Za centrum uważa się jeden z górnych poziomów stacji, na którym znajdują się nie tylko budynki mieszkalne, ale i stacje dokowania dla statków, Targ Omegi czy osławiony już klub "Zaświaty".

Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 213
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Ulice Omegi

14 mar 2022, o 19:28

Patrzył to na batarianina, to na dziewczynę. Westchnął ciężko i zmarszczył brwi, patrząc prosto w lufę pistoletu. Gdyby nie miał być cicho to by chętnie zrobił czterookiemu krzywdę, tak dla zasady.
- Kurrrwa... Już nawet w burdelu czterooki dupek będzie w ciebie celował bez powodu. - Pokręcił głową i podniósł ręce, pokazując że nie ma w nich broni. - Mogę przejść czy planujesz dalej celować we mnie tą pukawką? Chuj mi do tego co chcesz od tej laski, ale na niej robisz wrażenie. Gratuluję. - Rzucił sarkastycznie i powoli ruszył do przodu. Miał zamiar minąć typa i zająć się nim jak będzie blisko. Po karabin nie zdąży sięgnąć, zresztą wystrzał będzie głośny. Musi się nim zająć staro szkolnymi metodami. Jak mordobicie i duszenie. Jeśli jeszcze wyłupi mu jednio czy dwoje tych parszywych oczek to będzie bonus.
- Jesteś z ochrony, nie? Powinniście zainwestować w strzelby. Mają lepszą siłę obalającą i wyglądają groźniej. Jeden strzał i typ się składa. Albo sra w gacie widząc lufę armaty. Nie to co z pistolecikiem. - Dalej gadał, opuszczając dłonie i zbliżając się szybciej do batarianina. Szedł już normalnym krokiem, nie przerywając pierdolić o strzelbach. Wszystko z uśmieszkiem sugerującym wiele i nic. Ot kolejny dupek z baru. W sumie pancerz na Omedze pewnie też nie był jakiś dziwny.
Istniało niebezpieczeństwo, że jak zrobi się zamieszanie to dziewczyna nawieje. Nie miał ochoty doprowadzić do zgonu kolejnej przypadkowej osoby w czasie misji, chyba że to by był jakiś batarianiec. Tą rasę dupków to nie miał oporów mordować.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 122
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: Ulice Omegi

14 mar 2022, o 23:10

Fulvinia zaczęła leniwie przechadzać się po korytarzu, parę kroków w jedną i w drugą stronę, pozornie dość rozluźniona i może nieco rozleniwiona, przy okazji zerkając czy w korytarzu są jakieś kamery, czy może np. z uwagi na ochronę prywatności gości polega się tylko na ochronie fizycznej. Nie zdziwiłoby jej, gdyby był to wymóg w podobnym miejscu, aby uniknąć ewentualnych prób szantażu, gdyby się miało okazać, że jakiś przedstawiciel z Cytadeli lubi podobne zabawy. Wtedy też usłyszała zza pleców komentarz Alany, która nagle się rozgadała i to od razu dorzucając szczegóły do ich historii, których wcześniej nie ustalali grupowo. Parsknęła lekko śmiechem, który na szczęście wypadał dość naturalnie po takim tekście. Dobrze, że tyle czasu spędzała z Ishą, bo nie zapomniała języka w gębie, ale podjęła rękawicę.

- Wiesz, że odrobina różnorodności nikomu nie zaszkodziła. I może jestem prosta, ale twój tyłek to JEST dzieło sztuki. - rzuciła w odpowiedzi, starając się wejść sama w rolę... hmmm. Ochroniarki w otwartym związku z drugą ochroniarką typa lubiącego prać chłopców? Cóż, jeśli tylko dzięki temu dadzą czas Ericowi na zdobycie informacji o ich celu, to dlaczego nie. Przy okazji, zbliżyła się parę kroków do ochroniarz, nachylając się teatralnie w jej stronę - ale pilnując, by nie było to zbyt blisko i kobieta nie wyczuła od razu, że coś się święci. Na razie Fulvini zależało tylko na ustawieniu się tak, by w razie czego potencjalna przeciwniczka nie była w stanie skupić się na nich obu naraz, ale zmuszona była patrzeć albo na jedną, albo na drugą. - Serio mówię, ma świetny tyłek. Pan Tsuga nie wie, co traci. -

Potem dała mówić Alanie, trochę się niepokojąc, czy czasem nie przesadza i faktycznie nie interesuje się za bardzo tym, co na górze. Ona sama wolała ufać, że Curio - sprawnie radzący sobie na arenie Elizjum - i tutaj w razie czego da sobie radę, ale... no cóż, na pewno nie mieli przewagi liczebnej. Ich jedynym atutem w razie bitki tu na dole było zaskoczenie. Póki co kiwnęła po prostu głową, na potwierdzenie słów pseudo-partnerki.

- No, wolałabym nie narażać się mu. Pamiętasz, jak się wściekł ostatnim razem, kiedy Claire zrobiła coś podobnego. Przy czym... - tutaj spojrzała na ochroniarz, przy której stała. - ...nie chodzi mi oczywiście o to, żeby wam kompetencji odbierać, wygląda na to, że całkiem nieźle macie tutaj wszystko urządzone. Karki na całej sali i jeszcze tutaj sporo ludzi - nie sądzę, żeby dało się tutaj łatwo wbić, nawet gdyby ktoś miał nasłać kogoś po jednego z waszych klientów. Po prostu... nasz szef ma problemy z zaufaniem osobom, których nie sprawdził osobiście. -

Cały czas trzymała się na tyle blisko, by mieć w zasięgu - mniej więcej - ręki drugą ochroniarz oraz przynajmniej jedno z wyjść z korytarza.
ObrazekObrazek
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Ulice Omegi

14 mar 2022, o 23:32

[h3]Alarm na dole[/h3]
zerowy >50% > mały > 75% > duży
0

[h3]Sukces Carlosa[/h3]
>30%
1

Rzuty na inicjatywę:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mapa
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Batarianin 1 > Crassus > Carlos > Batarianin 2 > Sasha

AKCJA 1

Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 2

Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 3

Wyświetl wiadomość pozafabularną

PODSUMOWANIE:

Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h3]Tajny rzut MG[/h3]
Coś >50 > inne coś
18

[h3]Ilość informacji[/h3]
mnóstwo>33>dużo>66>niezbędne minimum
19
Ostatnio zmieniony 16 mar 2022, o 23:48 przez Universal Person, łącznie zmieniany 1 raz.
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Ulice Omegi

16 mar 2022, o 00:17

Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]DRUŻYNA TANGO[/h3] Przytulony do drzwi Crassus mógł widzieć przestraszone spojrzenie Yeleny, która była brutalnie przytulana przez jednego z batarian. Wodziła oczami po pokoju, jakby szukając znajomych krzywizn kamuflażu albo jakiegokolwiek znaku, że Crassus czy ktokolwiek inny uratuje ją z opresji. Zamiast tego na jej oczach przejście się rozwarło, ukazując Sashę, poszukiwaną przez ich grupę osobę, która w równym szoku obserwowała to, co działo się w środku i na zewnątrz. Zamieszanie to dało turianinowi szansę na zakradnięcie się za ochroniarza i jego zakładniczkę, przygotowując się do ataku. Przez otwarte drzwi usłyszał także znajomy już głos Browna i pierwszy wystrzał w tym samym momencie, w którym całym swoim impetem uderzył w przeciwnika.

W tym samym czasie Carlos był świadkiem sceny, w której Sasha powoli opuszczała własną broń na żądanie batarianina; robiła to przy tym powoli, wręcz ociężale, zaś wyłapując dosyć wrogie nastawienie oprycha – zatrzymując ręce. Jego mała gra aktorska, w trakcie której nawijał i podchodził coraz bliżej, działała zaś przez najbliższe dwie, trzy sekundy, zanim ewidentnie spanikowany cyngiel nie nacisnął za spust, posyłając serię pocisków w najemnika. Kiedy ten puścił się do truchtu, poczuł delikatny impakt uderzenia pocisku nadwyrężającego jego tarcze; zaledwie następny krok później jego ciało obleczone zostało ochronną warstwą prądów wirowych. Wciskając swoje plecy w ścianę, Carlos widział jak Sasha panicznie próbuje coś zrobić na swoim omni-kluczu, najwyraźniej bezskutecznie.

Batarianin wystrzelił jeszcze w jego stronę pocisk Rzezi, który minął go o milimetry, podobnie zresztą do tego, który wypuściła Sasha. Zaledwie jedno uderzenie serca wystarczyło, by Carlos znalazł się i starł z pilnującym wejścia batarianinem; kątem oka widział w pomieszczeniu znajomego turianina, skupiony był jednak za bardzo na własnej walce. Omni-ostrza natychmiast zamigotały, przy czym stojący w miejscu i jedynie celujący w człowieka ochroniarz miał przygotowaną broń, niemal z dziecinną łatwością wbijając je w hamującego jeszcze w miejscu Browna, na dosłownie ułamek sekundy prześlizgując się przez aktywne umocnienie jego pancerza. Zatopione w jego bark ostrze wysunęło się tuż po tym, chociaż batarianin nie omieszkał przy tym przekręcić go odrobinę, wywołując przy tym ostry ból u bądź co bądź mającego swoje lata najemnika. Jego kontratak okazał się przez to niewystarczająco szybki – ochroniarz sparował uderzenie własnym omni, tępo wpatrując się w Browna, zanim niespodziewanie jego tarcze zaiskrzyły, wybuchając i zajmując się pierwszymi płomieniami, które powoli pożerały cienką, energetyczną warstwę ochronną, chcąc dostać się do tkanki żywej. Za nimi Sasha z uśmiechem satysfakcji przyglądała się trwającej walce.

W tym czasie Crassus zajęty był własnymi problemami. Widząc, że batarianin w progu zajęty był strzelaniem do Browna, jak sądził po wcześniejszym tonie głosu, zaszedł od tyłu jego pobratymca i znikąd zaszarżował w kompletnie niespodziewającego się ataku ochroniarza, z impetem uderzając ciało o ciało. Jedna, wolna dłoń zwinnym ruchem podbiła w powietrze pistolet, chwilowo eliminując zagrożenie natychmiastowej śmierci prostytutki, druga zaś aktywowała omni-ostrze, zatapiając je w kompletnie wybitego z rytmu oprycha. Niestety nie trafiło to w szyję, a przebiło niemal na wylot ramię, znajdując ujście między spoiwami pancerza.

