Shalta nazywany jest okręgiem przemysłowym - to właśnie tutaj wytwarza się 70% wszystkich produktów produkowanych na Cytadeli. Okręg ten zatrudnia największy odsetek pracowników rocznie spośród pozostałych czterech.

Andrei Asen
Awatar użytkownika
Posty: 32
Rejestracja: 17 sie 2021, o 15:34
Miano: Andrei Asen
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: aspirant SOC, pilot pościgowy
Postać główna: Dagon
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 25.020

Opuszczone magazyny

18 mar 2022, o 18:04

Nie pałał miłością do miejsc opuszczonych, potrafił jednak docenić ich pewne zalety. Wiedział, że w dawno nieodwiedzanych mieszkaniach (choć na Cytadeli wcale nie było ich tak dużo, przestrzeń mieszkalna była na stacji szalenie cenna) wciąż można odkryć wiele ciekawych rzeczy, i że w porzuconych magazynach i halach produkcyjnych nierzadko ukrywają się królowie półświatka. Jego dzisiejsza obecność w takiej właśnie konstrukcji nie wynikała jednak z potrzeby bycia bohaterem, nie miał tu też żadnego przydziału z ramienia SOC - zresztą, sama hala też nie była wcale aż tak opuszczona. Położona stosunkowo blisko jednej ze średniej wielkości stacyjnych ulic, nie była ani wielka, ani jakoś wybitnie obskurna. Stary neon obwieszczał, że kiedyś mieścił się tu warsztat. Teraz? Może nie do końca wiadomo było, kto był właścicielem budynku, a może zwyczajnie o nim zapomniano - w każdym razie, nikt się nim nie interesował. Nikt poza Andreiem.
Asen nie miał problemów z wykorzystywaniem nadarzających się okazji - a hala tym właśnie dla niego była, okazją. Odkrył go z miesiąc temu i bez wahania - i bez pytania kogokolwiek o zgodę - go sobie zaadoptował. Stary warsztat był miejscem idealnym. No, prawie. Wiadomo, że Wiedźmy by w nim nie wyremontował, ale wszystko inne? No pewnie, że tak.
Teraz, po ponad dwóch godzinach spędzonych w towarzystwie swojego ścigacza, w oparach olejów, które sobie tu zgromadził, smarów, farb i całej masy narzędzi - nierzadko archaicznych, ale wciąż sprawnych - Andrei był zadowolony. Śmierdział i lepił się od brudu jak, nie przymierzając, niezbyt dbający o higienę prosiak, czuł się za to wyśmienicie. Gmeranie we wnętrznościach motoru, choć w zasadzie zbędne - ścigacz nie psuł się przecież co tydzień - sprawiało mu radość. Było rytuałem, któremu Asen poświęcał się regularnie, traktując to jako swego rodzaju medytację.
Nic więc dziwnego, że wyprowadzając pojazd na ulicę i zamykając bramy warsztatu za sobą, był odprężony. Bardzo.
Tak bardzo, że dwie minuty później z radosną beztroską sam podłożył się pod nadlatujący nisko prom.
- No żesz kurwa mać! - wydarł się, odskakując i rozglądając się za pojazdem, który minął go ledwie o włos. Parskając jak rozjuszona, dzika świnia, Andrei zacisnął dłonie w pięści raz i drugi, jakby w ten sposób chcąc upuścić trochę nerwów.
Nie podziałało, oczywiście.
- W dzieciństwie się chyba o ciebie nie troszczyli za bardzo, chuju. O oczy nie zadbali, boś kurwa ślepy jak but - uraczył kierowcę niefortunnego promu kwiecistym stwierdzeniem. Nie zdziwiło go, że mężczyzna się zatrzymał - tak robili przecież kulturalni ludzie. Tacy, co to się przejmą ledwo unikniętym wypadkiem i jeszcze gotowi będą zapytać, czy aby na pewno nic się nie stało.
Oczywiście, kurwa, że się stało!
ObrazekObrazek
Alexander Gauthier
Awatar użytkownika
Posty: 53
Rejestracja: 7 lut 2022, o 01:50
Miano: Alexander Gauthier
Wiek: 30
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator T2, cudowny pilot
Postać główna: Mila
Lokalizacja: Vesta (ten skuter)
Kredyty: 11.950

