Kolejny obszar graniczący z dzielnicą Gozu - przypomina go pod wieloma względami. Często nawiedzany jest przez najemników Błękitnych Słońc, Zaćmienia oraz Krwawej Hordy, którzy dbają o porządek na ulicach, o ile w przypadku Omegi można mówić w ogóle o jakimkolwiek porządku.

Bury
Awatar użytkownika
Posty: 51
Rejestracja: 26 gru 2012, o 05:41
Miano: Bartosz Burczyński
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, komandos
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 14.950

Uliczki Dystryktu Kima

21 sty 2014, o 14:29

Musiał się spieszyć. Dwa skrzyżowania to dobre 2 minuty drogi. A musiał coś wymyślić by zakończyć ten bezsensowny pościg. Teraz zdał sobie sprawę, że albo jest idiotą albo geniuszem, raczej to pierwsze. Zebrał się w sobie i wciągnął głęboko powietrze. - Zeżryj to krótkonogi skurwysynu - Szepnął. Pokręcił głową i wystawił Mściciela zza rogu. Pocisk Rzezi musiał trafić w kroganina i może go rozwścieczy. Bury miał zamiar sprowokować go strzałem, schować się za rogiem i przygotować taki sam atak omnio - strzem jak przed chwilą.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek ObrazekBattle themeObrazekPancerz bojowyObrazekUbiór cywilnyObrazekThemeObrazekGłosObrazekDianaObrazek
"Niosę zniszczenie, cierpienie, ale chcę,
tylko stworzyć chemię między nami, mów mi Heisenberg"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

21 sty 2014, o 20:20

- No gadaj! Szedł?! - bulwersował się kroganin za rogiem. Słychać było jego ciężki oddech, charkot wysłużonego gardła, kiedy sapał przez szeroką, gadzią paszczę. Jak również szelest szmat i głuchy stuk czyjegoś ciała o ścianę. - No!
Nie z dobroci serca Bury zdecydował się przerwać to brutalne przesłuchanie. Wspomagany programem celowniczym ładunek Rzezi faktycznie nie zdecydował się na nieprawdopodobną ekwilibrystykę i nie chybił celu. W uliczce zadudniło, gdy energię pocisku przyjęła na siebie tarcza olbrzyma. Ale prawdziwie głośno zrobiło się po chwili, od jego rozwścieczonego krzyku.
Bury nie mógł się wychylać, żeby nie zdradzić zasadzki. Odpowiedni moment, by wystawić się przeciw wielkiemu, napędzanemu furią cielsku, musiał oszacować na słuch. I znów czas wydawał się o wiele bardziej ociężały niż zwykle, kroki przeraźliwie wolne.
Na znak intuicji Bury wychylił się, lewą rękę rozświetloną pomarańczowym ostrzem wysyłając tuż za róg. Natychmiast poczuł impet ogromnej energii, jaki przepłynął przez jego ramię. Świat przesunął mu się przed oczami, gdyż setki kilogramów nie postanowiły zatrzymać się na jego znak i pociągnęły Bartka za sobą. Widział końcówkę swego omni ostrza wystającą z twardej jak skał płyty czołowej kroganina. Obserwował, jak w śmiesznie małym oczku gaśnie wściekłość, a po niej każde inne uczucie. Czas dłużył się nadal i wydawało się, że obaj już nie zatrzymają się, tylko zastygną w tym upadku.
Na nieszczęście dla obu, tak się nie stało. Mężczyźni gruchnęli o ziemię, lądując w stercie śmieci o nikłych zdolnościach amortyzacyjnych. Do tego czasu czuł to już chyba tylko Bury, najemnik Hordy upadł bezwładnie. Dotarł do niego nie tylko umiarkowany ból pleców związany ze spotkaniem z posadzką lecz przede wszystkim rozrywający ból ramienia. Trudno było się skupić na tyle, by wyczuć, że sączy się on głównie z nadgarstka. Przez łzawiace mimochodu oczy Bartek mógł z pewnością stwierdzić, że pod tak dziwnym kątem jego dłoń nigdy względem ramienia się nie układała, a z pewnością nie, gdy był choć umiarkowanie trzeźwy. Kiedy ostrze zgasło, dłoń Burego została zwolniona i poruszyła się, wysyłając kolejną falę bólu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bury
Awatar użytkownika
Posty: 51
Rejestracja: 26 gru 2012, o 05:41
Miano: Bartosz Burczyński
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, komandos
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 14.950

Re: Uliczki Dystryktu Kima

22 sty 2014, o 09:26

Wstając Bury czuł niesamowitą satysfakcję. Mimo strasznego bólu towarzyszącego jego ramieniu zdawał się być zadowolony. - I co ścierwo? - Mruknął przez uśmiech do nieżyjącego kroganina. Podniósł jego strzelbę przyczepiając ją do zaczepów na plecach. Odpalił swój omni - klucz z zamiarem wejścia do klucza martwego przeciwnika. Priorytetem było wyłączenie nadajnika by szukali trupa jak najdłużej. Potrzebował informacji, potrzebne były dane o organizacji, stopniach, zadaniach, przydałyby się również hasła i kody. Ogólnie szukał wszystkich przydatnych plików. Przy okazji można było zabrać kredyty i adres Faessii. - Dobra, mój problem rozwiązany. Już do was lecę i chyba mam złamaną rękę. Trzymajcie się! - Powiedział najemnik do komunikatora i ruszył biegiem w stronę sklepu, dwa skrzyżowania dalej w którym zatrzymała się na zakupy jego drużyna. Szacował tylko czy obiegnięcie terenu Krwawych za bardzo nie wydłuży jego czasu ale nie chciał też ściągnąć kolejnej fali zbulwersowanych najemników. Przez chwilę pomyślał też, że sprowadzenie jakichś vorchów i sprowokowanie ich do ataku na Błękitne słońca mogłoby być w miarę dobrym pomysłem. Ale niestety niepewnym, a teraz raczej nie było miejsca na przypuszczenia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek ObrazekBattle themeObrazekPancerz bojowyObrazekUbiór cywilnyObrazekThemeObrazekGłosObrazekDianaObrazek
"Niosę zniszczenie, cierpienie, ale chcę,
tylko stworzyć chemię między nami, mów mi Heisenberg"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

