Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Ambasada Ludzkości

3 lip 2015, o 20:51

Ciężki dzień?
Aż chciało się uśmiechnąć i zapewnić, że nie bardziej od tych innych, które miała już za sobą. Co prawda było to wielce subiektywne odczucie, ponieważ Iris nie biegała po froncie z karabinem w rękach i ciężkim pancerzu na sobie; ona walczyła w bezpiecznych, czterech ścianach, kiedy stawką nie było czyjeś życie a koszta zobowiązania wynikające z umów handlowych. I bardzo chętnie posadziłaby na swoim miejscu tych wszystkich, którzy twierdzili z kpiącym uśmiechem, że to przecież żaden wysiłek, żadna praca, czyta przyjemność oraz wygodne życie.
Łatwo się oceniało. Jej również przecież się to zdarzało.
- Powiedzmy.
Nie paliła. Przynajmniej nie na tyle intensywnie, aby można było mówić o nałogowym pragnieniu posiadania paczki papierosów zawsze na wyciągnięcie ręki. Po fajni sięgała rzadko. W chwilach słabości. Po dziesięciu godzinach ślęczenia nad projektami ustaw, budżetu, po wyniszczających cierpliwość rozmowach z przedstawicielami. Z bladym uśmiechem wyciągnęła jedno papierosa z zaoferowanej jej paczki i obróciła go w palcach; znajoma faktura już ucieszyła głodne nikotyny zmysły.
- Przepraszam, masz może ogień?
Na chwilę zatrzymała spojrzenie na Rebbece, analizując, czy aby przypadkiem jej twarz nie była jej znajoma; Iris miała dobrą pamięć do cyfr oraz lic. Końcem końców musiała stwierdzić, że niestety Dagon musiała zaliczyć do anonimowych mundurowych.
Obejrzała się za siebie, kiedy postawny turianin przechodził obok, prawdopodobnie kierując swoje kroki w stronę wydzielonego dla SOC pomieszczenia służbowego. Potrząsnęła głową. Tak. To był zdecydowanie ciężki dzień.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

4 lip 2015, o 15:04

Przez kilka chwil przyglądała się Iris, bez słowa oferując jej swoją zapalniczkę. Kto by pomyślał, spotkanie towarzyskie z radną. Przychodząc tutaj, nie oczekiwała niczego podobnego. Szczerze mówiąc, chciała posiedzieć w ambasadzie właśnie dlatego, że tu mogła być jednocześnie blisko i daleko ludzi - siedzieć w kącie i cieszyć się tym rodzajem samotności, który nie prowadził do depresji.
Najwyraźniej nie tym razem.
Co zaskakujące, nie miała jednak nic przeciw towarzystwu. Wprawdzie na nieoczekiwane spotkanie nie patrzyła tak, jak może powinna - wielu jej znajomych w podobnym meetingu dostrzegałoby szansę na zdobycie opłacalnych znajomości, bo Fel to w końcu radna - ale, zupełnie zaskakująco jak na nią, miała chęć porozmawiać. O pierdołach. O pogodzie, lakierach do paznokci (których nie używała) czy ostatnich plotkach królujących na ulicach Cytadeli. O tym wszystkim, do czego na co dzień nie przywiązywała najmniejszej wagi. Teraz, po powrocie z Ziemi, podobne głupoty nagle stały się niezwykle ważne - i choć Rebecca była przekonana, że stan ten prędzej czy później jej minie, teraz czuła się aż za bardzo człowiekiem. Takim zwykłym - a do bycia zwykłą nie była przecież przyzwyczajona.
Nie było jednak mowy o jakiejkolwiek drastycznej zmianie swych przyzwyczajeń i zachowań, stąd zupełnie ignorując zasady dobrego wychowania (te, które zwykły obowiązywać panny z dobrych domów), sama jako pierwsza wyciągnęła dłoń ku Iris. Teoretycznie powinna czekać, aż to radna zechce się przedstawić, ale, na miłość boską, przecież nigdy nie przywiązywała wagi do podobnych szczegółów.
- Rebecca Dagan - rzuciła więc krótko, gdy z podarowanego blondynce papierosa wzniosła się już pierwsza smużka dymu. Wyciągając rękę w powitalnym geście (swoim zwyczajem miała już na podorędziu silny, męski uścisk), drugą także sobie wydobyła porcję nikotyny i wsuwając ją do ust, zapaliła. Może i w tym przypadku powinna czekać na pozwolenie, ale... naprawdę?
Zazwyczaj nie mając problemów z ciszą, teraz usilnie potrzebowała czymś ją zakłócić. Jakimiś rozmowami, zebranymi naprędce słowami. Czymkolwiek.
- Sierżant Almeida dobrze się sprawuje? - zapytała więc grzecznie. Bartolomeo Almeida był tym, który zajął miejsce Dagan, gdy ona sama przeniesiona została na Norada. Przedtem Portugalczyka nie znając, zapoznała się z nim dopiero wtedy, gdy wprowadzała go we własne obowiązki - a więc stosunkowo niedawno. Szczerze mówiąc, to, czy faktycznie daje sobie radę, niezbyt ją interesowało. Ale potrzebowała mówić. Nie mogła milczeć, nie tym razem.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

27 lip 2015, o 18:17

Rebecca Dagon
Dagon. Dagon. Sierżant. Bądź już nawet starszy. Kilka razy podobne nazwisko (aczkolwiek nie dałaby sobie broń panie boże uciąć ręki) figurowało w raportach obok Strausa; tylko dlatego zwróciła na nie wtedy uwagę. Nie potrafiłaby sobie jednakowoż przypomnieć kiedy i w jakich okolicznościach dostała od Przymierza sprawozdania, dlatego też nie miała zamiaru na siłę udawać, że kobieta wcale nie jest dla niej kimś obcym.
- Iris Fel.
Dodała dla formalności, nie dlatego, iż byłaby dla Dagon również kimś obcym; piastowanie takiej a nie innej funkcji wiązało się z rozpoznawalnością. Iris uczono dobrych manier już w domu, weszło jej to w krew i właśnie dlatego nie była sztuczna w swojej uprzejmości, jak niektórzy politycy, na siłę kreujący swój wizerunek w barwach dobrotliwego i otwartego. Bez zawahania uścisnęła krótko wyciągniętą rękę kobiety. Od razu chwyciła też zapalniczkę, odpalając papierosa; jeżeli Rebbeca miała jeszcze jakieś wątpliwości, czy w obecności Iris winna tkwić teraz na baczność, spięta jakby jakiś pręt połknęła, bardzo szybko winna sobie zdać sprawę, że sama Radna nie naciska, a wszelki oficjalny ton już dawno uleciał w niepamięć.
- Zgaduje, że i owszem, jako że nikt nie zjawił się z wątpliwościami co do kompetencji Pana Almeida.
Delikatnie strzepała pierwsze popioły do zapalniczki, która znajdowała się na przeszklonym stoliku, zaraz przed kanapą.
- Oczekujesz na przydział? A może na podbicie wniosku o urlop? Wieki nie byłam na Ziemi.
Przejście na ty wydało się Iris naturalną koleją rzeczy, zresztą o wiele swobodniej rozmawiało się, kiedy nie trzeba było się pilnować i zawsze zachowywać swobodnie. Może i kiedy usiadła, zarzuciła nogę na nogę, nie mniej luźne ułożenie rąk i to, jak chętnie przykładała filtr papierosa do ust, burzyły obraz kogoś, kto dystansuje się i nigdy nie wychodzi z roli formalnego radnego.
- Przepraszam, jeśli nie powinnam pytać, ale... to jakiś symbol?
Wskazała na jej rękę, na której siłą rzeczy widać było pewien odcinek tatuażu.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