Yelena chwiejnym krokiem, gdy tylko oszołomiony ochroniarz ją puścił, cofnęła się za plecy Crassusa, nie chcąc przypadkiem oberwać w tym tańcu ostrzy. Ku jej nieszczęściu zdenerwowany przeciwnik aktywował własną broń, wkładając w następne uderzenie całą swoją siłę a nawet więcej; delikatna, biotyczna strużka zalała sztych, gdy zamaszystym ruchem batarianin przeciął bok Curio, nadwyrężając jego pancerz, ale posyłając także niewielki, biotyczny wybuch kawałek za nim. Yelena krzyknęła krótko, przyjmując na swoje ciało nieochraniane nawet przez tarcze impakt uderzenia. Plącząc się o własne nogi, jej ciało zwaliło się na stolik z wodą, tłukąc zastawę i przewracając mebel.

Chociaż tuż po tym Crassus postarał się zemścić na agresorze, ten przygotowany już na kolejny atak wykonał szybki krok w bok połączony z odchyłem, przez co tylko jego tarcze zadrgały. Jeszcze chybotając się na piętach, jego ręka zaiskrzyła od biotycznych wyładowań, które połączyły się w kulę, która z impetem przeleciała koło jego głowy; widząc nadchodzące zagrożenie i umykając w bok, Curio poczuł kolejny pocisk biotyczny, który chybił celu.

Zdenerwowanie batarian było wręcz widoczne na każdym kroku i w każdym nerwowym ruchu, każdym chybieniu celu. Ta krótka bitka w korytarzu z którego w każdej chwili mogła wychynąć ciekawska hałasu głowa na pewno dawała do myślenia, że jeśli zaraz nie zakończą tego pojedynku, coś złego może się stać.
[h3]DRUŻYNA AMIGO[/h3] Kamer nie było, przynajmniej takich, które by dostrzegło gołe oko; być może faktycznie polegano tutaj jedynie na czynniku fizycznym, zważywszy na raczej delikatną formułę podziemnej działalności... a być może były, ale nikt tego nie wyjawiał, by w odpowiednim momencie szantażować grube ryby świata biznesu obrzydliwymi fotografiami przedstawiającymi dantejskie sceny. Tak czy siak z perspektywy Fulvinii cała trójka była bezpieczna, dopóki ktoś nie zaalarmuje reszty o tym, że są intruzami.

Kobieta stojąca przed drzwiami przyjmowała także delikatne przepychanki i domniemaną relację dwóch turianek z leniwym uśmiechem, parskając tylko głośniej i sugestywnie zerkając na zakuty w metal tyłek Alany. — Więcej dla ciebie — odparła Fulvinii, puszczając oczko i kontynuując luźne opieranie się o ścianę, podczas gdy dziewczyny próbowały przekonać ją do zdradzenia paru sekretów dziejących się na górze. Jej mimika przez ten czas z obojętnej ochroniarki zmieniła się w delikatną urazę, może nawet pokazywaną nad wyraz, jednak istniejącą tam. — Wasz szef przychodząc tutaj powinien nam zaufać. Ale jak chcecie to śmiało, lećcie na górę zobaczyć, że wszystko już jest pewnie załatwione przez chłopaków. O ile pan Tsuga wam pozwoli i nie wścieknie się, że zostawiłyście go samego. Wyjście znacie, ochrona was później tutaj wpuści — rzuciła, wskazując ręką na korytarz, z którego przyszli, a skąd dochodziły delikatne dźwięki muzyki klasycznej. Alana i Fulvinia mogły więc opuścić swoje stanowisko, by wrócić i sprawdzić, co dzieje się na górze... jeśli chciały.

Żadne podejrzane dźwięki nie dochodziły w końcu z gabinetu menadżera obiektu.

W tym czasie Erich obserwował dosyć zestresowanego Angusa, który najwyraźniej sam nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Ze sprawnością początkującego handlowca obiecał swemu klientowi towar, który wedle jego słów został właśnie sprzedany. W oczach turianina pan Tsuga musiał być teraz co najmniej zawiedziony, jeśli nie wściekły – w końcu kilkakrotnie powtarzał, że jeżeli czegoś pożąda, to musi to dostać... nawet jeśli cel był zgoła inny, może nawet bardziej przyziemny. Dlatego też widząc wyciągniętą rękę i propozycję późniejszej współpracy, bez wahania turianin złapał ją w uścisk i zaczął mówić przymilnym tonem, nieświadomy własnego losu: — Ależ oczywiście, zabiorę się za to niezwłocznie panie Tsuga. Obiecuję, że pańska następna wizyta będzie przygotowana z najwyższą jak-k... — ostatnie słowa Angusa zostały przerwane, gdy pociągnięty do przodu wręcz nadział się na przygotowane omni-ostrze Shawa. Przez krótką chwilę szamotał się, z czystym przerażeniem w oczach wpatrując się w Tsugę, gdy ten ciągle trzymał go za ramię, niemal tuląc. Wolną ręką próbował odepchnąć się, być może zatrzymać nieuchronny proces dziejący się w jego ciele, lecz nie udało mu się i po kilku dobrych sekundach jego ciało zwiotczało, a z zaskoczonych oczu zniknęło życie... chociaż emocja została.

Tak jak krew na piersi Ericha.

Zwracając większą uwagę na otoczenie, mężczyzna słyszał zza drzwi trwającą jakąś rozmowę; mógł z tego wywnioskować, że dziewczyny skutecznie zajmowały się ochroniarką i jak na razie nikt nie podejrzewa, że w leżu lwa ktoś śmiałby zaszlachtować jego króla. Mając to więc na uwadze, Shaw mógł w końcu zajrzeć bez obaw w terminal i przeszukać go w poszukiwaniu dodatkowych informacji na temat ich celu, Artura Foxleya.

Zważywszy na profil działalności, wszelkie pliki, jakie znajdowały się w terminalu były podpisywane metaforycznym zadaniem domowym, co znacznie utrudniało przeszukiwanie ich w poszukiwaniu czegoś faktycznie przydatnego. Wybierając pierwszy z brzegu, Erich natrafił na listę aktualnych pracowników burdelu podzielonej na dwie części; pierwsza oznaczona była prostą strzałką jasno sugerującą, gdzie byli oni umiejscowieni. Przy niektórych były komentarze, głównie sugerujące ich jakość świadczenia usług, jednak jedno nazwisko podkreślone było na czerwono i określone słowem obserwować!!!, bez innych wyjaśnień. Pracownicą tą była Yelena Mrosky. Druga część była już znacznie bardziej opisowa, przy czym jednocześnie dla niektórych mogąca być lekko odrażającą. Nie było tam nawet nazwisk, a pseudonimy i przydomki, a także opisy pokroju zwiększyć dawkę, delikatna - ostrzegać klientów, żeby nie przesadzali, negocjować cenę - do jednorazowego użytku, zutylizować i tym podobne.

Kolejne pliki to były raczej zestawienia finansowe oraz raporty z działalności burdelu opisane w taki sposób, aby nie można było nawet między wierszami doszukiwać się machlojek. Dopiero wyskakujące okienko z nową wiadomością nasunęło Shawowi trop na znalezienie tego, czego szukał – konwersacji między Angusem a kimś innym. Znajdując szybko początek rozmowy, najemnik wczytał się nią.
  • Ten nowy młody, co go Sasha przyprowadziła ostatnio jest jeszcze dostępny?
  • Mam chętnego na wypożyczenie asap, może dacie go radę tutaj ściągnąć na jedną sesję?
  • Ktoś też chyba chciał wykupić na stałe, ile dawał?
  • Bo pytają mnie o permanentny zakup.
  • Gówniarz już jest wykupiony.
  • A wypożyczenie???
  • znaczy klientowi wisi w jakim stanie będzie ale chyba twój wolałby gładkie dupki co
  • Tak czy siak jeden problem jest
  • spierdolił nam
  • ale spoko, daleko zajść nie mógł
  • [NOWA]właśnie, złapaliście już tę sukę?
Na tym konwersacja się urwała. Przeszukując jeszcze przez chwilę komputer, Erich natrafił na krótką wiadomość, w której Angus miał spotkać się z kimś z gangu na nowej miejscówce, która została oznaczona na mapie. Być może jedna z kryjówek Latarników, być może coś całkiem innego. Tak czy siak... czas leciał.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 213
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Ulice Omegi

18 mar 2022, o 07:23

Adrenalina to wspaniały, naturalny stymulant, który jest wyrazem ludzkiego uporu. Jej przypływ stłumił ból do niewygodnego wrażenia, które zapewne niebawem stanie się cholernie bolesne. Carlos zignorował zajścia w pokoju, widząc że turianiec walczy z ochroniarzem. Brodaty człowiek więc w pełni skupił się na swojej ofierze. Szczerząc zęby w szerokim uśmiechu i wytrzeszczając oczy, znowu dźgnął batarianina. Pierwszy cios w tułów, w łatwy do trafienia środek masy, przy strzale z pistoletu, albo karabinu, nieopancerzony cel zwykle był powalony. Drugi raz w podstawę czaszki, nawet mimo, że cała rasa nie słynie z wyraźnej linii szczęki i nawet salarianie miewają wydatniejsze podbródki. Oba pchnięcia układały się po ładnym łuku. Jednocześnie usiłował zakryć drugą dłonią usta czterookiego kosmity by stłumić potencjalne krzyki. Widział coś takiego w starym widzie o byłym płatnym zabójcy mszczącym się za śmierć psa. Beznadziejny motyw, ale całkiem zabawna akcja. W prawdziwej walce nic z tego co robił pewnie by nie miało sensu, ale ten cios wydawał się sensowny, zwłaszcza po pchnięciu w brzuch.
- Do środka. - Warknął do Sashy, nie odrywając wzroku od swojej ofiary, tylko gestem głowy wskazując pokój gdzie lada chwila zapewne turianin pozbędzie się drugiego ochroniarza.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Ulice Omegi