23 sty 2014, o 00:17

Wokół krogańskich zwłok zaczęła rozrastać się plama krwi o barwie zbrudzonej pomarańczy. Źródło znajdowała w rozciętym łbie bestii jak również jej lekko rozwartych ustach. Ciało poruszyło się lekko, gdy Bury nieco się zbliżył, ale alarm był fałszywy - truchło nigdzie się nie zbierało, jedynie silnie napięte przez większość życia mięśnie postanowiły nareszcie zrobić sobie wolne.
Ręka mężczyzny... bolała, by nie rozwodzić się w szczegółach. Nie była bezwładna, ale każdy wysłany do dłoni sygnał wywoływał więcej dyskomfortu, niż ruchu palców. Najemnik nie pełnił w swej organizacji roli polowego medyka, ale i on mógł na wyczucie ocenić, że jego własny szkielet nie wyszedł ze starcia w pełni zwycięski. Jeżeli miał rację, to obita masa wewnątrz jego rękawicy powinna jak najszybciej zobaczyć się z fachowcem, bo medi-żel z pewnością nie postawiłby jej do kupy - choć z pewnością mógł uśmierzyć rozpraszający ból i pozwolić korzystać z przedramienia bez łez zalewających oczy. Nim jednak Bury zainteresował się stanem własnego zdrowia, pochylił się nad ekwipunkiem przeciwnika.
Strzelba wyglądała o wiele gorzej, niż można się było spodziewać. Co najmniej kilkukrotnie łatana przez mistrzów Krwawej Myśli Technicznej, a więc głównie z pomocą koślawych spawów i metalowych łat. Umalowana na czerwono, z wyraźnym insygniami Hordy, nie był powodem do dumy dla żadnego członka bardziej cywilizowanych organizacji.
Klucz stanowił nieco większy rarytas, a za razem wyzwanie, gdyż najwyraźniej nie był to sprzęt kilkukrotnie demobilizowany. Działał szybko i sprawnie - do tego stopnia, że wykonaną zdalnie próbę dostępu uznał za nieautoryzowaną. Chociaż Bury nie był hakerem-zapaleńcem, to i jego ofiara nie wyglądała na takiego. Jeśli nieco przy nim popracować z cała pewnością wyjawiłby swoje sekrety. Gdyby tylko nie rozpraszały odległe wystrzały i pokrzykiwania...

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bury
Awatar użytkownika
Posty: 51
Rejestracja: 26 gru 2012, o 05:41
Miano: Bartosz Burczyński
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, komandos
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 14.950

Re: Uliczki Dystryktu Kima

24 sty 2014, o 23:18

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek ObrazekBattle themeObrazekPancerz bojowyObrazekUbiór cywilnyObrazekThemeObrazekGłosObrazekDianaObrazek
"Niosę zniszczenie, cierpienie, ale chcę,
tylko stworzyć chemię między nami, mów mi Heisenberg"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

27 sty 2014, o 18:55

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Bury aktywował swój klucz i zaczął wyszukiwać sygnatury urządzenia jeszcze niedawno należącego do przeciwnika. W okolicy było tylko kilka omni-narzędzi, więc najemnik szybko podłączył się do właściwego. Był to też ostatnio krok, który udało mu się postawić z łatwością. Klucz kroganina był zaawansowany - zdecydowanie zbyt zaawansowany, jak na osiłka Hordy, który pieniądze z pewnością wolał przeznaczać na broń i duże ilości rynkolu, niż elektroniczne gadżety. Prawie na pewno musiał on więc ukraść go zkądś lub komuś, by zastąpić własny, styrany model - w przeciwnym razie cacko trafiłoby do pasera.
Jakiekolwiek były korzenie tego zjawiska, posiadanie przez kroganina topowego omni-klucza utrudniało Buremu sprawę. Mężczyzna nie był może technologiczne wykluczony, ale nie należał też do najsprawniejszych hakerów. Poruszając się po systemie udało mu się raz czy dwa otrzeć się o program ochronny, nim wyłączył nadajnik pozwalający namierzyć olbrzyma - czy też to, co z niego pozostanie. Następnie, wykorzystując znaną, lecz od dawna nie łataną lukę w protokołach zaczął wysyłać należność z konta kroganina na własne poprzez serię mikro-transferów nie kontrolowanych przez wiele poważniejszych filtrów. Nie chcąc tracić czasu Burczyński pozostawił ten proces działający w tle, a sam udał się na poszukiwania interesujących go danych. Niestety - nim namierzył odpowiednie pliki nadepnął antywirusowi na odcisk. Nie zdążył siarczyście zakląć, a obcy system już był zapieczętowany i mrugał ostrzegawczymi komunikatami. Przejście przez taką blokadę nie było niemożliwe, ale nieatrakcyjnie czasochłonne. Nie wiedząc nawet ile kredytów udało mu się ściągnąć, Bury był zmuszony zostawić już pokonanego w spokoju.
Mężczyzna miał już znikać z obskurnego zaułka i wrócić na szerzej uczęszczaną drogę, gdy usłyszał krzyki i hałas dochodzące z dalszej części skrótu. Po chwili w zasięgu wzroku pojawili się trzej vorcha, biegiem kierujący się w stronę, z której dochodziły odgłosy walki. Żaden nie zauważył Bartka, wszyscy pognali dalej. Ta sytuacja kazała się jednak szybko zastanowić - kogo siepacze Hordy zajdą od tyłu i komu upuszczą krwi? Czy główna ulica zaprowadzi go do towarzyszy, za linię wroga czy w jego objęcia? Z jednej strony Burczyński mógł teraz podejść czerwonych, z drugiej z uszkodzoną, pogruchotaną dłonią dalsza walka solo mogła być ryzykowna.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bury
Awatar użytkownika
Posty: 51
Rejestracja: 26 gru 2012, o 05:41
Miano: Bartosz Burczyński
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, komandos
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 14.950

