Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Przestrzeń Publiczna

20 lis 2021, o 21:48

Dziewczyna mimo wszystko nie chciała oglądać publicznej egzekucji, ledwo znosiła strzelaniny konieczne których przecież i tak nikt nie potrzebował, ale publiczna egzekucja to zbyt wiele. Hira utrzymując połączenie odwróciła się twarzą do serwera i odpaliła swój omniklucz, chciała wspomóc działania prewencyjne Kiry na ile umiała, ale także zająć się sprawą brata turianki, która jeszcze niedawno uratowała jej życie. Miała teraz dostęp do systemów całej stacji, więc taka okazja mogła się już nie nadarzyć. Tak naprawdę to mogła zrobić w tym momencie prawie wszystko, wyczyścić konta bankowe lub wykraść eksabajty danych na niemal każdego mieszkańca stacji...ale chciała spłacić dług i nie chciała kończyć jak exile. W końcu nie zagrażała przecież egzystancji milionów mieszkańców, a jedynie chciała poprawić byt jednego z nich. Zajęła więc swój umysł pracą, próbą dodania Milo do spisu obywateli. Kiedyś także musiała zrobić to samo ze swoją osobą, to był chyba jej największy włam w historii, tylko wtedy największym problemem było przełamanie się przez wszystkie blokady - tym razem te wszystkie blokady miała za sobą, a miała praktycznie otwarty dostęp do całej Cytadeli.

Padł strzał. Dziewczyna zauważalnie drgnęła. Wystraszyła się, to fakt, ale bardziej przeraził ją fakt, co ten dźwięk oznacza. Jeśli wszystko przebiegło pomyślnie, exile leżał właśnie martwy na podłodze. Czy kiedyś podobna sytuacja mogłaby ją spotkać? Możliwe, ale wiedziała też, że nie jest taką osobą, nie była terrorystką i nie szłaby w zaparte, gdyby ktoś groził jej śmiercią.

- Już po wszystkim. Zabezpiecz systemy Cytadeli i upewnij się, że nie zostawił żadnej niespodzianki z opóźnionym zapłonem. Kiedy się z tym uporasz, wykonaj dla nas tylną furtkę do systemów, nigdy nie wiadomo kiedy może się ponownie przydać. Można by było tego wszystkiego uniknąć, gdybyśmy mogły to zrobić z każdego miejsca na Cytadeli.

Dziewczynie popłynęły łzy, zrozumiała, że tak naprawdę sama ich o to poprosiła, pozwoliła zabić człowieka. Miała powód to prawda, ale wciąż, jej sumienie zostało obciążone. Pociągnęła nosem i przetarła łokciem oczy, musiała doprowadzić to wszystko do końca. Po uporaniu się ze "spłatą długu", Hira pomogła SI w przeczesaniu newralgicznych systemów stacji i ponownym uruchomieniu zabezpieczeń.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

21 lis 2021, o 22:37

Jedno naciśnięcie na spust, jedno przyłożenie lufy karabinu do zakapturzonej głowy. Jeden huk wystrzału pojedynczego pocisku, wwiercającego się w twardą czaszkę.
Mimika hakera zastygła w wyrazie nieludzkiej akceptacji. Powieki przymknęły się, twarz uniosła lekko w górę, skąpana w chłodnym świetle aktywnych wokół, holograficznych paneli. Historia, której znamiona nosiła jego skóra, podarta odzież i cierpkie słowa, zakończona została jednym, ostatnim wystrzałem.
Ciało mężczyzny opadło z cichym stąpnięciem na ziemię. Posoka obrzuciła ściany, leżące na ziemi kable. Drobne kropelki krwi, zaschnięte na swoim ubraniu odnaleźć mogła po czasie nawet Hira. Ludzkie życie, zwieńczone, umknęło z hakera jednym podrygiem, gdy jego twarz zalała intensywnie ulatująca z rany krew.
Kimkolwiek był exile, cokolwiek sprawiło, by dotarł do momentu, w którym jedynie permanentne wyłączenie Cytadeli wydawało mu się słusznym rozwiązaniem ku zapewnieniu bezpieczeństwa galaktyce, na zawsze miało pozostać zakodowaną w jego mózgu tajemnicą.
Funkcjonariusz SOC jako pierwszy oderwał wzrok od tego makabrycznego widoku. Jego pistolet również gotów był do strzału, sugerując, że gdyby nie Curio, chętnie zrobiłby na jego miejscu to samo. W oczach policjanta haker stanowił zagrożenie tak długo, jak pozostawał żywy, podpięty do systemów stacji - a żadne z nich nie miało gwarancji, że jego słowa były kłamstwem. Być może istniał sposób na załatwienie tego bez przelewania ludzkiej krwi, ale mężczyzna nie zamierzał ryzykować każdą sekundą, którą musieliby zmarnować by go odkryć.
Pochylił się, zrywając łączące sztywniejące z wolna ciało exile z panelami kable, na wszelki wypadek. Jakby to miało coś zmienić. Podszedł do systemów, uruchamiając swój omni-klucz i zaklął, widząc, że zamordowanie hakera nie było magicznym sposobem, który przywróciłby je do stanu sprzed ataku. Cytadela nadal była zamknięta, a w jej wnętrzu nadal krążył wpuszczony do obiegu wirus.
- Nasi technicy się tym zajmą - stęknął, mocniej przyciskając dłoń do rany. Uniósł wzrok na Milę i Crassusa, kiwając im lekko głową z uznaniem. - Dziękuję. Bez was to wszystko mogłoby się skończyć znacznie gorzej - mruknął, spoglądając na martwe ciało exile. - Potrzebuję medyka. Później będziemy się brandzlować odznaczeniami - dodał gorzko, wskazując im wyjście i sugerując, by ruszyli wraz z nim.
Na dłuższą chwilę jego wzrok zawiesił się na Hirze.
- To jest stolica. Jej systemy są... skomplikowane. Obce. Zabezpieczenia są zbyt potężne, nawet sparaliżowane przez wirusa exile. Nie zrobię nic bez fizycznego podpięcia się nas do terminali. On też musiał się wpiąć kablami - odparła Kira. - Możemy się jakoś podpiąć?
- Muszę was stąd wyprosić. Nawet ja nie mam zezwolenia by tu być - powiedział policjant do dziewczyny, jak gdyby czytając jej w myślach. Obrócił się jeszcze i zerkając na Milę i Curio, a później na leżące na ziemi ciało, dodał: - Zabierzcie tego gnoja z nami, co? Na wypadek, gdyby blaszak jakoś jeszcze żył.
- To... potworne - skomentowała Kira z żalem. - Utrata życia. Tylu żyć. To takie... bezsensowne.

