Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Przestrzeń Publiczna

5 lip 2021, o 01:16

Tłum bywał, z natury, dość kapryśny.
Jeden zły krok, jedno złe słowo było w stanie przekreślić karierę polityka wystawionego na działanie żywej publiczności. Jedna plotka potrafiła zachwiać karierą celebryty. W swym poszukiwaniu ekscytacji, rozrywki, w walce ze znudzeniem i życiową rutyną, przestrzeń publiczna spijała wszystko z ust głoszących swoje prawdy w extranecie portali. Wiedzeni nudą, dyktowali to, co się klika - a co ginie w odmętach nieistotności. Było jednak coś gorszego od nudy. Strach.
To strach rozwierał im usta, usztywniał ciała zastygłe w jednej pozycji, mocniej oplatał dziecięce ciała rękami. Strach wciskał w ich dłonie metaforyczne widły, poruszał idącym w ich kierunku kroganinem, jak i wzmagał nawołujących do nienawiści, oraz gwałtownej reakcji.
Strach był ciężkim demonem do poskromienia. Podnoszenie dłoni nie sprawiło, że w oczach cywili, Curio wydawał się mniej groźny niż wcześniej. Jego opancerzenie wciąż połyskiwało ceramiką, karabin podsycał grozę. Towarzysząca mu Mila, choć nie mówiła tak wiele, ewidentnie stanowiła jego przedłużenie - co oznaczało, że na jej karb spadała decyzja publiki wymierzona w turianina. Jaana za to, choć mówiła wiele, wydawała się nie przykuwać tak wielkiej uwagi - przynajmniej z początku. Gdy wokół jej ciała pojawiła się lekka, migocząca poświata krążącej w jej ciele biotyki, kroganin warknął coś pod nosem, uznając ten gest za swoiste stroszenie piórek - pokaz siły, pokaz gotowości, do którego nie była potrzebna żadna materialna broń.
Pomimo tego, tłum ucichł lekko pod wpływem jego słów. Zafalował szeregiem odwracanych ku sobie twarzy, trawiąc, przyswajając przekazane mu informacje.
A wreszcie, lekko się rozstąpił, wpuszczając go w szeregi.
Nie przeszli zbyt daleko. Zaledwie dwa, trzy kroki wgłąb rozstępującej się publiki, nim drogę zagrodziły im inne, ceramiczne pancerze. Te miały wymalowane na sobie loga SOC.
- Licencja, natychmiast - warknął stojący na przedzie trzyosobowego oddziału człowiek. Pozostała dwójka turian miała w gotowości karabiny i, choć początkowo podejrzliwie spoglądała na uzbrojonych, po chwili przeniosła swoje skupienie na tłum - a w szczególności na kroganina, który podobnie jak reszta, usunął się w bok, jednak dalej łypał na wszystkich groźnie.
Zza pleców sprawdzającego Curio funkcjonariusza, z tłumu wyrosły kolejne, dwie sylwetki. Dwójka ludzkich funkcjonariuszy stanęła obok dowodzącego, który podejrzliwie patrzył na dokumenty dostarczone mu przez turianina, jednak kiwnął po chwili głową.
- Niezła z was, kurwa, firma, debile - warknął pogardliwie, chwytając za ramię Račan i obracając ją w bok szarpnięciem ręki, w tył, w stronę gruzowiska. - Wasza klientka jest tam. Już ją zgubiliście?
Machnął ręką do funkcjonariuszy, którzy, choć wydawali się zaskoczeni i z podejrzliwością w sobie przyglądali się dwójce, posłusznie ruszyli do gruzowiska. W dwójkę chwycili za największy, blokujący przejście kawał metalu i zbiorowo przesunęli go lekko w bok, uchylając im przejście.
- Ruszać się, no! Przejmie was SOC pod wieżą - pośpieszył ich, popychając niemal ku przejściu. Postąpił o krok naprzód, za nimi, tym razem przenosząc swój wzrok na Jaanę. - Teraz ty - zadecydował, uruchamiając omni-klucz.
Wtedy, tłum zafalował ponownie.
- Faktycznie! Radna jest tam! - ktoś krzyknął, wskazując na wieżę cytadeli - odległą o może dwieście metrów, teraz dostępną przez stworzone przez SOC przejście.
Publika decydowała, urywając sobie każde zdanie.
- To przez nich to wszystko się dzieje... zdrajcy? Jak to zdrajcy... RADNI SĄ ZA TO ODPOWIEDZIALNI...! Jako zaniepokojony cywil, żądam odpowiedzi...
Ktoś pchnął idącego ku Jaanie funkcjonariusza. Ten zaklął głośno, odwracając się w stronę zgromadzenia. Policjanci spod gruzowiska również ruszyli z powrotem do publiki - oboje uruchamiając pałki obezwładniające na swoich omni-kluczach.
Mila, Crassus i Jaana znajdowali się najbliżej stworzonego w gruzowisku przejścia. Mogli z niego skorzystać, umykając na drugą stronę - od razu, lub dopiero wtedy, gdy tłumem potoczył się wrzask, gdy pierwszy z funkcjonariuszy przyjął na twarz uderzenie prawego sierpowego, gdy jego próby uspokojenia cywili spełzły na niczym.
W tej chwili paniki, funkcjonariusz SOC stojący pod wieżą nie wydawał się mieć procedur w głowie. Upewniając się, że radna była z grubsza cała i pomagając jej wstać, sięgnął po swój karabin szturmowy i mocno chwycił go w dłoń, aktywując program amunicji specjalnej. Przez moment przyglądał się, jak Hira wymiotuje w okoliczną zieleń, zbierając myśli. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała gwałtownie. Nie był młody rangą, jednak wszystko działo się nagle i gwałtownie, co przerastało jego szkolenie.
- Tutaj jest problem. Nie ma jednej kamery. Obraz nadawany jest zewsząd - odparła Kira, poproszona o status sytuacji, nieobarczona fizycznymi skutkami odczuwanego stresu. - Z kamer monitoringu i miejskich. Z okolicznego drona. Nawet z kamerek w sklepie po drugiej stronie promenady. Cała stacja, każdy terminal obok nas, jest zainfekowany i nadaje.
- Komunikacja jest odcięta, radno. Nie mamy łączności z dowództwem. Ani rozkazów - wydusił z siebie funkcjonariusz, jednak kiwnął głową, nabierając ogłady gdy wspomniała o korytarzach serwisowych. Natychmiast rzucił się do pozornie niewinnej ściany tuż obok windy, w której dopiero przy bliższym poznaniu, szczeliny układały się w małe przejście serwisowe, jedno z tych, które wykorzystywali Opiekunowie.
- Położenie radnej nadaje jej omni-klucz. Zhakowali go, HIra!
- Cholera - zaklął policjant, nie radząc sobie z panelem, który pojawił się na przejściu serwisowym. Był czerwony i nie akceptował upoważnienia SOC, prawdopodobnie przez toczącą się w nim infekcję. Spojrzał na stojącą obok dziewczynę strapiony i, przez chwilę ze sobą walcząc, warknął opryskliwie: - Zajmij się tym.
- Poradzę sobie z panelem, podłącz mnie do niego.
Pozwolił jej podejść do drzwi, samemu podchodząc z powrotem do radnej Fel. Wtedy, odwracając się w stronę miejsca wybuchu, dostrzegł nadciągającą trójkę.
Crassus, Mila i Jaana dotarli pod wieżę jako pierwsi. Zajęty ogólną paniką, jak i walką z policjantami tłum dał im kilkanaście minut przewagi, pozwalając na szybki marsz, lub bieg wręcz w kierunku jedynym, który był możliwy - pod wieżę, a zarazem do stojącej tam Radnej.
- Stać! Kim wy do cholery jesteście? - krzyknął w ich kierunku, bez chwili zawahania odbezpieczając swój karabin i unosząc lufę na nadchodzących. Połyskujące w oddali nagranie z podpisem ZDRAJCY nakazywało mu zakładać najgorszego. - STAĆ MÓWIĘ! - wrzasnął, jeśli któreś z nich choćby drgnęło.
Na chwilę, jego wzrok ześlignął się z nowoprzybyłych za ich plecy. Przez wyrwę w gruzowisku, powoli przedostawał się rosły kroganin, odgarniając sobie dłonią metalową płytę. Za nim, na drugą stronę, szukając ucieczki lub odpowiedzi, przedostawał się ku nim rozszalały tłum.
- Mamy problem - poinformował radną, elokwentnie, cofając się o krok - bliżej jej, ale nie opuszczając ani na chwilę broni.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

6 lip 2021, o 18:29

O żesz w ryj volusa, to działa.
Jedna, krótka myśl a tyle radości. W pierwszej chwili turianin sam nie mógł uwierzyć, że tłum kupił jego śpiewkę. Kłamstwo uszył nićmi grubymi jak rzeczony volus, toteż bardziej spodziewał się solidnego ciosu od kroganina niż tego, że tłum się rozstąpi niczym morze przed jakimś tam świętym z Ziemi. Na moment zamarł, mrugając oczyma by upewnić się, że wszystko rozgrywa się w rzeczywistości a nie jego umyśle. Przyswoiwszy to sekundę później, Curio ruszył z pełną powagą swojego nowego stanowiska. Po prawdzie zmyślonego ale komu to teraz przeszkadzało? Solidnym skinieniem okazał swoją aprobatę dla tłumu i ruszył między nich długich krokiem. Gdyby mógł, to sięgnąłby po swoje awiatory ale pech chciał, że zostały one na nieszczęsnym promie.
Jego pochód nie trwał długo, bo raptem kilka metrów zanim drogę zagrodzili mu oficerowie SOC. Zamarzł w kolejnym tego dnia osłupieniu na ten widok. Powodem nie było żądanie licencji, którą przecież miał, ale fakt, że spełniło się to co mówił. SOC już tu jest.
Nie znałem potęgi swojego umysłu. Pomyślał, wystukując na omni-kluczu ponowne wyświetlenie licencji by się usprawiedliwić przed funkcjonariuszem. Nieco zafrasował się komentarzem o jego "klientce" oraz tym, że była niedaleko! Cholera, a miało wyjść inaczej.
- Nie no, panie władzo. Przyszliśmy tu na moment wyjaśnić sprawę naszego promu kiedy to jebło. Także tego, tam? - wskazał gruzowisko, a gdy tylko okazało się, że tak to odwrócił się na pięcie i ruszył w tamtą stronę. Po drodze jeszcze rzucił spojrzenie wołające o ratunek do swej towarzyszki ale nie zatrzymał się. Grał dalej. Musiał grać. Omega nauczyła Crassusa kilku zasad, jedną z nich było “ciśnięciem bajery do samego końca” jak to wyjaśnił jego znajomy z Błękitnych Słońc. Tego też się trzymał.

