Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

[WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

8 maja 2021, o 17:22

Wchodziła jak do siebie. A jednak, gdy tylko zorientowała się w towarzystwie, dopadło ją przeświadczenie, że z tych wszystkich wysoko postawionych w hierarchii Przymierza osób, to właśnie ona jest najbardziej obca w sali będącej jakby na to nie patrzeć królestwem Rady Cytadeli, a nie admiralicji.
Nie dostrzegła nigdzie pozostałych Radnych, choć wyraźnie poprosiła o ich obecność; skupiał się na niej wzrok mężczyzn, których znała wyłącznie z nazwiska oraz hologram Hacketta stawiący jedyne, sensowne wytłumaczenie dlaczego spotykali się właśnie w tym miejscu zamiast porozmawiać w Ambasadzie Ludzkości.
- Panowie. Mniemam, że sprawa jest naprawdę ważna, skoro spotykamy się w tym miejscu i w takich okolicznościach - wymownie wskazała na tę całą konspirację, która wydawała się być nieodzownym elementem zwołania sztabu kryzysowego. Miała co do niej złe przeczucia, naprawdę chciałaby się choć ten jeden raz pomylić. Otóż nie tym razem.
Przybrała postawę charakterystyczną dla Radnego. Wysłuchała do końca co mieli jej do powiedzenia, wodząc spojrzeniem po twarzach tych, którzy w danym momencie zabierali głos oraz uzupełniali wypowiedź poprzednika. Nie przerywała im. Nie dopytywała. Zwracała uwagę na projekcie, obrazujące dość ponury obraz całości problemu, z którym przyszli do niej.
Tylko dlaczego tak późno? Podejmując po drodze szereg naprawdę złych decyzji?
- Zanim powiem to, co chcieliby Panowie usłyszeć, musimy sobie wyjaśnić kilka dość istotnych kwestii... - ruchem ręki, zmieniła projekcje na holograficzny obraz Mgławicy Żmii, gdzie naniesiono dokładną lokalizację odkrytej planety. - Profesor Volodajewicz wyruszył ze swoją misją badawczą mając pełne poparcie i wsparcie władz Przymierza oraz zgodę Hegemonii Batarian, prawda? - spojrzała uważnie na Hecketta, oczekując od admirała szczerej odpowiedzi. Jeżeli robili coś za plecami międzygalaktycznych konwencji, powinien przyznać się tu i teraz.
Za oczywiste uznała, że nie musiała mu ani nikomu z obecnych w tej sali przypominać, że od tego momentu, wszystkie karty powinny zostać wyłożone na stół, a cokolwiek by się nie zadziało, ci, którzy mocno przed szereg, nie szanując praw, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Winna była wsparcie Przymierzu Układów i z tego zobowiązywania wywiązywała się zawsze. Sęk w tym, że jednocześnie Iris była międzygalaktycznym arbitrem i nie mogła zamiatać pod dywan spraw, które nadszarpywały konwencje.
- Patrolujecie okolicę przez cały czas, kontradmirale? Czy w okolicach planety... Jak właściwie ją nazwano? - zwróciła się do Kamowskiego. Mężczyzna raportował najwięcej i był w bezpośrednim sąsiedztwie źródła całego zamieszania powinien więc znać odpowiedź na trudne pytania. - Zastanawiam się, czy znikają ta wyłącznie statki Przymierza, jeżeli tak, podróż pod naszą banderą byłoby dość kiepskim pomysłem. Wręcz wystawieniem się na srebrnej tacy. Brali to Panowie pod uwagę? Sugeruje, że dla powiedzenia misji, powinniśmy zrezygnować z floty będącej zarejestrowaną pod sygnaturą Przymierza Układów... Poproście do nas Matthewa. Jeżeli ktokolwiek mógłby się wypowiedzieć w tej kwestii, to właśnie on - prośba, padła do jednego z asystentów Iris stojących za nią jak cień. Doskonale wiedział, o jakiego Matthewa jej chodziło.
- Chciałabym również poznać zdanie Pani Chorąży Dagon - tu spojrzała na admiralicję, oczekując ich zgody na dołączenia kolejnej osoby do szczegółowych ustaleń. Chciała im pomóc, ale na własnych warunkach. Była politykiem, nie wojskowym, na ich problem patrzyła więc z o wiele szerszej perspektywy, na której bądź co bądź musiało Przymierzu zależeć. Inaczej nie zwracaliby się do niej z prośbą o pomoc. Co do samej Rebbeci, Iris miała o niej jak najlepsze zdanie. Łączyło ich więcej, niż można byłoby się spodziewać. Była ciekawa, czy ktokolwiek z Przymierza znał oraz kojarzył incydent z zaginionym statkiem komandora Fel i Piotrusiem Panem. Oraz jak sama Dagon zachowała ich wspólną przygodę w pamięci.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

8 maja 2021, o 21:00

Sypiał rzadko, często na raty, starając się poradzić z wieloma demonami, które nawiedzały go od stacji Raitaro. Kiedy jednak udawało mu się zasnąć porządnie, bardzo doceniał i pielęgnował ten fakt. Co prawda, kanapa i okrycie kocem w akompaniamencie extranetowego kanału sportowego mogło wydawać się dość niekomfortowe, dla Matta było spełnieniem marzeń, gdyż po raz pierwszy od kilku tygodni spał bez obawy, że przepołowione przez hydrauliczną śluzę zwłoki nagle zaczną czołgać się w jego kierunku. Niestety, było chyba zbyt przyjemnie, by mogło to trwać długo. Krótko po tym jak Iris wypadła z apartamentu, pojawił się jej asystent. Trudno było oczekiwać, że Matthew obudził się szczęśliwy i pełen wigoru. Bogu ducha winny chłopak został najpierw zbesztany, później opierdolony, a na samym końcu wysłuchany. Jako oficer techniczny nie asystował oficjalnie Radnej jako jej doradca. W jej kręgu było kilku innych fachowców, którzy zajmowali się tematami bliskimi Tarczansky'emu w polityczny sposób, gdzie jego punkt widzenia nie był mile odbierany. Co prawda, kiedy pytała go o zdanie - zawsze zjawiał się z konkretną odpowiedzią zawsze zgodną ze swoim światopoglądem. Wyglądało na to, że teraz jego fachowa wiedza była bardziej przydatna, niż umiejętność analizowania wykresów procentowych.
W drodze do Sali Posiedzeń został wstępnie wtajemniczony w sprawę przez asystenta. Nadal nie rozumiał jak mógłby pomóc i czy w ogóle powinien. Sprawa ta bowiem wychodziła znacząco poza jego kompetencje, zastanawiał się czy jego zaangażowanie przy braku obycia z wojskowymi, dyplomatami nie pogorszy jedynie sytuacji. Miał nadzieję, że na miejscu zostaną mu przedstawione pewne szczegóły. Te przedstawione na prędko przez asystenta wcale nie pomagały.
Zgarnięto go z apartamentu tak jak stał i w przeciwieństwie do Radnej, nie miał czasu założyć na siebie garnituru, a tym bardziej spódnicy czy szpilek. Śmiało można było wątpić czy w ogóle zdecydowałby się na ten krok. Wchodząc do sali, poprawił kaptur bluzy sygnowanej logiem oraz nazwą Venus. Spodziewał się, że na miejscu pojawią się osobistości przewyższające go rangą i prestiżem znacząco. Nigdy mu jednak nie wpadło do głowy, że będzie miał okazję rozmawiać osobiście z admirałem Hackettem.
- Emm...Witam? -Rzucił nieco zagubiony. Był zaspany, nadal brakowało mu wielu kluczowych informacji a poza tym nie miał zielonego pojęcia jak powinien się zachować. Salutować? Kłaniać się? Czy może zwyczajnie uciekać? Stanął obok Fel, posyłając jej lekki uśmiech. Głową skinął Kamowskiemu oraz temu admirałowi Hacketowi. Był cywilem i co do nikt z obecnych nie miał najmniejszych wątpliwości. Trudno było go wtajemniczyć w sprawę tak wielkiej wagi. Uniósł tylko brwi na wieść o tym, że Przymierze tak frywolnie zachowywało się w przestrzeni Hegemonii. Musiał jednak założyć, że działali w porozumieniu z Batarianami. Niemniej kiedy został zaznajomiony z sytuacją, westchnął ciężko i lekko pokręcił głową.- Przykra sprawa. -Skomentował krótko sprawę zaginięć, zbliżając się do holograficznego stołu. O ile nie mógł wyjaśnić sprawy zakłóceń radarowych bez wczytania się w odpowiednie raporty...jedno mógł powiedzieć na pewno.- Hmmm. Nie wiem czego ode mnie oczekujecie. Podzielam zdanie Iri...znaczy...Radnej. Lot pod banderą Przymierza to głupota, nawet dla mnie...Cywila. -Dodał. Nawet jeśli ktoś mógł odebrać te słowa za niestosowne, to nie znał go kilka miesięcy temu, gdy potrafił pyskować zdecydowanie ważniejszym od siebie.- Można zatrzeć identyfikatory napędu, zdjąć transponder z rejestrów, pobawić się sygnaturą cieplną. Co prawda, to nie jest robota na kilka godzin, ale to się da zrobić. -Oparł się dłońmi o stół i przyglądał się wykresom, zdjęciom i danym dostępnym o planecie, na której planowana była akcja ratunkowa.- Niektórzy piraci przerabiają system chłodzenia tak, aby dalekim skanie z krążownika wyszedł pancernik. Mniejsza z tym. Mogę taki statek przygotować. -Jako technik z wieloletnim doświadczeniem, znał wiele metod odstraszania lub zastraszania w przestrzeni kosmicznej. Zwrócił się w stronę Kamowskiego i Hacketta, szukając cienia aprobaty lub zainteresowania tym rozwiązaniem.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

