Kolejny obszar graniczący z dzielnicą Gozu - przypomina go pod wieloma względami. Często nawiedzany jest przez najemników Błękitnych Słońc, Zaćmienia oraz Krwawej Hordy, którzy dbają o porządek na ulicach, o ile w przypadku Omegi można mówić w ogóle o jakimkolwiek porządku.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

The Brick

10 gru 2022, o 19:39

Obrazek Cegłówka, nazywana tak przez mieszkańców dystryktu, jest jednym z kilku barów w Kimie, położonym w odległości paru przecznic od głównej drogi wiodącej przez cały poziom. Jego pełna nazwa, "The Brick", znajduje się na charakterystycznym, zrobionym z wyklepanego kawałka blachy szyldzie, który wisi nad grubymi, zakratowanymi drzwiami prowadzącymi do wnętrza położonego o pół piętra poniżej poziomu ulic. Bar zdecydowanie nie należy do głośnych klubów lub rozświetlonych neonami knajp, które można znaleźć w Centrum Omegi, będąc raczej tym z gatunku takich, w których można było dostać tani alkohol, pasywnego raka płuc od ilości papierosowego dymu unoszącego się pod sufitem, a także główną usługę - święty spokój.
Wnętrze nie wyróżnia się niczym szczególnym. Przeszklony bar skrywa wybór butelek zawierających raczej podrzędny alkohol, przy długim blacie przeważnie znajduje się sporo wolnych miejsc, a klientela, zasiadająca przy stolikach w podzielonej na dwie części sali raczej preferuje swoje własne towarzystwo.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: The Brick

10 gru 2022, o 20:09

Podrzędny bar, który Hawkins wybrała na swój wypoczynek oraz zapomnienie wszystkiego innego, a który znajdował się najbliższej jej mieszkania, okazał się być tym samym, który nie tak dawno temu widziała w tle komunikatora Stadtforda, gdy dzwoniła do niego z Wraitha. Wnętrze knajpy było teraz nieco pełniejsze niż sugerowały krótkie urywki nagrań na wyświetlaczu mężczyzny w trakcie ich rozmowy i tylko jedna z sal oferowała zwyczajowy spokój oraz możliwość ukrycia się we własnych myślach - w drugiej pięć z ośmiu stolików, rozstrzelonych po alkowach oraz głównym pomieszczeniu, było zajętych przez różne grupki osób, które piły alkohol i rozmawiały, dodając do papierosowych oparów szum konwersacji. Hawkins niemal od razu podłapała główny temat tych rozmów, wyłapując pojedyncze słowa oraz zdania, ale zapewne nie było zaskoczeniem czego dotyczyły - wątek Sojuszu Systemów Terminusa powtarzał się wystarczająco często, by można było się zorientować, że prawdopodobnie nie było teraz żadnego miejsca na Omedze, gdzie można byłoby przed nim uciec. Nawet ekran wyciszonego wyświetlacza wiszącego nad barem pokazywał wiadomości z głównych systemów, w których co jakiś czas migały charakterystyczne słowa pokroju "Mindoir" czy "wojna".
Barman - rosły kroganin o szarawej, pobliźnionej skórze oraz lśniących, żółtych ślepiach, zwrócił na nią tylko pobieżną uwagę, gdy weszła do środka. Albo jej nie rozpoznał, albo o to nie dbał - wskazał jej tylko na jedno z wolnych miejsc nim zrealizował jej zamówienie, nalewając takiego alkoholu jakiego sobie zażyczyła i wracając do milczącego przecierania szklanek.
Następna godzina upłynęła jej we względnym spokoju, pozwalając jej napawać się Omegą tak jak tego potrzebowała. Rozmowy z sąsiednich stolików to cichły, to wznosiły się ponad szum innych konwersacji, gdy czasami co bardziej agresywni obywatele Omegi zaczynali wyrażać swoją opinię bardziej dobitnie, wznosząc czasami dyskusję na poziom kłótni, ale generalnie panujący nastrój był o kilka poziomów pozytywniejszy od ogólnej, cichej atmosfery pubu. Zabawa i świętowanie przeniknęły przez ściany wyższych poziomów, docierając nawet tutaj i skutkując okresowymi wybuchami śmiechu, snuciem marzeń i teorii, a także wznoszeniem toastów - zarówno za konkretne strony nadchodzącej wojny, jak i towarzyszące temu idee. W trakcie tych sześćdziesięciu minut kroganin musiał zainterweniować tylko raz, wypierdalając na zbity pysk parę vorchów, którzy rzucili się sobie do gardeł - i to jak się okazało nie ze względu na różnicę poglądów, a jakąś nieokreśloną ilość kredytów lub długu. Dostała również wiadomość od Reda, że dotarł na Wraitha i przekazał wieści jej zastępcy.
Niestety nic nie trwało wiecznie. Nie było odpoczynku dla niegodziwych.
I przeklętych.
Kiedy jej wzrok przesunął się za którymś razem po sali, napotkał w pewnym momencie inny, który ją obserwował. Mężczyzna siedzący samotnie w jednej z alków, trzymający jedną dłoń na do połowy dopitej szklance, przyglądał się jej otwarcie, śledząc ją spojrzeniem między sylwetkami reszty klienteli. Kiedy ich spojrzenia się zetknęły, bez słowa i niespiesznie podniósł się ze swojego miejsca, dopijając zawartość szklanki, po czym skierował się w jej stronę.
Coś w jego sylwetce oraz postawie sprawiało, że jej doświadczony zmysł żołnierski wychwycił niemal od razu, że mężczyzna musi mieć wojskowe przeszkolenie. Im bardziej zbliżał się w jej stronę, tym bardziej się w tym utwierdzała, obserwując jak wymija klientelę przy stołach, utrzymując od nich bezpieczny dystans. Jego strój był prosty - złożony z nieco pogiętej koszuli z długimi rękawami, które podwinął do ramion i ciemnych spodni, przy których pasku widać było aktywny generator tarcz. Przy kaburze przewieszonej przez klatkę piersiowej, pod lewym ramieniem wisiał potężny pistolet, częściowo zakryty przez przewieszoną przez ramię kurtkę, ale wystarczająco widoczny, by mógł go dostrzec postronny obserwator.
- Jeanette Hawkins. - Dopiero, gdy podszedł, dostrzegła, że jego tęczówki, którymi się jej przyglądał, mają jednolitą, mlecznobłękitną barwę implantów cybernetycznych. Jego twarz była spokojna, ale w pewien sposób surowa. - Świętujesz rozpoczęcie nowego porządku czy po prostu swój udany powrót z Mindoir?
Wzrok mężczyzny spoczął na niej, gdy zatrzymał się obok jej miejsca, zaplatając dłonie za plecami, ale utrzymując z szacunkiem bezpieczny dystans od jej siedzenia.
- Chciałbym porozmawiać o pewnym datapadzie, który nie tak dawno został ci przekazany i przekazać pewną ofertę. - Jakiekolwiek wstępne uprzejmości powinny znaleźć się w tej korespondencji, to nie znalazły tu miejsca, gdy mężczyzna bezceremonialnie wyjaśnił swoją obecność. W jego głosie nie było jednak wrogości. - Czy miałabyś coś przeciwko, żebym się do ciebie dosiadł?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: The Brick

