Za centrum uważa się jeden z górnych poziomów stacji, na którym znajdują się nie tylko budynki mieszkalne, ale i stacje dokowania dla statków, Targ Omegi czy osławiony już klub "Zaświaty".

Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Stacje dokowania

23 sie 2022, o 19:46

Chociaż sytuacja zdawała się nieco uspokoić, Curio nie kupował tego. Sam fakt, że zrobiło się gęsto i gorąco mówił sam za siebie. Coś tu nie grało i w prawdzie Crassus nie mógł stwierdzić co dokładnie, to był pewien, że Garfield ma jakieś własne plany. Jeśli miały one nadejść po dostarczeniu Artura oraz Sashy do ich pracodawcy i wypłacie kredytów - proszę bardzo. Turianinowi nic do tego. Jednak jeśli miałoby to stanąć na drodze do wypełnienia powierzonego im zadania to Curio miał małe “ale” co do tego. Napędzane efektem “ale.” Póki co skinął głową Andy’emu i reszcie, opuszczając lufę Żmii prosto na ziemię. Nie schował jej jednak, o nie. Wolał mieć swoją broń w pogotowiu, tak na zaś.
Po drodze przysłuchiwał się drobnej wymianie zdań między Fulvinią i Erichem. Doskonale rozumiał obydwoje, podzielał nawet zdanie Adratus w kwestii Mrosky. Jednakże Shaw miał rację, tu nie chodziło o dodatkowe kilka tysięcy na koncie a o reputację, która w ich fachu była cholernie istotna. W momencie gdy mieli w rękach Sashę i poinformowali resztę o tym fakcie, było już za późno. Okienko w której mogliby bawić się w dobroczyńców zamknęło się. Czy był z tego faktu szczęśliwy? Nie za specjalnie. Ale nie mógł się tym też zadręczać. Praca to praca. Słowa Ericha nawet podbudowały go nieco. Nie płacili im za bycie głosem moralności. Oni byli jedynie kurierami.
- Pomijając wszystko, co mówił Erich. - odezwał się cicho do Fulvinii, zrównując się z turianką. - W tym miejscu i w tej robocie, szczególnie w tej robocie, trzeba mieć twardą dupę. A przynajmniej wyglądać jakby się taką miało.
Niestety, w tym fachu trzeba było być twardym i uważnym. Bardzo uważnym. Napięcie, które wciąż wisiało w powietrzu w końcu musiało znaleźć swe ujście. Chyba nikt w drużynie się nie łudził, że Garfield nie podejmie tematu po raz drugi. Knujący już tak mają. Tym razem jednak poszli o krok dalej.
Widząc gest Andy’ego, Curio momentalnie docisnął kolbę karabinu do swojego ramienia, unosząc jej lufę na najbliższego członka ekipy Garfielda. Palec wskazując delikatnie oparł się na języku mechanizmu spustowego, gotowy pociągnąć go w każdej chwili. Wzrok Crassusa tylko na moment spadł na Andy’ego i dwójkę młodych w trakcie gdy wysłuchiwał argumentów i propozycji Garfielda. Pokręcił lekko głową.
Erich uderzył w sam punkt, jednak turianin nieco obawiał się Mrosky. Ta mogła namawiać młodego Foxleya aby przystał na ich propozycję już teraz, z wiadomych przyczyn. To zaś skończyłoby się krwawą jatką. Dla przeciwników Crassusa, rzecz jasna.
- Artur, posłuchaj Ericha. Nic nam do tego co zrobicie staremu po tym, jak pieniążki znajdą się na naszych kontach. Nie moja sprawa, droga wolna. Bądź jednak świadom, że jeśli będziemy musieli zrobić to po trupach tych tu, tak zrobimy. Bez urazy, Garfield. To nic osobistego, to po prostu biznes.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Stacje dokowania

25 sie 2022, o 09:28

A więc znowu chodziło o pieniądze. Spoglądając na Garfielda, który okazał się być kimś innym niż tylko przydupasem Foxleya seniora, nie była nawet specjalnie zaskoczona. Na Omedze takie rzeczy to przecież chleb powszedni. Pracownicy zdradzają pracodawców, albo w ogóle tak naprawdę nie są pracownikami. Pracodawcy wykorzystują pracowników, balansując na granicy zatrudnienia a niewolnictwa. To naprawdę nie było nic nowego.
Gdy pseudodetektyw powiedział swoje, Alana skrzywiła się przelotnie. Podobnie jak pozostali członkowie jej grupy, nie poczuwała się do decydowania tu za kogokolwiek. Czy raczej - chodziło po prostu o to, że ich cel był bardzo prosty. Dostarczyć Arthura i młodą do seniora, odebrać należną zapłatę, a potem - potem niech się dzieje co chce. Arthur może się dogadać z Garfieldem albo sprzedać go ojcu, wszystko jedno. W chwili, w której na ich konta wpadną oczekiwane środki, robota będzie zakończona i Alana z pewnością nie będzie się wtedy oglądać przez ramię.
Na słowa Ericha skinęła głową, przy czym skinięcie to było też w zasadzie zgodą na słowa wszystkich pozostałych.
- Tylko decyduj szybko. Nie mamy całego dnia - dorzuciła swoje trzy grosze, świadoma, że wychodzi w tej chwili na najmniej sympatyczną. Nie widziała jednak powodu, dla którego miałaby odgrywać dobrą ciocię - w kontekście argumentów pozostali powiedzieli już wszystko co można, by potencjalnie wpłynąć na Arthura. Nie wiedziała, co więcej miałaby powiedzieć. W tej chwili dla Luccarius najistotniejsze było to, by chłopak nie dumał tu trzy lata - zwyczajnie nie miała na to czasu i chęci. Raczej nikt nie miał.
Znów pozwoliła, by biotyka zatańczyła wokół niej. Nie zamierzała rwać się do walki, ale też nie zamierzała czekać potulnie, aż to oponenci zaczną masakrować ich pierwsi. Chciała być gotowa, po prostu. Podstawowa zasada brzmiała, by nigdy nie ufać obcym - a już z pewnością nie tym, którzy nie byli tymi, za których się podawali. Spoglądała więc uważnie na Garfielda i jego obstawę, strzygąc jednak uchem w kierunku Arthura. Cokolwiek zadecyduje, ona będzie gotowa.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Stacje dokowania

25 sie 2022, o 19:07

[h3]Skłonność Garfielda do walki[/h3]
30% szans
0
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Stacje dokowania

27 sie 2022, o 19:02

Stojąc na niewielkim placyku, grupa mogła przewrotny sposób odetchnąć z ulgą; dało radę raz dwa przeskoczyć za prowizoryczną osłonę – tam stała ławka, kawałek dalej kontenery ze śmieciami mogły posłużyć za kryjówkę... minusem był tylko fakt możliwego przelewu krwi, który mógłby się skończyć źle, zapewne dla Garfielda i jego grupy, ale patrząc na stan niektórych członków grupy uderzeniowej Foxleyów, coś złego ponownie mogłoby stać się także im.