8 maja 2021, o 22:14

Zebrani oficerowi popatrzyli po sobie i niemal jak na sygnał wszyscy spuścili głowy. Po chwili odezwał się dopiero Hackett:
- Profesor Volodajewicz, jak słusznie stwierdził kontradmirał Kamowski, był upartym człowiekiem. W związku z tym całą akcję zorganizował sam i sam wyruszył z garstką swoich ludzi. Nie był zbyt uprzejmy aby poinformować o tym Przymierze – te słowa mogły zabrzmieć niezbyt zachęcająco w perspektywie tego, gdzie faktycznie udała się wyprawa naukowa. Stosunki z Hegemonią Batarian same w sobie były już dość napięte i ostatnim czego potrzebowała i radna i Przymierze była agresja jednej lub drugiej strony. - Poinformowaliśmy batarian o możliwych misjach ratunkowych na ich obszarze terytorialnym, nie byli zachwyceni, ale nie utrudniali nam działań.
- SSV Wizna trzymała się pogranicza, ale kiedy zaczęły nam ginąć statki – wtrącił Kamowski z miną zbitego psa. - Nie było czasu na nadawanie protokołów dyplomatycznych. Wycofaliśmy krążownik zanim ktokolwiek się zorientował że przekroczyliśmy granicę.
Czy był tego pewien? Ciężko było stwierdzić, natomiast oficer z jego stażem i doświadczeniem na pewno zdawał sobie sprawę zarówno z powagi sytuacji jak i ewentualnego naruszenia stosunków dyplomatycznych.
- Wiemy tylko o zaginionych statkach Przymierza, to nie musi być reguła, ale pani uwaga jest słuszna – zauważył Muscow drapiąc się po brodzie. Wysyłanie tam statku z sygnaturami Przymierza Układów w związku z całą sytuacją faktycznie nie było dobrym pomysłem, za to zasięgnięcie opinii z zewnątrz wydawało się rozsądne.

Kamowski zgodnie z prośbą radnej poszedł poinformować Dagan, że jest proszona na salę. Wszyscy oczekiwali na przybycie Matta z nadzieją, że jego podejście do sprawy, nie związane w żaden sposób z wojskiem i polityką, pozwoli na naświetlenie jej z zupełnie innej strony. Takiej, której żołnierze być może nie widzieli. Zanim Tarczansky zjawił się w sali, zaraz za Kamowskim do sali weszły dwie kobiety. Jedna w mundurze Przymierza i jedna po cywilnemu.
- Podporucznik Rebecca Dagan – przedstawił swoją podwładną kontradmirał wszystkim zebranym. - I pani Xairana Leilani ze zgłoszenia.
Na potwierdzenie jego słów obok Hacketta wyświetliły się dane Xairany, tak aby każdy mógł dostrzec jej powiązania z misją, a tym samym usprawiedliwić obecność najemniczki na sali.
Przekaże potem reszcie nasze ustalenia, uznałem, że tak będzie wygodniej.
Hackett skinął głową, a w tym samym momencie do sali wszedł Matthew. Wszyscy uważnie wysłuchali co mężczyzna miał do powiedzenia, popatrzyli po sobie i... musieli przyznać mu rację. Przynajmniej po części, bo po wypowiedzi Tarczanskiego odezwał się Kamowski, który spojrzał na Rebeccę.
- Podporucznik, co pani o tym myśli?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

9 maja 2021, o 13:01

Szła kilka kroków za Kamowskim z miną skazanej na ścięcie. Jeszcze jakiś czas temu, podczas popołudnia spędzonego z Hearrowem niby narzekała na nudę i brak akcji, teraz jednak, gdy przyszło co do czego, wcale nie była zadowolona. Nie miała nic przeciwko, że zaczęło się coś dziać - miała przeciwko, że ona ni z tego, ni z owego została wypchnięta na pierwszą linię. Po co? Okej, może była najbardziej kompetentnym inżynierem Wizny - to było oczywiste, każdy to wiedział, nie? - ale... Czego takiego mogli po niej potrzebować w środku nocy - i to w dodatku w sali rady?
Gdy okazało się, że w obradach uczestniczy również Hackett, Rebecca sapnęła cicho. Spotkanie na szczycie, kurwa mać. Już widziała, jak Charles raczy swoimi opowieściami każdego służącego na Wiźnie, który chciał słuchać - i tych, którzy nie chcieli, również.
Gdy ją przedstawiono, mimowolnie zacisnęła nerwowo ręce. Nie lubiła być w centrum uwagi, a już na pewno nie takiej uwagi. Radna? Admirałowie? I ona w tym wszystkim? To nie było jej środowisko.
Potem jednak zapytano ją o coś, na czym się znała - i na który temat rzeczywiście mogła się wypowiedzieć. Kwestie techniczne były jej działką - i, jak się okazuje, również domeną nieznajomego jej... Wróć. Nieznajomego? Wcale nie. Znała tę twarz i doskonale pamiętała. Kiedyś już razem pracowali. Chyba.
Wysłuchała z uwagą, co miał do powiedzenia Matt i mimowolnie kiwnęła głową. Tak, miał rację. Tak, to wszystko dało się zrobić i - co więcej - to było prawdopodobnie najlepsze rozwiązanie. Nie bardzo jeszcze rozumiała co dokładnie mieli zrobić - znaleźć zaginionych, jasne, ale w jaki sposób? - i czego w zasadzie oczekuje się od niej, ale póki co pytano ją o ekspertyzę i to przynajmniej rzeczywiście mieściło się w jej kompetencjach. Skoro więc rozmawiali o tym, że mieli lecieć na tę całą... tę planetę, gdzie chuj wie co się działo, to rzeczywiście lepiej byłoby nie lecieć pod flagami Przymierza. Ot, dla pewności. Zdjęcie przysłowiowych sztandarów robiło się zaś dokładnie tak, jak mówił Matt. Tylko, że...
- Zależy, o co pan pyta, kontradmirale - zaczęła powoli, starając się nie myśleć za bardzo, że przemawia właśnie przed widownią w postaci tak ważnych ludzi. - Matt ma rację, dokładnie tak należałoby zrobić. Bez fanfarów i darcia mordy, że to Przymierze... Za przeproszeniem - mruknęła, orientując się, że pojęcie darcia mordy mogło nie być najstosowniejszym w tym momencie. - Jeśli jednak mówimy o Wiznie, to nie mogę się zgodzić na przekazanie jej w czyjeś ręce. - Jakby to rzeczywiście ona miała się zgadzać. Mogła być oficerem, ale decyzyjność nie była po jej stronie. Jeśli Kamowski zgodzi się na dopuszczenie obcego inżyniera, niewiele będzie miała do powiedzenia - tyle jej, co rzuci kurwami w kajucie Szarańczy. Pytano ją jednak o zdanie? Pytano. Mówiła więc dokładnie to, co myśli.
- SSV Wizna jest okrętem Przymierza i posiada własną, wykwalifikowaną załogę. Wszystko, co powiedział Matt, jest zasadne i konieczne do wykonania, jeśli zamierzamy zamaskować naszą tożsamość, jesteśmy jednak przygotować niszczyciel we własnym zakresie. - Była pewna tego, co mówi. Jej specjalizacją były mobilne platformy bojowe - wprawdzie raczej sondy niż okręty, ale o tych ostatnich też trochę wiedziała. W tej chwili jednak nie mówiła nawet o sobie, co raczej o całym zespole technicznym Wizny.
To nie było nic osobistego - nie znała Matta na tyle, by mieć mu coś do zarzucenia. Po prostu nie podobała jej się myśl, by dopuszczać cywila do ich okrętu, niezależnie czy byłby to Tarczansky czy ktokolwiek inny.
W którymś momencie pomyślała, że zachowuje się jak napuszony kogut i skrzywiła się przelotnie. Takie spostrzeżenie bardzo jej nie odpowiadało - może dlatego, że w dużym stopniu było prawdziwe.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

