Stacja leżąca nieopodal stolic Noverii słynie ze swoich ultralabów - oczyszczonych z raknii przez Sheparda, spełniających teraz swoją rolę - stały się nowoczesnymi laboratoriami, w których przeprowadza się te badania i eksperymenty, z których słynie Noveria. Badania tak kontrowersyjne lub brutalne, że nie mogą się odbywać nigdzie indziej.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Biura pracowników

27 sty 2019, o 17:06

To, jak Mathias zareagowałby na jego śmierć, pozostawało wyłącznie spekulacją. Inżynier na pewno musiał mieć lepsze o tym pojęcie od Widma, które nigdy mężczyzny nie widziało na oczy, o którym istnieniu nie miało pojęcia jeszcze do niedawna. Może był o tym przekonany tak mocno, że nie miał trudu z zachowaniem zimnej krwi gdy Viyo wymieniał możliwości. Odwzajemniał jego spojrzenie bez przekonania, nie odpowiadając ani słowem. Dla niego ich rozmowa była już zakończona - jedyne co pozostało to decyzja, której nie on podejmował. Wyglądał na przygotowanego na tę najgorszą, obojętnie czy to z ręki Widma miałby umrzeć, czy z własnej gdyby próbowano go wyciągnąć stąd siłą.
Avis stał w przejściu, wpatrując się we własną katanę, trzymaną przez Widmo. Na pewno nie tego spodziewał się gdy dowiedział się, że ich dwójka wylądowała na Noverii, ale musiał również być przygotowanym na najgorszy scenariusz. Nie wiedzieli tylko co nim było - śmierć inżyniera, czy może jego samego, gdy gotowy był rzucić się na nich z ostrzem chcąc powalić choćby jedno, spróbować, zamiast poddać się bez walki?
A może jego najgorszy scenariusz rozgrywał się teraz, bo zawiódł już w chwili, w której otrze przebiło skórę Jeffersona i splamiło jego koszulę czerwienią. Może dla niego już nie było żadnej różnicy, bo cena za to była równie wysoka.
Z brzdękiem upadającego oręża, wzrok Kevina powędrował w dół, na leżącą na ziemi katanę, po czym wrócił do zmęczonego spojrzenia turianina. Odgłos wyrwał go z transu, w którym czekał na jego decyzję, na uderzenie kata i wieczną ciemność. Gdy te nie nadeszły, dopiero wtedy można było dostrzec, jak napięte było jego ciało, nieco się rozluźniając teraz.
Westchnął głośno, odbijając zmęczenie Widma po czym opadł na krzesło z głuchym stękiem, podczas gdy turianin pochylał się po swój karabin. Z ich dwójki Avis również odetchnął, ale tylko trochę. Butnie wpatrywał się w Volyovą, a później w Viyo, jakby spodziewał się tego, że to on przyjmie cios za Kevina. Choćby częściowe zwycięstwo dla Widma było lepsze niż żadne. Inżynier był wartościowym dla NDC cywilem, za jego ocaleniem przemawiało więcej niż za jego śmiercią, ale kwestia jego ochroniarza była inna. Był żołnierzem, niezwiązanym z Noverią, który swoją wysoką pozycję w rankingu Castora musiał zbudować stosem trupów udowadniających jego skuteczność i wartościowość.
Gdy Volyova skinęła bronią w bok, każąc mu się odsunąć, przez jego twarz przemknął szok. Uniósł w górę brwi i spojrzał na Widmo po raz ostatni, zanim ustąpił i wrócił pod ścianę, pod którą ich przesunęli.
- Jeszcze się spotkamy - powiedział, w specyficzny sposób, który był bardziej obietnicą niż groźbą. Furia z niego uleciała, zalana paraliżującą ulgą, którą musiał teraz odczuwać.