- Już idziemy, dawaj Mila! - jeśli ponaglenia funkcjonariusza SOC byłoby niewystarczające to nagła fala oburzenia wzbierająca się w otaczającym ich tłumie zdecydowanie była. Widząc co się dzieję, Curio szybko połączył kropki i bez zbędnych ceregieli ruszył do gruzowiska. Tam momentalnie przecisnął się przez przejście, dopiero po drugiej stronie czekając na Milę. I jako tako Jaanę, jeśli ta też zamierzała tu iść. Odezwał się w momencie gdy Racan dołączyła do niego.
- Nie wiem co tu się odpierdala, tak szczerze mówiąc, ale coś niedobrego. Jak tak dalej pójdzie, to ten tłum będzie chciał zlinczować wszystkich. SOC, nas i radnych. - Crassus przerwał swój wywód w momencie, gdy dźwięki walki tłumu z funkcjonariuszami dobiegły jego uszu. - Ni chuja tu nie zostajemy, walimy do wieży. Może uda się nam tam przeczekać zanim naprawią ten burdel. Ej, a tak w ogóle to kim ty kurwa jesteś?
Wyraziwszy swoje zdanie i zadawszy Jaanie pytanie, turianin ruszył truchtem do wieży i trójki przed jej wejściem, ponaglony przez narastający rozgardiasz z tłumem. Już z oddali rozpoznał wśród nich radną. Tą samą co była na billboardzie, tą samą co została jego “pracodawczynią.” Crassus nie zatrzymał się, chociaż zwolnił zauważalnie by wyszukać Milę.
- Ej. Pierw odgadłem SOC, teraz radną. Czy to jest ta słynna biotyka właśnie? - zadał bardzo poważne pytanie na temat możliwych właściwości telepatycznych swojego umysłu, wciąż będąc w drodze. Przez ten moment rzeczywiście rozmyślał nad tą kwestią ale lufa karabinu szturmowego wymierzona w ich kierunku szybko przywróciła turianina do rzeczywistości. Wysunął się ponownie na prowadzenie i stanął, unosząc w górę karabin, który chwycił w obydwie ręce wysoko nad głową.
- Spokojnie! R&C Security Services! - odkrzyknął po chwili, by dać sobie nieco więcej czasu. Przecież nie powie radnej, że ich wynajęła. Trzeba było uformować nową legendę, co też zrobił na prędkości. Żeby podkreślić, że nie jest wrogo nastawiony, złożył Żmiję i zaczepił ją ponownie na plecach. Na ten jeden moment musiał zaufać typowi z SOC. - Byliśmy w urzędzie kiedy to wszystko jebło. Pomogliśmy twoim kolegom ogarnąć sytuację ale ta się sypie z minuty na minutę. Kazali nam przyjść tu i pomóc w zabezpieczeniu radnej kiedy oni postarają się utrzymać tłum w ryzach. Ale chyba kiepsko im to wychodzi, więc musimy się stąd zmywać. Pokażę licencję!
Kolejny raz wyświetlił swój certyfikat na prywatnym omni-kluczu, przez moment myśląc, że może warto byłoby już zostawić go w tym stanie skoro tak bardzo się przydaje. Bez broni w swoich rękach i z licencją jaśnie gorejącą nad jego lewym przedramieniem, Crassus ruszył w kierunku funkcjonariusza. Jeszcze w trakcie drogi przeniósł wzrok na radną i jej towarzyszkę, zastanawiając się kto to może być. Prawdziwa prywatna ochrona? I jak fartownym turianinem musiał być Curio by trafić na Fel? Uśmiechnął się do radnej nieco nieporadnie zanim wrócił do funkcjonariusza. Tylko po to, by zobaczyć go cofającego się i…
Crassus odwrócił się za siebie co by dostrzec wyłaniającą się sylwetkę kroganina. Zaklął w duchu, kręcąc głową i zwrócił się do gościa z SOC:
- Chyba bardzo kiepsko. Musimy stąd spierdalać i to szybko. Patrz na licencję, jest okej? To okej. Jest tu jakieś wyjście? Korytarz? Może windę użyjemy? Trzeba wiać bo nas serio rozjebią.
Curio wylał z siebie szybki potok słów, szczerze zdenerwowany sytuacją. Tym razem nie musiał kłamać.
Ostatnio zmieniony 7 lip 2021, o 18:24 przez Crassus Curio, łącznie zmieniany 1 raz.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Przestrzeń Publiczna

6 lip 2021, o 20:44

Hira lekko zahipnotyzowana przemyśleniami i rozmową z Kirą, ocknąwszy się zabrała swą dłoń, którą nie wiedzieć po co wyciągnęła. Zamaskowana prowizorycznym kawałkiem sukienki dziewczyna, rozejrzała się ponownie i zorientowała w sytuacji. Wmieszała się w to wszystko, więc teraz musiała wykonywać polecenia, aby jak najmniej zwracać uwagę na swoją osobę i umiejętności...co nie było łatwe jeśli chodzi o to ostatnie. Chciał nie chciał, musiała teraz ponownie wykazać się zdolnościami - i na polecenie podeszła do terminala i przyłożyła do niego dłoń, aby Kira zajęła się resztą. W międzyczasie miała możliwość porozmawiać z pozostałymi i przekazać im złe wieści. Wskazała palcem na radną.

- Twój omniklucz został zhakowany, tak jak pozostałe systemy stacji i zapewne większość omnikluczy SOC i ważnych postaci. Wirus jest inteligentny, albo ktoś nim steruje - atakuje tylko istotne systemy i terminale. Jeśli chcesz się uwolnić od spojrzeń kamer, musimy coś zrobić z twoim omnikluczem. Najprościej byłoby go wyrzucić, ale raczej wątpię abyś to zrobiła. Ewentualnie mogę się pod niego podpiąć i zamknąć i zablokować tymczasowo wszystkie połączenia sieciowe. Z nikim ani z niczym się nie połączysz, ale tak samo wirus. Na ten moment to najszybszy sposób, później mogę spróbować go wykopać z urządzenia, ale to wymaga czasu którego teraz nie mamy. To samo dotyczy ciebie. - wskazała na funkcjonariusza.

Dziewczyna zdawała się nie przejmować już faktem, że rozmawia z jedną z najważniejszych osób na stacji, mówiła bezpośrednio i bez zbędnych tytułów. Dotarło do niej, że rozmawia tylko z kolejnym politykiem, którego tajemnice sprawiłyby, że włos jeżyłby się na głowie - albo to po prostu odezwała się ta pesymistyczna i smutna wersja Hiry, która nie widzi większego celu w życiu.

Spojrzała na funkcjonariusza SOC i już miała coś powiedzieć, ale widocznie zrezygnowała. Szybko przeniosła natomiast wzrok na nowe twarze które zjawiły się przed nimi. Uniosła drugą dłoń - tę która akurat nie była przytulona do terminala - w geście "poddaję się". Była tylko nastolatką, nieuzbrojoną i niesprawiającej wrażenia niebezpiecznej, może jest szansa, że jej nie zastrzelą razem z radną?

Ciekawe kiedy oberwę jakimś zbłąkanym pociskiem...
Niemal codziennie jest taka możliwość, ale fakt, tym razem jesteś na pierwszej stronie...dosłownie. Przypominam tylko, że jeśli umrzesz, to będziesz mieć mnie również na sumieniu.
Ha ha ha. Przy okazji, jeśli radna zgodzi się na podłączenie do jej omniklucza, ściągnij z niego co dasz radę. Może przy okazji zarobimy coś na tej całej akcji, nie mam zamiaru pomagać jej charytatywnie.
Dług wdzięczności ci nie wystarczy?
Musisz pytać?
Nie, raczej nie, ale zawsze jest szansa, że zmieniłabyś zdanie i zaczęła pracować jako wolontariuszka zamiast być haktywistką.
W sumie nigdy nie pytałam się ciebie o to. Czy ty w ogóle masz sny? Bo jeśli tak, to tylko tam mogłoby się to wydarzyć.

Zamaskowana dziewczyna opuściła dłoń kiedy okazało się, że nowe persony nie mają zamiaru strzelać. Zamiast tego zmartwiła się tym kroganinem. Wszystko, ale konfrontacja z tym czymś zapewne skończyłaby się kilkoma złamaniami u młodej dziewczyny, a nie dysponowała biotyką ani wyszkoleniem, aby mieć jakieś szanse. Kiedy idzie o czystą siłę, technologia nie na wiele się zdawała...chociaż użyta w odpowiednim momencie...
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

7 lip 2021, o 16:50

Roześmiała. No pewnie. Jakiej innej reakcji się spodziewała? Dla turianina była upierdliwą gówniarą, dla jego towarzyszki podobnie. Jej broń w ich oczach była pewnie zabawką, pancerz został wykonany ze specjalnej pianki, a ona sama była zwyczajnym pyskatym przebierańcem, no bo kim innym? Niezbyt wysoka, szczupła - lub wręcz odrobinę niezdrowo wychudzona - była idealnym obrazkiem rozpuszczonej dziewuchy, co to uciekła z domu i sądziła, że wszystko jej wolno. Co więcej, część była nawet prawdą. Faktycznie skądś uciekła. Faktycznie wiele było jej wolno, zapracowała sobie na to.
No więc roześmiała się, bo złość tych tu ją bawiła. Nie dlatego, by ogólnie cała sytuacja była zabawna - bo nie była - co dlatego, że ta dwójka nie miała nawet pojęcia, jak bardzo się mylą.
Spięła się dopiero, gdy kobieta szturchnęła ją.
- Nie dotykaj mnie - rzuciła krótko, a oczy błysnęły jej ostrzegawczo nawet nie dlatego, że tego chciała, co po prostu instynktownie. Jaana bardzo źle znosiła dotyk, którego nie aprobowała. Jak dotąd, kojarzył on jej się tylko z kolejnymi wycieńczającymi testami, z bólem, dezorientacją, z całą masą wrażeń, których wcale nie chciała doświadczać. Szturchając ją, nieznajoma poruszała struny, których nie powinna poruszać. Ritavuori, choćby nawet nie chciała wybuchnąć, czasem po prostu nie potrafiła tego kontrolować.
Nie raczyła odpowiedzieć ani na komentarze turianina, ani na przytyki kobiety. Po co? Przecież nie zamierzała im się spowiadać z tego, kim jest. Nie zamierzała opowiadać, że swoich rodziców nie widziała od czasu porwania z Asterii, że tyleż samo czasu nie wie, co dzieje się z jej siostrą. Nie uważała za stosowne informować ich, że całe jej dzieciństwo było maratonem eksperymentów - na niej - i że nawet nie wiedziała, co to konwent, bo przecież nigdy na takim nie była. Więc po co miała odpowiadać? No właśnie, po nic. Zbyła słowa kobiety prychnięciem i ostentacyjnie odwróciła się od niej, skupiając na tych, którzy byli teraz ważniejsi.
Czyli, na przykład, na tłumie, który jak durny łyknął bajeczkę turianina - Jaana nie miała wątpliwości, że ten zmyślał jak z nut - i na funkcjonariuszach SOC, którzy pojawili się za moment. Dziewczyna zacisnęła zęby, czując narastającą frustrację. Licencje? Serio? Właśnie to było dla nich ważne?
Całe szczęście nie musiała się tłumaczyć. Oczywiście, i tak nie zamierzała tego robić - wylegitymowanie przez SOC to ostatnie, do czego powinna dopuścić - natomiast ogólne zamieszanie przydało się chociaż o tyle, że załatwiło sprawę za nią. Tłum się wzburzył, zafalował, a potem skupił na mundurowych, tym samym ułatwiając oddalenie się od tego gównianego grajdołka.
Nie, żeby okolice wieży były grajdołkiem mniej gównianym - tam jednak Jaana musiała się dostać. Gdy tylko otwarto dla nich przejście, Ritavuori bez wahania przepchnęła się przez nie, ignorując wszystko co dookoła.
- Nastolatką - odpowiedziała potem krótko i zwięźle na słowa turianina. Naprawdę, nie zamierzała się spoufalać. Nie mogła i nie widziała w tym większego celu. Miała swoje zadanie i po to tu była. Zawieranie nowych znajomości nie mieściło się w jej planie. No i, powtórzmy, nawet gdyby chciała coś poopowiadać, nie sądziła, by ktokolwiek ją zrozumiał - nie tak, jak chciałaby być zrozumiana.
Prąc uparcie przed siebie, parsknęła na słowa turianina.
- Biotyka rozpierdala miasta a nie robi z ciebie wiejskiego wróżbitę - wyrwało jej się, zanim zdążyła się powstrzymać. Nie zamierzała jednak podejmować tematu, tłumaczyć, skąd niby co wie czy wyjaśniać, że jej słowa to nie przesada. Przyspieszyła kroku, chcąc zrobić swoje i zabrać się z Cytadeli jak najszybciej.
Ratowanie radnych, Cytadeli i całej tutejszej społeczności to zupełnie nie jej zadanie.
Zatrzymała się na widok wycelowanych w nich luf, nie kryjąc już jednak frustracji.
- Na bogów, wy też? Serio? - Obejrzała się przez ramię, a widząc przedzierającego się przez gruz kroganina, z prychnięciem wskazała za plecy. - Tam macie prawdziwe zagrożenie. Przygotowaliście już jakąś przemowę uspokajającą? Nie? To szkoda, bo oni wszyscy w takim razie z przyjemnością was rozniosą - burknęła. Tłum był nieobliczalny i nie miała wątpliwości, że jeśli tylko znajdą się wystarczająco blisko, zrobi się bardzo, bardzo źle.
- Możemy iść? - rzuciła z rezygnacją. - Szyb windy? Korytarze serwisowe? Cokolwiek? - naciskała, wyjątkowo zgadzając się z turianinem. Niezależnie, co zamierzali robić potem, nie mogli tu zostać.
- Pani. Pani pewnie jest rozsądna, niech oni... - zawołała bez skrępowania do radnej Fel, wypatrując ją ponad ramionami tych pożal-się-Boże ochroniarzy. Bliżej niesprecyzowanym ruchem ręki wskazała funkcjonariuszy i w ogóle wszystkich dookoła. - Niech oni wszyscy się, kurwa, ogarną - rzuciła z rezygnacją i skrzywiła się przelotnie.
- Miałam tu tylko odebrać paczkę... - wyburczała pod nosem, rozglądając się. Nie bała się, że jej słowa kogoś zaalarmują. W obecnej sytuacji naprawdę wątpiła, by kogokolwiek interesowało, jaką przesyłkę i od kogo miała odebrać Ritavuori.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

