Kolejny obszar graniczący z dzielnicą Gozu - przypomina go pod wieloma względami. Często nawiedzany jest przez najemników Błękitnych Słońc, Zaćmienia oraz Krwawej Hordy, którzy dbają o porządek na ulicach, o ile w przypadku Omegi można mówić w ogóle o jakimkolwiek porządku.

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Mieszkanie 217C

25 lut 2015, o 21:50

Obrazek Mieszkanie, które przez nikogo nie mogłoby zostać uznane za śliczne. W większości puste w środku, zakupione przez fałszywą tożsamość Hawkins, należy do niej od kilku miesięcy. Możliwe, że miałoby swój urok, gdyby nie to, że kobieta postanowiła pozbyć się większości mebli, które były jej niepotrzebne.
Ciasne, ale własne, jak to mówią. Ma w sobie dwa pokoje, z czego jedno złączone z kuchnią i jadalnią, z której rzadko kiedy kto korzysta. Hawk nie jest raczej typem domownika, rzadko kiedy trafia tutaj i przesiaduje dłużej niż kilka godzin. Za oknem widok jest jakże pasjonujący, na ścianę innego budynku za jednym oknem, w pełni zawalonego neonami, które jarzą się do środka tak, że noc wygląda jak dzień. Stąd potrzebne będą zasłony. Wartym uwagi elementem mieszkania jest prowizoryczny warsztat, wciśnięty w kąt pokoju z aneksem kuchennym - dosłownie, zajmuje cały kąt i pół ściany, a przepełniony jest częściami, narzędziami i jakimś starym, już bezużytecznym pancerzem, z którego nie da się nawet zrobić niczego przydatnego. Głównie dlatego Hawkins czasem zawija w to miejsce. Nie lubi jednak robić tego za często również z powodu dość prostego - dużo osób może ją obserwować, więc trzyma mieszkanie wyzute z personalnych przedmiotów, do których mogłaby być przywiązana, bądź które mogłyby wskazywać właścicielkę. Takie rzeczy ma na statku, tutaj - czysty biznes i rozwaga, żeby nikt jej z tym apartamentem nie połączył.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Mieszkanie 217C

3 gru 2022, o 01:22

Oboje z nich mieli swój kawałek racji na temat tej sytuacji. Nie wątpiła też, że Wraith będzie równie mocno podzielony w kwestii ich wspólnej przyszłości i tego, po której stronie się opowiedzą - bierności czy czynu. Gdy nogi prowadziły ją ciemnymi uliczkami dystryktu Kima, jej umysł wędrował w różne miejsca, różne możliwości.
A jej wrodzona niechęć do zmian wszelakich dostrzegała iskierkę nowych szans, po czym tłamsiła ją niepewnością.
- Trupów nic nie wskrzesi - odrzekła krótko, prostolinijnie, choć przecież tak doskonale rozumiała słowa, które do niej wypowiadał.
Zemsta zawsze była słodka.
Nigdy nie korumpowała jej wnętrza, choć przed tym ją przestrzegano. Dla niej była skłonna wyskoczyć z urwiska wprost w nieprzychylną ciemność, kierowana wyłącznie tlącymi się w jej sercu płomieniami nienawiści. Nigdy nie czuła się też pusta na samym końcu. Satysfakcja wystarczała, by zalepić jej powierzchowne rany, a przecież od wielu lat nie pozwalała sobie, by ktokolwiek zdołał zadać te głębokie.
Ale nigdy w swoją żądzę krwi nie wciągała Wraitha.
Statek był jej domem, centrum jej świata i istnienia. Jedynym miejscem, czy wręcz bytem w tej galaktyce, dla którego potrafiła odsunąć gwałtowne emocje, wyciszyć się, zamknąć mordę, gdy wymagała tego od niej sytuacja. Nigdy nie wciągnęłaby go we własne porachunki, nawet jeśli jego załoga skrzętnie ruszyłaby do walki. Jak wtedy, przed laty, gdy w jej wnętrzu wciąż iskrzyła się ta dzika cząstka, gotowa zaryzykować wszystkim, co było jej znane, by osiągnąć swój cel, spełnić ambicję, dać emocjom ujścia.
Wizja tej kobiety wydawała się tak odległa i obca, jak brązowe odbicie w lustrze, które migało pod jej powiekami gdy opuszczała swoją gardę.
- Jeśli ruszymy do walki, zadecyduje o tym większość, a nie pokrzywdzone jednostki - dodała, rozglądając się, gdy pusty plac zaprowadził ich do zaszytego kompleksu budynków. Użyła zapisanego w omni-kluczu kodu, by otworzyć główne drzwi i wpuścić ich trójkę do środka ciasnej, niewygodnej klatki schodowej. - Ale na razie wiemy zbyt mało, żeby poddawać to pod głosowanie.
W znajomym mieszkaniu panował zaduch. Westchnęła ciężko, sięgając do panelu i uruchamiając klimatyzację, która od wielu tygodni pozostawała nieaktywna. Z pewnością nie wyglądało na przytulne, pozbawione w dużej mierze umeblowania, oszczędne w dekoracjach i choćby drobnym wyposażeniu. W szafkach nie znajdowała się ani jedna rzecz, która w jakikolwiek sposób była jej bliska, czy mogłaby ją zidentyfikować. Pierdoły leżały na blacie, jak stara zapalniczka, kilka pustych szklanek, datapad z książką, której nigdy nie rozpoczęła.
Tylko we wnętrzu zamkniętej sypialni ostał się mały fragment jej duszy, pokrywający ścianę farbą malunków ciemności.
- Tęskniłam - mruknęła kwaśno, pół żartem, pół serio, sięgając do schowanego w kuchni barku i wydobywając z niego jedyną butelkę, jaka się wewnątrz ostała - Sur'Ketu. Postawiła ją na blacie niskiego stolika, razem z trzema szklankami z barwionego szkła, po czym opadła na kanapę, wydobywając z kieszeni datapad.
Nim go aktywowała, nalała alkoholu do szklanek, wznosząc krótki toast.
- Za nowy początek lub szybką śmierć - parsknęła śmiechem, upijając łyk gorzkiego alkoholu i sięgnęła do urządzenia.
Przynajmniej nie umrze na trzeźwo.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mieszkanie 217C