Na razie jednak wszyscy stali w pustej przestrzeni z broniami gotowymi do strzałów, spięci do granic możliwości. Między dwoma oddziałami stała zaś przeklęta para, Artur i Sasha, skonsternowani i wyraźnie wahający się... a przynajmniej ten pierwszy. Sasha najwyraźniej była oportunistką. Ściskając ramię juniora, wpatrywała się intensywnie, jakby chcąc samej wywrzeć na nim wpływ. Wiadomym tutaj było, iż jest to jej przepustka, dzięki której nie dość, że ona mogłaby wieść bezpieczne życie, to i jej ukochana siostra zostałaby wykaraskana z tej bądź co bądź patowej sytuacji w jakiejś podrzędnej klinice. Artur zaś wahał się, jakby myśl o pozbyciu się ojca była jednocześnie przerażająca i kusząca.

Zerknąwszy na całą piątkę i szukając w nich wsparcia, a być może i podjęcia za niego decyzji, Foxley nie znalazł tam niczego oprócz chciwości i zimnego profesjonalizmu. Być może nie miał do czynienia z najemnikami, a być może w porównaniu do Latarników oni wszyscy jawili się bardziej jako rycerze – prawda była przy tym gorzka – musiał sam podjąć decyzję. Być może nawet pierwszy raz w swoim życiu, zważywszy na smycz rodzica?

Wszyscy tutaj jesteśmy dla biznesu, nie? Ale mają młody troch-khę racji. To twój wybór. Święty spokój albo sumienie — rzucił jeszcze swoje trzy grosze Garfield, stukając niespokojnie palcem o bok pistoletu, gotów przenieść go na spust. Przeniół zaraz spojrzenie na Carlosa, odpowiadając mu ze wzruszeniem ramionami. — Yelena jest małym zapewnieniem. Czy Artur daje jebanie o siostrzyczki, kh-kh, to gówno mnie obchodzi.

Dobra. Zrobimy to. Ale pod jednym warunkiem. Mnie nie będzie przy tym. Jak już ojciec wypłaci moim wybawcom honorarium, a wy... zajmiecie się swoimi sprawami, mnie tam nie ma byćmina Artura, gdy niespodziewanie wypalił to zdanie, była ciągle niepewna. Nawet odrobinę zbladł, ale starał się wyglądać na pewnego siebie. Z drugiej strony, Sasha wyraźnie się uśmiechnęła, nie kryjąc wyrazu ulgi.

Ha! Serce czarne jak ojczulek. No nic, to kwestia khe-khe, was — wskazał Garfield na grupę. — Dostaniecie kasę od Foxleya i spierdalać mi w podskokach z klubu. A jak słówko pis-kh-nie któreś z was, to za oprychami z Omegi nikt nie zapłacze. A i nie polecam wyciągać broni w środku. Te długie spluwy nie nadają się na barowe przepychanki, nie?

Z tymi słowami Andy gwizdnął i pozostałe oprychy opuściły broń na znak względnego pokoju. Także młodzi nieco się rozluźnili, chociaż po juniorze ciągle było widać bitwę myśli. Podobną twarz miał przez całą drogę, w którą ruszyli już w zgodzie – przez ulice Omegi, prosto do tego samego klubu, w którym grupa uderzeniowa po raz pierwszy się spotkała.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacje dokowania

5 lis 2022, o 17:43

Omega przyjęła Wraitha w swoje objęcia niczym dawno nieodwiedzana przyjaciółka. Doki pękały w szwach od ilości okrętów, które zdecydowały się odwiedzić stację, ale dla znanej fregaty znalazło się miejsce w jednym z przestronnych hangarów. Ilość statków, które otaczały krwawy klejnot kryminalnej części galaktyki przypominała jednak rój owadów albo tętniące życiem mrowisko -wyglądało na to, że w ostatnich godzinach Omega stała się bardzo popularną miejscówką, co nie wydawało się tak dziwne biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia. Okręt Hawkins został jednak przepuszczony bez większych problemów, a gdy wylądowali w doku i kobieta opuściła wnętrze statku, powitało ją znajome, ciężkie i suche powietrze oraz widok charakterystycznej plątaniny rur, która pokrywała większość tutejszych ścian oraz powierzchni nieużytkowej. Ogromne wentylatory na suficie hangaru obracały się powoli, z trudem filtrując opary pracujących silników, zapach smaru i stali oraz woń resztek chemicznych wypalonego paliwa.
Kirył nie zadawał żadnych pytań, gdy znalazła go na korytarzu w kwaterach mieszkalnych, gdzie rozmawiał o czymś z Q. Nie było już po nim widać poruszenia, które dostrzegła u niego w mesie, bo szok musiał minąć w czasie, gdy ona siedziała w swojej kajucie i rozmawiała z Redem, ale w jego spojrzeniu tkwił cień zamyślenia, które nie znikało gdy z nią rozmawiał lub żegnał się z bosmanem. Informację o spotkaniu z rudowłosym przyjął bez protestów i gdy lądowali na Omedze, czekał na nią przed śluzą prowadzącą do wyjścia. Pod rozpiętą kurtką od razu dostrzegła, że wziął ze sobą karabin, ale w ostatnich czasach mało kto wychodził na pokład stacji bez jakiegoś uzbrojenia.
- Jak wielkiego zagrożenia się spodziewamy? - zapytał dopiero, gdy schodzili z pokładu. Zamyślenie z jego tęczówek odsunęło się na bok, gdy żołnierskie przeszkolenie wzięło górę, a wraz z nim pojawiła się uważność, w chwili w której postawili stopę poza bezpiecznymi ścianami okrętu. Omega mogła być znajomą enklawą, ale daleka była od pełnego bezpieczeństwa, które oferował tunel Przekaźnika lub towarzystwo kilkudziesięciu członków załogi.
Red czekał na nich nieopodal wejścia do doku, siedząc na ciężkich, stalowych skrzyniach, które zawierały bóg wie co i paląc w ciszy papierosa. Na ich widok strzepnął popiół na ziemię, pstryknął wypalonym fajkiem gdzieś w bok i wstał na nogi.
- Transport z Omegi oraz osobiste powitanie? Rozczulacie mnie - rzucił w ramach przywitania, ruszając w ich stronę.
- Hej, pani kapitan? Patrz co kot przyciągnął z rynsztoka. - Na ustach Rosjanina pojawił się cień uśmiechu, a Stadtford wydał z siebie oszczędne parsknięcie, nim odwrócił się ku Hawkins. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza i wyciągnął znajomo wyglądający datapad, podając go jej bez ociągania.
- Jaki jest plan?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacje dokowania