Jefferson spoglądał na nich z krzesła, w którym siedział gdy pierwszy raz weszli do gabinetu. Tym razem siedział w nim niżej, a jego marynarka i koszula były wymięte, przemoczone od krwi. Jego twarz bledsza i bardziej zmęczona niż wcześniej, ale wzrok był podobny.
- Strzeż swoich bliskich, turianinie - powiedział cicho, sprawiając, że Maya zatrzymała się w przejściu, blokując je też Widmu. Obróciła się, patrząc na mówiącego inżyniera. - Przychodząc tu przekroczyłeś granicę, ale obawiam się, że rzuciłeś rękawicę człowiekowi, który żyje za nią od lat.
Grożenie bliskiej osobie swojego przeciwnika nie było jednak zamordowaniem go. Ciężko było zdefiniować wyraz twarzy Jeffersona, jak zwykle, ale wydawał się wyrażać więcej wdzięczności i szacunku do Widma niż gdy wcześniej fałszywie uśmiechał się, przekonując ich o tym, jak mało istotny był.
Drzwi się za nimi zamknęły i stanęli znów w ciemnym korytarzu, wciąż pustym. Maya spojrzała na Viyo badawczo, poprawiając swój chwyt na pistolecie nim ruszyła dalej. Nie mieli napotkać żadnych przeciwników - korytarze wciąż były puste, poza dwoma trupami, które pozostawili za sobą ostatnim razem. Wyswobodzony Avis nie rzucił się za nimi w pogoń ze swoją bronią, choć bez omni-klucza. Do samej kolejki na Szczyt 15 nie towarzyszyło im nic poza ich ponurymi myślami.
Gdy do niej dotarli i weszli na jej pokład, Volyova spojrzała na zegarek. Powinni dotrzeć na Szczyt zaledwie z chwilowym wyprzedzeniem przed przybyciem promu, lub transportu naziemnego - zależnie od tego, co wybrała ochrona.
- To ma teraz więcej sensu - niebieskowłosa odezwała się wreszcie cicho, obracając głowę w kierunku Viyo. - Odpowiadanie na wszystko poza rolą Jeffersona w tym. Póki nie wiedzieliśmy kim jest, nie mogliśmy spróbować tego wykorzystać.
Zaklęła pod nosem, unosząc schowaną w rękawicy dłoń do twarzy i przecierając ją ze zmęczeniem, w którym nie było podłoża złożonego z fizycznego wyczerpania. Gdyby udało im się pojmać inżyniera, mieliby asa w rękawie, który mógłby rozwiązać tak wiele ich problemów za jednym zamachem.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Biura pracowników

27 sty 2019, o 20:55

Głos Jeffersona sprawił, że on również zatrzymał się w progu. W przeciwieństwie do Mayi, nie odwrócił się jednak w jego stronę, wbijając wzrok przed siebie; jego spojrzenie przesunęło się po twarzy biotyczki, po jej bliźnie ciągnącej się po policzku i po niebieskich kosmykach, które wydostały się spod niedbałego upięcia, po jej złotych tęczówkach. Jego myśli błądziły jednak dookoła słów mężczyzny i dookoła tego co obiecywały, szukając w sobie czegoś czego spodziewały się znaleźć - złości, furii, strachu. Nie znalazły jednak żadnej z tych rzeczy, jakby każda z nich pozostała daleko za granicą, którą przekroczyli już jakiś czas temu i teraz skrywały się pod grubym welonem.