Re: Uliczki Dystryktu Kima

3 lut 2014, o 00:42

Bartek z dużym skupieniem starał się obejść systemy ochronne omni-klucza. Niestety, na darmo. Choć może znał się troszkę na elektronice, to jednak nie dał rady z tym sprzętem. - Kurwa. Lipa. - Zaklął cicho pod nosem i odszedł od trupa. - Przynajmniej wpadły pieniążki. - Już miał zacierać ręce w stylu jak to dawno temu na obrazkach robili żydzi. Przeszkodziły mu w tym dwie rzeczy - ogromny ból ręki oraz trzej vorche biegnący w stronę jego wesołej kompanii. Prawdopodobnie to grupa którą wezwał kroganin kiedy zaczęła się walka. Bury dopiero teraz zaczął żałować granatu który w tak nieprzemyślany sposób wykorzystał. Odruchowo stuknął się w przód hełmu i powoli ruszył w stronę głównej ulicy by zaraz przykleić się do ściany i wyjrzeć zza rogu. - Cholera. - Myślał co zrobić, z jednej strony nie wie czy vorche nie zaatakują przypadkiem jego grupy. Z drugiej vorche mogłyby otworzyć ogień do Błękitnych co dałoby Sebastianowi i reszcie albo czas na ucieczkę albo moment na wykończenie wroga. Przez jego głowę przeleciały jak film dwie sytuacje które niestety nie pozwoliły mu czekać. Z racji obolałej ręki, niestety musiał na chwilę obecną odpuścić pędrakom i ruszyć biegiem za nimi w bezpiecznej odległości. Broń miał przygotowaną i gotową do wystrzelenia pocisku rzezi w kierunku albo niebieskich, albo czerwonych. Nie zapomniał również poinformować swojej drużyny. - Ulicą biegną trzej Vorche, nie wiem z której strony nadejdą. Jestem zaraz za nimi. - Rzucił Sebkowi przez komunikator. Jego braciak był zabunkrowany w sklepie więc miał raczej większe szanse przeżycia niż Błękitni.
ObrazekObrazek ObrazekBattle themeObrazekPancerz bojowyObrazekUbiór cywilnyObrazekThemeObrazekGłosObrazekDianaObrazek
"Niosę zniszczenie, cierpienie, ale chcę,
tylko stworzyć chemię między nami, mów mi Heisenberg"
Ellen Vickers
Awatar użytkownika
Posty: 44
Rejestracja: 7 lip 2013, o 11:46
Miano: Ellen Vickers
Wiek: 38
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Dyplomata
Postać główna: Palmira Nache
Status: agentka Cerberusa
Kredyty: 73.000

Re: Uliczki Dystryktu Kima

6 lut 2014, o 11:58

Ellen szła z nachmurzoną miną uliczkami Dystryktu Kima. Towarzyszył jej jej wierny asystent Alex, który z poważną miną i zawsze gotowy do pracy dzierżył w dłoni swój notes i zerkał co jakiś czas na omni-klucz, gdyby miało okazać się, że otrzymał jakąś wiadomość. Staromodne okulary zsuwały mu się z nosa przy szybkim chodzie, więc też specyficznym ruchem podsadzał je wyżej do czoła. Krok w krok za swoją chlebodawczynią kroczył również Abimbola, czarnoskóry bodyguard. Obserwował czujnie każdego w okolicy bez wyjątku, czy to miała być batarianka czy vorche niemowlę. Fakt, trochę zbyt ambitnie podchodził do swojego zadania, ale ... po prostu cholernie to lubił. Bardzo żałował, że tak rzadko miał okazję spuścić komuś omłot w "słusznej" sprawie albo rzucić się na Ellen i powalić ją na podłogę. Czuł się wtedy taki potrzebny i w ogóle. Tymczasem Vickers wcale nie było do śmiechu. Bardzo chciała mieć tę sprawę już zamkniętą i móc zająć się czymś sensowniejszym. Co więcej wolałaby ten czas spędzić na rozmowie z synem lub nawet jego odwiedzinach. Po wizycie u Radnej wróci na szczęście na Ziemię, więc chłopiec nie powinien mieć jej za złe wyjazdów.

W końcu cała trójka dotarła do terminalu. Zanim Ellen pozostawiła zakodowaną próbkę, wysłała pieniądze z jednego z fikcyjnych kont Cerberusa, żeby nikt przypadkiem nie natrafił na jej ślad. Równo 10.000 kredytów. Potem pozostawiła dysk z wycinkiem danych koło terminala. Popatrzyła na swoich towarzyszy, zastanawiając się, czy powinna zostać tu w okolicy. Najpierw jednak napisała wiadomość do Szarej Myszki:
Pieniądze na koncie, przesyłka w wyznaczonym miejscu.
- Abimbola, zostań tu. - powiedziała na koniec do swojego ochroniarza - To znaczy znajdź sobie jakieś miejsce, gdzie nie będziesz rzucał się w oczy. Miej przesyłkę na oku, żeby nie dobrał się do niej ktoś niepożądany. Nie wiem, jak wygląda ta osoba, która ma ją wziąć, ale chyba będziesz potrafił rozpoznać złodzieja od ... osoby, która po prostu po to przyszła? - zapytała w nadzei, że ochroniarz zrozumiał. Był on dziwny, czasem sprawiał wrażenie niezbyt rozgarniętego, ale niejednokrotnie zaskoczył Ellen swoim bardzo niestandardowym tokiem myślenia, więc ufała, że nie narobi tu dymu. Choć fakt faktem najchętniej kazałaby mu zakuć w kajdanki Szarą Myszkę, zaprowadzić na Prometeusza i tam kazałaby jej pod groźbą śmierci pracować za darmo nad tym plikiem. Problem polegał jedynie na tym, że nie musiała przyjść osobiście po odbiór przesyłki, a pieniądze już zostały przelane, więc przy niepomyślnym scenariuszu Vickers straciłaby jeszcze więcej czasu i sporo pieniędzy. 10.000 nie rośnie na drzewach. - Jeśli uda ci się zrobić to po cichu, nagraj mi film, jak paczka jest odbierana. - dodała na koniec, a Abimbola przytaknął.