27 lip 2015, o 20:44

Roześmiała się cicho - no tak, większość pojawiających się w ambasadzie miała jakieś konkretne sprawy do załatwienia. Wniosek o urlop, o przeniesienie, o przydział na dodatkowe szkolenia. Zaświadczenia o przedłużającej się hospitalizacji, o urodzeniu dziecka, o śmierci kogoś z rodziny. Każdy przychodził z czymś. Nikt nie przychodził bez niczego.
Nikt poza Rebeccą.
- Nie - zaprzeczyła więc, nie kryjąc rozbawienia. Uśmiech spełzł jej z twarzy szybko, ale samo to, że się pojawił, już o czymś świadczyło. Wojskowy psycholog byłby dumny, po prostu przeszczęśliwy. - Mam przydział na Noradzie, urlop... - chrząknęła cicho. - Jutro kończy mi się przepustka. Przyszłam po prostu posiedzieć. - Wzruszyła ramionami, doskonale zdając sobie sprawę, jak bezradnie brzmią jej tłumaczenia. Żałosne.
Zaciągnąwszy się papierosem, nie spieszyła się z uwolnieniem kłębu dymu. Właściwie zrobiła to dopiero wtedy, gdy zmuszona była odpowiedzieć na kolejne pytanie - tym razem znacznie prostsze, znacznie bardziej codzienne.
- Raczej wizytówka fachu - odpowiedziała zgodnie z prawdą, jednocześnie wstając na chwilę z zajmowanego dotąd miejsca. Pozostawiając papierosa w ustach, zsunęła z siebie kurtkę od munduru, by móc zaprezentować tatuaż w niemal całej okazałości - bokserka, jaką miała na sobie Dagan nie kryła wiele. - Ślad po jednej z nieplanowanych decyzji. - Wzruszyła lekko ramionami. Kto by pomyślał, że skutek chwilowego szaleństwa, na które dała się podpuścić Hearrowowi, stanie się czymś, czym będzie chętnie się chwalić.
Ponownie zajmując miejsce obok Iris milczała chwilę, gdy przypomniał jej się jeden z newsów przeczytanych w porannej prasie.
- To prawda, że Rada zakupiła nowy statek? - zapytała bezpośrednio. Finezyjne podchody nigdy nie były jej mocną stroną.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

29 lip 2015, o 23:09

Uniosła subtelnie brew. Słowa Dagon skradły zainteresowanie Iris; wciąż była tylko człowiekiem, ciekawskim jak większość, choć umiała czasami sobie darować i po prostu tego nie okazywała w tak oczywisty sposób.
Przyszłam po prostu posiedzieć.
I ze wszystkich, zapierających dech w piersiach budowli, które stały w Prezydium - w tym rzecz jasna spora, otwarta przestrzeń przy jeziora - wybrała akurat ambasadę. Niecodzienne. Intrygujące.
- Ach. Większość zaszyłaby się w Artium. Albo przy jeziorze. To ciekawe, że są tacy, którzy wolą obserwować splendor w placówce dyplomatycznej.
Nie było w jej głosie kpiny, ironii tudzież podobnych emocji; Iris raczej starała się zrozumieć tę według niej pokrętną logikę, nie wykluczając, że może ona istnieć.
Kiedy zarzuciła nogę na nogę, już odruchowo wygładziła materiał na wysokości kolana i uda. Papieros tlił się, ledwo co napoczęty, a ona mogła w spokoju i bez pośpiechu zaciągać się jego dymem, jakby to był jej jedyna, zaplanowana czynność na dzisiejszy dzień. Dobrze było czasami sobie powmawiać słodkie kłamstewka.
- A sądziłam, że to już dawno obalony mit; ten o żołnierzach i tatuażach.
Przyjrzała się wzorowi, który odsłoniła i prezwentował się już teraz w całej swojej okazałości. Pokiwała głową, strzepując kolejną porcje popiołu.
- Jestem lekarzem, ale nie wiem, czy pozwoliłabym się komukolwiek ponakuwać.
Nie miała ani wstrętu, ani fobii wobec igieł oraz strzykawek. Zwykła przezorność, dmuchanie na zimne, przez które ogrniczała swój kontakt z tym podobnymi rzeczami do koniecznego minimum. Jedno w końcu odpoczywali w ambasadach, inni unikali dopóki mogli fizycznego kontaktu z przedmiotami kwalifikowanymi jako paramedyczne.
Pytanie, które padło, nie musiało się jakoś specjalnie prosić o odpowiedź.
- Prawda. W końcu udało się nam sfinalizować projekty i flota Rady powiększyła się o nową, dyplomatycznę korwetę oraz kilka pomniejszych jednostek szybkiego reagowania. Venus, jak zwie się dyplomatyczny statek, wciąż ma wolne etaty...
Rzuciła niewinnie i własnie w tym momencie podszedł do nich żwawym krokiem jeden z dyplomatów pracujących w ambasadzie; cokolwiek Iris miała na myśli, pozostanie zagadką dla Dagon, jako że Radna musiała węszyć jego intencje, podnosząc się i z rezygnacją gaszą niedopalonego papierosa, nim zaczął się potok wyrywkowych informacji.
~ Pani Fel, Pan Tarczansky oczekuje. Był umówiony...
Matthew. Mechatronik. Podpisanie umowy w imieniu Rady Cytadeli. Cmoknęła, odwracając się jeszcze ku kobiecie.
- Służba nie drużba. Miłego dnia, Pani Dagon.
Błysnął niewymuszony uśmiech i Radna oddaliła się wraz ze swoim współpracownikiem. Rebbeca zapewne również udała się końcem końców w swoją stronę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