- Jeżeli Reed lub Steiger tkną kogokolwiek z moich bliskich, zniszczę wszystko na czym im zależy - powiedział lakonicznie, chociaż bez złości. - Spalę każdy dokument, skasuję każdy plik i zrównam z ziemią każdą placówkę, którą postawili, żeby upewnić się, że wasze badania cofnęły się o całe dekady, a potem upublicznię każdy wasz występek i wszystko co zrobiliście, żeby historia nie tylko nie zapamiętała was jako wizjonerów, a jako pogardzanych terrorystów, jednych z wielu. Poświęcę resztę swojego życia, żeby postęp Castora wrócił do epoki patyków i kamieni, bez względu na konsekwencje i dobro, które mógłby inaczej przynieść. Granica o której mówisz, jest jedynym powodem dla którego jeszcze żyjesz, dla którego Steiger będzie mógł ponownie usłyszeć twój głos w słuchawce i dla którego Avis nie zostanie zapamiętany tylko jako jeden z kolejnej trójki, która zawiodła w powierzonym im zadaniu - dokończył chłodno. - Reed zna moją słabość. Ale lepiej niech się zastanowi co mu zostanie, gdy już ją wykorzysta.
Syk zasuwanych drzwi odciął ich od gęstej atmosfery biura. Korytarz był chłodny i cichy, skryty w delikatnym półmroku, który wydawał się dwukrotnie bardziej głęboki po jasno oświetlonym miejscu pracy inżyniera. Miedziany zapach krwi mężczyzny ustąpił miejsca bezosobowej woni stali oraz sztucznych polimerów, a całe napięcie które napierało na klatkę piersiową, zaciskało palce na szyi oraz rozcinało serce na pół, teraz schowało się głębiej, uwijając gniazdko gdzieś z tyłu głowy, jak atak migreny. Echo ich kroków poniosło się po korytarzu, gdy ruszyli w drogę powrotną do kolejki; żadne z nich się nie odzywało, a on sam wyjątkowo nie szukał złotego spojrzenia biotyczki, żeby nie powiedzieć że go unikał.
Avis nie ruszył ich śladem, a w ciszy opuszczonej placówki nie przerwał nowy alarm. Obietnica zabójcy była trudna do zinterpretowania, ale Viyo nie zamierzał o niej teraz myśleć. Może pomylił się co do honoru miecznika, a może nie miało to znaczenia. Prawdopodobnie miał rację, że jeszcze się spotkają i to prawdopodobnie nie za długo - ot kolejny żołnierz, który będzie na nich czekał w placówce Castora, kolejny wyszkolony agent, który będzie próbował ich spowolnić i któremu być może się to uda. Logika podpowiadała zabicie go i tym samym zwiększenie swoich szans za kilkadziesiąt godzin, ale Widmo miał na razie dość słuchania głosu rozsądku we własnej głowie, bo wiedział z czyich ust się wydobywa. Widział własne odbicie za potrzaskanym lustrem, widział to co wpatrywało się w niego i czekało aż tylko przekroczy próg najeżonej szkłem ramy.
Słowa Mayi wyrwały go z własnych myśli, podobnie jak drgnięcie pokładu pod stopami. Kolejka poruszyła się powoli, odrywając od peronu i ruszając w stronę drugiej stacji.
- Mhm. I powinniśmy to zrobić, gdy już się tego dowiedzieliśmy - odpowiedział zdawkowo po chwili milczenia. Uniósł dłoń, aktywując własny omni-klucz; szary blask rozświetlił na chwilę jego ponurą twarz, gdy wyświetlił dopiero co uzyskane dane.
- Ets, jak najszybciej prześlij koordynaty Khouriemu i przekaż, że Reed wie, że zmierzamy na Chascę - powiedział do komunikatora, kierując swoje słowa do SI. - Crescent to wojskowa korweta, uzbrojona po zęby. Jeżeli się pośpieszą, może zdążą przechwycić nadlatujące posiłki lub odlatujące promy ewakuacyjne w drodze na planetę lub z niej. Udało ci się dostać do systemów NDC i portu Hanshan, żeby zwolnić blokadę Elpis?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Biura pracowników

27 sty 2019, o 23:32

Niebieskowłosa odpowiedziała mu milczeniem, choć jej myśli musiały krążyć koło tych samych tematów co jego. Jefferson był wciąż na wyciągnięcie ręki, wciąż mogli wrócić się do gabinetu i stanąć naprzeciwko Avisa, tym razem nie wahając się tylko do niego strzelając zanim zdąży wyjść z szoku, że jednak zmienili zdanie. A jednak inżynier był całkowicie nieosiągalny z zupełnie innych powodów, tych, których natury chroniący go żołnierz nie rozumiał, ale Volyova już tak.
