Dzielnica mieszkaniowa położona na niższych poziomach stacji, do której w łatwy sposób można dostać się przy pomocy promu. Słynie z tego, że na jej terenie umieszczona jest Klinika Omegi. Dzielnica ta objęta jest strefą kwarantanny z powodu nieznanej plagi, która dziesiątkuje populację.
Jedynym sposobem na dostanie się do dystryktu Gozu jest przejście przez dystrykt Doru lub Kima.

Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Bar Astarte

15 gru 2021, o 22:01

Pierwsze spotkanie zbieraniny gnatów do wynajęcia, która miała zostać sklecona w jednolitą drużynę zawsze były jak to. Wzajemna obserwacja, ocena profesjonalizmu, poznanie umiejętności albo jedzenie kaczki. Curio nie był wyjątkiem i z ciekawością wpatrywał się w ekipę, która zebrała się tego pamiętnego wieczoru w Astarte. Karajev wyglądał na porządnego chłopa. Mila mówiła, że to domena jakichś tam ‘Słowian’, o których też padło z ust Strikera. Nie miałby problemu napić się z typem ale, no właśnie. Nie picie a robota na nich czekała. Po pochwałach i odznaczeniach, o których Curio słyszał z wiadomości, nie wątpił w odpowiednie nastawienie i umiejętności żołnierza. Raczej co robił żołdak Przymierza na tego typu robocie? Nie wspominając już o miejscu spotkania. Od kiedy to Przymierze Systemów wysyła swoich na dodatkowe robótki? A może jest na urlopie? I jak bardzo… Regulaminowym był? Crassusowi nie widziało się ustalanie żadnych łańcuchów dowodzenia i doktryn wyjętych z… Właśnie stamtąd.
Isha była tutaj najbardziej wygrzana, tu nie było wątpliwości. Niekulturalnym było pytanie o wiek ale na tyle, na ile Curio znał asari to D’Veve musiała być względnie młoda. Buzującą energię podpisywał pod to oraz naturalna biotykę. Za cholerę nie wiedział ile żrą asari ale jego chorwacka przyjaciółka wchłaniała jedzenia za dwoje. To może i Isha waliła ciągle jakieś energetyki? Nieco chaotyczna w swoim zachowaniu ale nie przeszkadzało to turianinowi za bardzo. Przynajmniej na razie, dopóki w powietrzu nie świstały pociski.
Striker był największą zagadką z trójki czekającej już w barze. Jego nonszalancja i pewność siebie była albo wynikiem doświadczenia i znajomości, albo skrajna głupotą. Curio spotykał na swojej drodze podobnych do Charlesa i zawsze okazywali się jednym z dwóch. Odwalali swoją robotę koncertowo lub spierdalali wszystko jak tylko sytuacja zacznie się sypać i nie ma miejsca na pozory. Tak jak w przypadku pozostałej dwójki czas pokaże, z jakiej gliny został ulepiony.
Widząc, że Isha zmierza ku niemu w celu wykonania obiecanego selfie, Crassus zrobił kobiecie nieco miejsca. Objęty i wciągnięty w kadr, wskazał palcem wskazującym swojej trójpalczastej dłoni na logo firmy widniejące na pancerzu i wyszczerzył się do zdjęcia, rozsuwając nieco żuwaczki. Może Isha będzie wrzucać focię na jakieś media społecznościowe to darmowa reklama nie zaszkodzi.
Słysząc swoje imię wspomniane przez Milę i to w kontekście nerda zestawione z Exilem - Piwniczakiem, turianin przewrócił oczyma i westchnąwszy ciężko dorzucił do historii:
- Piwniczak czy nie, przejął kontrolę nad Cytadelą na parę ładnych godzin. Znam tylko dwa przypadki, kiedy takie coś miało miejsce. I jednym z nich był on. - Crassus mówił zupełnie poważnie. Cieszył się z sukcesu, który tam odnieśli i choć to on pociągnął spust, czuł pewną dozę respektu do hakera. - Pewnie wiele można byłoby się od typa dowiedzieć, gdyby nie był szaleńcem. Nie było opcji, podłączony kablami do kontroli stacji stanowił za duże zagrożenie. - dodał a propos ‘skończenia tej farsy’.
- No ale! Co było to było, dobrze, że się skończyło…O kurwa. - Curio zesztywniał kiedy jego wzrok napotkał nadchodzącą, masywną sylwetkę. Prawa dłoń w pierwszym odruchu sięgnęła do tyłu, po broń, ale Crassus powstrzymał się w pół ruchu. Szansa przypadkowe pojawienie się yahga w tym miejscu o tym czasie było wręcz nierealne. Turianin lubił spędzać czas grzebiąc w Extranecie i poczytał sobie to i owo o tej prymitywnej, jego zdaniem, rasie. Kiedy yahg podszedł i przedstawił się, Curio momentalnie pobiegł wzrokiem po reszcie. Widząc kompletny brak reakcji ze strony ludzi i asari, najemnik nieco zgłupiał. Co jest, w ryj volusa? Czy wszyscy wiedzieli o yahgu tylko nie on? Ukryta kamera czy co? A może miał halucynacje? W końcu zeżarł taco nieznanego pochodzenia, Duchy tylko wiedzą co tam było.
Wtem Lyssa jak gdyby nigdy nic przeszła do odprawy, co tylko bardziej utrwaliło Curio, że coś tu było nie tak. Mimo to, skoro temat wszedł na ich zadanie, turianin skupił się w pełni na mówiącej asari. Był profesjonalistą w swoim zawodzie i skoro przybył tu wykonać robotę to była ona priorytetem. Wielki obcy nieco to utrudniał ale najemnik starał się jak mógłby wyglądać zupełnie naturalnie i nie przejmować się tym zjawiskiem.
- A dziękuję serdecznie. - odparł Karajevowi, przyjmując chętnie kawkę. Skoro ten również nie przejmował się Kiru, Curio postanowił do końca utrzymać pozory. Zamieszał ciemny płyn dokładnie i rozejrzał się po stole. Gdzie był cukier?! Mało profesjonalnym byłoby wtrącenie się w słowo Lyssie w takiej sprawie, a więc Crassus na razie pozostał cicho. Po prostu mieszkał tą kawę przez cały czas, aż do momentu, gdy mogli zadawać pytania. Przysłuchiwał się co mieli do powiedzenia jego przyszli kamraci, już w międzyczasie podnosząc się ze swojego miejsca. Oczekująca go wyprawa po cukier zaczęła się wraz ze słownym potwierdzeniem Viktora, że zapomniał o tak istotnym składniku. Curio westchnął po prostu i skinął głową. Złapał swój kubek z kawą i ruszył w kierunku baru. Wyciągnąwszy od barmana cukiernice z dekstro-odpowiednikiem popularnego na Ziemi słodziwa, Crassus wbił łyżkę i zaczął wiosłować, wrzucając horrendalne ilości dekstro-cukru do swojej kawy.
- Większość kwestii została poruszonych, to nie ma co się powtarzać. Ja tylko chciałbym zapytać, czy mamy jakiekolwiek informacje o strukturze tego całego kultu? - Curio miał już zacząć mieszać swój napój ale po krótkiej chwili refleksji dorzucił jeszcze jedną łyżkę. Teraz było dobrze. - Octavia trzyma wszystkich twardo za mordy czy istnieje szansa, że z samą Matką możemy mieć sztamę a przeszkadzać nam mogą jej wewnętrzni przeciwnicy? O ile nic ich tam wszystkich nie zeżarło.
Zadawszy swoje pytanie, turianin ruszył w drogę powrotną, popijając nieco swoją przesłodzoną kawę.
- Mmm, smoła. Zupełnie jak w wojsku. - mruknął do siebie, zadowolony z otrzymanej mikstury.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Bar Astarte