13 gru 2022, o 15:53

Gdzieś pomiędzy skrajnym pesymizmem a zdrową dozą optymizmu, zawiesiła się w tu i teraz, postanawiając zostawić ten problem na później.
Nie mogła odłożyć go w nieskończoność, choć gdyby nie miała na sobie żadnych obowiązków, z pewnością pozwoliłaby mu tkwić gdzieś w tyle swojego umysłu aż nie zacząłby gryźć, jak tani, nieprzyjemny w dotyku sweter. Mogła jednak pozwolić sobie na chociaż godzinę wyłączenia z pięćdziesięciu za i przeciw, które materializowały się wokół niej w postaci Reda i Kiryła, jak małego aniołka i diabełka, z których każdy miał w sobie trochę racji.
Bo zlecenie zawsze było dobre - a im prostsze, tym lepsze, im mniej od nich wymagało, tym szczęśliwsi mogli być.
Bo to nigdy nie było tak kurewsko łatwe jak w swoim opisie i wszystko coś zawsze pieprzyło się po drodze, lub na samym końcu - zależnie od tego, ile środkowych palców zapragnął im w danej chwili wystawić świat.
Gdy nogi zaprowadziły ją do pobliskiego baru, zaskoczył ją symbol, który dopiero teraz dostrzegła nad jego wejściem. The Brick okazał się być miejscem, które czasem widywała, lub mijała plątając się w okolicach swojego mieszkania, ale na które nigdy nie zwracała wystarczającej uwagi, by powiązać je z opowieściami. Na Omedze nie była wybredna - większość barów spełniała swoją funkcję i nawet ich względne niebezpieczeństwo zależało głównie nie od okolicy, a od frakcji, która lubiła w danym miejscu przesiadywać. Hawkins nie utożsamiała się z żadną, a w Kimie czuła się jak w domu, nie dostrzegła więc przeciwwskazań w spróbowaniu czegoś nowego.
O ironio, paranoiczne myśli rzadko kiedy nawiedzały ją gdy w grę wchodziło wyłącznie jej zdrowie.
Rozkoszowała się świętym spokojem, zajmując dla siebie miejsce w jednej z pustych loży gdy w jej dłoni spoczęła zimna, wilgotna od chłodu szklanka alkoholu. W zadymionym wnętrzu baru zawsze czuła się jak w bańce i choć to gęsty, szary dym tworzył jej ścianki, w miejscach takich jak to wydawał się czymś stałym, niemożliwym do zniszczenia. Na Omedze przeciągi nigdy nie tworzyły wiatrów, które zdołałyby go rozwiać, podtrzymując ten miraż, pozwalając jej zatopić się w powietrzu gęstym jak atrament.
Wnętrze Cegłówki było idealnie zapełnione - nie na tyle, by jej myśli ginęły we wrzaskach tłumu a kurtka ciążyła na ramionach pod wpływem uderzającego gorąca, ale wystarczająco, by nie sprawiało wrażenie martwego. Nie lubiła cichych miejsc - zupełnie tak, jakby to, jak wiele osób znajdowało się obok w jakiś sposób stanowiło delikatny balans pomiędzy odpoczynkiem, a samotnym upijaniem się w ciemności. Sączyła whisky w ciszy, wsłuchując się w ożywione rozmowy wokół, jak i te prowadzone konspiracyjnym szeptem. Podobnie jak stacja, w chwilach takich jak te, żyła życiem jej mieszkańców, na krótką chwilę zapominając o własnym.
Póki to nie wdarło się do jej pola widzenia pod postacią natrętnego spojrzenia.
Wypuściła powietrze z ust w niemym wyrazie niezadowolenia, odwzajemniając badawczy wzrok z niechęcią, jakby sam ten gest miał odstręczyć mężczyznę. W ostatnim czasie w barach szukała samotności częściej niż towarzystwa, a gdy ten ruszył w jej stronę, każdy aspekt jego osoby wydawał się krzyczeć problemem - lub pracą. W jej branży oba te nazewnictwa funkcjonowały zamiennie.
Upiła mały łyk ze szklanki, w wyrazie lenistwa nie chcąc kończyć zawartości od razu, wiedząc, że w tej chwili wstanie z miejsca potencjalnie będzie oznaczało koniec jej krótkiego czasu dla siebie. Przyglądała się obcemu, gdy przedzierał się do jej loży, z rosnącym zniecierpliwieniem. Nie miała w sobie nigdy tej iskry, która odczuwałaby przyjemność z towarzyskich ceremonii, a small talk nie leżał na półce posiadanych przez nią umiejętności.
Czasem żałowała, że ludzie zwyczajnie nie mają swoich intencji i problemów wypisanych na czole, by nie marnować czasu sobie nawzajem na puste krążenie wokół tematów.
- Świętuję czas dla siebie i szło mi całkiem nieźle - odparła leniwie, nie wypowiadając do teraz, które jednak skryło się w jej lekko poirytowanym głosie. Omega była jednym z niewielu miejsc, w których jej rozpoznawalność nie była automatycznie wyrokiem, a jednak obcy wiedział o tym, skąd przybyła, co natychmiast wymalowało na jego czole ogromną, czerwoną flagę.
Zmarszczyła brwi i choć przyglądała mu się otwarcie, zamiast twarzy widziała tylko połyskujący pod kurtką metal broni schowanej w kaburze i aktywny generator przypięty do pasa. Kestrel nawet nie objawił jej się jeszcze we własnej osobie, a już przyprawiał ją o migrenę.
- Ależ skąd - odrzuciła, lecz jej nogi uniosły się w górę, a buty spoczęły na miejscu naprzeciwko, ograniczając miejsce, które mógłby zająć na siedzeniu. Nie chciała w końcu, by zrobiło mu się zbyt wygodnie w jej towarzystwie. - Czego chcesz?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: The Brick