9 maja 2021, o 14:00

Wiedział, że ma rację. Nikt nie musiał potwierdzać jego założeń i tego, co właśnie powiedział. Znał swoją wartość jako technika pokładowego i wątpił czy którykolwiek z zebranych w tej sali miał tyle pojęcia o tej robocie co on. Pracował w sektorze prywatnym przez niemal dekadę, dowodził statkiem i miał okazję brać udział w przedsięwzięciach, którego nawet Korpus Inżynieryjny Przymierza miałby obawę wykonać. Czy był w tym trochę arogancki? Owszem i miał do tego pełne prawo. Czekał na opinię ze strony Kamowskiego, Hacketta czy którejkolwiek z mądrych głów w towarzystwie Iris. Wszyscy tylko patrzyli po sobie i kiwali głową z aprobatą.
No, dokładnie tak jak myślałem.
Był cywilem. W oczach wojskowych zatem miał niewiele do powiedzenia i jego słowa musiały zawsze podlegać ocenie kogoś, kto również nosił pagony na ramionach. Zwrócił się w stronę drzwi, by ujrzeć kto pojawił się w sali. Najemniczka była mu obca, wszak na takie zagęszczenie ludności w galaktyce to i tak cud, że na siebie wpadli. Druga zaś była mu znana.
- Dagan. -Mruknął pod nosem, unosząc lekko kąciki ust. Mieli okazję się spotkać, ba...skonfrontować nawet na pokładzie Venus, razem się pokłócić i nawet odbić korwetę dyplomatyczną z rąk piratów. Może dlatego, że to była ona, dość łagodnie przeszedł konieczność weryfikacji swojego pomysłu. I co powiedziała? Dokładnie to samo co on, niemniej jednak z ust wojskowego brzmiało to bardziej wiarygodnie.
Nadal nie do końca rozumiał po co mieliby tam lecieć? Miał wrażenie, że pod płaszczykiem misji ratunkowej mogło się dziać zdecydowanie więcej o czym Hackett i Kamowski nie do końca chcą się podzielić. Nie lubił półprawd i półkłamstw, wolał usłyszeć najgorszą prawdę, niż usłyszeć najpiękniejsze kłamstwo. Nie mógł jednoznacznie ocenić czy Kamowski coś przed nim ukrywa, ale w przypadku mundurowych zawsze brał taką ewentualność pod uwagę. Parsknął śmiechem.- A kto powiedział, że zamierzam swoje hokus-pokus robić na Wiznie? -Odparł, nie kryjąc swojego zdumienia. Ostatnia rzecz jaka przemknęła mu przez głowę, to modyfikowanie statku należącego do Przymierza. To nie miało największego sensu. Statki wojskowe w swojej konstrukcji nie były zbyt elastyczne. Były zbudowane z myślą o konkretnych zadaniach, a podzespoły często produkowane były na zamówienie. Poza tym, grzebanie w cudzym statku było dla niego niemal taką samą zbrodnią jak obracanie cudzej żony. Niby przyjemnie, ale konsekwencje często bywają zaskakujące. Wziął głęboki oddech, gdyż ciśnienie zaczynało mu się podnosić. Przymierze było takie samowystarczalne, a mimo to przyszło do Rady prosząc o pomoc.- Okręty Przymierza mają swoje wady, poza tym dam sobie lewe jajo uciąć o to, że sygnatury większości floty, a przynajmniej statków tak dużych jak Wizna, Batarianie mają w swoich bazach danych i nawet jeśli zrobisz to swoje czary-mary, to istnieje spora szansa, że oglądając Wiznę przez okno powiedzą o, kurwa...-Musiał to z siebie wyrzucić, chcąc w ten sposób otworzyć oczy pozostałych na inne możliwości, porzucające daleko poza percepcją modyfikowanie okrętów Przymierza.- Volusowie chętnie opchną nam jakąś łajbę. -Stwierdził. To rozwiązanie od samego początku krążyło mu po głowie. Nigdy podobnej rzeczy nie zrobiłby Venus, a co dopiero okrętowi Przymierza.- Nikomu nie będzie szkoda i nikt nie będzie miał pretensji. -Dodał. Co prawda, rozwiązanie to niosło za sobą pewne ryzyko, ale posiadając dwoje specjalistów takich jak Dagan i Tarczansky, dowództwo mogło być spokojnie, że okręt kupiony na lewo będzie sprawniejszy od niektórych starszych jednostek bojowych Przymierza
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

9 maja 2021, o 16:14

Obróciwszy się w stronę Kamowskiego, objęła spojrzeniem Panią Chorąży oraz drugą kobietę. Nie prosiła o obecność kogoś z najemników, jako że dopóki nie dojdzie do podpisania kontraktu ci nie byli zobowiązani do przestrzegania reguł, ze względu jednak na okoliczności oraz presje czasu, przemilczała samowolkę kontadmirała. Miała tylko nadzieję, iż Kamowski zdawał sobie teraz sprawę z faktu, iż cokolwiek by się teraz nie zadziało, zobowiązany jest do upewnienia się, że niejaka Xairana Leilani znajdzie się na pokładzie ich statku, weźmie udział w misji ratunkowej, a po fakcie zachowa dyskrecję. Z samą zainteresowaną, wymieniła wyłącznie niezobowiązujące spojrzenia.
Uśmiechnęła się do Matthewa, który pojawił się Sali Posiedzeń mniej więcej wtedy, gdy admiralicja skończyła raportować sytuację i zmuszona została do powtórki specjalnie dla niego. Naturalnie, nie zamierzała ich w tym wyręczać. Krótkie wprowadzenie wystarczyło, aby mężczyzna domyślił się, dlaczego poprosiła właśnie jego. Ufała mu, jeżeli komukolwiek miała powierzyć przygotowanie naprawdę delikatnej misji, balansującej na granicy prawa, to właśnie jemu. Na szczęście, Przymierze wysłuchało tego, co miał im do powiedzenia ktoś, kto nie miał stopnia oraz za wiele wspólnego z jego strukturami. Aprobata Dagon spięła ich naprędce stworzony plan działania. Iris nie zamierzała wchodzić w szczegóły, ta dwójka wiedziała co robi.
- Przygotowanie statku spoza floty Przymierza wydaje się być mniej czasochłonne, niż przekształcanie nawet najbardzej starego przedstawiciela swojego rodzaju jakiego Przymierze miałoby na stanie. Skoro zgadzamy się co do tego, aby lecieć tam pod neutralną banderą, pozwólmy Matthewowi oraz Pani Chorąży działać. W ciągu pół godziny, zyskacie niezbędne fundusze. W międzyczasie, kontradmirał mógłby przygotować swoją załogę do przeniesienia się oraz działania w warunkach polowych na nieznanym sobie statku. Jak dobrze zrozumiałam, jest to wykonalne? - pytanie, mimo iż puszczone w eter, adresowane było przede wszystkim do Kamskiego.
Z szacunku, zaczekała jeszcze na wypowiedź Hacketta. Po jego słowach, Iris wyprostowała się. Czas na mniej miłe tematy, których pomimo najszczerszych chęci, nie mogła przemilczeń. Nawet, jeżeli po hologramie admirała domyślała się, że ten miał na to szczerą nadzieję.
- Zadbam, aby nasze działania były legalne i na tyle wrażliwe, aby nie trzeba było raportować to całej galaktyce. Powiadomię Hegemonię Batarian o podjęciu działań w celu ratowania zaginionych misji profesora Volodajewicza bez wdawania się w szczegóły i konkretne daty... Ufam, że jeszcze dzisiaj, biorąc pod uwagę godzinę, Aleksander Volodajewicz sam wytłumaczy się ze swoich decyzji i ich konsekwencji najpierw przed Przymierzem Układów, a następnie osobiście bądź w postaci swojego przełożonego przed Radą Cytadeli - podkreśliła w sposób, który nie pozostawiał łudzeń, iż Iris mogłaby zmienić zdanie.
Delikatnie przekrzywiła głowę, a pojedyncze, jasne loki, musnęły jej policzki. Żadnych sprzeciwów? Doskonale.
- Skoro wszystko jasne, możecie się rozejść - cofnęła się o dwa, może trzy kroki od stołu. Zrobiła, co do niej należało, wprawiając w ruch swoje możliwości i właśnie teraz, przed ułamkiem sekundy, stawiając na nogi cały korpus dyplomatyczny pracujący nieprzerwanie w Ambasadzie Ludzkości. Reszta pozostawała w gestii Przymierza.
Ponieważ jednak wciąż byli na j e j terytorium, logicznym był fakt, iż to admiralicja opuści Sale Posiedzeń jako pierwsza, nie zaś będzie oczekiwać, aby to Fel oddaliła się i pozwoliła im jeszcze dopinać wszystko na ostatni guzik bez świadków. Myślami, uciekała już do tego, co powinna ze sobą zabrać i czy zmieści się, wyjątkowo, wyłącznie do jednej walizki.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Xairana
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 7 mar 2018, o 02:39
Miano: Xairana Leilani
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, Płatny Morderca
Lokalizacja: -
Kredyty: 16.250
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