29 wrz 2015, o 17:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Asari nie przestawała się słodko uśmiechać i przechyliła lekko głowę przyglądając się Michaelowi uważnie by na sam koniec zmierzyć go wzrokiem jeszcze raz. Jakby pod jakimś kątem faktycznie żołnierza oceniała. W końcu, kiedy ten się zgodził wsunęła mu dłoń pod ramię i pozwoliła zaprowadzić w kierunku Ambasady, jako, że najwyraźniej podróż taksówką nie była w jej stylu. Nie pytając nawet Bauma o zdanie w tej kwestii, chociaż żołnierz wyraźnie wyraził chęć przelotu tej części trasy. Niemniej jednak Tiriana miała jakiś cel w takim a nie innym postawieniu sprawy, dlatego tym bardziej, kiedy opuścili port i weszli na teren Przestrzeni Publicznej N’sari westchnęła cicho tuż obok ramienia mężczyzny. Ciężko było to odebrać, jako zachwyt czy coś być może zupełnie innego, ale faktem było, że asari miały coś, co przyciągało do siebie nie tylko męskich przedstawicieli innych ras (chociaż tych w szczególności), ale także kobiety. Nie inaczej było tym razem, dlatego Baum nie mógł oprzeć się myśli, że nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o zwykły wywiad do czasopisma.
- Długo już służysz? – Zapytała w końcu po dłuższej chwili milczenia. W jej głosie wydawało się czuć lekkie zaintrygowanie i całkiem sporo, nieudawanej ciekawości. – Rozmawiałam ostatnio z jednym turianinem, ale u nich to wygląda zupełnie inaczej. Tam nie ma niczego innego poza wojskiem, u was jest inaczej, prawda?
Odwróciła się w stronę Michaela i spojrzała na niego szeroko otwartymi, błękitnymi oczami. Wydawała się trochę zachowywać jak podrostek, chociaż zdecydowanie miała sporo więcej lat niż sam żołnierz. Tylko, że u asari przecież działo to zupełnie inaczej i Baum na pewno zdawał sobie teraz z tego sprawę.
Do samej Ambasady nie było wcale tak daleko jak mogłoby się wydawać, a czas spędzony na miłej rozmowie minął im szybciej. Spacer przecież już w sam sobie był przyjemny i chociaż mężczyzna mógł odczuwać zmęczenie po podróży, przy Tirianie to wszystko minęło jak ręką odjął. Nie mógł tylko stwierdzić, co konkretnie było tego powodem.
- Będę mogła wejść z tobą do środka? Obiecuję tylko słuchać, nie będę przeszkadzać – uśmiechnęła się szeroko i przesunęła dłonią po ramieniu żołnierza wyciągając rękę spod jego ręki.
Michael Baum
Awatar użytkownika
Posty: 27
Rejestracja: 14 wrz 2012, o 21:27
Miano: Michael Baum
Wiek: 22
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Starszy szeregowy
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 4.100

Re: Ambasada Ludzkości

1 paź 2015, o 14:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Żołnierz nie opierał się zbyt długo, gdy asari zaproponowała spacer zamiast podróży taksówką. Co prawda przywieziony z Ziemi bagaż trochę ważył, ale Baum nie należał do słabeuszy. Zresztą, gdy tylko dziennikarka wzięła go pod rękę zapomniał o takich drobnostkach jak zmęczenie, czy ciężki plecak. Wpatrzony w N'sari jak w obrazek dał się prowadzić w kierunku Ambasad. Szczęśliwie nie były one zbyt oddalone od portu, a Prezydium było miejscem na tyle ładnym, że w spacer był rzeczywiście przyjemnością. Z drugiej strony głowę Michaela zaprzątały w tej chwili całkiem inne myśli. W ludzkich kategoriach asari były po prostu piękne i niewiele trzeba było, żeby młody żołnierz zaczął snuć rozmaite fantazje ze swoją nową towarzyszką w roli głównej.

Wreszcie po dłuższej chwili milczenia Tirana zadała Michaelowi pytania, patrząc przy tym w taki sposób, że Michaelowi zrobiło się gorąco.
-Cóż, ja...no, z jakieś 4 lata jestem już w Przymierzu. Najpierw dwa lata szkoleń i służby na Ziemi, potem trafiłem na SSV El Alamein, ale wycofali go ze służby. Teraz mam nadzieję, że dostanę jakiś nowy przydział- Miki widział, że N'sari słucha go z zaciekawieniem, kontynuował więc.
-U nas jest zdecydowanie inaczej niż u turian. Przede wszystkim wojsko Przymierza to sami ochotnicy. Chcesz wstąpić, to wstępujesz, nikt nie ciągnie na siłę. No i dlatego nasza armia jest znacznie mniejsza od sił turian, czy asari. Ale jak to mówię nie liczy się ilość, liczy się jakość-

Nim się obejrzeli stanęli już przed Ambasadą Ludzkości. Chociaż Baum był już chyba w stanie zrobić dla Tirany wszystko to jednej granicy nie mógłbym przekroczyć. Dla szeregowego nic nie było ważniejsze niż Przymierze i dyscyplina.
-Do Ambasady możesz wejść, ale do dowództwa pójdę sam. Sprawy wojsk Przymierza są tajne, nie dla uszu cywilów-

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek

+10% premia technologiczna
+10% do tarcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

6 paź 2015, o 14:25

Tirana słuchała z zainteresowaniem tego, co miał do powiedzenia na temat Przymierza i swojej służby Michael. Posłusznie została przed wejściem do siedziby dowództwa Przymierza zajmując pierwsze wolne siedzenie i zakładając nogę na nogę. Sam szeregowy zaś mógł udać się do wyznaczonego mu wcześniej oficera, który miał za zadanie przekazać mu nowy przydział.
Wchodząc do drzwi oznaczonych numerem 24 i nazwiskiem por. Targ. W środku siedział mężczyzna odziany naturalnie w mundur Przymierza z wygolonymi bokami głowy i charakterystyczną brodą. Uniósł spojrzenie na wchodzącego do środka Bauma i skinieniem wskazał mu fotel naprzeciwko. Po chwili dłuższego milczenia i przełączania czegoś na ekranie terminalu porucznik spojrzał wreszcie na Michaela.
- Starszy szeregowy Baum? Hm, tak mam – przesunął palcem po datapadzie przed sobą. Jego głos był niski i należał do tych przyjemniejszych, chociaż sama aparycja mężczyzny mówiła o nim coś zupełnie innego. – SSV Wizna. Stosunkowo młody okręt wcielony do floty Przymierza, na którym ja również stacjonuję. Proszę, oto rozkaz i witamy na pokładzie. Macie jeszcze trzy dni przepustki na zorganizowanie się i stawienie na pokładzie. To wszystko, odmaszerować.
Po tych słowach nie czekając wcale na reakcję Michaela porucznik Targ zajął się swoimi sprawami tak, jak kiedy mężczyzna tutaj wchodził. Rozkaz był jasny i dość prosto sformułowany, a data stawienia się na pokład faktycznie była za trzy dni. To oznaczało, że ten czas starszy szeregowy mógł sobie zaplanować jak tylko chciał. Przepustka zawsze była powodem do zluzowania nieco żołnierskiej smyczy.
Gdy tylko Baum wrócił do korytarza ambasady Tirana już rozmawiała z trzema żołnierzami, którzy najwyraźniej zainteresowali się również asari. Trzeba było jedno przyznać, należała zdecydowanie do tych bardziej atrakcyjnych, ale nie oszukujmy się. Asari tak po prostu miały. Tirana tymczasem zdawała się póki co go nie zauważać, być może była aż tak zaabsorbowana rozmową, być może z innych powodów. Tego nie sposób było w tym momencie ocenić. Dopiero, kiedy żołnierz się zbliżył pomachała mu energicznie, na co reszta odwróciła głowy w jego kierunku. Pośród obecnych było dwóch chorążych i jeden sierżant, co Baum mógł bez problemu poznać po pagonach.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

