Prezydium to obszar wewnętrznej strony pierścienia łączącego okręgi. Znajdują się tutaj ambasady ras uznających zwierzchnictwo Cytadeli, a także wiele sklepów, lokalów rozrywkowych czy drogich mieszkań, na które pozwolić sobie mogą najbogatsi. Znajduje się tu także Wieża Cytadeli.

Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Port Kosmiczny Cytadeli

22 lut 2022, o 01:47

Gdy już dotarła na miejsce, Hearrow był w trakcie swojej długiej konwersacji z pracownicą portu. Nie wtrącała się i nie zamierzała mu przeszkadzać, stanęła jedynie obok niego, a pierwszą oznaką jej obecności, oprócz ówczesnych kroków, było ciche westchnięcie, dzięki któremu podporucznik mógł już w pełni wykryć, że to właśnie ona. Nie narzucała się, nie miała zamiaru się wtrącać, nie przerywała mu jego "własnej" części dochodzenia, cierpliwie po prostu zaczekała aż skończy swoją konwersację, przy okazji wypalając jednego papierosa z paczki, by w końcu móc oficjalnie przywitać go lekkim skinieniem głowy i przedstawić swoje znaleziska. Gdy już dostrzegł jej przybycie, zdjęła swoje słuchawki i zgasiła odtwarzacz, który lekko zwisał jej przy pasie, po czym włożyła go do torby i cicho odetchnęła.

- Tak jak pisałam, straszliwie nużący cel. Brak dyscyplinarek, brak osiągów, brak solidnych rekomendacji, "poprawne" wyniki...- zaczęła wymieniać, licząc wszystkie określenia na palcach, by zwizualizować Marshallowi to jak bardzo nudny był jego były kolega.- Aż dziwne, że Turianie z nim współpracowali. Z taką...miernotą.- Emilia miała bardzo dużo szacunku do Turiańskiego wojska, uważała ich za bardzo porządną armię i dziwiło ją, że chcieliby kogoś takiego jak Nico wśród swoich. Nie zamierzała jednak dawać temu większego upustu, ot, po prostu zanotowała to sobie w głowie i wspomniała o tym swojemu "partnerowi". Dalej nie do końca zaakceptowała to, że ma go traktować w miarę na równi, ale była zbyt profesjonalna by wyrażać swoje niezadowolenie w czymś więcej niż pasywnej agresji i lekkich docinkach. Widmom nie przystoi być irytującymi i nietaktowymi.- Za to ma potencjalne uzależnienie od hazardu, możliwe, że przejebał jakąś ekstremalnie dużą sumę i teraz musi sobie odrobić, ewentualnie ze względu na to uzależnienie spróbował odstrzelić Chorrisso, znaczy, inne Widmo. Może biedny chłopczyk wpadł w złe towarzystwo? Zaoferowali, że spłacą mu długi, jeśli zrobi co chcą? Albo przez przypadek sprzedał jakieś informacje i naraził tym Widmo? Oczywiście to już bardzo luźne konkluzje, nie sugeruj się nimi, Hearrow. Za daleko skaczę myślami.- wzruszyła ramionami. Hearrow mógł zauważyć, że gdy wspominała o Widmie, w jej głosie widać było nieco więcej emocji. Na swój sposób utożsamiała się z ofiarą wypadku. Danie upustu emocjom widocznie dało się też wykazać poprzez ironiczną wspominkę o złym towarzystwie. Widocznie sięgała po tego sortu humor by przykrywać jakieś emocjonalne niedoskonałości. Pod koniec jednak lekko się skarciła i przy okazji pouczyła mężczyznę, by nie wymyślał sobie za dużo. Sama miała z tym lekki problem, była za bardzo hop do przodu w swoich śledztwach. Często miała przez to rację, ale nie powinna mieć. Znaczy, prawie zawsze ją miała (była w końcu Emilią Östberg), ale była spora szansa, że tak nie było. Za duża szansa.

Oczywiście wszystkie te informacje zdradziła w raczej ustronnym miejscu, nie mówiąc o tym przy ludziach, a bardziej w windzie, po drodze, gdzie nikt raczej nie mógł słuchać. Zachowała też konspiracyjny ton, nie zamierzała ot tak mówić co jej ślina na język przyniosła.

Gdy już dotarli do Melanie Russo, a raczej przed jej biuro, na informację, że ma zaczekać jedynie delikatnie odetchnęła. Rozumiała to. Nie miała z tym szczególnego problemu, ale jakaś jej część miała dosyć czekania. Była jednak cierpliwa - jako snajper musiała być.
Dlatego zaczeka i pięć minut. I dziesięć. I piętnaście. Tyle ile trzeba.
- Kawę? Bardzo chętnie. Ale czarną. Bez cukru, bez mleka, szanujmy się.- poprosiła o w zasadzie jedyną kawę jaką piła. No, może czasem zdarzało jej się pić latte - kiedy była młodsza, ładniejsza i mniej mordercza, czasem dostawała latte z serduszkiem. Nawet było jej wtedy miło.

W końcu weszła do środka biura. Ręce lekko za plecami, dłonie splecione, ze skupionym spojrzeniem analizującym Russo.
- Panno Russo.- przywitała ją, także, skinieniem głowy. Paliła w pomieszczeniu. Stres? W sumie by ją to nie zdziwiło, ona sama popalała...i właśnie skarciła się za kolejną szybką, pseudo-detektywistyczną konkluzję. Mogła palić bo uzależniła się dawno temu, mogła palić bo chciała, albo mogła palić "dla stylu". To nie miało znaczenia i nie powinna była się nad tym zastanawiać.- Mamy kilka pytań dotyczących Nico de Silvy, jak mniemam, byłego...kochanka? Chłopaka?- to było pierwsze pytanie, zręcznie przykryte chęcią doprecyzowania kim dokładnie dla niej był.

Emilia nie miała zamiaru, brzydko mówiąc, pierdolić się w tańcu. Była grzeczna, miała w miarę porządne maniery, potrafiła się zachować, ale jednocześnie nie zależało jej szczególnie na konwenansach. Nieważne kim była zastępczyni dyrektora do spraw imigrantów, ona miała tu wyższą pozycję społeczną i nie zamierzała udawać, że tak nie jest. Nie sprawiło to oczywiście, że będzie zachowywać się jak świnia, ot, po prostu zrobi to, po co akurat przyszła.
- Chciałabym wiedzieć jak długo trwała wasza relacja, jak wyglądał jej przebieg, oraz jak się zakończyła, w jakich okolicznościach, i dlaczego dokładnie.- Östberg była osobą na swój sposób niezłą w rozdawaniu informacji. Nie zamierzała mówić po co chce to wiedzieć, czego dokładnie chcą od jej byłego oraz co on zrobił, za co jest poszukiwany i tak dalej. Nie wiedziała jakie są między nimi relacje. Może rozstali się w kłótni, może w zgodzie, a może ma do czynienia z kochankami spod rozbieżnych gwiazd i jeśli powie, że szukają go jako dezertera, to będzie chciała go ostrzec. Nie można było ryzykować. Emilia niegdyś lubiła ryzykować, teraz...? Teraz średnio było ją na to stać. Każdy jeden błąd mógł utrudnić jej misję, która i tak była cięższa ze względu na jej braki w zaopatrzeniu, sprzęcie oraz medyczny, okropny epizod.
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

25 lut 2022, o 21:59

Odwrócił lekko głowę na subtelne, aczkolwiek wymowne westchnienie i zarejestrował obecność Emilii w porcie jednocześnie kontynuując rozmowę z funkcjonariuszką. Kiedy zdobył już wszystkie potrzebne dane, przeprosił skinienem głowy i cichym mruknięciem Widmo i odbył jeszcze kolejną, długą, nużącą i niesamowicie upierdliwą rozmowę z liniami, którymi w podróż udało się jego alter ego. Wreszcie kiedy było już po wszystkim wrócił do Emilii.
- Nudny żołnierz, bez skazy na honorze - skomentował nie siląc się nawet na żadne dodatkowe aforyzmy. Przyjął do wiadomości, że Östberg najwyraźniej liczyła na dużą dawkę adrenaliny albo chociaż przeżycie jakiejś przygody podczas łapania zbiega, ale jak widać akta Da Silvy ją rozczarowały. Hearrow wiedział, że tak będzie, to znaczy nie spodziewał się takiego podejścia Widma, ale wiedział że w aktach Nico raczej nie pojawią się spektakularne osiągnięcia czy to pozytywne czy negatywne. Ot, zwykły, prosty żołnierz.
Jak ja. Pomyślał, ale nie podzielił się tym przemyśleniem na głos.
- Wygląda na to, że turianie to też miernoty - wzruszył ramionami jakby to zdanie nie miało dla niego kompletnie żadnego znaczenia. Nie miał pojęcia kim w mniemaniu kobiety należało być, aby nie być miernotą ale miał poważne obawy że on sam ową miernotą był. Cokolwiek to znaczyło.
- Spójrz tutaj - wskazał Östberg nagranie z monitoringu, które dostał od funkcjonariuszki w porcie, jednocześnie przesyłając je na omni-klucz Widma. - Tutaj, na samym końcu. Widzisz? Jakby ten ktoś doskonale wiedział jak pracują kamery i gdzie łapią obraz. Może to być przypadek, a może nie. Warto się temu przyjrzeć.
Ruszył za Emilią w stronę gabinetu Russo. Nigdy wcześniej nie miał przyjemności z kobietą Da Silvyz zresztą Nico mało kiedy wspominał o swoim życiu romantyczno-erotycznym co zazwyczaj w kręgu żołnierzy było dość popularnym tematem. Marshall zresztą również o tym nie rozmawiał, tak więc Arrow uznał to za rzecz mało ważną, jednak może w pewnych kręgach należałoby to wziąć pod uwagę. Bez słowa podążał za Östberg docierając wreszcie na miejsce. Po drodze niezbyt był rozmowny, zresztą w głowie analizował wszystkie otrzymane do tej pory informacje. Miał nieodparte wrażenie, że na Cytadeli tracą czas, a Da Silva już mógł cztery razy przylecieć i opuścić Omegę. Arrow nigdy nie należał do ludzi cierpliwych, ale w tej kwestii postanowił oddać całą inicjatywę Emilii. W końcu wiedziała co robi. Chyba.
- Poproszę. Z mlekiem - zaakcentował uśmiechając się pod nosem na wcześniejsze słowa Östberg. - I cukrem.
Temat dodatków do kawy wydał mu się w tym momencie bardzo zabawny, ale nie skomentował tego głośno. Cóż, najwyraźniej Hearrow nie miał szacunku do siebie. Pokręcił głową i kiedy zostali już zaproszeni do środka stanął za Widmem rozglądając się uważnie po pomieszczeniu. Nie był detektywem, ba, nigdy nawet nie miał aspiracji na podobne stanowisko czy też chęci do prowadzenia takich spraw. Zaczął się zastanawiać kogo pokusiło aby właśnie jego skierować do badania sprawy Da Silvy. W porządku, mógł co znać, Nico mógł używać jego danych osobowych do odprawy w porcie ale to jeszcze nie czyniło z Hearrowa specjalisty od zniknięć i pogoni. Pozwolił aby Emilia prowadziła rozmowę według własnego planu a sam przysłuchiwał się odpowiedziom jednocześnie przechadzając się po biurze i szukając wskazówek, które mogłyby ich na coś naprowadzić.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

