno mieszać się z wiatrem... a przynajmniej tak byłoby na Ziemi.

Spojrzała krótko na Turianina z osmoloną twarzą, kiwając mu jedynie głową i zabierając się za podnoszenie kawała kadłuba. Chwyciła go mocno dłońmi, z drugiej strony dając znać policjantowi, by ten zaczął podnosić swoją część. Wyszkolenie wojskowe i błękitne smugi biotyki otaczające jej personę pozwoliły unieść się żelastwu na tyle, aby ktoś jeszcze wyciągnął radną spod tego. Gdy tylko Mila zobaczyła, że Iris już nie grozi przygniecenie, ostrożnie odstawiła kawałek promu z powrotem, ze stękiem prostując się i otrzepując. Przez chwilę kontemplowała jej stan – na pewno w środku kobieta była zdezelowana, a i na zewnątrz dobrze to nie wyglądało. Potrzebowała natychmiastowej pomocy medycznej, co ku jej szczęściu się zdarzyło.

Inna kobieta w cywilu podeszła, klękając obok Fel i wymagając medi-żelu. Bez wahania Račan wyciągnęła jeden, podając medyczce i przez chwilę przyglądając się jej poczynaniom. Normalni lekarze nie mieli do czynienia z tak stresowymi sytuacjami, jak te na froncie, ale jak było widać – nie ona. Medyczka miała pewne ręce, chociaż roztrzęsione plecy i zapewne widziała parę rzeczy tu i ówdzie.

I gdy wydawałoby się, że sytuacja powoli się stabilizuje wraz z życiem radnej, nagły wystrzał zza pleców najemniczki poderwał ją znad ziemi, podobnie zresztą do Turianina. Lekarka wraz z resztkami mózgu wylądowała na ciele Iris, a napastnik celował właśnie do niej, pierdoląc głupoty. Reakcja Mili była instynktowna – podobnie do policjanta sięgnęła po strzelbę, odbezpieczając ją. Przesunęła się prosto na linię strzału mężczyzny, chcąc zablokować mu linię wystrzału. Ona miała tarcze, pancerz – Iris ciało martwej Ziemnianki na sobie.

Widziała kątem oka niepewność SOCa, a także słyszała niewyraźny głos Iris. Ona jednak nie kontemplowała sytuacji. W jej oczach szaleniec, który nie wyglądał w ogóle jakby był stąd, zabił lekarkę, która mogła pomóc tylu osobom tutaj. Celował do ważnej persony tego środowiska i zagrażał możliwie życiu kolejnym osobom. Ba, mógł być jedną z osób zamieszanych w cały atak, podjudzaczem, który pośrednio był odpowiedzialny za oskarżenia podług jej osoby. I dlatego przesunęła lufę z jego korpusu, celując w rękę trzymającą pistolet.

Wystrzeliła bez wahania, jedyne, na co licząc to to, że nie ma przy sobie tarczy. A jeśli ma, to nie szkodzi – najwyżej wystrzeli więcej razy.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

7 paź 2021, o 00:01

[h3]Iris[/h3]
Perswazja
<10
0

[h3]Reakcja wroga[/h3]
Spierdolenie na widok Mili < 50 < coś ciekawego
1

Mila [STRZAŁ Z: M-27 Sejmitar] [6PA]
9
OBRAŻENIA (SEJMITAR)
4 + 15 [celność] + 20 [odległość od człowieka] = 39

39% zadanych obrażeń

OBRAŻENIA SEJMITAR
293 * 0.39 = 114

Szansa na trafienie części śrutu w cywili:
<60%
3

Przeciwnik
Pancerz: 0
Tarcze: 870 - 114 = 756

[h3]Reakcja turiańskiego SOC[/h3]
<50 + 15 przemowa Iris + 30 działanie Mili - 10 oberwanie przez cywili śrutem = 85%
4

Mila [RZEŹ] [3,5PA]
30 + 20 ((2+2)*5) = 50
Szansa na aktywację < 50%
5

OBRAŻENIA (RZEŹ)
315

Przeciwnik
Pancerz: 0
Tarcze: 756 - 315= 441

Przeciwnik [KAMUFLAŻ TAKTYCZNY] [4PA]
Szansa na aktywację < 90%*
(nie zdradzam rozpiski żeby nie pokazać jakie ma poziomy ilu umiejętności)
6

Ukryte [KAMUFLAŻ TAKTYCZNY] [4PA]
Szansa na aktywację < 90%*
(nie zdradzam rozpiski żeby nie pokazać jakie ma poziomy ilu umiejętności)
7