18 mar 2022, o 17:04

Erich bez słowa trzymał Anugsa tak długo, aż poczuł jak jego ciało wiotczeje, a ostatni ślad życia ucieknie z jego tęczówek na dobre, pozostawiając jedynie puste, wciąż nieco zaskoczone spojrzenie. Dopiero wtedy opuścił go powoli na ziemię i skierował wzrok w stronę drzwi, nasłuchując; rozmowa między turiankami, a kobietą pilnującą wyjścia trwała jednak w najlepsze i nic nie wskazywało na to, że zabójstwo zostało wykryte. Kiedy upłynęły kolejne sekundy i jasnym się stało, że wciąż ma czas, chwycił ostrożnie ciało kierownika tego przybytku pod ramionami i przeciągnął je za biurko, tak żeby nie było pierwszą rzeczą, którą ktoś stojący w wejściu mógł zobaczyć, po czym zdjął z jego martwego ramienia omni-klucz i usiadł na fotelu. Od razu sięgnął do klawiatury, aktywując monitor i szukając tego na czym im zależało.
Śmierć mężczyzny nie wywarła na nim większego wrażenia. Angus był skorumpowany i zepsuty nie mniej niż goście tego przybytku, stanowiąc jeden z czarniejszych elementów Omegi i będąc zaledwie pojedynczym płatkiem śniegu w zamieci syfu, który ukrywał się w cieniach przestępczej stacji. Nie miał wątpliwości, że jego nagłe odejście niewiele zmieni w ostatecznym rozrachunku. Nie czuł też zbytnio satysfakcji - morderstwo turianina mogło przechylić niemal niezauważalnie szalę tego co złe w stronę tego co dobre, ale nie była to szala, której istota by go interesowała. Dlatego też przesuwał kolejne zdjęcia oraz dane "pracowników" burdelu w krótkich, oszczędnych gestach, ignorując dopiski oraz ich los, ale szukając czegoś co było istotne dla ich misji.
Aż w końcu to znalazł.
Yelena Mrosky. Interesujące. Zatrzymał wzrok na dłużej na zdjęciu dziewczyny oraz krótkim dopisku do jej osoby, nie mogąc zignorować tego, że nosiła to samo nazwisko co ich drugorzędny cel pod postacią Sashy. Siostra? I to najwyraźniej niezbyt zaufana lub stanowiąca element czegoś większego, skoro wymagała uważniejszej obserwacji? Karta przetargowa? Przekrzywił lekko głowę i aktywował przekopiowywanie wszystkiego na własny omni-klucz, nim kontynuował poszukiwania. Te ostatecznie zaprowadziły go do zaznaczonej lokalizacji oraz o wiele bardziej wartościowego odkrycia - ostatniej konwersacji Angusa.
- Więc Foxley wam uciekł... - powiedział cicho w zamyśleniu, opierając się na chwilę wygodniej na fotelu i kierując swoje słowa do martwego turianina, który leżał u jego stóp. Przesuwał przez chwilę wzrokiem po ekranie, próbując obracać w głowie jednocześnie to czego właśnie się dowiedział, to czemu to implikowało oraz to co powinni teraz zrobić, nim w końcu zdecydował się na jedno z nich. Aktywował własne omni, żeby napisać krótką wiadomość do swoich tymczasowych towarzyszek.
Zająłem się Angusem, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu. Spróbujcie zdobyć mi imię tej przed drzwiami, może wykorzystamy ją do ucieczki. Jeżeli spróbuje wejść do środka, zajmijcie się nią po cichu. Wypytajcie o wyjście ewakuacyjne - strzeżone?
Po tym jak wiadomość poleciała w eter, przerzucił swoją uwagę z powrotem na ich właściwy cel. Pochylił się z powrotem do klawiatury, odpowiadając na ostatnią wiadomość zostawioną na terminalu.
  • [*]znaczy klientowi wisi w jakim stanie będzie ale chyba twój wolałby gładkie dupki co
    [*]Tak czy siak jeden problem jest
    [*]spierdolił nam
    [*]ale spoko, daleko zajść nie mógł
    [*]właśnie, złapaliście już tę sukę?
  • "SPIERDOLIŁ WAM"??!
  • Jak??? Z nowej miejscówki?
  • Mam przysłać dodatkowych ludzi?
Gdy tylko przesłał ostatnią wiadomość, w oczekiwaniu na odpowiedź zaczął pobieżnie przeglądać wcześniejszą korespondencję, szukając wzmianki lub wskazówki kogo rozmówca Angusa mógł mieć na myśli pisząc o złapaniu "suki", zanim nieopatrznie zapyta o coś, co turianin powinien wiedzieć. Sprawdził też jego omni-klucz, próbując znaleźć wcześniejszą wiadomość, która tak ucieszyła mężczyznę, gdy siedzieli w lobby jeszcze przed przejściem do gabinetu, i która spowodowała wysłanie batarian na wyższe piętro.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Ulice Omegi

18 mar 2022, o 18:57

Parsknęła cicho. Jeśli wcześniej mogła mieć jakieś wątpliwości odnośnie tego, czy Fulvinia podłapie tę grę i czy kobieta uwierzy w to małe przedstawienia, teraz mogła się ich pozbyć. Wychodziło - chyba - wiarygodnie. Wystarczająco, by uśpić czujność nieznajomej i dowiedzieć się... no, czegokolwiek. Z grubsza. A przynajmniej podbudować grunt na później.
Które to później mogło przybrać bardzo różne kształty.
Ciche piknięcie przykuło jej uwagę. Starając się spojrzeć na otrzymaną wiadomość mniej więcej tak nonszalancko, jak na własne komunikaty reagowali ochroniarze lokalu, musiała całkiem świadomie powstrzymać się od przelotnego skrzywienia. Zająłem się Angusem. Nie mogła wiedzieć, co dokładnie to oznaczało, ale gdyby kazano jej zgadywać - była spora szansa, że odgadłaby prawidłowo.
- To nic osobistego - przytaknęła tymczasem Fulvinii, nie chcąc doprowadzić do nienaturalnego urwania rozmowy. Udając, że otrzymana rozmowa wcale nie była tak istotna, musiała uczestniczyć w wymianie zdań tak samo lekko, jak przedtem. Nie mogła się zastanawiać, bo gdyby zaczęła, sztuczność szybko by ją zdradziła. - To po prostu trochę... - Wzruszyła ramionami, na moment unosząc wzrok znad tekstu wiadomości i uśmiechając się porozumiewawczo. - Paranoja pana Tsugi. Ale może masz rację - rzuciła w kierunku kobiety i westchnęła cicho. - Ostatecznie, szef się przecież nie dowie, czy faktycznie zrobiłyśmy obchód, czy przeplotkowałyśmy cały ten czas, który on spędzał na bardzo poważnych interesach. - Nie mogła przecież powiedzieć, że zmieniła zdanie, bo zaraz mogły być bardziej potrzebne Erikowi.
- Swoją drogą, jak się nazywasz? - spytała lekko, w kolejnej chwili pod wpływem impulsu wyciągając dłoń ku kobiecie i uśmiechając się. - To chyba ten moment, kiedy możemy darować sobie te całe poetyckie pseudonimy. Alana - przedstawiła się bez wahania, pewna, że zdradzenie własnego imienia nie było dla niej żadnym ryzykiem. Tu, na Omedze, nikt jej nie znał. Nic tu nie znaczyła. Tylko w Hierarchii nie była anonimowa - wszędzie indziej byłą po prostu jedną z wielu.
Wyjście ewakuacyjne. Jeszcze o nim chciał usłyszeć Shaw. Luccarius jednak postanowiła nie pytać, bo... Cóż, póki co wychodziła na tę bardziej wścibską i coraz trudniej było jej ocenić, kiedy przegnie. Nie mogła strzelać kolejnymi pozornie niewinnymi pytaniami, to było zbyt ryzykowne. Szczególnie, że były tu we dwie. Zdobycie informacji dla Ericha było istotne - ale tym razem Alana była gotowa oddać inicjatywę Fulvinii. Dla równowagi - i dla zmniejszenia ryzyka, że zostaną zdemaskowane.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Ulice Omegi

20 mar 2022, o 12:06

Przerażenie na twarzy Yeleny, zdziwienie w oczach Sashy. Coś tutaj było nie tak. Nie ulegało to najmniejszym wątpliwościom, że batariańskie rzezimieszki nie były w komitywie z dziewczynami. Odzywki do Sashy, wzięcie prostytutki jako zakładniczki… Zaryzykowałby stwierdzenie, że tych dwóch czteroookich przyszło tutaj nie tyle po Crassusa co właśnie po Yelenę. Ten moment impasu z Sashą i nieznajomym za drzwiami również by na to wskazywała. To była tylko teoria, a i okoliczności niezupełnie pozwalały ją obecnie przetestować. Na to przyjdzie czas jak już położą batarian i Crassus sobie pogada z dziewczynami. Sasha, Yelena. Może to były siostry? W sumie widział pewne podobieństwo…
Nie o dupach a o walce trzeba było teraz myśleć. Utrzymywanie technologicznej siatki maskującej, która dosłownie była w stanie zrobić cię niewidzialnym, wymagała wysokich pokładów energii. Aby zapobiec jakimkolwiek zwarciom wewnętrznych podzespołów lub brakowi energii Kamuflaż działał jedynie przez krótki czas. I ten czas się właśnie kończył, przez co Crassus wręcz nieco panicznie ustawił się na wyjściowej pozycji do ataki i nie czekając ani chwili przeszedł do działania. Choć element zaskoczenia był nadal po jego stronie i omni-ostrze dosięgnęło celu to przez ten cały popęd nie poszło to zgodnie z planem. Batarianin miał się zwinąć na ziemi jak szmaciana lalka, odłączony od tej rzeczywistości na wieki wieków. Skubany wytrzymał. Twarde te czterookie, jakby im ktoś wysadził planetę to pewnie paru by przeżyło. Jak karaluchy z Ziemi. Albo vorche.
Przynajmniej oswobodził Yelenę z uścisku niedoszłego terrorysty. Widząc, że sama prostytutka przesuwa się za niego, Curio również zasłonił ją swoim ciałem. Tak akurat żeby wyrwać cios. Turianin jęknął cicho, zaciskając zęby. Teraz to już jechali na całego. Nie do końca go obchodziło co działo się z drugim napastnikiem. Fakt, że jeszcze nie strzelał do niego oznaczał, że kto inny zaprzątał jego uwagę. Dobrze.
Ruszył więc do kontrofensywy, wyprowadzając kolejne uderzenie w przeciwnika. Wziął za duży zamach i drań zdążył uskoczyć. Już nie tak dobrze. Choć przynajmniej Rzut nie trafił, taki z niego był biotyk. Właśnie, biotyk. Tu też wszyscy posługiwali się biotyką, kurwa jego mać?!
Crassus nie zamierzał kończyć dopóty, dopóki batarianin nie był na ziemi. Ruszył na przeciwnika z wciąż odpalonym omni-ostrzem. Zamierzał wyprowadzić dwa mocne pchnięcia prosto w centrum masy czterookiego. Może to go położy spać na wieki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 122
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: Ulice Omegi

20 mar 2022, o 22:48

Chyba nieco uraziły profesjonalizm ich nowej znajomej, poza tym jednak chyba nie miała ona żadnych podejrzeń względem ich dwójki - i bardzo dobrze. Fulvinia co prawda już się nieco oswoiła w nowej roli, ale oczywiście nie mogła powiedzieć, żeby takie zagrywki to była dla niej druga natura. Może kiedyś, jak wezmą więcej takich akcji? Teraz i tak była pod wrażeniem tego, że tak gładko sprzedały z Alaną swoją fałszywą historię. Oby tylko nie przeszarżowały.