12 lis 2015, o 13:56

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

4 mar 2016, o 17:08

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Ambasada tętniła życiem, dyplomaci kręcili się po piętrze i zwykle entuzjastycznie reagowali na pojawienie się Radnej. Wielkie ekrany nadawały wiadomości. Spiker ANN rozmawiał z jakimś naukowcem na temat perspektyw kolonizacji Eletanii, potem pożegnał gościa i wrócił do sprawy zniszczonego krążownika "Tanidos". Gdzieś w tle przesuwały się paski o tym, jakie szkody wyrządził pożar w Okręgu Bachjret i o liczbie ofiar, które zebrało tsunami na Pinie.
- Radna Irissa w tej chwili jest niedostępna - sekretarka sprawdziła coś pospiesznie na swej konsoli.
- Jest na spotkaniu z Radnym Quentiusem - dodała. Wyświetlane na holograficznym monitorze informacje odbijały się w jej okularach.
- Ponadto Radna salarian, dalatrasa Esheel przekazuje prośbę o spotkanie w cztery oczy - dłonie rudowłosej śmigały po wirtualnej konsolecie.
- Natomiast ambasador Udina przypomina o ważnych danych wymagających pani osobistej atencji. - Rzeczywiście, sekretarka podała Radnej kilka datapadów, Iris szybko zorientowała się, które przedstawiają mniej istotne sprawy. Ten najbardziej pilny, o którym najwyraźniej wspominał Udina miał jeden z najwyższych kodów bezpieczeństwa. Ambasador, nawet jako zastępca Iris w Radzie, nie miał do niego pełnego dostępu. Po zalogowaniu się do nośnika informacji program poprosił o hasło, a potem o łączność ze stosowną konsoletą, by zapewnić bezpieczne połączenie. Konsoleta w jej gabinecie, lub biurach VIPów spełniała takie wymagania. Irsi wiedziała, że dane w datapadzie były zaszyfrowaną częścią informacji, reszta znajdowała się zapewne w bazie danych Cytadeli. System żądał weryfikacji jej źrenicy oka, kodu DNA i paru innych zabezpieczeń, o których Iris słyszała tylko wtedy, gdy mianowano ją Radną. Czy naprawdę to było aż tak ważne? Najpierw musiała uporać się ze wszystkimi zabezpieczeniami. Dopiero wtedy dane nareszcie mogły spłynąć do konsoli kompletując i dekodując informacje.
Odczyt szyfrogramu okazał się raportem Widma Teli Vasir. Plik zatytułowany był "Raport z ekspedycji na AZ-99". Sprawa była świeża, wyprawa powróciła, kiedy Iris została zatrzymana przez wydarzenia na Pinie.
Opatrzona kodem AZ-99 skalista planeta znajdowała się w systemie Karath w obszarze Rdzawego Morza. Brak kolonii, nikłe zainteresowanie przemysłu wydobywczego. Odkryte przez ExoGeni dwa lata temu proteańskie ruiny, nazwane obiektem X-239. Kilka zaginionych wypraw, które nie powróciły z okolic ruin. To oficjalne materiały, które wyświetliły się w opisie pliku. Kolejne strumienie danych spływały na monitor.

Uczestnicy ekspedycji:

Vergull Vallokius - status: kapitan oddziałów specjalnych Hierarchii Turian, dowódca ekspedycji na AZ-99.
Tela Vasir - status: Widmo Rady Cytadeli.
Vexarius Viyo - status: porucznik oddziałów specjalnych Hierarchii Turian, Kandydat na Widmo Rady Cytadeli.
Olga Sidorchuk - status: funkcjonariusz Służby Ochrony Cytadeli Pionu Nadzwyczajnego Reagowania. Poległa w trakcie misji.
Była też wyszczególniona załoga korwety Hunter, złożona z turian, który to okręt wyruszył z ekspedycją.

Materiał opatrzony był bijącą po oczach czerwienią "Ściśle Tajne. Wyłącznie dla Twoich oczu". Kontynuować? Kursor konsolety wydawał się pulsować pozornie niespiesznym rytmem czekając na potwierdzenie dalszego wyświetlenia danych.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

8 mar 2016, o 17:20

Odetchnęła, kiedy w końcu poczuła, że jest u siebie. Jej życiu można było wiele zarzucić, zwłaszcza ograniczeniom, na które musiała przystać bez szemrania, nie mniej pomimo tego wszystkiego, niezmiennie czuła, że jest na właściwym miejscu, ilekroć przekraczała próg ambasady i uprzejmością odpowiadała na drobne gesty powitania.
- Ach tak.
Spodziewała się takiej bądź podobnej odpowiedzi. Mimo wszystko musiała spytać, aby utwierdzić się w tych złowrogo brzmiących podszeptach.
- Poproś Radną Esheele o możliwość spotkania przed wyznaczonym posiedzeniem Rady. Jeśli nalega, aby miało to miejsce wcześniej, niech będzie i tak... I mam jeszcze jedną, prywatną prośbę.
Zatrzymała spojrzenie na sekretarce, a kiedy ta przerwała nieustanne wklepywanie danych do systemu, kontynuowała.
- Zachary 'Scooter' Bungalow i Yuri 'Cegła' Wasiliew. Byli na Pinie. Chciałabym się dowiedzieć co z nimi, czy są cali. Odpowiedź proszę przesłać do mnie i... do Matthewa Tarczansky'ego.
Delikatnym uśmiechem podziękowała za fatygę i już nie zwlekając dłużej, oderwała stopy od podłoża, idąc w kierunku swojego gabinetu. Dopiero, kiedy za Iris zamknęły się ciężkie drzwi, przyjrzała się dokładnie datapadom. Czuła, że powinna każdemu poświęcić osobno swój czas, ale tak naprawdę tylko jeden z nich był tym, o którym nawet Udina przypominał. Nie mogła tego zbagatelizować.
Iris raz dwa zatwierdziła harmonogram pracy dyplomacji, w duchu ufając, że Udina rozplanował wszystkiego spotkanie tak, jak sama tego by chciała. Może pokładała zbyt wiele zaufania w służbistę, acz nie miała czasu, aby teraz na spokojnie analizować całą rozpiskę. Rzuciła jeszcze spojrzeniem na pocztę i wylogowała się z systemów. Wychodząc, zabrała ze sobą tylko i wyłącznie ten jeden datapad. Cokolwiek to było prosiło się o azyl, w którym nikt nie przerwie jej.
Skinęła sekretarce, mijającym ją przedstawicielom admiralicji, a będąc już w windzie wybrała piętro prywatnych apartamentów radnych.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