10 maja 2021, o 09:03

Xairana weszła do sali, ukłoniła się lekko wszystkim zebranym, może nawet z przesadnym pietyzmem, który mógł sugerować, że jest niezmiernie dobrze wychowana, wręcz potulna, albo, że jest wręcz przeciwnie. Wybór należy do tych, którzy ją obserwowali. W pomieszczeniu było tylu ważniaków, że zdaniem Xairany robiło się tutaj wręcz nieznośnie duszno. Cóż. Po raz kolejny oparła się ramieniem o ścianę i po prostu przysłuchiwała toczącym się rozmowom, tym bardziej, że nikt nie zapytał jej tutaj niczego wprost. Więcej dowie się słuchając informacji na temat, który ją interesował, niż tym jak wzbudzi powszechną konsternację i szok czy tym, że nie tytułuje wszystkich odpowiednio. Jak przystało na rasowego najemnika miała przy sobie wykałaczkę, którą włożyła między zęby. Zapamiętywała najważniejsze dla siebie informacje o zadaniu. Profesor Aleksander Volodajewicz. Ahh ci naukowcy, zawsze wlatują tam gdzie nie trzeba i potem są z tego same problemy, jak właśnie taka sytuacją przed którą się znajdują. Nie to, żeby Xairana narzekała, bowiem właśnie narodziła się okazja do zarobku.
-Im mniej my i nasz statek będziemy się rzucać w oczy, tym lepiej dla całej misji i załogi. Rzucanie w oczy nigdy nie jest dobre, chyba, że planujecie paradę i pokaz siły, ale chyba nie o to chodzi. Zanim się rozejdziemy, jakie są informacje na temat planety, przy ktrórej profesor zniknął? Nawet jeżeli są tylko plotki, a nie potwierdzone informacje. I mam nadzieję, że wynagordzenie jest pewne zapytała nie odrywając się od ściany, a jedynie przekrzywiając głowę na bok. To były informacje, które zainteresują wszystkich najemników. Natomiast prawne przepychanki co do tego, kto zgadza się na jaki statek, czy też kto będzie po wszystkim maltretował profesora przesłuchaniami, już nieco mniej Xairanę interesowały.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

10 maja 2021, o 14:13

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

22 mar 2022, o 18:51

Poranek kąpał Prezydium w złotym blasku holograficznego słońca. Niebo wyświetlane ponad głową Emilii, odzianej w pancerz i resztki swojego sprzętu, uśmiechało się do niej znajomo. Jedynie niektóre panele na wyświetlanym obrazie odznaczały się czernią - pozostałość po ataku na Cytadelę. Ataku, o którym dowiedziała się z wiadomości i sporadycznie panikującego personelu szpitala, a z którym nie mogła się uporać, zamknięta na cztery spusty wewnątrz swojej sali.
Wypuszczona na zewnątrz, wiedziała, że nie może nacieszyć się swoją wolnością zbyt długo. Rada oczekiwała w swojej sali, a Kryik dał jej całe piętnaście minut na dotarcie ze Szpitala do Wieży Cytadeli. Zbyt mało, by wstąpić do jednego z lokalnych sklepików po kawę, czy nawet rozejrzeć się, ogarnąć wzrokiem rozmach zniszczeń, jakich doznała stacja, a z którymi nadal się nie uporano.
Rozpoznawała znajome twarze wśród niektórych obecnych w wieży zgrupowań. Niektórzy kiwali jej głowami, uśmiechając się zachęcająco, uprzejmie chowając swoje zaskoczenie jej widokiem. Inni szeptali między sobą, mało subtelnie wskazując ją swoimi palcami.
Najwyraźniej nikt nie spodziewał się, że kiedykolwiek ją tutaj jeszcze zobaczy.
Galaktyka była jednym, wielkim polem bitewnym. Widma posyłani na rubieże Drogi Mlecznej byli niczym innym, jak wysyłanymi do boju żołnierzami - a żołnierze nie zawsze powracali do domów, okryci chwałą swoich dokonań. Nikt nie rozumiał tego tak dobrze, jak politycy. Nawet, jeśli żaden z nich, odzianych w eleganckie szaty i garnitury, nie sprawował władzy nad losem Östberg, ani nie mógł się jej umiejętnościami wysłużyć, niektórzy zdawali się traktować ją niczym wyspecjalizowanego trepa - tylko takiego, którego wykorzystać mogła jedynie Rada.
Sala posiedzeń była niemal zupełnie pusta, gdy ochroniarz przepuścił Emilię w drzwiach, wpuszczając do środka. Drzewa wieży Cytadeli pięły się do góry wysoko, a ich korony szeleściły, niesione przepływem powietrza z systemów podtrzymywania życia. Przy barierkach, dostępnych dla ludności cywilnej w chwilach uroczystych, teraz stał tylko Kryik - uniesiony kilka metrów wyżej, machnął jej ręką lekko, oszczędnie, opierając się ramionami o balustradę.
Radna Irissa była sama. Stała przy swoim stanowisku, przyglądając się kobiecie, gdy ta pokonywała drogę na podwyższenie, domagając się audiencji. Odległość asari od Emilii była typowa dla każdej rozmowy z radą, ale pozostałych radnych tutaj nie było. Jej pozostanie przy swoim terminalu było więc świadomym, choć niepotrzebnym wyborem - tak jak wiążące się z tym zachowanie dystansu.
- Widmo Östberg, miło widzieć cię w formie - przywitała się dyplomatycznie, zamykając jakieś okno na swoim personalnym urządzeniu. - Jak oceniasz przebieg swojej rehabilitacji? Widmo Kryik przekazał mi, że jesteś gotowa do powrotu do służbę w trybie przyśpieszonym.
Przeniosła ku niej swoje badawcze spojrzenie.
- Czy to prawda?
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 209
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

22 mar 2022, o 22:26

Rehabilitacja i treningi mijały jej bardzo różnie. Początkowo była ekstremalnie zażenowana swoim poziomem. Czuła się słaba, wybrakowana. Zbita. Bardziej jak ofiara, niż potencjalny łowca. Gdyby miała wówczas wrócić do gry, odpadłaby w przeciągu może dwóch dni, bo dostałaby mroczków i ktoś by ją odstrzelił. Była to dla niej wizja bardzo mroczna, coś, czego szczerze się bała. Nie chodziło jednak bezpośrednio o widmo śmierci, a widmo...nieadekwatności. Musiała wrócić na swoje stanowisko, tak, jak do niej należało. Jej pracą było bycie skutecznym, inteligentnym żołnierzem i infiltratorem. Musiała więc na nowo się tym stać. Początkowo szło źle, potem nieco lepiej, a potem...akceptowalnie. Miernie. I na tym w zasadzie musiała póki co się zatrzymać.

Nowa Emilia Östberg nie była jednak odmienioną osobą. Może została sprowadzona na niższy poziom, może musiała nauczyć się wielu rzeczy od nowa, ale dalej była tą samą, zadziorną gnidą. Może teraz trochę mniej, bo czuła się źle ze sobą, a nie z innymi...ale nie tylko to się nie zmieniło. Nie zmieniło się też to, że była czujnym obserwatorem. Bardzo szybko zauważyła, że jest trzymana pod kluczem. Nawet nie miała o to pretensji, bardziej musiała zastanowić się czemu tak było. Bali się, że coś zrobi? Że jest nieprzewidywalna? Że ucieknie? Albo może, że ktoś ją napadnie i odstrzeli? Ale kto? Kto chciałby dobijać i tak już "martwe" Widmo? Czemu nie mogła wyjść? Coś musiało za tym stać. Jakaś obawa. Pytanie tylko czy o jej bezpieczeństwo, czy jej stan psychiczny. A może i to i to? Ciężko było jej stwierdzić. Obie opcje były dla niej niedorzeczne - była tak bardzo stabilna, jak wcześniej (no...może TROCHĘ mniej), a o bezpieczeństwo nie miała czemu się obawiać. Zresztą, gdyby bali się o jej bezpieczeństwo, to daliby jej ochronę...prawda? A może to Kryik był ochroną? Ciężko było stwierdzić.