Kolejka na nich czekała. Nikt w tym czasie nie skorzystał z niej żeby wydostać się ze Stacji Szczelinowej, więc mogli wejść do środka i przełączyć odpowiednią opcję w panelu, co Maya od razu zrobiła. Etsy w tym czasie odezwała się w jego słuchawce, wywołana.
- Crescent jest w tunelu Przekaźnika, poza zasięgiem komunikacji. Ostatnio nawiązałam ją z Isis w Gromadzie Exodus - odpowiedziała, podczas gdy wagonik ruszył ze zgrzytem w stronę ciemności tunelu, którym połączony był z analogiczną platformą na Szczycie 15. - Jeżeli wylecą w Mgławicy Końskiego Łba, droga do Rdzawego Morza potrwa minimum piętnaście godzin. Jeżeli na Chasce wdrożono protokoły ewakuacyjne, szansa na złapanie wylatujących transportów nie będzie duża.
- Jeśli Steiger ma okręty, wlecą w gniazdo os - powiedziała cicho Volyova, odwracając się przodem do niego i opierając plecami o ściankę poruszającego wagonika. - W Końskim Łbie mogą nas tu spotkać. Powinniśmy się naradzić.
Westchnęła głośno, chowając twarz w dłoniach, obojętna na kosmyki włosów otaczające jej twarz, dłuższe i krótsze, które wydostały się z upięcia z tyłu głowy.
- Mam kontrolę nad systemami i mogę zwolnić blokadę, ale przykuje to uwagę portu - dodała sztuczna inteligencja. - To dobrze zabezpieczona sieć.
Zhakowanie jej było prawdopodobnie ich jedyną opcją na wydostanie się z planety jeżeli chcieli uniknąć konfrontacji z pracownikami NDC. Dwa trupy ochroniarzy wymagały jakichś wyjaśnień, tak samo jak zraniony pracownik korporacji i jego skuty ochroniarz - zakładając, że Jeffersonowi nie udało się go uwolnić.
Kolejka zatrzymała się gładko przy kolejnej platformie, umożliwiając im wyjście i przejście do dużego garażu. Nikogo w nim nie zastali, jedynie mniejsze lub większe maszyny i pojazd, który przypominał ten, którym wcześniej wydostali się z Portu Hanshan.
Niebieskowłosa spojrzała na niego pytająco, zostawiając mu decyzję co do tego, czy powinni z niego skorzystać, czy nie. Nie wyglądał na trudny w obsłudze, na pewno prostszy niż batariańska, archaiczna maszyneria, więc po krótkich oględzinach był w stanie go uruchomić, a sterowanie nim wydawało się intuicyjne.
- Dobrze zrobiłeś - powiedziała cicho Volyova, siedząc obok niego wewnątrz nagrzewającego się pojazdu, gdy czekali aż wrota hangarowe wypuszczą ich na jasną, lodowatą powierzchnię Noverii. - Musimy wrócić na statek. Mam dość tej planety.
- Otrzymałam komunikat od Teli Vasir przeznaczony dla ciebie - zagadnęła Etsy, gdy wyjeżdżali ku mroźnym szczytom. Ochrona musiała wziąć prom, bo nie zastali nikogo na swojej drodze, a wieżyczki, które mijali wcześniej, pozostały nieaktywne. - Jest w transporcie, więc nie ma z nią połączenia. Zostawiła wiadomość.