Potem Ellen spojrzała na Alexa. Lubiła tego blondynka, nie zadawał zbędnych pytań, był całkiem przystojny i dobrze ułożony. W jego towarzystwie można było porozmawiać na wszystkie tematy, a w szczególności intelektualne, co kobieta bardzo u niego ceniła.

- Znasz jakiś pub w okolicy?- zapytała w końcu, bo też zaczęło to dziwnie wyglądać, że tak intensywnie na niego patrzyła.

Alex pogrzebał przez chwilę w swoim omni-kluczu.

- Zdaje się, że tak. - odpowiedział nieco niepewnie. - Niestety nie wiem, czy klimat tego miejsca Panią zadowoli. - dodał, chrząkając i prostując plecy.

- Zaryzykujemy. Chodź, dotrzymaj mi towarzystwa.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

9 lut 2014, o 22:26

Wymemłane - No zaje-kurwa-biście! - oraz dwa pomruki zasłyszane w komunikatorze miały wystarczyć za przyjęcie do wiadomości nadciągających nowych kłopotów. Żadnego z tych odgłosów Bury i tak nie usłyszał z resztą wyraźnie, bo gdy tylko czyjś interkom uruchamiał się, bombardował jego uszy klekotem wystrzałów, których echo docierało uliczkami sekundę później. - ...ybyś prz...dkiem wpadł ...a ...szych, daj ... z...ać, że ...ogą wpa...ać. - fragmenty słów tonęły w harmiderze dźwięków i ciężkim oddechu Bartka, któremu przy każdym kroku obolała dłoń dawała o sobie znać. Mężczyzna ignorował ją jednak i utrzymując tempo i dystans podążał za grupką pionków Hordy.
Okazało się, że odległość dwóch skrzyżowań na prostej drodze w wąskich alejkach zaułków dystryktu rozciągała się do blisko tuzina skrętów i schodków. Mimo to śledzenie vorcha nie było trudne, gdyż przez myśl żadnego z nich nie przeszło, że mogą być śledzeni. Jednakże zachowywanie odpowiedniej przerwy opłaciło się najemnikowi, gdy z bocznej ścieżki wyskoczyła kolejna dwójka paskud w czerwonych barwach - mało brakowało, a Bury wpadłby prosto na nich. Podróż przez wrogie terytorium przy akompaniamencie echa walki, w której potrzebna była jego pomoc, niesamowicie dłużyła się mężczyźnie, lecz cierpliwość opłaciła się - na miejsce dotarł niezauważony.
Grupka pięciu vorcha wylała się na plac i szybko zajęła dogodne sobie pozycje. Zaraz też ściągnęła na siebie pierwszy ostrzał. Bury pozostawał wciąż "w cieniu" i ze swojej pozycji w głębi zaułka niewiele widział. Po drugiej stronie ulicy znajdował się sklep o wdzięcznie spartańskiej nazwie "Narzędziownia". Powybijane szyby i smoliste ślady po uderzeniu pocisków na ścianie sugerowały, że - zgodnie z wolą właściciela czy nie - stał się najemniczym przyczółkiem. Widok turianina w błękitnej zbroi nawet potwierdzał tę tezę. Drogą intuicji, dedukcji czy prostej matematyki łatwo było dojść do wniosku, że na placu boju znajdował się co najmniej jeden lokal w podobnej sytuacji. Z obecnej pozycji Bartek nie mógł jednak określić gdzie.



Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bury
Awatar użytkownika
Posty: 51
Rejestracja: 26 gru 2012, o 05:41
Miano: Bartosz Burczyński
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, komandos
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 14.950

Re: Uliczki Dystryktu Kima

16 kwie 2014, o 10:19

Widząc jak uskakują siły hordy Bury tylko zaklął do siebie w myślach. Stanął przy samym rogu ściany i lekko wychylił głowę żeby możliwie jak najdokładniej móc ocenić sytuację. Na szybko trzeba było nakreślić jakiś plan żeby nie zostać osaczonym a jednocześnie dać swojej drużynie chwilę odetchnięcia. Myślał, choć dłużyło mu się to niemiłosiernie w rzeczywistości trwało jedynie kilka sekund. Stwierdził, że zajmie miejsce na tarasie gdzie przed chwilą wbiegli dwaj vorche i stamtąd zacznie prowadzić ostrzał. Złamana ręka na bank nie pomoże mu w realizacji planu ale cóż można poradzić w tej sytuacji. Jak Bury pomyślał tak zrobił, dobył swojego M-8, włączył na kluczu strzał Rzezi i ruszył po schodach celując przed siebie tak by można było od razu strzelić do oponentów. - Jestem na tarasie na przeciwko sklepu w którym siedzą Słońca - Odezwał się w komunikatorze do swoich towarzyszy. Po wbiegnięciu na schody w jego żyłach zaczęła szybciej krążyć adrenalina. Za sprawą umiejętności Bartek spowolnił czas wokół siebie naginając go do własnych celów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek ObrazekBattle themeObrazekPancerz bojowyObrazekUbiór cywilnyObrazekThemeObrazekGłosObrazekDianaObrazek
"Niosę zniszczenie, cierpienie, ale chcę,
tylko stworzyć chemię między nami, mów mi Heisenberg"
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Uliczki Dystryktu Kima