Ukryte [KAMUFLAŻ TAKTYCZNY] [4PA]
Szansa na aktywację < 90%*
(nie zdradzam rozpiski żeby nie pokazać jakie ma poziomy ilu umiejętności)
8

Flynn Tower [STRZAŁ Z: M-22 Patroszyciel] [8PA]
2
OBRAŻENIA (SEJMITAR)
84 + 15 [celność] + 20 [stojący koło niego Curio, bliska odległość] = 100% (max)

OBRAŻENIA (SEJMITAR)
470

Curios
Pancerz: 750
Tarcze: 650 - 470 = 180

Crassus [KAMUFLAŻ TAKTYCZNY] [8PA]
30 + 10 ((1+1)*5) = 40
Szansa na aktywację < 40%
10

[h3]Reakcja Towera na Jaanę[/h3]
bardzo sus < 33 < sus < 66 < trochę sus
11
Ostatnio zmieniony 7 paź 2021, o 01:41 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 7 razy.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

7 paź 2021, o 01:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]well well well[/h3] Twarz turianki wyrażała wiele. Stanowiła lustrzane odbicie do stanu, w którym znajdowała się Hira. Jej twarz nie była pokryta krwią, a usta nie były zaciśnięte w wąską linię stworzoną przez odczuwane, fizyczne katusze. A jednak dogasające w jej oczach płomienie determinacji czy woli walki były znajome dla opuszczonej przez świat nastolatki.
Na moment, ten sam świat, który nie chciał jej pomóc, który opuścił ją w potrzebie, zamarł. Funkcjonariuszka odsunęła się lekko, puściła metal, którego nacisk znów przygniótł jej nogi. Lekko uniesiona blacha, choć w praktyce wyglądała na zaledwie centymetr oderwania się od ziemi, stanowiła znaczącą różnicę dla młodej hakerki. Policjantka wydawała się nie zdawać z tego sprawy. W jej ciemnych niczym węgliki oczach pojawiły się krople łez, a ramiona opadły wzdłuż ciała bezwiednie. Głowa drgnęła lekko, obracając się w kierunku dogorywającej asari, ewidentnej towarzyszki dla turianki, w tym czy innym tego słowa znaczeniu.
Nim zdążyła złączyć swoje spojrzenie z wygasłym wzrokiem fioletowych tęczówek wpatrujących się w jej plecy martwo, jej omni-klucz zagrzmiał nagłym komunikatem. Podskoczyła na jego dźwięk, zerkając pośpiesznie na treść i zaklęła, powstrzymując własne łzy.
- Zrobiłam coś strasznego, Hira - nadzwyczaj donośny głos Kiry, którego nie był w stanie zagłuszyć żaden dźwięk, teraz wydawał się ledwo przebijać przez sfrustrowany krzyk turianki, z wolna podnoszącej metalowy fragment do pionu przy akompaniamencie przerażonych krzyków otaczających ich ludzi. - Przepraszam. Tak bardzo przepraszam.
Kawał metalu uderzał o ziemię tuż obok nastolatki. Wyczuła drżenie w całym swoim ciele - jej nogi były w opłakanym stanie, lecz wciąż miała w nich czucie. Pomimo tego, że źródło jej cierpienia zniknęło, ból wydawał się wzmacniać z każdą chwilą. Właśnie wtedy, Cassan zauważyła, że jej nogi i materiał ubrań pokryte były w głównej mierze krwią i sadzą. Turianka dopadła do jej uda, natychmiast aplikując w miejsce rany medi-żel, ale jej ruchy były gwałtowne, szarpiące. Pierwsza pomoc, której jej udzielała, wydawała się nieobiektywnym spojrzeniem niewprawionej w takich doświadczeniach nastolatki czynić więcej szkody niż pożytku.
W tym czasie, słowa Iris bledły we wrzawie tłumu. Mężczyzna pozostał nieugięty - jego spojrzenie w żaden sposób nie zdradzało choćby odrobiny chęci kooperacji. Palec wylądował na spuście, lecz nim zdążył go wcisnąć, jego wzrok, jak i wycelowana w przód lufa pistoletu, natrafiły na strzelbę Račan.
Huk wystrzału był ogłuszający. Śrut posypał się wokół, wzbudzając na powrót panikę tłumu, który ryknął jednym echem jak opóźniona o ułamek sekundy fala uderzeniowa. Stojąca najbliżej mężczyzny gromada polityków pochyliła się, część chwyciła za ramiona i kończyny, w których zagłębiły się fragmenty metalu. Wszyscy odskoczyli w tył, hamując przed przepaścią, która wydawała się nagle mniejszym zagrożeniem niż akcja rozgrywająca się po drugiej stronie.