4 lip 2016, o 15:24

Quentius pokręcił głową jakby z niedowierzaniem, widząc postawę pozostałych radnych.
- Obawa o życie obywateli Hierarchii nie ma nic wspólnego z zemstą - zakończył posyłając jeszcze przedstawicielce Przymierza spojrzenie z ukosa. Iris zastanawiało czy nim wyszła widziała wahanie w zachowaniu Radnego, czy on również zastanawiał się czy do niej podejść po zakończeniu obrad? W końcu jednak oboje opuścili pomieszczenie. Dlatrasa dyskretnie skinęła głową Iris. Salarianka najwyraźniej była usatysfakcjonowana postawą Radnej Przymierza.
Gdy Iriss wróciła do ambasad gwar popołudnia już zamarł, większość urzędników zebrała się o tej porze do domów. Sekretarz poinformował ją zaraz, że wysłał już wiadomość i przedstawiciele admiralicji stawią się na spotkanie wieczorem, czy to osobiście, czy przez połączenie holograficzne.
Sam Udina natomiast, który zastępował Radną podczas jej nieobecności był na miejscu. Rozmawiał właśnie z rudowłosą sekretarką Iris, gdy Fel wróciła na teren ambasad.
- Martwiliśmy się wszyscy słysząc wieści z Piny. Dobrze, że wróciłaś cała i zdrowa.
Przywitał się, a na jego twarzy zawitał nawet uśmiech na widok Radnej. Ciężko było stwierdzić, czy jest tylko dyplomatycznie uprzejmy, czy naprawdę się cieszy. Jak zwykle miał na sobie jasny, dobrze skrojony garnitur.
- Wysłałaś wiadomość, by się ze mną zobaczyć. Jak poszło na naradzie? Coś się wydarzyło? - zainteresował się dyplomata. Wiedział, że Iris otrzymała wiadomość o najwyższym kodzie bezpieczeństwa i dostępu, był to raport z AZ-99 i jak na razie Fel była jedynym człowiekiem, który się z nim zapoznał. Udina musiał zdawać sobie sprawę, że doszło do wyjątkowo niecodziennego wydarzenia.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

3 gru 2021, o 18:50

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Ceremonia była krótka. Skromna. Wojskowa. Z rąk przedstawicieli Admiralicji Przymierza, Viktor i kilkunastu innych żołnierzy odebrali oficjalny awans, w tym pagony doczepione do odświętnego munduru. Przymierze chętnie nagradzało tych, którzy wykazali się w obliczu ataku terrorystycznego na Cytadeli zachowując do końca zimną krew. Akt brawury okazał się być wyjątkowo w cenie, tym bardziej, że podkreślał, iż międzygalaktyczna stacja będąca sercem dla każdej z ras Rady, po raz drugi nie poradziłaby sobie gdyby nie kilku ludzkich śmiałków. Mnożyły się odniesienia oraz porównania do Komandora Sheparda, a wiadomości galaktyczne prześcigały się w doniesieniach jak szybko pięły się w hierarchii poszczególne jednostki hojnie obsypywane nagrodami.
Silny uścisk dłoni Admirała, kilka słów wydawałoby się szczerych gratulacji, zniewalający uśmiech hostessy wręczającej prawdziwie drewnianą szkatułkę z wspomnianymi pagonami i... właściwie to tyle. Kiedy rozległy się zewsząd oklaski, pozwolono głównym zainteresowanym zejść ze sceny, a następnie rozpierzchnąć się po sali bankietowej. Dokładniej tej samej, w którą w dniu ataku wleciał prom biorąc na target Ludzka Radną i kilkudziesięciu innych, nie mniej ważnych polityków. Dziś, wyglądała tak, jakby nigdy nie była świadkiem tragedii. Stoły uginały się od przekąsek oraz alkoholi, na wyłożonych poduszkami kanapach siedzieli dyskutujący ludzie, a przed wysokie na cała ścianę okna, widać było sielski pejzaż Prezydium z ogromnym jeziorem pośrodku. Zmierzchało, sztuczne słońce powoli gasło, tworząc klimat. Idealnie pasujący do jazzowych kawałków, które grała orkiestra na żywo z powabną asari przy mikrofonie.
- Muszę się napić - odezwał się zza pleców Karajeva Michael. Wydawał się spięty, głównie dlatego, że na co dzień unikał takiego spędów, a już na pewno dopasowanych, lśniących jak wiadomo co mundurów. Dyskretnie, choć nie aż tak umiejętnie, poprawił kołnierz, walcząc z pokusą, aby odpiąć najwyższy z guzików.
- Po cichu liczę, że będą tutaj mieli w tych fancy kieliszkach jakieś prawdziwe, solidnie, amerykańskie whisky. Wiesz, ile Ambasada wydaje miesięcznie na import alkoholi z Ziemi? - strzelił pytaniem, przez moment studiując twarz Karajeva. Ich drogi rozeszły się po szkoleniu, Mikael jednak wydawał się byś dokładnie takim, jakim zapamiętał go Viktor z poligonu, a także misji powietrznych.
- Tyle, ile w życiu nie zobaczymy na swoim koncie. A przynajmniej nie w najbliższym czasie - dokończył, przystając przy jednym ze stolików, który pełnił rolę baru. Wybrednie przyglądał się butelkom, a także etykietom. Od czasu do czasu, jego wzrok uciekał na widocznych w tłumie funkcjonariuszów.
- Oho. Gotowy na szczerzenie się do kamer? - wskazał na tych, którzy wyglądali jak obstawa osobista Radnych. Na końcu języka miał już pytanie, po kiego grzyba w pomieszczeniu pełnym wojskowych przebywają funkcjonariusze odpowiedzialni za bezpieczeństwo Radnych Cytadeli, lecz - wyjątkowo! - zachował je dla siebie.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