20 kwie 2014, o 22:20

Bury > Vorcha #1

0

Strzał z zajętego sklepu > Vorcha #1

1

Vorcha #4 > Bury

2

Strzał z zajętego sklepu > Vorcha #5

3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

20 kwie 2014, o 23:13

[hr][/hr]Wojenny harmider opanował skrzyżowanie alejek dystryktu już dobrych kilkanaście minut wcześniej, a jednak wciąż zaskakująca była obecność w krajobrazie jednego elementu. Nie chodziło tu o wciąż nie zbitą szybę w jednym z okolicznych budynków, gdyż stan takiej zabudowy i tak był na stacji w opłakanych stanie i tylko po tym jak gruba warstwa kurzu zdążyła zebrać się na odłamkach szkła szło określić za jak niedawne należało poczytywać uszkodzenie. Nie, nie samotna witryna była tym zastanawiającym elementem. Byli nim gapie. Niewielki tłumek, który siłą rzeczy zamajaczył Buremu na granicy świadomości, gdy z ciemnego zaułka wyszedł na brudne światło ulic Omegi. Grupka rządnych wrażeń mieszkańców stacji, którzy - chyba siłą doświadczenia - byli w stanie ustawić się dość blisko, by podziwiać potyczkę jednocześnie pozostając na tyle daleko, aby zagubiony rykoszet nie zrobił im zbyt wielkiej krzywdy.
Najwyraźniej w świecie, w którym nierzadko trudno było o chleb, igrzyska znacznie zyskiwały na wartości.
Bury nie wyszedł na arenę w popisowej formie. Gdy umieścił M-8 w swej połamanej dłoni od razu poczuł, że pomysł ten mógł być opłakany. Mężczyzna z zaciśniętymi zębami był w stanie manewrować lufą i pozostawało mu jedynie błagać siły wyższe aby odrzut jego karabinu był w istocie tak niewielki, jak mu się to zawsze wydawało.
Najemnik podszedł do przeciwników tak blisko jak mógł, nim go zauważono. Gdy stojący bardziej na lewo vorcha wydarł się, zauważywszy Bartka przez ramię i zaalarmował swojego ziomka, człowiek bez wahania odpalił przygotowany ładunek Rzezi. Bury z marszu przekonał się, że siły wyższe nie darzyły go miłością lub po prostu zapomniały o plugawej stacji, gdyż szarpnięcie broni było mocno odczuwalne. Zagryzając zęby Bartek nie przerwał jednak ataku i wpuściwszy do krwiobiegu precyzyjną dawkę syntetycznej adrenaliny zaczął strzelać do najbliższego celu.
Zażarta wymiana ognia przepuściła przez parę metrów przestrzeni między nimi sporo rozpędzonego metalu. Bartek wcisnął spust i posłał przed siebie serię - niestety pod koniec dłoń zaczęła odmawiać posłuszeństwa i lufa poczęła drgać niemiłosiernie, co zmusiło go do zaprzestania ostrzału. Zaatakowany Vorcha nie pozostał dłużny - odwracając się ukazał swoją umazaną w krwistej farbie strzelbę, z której oddał 2 strzały do Burego.
Niespodziewanie sojusznikiem członka Zaćmienia okazał się konkurent z organizacji spod znaku Słońca, gdy jeden z zabunkrowanych w sklepie na przeciwko najemników postanowił wykorzystać chwilową dekoncentrację jednego z Vorcha i posłać mu kilka szybkich wyrazów uznania. Po tym ciosie stwór zaczął już się drzeć, wyraźnie czując oddech kostuchy na karku.
Niestety również pachoł Hordy miał wsparcie. Był nim kolega stojący kilka kroków obok. W prawdzie druga paskuda nie od razu zdawała się orientować w sytuacji i posłała jeszcze kilka ślepych strzałów w kierunku sklepu, ale jej nieprzećwiczony mózg w końcu zrozumiał co się dzieje i kolejna kulka dostała się Buremu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bury
Awatar użytkownika
Posty: 51
Rejestracja: 26 gru 2012, o 05:41
Miano: Bartosz Burczyński
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, komandos
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 14.950

Re: Uliczki Dystryktu Kima

27 kwie 2014, o 11:22

Ból ręki był niemiłosierny ale krążąca w żyłach adrenalina pozwalała lekko go olać. Bury cieszył się, że posłał do piachu to ścierwo zwane Vorchem. Wystrzeliwując kolejne pociski nie dał rady już dalej strzelać. Został jeden członek hordy do ubicia i na tym froncie Bartek miałby już spokój. Szybka kalkulacja jak mocno ogień ze strzelby poharatał wytrzymałość jego tarcz. Nie dało rady strzelić, nie było czasu na przerzucenie karabinu do drugiej ręki. Spiął się w sobie, wydarł głośno i ruszył z pełnym impetem na Vorcha. Miał zamiar uderzyć go kopniakiem tak by ten się wywrócił i wypuścił strzelbę z rąk. Później zostałoby już tylko skręcenie mu karku lub zmiażdżenie czaszki nadepnięciem ciężkiego wojskowego buciora. Po całej akcji Bury musiałby się ukryć za jednym z murków, najlepiej gdyby włożył karabin do zdrowej ręki. Włączy również komunikator i opowie gdzie jest swoim towarzyszom broni.
ObrazekObrazek ObrazekBattle themeObrazekPancerz bojowyObrazekUbiór cywilnyObrazekThemeObrazekGłosObrazekDianaObrazek
"Niosę zniszczenie, cierpienie, ale chcę,
tylko stworzyć chemię między nami, mów mi Heisenberg"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