Nie waż się nawet ruszyć z tej Noverii. Będę za osiemnaście godzin, może piętnaście. Irissa wyrwała mnie z drugiej strony galaktyki. Uważa, że skoro za ciebie poręczyłam to ja mam cię doprowadzić do porządku zanim to wszystko jebnie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Biura pracowników

28 sty 2019, o 01:23

Odpowiedź Etsy nie rzuciła kolejnego promyka nadziei na ich sytuację, ale prawda była taka, że nie wierzył że tak się stanie. Bez względu na to jak próbował obrócić ich położenie w głowie, zawsze byli na straconej pozycji. To był kolejny z powodów przez który Jefferson wciąż żył i przez który opuszczali Noverię z informacjami, które chcieli uzyskać, ale jednak nie niosąc ze sobą żadnego zwycięstwa. Przegrali w tym samym momencie, w którym Steiger wysłał Avisa do odebrania Kevina z placówki NDC - gest, który zapewne był podjęty profilaktycznie na wypadek, gdyby udało im się rozszyfrować omni-klucze Katji i Dewitta, a który opłacił im się dziesięciokrotnie. Chwila w której żołnierz nie zgłosiłby się z odpowiedzią o bezpieczeństwie inżyniera, była równoważna z tą, w której teraz kontaktował się z Reedem żeby przekazać mu czego się dowiedzieli. Obydwie sprowadzały się do tego, że Castor wiedział, że wiedzą o jego bazie na Chasce. I miał wiele godzin, żeby przetransportować wszystko co mogliby kiedykolwiek wykorzystać przeciwko nim.
Byli niczym żołnierz postrzelony w żołądek i zostawiony na pastwę losu. Huk wystrzału przebrzmiał już w powietrzu, a woń zużytego pochłaniacza ciepła drażniła powonienie, ale oni wciąż stali o własnych siłach, bo organizm jeszcze nie zarejestrował uderzenia i faktu, że rana jest śmiertelna.
Tyle, że on wiedział.
Dlatego nie odezwał się po słowach Mayi ani po wypowiedzi Etsy. Opuścił ramię, milcząc i dezaktywując omni-klucz, po czym obrócił twarz w stronę przeszklonego kokpitu kolejki. Ciemne ściany korytarza przemykały coraz szybciej i szybciej, rozdzielane w równomiernych odstępach przez wystające kolumny; szkarłatne lampki alarmu zniknęły już u wylotu przez który rozpoczęli podróż przez tunel, pozostawiając im tylko wewnętrzne oświetlenie wagonu i odbicie własnej twarzy na szybie.
- Nie wypuszczą nas bez wyjaśnień - powiedział tylko do SI, wpatrując się we własne tęczówki. Na to nie mogli sobie pozwolić. Stracili prawie trzydzieści minut na próbach przekonania personelu NDC w trakcie pogoni za Jeffersonem, a wtedy nie mieli na koncie strzelaniny, nieuprawnionego użycia alarmu przeciwpożarowego, torturowania inżyniera wysokiego szczebla oraz dwóch trupów. Tym razem nie było słów, które pozwoliłyby im się wydostać z całej kabały, uśmiechów które załagodziłyby sytuację ani obietnic. A on nie zamierzał spędzać nawet minuty na tłumaczeniu komukolwiek co miało tu miejsce, bez względu na to czy byłaby to Davis, zwykły ochroniarz Elanusa czy czekający na nich oddział.
Ale w jednym Maya miała rację - musieli wydostać się z Noverii. Inne sprawy mogły poczekać, gdy wciąż znajdował się przed nimi ten jeden problem.
Kolejka dotarł do końca tunelu, ale na początkowej stacji nie czekał na nich żaden komitet powitalny. Minuty, które odliczała biotyczka, okazały się wystarczające, chociaż zaledwie na styk. Jego wzrok przesunął się z uwagą po zaparkowanych w garażu maszynach, nie dostrzegając nikogo kto mógłby chcieć ich zatrzymać, ani nikogo kto mógłby im pomóc. Chociaż może tym razem akurat było to bezpieczniejsze rozwiązanie. Na pytający wzrok niebieskowłosej po prostu skinął głową, ruszając od razu w stronę pojazdu podobnego do tego, którym pędzili wcześniej po bocznej ścianie wzniesienia.