7 lip 2021, o 20:22

Trzymając dłoń przy kaburze, Mila nie potrafiła uwierzyć w to, co właśnie działo się przed jej oczami. Crassusowi jakimś cudem udało się wkręcić tłumowi, że ochraniają radną. Radną, oni! Kasa byłaby dobra, ale środowisko zbyt sztywne jak na jej wymagania. Wolała małych kontrahentów i większy luz, niż kij w dupie podczas stania kilka godzin w tym samym miejscu i oglądania się co sekunda wokół siebie.

A wracając, udało im się przejść ledwie kawałek, gdy faktycznie pojawił się SOC, wyzywając ich od debili. Odwrócona szarpnięciem ręki Mila zajrzała na gruzowisko właśnie odkopywane przez funkcjonariuszy, potem znów na powoli wstającą panią radną i podrapała się po głowie, pozwalając przejąć pałeczkę Turianinowi, swoją rolę ograniczając jedynie do pokazania własnej licencji. Gdy przyszła pora na niesforną nastolatkę, tlum zaczął znów się burzyć i kobieta została pociągnięta przez kompana między gruzy, do samej polityczki. — Nie wiem, co się dzieje, ale trzeba stąd spieprzać jak najdalej. Walić na razie prom, wróćmy do mieszkania i przeczekajmy, zanim zaraz znowu wezmą nas za terrorystów — mruknęła ciszej, przepychając się między kamieniami. Zerknęła z podniesioną brwią na... nastolatkę, jak się sama przedstawiła, a która szła za nimi i wróciła do energicznego marszu.

Parsknęła, słysząc pytanie Crassusa. Otworzyła usta, ale wtrąciła się ta przeklęta cosplayerka, bardzo poważnie przy tym odpowiadając. Mila dla przeciwwagi, a także rozbicia ciężkiej atmosfery, rzuciła: — Dokładnie. Następnym razem jak będziesz puszczał los na loterię, to weź ją uruchom, może uda nam się kupić tę willę w Prezydium, co? Tylko nie rozwal przy tym pół miasta!

Zaraz też dotarli pod samą wieżę, czy tam windę, gdzie stała akurat radna, jeden policjant i kolejna młódka. Nie umknęło to uwadze przewrażliwionej dzisiaj na ich punkcie Mili, która stojąc wryta, by nie sprowokować funkcjonariusza, wymamrotała do siebie: — Co ich dzisiaj nasrało z tymi gówniarzami... — osoby stojące najbliżej niej, czyli Jaana i Crassus, mogli mieć okazję do usłyszenia tych słów.

Nie zbliżała na razie dłoni do broni, chociaż korciło ją, oj korciło. Zamiast tego odwróciła się w stronę tłumu i widząc wkurwionego kroganina, rzuciła: — Mamy kilka minut, zanim horda dzikusów zacznie nas obwiniać pięściami o dzisiejszy dzień, więc jak wiecie, którędy uciec, to szybko, chyba że ten billboard ma pokazywać przy okazji pacyfikację tłumu.

Cofnęła się krok od radnej i wysunęła bardziej ku tłumowi. Czując nadchodzące kłopoty, wyciągnęła jednak swoją świeżutką strzelbę, odbezpieczając ją i przyjmując pozycję bojową. — Będę pilnować tyłów, jak wy jajogłowi rozwiążecie pozostałe problemy.

... po czym zaśmiała się, niezwykle uradowana kolejnymi słowami nastolatki, tej obwinionej razem z nią i Crassusem o terroryzm. — Zbiorowy, tępy umysł tłumu właśnie na nas szarżuje, a ty oczekujesz od jednej drobinki przemowy czy kiego chuja? Ja pierdolę, Crassus, ja się pisałam na niańczenie salarianina, nie jakiejś zagubionej nastolatki.
ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2088
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

8 lip 2021, o 05:24

To, że w obliczu zagrożenia, nieznanego, chaosu , w końcu paraliżu stacji cywile zaczną panikować, było do przewidzenia. I nie zrobiło na Iris większego wrażenia. Miała sposobność poobserwować panikę we własnej osobie podczas posiedzeń Rady. Co prawda była ona wtedy wyizolowana do pojedynczych, góra trzech jednostek, ale nadal potrafiła pokazać cały swój repertuar. Oswoiła się więc z nią. Obdarła z tajemnic. Bardziej od niej, obawiała się tego, do czego ludzie byli zdolni podjudzani przez paraliżujący strach. Tu - do przypuszczeń oraz założeń - wkradał się czynnik losowy, a ten był zwyczajnie wredną suczą.
Narzuciła sobie - i nie tylko - szybki, sprężysty krok. Fakt, że wydawałoby się, iż kamery towarzyszą jej dosłownie wszędzie, w obliczu ludzkiej tragedii robiły z tego istne realisty show. Budziło to w Iris frustrację, którą zmuszona była trzymać na wodzy choćby z jednego, prostego powodu - nie miała nad tym żadnej, nawet najmniejszej kontroli. Myśl, że powinni wystosować jakiekolwiek oświadczenie, zdusiła w zalążku. Lepiej nie dociekać, jak ich przekaz mógłby zostać zniekształcony przez terrorystów mających jak podejrzewała teraz największą władzę nad stacją.
Zmarszczyła nos, tylko w ten sposób wyrażając swoje niezadowolenie, gdy funkcjonariusz przyznał, że utracili łączność z tymi, którzy mogliby im teraz najbardziej pomóc.
- Trzymajmy się więc procedur - odparła, stając za plecami turianina, podczas kiedy ten próbował dojść do porozumienia z odmawiającym im dostępu przejściem. Pilnowała jego pleców, wodząc wzrokiem po coraz bardziej niepokojącym horyzoncie.
Z rozmyślań, ku którym odpływała, wyrwała ją Hira. Spojrzała na niebieskowłosą dziewczynę w której nie widziała zagrożenia, choć ostrożność też stopowała zapędy, aby ulegać pierwszemu wrażeniu.
- Rozumiem, ale dopóki nie będzie to absolutnie konieczne, nie mogę zezwolić na dostęp do mojego omni-klucza komukolwiek z oczywistych względów. Wyłączę go, jeżeli to nie wystarczy, pomyślimy co dalej - zrobiła, jak powiedziała. Dezaktywowała swój omni-klucz, a pomarańczona poświata na jej licach zgasła.
Obejrzała się za ramię, ponieważ negocjacje funkcjonariusza SOC z przejściem nie przynosiły żadnych skutków.
- Może ja powinnam.... Nie. To kiepski pomysł. Od razu zorientują się, gdzie jesteśmy - zreflektowała się błyskawicznie, zdając sobie sprawę, że każde użycie uprawnień, będzie pozostawiać po sobie ślad w systemie oraz chmurze, a to, jeśli wierzyć osobom mądrzejszym od niej w temacie, pozwoli ich namierzyć. Iris zależało, aby zniknąć z pola widzenia tych, którzy sterują rozprzestrzeniającą się w trzewiach Cytadeli wirusie.
Chciała coś dodać, lecz w tym samym momencie, zbliżyła się do nich uzbrojone trio. Odruchowo, wyciągnęła jedną nogę za siebie, gotowa uskoczyć, gdy usłyszy charakterystyczny dźwięk odbezpieczanej broni, lecz stało się zamiast tego coś kompletnie nieprzewidzianego; jeden z nieznajomych odwiesił karabin snajperski, zapewniając o swojej gotowości do pomocy.
- Od kiedy SOC współpracuje z prywatną ochroną? - zwróciła się do turianina, szukając u niego potwierdzenia słów Curio. Sytuacja była... wyjątkowa, mogła zrozumieć, że szukano wsparcia w prywatnym sektorze, a ponieważ R&C Security Services znalazło się w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie - dla nich, zapewne na odwrót - zaangażowano najemników, wierząc, że solidne wynagrodzenie kupi ich dobrą wolę.
Nabrała głębszego haustu powietrza. Pod drzwiami, zaczynało się robić tłocznie. I nerwowo. W większej grupie, łatwiej ulegało się emocjom, dlatego też Iris obróciła się napięcie, kątem oka śledząc, jak zmierzający w ich stronę tłum się powiększa. Nie chciała popędzać ani Hiry, ani wytrąconego już i tak ze swoich czynności turianina. Miała więc nadzieję, ze porozumiewawcze spojrzenie z dziewczyną, zachowującą w obliczu zagrożenia naprawdę nieźle zimną krew, wystarczy, aby zrozumiała, że naprawdę nie mają już czasu.
- Musimy dostać się do azylu jedną z bezpiecznych dróg ewakuacyjnych prowadzących przez korytarze serwisowe. Stacja, jak widać na załączonym obrazku... - ręką wskazała na uparcie czerwony panel - ... nie będzie nam tego ułatwiać. A strzelanie do tłumu, to naprawdę ostateczność. Wyłącznie w obronie własnej - zastrzegła. Skoro rzekomo pracowali dla nich, miała prawo dyktować warunki.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