16 gru 2021, o 00:47

Towarzystwo, w którym znajdowała się Mila, było dosyć... ekscentryczne. Wystarczyło spojrzeć na asari, która mentalnie zachowywała się niczym czternastoletnia dziewczyna. Na standardy mackowatej rasy to byłoby pewnie... z czterdzieści lat? Szczerze powiedziawszy Chorwatka nie wiedziała, jak etap dojrzewania działał u tak długowiecznej rasy. Jeśli kilkuset letnie asari nadal są uznawane za młode, to jak to w ogóle było możliwe? Dorosły człowiek mniej więcej w jej wieku miał trochę klepek w głowie... Zaczynając gubić się w swoich myślach oraz będąc zachęconą niemo przez niejakiego Charlesa, Mila odpaliła kolejnego papierosa. Grunt, aby obserwować tę dziewczynę, czy nie zacznie im psuć misji swoim szczebiotaniem.

Z drugiej strony była dwójka mężczyzn, którzy wyglądali na jakkolwiek normalnych, nie licząc może braku zbroi jednego z nich. Najemnik na razie nie wyróżniał się kompletnie niczym, nawet zbyt wiele nie wspomniał o sobie, co mogło świadczyć o dwóch rzeczach – był paskudny albo mądry. W sumie obie rzeczy mogły iść w parze.

Żołnierz był największą ironią tego wszystkiego. Przymierze nie zapuszczało się do Terminusa, ale patrząc na jej poprzednie doświadczenie w wojsku, prawdopodobnie jego gaża jest tak niska, że musi łapać się na mniej legalne zlecenia. Nadal większość jej starych znajomych z Przymierza nie postawiłoby stopy na Omedze, stąd też jej wzmożone zainteresowanie kandydatem na najemnika. Z tego samego doświadczenia mogła także się spodziewać, że będzie próbował narzucać wpojone bezsensownie ideały oraz hierarchię, ustawiając ich wszystkich po kątach, bo któż wie najlepiej, jak nie żołnierz Przymierza? Z drugiej strony mógł też być potulnym baranem, któremu wręcz należy wykrzykiwać rozkazy. Czas pokaże, jak na końcu zasądziła, a gdy tylko usłyszy jakieś rozkazy, to pierwsze co zrobi, to przestrzeli mu ten pusty łeb i wybije próby narzucania żolnierskiej musztry.

Parsknęła śmiechem, widząc, że asari wręcz grzeje się do zdjęcia z Crassusem. Uśmiechnęła się do niego i wystawiła nawet kciuk, ale gdzieś tam w środku jej atencyjna część duszy została zeżarta z zazdrości, że to do niego dziewczyna się przykleiła po zdjęcie. W milczeniu po tym wróciła do konsumpcji tytoniu drogami oddechowymi, gdy wtedy do środka weszło... TO.

Curio przerwał swoje zdanie w połowie i dobrym wzorem zesztywniał, ale Mila jako niedoinformowany i raczej nie palący się do doinformowania siebie człowiek, wybałuszyła oczy, krztusząc się przy tym dymem z papierosa. Niedopałek gdzieś jej wypadł, gdy zerwała się z miejsca z tekstem, który każdy mógł usłyszeć: — CO TO KURWA JEST?! — jej ręce powędrowały na strzelbę, a wokół ciała zamigotały iskierki sygnalizujące gotowość biotyczną. Kątem oka widziała jednak, że nikt, nawet ta ich przewodniczka nie przejął się monstrum w zbroi wchodzącym do baru, więc odrobinę się rozluźniła. Usiadła dopiero, gdy to coś wypowiedziało jedno słowo – nadal jednak czujnie obserwując każde tego ruchy.

Mila bowiem nie była tak doinformowana jak reszta i coś, co przypominało dla niej skrzyżowanie kroganina i batarianina totalnie było dla niej niewiadomą. Nie czytała jak reszta o wszystkich rasach, przez dłuższy czas mając je po dziurki w nosie, a gdy spiknęła się z Crassusem, jej obojętność względem obcych pozostała. Oczywiście nie była rasistką i miała głęboko w dupie asari, krogan czy innych mieszkańców galaktyki, chociaż nadal czasami za bardzo skupiała się na tym, aby na co poniektórych nie patrzeć. To tak, jakby pojechała do Ameryki, gdzie był misz-masz kulturowy. Tutaj zaś, widząc... Kiru, po prostu nie potrafiła się powstrzymać i gapiła się zmrużonymi oczami, zastanawiając się, czym to jest.

Wtedy też Lyssa zaczęła opowiadać i prezentować hologramy, na których Chorwatka bardzo usilnie próbowała się skupiać. Tak usilnie, że aż było widać, że nie próbuje gapić się na Kiru. Mimo tej dystrakcji pojmowała kolejne informacje i zapamiętywała kolejne projekcje, chociaż kusiło ją to, oj kusiło.

Większość, o co chciałam zapytać, zostało wypowiedziane — dorzuciła od siebie, wyciągając kolejnego papierosa z szoku, jaki przeżyła. — Interesuje mnie natomiast, skąd wytrzasnęliście statek z pozwoleniem w momencie, kiedy żaden inny tam od utraty zasięgu nie wylatywał. Właśnie, my mamy umowę z pilotami, czy mamy tam wejść siłą? — dopytała, powoli wychodząc ze stanu, w którym się znalazła.

Trzeba w końcu być profesjonalnym.
ObrazekObrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Bar Astarte

17 gru 2021, o 00:35

Kiru szczyciła się tym, że niewiele rzeczy było w stanie ją zaskoczyć, tymczasem ludzkiej kobiecie do pewnego stopnia się to udało. Prawdę mówiąc podobnego przywitania nie doświadczyła od wielu, wielu lat. Na Omedze lokalne rzezimieszki już dawno do niej przywykły i nie chwytały za broń gdy tylko przekroczyła próg baru.
- Lepiej odłóż tę pukawkę, bo nikt tu nie będzie płacił za zniszczenia – rzuciła do ludzkiej kobiety. Jeśli zleceniodawca włączył Kiru do tej grupy by sprawdzić jak jej członkowie zareagują w obliczu nietypowego zjawiska, to właśnie dowiedział się wszystkiego co chciał. Dla yahganki fakt, że ludzka kobieta tak szybko sięgnęła po broń był.... niekomfortowy? Prawdopodobnie nie było to najlepsze określenie, ale przez brak zdolności do odczuwania strachu nie mogła wykrzesać z siebie innych odczuć odnośnie tego zdarzenia.
Krótko mówiąc ludzka kobieta właśnie zajęła pierwsze miejsce na liście "Osób na które będę musiała uważać w czasie tej misji"
Ignorując spojrzenia rzucane jej przez kobietę, Kiru postanowiła skupić się na tym co ma do powiedzenia asari. Informacje, jakimi zdecydował się podzielić z nimi zleceniodawca. były zaskakująco skąpe. Słuchając wypowiedzi reszty grupy, Kiru przekonała się, że nie tylko ona odniosła takie wrażenie.
- Skoro mamy do czynienia z kultem, czy w takim razie mamy założyć że nasz cel również do niego należy i może przez to nie zechcieć odejść z nami dobrowolnie? - nie było nic gorszego niż stawiający opór lub co gorsza próbujący uciekać cel, który należało odstawić w jednym kawałku w bezpieczne miejsce a nie odstrzelić. Zwłaszcza, jeśli byliby zmuszeni przez to przebić się przez resztę, nie wiadomo jak wyposażonych, kultystów niechętnym do oddania "brata" bez walki.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Bar Astarte