- Paranoja... może tak, ale wiesz, że z raz to się przydało. - skomentowała, sama od razu nie sprawdzając swojego komunikatora, chociaż poczuła delikatne wibracje oznaczające nadchodzącą wiadomość w tym samym czasie, co Alana. Zamiast tego poczekała, aż strażniczka obróci głowę w stronę drugiej Turianki, wtedy dopiero dyskretnie zerkając co takiego napisał Shaw, szybko wracając wzrokiem z powrotem. - Ale tak, nie chciałyśmy was urazić, po prawdzie - to macie to bardzo dobrze zorganizowane, jestem pod wrażeniem. Chociaż zastanawiam się, co by było, gdyby faktycznie ktoś się tutaj wbił na rympał i zaczął napierniczać. Macie jakieś drogi ewakuacyjne ogarnięte, żeby gości takich jak pan Tsuga wyprowadzić w razie problemów? Albo, nie wiem - głupiego pożaru czy coś? -

Kiedy usłyszała natomiast, jak Alana się przedstawia, zachichotała lekko, kręcąc głową.

- Ala, dobrze że Tsuga płaci nam tylko za pilnowanie jego tyłka i nic więcej, bo do wywiadu żadnego to byś się nie nadawała. Zaraz cię poprosi o wymienienie się numerami i spyta, kiedy kończysz zmianę, zobaczysz. - rzuciła w stronę kobiety rozbawionym tonem.
ObrazekObrazek
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Ulice Omegi

21 mar 2022, o 19:58

[h3]Matactwa Fulvinii[/h3]
<60%
0

[h3]Matactwa Alany[/h3]
<75%
14

[h3]Walka CC[/h3]
Batarianin 1 > Crassus > Carlos > Batarianin 2 > Sasha
AKCJA 1
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 2
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 3
Wyświetl wiadomość pozafabularną

PODSUMOWANIE
Wyświetl wiadomość pozafabularną

[h3]Tajny rzut MG[/h3]
Coś > 50% > Inne coś
12

[h3]Runda druga[/h3]
Batarianin 1 > Crassus > Carlos > Sasha AKCJA 1
Wyświetl wiadomość pozafabularną

PODSUMOWANIE
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Ulice Omegi

24 mar 2022, o 19:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[h3]DRUŻYNA TANGO[/h3]

Pokój, w którym rozgrywała się walka, był całkiem dobrze wyciszający wszelkie dźwięki – i gdyby kolejne wyprowadzane ciosy i okrzyki bólu były za zamkniętymi drzwiami, zapewne postronni goście łatwo stwierdziliby, iż jest to po prostu nieco ostrzejsza zabawa. Niestety, jakkolwiek Crassus trzymał pole bitwy i kontrolował je, zmuszając stojącego w środku batarianina do defensywy jego omni-ostrzem, tak Carlos miał z tym większe problemy, kiedy raz po razie w ruch szły bronie, zarówno ze strony pilnującej przejścia, jak i tej atakującej, czyli Sashy.

I tak też walka turianina z batarianinem dosyć szybko się skończyła. Kolejne wymiany ciosów między dwójką szermierzy były szybkie, mające zadać śmiercionośny cios, nie mające nic z gracji widocznej na vidach akcji. Crassus, który zwinnie do tej pory unikał ataków, teraz przeszedł w kontrofensywę, niemal natychmiast wbijając swoje omni-ostrze w ciało ochroniarza, trafiając w łączenia płytek i zanurzając się prosto w jego boku. Przeciwnik jęknął, na sekundę chwiejąc się na nogach, ale nie stracił ze swego animuszu i postanowił oddać gwieździe Fornaxa. Jego ostrze błysnęło błękitnymi iskierkami, kiedy strażnik wziął porządny zamach, przecinając powietrze w miejscu, w którym sekundę temu znajdował się brzuch Curio. Batarianin jednak nie zdążył do końca cofnąć ręki, bowiem wykorzystując okazję, w której ten był odsłonięty, a płytki pancerza nieco bardziej odchylone, Crassus ponownie wbił swoje omni, tym razem z całą turiańską siłą. Gdy je wyjmował, ochroniarz tylko chwiejnie złapał się za ranę, patrząc na przelatującą przez jego palce posokę, zanim upadł niedaleko stóp nieprzytomnej Yeleny. Spoglądając mętnie na jego towarzysza płonącego w przejściu, ostatkiem sił przełączył coś na swoim omni-kluczu, zanim wszystkie pary jego oczu zamknęły się raz a dobrze.

Tymczasem w korytarzu na dobre rozgorzała walka. Oprych, skupiony na Carlosie totalnie nie zdawał sobie na razie sprawy z tego, że przepięcie spowodowane przez Sashę pożerało jego tarcze, zamiast tego unosząc broń i wystrzeliwując pojedynczy pocisk, który delikatnie nadszarpując tarcze Browna, uderzył z takim impetem, że ten bez powietrza w płucach wyłożył się jak długi na korytarzu. Jego warknięcie w stronę Sashy spowodowało właściwie coś całkiem odwrotnego, na co liczył; dziewczyna wystukała komendę na omni-kluczu, dzięki której jej sylwetka zamigotała, stopiona z tłem. W chwili, gdy najemnik wstał, batarianin właśnie brał sążny zamach swym ostrzem, trafiając w miejsce, gdzie ten przed chwilą leżał. Dało to okazję Carlosowi do wyprowadzenia kontrataku, który trafił w okolice barku, nie robiąc mu większej krzywdy. Dopiero wyłonienie się z cienia Sashy i dźgnięcia przez nią w udo wywołały pierwszy grymas bólu.

Tarcze zniknęły, pochłonięte przez ogień, który zaczął trawić jego pancerz i tym samym skupiając uwagę ochroniarza. Batarianin zdążył jeszcze wbić w ramię Carlosa swoje omni i odbić jego kontrę, zanim poświęcił w końcu sekundę na ugaszenie kłopotliwych płomieni. Widząc to, stojący na środku pokoju Crassus zobaczył własną okazję do ataku; aktywując więc omni-ostrze, zaszarżował na wprost, wbijając się w batarianina całym swoim ciężarem, omni-ostrze zatapiając w jego piersi i tuląc się z nim na przeciwległej ścianie. Zdziwione spojrzenie ochroniarza zostało już na zawsze, gdy jego serce przestało bić.

Ledwo kurz bitwy opadł na podłogę, ledwo Sasha zdążyła drgnąć, część drzwi prowadzących do podobnych ich pokoju rozwarła się, ukazując zaciekawione głowy prostytutek i ich partnerów. Widząc gehennę, część pisnęła i zamknęła się w środku, część natomiast zerknęła na przejście do głównej sali, które się rozwarło, ukazując kolejnych ochroniarzy, najwyraźniej zaalarmowanych strzelaniną. Widząc Carlosa i Crassusa, unieśli bronie gotowe do wystrzału.

Do środka! — krzyknęła w międzyczasie Sasha, pozwalając obydwu mężczyznom wejść do pokoju i zamykając za nimi drzwi. Tuż po tym zdalnie je zablokowała, dosłownie kilka sekund przed tym, jak czyjaś pięść i przytłumione krzyki dobiegły ich uszu. Znajdowali się teraz w pokoju z Sashą, martwym ciałem batarianina i nieprzytomną Yeleną, do której młoda dziewczyna natychmiast podbiegła, oglądając rany. — Lena? Lenka, o rany... n-nie wiem kim jesteście, ale Lena potrzebuje pomocy... — wydukała niemal z płaczem. Faktycznie, rana spowodowana przez batarianina, przed którym bohatersko bronił ją Curio, krwawiła. Bez tarcz i pancerza ostrze przecięło miękką, nieprzyzwyczajoną do otrzymywania obrażeń tkankę.

Ktoś zaczął łamać naprędce założone zabezpieczenia; czas ich gonił, a chwilowo jedynym wyjściem, które widzieli mężczyźni, były okna umiejscowione przy suficie, zasłonięte dla prywatności, przez które od biedy mogliby się przecisnąć.


[h3]DRUŻYNA AMIGO[/h3]
Ochroniarka, z którą rozmawiały beztrosko dziewczęta, podczas gdy Erich za drzwiami mordował menadżerów klubu, zerknęła ponownie na turianki, początkowo z lekkim wahaniem, gdy te zapytały ją o imię. — Naomi — powiedziała, spoglądając jeszcze z zaciekawieniem na Alanę, jakby w tym właśnie momencie oceniała ją i to nie pod względem zagrożenia, jakie mogłaby stanowić dla jej szefa i gości. Jakkolwiek ta rozmowa była ciągnięta, powoli szła w kierunku, w którym raczej z początku najemniczki się nie spodziewały.

Na pytanie Fulvinii natomiast spięła się; chociaż za drzwiami miały wyjście ewakuacyjne, takie drążenie tematu nie podobało jej się w żadnym stopniu i podważało autorytet kogoś mającego za zadanie chronić bądź co bądź szychy. Dlatego też patrząc się na turiankę, robiła to w dosyć chłodny, chociaż nadal uprzejmy sposób. — Mamy. Ale serio, skończ kurwa o takie rzeczy pytać, bo jakoś wszyscy wokół nam ufają, tylko nie wy — z tymi słowami pokręciła głową i chyba dla uspokojenia się, skierowała spojrzenie na Alanę, szczególnie po komentarzu jej mniej uprzywilejowanej koleżanki. Otwarcie taksując ją tym razem od stóp do głów, wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się ciepło do Luccarius. — Nie miałabym nic przeciwko. Ba, nawet znam dobre... hmm? — jej próby flirtu przerwane zostały przez kilkusekundowe piknięcie na omni-kluczu, które na jej obliczu wywołało sporą konsternację. Ignorując na razie turianki, podeszła do drzwi, odwracając się do nich chwilo tyłe i uderzyła w nie delikatnie pięścią. — Panie Luccemius? Można wejść?