9 lip 2021, o 17:03

Funkcjonariusz SOC nie wyglądał na uspokojonego słowami Curio. Być może jego zmarły teraz towarzysz wykazałby większą dozę zrozumienia czy zaufania, tak jak w przypadku Hiry, jednakże turiański policjant wyglądał na zawziętego. Skrzywił się, gdy Curio podszedł, pomimo jego ewidentnego braku broni w dłoniach. Spojrzał na jego licencję, zaraz odwracając wzrok ku Jaanie, która również znalazła się obok.
- A od kiedy kurierzy łażą uzbrojeni, hę? - warknął w jej stronę, na krótką chwilę tracąc zainteresowanie dwójką ochroniarzy, zmuszając ich do stania w miejscu, w tym zawieszeniu, w którym nie wiedzieli, czy mogli podejść bliżej, czy nie. Bo choć głowę odwrócił do Ritavuori, bronią wciąż celował w pierś ochroniarza. - I od kiedy mają dziesięć lat? Ludzkie szczeniaki ledwie potrafią chodzić, co dopiero sięgnąć po broń.
Odchrząknął, w połowie swojego pogardliwego zdania orientując się w tym, że obok stała Iris - reprezentantka rasy, którą właśnie zaczął generalizować.
Pomimo istniejących protokołów, radna Fel odczuwała jego irytację. Nie zachowywał spokoju, tak, jak powinien. Ale też ciężko było mu się dziwić - w tle wciąż słyszeli stąpnięcia poruszającej się w górę i w dół windy, której ściany rozbijały ciało jego towarzysza na krwawą miazgę.
- Mam - głos Kiry odezwał się w głowie nastolatki na ułamek sekundy przed tym, gdy czerwień panelu zmieniła barwę na zieloną.
Tymczasem, pomimo wyłączenia przez Iris omni-klucza, jej pozycja wciąż była nadawana na ekranach, wraz z całą gromadą pozostałych stojących obok.
- Czasem się zdarza, ale rzadko. Radno, nie mam jak tego potwierdzić - żachnął się policjant, ręką wskazując na dwójkę ochroniarzy, na powrót skupiając na nich swoją uwagę. - Musimy uciekać. Natychmiast!
Stanął obok, ponaglając, gotów nawet złapać ją nieokrzesanie za rękę jeśli tylko by się ociągała. Cofnął się pod panel, który, odblokowany przez Hirę, zareagował na jego przepustkę, otwierając przed nimi małe drzwi.
- Niewiele osób stało się celem krogańskiej szarży i przeżyło! - krzyknął ostrzegawczo, pośpieszając ją jeszcze, gdy wsuwała się do ciemnego korytarza serwisowego. W oddali, tłum przyśpieszył, znów z pojedynczych jednostek zlewając się w zgrupowaną masę. Kroganin na samym przodzie podniósł się do biegu, ciężko stawiając stopy na ziemi.
Policjant pozwolił Hirze wejść do środka, nim sam, blokując drogę pozostałym swoim cielskiem, przeszedł przez wąskie przejście. Uruchomił omni-klucz niemal natychmiast, sięgając do panelu i usiłując zamknąć za nimi przejście jeszcze zanim ktokolwiek z pozostałej trójki zdąży wejść do środka.
- Co jest, cholera! - krzyknął, oburzony nieposłuszeństwem panelu.
- Nie możemy zostawić ich na zewnątrz. Spotka ich śmierć - odezwała się Kira cicho. Hira była jedyną, która była w stanie usłyszeć ten głos - więc jedyna wiedziała, że to SI blokuje panel przed zamknięciem się drzwi. Trzymała je otwarte tak długo, aż wszyscy weszli do środka, w ostatniej chwili zatrzaskując drzwi przed wrzaskiem nadciągających napastników.
Korytarze serwisowe były ciasne i duszne. W pełnym opancerzeniu, dwie osoby nie mieściły się idąc w jednej linii. Ściany nie były gładkie, wystawały z nich różne rury, elementy systemów działających na stacji czy zamknięte panele. Sufit był nisko, Curio i funkcjonariusz musieli lekko się pochylać.
Policjant zaklął sfrustrowany ich obecnością. Po chwili namysłu, złapał Jaanę za ramię, uznając, że przez wzgląd na jej wiek - czy też nieznajomość tamtej dwójki - jest dla niego bardziej akceptowalna. Pociągnął ją do tyłu, do Hiry, jako jedną paczkę.
- Jak coś się spierdoli, mam nadzieję, że wiesz jak tego używać - rzucił, wskazując na jej bojowy ekwipunek. Tym samym poniekąd oddelegował ją do ochrony Hiry, samemu trzymając Iris blisko siebie - i znów, dwójkę ochroniarzy na muszce.
- Radna ma rację. Stacja będzie próbowała nas powstrzymać - rzucił. - Dobrze, że mamy mięso armatnie na wypadek jakichś pułapek, hm? - dodał, unosząc ostrzegawczo lufę karabinu w górę i spoglądając to na Cassusa, to na Milę. - To które idzie przodem?
Decyzję pozostawił ich dwójce.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Przestrzeń Publiczna

9 lip 2021, o 19:15

Dziewczyna wyglądała jakby w pełni panowała nad sobą i tym co robi. Była nastolatką, prawie pełnoletnią - według papierów, bo nawet ona sama nie miała pojęcia ile tak naprawdę żyje, ale w głowie miała tylko ostatnie miesiące - ale sytuacja nie zdawała się robić na niej wrażenia, bo jako jedyna tutaj wiedziała jak odnaleźć się w obecnej sytuacji. Prawda była jednak taka, że coraz bardziej obawiała się o swoje zdrowie i życie, jednak skutecznie maskowała swoje prawdziwe emocje.

Hira odetchnęła niezauważalnie kiedy jej zdolniejsza połowa zasygnalizowała udaną operację.

Dobra robota. - pochwaliła SI w swoich myślach, ale potem zobaczyła, że wyłączenie omniklucza radnej wcale nie poskutkowało. Zostawiła to jednak na później, gdyż teraz trzeba było ładować swoje pośladki w korytarz techniczny...dla niej nic nowego. Kiedy jako jedyna została przepuszczona przez funkcjonariusza, nawet była zadowolona ze swojego przywileju, szczególnie kiedy ten postanowił zostawić pozostałą trójkę na pastwę kroganina. Przecież nie zabiliby ich...najwyżej trochę poturbowali. Kiedy jednak ten próbował zamknąć drzwi, stało się coś czego nie przewidziała - Kira postanowiła zadecydować samodzielnie.

Kira nie, nie rób tego, mówię przest...no i nie posłuchałaś. Naprawdę!? - zganiła ją, a jej emocje gwałtownie się zmieniły, była zdenerwowana i rozczarowana, ale Kira potrafiła to odczytać bez żadnego problemu.
Martwisz się o nich, zamiast o nas. Nic im by się nie stało...nic bardzo złego. Powinnaś zapytać najpierw.

Chociaż złość dziewczyny wydawać by się mogło wynikała z samowolki Kiry, miała również związek z obecną stresową sytuacją i podwyższonym poziomem hormonów. Jednak skłonność do pozostawienia nieznajomych na pastę losu leżało ostatnio w naturze nastolatki, nie umiała nawiązywać bardziej złożonych relacji, a tym samym nie potrzebowała nikogo.

Kiedy byli już względnie bezpieczni w korytarzach technicznych, zwróciła się do radnej.
- Jak podejrzewałam, wyłączenie omniklucza na nic się zdało. Nawet wyłączony ma on możliwość podtrzymywania pewnych funkcji o ile potraktuje się je odpowiednim "robakiem", więc namierzanie wciąż jest aktywne...ciekawe ile wrażliwych danych również przy tym wyciekło. Jeśli nie masz zamiaru pozbyć się problemu definitywnie, znikam stąd na kolejnym rozwidleniu. Nie dam się zabić jakimś zbirom w imię przereklamowanego heroizmu, wam też to radzę. Podążając za nią z aktywnym namierzaniem, jesteśmy bardzo precyzyjnym celem do odstrzału. - zwróciła się na końcu do nowej trójki "znajomych".

Chociaż dziewczyna przez chwilę dusiła w sobie uzewnętrznianie emocji, to moment kiedy musiała przemówić widocznie pokazał, że jest coś z nią nie tak. Odzywała się do radnej jak do swojej koleżanki, za nic mając konsekwencje swoich słów. Zapewne wszyscy zrzucą to na "puszczenie emocji" po całym tym cyrku, w końcu jest jeszcze "dzieckiem" - ale tylko Kira wiedziała co tak naprawdę chowa się za jej zachowaniem. Ale trzeba było powiedzieć, że Hira kiedy się denerwowała wyglądała uroczo.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

11 lip 2021, o 11:44

Jaana bardzo nie chciała tu być, upewniała się co do tego z każdym kolejnym słowem współtowarzyszy. Dziewczyna starała się nie mieć uprzedzeń i, mimo trudnych przepraw z obcymi ludźmi i nie-ludźmi już od wczesnego dzieciństwa, naprawdę nie chciała oceniać innych tylko przez pryzmat własnych, wcześniejszych doświadczeń. Ale nie wychodziło, no nie i już. Mimowolnie porównywała wszystkich do załogi Kuguara i, siłą rzeczy, porównania te zawsze wychodziły źle. Bo załoga Kuguara była jej rodziną. Bo do nich się już przyzwyczaiła i, choć nie zawsze chciała to przyznawać, kochała ich. A ci tutaj? Obcy, samozwańczy bohaterowie, tak ich widziała. I zupełnie jej to nie pasowało.
- Oczekuję podjęcia decyzji, skoro nikomu z was, dorosłych, to nie wychodzi - prychnęła w odpowiedzi na słowa najemniczki, zdecydowanie zbyt łatwo dając się podpuszczać i rozdrażnić. Z Ritavuori jednak zawsze tak było. Zawsze zbyt nerwowa, zawsze po nastoletniemu bojowa nieproporcjonalnie do sytuacji, zawsze pyskata bardziej, niż było warto. Tylko na Kuguarze była spokojniejsza. Tylko tam na ten moment czuła się wystarczająco bezpiecznie, by schować kolce. Poza tym komfortowym środowiskiem, w każdej innej sytuacji, wyglądała wypisz wymaluj jak rozwydrzona gówniara.
Na kolejne słowa kobiety - te kierowane do Crassusa - też skrzywiła się.
- Doskonale się składa, bo ja też nie pisałam się na niańczenie - skwitowała. Serio, naprawdę sądzili, że potrzebuje pomocy? W którym momencie jej zachowanie cokolwiek takiego sugerowało?
Nie chciała się integrować, debatować, generalnie robić nic, co wymagało bliższym kontaktów z kimkolwiek z przypadkowo zebranej grupy, stąd ani nie odzywała się potem specjalnie, ani nie wychodziła z żadną inicjatywą. Za nieprzyjemną konieczność uznając tymczasowe trzymanie się całego tego zgromadzenia - tylko dlatego, że średnio dawało się pójść gdziekolwiek indziej, poza tym wciąż potrzebowała namierzyć swój kontakt - Jaana zacisnęła zęby i czekała. Korytarze serwisowe były najlepszym rozwiązaniem, naprawdę miała nadzieję, że w końcu wszyscy to sobie uzmysłowią.
Oczywiście, nie mogło obyć się bez dalszych problemów. Na przykład - funkcjonariusz SOC. Znowu.
- Od wtedy, kiedy podobni wam zagustowali w przejmowaniu nieswojej własności - burknęła nierozsądnie w odpowiedzi na pierwsze z pytań, drugie - o wiek - zupełnie ignorując. Zaognianie sytuacji nie było dobrym rozwiązaniem - było najgorszym z możliwych - ale Jaana czuła, że niedługo wybuchnie. Z dwojga złego lepiej było więc wyjść na pyskatą, niewychowaną i przemądrzałą niż z nerwów stracić kontrolę nad biotyką.
Jak się okazało kilka chwil później, mimo uszczypliwości nie została jednak skreślona - nie całkiem. Gdy funkcjonariusz zaprowadził ją do drugiej nastolatki, Ritavuori spojrzała najpierw na nią, potem na policjanta.
- Jak się coś spierdoli, zamierzam myśleć przede wszystkim o sobie - stwierdziła prosto, od razu jasno stawiając sytuację. Serio, myślał, że będzie odgrywała tu rolę jakiejś niby obrończyni? Mogła robić za bodyguarda tylko w sytuacji, w której wyraźnie by jej się to opłacało, a na ten moment... Cóż, na ten moment, z perspektywy zadartego nosa Jaany, deal był raczej słaby.
- Ale tak, umiem tego używać - przyznała jednak ugodowo i wzruszyła ramionami. - To nie ozdoba. Jakbym się chciała tylko poprzebierać, załatwiłabym se coś tańszego. - Taka prawda. Dziewczynie zdecydowanie byłoby żal pieniędzy na pancerz i broń tylko po to, by mieć jak najbardziej realistyczny kostium. Szczególnie, że tych pieniędzy wcale nie miała aż tak dużo.
Jeszcze raz obrzuciła wzrokiem dziewczynę, której miała pilnować i odetchnęła ciężko. Możemy już iść?
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2088
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