To wszystko nie miało jednak teraz znaczenia. Dziś nadszedł wielki dzień. Dwudziesty piąty dzień. Wypuścili ją. Zaprosili do Radnej Irissy. Nareszcie mogła zobaczyć swoją "patronkę". Wkroczyła do sali, wchodząc na podwyższenie. Irissa stała sama, bez radnych. Ciekawe czemu ich nie było. Brak czasu? Brak zainteresowania Emilią? A może to tajna wizyta? Może powrót Emilii był projektem tej jednej radnej, a nie całej reszty?
- Miło jest mi być w formie i ponownie tu stać.- odpowiedziała jej przywitaniem, kiwając delikatnie głową z pewnym szacunkiem podwładnej do szefowej.- Zdecydowanie jestem. Rehabilitacja przeszła w miarę pomyślnie, jestem gotowa do służby.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

23 mar 2022, o 12:46

Cokolwiek stało za tym, że Irissa była w tej chwili sama, asari nie dawała po sobie poznać tego, by cokolwiek odbiegało od normy. Kryik był zbyt daleko, by Östberg była w stanie odczytać jego i tak enigmatyczny wyraz twarzy. W pustej sali, jej słowa niesione były echem, lecz nie wiedziała, czy trafią do kogokolwiek poza stojącą przed nią radną.
Irissa była dyplomatką. W tej chwili jej wyraz twarzy był uprzejmy, dłonie splotła ze sobą za plecami, słowa wypowiadała spokojnym głosem. Pokazywała po sobie kulturę i tylko jej spojrzenie zdradzało, że przygląda się Emilii bardzo uważnie, a ich konwersacja nie ma natury luźnej pogawędki.
- W miarę? - zagadnęła, wychwytując słowo, jak rysę na nieskazitelnej powierzchni jej słów. - Twoja lekarka wystawiła ci dobrą rekomendację. Nie wspominała o problemach.
Kryik odchrząknął, sprawiając, że kobieta drgnęła, unosząc wzrok na turiańską sylwetkę ponad nimi. Natychmiast pokręcił lekko głową i machnął dłonią, przepraszając za przerwanie ich konwersacji. Radna ponownie skupiła się na stojącej przed nią Emilii, lecz krótkim westchnieniem zbyła obawy, które mogła posiadać, porzucając rozpoczęty przez siebie temat.
- W związku z twoim powrotem do zdrowia, Rada zdecydowała się nie przywracać twoich przywilejów i obowiązków Widma bez uprzedniego sprawdzenia twoich możliwości. Na pewno rozumiesz, skąd wynika nasza decyzja. Sprzęt, który otrzymałaś, jest najwyższego szczebla, lecz zda się na nic, jeśli nie przywróci twojej poprzedniej kondycji bojowej - rzekła, wprost, bez cienia negatywnych emocji w głosie. Krótko, stosunkowo zwięźle, ale jednocześnie jakby podkreślając charakter inwestycji, którą była Östberg dla reszty Radnych. Skala jej obrażeń nie pozwalała im sądzić, by mogła powrócić do czynnej służby w takim samym charakterze, jak poprzednio, a choć implanty były pewną gwarancją, musieli zobaczyć na własne oczy, że była osobą, którą przyjęli na to stanowisko.
Test nie miał być godzinną konwersacją, ani kolejnymi, durnymi, rutynowymi pytaniami wypowiadanymi przez turianina siedzącego w jej sali szpitalnej. Irissa do czegoś zmierzała i nie usiłowała przedłużać, ani kazać Emilii dociekać samej.
- Wysyłamy cię na Virmir. Będziesz asystować Deriusowi w przydzielonej mu misji na tej planecie. Derius dokona twojej ewaluacji w trakcie waszego postępowania i na podstawie jego oceny, oraz twoich wyników na polu walki, podejmiemy decyzję o podtrzymaniu twojego statusu Widma - zakończyła, przyglądając się jej uważnie, badając jej reakcję. - Formalnie, nic nie zmieni się w twojej pozycji, ale muszę podkreślić, że Derius będzie dowodzącym waszej misji. Wierzę, że twoja ekspertyza i umiejętności wesprą go w tym krytycznym dla nas zadaniu.
Östberg była odsuwana na drugi plan, nawet, jeśli Irissa usiłowała jej to osłodzić swoimi słowami. Przyzwyczajona do działania w pojedynkę Emilia z pewnością nie dostałaby takiego zlecenia kilka miesięcy temu, lecz teraz nie była dawną sobą - nawet, jeśli znajome spojrzenie spoglądało na nią z lustra, radna widziała w niej potencjalną, dziką kartę.
Kartę, którą zamierzała sprawdzić pod kontrolą kogoś zaufanego.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 209
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

23 mar 2022, o 13:50

Irissa zachowywała się tak, jakby było to standardowe posiedzenie Rady, ale tym razem w bardziej kameralnym (jeśli można było tak nazwać zgromadzenie dwóch widm i radnej) gronie. Nic nie wykazywało jednak, by cokolwiek było tu nie tak, to jest, na niekorzyść Emilii. Na swój sposób chciała podtrzymywać pozory tego, że wszystko jest w porządku, dlatego, kiedy została zapytana o elaborację tego co oznacza "w miarę", bardzo szybko pozwoliła sobie się na taką, a nie inną odpowiedź:
- Nie było problemów. Przejęzyczyłam się.- przez to, że tak "dawno" rozmawiała ostatnio z Radną, zapomniała już, jak bardzo trzeba przy niej uważać na słowa, bo może wychwycić absolutnie wszystko i dojść do różnych (mniej lub bardziej trafnych) konkluzji.

Emilii nie do końca podobała się perspektywa takiej ewaluacji, jaka została zaprezentowana. Chciałaby uznania. Chciałaby usłyszeć, że już w nią zainwestowali, tu jest jej status Widma, miłego dnia życzymy. Oczywiście nie wchodziło to w grę. Nie zamierzała jednak narzekać, nie była osobą głupią. Rozumiała czemu taka decyzja została podjęta. Godziła się na to nie tylko dlatego, że był to jej jedyny wybór, ale też dlatego, że widziała się na swój sposób w butach Radnej. Gdyby to ona miała podjąć tę decyzję, będąc Irissą, zrobiłaby dokładnie to samo. Dlatego też nie oceniała.
- Oczywiście, rozumiem. Zostaje mi tylko zapytać o szczegóły i o to kiedy wyruszamy.- choć postawę miała odrobinę bardziej spiętą niż zwykle, ręka była inna, pancerz odmalowany i zrobiony na nowo, a snajperka jakieś pięć razy gorsza...Emilia była wciąż tą samą osobą. Fundamentalnie. I fakt powrotu do gry był dla niej czymś, co powodowało pewną radość. Może nie gigantyczną, bo nie wróciła jeszcze "w pełni" i jest ograniczana, ale...był to dobry start.

Nie była osobą, której łatwo było słodzić, bo dobrze wiedziała, jaki jest dokładny cel Irissy. Tu chodziło o to by odsunąć ją na dalszy plan i w razie czego mieć Kryika, który odratuje sytuację, którą ona rzekomo może spieprzyć. Niemniej, doceniała gładkie próby przekazania jej tego.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

23 mar 2022, o 14:51

Nietrudno było odgadnąć, że była tylko dobra odpowiedź na to pytanie. Irissa kiwnęła głową słysząc ją ku swojemu zadowoleniu. Obydwie wiedziały, że Östberg nie była w pozycji do żądania jakichkolwiek zmian w z góry ułożonym planie. Wypadek nie był jej winą, ba! Była poszkodowana i prawdopodobnie w każdym innym położeniu miałaby co najmniej kilka miesięcy na dojście do siebie. Ale natura jej pracy wymagała, by stanęła na własnych nogach jak najszybciej. Jakby na to spojrzeć, test był również dla niej przysługą - zdjęciem z niej jarzma potencjalnego błędu, który mógłby kosztować ich całą operację, lub znów jej życie. Rada chroniła swoje inwestycje tak samo, jak chroniła powodzenie swoich misji.
- Odkąd został odkryty, Virmir pozostał niestabilnym politycznie regionem. Zbyt wiele organizacji Terminusa i rządów rościło sobie do niego prawa, czyniąc kolonizację niemożliwą. Ale od czasu wybuchu nuklearnego w wojskowej bazie sprzed dwóch laty, sytuacja ulega zmianie - sięgnęła do terminala stojącego przed sobą. Kliknęła jeden z przycisków, wywołując duży hologram, który uniósł się nad przepaścią, jaka dzieliła dwie kobiety. Obraz tropikalnego świata był niewinny - Virmir z daleka przypominał piaszczysty raj i wyłącznie osoby, które chciały wylądować na jego powierzchni, dowiadywały się wystarczająco dużo, by zburzyło im to obraz ich idealnych wakacji. - Wyłoniły się cztery, większe ugrupowania, które przejęły kontrolę nad terenami planety pozostałymi w zielonej sferze życiowej. Tymi, które interesują nas najmocniej. Otwiera to Cytadelę na nowe perspektywy pertraktacji pokojowych.
Musnęła palcem terminal, a planeta obróciła się lekko wokół swojej osi. Zaznaczone na nim miejsce eksplozji bomby jądrowej, której użyto do wysadzenia bazy wojskowej Sarena przed dwóch laty, połyskiwało czerwienią razem z obszarem niebezpiecznego promieniowania rysującym się wokół. Nie był on wielki, tak, jak spodziewano się początkowo - przypominał obszar po detonacji pierwszej w historii ludzkości bomby jądrowej w czasie drugiej wojny, w odmętach dalekiej przeszłości, o której wspominano w Ziemskich szkołach.
- Weszliśmy we wstępne porozumienie z jedną z grup. Waszym zadaniem będzie zbadanie sytuacji na planecie, skomunikowanie się z waszym kontaktem i ocenienie, czy kolonizacja planety stanie się możliwa. To wrażliwa misja, ale, cóż... To Trawers Attykański, a my próbowaliśmy dyplomacji na tej planecie wielokrotnie. Cokolwiek tam się stanie, wierzę, że podejmiecie najlepszą decyzję - dodała oględnie, po czym skinęła ręką w stronę stojącego wyżej Kryika. - Widmo Kryik będzie miał dla ciebie wszystkie, konkretne informacje, bo został już poinformowany o szczegółach operacji. Pozostawiam mu wdrożenie ciebie.
Irissa sięgnęła do swojego omni-klucza, sprawdzając na nim jedną rzecz, nim znów uniosła spojrzenie na Emilię.
- Ze swojej strony, chciałabym powitać cię ponownie na służbie. Drobny upominek został dostarczony do twojego mieszkania. Zabierz go, nim wyruszycie na Virmir - dodała, uśmiechając się lekko. Mod do omni-klucza czekał cierpliwie, zapakowany w formie prezentu.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 209
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

