Za centrum uważa się jeden z górnych poziomów stacji, na którym znajdują się nie tylko budynki mieszkalne, ale i stacje dokowania dla statków, Targ Omegi czy osławiony już klub "Zaświaty".

Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Klub Fenix

6 lut 2022, o 18:50

Słuchał cierpliwie opowieści Foxleya i Garfielda. Biznesmen miał nazwisko idealne dla nowobogackiego gnoja jakim się wydawał być. Jeśli będzie okazja wpakować mu kulkę to chętnie to zrobi. Ma już doświadczenie ze strzelaniem do bogatych chujków co myślą, że wszystko im wolno. Nie zawsze jednak wychodzi tak jak planował... Detektywa też nie lubił, ale tylko dla tego, że sprawiał wrażenie jakby był karykaturą jego samego. Zmęczonym życiem typem z odpowiednią ilością problemów by mieć wyjebane na to co go nie obchodzi. I jeszcze nazwisko jak ten kot z bajki... Ale tekścik o asari jakoś nie bawił. Kogo normalnego kręcą kosmici? Może jeszcze Andy ma ochotę przelecieć hanara?
- Zajebiście. Jeśli młody skończył w raju dla zboków to potrzebny mu będzie zajebisty terapeuta. Zauważył. Pewnie trzeba będzie iść po cywilnemu i bez broni.
- Jest coś jeszcze co warto wiedzieć, ale liczycie, że będziemy zadawać odpowiednie pytania? Zapytał, przeciągając się. Mruknął z zadowoleniem, kiedy coś strzeliło mu w kościach. Nie miał ochoty na grę w podchody i zgadywanki, nie wiedząc o co ma pytać. Przyszedł tu, kurwa, do roboty nie zabawy i jeśli ma tą robotę dobrze zrobić, to potrzebuje tyle info ile tylko da się.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 119
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: Klub Fenix

7 lut 2022, o 00:55

Crassus najwyraźniej w końcu ją skojarzył, choć moment mu to zajęło - ale w sumie i tak krótszy, niż sądziła. Bądź co bądź nie gadali potem dużo, Fulvinia coś poszła przekąsić i przygotować się do następnego starcia, więc jakoś ominęła mini-imprezę na trybunach, w której brała udział chociażby towarzyska Isha. Szkoda, że jej tutaj nie było... może byłaby w stanie wkręcić się jakoś do Latarników jako potencjalna czujka? No, ale mieli tę drużyną, którą mieli - coś trzeba będzie wykombinować i tyle. Figurka Curio... nawet ją zaintrygowała, tym bardziej że sama Fulvinia miała niewielką kolekcję modeli przestawiających kilka legionów rzymskich z różnych okresów, które sama pomalowała.

- Huh, rzeczywiście ci wyszła nieźle. - zaczęła pochwałę, ale potem dotarło do niej, że powinni jednak się skupić na odprawie.

Słuchała dalszej jej części z zainteresowaniem. Dobrze, że przynajmniej w końcu stary Foxley się odezwał - skąpy skurwiel nie chciał zapłacić za taką pierdołę, jak przekąski i drinki, ale to była pierdoła w porównaniu z tym, że typ wydawał się do tej pory tylko pobieżnie zainteresowany odzyskaniem syna, a teraz przynajmniej okazał cień emocji. Chociaż dalej nie była przekonana, czy to jego przekonanie, że syn ma wrócić żywy wynikało bardziej z tego, że jest jakimś istotnym elementem jego biznesu, czy może jednak zależy mu na potomku z uwagi na normalne uczucia rodzinne. Tak czy inaczej, w miarę jak kolejne elementy układanki i wstępnego wywiadu wpadały na swoje miejsca, na ich miejsce pojawiały się kolejne pytania. Fulvinia cicho prychnęła, słysząc komentarz Browna.

- Jeśli zaczynają przychodzić groźby względem pana Foxleya i jakieś żądania... to raczej jest po prostu gdzieś przetrzymywany. Trochę bez sensu mieć takiego typka w garści i nie kombinować, jak ukręcić na tym kasę. Chyba, że w grę mogą wchodzić jakieś prywatne porachunki. Wchodzą? - skomentowała, przy ostatnim pytaniu patrząc bezpośrednio na starego Foxleya. Niezależnie od reakcji, dodała jeszcze.- No dobra, mamy wtykę na miejscu i jakoś wejdziemy tam... będziemy musieli się zastanowić jednak, czy wchodzimy z pełnym impetem od razu, czy jednak chcemy bawić się w podchody. Bo jeśli to drugie, to chyba będziemy musieli się rozdzieli nieco, żeby nie wzbudzić od razu zainteresowania zbytniego. -

Słowa były w sumie skierowane bardziej do reszty ekipy, niż do Foxleya. Tamten miał płacić, środki go nie obchodziły - jedynie rezultat.
ObrazekObrazek
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klub Fenix

7 lut 2022, o 19:30

Andy zamówił trzecią szklankę wody, którą przyniósł mu zaraz salarianin, przepychając się między stojącymi najemnikami. Przy okazji Foxley zamówił sobie brandy, którą upił od razu po postawieniu naczynia przed nim, okazjonalnie teraz zerkając na grupę, gdy zadawała pytania bezpośrednio w jego stronę. Szczególnie przy tym zwrócił uwagę na Fulvinię, która wspomniała o prywatnych porachunkach. — Być może. Rynek, po którym się poruszam, jest raczej konkurencyjny, a i paru niezadowolonych z podjętej ze mną transakcji kontrahentów mogłaby chcieć posunąć się do prywatnej wendetty. Na to jednak podejrzewam może odpowiedzieć tamta dziewczyna albo ktoś inny — Artur wzruszył ramionami, zerkając jeszcze na Crassusa, który zadał powiązane pytanie. — Tak.

Na dosyć bezpośrednią odzywkę Carlosa Garfield parsknął, niemal nie dławiąc się własnymi plwocinami. — Ja tam nic więcej nie wiem, ale wasza khrk, turiańska koleżanka dobrze kombinuje. Możecie wjebać się na chama tam, ale uważajcie, żeby was zaraz ochrona obiektu i ta prywatna nie przydybała. Możecie też spróbować swojego uroku osobistego, khrhk. Nikt nie dowali się do was, jak powiedzmy pojawi się jakiś szef albo dwóch z turiańską obstawą, co? — rzucił, patrząc się na jedynych ludzkich członków zespołu – Carlosa i Ericha. Uśmiechnął się krzywo, zanim ponaglające spojrzenie Foxleya zmusiło go do charkliwego odchrząknięcia. Klasycznym ruchem uderzył dłońmi o kolana, zanim wstał dopijając wody.