11 lip 2021, o 16:20

Duszne oraz ciasne korytarze serwisowe nie były miejscem, w którym chciała się w tej chwili znaleźć, nie mniej odkąd doszło na Cytadeli do cyklu ataków, a terrorysta publicznie wypowiedział się o swoich intencjach, przestało mieć znaczenie co chciała, tylko co powinna.
Co prawda protokół bezpieczeństwa nie przewidywał towarzystwa w postaci tajemniczej nastolatki, która podejrzanie gładko radziła sobie z systemami na stacji, dwójki licencjonowanych ochroniarzy o humorze tak ciężkim, jak powietrze w szybie, a także kolejnej, nerwowej małolaty będącej w złym miejscu i o złym czasie. Nie wiedziała, co powinna o nich wszystkich myśleć, a także, czy właśnie nie popełniała największego błędu, prowadząc ich drogą ewakuacyjną do w założeniu bezpiecznego miejsca na Cytadeli utworzonego właśnie na wypadek takich ataków, nie mniej w naturze Iris nie leżało zostawianie kogokolwiek na pastwę losu, chyba że sam się o to prosi tak, jak w tej chwili robiła to Hira.
Była wdzięczna dziewczynie za interwencje w windzie, mimo iż nie do końca wiedziała co dokładnie ta zrobiła i dlaczego jej się udało dojść do porozumienia z mechanizmem sterującym windą, a uprawionym policjantom już nie. Jednakże sposób, w jaki się do niej zwracała i ten perfidny szantaż wpleciony pomiędzy słowa... Pokręciła głową z dezaprobatą. Chciała odejść? Droga wolna. Nikogo nie trzymała przy sobie na siłę, od nikogo też nie wymagała heroizmu, o którym tak wzniośle i barwnie się wypowiadała.
- Wyjaśnijmy sobie jedno. Definitywnie. Nie znam Cię, nie wiem jaki masz związek z atakiem na stacje, dlaczego akurat Tobie udaje się przebić przez wszystko, co staje nam na drodze... - mogła wymieniać dalej. Może, gdyby ta aż tak bardzo nie naciskała, aby było po jej, Iris nie pochylałaby się nad pewnymi spostrzeżeniami na dłużej. Zwłaszcza nad tym, w którym dochodziła do wniosku, że obecność Cassano tak blisko niej, gdy Prezydium zostało zaatakowane nie mogło być dziełem przypadku.
- Mam zamiar pozbyć się problemu, ale nie kosztem udzielania dostępu komuś obcemu. Mam Ci tak po prostu zaufać, że zablokujesz dostęp, a przy okazji nawet nie spojrzysz na wrażliwe dan i inne możliwości dostępu? Na słowo harcerza? Zapomnieć, że przed chwilą próbowałaś uzyskać efekt szantażem? Właściwie to skąd Ty się na tym wszystkich znasz? - dotąd nie pytała, ale teraz uznała, że czas najwyższy wyjaśnić, dlaczego wystarczyło jedno przyłożenie jej ręki, aby Cytadela się jej słuchała. Popatrzyła się na Hirę uważniej, w przeciwieństwie do niej nie uzewnętrzniając się z żadnymi, ambiwalentnymi emocjami. A tych było sporo, podobnie jak pytań.
Iris nie czuła się zszachowana, choć dziewczyna bardzo próbowała wywrzeć na niej takie wrażenie przedstawiając ich położenie w wyłącznie pesymistycznych kolorach. Miała świadomość, że dla kogoś mogą być teraz pulsującymi kropkami na radarze, lecz kim była ta słodka dziewczynka, aby wystarczyło jej jedno słowo, a Radna uwierzyłaby, że tylko tyle wystarczy, aby ich problemy zostały rozwiązane? No właśnie.
Wyraziła się jasno i precyzyjnie. Kto chciał, mógł zawrócić, pozostałym zaś nie broniła iść dalej.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Przestrzeń Publiczna

11 lip 2021, o 20:03

Dziewczyna poczuła pewną dozę skarcenia, słysząc takie słowa od kogoś starszego od siebie. Czyżby odezwała się niespełniona potrzeba posiadania rodzica? Chociaż miała ona teraz trudniejszy charakter, to po ucieczce z Cerberusa była ledwie naiwną nastolatką która chętnie przyjęłaby kogokolwiek, kto otoczyłby ją miłością i opieką jakiej potrzebują takie osoby. Niestety, takich spontanicznych osób było jak na lekarstwo, a ona nie otrzymała takiej szansy - zamiast tego musiała dorosnąć na własną rękę, a to często nie idzie w parze z uprzejmym charakterem. Dlatego miewała czasami momenty, kiedy czuła respekty przed innymi, nawet jeśli mogłaby ich łatwo zniszczyć.

Nie było czasu na myślenie, musiałam szybko podjąć decyzję Hiro. Masz rację, że powinnam zapytać, ale nie jestem twoim omnikluczem, mam też własny mózg i mam prawo podejmować własne decyzje. Niemniej przepraszam, wiesz, że nigdy nie chciałabym cię zranić, w końcu jesteśmy na siebie skazane. - Hira wyczuła emocje towarzyszące tym słowom, wiedziała, że Kira mówiła prawdę i zależało jej na niej. Może właśnie dlatego jej złość szybko opadła, dając jej realistyczniejsze spojrzenie na sytuację.
Przepraszam, też nie powinnam się tak unosić, ostatnio jest jakoś tak...nijak. Z dnia na dzień robimy praktycznie to samo. Wpadłam w monotonię życia. Chyba powinnam inaczej z nią porozmawiać.

Dziewczyna spojrzała w oczy Iris, ale tym razem była spokojniejsza i nie widać było na jej twarzy emocji, które przed chwilą nią targały. Szybka zmiana, mógłby ktoś rzec.

- Masz rację. Ale gdybym pracowała z tymi terrorystami, to nie wyciągałabym cię z tej windy, zrestartowanie windy przez funkcjonariuszy zdecydowanie dokończyłoby to, co zostało dla ciebie zaplanowane. Zauważyłam dziwne zachowanie całej stacji przed kilkoma godzinami i podążałam za wirusem aż do prezydium. Ustaliłam co nieco, i na szczęście znalazłam się akurat obok windy, tak jakby wirus właśnie do niej zmierzał. Nie masz powodu mi ufać, a ja nie mam w tym interesu aby tu być, ale z jakiegoś powodu tak postępujemy, prawda? Jest w nas empatia i nie pozwalamy krzywdzić innych, nawet jeśli narażamy samych siebie. - dziewczyna mówiła spokojnie, starała się być konkretniejsza, ale no nie była dyplomatką, umiejętność porywających przemów nie była jej atutem. - A co do tego skąd tak dużo o tym wszystkim wiem...mogę powiedzieć tyle, że jestem w tym po prostu dobra, w końcu skoro terroryści przejęli kontrolę nad Cytadelą, to istnieje w galaktyce zapewne więcej istot zdolnych lub zdolniejszych od nich. Po prostu nie wzięli mnie pod uwagę. - wzruszyła ramionami z uśmiechem, był szczery na tyle, na ile stresująca była sytuacja. - I na imię mam Hira, Hira Cassan, nie przedstawiłam się wcześniej. Z tego co widzę, jak bardzo nie chcemy tu wszyscy razem się znajdować, to tak się już stało i powinniśmy powstrzymać tych którzy przejęli kontrolę nad Cytadelą, jeśli ktokolwiek chce ją w ogóle opuścić. Zgaduję, że śmierć rady wcale nie spowoduje, że ci potulnie zostawią Cytadelę w spokoju. Mogłabym na własną rękę spróbować ich powstrzymać, ale jak widać, nie jestem typem osoby która poradzi sobie z bronią i walką. Potrzebujemy siebie nawzajem.

Hira...wszystko w porządku? Wybacz, ale dawno nie słyszałam czegoś takiego z twojej strony. Podoba mi się to.
Dzięki. Miewam momenty, ale nie przyzwyczajaj się. Chyba musiałam tę złość zrekompensować dobrem i empatią. - zaśmiała się w swojej głowie.

Dziewczyna poprawiła włosy przy uchu, zastanawiając się, czy nie zrobiła z siebie pośmiewiska, wygłaszając taką przemowę. Komu chciała zaimponować? I tak po wszystkim pewnie ci ludzie zostaną pewnie tylko wspomnieniem, każdy wróci do swojego życia. Ale miło było marzyć, że ktoś z nich nawiąże z nią dłuższe relacje. Nie była typem osoby pesymistyczniej, ale życie pokazało jej, że posiadanie przyjaciół w tym świecie jest naprawdę czymś trudno dostępnym. Patrzyła więc realistycznie na swoją przyszłość, ale wciąż miała nadzieję na zmiany, w końcu miała przed sobą jeszcze wiele dziesięcioleci życia.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

12 lip 2021, o 11:45

Odpowiedź, którą Crassus otrzymał od Jaany nie była tą, której oczekiwał, choć rozjaśniła sytuację całkiem mocno. Młody wiek tłumaczył opryskliwe zachowanie, większość nastolatków musiała przejść przez okres buntu. Curio spędził też wystarczająco dużo czasu na Extranecie by wiedzieć, że ludzie potrafili być wyjątkowo nieznośni w tym wieku. Pewnie nadal lepiej niż kroganie ale kto by brał tych półmózgów pod uwagę.
- Aha. - odparł krótko zanim ruszył w kierunku radnej i jej świty. Póki co turianin postanowił nie zwracać większej uwagi na zachowanie dziewczyny obok, dopóki nie robiła żadnych podejrzanych ruchów. Znając życie była ona przekonana o swej wielkiej krzywdzie, pewna, że tylko ona ma mandat na cierpienie w tej galaktyce. Normalka, wyrośnie z tego. Kolejny jej przytyk puścił już koło grzebienia i zwrócił się do Mili. - A żebyś wiedziała, że wrzucę los na loterię. Może wygram jakiś talon.
A na co ten talon? To już zostawił Mili.

W rozmowie z funkcjonariuszem SOC, Curio starał się zachować spokój i wyglądać jak najbardziej przyjaźnie, na tyle na ile ta nerwowa sytuacja pozwalała. Choć lufa karabinu wymierzona prosto w Crassusa nieco psuła atmosferę.
- A czym ma być nastolatka? Reżyserem kina akcji? Możesz już przestać do mnie mierzyć? Jestem nieuzbrojony do stu elkorów. - odsapnął turianin do swojego ziomka, wciąż jednak zachowując w miarę uprzejmy ton. Odchylił się na bok ponownie, by móc zerknąć na radną za plecami SOC-owca. - Od kiedy wszyscy wylądowaliśmy po pachy w tym gównie, radno. Współpraca to najsensowniejsza rzecz jeśli chcemy przeżyć. No i ogarnąć sytuację. A, czy radna wie, że jest transmitowana na żywo na billboardzie tam i cholera wie gdzie jeszcze?
Kiedy to licencja Crassusa po raz kolejny została obejrzana, turianin wyłączył wreszcie omni-klucz z cichą nadzieją, że nie będzie musiał kolejny afirmować się certyfikatem w najbliższym czasie. Skoro i tak nie było połączenia z siecią.
- Musimy dać sobie wzajemnie jakiś kredyt zaufania, tak? Ja chcę przeżyć i się stąd wydostać. - przyznał zupełnie szczerze, zerkając przez ramię na zbierający się tłum. Ożywił się momentalnie, słysząc słowa Fel. - O, o! Bezpieczny azyl brzmi zajebiście. Spadajmy stąd i to czym prędzej.
Odwrócił się plecami do wejścia do korytarzy serwisowych, dając czas by pozostali weszli do środka. Sam zaś przyglądał się kroganinowi i wyłaniającemu się tłumowi, gotowy by sięgnąć po swoją broń. Zdecydowanie nie chciał strzelać do cywili ale jeszcze bardziej nie chciał być ofiarą krogańskiej szarży. Cofnął się o kilka kroków, zbliżając do wejścia i kiedy funkcjonariusz wszedł, Crassus chciał za nimi podążyć stając oko w oko z policjantem. Twarde lico Curio zachmurzyło się momentalnie, widząc co tamten próbował zrobić. Zostawić całą trójkę na pastwę rozwścieczonego tłumu. Krew zawrzała w turianinie, który ledwo mógł się powstrzymać od rzucenia się na funkcjonariusza. Trójpalczaste dłonie zacisnęły się w pięści i już miał wchodzić z frontalnym kopniakiem kiedy zauważył, że drzwi nie słuchają się komend policjanta. W takim wypadku po prostu przecisnął się obok, rzucając krótkie i pełne pogardy spojrzenie na przedstawiciela prawa. Nieco zgarbiony przecisnął się bardziej do przodu by zrobić wszystkim miejsce. Z lekką dozą zaskoczenia przyjął zmianę podejścia policjanta, któremu uzbrojona nastolatka nagle przestała budzić podejrzenia. Sukinsyn zachowywał się co najmniej dziwnie i Crassus postanowił mieć go na oku. Tak na wszelkie ale.