W tym czasie, Flynn uparcie parł naprzód. Ignorując to, co działo się za jego plecami, ze świadomością tego, że z ich misji nic nie pozostało, skupił się na tym, co najbardziej wartościowe - doprowadzeniem Ritavuori do bezpieczeństwa. Wypierając własną niechęć do dziewczyny, własną pogardę, w której kwestionował jej lojalność, jej należność do Cerberusa, w milczeniu dotarł do schodów i ruszył w dół, pośpiesznie, lecz nieco chwiejnie.
- Przeżyję - odparł na jej słowa burknięciem, nieopatrznie niemal uderzając jej głową o ścianę gdy fala bólu w jego boku zatoczyła go w jej stronę. Wyhamował w ostatniej chwili, skupiając się na ruszeniu dalej, niżej, w stronę bezpieczeństwa.
Dotarło do nich echo wystrzału gdy byli na klatce schodowej. Tower zaklął pod nosem, choć oboje mogli się tego spodziewać. W sytuacji takiego zagrożenia, ledwie żywy policjant nie zamierzał pertraktować. Z terrorystami nikt nie lubił negocjować - w tej kwestii Cerberus miał wiele wspólnego z exile. Jaana również mogła wątpić w to, czy czekał ją areszt o twardych łóżkach, jeśli funkcjonariusz czułby się zagrożony pozostawieniem jej przy życiu.
W trakcie wojny milczą prawa. A czymże nie była dziś Cytadela, jak nie jednym, wielkim polem walki?
- Zabili go - potwierdził, docierając do przejścia, które najwyraźniej dla niego miały sens. - Nic ci nie będzie. Nasi ludzie są dwa poziomy niżej - dodał, barkiem rozsuwając w połowie uchylone skrzydła drzwi z nieaktywnym panelem. - Spierdalamy stąd. Iluzja nie będzie zadowolony.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

22 lis 2021, o 17:54

Nie interesowało jej już nic z tego, co działo się tam, z tyłu. Hakera, SOC, najemników - wszystko to zostawili za plecami i Ritavuori nie zamierzała się oglądać - zresztą, średnio w tej chwili miała siłę. Zwisała w rękach Flynna jak bezwładna lalka, tylko w połowie świadomie rejestrując walkę, jaką jej ciało prowadziło, by odzyskać władzę we wszystkich swoich systemach.
Przeżyję.
Uśmiechnęła się półgębkiem, nic nie mówiąc. Normalnie zastanowiłaby się pewnie, czy powinna się z tego oświadczenia cieszyć, czy może raczej skrzywić, że Flynn wciąż będzie chodził po tym samym świecie co ona. Teraz jednak... Teraz było jej już wszystko jedno. Zresztą, nie była na tyle niewdzięczna, by życzyć zgonu komuś, kto od podobnego losu ratował ją. Mogła Towera nie lubić, ale bez przesady.
Podświadomie rejestrowała, że idą, wciąż idą przed siebie niezatrzymywani. Klatka schodowa, drzwi, w dół, coraz dalej zostawiając cały chaos w centrali. Echo strzału odbiło się o ścian, Jaana skrzywiła się nieznacznie. Skończyło się tak, jak było do przewidzenia. Służby się nie zastanawiały. Pozbywały się szkodnika nie poświęcając nawet chwili na próby zrozumienia, dlaczego exile postąpił tak a nie inaczej i czy można było mu pomóc.
Kiedyś być może tak samo postąpią z nią. Kiedyś ktoś może uznać, że ją też należałoby odstrzelić jak wściekłego psa, bez zadawania pytań.
Iluzja nie będzie zadowolony.
Z gardła wyrwało jej się ciche, szczekliwe prychnięcie.
- A kiedykolwiek jest zadowolony? Kiedykolwiek nie oczekuje jeszcze więcej, jeszcze lepiej? - spytała, nie oczekując odpowiedzi. Mogła pociągnąć ten temat dalej, ale nie zrobiła tego. Nie chciała się kłócić i nie chciała prowadzić dyskusji, które do niczego nie doprowadzą. Flynn wiedział, że tak naprawdę jest jej średnio z Cebrerusem po drodze. Wiedział, że Ritavuori nie podziela jego lojalności. Nie było potrzeby tego drążyć.
Odetchnęła powoli i zamknęła oczy. Nie pragnęła niczego więcej, jak żeby się to wszystko wreszcie skończyło.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