Bez względu na to, co zrobicie, wysyłam wam koordynaty i hasła, które macie podać na wstępie. W razie pytań czy co tam chcecie, piszcie do mnie. Mały update w sprawie też jest mile widziany — powiedział, przeciskając się na przody i czekając na powoli wstającego Foxleya, za którym natychmiast uformowali się ochroniarze. Jeśli ktoś chciał zadać pytania bezpośrednio ich zleceniodawcy, była to ostatnia okazja.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Klub Fenix

8 lut 2022, o 12:21

- Wchodzenie po cywilnemu, bez broni to nie jest... - odezwała się po raz pierwszy od kilku dłuższych chwil, starannie dobierając słowa. - Nie sądzę, żebyśmy chcieli pchać się tam bezbronni. - Wzruszyła lekko ramionami. Jasne, mieli - cóż, przynajmniej ona miała - jeszcze biotykę, nawet jednak jeśli wszyscy władaliby podobną mocą, rezygnacja z pancerzy i uzbrojenia nadal byłaby głupotą. W miejscach takich jak to, do którego się udawali, wszystko mogło się w jednej chwili spierdolić. Gdyby faktycznie tak się stało, woleliby raczej być w pełni gotowi na niekorzystny obrót wypadków.
- Podszycie się pod zorganizowaną grupę mogłoby mieć więcej sensu, bo nie musielibyśmy się rozdzielać i wchodzić po cywilnemu. Tylko... - Odetchnęła powoli. - To z kolei wymagałoby bardzo solidnie przemyślanego tła. Chcemy wejść do jaskini potencjalnie pełnej grubych ryb półświatka. Połowa tam pewnie dobrze zna siebie nawzajem. Chcąc udawać kogoś z ich grona, musielibyśmy mieć wyjaśnienie, dlaczego nikt dotąd o nas nie słyszał - i nikt nie robił z nami interesów. Skąd jesteśmy, co robimy, od kiedy jesteśmy na Omedze. - Wzruszyła lekko ramionami. To tylko kilka elementów, które powinni przemyśleć i ustalić.
Jej zdaniem dobre przebranie to był problem. Omega była specyficznym ekosystemem, w którym gangi były niczym wilcze watahy - działające oddzielnie, ale jednak świadome swojego istnienia. Stadne ścieżki nierzadko krzyżowały się w tak pokojowy, jak i wrogi sposób, wspólne - lub sprzeczne - interesy łączyły i dzieliły grupy, a wszelkie te podobieństwa i różnice splatały się w sieć skomplikowanych zależności. A oni - ich zebrana naprędce zgraja - chciała wejść w sam środek tego środowiska, udając, że są jego częścią. To było trudne, bardzo trudne. Nie niewykonalne, ale jednak wymagające przygotowania się, jeśli nie chcieli wpaść w ciągu kilku pierwszych minut.
Alana nie poczuwała się do bycia tą, która podejmie się opracowania im backgroundu. Była niemal pewna, że przynajmniej połowa ich grupy ma w tym większe doświadczenie niż ona - ot, choćby Eric czy Crassus wyglądali na takich, którzy mogliby sobie z tym poradzić. Zresztą, pozostali również wydawali się być w tej mierze bardziej kompetentnymi od Luccarius. Ona nigdy nie musiała ukrywać się pod fałszywą tożsamością. Zawsze, gdy gdzieś wpadała - otwarcie, z buta, lub nieco bardziej na cicho - zawsze była sobą, turiańską kabalim do ratunkowych zadań specjalnych. W każdej misji jej tożsamość była jasna tak dla jej sojuszników, jak i wrogów - siła Surrexis nie polegała na skomplikowanej infiltracji, lecz na tym ile potrafią wytrzymać i jak szybko potrafią zrealizować postawione przed nimi zadanie. Nie znała się na tym, jak tworzy się dobre, wiarygodne historie i... Cóż, nie była też artystką kłamstw i półprawd. Jeśli faktycznie zamierzali podjąć się udawania jakiejś organizacji, Alanie powinna przypaść rola co najwyżej karnego bodyguarda - ochroniarza, który nie musi się odzywać, a tylko odstraszać niepożądane towarzystwo swoją aparycją i obserwować otoczenie z czujnością polującego drapieżcy. W niczym innym raczej by się nie sprawdziła.
Tak czy inaczej, ich pobyt tutaj raczej nie miał trwać dłużej. Niezależnie, czy uda im się podjąć decyzje od razu, czy dopiero w drodze do docelowego klubu, Alana była gotowa podążyć za resztą gdy tylko uznają, że są gotowi.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Klub Fenix

10 lut 2022, o 15:47

Erich skinął tylko głową, podnosząc wzrok na wstającego detektywa i jego pracodawcę. Sam nie miał do nich więcej pytań, a przynajmniej nie takich, które nie mogłyby zostać przesłane później omni-kluczem, więc odprowadził tylko całą grupę spojrzeniem, odsuwając się z ich trasy.
- Zgadzam się. Problem z tym, że prawie cała nasza grupa wygląda na najemników - powiedział po chwili, spoglądając w stronę milczącej do tej pory turianki. Mogli udawać, że jeden z nich jest szefem, a reszta jego obstawą, ale to będzie kłamstwo ciężkie do sprzedania, jeżeli chcieli uniknąć walki. Czego taki boss szukałby w przybytku Latarników? Rozrywki? To dlaczego przyszedł w pełnym pancerzu i bronią wysokiego kalibru przewieszoną przez plecy? Czegoś innego niż rozrywki? Skoro tak, to dlaczego wszyscy są uzbrojeni po zęby? Przesunął tęczówkami po pozostałych, dobrze wiedząc, że wygląd ich tymczasowego zespołu nie nastawiał do negocjacji. Od razu po przejściu przez próg baru skierowałyby się na nich wszystkie pary oczu, szczególnie że tak jak zauważyła Alana, byliby tam jednymi z nielicznych nieznanych gości. W pełnym uzbrojeniu nie wyglądaliby na obstawę swojego przywódcy, a na coś otwarcie zwiastującego kłopoty. W mgnieniu oka postawiliby na nogi całą ochronę. Jego tęczówki przesunęły się ostatecznie na milczącą turiankę, lustrując ją w ciszy; z ich grupy paradoksalnie to tylko właśnie Alana mogłaby wyglądać na kogoś w rodzaju przywódcy ze swoim lżejszym opancerzeniem i mniejszym pistoletem przy boku, ale i tak byłaby to historia trudna do obrócenia na ich korzyść oraz uśpienia czujności kogokolwiek.
Oczywiście mogliby tam iść też bez broni, stawiając ich blef na jedną kartę. Wątpił jednak, żeby ktokolwiek z nich miał na to ochotę.
- Mamy kilka możliwości - odezwał się po chwili z ociąganiem, gdy okazało się, że nikt inny nie zabiera głosu. - Nie musimy wchodzić prosto w serce ich placówki. Możemy wybrać miejsce na naszą korzyść - dodał. Gdy przeważnie pracował sam, wybór odpowiedniej lokalizacji oraz czasu na atak lub uprowadzenie był nie tyle krytyczny, co niezbędny. Tak było bezpieczniej i skuteczniej, bo z reguły cel czuł się o wiele swobodniej w swoich własnych czterech ścianach, gdzie znał każdy zakątek oraz gdzie mógł dyktować swoje warunki. Jeżeli chcieli zachować swoją przewagę, to musieli z niej skorzystać.
- Możemy wywabić ich szefa jakoś na zewnątrz. Zasymulować zbliżający się atak gangu wrogiego Latarnikom, udając posłańca od Arii albo w jakiś inny sposób, i sprawić, żeby opuścił klub na zewnątrz, gdzie będziemy na niego czekali. Możemy też zwyczajnie poczekać i obserwować go aż wyjdzie, a potem śledzić go do następnej lokacji lub przechwycić w trakcie - zaczął wymieniać prosto. - Możemy również poprosić Garfielda o jakiś mały nadajnik lub zakupić go w jednym ze sklepów, a potem wysłać kogoś z nas na ofiarę do przechwycenia przez nich, żeby po tym tropie trafić do głównej siedziby. Możemy także wparować do środka jako zorganizowana grupa i domagać się spotkania z Sashą, która wisi nam kredyty za jakąś robotę na Illium - jest spora szansa, że nawet pomimo oczywistych kłopotów, ich szef będzie wolał ściągnąć do baru swojego niskiego szczebla wabika zamiast ryzykować burdę w środku cennego przybytku.
Przerwał z westchnięciem, kończąc swoją nietypową wylewność. Z pewnością była to większa ilość zdań niż te które wypowiedział w przeciągu ostatnich kilkunastu tygodni i ta myśl niezbyt mu się podobała, zmuszając go do powrotu we własną strefę komfortu. Być może jednak zbyt długo już nie otwierał do nikogo ust.
- Mamy kilka możliwości - powtórzył mruknięciem, podsumowując swoją wypowiedź. Wskazał podbródkiem na lożę w której siedział wcześniej Foxley, niewerbalnie dodając coś jeszcze: mieli również czas - a przynajmniej te kilka minut, które powinni przeznaczyć na wykreowanie jakiegoś konkretnego planu.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Klub Fenix