Żadnego ale nie zostawił natomiast komentarz policjanta. Curio rozumiał brak zaufania z jego strony, sensownym więc było wysłanie ich przodem. Tutaj nic nie miał do zarzucenia, jednak komentarz, który wyszedł z ust funkcjonariusza SOC uderzył w czuły punkt Crassusa. Efekt wzmacniał fakt, że był to policjant. Profesja, która miała kojarzyć się z zaufaniem i bezpieczeństwem. I jak Curio miał ich szanować? Małostkowe istoty, chcące jedynie przedłużyć sobie penisa odznaką SOC. Turianin nie odniósł się do tego komentarza, ograniczając się do splunięcia na ziemię i wymownego spojrzenia na funkcjonariusza.
- Biorę szpicę. - zapowiedział głośno i sięgnął o swoją broń, która błyskawicznie rozłożyła się do pełnej wersji w jego dłoniach. - Mila, osłaniaj moje tyły.
Wierny swoim słowom, Crassus przecisnął się na przód. W duchu nawet cieszył się, że był pierwszy. Przynajmniej nie musiał z nikim gadać. Ruszył więc w głąb korytarza, pochylony i z gotowym karabinem. Teraz musiał skupić się na tym co miał przed sobą, więc całą uwagę poświęcił temu zadaniu.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

12 lip 2021, o 19:07

O ile na razie policjant zajmował się nastolatką, która się do nich przyczepiła, tak Mila mogła zając się obserwacją wściekłego tłumu szarżującego powoli na ich stanowisko. Reszta funkcjonariuszy pewnie została rozszarpana przez zbiorową świadomość obwiniającą pojedyncze, wyróżniające się jednostki i kobieta nie zamierzała być ich następną ofiarą. Dlatego też jednym uchem słuchała przytyczków w stronę Jaany i kolejnej paplaniny Crassusa, ale skupiała się mocniej na osłanianiu ich tyłów.

Przejście do kanałów serwisowych zostało otwarte i naturalnym odruchem najemniczki było przepuszczenie osób, które bronić się średnio potrafiły – czyli w tym przypadku wszystkie kobiety. Potem wlazł do środka Turianin i Chorwatka cofnęła się, gotowa zniknąć, zanim potężne cielsko Kroganina staranują ją, jej towarzysza i przy okazji ścianę obok. Usłyszała jednak podejrzanie brzmiące słowa funkcjonariusza, na co odwróciła się, by zobaczyć jego parszywą mordę próbującą zamknąć im przed nosem drzwi. On, funkcjonariusz, będący ucieleśnieniem praworządności, mający chronić obywateli, chciał zostawić ich trójkę na śmierć, samemu ratując własną dupę.

Ku ich szczęściu, przejście pozostało otwarte dopóki wszyscy nie znaleźli się w środku. Mila odetchnęła wtedy z ulgą, opierając się o ścianę i zdejmując palec ze spustu, ale zostawiając w rękach strzelbę odbezpieczoną. Ktoś coś tam gadał – kolejna nastolatka rozmawiała z radną, ta pierwsza była przesuwana gdzieś do przodu, w bezpieczne miejsce, a funkcjonariusz nadal strzelał fochy. Crassus wysuwał się na przód,puszczając mimo uszu to, co funkcjonariusz odpierdalał za przeproszeniem... ale Mila nie potrafiła tak łatwo odpuścić.

Odbiła się od ściany i ze wściekłą miną podeszła do Turianina. Strzelbę nieco opuściła, żeby nie pomyślał, że chce wystrzelić mu w brzuch, ale nadal pozostawała w gotowości bojowej. — Więc takie kurwa przechodzicie szkolenie w akademii, co? Macie przed sobą ten zasrany obrazek z wagonikiem i macie wybrać, kogo ratować, mimo że czasu jest od cholery? Jesteś funkcjonariuszem publicznym, czy pierdolonym bogiem, który wybiera, kto ma zginąć, a kto przeżyć? Czy może po prostu jesteś takim debilem? — nie od dzisiaj było wiadomo, że stosunek Mili do wszelkiego rodzaju autorytetów, w tym i policji, która niejako była przedłużeniem owego ramienia dowodzenia, nie był zbyt przyjazny. Próba zamknięcia ich na zewnątrz z rozsierdzonym tłumem... no, rozsierdziła i ją. I jeszcze pomimo pokazania tych pieprzonych legitymacji zachowywał się jak jakieś zwierzę. W ustach zmełła kolejne wyzwisko, tym razem uderzające w jego rasę, z którą powiedzmy sobie szczerze – nie miała zbyt dobrych skojarzeń; zrobiła to tylko dlatego, że spojrzała na grzebień Curio i przypomniała sobie, żeby nie generalizować, jak kiedyś.

Dlatego też po wypowiedzeniu tych słów odeszła od funkcjonariusza, trącając go z bara i podeszła do Crassusa. — Jesteś snajperem, nie szturmowcem. Idź osłaniaj tyły, ja będę robić za mięso armatnie, żeby szanowny pan oficer czasem się nie skaleczył podczas pełnienia służby.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

20 lip 2021, o 00:04

[h3]RYZYKO, 1[/h3]
0

[h3]RYZYKO, 2[/h3]
1

[h3]RYZYKO, 3[/h3]
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

20 lip 2021, o 01:14

Przemowa Hiry wydawała się w żaden sposób nie obchodzić funkcjonariusza - natomiast słowa Mili wręcz przeciwnie, aktywnie go rozjuszały. Pomimo jego pozycji w policji i znaczenia, jakie musiała mieć jego ranga, ewidentnie jego profesjonalizm posiadał pewne braki. Emocje pojawiające się na jego twarzy były łatwe do wyczytania - każde zmrużenie oczu, zaciśnięcie się szczęk, przechylenie głowy w jedną lub w drugą stronę. Sytuacja była jednak nadzwyczajna, a on pozostał na placu boju sam - przynajmniej w swoim odczuciu. Otoczony skupiskiem obcych mu ludzi, w środowisku, któremu ludność cywilna nadawała wrogości, skupiony był na tylko jednym - ochronie radnej, której status wystarczał, by był w stanie poświęcić temu nawet własne życie.
Nie ukrywał jednak, że przez to żadne z pozostałych żyć nie było dla niego wystarczająco istotne. W dwójce ochroniarzy widział przeszkodę, którą mógł zutylizować. W Hirze, która udowodniła swoje dobre zamiary i, a może przede wszystkim, użyteczność w pomocy Iris, widział zastosowanie w zmieniającej się sytuacji. W drugiej nastolatce - zabezpieczenie, dzięki któremu nie musiał dbać o dwie osoby jednocześnie. Rzucił życie Cassan w ręce Jaany umywając pośrednio własne ręce - niech obcy broni obcego.
A jeśli obcy chcieli dalej poruszać się wraz z nim, musieli zastosować się do jego zasad. Pomimo anarchii panującej na stacji, jego pierś sterczała dumnie, prezentując wymalowaną na pancerzu odznakę.
- Jakim, na duchy, wagoniku? - warknął, gdy słowa Chorwatki pochłonęły jego uwagę, jednak koncepcja wzięta z ludzkiej filozofii była mu kompletnie obca. - Słuchaj mnie bardzo, kurwa uważnie. Stacja znalazła się w nadzwyczajnej sytuacji. Jako porucznik Arkon Valin, jestem dowodzący w moim rejonie póki nie naprawimy łączności z centralą. Moim zadaniem jest odeskortowanie radnej Fel w bezpieczne miejsce - kontynuował, a do jego tonu głosu zakradła się ironia. Zupełnie jakby wykładał dziecku podstawy, które powinny być dla nich oczywiste. - Jebie mnie wasza firma ochroniarska. Jebie mnie wasza dziwna uzbrojona nastolatka. Po prostu się zamknij, słuchaj rozkazów i idź do przodu. A jak nie - wyciągnął rękę ku ścianie obok i drzwiom, zza których przyszli. - To wypierdalaj na zewnątrz.
Z bronią wciąż wycelowaną naprzód - co oznaczało, że z braku laku wycelowana była w plecy idącej przodem dwójki - powoli ruszył do przodu, a wraz z nim wszyscy pozostali.
Droga, mimo tego, że była prosta i ograniczona ścianami wyznaczającymi kierunek, była skomplikowana. Co jakiś czas rury wystawały z góry, zmuszając wszystkich do kucnięcia, a turian niemal do przejścia na czworaka. Korytarze dostosowane były do operujących w nich opiekunów - nie musiały być zbędnie wysokie, co dało się szybko odczuć.
Nie przeszli nawet dwudziestu metrów, gdy wyłączony omni-klucz Iris włączył swoją poświatę.
Chyba Cię kocham.
Chyba Cię kocham.
Chyba Cię kocham.
Zablokowany wcześniej omni-klucz, teraz wysypywał powiadomienia tej samej, powielanej wiadomości. Każda z nich układała się w stosik, przez chwilę po prostu wyskakując, jedna po drugiej, w formie hologramu nad nadgarstkiem radnej.
- C̵̘͙̲̩̚z̸͕͌ỹ̵̛̱̻̝̍ ̸̡̣̝̲̮̍̂́̐t̶̛͎̖̠̱͂͂̊̏o̵̢̺̔͌ ̸̧͉͕͙̞͗p̵̪̝̣̜͊̋̏̊r̸̛͔̳̤̫̥͑̈́̌ȧ̶̧̟͈̦̊̈́͑̾͝w̵̧̤͚̒̓͜d̶͕̲̞̈́̉̕͝ͅͅȧ̴̛͖̥̾?̴̹̼͋
Głos usłyszała tylko Hira. Dudnił w jej głowie, wwiercając w czaszkę, infiltrując zmysły.
- C̴̪̪͌͠z̸̛̯͜y̷̜͖̑̌͘ ̷̞͔̃̾̚t̸̞͍͐y̶͕̺͔̏͊̾l̴̛̛͕k̸̳͓̖̋͛õ̷̳̓ ̸̙͋̍̀s̵̜̗͊͌e̷͔͍͙̋̕n̶͎͖̉͑?̶̘̑͌̉
Wiadomości nad omni-kluczem radnej zniknęły. Urządzenie pozostało jednak, wbrew jej staraniom, włączone. Mogła je wygasić, mogła też aktywować widok zachodzących w nim procesów - nie była w stanie go już jednak kontrolować. Na jej oczach zaczęły przewijać się wycięte fragmenty konwersacji - wiadomości, które wymieniała z Diego. Urywki z kamer monitoringu, na których rozpoznała znajomą sylwetkę mężczyzny.
Nim wygasiła omni-klucz, wyświetlił się na nim nieznany jej numer i logo Cerberusa, podczas gdy w tle, wirus kolekcjonował wszystkie ślady obecności w jej życiu Rodrigueza, które pozostawiły po sobie ślad na jej urządzeniu.
- Słyszałaś to? - Kira odezwała się cicho. Jej głos brzmiał normalnie, nie był zniekształcony, jak wydawał się być poprzednio. Znał znajomo. - To niemożliwe. Nie ma prawa przejąć tej wiązki komunikacyjnej. Może...
Jej słowa, choć odgłosy nie były w stanie ich zagłuszyć, zniknęły w gąszczu bodźców, z którymi organiczny mózg Cassan musiał sobie poradzić. Ścianami korytarza serwisowego wstrząsnęło, a ogłuszający huk odbił się echem od jego ścian. Eksplozja rzuciła idącą przodem Racan w naprzeciwległą stronę, a jej tarcze błysnęły, przyjmując na siebie impakt szrapnelu. Gdy nastała cisza, Kira nie odezwała się ponownie.
Element podłogi, po której się poruszali, okazał się słabszy strukturalnie niż reszta. Wybuch sprawił, że padając na ziemię, Crassus i Jaina czuli jej drżenie na chwilę przed tym, gdy dwie, metalowe płyty poluzowały się, tworząc dziurę. W tą natychmiast wpadła nastolatka, boleśnie lądując trzy metry niżej, w nieznanym jej pomieszczeniu. Curio zdołał chwycić się odruchowo krawędzi, jednak gdy fragment zawalonej ściany spadł na jego dłoń, chwyt stał się niemożliwy a turianin spadł tuż obok Ritavuori, lądując na plecach.
W ścianie, wzdłuż której poruszali się do przodu, znalazła się ogromna wyrwa. Gdy powaleni na ziemię dochodzili do siebie po wybuchu, dostrzegli, jak w wyrwie na moment pojawia się światło prezydium - a chwilę później zostaje zasłonięte przez stającego w niej kroganina.
Ten sam, którego widzieli w tłumie - ten sam, który posiadał na sobie cywilny ubiór. Sięgnął łapskiem do środka, chwytając za pancerz Mili, unosząc ją w górę bez żadnego dyskomfortu, żadnego oparcia, jakby nie ważyła absolutnie nic. Drugą dłonią, korzystając z chwili, w której dochodziła do siebie po wybuchu, wyrwał z jej dłoni strzelbę i odrzucił w bok, jak zabawkę.
Nie był cywilem. Dopiero teraz, stając z nim oko w oko, dostrzegła znajomym, żołnierski dryg w jego krwistoczerwonych oczach.
- Pyjaków zawsze szuka się w ścianach - zagrzmiał, zacieśniając swój chwyt na jej napierśniku.
Huk wystrzału rozległ się w korytarzu. Valin zareagował tak szybko, jak był tylko w stanie - stając przed dziurą w podłodze, wystrzelił ze swojego karabinu prosto w wyrwę. Salwa pocisków częściowo trafiła kroganina, który nie posiadał przy sobie generatora tarcz. Jasnopomarańczowa posoka trysnęła z jego policzka wprost na trzymaną przez niego Milę, jednak poza warkotem, nie zareagował na odniesione przez siebie obrażenia.
W tym czasie, Jaana i Crassus powoli podnosili się na nogi. Wylądowali w ciemnym pomieszczeniu, które musiało służyć za techniczne. Światła były w pół zgaszone, nie dając im wiele widoczności. W środku stały dwa biurka z krzesłami, których prawdopodobnie mogliby użyć by wspiąć się z powrotem w górę. Lecz nie byli tutaj sami. Tam, gdzie nie sięgał ich wzrok - gdzieś za meblami, gdzieś w cieniu, usłyszeli rzężący oddech, przypominający wręcz zwierzęcy.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