22 lis 2021, o 19:05

Do samego końca twarz Mili oprócz oczywistego obrzydzenia podobnego temu SOCowemu wyrażała obojętność. Podobnie do Crassusa i ją chwytało zmęczenie, gdy szybko przejrzała dzisiejsze doświadczenia. Ciekawa była, czy aby salarianin był w to jakoś zaplątany – albo przynajmniej o tym wiedział, jeśli tak szybko chciał się ulotnić z Cytadeli. Teraz jednak ciężko byłoby się o to dowiedzieć, a i w tej sytuacji aż tak jej to nie interesowało. Zabawnym było jednak to, że gdyby nie zamieszanie w dokumentacji, to dawno temu odlecieliby w siną dal, mało świadomi faktu, że ich miejsce do życia zamknęło swoje ramiona.

Tymczasem zdążyła uczestniczyć w zamachu na biuro transportowe, zostać o to oskarżoną oficjalnie i nieoficjalnie, zostać przegonioną przez tłum, a na domiar wszystkiego głupi wkręt Curio o tym, że są ochroną radnej Fel okazał się pokrętnie dojść do prawdy, gdy wcisnęli się do korytarzy serwisowych z nią, tą młodą, tą gówniarą i irytującym SOCiem. A potem jeszcze bardziej pod górkę z kroganami, wąskimi korytarzami, drabinami i promami rozbijającymi się o radnych. Najemniczka zaczęła się zastanawiać, jakim cudem nie została nawet zadraśnięta.

Krew rozlewająca się między plątaniną kabli jasno sugerowała, że strzał oddany przez jej towarzysza był celny. Rozluźniła się odrobinę, chociaż zanim schowała strzelbę, rozglądnęła uważnie po okolicy, patrząc, czy aby kochaś i jego córeczka nie zawrócili w akcie ostatniej agresji. Jak widać, zbyt mocno go poraniła, by jeszcze jakkolwiek myślał o czymś takim, jednak coś innego interesującego przykuło ją uwagę. Ciało leżące nieopodal. Ciało, z którym miała już wcześniej do czynienia. Zerknęła na policjanta, potem na exile, który bezużytecznie już leżał w swoim grajdołku. — Crassus, dasz radę z tym tutaj? Możesz go za nogi zaciągnąć, pożytku chyba z niego nie będzie już. A ty... — wskazała na SOCa. — Eeee, nie wiem jak się nazywasz, ale masz kajdanki? Mamy tutaj dla was Cerberusa do batożenia.

Następnie podeszła do agentki i bezceremonialnie odwróciła ją na brzuch, bez względu na to, czy była przytomna czy nie. Wykręcając jej dosyć boleśnie ręce, by miała jak najmniejszy ruch w nich, założyła kajdanki, o ile oczywiście funkcjonariusz je posiadał. Potem stopą przerzuciła ją z powrotem na plecy i z uśmiechem mruknęła do siebie: — Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.

Przykucnęła przy agentce i niedelikatnie przerzuciła ją sobie przez ramię, stękając przy powstawaniu. Zaraz po tym rozglądnęła się, dostrzegając Hirę stojącą na uboczu – podeszła do niej i dźgnęła ją palcem. — Wychodzimy, bo mi tu zaraz zemdlejesz. Nie jestem tragarzem, żeby was wszystkich nosić na plecach — jeśli zaś Curio miał problemy z ciałem exile, przytrzymując jedną ręką agentkę, drugą chciała chwycić za jedną nogę hakera. Bark Crassusa mógł mu to całkiem uniemożliwić.

Prowadź. Ach, a jak już gdzieś dotrzemy, to nie ruszam się bez zapłaty. Uratowałam cholerną Cytadelę ORAZ radną. Oboje znaczy się. Właśnie, kawałek niżej jest klinika, ale chyba zamknięta na razie.
ObrazekObrazek
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Przestrzeń Publiczna

23 lis 2021, o 15:57

- Nie możemy ryzykować. Jeśli im to zaproponuje, zapewne i tak odmówią, a na dodatek nabiorą podejrzeń. Musimy znaleźć inny sposób, może jakiś terminal w wieży? Systemy są sparaliżowane, więc nie będzie to chyba niemożliwe.

Dziewczyna przetarła ponownie oczy, po czym grzecznie podążyła za resztą. Miała wiele do przemyślenia, musiała dotrzymać obietnicy, a także zadbać, aby stacja ostatecznie nie wyleciała w powietrze. Tylko jedna osoba miała na tyle władzy, aby móc dać jej dostęp do serwerów i tylko jedna taka osoba, będzie w ogóle chciała z nią rozmawiać.