14 gru 2022, o 15:51

Niewypowiedziana niechęć zawisła w powietrzu, ale mężczyzna widać był przygotowany na taki obrót sprawy. Jej zgoda, chociaż naznaczona wyraźnym zakreśleniem linii swojego terytorium, najwyraźniej mu wystarczyła, bo skinął oszczędnie głową i odłożył kurtkę w róg siedzenia loży, a następnie usiadł na miejscu naprzeciwko niej, po drugiej stronie stołu - bezceremonialnie przesuwając biodrem jej nogi o kilka centymetrów bok, by nie musieć siedzieć na samym brzegu.
- W takim razie postaram się mówić szybko i wynagrodzić ci tę niedogodność - powiedział, unosząc jedną rękę i dwoma palcami sygnalizując barmanowi chęć dostawienia drinków. Kroganin oderwał wzrok od szklanek i przez chwilę kontemplował beznamiętnie mężczyznę, jakby zastanawiał się czy spełnić tą prośbę, po czym odwrócił się do pozostałych butelek. Mężczyzna w międzyczasie oparł się na stole między nimi, łącząc dłonie przed sobą i zawieszając wzrok na spojrzeniu rudowłosej.
- Osobiście chcę po prostu spełnić swoje zadanie, napić się drinka i wrócić do domu ze świadomością, że obydwie strony konwersacji opuściły ten bar usatysfakcjonowane. Ale mój pracodawca - to co innego - zaczął mówić. - Datapad, który pozyskałaś zawiera środki do pozyskania danych, którymi jest zainteresowany i ze względu na to chciałby zaoferować ci pewną propozycję, a także dorzucić darmową informację w ramach gestu dobrej woli... coś czego zwykle nie robi bez stosownej opłaty. W końcu informacje i handlowanie nimi to jego główne zajęcie.
Mężczyzna zawiesił głos na chwilę, pozwalając by znaczenie tego zdania unosiło się na chwilę w powietrzu między nimi, zanim kontynuował.
- Jeżeli urządzenie, które dostałaś, jest tym samym co pozostałe, które na przestrzeni ostatniego roku trafiły w ręce innych kapitanów, to zawiera instrukcje do jednorazowego połączenia się z niezależną boją komunikacyjną ukrytą gdzieś w tym lub sąsiednim systemie. Mój pracodawca jest gotowy zapłacić sto tysięcy kredytów za współrzędne lokalizacji z którą ta boja się komunikuje, a także dodatkowo za wszelkie pozyskane dane na temat... indywiduum, które jest jej właścicielem.
Nad ich lożą zawisła masywna, krogańska sylwetka, sprawiając że mężczyzna przerwał. Barman postawił między nimi dwie szklanki - jedną wypełnioną tym samym alkoholem, który Hawk zamówiła wcześniej, a drugą prawdopodobnie bardzo podobnym whisky - które zadzwoniły niebezpiecznie o blat.
- Polecam na deser mój lokalny drink. Nazywa się Cegłówka - warknął do nich, prostując się i przenosząc wzrok na rozmówcę kobiety. Coś w jego głosie zabrzmiało bardzo wymownie, unosząc się ciężko w powietrzu niczym niewypowiedziana groźba. - Tak jak moja strzelba.
- Myślę, że nie będzie takiej potrzeby. Podziękujemy - odparł mężczyzna po chwili milczenia. Kroganin wydał z siebie coś co brzmiało jak ostrzegawczy pomruk, po czym wyprostował się powoli i zabrał tacę. Żółte ślepia na krótki moment podłapały wzrok Hawkins, a następnie podłoga zatrzeszczała, gdy barman odwrócił się i ruszył z powrotem za ladę.
Jej rozmówca obserwował go przez chwilę bez słowa, po czym ponownie zawiesił wzrok na Hawk. Sięgnął po swoją szklankę, przysuwając ją do siebie.
- Czy to jest coś, co byś rozważyła?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: The Brick

7 sty 2023, o 23:27

Nie spotkała w swoim życiu wielu kurierów Handlarza Cieni. Wiedziała jedynie, że reprezentowali każdą rasę i każdą płeć, więc nie było żadnego wzoru, którego mogłaby się trzymać, by usiłować odnaleźć jednego z nich z tłumu. Przyglądała się więc z zainteresowaniem mężczyźnie, który zajął miejsce naprzeciw niej. Nie wyróżniał się od pozostałych klientów podrzędnych barów takich jak ten. Nie był ani brzydki, ani za specjalnie przystojny, ani zbyt chudy ani muskularny pod kurtką, którą nosił na sobie. Nie wątpiła, że nie obróciłaby się w jego stronę gdyby wymijała go w przejściu.
Może głównie dlatego Handlarz go wybrał.
- Chętnie spróbuję po tym - odpowiedziała kroganinowi, uśmiechając się lekko, jakby na przekór mężczyźnie, który nagrabił sobie jego nieprzychylności odmawiając za ich dwoje.
Głównie dlatego, że odmówił za ich dwoje.
Westchnęła, upijając mały łyk swojego zamówionego napoju i odkładając szklankę obok, trawiąc wszystko to, co jej powiedział - i informację, którą obiecał. Kimkolwiek był Kestrel, z pewnością zwrócił na siebie uwagę nie tylko osób takich jak ona. Inni kapitanowie, którzy również otrzymali taki datapad, rozjuszyli jednak gorejącą w niej podejrzliwość.
- Hojna nagroda za parę cyferek - odparła niewinnie, przyglądając się własnym paznokciom. Jasna, mała blizna znaczyła jeden z jej palców i połyskiwała lekko w tym świetle, przypominając o czasie, w którym dotknęła nagrzanego pochłaniacz ciepła nie chroniąc dłoni rękawicą. - Być może jest to coś, co mogłabym rozważyć.
Uśmiechnęła się do nieznajomego półgębkiem, znad krawędzi szklanki, którą uniosła by zwilżyć alkoholem usta. Nie wiedziała, ile informacji na temat Kestrela posiadał mężczyzna. Być może był tylko posłańcem, którego wypytywanie będzie zmarnowaniem jej czasu, a może ta dodatkowa ciekawostka, którą był skłonny podzielić się jego pracodawca, już tkwiła zaszyta gdzieś w jego głowie.
- Co twój pracodawca może powiedzieć mi na temat Kestrela? - spytała, sunąc bezmyślnie opuszkiem palca po krawędzi szklanki, gdy odłożyła ją z powrotem na blat. - Co może zawierać ta darmowa informacja, którą obiecujesz?
Zastanawiała się, czy współrzędnych oczekiwał już teraz, czy też mogła z Wraithem udać się w to miejsce najpierw - a później przesłać informację jemu. Wątpiła.
A jednocześnie nie była ciągle pewna, czy chciała się tam udawać.
- Twój pracodawca lubi kupować wszystko, co ma wartość dla kogoś innego. Ale za to zlecenie czeka mnie hojne wynagrodzenie. Takie, które zapewni mojej załodze kilka tygodni dobrobytu, którego nie mogłabym odmówić - westchnęła lekko, może nieco ostentacyjnie, pochylając się nad stolikiem i wspierając podbródek na dłoni, gdy jej łokieć spoczął na blacie. Przyglądała się mężczyźnie otwarcie, usiłując cokolwiek wyczytać z emocji migoczących w jego oczach. - Nie mówiąc o tym, jakie czasy nastały z wybuchem wojny. Zleceniodawca oferujący stałe, lukratywne zlecenia jest wart znacznie więcej niż sto tysięcy kredytów.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: The Brick