26 lut 2022, o 00:49

Jak dużym chujkiem jest De Silvo?
A>33>B>66>C

0

Czy ktoś mógł chcieć uciszyć Russo?
Nie>50>Tak

1

Hell yeah.
Spostrzegawczość recepcjonistki >45

2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

28 lut 2022, o 18:53

Recepcjoniska wyglądała na szczerze zaskoczoną faktem, że ktoś faktycznie poprosił o kawę, którą zawsze proponowała gościom swojej przełożonej z czysto kurtuazyjnych względów. Mimo tego, przywołała na twarz delikatny uśmiech i bez cienia niezadowolenia, wstała z najprawdopodobniej bardzo wygodnego krzesła, zmierzając w stronę ekspresu. Obcasy, bębniły o posadzkę w takt eleganckiego tańca z fancy bankietów na stacji.
W międzyczasie, drzwi do gabinetu Russo otworzyły się, a sama zastępczyni dyrektora wyszła pilnym gościom na przeciw. Najpierw, przywitała się z Emilią uściśnięciem dłoni, następnie pozwoliła Marshallowi pocałować wierzch swojej.
Dobrze, że siedziała w momencie, w którym Widmo spytała o Nico, gdyż Melanie wyraźnie pobladła. Kąciki jej ust drgnęły, bez cienia skrępowania wyciągnęła z kieszeni marynarki paczkę smukłych papierosów i jednego z nich odpaliła.
- A więc, jak dobrze rozumiem, nie przyszliście tutaj, abym wyjaśniła państwu zawiłości w nowelizacji ustawy o imigrantach, tylko opowiedziała o swoim życiu prywatnym - skomentowała, strzepując pyłek do rzeźbionej popielniczki. Papierośnice, położyła pośrodku biurka, gestem proponując dwójce poczęstowanie się nikotyną.
- To prawda. Spotykałam się z Nico de Silvą na przełomie ostatnich, pięciu lat i jeśli mogę mówić wprost, bez ogródek, byłam naiwną idiotką zakochaną w narcyzie. Długo zajęło mi przejrzenie na oczy, ignorowałam swoich przyjaciół, kiedy mówili mi, że widzieli Nico w towarzystwie tancerek czy panien do towarzystwa, wierząc, że przecież nie zrobiłby mi tego... Wie Pani o czym mówię, prawda? - cmoknęła, odsuwając papierosa od ust.
Jej głęboko osadzone, stalowoszare oczy, przeskakiwały z twarzy Marshalla, na niewzruszone oblicze Emilii.
- Wiadrem zimnej wody był dla mnie moment, kiedy zaczął podbierać moje kredyty i przegrywać je w kantynie. Nie zorientowałam się od razu, prawdę mówiąc dopiero po rozstaniu, kiedy zaczęłam analizować wszystko na chłodno, doszłam do wniosku, że te najpierw drobne sumy, nie wydawałam ja, tylko on. Ale raz się przeliczył. Może ktoś go podpuścił, może nie był trzeźwy, ale przyłapałam go na kradzieży i wywaliłam za drzwi. Później próbował przeprosić, przyszedł nawet pożegnać się tydzień temu przed wielką misją, na która miał lecieć z załogą Wizny, ale nie chciałam go słuchać. Nie do końca rozumiem, dlaczego wypytujecie o niego mnie, a nie jego przełożonych z Przymierza... - urwała, kiedy w drzwiach stanęła recepcjonistka, niosąc tace z trzema filiżankami. Rozłożyła parujące napoje na blacie, zgodnie z życzeniami, unikając kontaktu wzrokowego z kimkolwiek. Poza cukrem, znalazły się także korzenne ciasteczka w kształcie gwiazd.
Aromat kawy, prawdziwy, a nie syntetyczny, wypełnił w okna mgnieniu pomieszczenie. Recepcjonistka uśmiechnęła się, wycofując.
- O czym ja to... Ach! No tak! Tydzień temu, na krótko przed jego wylotem z Przymierzem, widziałam Nico po raz ostatni. Nie kontaktował się później ze mną i niech niebiosom będzie za to dzięki. Domyślam się, że nie jesteście tutaj po to, aby poinformować mnie o jego chwalebnej śmierci w boju, ponieważ inaczej ta rozmowa musiałaby się potoczyć, prawda?
Omni-klucz Marshalla odebrał nową wiadomość. Nadana z Omegi, dziękowała za pobyt w luksusowym apartamencie w hotelu o fikuśnej nazwie. Rachunek, automatycznie obciążył konto bankowe. Właściciel, zastrzegł słoną dopłatę za opróżniony barek i zapaskudzoną pościel.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

28 lut 2022, o 19:48

- Nie dokonałby dezercji gdyby był, jak to stwierdziłeś, bez skazy na honorze.- oznajmiła po chwili ciszy spędzonej na krótkim zastanowieniu się nad obecną sytuacją. Emilia chyba nie szukała konkretnie przygody, ale z pewną antycypacją czekała na moment, w którym dowie się czemu Nico jest na tyle istotną sprawą, że trzeba było zaangażować w to Widmo. Nie była głupia - wiedziała, że i wzorowe jednostki czasem pękają, ale gdyby tak było, to raczej można by było wysłać samego Hearrowa, albo kilka innych przeciętniaków, zamiast wciągać do tego elitę. Nie szukała jakiejś chwały z tego zadania, ale na pewno miało ono stanowić coś na tyle interesującego, by odciągnąć ją od osobistych problemów.
Dosyć szybko zaangażowała się wzrokiem, w momencie gdy Hearrow pokazał jej skutecznie ukrywającego się przed kamerami podejrzanego.
- Może ma współpracownika w porcie, albo zna rozmieszczenie. Albo nauczył się, bo uciekał od Russo. Na wszelki wypadek wstrzymujemy się z rozdawaniem informacji.- oznajmiła spokojnym tonem, przy okazji dopisując Hearrowowi jeden dodatkowy punkt za skuteczne znalezisko. A potem odjęła mu kolejne dwa za sugerowanie, że Turianie to miernoty. Nie byli miernotami. Byli wszystkim innym. Mieli swoich niekompetentnych pajaców, jak wszyscy, ale na pewno uważała ich za bardziej imponujących. Współpracowała z nimi, regularnie. Jej najlepsza przyjaciółka to Turianka, jej ulubieni wojskowi to Turianie...czy była więc nieobiektywna? Zdecydowanie.

Odprowadziła recepcjonistkę wzrokiem, gdy ta poszła do ekspresu, przy okazji robiąc sobie notatkę, że ma ładne buty. Trochę za głośne, ale ładne.
Gdy nie dostała jeszcze kawy, a dostała oficjalne "pozwolenie" by zapalić, pozwoliła sobie na odpalenie jednego z własnej paczki.
- Szczerze mówiąc, ani trochę.- odpowiedziała spokojnie Russo. Nie zamierzała dzielić się swoim życiem prywatnym, ale chciała lekko zrzucić ją z toru, może zobaczyć jak zareaguje. Mówiła jednak prawdę - w jej życiu bardzo dawno nie było ani żadnego mężczyzny, ani kobiety. Emilia była osobą zbyt...irytującą na dłuższą metę? Zbyt elitystyczną? A może po prostu nie była zainteresowana, zbyt zajęta lub za bardzo pochłonięta pracą? Wersji było wiele, ona uważała, że chodzi o to ostatnie. W prawdzie jednak zapewne po prostu odstraszała większość potencjalnie zainteresowanych osób, a i tak nie była zbyt społeczną osobą. Emilia Östberg nie była społecznikiem.