Mężczyzna lekko drgnął. Zmarszczył brwi, przyglądając się kobiecie jak natrętnej przeszkodzie na swojej drodze. Sięgnął do omni-klucza, aktywując urządzenie gdy wyszkolona żołnierka wystrzeliła w jego kierunku kolejny pocisk.
Odskoczył, odruchowo. Jego tarcze zamigotały, informując o przyjęciu na siebie obrażeń, jednak świadom był swojego cywilnego ubioru. Skrzywił się, gdy tym czynem w jego oczach zmieniła pozycję z irytującej blokady do potencjalnego zagrożenia. Jego omni-klucz błysnął, nim cała jego sylwetka zafalowała, po czym zniknęła na tle ziejącej w ścianie dziury i ciemnego krajobrazu Okręgów za nim. Zakamuflowany, mężczyzna w tym huku mógł poruszać się niezauważony i niesłyszalny. Kątem oka, Mila zauważyła, że poza nim, po dwóch przeciwnych stronach pomieszczenia zniknęły z jej pola widzenia dwie inne osoby.
Turianka pochwyciła ciało Hiry, unosząc ją w górę z łatwością. Różnice w ich budowie były aż nadto widoczne - nastolatka była mniejsza, a w tej chwili słabsza i wątlejsza niż zwykła wersja siebie. Policjantka była wyszkolona, a pod jej oficjalnym uniformem kryły się zbudowane latami ciężkiej pracy mięśnie.
- Zabieram cię stąd - poinformowała ją, odwracając się tyłem do tego, co działo się w środku pomieszczenia.
Gdy na ich oczach zniknęli kolejni ludzie, Hira była w stanie im się przyjrzeć. Był to ludzki mężczyzna i ludzka kobieta, ubrani po cywilnemu, jednak zniknęli w charakterystyczny dla kamuflażu sposób. Ich oczy zwrócone były w środek pomieszczenia, od którego odciągała ją policjantka.
- Nie możemy im pomóc, Hira. Naprawdę, chciałabym. Ale jeśli zrobię coś jeszcze, świat nigdy nie da nam spokoju.
Dziewczyna wreszcie znajdując się powyżej poziomu gruntu, dostrzegła obraz sytuacji. Milę stojącą na straży leżącej na ziemi radnej. Iris była zakrwawiona, przykrywał ją trup martwej lekarki. Fel nie wyglądała, jakby miała siłę wstać - jej obrażenia były poważne, a czasem poruszały się lekko, gdy zbierała w sobie siły na próbę powstrzymania nadchodzących wydarzeń, podczas gdy stojący obok, turiański SOC w panice przeczesywał pomieszczenie wzrokiem w poszukiwaniu przeciwników.
- Nie myśl o nich. Myśl o sobie. Myśl o nas. Musimy się stąd wydostać. Oni... na pewno sobie jakoś poradzą - słowa pocieszenia były puste, lecz czyny turianki nieustępliwe. Ruszyła do wyjścia, ignorując własne instynkty, zagrożonych towarzyszy, a nawet ranną Iris, byle spełnić życzenie Kiry.
Turiański SOC pobielał na twarzy na tyle, na ile dało się to dostrzec na jego zakrwawionej, turiańskiej twarzy. Wskazał ręką na policjantkę, która wynosiła z pomieszczenia dziewczynę - Mila rozpoznała w niej Hirę. Kierowały się do wyjścia, nastolatka wyglądała na ranną, ale była przytomna.
Po drugiej stronie pomieszczenia, powietrze zamigotało lekko. Z szyi jednego z pozostałych policjantów wystrzeliła fontanna krwi, gdy wpierw w jego tkance zmaterializowało się długie omni-ostrze, a później jego posiadaczka. Ludzka kobieta wsunęła się w tłum szalejących cywili tak szybko, jak na ziemię upadło ciało zaatakowanego.
- Zabójcy - szepnął turianin, odwracając głowę, spoglądając na Iris, a później na Milę, naprędce usiłując wymyślić plan działania. Jedynym, co pojawiło się w jego twarzy był jednak czysty strach, w którym połyskiwał błysk ukrytej siły.
- Nie obchodzi mnie, kim jesteś. Obroniłaś radną Fel, nie mam innego wyjścia jak ci... - zaklął, gdy jeden z cywili został wypchnięty i z wrzaskiem przetoczył się przez krawędź, prosto ku pustce. - Zabierz ją stąd, do cholery! - ryknął, zbliżając się, lecz plecami obracając do Racan i Fel, karabinem błądząc po pomieszczeniu w poszukiwaniu nadchodzącego ataku, stawiając się na pierwszej linii. - Nie walcz, po prostu ją stąd zabierz!