23 mar 2022, o 15:16

Wszyscy tu obecni zdawali sobie sprawę z sytuacji Emilii. Wszyscy wiedzieli, że jest tu na doczepkę, że trzeba w ogóle sprawdzić ile zostało jej praktycznych zdolności i czy jest stabilna psychicznie i czy nadaje się do swojej pracy już teraz, czy będzie nadawała się później, lub czy będzie się nadawała w ogóle. Podtrzymywali jednak we trójkę pozory, każdy zachowywał się tak, jakby wszystko było w miarę w porządku. Trochę jakby wypadek Widma był czymś o mniejszej skali, bardziej jakby się przeziębiła, i wracała po urlopie. Jasne, mówiono o ograniczeniach, przywracaniu statusu, ale Irissa wyjaśniała to wszystko bardzo grzecznie, dyplomatycznie, bez zbędnego wbijania szpilek i podkreślania, że Östberg była nieadekwatna.
Było to coś, co bardzo doceniała. To zgrywanie pozorów, nawet jeśli znała jego prawdziwą naturę, ułatwiało jej nieco to wszystko. Czuła się trochę bardziej...w swoim żywiole.

Słuchała tego wstępnego briefingu raczej uważnie. Oczywiście wiedziała jaka była sytuacja na Virmirze, przynajmniej ta sprzed paru miesięcy. Taka jednak była już natura briefingów ze strony Rady i wszystkich przełożonych. Wyjaśniali sytuację tak, jakby żołnierz słyszał o tym pierwszy raz w życiu i wyjaśniali najbardziej podstawowe podstawy, tak, aby postronny obserwator czasem nie miał problemu ze zrozumieniem tego, co było mówione. Szybko pojawił się temat nuklearnej eksplozji na placówce. Cholerny Shepard...gdzie nie pójdzie, tam zastaje jego wpływ.
Ale najwidoczniej cały ten rozpierdol sprzed paru lat mógł jeszcze się na coś przydać. Może uda się zrobić coś przydatnego z planetą, która wcześniej była uznawana za raczej niedostępną dla szeroko pojętych interesów Rady. Na swój sposób podobało jej się to, że dostaje zadanie potencjalnie ważne. Czuła się tak, jak wcześniej. Ważne zadanie dla ważnej osoby.
- Zrobimy co w naszej mocy. - oznajmiła po chwili spędzonej na analizowaniu przekazanych jej na szybko informacji. Resztę dostanie od Kryika, zapewne w drodze na miejsce.

Upominek? Spodziewała się wszystkiego, tylko nie upominków. Może Irissa chciała ułatwić jej powrót do służby, może nie wierzyła w jej zdolności i chciała upewnić się, że cokolwiek, co dostanie, ułatwi Emilii życie, a może po prostu chciała jej posłodzić?
Nieistotne. Było jej miło.
- Dziękuję.- sekundowy uśmiech zawitał na jej twarzy, a chwilę po nim, wystąpiło skinienie głową.- Jeśli to już wszystko, to będziemy chyba wyruszać. Czas nagli. Dziękuję jeszcze raz za briefing.

Wyszła zapewne z sali, jeśli nie została zatrzymana, po drodze pozwalając sobie zagadać do swojego nowego towarzysza, czy też przełożonego. Wolała raczej myśleć o nim jak o towarzyszu, choć oczywiście zdawała już sobie sprawę z tego, że jest tu wyższy "rangą". Nie wiedziała jakie ma doświadczenie i ile służy, ale zakładała, że parę miesięcy temu byłaby mu równa, jeśli nie lepsza od niego.
- Chcę, byś wiedział, że raczej rzadko pracuję w duecie.- oznajmiła to tonem raczej neutralnym, ale nie była to ani przechwałka, ani stwierdzenie, że jest taką mroczną samotniczką, i w ogóle nie nadaje się do współpracy. Bardziej chodziło o to, żeby faktycznie to wiedział. Nie będzie pewnie w stanie instynktownie przewidywać jego ruchów. Będą musieli sensownie się komunikować.- Zakładam, że wiesz już wszystko co musisz o moich bojowych zdolnościach, ale ja nie wiem o twoich. W czym dokładnie się specjalizujesz?- pytanie to, wydawało się, jest bardzo celne i sensowne. Jeśli mają współpracować (czy tam on ma dowodzić nią), to muszą wiedzieć co są w stanie zrobić. Jakie zdolności mają. Jak mogą najlepiej się uzupełniać.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

24 mar 2022, o 01:00

Irissa skinięciem głowy pożegnała się z ich dwójką. Kryik nie potrzebował wiele więcej, by skierować się do wyjścia - był tutaj być może dla zwykłej formalności, a może by okazać swój profesjonalizm lub odpowiedzieć na pytania, jeśli którakolwiek z nich by jakieś do niego miała. Gdy Emilia zasugerowała, by ruszyli w drogę, zwyczajnie oderwał się od barierki, przy której stał, znikając poza zasięgiem jej wzroku by zejść z trybun.
- Dobrze więc - odrzekła radna, odsuwając się nieco od swojego terminala. Ruchem dłoni wygasiła obraz planety wyświetlany pomiędzy nimi, a Horyzont zniknął, pozostając jedynie w formie celu na drodze Östberg. - Zakończmy to spotkanie. Kryik będzie zdawał raporty z waszej operacji i oczekuję pierwszego po przybyciu na planetę - dodała, zerkając w stronę miejsca, w którym stał wcześniej, ale widząc, że mężczyzny nie było, westchnęła lekko.
Obróciła się z powrotem w kierunku Emilii i ukłoniła lekko, uprzejmie.
- Powodzenia dla was obojga.
Przyglądała jej się, gdy Widmo obróciło się w stronę wyjścia i ruszyło w dół platformy przeznaczonej dla gości rady. Mogła czuć na sobie ten palący wzrok Irissy, trwający tak długo, aż nie opuściła Sali posiedzeń.
Na zewnątrz znalazła bez problemu Kryika, który właśnie docierał do drzwi, którymi przed chwilą przeszła. Kiwnął jej głową na powitanie, choć widzieli się przed chwilą.
- I wzajemnie - odparł, odrobinę z przekąsem. Dłonie schował w kieszeni skórzanej kurtki, wzrokiem odbiegając na moment na otaczające ich drzewa. Teraz, gdy niepozornie opuścili sali, Emilia nie wzbudzała już takiej sensacji jak wtedy, gdy weszła do budynku po raz pierwszy. Życie toczyło się swoim trybem, a politycy śpieszyli się w swoje strony, ignorując ich niemal całkowicie. - W teorii nie lecimy tam z nikim się bić. Walczę w pierwszych liniach. Liczę, że będziesz mnie ubezpieczać, jeśli wszystko pójdzie w cholerę.
Przeniósł wzrok w jej stronę, mierząc go nią z góry na dół. Podobnie jak dla Irissy, tak i dla turianina Emilia była dziką kartą, po której nie wiedział, czego miał tak właściwie się spodziewać. W przeciwieństwie jednak do oddalonej od nich radnej, ukrytej w objęciach swojej bezpiecznej, wygodnej wieży, to on miał zawierzyć swoje życie w dłonie Östberg licząc, że nadaje się do służby.
- Czy masz jakiś problem z wykonywaniem moich rozkazów? - spytał wprost, szczerze, ale też nieco oschle. - Powinniśmy wyruszyć jak najszybciej. Mój statek czeka w doku, jak dużo czasu potrzebujesz, by się zebrać? - dodał, zadając pytanie za pytaniem.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 209
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

24 mar 2022, o 15:45

Choć nie lubiła z zasady bycia podwładną Kryika, to szybko doceniła, że to nie ona będzie musiała zdawać Radnej regularne raporty. Krzyż ten spadł na jej nowego sojusznika i był to jeden z niewielu plusów tej sytuacji. Choć narzekała sobie w głowie, raczej nie zamierzała dawać upust frustracji na głos, była na to zbyt...dumna? Profesjonalna?
Bardzo szybko opuściła salę, żegnając się z Radną kolejnym (drugim chyba) skinieniem głowy, w zamian za jej ukłon. Wolała szybko usunąć się z miejsca wydarzeń, czuła bowiem, że Irissa patrzy na nią. Gdyby jej wzrok miał palić, to prawdopodobnie Emilia miałaby już bardzo dużą dziurę w plecach.