10 lut 2022, o 20:38

- Szef, szef, szef... My nawet nie mamy pojęcia kto jest szefem. To jak wyciąganie śmierdzącej skarpety z wora prania by pozbyć się smrodu. Zauważył Carlos. Nie było to zbyt eleganckie porównanie. Ale chodziło mu o coś w stylu igły w stogu siana, nie mając pojęcia jak wygląda igła i czy jest w tym stogu. Pogładził brodę, krzywiąc się lekko.
- Ale ktoś pewnie tam rządzi. Można serio iść do nich i grzecznie pogadać z jakimś menadżerem. Pewnie nie będzie wiedział nic o chłopaku, ale może chlapnie coś przydatnego. Chociaż lepszy był by pewnie ktoś troszkę niższy stopniem. Mniej do stracenia w razie wtopy i łatwiej nagiąć. Tak myślę.
Nie znał się na przesłuchaniach. Nie był też szpiegiem czy innym takim. Był trepem i to widać. Zmarszczył brwi, mierząc wzrokiem resztę ekipy. Nie znał ich i nie wiedział czego po nich oczekiwać. Każdy wyglądał na szemraną mendę spod ciemnej gwiazdy, zwłaszcza turianie.
- Fajnie by było wiedzieć jakie mamy specjalności zanim zaczniemy planować. Łatwiej będzie coś wymyślić, przydzielić role i tak dalej. Ja jestem prostym trepem z karabinem. A reszta? Ktoś z doświadczeniem wywiadowczym czy tam jakimś podobnym? Aktor też był by dobry. Widać było, że zaczął myśleć. Zmarszczki na jego czole wygięły się w głębokie fale, a usta miał mocno zaciśnięte kiedy nie mówił. Dłonią gładził brodę. Do tego ograniczył przekleństwa, jakby to była głównie poza do zgrywania twardziela.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Klub Fenix

10 lut 2022, o 22:45

Curio uśmiechnął się na odpowiedź Foxleya. Takiej oczekiwał i wiedząc, że trud zostanie wynagrodzony, Crassus mógł rozważyć ekstrakcję panienki lub któregoś z odpowiedzialnych za to gangsterów. Więcej pytań już nie miał. Andy wyjaśnił naturę ich roboty dosyć szczegółowo. Mieli załatwione wejście, wiedzieli gdzie szukać. Może ta robota wcale nie będzie taka przesrana? Curio nie widział siebie w roli detektywa ale pilotować też nie lubił, a musiał. To samo tyczyło się poszukiwać. Skinął Foxleyowi i Garfieldowi, dając znać, że nie zamierza o nic dopytywać.
Jego uwagę szybko skradło towarzystwo, przechodząc od razu do opracowania ich przyszłego modus operandi. Dobrze, podobało się to Curio, nie było co marnować czasu. Ze spokojem wysłuchał co mają do powiedzenia jego nowi towarzysze, dając czasem pełny zrozumienia pomruk albo skinienie głowy. Wszyscy mieli słuszne uwagi i Crassus nie miał się w zasadzie z czym nie zgadzać. Najbardziej mu przypadł do gustu pierwszy z pomysłów Shawa, który jako snajper po fachu ewidentnie szukał dobrego gruntu na którym mogliby wykorzystać swoją broń. Pięknie. Tylko w tym wszystkim nie pasowało Curio jedno. Czy oni nie wiedzieli gdzie byli? Odchrząknął, by zwrócić na siebie uwagę.
- Pragnę przypomnieć, że jesteśmy na Omedze. Tutaj uzbrojeni to norma, nie wyjątek. Jak nie masz żadnej klamki to raczej jesteś ofiarą, a nie klientem burdelu. Nie bójmy się wyglądu zabijaków. To działa na naszą korzyść. - odepchnął się od stołu, wychodząc nieco bardziej na środek ekipy. - Mamy kilka opcji, jak ktoś słusznie już zauważył tak samo jak to, że nie wiemy jeszcze kto jest szefem odpowiedzialnym akurat za to. Nie jest nam potrzebny losowy alfons, nie? Najpierw musimy ustalić kto dokładnie za tym stoi. Miękki wywiad nie jest głupim pomysłem. Kurw… Prostytutyki zazwyczaj dużo wiedzą, a jak dobrze wiemy, to łase są one głównie na kasę. Problemem byłoby tylko znalezienie takiej, która coś wie. Z drugiej strony, to zazwyczaj dosyć hermetyczna grupa więc ploteczki rozchodzą się raz dwa. Tylko później musimy znaleźć sposób na zwinięcie typeczka co by go przesłuchać a propos młodego.
Zamilkł na moment, pogrążając się w swoich myślach.
- Zlokalizowanie Sashy byłoby prawdopodobnie bardziej korzystne. Nie tylko spełniamy jedno z życzeń pracodawcy ale jednocześnie mamy kogoś, kto nas może doprowadzić do młodego. Nie musimy też doszukiwać się kto to, to już wiemy. Wypytać gdzie akurat jest ta Sasha o której tyle słyszeliśmy czy coś. Wiecie, trochę łatwiej przemycić ten temat niż wpaść i krzyczeć kto porwał młodego Foxleya. Plan z burdą u menadżera można użyć jako opcję B, jakby ciągnięcie za język nic nie dało. Ryzykowne ale może przynieść rezultaty. Zwijamy Sashę i mając ją już sobie dojdziemy po nitce do kłębka, jak to się ponoć mówi na Ziemi.
Crassus wrócił na wybrane wcześniej miejsce przy blacie stołu, powiedziawszy to co chciał. Był ciekaw kolejnych uwag ale Carlos zadał całkiem słuszne pytanie. Warto znać swoje umiejętności by móc dobrze dobrać role.
- Strzelec wyborowy, technik. Zazwyczaj wolę zbierać informacje na dystans. To samo walczyć ale daję sobie radę.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 119
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: Klub Fenix

11 lut 2022, o 00:49

Wyglądało na to, że mogli liczyć na bonus, jeżeli tylko złowią tę dziewczynę. Ten element z jednej strony nie do końca się podobał Fulvinii, bo czuła, że Foxley może się nad nią potem chcieć jakoś pastwić. Ona sama wolałaby już przynieść mu po prostu dowód, że zginęła i tyle, tym bardziej że pewnie za samym porwaniem stał ktoś wyżej spośród Latarników, sama Sasha była tylko szeregowcem, w najlepszym razie jakimś "oficerem". Tak czy inaczej, na razie mieli chyba komplet informacji, z poziomu których mogli zacząć dalszą pracę. Słuchała reszty, która już zaczęła się wdawać w szczegóły planu, podczas gdy stary Foxley i Andy siedzieli obok. Z doświadczenia wiedziała, że takie rozmowy lepiej już prowadzić poza uchem pracodawcy - im mniej wie o wewnętrznych ustaleniach, tym lepiej, bo potem bardziej profesjonalnie się wygląda. A nie jak stadko skłóconych przedszkolaków, nawet jeśli faktycznie musieli jakiś plan ustalić i na pewno wszyscy będą mieć różne koncepty na ten temat. Dlatego odchrząknęła, chcąc zwrócić na siebie uwagę.