Re: Opuszczone magazyny

19 mar 2022, o 01:18

Niezbyt przyjemna dzielnica – przychodziło na myśl porządnemu człowiekowi, który się w niej znalazł. Alexander nie miał za bardzo czego tutaj szukać; jego pobyt na Cytadeli ograniczał się raczej do centralnych, bardziej turystycznych dzielnic i wynajmowania niewielkiego apartamentu przez spacebnb na czas jego pobytu tutaj. Dom rodzinny, jak zwykł nazywać mieszkanie teściów, w którym nieskromnie rzecz ujmując spał, gdy tylko nie był na misji, znajdował się na Ziemi. Obiecał jednak córce jakąś wycieczkę, a że ostatnio rzadko pojawiał się w domu, to za cel uznał największą stację kosmiczną, mimo że na stu innych planetach byłoby prawdopodobnie więcej do zwiedzania.

Camilla im starsza, tym więcej rozumiała i potrafiła też dać w kość i przyprawić o ból głowy, jeżeli chodziło o wymyślanie jej atrakcji albo tłumaczenie, czemu nie ma taty ciągle w domu. Mała rodzinna wycieczka zamieniła się więc w usilne próby nawiązania głębokiej relacji z własnym (no prawie) dzieckiem, przez które nie raz i nie dwa Gauthierowi przyszło łapać się na myśli, że z Harrym byłoby lepiej. Oczywiście, że byłoby. Ich córeczka miałaby przynajmniej rodzicielską figurę, która nie znika na kolejne misje na długie tygodnie.

Tak czy siak po ich wyjątkowo udanym wypadzie Alex, jako urodzony kierowca i mechanik, wypożyczył mały prom, aby niejako pochwalić się swoimi umiejętnościami przed córką. Nie było to może najmądrzejsze ani najbardziej bezpieczne posunięcie z jego strony, ale chęć przypodobania się córce przeważyła nad zdrowym rozsądkiem. Stąd też pojawił się wybór luźniejszej dzielnicy, w której nie byłoby dużo korków, a gdzie można byłoby wykonać bez spiny kilka beczek po uprzednim sprawdzeniu pasów bezpieczeństwa Camilli.

Szkoda tylko, że po jednej z takich beczek i ostrzejszym zakręcie, Alex ujrzał pędzący z zawrotną prędkością na jego bok ścigacz, na którego widok serce zabiło mu szybciej, niż powinno. Przyspieszył gwałtownie, robiąc w powietrzu ostry ślizg bokiem pojazdu, widząc tylko jak jakiś człowiek przemyka o włos od jego drzwi. Zatrzymując się, opuścił prom na ziemię, sprawdzając przede wszystkim, czy Camilla była cała. Dziewczynka... oprócz tego była też ucieszona skokiem adrenaliny. Gauthier wręcz przeciwnie.

Zerkając przez szybę, ujrzał, że sprawca zamieszania wbrew pozorom nie ucieka z miejsca zdarzenia, a zatrzymuje się w miejscu, co o ile zaplusowało u niego, to nieco wzmożyło niski przeważnie poziom agresji. Sam by może jeszcze to olał, ale mając za pasażera młodziutką, blond główkę, nie mógł tak tego odpuścić.

Tym bardziej, że mężczyzna zachowywał się naprawdę ordynarnie, co zdusiło jego początkową troskę także o jego zdrowie.

Alex wyszedł z pojazdu ze zmarszczonymi brwiami, prostując fałdy swojej czarnej koszuli luźno rozpiętej u góry i zerkając na winowajcę, odczuwając przy tym irracjonalną ochotę uderzenia go za takie słownictwo. Powstrzymując się przy tym, zamknął drzwi, nie chcąc by Camilla słyszała tę rozmowę – chociaż kierowca ścigacza mógł oczywiście ujrzeć młodą buzię wyglądającą z siedzenia pasażera.