7 lis 2022, o 20:01

Dostrzegając Omegę za wizjerem statku, po raz pierwszy od przeczytania natłoku wiadomości z Mindoiru odetchnęła nieco. Stacja wciąż była taka sama, jak wcześniej - migotała pomarańczowym blaskiem na tle otulającego ją jak kocyk kosmosu. Przygotowując się do wyjścia, zatrzymała się na chwilę, gdy podchodzili do lądowania, by rzucić okiem na widok po drugiej stronie - ot, jakby po to, by upewnić się, że stacja nadal tam stoi.
Przypięła do swojego paska generator tarcz, oraz kaburę ze Szponem, którego dawno nie wyciągała z głębi swoich szafek z ekwipunkiem. Przez chwilę zastanawiała się nad ubraniem się w pancerz, ale zrezygnowała z wielu powodów. Omega była jej domem, wiedziała, w których miejscach stacji mogła czuć się swobodnie, a do których lepiej nie zaglądać bez ochronnej warstwy ceramiki na sobie. Jeśli dysk, który miał jej do przekazania Stadtford, był upstrzony ładunkami wybuchowymi lub wirusem, pancerz czy nie, otwierając go i tak nie miała zbyt wielkich szans na przetrwanie. A na koniec - jeśli miałaby popłynąć na falach paranoi tak daleko, by nawet w miejscu, które znała od podszewki, opancerzać się od czubka głowy do samych butów, to ukrócenie jej żywota byłoby na tym etapie okazem łaski.
- Idziemy otwierać tajemniczą paczuszkę od tajemniczego wielbiciela, która może, ale nie musi pierdolnąć nam w twarz - odrzuciła na pytanie Kiryła. Mężczyźnie należało się wyjaśnienie co do tego, w co się wpakował. - Ale jeśli nie pierdolnie to nie dość, że będziemy mieli nowe zlecenie, to jeszcze się napijemy w barze przed wylotem.
Wciągnęła do nozdrzy znajomy, lekko przydymiony zapach korytarzy stacji kosmicznej. Omega nigdy nie była tak sterylna, jak Cytadela - coś, za co Hawkins osobiście ją uwielbiała. Narzuciła na siebie kurtkę, której skórzana powierzchnia na plecach została przetarta przez ząb czasu i uwolniła długie włosy, które pod nią ugrzęzły. Wychodząc, uśmiechnęła się lekko do Stadtforda, nie cofając się jednak, ani nie wpuszczając go na statek.
- Mamy randkę z twoim Kestrelem - odrzekła obojętnie, nie sięgając jeszcze po dany jej datapad. - I mam nadzieję, że przysłał nam czekoladki.
Westchnęła lekko, gdy wyszli z doków. Napawała się znajomym miejscem, które, o dziwo, objęła szalona impreza. Idąc w znajomym kierunku, rozglądała się wokół, chłonąc nowe widoki, symbole wymalowane na twarzy i uradowanych ludzi, skaczących z butelkami w dłoniach. Wieści o Mindoirze zdecydowanie do nich dotarły.
- Widzę, że SST zadomowiło się na Omedze - zagadnęła, zerkając na Reda, który oglądał wszystko na bieżąco w tym właśnie otoczeniu. - Co możesz mi powiedzieć o kontakcie, który dał ci ten datapad?
Skierowała się do miejsca, w którym mogła zerknąć na datapad w świętym spokoju - własnego mieszkania, jakie czekało na nią zawsze na Omedze.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacje dokowania

8 lis 2022, o 13:55

sekretne sekrety
<30
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacje dokowania