- Słuchajcie, szczegółowe ustalenia możemy załatwić już we własnym gronie. Panie Foxley, będziemy dawać update'y Andy'emu, jak tylko coś się zmieni. - dodała, planując w głowie już zbierać informacje na temat funduszy wydanych na potrzeby ewentualnych łapówek albo wszelkie dodatkowe koszty, jakie się pojawią. Foxley nie wzbudził jej sympatii i miała zamiar oskubać go z wszelkich pieniędzy, jakie tylko będzie w stanie.

Dopiero kiedy już faktycznie odeszli poza zasięg słuchu pracodawców, dorzuciła swoje trzy grosze do krążących nad stołem opinii, popijając drinka, którego miała zamiar i tak upchnąć gdzieś w kosztach później. Crassus uprzedził ją znowu i słusznie zauważył, że na Omedze tylko idioci i żebracy chodzą bez broni - tyle to nawet ona słyszała, głównie od Ishy.

- Ja specjalizuję się w walce karabinem, preferuję średni i długi dystans, ale jestem w miarę elastyczna. Za to żadnego technicznego mumbo-jumbo ani biotyki nie uprawiam. - odparła najpierw na pytanie Carlosa, słuszne zresztą. - Co do pozostałych spraw, czyli planu. Crassus ma słuszność, broń nie powinna stanowić problemu. To co możemy zrobić, to według mnie podzielić się na dwie grupki - dwójkę i trójkę - i wejść osobno. W ten sposób mniej będziemy zwracać na siebie uwagę. Do tego możemy się akurat podzielić na dwóch ludzkich klientów z ochroniarzami Turiańskimi, jak wspomniał Andy. Wtedy jeden z was może wynająć usługi jakieś dziwki i spróbować się tak dowiedzieć czegoś więcej, a drugi mógłby odgrywać rolę wybrednego klienta, który przyleciał na Omegę, bo tutaj ponoć można zamówić autentyczne i zakazane doznania. Na przykład - seks z ludzkim młodzieńcem, najlepiej nieopierzonym i z dobrej rodziny, którego można zdominować. Taką grę też można przedłużać, dając w razie czego czas reszcie na rozejrzenie się po okolicy. - zaproponowała swoją wersję, czekając na opinie reszty.
ObrazekObrazek
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Klub Fenix

12 lut 2022, o 14:00

Skinął lekko głową po słowach turianina, zgadzając się niejako z jego propozycją, jak i zastrzeżeniami, które mieli pozostali. Potrzebowali informacji, a metod ich pozyskania było tyle co pomysłów na rozwiązanie ich problemu, chociaż bezpośredni wywiad we wnętrzu baru wydawał się być najszybszą drogą do sukcesu. Oraz najbardziej ryzykowną. Osobiście preferował cierpliwą obserwację z daleka, przekładając ten sposób pozyskiwania wywiadu ze względu na swoje wojskowe przyzwyczajenia z przeszłości oraz naturalne predyspozycje, ale wiedział, że czasami nie jest to możliwe. Tutaj nie byli w stanie powiedzieć jak wiele czasu mają, nim młody Foxley znajdzie się poza ich zasięgiem, ale póki co szczęśliwie nic nie wskazywało na to, że powinni się śpieszyć kosztem rozsądku.
Na pytanie o specjalizację bez słowa skinął lekko na swoje ramię znad którego wystawała długa kolba Modliszki, nie wnikając głębiej, ale niejako potwierdzając tą samą prezentację, którą poruszył turiański snajper. Zaplótł dłonie za plecami, przesuwając swój wzrok teraz między Fulvinią, a Crassusem, skoro to oni wyłożyli na wierzch swoje niejako podobne propozycje.
- Możemy połączyć obie te kwestie - przyznał cicho. Obracał w głowie ich pomysł, próbując znaleźć jakieś rażące kłopoty lub ślady, które przekreślą ich kłamstwa, ale nic takiego nie rzucało mu się w oczy. Wchodzenie do lokalu prowadzonego przez Latarników ograniczało do pewnego stopnia użyteczność w momencie rozpętania się walki, ale był to problem drugorzędny, skoro głównie zależało im na informacjach. Ostatecznie wzruszył tylko ramionami, nie znajdując nic przeciwko. - Mogę robić za wybrednego klienta, ale dobrze byłoby jednak, żeby obie grupy miały kogoś wygadanego. Brown i Crassus jako pierwszy zespół, Fulvinia, Alana i ja jako drugi? - zaproponował, przesuwając spojrzeniem między turiańskim snajperem oraz jego turiańską towarzyszką, nim przesunął go na pozostałych. Po ich krótkiej interakcji oboje sprawiali wrażenie jakby potrafili się wygadać, gdyby przyszło co do czego.
Udawanie bogatego, wybrednego poszukiwacza zakazanych doznań nie powinno stanowić problemu. Wystarczająco często pracował na Ilium, by swego czasu spotkać wielu takich filantropów, którzy myśleli, że posiadanie ogromnej ilości kredytów uzupełni ich brak manier, oporów i wychowania, a także postawi przed nimi cały świat na tacy z której będą mogli brać wszystko i wszystkich, w każdej ilości na jaką mieli ochotę. I bardzo często była to prawda.
Ale płacili, a to się dla niego liczyło.
Przeniósł swój wzrok na Alanę, przyglądając się jej przez kilka sekund w milczeniu.
- Jeżeli na to pójdziemy, przekażę ci swoją broń na czas obecności w środku - dodał po chwili, ale mówił neutralnym tonem, bez nacisku. W chwili wyrwania się wszystkiego spod kontroli mogłoby stanowić to problem, ale nie na tyle poważny, by sobie nie poradził. Cicha turianka jako jedyna miała wyłącznie pistolet, więc posiadanie dodatkowego uzbrojenia na plecach nie powinno zwrócić zbyt wielkiej uwagi, jemu jego brak natomiast mógł tylko pomóc. - Crassus ma rację odnośnie Omegi, ale jeżeli mam odgrywać bogatego, wybrednego biznesmana z innych stron, to wątpliwe, żeby taki paradował akurat z karabinem snajperskim. Uzbrojeniem obrzydliwie bogatych ludzi są ich ochroniarze oraz ego, nie broń wymagająca finezji oraz dobrej pozycji - dodał, skinąwszy lekko w stronę turian.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klub Fenix

13 lut 2022, o 20:29

Niedługo po zniknięciu Foxleya i Garfielda, omni-klucze świeżo zebranej drużyny zaświeciły się, oznajmiając wiadomość od Andy'ego z hasłem dostępu do domu towarzyskiego oraz koordynatami; budynek znajdował się między bocznymi uliczkami centralnego dystryktu Omegi. Dotarcie tam nie powinno być problemem, natomiast co przykuło ich uwagę to fakt, że burdel wcale specjalnie się nie krył ze swoimi wdziękami. Ba, było to miejsce raczej ogólnie dostępne, natomiast w krótkiej, dołączonej wiadomości detektyw dołączył instrukcję, której treść sugerowała zagadanie do hostessy poprzez podanie hasła. Najwyraźniej nawet na tak pozbawionej moralności stacji jak ta nie każdemu były w smak wszystkie rozrywki. Andy zaznaczył przy tym, że wszystkie wydatki w samym burdelu i podczas misji zostaną zwrócone po wykonaniu zlecenia. Kluczami dostępu zaś były pojedyncze, specyficzne słowa, które każdy dostał osobno: Crassus - lychnis, Carlos – alliaria, Alana – suteria, Fulvinia – forsycja, Erich – tsuga.