Hira odwróciła się do kobiety, która chyba posądziła ją o słabą głowę do takich widoków. Owszem, wolała nie oglądać takich rzeczy, ale fakt co robił jej Cerberus kilkanaście miesięcy temu, to strzał w głowę wydawał się być przy tym litością.

- Poradzę sobie. Muszę jednak dostać się do radnej Fel, to pilne. Ten haker mógł ukryć w systemach stacji bombę, a jej efekty poznamy w najmniej spodziewanym momencie. Mogę upewnić się, że do tego nie dojdzie, ale zapewne ktoś wysoki rangą musi udzielić na to zgodę, prawda? - rzuciła wciąż łamiącym się głosem do wszystkich zgromadzonych. Nie miała zamiaru tu zostawać, bo wiedziała, że i tak jej na to nie pozwolą, ale mogła chociaż stwierdzić pewne zagrożenie.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2021, o 23:40 przez Hira Cassan, łącznie zmieniany 1 raz.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

23 lis 2021, o 16:47

Ułamek sekundy, jedno mrugnięcie oka. Tyle wystarczyło by zakończyć te kilka długich godzin szaleństwa na Cytadeli. Crassus nawet nie wzdrygnął się przy wystrzale, przyzwyczajony do obecnego przy tym uczucia. Odrzutu, oczywiście. Kiedy ciało upadło na posadzkę, w milczeniu przyglądał się zwłokom hakera. Nie miał wątpliwości, że to co zrobił było słuszne. Sukinsyn zabił zbyt wiele istot, a chciał jeszcze więcej. Jednak udało mu się zrobić taki rozpierdol na całej Cytadeli, a to, choć mało chwalebne, było nie lada wyczynem. Dochodziły jeszcze motywy Exile’a. Dlaczego to zrobił? Po co chciałby terroryzować całą stację kosmiczną, będącą centrum galaktycznej społeczności? Nawet szaleniec miałby jakiś powód, nieważne jak bardzo wiarygodny. Niestety, ta wiedza przepadła wraz z hakerem w momencie, gdy Curio nacisnął spust. Czasem niewiedza była błogosławieństwem i Crassus chciał wierzyć, że w tym przypadku było tak samo.
Z tego momentu rozmyślań wyrwał go ranny policjant. Najemnik złożył swój karabin, zaczepiając go na plecach po chwili.
- No ja myślę. - odparł na wieść o technikach i wreszcie odwrócił się od ciała. Przelotnie uśmiechnął się Mili, szczęśliwy, że ten ciężki dzień ma się ku końcowi. - Nie ma za co. Tylko pamiętaj by dokładnie wspomnieć w raporcie, czy co tam piszecie, kto tu był. R&C Security Services, Mila Racan i Crassus Curio. Fajnie było nie wybuchnąć, ale wiesz, mamy rachunki do zapłacenia i w ogóle.
Skoro wreszcie mogli odetchnąć, wyluzować z poczucia ciągłego zagrożenia, wypadało przypomnieć się w kwestii biznesowej. Trzeba było mieć za co do gara włożyć. A skoro już o tym mowa.
- Dla ciebie piguła, obowiązkowo. Ja to chcę coś zeżreć i iść spać. - skoro już dzielili się swoimi potrzebami to i Crassus dorzucił dwa grosze. Bez nerwów i adrenaliny trzymających najemnika w pełnej gotowości, żołądek dał o sobie znać cichym ale dobitnym burczeniem. Zanim jednak przyjdzie pora coś zjeść czekała ich jeszcze odrobina pracy. - Taa. Dam sobie radę, nie jest jakoś wielki.
Odparł swojej partnerce, przeciągając się nieco zanim stanął nad ciałem hakera. Przez chwilę główkował jakby tu się zabrać do dzieła, w końcu przed robotą należało nieco przysiąść i pomyśleć. W końcu zdecydował się, że najlepiej będzie chwycić bydlaka za nogi i ciągnąć. Może i pobrudzi posadzkę ale czemu miałoby go to obchodzić? Kto inny będzie sprzątał. Jak uradził, tak uczynił. Chwycił terrorystę za kostki i, stęknąwszy wpierw, ruszył z wolna do przodu, w kierunku wyjścia, które im wskazał funkcjonariusz.
- Spadamy.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