22 gru 2021, o 02:11

Lyssa nie wyglądała na bardzo zafrasowaną wizją powrotu na stację. Wręcz przeciwnie - wydawała się tylko odrobinę spięta, co wydawało się być jej wyrażeniem gotowości do działania. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, przyglądając im się kolejno gdy wyrażali swoje pytania, obawy i prośby. Już po jej mimice mogli zorientować się jakie będą odpowiedzi.
- Nie ma na Nyx miejsca na osób, które nie pochwalają działań Octavii - odrzekła na pytania Ishy, wzruszając lekko ramionami, jakby było to na swój sposób logiczne. - Nie powiedziałabym, żeby ci ludzie byli pierdolnięci. Chyba, że możemy tak nazwać normalne jednostki, którym trochę przeprano mózg. Ja z tego wyszłam. Niektórzy odchodzą, opamiętują się. Podobno, bo nigdy nikogo takiego nie poznałam. Ale Octavia wszystkim zaznacza, że są mile widziani, ale nie są trzymani pod kluczem.
Odchrząknęła, zerkając na krzątającego się za ladą barmana. Obsługa lokalu była wyraźnie opłacona, prawdopodobnie przez osobę, która zlecała im całe to przedsięwzięcie - nikt nie zadawał pytań, nikt nawet nie przyglądał im się zbyt uważnie. Na Omedze nic im nie groziło gdy kredyty znajdowały się w odpowiednich kontach.
- Co do statku, to nic specjalnego. Minimalna załoga, maksymalna pojemność ładunkowa. Stara łajba. - rozłożyła lekko dłonie, gestem osoby, która nie miała zbyt wiele szczegółowej wiedzy na temat statków kosmicznych, więc nie miała też się czym podzielić. Raport, do którego mieli dostęp i karta ładunkowa były dość proste. W Systemach Terminusa regulacje bywały mocno umowne gdy nie było urzędów, które mogłyby cokolwiek regulować.
- Nie ma - odrzekła prosto na chęć Karajeva zobaczenia map kompleksu. - Istniały jakieś stare mapy tego, jak to wyglądało gdy kopalnia działała, ale dawno temu zaginęły. Teraz to pomieszczenia połączone ze sobą korytarzami wydrążonymi w skale. Nikt nie kontroluje Nyx, a Nyx nie odpowiada przed żadnym rządem, jedynie przed sobą. Dlatego informacje są skąpe.
Na pytanie Charlesa, odwróciła głowę w jego kierunku. Jej mimika była oszczędna w emocje, ale w oczach połyskiwała pewność siebie.
- Nie.
Lyssa nie oceniała, ani też nie wydawała się skłonna do luźnych pogawędek. Wyglądała na profesjonalistkę, która wolała ograniczyć się do jednego zlecenia i możliwie najlepszego wykonania tego, co im zlecono. Jej pytania i odpowiedzi były krótkie, ale też wyczerpujące. Bez wplecionych między zdania żartów.
- Octavia trzyma wszystkich za mordę. Nic nie dzieje się na stacji bez jej pozwolenia - przyznała, odpowiadając na pytanie Crassusa.
Yahg, choć nie przykuł wielkiej uwagi Lyssy i części załogi, również wywołał pewną konsternację barmana - prawie tak mocno jak sięgnięcie do strzelby przez Milę. Mężczyzna z góry na dół ocenił najemniczkę wzrokiem, nim wrócił do poprzednich czynności, jedynie co jakiś czas łypiąc ku niej podejrzliwym spojrzeniem.
- Z planu - odparła na pytanie Mili, zerkając na swój omni-klucz. Ich własne piknęły cicho otrzymując transfer danych. Był rozkładem wszystkich statków odbywających trasy handlowe do i z Nyx. Nie było ich wiele - średnio jeden transport tygodniowo dokował na stacji. - Nie straciliśmy kontaktu ze stacją dziś. Ale dziś wylatuje planowo statek, który jest naszym wejściem do środka. I tak, opłaciliśmy pilotów, nie musimy wymachiwać bronią.
Sięgnęła po swój hełm leżący na stole, podnosząc go i zdejmując z jego wizjera niewidoczny pyłek, gdy usłyszała słowa Kiru. Tym razem, nad odpowiedzią chwilę się zastanawiała, nim wreszcie powróciła spojrzeniem do yahga.
- Wątpię. Jednym z celów ludzi Octavii jest wyzbycie się nadmiaru materialnych uciech i odcięcie od reszty galaktyki. Vilchis po prostu kurewsko lubi kredyty i nie widzi w tym żadnego szlachetnego celu. Musiał mieć jakiś biznes na Nyx.
Tymi słowami, skinęła im głową w formie pożegnania, pozostawiając numer doku, w którym mieli stawić się wszyscy o konkretnej godzinie. Zgodnie z tym, co powiedziała, mieli jeszcze pewną ilość czasu do spędzenia na stacji, którą mogli spożytkować zakupując więcej zaopatrzenia lub zaznajamiając się ze sobą w barze.
Po tym czekał ich odlot na Nyx.
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Bar Astarte

19 wrz 2022, o 00:14

Siedząc na Omedze z tanim piwem w ręku i talerzem frytek przed sobą, Mila kontemplowała ostatnie dni.

Czuła się paskudnie jak nigdy i bylo to po niej nawet widać. Pomimo tarcz, kombinezonu i własnego pancerza, zabójcze promieniowanie, to samo, które degenerowało płody w łonach kobiet, przeniknęło przez nią na wskroś, powodując pomniejsze dolegliwości. Całe szczęście nie było to nic poważnego, ale dostała w jakiejś klinice leki, które teraz brała. Ponadto czuła się paskudnie mentalnie; afera ani nie ucichła i wszyscy wokół rozmawiali praktycznie tylko o tym. Nikt jednak nie był tak blisko samego serca wydarzeń jak ona i nikt nie miał aż takiego wpływu na wydarzenia. Mogła wtedy zostać - jeśli unieszkodliwiliby bombę, na pewno statki, które próbowały się przebić przez pył Psyche na pewno zestrzeliłyby tamten wrak. Tak się jednak nie stało... ale dzień w dzień Mila przypominała sobie, że dzięki jej staraniom udało się uratować chociaż część ludności.

