Za centrum uważa się jeden z górnych poziomów stacji, na którym znajdują się nie tylko budynki mieszkalne, ale i stacje dokowania dla statków, Targ Omegi czy osławiony już klub "Zaświaty".

Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Stacje dokowania

23 maja 2022, o 20:15

Kiedy ostatni wystrzał przebrzmiał echem po stacji dokowania i jedyny pozostały przy życiu Latarnik odrzucił broń, Erich uniósł głowę znad celownika i wysunął się zza osłony. Zwiesił karabin luźno lufą w stronę ziemi, podpierając go na przedramieniu i omiótł wzrokiem pozostałą część pola bitwy. Trzy ciała zaścielały ziemię, znacząc efekty ich ataku, ale wyglądało na to, że i jeden z członków ich drużyny oberwał dość mocno. Alana ruszyła niemal od razu rannego Carlosa, przywołując w pamięci snajpera wzmiankę o tym, że była medykiem bojowym i sprawiając tym samym, że odsunął ten potencjalny problem na bok. Z ich grupy wiedziała zapewne najlepiej co w tej chwili zrobić z jego obrażeniami i prawdopodobnie była jedyną, która mogła mu jakoś pomóc, a oni mieli swoje własne zadanie do zrealizowania. Brown był najemnikiem, znał ryzyko.
- Zabierzemy go tam gdzie zostawiliśmy Yelenę, gdy znajdziemy młodego Foxleya - odparł na słowa turianki, przenosząc wzrok na statek do którego ruszyła Sasha. Prześlizgnął się wzrokiem po kompanie pilota, a także po lewitującym w powietrzu oprychu.
O ile w ogóle ich cel tutaj był.
- Sprawdzicie wnętrze promu? - zasugerował Fulvinii i Crassusowi. - Chłopaka pewnie trzeba będzie uspokoić, jeżeli faktycznie tu jest. I pilnować Sashy.
Sam przeniósł wzrok na ostatniego przy życiu Latarnika, planując wyjaśnić ostatnie niedopowiedziane kwestie. Poprawił karabin przy ramieniu, zawieszając wzrok na rannym mężczyźnie.
- Skąd wiedzieliście, żeby szukać tutaj waszego uciekiniera? - zapytał zdawkowo, unosząc lekko, ale dość wymownie broń. - I że Sasha mu pomaga?
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Stacje dokowania

23 maja 2022, o 21:12

Teraz to go zdenerwował. Dwa razy Curio lądował na ziemi przez tego zasrańca. Kiedy w końcu przymierzył w typa, wciąż z ziemi i pałając chęcią zemsty, ten miał czelność się poddać! Poddać się. To sukinsyn. Turianin zerwał się z ziemi na równe nogi, nie zważając na nic innego. Uniósł karabin do ramienia i wycelował w lewitującego skurczybyka. Mając go na muszce, Curio skrócił dystans, który ich dzielił.
- Taki jesteś cwaniak, w ryj volusa?! - zaczął już kilka kroków od człowieka. A zatrzymał się dopiero metr od typa. Wciąż trzymając go na muszce, odchylił głowę od celownika. - Jak jesteś taki cwaniak to odpinaj ten swój omni-klucz i na ziemie go. Raz, dwa, trzy! Jak nie to cię, kurwa, odpalę. Na co czekasz? Dawaj ten omni-klucz powiedziałem!
Serenada wulgaryzmów lała się z ust turianina aż do momentu, w którym człowiek faktycznie pozbyłby się swojego sprzętu. Omni-klucz zamierzał przejąć sobie sam Crassus, który podirytowany omni-pięścią postanowił sam stać się takowej właścicielem. A po co miał za to płacić? W przyrodzie nic nie ginie tylko zmienia właściciela. To przysłowie było prawdziwe szczególnie na Omedze.
Dopiero wtedy rozejrzał się po reszcie kompanów. Sasha cała, na szczęście. Erich spoko, Fulvinia git, Alana… Jest nad Carlosem. Oczywiście. Brown. Opuścił karabin i podszedł do opatrywanego rannego. Nie zamierzał się wpieprzać w kompetencje pani medyk, chciał tylko zerknąć z góry na ogólny stan rannego. Westchnął ciężko na jego widok.
- Carlos.
Z tym prostym słowem odwrócił się do reszty. W końcu byli tutaj w konkretnym celu, nie po to by ratować rannego Browna. Ten był w dobrych rękach, do tego medycyna XXII wieku potrafiła zdziałać cuda. Nie było o co się martwić. Znaczy pewnie było ale na szpital mają czas jak znajdą młodego Foxleya. Na szczęście Shaw podzielał w tej kwestii zdanie Curio, który skinieniem głowy przekazał swoje uznanie dla jego słów.
- Ta, miałem to zaproponować. - zgodził się z sugestią człowieka i od razu ruszył w kierunku promu. - Dawaj, Fulvinia.
Żmiję trzymał w gotowości do walki jak już podchodził do promu. Ustawił się z jego boku i jak tylko jego partnerka dołączyła, Curio ruszył do drzwi promu aby je otworzyć i zajrzeć do pomieszczenia. Wszystko szło dobrze aż pojawiła się Sasha. Dziewczyna wparowała do środka, przed najemników... I stało się to, czego można było się spodziewać. Dała się złapać.
- Sasha, nie! Kurwa. - jęknął, a na widok typa od razu uniósł karabin i wycelował. Szukał dobrego kąta na strzał w głowę, tak jakby trzeba było. - Puść dziewczynę, typie. Po co ginąć jak możecie oboje przeżyć?
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 122
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: Stacje dokowania

23 maja 2022, o 22:56

Wymiana ognia była dłuższa, niż Fulvinii by się to podobało - na tyle długo, że jeden z ludzi zdołał ich zaskoczyć, całkiem skutecznie ich obalając, do tego dwukrotnie. Cholera jasna, jak ona nie znosiła biotyków... poza Ishą oczywiście. No i może tymi, którzy akurat byli po jej stronie. Niemniej, cały czas była zdania, że solidny karabin w dłoni to uczciwsza broń, niż jakaś telekineza i nie wiadomo, co jeszcze. Grunt jednak, że wszyscy byli cali pod koniec kanonady, nawet jeśli jej pancerz nieco na tym ucierpiał. Kiedy usłyszała krzyk ostatniego z mężczyzn obwieszczający poddanie się, wychyliła ostrożnie głowę, najpierw patrząc na majtającego girami w powietrzu przeciwnika, a potem... cholera, na Carlosa, który jednak mocno oberwał. Prawie się zerwała, żeby mu pomóc, ale uprzedziła ją Alana - medyczka polowa, z tego co pamiętała.

- Alana, jakbyś potrzebowała medi-żelu dla niego czy coś, to daj znać. A prom jakby co mogę pilotować ja sama. - rzuciła krótko, po czym ruszyła razem z resztą w stronę promu, trzymając nadal broń w pogotowiu, ale jedną ręką używając omni-żelu aby załatać największe dziury w pancerzu. Nie przerywała specjalnie wymianie zdań, jedynie po prostu skinęła głową na sugestię Ericha i ruszając razem z Crassusem w stronę w stronę promu. Jego wiązanka delikatnie ją rozbawiła, ale była skupiona... tym bardziej, że jakiś Turianin pojawił się na widoku i nie była pewna, czy należy do reszty Latarników, czy jest tylko pilotem tego konkretnego promu.