Po krótkiej naradzie na światło dzienne wypłynął w końcu wstępny plan: Erich, Alana i Fulvinia mieli odgrywać kolejno bogatego klienta i jego ochroniarki. Ich zadaniem miało być wypytanie o zakazane rozrywki i być może dowiedzenie się o miejscu pobytu ich celu. Druga, mniejsza grupa w postaci Carlosa i Crassusa miała zinfiltrować szeregi obsługi, aby wyciągnąć kolejne informacje na temat gangu, Sashy i oczywiście młodego Artura.

Drużyna po uzgodnieniu planu miała w tym momencie dobre kilka godzin na przygotowanie się do swojego planu. Wizyta w Fenixie odbyła się koło południa, zaś sama kryjówka Latarników operowała zgodnie z klasycznym trybem Omegi – otwierali się późnym popołudniem i działali przez całą noc. Ruch zaczynał się po godzinie dwudziestej, gdy kolejni spragnieni przygód stali bywalcy i przejezdni najemnicy zbierali się, chcąc zakosztować doznań będących raczej poza ich zasięgiem na co dzień.
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klub Fenix

27 sie 2022, o 19:20

Wyświetl wiadomość pozafabularną Klub Fenix ciągle był zamknięty dla postronnych gości. Przy wejściu Garfield dał znak swoim ludziom i odłączył ich, każąc im odejść na drugą stronę ulicy i stamtąd do kawałek dalej oddalonego baru, gdzie mieli siedzieć i czekać na cynk. Sasha nieznacznie wycofała się, nagle przerażona pomimo umowy, jaką zawarł Artur junior. On sam również miał marsową minę, nie chcąc się konfrontować z surowym rodzicem. Andy ściągając hełm, wkroczył pierwszy wyjątkowo pewnym siebie krokiem, kiwając ochroniarzowi na wejściu i prowadząc wszystkich za nim.

Nie zmieniło się prawie nic – salarianin nadal serwował jednemu cepowi, dwóch ciągle czatowało przy loży Foxleya, a jeden z nich stał na przejściu. Chyba jedynie była rotacja, aby nikt nie sczezł z nudów. Tak czy siak, gdy tylko młoda para podeszła niepewnie do stolika, Garfield odchrząknął. Biznesmen uniósł wzrok nad pada, spoglądając najpierw na Andy'ego, potem na Sashę, a dopiero na końcu na Artura, który zakładając ręce za plecami, ściskał dłonie w pięści, aby choć odrobinę powstrzymać ich drżenie. Po krótkiej chwili ciszy, ignorując na razie najemników, nawet jeśli któryś chciał coś przebąkiwać, mężczyzna odezwał się:

Wyglądasz jak bezdomny.

To twoje pierwsze słowa? Porwano mnie, chcieli sprzedać na czarnym rynku, a ty jedyne, co potrafisz robić, to krytykować? — wycedził chłopak, prostując się. Twarz mu nieco pochmurniała i większość wahania, jakie objawiał, zniknęła wraz z pierwszymi słowami ojca.

Sam sobie na to zasłużyłeś, szukając taniej rozrywki u kurew — odpowiedział starszy Artur, kompletnie bez emocji.

Nie jestem kur...

Więc zanim doprowadzisz siebie do porządku i przestaniesz przynosić mi wstyd i ból głowy od tuszowania sprawy, będziesz musiał zmężnieć — wtrącając się bezceremonialnie w pół słowa Sashy, Foxley skinął na jednego z ochroniarzy, który najwyraźniej wiedział, co ma zrobić. Wyciągając pistolet z kabury, chwycił ramię juniora i wcisnął mu w dłoń broń, podczas gdy zaskoczony chłopak stał sparaliżowany. — Skoro tak łatwo dałeś się oszukać, musisz to teraz naprawić. Oko za oko. Strzelaj.

C-c-o? Nie... nie zrobię tego — powiedział tylko, już słabszym głosem i z wyraźną konsternacją na twarzy, dopiero po chwili zmuszając się do ruchu, którym było odrzucenie pistoletu. Po raz pierwszy przy tym na twarz seniora wyślizgnął się grymas, emocja zwana niezadowoleniem.

W takim razie niech któreś z was zabije łaskawie dziewczynę. Może nawet wpadnie za to za chwilę bonus — oczy Foxleya skierowały się w tym momencie na wszystkich — Ericha, Alanę, Carlosa, Crassusa i Fulvinię, wyraźnie ich prosząc o tę przysługę. Sasha w tym czasie wzburzyła się, parskając i sama wyciągając swoją broń, której nikt jej wcześniej nie zabrał.

Chyba ocipiałeś, że będę stać i patrzeć, jak handlujesz moim życiem, staruchu — rzuciła, drżącą dłonią celując w Foxleya. Andy nie ruszył się z miejsca, obserwując całą sytuację z rozbawieniem na twarzy, ochroniarze natychmiast wstali, ale największym zaskoczeniem był młodszy Artur, który chwycił za rękę dziewczyny, próbując ją opuścić.

Nie komplikuj, Sashka — rzucił znacznie przyciszonym tonem, by po chwili głośniej rzucić w stronę najemników z naciskiem na ostatnie słowa: — Nie zgadzajcie się. Po prostu sobie już idźcie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Klub Fenix

30 sie 2022, o 05:59

Oglądanie porachunków rodzinnych nie należało do jego ulubionych rozrywek. Nie rozumiał sensu takich działań. Pomysł starego natomiast był ciekawym podejściem do wychowania dzieciaka. Carlosa nie było większość czasu przy córce, ale on pewnie tak by nie reagował na jej chłopaka. Sam by strzelał.
- Z całym szacunkiem, ale nie musimy oglądać ani brać udziału w tej waszej szopce. - Zauważył, zaplatając ramiona na piersi.
- Chętnie byśmy już sobie poszli, bo ja dla przykładu nie mam zwyczaju strzelać do dzieciaków. Ale kasy nie dostałem za robotę. - Spojrzał to na młodego to na starego. Dzieciak pewnie ma dość jaj by strzelać, ale raczej nie do Sashy, może odstrzeli starego? - I może jakieś odszkodowanie za spaloną brodę? - Zasugerował, szczerząc się ale bez radości czy zadowolenia.
Jeśli laska odstrzeli starego, to sama oberwie kulkę od jakiegoś ochroniarza. Gdyby zrobił to młody, sytuacja była by trudniejsza i pewnie zrobiło by się jak w starożytnym Rzymie i młody dorwał by władzę, ale słabszą i bardziej pokazową.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Klub Fenix

30 sie 2022, o 15:10

Curio skinął Garfieldowi. Wszyscy byli tutaj dla biznesu, ot co. A jeśli ich interesy nie godziły w interesy drugich, po co było to eskalować do niepotrzebnej walki? Z takowej na pewno kilku z nich nie wyszłoby żywych. Oprychów Garfielda, się znaczy. Crassus miał pewność, że jego drużyna poradziłaby sobie z podrzędnym bandziorkami Andy’ego. Wyluzował nieco, kiedy młody przyjął zlecenie, ale broń opuścił dopiero kiedy ludzie Garfielda zrobili to jako pierwsi. Wtedy i turianin złożył swoją Żmiję, pakując ją na plecy. Przewrócił jeszcze oczyma, kręcąc głową na słowa Andy’ego. Mógłby chociaż nie robić z siebie debila i zachować te wszystkie uwagi dla siebie samego. Curio jednak uraczył go odpowiedzią, krótką i rzeczową.
- Sugerowanie, że potrzebuję do tego karabinu. - wzruszył ramionami. Dosłownie godzinę albo dwie temu położył dwóch batarian w walce wręcz, z malutkim wsparciem Carlosa. Pogróżki Garfielda brzmiały więc co najmniej zabawnie.
Głupi czy nie, grunt, że dało się z nim dogadać. To akurat Crassus szanował. Po co przelewać więcej krwi niż potrzeba skoro obie strony mogą wyjść z sytuacji z zyskiem?