Pamiętała ciągle żywo, jak szybko poganiała Crassusa do ulotnienia się spod jurysdykcji Przymierza, gdzie nawet nie pożegnała się z resztą oddziału. Równie szybko razem zaczęli wysyłać każdy materiał - zdjęcia bomby, kompleksu, ciał i min; dokumenty, nagrania z kamer oraz rozmowy... z tym oficerem na górze i te na dole, gdzie Ikaros opowiadał o wybuchu. Cisza komunikacyjna między przeskokami była wtedy błoga, ale gdy tylko wyskoczyła do systemu, mogła obserwować w extranecie chaos, jaki powstał. I cholera, pomogło jej to w poprawie humoru. Widząc tak perfidnie obnażone Przymierze, nie mogła się nie uśmiechać. Może i bezpośrednio cały ten zamach nie był winą nikogo z wojska, ale na pewno ich opieszałość przyczyniła się do tragedii. I tak jak obiecała tamtemu Bułgarowi, że nikt nie zwali na nich winy, tak dotrzymała tej obietnicy. Zastanawiała się przy okazji, jak tam żyłka pęka jej paru znajomym z Przymierza. Dałaby wiele, żeby zobaczyć ich miny w momencie przeczytania pierwszych informacji. Pewnie nawet Hunter dostał kurwicy, jak się dowiedział, z czyjej to winy nieudolne tuszowanie wojska zostało ujawnione.

Nie dawało jej jednak spokoju kilka kwestii i gdy tylko dla świętego spokoju i przeczekania największego tłumu znalazła się na Omedze, napisała kilka wiadomości do osób, z którymi zdarzyło jej się współpracować. Wiadomość była krótka - wspomniała, że nadal czeka na tego drinka na stacji i jeśli ktoś chce, to przez najbliższy czas będzie się kręcić w okolicy. Ot, przyjacielskie spotkanie, ale wręcz czuła, że przynajmniej część z nich będzie chciała się wyspowiadać. Wszyscy o jakimkolwiek sumieniu tego chcieliby. Ba, wiadomość wysłała nie tylko do Ishy i Kiru, które były najłatwiejsze w kontakcie, ale też do Karajeva (na którego liczyła, że się pojawi, żeby się z niego oczywiście śmiać), Strikera i... Andrei'a. W końcu wszyscy byli zaproszeni na drinka, nie?

Dlatego teraz siedziała przy stoliku w barze, w którym wszyscy się spotkali, w świeżo odrestaurowanym pancerzu i z bladą twarzą, tanie piwo zajadając tanimi frytkami. Ot, jej idealna forma odpoczynku. Chociaż z podejrzanie dużą ilością tych paskudnych oznaczeń na Omedze, to ciężko mówić o odpoczynku.
ObrazekObrazek
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 281
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Bar Astarte

19 wrz 2022, o 00:47

Mila nie była jedyną osobą, na której ciążyło piętno ostatnich wydarzeń. W sumie była to idiotyczna sentencja - chyba cała Galaktyka trąbiła już o tym, co się działo. Chodziło tu jednak o piętno bardziej osobiste. Nie tylko Chorwatka była bowiem przy całej tej sytuacji, i nie tylko ona miała na to wpływ. Przy wszystkim była przecież też i Isha, która brała to wszystko bardzo do siebie.

Świeżo po ewakuacji z systemu udała się bowiem do biura Bavi Tara, gdzie zastała jedynie ślady po (już wyeliminowanym lub skutecznie pozorującym swoją śmierć) swoim byłym zleceniodawcy. Chciała od niego odpowiedzi, ale niestety otrzymała jedynie zaproszenie od siostry na spotkanie. Jeszcze się tam nie wybrała - musiała przygotować się do tego i fizycznie, i mentalnie. Była teraz między procesem dozbrajania się, a losowymi podróżami po różnych lokacjach. Kupowała sprzęt, czasami udawała, że kupuje, a czasem po prostu potrzebowała chwili na odpoczynek i szła do klubów. Nie spotykała się z nikim z ekipy Conestogi, bo ci ewidentnie przeskoczyli w jej hierarchii znajomych ze "spoko ziomeczków, którzy wiszą jej drinka", do "socjopatów których trzeba zatrzymać".
Skłamałaby, gdyby powiedziała, że obejrzała wszystkie transmisje i newsy tylko raz. Robiła to obsesyjnie, między podróżami w Hieraxie. Oglądała raz po raz przemówienia liderki SST, a później w grę weszły jeszcze materiały, które zostały upublicznione w artykule przedstawiającym wszystko z perspektywy oddziału z Psyche. Z jednej strony, doceniła ukazanie prawdy. Z drugiej, pomyślała sobie, że teraz ludzie będą tracić zaufanie do Przymierza, co jest teraz najmniej potrzebne wojennym wysiłkom. Słaba sprawa.

Na drinka stawiła się jednak nie z potrzeby szukania dalszych odpowiedzi, czy nawet nie po to, by "oczyścić swoje imię" przed grupą znajomych i byłych współpracowników (choć to po części też - wolała bowiem nie być utożsamiana z Sojuszem). Przyszła przede wszystkim po to, by wypocząć. Czuła, że tego potrzebowała. Napić się, pogadać w nieco przyjemniejszej atmosferze, może nawet wyżalić się osobom, które rozumieją najlepiej cały ten syf. Do Astarte weszła krokiem raczej szybkim, ubrana najzwyczajniej w świecie - szara bluza i nieco ciemniejsze leginsy. Nie miała nawet pod sobą pancerza, choć wzięła na pokaz broń. Nie przyszła by się z nikim zabijać. Generator tarcz oczywiście wzięła, tak na wypadek niespodziewanej próby zamachu lub kradzieży.

Wkroczywszy do baru, szybko zlokalizowała Milę. Wpierw poszła załatwić sobie piwo, póki co zamawiając do niego tylko w miarę solidnego burgera, a dopiero potem postanowiła "zaatakować" koleżankę. Usiadła na przeciwko, witając ją poprzez szybkie i lekko niechlujne podanie ręki, utrzymując wciąż swój klasyczny uśmiech. Poddany został jednak pewnej zmianie - tam, gdzie widniała kiedyś lekko przesadna "radość" i dysocjacja od wszystkiego, teraz widniało po prostu zmęczenie i chęć bycia przyjemną chociaż odrobinę.
- Hej.- zaczęła, po czym ostentacyjnie i bardzo teatralnie rozejrzała się po okolicy.- Cholera, jakoś dużo tu ostatnio osób walczących o dobro Terminusa, co nie?- na koniec głośno westchnęła i wzięła łyka piwa. Chujowe, niedobre, ale wystarczające dla jej dzisiejszych potrzeb. Może potem zamówi coś lepszego - była przez chwilę bogata.- Od razu powiem, że nie, nie trzymam z nimi. A, i niezła sztuczka z tymi nagraniami.- można było powiedzieć, że zaczęła z grubej rury. Zero oswajania się z tematem, od razu lecimy z polityką. Nawet ton miała jakiś taki...mało swój. Na Nyx już można było doznać jej w pełnej powadze, ale teraz zdawała się być po prostu...poza tym wszystkim. Maska absolutnie opadła.
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Bar Astarte

20 wrz 2022, o 20:53

Stwierdzenie, że ostatnie dni były dość chaotyczne byłoby sporym niedopowiedzeniem. Wszak nieczęsto można było pochwalić się udziałem, aczkolwiek niechętnym, w rozpętaniu prawdopodobnie największego konfliktu od czasu Rebelii Krogańskich.
Z drugiej strony to co działo się obecnie było co najwyżej wstępem do prawdziwej wojny. Na razie dla galaktyki był to kolejny atak terrorystyczny na ogromną skalę i nie wykluczone, że SST planowało w najbliższym czasie kolejne.
Kiru musiała przyznać się sama przed sobą, że nie ma pojęcia po której stronie powinna się opowiedzieć. Zarówno z Układami Terminusa jak i całą resztą galaktyki łączyły ją w najlepszym razie tylko interesy. Na pewno byłoby łatwiej gdyby jej rasa była częścią galaktycznej społeczności, ale niestety tak nie było i yahganka miała poczucie jakby utknęła gdzieś pośrodku. Z tego właśnie powodu w ogóle rozważała propozycję złożoną jej przez Błękitne Słońca, nie mające najwyraźniej złudzeń co do eskalacji konfliktu i próbujące pozyskać dodatkowe zasoby.