Przywitała Kryika w taki sposób jak pożegnała Radną, pozwalając sobie podeprzeć się o jakąś barierkę, czy ścianę, gdy weszli w najbardziej nieformalną konwersację, jaką kiedykolwiek mieli (czyli rozmowę czysto związaną z pracą, ale bez dodatkowej armii oficjeli, Radnych, lekarzy, czy polityków). Dostała bardzo szybką wypowiedź dotyczącą jego zdolności bojowych. Uznała ją za wystarczającą, nie potrzebowała teraz wielkiego wykładu dotyczącego tego, co umie Kryik, a czego nie.
- To dobrze, będziemy się w miarę uzupełniać. Wolę być parędziesiąt albo paręset metrów od celu, powinniśmy się dogadać w tej kwestii.- "jak Naelea", pomyślała. Nie wątpiła w bojowe zdolności Kryika. Jeśli był Widmem, musiał być co najmniej ponadprzeciętnym wojownikiem, a jeśli był kimś walczącym bardziej bezpośrednio, to już w ogóle mogą tworzyć duet idealny...jeśli się dogadają. Wyciągnęła szybko paczkę papierosów, pozwalając sobie na wyjęcie jednego.- Mam nadzieję, że to nie problem...?- zerknęła na niego, jakby licząc na aprobatę lub przynajmniej brak dezaprobaty. Jeśli będzie chciał, podzieli się papierosem i mu go odpali. Sama wyciągnie zapalniczkę i zapali sobie jednego.- Teoretycznie nie chcemy walczyć, ale znając życie, i tak na tym się skończy. Nigdy nie wiadomo.- wyjaśniła skąd w ogóle padło pytanie, choć w zasadzie nie musiała. Oboje byli w tej samej branży, wiedzieli jak wygląda ich funkcjonowanie. Chyba wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że do strzelanin dochodziło częściej niż by się chciało.

Zapytana o problem z wykonywaniem rozkazów, musiała chwilkę się zastanowić. Minęły może ze trzy, cztery sekundy. Musiała dobrze wyartykułować odpowiedź:
- Nieszczególnie. Rozumiem moją pozycję i nie powątpiewam w twoje zdolności. Ale mam nadzieję, że szybko docenisz mnie bardziej jako partnera i sojuszniczkę, niż podwładną.- mogła przyjmować od niego rozkazy, ale zależało jej na tym, by szybko zbudować sobie pozycję w jego oczach. Być kimś, chociaż nieformalnie, na równi.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

28 mar 2022, o 23:07

Kryik skinął głową w jej stronę, wyraźnie pokazując, że nie miał nic przeciwko jej papierosom, choć jednocześnie nie był zainteresowany wzięciem dla siebie jednego. Wskazał jej ruchem dłoni długą drogę do windy, która wyprowadzi ich z wieży Prezydium na zewnątrz. Powoli, nieśpiesznym, spacerowym krokiem r uszyli przed siebie, pod fioletowymi kwiatami otaczających ich drzew. Atrium wyglądało zjawiskowo.
- Nie zamierzam traktować cię jako podwładnej - zapewnił ją, ale dostrzegła, że ostrożnie dobierał swoje słowa. - Rada jest... ostrożna. Może przesadnie, nie mi to oceniać, szczególnie w tym miejscu - dodał z lekkim rozbawieniem, wskazując dłonią ich otoczenie.
Wieża być może była piękna, ale nie należała do miejsc dyskretnych. Nawet, jeśli tylko sporadycznie mijali cywilnych dyplomatów czy innych polityków nietrudno było założyć, że ściany tutaj miały uszy i nic istotnego nie umknie znajdującej się niedaleko radzie. Kryik zerknął na Opiekuna niestrudzenie pracującego nad naprawą jednego z paneli uszkodzonych w ostatnim ataku na Cytadelę. Ciężko było określić, czy stworzenie również zaliczało się do tych podsłuchujących, czy nie.
- Ale tak zupełnie szczerze, jak się czujesz? - spytał, zwalniając lekko gdy dostrzegł, że nieco za szybko docierają do wyjścia i taksówki, która poniesie ich w inne miejsca. Obrócił głowę w jej stronę, przyglądając jej się świdrującym spojrzeniem. - Masz chronić moich pleców. Nie kupuję pierdolenia, że wszystko jest zajebiście, jakby nic się nie stało i jesteś gotowa na wszystko. Irissy takie teksty się podobają, ale mnie martwią.
Derius mówił wprost - przynajmniej teraz. Również miał swoje maski, z których skrzętnie korzystał tu i ówdzie, ale teraz, gdy dotarli do wąskiego korytarza wyjściowego z wieży, w którym nikogo nie było na horyzoncie, dość wyraźnie oczekiwał od niej czegoś innego, niż krótkiego, pewnego siebie jest dobrze, świetnie wręcz.
Wsunął dłonie w kieszenie kurtki, opierając się o barierkę przy samej windzie. Powinni ruszyć jak najszybciej, ale w perspektywie czekającej ich podróży międzygwiezdnej, kilka minut w te lub wewte niewiele zmieni w kontekście sukcesu ich misji.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 209
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

29 mar 2022, o 03:01

Szła za Kryikiem powolnym krokiem. Nawet podczas spaceru musiała jednak wyglądać nieco...inaczej. Gdy mogła, starała się prezentować jako osoba z wyższego stanu. Spoza przyziemnych sprawek. Jej krok był bardziej zdecydowany, jej ręce zwykle splecione za plecami (w tym wypadku jedna trzymała papierosa), a chód, choć wolny, sprawiał wrażenie pospiesznego. Mimo wszystko, mimo tego wypadku, kłopotów, "miłej" pogawędki z Kryikiem i misji, ta cecha jej została. Ta taka...wyższość? Ciężko było to określić, lecz gdy patrzyło się na Emilię, to wiedziało się, że ma tę cechę.

Turianin nie miał problemu z jej paleniem, więc odpaliła sobie jednego. Wysłuchała go raczej czujnie. Poczuła chyba nutkę wdzięczności z powodu jego wypowiedzi.
- Pewnie postąpiłabym tak samo. Rozumiem, że musicie brać pewne, hm, środki bezpieczeństwa. Nie jestem głupia, wiem ile szło na mnie pieniędzy i wysiłku.- miała tu oczywistą rację. Rada zainwestowała w nią bardzo dużo i chcą w bardzo, BARDZO bezpiecznych warunkach sprawdzić czy inwestycja ta wciąż się opłaca. Wszystko to dla niej. Dla Emilii Östberg. Może była trochę zbyt narcystyczna, ale dobrze wiedziała, że w tym wszystkim chodzi o nią. Nawet w tej misji. Jasne, chodziło o wykonanie zadania, ale dobrze wiedziała, że to jest jej test. Jej własny. Sprawdzian jej starych i nowych zdolności i cech. Musiała udowodnić im, że jest coś warta. Dali jej gigantyczny kredyt zaufania i oczekiwali jak najszybszej spłaty. Musiała też oczywiście podkreślić, że nie jest głupia. Mogła przy tym zabrzmieć trochę zbyt defensywnie, ale to dlatego, że był to trochę drażliwy temat.- Niemniej, dzięki.- dodała po chwili, by zmiękczyć wypowiedź, ale też jasno zakomunikować, że to docenia. Nie tyle co dla jakiegoś strategicznego poprawienia relacji, co po prostu, by wiedział.