8 sty 2023, o 23:36

Kroganin wydał z siebie mruknięcie, które mogło być zarówno oszczędną aprobatą, jak niechętną dezaprobatą.
- Gdybyś zmieniła zdanie w trakcie, wystarczy że podniesiesz głos - odburknął, prostując się znad ich stolika i jeszcze przez chwilę świdrując spojrzeniem towarzyszącego jej mężczyznę, nim w końcu odwrócił się i z ich stołu zniknął cień jego ogromnej sylwestki.
- Obawiam się, że miał na myśli swoją strzelbę. Nie przepada za mną - odpowiedział jej rozmówca po chwili milczenia, wpatrując się w nią znad swoich dłoni. Jego spojrzenie lśniło blado w nieco ciemniejszej atmosferze baru, gdy obserwował ją po drugiej stronie stołu, być może odwzajemniając próby przebicia jej myśli.
I być może czyniąc co z sukcesem, chociaż do końca pełnym.
- Rozumiem twoją podejrzliwość - kontynuował po chwili, sięgając po swoją własną szklankę. - Zbyt wysoka kwota oznaczałaby, że sprawa nie jest taka prosta na jaką wygląda i że może nieść dodatkowe, ukryte ryzyko. W końcu to tylko parę cyferek, kto płaciłby za nie tyle kredytów? Zbyt niska jednak mogłaby nie być warta twojej uwagi lub być potraktowana jako obraza, a to kiepski wstęp do prowadzenia interesów. Prawda znajduje się gdzieś po środku. Potraktuj to jako sugestię, że mój pracodawca traktuje poważnie swoją ofertę oraz ciebie i twoją załogę.
Alkohol we wnętrzu jego szklanki obracał się przez chwilę powoli, gdy mężczyzna nieco bezwiednie kręcił ją w dłoni. Jej pytanie sprawiło, że jego brew drgnęła lekko, podobnie jak ramiona, które uniosły się nieznacznie do góry i opadły z powrotem. Wyprostował się nieco, opierając o obicie fotela.
- Normalnie moja odpowiedź wiązałaby się z podaniem odpowiedniej kwoty, za którą mogłabyś nabyć tę informację - odrzucił, ale nieco lżejszym tonem. - Niestety obecnie odpowiedź brzmi: niewiele. Nie posiadam bardziej szczegółowych informacji, więc obawiam się iż nie stanowią one części naszej oferty. Jednak to co wiem, pokrywa się z tym co zostałem zobowiązany do przekazania ci za darmo, a co podobno powinno cię zainteresować. Kestrel jest powiązany z Cerberusem.
Płyn w szklance mężczyzny rzucał refleksy światła na jego koszulę oraz pomięty kołnierzyk. Upił łyk alkoholu, obserwując jednak Hawkins nad krawędzią naczynia. Gdy palący napój przepłynął przez jego gardło, odstawił naczynie na blat przed sobą i ponownie złączył dłonie.
- Zleceniodawca, którego nie znacie - wszedł jej delikatnie w słowo. - Oczywiście, możesz mieć rację. To ciężka decyzja dla każdego kapitana. Inwestycja w przyszłość czy gwarantowany, większy zarobek już teraz? Ale Kestrel jest niewiadomą, co czyni z niego niepewną inwestycję - w najlepszym wypadku. Czy możesz mieć pewność, że rzeczywiście nadchodzące zlecenia będą lukratywne? Albo bezpieczne? Mój pracodawca posiada wiarygodność, której nie sposób podważyc.
Podniósł delikatnie dłoń, dając znać, że wbrew swoim słowom, nie chce jej do tego przekonywać.
- Chociaż tak naprawdę nie ma to znaczenia. Wybacz, trochę się zagalopowałem i nie byłem zbyt precyzyjny: nie próbujemy zaproponować ci albo-albo. Nie widzę przeszkód, żebyś nie mogła mieć ciastka i zjeść ciastka, jak to mówią - dodał, śledząc ją spojrzeniem. - Oferta dotyczy informacji na temat lokalizacji Kestrela, a nie zrezygnowania z jego usług lub pozbycia się go. Jedno nie wyklucza drugiego. Mojego pracodawcę nie interesują metody, a wyniki. Jeśli zdobycie jej będzie wymagało wykonywania stałych, lukratywnych zleceń przez kilka tygodni, kim jesteśmy żeby kwestionować takie metody. Oczywiście, oferta nie jest ograniczona czasowo w konwencjonalny sposób, więc jeżeli ktoś dostarczy nam ją wcześniej...
Mężczyzna ponownie wzruszył ramionami, unosząc szklankę do ust i nie kończąc zdania.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: The Brick