To było też jednym z powodów dla których pojawiła się na drinku. Po prostu potrzebowała zdystansować się od tej całej chorej akcji i na spokojnie przemyśleć dalsze kroki. Dodatkowo oddała pancerz do naprawy a szukanie roboty w zwykłych ciuchach z samą bronią i generatorem było średniej dobroci pomysłem.
Po wejściu do baru, nomen omen tego samego gdzie spotkali się z kontaktem przed robotą na Nyx, od razu namierzyła wzrokiem Milę i Ishę. Zamówiwszy ciemne piwo i kebaba z podwójną wołowiną pożeglowała do stolika.
- Hej – przywitała się, zajmując wolne miejsce – prawda, raczej nie wygląda to na spontaniczną akcję, pewnie szykowali się na to od dłuższego czasu. Też z nimi nie trzymam, jakoś nie kręci mnie wysadzanie układów – odpowiedziała szczerze na stwierdzenie Ishy.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Bar Astarte

20 wrz 2022, o 21:43

Hej — odparła Mila, równie krótko, jak jej rozmówczyni. Obserwując rozsiadającą się Ishę, sama położyła nogi na kanapie, z kieszeni pancerza wyciągając fajki i samej odpalając jedną, paczkę podając znajomej asari. Cieszyła się, że ktoś inny oprócz niej się tutaj pojawił. W końcu obiecali sobie tego cholernego drinka na Omedze, a Astarte było pewnym łącznikiem przynajmniej części z nich. Ot, wspomnienia, nawet jeśli misja, w której uczestniczyli, była przelotną znajomością.

Rozleźli się jak karaluchy — odparła w nawiązaniu do ilości nagłych sprzymierzeńców grupy terrorystycznej. Słowa Ishy zapewniające o jej braku przynalezności skwitowała zaś cierpkim parsknięciem. Akurat wtedy w drzwiach pojawiła się Kiru. Rzewne wspomnienie jej pierwszej reakcji na widok yagha pojawiło się w umyśle najemniczki. — Zauważyłam jeszcze na asteroidzie, że nie wyglądałyście jakbyście były tam z własnej woli. Cześć, Kiru.

Z uprzejmości podsunęła yaghance paczkę, nie będąc pewną, czy jej rasa pali. Odparła po tym na zaczepkę D'veve. — Szczerze? Nawet nie spodziewałam się, że faktycznie oddam dowody temu dziennikarzowi. Wzięliśmy to dodatkowe zlecenie z Crassusem z czystej ciekawości, ale nie byliśmy pewni, czy dotrzymamy słowa. Takie wbijanie noża w plecy jest jednak średnie, nie? Wiem z pierwszej ręki — oczywiście nawiązywała do Nyx. — I tu nawet nie chodziło o Karajeva, chociaż mała zemsta na nim była miłym uczuciem. Wysłanie tego wszystkiego w sieć było dla mnie nawet już nie tylko przyjemnością, a obowiązkiem. Przymierze skopało, celowo, i pośrednio też się obawiałam zwalenia winy na mnie. Ludzie przynajmniej teraz wiedzą, jakimi są skurwysynami — chrząknęła, uświadamiając sobie, że zabrzmiała trochę jak ta druga strona. Przegryzając piwo frytkami, dopowiedziała tylko: — Gdyby nie ten pojebany pokaz, to może bym i dołączyła. Ale każdy ma swoje granice, nie? Poza tym skurwiele zmusili mnie do brania tabletek antyradiacyjnych, bo tyle tego promieniowania we mnie wsiąknęło, że do tej pory czuję się jak zużyta ściera. No ale, co ogólnie u was? Czemu w ogóle znalazłyście się w tym samym układzie?
ObrazekObrazek
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 281
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Bar Astarte

20 wrz 2022, o 22:08

- Daj ognia.- poprosiła krótko i jasno. Sama raczej nie paliła, więc nie nosiła zapalniczki, ale jeśli już jej oferowano, to mogła się poczęstować. Co prawda czasem jej się zdarzało, ale właśnie w takich sytuacjach jak taka - dla towarzystwa, sporadycznie. Rozsiadła się wygodniej i odpaliła papierosa.
- Ta, hej, Kiru.- przywitała ją poprzez lekkie machnięcie ręką, nadążając wzrokiem za ilością sympatyków terroryzmu w barze. Nie do końca była jeszcze pogodzona z tym, że będzie ich tylko więcej, a obecność członków tej organizacji musi stać się stałym elementem jej życia. Witamy na wojnie, tutaj...wojna. Wojna, polityka, i zbrodnie o nieporównywalnie dużej skali.- Tak łatwo było zauważyć? Będzie trzeba popracować nad zdolnościami aktorskimi.- odetchnęła dość krótko, na chwilę zanurzając zęby w burgerze i skupiając się na ziemskim przysmaku, gdy Mila prowadziła monolog tłumaczący jej obecne postępowanie, które w sumie pochwalała. Isha uważała, że postąpiła dość dobrze, publikując to wszystko. Gdyby nie pewien sort opieszałości Przymierza, być może do całej tragedii by nie doszło. Oczywiście nie można było winić ich w stu procentach, ale na pewno dobrze było upublicznić prawdę...przynajmniej z moralnego punktu widzenia. Gdyby była w to mniej zamieszana, pewnie mogłaby się kłócić. Wówczas pewnie stwierdziłaby, że lepiej było nie psuć opinii publicznej Przymierzu.

- Znając życie, dokładnie to by zrobili. Bo wiesz, najemnicy są bardziej...- na chwilę zamruczała, szukając dobrego słowa do dobrania- Do wywalenia. Wiesz, od swoich ludzi ciężej się odciąć, niż od opłaconej grupy, do której nie musisz się przyznawać. Ot, Przymierze mogłoby wydać oświadczenie, że "no, nie wiem co to za ludzie, których opłaciliśmy, nie nasza wina". Odcinają się łatwo i szybko, a wy przyjmujecie na siebie wszystko.- powiedziała dosyć krótko.- Dlatego dobrze, że ich wyprzedziłaś. A to, że Karajevowi się oberwało, to już inna sprawa.- odpowiedziała praktycznie natychmiastowo, pozwalając Mili popławić się chwilę w aprobacie.