Gdybym był tak ślepy jak ty, to byś zwisał teraz z tamtego masztu i miał na sumieniu moją córkę — warknął, podchodząc bliżej. Wzrostem dorównywał Andrei(owi), ale posturą znacznie go przewyższał. — Zamiast więc wyzywać moich rodziców gówniarzu, powinieneś przeprosić za wpieprzanie się w sytuacji, w której ewidentnie miałem pierwszeństwo i tylko mój refleks nas uratował przed tragedią. Chyba, że wolisz, żebym wezwał SOC?
ObrazekObrazek
Andrei Asen
Awatar użytkownika
Posty: 32
Rejestracja: 17 sie 2021, o 15:34
Miano: Andrei Asen
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: aspirant SOC, pilot pościgowy
Postać główna: Dagon
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 25.020

Re: Opuszczone magazyny

20 mar 2022, o 10:30

Gówniarzu? Andrei uniósł brwi w teatralnym zdumieniu. Udawanym, bo doskonale wiedział, skąd brało się to określenie. Asen faktycznie wyglądał młodo, bardziej na 22 niż faktyczne 32 lata. Nikt jeszcze przy pierwszym spotkaniu nie był w stanie ocenić go prawidłowo - wszyscy brali o za dzieciaka, któremu mózg wciąż jeszcze nie osiągnął struktury pożądanej u dorosłego, odpowiedzialnego człowieka. Zresztą, to drugie akurat w dużym stopniu było prawdą, nie? Metryka metryką, ale Andrei nie należał do najdojrzalszych na świecie. A przynajmniej - do najbardziej odpowiedzialnych.
W każdym razie, nie zamierzał wyprowadzać mężczyzny z błędu. Chce go mieć za gówniarza to niech ma, Andreiowi naprawdę było wszystko jedno. Życie było zbyt krótkie i zbyt uciążliwe samo w sobie, by przejmować się jeszcze takimi pierdołami jak to, jak ocenił cię ktoś inny.
Myśl, że tej krótkości i uciążliwości życia dosyć regularnie dokłada swoją cegiełkę przeszła Andreiowi przez myśl, ale tylko na krótką chwilę - zbyt krótką, by skłonić go do jakichś większych rozważań na ten temat.
...i miał na sumieniu moją córkę.
Asen zmarszczył brwi, co można było uznać za nagłe zafrasowanie. Odruchowo spoglądając w kierunku promu, faktycznie dostrzegł blond główkę wyglądającą z zaciekawieniem przez okno. Westchnął bezgłośnie i skrzywił się. Nie był psychopatą i jasnym było, że - wbrew ordynarnemu słownictwu - trochę przejął się faktem, że mógł komuś zrobić krzywdę, szczególnie jeśli tym kimś było dziecko. Bułgar generalnie za dziećmi nie przepadał, nie widział dla nich miejsca w swoim życiu, nie był jednak zupełnie pozbawiony serca.
Nie zmieniało to jednak faktu, że nadal nie uważał się za winnego. No bez, kurwa, przesady.
- Pierwszeństwo-srerszeństwo - podsumował może niezbyt elokwentnie, ale za to bardzo wyraźnie dając do zrozumienia, co sądzi o tego typu pojęciach. No i bardzo, naprawdę bardzo rozbawiło go ostatnie pytanie nieznajomego. Tak bardzo, że Asen uśmiechnął się szeroko - serio, od ucha do ucha - i przytaknął ochoczo.
- No pewnie. Tak bym wolał - rzucił jak gdyby nigdy nic, nim jednak mężczyzna faktycznie zdecydowałby się na wezwanie najbliższego patrolu, Andrei zasalutował niedbale. - Aspirant Andrei Asen, do usług - parsknął.
Można by pokusić się o stwierdzenie, że podanie swego nazwiska nie było w tym momencie najrozsądniejsze. Bo, wiecie, teraz padło już wszystko, co było potrzebne do złożenia jakiejś skargi, a w efekcie - pociągnięcia Andreia na dywanik przełożonego. Tak podpowiadał rozum, logika. Tylko, że... To nie była do końca prawda. SOC nie było organizacją świętych, korupcja i kolesiostwo szerzyły się tam tak samo, jak we wszystkich innych strukturach rządowych. I jakkolwiek Asen w przekupstwie nigdy dotąd nie uczestniczył, tak znajomości... Cóż, miał je. W SOC nie pracował od dziś i cokolwiek można by o nim sądzić, naprawdę był dobry. Koledzy cenili go za skuteczność na służbie, szefostwu szalenie odpowiadały jego umiejętności, dyspozycyjność i brak obciążenia czymś takim jak rodzina. Teraz, gdyby faktycznie się na Andreia naskarżyć, z pewnością miałby jakąś pogadankę, jakieś pogrożenie palcem, może zabranie premii na miesiąc czy dwa. Ale to, tak jakby, tyle.
Rachunek prowadzony przez wszystkich wyższych stopniem oficerów SOC jak dotąd nie pozwalał im na pozbycie się Andreia niezależnie od jego występków - a to wpływało na ego Bułgara. Jak wpływało? Cóż, łatwo się domyślić. Oczywiście, gdyby dowiedzieli się o regularnych, nielegalnych wyścigach - wtedy dobra passa zapewne by się skończyła, z tym jednak pomagali mu koledzy. Ci, którzy wiedzieli, nierzadko byli tymi, którzy albo też w rajdach uczestniczyli, albo przynajmniej lubili je oglądać. Lub po prostu było im wszystko jedno, na ile legalnie Andrei spędza czas po pracy. Wolność najwyższą wartością i takie tam.
W efekcie Andrei czuł się dosyć bezkarny i nawet, jeśli przez moment rzeczywiście poczuł się winny doprowadzenia do sytuacji niebezpiecznej, to nie na tyle, by się pokajać i przeprosić.
- To co, piszemy raporcik? - Uśmiechnął się krzywo, nie kryjąc rozbawienia. Potem jednak uśmiechnął się bardziej... Cóż, chyba nawet sympatycznie. Zawadiacko. Całkiem uroczo - w ten sam uroczy sposób, który wiele mu już w życiu załatwił. - Czy załatwimy to jak mężczyźni?
ObrazekObrazek
Alexander Gauthier
Awatar użytkownika
Posty: 53
Rejestracja: 7 lut 2022, o 01:50
Miano: Alexander Gauthier
Wiek: 30
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator T2, cudowny pilot
Postać główna: Mila
Lokalizacja: Vesta (ten skuter)
Kredyty: 11.950