- Dobra, Crassus - wyluzuj... on chyba nie jest z nimi. Idź do środka z nią, a ja przesłucham tego tutaj i zaraz dołączę. - szturchnęła lekko kumpla z areny, po czym skierowała wzrok na pilota. - Macie na pokładzie młodego człowieka, niejakiego Artura? W miarę przystojny na ludzkie standardy, ale ma mleko pod nosem dalej. Powinien mieć bilet na siebie i jeszcze dwie osoby. I mów szybko lepiej, bo widzisz, że sytuacja jest napięta. - powiedziała chłodnym tonem, dając do zrozumienia, że użycie broni nadal pozostaje gdzieś w zasięgu możliwości.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 213
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Stacje dokowania

24 maja 2022, o 05:57

Przeraźliwy, palący ból, zdławiony krzyk i błoga ciemność pełna halucynacji i koszmarów. Ostatnia świadoma myśl Carlosa to było "Kurwa, mój pancerz!" oraz coś o bólu. Ciemność na początku była błoga, ale potem obudził się leżąc na gorącym piasku, pod palącym słońcem. Plaża? Zdrzemną się na plaży i teraz ma poparzenia od słońca? Nie, nie słychać morza... To pustynia. Czemu jest nagi na pystyni?
Szarpanie za pancerz obudziło go na chwilę. Wszystkie zakończenia nerwowe wrzeszczały jednocześnie w agonii. Ktoś chyba rozcinał mu pancerz. Cholera jasna, zaraz straci sprzęt przez jakiegoś złodzieja! Dlatego usiłował unieść rękę by powstrzymać tego kogoś. Ale to znów było za wiele dla jego układu nerwowego i znowu odpłynął.
Znajdował się pod ciężkim ostrzałem w towarzystwie dziewięciu ludzi. Pociski śmigały dookoła, uderzały o szare skały i ściany podnosząc fontanny kamyczków, które z wolna odpływały w przestrzeń, nie chcąc zbytnio opaść w niskiej grawitacji. Wystrzały, wybuchy i uderzenia były niemal niesłyszalne w rzadkiej atmosferze. Usłyszał rozkaz z dowództwa by pośpieszył się z tym korytarzem bo jest do tyłu z czasem. Odburknął informacją o zasadzce i ciężkim ostrzale. Zero odpowiedzi. Najwidoczniej wszyscy byli w zasadzce i pod ciężkim ostrzałem. Wychylił się i ostrzelał pozycję wroga, po czym wrócił za osłonę, idealnie by zobaczyć jak między nimi spada granat. Jeden z jego towarzyszy złapał go i odrzucił, a ładunek wybuchł w locie, zasypując odłamkami korytarz i obciążając ich tarcze. Usłyszał jak wydaje rozkazy do ataku. Policzył potwierdzenia, tylko osiem i info, że jeden oberwał, dalej za osłoną jeden z żołnierzy leżał rozciągnięty na podłodze a drugi żołnierz drżącymi dłońmi aplikował medi-żel. Rozkazał siódemce ruszać na jego rozkaz. Wyskoczyli zza osłony, a między nimi przeleciał granat, znowu za ich osłonę. Eksplozja za ich plecami oznaczała jedno. Nikt się nie zatrzymał, wszyscy strzelali gnając jak szaleni na barykadę batarian, przystając przy ścianach tylko na chwilę by przeładować. Za osłonę wpadło ich pięciu, połowa oddziału stracona tylko w tej jednej szarży. Do tego nawet jeśli batarian za tą osłoną i w tym korytarzu już nie było, to z pewnością była ich jeszcze cała armia na tym księżycu. Usłyszał jak każe Brownowi zebrać przegrupować szybko resztki oddziału. Chwila. Na Torfanie był tylko jeden Brown w jego oddziale... Spojrzał na swój HUD. Zelenka. Oh... Porucznik Zelenka zginął w płomieniach w tym korytarzu... Podniósł spojrzenie i zobaczył jak w zwolnionym tempie drzwi za barykadą się otwierają. Zobaczył batarianina, a potem poczuł znowu ból podpalenia.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Stacje dokowania

2 cze 2022, o 18:20

[h3]Zastraszanie Crassus z pomocą Ericha[/h3]
best > 33 > good > 66 > bad
0

wolololo
1
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Stacje dokowania

2 cze 2022, o 18:56

Alana znajdując jeden w miarę nieuszkodzony fragment tkanki, była w stanie wydobyć środki przeciwbólowe i wkłuć strzykawkę prosto w żyłę, dając bezpośredni dostęp do ulgi nieprzytomnemu jeszcze Carlosowi. Mając więc pewność, iż nawet po przebudzeniu mężczyzna nie wykręci się z bólu, mogła zająć się faktyczną pierwszą pomocą, to jest oczyszczaniem rany... przynajmniej w powierzchowny sposób. Część pancerza zeszła bezproblemowo, i tak wygięta od ciepła. Gorzej oczywiście było ze spodnim odzieniem, które zostało przypalone i przyczepione do tkanki, na to jednak kobieta nie miała większej rady. Opatrunki i dawki medi-żelu musiały chwilo wystarczyć, zanim jak słusznie później zauważyła, Carlos zostanie przetransportowany bezpiecznie do kliniki. Co zaś się najemnika o nazwisku Brown tyczyło, ten wybudził się w pełni ze swoich mar sennych jeszcze w trakcie zabiegu – otumaniony, mając wrażenie piekącej skóry i tępego, pulsującego bólu tuż pod skórą. Dopiero medi-żel nałożony na rany ostudził ból poparzeń na tyle, aby móc jako tako funkcjonować. Widział więc, że jego prawe ramię, kawałek barku lewego i tors były objęte płomieniami. Jego broda także została przysmolona, jednak szczęściem w nieszczęściu płomienie nie dotarły do twarzy. Mógł więc wstać i poruszać się, chociaż przynajmniej w tej chwili nie było mowy o brawurowych akcjach. No i trzeba było naprawić pancerz. Ku nieszczęściu Alany zaś, Bazyliszek nie mógł przybyć tak szybko, jakby tego chciała.

Z drugiej strony Crassus i Erich zabrali się za utrzymującego się jeszcze chwilę bandziora, który swoją posturą przypominał typowego osiłka z ciemnej uliczki; barczysty, wysoki, zapewne miał także sporo krzepy w rękach. Pierw zerknął na Ericha, który zadawał rzeczowe pytania, dosyć arogancko odpowiadając: — Wsadziliśmy mu do dupy gpsa, takie to trudne wydedukować? Tak samo nietrudno wydedukować po maślanych oczkach Sashki, która już od jakiegoś czasu kręciła, jak się wyrwać z biznesu — rzucił, wzruszając ramionami i kierując zaraz swoje spojrzenie na Crassusa, który nie pieprząc się w tańcu, od razu wycelował ze swojej snajperki i zaczął kreatywnie grozić delikwentowi, pragnąc jego omni-ostrza z modem pięści. Na krótką chwilę zawahał się, spoglądając na Żmiję, po czym uniósł jedną dłoń z ewidentnym zamiarem odpięcia moda. Zamiast tego jednak szybkim ruchem zmienił trajektorię i odblokował własne omni, klikając coś na szybko. Poprawiając się, wystawił środkowy palec Curio, najwyraźniej zadowolony wracając do lewitacji.