Chwilę musiała zastanowić się nad pytaniem "czemu w ogóle się tam znalazły". W końcu postanowiła iść w absolutną szczerość.
- Dostałyśmy zlecenie od Bavi Tara. Ot, taki Volusik, biznesmen, typowy. Zebrał nas, z tego co wiem, losowo, więc zgodnie z Prawami Murphy'ego, musiał tam być Striker.- powiedziała krótko- Chciał, byśmy zebrali jakiś dysk z Ikarosa, przy okazji bym go zabezpieczyła. Okazało się potem, że dysk nigdy nie istniał, a on chciał wysłać nas na rzeź przeciwko SST, bo może zrobilibyśmy im krzywdę, gdybyśmy wpadli na siebie po drodze. Niestety nie wyszło, bo straciliśmy bardzo szybko wszystkie zasoby, Striker ostro oberwał, a jeden z nas postanowił się odłączyć i dołączył do SST. Pojeb. Nazywał się bodajże...Inferno, coś takiego. Batarianin. Jeśli go spotkasz, to od razu odstrzel, jak coś.- przestrzegła koleżankę, na koniec odwracając głowę w kierunku Kiru, jakby pytając, czy ma coś do dodania.
- Swoją drogą, to odwiedziłam biuro Bavi Tara. SST go odstrzeliło, albo upozorował własną śmierć. W każdym bądź razie, z naszej kasy nici.
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Bar Astarte

10 wrz 2023, o 09:23

Dni po powrocie z Horyzontu nie mijały na słodkim lenistwie, jak zazwyczaj. Wojsko przypomniało sobie o niej, a wypełniona misja i dostarczone komandoskom dane otworzyły drzwi do tak dawno wymarzonej, że niemal zapomnianej ścieżki kariery. Thessia przyjęła ją z otwartymi ramionami niczym dawno nie widziany rodzic, a wir treningów, szkoleń i wykładów pochłonął Tori bez reszty. Wyczerpana fizycznie i psychicznie niemal zatraciła poczucie upływających dni, dlatego podczas pierwszej przepustki postanowiła skorzystać z czekającego na nią od jakiegoś już czasu zaproszenia wysłanego przez Lunę.

Omega nie była może luksusowym ośrodkiem wypoczynkowym, do których Tori była przyzwyczajona, mało tego - o Omedze nie wiedziała zbyt wiele, jedynie to, co sporadycznie, przypadkiem słyszała w mediach. I mimo, że doniesienia nie przedstawiały stacji w pozytywnym świetle, koncentrując się raczej na opisie czegoś na pograniczu gniazda półświatka i przestępczości, odesłała meksykance potwierdzenie i z kilkoma przesiadkami (w końcu Omega znajdowała się na terenach Terminusa) dotarła do celu.

Jej polowy, szary pancerz komandosek z logo Republik i stopniem podporucznika na ramieniu wzbudzał zaciekawienie jeszcze na promie, więc zważywszy na lokalizację i opinię o miejscu docelowym przebrała się w cywilną (tradycyjnie dla siebie - białą) sukienkę zaraz po dotarciu do hotelu i niedługo potem, rozglądając się ciekawie w nowym dla siebie miejscu, przemierzała korytarze stacji w kierunku Astrarte w dystrykcie Gozu - wspomnianego przez Lunę baru. Nie zapomniała jednak o własnym bezpieczeństwie - ukryty pod materią sukienki generator tarcz tylko czekał na aktywację, a trzymana w dłoni torebka ważyła dość sporo, bo w jej wnętrzu znajdował się zabrany “na wszelki wypadek” pistolet. W końcu reputacja Omegi nie mogła być całkowicie wyssana z palca, a bliskość sił SST i gotowych na wszystko najemników wszelakiej maści zawsze mogła zmienić planowaną zabawę w coś bardziej groźnego.

Po Astarte nie spodziewała się wiele - w takim miejscu raczej nie było miejsca dla pięciogwiazdkowego lokalu - dlatego wchodząc do środka nie poczuła się zawiedziona. “Bar” był dość adekwatnym określeniem lokalu - dość kameralną przestrzeń wypełniały stoliki i królująca pod jedną ze ścian lada baru, na ścianach wisiały jakieś postery czy fotosy nieznanych jej indywiduów, powietrze wypełniał gwar rozmów osób gromadzonych przy stolikach i leniwie wciągane przez wentylatory pod sufitem smugi papierosowego dymu. Zerknęła przelotnie na klientelę szukając wzrokiem wśród nich Luny, ale nie dostrzegła jej w niezbyt licznej, wielorasowej zbieraninie zajętej własnymi sprawami i dyskusjami. Niewiele osób zwróciło uwagę i odwróciło wzrok ku wchodzącej, a nawet jeśli, obdarzyli ją jedynie przelotnymi spojrzeniami, wracając do własnego towarzystwa.

Nie niepokojona przez nikogo podeszła do baru, zasiadła na jednym z wolnych hokerów kładąc rorebkę na blacie - na wszelki wypadek - w zasięgu ręki i zamówiła akanthę, po czym, pogryzając orzeszki ze stojącej w pobliżu miseczki, czekała na realizację zamówienia i pojawienie się Luny.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Bar Astarte

10 wrz 2023, o 22:32

Również życie Luny po wydarzeniach na Horyzoncie zmieniły się diametralnie. Nie było to zwyczajowe zalegiwanie na kanapie po zakończonej misji, z pudełkiem pizzy, piwem lub tequilą i oglądanie najbardziej kretyńskich filmów, zazwyczaj horrorów czy też reality show do trzeciej nad ranem.

Tuż po dołączeniu do Błękitnych Słońc została rzucona w morze testów mających określić jej poziom umiejętności oraz mocne i słabe strony, oraz treningów by nauczyć Lunę działać w oddziale Słońc zgodnie z ich procedurami, nie jak do tej pory jako samotny strzelec, który patrzy przede wszystkim na swój tyłek. Jakie były odczucia Luny? Jakakolwiek dyscyplina, to nie jest to co uwielbia najbardziej, jednak miała szansę rozwijać swoje umiejętności, zarówno te które posiadała jak i zupełnie nowe. No i w końcu nastał w jej życiu moment, że nie musiała się martwić o znajdowanie zleceń, prawdopodobieństwo, że ktoś będzie chciał uniknąć płatności również zmalało, w końcu to co innego ściągnąć na siebie gniew jednej najemniczki, co innego całej organizacji. No i świadomość, że kiedy sytuacja stanie się gówniana będzie miała komu dać znać, że potrzebna jest ewakuacja lub wsparcie również pomagało. Nie mogła też narzekać na przywództwo Jedore.

Dystrykt Gozu, tak samo jak i bar Astarte, Luna zdążyła już dobrze poznać podczas swojego pobytu na Omedze. Można wręcz powiedzieć, że z lokalnymi barmanami czy barmankami oraz stałymi bywalcami zdążyła się już zapoznać. Dlatego kiedy Tori w końcu odpowiedziała na jej zaproszenie, zaproponowała właśnie ten bar. Czy były to luksusy? Na pewno nie, ale alkohol był dobry i w rozsądnych cenach, do tego w Lunie wciąż pozostało większe zamiłowanie do mordowni niż do luksusowych miejsc, czuła się więc tutaj jak w domu. W przeciwieństwie do Tori, Luna wybrała czarną skórzaną kurtkę, czarny top kończący się nieco powyżej jej pępka oraz czarne spodnie, też skórzane. Oczywiście nie rozstawała się też z generatorem tarcz, czy wiernym Akolita, jednak w razie czego mogła liczyć, że jej odznaka Błękitnych Słońc wystarczy by dano im spokój.