Re: Opuszczone magazyny

20 mar 2022, o 18:43

Słowo gówniarz wypadło z ust Alexa całkowicie naturalnie, zważywszy bowiem na faktycznie młodą twarz Andreia i przeciwnie wyglądającego Francuza, to temu by nawet przez głowę nie przemknęło, że funkcjonariusz jest starszy. Ba, w jego oczach był szczylem, któremu rodzice sprawili motor, którym rozbija się po cichszych miejscach, wręcz prosząc się o taką tragedię, jak ta. I tylko nieziemski refleks i lata pilotowania statków pozwoliły jej zapobiec.

Camilla, chociaż zamknięta szczelnie i ciągle przypięta pasami w promie, wierciła się w swoim miejscu, próbując dojrzeć i podsłuchać trwającą teraz zaciekłą konwersację. Asen mógł więc z tego powodu zauważyć, jakby Gauthier się powstrzymywał przed gwałtowniejszymi ruchami, głośniejszym tonem i ostrzejszymi słowami. Faktycznie bowiem tylko ze względu na młodą Alex nie rzucił się jeszcze na Asena z pięściami, chcąc wtłuc mu do głowy poprawne zachowanie na drodze. Oczywiście... lekki grymas na twarzy tamtego uświadomił mężczyźnie, że coś tam dotarło, ale kolejne słowa szybko rozwiały tę dozę niepewności.

Alex westchnął głośno, przeciągle, jeszcze na dodatek przewracając oczami i zakładając ręce na ramiona. Jego raczej tęga postura jeszcze bardziej się uwydatniła, mając przy tym naprzeciwko siebie Asena, nieproporcjonalnego chudzielca – to Gauthier był przy nim niemal siłaczem, nie dobrze zbudowanym żołnierzem.

Chrapliwy, niski śmiech wydarł się z gardła pilota, gdy chłopak się przedstawił jako aspirant. Unosząc wysoko brwi, otaksował go wzrokiem od góry do dołu, jakby oceniał to, jak bardzo faktycznie by się nadawał do jakiejkolwiek służby cywilnej. Totalnie nie uwierzył w tę bajeczke, ale gdzieś tam z tyłu głowy przemknęła mu myśl, że jeśli to prawda, to jak zwykle musiał mieć do czynienia z obślizgłą korupcją szerzącą się w każdym zakamarku tej galaktyki.