23 lip 2021, o 11:42

Myśli Crassusa zaprzątała mieszanina przekleństw w kierunku porucznika SOCu, dywagacji co będzie dalej oraz kolejnych formuł planów awaryjnych, gdyby coś miało pójść nie tak. Za długo nie posiedział we własnym umyśle, bowiem z krainy rozmyślań wyrwała go Mila. A raczej jej wybuch w kierunku funkcjonariusza. Curio odwrócił się na pięcie, wciąż pochylony w tym cholernie niskim korytarzu, i opuściwszy broń przysłuchiwał się swojej przyjaciółce z lekkim zdziwieniem. W pełni rozumiał i popierał jej gniew, glina też go wkurwiał do granic możliwości. Ale co do cholery miał znaczyć ten wagonik? Na to odpowiedzi nie znalazł, acz inna odpowiedź momentalnie przyciągnęła uwagę turianina. I jeszcze bardziej go podkurwiła.
- To ty mnie posłuchaj przez chwilę, Balin, Valin czy jak ci tam było. - opuścił broń zupełnie, celując palcem wskazującym lewej ręki w porucznika Arkona. - Dla mnie to możesz być nawet królową Omegi w tym momencie, ja mam to w dupie. Nie musisz ani jej lizać ani mnie kochać ale kurwa, jak mamy współpracować to odrobinę szacunku. Nie jesteś tu najważniejszy, radna prawdopodobnie jest, i spójrz na nią. Opanowana, spokojna. Wziąłbyś przykład z przełożonych, oficerze od siedmiu boleści. I żebyś zaraz sam nie wypierdolił stąd, chu…

Pełną emocji wypowiedź Curio przerwał nagły huk eksplozji. W pierwszym odruchu turianin odwrócił się w kierunku swojej przyjaciółki, by sprawdzić czy jest cała po tym jak rzuciło ją o ściane.
- Mila, wszystko ok?! Co to do cholery było?!
Crassus zrobił jeden krok kiedy poczuł, że metalowy grunt pod nogami zaczyna się osuwać. Źrenice jego żółtych oczu rozszerzyły się w przypływie adrenaliny, a chwilę potem podłoga zarwała się pod ich stopami. Najwyraźniej jedynie dzięki wrodzonej dobrej koordynacji ruchowej zdołał chwycić się krawędzi i uniknąć upadku.
- Niech mnie ktoś wyciąg… Kurwa! - wszelkie złudzenia zniknęły wraz z kawałkiem żelastwa lądującym na jego dłoni. Chwyt puścił, a turianin poddał się bezlitosnej sile grawitacji by sekundę później wylądować na twardej posadzce z głuchym tąpnięciem i głośnym jękiem. Uderzenie wypompowało powietrze z płuc Curio, który momentalnie zaciągnął się jego głębokim haustem. Wtedy też dostrzegł “znajomego” kroganina w wyrwie, który chyba nie wpadł tu by im pomóc.

- Jestem na to za stary. - mruknął do siebie i z wciąż promieniującym bólem pleców usiadł, wciąż obserwując wyrwę. Dopiero zobaczywszy jak ten zasrany gad chwycił Milę, Crassus zerwał się na równe nogi w mgnieniu oka. Przystawił karabin do ramienia i wycelował przez dziurę w kierunku kroganina. Niestety, cel przysłaniała mu Racan. Ryzyko trafienia przyjaciółki było zbyt wysokie dla turianina, który za cholerę nie zaryzykowałby jej życiem. Zaklął pod nosem ale widząc serię, która trafiła agresywnego kroganina, postanowił zostawić tą sprawę ekipie na górze. Zresztą, sama Mila nie była łamagą. Zdaje się, że miał teraz inne problemy na głowie. Rzężący oddech dobiegający z głębi ciemnego pomieszczenia brzmiał co najmniej nieprzyjemnie.

- Ej, wszystko okej? - teraz pytanie skierował do Jaany, która okazała się być jedyną towarzyszką w niedoli Crassusa. Przeczuwał też, że nie przyjęłaby oferty pomocy we wstawaniu, więc ograniczył się do tego prostego pytania. - Nie jesteśmy tu sami.
Stwierdziwszy tą oczywistość, wskazał głową głębie pomieszczenia i ustawił się frontem do źródła dźwięku. Karabin pozostał przy jego ramieniu, gotowy do strzału. Crassus zajął pozycję około półtora metra z boku Jaany, by każde z nich mogło pokryć połowę perymetru i nie wchodzić sobie w drogę, a jednocześnie być na tyle blisko by móc sobie pomóc. Wciąż trzymając Żmiję, uruchomił omni-klucz i latarkę na swej lewej ręce, chwytem celując jej światłem przed siebie. Teraz mógł się lepiej rozejrzeć.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

23 lip 2021, o 17:30

Całe życie z wariatami, pomyślała, gdy kolejne słowa kolejnych nieznajomych przepływały obok niej i kłębiły się w niekończących się strumieniach. Jaana nie starała się nawet słuchać, wyłapać choćby połowy z nich. Pocierając nasadę nosa palcami czekała, aż wreszcie... Co właściwie? Coś się zmieni? Zrobi się lepiej? Problem magicznie się rozwiąże? Nie, na to raczej nie liczyła, nie była aż tak naiwna. Jasnym było jednak, że nie chce uczestniczyć w tych całych dyskusjach. Stała w miarę na uboczu, spoglądając tylko na kolejnych członków ich zlepionej naprędce grupy - i unosiła brwi coraz wyżej, w wyrazie coraz większego niedowierzania.
Ja pierdolę.
Gdy wreszcie ruszyli się z miejsca, wchodząc w korytarze serwisowe, na twarzy Ritavuori niemal widać było bezgraniczną ulgę. No w końcu.
Szła z całą resztą, choć tak naprawdę chyba wolałaby sama. Gdzieś z tyłu głowy wciąż plątała jej się myśl o paczce, którą miała zabrać, myśl jednak coraz bledsza i łatwiejsza do zignorowania. Bo teraz, tak jakby, trochę trudno byłoby znaleźć kuriera, poza tym zaś... Drgnęła, gdy omni-klucz radnej rozjaśnił się, odruchowo zapuszczając żurawia w wyświetlane elementy. I jak nie rozumiała połowy, tak jedno było aż nadto znajome.
Logo Cerberusa? U radnej?
Jaana zmarszczyła brzwi nieznacznie. To jasne, że już wcześniej nie zamierzała przyznawać się do powiązań z tą organizacją, teraz jednak tym bardziej nie zamierzała tego ujawniać. Bo jeśli nagle miałoby się okazać, że to Cerberus stoi za tym wszystkim, że ma jakikolwiek udział w tym całym chaosie - powiedzieć, że byłaby to dla Jaany bardzo niewygodna sytuacja to jak nic nie powiedzieć.
Ritavuori nie miała jednak czasu zastanawiać się nad tym bardziej. Czas w ogóle gwałtownie im wszystkim się skurczył.
- Kurwaaa - wyrwało jej się od serca, w towarzystwie sapnięć, stęknięć i krzywienia się. Nie przewidziała, że ścieżka im się nagle skończy. Że, tak jakby, wybuchnie i że grunt usunie im się spod nóg. I że kroganin. Jego też nikt nie przewidział.
Potrzeba było ledwie chwil, by ona znalazła się tu, na dole, a oni tam, na górze. Z głuchym stęknięciem wylądowała na ziemi, czując, jak powietrze ucieka jej z płuc. Pancerz w pewnym stopniu zamortyzował twarde lądowanie, nie na tyle jednak, by w ogóle go nie poczuła.
- Co... - sapnęła, szybko sklejając fakty. Zostali rozdzieleni. Ona tu, z tym turianinem, a cała reszta tam - w niekoniecznie pożądanym towarzystwie kroganina. Teoretycznie Jaana mogłaby spróbować wrócić tam szarżą, wystarczył jednak moment, by zrezygnowała z tego pomysłu. Zbyt duże ryzyko, że rozkwasi kogoś po drodze - i raczej nie byłby to kroganin. Ritavuori mogło nie zależeć jakoś specjalnie na towarzystwie tej prowizorycznej grupki, ale też nie była skłonna mordować tylko dlatego, że tak. Nie była tak zimnokrwista, tak zdesperowana, tak skrzywiona. Ludzkie i nie-ludzkie życie miało dla niej jakieś znaczenie.
- Tak - rzuciła wreszcie w odpowiedzi na pytanie turianina, gramoląc się na nogi i otrzepując. W duchu doceniła fakt, że towarzysz niedoli nie próbował jej pomagać - rzeczywiście by tej pomocy nie przyjęła, miłym było więc, że mężczyzna już się w tym zorientował. - Wszystko gra. Wszystko na miejscu - uściśliła, gdy już upewniła się, że rzeczywiście tak jest. A potem, na kolejne słowa turianina, spojrzała tam gdzie i on.
Nie od razu usłyszała rzężący oddech, ale gdy już raz go wyłapała, nie mogła się skupić na niczym innym.
- Och, świetnie... - wyburczała, jednocześnie sięgając po Paladyna i równie odruchowo otaczając się biotyczną barierą. Mrużąc oczy, próbowała dojrzeć coś w przestrzeni oświetlanej przez turianina, sama jednak nie zapalała latarki. Jeśli przyjdzie im się bić - a Jaana była pewna, że tak - światło z własnego omni-klucza będzie jej tylko przeszkadzać. Gdy wzrok przyzwyczai się jej już do półmroku, będzie równie skuteczny jak w pełni oświetlonym pomieszczeniu, nie będzie trzeba natomiast pilnować się z oświetlaniem przeciwnika. Biorąc pod uwagę, jak chaotyczny zwykle był styl walki Jaany - w zwarciu, tańcząc niemal między przeciwnikami, skacząc szarżą po polu bitwy, w jednej chwili będąc tu, a w kolejnej już gdzieś indziej - trudno byłoby jej kierować jeszcze latarką. Poza tym, jej omni-klucz miał w walce zupełnie inne zastosowanie. Był ostrzem, nie narzędziem pomocniczym.
Wreszcie odetchnęła powoli i wysunęła się jeden krok przed turianina. Patrząc po uzbrojeniu mężczyzny, był raczej typem dystansowca, jeśli więc będzie trzeba przyjąć jakąś ofensywę na klatę, to raczej Jaana ma w tym większe szanse powodzenia. Może i była mniejsza - tak z racji rasy, jak i wieku - i może była ledwie nastolatką, ale walka naprawdę nie była jej obca. Wiedziała, co robi.
Zazwyczaj.
Ostatnio zmieniony 27 lip 2021, o 17:57 przez Jaana, łącznie zmieniany 1 raz.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