8 lis 2022, o 18:16

Potrzeba było specjalnego rodzaju człowieka lub wyjątkowego zabezpieczenia, by podróżując uliczkami Omegi móc czuć się swobodnie. Bycie lokalnym mieszkańcem, który posiada znajomość dzielnic oraz niuansów terytorialnych, którymi rządziły się upstrzone hydrauliką alejki stacji, było jednym z nich. Posiadanie za sobą siły pirackiej korwety oraz znanej, wzbudzającej szacunek załogi, było drugim. Hawk natomiast miała obydwie te rzeczy. Idąc niespiesznym krokiem znajomymi korytarzami prowadzącymi z doków do Dystryku Kima, podążała śladem, którym kroczyła już wielokrotnie. Wiedziała, które z mijanych, wciśniętych w ścianę, oświetlonych neonowymi szyldami przybytków są warte uwagi, a które oferują tylko puste obietnice, fałszywe zapewnienia i wadliwy sprzęt; wiedziała w których knajpach można oczekiwać, że barman nie rozcieńcza za bardzo alkoholu wodą oraz w których lepiej nie zamawiać jedzenia, bo kucharzowi nie robi różnicy czy w kotle utopi się szczur, czy nie; tak samo jak wiedziała, w których alejkach, przypominających wąskie korytarze techniczne okrętu, zbita żarówka oraz powstała przez nią plama ciemności nie oznacza przypadkowej awarii niekonserwowanego oświetlenia, a omni-ostrze czekające na czyjeś żebra oraz garść kredytów.
- Ah. Mogłaś zacząć od tego ostatniego. - Kirył uśmiechnął oszczędnie, nie naciskając, ale kiedy Red wyciągnął w jej stronę datapad, zerknął przelotnie w stronę urządzenia, a potem dyskretnie ułożył wygodniej karabin pod ramieniem i niby nic przesunął się o krok, odsuwając nieco od mężczyzny. Rudowłosy spojrzał na Wraitha za jej plecami, potem na datapad w swojej dłoni i wzruszył ramionami, chowając go z powrotem do kieszeni i ruszając za kobietą.
To miejsce było jej domem. Ale wyglądało jednak na to, że zmiany, które rozeszły się falami po galaktyce, dotknęły także i samą Omegę. Ulice były pełne ludzi, którzy świętowali niespodziewane pojawienie się nowego gracza w galaktycznych rozgrywkach - kogoś kto wreszcie pokazał obecnym władcom i przeciwnikom wolnego świata gdzie ich miejsce, zaburzając trwający od zawsze stan rzeczy. Alkohol i inne używki stanowiły nieodłączny element świętowania, ale teraz, po raz pierwszy od bardzo dawna, towarzysząca im zabawa wyszła poza ściany obskurnych barów, nocnych klubów oraz prywatnych zaciszy. Idąc Centralnym Dystryktem ich wzrok co chwilę padał na ludzi upojonych obecną chwilą, czy to siedzących na stalowych schodach między poziomami stacji i ściskających częściowo wypite butelki, czy też tych którzy wciąż stali na nogach, śpiewając i śmiejąc się. Gdzieś w jednym z przejść między Dystryktami mignął im zamalowany mural, na którym ktoś czerwonymi literami wymalował litery SST, a nad innym placem powoli przepływała barka z długimi, zielonymi kontenerami na których ktoś wypisał "JEBAĆ RADĘ, KONIEC OPRESて" - tworząc niedokończony symbol twórczej ekspresji, brutalnie przerwanej przez zbytni entuzjazm nieuwzględniający ilość posiadanej farby lub prędkość poruszającej się barki.
- Jak widać. Ci co się bawią nie zastanawiają się nad tym co to oznacza. Wystarczy im, że pojawił się ktoś, kto z hukiem przypierdolił Radzie i zaburzył stary porządek. Akcja z Cytadelą i tym całym hakerem przetarła szlak, burząc iluzję ich nietykalności, ale to co zrobiło SST... Exile podpalił zasłony w domu Rady, myśląc że wywoła pożar, ale to Rosenkov rozjebała ściany granatem. - Stadtford wsunął dłonie do kieszeni, idąc po jej lewej stronie, podczas gdy Kirył szedł po prawej. Jego wzrok przesuwał się po ludziach na ulicy z niezbyt dobrze maskowaną ironią. - Ale pewnie świętowaliby nawet, gdyby okazało się, że cała galaktyka się zapada, jeżeli oznaczałoby to, że Mgławica Węża rozpadnie się pierwsza.
Musieli nieco odbić z obranej ścieżki, gdy na ich drogę zatoczyło się dwóch batarian, jeden podtrzymujący drugiego. Ostra, śmierdząca woń alkoholu, która wydobywała się z trzymanej przez jednego z nich wspólnej butelki wyraźnie sugerowała wybór trunku do świętowania. Kirył odepchnął ich zdecydowanym ruchem ramienia, gdy ich nadejście zaczęło grozić kolizją, spychając gdzieś na pobliską ścianę; nawet bełkotliwe wyzwiska, którymi ich obrzucili, wydawały się jakoś tak mniej przekonujące niż kiedyś, jakby niewiele mogło popsuć obecne nastroje.
- Ciężko jednak o jakieś konkrety. Za wcześnie na to - kontynuował Red. - Z tego co słyszałem, to tylko Krwawa Horda na razie przemrukiwała, że są gotowi wesprzeć Rosenkov i że to właśnie ta pora żeby rozjebać Radę, ale w końcu to Krwawa Horda. Oni nie potrzebują zbyt wielkiej motywacji. Reszta z tych, którzy mają jakiekolwiek znaczenie, jeszcze milczy, ale prędzej czy później pewnie coś zacznie się klarować.
Gdy weszli do jednej z wielu wind prowadzących na inne poziomy oraz do innych Dystryktów, mężczyzna wzruszył ramionami i oparł się plecami o zakratowaną ściankę. Całość przypominała klasyczną windę towarową, którą ktoś obił w kilku miejscach stalowymi blachami, żeby nadać jej jakąś formę struktury, w innych pozostawiając wąskie kraty przez które widać było jeden z głównych szybów stacji. Przez pustą przestrzeń przemykały mniejsze promy oraz barki transportowe, a całość oświetlały tysiące lamp oraz neonowych szyldów rozłożonych na niezliczonych piętrach.
- Daagar? Jest w porządku - odparł na pytanie o swój kontakt. Winda ruszyła ze zgrzytem w dół, powoli opuszczając Centralny Dystrykt. - Jak na kroganina. Prowadzi Cegłówkę w Kimie - dodał. Hawkins kojarzyła to miejsce, chociaż mgliście; The Brick, bo tak brzmiała jego nazwa znajdująca się na charakterystycznym, zrobionym z wyklepanego kawałka blachy szyldzie, był jednym z barów położonych nieco z dala od głównej drogi. Tym z gatunku w którym można było dostać tani alkohol, pasywnego raka płuc od ilości papierosowego dymu i nebulańskiej mgiełki, a także święty spokój. - Od lat podrzuca mi różne plotki lub kieruje do mnie ludzi jak przypadkiem usłyszy, że potrzebują rąk do pracy, a ja w zamian odpalam mu trochę kasy. Kilka dni temu dał mi cynk, że ktoś szukał załogi Wraitha lub miejsc w których często bywamy, aż w końcu trafił do niego. Dostał tysiaka na wstępie i obietnicę kolejnych pięciu, jeżeli przekaże datapad komuś od nas - zakończył, drapiąc się po policzku. - Ale mówił, że nie znał gościa, który mu go dał. Turianin, brązowe tatuaże. Chuj wie czy zwykły posłaniec, czy Kestrel we własnej osobie. Jak Daagar nas wystawia, to trudno - odstrzelimy mu pysk, a ja znajdę sobie innego barmana. Ale póki co mu pasowały interesy ze mną.
- A co właściwie oznacza? - odezwał się niespodziewanie Kirył, odrywając wzrok od świateł Omegi widocznych między kratami. Przez twarz Stadtforda przemknęło powątpiewanie i brak zrozumienia.
- Co?
- SST. Dla nas. - Rosjanin przeniósł spojrzenie na Hawk, próbując podłapać jej własne. Najwyraźniej myślami wciąż był na początku ich konwersacji. - Dla Wraitha.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacje dokowania