24 lis 2021, o 02:47

Wyświetl wiadomość pozafabularną Wiele wydarzyło się w ciągu następnych kilku godzin - przynajmniej w życiach każdego z nich.
Cytadela długi czas nie otwierała się z powrotem na świat zewnętrzny. Funkcjonariusz zapewnił ich, że dostaną pieniądze, ale nie obiecał Hirze, że uda jej się skontaktować z radną. Jak sam powiedział - cała cholerna galaktyka musi z nią porozmawiać. Schodząc z powrotem na poziom ze stacją medyczną, napotkali oddział SOC, który pokierował ich do innego miejsca. Całe piętro, na którym ranna znajdowała się Iris, zostało odcięte. Żaden obcy, nieprzynależący do oddziałów policji, nie miał prawa zatrzymać się w tym korytarzu.
Na stacji wciąż panował stan wyjątkowy przez resztę dnia. Pozwolono im wrócić na statek, lub w swoją stronę, gdy towarzyszący im policjant poświadczył przed pozostałymi o ich udziale w całym wydarzeniu. Po przekazaniu ciał przeciwników i szczątkowym zdaniem raportu, zostali poproszeni o powrót na miejsce gdy sytuacja bardziej się unormuje. Część funkcjonariuszy poklepała ich po plecach w wyrazie wdzięczności, część jednak zbyt była skupiona na swojej pracy, powoli wyszarpując Prezydium z rąk wściekłych tłumów.
Technicy pracowali nad systemami stacji niestrudzenie. Dowiadując się o potencjalnej bombie, potraktowali sprawę z najwyższą ostrożnością. Nie pozwolono im wrócić już na wyższe piętra wieży, nie wiedzieli więc, jak potoczyły się wydarzenia po ich zejściu na dół.
Cztery godziny później, ramiona Cytadeli drgnęły, uchylając się ku fioletowemu światłu Mgławicy Węża.
Skutki ataku miały być odczuwalne przez następne dni. Wpuszczony do systemów wirus był uciążliwy, posiadał też wiele zaprogramowanych zabezpieczeń, które miały za zadanie spowolnić odzyskiwanie kontroli nad wszystkimi elementami systemów stacji. Nawet następnego dnia napotykali niedziałające windy, blokujące się panele czy zniekształcenia w obrazie Aviny, przekazującej wszystkim cywilom konkretne instrukcje wydane przez rząd. Pracownicy sekcji utrzymania czystości starali się minimalizować szkody wywołane przez wandali, jak i efekty odbywających się na terenie całej stacji zamieszek, i, jak szybko się okazało, radzili sobie z tym sprawniej niż sekcja techniczna.
Gdy Iris otworzyła oczy, dostrzegając metalowy sufit stacji medycznej, otoczona była sztabem zaufanych sobie ochroniarzy i znajomą twarzą radnej asari, która wdrożyła ją w obecną sytuację. Pozostali radni oczekiwali jej w sali posiedzeń - cali, choć nie całkiem zdrowi. Ich twarze, zmęczone i obolałe po przeżyciu tych horrendalnych kilku godzin, nosiły również znamiona szybko regenerującej się determinacji. Wydawałoby się, że cała galaktyka domagała się odpowiedzi, nie dając Fel ani chwili spokoju i wypełniając jej kalendarz spotkaniami na cały następny tydzień. Analizy tego, w jaki sposób haker obszedł zabezpieczenia stacji, spływały codziennie, jedna inna od drugiej. Wydarzenie okazało się mocno dla radnych upokarzające - Cytadela była fortecą, galaktyczną stolicą i jedynym miejscem, w którym społeczeństwo czuło się w pełni bezpiecznie. W przeciągu doby jedna osoba udowodniła, że bezpieczeństwo ludzi tak potężnych i wpływowych jak członkowie Rady Cytadeli było niczym innym, jak mirażem. W dodatku na sytuacji usiłował skorzystać Cerberus i gdyby nie niezwiązani z rządem ochotnicy, agenci odnieśliby sukces.
Mimo tego mroku, w którym tkwiła, jedna rzecz stanowiła odznaczające się od reszty światełko - choć Rada ucierpiała jako organ, jej własna popularność wzrosła. Nagranie jej prób ewakuowania polityków i policjantów z przeszklonego pomieszczenia wtargnęło do extranetu, urywając się w momencie uderzenia. Ogladając to okiem kamery, sama mogła nie wierzyć w to, że udało jej się to przeżyć - prom wbił się w ściany pokoju niczym pocisk, zgarniając wszystko po drodze.