23 lip 2021, o 17:58

No tak. Te słynne dylematy moralne ludzi nie przekładały się na to, czego uczyli Turian w szkole, więc nie mogli wiedzieć, o co chodziło z obrazkiem z pociągiem i wyborem, kogo uratować. Tak czy siak, kolejne słowa funkcjonariusza tylko rozjuszały kobietę będącą i tak zdenerwowaną jego podejściem. — Wiesz co mnie jebie? Twoja odznaka, na którą ewidentnie nie zasługujesz. Więc jeśli nie pasuje ci, że mam głęboko w dupie twoje odznaczenia, a już szczególnie zachowanie, to sam możesz stąd wyjść i pomóc bohaterskim kolegom. Poradzimy sobie lepiej niż... co do kurwy? — jej rant przerwało włączenie się omni-klucza radnej i małe brudy wyciągane na światło dzienne. Zerknęła na wyświetlane wiadomości, lecz zanim ponownie mogła zareagować, kolejny wybuch wytrącił ją z równowagi.

Przeleciała na drugi koniec wąskiego korytarza, odbijając się od ściany i z głuchym jękiem opadając na nią. Gdy zaczęła się podnosić, ujrzała nie jedną, lecz dwie wyrwy – jedna w ścianie, druga w podłodze, przez którą właśnie spadał Crassus. Rzuciła się natychmiast, chcąc złapać go i nie pozwolić spaść, lecz zbłąkany kawałek metalu zrobił swoje i mężczyzna zniknął w ciemnej dziurze. Zaklęła, zamierzając jakoś pomóc kompanowi, lecz światło mające źródło ewidentnie w Prezydium zostało przysłonięte. Odwróciła głowę, chcąc zobaczyć, co się tam dzieje, tylko po to, by niczym lalka być podniesioną ponad ziemię przez grube cielsko tego samego kroganina, który wcześniej na nich szarżował.

Co jest... — sapnęła, machając nogami w powietrzu, patrząc tylko, jak jej strzelba odlatuje gdzieś na lewo. Zaklęła, gapiąc się przez sekundę na jej porywacza, widząc w jego spojrzeniu i manierze podobny dryg, co jej własny. Żołnierz, najemnik, ktokolwiek, ale nie cywil. Ale w sumie co to była za różnica w przypadku krogan? Każdy z nich mógłby służyć za jednoosobową armię.

Skrzywiła się, dostając po twarzy gorącą posoką. Z początku myślała, że to coś da, ale nie, napastnik oczywiście nic sobie nie robił z rany postrzałowej. Wkurzona kobieta rozglądnęła się szybko, naprędce próbując coś wymyślić, szarpiąc się nieustannie w stalowym uścisku wielkiego łapska. W końcu jej wzrok zaległ na strzelbie leżącej z boku, potem ponad ramieniem kroganina, a szybka ocena sytuacji wystarczyła, by wiedziała, że z bronią w dłoni ma większe szanse. Ba, cielsko bestii nie zmieści się zapewne w całości w kanałach, więc będzie mogła go ostrzelać z bezpiecznej pozycji, jeśli tylko się wydostanie...

Ostatnie szarpnięcie miało być inne. Mila z niechęcią wyszukała w sobie pokłady tej innej energii, którą używała w wyjątkowych sytuacjach – migreny związane z jej implantem potrafiły być iście dokuczliwie. Teraz jednak potrzebowała się wydostać, a co innego było lepsze, niż biotyka? Dlatego skupiła się porządnie, kumulując energię w jednym miejscu i obracając się w miarę swoich możliwości całym ciałem w głąb, w stronę leżącej tam strzelby, chciała wystrzelić szarżą, by przeniknąć przez rękę kroganina i w ułamku sekundy znaleźć się przy broni.

Jeśli skok jej się uda, zamierzała od razu podnieść swoją nową strzelbę, ustawić w linii strzału i wystrzelić prosto w mordę kroganina, bez wahania. Odległość nie była raczej taka duża, a nuż uda jej się go chociaż wytrącić z równowagi.
ObrazekObrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2088
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Przestrzeń Publiczna

25 lip 2021, o 09:40

Fala wiadomości jaka zalała jej omni-klucz, skutecznie odciągnęła Iris od rozważań, czy warto zaufać nieznajomej, niebieskowłosej dziewczynie w obliczu zagrożenia, które wydawałoby się łypać na nich swoim okiem z każdego zakątka i każdej rury na ich drodze. Normalnie, zignorowałaby ten potok, ponieważ wszystko na tej stacji zachowywało się tak, jakby oszalało, jednakże wiadomości napływały tylko od jednej osoby. Tej, której nie mogła - i nie chciała - zignorować.
Wyświetliła pierwsza, a każda kolejna okazała się być jej bliźniaczą kopią. Marszcząc nos, przewijała tekst powielony w ilości hurtowej. Jakby ktoś bardzo chciał przekonać ją do swojej racji oraz upewnić się, że aby na pewno przeczyta. Niewiele z tego rozumiała. Rodriguez był na Cytadeli i w konsekwencji padł ofiarą terrorystów? A może atak miał miejsce na kilku, kluczowych dla galaktyki stacjach? Złapała się na tym, że już podnosiła rękę, aby odpisać, tyle że nie był to ani dobry moment, a już na pewno odpowiednie miejsce, aby urządzać sobie postoje.
Prychnęła, gdy próba wyłączenia jej omni-klucza spełzła na niczym. Iris, świadoma, że należy dmuchać na zimne, nie chomikowała wrażliwych danych, gorzej z dostępami oraz kontaktami, które przecież zawsze musiała mieć pod ręką. Choćby na wypadek sytuacji takiej, jak ta. Szkoda, że nikt nie podejrzewał, iż wirus może przenosić się z omni na omni, dosłownie paraliżując wszystkie procedury bezpieczeństwa.
- Co jest!? - wyrwało się jej, gdy tylko logo Cerberusa rozświetliło jej omni. To... To nie było możliwe. Nie od niej. Wiedziała o jego powiązaniach z organizacją Człowieka Iluzji wyłącznie z wiadomości na prywatnym terminalu Rodrigueza. Skoro od niego jak po pajęczej sieci połączyli to z nią... Zatrzymała się w połowie kroku, najprawdopodobniej wpadając na osobę, która szła za nią. Zobaczyła go. Pośrodku Okręgu Zakera. Idącego pod ręką z jakąś asari. Nim jednak odsunęła od siebie nieproszone myśli, aby skupić się na możliwych wnioskach, które płynęły z po woli nabierającej jakiegoś kształtu układani, podłoga zatrzęsła się i wszyscy - bez wyjątku - runęli w dół.
Jęknęła, zbierając się z ziemi. Boleśnie poczuła, jak te wszystkie siniaki wykwitłe po incydencie w windzie znów są obolałe. Odgarniając sprzed oczu poplątane włosy, rozejrzała się po miejscu, w którym wylądowali. Gdziekolwiek się nie znajdowali, nie miało to na ten moment najmniejszego znaczenia. Dostrzegła szarżującego kroganina, Mile zdaną na jego łaskę bądź własne szczęście.
- Musimy jej pomóc - zwróciła się do porucznika Valina. Bo choć turianin nie wyglądał na takiego, który miałby ochotę ratować kobietę z opresji, razem wdepnęli w to bagno.
Mówiąc my, rzecz jasna Iris miała na myśli w głównej mierze jego. Nie chciała odsłaniać się przed wszystkimi - zwłaszcza tymi obserwującymi ich z ukrycia - swoją biotyką. To mogła być ich karta przetargowa, gdy ziści się najczarniejszy scenariusz.
Jej omni-klucz nie ustawał w mieleniu kolejnych, dawno już zapomnianych konwersacji. Z jakiegoś powodu, interesował ich wyłącznie Rodriguez, a myśl ta budziła w Iris szczery niepokój. Z ciężkim sercem, podeszła do Hiry.
- Jeżeli jesteś w stanie dać mi gwarancję, że żaden dostęp bądź informacja poufna nie zostanie przez Ciebie ruszona... Zaufam Ci. Mając na uwadze to, co mówiłaś gdy jeszcze byliśmy na górze, chciałabym wierzyć, że może to nam uratować skórę, a także przerwać kompromitację osoby, na której kiedyś mi zależało - wyciągnęła rękę, dając jej ciche przyzwolenie, aby uciszyła jej omni-klucz. Przede wszystkim z uwagi na Diega.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Przestrzeń Publiczna

25 lip 2021, o 21:32

Kira...Kira, jesteś tam? - myśli dziewczyny popłynęły pełne niepokoju, nigdy wcześniej nie utraciła kontaktu z SI, a jedyną "osobą" która mogłaby im zagrozić był Cerberus. - Kurwa. - przeklęła po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna.

Pomyślmy. Wciąż żyję, więc nie mogli cię wyłączyć bądź usunąć, inaczej sama byłabym już trupem. Prawdopodobnie wciąż też mnie słyszysz, bo jesteśmy sprzęgnięte, ale zablokowali tobie możliwość jakiejkolwiek komunikacji ze mną. Prawdą jest, że niewiele mogę zrobić, nie mogę hakować sama siebie, a nie zdradziłaś mi wciąż gdzie się znajdujesz. - w tym momencie Hira dostrzegła symbol Cerberusa na omnikluczu radnej - Jesteśmy w głębokiej...jest źle. - I wtedy doszły kolejne rewelacje, Milę dopadł kroganin, a dwoje innych wpadło...gdzieś, pozostała tylko ona i radna.

Dziewczyna szybko doszła do wniosku, że w tym momencie nieróżni się wiele od zwykłej nastolatki, była niemal bezsilna. Wciąż umiała hakować, Kira wiele ją nauczyła, ale nie było tutaj mowy o bardzo skomplikowanych rzeczach. Jednak zdziwiła się kiedy radna Fel dała jej przyzwolenie na grzebanie w jej omnikluczu. No cóż, to mogła zrobić, pozbyć się wirusa lub przynajmniej zdezaktywować namierzanie, ale nici z planu podbierania danych, nawet w sumie nie przeszło jej to przez myśl w tym momencie, za dużo się działo.

- Okoliczności się zmieniły, ale postaram się zrobić co w mojej mocy. - uśmiechnęła się, lecz ten uśmiech krył w sobie dozę obawy i strachu, którego jeszcze moment temu na jej twarzy nie było.

Okej, uspokój się Hira, przecież ona tyle cię nauczyła, nie jesteś całkiem bezużyteczna. - pocieszała się sama siebie w myślach i wzięła się za próbę usunięcia wirusa, lub przynajmniej zdezaktywowania namierzania i całkowitego wyłączenia urządzenia...tak na wszelki wypadek.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek

Wróć do „Krąg Prezydium”