27 sty 2023, o 15:02

Słowa wypowiadane przez nieznajomego mężczyznę wypełniały szum tła panujący w częściowo wyludnionym barze. Cegłówka oferowała wystarczająco prywatności i spokoju, by Hawkins mogła zrozumieć, dlaczego Stadtford zadzwonił z tego miejsca. Schowana nieco na uboczu, w dystrykcie Kima, drastycznie różniła się od miejsc, które znaleźć można było w centrum Omegi. Gdy nawiedziło ją niespodziewane towarzystwo, również powoli zaczynała dostrzegać  walory tego miejsca, robiąc miejsce na swojej liście lokali, do których chętnie wróci i zamierzając tam ją dopisać.
Ale poza dobrym alkoholem i, na swój sposób, uprzejmym kroganinem Daagarem, lawina nic nieznaczących słów trzymała jej ciało w napięciu, a irytacja zamieniała się miejscem z relaksacją, którą niemal udało jej się tutaj osiągnąć. Nie lubiła ludzi takich mężczyzna siedzący teraz naprzeciw niej. Nie lubiła uprzejmych słów, które jego sort wypluwał jedno za drugim, choć wartość przekazywanych przez nich informacji można byłoby zawrzeć w jednym zdaniu. Spoglądała na niego znad krawędzi swojej szklanki, mieląc to, co miał jej do przekazania i wyrzucając ponad połowę drugim uchem.
Nigdy nie potrafiła z takimi ludźmi rozmawiać. Nie rozumiała, w jaki sposób potrafią ciągle gadać i gadać, kiedy jej w tym czasie słowa przychodziły na usta w postaci krótkich impulsów. Nie wiedziała, które ziarenka w rozrzuconych przez nie sentencjach są prawdziwe, tonąc w całym oceanie wypluwanego przez mężczyznę fałszu.
Wiedziała jedynie, że choć Kestrel nie objawił jej się niczym poza tajemniczym logo, mężczyźnie, który pofatygował się za nią do Ceglówki nie ufała w równym stopniu, o ile nie większym.
Cerberus był organizacją, ale i słowem, które parzyło jej wnętrze, pobudzając rany, które uważała za zabliźnione. Upiła łyk swojego alkoholu, przemywając goryczą niesmak pozostawiony w jej gardle. Być może nie miała talentu do dyskusji, ani cierpliwości do śliskich osób, takich jak kurier Handlarza, ale wiedziała, że "darmowa" informacja nie była dobrana w sposób przypadkowy. Z pewnością Handlarz liczył na to, że gdy tylko usłyszy tę nazwę, zdradzi potencjalnego zleceniodawcę w ułamku sekundy, by nie zbliżać się do tej śmierdzącej kupy gówna, która zawsze odnajdywała do niej drogę.
Ale gówno leżało wszędzie, jeśli rozejrzeć się wokół z uwagą.
- Z tego co wiem, Kestrel jest pośrednikiem, informatorem. Założę się, że twój pracodawca jest w nie mniejszym stopniu powiązany z Cerberusem od niego - odrzuciła lekko, obojętnie, odkładając szklankę na stół. Wyciągnęła się nieco w swoim siedzeniu, przyglądając mu w ciszy, choć nie liczyła, że dostrzeże na jego twarzy cokolwiek wartościowego. - Widzisz, Kestrel jest zleceniodawcą, którego nie znam. Ale Handlarza nie muszę znać, żeby wiedzieć, że w chwili, w której przestanę mu się opłacać lub ktoś zaoferuje mu więcej, sprzeda mnie i moją załogę bez chwili zająknięcia.
Uruchomiła omni-klucz pod stołem, by nadać krótką wiadomość do Nephietta.
Hawk pisze:Kestrel podobno współpracuje z innymi załogami, sprawdź po naszych znajomych, czy komuś obiło się to imię, lub logo o uszy. Sprawdź też tego ptaka, którego ma w logo, w extranecie. Daleki strzał, ale może doprowadzi do czegoś wartościowego.
Mam kupca na informację o Kestrelu, siedzę w Cegłówce. Śliski skurwiel.
Wyłączyła urządzenie, powracając spojrzeniem do oczekującego mężczyzny. Jeżeli to wszystko, czego od niej potrzebował, a ich układ nie był nawet obowiązujący póki nie dostarczy mu informacji, nie rozumiała, dlaczego w ogóle pofatygował się by spotkać się z nią osobiście.
- Skoro wiesz, że skontaktował się ze mną Kestrel, musisz wiedzieć o innych załogach, przynajmniej niektórych - zagadnęła, sunąc opuszkiem palca po krawędzi szklanki. - Po co fatygowałeś się do Cegłówki? Nie wystarczyła ci zbiorowa informacja zapłacimy za przeszpiegi, którą w esencji mi przekazujesz? - wzruszyła lekko ramionami i zerknęła w bok, na kręcącego się za ladą kroganina. - Dlaczego Daagar cię nie lubi?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: The Brick