Turianin, który trzymał Sashę za sobą, ewidentnie nie robił tego w złych zamiarach. Ba, widząc wystawioną lufę Crassusa, jeszcze bardziej uniósł dłonie w geście poddania, z większym jeszcze przerażeniem stojąc w miejscu. — Kurwa, typie, ja nie jestem z nimi, ja tu pilotuję... o, twoja znajoma dobrze mówi, co? — wyrzucił z siebie, zerkając zaraz na Sashę, która zaskoczona obrotem spraw zerknęła na Crassusa.

Ja się z nimi ugadywałam wcześniej, to są... jest pilot. Spokojnie — powiedziała, wysuwając się zza pleców turianina, nieustannie zerkając w stronę wnętrza, jakby oczekiwała, że ktoś się tam pojawi. Widząc zaś zażegnaną sytuację, mężczyzna postanowił odpowiedzieć na pytania Fulvinii.

No był, niedawno przybiegł, trochę wymodzony. Namawiał nas, żebyśmy się zwinęli z doków szybciej, niż planowaliśmy, ale pomóc z załadunkiem to już kurwa nie chciał. Chociaż może i trzeba było to zrobić... no ale kręcił się po okolicy niecierpliwie, akurat jak przyszedł ten gang. Może gdzieś się ukrył, cholera go wie — jego słowa musiały dotknąć mocno Sashę, która z wielkimi oczami spojrzała nań, jakby niedowierzając temu, co przed chwilą powiedział.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Stacje dokowania

3 cze 2022, o 11:08

Zabierzemy go, gdy znajdziemy Foxleya. No tak, zlecenie. Nawet to rozumiała, ostatecznie przecież nie byli przyjaciółmi. Stanowili zbieraninę najemników wynajętych na rzecz konkretnej roboty, logicznym więc, że to właśnie ona miała priorytet. Ktoś polegnie w trakcie? Trudno, ryzyko wliczone w charakter pracy. Rozumiała to. Tylko, że nie umiała w ten sposób. Była ratownikiem i, tak po prostu, nie zostawiała rannych samych sobie. Zazwyczaj nie znała swoich pacjentów. Niemal zawsze byli jej obcy a jedyne, co miała z nimi wspólnego, to służba w Hierarchii. Argument, czy kogoś zna czy nie, siłą rzeczy nie był dla niej argumentem - nie rozpatrywała wartości człowieka przez pryzmat, czy go lubi i dlatego warto mu pomóc, czy nie.
Rozumiała jednak stanowisko pozostałych i dlatego nie dyskutowała, wracając po prostu do swoich zadań. Pozostawiając dyskusje i odbijanie Foxleya pozostałym, sama uważnie monitorowała stan Browna. Co jasne, nie udało jej się zabezpieczyć go na tyle, ile by chciała, zrobiła jednak wszystko co mogła w obecnych warunkach. Bazyliszek był zbyt daleko, jakakolwiek profesjonalna klinika - nie aż tak znowu bliżej, biorąc pod uwagę aktualne priorytety. Oczywiście, na upartego mogli się rozdzielić - ona mogła odprowadzić Carlosa, reszta dokończyć zlecenie - nie sądziła jednak, by miało to większy sens. Jej zdaniem w ten sposób tylko więcej by ryzykowali, a to nie było żadnym rozwiązaniem. Wolała zaczekać. Jeśli dobrze pójdzie, będą mogli się ewakuować... Zaraz? Miała na to szczerą nadzieję.
Gdy Brown ocknął się pod wpływem leków, odetchnęła powoli i spojrzała na niego krytycznie.
- Spokojnie - rzuciła krótko. - Bez gwałtownych ruchów. Podejrzewam, że możesz powoli usiąść, wstać i pewnie nawet się poruszać - nafaszerowałam cię całkiem niezłą chemią... - Uśmiechnęła się przelotnie. - Ale nie jesteś w dobrym stanie. I nie będziesz, póki nie zadbamy o ciebie odpowiednio. - Nie przebierała w słowach. Nie było jej zadaniem pocieszać rannego, co rzeczowo przedstawić sytuację i wyjaśnić, dlaczego współpraca z nią jest tak istotna. - Dobra, siadaj. Powoli. - Zarządziła, gotowa pomóc Carlosowi i postawić go na nogi. Nie ulegało wątpliwości, że prędzej czy później będą musieli się stąd zabrać - dobrze by było, gdyby do tego momentu Brown panował już nad swoim ciałem i bólem wystarczająco, by móc podążyć za nimi o własnych siłach.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Stacje dokowania

5 cze 2022, o 15:42

Erich przyglądał się chłodno lewitującemu bandziorowi, w myślach obracając jego słowa i dochodząc do wniosku, że mają sporo sensu. To że Latarnicy tagowali swoich niewolników nadajnikami, żeby odnaleźć ich w razie ucieczki, było bardzo logiczne i skarcił się w myślach, że nie wpadł na to wcześniej. Wyjaśniało też niemal wszystko - obecność gangusów w doku, który miał być tajemnicą Sashy oraz młodego Foxleya, wykorzystywanie jej siostry jako wabika, uważne obserwowanie kolorowowłosej. Tworzyło też nowe pytanie, które sprawiło, że łowca przeniósł wzrok na omni-narzędzie mężczyzny - jeżeli okaże się, że ich celu nie było w pobliżu, to być może oprychy, których pokonali, mieli wciąż aktywne metody namierzenia go za pomocą sygnału, który ich tu sprowadził.
Metody, które oni również mogli wykorzystać.
- Prawdopodobnie więc wciąż jest w pobliżu, ale i tak lepiej sprawdźcie wnętrze. Statek to jego jedyna alternatywa - odezwał się na rozmowę reszty, słuchając jej jednym uchem i obracając ku nim lekko twarz. Kwestia pilota stanowiła sprawę drugorzędną, ale wyglądało na to, że pozostali się nim zajęli, w ten czy inny sposób. Dobrze było jednak wiedzieć, że w razie czego mają zapasową opcję pod postacią Fulvinii.
Widząc jak gangus w reakcji na przekleństwa Crassusa sięga do omni-klucza, obrócił od razu twarz z powrotem ku niemu i uniósł karabin do góry, ale nie zdążył oddać strzału. Gdy gangus mężczyzna z samozadowoleniem wystawił środkowy palec po tym jak jakaś komenda została przesłana przez jego omni-klucz, opuścił tylko lekko broń niżej, patrząc na niego bez rozbawienia. Jeżeli mieli element zaskoczenia nad resztą Latarników, to prawdopodobnie właśnie go stracili, zakładając że gest człowieka był przesłaniem wiadomości dalej.
- Czy ktoś jeszcze ma jakieś pytania do naszego znajomego? - zapytał zdawkowo pozostałych.
Jeżeli nie było chętnych, płynnym ruchem ponownie podniósł karabin do góry i zwyczajnie pociągnął za spust.
Lewitujący mężczyzna nie był im do niczego potrzebny, a mógł tylko zaszkodzić. Odpowiedzi, których potrzebowali, albo im właśnie udzielił, albo znajdowały się na jego omni-kluczu, który Shaw zamierzał ściągnąć z martwego przedramienia. Mod bojowy, którego zażądał od niego wcześniej turianin, nie był łowcy do niczego potrzebny, więc planował go odpiąć i rzucić Curio, samemu skupiając się bardziej na informacjach znajdujących się wewnątrz prywatnego komputera gangusa: wiadomościach od jego przełożonych, potwierdzenie obecności programu śledzącego młodego Foxleya, rejestr ostatnich komend mężczyzny w celu zidentyfikowania co zrobił swoim ostatnim wybrykiem...
Wyglądało na to, że przeglądanie prywatnych korespondencji martwych ludzi zaczynało wchodzić mu w nawyk.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Stacje dokowania