Nie wiem jaka jest twoja definicja mężczyzny, ale moja jest taka, że jak mężczyźni możemy spisać ten raport. Ale najpierw chciałbym zobaczyć odznakę, panie Asen, zanim sam sobie wystawisz mandat — rzucił, uruchamiając omni-klucz i wyszukując na nim numer do SOCu. Był gotów do zawiadomienia służb, bowiem nie chciał tak tego zostawić, nie mającu swego boku córkę; coś jednak kazało mu wstrzymać się na sekundę. Coś w tym perfidnym, nazbyt pewnym siebie, zawadiackim uśmiechu mówiło mu, że może jednak ma do czynienia z jednym z takich skorumpowanych glin. — No, chyba że jednak skusisz się na przeprosiny, póki jeszcze mam cierpliwość.
ObrazekObrazek
Andrei Asen
Awatar użytkownika
Posty: 32
Rejestracja: 17 sie 2021, o 15:34
Miano: Andrei Asen
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: aspirant SOC, pilot pościgowy
Postać główna: Dagon
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 25.020

Re: Opuszczone magazyny

25 mar 2022, o 18:53

Mężczyzna ewidentnie mu nie uwierzył. Co, myślał, że ta przynależność do SOC - że to bajka? Uświadomiwszy sobie, że właśnie w ten sposób musiał biec tok myślenia jego aktualnego rywala, Andrei uśmiechnął się szeroko, tym razem z naprawdę szczerym rozbawieniem. Wciąż był zły - jakby się dobrze zastanowić, to pewnie nawet wściekły - ale teraz całkiem nieźle też się bawił. Sięgając do kieszeni kurtki po odznakę, niemal czuł, jak cały kosmos czeka by zobaczyć co się wydarzy.
Nonszalancko machnął plakietką, co więcej - miał gest i zaczekał z wyciągniętą odznaką wystarczająco długo, by mężczyzna mógł się jej dokładnie przyjrzeć i upewnić, że to nie podróbka. Co jak co, ale Andrei nie zniżyłby się do udawania funkcjonariusza. Skoro już mówił, że pracuje w mundurze, to po prostu tak było.
Chyba że jednak skusisz się na przeprosiny.
Parsknął cicho.
- Nie. Chyba nie - stwierdził, wzruszając ramionami beztrosko. - Myślę jednak... - zawahał się. Był doskonale pewien tego, co chce powiedzieć, gdy więc rozglądał się raz w prawo, raz w lewo, był to raczej niczym nieumotywowany odruch niż faktyczne granie na czas, by się zastanowić.
- Pościgajmy się - rzucił wreszcie jak gdyby nigdy nic, spoglądając na mężczyznę z rozbawieniem. - Kto przegra, ten przeprasza - parsknął cicho. Nie spodziewał się, żeby to on miał być tym przepraszającym.
Był zbyt pewny siebie, oczywiście, przynajmniej w tej jednej dziedzinie.
- W warsztacie stoi drugi ścigacz. Nie mój, ale na pewno możemy go sobie pożyczyć. - Nie był tego aż tak pewien, ale znał właściciela drugiego motocykla i nie wątpił, że w razie czego by się z nim dogadał. Andrei tak już po prostu miał, że zawsze - no, zwykle - potrafił dogadać się niemal z każdym. - Trzy okrążenia wokół magazynów, to wystarczająco duży teren, by nie było nudno. Dzieciak może zaczekać w środku - zaoferował, jego zdaniem, całkiem łaskawie. Nie miał wątpliwości, że mężczyzna nie będzie chciał narażać dziewczynki na... Cóż, cokolwiek co mogłoby się wydarzyć podczas wyścigów. Zresztą, Andrei też by tego nie chciał. Skoro jednak miał warsztat - miał też miejsce, gdzie mały człowiek mógł zaczekać. To przecież i tak nie potrwa długo.
Jakby na potwierdzenie, że to naprawdę dobra propozycja, w zasadzie jedyna warta uwagi, podrzucił w dłoni klucze do warsztatu i wsparł się o swój własny ścigacz.
- Raporty są nudne - rzucił lekko w ramach komentarza na preferencje nieznajomego. - Szkoda na nie życia.
ObrazekObrazek

Wróć do „Okręg Shalta”