28 sty 2023, o 00:42

sniky snek <30
0

:pain:
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: The Brick

28 sty 2023, o 02:13

Spojrzenie mężczyzny prześlizgiwało się po jej twarzy, gdy analizowała sytuację oraz jego pobudki, ale ciężko było powiedzieć co kryje się za białymi implantami. Przyglądał się jej w podobny sposób co ona jemu, prawdopodobnie również próbując przebić jej myśli lub być może przygotowując następną porcję zdań, które mogłyby ją przekonać, ale mogła to tylko zgadywać. Chociaż sylwetka mężczyzny, jego wymięty ubiór oraz szorstka aparycja wskazywały na bardziej uliczne wychowanie i sprawiały, że gdyby nie oczy, to najpewniej nie wyróżniłby się zupełnie niczym z tłumu bywalców baru takiego jak ten, to jego obycie, sposób mowy oraz nieprzeniknione spojrzenie sugerowały większe doświadczenie w negocjacjach oraz wymianie uprzejmych słów, nie pasujące do pierwszego wrażenia, którym się otulał.
- Oczywiście - odparł niemal bez zawahania na jej zarzut. Oparł się lekko plecami o fotel, kładąc szklankę na swoim biodrze. - Ale mój pracodawca jest neutralny. Jego powiązania z Cerberusem są takie same jak z Przymierzem, Omegą czy prywatną stacją kosmiczną w Mgławicy Rosetta i oparte wyłącznie na biznesie. Powiązanie Kestrela jest bardziej personalne z tego co udało nam się dowiedzieć zanim nasze źródło informacji... wyschło, nazwijmy to delikatnie. Gdyby chodziło tylko o ich wspólne interesy, nie zawracałbym ci głowy taką pierdołą.
Jego palce zastukały cicho po krawędzi szklanki, po czym po chwili namysłu odstawił ją na blat stołu i sięgnął do kieszeni spodni. W jego dłoni pojawiła się nieco pomięta paczka papierosów, z której wyciągnął jednego fajka i wsunął go do ust, po czym podsunął resztę w stronę kobiety w oferującym geście. Kontynuował dopiero po chwili, bez względu na to czy Hawk poczęstowała się papierosem, czy nie.
- A czy nie można powiedzieć tego o wszystkich, którzy żyją w Układach Terminusa? - zauważył pod adresem opłacalności współpracy z Handlarzem Cieni, z drugiej kieszeni wyciągając zapalniczkę i chowając ją w dłoni na kilka sekund razem z końcówką własnego papierosa. - Oboje wiemy jak wygląda tutejsza życie i współpraca. Ilu pracodawców zdradziło Wraitha, bo mogli na tym coś zyskać? Ile odbyłaś zleceń, które zakończyły się zdradą na rzecz kogoś, kto dał więcej? Dlaczego sądzisz, że Kestrel jest inny? - zatrzasnął urządzenie i zaoferował je kobiecie jeżeli zdecydowała się na papierosa, w przeciwnym wypadku chowając je z powrotem do kieszeni i zaciągając się dymem. - Poza tym, Handlarz może przecież zrobić to w każdej chwili. Pomagając mu, pomagasz sobie podwójnie - raz, bo dostajesz za to kredyty, a dwa, bo zwiększasz swoją wartość w jego oczach, przez co cena, którą ktoś inny musi zaoferować za informacje na twój temat rośnie. Współpracuj z nim wystarczająco wiele razy, a niewielu będzie stać na kupno życia Wraitha oraz twojej załogi.
Wiadomość od Nephietta przyszła niemal natychmiast. Jej omni-klucz zamrugał niecałe piętnaście sekund po wysłaniu wiadomości, informując ją bezgłośnie o otrzymaniu odpowiedzi.
Nephiett pisze:Rozmawiałem już ze Stadtfordem. Znam jeden okręt, który według niego podobno robił coś dla Kestrela. Napisałem wiadomość do ich kapitana.
Sprawdzę ptaka.
Potrzebujesz wsparcia?
W czasie, gdy ona pisała wiadomość, jej rozmówca odwrócił taktownie wzrok na resztę baru. W przeciągu czasu, który tu spędziła, niewiele się uległo zmianie. Krogański barman wciąż stał za ladą, burkliwie rozmawiając o czymś niezobowiązującym z siedzącym po drugiej stronie batarianinie, który sączył jakiś ciemnożółty alkohol ze szklanki, topiąc w nim ponure chmury krążące dookoła jego głowy; pozostałe loże nieco opustoszały, gdy część klientów wyniosła się na zewnątrz, ale przy kilku innych stołach przybyło ludzi, którzy szukali odpoczynku od imprezowej atmosfery, które najwyraźniej zaczynała się coraz bardziej rozkręcać na wyższych poziomach Omegi - w tym charakterystycznym osiąganiu apogeum tuż przed nadejściem ostatecznego zmęczenia. Tyle przynajmniej udało jej się wywnioskować z urywkowych fragmentów rozmów, które docierały do niej ilekroć ktoś w pobliżu podniósł głos opowiadając coś swoim rozmówcom lub akurat przechodził, niosąc nowe szklanki z alkoholem.
Kiedy wygasiła omni-klucz i zadała swoje pytanie, jej rozmówca z powrotem przeniósł na nią swoje spojrzenie. Coś w jej słowach sprawiło, że na uderzenie serca na jego twarzy pojawiło się coś nowego, ale ta krótka emocja - czymkolwiek była - zniknęła nim zdążyła ją zidentyfikować, niemal od razu pochłonięta przez uprzejmy uśmiech mężczyzny.
- Czasami lepiej osobiście poznać swojego rozmówcę. W suchych, elektronicznych wiadomościach potrafią zginąć niektóre niuanse, a lubię mieć pewność, że nasz potencjalny klient rozumie swoją wartość w oczach mojego pracodawcy - dodał, wzruszając lekko ramionami. Jego usta uniosły się odrobinę w rozbawieniu, gdy przyglądał się jej przez chwilę, lustrując jej twarz wzrokiem. - Aczkolwiek to tylko połowa prawdy. Druga jest taka, że zwykle nasi przyszli współpracownicy czują się mile połechtani faktem, że Handlarz kontaktuje się z nimi niemal osobiście, a to sprzyja zawieraniu interesów. Chociaż akurat nie w twoim przypadku, prawda?
Uniósł szklankę do ust, obserwując nad nią Hawk. Dopił alkohol i oparł rękę z papierosem na blacie, pozwalając by leniwie sączący się dym unosił się w powietrzu między nimi. Gdy wspomniała Daagara, jego ramiona ponownie uniosły się lekko do góry i opadły.
- Pewnie z tego samego powodu co ty - odpowiedział otwarcie. W jego głosie próżno jednak było szukać urazy, a pobrzmiewała w nim wyłącznie wyuczona neutralność. - Ale nie przeszkadza mu to przyjmować moich kredytów, gdy płacę za alkohol. W końcu nie trzeba kogoś lubić, żeby robić z nim interesy. Szczególnie opłacalne.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: The Brick

31 sty 2023, o 15:30

Nieznajomy okazał się bezdennym tunelem, w którego wnętrzu nie odnajdywała niczego przydatnego. Połysk, który czasem dostrzegała w oddali na podłodze, czy zagnieżdżony w ścianie, z bliska nie okazywał się klejnotem, a bezużyteczną, plastikową błyskotką, którą ktoś pomalował metaliczną farbą. Im dalej się zagłębiała w ich konwersację, tym bardziej dostrzegała w swoim rozmówcy zepsuty terminal do odpowiadania. Jak Wirtualna Inteligencja, z którą rozmowy zawsze bywały powierzchowne i płytkie.
- Niewielu mieszkańców Terminusa jest wystarczająco ambitnych, lub błędnie przeświadczonych o swojej wielkości by spróbować zarobić na siebie moim kosztem i uniknąć konsekwencji. Dla większości, liczy się wyłącznie udany zarobek - a z moją pomocą jest dla nich znacznie łatwiejszy, przyjemniejszy i mniej ryzykowny, niż gdyby spróbowali targnąć się na moją załogę - odparowała, niemal wchodząc mu w zdanie, gdy nadmiar jego świętoszkowego tonu podsycił irytację, tłumiącą się w tyle jej głowy. - Handlarz może zapłacić za każdą łajbę, każdego komandosa i każdego żołnierza w okolicy. Kredyty ani lokalność nie są jego ograniczeniem i operuje na rzędach kwot, na których wygodnie wygrzewa się Cerberus. Nie ma między nim, a lokalną robotą w Terminusie analogii, którą myślisz, że mi nakreśliłeś.
Hawk pisze:Nie.
Palce wystukały wiadomość w chwilę, nim jej wzrok powędrował w kierunku twarzy nieznajomego. Zastanawiała się, czemu służyły wszczepy, których nie usiłował, lub nie dane mu było ukryć. Być może dostrzegał każde słowo, które wypisała, przez cholerny stół, a ona gówno mogła zrobić w tym temacie. Pozostało jej tylko dopić resztkę alkoholu i odstawić szklankę ze stukotem na blat.
Po czym parsknąć śmiechem, słysząc jego wyjaśnienie względem ich osobistego spotkania. Być może na ludzi neutralnie nastawionych do swojego otoczenia, aura roztaczająca się wokół mężczyzny i ich wspólne spotkanie wywołałoby pozytywny efekt. Ale Hawkins nigdy nie należała do tej kategorii osobników - ani teraz, w ciemnym, krogańskim barze na Omedze, ani w otoczeniu wypolerowanych posadzek świetlistej Cytadeli. Odkąd nieznajomy dosiadł się do jej loży, poziom jej złości jedynie wzrastał a każdym zdaniem, które padało z jego ust.
Nie dawał jej żadnej sensownej alternatywy. Wiedziała, że Handlarz jest dwulicową kurwą a jedynie podejrzewała, że Kestrel również może nią być. Ale Kestrel oferował perspektywę zarobkową długofalową, jej załoga potrzebowała stałych zleceń i nawet, jeśli miało to zaprowadzić ich w gówniane miejsce, ryzyko wciąż było podobne jak do innych zleceń pozyskanych po znajomości. Handlarz oferował tylko kredyty i mizerną namiastkę informacji, które mogłaby uznać za przydatne. I choć w jej podręczniku tylko kredyty nie były argumentem przeciw w większości sytuacji, w tej ryzyko zdradzenia kontaktu obiecującego potencjalnie lukratywne zlecenia bez żadnych innych zachęt wydawało jej się bezsensowne.
- A ja myślę, że nie ma zbyt wielu chętnych na wasze małe przedsięwzięcie. W innym wypadku nie próbowałbyś mnie tutaj przekonywać, grożąc przy tym, że jeśli ktoś mnie ubiegnie to zostanę z niczym - odrzuciła, a jej ramiona drgnęły lekko. W końcu inne załogi też posiadały dostęp do informacji na temat Kestrela - jak mało musiało ich być, żeby były tak wartościowe i rzadkie? - Uważam też, że wiesz znacznie więcej, ale liczysz, że skusisz mnie łatwą kasą za którą polecę w ciemno - dodała po chwili, pozwalając, by kąciki jej ust wygięły się w górę w półuśmiechu. - Powiedz mi jedną prawdę na swój temat.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: The Brick