5 cze 2022, o 17:40

Zdenerwował się nieco. No, może nawet bardzo. Sukinsyn w którego wycelowana była lufa Żmii, zamiast grzecznie przeprosić i oddać swój omni-klucz, postanowił zagrać twardziela. Środkowy palec, który tym razem został wycelowany w samego Curio, został rozpoznany przez turianina bez większych problemów. Pomimo własnego, obcego pochodzenia znał całkiem nieźle niektóre aspekty ziemskiej kultury. Do tego te wszystkie ludzkie gesty szybko spodobały się całej galaktyce. Faktycznie, były chwytliwe, szkoda tylko, że nie wszystko dało się odtworzyć będąc trójpalczastym. Ludzie i te ich dłonie z pięcioma palcami…
Nie myśląc wiele, Curio przesunął lufę karabinu snajperskiego na wystawiony środkowy palec i pociągnął za spust aby z premedytacją odstrzelić typowi paluszek. Nie, żeby to kręciło Crassusa ale wyszedłby na kogoś kto rzuca słowa na wiatr. Okazałby słabość, która na Omedze bardzo szybko mogła zostać wykorzystana przeciwko tobie. Nie z Curio te numery.
- Ups. Spróbuj teraz, cwaniaczku. -odpowiedział ostro i opuścił karabin. Być może inni mieli jakieś pytania do typa, tak jak Erich, który wyrwał całkiem cenną informację. Co prawda, powinni byli się domyślić, że Latarnicy pilnują swoją własność.
Ruszył w około człowieka z już czteropalczastą dłonią.
- Powinniśmy założyć, że tak jest. Chuj wie co mu jeszcze wszczepili. Jak dla mnie to możesz go odpalić. - stwierdził na koniec, mijając Shawa. Uśmiechnął się lekko jeszcze, słysząc strzał za plecami.

Nic więc dziwnego, że był nieco nabuzowany i gotowy do kolejnej strzelaniny te kilka chwil później, kiedy Żmija odnalazła swój nowy cel. Jak się okazało pilota tego pięknego gruchota, w którym się skryli i którym dziewczyny wraz z Arthurem mieli dać dyla. Słysząc zapewnienia, szczególnie od Sashy, Curio chrząknął zsuwając kolbę na wysokość biodra i unosząc lufę w górę w neutralnym kierunku.
- A. Pardon. Czy jakoś tak. - rozejrzał się po okolicy, słuchając kolejnych słów pilota. Jeśli faktycznie młody Foxley był tu wcześniej to… - Mamy dwie opcje. Albo Arthur jest jeszcze w pobliżu albo zgarnęli go Latarnicy a ci tutaj zostali aby posprzątać świadków z promu. - ruchem ręką wskazał karabinem na zneutralizowanych przeciwników. - Tak czy siak chujowo ale druga opcja znacznie gorsza. Wolałbym nie wracać do gniazda raknii.
Westchnął ciężko, odwracając się od rozmawiającej grupki. Spojrzał pierw na Ericha, potem na Alanę przy ciężko rannym Carlosie. Z jednym mniej byłoby naprawdę ciężko odbijać Foxleya z rąk gangu. Trzeba było mieć nadzieję, że to nie będzie potrzebne.
Dlatego już schodząc z rampy, Curio odezwał się głośno:
- Arthur! Jeśli tu jesteś to wyłaź, swoi! Tata się bardzo stęsknił! - długie kroki turianina poniosły go w kierunku cwaniaczka, z którym wcześniej negocjował warunki oddania omni-klucza. Teraz go już nie potrzebował, prawda? - Dawaj Arthur! Jest z nami twoja dziewczyna! - pochylił się nad trupem i po chwili majstrowania z jego nadgarstkiem odczepił omni-klucz martwego. - Dziękuję bardzo, koleżko.
Wyprostował się, rozglądając po okolicy czy jego nawoływania miały jakikolwiek efekt. Może mieli szczęście? Jak nie to trzeba było szukać dalej. Albo sprawdzić mieszkanie.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 213
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Stacje dokowania

5 cze 2022, o 22:18

Bez słowa powoli usiadł i rozejrzał się. Czuł jak jego poparzona skóra jednocześnie wydaje się piec, być odrętwiała, gorąca i zimna. To chyba ten medi-żel czy inne medykamenty. Zerknął na pogięty, nadtopiony pancerz.
- Kurwa... Nowy napierśnik do wyjebania. - Mruknął zadowolony z życia jak zawsze i skrzywił się. Straty, które ponosił na tej misji piętrzyły mu się jak góry, a kredyty na koncie znikały jak dym na wietrze.
- Dzięki. Chyba uratowałaś mi życie. - Nie przejął się zbytnio koniecznością leczenia. Nie był jakimś dzieciakiem, znał ryzyko tego zawodu i wiedział, że jeśli już coś się stało to nie można nic z tym zrobić, tylko grzecznie podziękować tym, którzy dopilnowali byś z przygody wyszedł mniej lub bardziej żywo.
- Dwa pytania. Może trzy... Ile mniej więcej zajmie leczenie? Co się dzieje z misją? - Uśmiechnął się pod nosem i zmrużył oczy. - Jak wygląda moja broda? - Zarost jest ważnym elementem jego tożsamości i nie chciał by go stracić, chyba że będzie miał na mordzie w tym miejscu cool bliznę. W armii nie mógł mieć brody, nawet mimo, że wiele jednostek w historii miało brody i takowa w kosmicznych wojnach nie powinna przeszkadzać.


:mg:
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 122
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: Stacje dokowania

5 cze 2022, o 22:51

Fulvinia przymrużyła lekko oczy, słuchając odpowiedzi pilota i jednocześnie rozglądając się po korytarzu promu. Tego typu modele pewnie mogły mieć jakieś dodatkowe schowki, na wypadek okazjonalnego szmuglowania nielegalnych towarów, ale jakoś nie przypuszczała, żeby wymuskany panicz z dobrego domu wiedział, gdzie takowych szukać. To raczej specjalistyczna wiedza. Niemniej, kiedy Latarnicy przybyli na miejsce, pewnie mógł wbiec szybko po trapie i zaszyć się gdzieś na pokładzie, więc tak jak i reszta - Crassus, czy też Erich - planowała dokładnie przyjrzeć się wnętrzu.

- Wolę pierwszą opcję. Myślę, że Artur aż taki głupi nie jest. Poza tym patrząc na to, co się działo tutaj jak przybyliśmy, to chyba dopiero wypytywali o niego załogę promu... więc powinien być w pobliżu, o ile nie stwierdził, że zwiewa do mieszkania Sashy na przykład. Ale dobra, dość gadania. - odparła sama Crassusowi, po czym ruszyła w głąb promu, kierując się w pierwszej kolejności na tył. Pilot nie wiedział, gdzie Artur jest a poza tym chyba nie był do końca świadomy tego, co działo się chwilę temu na zewnątrz aż do momentu, kiedy wyszedł z kokpitu. Dlatego przypuszczała, że jeśli już znajdą młodego, to gdzieś z tyłu.