25 lis 2022, o 16:25

Omega, choć zupełnie zmienna i nieobliczalna, posiadała swoje cykle. Ramy, w których zawsze pozostawało wnętrze stacji, nieważne co działoby się poza jej obszarem - tam, w innych systemach, w których życie tak odbiegało od tego toczącego się tutaj. Choć gdy pierwszy raz znalazła się w Terminusie, nie rozumiała tej chaotycznej pętli, w której chwała nowego watażki była związana z jego upadkiem węzłem tak mocnym, jak ten łączący samo życie i śmierć. Ale teraz rozumiała. Nigdy nie była dobra w posługiwaniu się słowem i gdyby zapytał ją ktoś, w jaki sposób to wszystko działa, pewnie nie znalazłaby odpowiednich zdań, by móc to ocenić. Ale czuła wszystko - pod skórą, jak intuicja, której granice powoli przesuwała w różne strony jej paranoja. Rozumiała, kiedy coś było normalne, nawet w swej przewidywalności, a kiedy należało się tym niepokoić.
Teraz, na razie, SST było niewiadomą. Mogli zmienić świat za sto lat, kiedy ona już dawno rozmyje się wraz z kosmicznym pyłem. Mogli upaść za miesiąc. Choć stacja była inna, przepełniona nowymi oznaczeniami i świętowaniem, Hawkins nadal dostrzegała w niej znajome, cztery kąty.
Daagar nie odstawał od tego, co było jej znane. Jak każdy sojusznik zawarty w podrzędnym barze, był nieprzewidywalny jak sama stacja, która zrodziła jego interes. Mógł im pomóc, a mógł też uznać, że sześć tysięcy kredytów to odpowiednia cena za złamanie jego dobrej passy w kontaktach z Wraithem.
Tak czy siak, rzucali kostką.
Z zamyślenia wyrwało ją pytanie, zadane gdy winda zbliżała się do piętra, na którym mieli wysiąść. Wyjrzała za kratkę, na pobłyskujące za nią światła stacji, czując w powietrzu już znajomy zapach zbliżającego się domu. Jej mieszkanie było położone na uboczu - w miejscu, w którym choć na pewno odnajdą ślady celebracji, to nie będzie to przypominało chaosu głównych ulic.
- Może wszystko. Może nic - odrzekła, zgodnie z prawdą - której sama nie znała. Z pewnością każdego dnia będzie bacznie obserwować, jak to wszystko się rozwija, ale na tę chwilę, SST wysuwało swoje pierwsze pionki naprzód, na planszę. - Wojna zawsze przynosi profit. Może ułatwić nam zadanie w systemach, w których aktywne będą jednostki Terminusa i utrudnić pracę w Trawersie, w którym pewnie nie opędzimy się od patroli.
Winda zatrzymała się z hukiem, do którego, na szczęście, przywykła. Wysunęła się na zewnątrz, do ciepłego światła lamp, gdy powoli docierali do jej mieszkania. Datapad z tajemniczym podpisem dalej ciążył jej w kieszeni i na umyśle.
- Nie palę się do zaangażowania w to Wraitha - dodała pokrzepiająco, nie chcąc pozostawiać ich z niczym. - Nasi ludzie dość nawalczyli się w cudzych wojnach.
A w szczególności ona.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacje dokowania

29 lis 2022, o 00:48

Im bardziej oddalali się od centrum Omegi, tym odgłosy zabawy i radości stawały się cichsze oraz mniej nachalne. Dzielnice mieszkalne stanowiły punkt finalny wielu imprez mających miejsce na innych poziomach stacji, sprawiając że zarówno Gozu jak i Kima były spokojniejszym odbiciem bardziej rozgrywkowej góry. Z niektórych budynków, które mijali wciąż słychać było głośną muzykę, śmiechy oraz pokrzykiwania, ale po ulicach można było poruszać się o wiele swobodniej, bez potrzeby martwienia się o zderzenie się z przypadkowym imprezowiczem - bo tych było więcej pod ścianami oraz na schodach prowadzących do wnętrz mieszkań. Idąc wąskimi, przypominającymi korytarze techniczne alejkami dystryktu, ich wzrok co chwilę padał na mieszkańców Omegi, którzy wieści z Mindoir musieli usłyszeć już dobre kilka godzin temu. Pod jedną ścianą siedział turianin, którego żółte, przekrwione oczy błądziły z błogim wyrazem po sobie tylko znanych wytworach umysłu, nieprzytomnie ściskając do połowy pustą butelkę w jednej dłoni; pod inną grupka młodych ludzi rechotała w najlepsze, siedząc na beczkach oraz przewróconych skrzyniach, dyskutując nad czymś co mogło być tylko "nieuchronnym upadkiem galaktycznego reżimu", a rozmowę urozmaicając wciąganiem co jakiś czas drobinek czerwonego piasku z krążącego między chętnymi rękami inhalatora; o rzut kamieniem dalej na metalowej ławie leżał batarianin, nieprzytomny od ilości wypitego alkoholu lub wciągniętego jakiegoś specyfiku, ale wciąż kurczowo przyciskając do piersi puszkę czerwonego sprayu.
Po opuszczeniu windy i przejściu kilku przecznic zostawili jednak tą strefę przejściową za sobą, trafiając w bardziej znajomo wyglądające rejony, do których dotarło wyłącznie echo świętowania.
- Hawk ma rację. Ale cudze wojny najlepiej płacą. - Red wzruszył nieznacznie ramionami, nie wyciągając dłoni z kieszeni. Przesunął spojrzeniem po parze asari, które opierały się o balustradę stalowego pomostu zawieszonego nad ulicą, którą właśni szli, paląc w ciszy papierosy i kontemplując odległe dźwięki muzyki. - Mi to wystarczy, przynajmniej na razie. Mam wyjebane, która strona będzie nam płacić.
Kirył nie odpowiedział od razu, pogrążony we własnych myślach po odpowiedzi kobiety.
- Lyndon, z technicznego, ma brata, który mieszka na Mindoir - odezwał się w końcu, dając pogląd na to co zaprzątało mu głowę. - Wspominał o nim, gdy graliśmy w karty, czekając na zakończenie gali i powrót kapitan. Wiem też, że ktoś z uzbrojenia miał znajomych na jednym z okrętów, który nie zdążył uciec. Chyba Besset. Nawet Vinnet ma siostrę, która lata dla Przymierza, a która nie wiadomo czy nie była akurat w systemie jako część eskorty.
Z jego gardła wyrwało się ciężkie westchnięcie, a on sam pokręcił głową.
- Wraith jest dla nas najważniejszy, Red, i niewielu znajdzie się u nas fanów Przymierza. Ale na każdych pięciu, którzy cieszą się z tego ataku i każdych trzech, którzy mają na niego wyjebane, trafi się jeden, który miał pecha i znalazł się po niewłaściwej stronie ich rebelii. Po prostu nie jestem pewien na ile ta wojna będzie cudza. Wydaje się... duża.
- Dlatego tym bardziej musimy znaleźć jakąś robotę. - Stadtford wzruszył lekko ramionami. - Sprawa jest świeża, wiadomo że ludzie nie potrafią się określić. Ale ile osób z naszej załogi ma na pieńku z Krwawą Hordą albo z Błękitnymi Słońcami? Ilu zajebało kogoś Zaćmienie? A jakoś nie prowadzimy żadnej aktywnej wendetty i bierzemy ich zlecenia, bo takie rzeczy się zdarzają. SST po prostu zrobiło większe pierdolnięcie i przez to trudniej ludziom o tym pamiętać.
Rosjanin milczał przez kilka chwil, nim znowu się odezwał.
- Mam nadzieję, że ta twoja pustel'ga okaże się trafiona - mruknął w końcu, poprawiając karabin pod ramieniem. - Muszę się napić.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacje dokowania