3 gru 2021, o 21:53

Przekraczając progi Ambasady Ludzkości Karajev czuł swego rodzaju dumę. Nie było to jednak egoistyczne poczucie, lecz raczej widząc wysoki monument, który wciąż nosił blizny ataku, przypominał starego weterana, który wciąż trzymał się na nogach mimo przeżyć. Była to manifestacja nieugięcia wobec terrorystów i ich tchórzliwego ataku. Viktor widział, jak teraz zjeżdżają się kolejni goście, przywożeni kolejnymi to limuzynami o wyszukanych markach. Sierżant wziął taksówkę. Na powrotny będzie musiał pożyczyć.
Minął portiernię, oznajmiając nieco sztywno swoje nazwisko i stopień, a sztucznie uśmiechnięta sekretarka za kontuarem wskazała mu windę oraz oczywisty fakt, że jest oczekiwany. Spełniała swoje obowiązki sumiennie, jakby nigdy nic się nie stało, choć w oczach jej VIktor ujrzał to samo zmęczenie, które dostrzegał w obliczach robotników i służb sprzątających.
Potem były mało zręczne chwile w windzie, które odziany w galowy mundur żołnierz spędził milcząc w towarzystwie branych we fraki i smokingi indywidua o których tożsamość nie dbał. Spokojna, radosna muzyczka była jedynym dźwiękiem, jaki zapadł w ciasnej powierzchni. Sierżant wbił wzrok w punkt na tablicy z przyciskami, ignorując towarzystwo. Wreszcie delikatna nuta oznajmiła podróżującym, że dotarli na miejsce.
Przekraczając salę znów uderzyła Viktora podobna nuta dumy, nostalgii, patriotyzmu, Widząc barwy Przymierza, galową salę, równe rzędy foteli i wreszcie podium, z którego sama radna oraz różni oficjele będą przemawiać. Już bowiem po ataku, gdy SOC dotarły do Zakery, Viktor dowiedział się, że radna Iris przeżyła zamach na swoje życie. Żołnierz nawet nie umiał opisać jaką ulgę odczuł. W tym trudnym czasie bowiem ludzie potrzebowali symbolu i reprezentanta, który nie przestraszy się i nie złamie przed wrogiem. Miał szczerą i mocną nadzieję, że takim politykiem okaże się pani radna.
Karajev zauważył innych żołnierzy, którzy tego dnia również odbierali awans. Przywitał się z nimi krótko, podając dłoń każdemu z nich, z szacunkiem i uprzejmością. Posłuchał krótko ich relacji o losach, jakie spotkały ich przy ataku. Zapytany o własne przeżycia, odpowiadał krótko.
- Miałem szczęście i dobrych ludzi do pomocy.

Wreszcie zaczęło się. Stojąc w równym rzędzie kilkunastu innych odważnych mężczyzn i kobiet, wypiął z dumą pierś od samego początku uroczystości. Zasalutował, gdy odegrano hymn, słuchał po kolei przemowy radnej, oficjeli i samego admirała. Stwierdził, a znał tendencje wierchuszki przy tego typu wydarzeniach, że całą ceremonia była relatywnie krótka. I dobrze, wszyscy byli zmęczeni. Sam Viktor zdołał wziąć prysznic i zdrzemnąć się godzinę. Nie jadł nic jeszcze od ataku.
To wszystko jednak nie miało znaczenia. Gdy odbierał oficjalny awans na starszego sierżanta i order, minione wydarzenia, ból po ranach i wyczerpanie odeszły nagle na bok. Uścisnął prawicę admirała, nie zwracając uwagi na szczerzącą się hostessę.
Nie zazdroszczę jej pracy- pomyślał.

Potem nadeszła część, na którą zapewne większość czekała najbardziej. Na bankiet zaproszono ich do innej sali, udekorowanej i wyczyszczonej. Zdawało się, jakby nigdy nie stało się tu nic złego, jakby tragiczne wydarzania były tylko sceną z filmu akcji. Przepych, orkiestra, delikatna muzyka, zamożni i ważni goście. Sielanka.
Wtedy tłumione od początku uczucie poczęło się mocniej dawać we znaki Vikorowi. Galowy mundur, w który średnio chętnie założył zdawał się cisnąć go mocniej niż gdy go zakładał. Obce twarze, ludzie, którzy krążyli po sali, wymieniając drobne uwagi, grzeczności, small talk nagle wydali się mu obcy. Tym bardziej ucieszył się na przyjazną twarz.
- Michael! mruknął, wciąż zachrypnięty mocarnie jak po całonocnej imprezie- Witaj bracie.
Viktor ujrzał zaraz w nim to samo odczucie, które sam tłumił w sobie. Drobny gest, napięcie mięśni. On również chętnie rozpiąłby najwyższy guzik w marynarce.
- No ile?- spytał, ale spodziewał się jakiejś horrendalnej sumy. Nie mylił się- Cena polityki. Może nam się to podobać lub nie, bracie, lecz czasem szklanka lub dwie chivas regal z turiańskim ambasadorem mogą dużo więcej niż batalion żołnierzy.
Sięgnął po talerzyk z jakąś rybą na zimno. To mógł być łosoś, ale pewności nie miał. Smakował jednak całkiem całkiem.
- Ech...- mruknął, przełykając kawałki ryby- Rozumiem, że ceremonia jest potrzebna dla morale, ale ta impreza? Czuję się dziwnie wiedząc, że ludzie tam w dole zostali bez dachów nad głową i kanalizacji.
Sięgnął po nieco sałatki z krewetkami. Nie chciał się rzucać na jedzenie, wolał brać po trochu. Mimo to zachowywał pewne tempo na wypadek, gdyby mieli go siłą oderwać od bufetu.
- Powiedz mi Michael- rzucił, kropiąc nieco cytryny na talerzyk- Czujesz, że zrobiłeś wystarczająco dużo?
Pomimo wyrzutów sumienia, dopiero co wspomnianych, Karajev był człowiekiem praktycznym. I głodnym.
- Wiesz jak to wyglądało. To, co tam zrobiłeś to kawał dobrej służby. Zawsze znajdzie się skurwiel, który w extranecie nazwie nas faszystami, a sprawców bohaterami,,,- tu urwał na chwilę- Wybacz, rozkręcam się za bardzo. Chodzi mi o to, że czuję, że nie zrobiłem dostatecznie dużo. Jakbym mi zaproponowali jakieś prochy, któe sprawiłyby, że dałbym z siebie trzy razy tyle, brałbym bez wahania.
Krewetki były smaczne. Organizm Viktora potrzebował teraz białka.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