8 wrz 2015, o 17:22

Działająca we krwi Burczyńskiego adrenalina skutecznie motywowała go do działania, nawet ceną ogromnego bólu odczuwalnego w skręconym nadgarstku. Vorcha, będący w trakcie pośpiesznego przeładowywania pochłaniacza ciepła do swojej broni, wydawał się zaskoczony tak szybkim odwetem ze strony Burego, stąd nie zdążył nawet podnieść ku niemu lufy. Ciało mężczyzny uderzyło o nieco mniej mięsistego obcego, a ten wydał z siebie żałosny skrzek, upadając ziemię, lecz ściskając w dłoniach strzelbę jak gdyby było to jego własne dziecko, które za wszelką cenę postanowił chronić.
Burczyński upadł na ziemię tam, gdzie przed chwilą leżało ciało vorcha - ten jednak zdążył odczołgać się na bok i pośpiesznie próbował stanąć na nogi. Pech chciał, iż Bury upadł właśnie na poszkodowaną rękę, co wywołało u niego kolejną falę bólu i mroczki przed oczami. W głowie mu się zakręciło, wszystkie nerwy okalające nadgarstek wrzasnęły, a z nimi ciałem wstrząsnęły drgawki. Najemnik szybko jednak otrząsnął się z tego stanu i orientował w sytuacji - vorcha wstał, wymierzając w jego stronę lufę strzelby. Spodziewając się nieuchronnego uderzenia śrutu o jego tarcze, resztką sił rzucił się do przodu, lecz kule posłane przez członka jego oddziału nad jego głową wyprzedziły go.
Vorcha, będąc pod ostrzałem, warknął pod nosem i rzucił się do tyłu, najwyraźniej chcąc uciec.
Zamieszanie rosło, Bury nie był już w stanie stwierdzić, czy słyszy krzyki napastników, sojuszników, czy własnych komórek domagających się porcji medi-żelu by uśmierzyć tępy ból w pulsującej ręce. Vorcha nie było nigdzie widać, a po pół minuty najemnik zorientował się, że ten musiał zwyczajnie uciec.
Również tłum gapiów w alejkach wydawał się przerzedzać. Pełen furii atak Burego wywołał zmieszanie niektórych, a działający w bólu i stresie najemnik przestał być atrakcją do oglądania, a stał się potencjalnym niebezpieczeństwem. Burczyński próżno wyszukiwał, kto oddał strzał w kierunku vorcha - wiele osób miało przy sobie pistolety lub karabiny, każde się na niego patrzyło, lecz nie mógł mieć pewności. Wiedział natomiast, że tępy ból w nadgarstku nie ustanie i zmusi go do wyjścia z tej sytuacji, a kiedy ostatni członek Hordy zniknął z pola walki, nikt inny nie wydawał się szukać zwady z Burczyńskim, któremu w przerzedzonym tłumie ukazała się alejka prowadząca wgłąb Omegi, z dala od tego miejsca.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Bury
Awatar użytkownika
Posty: 51
Rejestracja: 26 gru 2012, o 05:41
Miano: Bartosz Burczyński
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik, komandos
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 14.950

Re: Uliczki Dystryktu Kima

8 wrz 2015, o 20:01

Bury wstał na jedno kolano podpierając się zdrową ręką. Z wciąż pochyloną głową podniósł rękę i rzucił w radio ustawione na częstotliwość którą posługiwała się jego drużyna. - Dzięki Panowie. Raport, zbadajcie teren, przeszukajcie martwych, śmiertelnie rannym pomóc w zamiar za informacje i kredyty. Info z omni-kluczy, broń i reszta ma się znaleźć na statku. Zachować ostrożność. – Rozejrzał się jeszcze raz na wszelki wypadek i wstał na równe nogi. Wysłał wiadomość na Dianę „Darren przygotuj stację medyczną. Czuję, że mam pogruchotany nadgarstek. Mocno.”. Bartek założył karabin na plecy i zaczął szukać członków swojej drużyny. Spojrzał spode łba na tłum gapiów i pokręcił głową na znak zażenowania. W myślach wyobrażał sobie jak podczas całego zajścia sekundy temu ich ciała fruwałyby po eksplozji granatu. Po wykonaniu przez drużynę wszystkich rozkazów, Bury zebrał cały oddział do kupy i szybkim krokiem kazał wrócić na pokład Diany by omówić kwestię incydentu z napadem przez członka Krwawej Hordy. W drodze powrotnej skontaktował się z załogą Diany, tym razem z Nataszą Kuryłowicz „Nat wraz z Katią, poszukajcie jakichś wzmianek o asari imieniem „Faessia”, mogą być one zbieżne z dokumentami krogan z Hordy.”.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek ObrazekBattle themeObrazekPancerz bojowyObrazekUbiór cywilnyObrazekThemeObrazekGłosObrazekDianaObrazek
"Niosę zniszczenie, cierpienie, ale chcę,
tylko stworzyć chemię między nami, mów mi Heisenberg"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