Były to głośne słowa, które usłyszał bardzo wyraźnie Erich szabrujący informacje z komputera Angusa. Chwilę wcześniej zaś przeglądał terminal i omni-klucz, szukając cokolwiek przydatnego i udając martwego od dobrej minuty turianina w konwersacji z jednym z członków Latarników, kimkolwiek by on nie był. Po skopiowaniu wszystkich informacji na swoje urządzenie i odpisanie zarówno dziewczynom, jak i tajemniczemu nadawcy, Erich mógł zająć się sprawdzaniem ostatnich, lokalnych konwersacji z personelem, które bardzo szybko wyjawiły, dlaczego Angus wcześniej tak się cieszył... i dlaczego wysłał dwójkę pracowników z dołu.
Szefie, Lena nic nie wie
Sasha chyba też nie podejrzewa, bo ma się ponoć zjawić zaraz
Lena poszła z klientem do pokoju
Super
Góra jest full dzisiaj, wysyłam chłopaków z dołu, tutaj i tak nic się nie dzieje
Ogarną Sashę, to zabiorą ją do mnie a potem do szefa
A klient??
Złapała lepszego jakiegoś, skąd znam jego twarz. Jego ochroniarz został przy barze
Chłopcy wiedzą, co z nim zrobić, dzięki za info
Tuż po tym jedna, krótka wiadomość była wysłana do owych batarian z informacją, aby poszli do wskazanego przez barmankę (bo z nią rozmawiał Angus) pokoju, z adnotacją, by w miarę możliwości nie poniewierali klienta Yeleny. Nie było więcej notatek, ani ważniejszych wiadomości dotyczących tego, co takiego przeskrobały Sasha czy Yelena. Ponadto Shaw zauważył pewną zbieżność - rozmowy toczone były maksymalnie dzień w tył, jakby turianin dopiero co dołączył do nich... albo usuwał starsze czaty.

W tym samym momencie coś na terminalu piknęło: kolejna wiadomość, tym razem od tajemniczego współpracownika.
"SPIERDOLIŁ WAM"??!
Jak??? Z nowej miejscówki?
Mam przysłać dodatkowych ludzi?
z nowej, a z której kurwa???
ty się lepiej zajmij kurwa swoim biznesem a nie wysyłasz swoich, jakbyśmy mieli ich za mało
co z sashą, macie ją?
W momencie, w którym dotarła ostatnia wiadomość pytająca o Sashę, na omni-klucz Angusa dotarła wiadomość, a właściwie automatycznie wysłany alert pt. UWAGA! PROBLEMY Z KLIENTEM!... z dołączoną udostępnioną lokalizacją wysyłającego to jednego z batarian, których wcześniej wysłał Angus. Lokalizacją tą był jeden z pokoi dla gości. Na menadżerskie omni natychmiast napłynęło sześć nowych powiadomień od ochrony, która będąc najbliżej odnogi, ruszyła tam oraz kolejne, bezpośrednie pytania do turianina o to, czy mają iść pomóc. Szybko także dostał update, w którym poinformowano go o ciele jednego z trepów w korytarzu i zablokowanych drzwiach. Kolejne, bezpośrednie prośby napływały do Angusa, w których pracownicy pytali, co powiedzieć klientom, którzy widzieli ciało, którzy słyszeli strzały. Od menadżera oczekiwano natychmiastowej reakcji.

A w dodatku do jego drzwi zapukała ochroniarka do tej pory wesoło gawędząca z koleżankami z zespołu Ericha, prawdopodobnie w tej samej sprawie, co reszta.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Ulice Omegi

25 mar 2022, o 18:35

Uśmiechnęła się lekko. Zdobyła imię i to był główny powód jej radości, ale, oczywiście, nadal utrzymywała maskę. Nie była specjalnie zainteresowana panią ochroniarz, ale udawanie, że jest, szło jej zaskakująco dobrze. Nie miała wątpliwości, że gdyby widzieli to jej kabaliści, do końca życia nie opędziłaby się od komentarzy - historia z jej działalności w burdelu wracałaby jako ulubiona anegdota jej chłopców. Wyobrażając to sobie, przez jedną, krótką chwilę miała nawet szaloną myśl, by samej im to wszystko opowiedzieć, ale... Nie. Bez przesady. Nie mogła. Nie opowie.
Nie dane jej było jednak sprawdzić, jak dalej potoczyłyby się te komiczne gierki w flirtowanie, bo ewidentnie zaczęły przeginać - a potem znowu ten cholerny omni-klucz ochrony. Zerkając na Fulvinię, gdy tylko Naomi zbliżyła się do drzwi, chwilowo odwracając do nich plecami, Alana uruchomiła własny omni-klucz i wklepała jedno słowo, posyłając je do Ericha.

Naomi

Nie wątpiła, że Shaw zrozumie. W końcu sam pytał, nie? Wyłączając omni-klucz natychmiast po wysłaniu wiadomości, Alana odetchnęła cicho i podeszła bliżej dziewczyny.
- Wszystko w porządku? - zapytała jakby faktycznie zaniepokojona, jednocześnie marszcząc się lekko. - Nie mamy informacji od pana Tsugi, ale... - zawahała się, jakby nie pewna, czy może dołączyć do zawołań kierowanych przez Naomi, czy jednak nie powinna przeszkadzać w spotkaniu swojego szefa.
Przelotnie obejrzała się przez ramię, spoglądając na Fulvinię porozumiewawczo. Nie pracowały dotąd razem, Luccarius nie wątpiła jednak, że tym razem się zrozumieją. Sytuacja była dosyć oczywista - słodkie słówka się skończyły. Nie mogły wiedzieć, co działo się w środku pomieszczenia, ale skoro Naomi ni z tego, ni z owego postanowiła przeszkodzić swojemu mocodawcy, musiało to być coś istotnego. A coś istotnego dla niej - dla nich było zapewne pierwszym z wielu utrudnień. W efekcie plan był raczej prosty - kobietę należało zapewne spacyfikować. Może nie tu, przed drzwiami, gdzie mimo wszystko mogłyby zostać zauważone - ale gdyby we trójkę wcisnąć się do gabinetu, dołączyć do Ericha i tam załatwić temat...
Niezależnie, czy ktokolwiek odkrzyknąłby do nich z pokoju, czy musiałyby się dostać do niego z własnej inicjatywy - Alana za dosyć oczywiste uznała, że to Fulvinia powinna zająć się ewentualnym mniej lub bardziej permanentnym obezwładnieniem Naomi. Walka nie była Luccarius obca, tym niemniej w potyczkach tego typu - w miejscach publicznych, gdzie ważne było pozostanie w ukryciu - Adratus mogła mieć trochę więcej doświadczenia. Może. Chyba. Alana nie była pewna. Wiedziała jednak, że ona sama zawsze wchodzi z buta, jeśli już musi, i życia przeciwników nie mają wtedy znaczenia. Podobnie jak hałas. Musząc ratować swych pobratymców z pierwszej linii frontu, Luccarius nie oglądała się za siebie. Parła do potrzebujących, likwidując każdego, kto stanął jej na drodze. Teraz... Teraz to nie do końca taka sytuacja. Jeszcze nie.
- Panie Tsuga? - zawołała wreszcie, jakby po namyśle, licząc na to że odwróci w ten sposób uwagę Naomi i da Fulvinii okazję do ewentualnego ataku od tyłu na niczego nie świadomą kobietę. Zawołanie mogło dać też pretekst Erichowi, by to on odezwał się zamiast oczekiwanego turianina. - Wszystko w porządku?
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Ulice Omegi

26 mar 2022, o 15:08

Mgła wojny (ang. fog of war) obecna była nawet w tak drobnej potyczce jak ta, w której Curio brał teraz udział. Walczących może i było jedynie pięcioro ale chaos walki był wszechobecny. Do tego stopnia, że Crassus skupiony na swoim przeciwniku nawet nie zarejestrował momentu w którym Yelena padła ofiarą zagubionego ciosu, padając ranna na ziemię. Dla Curio było to pewną porażką, starał się w końcu osłonić Lenę. Jednakże póki przeciwnicy wciąż walczyli, nawet jakby się Crassus zorientował, to ranna musiała zejść na dalszy plan. Pierwsza zasada ratownictwa pola walki mówiła, że ratownik musi zapewnić swoje własne bezpieczeństwo. To zaś nie było możliwe z obydwoma batariańskimi napastnikami.
Unikając feralnego dla Yeleny ciosu, turianin wręcz naturalnie wyłapał moment w którym czterooki się mu wystawił. Zbyt szeroki cios, jego momentum pchnęło batarianina o krok za daleko. Wysiłek biomechaniczny, którego od Curio wymagał cios był dużo mniejszy niż unik dla batarianina. I o to chodziło. Crassus od razu zaatakował silnym pchnięciem w bok napastnika. Omni-ostrze głęboko zatopiło się w ciele mężczyzny, prawdopodobnie siejąc spustoszenie w jego organach wewnętrznych. Cóż, trzeba było nie napadać na Mister Fornax 2186.
Dopiero kiedy przeciwnik padł na ziemię, Curio mógł rozejrzeć się nieco po pomieszczeniu i oszacować sytuację. Przyjaciel poległego prowadził wymianę ognia z dwójką nieproszonych gości, w tym Sashą. Przeżycie kobiety było sprawą nijako kluczową dla powodzenia ich zadania, więc musiał działać. Kątem oka jeszcze zerknął za siebie… I dostrzegł leżącą Yelenę. W ryj volusa! Poczuł to nieznośne ukłucie w żołądku. Zawiódł. Misja, tutaj jeszcze nic nie było przesądzone. Wzrok turianina pomknął na ostatniego przeciwnika. Zajęty dwójką czterooki z pewnością nie spodziewał się szarży w plecy. I to właśnie zrobił Curio. Turiańskie nogi pchnęły Crassusa do przodu, nabierając maksimum prędkości jaką mógł na tak krótkim dystansie. Chwilę później wpadł na przeciwnika, jego omni-ostrze wystrzeliło do przodu aby wbić się w plecy czterookiego, w okolicach kręgosłupa. Curio dopchnął ostrze do samego końca, aż jego pięść prawie dotykała wrogiego naplecznika. Pchnięty batarianin wylądował na ziemi a Crassus na nim, klęcząc na plecach martwego. Przytrzymując ciało swoim kolanem wyszarpał ostrze i spojrzał na resztę. Tak akuratnie aby zauważyć posiłki dalej w korytarzu.
Na szczęście Sasha krzyknęła dokładnie to co sam zamierzał. Turianin więc zerwał się na równe nogi, z ulgą przyjmując pojawienie się Carlosa. Dobrze, przynajmniej nie był już sam. Niemniej jednak sytuacja nie była najlepsza. Byli zamknięci z dwójką kobiet w sypialni, odcięci przez posiłki przeciwnika. Curio szybko rozejrzał się po pomieszczeniu, na moment przystając na oknie. Mogliby uciec ale… No właśnie. Sasha, to był ich cel. A kobieta nie wyglądała na chętną do zostawienia Yeleny. I dlaczego Curio miał ją zostawić? Ostatecznie okazało się, że Lena nie stała za tym atakiem. Ba, została w nim ranna. Niby mógł teraz użyć tą okazję i zaszantażować Sashę, oferując pomoc Yelenie w zamian za informację o młodym Foxleyu ale… Ale to nie było w stylu Crassusa by szastać życiem niewinnej osoby, nawet prostytutki. Musiał więc działać.
Ruszył szybkim krokiem do rannej i jej siostry, przy okazji gasząc swoje omni-ostrze. Po drodze wskazał wolną ręką na drzwi.
- Carlos, pilnuj drzwi. Ej, ty. - odezwał się do samej Sashy, jak już dotarł do dwójki kobiet. - Odsuń się. Obstawiaj też drzwi, widziałem, że coś tam potrafisz.
Położył jedną dłoń na ramieniu kobiety i lekką odsunął ją na bok, aby dodać wagi swoim słowom. Na razie nie zamierzał ujawniać się ze swoim celem ani tym, że zna Sashę. Jeszcze nie. Póki co klęknął przy rannej, od razu wyciągając tubkę medi-żelu z ładownicy pancerza. Montując ją do dyspensera dokładniej przyjrzał się ranie. Cięcie było dosyć głębokie, nieosłonięta pancerzem tkanka z łatwością uległa ostrzu tnącym na poziomie niemalże molekularnym. Yelena na pewno będzie potrzebowała operacji.
- Będzie potrzebna tutaj fachowa pomoc. Jestem w stanie kupić nam czas medi-żelem. - ogłosił, chcąc nieco uspokoić jej siostrę i pochylił się nad raną, aby dokładnie rozprowadzić medi-żel. Powinno to zatamować krwawienie i nieco uśmierzyć ból.
Po wszystkim wyprostował się nad ranną, wciąż klęcząc na jednym kolanie. Uruchomił szybko omni-klucz i wystukał szybką wiadomość skierowaną do trójki tworzącej drugą ekipę infiltracyjną.
Zrobiło się ultra gorąco. Mamy S. Ale jesteśmy odcięci z jej ranną siostrą w jednym z pokoi na głównym piętrze. Szukamy drogi ewakuacji ale wsparcie może być wymagane.
Po tym jak wysłał wiadomość, Curio powoli podniósł się na równe nogi. Teraz miał okazję aby użyć omni-żelu na swój nieco uszkodzony pancerz, co też uczynił niezwłocznie. Robił to rękoma, więc nic nie stało na przeszkodzie aby zadać kilka pytań.
- Ej, jak się nazywasz? Mamy szansę stąd jakoś zjebać? Na przykład przez te okno? Nie martw się, wyciągniemy Yelenę. - skoro i tak już jej pomógł to Crassus liczył na wdzięczność Sashy. Widać biznes z gangusami nie szedł po jej myśli.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Ulice Omegi