11 mar 2024, o 19:24

Choć ceniła sobie obecność i trzeźwe słowa Nephietta, w sytuacji takich jak ta żadne przedstawione przez niego argumenty nie były łatwe do przełknięcia. W pełni miała świadomość tego, że dla dobra załogi powinna udać, że fakty przedstawione przez Kestrel nie zrobiły na niej takiego wrażenia. Minęły lata, odkąd kobieta przyczyniła się do zniszczenia wszystkiego, czym był Neptun, pozostawiając po sobie szkielet wypełniony częścią załogi i pustą skorupę w jej klatce piersiowej, której do dziś nie zdołała zapełnić do końca.
Nie podobało jej się też to, z jakim uporem kobieta chciała pracować właśnie z nimi - pomimo swojej przeszłości i pomimo świadomości tego, jak ta przeszłość mogła wpłynąć na ich współpracę. Z jednej strony jednostronna kłótnia, którą odbyła z kobietą, podarowała jej ulgę - dała jej to ukryte zło, którego przecież spodziewała się po Kestrel od samego początku - skazę na jej nienagannym, uprzejmym obliczu.
Ale jakaś jej cząstka nadal nie wierzyła, że to wszystko. Nadal była święcie przekonana, że wykonanie tego zlecenia ugryzie ją jeszcze w dupę, ale najgorsze w tym wszystkim było to, że nie posiadała już racjonalnych argumentów, którymi mogłaby się posłużyć by tego uniknąć. Bo Scott miał rację, a kody Anathemy były wystarczającym zabezpieczeniem, żeby nie czuli się wrażliwi na atak. Ryzyko było porównywalne, lub nieco większe niż gdyby pracowali z kimś w ciemno, a do wygrania było znacznie więcej niż zwykle.
Schowała butelkę sur'ketu do swojej szafki w sypialni, wiedząc dobrze, że jeśli zostawi ją w mesie, nigdy więcej nie zobaczy jej na oczy. Godziny spędzone na pokładzie wypełniła krótką drzemką, przygotowywaniem i siebie, i statku do wylotu oraz przeglądaniem wszystkich danych, jakie udało im się zgromadzić na temat tego, co miało ich czekać. Jednocześnie podrzuciła do CIB prośbę o wyciągnięcie jakichś wiadomości na temat ich pirackich kolegów, z którymi to kontakt się urwał. Wiedziała, że część osób z załogi znało kilka osób tam i mogło, choć nie musiało czegoś wiedzieć.
Gdy na jej omni-klucz wpadł komunikat, była już po prysznicu - wziętym nie z musu, a z próby wypełnienia sobie czasu i umownego odcięcia jednego dnia od drugiego - i gotowa do wyjścia. Z bronią przytroczoną do przypiętej do uda kabury i generatorem tarcz przy pasie, ruszyła do śluzy, gotowa powitać kapitana Anathemy - a raczej informacje, które miał dla niej odblokować.
Wcześniej zerknęła przez zewnętrzną kamerę i jeśli mężczyzna był opancerzony, lub z jakąkolwiek obstawą, poprosiła o towarzystwo kogoś ze statku, kto również był już po swojej zmianie, wrócił z Omegi i był gotowy do wyjścia.
Z chipem Anathemy w kieszeni, wyszła na zewnątrz na przywitanie irytującego kapitana.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacje dokowania