4 gru 2021, o 17:30

- Jeżeli te dwie szklanki sprawią, że nie będę zmuszony znowu krążyć przez najbliższe miesiące po obrzeżach Terminusa... To wiesz co? Ja im nawet osobiście tę chivas regal przywiozę i dostarczę do ambasady - zażartował, śmiejąc się w głos. Szybko jednak spoważniał, łypiąc na Karajeva, gdy przysuwał do siebie dwie pękate szklanki.
- U nas, w Prezydium, był koszmar, ale mogę sobie tylko wyobrazić, jak wyglądał Zakera, gdy zapadło się centrum... - powinni... powinni zostawić to, co przeżyli podczas ataku terrorystycznego za sobą. Pójść dalej. Nie oglądać się. Wszystkim jednak łatwo było mówić i choć Mikael przytakiwał lekarzom, z którymi rozmawiał wielokrotnie, to jednak wewnątrz siebie czuł swoistego rodzaju bunt wobec skazywania koszmaru, który przeżyli, na zapomnienie.
Westchnął, odkorkowując butelkę zębami. Niewiele sobie robił ze spojrzeń, które w ich kierunku posyłali inni, przechodzący obok goście.
- Szczerze? - bursztynowy trunek napełnił jedną ze szklanek.
- Mogłem zrobić więcej. Szybciej. Sprawniej. Ja to wiem, Ty to wiesz. Ostatnio mam wrażenie, ze oni również, choć może to faktycznie wpływ tego, że próbują wybielić zamachowce - prychnął, przechylając szkło nad pustą szklanką.
Jedną podał Viktorowi, drugą obrócił w ręku.
- Daj spokój. Już gdzieś to słyszałem, że powinienem odpocząć, może wziąć przepustkę i odwiedzić siostrę, ale... Po co? Będę siedzieć bezczynnie i tylko to rozgrzebywać, znowu analizować, co mogłem zrobić lepiej, co poszło zdecydowanie gorzej niż powinno... Za tych, co nie doczekali dzisiejszego dnia - zaproponował toast, po czym wypił do dna. Nie oszczędziwszy najmniejszej kropelki.
Gorycz po mocnym alkoholu, zagryzł słoną tarteletką udekorowaną owocami morza. Nie mógł się powstrzymać i od razu sięgnął po jeszcze jedną.
- To co? Dolewkę szlachetnej whisky proponujemy jakimś uroczym, znudzonym damom? Nie musimy z tego wieczora wychodzić w pojedynkę, jeśli wiesz, co mam na myśli - tym razem miał więcej wyczucia i ukrył sugestywny gest przed wścibskim spojrzeniem innych.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

4 gru 2021, o 19:54

- Tia... Masz rację. Dlatego wybywam stąd na kolejną misję już jutro. - westchnął- Jak powiedziałeś, nie ma co siedzieć i rozmyślać. Życie stygnie.
Przyjął szklankę, przez moment jeszcze mieląc w głowie kotłujące się myśli. W istocie, rozmyślania nie dadzą tu nic dobrego, nie w tej chwili, gdy bitewny kurz ledwo co opadł na ziemię. Wyłączył więc myślenie, koncentrując się na zmysłach, na chwili obecnej, na muzyce, wystroju wnętrza i naprawdę niezłym bufecie.
- Zdrowie! Semper fidelis!
Viktor jednak został nieco w tyle za Michaelem, który narzucił naprawdę mocne tempo. Zapewne było to przez zmęczenie, a może przez fakt, że Karajev rzadko sięgał po alkohol, nie był więc wyćwiczony. Nie zamierzał jednak oddawać pola, nie przy takim toaście. Najwyżej odpuści którąś z późniejszych kolejek.
Orkiestra zaintonowała "Blues in the night", a niebieskoskóra wokalistka zaraz podjęła piosenkę swoim mocnym tembrem. Viktor odruchowo spojrzał w jej kierunku, przez moment nie mogąc oderwać od niej uwagi. Podziwiał nie tyle urodę asari, co jej kunszt.
- Klasyk- mruknął, wsłuchując się w dobrze znane słowa. Ambasada zdecydowanie nie dała ciała, wynajmując tę akurat śpiewaczkę, nie można było przyczepić się do wykonania. Na tyle zaabsorbowało go to, że niemal przeoczył propozycję towarzysza broni. Uśmiechnął się lekko.
- Ha! Pewne rzeczy się nie zmieniają! Dobrze wiedzieć, że służba cię nie zmieniła Michael.
Już chciał zaoponować, niezbyt czuł się komfortowo, cały poobijany, z dziesiątką siniaków i świeżych blizn pod mundurem. Odmówiłby, ale nagle zdał sobie z czegoś sprawę. Nie zaszkodziłoby zdobyć znajomość lub dwie w Cytadeli.
- No dobra- rzucił- Prowadź tygrysie!
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

4 gru 2021, o 20:45

Już miał stuknąć szklanką o szklanką, ale słysząc słowa Viktora, zatrzymał rękę w powietrzu.
- Życie stygnie, a wyśpisz się w trumnie. Skąd ja to znam. Dokąd tym razem Was wywiozą? - w oczekiwaniu na odpowiedź, już nie był taki cierpliwy. Wypił jednym duszkiem, od razu napełnił i sobie, i Karajevowi, i ponownie - chluśniem, bo uśniem.
Schemat ten powtórzył się kilkukrotnie. W połowie bluesu, połowy whisky już nie było, a Mikael oblizywał palce po koreczkach. Był słusznych rozmiarów, nic więc dziwnego, że pochłaniał to, co wpadało mu w ręce z rozmachem czarnej dziury.
- Ha! Wiedziałem, że mogę na Ciebie liczyć - rozchmurzył się. W okna mgnieniu, przeszedł w tryb bojowy. Rozejrzał się, dokonując pierwszego zwiadu wśród gości płci pięknej. Widać było, że Mikael jest w swoim żywiole. Rozpoznanie było jego konikiem, zawsze prowadził w drużynach zwiadowczych wytyczając szlaki dla marines.
- Jaki masz typ na dzisiejszy wieczór? To ma być łatwy cel, czy może stawiasz wyżej poprzeczkę i próbujemy podbić do tego anielskiego głosu na scenie? Lub do damy z bezpośredniego kręgu Radnej? Może ma apartament w Wieży Cytadeli i śniadanie zjemy w jej łóżku patrząc się na Prezydium z chmur? - pół żartem, pół serio, nie mniej znał Mikaela na tyle, aby podejrzewać, że i ten cel nie był dla niego do końca aż tak niemożliwy. Wśród gości, na pewno nie brakowało pracowników ambasady. Na ślepo, ustrzelić mógł co najmniej pięć/
Mężczyzna obrócił się na pięcie, dyskretnie wskazując na dwie młode damy przy stole z ponczem. Kaszmirowy szal oplatał łabędzią szyje, a wycięcie w suknie na nodze sięgało na tyle wysoko, że pobudzało wyobraźnie. Mikael, bezceremonialnie odpiął guzik przy szyi.
- Bliźniaczki. To jedna z moich fantazji.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