Kiedy przekroczyła próg Astarte, rozejrzała się i dosyć szybko wychwyciła Tori, do której podeszła. Tuż przed tym jak sama oparła się o bar, klepnęła ją w tyłek, po czym sekundę później puściła do niej oko. Cóż Tori, wyluzowanej Luny jeszcze nie widziała.
-Cześć, jaina. powiedziała po czym zamówiła u barmanki po dwa shoty z żelatyną dla każdej z nich i wróciła spojrzeniem do Tori.
-Dzięki, że w końcu zdecydowałaś się mnie odwiedzić. Mów co tam u Ciebie nowego? Widzę dalej w jednym kawałku. zamierzała oczywiście zapytać o dane, którymi się podzieliła na Horyzoncie, jednak nie tak od razu.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Bar Astarte

15 wrz 2023, o 11:12

Zajęta własnymi myślami i popijanym drobnymi łykami alkoholem nie zauważyła wchodzącej Luny. Dopiero, gdy poczuła klepnięcie, odwróciła się w hokerze gwałtownie, gotowa zdzielić na odlew bezczelnego typa który w tak bezceremonialny sposób ją potraktował, ale wyhamowała widząc przed sobą uśmiechniętą Lunę. Prychnęła śmiechem i pogroziła meksykance palcem.

- Doigrasz się kiedyś - zagroziła żartobliwie i puściła do dziewczyny oko. Przyjęła zamówionego shota i uzniosła go w toaście - Miło cię spotkać bez efektownego tła w postaci świszczących kul i wyjących upiorów - wychyliła kieliszek maskując swój gasnący na wspomnienie banshee uśmiech. Ostatnia misja, a zwłaszcza świadomość, że są na świecie technologie umożliwiające tak daleko idącą przemianę przedstawicielek jej własnej rasy odcisnęła na niej lekkie piętno. Palący w gardle alkohol odsunął jednak myśli niebezpiecznie dryfujące w niepożądanym kierunku - w końcu przyleciała na Omegę by się rozerwać i odciąć od takich tematów. Szybko wypity shot podrażnił jej gardło, więc odkaszlnęła lekko marszcząc brwi - Niezłe to jest - odzyskała szybko rezon, odstawiła pusty kieliszek na blat i zerknęła na barmankę stukając dwukrotnie w ladę by zamówić powtórkę kolejki - Ano, w jednym - odpowiedziała nieco wymijająco i odwróciła twarz znów do Luny. Owszem, korciło ją żeby opowiedzieć wszystko o zmianach w jej życiu, ale na razie - chyba przez przekorę - odwlekała ten moment jak tylko mogła - Chyba skończyłam z karierą najemniczki, od Horyzontu mam inne zajęcie. Przepraszam, że tyle to trwało, ale ciężko było się wyrwać, dopiero teraz znalazłam chwilę wolnego. A jak u ciebie? Już pełnoprawne Słoneczko?

Pochyliła głowę ku Lunie i dodała ciszej w razie, gdyby ktoś przysłuchiwał się ich rozmowie - Szczerze powiedziawszy po Horyzoncie miałam nadzieję że zmienisz zdanie. Fakt, że Słońca wiedziały co się tam wyrabiało, a Jedore reagowała świętym oburzeniem gdy ją o to spytałam świadczy o tym, że nie są do końca czystą organizacją. Naprawdę chcesz się w takie rzeczy babrać? - nabrała głębiej powietrza i zerknęła na gości baru - No dobra, to jakie rozrywki oferuje Omega oprócz czerwonego piasku i strzelanin na ulicach? - zachichotała. Tak naprawdę, przy całej swojej nieznajomości Omegi i jej wizerunku budowanym na sporadycznych wiadomościach w mediach była ciekawa, jak naprawdę wygląda życie na stacji. Życie - albo może raczej rozrywki, bo gdziekolwiek pojawiają się istoty rozumne, tam prędzej czy później pojawi się chęć na cokolwiek co nie wiązałoby się z pracą czy obowiązkami - Macie tu jakieś kluby z turiańskim striptizem, albo sama nie wiem... jakieś przyjemne miejsce do potańczenia przy drinku?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Bar Astarte

15 wrz 2023, o 19:43

Czujności i szybkości reakcji Tori na pewno nie można było nic zarzucić, jednak Luna, kiedy była w dobrym nastroju, zdecydowanie lubiła skracać dystans i zwiększać kontakt fizyczny z tymi, których lubiła. A jako, że nie znajdowały się obecnie w lodowej jaskinii, więziennej celi ani w laboratorium pełnym trupów i stworów rodem z koszmarów, to taki zachowanie było jak najbardziej możliwe ze strony Meksykanki.
-Mówisz? A czego się doigram? Przewidujesz jakieś ciekawe nagrody? zapytała unosząc kąciki ust do góry w wesołym uśmiechu. Zamierzała się naprawdę wyluzować i dobrze bawić tego wieczoru.
-Zaryzykuję bycie uznaną, za nudną i też powiem, że jakoś tak przyjemniej rozmawia się poza promem, który dopiero co się rozbił, albo lodową jaskinią. właściwie jeszcze trochę i będzie można sobie układać całą listę spotkań z Tori w dziwnych miejscach, w kolejności od najdziwniejszego i najbardziej niebezpiecznego, aż po zwykłe i codzienne.
Tak, alkohol, szczególnie ten mocniejszy i lekko gryzący w gardło to był najlepszy sposób na wyluzowanie się i początek interesującej nocy, a chyba to obydwie z nich miały w planach.
-Mmm jaina, widzę, że duże zmiany nie tylko u mnie. Widzę, że nie tylko ja miałam dość, szczególnie w obecnej sytuacji ciągłęgo i samotnego martwienia się o swój tyłek. Tak, już pełnoprawne Słoneczko. Decyzja Tori ani trochę jej nie dziwiła, sama podjęła w końcu bardzo podobną w swoich konsekwencjach, nawet jeżeli organizacja do jakiej należała siłą rzeczy była inna.
Zanim odpowiedziała na kolejne pytanie wypiła swojego shota, po czym obrzuciła wzrokiem Tori i również nachyliła się w jej kierunku.
-Czekałam na to pytanie. Wiesz co Ci powiem Tori? Wszyscy żyjemy w gównie czy nam się to podoba czy nie, czy sobie to uświadamiamy czy nie. Na Horyzoncie wypłynęło gówno o Słońcach. Następnym razem wypłynie o Przymierzu. A jeszcze następnym możliwe, że o organizacji, do której zapisałaś się sama. I tak cykl będzie się powtarzał aż do śmierci. Byłam zmęczona działaniem na własną rękę. Przy tym co dzieje się z SST, też lepiej nie być samemu. Wolę też mniej dyscypliny niż więcej i nie lubię nosić na barkach wzniosłych ideałów. Wybór padł na Słońca. Ale prędzej czy później gówno wypłynie o kimś innym i wtedy wspomnisz naszą rozmowę. powiedziała co myślała, zresztą zupełnie szczerze, bo i nie widziała powodu by kłamać w tym co myśli przed Tori.
Chwilę zastanowiła się nad kolejną odpowiedzią.
-Tutaj w Gozu na pewno jest najspokojniej bo jednak pilnujemy, żeby nikt z tymi awanturami i strzelaninami zbytnio nie przesadzał. I raczej powinnaś zapytać czego tu nie ma. Striptiz chyba każdej z możliwych ras, mniej lub bardziej szemrany alkohol, a jeżeli masz trochę za dużo kredytów, to i kasyno. A co, masz ochotę na striptiz, jaina?
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Bar Astarte