Zrobiła sobie jednak mentalną notatkę dotyczącą jej stosunku do dezertera. Jest, rzekomo, narcyzem, złą osobą i widocznie marnował wszystko w kasynach i kantynach. To ostatnie potwierdzałoby się z aktami, miałoby sens.

Dogasiła szybko papierosa i przejęła kawę od recepcjonistki, szybko pozwalając sobie na wzięcie solidnego łyka. Cicho odetchnęła i posłała zadowolony uśmieszek w eter. Kawa, najpewniej, była faktycznie dobra.
- Jest zdecydowanie żywy. Proszę opowiedzieć nam o tym co mówił pani przed swoim wylotem, czy zachowywał się jakoś specyficznie, chciał czegoś od pani?- wypaliła szybko kolejną serię pytań. Gdy zobaczyła wiadomość Hearrowa, lekko skinęła do niego głową, ale się nie odezwała, jakby chcąc mu przekazać, że wie o co chodzi, ale nie teraz. Po wyjściu. Dopiero jak skończą rozmawiać z Russo. Nie ufała jej zbyt szczególnie, wolała nie rzucać tak o jakichkolwiek informacji.


Co nie zmienia faktu, że gdy już skończą swój dialog, zaczepi go na ten temat:
- Sprawdź jaki to hotel, Hearrow. Będzie trzeba go odwiedzić, przepytać wszystkich, którzy go widzieli. Zrobił ci coś kiedyś? Podszywa się pod ciebie już drugi raz, to może być jakaś zemsta?- choć Marshall wcześniej nie mówił nic o tym by miał z De Silvą złe stosunki, szczerze wolała dopytać, może też po to by zobaczyć jego reakcję, a może po to by po prostu zagadać.
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

1 mar 2022, o 21:10

Hearrow nie usiadł, no przynajmniej nie od razu, jeszcze kilka razy przeszedł się w tę i z powrotem za plecami Emilii i dopiero kiedy obie kobiety zadymiły pomieszczenie zdecydował się spocząć. Dym papierosowy nie był czymś, co Marshall by ubóstwiał, wręcz przeciwnie, ale jak widać było pomimo postępu technologicznego i, jakby nie patrzeć, umysłowego, niektóre uzależnienia przetrwały setki lat i wciąż miały się dobrze.
Przysłuchiwał się opowieści Melanie próbując doszukać się w mimice jej twarzy oraz gestach, czegoś, co nie pasowałoby mu do tej całej sytuacji. Wciąż odsuwał od siebie myśl, że Nico mógłby być tym złym, w tej całej historii, ale niestety póki co, te wszystkie przedstawione fakty przeczyły wszelkim fundamentalnym założeniom jego teorii. No i przede wszystkim burzyły spojrzenie na żołnierza, którego Hearrow znał od zupełnie innej strony.
- Wszelkie używki jak widać, nie prowadzą do niczego dobrego - skomentował zdanie na temat hazardu w zawoalowanym nawiązaniu do dymu unoszącego się w powietrzu. - Ale pięć lat to kawał czasu. Według badań psychologicznych pierwszy kryzys w związku przychodzi po pięciu latach.
Bardzo usilnie próbował nie dyskredytować Melani, w końcu przecież kobieta nie miała powodu żeby kłamać, prawda? Prawda?
- Jeśli popadł w długi mógł się komuś narazić, ktoś mu groził? Nachodził was? Nico wracał pobity albo przestraszony? - pozwolił sobie dodać kilka pytań do zdania Widma. Gdyby jego problemy z hazardem okazały się prawdą, to mieli solidny punkt zaczepienia. Wcale nie musiało chodzić o dezercję jako taką, wystarczyło, że Da Silva bał się o swoje życie, być może o życie siedzącej tutaj i dlatego uciekł. Powiązania ze światkiem przestępczym, co niejako pokrywało się z popadaniem w długi, wiele by tłumaczyło.
Marshall nie miał czasu zastanawiać się dłużej i rozwlekać koneksji oraz powiązań psychologicznych człowieka uzależnionego, dym w pomieszczeniu również tego nie ułatwiał, bo zamyślenia wyrwał go dźwięk omni-klucza. Podporucznik spojrzał na komunikator i dyskretnie podsunął pod nos Ostberg. A potem... zaklął pod nosem, ale powstrzymał się od przemożnej chęci wstania i wybiegnięcia z biura Melanie. Dopiero kiedy oboje opuścili miejsce przepytywania kobiety dał upust emocjom.
- Skurczysyn bawi się na mój koszt - skomentował wcale nie licząc na jakiekolwiek odniesienie do swoich słów ze strony Widma, ale skinął głową: - Sprawdzę to.
Przez moment zastanawiał się nad pytaniem Emili, szukając w głowie potencjalnych odpowiedzi. Nie przypomniał sobie niczego złego ze strony Da Silvy, sam też nie miał niczego na sumieniu. Przynajmniej niczego, co w jego mniemaniu mogłoby wymagać zemsty.
- Nie, mieliśmy raczej dobry kontakt, problem polega na tym - zawahał się przez moment. - Przed powrotem do służby miałem mały... wypadek. Mam problemy z pamięcią, ale dowództwo dopuściło mnie już do służby. Nikt mi nie mówi o tym co się wydarzyło wcześniej, zabraniają do tego wracać. Nie wiem czy to ma coś z tym wspólnego.
Wzruszył ramionami i zabrał się za przeglądanie extranetu w poszukiwaniu informacji o hotelu, z którego dostał rachunek.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

3 mar 2022, o 18:23

Russo westchnęła głośno, wyrażając swoje zirytowanie, bądź zwyczajne zmęczenie tematem byłego partnera. Zachłannie, dopaliła papierosa, przeciągała moment, w którym w końcu zabrała głos. Może chciała poukładać sobie w głowie to, co miała do powiedzenia, bądź zwyczajnie ich pytania, rzuciły nowe światło na to, jak dotąd interpretowała zachowanie Nico oraz co tak naprawdę wiedziała o De Silvy.
- Nico był kawałek chuja od początku, nie stał się nim z dnia na dzień po pięciu latach. To mi zajęło tyle czasu, aby przejrzeć na oczy. Niestety, ale nie mogę powielić pochwał, jakie dostawał od swoich dowódców. Kochałam go, to prawda, lecz on kochał co najwyżej kredyty oraz wygodę. Ja mu tylko dostarczałam i jedno, i drugie - podsumowała gorzko, obracając się w końcu w stronę gości. Wygodniej było jej uciec spojrzeniem do widocznego zza szyby portu, niż patrzeć się w oczy komuś, kto wypytywał ją o życiowe porażki.
Upiła łyk kawy, palcami obejmując porcelanę. A przynajmniej naczynie, które wyglądało na wykonanie z niej.
- Chciał drugiej szansy. Mówił, że się zmienił, ale problem w tym, że to była jego stała śpiewka. Zrobił coś, co mnie krzywdziło? Kajał się i przepraszał. W kółko i w kółko. Nie uwierzyłam mu, rozmawialiśmy w progu, nawet nie chciałam go wpuszczać do mieszkania - skrzywiła się. Świeże wspomnienia, nadal były dla Russo bolesne.
- Zarzekał się, że zmienię zdanie, kiedy wróci. Wyśmiałam go, do dzisiaj nie wiem, co miał na myśli. Chciał mi coś udowodnić? A może sobie? Zresztą, jakie to ma teraz znaczenie? - ucięła gdybanie, w które sama się zapędziła.
Upiwszy jeszcze jeden łyk, odstawiła filiżankę.
- Czy coś mu grozi? Dlatego pytacie o szantaże i wrogów? - popatrzyła się uważnie na Marshalla, skoro to on wyskoczył z pytaniem o groźby. Palcami, potarła skronie. Czuła nieprzyjemny ból, zwiastujący rychłą migrenę.
- Nie wtajemniczał mnie nigdy w swoje szemrane interesy na boku. Gdyby nie przypadek, albo jak teraz o tym myślę z mojej perspektywy uśmiech losu, najprawdopodobniej nadal nie wiedziałabym, do czego jest zdolny i ile kredytów potrafi lekką ręka przepuścić w imię czego? Adrenaliny? Mało jej miał w wojsku? - prychnęła.
Pożegnała się z gośćmi zdawkową uprzejmością, kiedy wychodzili, Melanie siedziała w swoim fotelu przygarbiona. Ciężką głowę, opierała na ręce. Recepcjonistka odprowadziła ich uśmiechem, na końcu korytarza można było przywołać windę, która przecinała drogę większości z kluczowym punktów na stacji i prowadziła do wyższych okręgów.
Znalezienie informacji na temat hotelu nie było trudne; Passion znajdował się na szczycie fansy oraz bardziej ekskluzywnych obiektów noclegowych na Omedze. Bliska odległość od Zaćmienia, ochrona i pełna dyskrecja to tylko nieliczne zalety wymieniane w notce reklamującej hotel. Cena za dobę, faktycznie sięgała okrągłej sumy i raczej nie była proporcjonalna do wygód, którymi szczycił się obiekt.
Strzał usłyszeli od razu. Jeden, głośny. Precyzyjny. Przeszywający ze świstem powietrze, Dwa, cichsze. Oddane bardziej niedbale i raczej dla pewności, że wykonano swoją robotę.
Pisk recepcjonistki niósł się echem. Krzyczała tak, jakby to ją ktoś obdzierał ze skóry. Otwarte na oścież drzwi do gabinetu Russo, spanikowana kobieta, która pochylała się nad krztuszącą się własną krwią kobietą. Wiedziała, że powinna uciskać, jak i tamować płynącą krew, lecz w obliczu zobaczenia na własne oczy postrzału, zwyczajnie zgłupiała.
Na szybie na wprost biurka widać było ślad po trzech kulach. Kawałki szkła, leżały wczepione w dywan z długim włosiem.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

6 mar 2022, o 03:59

Obraz Nico De Silvy był póki co bardzo jednoznaczny, bardzo...może nie do końca standardowy, co prosty do zrozumienia. Wpierw dowiedziała się, że jest to pospolity, porządny żołnierz. Taki najbardziej typowy z typowych, przeciętny gość, który robi co dobre, w miarę współpracuje, nawet wykazuje się pewnym heroizmem (jak przy ataku na Cytadelę). Z perspektywy góry, był żołnierzem może nie tyle co idealnym, co względnie pożądanym. Jasne, wyniki mało poprawne, ale osobowością w miarę nadrabia. Można by było powiedzieć, że w tym obrazie brakuje czegoś co spowodowałoby dezercję.