27 mar 2022, o 15:26

Wiadomości Angusa oraz podtrzymywana rozmowa na komunikatorze rzuciły nieco światła na kilka z tajemnic, ale stworzyły również kolejne pytania. Wyglądało na to, że Sasha wypadła z łask Latarników, stając się albo podejrzaną, albo winną czegoś o co ją oskarżali. Biorąc pod uwagę, że Garfield wspomniał im, że była zamieszana w uprowadzenie młodego Foxleya, a teraz ten najwyraźniej uciekł ze szponów gangu, powiązanie tworzyło się samo. Erich zastukał palcami w zamyśleniu o blat biurka, błądząc spojrzeniem po krótkiej konwersacji, nim przeniósł wzrok z powrotem na aktywny komunikator.
Nagły alert, który pojawił się na monitorze, zmienił nieco jego plany.
Względnie spokojna, bezpieczna atmosfera w mgnieniu oka obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy na jego omni-klucz zaczęły spływać wiadomości. Elementy układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsce tylko po to, by gwałtownie nią zatrząść pod wpływem nieoczekiwanego alarmu. Shaw przesuwał spojrzeniem po kolejnych komunikatach, szybko domyślając się co było źródłem kłopotów - szczególnie, gdy chwilę później pojawiła się wiadomość od Crassusa, stanowiąc dodatkowe spojrzenie na problemy, które wyniknęły na górze. Kiedy zza drzwi dobiegło niepewne pytanie Naomi, dorzucając do chaosu, bez słowa sięgnął do klawiatury.
Do Curio pisze:Spróbuję wam to ułatwić.
Nie odrywając wzroku od monitora, obrócił lekko twarz w stronę drzwi.
- Tak, wszystko w porządku. Angus jest w trakcie rozmowy - rzucił udając lekko poirytowany ton, ale wiedząc że ta wymówka nie starczy na zbyt długo. Okienko korzystania z dobrodziejstw pana Luccemiusa szybko się kurczyło, ale wciąż mieli możliwości. Otworzył nową wiadomość komunikatora turianina i rzucając krótko spojrzeniem na spływające pytania ochrony, zaczął szybko pisać odpowiedź.
Do ochrony pisze:Bezpieczeństwo gości jest PRIORYTETEM! Twoim zadaniem jest natychmiastowa ewakuacja klientów FRONTOWYM wyjściem, reszta zajmie się powstrzymaniem zagrożenia! Nie angażuj się w wymianę ognia!
Bez ceregieli zaznaczył "wyślij do wszystkich" i rozesłał ten komunikat do każdego ochroniarza, po czym wybrał jednego z losowych pracowników z góry, który pytali go o ciało, przesyłając mu lub jej jeszcze inną wiadomość:
Do losowego pracownika pisze:Ciałem i ewakuacją zajmie się ochrona! NATYCHMIAST URUCHOM ALARM PRZECIWPOŻAROWY!
Chaos. Najlepsze narzędzie do zacierania śladów i ucieczek. Ścigając się z piaskiem przesypującym się w metaforycznej klepsydrze przełączył okienko na aktywny chat, odsuwając jednocześnie fotel i podnosząc się na nogi.
Chat pisze:
z nowej, a z której kurwa???
ty się lepiej zajmij kurwa swoim biznesem a nie wysyłasz swoich, jakbyśmy mieli ich za mało
co z sashą, macie ją?
Nie, ale wiemy gdzie jest
Widziano ją w klinice w Gozu
Myślisz że pomogła temu młodemu??
Ostatnie pytanie wstukał pospiesznie, wcisnął WYŚLIJ i nie czekając bezczynnie na odpowiedź, rozejrzał się za jakimś ręcznikiem, chustą lub chociażby marynarką Angusa, żeby powierzchownie wytrzeć tyle ile zdołał z niebieskiej krwi, która zdobiła w kilku miejscach jego napierśnik oraz rękawicę, a następnie ją również rzucić za biurko. Dopiero wtedy przeszukał ostatni z kontaktów na omni menedżera klubu, próbując odnaleźć na nim imię podesłane mu przez Alanę i wysłać do niej ostatnią wiadomość, jeżeli ją znalazł:
Do Naomi pisze:Mamy małe kłopoty na górze. OSOBIŚCIE wyprowadź pana Tsugę i jego ochronę wyjściem ewakuacyjnym, i upewnij się, że nic im się nie stanie! Muszę ogarnąć to zamieszanie. Jak wrócisz, upewnij się, że nikt nie będzie mi przeszkadzał!!
Jak tylko komunikat poleciał w eter, rzucił ostatni raz na chata z nieznaną osobą, po czym zablokował komputer, obrócił fotel Angusa tyłem do drzwi (żeby chociaż stworzyć pozory tego, że może ktoś na nim siedzi, jakby wiadomość nie zadziałała i kobieta pilnująca wejścia poczuła się w obowiązku zajrzeć do środka) i ruszył do wyjścia.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 122
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: Ulice Omegi

27 mar 2022, o 22:57

Alana, jak się okazało, była lepszą aktorką z nich dwu - albo uderzała w lepsze tony, gdyż jej próba podpytania delikatnie o wyjścia ewakuacyjne spotkała się z podejrzliwością i urazą na tle kompetencji i profesjonalizmu całego przybytku. Cóż, trudno - nie była żadnym specjalnym agentem, ale prostą najemniczką i pilotką. Aktorstwo to dziedzina Ishy, ta to by pewnie tutaj sobie owinęła wokół palca pół przybytku. Szkoda, że nie było jej pod ręką akurat wtedy, kiedy by się przydała. Musiały sobie zatem radzić same z Alaną, która spróbowała załagodzić sytuację, ale na tym etapie Fulvinia trochę nie wierzyła, że może się to udać. Dlatego sama przysunęła się bliżej, w pogotowiu mając gotowe omni-ostrze. Sytuacja była znowu na ostrzu noża i tylko od Naomi zależało, czy będą musiały ją błyskawicznie i definitywnie eskalować, czy może uda im się wrócić do kruchego status quo, kupując czas Erichowi.

Na wszelki wypadek, kiedy tylko ochroniarka przysunęła się do drzwi, Fulvinia cicho postąpiła do przodu, utrzymując się za plecami kobiety, dając jej okazję do skupienia się bardziej na Alanie i tym, co tamta mówiła. Obserwowała rozwój sytuacji, czekając czy tamta wejdzie do środka, czy zostanie na zewnątrz. Jeżeli kupi blef, to Fulvinia wycofa się odrobinę, ale obserwować będzie czy tamta nie kombinuje czegoś z omni-kluczem podejrzanego. Jeżeli go nie kupi... cóż, wtedy Fulvinia planowała wejść za nią pierwsza do pomieszczenia i natychmiast, jak tylko zniknie z oczu potencjalnych kamer - chwycić od tyłu ochroniarkę, blokując jej głowę i podrzynając gardło omni-ostrzem - zależało jej przede wszystkim na szybkim zneutralizowaniu strun głosowych, nawet jeśli kobieta będzie się dłużej wykrwawiać... cóż, postara się zaraz, by nie cierpiała długo. Wydawała się sympatyczna.
ObrazekObrazek
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 213
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Ulice Omegi