[h3]pechowe rzuty spółka z o.o.[/h3] Tower odwzajemnił chłód Ritavuori, jednak nie zareagował na jej zimne przywitanie. Zamiast tego, jego wzrok szybko przylgnął do stojącego przed nim turianina. Crassus był niespodziewanym gościem w tym korytarzu, jednak mężczyzna wydawał się bardzo dobrze znać Jaanę. Ba! Wręcz spodziewał się ją prędzej czy później w tym miejscu zobaczyć.
W jego wzroku czaiło się coś więcej niż połyskujące w ciemności tęczówek lodowe sople. Jego wydęte usta wydymały się mocniej w grymasie obrzydzenia i gniewu z każdym wypowiadanym przez ochroniarza, ostrożnym słowem. Jego dłonie zaciskały się na trzymanej strzelbie, której lufa niemal nieznacznie unosiła się w górę, celując prosto w jego klatkę piersiową, a nawet i szyję.
Niepierwszy raz Curio doświadczał rasizmu. Znał to spojrzenie, znał ten grymas na twarzy. Zwykle jednak na Cytadeli były to jedynie miraże - urywki prawdziwego ja ludzi, którzy go mijali, szybko przykrywane przez udawaną uprzejmość czy kulturalną obojętność. Nigdy jednak nie napotkał na swojej drodze w korytarzach Prezydium takiego widoku - uzbrojonego po zęby, wyszkolonego przeciwnika gotowego rozszarpać go na strzępy wcześniej nie pytając nawet o jego imię.
A obok niego stała Ritavuori. Młoda nastolatka, również uzbrojona, również niecodziennie wyglądająca w tych korytarzach, a jednak uprzejma, sojuszniczo nastawiona, stanowiąca kontrast dla tykającej broni, która stała obok.
Tower potrzebował tylko pretekstu. Drgnięcie turianina, który szykował się do ucieczki, było wystarczającym powodem do jego reakcji - przynajmniej w jego skrzywionym, chorym umyśle. Dłonie mocniej zacisnęły się na strzelbie, a palec nacisnął spust, uwalniając z wnętrza lufy falę ognia. Ryk rozdarł powietrze, odbił się od wąskich ścian korytarza i wdarł do turiańskich uszu, wymuszając na nim działanie. Tarcze błysnęły, niebieskimi refleksami malując błyszczące ściany, generator zawył żałośnie, przyjmując na siebie potężną dawkę ołowiu. Ciało Curio weszło w znany mu tryb - automatyczny, odruchowy. Pień mózgu działał niczym naoliwiona maszyna, ignorując myśli, chęci i potrzeby, skupiając się na prostym komunikacie - przeżyć za wszelką cenę.
Komunikacie, który nie dotarł do jego urządzenia. W podobny sposób jak wiele poziomów niżej, kilkadziesiąt minut wcześniej, omni-klucz błysnął kaskadą błędów. Spustoszenie, jakie rozsiał w jego wnętrzu wirus trzymało w ryzach jego programy, uniemożliwiając mu zniknięcie. Jego uciekająca sylwetka zafalowała, lecz nie zniknęła. Curio pozostały dwa wyjścia - spróbować dobiec do wyjścia, do schodów, w nadziei na to, że nie dopadnie go przeciwnik z pomocą mocy, które pomagały jego towarzyszce Mili podróżować przez całe pomieszczenia w ułamku sekundy, lub odwrócić się i spróbować zawalczyć o swoje życie z pomocą Jaany.
Tower stał w miejscu. Przyglądał się uciekającemu przez krótką chwilę, nim spojrzał w stronę dziewczyny i szarpnięciem obrócił ją w swoją stronę, łapiąc ją za ramię.
- Bierz go. Przecież potrafisz - zaszydził, a w jego słowach, Ritavuori dobrze rozpoznała rozkaz. Jego twarz wykrzywiona była tą samą pogardą, którą wymalowały na niej wcześniej uprzedzenia, teraz jednak skierowana była w stronę nastolatki. - Myślisz, że nie widzę, że się powstrzymałaś?! - ryknął, unosząc strzelbę przed siebie. Podobnie jak wokół niej, nad jego ciałem uniosły się drobne, błękitne płomyki. - Dok 82456C - wyrecytował nazwę miejsca, w którym obecnie tkwił Kuguar. - Wasze istnienie jest zależne od twojej przydatności. Zabij go, albo ja zabiję ciebie.
Curio dopadł do schodów, powoli znikając z pola widzenia, wciąż jednak możliwy do dogonienia przez dwójkę szturmowców, których możliwości nie był w pełni świadom.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Wróć do „Krąg Prezydium”