...ale wszystko powoli stawało się jasne (albo przynajmniej nieco bardziej klarowne), w momencie gdy spotkali Melanie Russo i ta zaczęła wyjaśniać im, że był on, jak to określiła, kawałkiem chuja. Narcyzem, człowiekiem ceniącym swoje uzależnienia ponad związek, osobą po prostu...złą.
Östberg nie osądzała go nawet z płaszczyzny moralnej, w zasadzie to zawsze znajdowała się większa ryba jeśli o takie rzeczy chodziło. Był chujkiem, ale uzależnienie od hazardu nie czyniło człowieka okropnym, godnym jakiejś nienawiści. Znaczy, był godny nienawiści Melanie, ale ona była człowiekiem...zwykłym. Pracownikiem portu. Nienawiść kogoś "normalnego" za "normalne" powody była ponad Emilią, czuła się na swój sposób "wyższa", lepsza niż takie pierdoły jak jakiś tam hazard i chujowy związek. Niemniej, hazard i bycie kiepskim partnerem były odpowiednimi poszlakami. Dawało to jakieś modus operandi, choć jeszcze nieuzupełnione.
- Oczywiście nie mówił gdzie się wybiera, prawda?- zapytała raczej neutralnie. Oczywiście wiedziała już, że jest na Omedze i wiedziała już nawet w jakim hotelu się znalazł, ale zależało jej tu na ustaleniu czegoś bardziej konkretnego, czegoś, czego jeszcze nie mieli prawa wiedzieć. Raczej wątpiła w potencjalną wiedzę Melanie na ten temat, ale warto było spróbować. Każda dodatkowa szansa na informacje była cenna, niezależnie od tego jak niska była.

Dopaliła swojego papierosa i po chwili wydała z siebie głośne odetchnięcie.
- Dziękujemy za poświęcony nam czas, proszę nie rozpowiadać nikomu nic o tej rozmowie. Miłego dnia.- w prawdzie wypowiedziała tę formułkę mocno na odwal, nieszczególnie zainteresowana wymienianiem się uprzejmościami. Wyszła dosyć szybko i dotarła razem z Hearrowem do windy, gdzie od razu zaczepiła go w kwestii tego, co miała mu wcześniej do powiedzenia.

...i dowiedziała się, że Hearrow miał jakieś zaniki pamięci. Zaklęła pod nosem, ale szybko powstrzymała się od jakichś obelg czy komentarzy, a jej pokerowa twarz została zachowana. Niemniej, odjęła Marshallowi jeden punkt w swojej skali, dając sumę minus trzy. Osoby z zanikami pamięci nie mogły być Widmami. Zresztą, pomyślałaby, że osoby gorsze nie mogły być Widmami. Osoby chore, osoby niedociągające, osoby jakkolwiek niespełniające jej wysokich standardów.
...ale szybko zdała sobie sprawę z myślowej hipokryzji, jaką popełniła. Emilia była tu poniżej standardów. Dlatego w zasadzie dawała mu jeszcze szansę.

- Nie martw się. Dostaniesz swoją zemstę, jak już go złapiemy.- słowa te były wyjątkowo...może nie tyle co szczere (określenie tego zdania szczerym zakładałoby bowiem, że wcześniej szczera nie była), co bardzo bezpośrednie. To miało go pocieszyć, to miało na swój sposób być empatyczne. Może niekoniecznie miłe, ale na pewno było tu jakieś zrozumienie ze strony Emilii. Dobrze wiedziała jak zdradzony, czy też po prostu okropnie potraktowany musiał czuć się Hearrow. Te emocje średnio ją obchodziły, ale na swój sposób mu...współczuła?
Co nie zmieniało jej stosunku do niego.

Już miała stwierdzić, że pora się zwijać, kiedy usłyszała strzał.
Nie zamarła. Nie zmroziło jej. Nie padła na ziemię, nie spanikowała. Adrenalina szybko przemówiła, a ta wybiegła do przodu, przy okazji czując lekki dyskomfort w zrekonstruowanym niedawno kręgosłupie (dziękujmy lekarzom z Huerty!), szybko dobiegając na nowo przed gabinet. Jeśli mogła, zepchnęła z drogi recepcjonistkę, chcąc wypchnąć ją gdzieś na bok, tak, by nie była na celu potencjalnego wrogiego snajpera. Nie zależało jej na ratowaniu cywili - stojąca w przejściu recepcjonistka mogłaby tylko narobić problemów.

- Hearrow, Russo!- podniosła lekko głos, licząc na to, że ten zajmie się najpewniej dogorywającą właśnie kobietą. Może mediżel pomoże - a może nie. Ruletka. Warto było spróbować.

Ona jednak nie zamierzała bawić się w ratowanie cywili. Zdjęła z pleców snajperkę, a w jej oku pojawił się specyficzny błysk. Błysk strzelca. Błysk kogoś, kto zamierzał wycelować za okno (ustawiając się za ścianą przy drzwiach i wyglądając zza nich) i spróbować wypatrzeć skąd wykonany został strzał. Gdzie był ten gnój. Potencjalnie mogła go złapać i zestrzelić, była szybsza. Jasne, uszkodzona, gorsza, poza formą, ale dalej miała prędkość. Gdyby to był western, byłaby najszybszą ręką na dzikim zachodzie. Bardzo możliwe, że cel już jej zwiał, ale warto było spróbować. Może go zranić, może zabić, może trafić tak, by nie mógł się ewakuować i spróbować przesłuchać. Nieważne co zrobiłaby ze strzelcem wroga, ważne, że zrobiłaby cokolwiek. Byleby nie zwiał.
- Wyłaź, skurwielu...- zamruczała cicho, bardziej do siebie, z miksem pogardy, ale też i uznania przeciwnika w potencjalnym snajperskim pojedynku.
Jeżeli jednak go nie zauważy, pobiegnie do Russo, by pomóc Marshallowi w stabilizowaniu jej. Jeśli żyła, oczywiście. Jeśli nie...cóż, trudno. Nie wzruszy jej to. Miernoty giną.
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

7 mar 2022, o 10:32

Pomimo tego, że Emilia zachowała zimną krew oraz pokerową minę Hearrow zdołał odczuć jej niechęć. Generalnie starał się trzymać w tajemnicy swoje problemy z pamięcią, jednakże w tej sytuacji uznał, że może to być dość istotna.
Czy chciał się zemścić? To słowa niejako wywołały w Marshallu zaskoczenie. Faktem skradzenia tożsamości był bardziej zdziwiony niż zdenerwowany, aczkolwiek podejście Ostberg do zaistniałej sytuacji zmieniło jego spojrzenie. Hearrow nie był typem człowieka, który chciałby się na kimkolwiek mścić, owszem bywał porywczy w niektórych sytuacjach i najpierw działał, a potem myślał, ale uważał to raczej za zaletę niż wadę. W warunkach polowych zawsze dobierali mu drużynę w ten sposób, że takie działanie mocno równoważyło się z pozostałymi jej członkami.
Tym razem miał jedynie Widmo za partnera w tym śledztwie i pomijając już w ogóle fakt prowadzenia go (Arrow wciąż nie mógł wyjść ze zdumienia, że ktoś go do tego zadania wytypował), to póki co nie wiele mógł powiedzieć o Ostberg. Wydawała mu się wycofana, zdystansowana i być może trochę wyniosła, ale nie budziła w nim negatywnych emocji. Raczej poczytywał to za plus i czysty pragmatyzm.
- Myślę, że nie ma co zwlekać, im szybciej udamy się na Omegę, tym szybciej go złapiemy. Masz tam jakieś kontakty? Kogoś, kto mógłby nam pomóc na miejscu? - zapytał, biorąc pod uwagę fakt, że Emilia była Widmem, zakładał, że prawdopodobnie takowe posiada. On sam nie przypomniał sobie pobytu na słynnej stacji, ale biorąc po uwagę fakt, że nie pamiętał praktycznie niczego z ostatnich dwóch lat swojego życia, wcale to takiego pobytu nie wykluczało.
Nie zdążył powiedzieć niczego więcej, strzały które padły skutecznie wytrąciły go z jakiegokolwiek myślenia i analizowania. Odruchowo chciał zasłonić Ostberg, sam nie wiedział dlaczego, w końcu była Widmem, prawdopodobnie poradziłaby sobie lepiej od niego samego. Dopiero kiedy ta zwróciła mu uwagę na Russo, odsunął się i dopadł do kobiety tuż po tym kiedy wybrzmiał ostatni strzał.
- Odsuń się - burknął Hearrow dopadając do krztuszącej się Melanie. Działał instynktownie, nie musząc zastanawiać się nad kolejnymi krokami. Wyjął medi-żel, zaaplikował kobiecie, a w następnej chwili już uciskał krwawiące miejsce jednocześnie wydając polecenia recepcjonistce: - Macie tu apteczkę? Będę potrzebował czegoś do zatamowania krwawienia. Halo! Ogarnij się, ona potrzebuje pomocy, sam sobie bez ciebie nie poradzę.
Wiedział, że kobieta mogła być w szoku, dlatego starał się podejść do recepcjonistki jak najłagodniej. Sam by sobie pewnie poradził w tej sytuacji, ale jednak pomoc zawsze była wskazana. Powtarzali mu to na każdym szkoleniu.
Uciskając jedną ręka ranę Russo, wybrał z omni-klucza krótki numer nadający na częstotliwości żołnierzy Przymierza. Wiedział, że tym kanałem wiadomość dotrze szybciej niż dzwonienie na pogotowie.
- Podporucznik Marshall Hearrow, SSV Wizna, potrzebuję pomocy, ranna kobieta, postrzał, port kosmiczny, przyślijcie pomoc, szybko.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