4 gru 2021, o 22:55

Cholera- pomyślał VIktor- Zabije mnie tym tempem
Aż uniósł brwi i wypuścił ustami powietrze, gdy Mikael znów podał mu pełną szklanicę.
- A ja wiem?- rzucił, przedłużając możliwie moment wypicia- Dowiem się dopiero na odprawie. Znając życie, w najdalszy wipizdów jaki się da. Choć nie pogardziłbym teraz czymś, hmmm... Chłodniejszym.
Wychylili. Czy to dla żartu, czy dla podkreślenia słów, prócz alkoholu, Viktor wziął do ust kostkę lodu, która dotychczas wdzięcznie unosiła się w pełnym dębowego aromatu destylacie, obijając się o szklane ścianki naczynia na podobieństwo dzwoneczków. Był to dziwny nawyk, który Mikael mógł pamiętać u Viktora ze wspólnych przepustek podczas szkolenia w Arlington. Jak widać, pewne rzeczy w istocie się nie zmieniały. Zmrożony obiekt chrupnął pod zębami, przechodząc w kojący, zimny aksamit lodu.
Słysząc analizę Mike'a niemal się zachłysnął.
Jebany, wysoko mierzy!- przeszło mu przez myśl.
- Widzę, że już skanujesz pole walki- zażartował lekko Viktor, czując jak alkohol zaczyna go rozluźniać- Hmmm.... Skoro już mamy rozpocząć operację, to nie powinniśmy szczędzić środków na oddziały przygraniczne, tylko od razu zdobyć sztab wroga. Plus, to śniadanie w chmurach brzmi diablo dobrze.
Sam dziwił się swojej śmiałości.
Zaraz z resztą przypomniał sobie dlaczego lubił służbę z Mikiem. Idąc wyznaczoną trasą miał pewność, że każdy krzak został przetrząśnięty, że zajrzał pod każdy kamień. Szedł wtedy bezpiecznie, bez niespodzianek, wiedząc dkładnie, gdzie jest wróg. Mógł wtedy spokojnie robić to, w czym był dobry. A to, w czym był dobry nie było zbyt ładne.
- Cel namierzony!- bawiło go, jak wojskowy żargon pasował do sytuacji- Ale hej, nie coś słyszę między wierszami, że to tango będzie tańczone na trojga! A my nie lotnictwo, nie latamy ze skrzydłowym.
Tu uśmiechnął się lekko. Jego nieobjęta jeszcze alkoholem część mózgu biła na alarm, że to zły pomysł, że najlepiej jakby zmył się cichaczem, wrócił do kwatery i grzecznie poszedł spać. Być może byłoby w istocie lepiej, gdyby posłuchał się teog głosu i tak zrobił.
Może.
Nie dane mu było przekonać się jaki byłby finał tego scenariusza.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

7 gru 2021, o 14:06

- Tylko nie daj się wmanewrować w Noverię. Odmrozisz sobie na tym wypizdowie tyłek - poradził mu z troską godną prawdziwego kumpla. Takiego nie tylko od kieliszka.
Skan, którym objął salę, finalnie skończył się na postaci powabnej, trochę eterycznej piosenkarki, która z pozycji sceny, wydawała się nieosiągalna dla tłumu. Był to celowy zabieg, artystka doskonale wiedziała, jak mamić publiczność, a także sprawić, iż nie sposób było oderwać od niej wzroku, a także przestać na jej temat rozmyślać. Być może Mike dał się zwieść na manowce, równie dobrze jednak celowo wdepnął w minę, aby oberwać od niej rykoszetem.
Duszkiem dopił whisky, a następnie odstawił szklankę z łoskotem na stół. Cel namierzony. Widział to w jego oczach.
- Sztab wroga mówisz? Daj mi godzinę, a skapitulują w tym oblężeniu. Nie mają szans - to, że Mike miał niezachwianą pewność siebie, nie podlegało żadnej wątpliwości. Taki po prostu był. Wierzył, że absolutne przekonanie o własnym sukcesie w ostatecznym rozrachunku, przechyli szalę zwycięstwa na jego korzyść. I tym optymizmem, nie raz czy dwa zarażał swoich współbraci.
- Oddział, wymarsz! - rzucił do Karajeva, w kilku, wojskowych krokach pokonując odległość, jaka dzieliła ich od wspomnianych wcześniej sióstr. Obie kobiety, obejrzały się na mundurowych, a uśmiech, którym obdarzyły obojga, wydawał się szczery. I ciepły. U jednej nawet ukazał całkiem urocze dołeczki.
- Pani pozwoli – wchodząc w rolę dżentelmena, Mike zaoferował tej o bardziej posągowej urodzie swoje ramię, po czym nie tracąc ani chwili, porwał roześmianą niewiastę na parkiet. Druga, podniosła swoje ciemne jak noc oczy na Karajeva, wyraźnie lustrując twarz żołnierza, jakby chciała z niej wyczytać to, czym tak chętnie nie dzielił się ze światem Viktor.
- Zamierza Pan pójść w ślady kolegi, czy raczej szuka ratunku przed tym całym spędem? - obróciła szklankę z ponczem w ręku, wyginając zgrabne nadgarstki, które zdobiła złota biżuteria.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Ambasada Ludzkości

7 gru 2021, o 16:38

Tak to więc starszy sierżant Viktor Karajev znalazł się sam, pośród szeregów wroga, bez wsparcia. Jego jedyny pozostały przy życiu członek oddziału został pojmany przez nieprzyjaciela. Sam Viktor jednak nie mógł przyjść mu w sukurs. Miał własny problem.
- Uch, ostatnim razem jak tańczyłem, postawiono mnie przed trybunałem w Hadze, takie to było straszne- zażartował Karajev, uśmiechając się lekko- Więc powiedzmy, że póki co pas. Na razie poszukuję intelektualnej rozrywki w doborowym towarzystwie.
Dyskretnie szukał u niej punktu zaczepienia, coś, co mogłoby rozpocząć łańcuch dedukcji i wniosków. Szkolili go, by mógł lepiej identyfikować wroga. Jak się okazywało, nie było to jedyne zastosowanie.
- Kaszmir?- spytał, kierując wyraźnie wzrok na jej szal- Zabawne, że mimo postępu stuleci, wciąż nie udało się opracować syntetycznego zamiennika. Co więcej, tego typu materiał wymaga ręcznego, wyczesywania kóz kaszmirskich, stąd wielka wartość materiału. Wszelkie próby automatyzacji procesu spełzły na niczym. To właśnie naturalny materiał i ręczny proces produkcyjny decyduje o unikalności odzienia z kaszmiru.
Co ja pierdolę- przeszło mu przez myśl, wspominając, jak kiedyś w transporcie pomiędzy misjami przerzucał extranet by zabić nudę. Zdarzało mu się czytać wtedy różne ciekawostki, które rzadko, ale czasem mu się przydawały.
- No tak, proszę wybaczyć. Starszy sierżant Viktor Karajev- przedstawił się- A pani jest...?
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Krąg Prezydium”