- Sasha, chodź - sprawdzimy razem tył. Patrząc po tym co się dzieje za naszymi plecami to... cholera, może być ich tutaj wkrótce więcej. A ja bym wolała wtedy się już stąd oddalić, najlepiej z Arturem na pokładzie. - w miarę delikatnie zwróciła się do dziewczyny, licząc na to, że jej obecność zadziała lepiej, niż nieco agresywne odzywki Crassusa. - A co do ciebie, to też idziesz z nami. Macie tutaj jakieś schowki na kontrabandę, albo coś podobnego, gdzie można by się przyczaić? - spytała pilota dając mu znak, żeby szedł pierwszy. Był raczej postronną osobą i nie zamierzała mu robić krzywdy, ale też nie wiedziała, jak będzie reagować w stresie.
ObrazekObrazek
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Stacje dokowania

9 cze 2022, o 20:04

[h3]Szubudubu, tajne srajne[/h3]
best>33%>good>66%bad>99%>worst xD
0
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Stacje dokowania

9 cze 2022, o 20:30

Jeśli Alana miała ochotę przyjrzeć się włosom charakterystycznym płci męskiej rasy ludzkiej, to te były nieco przypalone na końcówkach – na zdrowy rozsądek należało więc je przyciąć, aby nie przypominać żula spod ciemnej gwiazdy, który przypalił sobie brodę zapalniczką. W tym samym czasie rozglądający się Carlos widział, jak cała walka, podczas której stracił przytomność, zakończyła się chwilę temu, a grupie udało się nawet pojmać jeńca, który nie miał co prawda dobrych manier, jednak w takich okolicznościach nie można było wydziwiać.

Snajperskie oko Crassusa i bliska odległość pozwoliły ustrzelić palec, który tak dzielnie najemnik wystawiał. Ba, przestrzelił mu nawet klatkę piersiową, więc nawet gdyby ktoś chciał zadać mu dodatkowe pytania, charczący gangus mógłby okazać się niezbyt rozmowny. Kolejny huk dobiegł grupy, gdy Erich dobił jegomościa, a zwłoki nareszcie łupnęły o podłogę, pozwalając dostać się do skarbnicy wiedzy, jaką był omni-klucz. Odpięta omni-pięść wylądowała po chwili w dłoniach Crassusa, który mógł nawet momentalnie wymienić swój stary moduł na nowszy, który go tak bardzo interesował. Samemu zaś zerknął do prywatnego komputerka zbira, oczekując kolejnej dawki informacji. Wiedząc już, czego szukać, natychmiast zerknął na ostatnie wiadomości i otwarte aplikacje, znajdując niepokojący sygnał wysłany do zdaje się drugiej grupy przeszukującej zaledwie hangar obok. Dalej mógł ujrzeć aplikację, toporną, będącą czymś w pokroju niedokładnego gpsa, który faktycznie potwierdzał, że młody musiał być gdzieś w TEJ okolicy. Ostatnie wiadomości potwierdziły, że jego i martwych teraz towarzyszy wysłano z zamiarem złapania Foxleya.
Wyświetl wiadomość pozafabularną Wchodząca na pokład Fulvinia, ciągnąca zaniepokojoną własnymi myślami Sashę i zszokowanego, być może odrobinę zniesmaczonego pilota widziała zbierającego się z podłogi Carlosa, Ericha przeglądającego omni-klucz i drącego się wniebogłosy Crassusa. Skrzynie, jeszcze nieprzypięte, poustawiane były pod ścianami powierzchni magazynowej, z której dalej można było przejść do niewielkiej mesy będącej także miejscem do spania. Turianin ciągnący się za dziewczynami niechętnie, ale pokazał niewielki składzik pod podłogą hangaru, który – jak się okazało był pusty. Zamykając ukrytą kładkę, Sasha uniosła głowę, nasłuchując czegoś. Nasłuchując, Fulvinia była w stanie usłyszeć... szybkie kroki znikające za wspomnianą przez pilota mesą. Śpiesząc się zaś, mogła ujrzeć, jak za malutką powierzchnią mieszkalną drzwi, które prowadziły do kokpitu, zamykają się, a panel po zewnętrznej stronie delikatnie mruga i pokazuje błąd.

Kurwa! — wrzasnął mężczyzna, dopadając do drzwi i próbując je otworzyć. — Ktoś się tam zablokował. — W tym czasie Adratus mogła usłyszeć i poczuć jednocześnie pierwsze dźwięki silnika i zamykającej się trapy. I zaledwie chwilę później reszta drużyny na zewnątrz mogła ujrzeć, jak rampa powoli się podnosi, a silniki korwety uruchamiają.

Przekażcie mojemu ojcu, że może pójść się jebać — odezwał się zachrypnięty głos w słuchawkach, wcześniej wchodząc z nimi na łączność.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Stacje dokowania

12 cze 2022, o 08:31

Parsknęła cicho. No tak, chyba faktycznie to zrobiła. Uratowała życie - albo przynajmniej zadbała o jego komfort w przyszłości, przynajmniej na tyle ile mogła. Nie oczekiwała za to podziękowań - to była jej praca, coś, czym po prostu się zajmowała - ale gdy już je dostała, było to całkiem miłe.
Nie dziwiła się pytaniom Carlosa. No, może ostatniemu - na to roześmiała się po raz wtóry - ale pozostałe dwa były w pełni zrozumiałe. Bez wahania udzieliła kolejno stosownych odpowiedzi.
- To zależy, jak sprawnie znajdziemy się w jakimś odpowiednio wyposażonym, czystym miejscu, żeby to z ciebie powyciągać... - Ruchem głowy wskazała elementy pancerza szczególnie mocno wtopione w ciało. - ...I rozpocząć regenerację tkanek. Miesiąc. Może mniej, może więcej. - Wzruszyła lekko ramionami. Naprawdę nie była w stanie wydać teraz dokładnej oceny, wpływało na nią zbyt wiele czynników. - Misja może i z problemami, ale idzie w dobrym kierunku. Foxley pewnie jest na promie, reszta się tym zajmuje. Jeśli dobrze pójdzie, niedługo będziemy się stąd zbierać i grzecznie wracać do seniora. - Uśmiechnęła się półgębkiem. I wreszcie - ostatnie pytanie. - Powinieneś ją ostrzyc - podsumowała. Nie była znawczynią ludzkich - czy w ogóle jakichkolwiek - zarostów, ale nawet ona była w stanie dostrzec, że stan brody Carlosa jest raczej daleki od idealnego. - Chociaż częściowo, bo teraz to masz takie... Nieestetycznie przypieczone - parsknęła cicho.
Potem, pomagając Brownowi stanąć na nogi, obejrzała się na pozostałych - akurat w chwili, by zobaczyć, jak Crassus z Erikiem pozbywają się jednego problemu. Nie poczuła w związku z tym nic specjalnego. To byli wrogowie. Ofiary w szeregach oponentów to korzyść dla jej małego zespołu. Prosty rachunek. Spoglądając dalej, widziała Fulvinię wchodzącą na pokład promu razem z Sashą i pilotem, i wreszcie...
Odlatujący prom?
Spoglądała na latadło z niedowierzaniem, w kolejnej chwili przeskakując wzrokiem na Ericha i Crassusa.
- Zakładam, że nie dacie rady z odległości zablokować sterowania? - mruknęła, dla pewności przełączając się na inny kanał niż ten, na którym pojawił się Arthur i na migi pokazując reszcie, gdzie mogą do niej dołączyć.
Nie była inżynierem, nie wiedziała, jak działają takie rzeczy. Pomysł odcięcia młodego od sterów wydawał jej się całkiem dobry - lepszy niż pozostawienie Fulvinii samej sobie, z ciężarem dokończenia ich misji tylko na jej barkach - nie miała jednak pojęcia, czy jest wykonalny. Sama Adratus zaś...
Alana bez wahania wysłała prośbę o dostęp do systemów monitorujących pancerza turianki. Tak po prawdzie mogła zrobić to już wcześniej - z nimi wszystkimi - ale nie przyszło jej to do głowy. Ze swoim zespołem miała stałą łączność, niewymagającą manualnej aktywacji - każdy podglądał każdego, by w razie czego być w stanie udzielić odpowiedniej pomocy. Tutaj, w ich zebranym naprędce zespole, podświadomie chyba spodziewała się, że będzie podobnie - i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że to przecież tak nie działa. Ich systemy nie były tak zsynchronizowane. Wysyłając więc prośbę do Fulvinii, dodała jeszcze krótki komentarz - uwzględniający dodatkowy kanał, na którym mogliby porozumiewać się bez podsłuchu Arthura - i odetchnęła powoli.
Wpuść mnie. Będę mogła Ci pomóc, jeśli będzie trzeba.
Kanał 14.
Spoglądając ponownie na resztę, zacisnęła usta w wąską kreskę. Rozmowy konsekwentnie pozostawiała innym, nie czując się na siłach do prowadzenia negocjacji - czy, w zasadzie, jakichkolwiek dyskusji. Nie jej kompetencje, przynajmniej nie w tym zakresie.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 213
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Stacje dokowania