R&C Security Services wyłącznie na tym wydarzeniu zyskało. Wcześniej raczej mało znani w dostojnych, eleganckich kręgach towarzyskich biznesmenów Cytadeli, teraz trafili na pierwsze strony wiadomości galaktycznych. Oczywiście, nikt nie pisał o ich udziale dosłownie - nie było nawet wzmianki o ich walce z Cerberusem czy zamordowaniu przez Crassusa hakera. Wersja zdarzeń podana prasie była okrojona, niemal pozbawiona szczegółów, póki trwało śledztwo. Mimo tego, otrzymanie oficjalnego odznaczenia Rady Cytadeli, publiczny wyraz wdzięczności sztabu SOC i pieniężna rekompensata za ich trud wystarczyła, by podnieść ich renomę, oraz sprawić, by nazwa ich firmy przewijała się w tysiącach wątków na extranecie. Następnego dnia ich omni-klucze rozdzwoniły się propozycjami nowych kontraktów od znacznie bogatszej klienteli, oferującej więcej kredytów za bardziej niebezpieczne i wymagające prace.
Od sławy, Hirę powstrzymywała Kira.
Nie pozwalano jej zbliżyć się do otoczonej tysiącem innych techników radnej. Przez jej wiek, brak udokumentowanego doświadczenia czy znanego nazwiska, umniejszano wiedzę dziewczyny, powołując się na opinie licznych ekspertów. Trudno było im się dziwić - Cassan była młodziutka, zbyt młoda by odbyć studia czy szkolenia, które mogłyby poświadczyć za posiadaną przez nich wiedzę. I choć Kira potrafiła swoją mocą przeliczeniową wytyczyć tysiące ścieżek, którymi mógł podążyć haker, wybierając z nich te najbardziej prawdopodobne, Hira nie miałaby jak wytłumaczyć w jaki sposób wykonała pracę sztabu naukowców w zaledwie kilka dni w sposób legalny, nie będąc oskarżona o współpracę z hakerem.
Zapytana o swój udział w tym przedsięwzięciu, została poproszona przez swoją towarzyszkę o niepodawanie swojego nazwiska. Kira nie chciała, by zwróciły na siebie dodatkowo uwagę, wyjaśniając, że podczas walki w przeszklonym pomieszczeniu, ostrzegła dziewczynę, że ujawnienie agentów Cerberusa jest bardzo ryzykowne. Choć zapewniła Hirę, że SOC nie miało żadnych dowodów na to, kto jeszcze znajdował się w jej głowie, przechadzając się po otwieranych na nowo sklepach Cytadeli, Cassan z czasem zaczęła dostrzegać za sobą ogon. Policjanci w cywilu czasem siadali na ławce w parku, w którym odpoczywała, czasem podążali za nią w tłumie, licząc na to, że przyłapią ją na gorącym uczynku. Oznaczało to, że nie mogła pozwolić sobie na wykonywanie podejrzanych czynności na Cytadeli, przynajmniej póki sprawa nie ostygnie.
W chaosie związanym z włamem, duża część dokumentów zaginęła. Wykorzystując to, mogła podesłać podrobione przez Kirę akta turiańskiego brata policjantki, która uratowała jej życie. Urząd, którego część danych nadal była zablokowana, przyjął je jako wiarygodną kopię, dzięki czemu chłopiec zyskał obywatelstwo Cytadeli.
Powrót Jaany na Kuguara nie był tak szybki i prosty, jak mogłaby tego chcieć. Walcząc z utrzymaniem przytomności, wiedziała tylko, że gdzieś w wieży spotkali się z ludźmi Flynna. Jeden z mężczyzn odebrał ją od rannego Towera, nawet, jeśli chciała iść własnoręcznie. Była zbyt słaba by uciekać szybko i sprawnie, a SOC zalewało korytarze wieży, wreszcie przejmując kontrolę nad kolejnymi piętrami.
Trafili do kryjówki - jednej z wielu rozstawionych w Cytadeli, które służyły za miejsce spotkań dla agentów działających w polu. Tam miła brunetka opatrzyła jej rany i dała coś zimnego do picia z lodówki, nim zajęła się powstrzymywaniem krwotoku Flynna. W kryjówce przeczekali cały dzień. W międzyczasie naprawiono komunikację, więc mogła porozumieć się ze swoimi zaniepokojonymi towarzyszami. Jeden z nich podrzucił do ich kryjówki torbę, do której mogła wpakować swój pancerz i przebrać się w cywilne ubrania, a także obmyć twarz. Pod przykrywką nocy wróciła na statek, który na następne kilka dni pozostał uziemiony w doku jak wszystkie inne, lecz wreszcie uzyskał pozwolenie na odlot, jeśli go potrzebował.
Flynna ani jego ludzi już nie widziała drugi raz. Dostała wiadomość od jednego z jej oficerów prowadzących, że ma zielone światło na dalsze działania i dobrze się spisała na stacji. Do wiadomości dołączony był bonus finansowy.
Stacja przywracała swoją sprawność z dnia na dzień i choć według władz była bezpieczna, a wszelkie pozostałości wirusa były zaledwie niedogodnością niesprawiającą prawdziwego zagrożenia, wiele osób przez pierwsze kilka dni nie wychodziło na ulice. Strach mijał jednak szybko ludności cywilnej złaknionej normalności. Nim zdążyli się obejrzeć, życie ponownie wtargnęło do ich codzienności, a Cytadela znów wydawała się idealnie cicha.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