13 mar 2022, o 19:10

Tajny rzut MG

0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

13 mar 2022, o 19:24

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Ciemnobrązowe oczy recepcjonistki spojrzały na Marshalla ze szczerym przerażeniem, a także bezsilnością. Musiała słyszeć, co do niej mówił, kobieta sprawiała jednakże wrażenie nieobecnej. Zszokowanej? Na pewno. I choć Russo dosłownie wykrwawiała się na jej rękach, nie zrobiła nic, aby jej pomóc. Sparaliżował ją obraz, który zastała. Zamiast doskoczyć do postrzelonej, przyglądała się jej nie mogąc oderwać się od makabrycznej sceny.
Dopiero stanowcze i konkretne polecenia wydane jej przez żołnierza, wyrwały recepcjonistkę z letargu. Podniosła się z ziemi, tyle że kolana się pod nią uginały. Pobiegła, bębniąc obcasami o posadzkę do biurka, przy którym pracowała. Niezgrabnie, przeskoczyła na drugą stronę i po chwili wróciła z apteczką, o którą poprosił ją Marshall. W zestawie pierwszej pomocy znalazła się jałowa gaza, bandaż uciskowy, kilka zastrzyków między innymi z adrenaliną, standardowy zestaw medi-żelu i omni-żelu. Mężczyzna nadal uciskał ranę po postrzale, kobieta w popłochu naciągnęła na nią gazę, a następnie zaczęła bandażować, w pierwszej chwili prawie że owijając materiałem dłonie Marshalla. Hearrow, musiał przejąć od niej medykamenty i dokończyć dzieła. Zastrzyk z adrenaliną oraz z koktajlem, ustabilizował funkcje życiowe Russo na tyle, iż po błyskawicznym podaniu medi-żelu, jak i zatamowaniu krwawienia, kupili jej cenną godzinę życie do przybycia profesjonalnych służb medycznych. A te, jak dowiedział się na otwartym kanale Przymierza Marshall, były już w drodze.
- ...Podporuczniku Hearrow? Oddział interwencyjny SOC jest już w drodze, podobnie jak sanitariusze ze szpitala Huerty. Czas przybycia, pięć minut. Jesteście bezpieczni? - dopytywała funkcjonariuszka na łączach.

Cisza otuliła Östberg. Rozpryśnięte szkło, dawało Emilii konkretną podpowiedź, gdzie powinna szukać snajpera. Co do tego, kto strzelał, nie miała absolutnie żadnych wątpliwości. Zbyt wiele zgadzało się z techniką, która przecież sama stosowała. Przez celownik, w dogodnej pozycji, osłonięta na tyle, na ile mogła w biurze Melanie Russo, szukała w wieżowcu naprzeciwko pozycji, która mógł zająć snajper, aby dosięgnąć jednym, celnym strzałem kobietę. Czas nie był jej sprzymierzeńcem, ktokolwiek nie strzelał, najprawdopodobniej już zorientował się, iż spartaczył robotę. Jego cel, przeżył, nie pozostało mu więc nic innego, jak powtórzyć. Tym razem skuteczniej. Dopóki nie zrobi się tutaj zbyt wielkie zamieszanie. Sam więc, nie dysponował nieskończonym pokładem godzin, a co za tym szło, także możliwości. Jednego na pewno nie przewidział - że ktoś, kto wpadnie do gabinetu Russo, także wyciągnie snajperkę. I to był błąd. Niewybaczalny. Dostrzegłszy Östberg, zawahał się. W przeciwieństwie do Emilii. Ta, pociągnęła za spust. Pocisk dosięgnął celu, widziała jak martwe ciało osuwa się na ścianę. Bez problemu, mogła oszacować piętro i biurowiec, skąd snajper strzelał.

Do gabinetu, wpadł oddział SOC. Russo, trafiła w ręce medyków, którzy przenieśli ją ostrożnie na nosze i upewniwszy się, iż parametry nadal są stabilne, zadecydowano o natychmiastowej ewakuacji do Huerty.
- Przeżyje - jeden z funkcjonariuszy, zwrócił się do Marshalla, kiedy sanitariusze opuszczali pomieszczenie. Inni, rozpierzchli się po gabinecie, zabezpieczając ślady, dowody, a także otaczając opieką roztrzęsioną recepcjonistkę, która nie wytrzymała natłoku emocji i wybuchnęła rzewnym płaczem.
- Widmo Östberg? Wszystko w porządku? - inny, zwrócił się do Emili, widząc ją ze snajperką w ręku najprawdopodobniej chcąc spytać, co ona właściwie wyprawia, aż nie zdał sobie sprawę, iż odzywa się do nikogo innego, jak Widma Radny, a jego niski, mizerny stopień raczej nie dawał mu prawa przesłuchiwania kogoś o jej pozycji.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

16 mar 2022, o 02:19

Nieszczególnie miała czas na rozmyślanie, wszystko miało rozegrać się dokładnie w tej chwili. Wydała rozkaz Hearrowowi, ten zaczął go spełniać. Russo dławiła się własną krwią, recepcjonistka zwiała jak żałosna i niepotrafiąca spełnić swoich podstawowych obowiązków cywilka...gdyby nie to, że tu była, wrogi snajper mógłby już zwiać, zadowolony z wykonanego zadania. Sekretarka nie byłaby bowiem w stanie uratować życia Melanie nie przy tym strachu...lecz był tu Marshall, który zrobił to za nią. Nie zmieniało to jednak tego, że wróg mógł uciec...za to zmieniała to jej obecność.

Cisza otuliła Östberg. Szybkie parę przeskoków oczu z jednego punktu na drugi doprowadziło do w miarę powierzchownego przeszukania okolicy w poszukiwaniu wroga. Przez chwilę nie było głośnych obcasów recepcjonistki, nie było odgłosów dławienia, nie było Hearrowa i nie było niczego, co odwracałoby jej uwagę od celu. Zobaczyła go. On zaś zobaczył ją. Wiedziała już gdzie był i nie potrzebowała niczego innego.
Wdech.
Wydech.
Wdech.
Cel. Pal.
Wydech. Widziała przez celownik jak pocisk ze Żmii leci przez swój dystans, omijając pęknięte szkło gabinetu, a potem trafiając prosto w jej wroga. Nie mogła potwierdzić zgonu, ale była przekonana, że zabiła go po tym, ile krwi ujrzała...oraz po jego uderzeniu w ścianę.
Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Nieźle, pomyślała. Przez chwilę poczuła się lepiej. Niekoniecznie była to przyjemność z zabijania, a bardziej ze...skutecznego zabijania. Na swój sposób udowodniła sobie, że wciąż ma to coś. Wciąż potrafi zdjąć wroga nim ten w ogóle zdąży coś zrobić. Wciąż mogła ustrzelić miernotę.
...ciekawe jak poradzi sobie z kimś godnym. Miała nadzieję, że równie skutecznie. Niemniej, nie miała teraz zamiaru tego rozpatrywać. Zamyśliła się jednak lekko, patrząc na wieżowiec i szacując gdzie dokładnie był wróg. Szybko zorientowała się gdzie był dokładnie niedoszły morderca, gdy w międzyczasie do środka wparował oddział SOC wraz z medykami. Głośno odetchnęła, uśmiech szybko zniknął jej z ust, a ta obróciła się, chowając broń i szybko splatając ręce za plecami.
- Jak najbardziej.- skinęła lekko głową, po czym wskazała na dokładne piętro wieżowca.- Mamy tam ciało, niedoszły zabójca Russo. Zdejmijcie je szybko, chcę je natychmiast obejrzeć. - nie powiedziała tego, ale stawiała na potencjalne poszlaki. Ciekawiło ją to kim był ten człowiek. Na pewno nie był to ich cel, a pewnie ktoś związany. Warto było wiedzieć z kim dokładnie współpracuje De Silva.

- Swoją drogą, proszę zreprymendować recepcjonistkę, gdyby nie nasza interwencja, panna Russo nie dożyłaby waszego przyjścia. Myślałam, że podstawy pierwszej pomocy to gwarant. - i swoją drogą, robi okropną kawę, pomyślała. Nie była to prawda. Kawa jej smakowała. Niemniej, dodała to w myślach, ot, by się zabawić. Byłoby to absurdalne, gdyby to powiedziała.