12 cze 2022, o 15:24

Poczłapał za Alaną, tylko się rozglądając ile jego sprzętu się zachowało. Pancerz pewnie JAKOŚ da się naprawić, a jak nie to kupi tani zamiennik. Chociaż szkoda tego owego napierśnika. Miał go na sobie ze dwa razy tylko i był klasy N7. Nowego napierśnika od N7 to raczej nie kupi za szybko. Rozejrzał się też za swoim karabinem, lubił tą zabaweczkę, była całkiem celna i dobrze kopała mniej opancerzonych przeciwników. Teraz pewnie będzie musiał poszukać czegoś co zabezpieczy mu dupę przed podpaleniem w przyszłości, to nie było fajne doświadczenie. Sprawdził też stan swoich pochłaniaczy i żeli. Wszystko wyglądało w normie. Może tylko ten dyskomfort i odrętwienie skrywające ból nie były w normie. No i chciało mu się pić. Jakiegoś drinkacza, albo piwko czy dwa.
Spojrzał na odlatujący prom i pokuśtykał w kierunku bardziej zorientowanej bandy.
- Czy mi się zdaje, czy jak sobie uciąłem drzemkę to coś się zaczęło jebać? - Poruszał się sztywno, wyglądał chujowo, a jedną dłonią pocierał resztki brody, która nierówno się przypaliła. - Ma ktoś jakąś wyrzutnię rakiet? - Nie wspominał, że w sumie spodziewał się takiej zjeby. Ale on w sumie spodziewał się zawsze, że coś się zjebie. Pewnie im nie zapłacą za robotę i trzeba będzie zapierdalać przez pół galaktyki.
W sumie... Ta korwetka wyglądała na miły stateczek. Kiedyś chciał takie latadło. Na tyle małe by nazwać domem, na tyle uzbrojone by odstraszać bardziej wkurwiających piratów.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Fulvinia Adratus
Awatar użytkownika
Posty: 122
Rejestracja: 16 wrz 2018, o 22:04
Miano: Fulvinia Adratus
Wiek: 24
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turian
Zawód: Żołnierz
Lokalizacja: statek
Kredyty: 10.800
Medals:

Re: Stacje dokowania

12 cze 2022, o 22:49

Zgodnie z jej przewidywaniami, na okręcie był schowek - niestety, okazał się pusty, na co Fulvinia westchnęła, ale nie traciła nadziei, że gdzieś w pobliżu znajduje się poszukiwany przez nich młodzian. Odgłos wystrzału na zewnątrz oraz huk ciała, jaki dotarły natomiast do środka poinformował ją, że oto ich jeniec awansował do statusu zwłok. Cóż, zapewne coś kombinował... próbował się wysadzić? Chyba nie, wyglądał na tchórzliwego. Może zatem wzywał wsparcie? To bardziej prawdopodobne, ale pewnie zaraz Erich jeszcze jej potwierdzi. Tymczasem jednak Sasha zaczęła nasłuchiwać, co zwróciło uwagę Turianki i sama zrobiła to samo... no i faktycznie, ktoś był na pokładzie. I bardzo szybko tuptał w kierunku kokpitu. Rzuciła się w pogoń, ale niestety - była zbyt wolna, a korytarze zbyt ciasne, żeby uprzedzić młodego Foxleya przed zabarykadowaniem się w kokpicie. Kurwa, wiedziała, że powinni się byli z crassusem podzielić zadaniami. Szlag by to. Myślała gorączkowo, co zrobić w tej sytuacji. Głos Foxleya w interkomie powiedział jej jedynie, że chłopak bardzo nie lubi ojca - co już wiedzieli w zasadzie - i najwyraźniej planuje spierdolić z nimi na pokładzie. Noż kurwa.

- Skup się. - syknęła, chwytając pilota za ramię, uprzednio zamykając połączenie tak, by dzieciak nie usłyszał. - Macie jakieś kody administracyjne, cokolwiek, co pozwoli szybko obejść to zabezpieczenie? Nasz spec został w hangarze. Myśl szybko, ja dam znać swoim o sytuacji. -

Przełączyła komunikator, mniej więcej w tym samym czasie, jak dostała wiadomość od Alany. Przerzuciła się na odpowiedni kanał.

- Młody zablokował się w kokpicie. Spróbuję coś z tym zrobić, pogadać z nim, ale cholera wie czy mi się uda. Jak macie pomysły ze swojej strony, to dawajcie. - rzuciła, po czym zostawiła kanał otwarty tak, by słyszeć co inni mówią, a potem otwarła ten, na którym połączył się z nimi Foxley z kokpitu. Powinien słyszeć ją, a reszta powinna słyszeć jego, ale on nie powinien słyszeć jej zespołu.