1 lut 2023, o 22:29

Mężczyzna zamilkł, pozwalając jej mówić i w ciszy obserwując ją ponad stołem. Papierosowy dym wił się między nimi, unosząc pod powałę i znikając pośród szczelin w metalu lub wpadając w niewidoczne tunele ciągu wentylacji.
- Być może masz rację. Być może rzeczywiście znajdujesz się na szycie łańcucha pokarmowego w tej części galaktyki - odparł nagle miękkim tonem, jakby wycofywał się ostrożnie z toczącej się słownej potyczki. - Ale czy warto obstawiać, że zawsze tak będzie? Jeżeli czegoś nauczyło mnie życie, to że zawsze warto mieć jakiegoś sojusznika. A w miejscach takich jak to, jedyne zaufanie jakie istnieje w stosunku do drugiej osoby to takie, które oparte jest na wspólnych interesach, które akurat spełniają potrzeby obydwu stron - dodał, a jego dłoń drgnęła lekko w stronę reszty części sali, jakby chcąc zatoczyć koło i pokazać, że ma na myśli nieco większy obszar niż ustronny, wypełniony szarą mgłą bar.
Pozostali klienci Cegłówki nie zwracali na nich większej uwagi. Rozmowy toczyły się w tym samym tempie i tonie, a gdy okazjonalnie na ich loży zatrzymywało się czyjeś spojrzenie, to nie zabawiało tam długo. Dyskusja między czerwonowłosą, a jej rozmówcą stanowiła ich własną sprawę, a na Omedze każdy kto miał chociaż trochę oleju w głowie, wiedział że przeważnie wtrącanie się w czyjeś interesy kończyło się czymś o wiele gorszym. Bar Daagara zdawał się być ostoją dla tych, co cenili sobie prywatność oraz chcieli odpocząć od zgiełku, ale istniało wiele innych, w których wystarczyło spoglądać w czyjąś stronę o kilka sekund zbyt długo, by mogło to być uznane za zaproszenie do omni-ostrza pod żebra.
Jej słowa na temat proponowanego przez mężczyznę przedsięwzięcia sprawiły, że jego palce wolnej ręki, którymi do tej pory niezobowiązująco i z rozluźnieniem wystukiwał jakąś sobie tylko znaną melodię na powierzchni blatu, zatrzymały się na uderzenie serca, jak tancerz gubiący rytm na mgnienie oka - niedostrzegalne dla większości. Ale wiedziała, że musiała trafić. Agent nie odpowiedział od razu, ale niespiesznie uniósł papierosa do ust, niemal z premedytacją przedłużając tą ciszę, gdy zaciągał się dymem, nie przestając jej przy tym obserwować, ale chowając własne myśli za białymi tęczówkami.
- Jedną prawdę... - powtórzył za nią, obracając w ustach to wyrażenie, a jego ton zmienił się lekko, tracąc wcześniejszą miękkość. - Nie lubię hazardu i uważam, że obstawianie na niewiadome może ostatecznie prowadzić tylko do jednego - przegranej.
Przyglądał się jej jeszcze przez chwilę, nim w końcu skinął lekko głową. Niemal w geście szacunku. Poruszył się w fotelu, tracąc swoją rozluźnioną pozycję i pochylając się nieco do przodu.
- Nieodłączną częścią interesu są negocjacje - stwierdził, gasząc powoli papierosa w popielniczce. - Obawiam się, że wiem niewiele więcej ponad to, co ci powiedziałem. Ale wiem wystarczająco, by wiedzieć, że Kestrel to zaledwie komar w odniesieniu do mojego pracodawcy. Ale ty również znasz zasięg i możliwości Handlarza Cieni, jak już mi uświadomiłaś. Więc skoro w tej kwestii jesteśmy już na tej samej stronie, pozwól, że w takim razie zapytam cię wprost - bez podchodów oraz zawoalowanych sugestii. Jaka cena by cię usatysfakcjonowała? Czy jest kwota, która z miejsca zapewniłaby sobie twoją lojalność bez względu na lukratywność drugiej oferty? Lub może istnieje informacja, którą pragnęłabyś pozyskać? Lub ktoś z twojej załogi? Kredytami można się przerzucać i licytować, ale nawet gdyby za funduszami Kestrela stał cały, wygrzewający się na nich Cerberus, tej jednej waluty mojego pracodawcy nikt nigdy nie przebije.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: The Brick