- Ets, myślisz że dałabyś radę odebrać nas gdzieś z okolicznych terenów, gdybyśmy zboczyli z kursu zamiast jechać do portu? - odezwał się, gdy już siedzieli w środku, a zhakowany terminal uruchamiał powoli transporter. Maszyna budziła się do życia, rozpalając kolejne lampki i informując o postępie nowych systemów. Między "Bestią", która czekała na nich na Elpis, a tym pojazdem istniały lata świetlne różnicy; być może w normalnej sytuacji doceniłby fakt, że nie musi zastanawiać się czy któraś dźwignia nie wyrzuci ich z kokpitu lub czy nie zgubią opancerzenia po wciśnięciu innego przycisku.
Uwaga Mayi o decyzji, którą podjął kilka minut temu, też nie spotkała się z odpowiedzią z jego strony. Nie było to pocieszenie, które teraz by cokolwiek zmieniło, chociaż jakaś jego część doceniła jej próbę - nawet jeżeli się z nim nie zgadzał. Wiedział, że powinien coś powiedzieć, załagodzić sytuację jak miał w zwyczaju, może znaleźć jakiś pozytyw, którego powinni się trzymać - ale po raz pierwszy od bardzo dawna nie potrafił się już do tego zmusić. Więc po prostu milczał, rzucając cały umysł na najprostszą w tej chwili kwestię, przynajmniej pod kątem emocjonalnym - wydostania się z Noverii.
Koła pojazdu zabuksowały na śniegu, gdy wyjechali z hangaru, opuszczając stację. Piknięcie omni-klucza oraz wiadomość od Etsy zwróciły jego uwagę na komunikat, który wyświetlił się na narzędziu, ale zaraz wrócił spojrzeniem na drogę. Jakaś jego cząstka chciała się roześmiać ponuro; powinien się domyślić, że to Vasir będzie tą, którą Irissa wyśle za nim w pogoń. Miało to najwięcej sensu biorąc pod uwagę ile ich łączyło i jakie tajemnice Rady nosiła w sobie asari, szczególnie te związane z jego osobą. Wysłanie któregokolwiek innego Widma niosło ze sobą ryzyko, że ich mała grupka "spiskowców" powiększyłaby się o kolejną osobę z niebezpieczną wiedzą.
- Nie możemy zostać w Końskim Łbie - odpowiedział, również na słowa Mayi. - Rada wie, że tu wylądowaliśmy. Musimy spotkać się z Khourim i Irene gdzie indziej.
Piętnaście godzin... Była w tym pewna ironia. Gdy Vasir wyleci z Przekaźnika przy Noverii, oni akurat najpewniej będą podchodzili do ataku na Chascę. Ale może było w tym jakieś pocieszenie.
- Przygotuj wiadomość ze wszystkimi informacjami, które zgromadziliśmy na Castora. Wszystkie powiązania, wszystkie dane, wszystkie nagrane rozmowy. Wszystko, poczynając od AZ-99 i kończąc na tym czego dowiedzieliśmy się dzisiaj - powiedział po chwili, do SI, gdy wjeżdżali na szczyt jednego ze śnieżnych wzniesień. - I zakoduj tak, żeby nikt nie był w stanie tego otworzyć. Skorzystaj z algorytmów Skinnera, jeżeli będzie trzeba. Klucz otwarcia ustaw na sygnaturę omni-klucza Teli, powinnaś mieć kopię po tym jak wpuściła cię w Lyesii.
Bez względu na to jaki los spotka ich na Chasce, ostatnim czego potrzebowali było zabranie całej układanki za sobą do grobu. Nawet jeżeli była pełna dziur i wątpliwości.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Biura pracowników

28 sty 2019, o 01:40

Wróć do „Stacja szczelinowa”