- Z chęcią, ale musimy najpierw zgarnąć mój zespół. Latarników jest więcej i cholera wie, jak dobrze są wyposażeni. Nie znam cię, ale jakoś wątpię, żebyś miał doświadczenie w unikaniu rakiet tego typu jednostką. Ja mam. Więc dobrze ci radzę, żebyś otworzył drzwi i pozwolił mi przejąć stery. Nie wiem, czy wciskałeś Sashy kit, czy naprawdę chcesz zwiać na jakąś kolonię, ale... kurwa, patrz realistycznie. Nawet jak teraz uda ci się spierdolić i jakoś reszty z nas pozbyć, to myślisz, że twój ojciec nie wyśle kolejnej ekipy? Stać go. Dojdą po nitce do kłębka i w końcu znajdą tę twoją kolonię, albo jakiekolwiek inne miejsce, w którym zdecydujesz się ukryć. Ja jestem otwarta na dyskusje, moi towarzysze też - jesteśmy tylko najemnikami. Ale gwarantuję ci, że jeżeli ich kurwa tam zostawisz, to prędzej czy później źle skończysz. Więc... opanuj się i otwórz, a ja ogarnę ten cholerny prom i nas stąd bezpiecznie wydostanę. - rzuciła szybko, jednocześnie podczas całej tej całej przemowy kontrolując, co takiego robi Sasha oraz turianin, gotowa powstrzymać (zapewnie głównie Sashę) przed gwałtownymi ruchami. Na przykład strzelaniem w środku pomieszczenia.
ObrazekObrazek
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Stacje dokowania

13 cze 2022, o 00:01

- Łuuhuu! Arthur, chodź do tatusia! Nie, kurwa, to źle zabrzmiało… - Curio z pełnym spokojem kontynuował swoje nawoływania młodego młodego Foxleya. Ułożył swoją Żmiję po wewnętrznej stronie łokci aby sobie ją przytrzymać gdy jego trójpalczaste dłonie zaczęły nieco majstrować przy przejętym omni-kluczu. Były właściciel, jak się okazało, nie był taki cwany i to Crassus miał teraz urządzenie. Uruchomił je jeszcze, chcąc sprawdzić czy i jakie były niedawno wysłane wiadomości. Wolałby wiedzieć jakby grupa szturmowa Latarników była w drodze do nich. Tak na wszelkie ale. - Arthur! Gdzi…
Nawoływania turianina przerwał głośny świst rozkręcających się silników. W pierwszej chwili Curio nie zajarzył powagi sytuacji w ogóle. Odwrócił się nieco zdziwiony to w kierunku Ericha, to Alany i Carlosa, którzy też pozostali w hangarze. Dopiero patrząc na zamykającą się rampę i słysząc głos młodego Foxleya zrozumiał co tu się dzieje. Żółte oczy otworzyły się szeroko, a szczęka turianina opadła i prawie upuścił trzymany w ręku przejęty omni-klucz. Czy oni właśnie zostali zrolowani w bambuko przez jakiegoś rozpieszczonego dzieciaka bogoli?
- To się nie dzieje… - mruknął cicho do siebie, chowając omni-klucz Latarnika do ładownicy przy pasie. Uruchomił komunikator, chwytając swój karabin w prawą dłoń, lewą przyłożył do ucha. - Arthur? Dzieciaku, nie wygłupiaj się i ląduj tą korwetę. Jesteśmy tu, w ryj volusa, po ciebie. Uratowaliśmy twoje dziołchy to może byś jednak trochę wyluzował? Sam powiedz staremu, znaczy tacie, żeby spadał jak trzeba. Dawaj nie bądź głupi. - Curio zaryzykował próbę negocjacji na kanale, na którym pojawił się Arthur. Zaraz potem jednak wyłączył swoje nadawanie i spojrzał na Alanę, aby odpowiedzieć na jej pytanie. - Coś ty. Może jakbym wcześniej miał już dostęp do systemów to jeszcze coś by się wymyśliło. Stąd? Ni cholery.
Westchnął ciężko, zastanawiając się co zrobić. Dopiero kiedy Alana przesłała odpowiednie komunikaty zalśniło mu w głowie. Faktycznie, na pokładzie była Fulvinia! Żołnierz pewnie nie była specem od łamania zabezpieczeń ale być może z odrobiną pomocy od Luccarius i Curio mogłaby coś zdziałać? Przełączył się na kanał 14, Arthura pozostawiając sobie na razie jedynie do odsłuchu. Jak tylko Adratus pojawiła się tam również, Crassus odezwał się od razu:
- Słuchaj, musimy łamać ten zamek i trza obezwładnić typka. Trochę mu odwaliło. Mogę cię pokierować w robocie.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Erich Shaw
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 3 lut 2015, o 22:46
Miano: Erich Shaw, "Epsilon"
Wiek: 29
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Agent Cerberusa, cyngiel do wynajęcia
Postać główna: Vegz
Lokalizacja: Nos Astra, home sweet home
Kredyty: 20.085
Medals:

Re: Stacje dokowania

13 cze 2022, o 13:02

Zawartość omni-narzędzia zbira przyniosła odpowiedzi, których Erich się spodziewał, ale które nijak nie poprawiły mu nastroju. Przekazanie informacji do innych grup gangusów oznaczało, że znowu obrócili metaforyczną klepsydrę, wznawiając przesypywanie się piasku i że znowu zaczynają pracować pod limitem czasowym. A o ile ta walka poszła im całkiem sprawnie, jeżeli nie liczyć ciężkich obrażeń jednego członka ich drużyny, to kto wie ilu przeciwników niedługo ponownie zaatakuje hangar. Zabrał tymczasowo omni-klucz mężczyzny, żeby śledzić potencjalne wiadomości od jego wciąż żywych towarzyszy z Latarników oraz mieć dostęp do nadajnika Foxleya, po czym podniósł się z przyklęku na nogi. Mimowolnie obrócił lekko karabin snajperski, przeładowując zużyty pochłaniacz ciepła, który zakończył żywot ich jeńca, po czym zerknął na ładownicę przy pasie, żeby upewnić się ile zostało mu jeszcze zapasowych.
Nagły szum silników korwety sprawił jednak, że podniósł gwałtownie głowę i spojrzał na statek. Podnosząca się rampa oraz pytające spojrzenia pozostałych sprawiły, że westchnął ciężko w duchu, a późniejsze słowa w ich komunikatorze oraz szybkie wyjaśnienie Fulvinii potwierdziły jego obawy. Oparł broń swobodnie o ramię, przez kilka sekund obserwując w milczeniu pracujący okręt, którego szum wypełniał teraz wnętrze hangaru i obracając w myślach ich nagłą zmianę sytuacji. Szczęśliwie obecność turianki w środku zmieniała wiele, nawet jeżeli nie udałoby jej się powstrzymać spanikowanego dzieciaka, ale już sam fakt jego ucieczki rzucał kłody pod nogi ich planu.
Jeżeli po rozmowie z Sashą mieli mieć jakieś wątpliwości odnośnie porwania Foxleya, to te właśnie zniknęły. Syn biznesmena nie był aż tak oczarowany, żeby tymczasowo dać się nabrać urokom kurtyzany, skoro jego chęć ucieczki uwzględniała zostawienie jej na pastwę losu - wychodziło na to, że zwyczajnie chciał wyrwać się spod nadzoru seniora, a jego towarzyszka też była pewnym środkiem do tego celu. Być może był bardziej podobny do swojego ojca, niż chciałby przyznać. Nie, żeby robiło im to różnicę.
Gdy Alana zadała swoje pytanie, spojrzał w jej stronę i bez słowa pokręcił głową, niemo potwierdzając wyjaśnienia Curio także ze swojej strony. Nie byli w stanie zdalnie złamać zabezpieczeń korwety i uniemożliwić jej odlot, nie przy takim zasięgu oraz braku czasu, gdy okręt w każdej chwili był gotowy do odlotu.
- Młody już przegrał, tylko jeszcze o tym nie wie - odpowiedział zdawkowo przez komunikator, sięgając dłonią do nadajnika i zmieniając wcześniej kanał na ten rozsądnie zaproponowany przez medyczkę. Obserwował korwetę, nie ruszając się z miejsca. - Gdziekolwiek by nie poleciał, to znamy jego okręt oraz wiemy gdzie planował udać się z Sashą i zniknąć. A to wystarczy, żeby starszy Foxley wykonał kilka telefonów i żeby po przylocie czekał na niego komitet powitalny lokalnych najemników. Nie mówiąc już o tym, że Fulvinia z pewnością sobie z nim poradzi, gdy będzie próbował wyjść z kokpitu, a Sasha ją wesprze, bo praktycznie mamy lufę broni przy skroni jej siostry.
Przeniósł wzrok ze statku z powrotem na resztę hangaru, prześlizgując się nim po wejściu, którym tu weszli, a następnie szukając jakiejś przystępnej pozycji po przeciwnej stronie.
- Nasz jeniec wysłał wiadomość do swoich przyjaciół, więc niewykluczone, że będziemy niedługo mieli gości - dodał do tych, którzy zostali razem z nim po niewłaściwej stronie trapu załadunkowego, po czym ruszył w stronę końca hangaru, planując dla pewności znaleźć jakąś wysoką lub ukrytą lokację, z której miałby widok oraz pewny strzał na wejście - przynajmniej na czas, podczas którego pozostali będą prowadzili negocjacje.
Mamy Mrosky i odbiliśmy też młodego Foxleya. Chłopak robi jednak problemy i nie chce wracać, próbujemy przekonać go do rozsądku, zanim zjawi się wsparcie Latarników. Przesyłam lokalizację hangaru w którym się znajdujemy oraz lokalizację kliniki gdzie leży siostra Mrosky - gdybyście potrzebowali argumentów do współpracy dziewczyny. - Shaw
W drodze na bezpieczniejszą pozycję przesłał wiadomość do Garfielda wraz z namiarami na ich aktualną miejscówkę, żeby uaktualnić status ich przełożonego - lub w razie czego mieć ich w gotowości, gdyby stwierdzili, że włączenie ojca chłopaka do rozmowy to dobre wyjście.
THEME    ☉    ARMOR    ☉    CASUAL    ☉    FORMAL   ☉    VOICE
ObrazekObrazek
+20% pancerza         Udźwig podnoszonych przedmiotów +3         Celownik termiczny (+2)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Stacje dokowania