Właśnie, zysk. To najbardziej interesowało turiańskiego najemnika. Nie spotkanie ojca z synem czy też relacje jakie między nimi były. Curio ustawił się nieco z boku, dając co prawda czas Foxleyom na przywitanie, jednak nie zamierzał czekać niewiadomo ile czasu. Starszy Foxley miał jeszcze scenę do rozegrania.
Żuwaczki turianina drgnęły raz gdy Arthur Foxley II nakazał Arthurowi Foxleyowi III odpalić Mrosky. Crassus nie ruszył się ale z ciekawością obserwował reakcję młodego. Miękko, wciąż grał miękko. Jego ojciec zaś nieczysto. Oferta, którą złożył najemnikom nieco poddenerwowała Curio. Zadanie opisane w kontrakcie zostało wypełnione i turianin nie zamierzał brać udziału w rodzinnych porachunkach.
- Na razie to jeszcze pieniądze za wykonanie kontraktu nie wpadły. Wciąż czekam. - zaakcentował ostatnie słowo. - Chcę moje kredyty i nic więcej. Za późno na modyfikacje kontraktu.
Dłoń turianina podświadomie ruszyła w kierunku jego broni kiedy Mrosky wyjęła swój pistolet, jednak widząc w kogo ona celuje, Curio odpuścił. I zamiast tego parsknął śmiechem.
- Ej, ej. Spokojnie. Zapłaćcie nam a potem do siebie strzelajcie, okej?
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Klub Fenix

31 sie 2022, o 20:45

Erich nie skomentował ani decyzji młodego Foxleya, ani Garfielda. Skinął tylko oszczędnie głową i gdy wszyscy zaczęli chować broń, on również swoją zabezpieczył i przesunął na plecy. Ta decyzja była w najlepszym wypadku moralnie szara i nadwyrężająca moralność całego przedsięwzięcia, ale była też najbardziej praktyczna. Dla każdego. Chłopak kosztem własnego sumienia i rodzinnej krwi na dłoniach zyskiwał spokój, wolność której tak pragnął oraz możliwość spełnienia swojego słowa danego Sashy; Garfield oraz jego obstawa zyskiwali wpływy oraz możliwości, realizując swój misternie przygotowany plan, który wcześniej pozornie rozsypał się gdzieś między złamaniem umowy przez Latarników, a pojawieniem się najemników; oni zaś zyskiwali obiecane kredyty i nie tracili reputacji, chociaż być może to ostatnie nie niosło takiej wagi na Omedze gdzie obietnice łamano uderzenie serca po ich daniu, a zdrady i noże wbite w plecy były na porządku dziennym.
Pozostałą część drogi Shaw przeszedł w milczeniu, zachowując je również kiedy weszli do Feniksa i cała sytuacja rozgorzała na nowo. Przysłuchiwał się tylko wymianie słów między ojcem, a synem, przenosząc wzrok na Sashę, gdy ta niespodziewanie dobyła broni. Spiął się odruchowo na ten gest, ale Artur rozładował sytuacje, ku niemej aprobacie najemnika. Szczęśliwie okazało się, że wszyscy są tego samego zdania i nic się nie zmieniło, a iskierka profesjonalizmu zapalona na ulicy kilka przecznic temu wciąż tliła się w najlepsze. Zarówno Carlos, jak i Crassus wyrazili, na głos również i jego myśli, pozwalając mu na zachowanie ciszy, ale i wywołując tym samym cień uśmiechu na jego ustach. Zaplótł dłonie za plecami, przenosząc wzrok ze swoich tymczasowych towarzyszy z powrotem na starszego dżentelmena.
- Dopełniliśmy swojej części zlecenia - powiedział tylko oszczędnie, pozostawiając w powietrzu to co niedopowiedziane.
Teraz twoja kolej.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Klub Fenix

6 wrz 2022, o 15:24

Słysząc decyzję Arthura, uśmiechnęła się tylko półgębkiem. Nie wiedziała, na ile młody zmężniał, a na ile nie chciał po prostu wyjść na tchórza przy świadkach, ale teraz, w tej jednej chwili zachował się... No, jak dorosły? Alana daleka była od oceniania, czy jego decyzja była dobra czy zła, czy przewrót przeciwko ojcu to faktycznie najlepsze co można zrobić, czy po prostu Arthur daje się ponieść emocjom. To jej nie dotyczyło i nie miało wpływu na jej życie, chłopak mógł robić co chciał. To, co Luccarius doceniała, to fakt, że w ogóle jakąś decyzję podjął. Że coś zamierzał. Jeśli będzie to błąd - czegoś się na nim nauczy. Jeśli wyjdzie z tego coś sensownego - tym lepiej dla dzieciaków.
Tak czy inaczej, skoro uniknęli kolejnych przepychanek, stłumiła biotykę i bez słowa podążyła wraz z resztą. Nie wtrącała się także w dyskusje prowadzone już w klubie - to były sprawy seniora, juniora i, ewentualnie, Sashy. Dopiero w chwili, gdy mężczyzna wyrwał się z pożałowania godnym poleceniem, Alana parsknęła cicho, nie starając się nawet kryć gorzkiego rozbawienia.
- Te przepychanki to naprawdę nie jest już nasza sprawa - zgodziła się z przedmówcami. - Zrobiliśmy swoje, zabierzemy należne kredyty i pójdziemy w swoją stronę. Tak to będzie wyglądało. - Wzruszyła ramionami. Stary Foxley naprawdę sądził, że będzie mógł od tak zmienić warunki ich zadania? Albo że faktycznie ktoś będzie tak bardzo pod wrażeniem jego nieszczęsnej osobowości, by potulnie skulić uszy i wykonać każde polecenie? No chyba nie.
Celowo użyła też formy twierdzącej. Teraz jeszcze czekali na zapłatę, ale, szczerze mówiąc, gdyby Foxley zamierzał się opierać, Alana była niemal pewna że zapłatę odbiorą sobie wtedy sami. Nikt nie odejdzie stąd bez pieniędzy. Bardzo by się zdziwiła, gdyby było inaczej.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klub Fenix

10 wrz 2022, o 19:04

[h3]Enie menie, nie chcę decydować więc niech kostki to zrobią za mnie[/h3]
jedno coś<40%<drugie coś
0
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klub Fenix

12 wrz 2022, o 16:50

Wyświetl wiadomość pozafabularną Wyciągnięta broń Sashy ciągle celowała w miejsce, w którym znajdował się starszy Foxley, oczywiście za plecami jego syna. Ciężko było przy tym powiedzieć, czy Junior się rozmyślił odnośnie pozbycia się ojca, czy zwyczajnie nie chce eskalować problemu, jednak wyjątkowo twardo stał w miejscu, naciskając coraz mocniej na rękę dziewczyny. W tym czasie biznesmen, siedząc w miejscu oczekiwał wykonania zadania, podczas gdy Garfield od niechcenia uniósł swój klucz, by coś na nim kliknąć. Ukradkowe spojrzenie, jakim obdarzył najemników sugerowało jasno jego intencje.