Zbliżyła się do wyjścia, gotowa by iść do wieżowca, w którym teraz znajdują się zwłoki potencjalnego współpracownica Nico, lub do miejsca, gdzie dadzą jej do obejrzenia zwłoki jej własnej roboty. Przy wyjściu lekko przechyliła głowę do Hearrowa.
- Swoją drogą, dobra robota.- niekoniecznie wykonał "dobrą" robotę w znaczeniu czegoś nadprogramowego, czy ponadprzeciętnego. Ale zrobił co do niego należało. Był to pewien plus. Zresztą, zawsze twierdziła, że ceni skuteczność, nawet jeśli jest to równe z przeciętnością.
...chyba, że to ona była przeciętna. Wówczas musiałaby być jeszcze lepsza. Nawet w kwestii pierwszej pomocy.
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

16 mar 2022, o 15:19

Krew Russo przelewała mu się przez palce, widział jak czerwone strużki spływają po dłoniach na rękawy i ubranie Melanie. W jego głowie i rękach wszystko działo się instynktownie. Dopiero kiedy wreszcie recepcjonistka ogarnęła się w tym chaosie, mógł przystąpić do pierwszej próby zatamowania krwotoku i niesamowicie ucieszył się, kiedy z drugiej strony połączenie odezwał się głos dyspozytora. Pomoc była w drodze, a to zwiększało szansę na przeżycie kobiety.
- Jesteśmy - obejrzał się przez ramię i widział jak Ostberg rozkłada sprawnie karabin i oddaje jeden strzał. Nie wiedział czy był on skuteczny, ale kolejne już nie padły. Sprawca albo uciekł, albo został pozbawiony życia. W głębi duszy Hearrow liczył, że to pierwsze. Przynajmniej można by było go wypytać.
Po krótkiej chwili na miejscu zjawili się nie tylko ratownicy, ale również i oddział SOC. Marshall odsunął się od Russo pozwalając ekipie ratunkowej przystąpić do dalszych czynności, w końcu znali się na tym najlepiej. Wstał i podszedł do recepcjonistki, która wciąż trzęsła się jak osika.
- Świetnie się spisałaś - nie była to prawda, ale Arrow wiedział, że właśnie tego kobieta potrzebowała w tym momencie. - Znajdę tu gdzieś łazienkę? Potrzebuję się umyć.
Minął Emilię przy której stali funkcjonariusze i szybkim krokiem skierował się do pomieszczenia. Woda spływała po jego dłoniach malując na umywalce brunatne plamy rozcieńczonej krwi. Kto w środku stacji strzela do cywilów? Dlaczego ma możliwość wniesienia broni na teren stacji? I wreszcie na ile to całe zamieszanie miało związek z Da Silvą? Bo co do tego, że miało, Hearrow nie miał żadnych wątpliwości.
Wreszcie kiedy jego dłonie były czyste wyszedł z łazienki i skierował swe kroki do Widma. Wiedział, że przeciwnik został unieszkodliwiony, wiedział również, że absolutnie niczego się od niego nie dowiedzą i był tym faktem rozczarowany.
- Szkoda, że go zabiłaś - powiedział w odpowiedzi na uznanie. Nie robił jej wyrzutów, wiedział, że na polu walki nie zawsze jest miejsce na zastanawianie się na działaniem, chociaż nie mógł pozbyć się myśli, że po Widmie należało oczekiwać znacznie więcej. - Mógłby się przydać.
Spojrzał na funkcjonariusza, który do niego podszedł aby oznajmić mu jaki jest stan Russo.
- Zapewnijcie jej ochronę, jeśli ktokolwiek dowie się, że zamach był nieudany z pewnością spróbują to powtórzyć - powiedział zwracając się do policjanta. - Dajcie znać jak tylko poczuje się lepiej, będziemy chcieli z nią porozmawiać.
Zaczekał aż Ostberg wyda swoje polecania dla SOC, tak aby ci mogli się zając swoimi sprawami, a oni zostaną sami. Kiedy wreszcie nadarzyła się sposobność zwrócił się do Widma:
- Coś mi się wydaje, że to nie jest przypadek - skinął głową w kierunku miejsca skąd padły strzały zamachowca. - To może mieć związek z naszą sprawą. Może w szpitalu Russo okaże się bardziej rozmowna. Poszedłbym z nimi kiedy będą zdejmować to ciało, może znajdzie się przy trupie coś istotnego, a wolałbym, żeby SOC nie przegapiło niczego.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

18 mar 2022, o 09:58

Funkcjonariusze na prośby oraz rozkazy Östberg potakiwali z prędkością światła. Jej status, dla kogoś na niższym szczeblu hierarchii SOC był niczym niedościgniona legenda. Rozkazy wdrożono w życie; po chwili, mniej więcej zbiegającej się w czasie z powrotem Hearrowa z łazienki, gdzie zmył z siebie krew Russo, można było dostrzec, jak ekipa funkcjonariuszy wbiega do wieżowca naprzeciwko, odcinając całe piętro od gapiów, pracowników firmy logistycznej, a także dronów krążących nad budynkiem ze stacji serwisów informacyjnych. Notatka o niekompetencji recepcjonistki znalazła się w raporcie, jeden ze starszych szeregowych podszedł do Emilii z prośbą o cyfrowy podpis potwierdzający przebieg zdarzenia; opis na papierze nie odbiegał od tego, co wydarzyło się w rzeczywistości. I choć sprawiał wrażenie, że zaraz wyskoczy z prośbą o wspólne zdjęcie, bądź podpisania się przez kobietę autografem, w ostatecznym rozrachunku wygrał profesjonalizm.
A on wrócił z niczym.
- Operacja potrwa do półtorej godziny, obudzi się na pewno jeszcze dzisiaj, nie wiem jednak, w jakiej będzie kondycji psychicznej. Zespół specjalistów określi, kiedy pacjenta będzie mogła być przesłuchiwana i mając tę informację, skontaktujemy się z państwem. Oczywiście, ochrona Szpitala Huerty nie będzie odstępować Pani Russo na krok, damy jej także osobną salę i możliwość wejścia dla kogoś z SOC - zameldował niemalże na jednym wydechu sanitariusz, który dopełniwszy formalności, opuścił biuro Melanie.
- Przymierze potwierdziło Pana status. Możecie wejść oboje - odezwała się funkcjonariusza SOC, wskazując na miejsce, z którego ostatecznie nie zabrano ciała dopóki Emilia nie wyda takiej dyspozycji.
Droga była krótka. W dół, należało zjechać windą. Następnie przejść placem przeładunkowym na drugą stronę, tam do siedziby jednej z kilku firm logistycznych. Recepcjonistka, wskazała windę i wklepała stosowne zezwolenia, także oboje pojechali znacznie wyżej, niż goście wchodzący tutaj z ulicy. Kimkolwiek nie był napastnik, nie mógł dostać się na piętro tędy.
Pomarańczowa, holotaśma oddzielała drzwi. Oboje jednak przeszli przez nią bez problemu, znajdując się w niezaadaptowanym pomieszczeniu o szerokości open spaca na co najmniej siedemdziesiąt pięć stanowisk. To, co poprzedni właściciele nie wynieśli, kiedy ogłosili przeniesienie swojej placówki na Nos Astre, przykrywały stare, zszarzałe od kurzu plandeki. Kroki, niosły się tutaj echem. Mężczyzna w neutralnym pancerzu, leżał osunięty bezwładnie na ziemi. Z rąk, wypadła mu Modliszka bez oznaczeń seryjnych jak zaraportował funkcjonariusz SOC. Jednym słowem, z przemytu. Bądź czarnego rynku. Miał przy sobie czysty na pierwszy rzut oka omni-klucz, lecz spece już przepuszczali przez niego program hakerski oraz datapad z opisem wyglądu Melanie, planem jej dzisiejszego dnia. Nie było ani jej, ani Marshalla na liście gości. Gdyby nie ich wtargnięcie, Russo właśnie miałaby przerwę na lunch, którą poświęciłaby chwili wycieszenia. I jodze. Recepcjonistki miało nie był, nim wróciłaby ze swojej przerwy, Russo zdążyłaby się wykrwawić, a on zmyć. Sam NN - jeszcze - nie figurował w spisie osób, które przekraczając Port Kosmiczny Cytadeli, zostawali odnotowani. Brakowało jego sygnatury w rejestrze SOC. Ostatnio kontaktowała się z nim jedna osoba. Kwadrans przed wystrzałem. Marshall Hearrow.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

21 mar 2022, o 02:14

Hearrow doszedł do wniosku, że szkoda, że zabiła napastnika. Pomyślała sobie szybko, że ma rację - na tym samym poziomie, co ona miałaby rację, twierdząc, że szkoda, że Marshall nie rozwiązał jeszcze całego śledztwa. Było parę rzeczy, których po prostu nie dało się zrobić tak o. Ogłuszenie kogoś słabej jakości bronią snajperską na daleki dystans, w momencie gdy on także dysponował bronią snajperską było jedną z tych rzeczy. Czymś niemożliwym. Czymś, czego nawet Widmo nie mogło przeskoczyć. Może gdyby miała lepszy sprzęt.
Niemniej, nie uważała się za winną.
- Niestety nie jestem jeszcze na tyle perfekcyjną wojowniczką, by móc ogłuszyć kogoś bronią ciężkiego kalibru. Gdybym strzeliła za słabo, mógłby po prostu zwiać.- oznajmiła neutralnym...no, może lekko ironicznym tonem. Nie był to jednak szczególnie wrogi sort ironii. Chciała mu jednak dać znać, że nie ma racji i lepiej, by o tym wiedział. Bo już dostał minusa.