3 gru 2022, o 19:27

Drzwi jej mieszkania oddzieliły ich od odległych dźwięków zabawy oraz świętowania, tłumiąc te ostatnie, pojedyncze odgłosy, które wciąż dobiegały tutaj z wyższych poziomów Omegi, niosąc się kanałami wentylacji, tunelami serwisowymi czy po prostu będąc przenoszone w formie dudniących wibracji przez same ściany stacji. Wnętrze jej prywatnego gniazdka powitało ich ciemnością zgaszonych lamp oraz charakterystycznym, ciężkim zapachem długiej nieobecności właściciela, dostrzegalnym pod niewielką warstewką kurzu na niektórych meblach oraz parapetach. Spomiędzy zasłon wciąż dobiegało jarzące się światło neonów sąsiedniego budynku - coś co nigdy się nie zmieniało, nawet teraz po tygodniach, które upłynęły od jej ostatniej wizyty tutaj.
- Bardzo... minimalistyczny wystrój, pani kapitan - odezwał się Kirył z ostrożną dawką uprzejmości, gdy zapaliła światła i włączyła klimatyzację. Jego spojrzenie oraz ogólna postawa rozluźniła się nieznacznie, gdy kobieta wcześniej utwierdziła ich w swoich planach, najwyraźniej pomagając odsunąć na bok burzowe chmury. Zapewne nie spodziewali się po niej niczego innego z Redem, ufając jej ocenie, ale i tak wyglądało na to, że w jakiejś części Rosjanin potrzebował tego zapewnienia.
- Przypomina mi moją starą norę w Doru. - Stadford podszedł do okna, uchylając palcami zasłonę i kontemplując przez chwilę jarzące się loga reklam. - Miałem w niej widok na jeden z głównych uzdatniaczy sanitarnych stacji. Ilekroć aerator rozpoczynał swój dzienny cykl, cały budynek zaczynał drżeć od wibracji, a przez okna wpadało jego coraz mocniejsze, czerwone światło wskaźnika statusu. Mój mały, chujowy świt w stylu Omegi.
Gdy nalewała im alkoholu do szklanek, Kirył podniósł datapad z książką, której nigdy nie zaczęła i oglądał go przez chwilę, zabijając czas nim skończą odwlekać nieuniknione. Kiedy szkło zadzwoniło na blacie, odłożył ją na miejsce i podszedł do stołu, sięgając po jedną z nich.
- Za nowy początek - powtórzył za Hawkins, uśmiechając się krótko.
- Za szybką śmierć - dodał Red, również do nich podchodząc.
Sur'ket był jedyną stałą, która pozostawała niezmienna w obliczu wszechświata. Przyjemne ciepło od razu rozgrzało jej gardło, gdy wychyliła szklankę, nim sięgnęła po datapad. Obydwaj mężczyźni przysunęli się bliżej, najwyraźniej nic sobie nie robiąc z faktu, że to odległość stanowiła kluczowy faktor do przeżycia, jeżeli niewielkie urządzenie zawierałoby jakiś ładunek wybuchowy - być może ze zwykłej ciekawości lub poczucia lojalności do swojej dowódczyni. Kiedy kobieta aktywowała urządzenie, na jego wyświetlaczu pojawił się ekran logowania z komunikatem proszącym o wprowadzeniem właściwej sygnatury biometrycznej, ale gdy Hawk nacisnęła wskazane miejsce, z początku nic się nie wydarzyło. Oprogramowanie we wnętrzu datapadu analizowało przez chwilę nowe dane, po czym wypluło pierwszy komunikat - ale nie taki jak można było się spodziewać.