15 mar 2024, o 21:11

Podgląd kamery pokazał jej, że kapitan Anathemy przybył na spotkanie sam - a przynajmniej na tyle, na ile miała okazję go zwykle widzieć, bo przy jego biodrze siedział na ziemi znajomy, metaliczny wilk. Mężczyzna nie miał jednak na sobie pancerza, a broń trzymał swobodnie w kaburze; gdy przyglądała mu się przez chwilę na ekranie omni-klucza, uniósł w pewnym momencie wzrok i wbił go bezpośrednio w kamerę z której go oglądała, zupełnie jakby zdawał sobie sprawę z tego, że jest obserwowany, chociaż z pewnością musiał to być przypadek.
W drodze do śluzy zorientowała się, że na Wraithu musiała znajdować się już większość załogi. Dużo więcej osób kręciło się po korytarzach, a głośna i pogodna atmosfera tych, którzy mieli okazję wcisnąć w ostatnie kilka godzin szybki odpoczynek na Omedze mieszała się nieco z okazjonalnymi pomrukami niezadowolenia tych, którym było zbyt mało krótkiej przerwy i marudzili na konieczność tak szybkiego powrotu z powrotem w kosmos - te jednak milkły, gdy czerwonowłosa pojawiała się w zasięgu wzroku. W powietrzu wyczuwalna była też nutka alkoholu, a gdy kobieta mijała mesę, odkryła, że ta jest wyjątkowo okupowana, bo najwyraźniej część z tych osób, które wróciły niedawno ze swojej barowej przepustki, postanowiły zabrać kawałek Omegi ze sobą i wydłużyć te kilka godzin tak mocno, jak tylko byli w stanie. Wraith był aktywnie przygotowywany do lotu, ale była to aktywność leniwa i wciąż tęskna za tym czego dostali posmak, a świadomość nagrody którą już dostali, tylko zasnuwała myśli o kolejnym zarobku u wielu osób, które preferowały skupiać się na tu i teraz, a nie na tym co będzie.
Gdy przechodziła przez śluzę, niemal zderzyła się z Redem, który stał w wejściu i palił papierosa, kontemplując mężczyznę oczekującego przed statkiem przez otwarte przejście. Rudowłosy zaszczycił ją spojrzeniem przelotnie i odsunął się na bok, robiąc jej miejsce.
- Mamy gościa - rzucił do niej obojętnie. - Ale ponoć umówiony.
Kapitan Anathemy stał z dłońmi skrzyżowanymi na piersi, dostrzegając ją w wejściu śluzy. Jego pies obserwował ją w bezruchu, gdy podchodziła, chociaż jego płonące ślepia nie posiadały źrenic, które mogłyby potwierdzać to ze stuprocentową pewnością. Kiedy zbliżyła się na odległość kilku kroków mogła usłyszeć jednak cichy, gardłowy pomruk, który wydobył się z jego mechanicznej gardzieli. Ewidentnie wrogi i ewidentnie zbliżony do reakcji swoich innych, żywych odpowiedników.
- Załatwmy to szybko - rzucił do niej Rhys bez żadnego powitania, wyciągając rękę - po chip. Jeżeli się zawahała lub otworzyła usta, żeby zaprotestować, niemal od razu jej przerwał: - Nie zabiorę go i nie ucieknę, ale chip zablokowany jest bezpośrednio na moją osobę. Nie otwiera się kodem i nie mogę zrobić tego zdalnie.
Gdy urządzenie w końcu znalazło się w jego ręce, zabrał je bezceremonialnie i położył na swojej otwartej dłoni. Chip wyglądał na zwykły, standardowy model taki jakich wiele, ale wcześniejsze próby połączenia z nim - jeżeli Hawk je podjęła - kończyły się zupełnym brakiem reakcji, tak jakby próbowała nawiązać łączność z kawałkiem cegły. O wiele bliższa inspekcja poparta wielogodzinnym obracaniem go w palcach dopiero ujawniała istnienie niewielkich, wydrążonych w nim rowków, których przeznaczenie stanowiło jednak zagadkę do samego końca.
Chip pokazał swoją prawdziwą naturę dopiero gdy znalazł się w ręce kapitana Anathemy - dłoń mężczyzna otoczyła cienka warstewka biotyki, w odpowiedzi na którą rowki na powierzchni chipu rozżarzyły się wewnętrznym, błękitnym blaskiem. Nie tak bardzo odmiennym od tego, który pulsował w ślepiach towarzyszącego mu mecha. Blask piezo zgasł kilka sekund później, ale omni-klucz Hawk od razu wykrył bliskość nowego sygnału w pobliżu, zachęcającego do ściągnięcia zeń danych.
- Już. Resztę mogą zrobić twoi technicy - odparł Rhys, ale chociaż starał się zachować neutralny ton, bez większych problemów odkryła w nim chłodniejsze nuty. Rzucił jej chip z powrotem, zmuszając go do złapania. - Chyba, że twój człowiek chce pogapić się na mnie jeszcze trochę.
Stadtford, który do tej pory wciąż tkwił w wejściu i bezceremonialnie wpatrywał się w mężczyznę, ostentacyjnie i nie przerywając kontaktu wzrokowego, wyciągnął papierosa z ust i strzepnął na ziemię popiół. Brat Kestrel przyglądał mu się przez chwilę, po czym spojrzał z powrotem na Hawk.
- Wracam na Anathemę. Będziemy czekali na połączenie od was - rzucił zdawkowo. Przez uderzenie serca wyglądało jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale zamiast tego zacisnął tylko usta, pozostawiając niedopowiedziane coś jeszcze? wiszące w powietrzu między nimi.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacje dokowania

15 mar 2024, o 22:20

Popijawy na statku pirackim były pewnym elementem cotygodniowej rutyny obecnej czy z dokowaniem na Omedze, czy bez tego. Zmierzając do śluzy, taksowała wzrokiem bawiących się, podświadomie dopatrując w nich członków obecnej zmiany tak, jak zwykle doszukiwała się problemów. Ogarnianie załogi nie było jej zadaniem, odkąd posiadała pod sobą oficerów, którzy skrzętnie robili to za nią. Stare nawyki pozostawały jednak silne. Jedna zmiana mogła się bawić, jedna pracowała, a druga odpoczywała przed przejęciem zadań pierwszej. System, który pozwalał na chwile takie jak ta.
Nastrój do zabawy nie udzielał jej się jednak gdy przedzierała się przez statek. Napięcie pozostawione po rozmowie z Kestrel powoli łączyło się z napięciem związanym z kolejną robotą, zmieniając jej krew w koktajl czystego kortyzolu. Żałowała, że resztki alkoholu wyparowały z jej organizmu gdy tylko obudziła się z drzemki.
Skinęła głową Stadtfordowi, wymijając go w przejściu. Póki był na pokładzie statku, a nie poza nim, nie wnikała w to gdzie stał i z jakiego powodu. Koniec końców, kontakt do Kestrel otrzymali poniekąd przez niego. Z całej załogi był z tym bagnem powiązany najbardziej, nawet jeśli nitka połączenia była cienka.
Oceniła spojrzeniem czekającego w stacji dokowania kapitana i towarzyszącego mu wilka. Mechaniczne zwierzę nie odpuszczało go ani na krok i podejrzewała, że gdyby ostatecznie miał lecieć z Wraithem, miałby opory przed wciśnięciem go do śluzy. Wychodząc ze statku, wciągnęła w płuca ostre powietrze Omegi. Żaden system podtrzymywania życia nie oczyściłby stacji z jej charakterystycznego zapachu, przy którym atmosfera pirackiej łajby wydawała się sterylnie czysta.
Milczała, nie odpowiadając na jego ponaglenie, wydobyła jednak chip. Jeśli chciał ją oszukać, miałby tysiąc innych sposobności i nie wydawało jej się, by ta była odpowiednia. Broń przyjemnie ciążyła na jej udzie, ale nie podeszła by wręczyć urządzenie mężczyźnie prosto do ręki - zamiast tego, rzuciła mu je na odległość, nie czując potrzeby zbliżenia się do mechanicznego stworzenia, które mu towarzyszyło.
Zmrużyła oczy, dostrzegając błysk chipu. Urządzenie ożyło w jego rękach w równym stopniu, w jakim żywy wydawał się jego towarzysz. Nigdy wcześniej nie spotkała technologii takiej jak ta i choć w jej głowie błysnęło zainteresowanie, zachowała obojętną minę. Jego pies mógłby w tej chwili zrobić przed nią salto i zrobiłaby wszystko, by nie dać po sobie poznać, że zrobiło to na niej jakiekolwiek wrażenie.
- Nic nie poradzę. Lubi silnych i milczących - odrzuciła sarkastycznie, łapiąc już odblokowany chip w dłoń. Obróciła go w palcach, patrząc, czy odblokowanie go biotyką zmieniło go w jakiś sposób. Czy biotyka rozpoznawała użytkownika? Wątpiła w to. Czy w takim razie do odblokowania go wystarczyłby jej inny dziwak z mechanicznym psem?
Poderwała spojrzenie z urządzenia na mężczyznę, który zawahał się w połowie kroku. Sytuacja, w której się znaleźli, wcale nie stała się jaśniejsza przez to, że wręczył jej pistolet do ręki by ona mogła przymknąć oko na karabin w jego. Unikała Kestrel, nie sprawdzając nawet, czy jej dron ożył w sali przesłuchań, czy pozostał tak samo cichy i nieaktywny jak zwykle.
- Wiadomo coś nowego o Conflagrationie lub jego eskorcie, czy dalej lecimy w ciemno? - spytała krótko, rozważając przez chwilę, czy czynienie z Rhysa swojego nowego kontaktu nie okaże się trudniejsze do przełknięcia niż powrót do Kestrel.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacje dokowania