8 lut 2023, o 14:29

Obserwowała zmianę w jego postawie, krótką przerwę w wybijanym rytmie, spodziewając się czegokolwiek, co nie było esencjonalnie powtórzeniem tych samych słów po raz dziesiąty. Nie doczekując się, cmoknęła zawiedziona w reakcji na jego słowa, kręcąc z westchnieniem głową.
- Urodzony z ciebie sprzedawca - skomentowała jego prawdę sarkastycznie, bo, o ironio, ani trochę jej nie kupował swoimi zapowiedziami, obietnicami i, naturalnie, subtelnymi manipulacjami.
Wszystkie słowa, które wypowiadał były wyważone i dobrze wykalkulowane. Może był dobry w miejscach takich jak Illium, w których znaczenie zawsze chowało się pod zasłonką pustych słów, ale choć nie wyrosła na stacji takiej jak ta, na Omedze przypominał jej wystający przed szereg, boleśnie niepasujący do otoczenia element łamigłówki.
Dopiero oferta przykuła jej uwagę. Palec krążący po krawędzi szklanki zatrzymał się, a jej wzrok znów uniósł do białych tęczówek, których syntetyczność wyglądała ku niej zza drugiej strony stołu. Informacja lub cena. Wiedziała, że w obu tych kwestiach Handlarz Cieni istotnie był grubą rybą, która mogła sprawić, by ten deal nagle stał się bardziej wartościowy w jej oczach.
Obracała sobie w myślach jego słowa, nie napotykając niczego konkretnego, czego ona, jako osoba, potrzebowała od Handlarza Cieni w zamian za informację. Może i decyzja należała do niej, ale nie tylko jej przyszłość, ale i reszty załogi, zależała od podjętego przez nią wyboru. Ryzyko leżało po obu stronach i jeśli Handlarz był skłonny do negocjacji, była w stanie wziąć to pod uwagę.
- Zastanowię się - postanowiła, uśmiechając się do niego lekko, choć niezbyt szczerze. - Jeśli nadal twój pracodawca będzie zainteresowany informacją gdy podejmę decyzję, wrócę do ciebie z ceną, która mi odpowiada - dodała, chwytając za szklankę, z której wcześniej piła - już pustą. - Na przyszłość poproś go, żeby przysłał mi kogoś, kto nie jest tak cholernie irytujący. Kusą asari, na przykład.
Wstała, wysuwając się z loży, ze szklanką w dłoniach. Nim ruszyła się choćby o krok, zatrzymała się jeszcze, potrzebując informacji.
- Jakie imię sobie wybrałeś i jak mogę się z tobą skontaktować? - spytała, czekając, aż dostanie obie te rzeczy, nawet w najśmielszych snach nie oczekując od niego danych, w których chowała się choćby krzta prawdy. - Miłego.
Pożegnała się z nim skinieniem głowy, kierując do wyjścia. Po drodze zahaczyła o bar i, dziękując kroganinowi za drinka, wsunęła mu szklankę prosto pod łapy, zasłaniając się kurtuazją.
Wystarczająco dużo osób miało jej cholerne DNA.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: The Brick

8 lut 2023, o 22:41

Twarz mężczyzny ani drgnęła po jej słowach, zachowując neutralny wyraz twarzy, ale coś w posturze jego ciała go zdradziło. Być może był to żołnierski zmysł Hawkins, który potrafił dostrzec tą charakterystyczną aurę napięcia w swoim przeciwniku, zwykle otulającą ich na kilka chwil przed nadejściem zagrożenia, a być może była to gra świateł w białych implantach tęczówek lub nieco zbyt długie gaszenie papierosa w popielniczce, zgniatanego odrobinę zbyt mocno. Chwila przedłużyła się na kilka sekund, po których jej rozmówca wyprostował się jednak i oparł wygodniej o fotel, zawieszając na niej swój wzrok.
- O nic więcej nie proszę - odpowiedział taktownie, śledząc ją spojrzeniem, gdy się podnosiła. - Nie omieszkam mu też przekazać twojej sugestii. Jestem pewien, że w razie czego dorzuci bez problemu jedną lub dwie asari na osłodzenie waszego układu. Może nawet trzy, jeżeli pomoże ci to zdecydować - dodał, tonem który w innych okolicznościach można byłoby uznać za uprzejmy.
Nie podniósł się za nią, najwyraźniej nie zamierzając jej odprowadzać, ale gdy się zatrzymała i zadawała swoje pytanie, jego usta przeciął oszczędny uśmiech i sięgnął własnego omni-klucza. Złoty blask oświetlił na chwilę blat stołu przy którym wcześniej siedzieli, gdy mężczyzna wstukał właściwą komendę i udostępnił jej kontakt do siebie, który chwilę później kliknął na jej własnym urządzeniu.
- Garrett - odpowiedział, nie kłopocząc się podawaniem - lub zapewne wymyślaniem - nazwiska i nawet się z tym zbytnio nie kryjąc, ani nie próbując wyprowadzić jej z błędu. Wygasił omni-klucz i oparł ramię na podłokietniku, brodę podpierając na pięści. - Będę z niecierpliwością wyczekiwał twojej odpowiedzi.
Nie odkiwnął głową na jej pożegnanie, ale odprowadził ją wzrokiem, gdy podeszła do lady. Dagaar przerwał rozmowę z jednym z klientów i odebrał od niej naczynie, trochę zdziwiony, ale nie na tyle, by to komentować.
- Obejdzie się bez Cegłówki? - burknął tylko do niej, spoglądając przelotnie nad jej ramieniem w stronę loży, którą opuściła. Fuknął pod nosem i machnął na nią ręką, po czym odwrócił łeb z powrotem w stronę batarianina, z którym rozmawiał. Reszta bywalców barów nie zwróciła na nią uwagi, poświęcając jej jedynie przelotne spojrzenia, nie przerywając własnych rozmów lub sączenia alkoholu w ciszy.
Na zewnątrz knajpy przywitała ją stara, znajoma Omega. Zaułek, w którym znajdowała się Cegłówka, leżał nieco od głównej arterii dystryktu Kima, ale nawet tutaj dało się zobaczyć, że świętowanie na stacji zaczęło powoli przygasać - być może w narastającym zmęczeniu biorących udział w zabawie, tworząc jedną z wielu dolin imprezowej sinusoidy, która potrafiła ciągnąć się na wiele dni w ten czy inny sposób, a być może po prostu w efekcie opadającego pierwszego zastrzyku dopaminy po otrzymaniu wieści, które przetoczyły się przez galaktykę. Ulice były stosunkowo spokojne, gdy ruszyła - teraz w pojedynkę - w swoją stronę, chociaż efekty balowania nie zdążyły z nich zniknąć ani nawet zmaleć w czasie tej godziny, którą spędziła w barze.
Piknięcie omni-klucza poinformowało ją w trakcie o nadejściu nowej wiadomości, tym razem jednak ponownie od Nephietta, a nie od jej irytującego rozmówcy.
Nephiett pisze:Dostałem odpowiedź od Segalari, ale niezbyt pomocną. Potwierdzają, że nie tylko robili robotę dla Kestrela, ale wciąż dla niego pracują. Niewiele więcej udało mi się wyciągnąć, ale mam pewne przemyślenia. Pogadamy jak wrócisz.
Jak śliski skurwiel?

Wróć do „Dystrykt Kima”