Kod: Zaznacz cały

Sekwencja biometryczna przeanalizowana. Niewystarczająca zgodność.
Stadford zaczął przemrukiwać coś niecenzuralnego pod nosem tonem pełnym rozczarowania, ale gdy kobieta nacisnęła czytnik po raz kolejny, datapad niespodziewanie odżył, a szkarłatne ostrzeżenie zamieniło się w zielony komunikat akceptacji, informując o udanym logowaniu i uciszając mężczyznę.
Nic nie wybuchło. Ich omni-narzędzia również pozostały wygaszone, nie rozpoczynając nagłej walki z rojem wirusów, które mogły wylecieć do sieci z odbezpieczonego urządzenia.
- Co to jest? - Red nachylił się lekko nad jej ramieniem, marszcząc brwi.
Do Jeanette Hawkins,
Posiadam ofertę zlecenia, którą Ty oraz Twoja załoga możecie być zainteresowani. Przejęcie oraz transport przesyłki. Wynagrodzenie minimalne 30.000 kredytów. O wiele więcej, jeżeli obydwie strony będą usatysfakcjonowane współpracą.
- Kestrel
Lakoniczna wiadomość obarczona była szeregiem cyfr oraz parametrów, które z pozoru stanowiły chaotyczną zbieraninę numerów, ale które od razu rozpoznała, służąc tyle czasu na swoim okręcie oraz mając styczność z panelem nawigatora.
- Wektory stanu orbitalnego. I częstotliwość oraz klucz do szyfrowania pasma komunikacyjnego - ubiegł ją Kirył, również przesuwając spojrzeniem po wyświetlaczu. - Używaliśmy takich w Przymierzu do łączenia się z ukrytymi satelitami szpiegowskimi. Może to namiar na statek w przestrzeni kosmicznej? Albo na niezależną boję komunikacyjną? Hawk, jeżeli nie masz tu komunikatora z dostępem do własnej anteny albo możliwości przestawiania tych odpowiedzialnych za systemy komunikacji Omegi, to nic nie wskóramy bez Wraitha.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Mieszkanie 217C