16 mar 2024, o 18:38

Po tym gdy chip został odblokowany, na pierwszy rzut oka nie różnił się niczym od zwykłego, typowego urządzenia - a przynajmniej z bliska. Dopiero, gdy piratka obróciła go pod odpowiednim kątem, była w stanie z trudem dostrzec śladowe, ledwo wyczuwalne lśnienie błękitu w wąskich rowkach - niczym osad piezo, drobniejszy niż piaskowy pył, który wciąż przetrzymywał resztki promieniowania, które pobudziły go do życia. Jednak jakakolwiek technologia go stworzyła, to jej zawartość tkwiła schowana pod metalową, komercyjną obudową, upodobniającą urządzenie do setek innych, które przeszły przez jej dłonie na przestrzeni ostatnich lat.
- W takim razie zawiedzie się co do tej ostatniej kwestii - sarknął kapitan Anathemy, zanim zdążył się powstrzymać. Zmrużył lekko oczy, odwracając wzrok od Stadtforda i przenosząc go na Hawk. Jej pytanie sprawiło, że pokręcił nieznacznie głową i skrzyżował ramiona na piersi; jego wzrok nieco spochmurniał, gdy umysł podążył ku bardziej praktycznym tematom.
- Nie - uciął. Przez chwilę wyglądało na to, że nie będzie kontynuował, ale w końcu odezwał się ponownie. - Ale coś na pewno wydarzyło się w tamtym systemie. Kestrel zauważyła zwiększony ruch przy tunelach Przekaźników, które łączą się z Gromadą Ninmah. Wydaje jej się, że przez ostatnie godziny opuszczało ją więcej okrętów niż zwykle - mruknął, zawieszając na chwilę głos. Przyglądał się Hawk przez kilka uderzeń serca, nim w końcu wzruszył ramionami.
- Ale czasami ludzie dostrzegają rzeczy tam gdzie ich nie ma, tylko dlatego, bo spodziewają się je tam dostrzec - rzucił, wsuwając dłonie do kieszeni. Towarzyszący mu mech podniósł się powoli na cztery łapy. - Idę. Muszę jeszcze dolecieć na Anathemę, a chcę żebyśmy wyruszyli jak tylko będziecie gotowi. Nie podoba mi się siedzenie tu bezczynnie - dodał zdawkowo, nim odwrócił się na pięcie, bez pożegnania ruszając z powrotem do wyjścia z doków.
Stadtford odprowadził go wzrokiem, czekając aż kapitan oddali się wystarczająco, by znaleźć się poza zasięgiem jego słuchu, a najlepiej całkowicie wzroku, nim rzucił papierosa na ziemię i zgniótł go podeszwą buta.
- Uroczo - stwierdził. - Znam jednego z inżynierów Conflagrationa. Twarda łajba i jeszcze twardsza załoga - podsumował oszczędnie, ale bez większego przejęcia. - Zanim dołączyłem do Wraitha, proponował mi dołączenie do nich. Wiele lat temu. Banda groźnych skurwysynów, ale dało się ich znieść, gdy stało się po ich stronie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Stacje dokowania

16 mar 2024, o 19:13

Powstrzymanie się przed przetoczeniem wzrokiem po suficie na dźwięk jej uwagi było niemal fizycznie bolesnym doznaniem. Chcąc, nie chcąc, gdy to Kestrel w jej oczach przybrała barwy demona, warunkiem ich współpracy stało się utrzymywanie dobrych stosunków z jej bratem. Który, swoją droga, częściej niż czasem mógłby się zamknąć. Wielce ułatwiłoby jej to życie.
Ludzie dostrzegają rzeczy tam gdzie ich nie ma, tylko dlatego, bo spodziewają się je tam dostrzec.
Świadomy lub nie, przytyk wyrył jej się w głowie, gdy poczuła się jego adresatem. Wiedziała, że w tym zdaniu chowa się okruch prawdy, ale nie ułatwiało jej to życia w żaden sposób. Gdzieś pomiędzy paranoją i manifestowaniem najgorszego tkwiła jeszcze intuicja i przeczucie, a znalezienie granicy pomiędzy tymi dwiema pokrewnymi sobie wrażeniami wydawało się czasem trudniejsze niż operowanie statku kosmicznego.
Przynajmniej dla niej.
- Więcej okrętów oznacza więcej informacji krążących w extranecie. Jeśli jest to czymś spowodowane, dziwne, że niczego na ten temat nie może znaleźć - wzruszyła ramionami, mając zbyt mało danych, by samej choćby spodziewać się tego, czy stało się coś dużego lub małego, czy nie stało się zupełnie nic. - Wylecimy tak, jak się umawialiśmy - dodała, odwracając się z powrotem w stronę swojego statku. Jej wzrok prześlizgnął się po czworonożnej machinie. Ciekawe jak radziła sobie w warunkach pozbawionych ciążenia.
Z chipem w dłoni, wróciła do śluzy, zatrzymując się tylko na chwilę by zerknąć przez ramię na odchodzącego mężczyznę. Współpraca między nimi operowała na bardzo wątłej nitce porozumienia i groźby, co było przepisem na katastrofę gdy sytuacja się zagrzeje w kosmosie.
- Wszyscy w Terminusie są twardzi, póki nie są - mruknęła, zamykając drzwi śluzy za sobą. - Na pewno mają powód, żeby się nie odzywać. Dla nas lepiej, jeśli nic im nie będzie. Pusty przelot z zapłatą za zmarnowany czas i zasoby, a w nagrodę schematy Anathemy.
Zerknęła na zegarek na omni-kluczu. Kończył im się czas, co oznaczało, że załoga powinna być już na miejscu. Postawiła krok w stronę windy, ale zatrzymała się, odwracając głowę do Stadtforda.
- Dlaczego do nich nie dołączyłeś? - spytała, obracając chip w dłoni.
Niezależnie od jego odpowiedzi, w następnym kroku przekazała chip Sayi i upewniła się, czy wszystko jest gotowe, nim Wraith opuścił dok.

@Mistrz Gry
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Centrum Omegi”