Bachjret jest okręgiem idealnie nadającym się do zamieszkania - sielankowa perspektywa życia przyciąga nie tylko miłośników tutejszych ogrodów botanicznych, ale i osób o średniej płacy, którzy nie mają ochoty na przepłacanie.

Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Szpital miejski Okręgu Bachjret

24 kwie 2021, o 22:25

Był blisko rzucania stolikiem z lekami, szafką na rzeczy podręczne, która stała przy łóżku albo chociaż tym stojakiem, na którym wisiały kroplówki. Naprawdę, jeszcze chwila i biedna pielęgniarka, która próbowała Hearrowowi wyperswadować pomysł wypisu, musiałaby wzywać smutnych panów ze strzykawką i kaftanem bezpieczeństwa. Na szczęście z odsieczą przyszła jej Dagan, która pojawiła się jak zjawa w drzwiach i w zasadzie dla Arrowa (w obecnym stanie) właśnie taką zjawą była.
Flashback.
Plaża. Igła do tatuażu. Muszle.
Flashback.
Obrazy w jego głowie znów zaczęły przeskakiwać z jednego na drugi nie dając się w żaden sposób opanować. Skrzywił się i zaklął pod nosem. Nie miał zamiaru dawać pani pielęgniarce powodu dla potwierdzenia jej słów, że powinien jeszcze trochę zostać jednak w szpitalu. Ta najwyraźniej jednak dała za wygraną, mruknęła coś pod nosem na znak zgody i zniknęła za drzwiami by po krótkiej chwili wrócić z wypisem podpisanym przez lekarza.
Marshall w międzyczasie wyjął torbę z rzeczami na przebranie i ruszył w stronę szatni, żeby ubrać się w coś bardziej stosownego niż szpitalna, zielona piżama.
- Dzięki - mruknął do Dagan mijając ją w drzwiach. Wydawała mu się cholernie znajoma, ale umysł dalej nie chciał przyporządkować obrazu do konkretnego nazwiska, a już tym bardziej do jakiejkolwiek sytuacji. Kiedy wyszedł z szatni, kobieta najwyraźniej na niego czekała, bo dalej stała w miejscu, którym ją zostawił. Nie musiał pytać, najwyraźniej skądś go znała i jakby na potwierdzenie tych domysłów, z ust Rebeki padło pytanie.
Podporucznik przez chwilę trawił każde słowo, jednocześnie przyglądając się (nie)znajomej i próbując pozbierać rozbiegane myśli.
- Yhym - mruknął, bo nic więcej nie był w stanie na to odpowiedzieć. Dowództwo - dobrze, przynajmniej było wiadomo, że jest z Przymierza. - A ty to...?
Nie bardzo czekając na odpowiedź ubrał na siebie skórzaną kurtkę i zarzucił torbę na ramię.
- Jeśli góra boi się, że coś, kogoś albo ewentualnie siebie rozpierdolę, to mogą być spokojni. To nie PTSD tylko pieprzona amnezja - ruszył przed siebie, pewnym krokiem w stronę wyjścia ze szpitala. Miał serdecznie dość tego miejsca jak i całej Cytadeli.
Flashback.
Vorch. Omni-ostrze wbijające mu się w bok.
Flashback.
Hearrow zatoczył się w ostatniej chwili opierając się o ścianę. Odetchnął głęboko trzy razy i spojrzał przez ramię.
- Widzisz? Wszystko jest zajebiście, nie? - absolutnie wszystko go wkurwiało.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Szpital miejski Okręgu Bachjret