28 mar 2022, o 06:45

Gdyby kurewka umarła to by był faktycznie problem. Ale głównie przez wpływ tego na jej siostrę. Ciężej by było ją kontrolować. Ale ranna to coś zupełnie innego...
- Ta... - Mruknął Carlos, wyjmując swój omni-żel. W końcu był ranny, adrenalinka odpływała i to zaczynało boleć jak cholera. Kobietami niech zajmie się wygadany Crassus.
Walka była intensywna i chaotyczna. Szczerze mówiąc czegoś takiego się spodziewał, nawet jeśli myślał o widach akcji. Stojąc przy drzwiach ze spluwą w gotowości i aplikując medi-żel na rozwalone ramię, odtwarzał w myślach walkę. Strzał wstrząsowy wydawał się być niezłą sztuczką, którą będzie musiał kiedyś spróbować. Może dać czas na ucieczkę, albo kontratak. Do tego chyba będzie trzeba zainwestować w moda do omni-ostrza. Coś z większym kopem. Ten nożyk co ma domyślnie to kurwa jak nożyk do masła. Można się nim najwyżej po jajach podrapać. Spojrzał w kierunku turianina i kobiet. Chociaż na nieopancerzonych celach robi spore obrażenia. W sumie tarcze też były słabe pod koniec, więc i tarcze można by kupić nowe. Cholera, ten biznes jest drogi.
- Jeśli postawicie ją jakoś na nogi to możemy spieprzać tamtym okienkiem. - Zauważył, skinieniem wskazując pod sufit. No i znowu miał przypływ fatalistycznego heroizmu. Wyobraził sobie siebie osłaniającego ich ucieczkę, tylko po to by dać się złapać, być przesłuchiwanym, torturowanym i śmiać się im w mordy, kiedy ci się wkurwiają, bo Brown to uparty dupek, który i tak nic nie wie.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Ulice Omegi

28 mar 2022, o 13:41

[h3]Erich bawi się w menadżera[/h3]
coś>33%>inne coś>66%>trzecie coś
0

[h3]Naomi sus[/h3]
>50%
1

[h3]Tajny rzut bo mogę[/h3]
A>33>B>66>C
2
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Ulice Omegi

31 mar 2022, o 15:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]DRUŻYNA AMIGO[/h3] Zabawa w menadżera klubu nocnego z nielegalną nawet na standardy Omegi działalnością wymagała stalowych nerwów i multitaskingu. Kolejne wiadomości napływały, gdy alarm wzniecony przez dwójkę panów u góry roznosił się między personelem zaniepokojonym bezpieczeństwem klientów. Mając jednak jako takie rozeznanie w sytuacji ze strony Crassusa, Erich był w stanie zacząć rozsyłać kolejne wiadomości.

Pierw w ruch poszła ewakuacja. Tuż po wysłaniu informacji o tym do dosłownie każdego pracownika, nadeszły kolejne komunikaty, w których ochrona zaczęła zdawać sprawozdania o przejmowaniu kolejnych klientów na dole i wysyłaniu ich przez kolejne wyjścia ewakuacyjne, których okazuje się, że było więcej, niż tylko to przy ich miejscu. Ponadto ewakuację rozpoczęto także na górnym piętrze, pilnując przy tym, aby nie było za dużo chaosu. Na razie wszystko szło gładko, szczególnie, gdy jeden z pracowników po upewnieniu się, że chodzi mu o cały budynek, potwierdził jego rozkaz alarmu przeciwpożarowego. Niedługo po tym wszędzie zaczęły wyć alarmy, światło zamigotało i uruchomiły się awaryjne systemy gaszenia pożaru... wszędzie, nawet w gabinecie Angusa.

Wysyłając wiadomość do nieznanego zbira informującego na bieżąco o sytuacji w samym sercu gangu, w jednej z szuflad turianina Erichowi udało się znaleźć chusteczki, dzięki którym zmył krew z napierśnika, jednocześnie czując spływającą z niego wodę ze spryskiwaczy, które wychynęły z sufitu. Przekładając ciało menadżera klubu na fotel, widział kolejne krople ciemno-niebieskiej krwi mieszające się na wilgotnej podłodze i znaczące kolejne ślady zbrodni. Gotowy do drogi, zerkając ostatni raz na komunikator turianina, zobaczył kolejny napływ wiadomości.
Nie, ale wiemy gdzie jest
Widziano ją w klinice w Gozu
Myślisz że pomogła temu młodemu??
[NOWA]wysyłam tam ludzi
prawdopodobnie
i tak jest na tyle tępa, że nie ogarnęła, że wiemy o niej
chuj z tym
weźcie ogarnijcie jej siostrzyczkę przy okazji
Naomi w tym czasie, wcześniej na jego zdanie potwierdzając jedynie, że poczeka w takim razie, odesłała również potwierdzenie, dobijając się ponownie, tym razem bezpośrednio do pana Tsugi, wspominając o gotowości do ewakuacji. Zanim jednak Shaw otworzył drzwi, miał okazję usłyszeć i zobaczyć raporty z ewakuacji.

Chciał chaosu, a więc go dostał. Początkowo wyprowadzanie klientów frontowym wyjściem działało efektywnie, jednak szybko część zakapiorów, uzbrojona, po alkoholu, gdy tylko przerwano im igraszki, zaczęła się buntować. Ktoś odstrzelił jedną z pracownic, a jeszcze inna dwójka widząc zablokowane przez inne osoby przejście, zaczęła się strzelać, a pozostali na chama zaczęli przepychać się do wyjścia. Ba, ochrona zaczęła prosić o wsparcie – kolegów z dołu, jak i możliwego nadesłania najemników Latarników.

W tym czasie dziewczęta za drzwiami miały okazję zobaczyć, jak Naomi podchodzi do drzwi i puka do nich, dopytując czy wszystko w porządku. Stojąc w strategicznym miejscu, były gotowe na reakcję, gdyby ochroniarka chciała wejść do środka. Odezwanie się Ericha początkowo nie wywołało w niej żadnych emocji, ale po sekundzie namysłu odsunęła się, zerkając ciągle na klucz. — Proszę wołać w razie czego! — odparła tylko, spoglądając na Alanę udającą zatroskaną. — To nic poważnego — odparła, jednak wyraźne spięcie na jej twarzy i pewna gotowość do działania sugerowały coś całkiem innego.

Kolejne piknięcie zaalarmowało ją bardziej. Zniecierpliwiona, rozglądając się wokół, postąpiła krok do przodu, wyraźnie nie wiedząc, co ma zrobić. Zanim jednak zrobiła coś głupiego, do uszu turianek dotarł wizg sygnalizujący alarm przeciwpożarowy, po którym zaraz z sufitu wychynęły czujniki i woda, która spłynęła po ich ramionach. Z głównej hali odezwały się pierwsze podniesione głosy klientów, prawdopodobnie tak samo zdezorientowanych, jak Alana i Fulvinia... nie mniej jednak, jak Naomi.

Wtedy też kolejny sygnał w jej komunikatorze chyba coś rozjaśnił w zmąconej głowie, bo kobieta zerknęła na swoje nowe koleżanki całkiem poważnie mówiąc: — Pan Angus rozkazał odeskortować was wyjściem ewakuacyjnym — tuż po tym ponownie zastukała głośniej w drzwi, krzycząc do Ericha: — Panie Tsuga, mam za zadanie pana ewakuować! Im szybciej, tym lepiej dla nas!

Drzwi tuż po tym rozsunęły się, ukazując w przejściu Ericha, a za nim – odwrócony fotel, na którym siedział Angus. Naomi instynktownie zerknęła za ramię mężczyzny, ale najwyraźniej nie zauważyła nic niepokojącego, tylko skinęła Tsudze głową i podeszła do drzwi ewakuacyjnych, odblokowując je i osłaniając przód z wyciągniętym już karabinem. Ich oczom ukazała się klatka schodowa oświetlona awaryjnymi ledami – wskazując im zaś schody w górę, ruszyła nimi. Gdzieś z tyłu słychać było hałas, ale nie przejmując się nim, trójka szybkim krokiem weszła na górę po pokonaniu nieskończonej wręcz ilości schodów. Przechodząc przez drzwi, znaleźli się na zewnątrz – w bocznej alejce, między dwoma wysokimi budynkami, z lewej strony mając ślepy zaułek, z prawej przejście zakręcające w prawo. Naomi poprowadziła ich tamtędy, podczas gdy przez uchylone okna wychodzące najwyraźniej do pokoi, a także z przodu budynku, dobiegały kolejne krzyki i strzały. [h3]DRUŻYNA TANGO[/h3] Za drzwiami słychać było kolejne krzyki, w tym te wygrażające ich małej grupce. Ktoś, zapewne kolejny ochroniarz ciągle dobijał się do panelu, starając się go odblokować po małej akcji Sashy; ta zaś aktualnie była zbyt zaaferowana swoją siostrą, która wedle wprawnego oka Crassusa przyzwyczajonego do obserwacji ran potrzebowała opieki medycznej. Bez tarcz, które przyjęłyby na siebie większość impaktu, a już szczególnie bez pancerza, kobieta w lekkich ciuszkach miała na brzuchu potężną szramę, z której gęsta, czerwona krew barwiła powoli podłogę wokół niej.

D-dziękuję — rzuciła jedynie, odsuwając się i posłusznie stając przy przeciwnej stronie framugi do Carlosa, ciągle przy tym zerkając na Yelenę, którą zajął się Curio. Wykorzystując własny medi-żel, zdołał zasklepić jej ranę i prawdopodobnie ulżyć, gdyby nie była nieprzytomna, ale dla kogoś nieprzyzwyczajonego do walki musiał to być spory cios. Wysyłając zaś pytanie do Ericha i dziewczyn, szybko dostał od tego pierwszego odpowiedź o nadchodzącej pomocy.

Podczas gdy obaj aplikowali żele, dziewczyna postanowiła odpowiedzieć na zadane pytania. —Sasha. Te okna przeważnie są zablokowane, ale można je chyba wybić, tylko będzie za dużo szkła. Wy sobie poradzicie, ale Lenę jeszcze bardziej poranimy w ten sposób — powiedziała. Jak na zawołanie, głośny dźwięk wydarł się ze ścian, alarmując zgromadzonych wokół o pożarze i uruchamiając ukryte w suficie czujniki automatycznie rozpryskujące po całym pokoju wodę. Farbowane włosy dziewczyny i potargana fryzura Carlosa natychmiast przylepiły im się do twarzy, zaś wszystkie krwawe ślady poczęły rozmywać się po napierśnikach i podłodze.

Jak na zawołanie krzyki na zewnątrz nasiliły się, jednak nie były kierowane do nich, a raczej do czegoś, co działo się za drzwiami. Wśród wycia alarmu kilka słów zostało wyłapanych przez ekipę – coś o uspokojeniu się, o rozkazach... zaś w końcu przytłumiony wystrzał i po chwili kolejny. System obchodzący zamek zatrzymał się w miejscu, a okna przy suficie samoistnie odblokowały się i uchyliły, by zapobiec zadymieniu lokalu. — Albo można je po prostu otworzyć — dorzuciła wyraźnie zdziwiona chaosem, który zaczął się za jej plecami dziać. Nie wyglądała, jakby cokolwiek podejrzewała; być może w jej oczach Crassus i Carlos byli kolejnymi klientami zaplątanymi niechcący w wewnętrzne porachunki.