8 gru 2022, o 17:49

Jej serce zatrzymało się na dłużej, niż powinno, gdy czytnik omiótł swoim skanerem jej palec.
Oczekiwanie nigdy nie należało do procesów, które znosiła dobrze i cierpliwie. Tajemnicza paczka mogła być tylko tym - okazją, zawiniętą we wstążkę, dostarczoną przez nowego przyjaciela. Ale mogła też być gównem owiniętym w złoty papier, niosącym na sobie ryzyko, którego ona nie chciała się podejmować.
Więc czekała,
na wyrok.
Nephiett kazałby jej się rozchmurzyć. Dostrzegać nowe okazje i możliwości tam, gdzie wcześniej ich nie było. Być może potrafiłaby to zrobić - miesiące, lata temu, kiedy jeszcze spoglądając na bukiet róż, dostrzegała ich czerwone pąki, a nie tylko zdradzieckie kolce zdobiące ich łodygę. Ale doświadczenie nauczyło ją, że nawet piękny artefakt z lodowych pól Gellix, zdobyty krwią, potem i łzami, nie był tak naprawdę nagrodą, a jedynie przeklętym trofeum, ściągającym na nią nieszczęścia.
Może tym była w istocie. Kimś przeklętym.
Przyglądała się urządzeniu, gdy to mieliło jej drugie podejście, analizując biometryczne hasło, które ustawił w nim właściciel. Kolejny element układanki, od którego mdłości wzbierały w jej klatce piersiowej. Do pewnego stopnia, jej dane były publiczne, ale czy nie po to korzystała z tak wielu zabezpieczeń, by nie dopuścić do takich sytuacji? A teraz okazały się kluczem, który ukazał im krótką, enigmatyczną wiadomość i ciąg znaków, który nie niósł ze sobą żadnego, znajomego jej szyfru.
- Mówiłam wam już, jak bardzo nienawidzę, kurwa, zagadek? - westchnęła, opadając plecami na oparcie kanapy. Zesztywniałe od napięcia mięśnie ani na chwilę się nie rozluźniły, bo gdy opuścił je stres, irytacja wpłynęła na jego miejsce. Jakaś jej cząstka wzburzyła się niemal, na myśl o tym za kogo Kestrel w ogóle się uważał, marnując jej czas niedopowiedzeniami, przekazywanymi chyłkiem dyskami i swoją anonimowością.
- Trzydzieści tysięcy spalimy w naszym czasie i paliwie, biegając za białym królikiem w kosmosie - mruknęła, sięgając do kieszeni swojej kurtki i wydobywając z jej wnętrza paczkę papierosów. Choć złość chciała wsunąć się na pierwszy plan, a niczego tak bardzo nie chciała jak zakląć i ponarzekać nadal, wiedziała, że tym samym spali tego czasu jeszcze więcej - a ich dwójka zasługiwała na to, by coś im zostało na odpoczynek na Omedze. - Zabierz to do Nephietta. Niech przeskanują uważnie ten datapad, nim jakkolwiek wykorzystają Wraitha do znalezienia tego miejsca. Jeśli nie da się zdjąć tego biometrycznego zamka, to zgraj dane na omni-klucz.
Choć Kirył zdecydowanie należał do osób ostrożniejszych, Stadtford załatwił im to zlecenie, więc mówiła do niego. Wyciągając papierosa z głębi kartonika, wetknęła go do ust, oferując im paczkę, nim z powrotem schowała ją do kieszeni. Zdecydowanie nie chciała wracać na statek i mierzyć się z Kestrelem, wraz z jego wybujałym ego, które zdążyła już dość bezpodstawnie mu przypisać.
Miała tylko nadzieję, że nie będzie musiała za każdym razem dotykać tego pieprzonego datapadu, bo jej cierpliwość względem jego osoby stopnieje szybciej, niż śnieg Gellix z jej butów po wejściu na pokład Wraitha.
- Dopiero uniknęliśmy śmierci przez wysadzenie układu. Nie wiem jak wy, ale nie zamierzam tego tknąć, póki się nie napiję - prychnęła, odpalając końcówkę papierosa. Nie myślała w tej chwili o butelce whisky, którą otworzyli - potrzebowała Omegi. Jej mieszkanie było puste, przejściowe i choć miłe, chciała na chwilę zapomnieć o wszystkim innym, wewnątrz jakiegoś podrzędnego baru. - Dzięki za eskortę - dodała, sugerując, że jeśli chcą, mogli już dołączyć do innych w świętowaniu swojego dnia wolnego.
Koniec końców, po dostarczeniu datapada do Nephietta, niewiele mogli w tym temacie zrobić. Resztą musiała zająć się ona, ale z pewnością nie zamierzała rzucić wszystkiego i pognać w stronę ochłapów, które rzucił im Kestrel. Godzina lub dwie na tle kosmicznych wydarzeń nie miały znaczenia, mogła ponapawać się jeszcze Omegą.
Z pewnością tego potrzebowała.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mieszkanie 217C