SOC zabrało Russo. Dadzą jej tam ochronę. Oby była na tyle kompetentna, by nikt nie dokończył roboty. O tyle o ile jeden cywil może umrzeć i nie będzie to szczególna strata, tak wolałaby nie tracić teraz źródła informacji, które niedługo pewnie się przed nią otworzy. Operacja trochę zajmie. To dobrze, pomyślała. Będzie miała czas na zbadanie ciała i reszty tego wszystkiego. Nie przyglądała się jeszcze zwłokom - wpierw przejęła omniklucz niedoszłego zabójcy. Chciała go przeskanować, przejrzeć kim dokładnie jest ten Marshall Hearrow. Oczywiście nie liczyła na jakieś konkretne dane kontaktowe, ale jakakolwiek poszlaka byłaby miła. Skąd nadawał cel. Czy tym Marshallem mógł być sam De Silvo? Najpewniej tak.
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

21 mar 2022, o 23:38

Przyjął wiadomość o operacji oraz z ulgą stwierdził, że SOC jednak da z siebie nieco więcej i zapewni Russo niezbędną ochronę. To było kluczowe w obecnej sytuacji, chociaż oddalało ich wylot na Omegę. Być może jednak więcej dowiedzą się z tego co się dzieje na miejscu, niż goniąc za króliczkiem, którego dogonić póki co nie sposób.
Marshall ruszył w kierunku, z którego padły strzały. W międzyczasie jeszcze pomimo faktu, że sprawcą zginął musiał przyznać sam przed sobą że Östberg spisała się i to bardziej niż ktokolwiek inny w tej sytuacji. Zresztą w końcu była Widmem i być może właśnie jej zawdzięczają fakt, że po pierwsze Melanie będzie jeszcze w stanie coś więcej im powiedzieć, a po drugie przede wszystkim wciąż żyli. Nie wiedział ile zabójca miał przygotowanych strzałów ale ich pojawienie się w miejscu pracy Russo pokrzyżowało mu znacznie plany. Co zresztą potwierdziło się, kiedy tylko dotarli do zwłok. Arrow przyjrzał się miejscu z którego strzelał napastnik. Wybrał idealne położenie i tylko szczęściu można było zawdzięczać fakt, że kobieta to przeżyła. Miejsce było ustronne z czystym polem do oddania strzału. Zabójca się przygotował i świadczyło o tym wszystko co znaleźli na miejscu.
- Nie nazwałbym tego profesjonalną robotą - powiedział Hearrow obchodząc zwłoki dookoła. - Czyste pole do strzału, przygotowany i przestudiowany plan dnia. Wystraszył się czy spartaczył po prostu?
Nie było mu dane poznać odpowiedzi na to pytanie gdyż jego wzrok padł na sygnaturę na końcu datapadu.
- Co do cholery - mruknął. Oczywistym było, że ten Marshall Hearrow, stojący teraz przy Emilii nie mógł być tym samym, który wydał zlecenie pozbycia się Melanie. - Nie przypominam sobie żebym chciał się kogosś pozbyć, a to oznacza, że Da Silva nakręcił większą farsę niż zakładaliśmy. Nie jestem technikiem ale warto byłoby wyciągnąć dane z tej wiadomości. Może dowiemy się skąd została wysłana a tym samym namierzyły nadawcę. Wiadomość wysłana stosunkowo niedawno, zatem nasz Hearrow kontroluje sytuację.
Marshall sięgnął do swojego własnego programu hakerskiego i spróbował namierzyć wiadomość. Jeśli mu się to nie udało przekazał ją Östberg, być może kobieta miała większe szanse na znalezienie jakichkolwiek informacji.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

22 mar 2022, o 16:09

Omni-klucz snajpera nie był specjalnie chroniony. Najprawdopodobniej, nie zakładał tak niefortunnego zbiegu okoliczności i własnej śmierci. Prosty program hakerski ze wsparciem WI Przymierza poraził sobie ze złamaniem kodu dostępu, skrzynka odbiorcza zawierała trzy wiadomości. Wszystkie nadane z tego samego adresu. Kosz był pusty, w ciągu ostatniej dobry nie usunięto żadnej wiadomości. Pierwsza, zawierała nagrania z obrazu kamer w porcie Cytadeli. Prześledziwszy nagrania, można było dojść do prostego wniosku, iż przedstawiają one drogę z hali przylotów i odlotów, do centrali, w biurowcu którego pracowała Russo. W kilku nagraniach, rzuciły się w oczy strzeliste okna z gabinetu Melanie. Druga wiadomość zawierała szczegółowy harmonogram kobiety. Jej plan dnia, umówione spotkania. Miejsca, w których będzie przed oraz po pracy. Ktoś odwalił kawał dobrej roboty, aby przygotować się do eliminacji celu. Ostatnia z trzech wiadomości, nadana plus minus godzinę temu, zawierała numer lotu z Cytadeli na Omegę. Te same linie, którymi podróżował De Silva. Skan biletu można było znaleźć w załączniku, nazwisko było wygenerowane losowo. Dokument tożsamości najprawdopodobniej też, ponieważ nikt o takich danych nie figurował w Biurze Imigrantów.
Najwięcej połączeń było głosowych. W kółko powtarzał się ten sam numer, Marshall bez problemu porównał go ze swoim własnym, ponieważ różnił się jedną, niepozorną cyfrą. Numer był aktywny, aczkolwiek nikt nie odbierał połączenia przychodzącego. Lokalizacja wskazywała na Omegę, Chwila poszukiwań wystarczyła, aby jednoznacznie stwierdzić, iż dane kierują do okolic motelu, z recepcją którego miał już przyjemność rozmawiać Hearrow.
Podobną lokalizację wskazywał terminal, z którego wysłano trzy wiadomości. Każda z poszlak, prowadziła na Omegę. I do osoby De Silvy, który radośnie używał tożsamości Marshalla do własnych, jeszcze niejasnych celów.
- Widzieliście już gdzieś taki tatuaż? - odezwał się jeden z funkcjonariuszy SOC, którzy zabezpieczyli ciało. Za lewym uchem, na szyi, denat wytatuowane miał dwa nachodzące na siebie trójkąty. Marshall skojarzyć mógł z podobnym, który nosił de Silva na prawym przegubie.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

24 mar 2022, o 12:08

Poszło łatwiej niż zakładał, zhakowanie omni-klucza zamachowca zajęło mu dosłownie krótką chwilę, w której nie zdążył się nawet dobrze zastanowić nad tym co robił. Przejrzał wszystkie dostępne dane i podsunął je pod nos Emilii.
- Mam wrażenie, że jakoś za prosto to idzie - mruknął oglądając nagrania. - Snajper, który nie do końca potrafi strzelać, niezabezpieczony omni-klucz, wszystko na moje nazwisko.
Podrapał się po głowie przestając jedocześnie grzebać w danych. Wydawało się, że wszystko wręcz mieli podane jak na tacy, włącznie z lokalizacją, z której zostały wysłane wiadomości. Ta z kolei idealnie pokrywała się z zebranymi już wcześniej wskazówkami. Wystarczyło zabrać torby podróżne, zarezerwować lot na Omegę i tam rozpocząć poszukiwania od miejsca, w którym Da Silva się zatrzymał. Logiczne, prawda?
- Podejrzanie łatwo wszystko prowadzi nas do celu - powiedział wreszcie, jednocześnie sprawdzając w Extranecie najbliższe możliwe połączenie na Omegę. - Myślę, że nie ma co czekać na Russo, ruszajmy na Omegę, szkoda marnować czasu. Jeśli się wybudzi zawsze możemy tutaj wrócić. Tymczasem nie sądzę aby Da Silva czekał. Poza tym, coś mi tu mocno śmierdzi.
Znalazł lot, zarezerwował dwa bilety - dla siebie i dla Widma i dopiero w tej chwili jego uwagę przykuł funkcjonariusz SOC.
- Nico miał identyczny, na prawym przegubie - skomentował. Mając włączony omni-klucz od razu zrobił zdjęcie tatuażu i wyszukał w Extranecie jego znaczenie. Jeśli niczego konkretnego nie znalazł, polecił funkcjonariuszom sprawdzić pochodzenie malunku. Skłaniał się bardzo wyraźnie ku teorii, że prawdopodobnie musi on oznaczać przynależność do jakieś grupy albo inne, podobne zależności. Był tego niemal pewien.
- Sprawdźcie dokładnie kim był snajper. Interesuje nas wszystko, koneksje, powiązania, stare zlecenia może - ponownie zwrócił się do SOC. - Numer buta też może być.
Zamierzał wyciągnąć z tych zwłok wszystko co się tylko da. Jeśli Da Silva i ten tutaj należeli do jednego ugrupowania, teraz czy też w przeszłości, Hearrow zakładał, że może się tutaj pojawić więcej nazwisk.
- Coś jeszcze, czy możemy lecieć? - zwrócił się na koniec do Ostberg.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

25 mar 2022, o 03:05

Hearrow bardzo trafnie stwierdził, że snajper ewidentnie spartaczył swoją robotę. Emilia miała bardzo prostą odpowiedź na to, czemu do tego doszło.
- Chyba nie ma co się nad tym zastanawiać. Był słaby. Zobaczył nas. Spanikował. Spierdolił robotę.- zrobiła z tego niewielką wyliczankę na prawej dłoni, używając do tego zadania palców.