Nie tracąc więc czasu, czwórka zaczęła się wygrzebywać, najpierw uchylając na oścież okna, które mądrze zasłaniały całkowicie widok na jakąś brudną, boczną uliczkę. Jeden po drugim, wspomagając się i delikatnie przenosząc ranną Lenę, wyszli. Przed sobą mieli zastawioną kontenerami boczną ulicę, która zakręcała gdzieś na lewo. Na prawo znajdowało się znajome już im wyjście i kręcące się parę osób, głównie wkurzonych klientów, którzy darli się do pojedynczych jednostek ochrony.

[h3]WSZYSCY HEHE[/h3]
Gdy Erich, Alana i Fulvinia zakręcili z eskortującą ich Naomi za prawy róg, ich oczom ukazała się interesująca scena. Przy jednym z otwartych na oścież okien prowadzących do burdelu stał właśnie Carlos i Crassus, niosący jakąś ranną, nieprzytomną kobietę i stojący obok znajomej, niebieskowłosej postaci, którą ich trójka widziała jeszcze podczas odprawy u Foxleya. Nieco inaczej widzieli to panowie, którzy ledwo wygrzebując wszystkich z wyjącego alarmami domu towarzyskiego, zobaczyli od swojej lewej strony wyłaniającą się trójkę ich towarzyszy idących za uzbrojoną kobietą, która na ich i Sashy widok natychmiast zatrzymała się i uniosła karabin do ramienia.

Stać i nie ruszać się! — krzyknęła ostrzegawczo, zatrzymując pana Tsugę i jego ochroniarki za sobą, celując zaś prosto w Sashę. Na szybko przeklikała coś na swoim omni-kluczu, najpierw krzycząc jeszcze do uciekinierów z górnej części: — Albo idziesz ze mną po dobroci Sasha, albo zacznę strzelać — mówiąc to, przesunęła lufę w stronę nieprzytomnej Leny. Następnie odwracając się lekko do Ericha, rzuciła także do niego: — Spokojnie panie Tsuga, za chwilę zażegnamy kryzys.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Ulice Omegi

3 kwie 2022, o 09:06

Nie musiała nawet udawać nieprzekonanej słowami Naomi, po prostu tak się czuła. To nic poważnego. W duchu zaśmiała się gorzko. Oczywiście, że to coś poważnego. Nie miała wątpliwości, że alarm przeciwpożarowy i chaos, jaki nagle zapanował w lokalu, to sprawka Ericha. Jasne, nie miała na to potwierdzenia, ale była niemal pewna, że nic się nie pali, a ewakuacja ma na celu tylko i wyłącznie załatwienie im... spokoju? Nie, o spokoju to akurat na pewno nie mogło być mowy. Tym niemniej chodziło o ułatwienie im zadania. Jeśli ochrona zajmie się wymyślonym alarmem i ewakuacją, może nie zdążą zorientować się, kto tu naprawdę jest wrogiem.
Pan Angus rozkazał odeskortować was wyjściem ewakuacyjnym.
Pokiwała głową, nie pozwalając sobie na żadną inną reakcję. Skoro się stąd zbierali, to zespół na górze albo załatwił już, co miał do załatwienia - albo wszystko trafił szlag. Niezależnie od powodu, znaleźli się w niezłym gównie, z którego teraz dobrze byłoby się wydostać przy jak najmniejszej liczbie ofiar... Lub nie. Szczerze mówiąc, z każdą chwilą sytuacja coraz bardziej przypominała standardową pracę w terenie Alany. Alarmy, chaos - i jednostki, o których bezpieczeństwo należało zadbać. W takiej sytuacji ofiary były wliczone w koszty.
Gdy Shaw do nich dołączył, skinęła mu głową nieznacznie. Nie wierzyła, że Naomi kupiła te wszystkie kłamstwa, które Erich prawdopodobnie rozesłał do ochrony jako Angus - nie było innego wyjaśnienia tego wszystkiego, co się tu działo, a przynajmniej żadne inne wyjaśnienie nie wydawało się prawdopodobne - ale jasnym było, że nie zamierzała narzekać. Łatwowierność kobiety była im w tym momencie bardzo na rękę.
Podążając za Naomi drogą ewakuacyjną, trzymała się blisko Ericha. Nie wiedziała, w jakiej sytuacji znajdą się po opuszczeniu budynku, być może jednak lepiej będzie być wtedy uzbrojonym. Biorąc pod uwagę, że wciąż to na jej plecach wisiała snajperka Shawa - której wciąż nie mogła mu jeszcze oddać, nie niszcząc przy tym ich maskarady - chciała przynajmniej dać mężczyźnie możliwość szybkiego odzyskania własnej broni, gdyby zrobiło się gorąco.
I oczywiście, że się zrobiło, choć nie w aż takiej skali, by nie mogli sobie z nią poradzić. Przynajmniej na razie.
Gdy po opuszczeniu budynku natknęli się na resztę grupy, na widok której Naomi zareagowała raczej nerwowo, Alana odetchnęła bezgłośnie. Nie chciała zabijać dziewczyny - ta tylko wykonywała swoją pracę - tym niemniej jeśli będzie trzeba, nie zawahałaby się.
- Sorry, mała - mruknęła w tej samej chwili, w której w dwóch krokach zbliżyła się do zwróconej do nich plecami Naomi i uderzyła ją u nasady głowy, tuż ponad pancerzem. W idealnej sytuacji dziewczyna padłaby bez przytomności - ale żywa - dając im wystarczająco czasu, by mogli się stąd zawinąć. W klubie i tak nic już na nich nie czekało, wiedzieli, że Foxleya tam nie ma. Gdyby jednak się nie udało - Luccarius obezwładniłaby dziewczynę bardziej permanentnie. Ostatecznie priorytetem było wydostanie się stąd bez uporczywego ogona - i bez groźby bycia odstrzelonym. Jeśli musiałaby w tym celu poświęcić kobietę poznaną ledwie kilka chwil temu - zrobiłaby to.
Musieli sobie otworzyć drogę ucieczki. Tylko to było istotne. Na większe plany i dyskusje przyjdzie czas później.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 3 kwie 2022, o 13:08 przez Alana Luccarius, łącznie zmieniany 1 raz.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Ulice Omegi

3 kwie 2022, o 12:50

Chaos zadziałał zdecydowanie lepiej niż się spodziewał.
Już gdy otwierał drzwi i wychodził z pokoju Angusa, słyszał narastającą powoli wrzawę z odległych pomieszczeń. Cichy pomruk niezadowolenia, dezorientacji, strachu, złości... wszystkich emocji, które towarzyszyły zarówno uwięzionym pracownikom, jak i podpitym klientom oraz zaniepokojonym szychom, których własne bezpieczeństwo nagle zaczęło brać górę nad konwenansami. Kiedy Naomi zerknęła nad jego ramieniem, zachował kamienną twarz, ale mięśnie jego ręki napięły się w oczekiwaniu, gdy palce przesunęły się dyskretnie na aktywator omni-ostrza. Chwila napięcia jednak minęła i gdy kobieta podjęła decyzję, połykając przynętę, rozluźnił się nieznacznie i skinął oszczędnie głową na jej słowa, nie kłopocząc się już z dalszym podtrzymywaniem szarady skoro zaczynali zmierzać do wyjścia.
W milczeniu ruszył za ich nową przewodniczką, a gdy ta była odwrócona tyłem, podłapał spojrzenie Alany i bez słowa wzruszył lekko ramionami w niemym "zadziałało, prawda?". Przesunął dłonią po włosach, zaczesując mokre kosmyki z oczu na tył głowy, rzucił krótkim spojrzeniem po korytarzu prowadzącym do sali, w której wcześniej siedzieli, a następnie dołączył do pozostałych. Nie miał pojęcia czy grupa u góry poradzi sobie bez nich ani w jakim problemie się znaleźli, ale to było wszystko co mogli dla nich zrobić w tej chwili. Każde z nich miało swoje zadanie, a oni spełnili swoje.
Kiedy weszli w przejście ewakuacyjne i zaczęli piąć się po schodach, okrzyki i raban z dołu zaczął ginąć za ich plecami na rzecz przytłumionych krzyków z góry. Liczba pobocznych ofiar, która towarzyszyła temu chaosowi, była przykrą ale spodziewaną konsekwencją, na którą Erich był gotowy, a także która niejako działała na ich korzyść. Jeżeli Crassusowi rzeczywiście udało się przejąć Sashę, to być może pozostałym Latarnikom zajmie trochę czasu nim zorientują się w zabitych ciałach pozostałych pracownic i upewnią się, że kobiety nie ma wśród nich. Jeśli dodać do tego również wysłanie zbirów z głównej placówki na fałszywy pościg do Gozo, to może kupi im to wystarczająco wiele czasu i zmniejszy potencjalną ilość wrogów, gdy dotrą na miejsce...
Kiedy wyszli na zewnątrz i niespodziewanie stanęli naprzeciwko drugiej grupy, zorientował się, że wybył myślami nieco zbyt daleko.
Eskorta Naomi była zabezpieczeniem na wypadek, gdyby okazało się, że wyjście ewakuacyjne jest zablokowane lub pilnowane przez innych ochroniarzy, przed którymi musieliby się tłumaczyć, bo ostatecznie nie uzyskali tej informacji. Teraz okazało się jednak, że napotkali przez to inny problem - niefortunny zbieg okoliczności oraz zgranie w czasie z drużyną Curio, Browna, Sashy... i najwyraźniej rannej Yeleny, która została wciągnięta gdzieś w tą całą imprezę. Kiedy ochroniarka podniosła karabin, prześlizgnął się spojrzeniem po drugiej grupie, oceniając ich szanse, a następnie spojrzał na Alanę, którą wyszła z inicjatywą i skinął bez słowa głową.
Samemu również ruszył do przodu, oceniając że dyplomatyczne rozwiązanie nie wchodziło w grę. Naomi widziała zbyt dużo i mogła przekreślić czas, który zyskali, nie mówiąc już o zabiciu siostry Sashy - która sama w sobie była Erichowi obojętna, ale stanowiła element nieodłączony od współpracy drugiej pracownicy Latarników. A domyślał się, że będą jej potrzebowali, przynajmniej na tyle długo, aż znajdą lub wywabią młodego Foxleya.
Jeżeli turiance udało się ogłuszyć Naomi, zamierzał w pierwszej kolejności przyklęknąć przy leżącej i sprawdzić jej omni-klucz, żeby zweryfikować czy jej wcześniejsza akcja była wysłaniem jakiejś wiadomości do reszty gangu, czy aktywacją programu bojowego. Jeżeli natomiast kobieta uchroniła się przed utratą przytomności, w grę miało ponownie wejść omni-ostrze.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Centrum Omegi”