10 gru 2022, o 19:47

Wbrew wszelkim nadziejom, odpowiedź na to kimkolwiek była osoba czająca się za niewiele mówiącym pseudonimem oraz serią utrudniających życie zabezpieczeń nie znajdowała się na niewielkim datapadzie. Małe urządzenie stanowiło zagadkę, której rozwiązanie przyniosło tylko więcej niewiadomych, swoją lakoniczną zawartością rzucając nieco światła na pytanie "co", ale już nie na "dlaczego" oraz "kto", będąc zaproszeniem, ale nie rozwiązaniem. Zawoalowanym, irytująco enigmatycznym i być może zdradliwym, ukrywającym swoje prawdziwe ostrze nie w cieniu, a w drobnych okruszkach prowadzących do czegoś gorszego - niczym lampka zawieszona na końcu szypułki głębinowego potwora, świecąca wystarczająco bladym światłem żeby zainteresować ofiarę, ale niewystarczająco by ujawnić kształt zębatej paszczy czekającej zaledwie o kilka kroków dalej.
Oferta godna przeklętego statku i jego przeklętej kapitan, kolejny krok na ścieżce niefortunnych misji, którymi świat próbował pochłonąć Wraitha oraz jego właścicielkę.
Lub być może surowa konieczność, wypaczona w lustrzanym odbiciu nadmiernej, paranoidalnej ostrożności i przejść z ostatnich lat, które uczyły, że nic pozornie dobrego nigdy nie kończy się dobrze.
- Może to taka gra wstępna. - Red wzruszył ramionami, dopijając zawartość szklanki i odstawiając ją na blat stołu. Sięgnął po papierosa, gdy Hawk zaproponowała paczkę, samemu wyciągając z kieszeni dość klasyczną zapalniczkę - stalową, wygrawerowaną w ukośne, równoległe linie - i oferując ją w zamian. - Ale jeżeli ten cały Kestrel tak samo oszczędnie kontaktował się z innymi załogami, to nic dziwnego, że niewiele mogłem znaleźć na jego temat. Nie byłby to jednak pierwszy skurwiel, który ceni sobie prywatność, dla jakiego pracowałem. Poza tym, wiadomość nie jest aż tak oszczędna. Przejęcie przesyłki i transport brzmi prosto. Robimy takie rzeczy. Jeżeli zamiast walki o życie na zaśnieżonych planetach czy użerania się z tajemniczymi artefaktami, mamy porobić przez chwilę za kuriera lub eskortę, to ja nie mam nic przeciwko.
- Ale wiesz, że pewnie wcale nie będzie takie proste, prawda? - Rosjanin spojrzał na niego bez wyrazu, przysiadając na krawędzi oparcia kanapy.
- Kirył, próbuję być optymistą, nie idiotą. Oczywiście, że nie będzie. - Stadtford zaciągnął się leniwie dymem i kliknął zapalniczką, chowając ją z powrotem do kieszeni, po czym sięgnął po datapad. Skinął głową na polecenie Hawkins, chociaż przez jego twarz przemknął sceptyczny wyraz powątpiewania. - I mam zakazić swoje własne omni, jeżeli jednak będzie zainfekowany? Świetny plan - mruknął, ale chyba tylko dla samej zasady, bo bez protestu obejrzał urządzenie, stukając palcami po jego wyświetlaczu przez kilka chwil. Dość szybko okazało się, że zabezpieczenie nie było jednorazowe, ale mężczyzna zgodnie z poleceniem Hawk zgrał zawartość dysku na własny omni-klucz, po czym przezornie wyłączył go i wypiął z własnej sieci, żeby przypadkiem nie wnieść na okręt wirusa własnym sprzętem.
Kirył podniósł się z kanapy, sięgając po karabin, który do tej pory trzymał oparty o mebel blisko siebie i przewiesił go z powrotem przez plecy. Przez jego usta przemknął krótki uśmiech po słowach kobiety.
- I potencjalnej śmierci przez wysadzenie datapadem-pułapką - przypomniał lekko, nim do jego spojrzenia wróciło zamyślenie. - Może będziemy świętować inne rzeczy niż cała Omega, ale jeżeli uniknięcie śmierci o włos nie jest powodem do świętowania, to nie wiem co jest. Zostanę w Kimie, pani kapitan, jeżeli nie masz nic przeciwko. Znam tu jeden bar i wypiję w nim za szczęście Wraitha oraz za tych co go nie mieli, jeżeli wolisz odpocząć w pojedynkę, ale będę w razie czego w pobliżu.
Red narzucił na grzbiet płaszcz i wsadził dłonie do kieszeni razem z datapadem oraz własnym, zdemontowanym omni-kluczem.
- Mi na razie wystarczy Omegi, wracam na statek. Bawcie się dobrze.
Własne mieszkanie oferowało ciszę i spokój, ale pośród praktycznie pustych ścian próżno było szukać odpoczynku, którego potrzebowała. Omega była czymś więcej niż tylko domem tych, którzy domu nie mieli oraz gniazdem bezprawia. Każdy z jej mieszkańców znajdował coś własnego w wąskich, zacienionych zaułkach, neonowych światłach oświetlających ulice niezdrowymi barwami oraz kłębowisku rur, przewodów wentylacyjnych, kabli i odkrytej maszynerii, które pięły się po ścianach i sufitach, przypominając szorstkie, surowe wnętrze jakiejś olbrzymiej, mechanicznej bestii, która oddychała nieustannym szumem klimatyzacji, pracujących silników, stłumionych krzyków i odległych, okazjonalnych wystrzałów oraz której puls - dudniące echo dystryktu przemysłowego - można było z łatwością usłyszeć, przystawiając ucho do jakiejkolwiek stalowej ściany.
Kiedy wyszli na zewnątrz bloku mieszkalnego Hawkins, Stadtford pożegnał się z nimi i ruszył do wind, a w zależności od tego co postanowiła, Kirył ruszył z nią do najbliższego baru lub towarzyszył jej jeszcze przez chwilę, by następnie odnaleźć własną samotnię.

Wróć do „Dystrykt Kima”