4 kwie 2016, o 16:58

Wyświetl wiadomość pozafabularną - Ooookej - zawołała Mary, odwracając się od nich i przechodząc na przód promu, pochylając się nad pilotem i asari, z rękami opartymi o ich fotele. - Dawaj, John, nie ma czasu.
Nie wtrąciła się w ich rozmowę o statkach i ich porównywaniu, bo sama swojego nie posiadała - a przynajmniej nic na ten temat im nie było wiadomo. Nawet prom nie należał przecież do niej, tylko do któregoś z pomagającej im dwójki. Na pewno miała w sobie coś więcej, niż pokazywała, począwszy od współpracy w Arią, o której wspomniała, przez zapłacenie Venrixowi za naprawę baru, po błękitną sukienkę, leżącą pod stertą chłopięcych ubrań w jej małej kwaterze w sierocińcu.
Prom miękko spłynął na dół, kierując się do trochę bardziej odległej części Omegi - Dystryktu Kima. Po drodze minęli jedną z platform, których schematyczny plan pokazała im wcześniej Mary i wbili się między budynki, opuszczając wspólny tunel powietrzny i z całą pewnością nie robiąc tego zgodnie z zasadami ruchu panującymi na stacji. Bo w końcu nawet na Omedze jakieś były. John płynnie ominął pion windy towarowej i wzniósł się nieco wyżej. Przez okno promu ukazała im się platforma towarowa o wspomnianym przez blondynkę numerze 298A - spora tablica nie informowała ich o nim tak dobrze, jak pomarańczowy napis wymalowany na metalowej podłodze, który zauważyli kiedy wznieśli się nad niego. Pilot zaczął powoli zwalniać, wzlatując wciąż w górę wzdłuż linii transportowej, czekając aż dotrą do kontenera, który według obliczeń Mary powinien znajdować się już gdzieś niedaleko.
Kiedy go zauważyli, blondynka wyraźnie się spięła, automatycznie już uruchamiając omni-klucz, choć na razie ładunek był tylko niewielką bordową plamką na górze. Tymczasem ona już stała, z jedną dłonią zaciśniętą na oparciu Salene, a drugą obserwując, jak dystans między nimi a celem zmniejszał się. Rzuciła im przez ramię podekscytowane spojrzenie, by zaraz wrócić wzrokiem do kontenera. Może lubiła adrenalinę, albo może już na zapas cieszyła się sukcesem.
Podlecieli pod sam ładunek, a John miękko przysunął ich do otwarcia, tak, by Mary mogła poszukać panelu odblokowującego go przez otwarte drzwi promu. Do ich uszu dobiegł szum suwnicy i hałas Omegi, od którego przedtem oddzielał ich zamknięty pojazd. Mary doskoczyła do drzwi i trzymając się obiema rękami uchwytów po dwóch stronach, wychyliła się na zewnątrz, przesuwając wzrokiem po kontenerze. Nic nie mówiła, szukała panelu w który miała wprowadzić kod odbioru, ale póki co bez skutku. Prom wciąż przesuwał się równolegle do ładunku i trzymających go zaczepów. Blondynka uznała to za wystarczające udogodnienie i tak jak stała, w progu, kilkadziesiąt metrów nad najwyższymi budynkami Dystryktu Kima, puściła poręcze i po krótkim rozbiegu odbiła się i wyskoczyła z pojazdu.
Wyjrzenie za nią pozwoliło zauważyć, że nie spadła, ale złapała się odstającej ramy na górze kontenera i po krótkiej chwili wysiłku znalazła się na nim, w lekkim przykucnięciu, by zacząć plątać się po nim w kółko i zerkać na metalowe ściany, odgradzające ich od upragnionej zawartości. Wróciła na brzeg, przy którym unosili się oni, a na jej twarzy odmalowana była irytacja.
- Nie mogę znaleźć! - zawołała. - Gdzie to może być? No chyba nie w środku. Do czegoś musi się podłączać terminal na platformie.
Złapała się ponownie ramy, by zeskoczyć niżej, tak że stała teraz na dolnym brzegu ogromnej skrzyni, trzymając się tylko ręką jednego z czterech uchwytów, pewnie przeznaczonych do innego rodzaju transportu i uruchomiła omni-klucz. Może przeprowadzała jakiś skan, a może próbowała po prostu przesłać kody gdziekolwiek, do najbliższego panelu, niezależnie od tego gdzie się znajdował. W końcu jednak warknęła i odwróciła się do nich.
- Nie mogę tego znaleźć! - gdyby teraz spadła, dość długo leciałaby w dół, ale nie wyglądała na przejętą. Bardziej interesował ją fakt, że mimo jej wysiłków kontener pozostawał zamknięty, a ona była bezradna.
Z jej wyliczeń wynikało, że do dotarcia na najbliższą platformę mieli niecałe pięć minut.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

5 kwie 2016, o 16:51

Prom wznosił się miękko miedzy innymi pojazdami, kierując się w stronę dystryktu Kima, a on spoglądał przez okno na mijane konstrukcje wnętrza stacji. Zastrzyk adrenaliny nie był tak wielki jak w przypadku walki w barze, gdzie gra toczyła się o ich życie, ani taki jak podczas wchodzenia do tajemniczej piramidy na AZ-99, ale wciąż był wyczuwalny. To znajome, delikatne zapięcie mięśni, kiedy spoglądał w stronę szyn transportowych, wypatrując widoku kontenera, to odrobinę szybsze bicie serca, gdy myśli krążyły dookoła zbliżającego się zadania i towarzyszącym mu niebezpieczeństw. Powód uśmiechu Mary pozostawał tajemnicą, ale on znał powód własnego zniecierpliwienia.
To w takich chwilach czuło, że żyje. Nie w barze, siedząc nad mocnym drinkiem i wpatrując się w kolorową, zmąconą muzyką powierzchnię; nie w domu, trenując z wirtualnymi hologramami i ćwicząc do wyczerpania; nawet nie na statku, podczas lotu, gdy można się wpatrywać godzinami w bezkresny kosmos za wizjerem kokpitu.
Teraz. Na minuty przed akcją.
Prom odnalazł w końcu ich przesyłkę i zbliżył się do niej wystarczająco, by można było rozpocząć oględziny. Kiedy otwarte drzwi wpuściły do środka uderzenie pędzącego powietrza, tylko mocniej chwycił barierkę; huk Omegi, teraz nie tłumiony przez konstrukcję pojazdu, wciąż dobiegał do nich z całą siłą nawet pomimo hełmów.
- Myślicie, że dałoby się wyciąć w nim dziurę przy użyciu omni? - rzucił nieco głośniej, by przekrzyczeć ryk wiatru, lustrując zawieszony kontener. Drgnął, gdy Mary wzięła rozpęd i wyskoczyła, ale postanowił tego nie komentować. W milczeniu obserwował jej poszukiwania, rzucając od czasu do czasu szybkie spojrzenie na zegar na własnym wizjerze.
- John? Spróbuj podprowadzić prom niżej! Może jest pod spodem! - przekazał do pilota, wychylając się nieco za obrys promu. Gdzieś na dole rozciągała się Omega - daleko, zbyt daleko, by o tym myśleć.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