6 lut 2022, o 22:38

Tym razem pokusa była szybsza. Przebiegła palcami po zagłębieniu w marynarce, gdzie ukrył swój prezent pod pretekstem sprawdzenia, czy faktycznie dobrze się trzyma.
- Chciałabym zobaczyć minę Twoich kontrachentów, kiedy sięgasz po wieczne pióro do kieszeni i jednocześnie odsłaniasz ten brylok... Obiecaj, że kiedy do takiej sytuacji dojdzie, niezwłocznie do mnie zadzwonisz i zdasz pełną relacje - poprosiła, ustawiając Rodrigueza przodem do kamery. Nie mogła być na pierwszym planie na wszystkich zdjęciach.
Cmoknęła.
- Powiedz mi, teraz zaraz, jak Ty to robisz, że kiedy przytoczę najbardziej nieprawdopodobny przykład, ty niemalże z rękawa wyciągasz jeszcze bardziej nierzeczywistą kontrpropozycje? - udała, że intensywnie rozważa ten fakt, dosłownie rozkładając go na czynniki pierwsze, lecz nim Diego odpowiedział, Iris tak po prostu, lekką ręką, położyła mu palec na ustach.
- Wyślij mi bilety, jak już je nabędziesz, a postaram się przyjść na taki koncert. Oczywiście musisz mnie uprzedzisz odpowiednio wcześniej, aby udało mi się kupić koszulkę z oficjalnego sklepu zespołu i zdążyć pofarbować włosy na jakieś pasujące do ich konwencji kolor... No co? Twoje zaproszenie brzmiało śmiertelnie poważnie, prawda? - z szerokim uśmiechem, wycofała rękę, po czym niemalże od razu wyszczerzyła się do obiektywu, gdy ten zamykał moment na kolejnej fotografii.
Miała z tyłu głowy, iż śmiały plan Diega stawiał na głowę całe jej zaplecze, z drugiej strony - po tym, co ostatnio przeżyła - również niczego bardziej nie pragnęła, jak odrobiny normalności. Codziennie, płaciła wysoką cenę za funkcję, której się podjęła. Sumiennie wykonywała swoje obowiązki, mimo to, dokładała wszelkich starań, aby będąc Radną, nie zapomnieć także o byciu sobą.
Nie myślała - jeszcze - o jego zbliżającym się wielkim krokiem powrocie na Illium. Dopóki był tutaj, na Cytadeli, zamierzała cieszyć się każdą minutą. A ponieważ tych miała już niewiele, zgarnęła wyplute przez automat zdjęcie dzieląc je prawie sprawiedliwie pomiędzy siebie, a Diega. Te, na którym się uśmiechał, wsunęła do kieszeni z dala od zasięgu jego dłoni.
- Mam jeden pomysł, co mogłaby chcieć zrobić niepokorna młodzież będąc tutaj, na Cytadeli. To jak? Idziemy? - odpowiedź była oczywista. Przecież nie mógł jej odmówić. Wyjątkowo, przepuściła Diego w drzwiach od fotobudki, po czym wsunęła dłoń pod jego ramię i zaczęła prowadzić mężczyznę w głąb Prezydium. W zupełnie innym kierunku, niż poruszali się odkąd opuścili szpital. Niemalże tanecznym krokiem, przeszli przez kładkę biegnącą nad jeziorem. W tłumie, paradoksalnie, zyskali większą prywatność.
- Niemożliwe, że na trzecim! Niby kto był przed nami!? - dopytywała, starając się odciągnąć uwagę Rodrigueza od tego, dokąd szli. Iris nie zdradziła się do ostatniego momentu i choć ścieżka do Wieży Cytadeli była mu znajoma, nie zatrzymali się na piętrze, na którym wysiadał, kiedy przylatywał tutaj do niej.
Początkowo, po wejściu do winy, Iris nerwowo przestępowała z nogi na nogę. Kiedy jednak udało się jej zwalczyć nieprzyjemne wspomienie, rozluźniła się i zadarła wysoko głowę, obserwując, jak winda mknęła coraz wyżej.
- Nadal pijesz czekoladę z mlekiem? - padło pytanie, zanim winda zatrzymała się na ostatnim z możliwych pięter.
- To nasze - stwierdziła, wychodząc na szerokie korytarze. Kilku funkcjonariuszy zwróciło na nich uwagę, jednakże rozpoznając Iris, przestali się nimi pozornie interesować.
Radna szła środkiem miejsca, do którego jak nie trudno było się domyśleć, nieupoważnieni nie mieli wstępu. Za rogiem, zatrzymała się przy automacie z ciepłymi napojami. Dla siebie, wybrała piernikową czekoladę, po czym zerknęła na Rodrigueza.
- Na jaką masz ochotę? - wybrała smak zgodny z jego preferencjami, po czym zgarnęła oba termiczne kubki, tłumacząc, że już prawie są na miejscu.
Autoryzowała dostęp swoim omni kluczem i z drobną pomocą Diega - w końcu miała obie ręce zajęte - wyszli na dach Wieży. Wiatr z wentylacji uderzył w ich twarze, a także rozwiał włosy, dając poczucie, iż wdrapali się na największy wieżowiec, skąd można dosięgnąć do chmur.
Iris już stawiała pierwszy krok przy barierce, lecz zatrzymała się i obejrzała na mężczyznę.
- Pamiętasz przeszklony taras na Nos Astrze? To było coś, ale jednak widok na Prezydium z lotu ptaka może z nim śmiało konkurować... Co prawda nie mają tutaj pączków, ale zawsze możesz zamówić i sprawdzić, czy ktoś podejmie wyzwanie, aby nam je dostarczyć. Dla mnie z truskawkową polewą!
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