17 wrz 2023, o 22:24

- SST ostatnio faktycznie rośnie w siłę i zaczyna robić sobie coraz lepszy PR - skinęła głową wysłuchawszy wyjaśnienia Luny i bawiąc się pustym kieliszkiem - Fakt, że przechwycili statek Zbieraczy na Horyzoncie może przysporzyć im wielu zwolenników. Szczególnie wśród ludzi - zerknęła na Lunę i westchnęła lekko - Jak tak dalej pójdzie zaczną gromadzić coraz więcej popleczników i ostrożne szturchanie się oskarżeniami zmieni się w otwartą wojnę, a wtedy wszyscy będziemy musieli opowiedzieć się po którejś ze stron. Tylko, że po tym, co widziałam na Mondoir raczej na mój głos liczyć nie mogą. Zresztą, podjęłam już decyzję. Te dane z Horyzontu... To był sprawdzian dla ciebie, ale dla mnie też. Dzięki tej misji wróciłam do sił zbrojnych Republik - kolejna kolejka shotów pojawiła się przed nimi, Tori ujęła kieliszek w dłoń i stuknęła nim lekko o kieliszek Luny, po czym puściła oko do ciemnowłosej koleżanki - Patrzysz właśnie na młodszą łowczynię w strukturach komandosek Republik Asari. To dość prestiżowe stanowisko, jeśli mogę być nieskromna... Przede mną jeszcze wiele lat szkoleń i treningów, ale może za jakieś pięćdziesiąt czy sto lat usłyszysz o mnie albo o moim oddziale w jakichś wiadomościach - uśmiechnęła się z dumą.

Siły zbrojne Republik były tak wyjątkowe w skali Galaktyki, jak i same asari - jako rasa nie miały nawet sformalizowanej, jednolitej struktury rządu, ale także i struktura sił zbrojnych nie przypominała niczego, co spotkać można było wśród innych ras. Stopnie wojskowe były trudne do przełożenia, kariera trwała nawet kilka stuleci, a organizacja “armii” i jej doktryna wojskowa nie miały wiele analogii z resztą Galaktyki. Większość ludzi jednak spytana o wiedzę na temat sił militarnych asari wymieniała przede wszystkim flotę - jako drugą najpotężniejszą w przestrzeni Cytadeli - i właśnie niemal legendarne oddziały komandosek. Oddziały, do których dołączenie były nie tylko prestiżem, ale także przywilejem i marzeniem wielu młodych asari.

- Moja babka jak się o tym dowiedziała to mało zawału nie dostała - prychnęła i wychyliła jednym haustem kieliszek - Wciąż uważa, że powinnam zostać kapłanką i umartwiać się przez kolejne pół tysiąca lat - przewróciła oczami niewerbalnie komentując swoje zdanie o stanowisku Cyerii - Już wcześniej kręciła nosem, gdy wstąpiłam do Akademii, a potem poszłam na studia medyczne. A teraz chyba utwierdziła się w przekonaniu, że brak rozumu odziedziczyłam po ojcu - zachichotała.

Mimo faktu, że przebywała na nieznanym terenie, na owianej złą sławą Omedze, czuła się wyluzowana. Lunę znała i ufała jej na tyle, że mogła nieco bardziej się przed nią otworzyć i bez skrępowania powiedzieć więcej niż większości znanych osób - może z wyjątkiem Iryny, którą dorastała i którą traktowała niemal jak siostrę. Wciąż pozostawała obawa, że gdy Galaktyka podzieli się na dwie walczące ze sobą siły, któregoś dnia może stanąć do walki przeciwko Lunie - ale będzie to zależało od tego, po której stronie konfliktu opowiedzą się Słońca.

- Czy ja wiem... występ turiańskich chippendales’ów mógłby być miłą rozgrzewką i wstępem do całkiem udanego wieczoru. Bo wiesz... - czując rozlewające się po żołądku ciepło alkoholu, z tajemniczym uśmiechem na twarzy pochyliła się znów w kierunku meksykanki, jakby chcąc się podzielić jakimś sekretem. W sumie była to jej prywatna, niemal intymna sprawa, o której niewiele osób wiedziało, albo przynajmniej zdawało sobie sprawę - Turianie są baaardzo sexy.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Bar Astarte

20 wrz 2023, o 23:48

-Niestety też to zauważyłam. Mało komu ufam ale SST nie ufam najbardziej. Ale ponieważ zależy mi też na zachowaniu własnego, ślicznego tyłka w jednym kawałkui, wybrałam Błękitnych, którzy możliwe, że nie wdadzą się w bezpośredni konkflikt z SST jakby doszło do wojny, a zachowają neutralność. Umierać za cudze ideały mało mi się uśmiecha. powiedziała również zerkając do środka pustej już szklanki jakby miała nadzieję, że magicznie znowu się napełni, posyłając Tori na koniec swojej wypowiedzi gorzki uśmiech. Chyba trochę sama się sobie dziwiła, ale przy Tori pozwalała sobie na zdecydowanie dużą szczerość, jak przy mało kim. Powyższa wypowiedź mogła być tego dowodem.

-Cieszę się, że się przyczyniłam, do zdania sprawdzianu równieź przez Ciebie. Mam nadzieję, że wiesz, że nikomu innemu nie udostępniłabym takich danych. powiedziała puszczając do niej oko. Mogła mieć tylko dużą nadzieję, że Tori nie udostępniła nikomu informacji skąd ma dokładnie te dane.

-Młodsza łowczyni komandosek Republiki Asari. Faktycznie brzmi nieźle. Gratulacje. Mamy więc niezły powód do świętowania. Jestem pewna, że przyłożysz się do treningów całym sercem, tak jak i zresztą ja, by jak najszybciej awansować w strukturach. powiedziała kiwając głową z uznaniem, lekko ściskając ją za ramię. Wróciła do barmanki spojrzeniem, by zamówić kolejną kolejkę tego samego. Oczywiście Luna znała reputację komandosek Republiki Asari i niewątpliwie była to siła, z którą należało się liczyć. Szczególnie z ich flotą.

-Najważniejsze, żebyś robiła to na co masz ochotę i w czym się rozwijać. Medykiem na pewno jesteś dobrym, komandoską na pewno tez. Babka już swoje życie przeżyła. odparła pokrzepiająco, wiedząc, że głos kogoś z rodziny może być bardzo przejmujący.

Czy można było się obawiać, że nastapi moment, że staną po dwóch przeciwnych stronach? Tak, jak najbardziej. Ale takie samo ryzyko istniało jak były samotnymi najemniczkami, mogły ich wynając dwie różne strony. Teraz pewnie prawdopodobieństwo, ze względu organizacji do jakich należą będą trochę większe. Jednak organizacje to jedno, a to jak podejdą do siebie na potencjalnym polu bitwy do druga sprawa. Na ten moment można tylko mieć nadzieję, że źle nie będzie.

Widząc pochylającą się Tori, sama nachyliła się w jej kierunku, a kiedy usłyszała co tamta mówi, również na jej ustach zagościł szelmowski uśmiech. -Ok, w porządku. W takim razie szukamy miejsca gdzie Turianie robią striptiz. W końcu obie mamy dużo powodów do oblewania. Ze śmiechem nachyliła się do barmanki i zapytała o Turian striptizerów w najbliższej okolicy.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Dystrykt Gozu”