I jak wcześniej przekonał się trzeci Artur, tak i teraz drugi był świadkiem zimnego profesjonalizmu i chciwości, jaka dyktowała najemnikami. Żaden z nich nawet się nie ruszył, a pod wizjerami hełmów próżno było szukać emocji – tak samo, jak w oczach ochroniarzy, którzy gotowi byli interweniować, gdyby sprawy skręciły w nie ten róg co trzeba. Wydawało się jednak, że zaraz wrócą na swój tor, bowiem młodemu udało się w końcu opuścić dłoń Sashy, podczas gdy pracodawca zgrai z lekko poirytowaną miną westchnął, unosząc swój tablet.

Zgodnie z umową. Przyprowadzony syn i jego porywaczka — powiedział, przesuwając palcem po ekranie. Momentalnie każdemu z ich piątki piknęły omni-klucze, oznajmiając przelew środków na konta. — Kontrakt został oficjalnie zakończony sukcesem. Do widzenia — dopowiedział jeszcze, kiwając głową i odprawiając tak chętnych do opuszczenia przybytku ludzi i turian.

Odwracając się na pięcie, pięciu kontraktorów ruszyło do wyjścia. Artur Foxley II nie zwlekał jednak z działaniem i ledwo zakończył naciskaną nań przykrą część umowy, odwrócił się do Andy'ego. — Dokończ to proszę.

W akompaniamencie kolejnych wyzwisk Sashy i ostrożniejszych słów uratowanego chłopaka, Garfield burknął potwierdzająco i po kilku sekundach, gdy drzwi się otwierały, zgraja usłyszała strzał i krzyk młodszego Artura, a także przerażony pisk barmana. Jeśli którekolwiek z nich odważyło się odwrócić głowę na sekundę, ujrzało juniora klęczącego na ziemi i Sashę w jego ramionach, wraz z rosnącą kałużą krwi. Andy, chowając spokojnie pistolet skradziony następcy imperium, zerknął w stronę drzwi, wzruszając ramionami.

Dopiero, gdy wszyscy wyszli na zewnątrz, zobaczyli, jak truchtem wraca trójka bandziorów, którzy towarzyszyli Garfieldowi w drodze do klubu. Nawet nie drgnęli, mijając ich, jedynie w pośpiechu wyciągając bronie i wpadając do środka, gdzie po uderzeniu serca rozległy się kolejne strzały, tym razem bardziej intensywne. Nie było to jednak nic dziwnego na Omedze, a poza tym... nikogo z nich to już nie obchodziło. Kredyty były na ich koncie, oni swoje zadanie wykonali. Nikt im w końcu nie płacił za doszukiwanie się prawdy i tego, z czyjego polecenia porwano Artura Juniora, prawda? Mieli tylko dostarczyć jego i osobę odpowiedzialną za to porwanie. Nie mniej, nie więcej.

W końcu każde z nich dopełniło swojej części zlecenia.

***
Po wykonaniu zlecenia każde z was rozeszło się w swoje strony. Niedługo potem, jeśli którekolwiek z was było zainteresowane tematem, do newsów wpadła wiadomość o niespodziewanej śmierci Artura Foxleya II. W pogoni za swym porwanym synem zawędrował na Omegę, gdzie nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności on i jego ochrona zostali zaplątani w strzelaninę, która okazała się być dlań śmiertelna.

W testamencie Foxleya II wszystkie swoje akcje firmy przekazał swemu najstarszemu synowi, Arturowi III, który dzięki temu stał się największym akcjonariuszem imperium deweloperskiego. Szybko się jednak okazało, iż w akompaniamencie medialnego szumu i larum ze strony pozostałych członków rodziny, Artur sprzedał wszystkie udziały firmy konkurencji, która zapowiedziała niedługo później włączenie starego giganta w ich struktury.

W międzyczasie odezwał się także sam Artur, wysyłając każdemu wiadomość. W jej treści zapewnił, iż nic mu nie jest, a także oznajmił, że Sasha przeżyła, chociaż była w ciężkim stanie. Wraz z kolejnym, małym przelewem poprosił o dyskrecję, oznajmiając także, że siostry zostały odesłane w bezpieczne miejsce, a on sam zacznie nowe życie pod nowym nazwiskiem (i imieniem, którego podobno nienawidził najmocniej) z dala od brudnych biznesów ojca. Nie podzielił się nowymi danymi, ale podziękował za pomoc, jeszcze raz prosząc o zachowanie milczenia.



Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub Fenix

29 maja 2023, o 09:22

Obrazek
[h3]The Wire[/h3]
“Hash little baby, don't say a word, Papa's gonna buy you a mockingbird.”
Mistrz Gry: Iris
Gracze: Mol, Krogul Macbeth, Skax + Boyos
- Przyjdą, prawda? Mówiłeś, że przyjdą - siedząca obok Skaxa quarianka, poprawiła się w miejscu. Denerwowała się. Co chwilę, oglądała za siebie, wytężając wzrok, aby dostrzec kto właśnie wchodził do klubu. Nie była cierpliwa. Nawet nie ruszyła drinka, który barman wyczarował ze składników zględnie bezpiecznych dla wrażliwego układu odporniościowego quarian. W fancy szklankach, z zakręconą słomką pełniącą funkcę portu, wyglądał jak każdy inny. Zamówiła z grzeczności, ulegając namowom Skaxa. Jej myśli, zajął wyłącznie na moment. Szybko wróciło poddenerwowanie. I niekończące się - przynajmniej dla niej - oczekiwanie.
Zaerę poznał przypadkiem. Przez innych Quarian, którzy tak, jak ona oraz jak on, odbywali swoją pielgrzymkę. Pomógł jej z naprawą statku, chwilę powspominali Flotyllę oraz jak się okazało wspólnych znajomych, po czym każdy ruszył w swoją stronę. Jeszcze raz, może dwa, wpadli na siebie właśnie na Omedze. Kiedy rozmawiali po raz ostatni, Zaera szykowała się do drogi powrotnej. Zdobyła coś, co miało zakończyć jej pielgrzymkę i zapewnić zasłużone miejsce w hierarchii Quarian.
Kiedy skontaktowała się z nim wczoraj, jej dar dla Flotylli zaginął. A ona potrzebowała pomocy w odzyskaniu go z pomocą kogoś, komu będzie mogła zaufać.
Otrzymawszy kontakt od Skaxa, zwróciła się do Krogula. Miała wątpliwości, lecz dar był zbyt cenny, aby wahać się tu i teraz. W wystosowanej wiadomości, którą odebrał kroganim pomiędzy innymi interesami, które tak jak zawsze doglądał osobiście, zapraszała jego oraz jego ludzi na rozmowę w sprawie interesów do Klubu Fenix. Będzie czekać w wynajętej loży wspólnie ze Skaxem. Powołała się na quarianina, licząc, że tyle wystarczy, aby przekonać Krogula do rozmowy w cztery oczy. Nie chciała zdradzać szczegółów w sieci, w lakonicznych informacjach wspomniała tylko, że chodzi o odzyskanie własności, którą jej skradziono tutaj. Na Omedze.
Fenix bez względu na porę dnia na stacji tętnił życiem. Był alternatywą dla Zaświatów i miejscem dobrym do robienia bardziej cywilizowanych interesów. W miejscu bardziej ustronnym. Dwóch quarian siedzących w loży na półpiętrze od razu rzucał się w oczy. Zwłaszcza, że jeden z nich intensywnie lustrował spojrzeniem wejście.
- To oni? Przyszedł z kimś, to chyba dobrze, prawda? Znaczy, że potraktował mnie poważnie - wyrzucił z siebie na jednych wdechu, pochylając się nad Skaxem w wcale nie konspiracyjnym szepcie.
- A co, jeżeli się nie zgodzi? Zdołam go przekonać, jak myślisz, Skax? - szepnęła, wstając z miejsca, gdy kroganin i drell zdecydowani się podejść bliżej.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Ostatnio zmieniony 20 cze 2023, o 09:24 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 257
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: Klub Fenix