5 kwie 2016, o 21:31

Uśmiechnęła się szeroko, czego prawdopodobnie i tak nie mógł zauważyć przez nałożony na jej głowę hełm. Istotnie, Wraith był większy, ale to dodatkowa uwaga porucznika ją rozbawiła.
- Podobno wielkość nie ma znaczenia, liczą się umiejętności - odrzuciła, uśmiechając się szelmowsko. Nie sprecyzowała, czy chodziło jej o możliwości statku czy pilota. W końcu to nie miało znaczenia, nie w ich obecnej sytuacji.
Wreszcie dolatywali na miejsce. Również znała to charakterystyczne uczucie - to napięcie tuż przed przylotem, tuż przed jakąś akcją, nawet niekoniecznie niebezpieczną. Każdy jej mięsień się spiął, a każdy nerw stał się bardziej wyczulony na wszelkie bodźce. Jej serce przyspieszyło - mknęło w szaleńczym tempie porównywalnym do prędkości, którą rozwijał prom.
Westchnęła głośno, gdy drzwi pojazdu się rozsunęły. Nie na tyle jednak by zagłuszyć huk wiatru i gwar Omegi. Dźwięki były donośne, z trudem otrząsnęła się, ignorując panujące wokół niej zamieszanie. W tej chwili wolała być w stu procentach skupiona. Wciąż trzymając się barierki, postąpiła o krok w stronę wyjścia, wyciągając całe ciało w jego stronę i próbując coś dojrzeć. Jakiś panel, cokolwiek, co mogłoby im pomóc. Nic. Mary jej przeszkadzała. Zasłaniała widok. Gdyby tylko się odsunęła...
Czerwonowłosa wstrzymała oddech widząc, jak ciało blondynki leci do przodu. Chciała, żeby się odsunęła, nie wypadła. Dopiero po chwili zwróciła uwagę na to, że to nie było przypadkowe, a dziewczyna po prostu wyskoczyła do przodu. Udalo jej się wylądować, ale była to jedyna, dobra informacja.
- Można spróbować, ale chyba jest za gruby - odrzuciła do stojącego obok turianina. Następna jego uwaga była jednak celna.
- Viyo ma rację - mruknęła w przestrzeń, zbyt głośną, by jej słowa się przez nią przebiły. - Jeśli nie będzie na dole, ustaw najbliższy punkt na docelowy! - krzyknęła, tym razem w kierunku Mary. Spojrzała na jedną z barierek, po lewej stronie wyjścia. Oddech znowu zatrzymał się w jej płucach, gdy puściła ten pręt, którego trzymała się teraz i runęła do przodu, łapiąc się ów barierki przy wyjściu, żeby mieć lepszy widok.
Oby ten cholerny panel był na dole.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Uliczki Dystryktu Kima

5 kwie 2016, o 22:52

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12093
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Uliczki Dystryktu Kima

5 kwie 2016, o 23:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną W odpowiedzi na propozycję Vexa, Mary tylko machnęła ręką ze zniecierpliwieniem. Szum suwnicy prawie zagłuszał rozmowę - może dlatego znajdowała się ona tak wysoko nad terenami mieszkalnymi, żeby nie przeszkadzać w codziennym życiu. Teraz, bezpośrednio przy szynie, po której jechał kontener, musieli do siebie krzyczeć, by w ogóle się usłyszeć.
- Nie ma na to czasu! - zawołała blondynka. - Mamy kilka minut do platformy, nie przepakujemy wszystkiego wystarczająco szybko, wycinanie odpowiednio dużej dziury samo zajmie pięć minut, jak nie więcej!
John stale utrzymywał bezpieczną odległość przy lecącym ładunku, niecałe pół metra od niego. Asari podniosła się ze swojego miejsca, ale nie podeszła do drzwi i nie proponowała żadnego rozwiązania problemu - po prostu przyglądała się Mary z niepokojem, stojąc nieco dalej od wejścia. Wyraźnie nie podobał się jej cały ten plan, ale nie odzywała się, tylko patrzyła ze zgorszoną miną na jej wyczyny. Może pomagała już w transporcie, ale w kradzieży niekoniecznie.
- Nie mam jak sprawdzić... musicie wy - blondynka chwyciła się kurczowo uchwytu i skinęła głową do Johna, pospieszając go, by ten wykonał manewr zaproponowany przez turianina. Prom odsunął się od kontenera i zleciał niżej, dając Vexowi pełny widok na dolną płytę. Która była zwykłą, płaską dolną płytą wielkiej, metalowej skrzyni i na której poza rysami od przesuwania nie znajdowało się absolutnie nic. Tymczasem Mary została sama na górze, przyklejona do ładunku. Pęd sprawiał, że wiatr rozwiewał jej włosy, które wpadały kobiecie w oczy, ale trzymała się mocno, czekając aż wrócą.
- Zmienię w ostatniej chwili! - zawołała znów, tym razem odpowiadając czerwonowłosej. - Będziemy mieli mniej czasu, zanim przybiegnie Horda! Ale spróbujmy inaczej, Hawk, słyszysz mnie? - nie widziała ich, mogła co najwyżej zeskoczyć im na dach, ale tego nie robiła. - Weź ten swój super karabin, chodź tu do mnie na górę i spróbuj odstrzelić drzwi! Ja pójdę pokombinować przy zaczepach i postaram się nie odpiąć kontenera, jak obie będziemy na nim siedzieć - nadal jej nie widzieli, ale w jej głosie dało się usłyszeć rozbawienie. Wydawała się całkowicie nieprzejęta tym, że właśnie wisiała jakieś dwieście metrów nad najbliższymi budynkami, stojąc na wąskiej krawędzi i trzymając się jednej rączki. Może naprawdę bardzo mocno lubiła adrenalinę i nie zdawała sobie sprawy z faktu, że ten żart niekoniecznie musiał rozbawić Hawk, a już na pewno nie zachęcił jej do skoku na dach skrzyni.
John podniósł prom z powrotem do tej samej pozycji, co wcześniej, niecałe pół metra od Mary. Gdy do niej dolecieli, ona już nadzwyczaj zwinnie wspinała się już ponownie na górę.
- To idiotyzm - mruknęła asari, chcąc może wspomóc ich dobrym słowem i doskonałą motywacją.
- Na platformie chyba ktoś jest - dorzucił John. - Nie widzę dokładnie kto, ale coś się tam rusza.
Przez przednią szybę promu, dużo poniżej wysokości, na której się obecnie znajdowali, było widać już najbliższy punkt odbioru, choć z bardzo daleka. Nie mogli więc domyślić się, czy to Horda, czy ktoś inny, a może po prostu jakaś straż plątała się tam bez żadnej konkretnej przyczyny. Mary nie słyszała tego już, bo zniknęła na kontenerze i chyba tak jak wspominała, zajęła się zaczepami. Faktycznie prosty plan w praktyce wcale taki prosty się nie okazywał. Mieli cztery minuty.

Wróć do „Dystrykt Kima”