Oczywiście nie kwestionowała tego, że to nie Hearrow był osobą pociągającą za sznurki. Nigdy przez myśl nie przeszło jej, że zaniki pamięci oznaczały, że podczas ich robił coś totalnie antagonistycznego do samego siebie. Choć teoria ta byłaby zabawna, od razu odesłała ją, gdy tylko o tym wspomniał. Ciekawiło ją jednak czemu akurat to Marshall padł ofiarą tego podszywania się. Przecież to mógł być dowolny żołnierz. Najlepiej taki bez osobistego połączenia z De Silvo, by totalnie oddalić podejrzenia. A jednak...wybrany został on. Było to dla Emilii interesujące. Nie sądziła, że ich cel jest taki głupi, a jednak...póki co na to się zapowiadało. Nie usypiało to jednak jej czujności, a wręcz przeciwnie - pobudzało ją. Raz już dała sobie uśpić czujność w podobny sposób. Nigdy już nie uzna, że cel jest skrajnym debilem.
Uznała za to, że coś knuje. Jest tu coś głębszego. Jakaś intryga. Może Hearrow nie zawinił bezpośrednio Nico, a grupie stojącej za tatuażami? Właśnie. Tatuaże.
- Wątpię, by było to możliwe, ale dobrze byłoby, gdybyśmy wiedzieli czy trafiały się inni zmarli przestępcy z takimi tatuażami.- wskazała na ten, który spostrzegło SOC.- Dwa trójkąty...hmmm...tajne stowarzyszenie? Jakaś loża? Gang? Gang by pasował, bo wtedy idzie łatwo połączyć z hazardem, czyli nałogiem De Silvy.- zaczęła głośno snuć hipotezy, pozwalając Marshallowi się do nich przyłączyć.- Sądzisz, że mogłeś podpaść jakiemuś stowarzyszeniu, a potem o tym zapomniałeś? Albo lepiej, podczas epizodu amnezyjnego, nie mając kontaktu z rzeczywistością, zrobiłeś coś tak niezłego, że teraz się mszczą?- oczywiście pod koniec mocno zironizowała, co ujawniła poprzez delikatny, mocno cyniczny uśmieszek. Na koniec wydała z siebie cichy wydech. Zastanawiała się chwilę nad tym, co powiedział, jednocześnie wyciągając z paczki papierosa i szybko odpalając go zapalniczką. Nie oferowała mu jednego, ani nie oferowała odpalenia, ale jeśli poprosi, to dostanie.

- Tak, Omega będzie chyba najlepszym tropem. Russo to i tak dzika karta, potencjalnie ślepa uliczka. Im szybciej wyruszymy, tym mniejsza szansa na to, że złapiemy nasz cel jak jeszcze jest blisko motelu i Omegi. Nie wiemy, co teraz planuje.- oznajmiła po chwili refleksji z papierosem w ustach.

Tak więc postanowione. Kurs - Omega. Wolała nie brać tym razem swojego statku, transport publiczny będzie tu bardziej efektywny, dotrą bardziej...incognito.

Omega...nie znosiła tego kawałka skały.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Port Kosmiczny Cytadeli

16 sie 2023, o 11:34

Siedem dni, jakie minęły od jej spotkania z Adrianne Shaw, mogłaby ocenić jako spokojne i mało emocjonujące, jeśli spojrzeć na nie przez pryzmat tego, jak zwykle wyglądało jej życie sprawując obowiązki radnej. Nie miała zbyt wielu spotkań, jej grafik był zaskakująco pusty i sporadycznie nawet łapała się na tym, że pozostając sama w swojej sypialni, nie miała ani nowych wiadomości na omni-kluczu, ani powiadomień o rzeczach wymagających jej interwencji.
Jeśli jednak spojrzeć na te siedem dni z perspektywy osoby, której świat wywrócił się do góry nogami i miała tylko tydzień na doprowadzenie go do porządku przed przeniesieniem się na czas bliżej nieokreślony na drugi koniec galaktyki, ten czas minął jak z bicza strzelił.
Posiedzenie Rady trwało niemal cały dzień, z przerwami na popijaną agresywnie i w odosobnieniu kawę. Pomysł przedstawienia podróży radnej do Układu Słonecznego w ramach zacieśnienia relacji między Radą a Przymierzem z początku zaskakująco spodobał się Irissie, oraz zdecydowanie nie spodobał się Quentiusowi, który uważał, że należałoby poważnie zastanowić się nad konsekwencjami. Ostatecznie, Mindoir był ludzką kolonią i być może przestrzeń Rady zyskałaby na niewiązaniu się bezpośrednim z Przymierzem, na którym SST dotychczas skupiło swoje działania. Po całodziennych debatach, zadecydowano, że ta wersja, w wersji ogólnikowej, zostanie udostępniona opinii publicznej. Fel oficjalnie miała wypełniony grafik na Ziemi, w różnych bazach Przymierza, lecz w praktyce miała pozostać bezpieczna na Lunie.
Irissa nie miała żadnych zaleceń ani wymagań dotyczących osób, które Fel chciała zabrać ze sobą. W oszczędnych słowach poleciła jej, by uporała się ze swoim problemem tak szybko, jak jest to możliwe, oraz życzyła jej serdecznie szybkiego powrotu do zdrowia. Choć Iris pozostawała czujna i nie dawała po sobie poznać niczego, zauważyła, że Radni patrzą na nią w nieco inny sposób, niemalże ze współczuciem. Być może niektórzy zastanawiali się, czy niedługo nie trzeba będzie wybierać innego kandydata na jej stanowisko, lecz nikt nie powiedział tego głośno.
Admirał Stovorei okazał się starszym mężczyzną o uprzejmym wyrazie twarzy. Emanowała z niego siła, charakterystyczna dla wszystkich, wysoko postawionych żołnierzy Przymierza. Przywitał się z radną Fel i poprosił o rozmowę, lecz nie ufał łączom, z których radna korzystała na Cytadeli. Przekazał jej, że słyszał o jej podróży na Ziemię i chciałby z nią porozmawiać, gdy już znajdzie się w Układzie Słonecznym. Nie wyjawił, kto mu o niej powiedział, lecz zapewnił ją, że jej podróż jest objęta najwyższym priorytetem bezpieczeństwa.
Clarissa towarzyszyła jej przy codziennych obowiązkach. Pod koniec tygodnia, zaprezentowała jej część sprowadzonych z Thescii ziaren, lecz było ich tak wiele, że ciężko było Fel wszystkie przetestować przed wyjazdem. Duval spytała, czy ma zapakować je Fel na jej podróż, czy nie.
Duval też była otwarta w kwestii udania się na Lunę z Iris. Co prawda jej ostatnia asystentka nie skończyła na tym zbyt dobrze, lecz Clarissa nie wydawała się przestraszona wyzwaniami, które czekały na nie w Układzie Słonecznym. Ostatnią kwestią, która pozostała im do dogrania, była kwestia nieśmiertelnika. Jeśli Fel chciała go odzyskać, ona, lub Duval, musiały poprosić o niego Irissę wprost i była to decyzja, którą radna miała musiała podjąć.
Doktor Shaw przekazywała informacje na omni-klucz radnej na bieżąco. Gdy nadszedł dzień wylotu, Fel wiedziała już o całym personelu ośrodka szkoleniowego "Nodos", o jego ogólnikowej budowie, oraz miała rozpisany terminarz badań, które miały odbyć się na jego powierzchni.
Irissa poprosiła o spotkanie z Fel w prywatnym doku, jednym z kilku przeznaczonych do użytku wyłącznie przez Radę.
- Nie zawsze zgadzamy się co do tego, co najlepsze, lecz nie chciałabym, żebyś widziała we mnie wroga, Iris - westchnęła, prowadząc kobietę wgłąb doku. Z jego wnętrza dobiegał cichy syk pracujących systemów podtrzymywania życia. - Jest mi bardzo przykro, że to wszystko spotkało cię niejako z mojego rozkazu. Wierz mi, że gdybym wiedziała, że ryzyko jest tak wielkie, nigdy nie pozwoliłabym, żebyś udała się tak blisko frontu.
Twarz asari wykrzywiał autentyczny żal, od którego na jej skórze pojawiło się kilka zmarszczek. Wyprowadziła Fel do głównej komory doku.
Zadokowany statek był nowiutki - sądząc po lakierze, który pokrywał jego pancerz, jeszcze nieprzykrytym kosmicznym pyłem ani nieporysowanym gruzem. Mała, zgrabna korweta rozmiarami była nieco skromniejsza niż Venus, charakteryzowała ją za to typowa dla ludzkiej budowy statków architektura. Smukły, elegancki projekt sprawiał wrażenie jej wysokiej szybkości i zwrotności. Lśniący pancerz z daleka wyglądał na wzmocniony technologią Solaris, a kilka ledowych podświetleń kusiło, wskazując jej śluzę.
- Nie byliśmy w stanie odbudować twojego statku w tak krótkim czasie. Przyjmij proszę ten, od nas, Radnych, w prezencie - wskazała na korwetę. Na jej boku nie wypisano żadnych liter, lecz Fel dobrze widziała, że było na nie miejsce. - Radna musi mieć czym podróżować. Na pokładzie czeka już na ciebie nowa załoga.

@Iris Fel

Wróć do „Krąg Prezydium”