25 kwie 2021, o 11:51

Westchnęła cicho. Brak rozpoznania ze strony Marshalla niespecjalnie ją smucił - Rebecca nie była wrażliwa na podobne niuanse - z pewnością jej jednak przeszkadzał. Pytanie o to, kim jest, było jednoczesnym potwierdzeniem problemów, o których mówiło dowództwo. Znaczy - nie będzie tak szybko i łatwo, jakby sobie życzyła. Znaczy - cholera wie, czy w ogóle będzie w stanie cokolwiek zrobić, a skoro tak, to McLoughlin mógł mieć rację. A ona bardzo nie lubiła, gdy Szkot się nie mylił.
- Rebecca Dagan - przedstawiła się jednak cierpliwie, bo co innego miała zrobić? Wątpiła, by ogarnij się, debilu, nie znasz mnie od dziś przyniosło lepszy skutek. - Chorąży - dorzuciła, bo akurat tego Hearrow miał pełne prawo nie wiedzieć. Jej stopień ostatnio zmieniał się szybciej niż norma przewidywała, bo, dziwnym trafem, udawało jej się spełniać oczekiwania szefostwa, kiedy tylko miała ku temu okazję. A okazji takich miała więcej, niż uważała, że powinna. Na rzecz przyszłych kontaktów służbowych uściśliła więc, gdzie plasuje się teraz na tej ich zabawnej drabince hierarchii, wiedząc, że to ważne. Wszyscy mundurowi przykładali do stopni znacznie większą wagę niż sama Rebecca uważała za konieczne.
Podążając potem za Marshallem z powrotem tymi samymi korytarzami, którymi przyszła, parsknęła cicho.
- Chyba faktycznie mogą się czegoś takiego obawiać - stwierdziła, wciskając dłonie głębiej w kieszenie szerokich spodni. - Z drugiej strony, dopuszczają pewnie możliwość samobójstwa. A to zawsze źle wygląda, jak się ktoś zastrzeli ze służbowej broni - skwitowała, obojętna na drażliwość poruszonego tematu.
Gdy Marshall zachwiał się na korytarzu, wyraźnie zmagając się z czymś, czego nie rozumiała, westchnęła bezgłośnie po raz wtóry.
- Pójdziemy zjeść - zarządziła, a na ewentualne podejrzliwe czy niezadowolone spojrzenie Hearrowa, wzruszyła tylko ramionami. - Nie patrz na mnie, to nie mój pomysł. Kamowski stwierdził, że mam cię stąd nie wypuszczać póki się nie nażresz, bo, cytuję: na tym żałosnym szpitalnym żarciu nie ma nawet co myśleć o wyzdrowieniu. Więc pójdziemy zjeść. A potem... - Uśmiechnęła się przelotnie. - A potem możemy pójść pić. To mi lepiej wychodzi, a przepustka też się na coś przyda. - Myśl, że nafaszerowany lekami Marshall prawdopodobnie nie powinien wchodzić teraz w bliskie kontakty z procentami jakoś nie przeszła jej przez głowę. Rebecca nie przejmowała się podobnymi rzeczami.
Nie czekając na ewentualne protesty, szybkim krokiem wyminęła Hearrowa. Tym razem to ona narzucała tempo, jednocześnie wybierając kierunek ich dalszej wycieczki. Szpitalna kawiarnia - bo restauracja to jednak za duże słowo - nie była daleko.
- Nie pamiętasz w ogóle nic? - zapytała po drodze bezpośrednio. - Znam przynajmniej trzy wersje tego, co ci się stało, chętnie poznałabym tę prawdziwą.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Szpital miejski Okręgu Bachjret

25 kwie 2021, o 15:12

Trochę złagodniał. Być może Rebecca była tam, żeby faktycznie mu pomóc. Może jednak nie spisali go tak całkiem na straty.
- Przepraszam - powiedział z rezygnacją wzdychając przeciagle. - Ostatni czas, był dla mnie niezbyt łaskawy. Do tego ten pieprzony mętlik w głowie.
Tu ci się pojebało.
Nie musiał przecież od razu zakładać, że wysłali kogoś żeby go niańczył. Hearrow naprawdę nie czuł się zagrożeniem dla siebie czy dla kogokolwiek innego, ale wiedział, że nie takie rzeczy działy się w głowach niektórych żołnierzy. Zwłaszcza tych po przejściach. Tylko, że on nie pamiętał swoich przejść. Przez myśl jednak mu przeszło, że obecność Dagan może jednak wyjść mu na dobre. Przynajmniej nie będzie siedział sam ze swoimi (pojebanymi) myślami. Tym bardziej, że propozycja jedzenia zabrzmiała teraz równie absurdalnie co genialnie.
- No dobra, ale poczekaj - złapał ją za łokieć jak tylko zaczęła biec w kierunku kawiarni. - Dajmy sobie spokój z tym...czymś. Znam dobre miejsce - uśmiechnął wreszcie szeroko, a to dawało obraz Arrowa sprzed wypadku. - Tylko rzucę rzeczy na chatę Będzie żarcie i będzie co pić, więc załatwimy wszystko w jednym miejscu.
Patrząc na Dagan i biorąc pod uwagę, że była żołnierzem jak on, nie sądził, żeby kobieta upierała się przy jakiś wyszukanych restauracjach. Po namyśle stwierdził również, że może ona pomoże mu ogarnąć chociaż trochę tematy związane z jego pamięcią, skoro Harper nie był do tego skory. Zwłaszcza. że wyglądało na to, że skądś go zna. Być może w tym momencie lepiej niż on sam siebie.
Ruszyli w kierunku promów, które stały przy głównym wejściu do szpitala.
- O, to może oświecisz mnie chociaż jedną - powiedział pakując się do taksówki. - Ja nie znam ani jednej, poza tym, że jak próbuję sobie cokolwiek przypomnieć to dostaję takiego ataku bólu głowy, którego nikomu nie życzę. Dlatego mnie tam trzymają - skinął głową w kierunku szpitala.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek

Wróć do „Okręg Bachjret”