29 maja 2023, o 13:37

-Spokojnie. Przyjdzie- Odpowiedział jej, nieco spokojniejszym tonem głosu. Nie to, żeby się nie denerwował, ale bardzo rzadko się uzewnętrzniał, tym bardziej w takich sytuacjach. Quarianie byli dla niego jednądużą rodziną i w każdym możliwym przypadku starał się im pomagać na tyle na ile był w stanie. Bardzo często potrzebowali oni bardzo silnego ramienia, które będzie w stanie ich poprowadzić. Doświadczenie najemnicze pozwalało mu na zajęcie takiej roli, a nabyte kontakty były wprost idealne, aby z nich skorzystać, gdy nadejdzie taka potrzeba. Jak w wielu przypadkach, tak i tym razem chodziło o odzyskanie czegoś co ktoś utracił. Czasami korporacje potrzebowały dostęp do swoich danych czy tajnych projektów, które wpadły w niewłaściwe ręce.

Albo tak jak w tym przypadku, Quarianka, której ukradziono coś dla niej cennego. Prezent, który miał być końcem jej Pielgrzymki. Nie trzeba było Skaxa długo prosić o pomoc i zrobił wszystko, żeby rozpocząć tą delikatną akcję. Sam doskonale wiedział jak trudnym jest zdobycie czegoś wartościowego. Sam szukał czegoś od dłuższego czasu i gdyby ukradziono mu to, co tak pieczołowicie próbował zdobyć, byłby zdruzgotany. Jakby sama sytuacja nie byłą wystarczająco problematyczna, to okazało się, że dotyczy Omegi. Miejsca średnio przyjaznego nawet wprawionemu najemnikowi. Ale znał tutaj kilka osób. Jedną z nich byłą Deedee, z którą swego czasu poleciał zdobyć kilka banków pamięci gethów. Średnio nadawała się na kogoś, kto by się przydał. Pozostawała więc opcja numer dwa. Krogulec. Krogański gangster, który razem ze Skaxem i kilkoma innymi osobami, wpakowali się na stację pewnej korporacji.

-Dasz radę. Mów konkretnie. Posłucha- Nie miał dużo czasu na dodatkowe porady dla swojej koleżanki. Uspokajanie jej nie miało większego sensu. I tak była kłębkiem nerwów. W tym całym nieszczęściu, to i tak pewnym szczęściem było to, że Kroganie i tak zawsze patrzyli na Quarian jak na wystraszone małe szczurki, które tylko gryzą kable, więc nie zrobi to wielkiej różnicy.

-Dzięki za przybycie. Chcecie coś zamówić czy przejdziemy do konkretów?- Także wstał, kłądąc dłoń na ramieniu swojej koleżanki aby chociaż w taki sposób spróbować przekazać jej swój spokój. Wzrok jednak skupiony był na Krogulcu. I jego towarzyszy. Skax stał przez dobre kilka sekund z otwartą szeroko gębą. Niewielu Drelli w życiu widział. Ale tego konkretnego to akurat znał jak żadnego innego. Mol. Jego dawny kumpel z Cytadeli. Minęło troszkę lat od czasu gdy ostatni raz się widzieli. I obaj byli teraz zupełnie innymi osobami. Na ile zmienił się Skax, a na ile Mol? Ciężko było stwierdzić. Quarianin przywitał się zarówno ze swoim dawnym znajomym, jak i z niedawnym znajomym, z którym obrobił jedną stację, przy okazji rozwalając tam ATLASa. Sprawy osobiste, a tym bardziej pytania odstawił póki co na bok. Tym bardziej nie wygadał się z dawnej znajomości. Teraz to Zaera i jej prezent były najważniejsze. A nie odnowienie dawnych kontaktów.
ObrazekObrazek
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 156
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Klub Fenix

31 maja 2023, o 11:41

Sytuacja na Omedze związana z jego osobą i typkami, którzy go ścigali - chwilowo ostatnio przycichła, dzięki czemu Krogul miał okazję nacieszyć się moment względnym spokojem i skupić na interesach oraz rozbudowie gangu. Chociaż dalej jego głównym trzonem byli Kroganie, porządne chłopaki dziewczyny w dużej mierze jeszcze z Korlusa, ale i tacy co zaplątali się na Omegę z innych miejsc - w tym oczywiście Tuchanki - to jednak nie samymi Kroganami gang żyje. Krogulec zwłaszcza cenił sobie od czasu do czasu świeżą, obcą krew, która pozwalała nieco zamieszać w kotle i przetestować, czy aby jakieś inne rozwiązania i pomysły na prowadzenie interesów nie są bardziej efektywne. Na pewno sprawdziło się to już w dwóch przypadkach, a ostatnio do grupy dołączyła nowa morda, niejaki Mol, drell. Rzadko spotykane skurczybyki, trochę jak Yahgowie. Był ciekaw, co też ciekawego wniesie do ekipy, dlatego postanowił zabrać go na negocjacje biznesowe, które polecił mu poznany na jednej z poprzednich robót Skax - złodziej, ale taki uczciwy nawet i łebski haker. Jakby nie to, że już miał sprawdzoną dziewczynę od tego u siebie to pewnie by go namawiał, żeby dołączył do Szponów.

Tymczasem jednak rozglądał się po Fenixie, gdzie bywał... cóż, stosunkowo rzadko, preferując raczej mordownie albo pseudomordownie w stylu Gladiusa. Namierzywszy parę Quarian, klepnął drella w ramię.

- No, młody. Są, mówiłem że ten typek to znajoma morda i nas nie wystawi. Zaraz zobaczymy, co to za robótkę dla nas mają, i czy Szponom się opłaca za to zabierać. Zasady proste, jak ruchanie. Możesz włączać się do rozmowy, ale bez takiego wiesz, wpierdalania mi się w słowo czy powtarzania tego, co już sam powiedziałem tylko innymi słowami. Drogon tak próbował robić z Kesife i musiała w końcu nim rozpierdolić szafki w szatni - to te trzy wgniecone takie, rząd za twoją - żeby dotarło do niego, że to jest wkurwiające i podkopuje autorytet. No ale dobra, na łów towarzysze, na łów. - wytłumaczył Molowi jeszcze raz szybko zasady spotkania, po czym podszedł do stolika, wyciągając łapę do Skaxa.

- Lepiej być o trzy godziny za wcześnie niż o minutę za późno? Mam nadzieję, że nie czekaliście zbyt długo na nas, wdrażamy nowego jeszcze do biznesu. Siemasz Skax. To nasza nowa krew, Mol. - wskazał na drella, po czym skierował wzrok na quariankę, której skinął głową.

- Ja jestem Krogul MacBeth, Skax już jak rozumiem o mnie wspominał. Co tam dla nas macie? - spytał, przysiadając się do stolika.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Centrum Omegi”