Głośne westchnięcie było pierwszą rzeczą, którą wydała z siebie, gdy padło kolejne pytanie o to jak się czuje. Rozumiała skąd przychodziło, ale nie poprawiało to jej niechęci do odpowiadania. Niemniej wiedziała, że z tej konfrontacji nie ucieknie.
- Nieszczególnie należę do sortu dzielącego się emocjami.- powiedziała po chwili ciszy. Nie była słaba, nie zamierzała się nad sobą użalać. Żałosne i niewarte uwagi osoby tak robiły. Ona taką nie była. Była wszystkim, ale nie słabeuszem. Potrzebowała chwili na parę buchów z papierosa.- Ale ten raz będę szczera. Ciężko jest się obudzić po paru miesiącach operacji, bez swojej głównej ręki, z rozjebanymi strunami głosowymi, większością kości i ogólnie...wszystkim, a potem stwierdzić, że jest okay. Myślę, że radzę sobie najlepiej jak się da, i to musi wystarczyć. Nie jest idealnie, musiałam na nowo uczyć się rzeczy, które były dla mnie oczywiste. Byłam bardzo bliska perfekcji, teraz się mocno, MOCNO cofnęłam. Ale jeśli pytasz o moją gotowość bojową, powinnam dać radę. O gotowość psychiczną? Nie martw się, stres do mnie nie dociera.- to ostatnie nie do końca było przechwałką. Bardziej faktem. Miała tyle nawyków, że nie zrobi niczego głupiego. Zmusiła się jednak do mocnego wyznania, teraz, przed tą windą. Wyznania, że nie było tak dobrze, jak by mogło być. Nie czuła się silna. Nie czuła się odbudowana. Nie była kompletna. Części, które zostały zniszczone w wybuchu rafinerii zostały zastąpione czymś...nowym. Czymś co nie pamiętało wszystkich doświadczeń Emilii. Czymś, co dopiero musi nauczyć się wszystkiego od nowa. Czuła się trochę...zagubiona? Jak dziecko we mgle, nawet jeśli powoli uczyła się podczas rehabilitacji od nowa, a nawyki powracały.

...dalej nie było idealnie. Była za daleko perfekcji. Stał przed nią jej największy strach - bycie mierną.
- Wybacz za wybuch, trochę to we mnie siedziało.- dodała po chwili. Maska bardzo szybko wróciła na miejsce. Była profesjonalna i chłodna po raz kolejny.- Nie martw się, na misji cię nie zawiodę. Powinniśmy stanowić skuteczny duet.- była o tym przekonana. Była gorsza, niż kiedyś, ale dalej stanowiła kompetentne wsparcie. Nawet jeśli może być przebijana pod względem zdolności fizycznych przez Kryika, tak dalej ma swoje doświadczenie i wiedzę. Tego nikt jej nie odbierze. Nie miała jeszcze żadnych zaników pamięci...chyba.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

29 mar 2022, o 14:24

Ciężko było określić możliwości Emilii teraz, po operacji. Jej wciąż osłabione ciało było jednocześnie wzmocnione implantami i tylko ona, oraz jej załoga oddziału medycznego w Huercie wiedzieli, że ta technologia była przymusem - jej jedynym wyjściem. W przypadku wszystkich innych osób, które decydowały się na wszczepy, było to bardziej zachcianką bogatych biznesmenów, inwestycją prywatnych kontaktorów czy nielegalnymi ulepszeniami najemników z Omegi, obsługiwanych przez podejrzane kliniki. W erze, w której medycyna pozwalała na niemal wszystko, kosztując pacjenta jedynie poświęcony przez niego czas, im planty na swój sposób były wyznacznikiem statusu, który wpasowywał się do naturalnej maniery, która pozostała z Emilią nawet po wypadku.
Ona wiedziała, że jej choroba odebrała jej luksus wyboru, czyniąc z ulepszeń przymus, a nie przywilej. Ale nikt poza nią w tej wieży, przyglądający się im z daleka lub mijający wcześniej w drodze do windy nie miał tej świadomości. Nawet nie mogła określić, na ile świadom był tego Derius. Może widział ją jako ogromną inwestycję Rady, której wartościowość miał sprawdzić na Virmirze.
- Perfekcja jest względna. Implanty często oferują więcej niż mięso i kości - przyznał po krótkiej chwili milczenia. Wyraźnie docenił jej szczerość, kiwając jej lekko głową, gdy skończyła. - To może być najgorsze, co mogło cię spotkać, albo najlepsze. Najwyraźniej przekonamy się o tym oboje na miejscu.
Uśmiechnął się do niej lekko, dostrzegając pewna ironię tej sytuacji. Oboje zapewniali Irissę, że wysłanie ich dwójki tam było dobrym pomysłem, a Emilia jest gotowa do drogi, ale poza pewnością siebie ich obojga chowała się niepewność tego, co przyniesie im wspólna walka na obcym terenie.
- Mój statek jest w doku L462. Nie musisz się śpieszyć, ale nie każ mi na siebie za długo czekać - poinformował ją, przesyłając koordynaty na jej omni-klucz. Dok był położony w tej lepszej, uprzywilejowanej części, poza dostępem publicznym, ale jej przepustka umożliwiała jej wejście. - Na miejscu cię wdrożę w to, co mamy tam do zrobienia.
Sięgnął do panelu szybkiej taksówki, wzywając pierwszy pojazd. Gdy taksówka zatrzymała się przed nimi, wpuścił do niej Emilię, wiedząc, że musi jeszcze zebrać swoje rzeczy i przygotować - a on miał do doków bliżej.
Kryik był na swój sposób enigmą. Gdy znajdując się sama zerknęła do extranetu szukając głośnych nagłówków z jego nazwiskiem, głoszących o osiągnięciach wielkiego Widma, nie znalazła ani jednego napomnienia o jego odznaczeniach. Z reguły o każdej osobie pracującej dla Rady była choćby wzmianka, ale o nim nie było nawet krótkiej wzmianki o jego mianowaniu. Zupełnie tak, jakby mężczyzna nie istniał, choć Irissa wyznaczyła go do opieki i nadzoru Östberg, i tej dość istotnej politycznie misji.
Gdy drzwi promu się za nią zamknęły, pojazd pomknął w kierunku jej mieszkania.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [WIEŻA CYTADELI] Sala Posiedzeń Rady

8 gru 2022, o 16:31

Odnalezienie stoiska z kawą nie zajęło im wiele czasu - jedynie dobranie odpowiedniej, według kompozycji, okazało się większym wyzwaniem. Prezydium chowało w sobie zbyt wiele kultur, by mogli zamówić cokolwiek i otrzymać za garść kredytów dwa kubki czarnego, pobudzającego napoju. Każde ziarna pochodziły z innego miejsca galaktyki i niektóre nie przypominały wcale kawy, którą Emilia znała z Ziemi, a coś zupełnie innego i obcego. Derius wybrał dla siebie coś z Palavenu, co okazało się być zielone w kolorze i nie pachniało absolutnie ani jak kawa, ani herbata dla człowieczego węchu, ale biorąc pod uwagę jego wyraz twarzy gdy upił łyka, wydawał się dość zadowolony ze swojego wyboru.
Z braku innych opcji, gdy obydwoje mieli w dłoniach kubki, ruszyli w stronę Wieży Cytadeli, chcąc przeczekać resztę tego czasu już w odpowiednim miejscu. Prezydium było dość chaotyczne - ludzi było mniej niż zwykle, a wokół wszędzie krzątali się funkcjonariusze SOC. Niektóre sektory były odgrodzone od pozostałych, a publika nie miała do nich wstępu. Gdy Kryik zatrzymał jednego z policjantów i spytał go wprost, co się stało, usłyszeli, że miał miejsce kolejny atak terrorystyczny.
Ale nie wiedzieli tylko, jak duży, ani kto był zamachowcem.
- Znikamy na kilka dni a tu już jakaś paranoja się odpierdala - mruknął, pokazując innemu policjantowi swoje upoważnienie Widma. Dostęp do Wieży Cytadeli okazał się zablokowany, a całość odgrodzona dwoma rzędami policyjnej taśmy i piątką uzbrojonych, opancerzonych funkcjonariuszy łypiących na nich spode łba. - Zajebiście.
Gdy przedarli się przez te zapory, trzymające ich z dala od budynku, wyszli na pobojowisko, którego ślady ścierała teraz ekipa sprzątająca. Gdzieniegdzie, na podłodze zostały rysy, stłuczenia czy ślady sadzy, ale dopiero po chwili dostrzegali ton, w którym odbarwiło metal.
Sprzątano krew.
Musiało jej być tutaj wiele, bo choć podłoga z daleka wydawała się względnie czysta, dzierżone przez obitych w kombinezony pracowników mopy nadal były brudne, różowe.
- Zakładam, że to stąd nasza kolejka do Irissy - mruknął pod nosem Kryik, gdy weszli do środka. Atrium było zupełnie puste i mogli bez przeszkód zawołać dla siebie windę, a z niej trafić do korytarza prowadzącego do sali posiedzeń rady. Tutaj krzątało się nieco więcej osób, choć nikt nie zawracał sobie głowy ich dwójką, gdy zajęli miejsce na jakiejś ławce pod drzewem o płatkach różowej barwy.
Derius upił łyk swojego napoju, milcząc przez chwilę.
- To ciebie spyta o przebieg misji - ostrzegł ją. - Mnie potem spyta o to, jak sobie poradziłaś, ale kiedy już nie będzie cię tutaj.

Wróć do „Krąg Prezydium”