6 lut 2022, o 23:24

Zapamiętał to, tak na przyszłość, prawdopodobnie pewnego dnia o nieoczekiwanej porze Iris dostanie zaproszenie na koncert. Jeszcze nie wiedział jaki i kiedy, ale w jego głowie już pojawił się chytry plan.
Z wdzięcznością przyjął przekazane zdjęcia i ruszył w kierunku, w którym prowadziła go Iris.
Niewątpliwym atutem stacji był fakt, że zawsze panowała tutaj piękna pogoda, w końcu sztuczne światło zapewniało nie tylko jasność ale także imitację światła słonecznego co Diego w obecnej chwili poczytywał jako bezwzględną zaletę i chociaż Cytadela zawsze kojarzyła mu się z wymuszonym profesjonalizmem i, co tu dużo mówić, kijem w tyłku to widoki miała niczego sobie. Ktoś kto projektował alejki, parki i nawet budynki miał gust, który przypadł nawet Rodriguezowi.
Słowa Iris brzmiały tajemniczo i zarazem bardzo kusząco. Musiał przyznać sam przed sobą za zaintrygowała go ta rzucona mimochodem propozycja odkrycia tajemnicy zepsutej młodzieży tak więc podążał za radną bez słowa dyskusji, podziwiając widoki. Drogę do wieży faktycznie znał, chociaż za samym budynkiem nie przepadał. Głównie ze względu na fakt, że było tam wysoko. To że miał paniczny lęk wysokości starał się zawsze skrzętnie ukrywać. Już na Empyreusie musiał walczyć sam ze sobą.
- Dobrze zatem, bądźmy dziś zepsuci - rzucił uśmiechając się zadziornie.
- Piję, chociaż rzadziej niż kiedyś - odpowiedział już na górze przyjmując zamówioną przez Iris czekoladę. Tego co nastąpiło później zupełnie się nie spodziewał. W normalnych warunkach na takiej wysokości powinien okropnie wiać wiatr. Na dachu wieży jednak było spokojnie, ale Diego pierwsze dwa kroki postawił bardzo, bardzo niepewnie.
- Imponujące, to prawda - powiedział odruchowo łapiąc Iris za rękę. To było silniejsze od niego. W nogach już czuł nieprzyjemne mrowienie a w głowie zaczęło mu się kręcić. Ściskał mocno dłoń Iris w ogóle nie zdając sobie z tego sprawy. Najchętniej zamknąłby oczy w wrócił na stabilny grunt wewnątrz budynku. Tylko, że to oznaczałoby przyznanie się do słabości, do której Diego za nic w świecie nie chciał się przyznać. Zwalniając kroku, tak aby przypadkiem radna nie poprowadziła go na skraj dachu zatrzymał się i... Usiadł. Tak było bezpieczniej. Z tej perspektywy przynajmniej nie widział tego co jest w dole a jedynie to co na wysokości wzroku. Musiał przyznać że nawet ten widok był przyjemny.
- Dobrze zatem - powiedział już trochę bardziej pewnie. - Złóżmy zamówienie na mega dużą porcję i zobaczymy czy przyleci skycarem.
Uśmiechnął się. Ten pomysł wydał mu się na tyle ekstrawagancki, że aż znakomity.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

7 lut 2022, o 06:16

Z całej stacji, to miejsce najbardziej przypominało jej dom. W chwilach, kiedy potrzebowała pobyć sam na sam z własnymi myślami, bądź znaleźć w sobie siłę, Iris potrafiła przesiadywać na dachu Wieży godzinami wyciągając po prostu twarz ku sztucznemu słońcu. Wyobraźnia robiła resztę, choć na moment mogła przenieść się do miejsc, które znała na pamięć i wystarczyło tylko ich odszukać we wspomnieniach, aby dosłownie poczuć na skórze, że tam znów już.
Tym razem jednak nie szukała czegoś, co już było, a zdecydowanie potrzebowała rzeczywistych wrażeń, do których - być może - kiedy już odleci na Illum będzie mogła wracać.
- Nie jest to co prawda najwyższy wieżowiec świata, ale lubię to uczucie wiatru na twarzy. Powiedzmy, że to wiatr - uściśliła, na wypadek gdyby Diego chciał wytknąć jej, że ponad ich głowami, gdyby wyciągnęła rękę, wcale nie dosięgnęłaby do chmur, a co najwyżej szybów wentylacyjnych stacji.
Z rozmarzonym uśmiechem, zrobiła te kilka kroków przed siebie, a czując, jak splata ich palce ze sobą, odstawiła oba kubki z czekoladą i opuszkami palców pogładziła wnętrze jego dłoni. Pamiętała dobrze o lękach Rodrigueza, do których nie przyznawał się głośno. Nie zamierzała tutaj rozliczać jego dumy, co najwyżej przypomnieć mężczyźnie, że sam przed momentem wymieniał skok ze spadochronu, tyle że w tym momencie oboje chcieli poczuć się jak beztroskie dzieci, a do tej wizji Iris nie potrafiła znaleźć lepszego otoczenia na Cytadeli.
Obróciła Diega tyłem do widoku Prezydium z tej perspektywy dosłownie u ich stóp. Usiedli, opierając plecy o metalowe barierki. Podała Rodriguezowi jeden kubek, a z drugiego zdjęła wieczko, aby upić słodki łyk napoju czekoladopodobnego. Do takiej, której robił im u siebie, niestety się nie umywała.
- Jak już będziesz składał zamówienie, poproś tez o paczkę pianek marshmallow. Tutaj nie znają tego zwyczaju, aby dodawać je do czekolady, a byłyby idealnym dodatkiem - zażartowała, do końca będąc pewną, że przecież Rodriguez tego nie zrobi. A jednak. Dostrzegając, jak uruchamia omni-klucz i wybiera dostawców dostępnych w Prezydium, Iris parsknęła w jego ramię.
- Naprawdę to zrobiłeś. Naprawdę zażyczyłeś sobie donatów i innych słodkości dostarczonych tutaj. Na dach Wieży - pokręciła głową śmiejąc się.
A mogła jej codzienność wyglądać dosłownie tak. Odsunęła jednak szybko od siebie tę myśl. Nie chciała, aby cieniem kładła się na moment, który spędzała z Diegiem po raz pierwszy sam na sam od dłuższego już czasu. Kołysząc w dłoni tekturowym kubkiem, mimochodem oparła głowę o jego ramię. Zapach jego perfum, niezmiennie kojarzył się jej z mężczyzną.
Brakowało jej tego.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Krąg Prezydium”