16 cze 2022, o 20:04

Przekonanie młodego:
30% (baza) + 14% (Crassus - przekonywanie+paragon) + 20% (Fulvinia racjonalna) = 64%
0

Rzut taki tam sobie
45%
1

Countdown to destiny
im więcej, tym więcej kolejek macie spokoju
2
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Stacje dokowania

16 cze 2022, o 21:08

Wyświetl wiadomość pozafabularną Delikatny szum silników i powoli unosząca się korweta sygnalizowały kłopoty – i przede wszystkim niebezpieczeństwo dla osób pozostałych na zewnątrz. Aby uniknąć przypadkowego zderzenia z kołyszącym się statkiem, czy gorącego podmuchu silników, grupa musiała wycofać się za skrzynie, niemal pod ścianę. Trapa domknęła się do końca i powóz aktualnie wisiał w hangarze, gibając się na boki i oczekując na otwarcie bram do niebezpiecznej pustki mogącej zmieść ich wszystkich z Omegi w mgnieniu oka.

Podczas gdy reszta głównie zaczęła komunikować się między sobą i obmyślać awaryjny plan działania, Fulvinia i Crassus spróbowali swoich sił w tej bardziej dyplomatycznej części zadania. O ile ten drugi używał zdawkowego, niemal protekcjonalnego tonu i słów, tak Adratus stojąca za drzwiami kokpitu i słysząca próby komunikacji Foxleya z kontrolą lotów, wypowiedziała kilka całkiem sensownych argumentów. Oprócz cichego przekleństwa na chwilę w otwartej komunikacji między grupą, a Arturem zapadła cisza i nawet okręt zawisł w miejscu.

Kody jakieś pewnie są, ale tymi rzeczami zajmował się nie zgadniesz kurwa kto — powiedział w międzyczasie pilot, jednocześnie podchodząc do panelu i próbując w nim coś grzebać. Zerkając na Sashę, dziewczyna stała w miejscu z zaciśniętymi pięściami, wyraźnie zaaferowana, jeśli nie rozzłoszczona aktualną sytuacją. Na pewno w tym momencie w jej głowie musiała szaleć burza, gdy przetwarzała informacje nie będące na jej korzyść.

To działa w dwie strony, wiesz? — odezwał się w końcu głos w słuchawce. — Ojciec się dowie, ale ja też znam jego metody, kontakty. Poza niewolą chorego gangu jednak lepiej jest się ukrywać. Zresztą ja też znam parę osób... i minie te kilka miesięcy, będę przeskakiwał z miejsca na miejsce, aż znudzi mu się wykładanie chorych sum na znalezienie mnie. Przyuczy sobie kogoś z mojego rodzeństwa, bardziej wdzięczne, bardziej posłuszne, a ja będę miał spokój, nawet jeśli to będzie jakaś zapyziała dziura w Terminusie. A, może i nie potrafię unikać rakiet, ale podstawowe kursy pilotażu przeszedłem — skończywszy mówić, nie sposób było nie zauważyć, że jego głos był odrobinę zmęczony, być może całą sytuacją, a być może po prostu wysiłkiem i niezbyt przyjemnymi warunkami, jakie zasponsorowali mu Latarnicy.

Przysłuchująca się temu wszystkiemu Sasha, bez dostępu do ich kanału, ale nadal rozumiejąca słowa przez grube drzwi, podeszła nagle do nich i z zaciśniętą pięścią walnęła w nie. W oczach miała łzy. — Obiecałeś! Mieliśmy do cholery razem stąd uciec. Ja, ty i Lena! I co teraz? Przez ciebie Lenka jest ciężko ranna, a ty bez słowa, bez kurwa pożegnania chciałeś sam odlecieć!

I nadal możemy to zrobić, Sashka — odezwał się ponownie Artur. Tylko Fulvinia i turianin grzebiący obok w panelu wiedzieli, w jakim kontekście zostało to wypowiedziane. — Nie wiem, ile zapłaci wam mój ojciec, ale nie będzie to spora kwota, jesteście dla niego zwykłymi robolami niewartymi wykładania hajsu. Dogadajmy się. Zabierzcie się ze mną na jedną kolonię, gdzie chwilowo będę bezpieczny, a zapłacę wam od razu za milczenie... i kompensatę gniewu seniora. Przyjaciel i jego rodzina na mnie tam czekają, bez problemu was opłacą. A jak tam dolecimy, Sashka, to wyciągniemy też Lenę. Obiecuję. Po prostu... chcę żyć bez ciągłego buta ojca, jasne? A jak teraz do niego wrócę, to będzie jeszcze gorzej, niż wcześniej. Zero prywatności, zero normalnego życia.

Sasha, do tej pory wściekła, zawahała się, zerkając na Fulvinię. Pilot nadal nie dorwał się do drzwi, natomiast Erich dostał dosyć szybko wiadomość zwrotną od Garfielda. W międzyczasie omni-klucz oprycha zamigotał informacją o możliwym wsparciu Latarników. Mieli czas... ale nie tak dużo, jak by tego chcieli. Było to niemal tykającą bombą – gdzie saperami byli najemnicy, bombą Artur, a wybuchem gang.
Wysyłamy ludzi do dziewczyny. Ja i część obstawy Foxleya do was lecimy odebrać młodego. Przylecimy z broniami. Wytrzymajcie.
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Centrum Omegi”