Kolonia ludzka jest jednym z najważniejszych, a przy tym najbardziej rozpowszechnionym, punktem na całej planecie. Codziennie trafia tu wiele osób różnych ras. Dzięki idealnemu położeniu, jest zaopatrzona w dostawy słodkiej wody, a klimatem przypomina nieco nizinną, środkową Europę.

Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Lądowisko i prywatne hangary

18 wrz 2022, o 21:31

No tak, powinien się tego spodziewać. Yarek prezentował fenomenalną formę, którą można osiągnąć naturalnie, jeśli dedykuje się jej każdy swój aspekt życia. W ich zawodzie to nie było możliwe. Sam nie miał nic przeciw stosowanie środków anabolicznych, niemniej to by tłumaczyło słowa operatora N jak wytrzymuje tak szaloną objętość treningową.
- Daj spokój- rzucił, rozluźniając się nieco, gdy szli korytarzem. Yarek zdecydowanie był dużą osobistością, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Viktor poznał to po reakcjach pomniejszych ludzi, jakich mijali na swojej drodze. Pewne ukłucie zazdrości odezwało się w chorążym, choć wiedział, że to dość małostkowe. Cóż, wciąż nie panował nad emocjami.
- Cholera, jakbym wiedział, że służba tutaj grozi ożenkiem, poprosiłbym o przydział do sił porządkowych Omegi!- zażartował.
Wydało mu się to jednak nieco dziwne, trzymać operatorów N tak długo w jednym miejscu. I to jeszcze w jakim celu, rekonesansu? Coś tu się nie kleiło. Wyglądało to, jakby trzymano tutaj żołnierzy, których nie chce mieć się na widoku, na takie przymuszone nie-do-końca wakacje. Dowódca, który sprawiał wrażenie dobrego wujka, lecz wszystkie zmysły ostrzegały Karajeva, że dokładnie wie co robi i za maską ukryty jest niebezpieczny człowiek? Zblazowani weterani, którzy widzieli dużo i zapewne zrobili jeszcze więcej, a ich akta pokreślone są przysłowiowym czarnym flamastrem jak zebra?
Jakiekolwiek podejrzenia miał Viktor, zapomniał o nich na chwilę, widząc, gdzie właśnie się znaleźli.
- No, robi wrażenie...- odparł nie kryjąc zachwytu. Siłownia przebiła jego najśmielsze oczekiwania, była dobrze wyposażona i obszerna. Viktor spodziewał się po prawdzie obskurnego, zamkniętego pomieszczenia z trzema sztangami na krzyż, źle wentylowanego, ze stężeniem potu w powietrzu większym niż tlenu.
- Wiesz co Yarek?- rzucił, wciąż spoglądając na stojące sprzęty- Za taką siłkę jestem skłonny zaryzykować ożenek.
- Co ty pierdolisz, wyglądasz, jakbyś mógł być moim instruktorem - zaśmiał się Viktor na pytanie od Yareka o wybór ćwiczeń. Karajev szybko odprężał się przy ciężarach, pozwalając sobie przy nich na skrócenie dystansu interpersonalnego dużo szybciej niż zwykle.
- Dobra, widzę to tak- podjął jednak- To co wymieniłeś składa się ładnie w trening pull, więc pójdę tym tropem. Na początek lubię zawsze podciąganie nachwytem, potem przejdziemy do wiosłowania hantelem. Dalej... martwy. Wolisz klasyka czy sumo? Z resztą nieważne, nie oceniam. na dobicie dwugłowych nordic curl. Na bica... może ty wybierz? Z tą partią zawsze mam problem, to mój najsłabszy punkt. No i na koniec, jako wisienka na anabolicznym torcie, deska. Pasi?
Ożywił się, był w swoim żywiole. Nagle zapomniał o napięciu i podejrzliwości. Jeśli ktoś kiedykolwiek chciał Viktora ciągnąć za język, siłownia był najlepszym ku temu miejscem.
- Tiaa, wspomniał o rekonesansie- Viktor aż przewalił oczami, samemu dziwiąc się swojej swobodzie, podchodząc pod drążek- Brzmi trochę jak bullshit, jeśli mnie spytasz. Dobra, pierwsza seria, cyk.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

19 wrz 2022, o 19:14

Yarek odpowiedział śmiech na hasło o instruktorze. Pokręcił głową i oparł swoje łapska na biodrach.
- Ja skoczyłem podstawówke, a nie Akademię Wychowania Fizycznego.
Rzucił żartem by po chwili dodać.
- Samouk jestem. A do tego jak widzisz za dużo wolnego czasu.
Na wieść o ożenku mężczyzna dziwnie parsknął śmiechem jakby wiedział coś o czym Viktor nie miał pojęcia. Niestety nie podzielił się z nim czemu nastąpiło, aż tak szybkie wypuszczenie powietrza nosem.
- Na pewno znajdziemy ci tu jakąś ładną córkę farmera.
Po ostatnim komentarzu wsłuchał się w to co mówił Karajev z dość dużym skupieniem, jakby naprawdę się czegoś od niego uczył. Chyba naprawdę nie miał, aż takiego pojęcia o siłowni, a skoro miał kogoś kto skarbnicą był, to czemu miałby nie korzystać?
W pewnym momencie wypalił.
- Co to kurwa jest dwugłowy nordic curl?
Podrapał się po głowie przechylając ją lekko w prawo. W końcu westchnął głośno poddając się i po prostu zgadzając się na to co proponował Karajev. Udał się z mężczyzną pod drążek. W pewnym momencie na siłownie weszło parę osób i powitało ich machnięciem ręki. Ci co właśnie przybyli też wyglądali dość interesująco, ale nie byli nawet obok Ukraińca. Ledwo co zbudowani, typowi odwiedzający by zrobić trochę cardio.
Yarek podszedł w stronę obciążników zabierając dwa razy po 50 kilogramów, po czym wrócił się po jeszcze dwa.
- A dla ciebie ile?
Spytał przez chwilę jakby mieląc w głowie to co przekazał mu Viktor. Odłożył swój majdan gdzieś obok czekając na informacje ile będzie chciał podnosić jego kolega.
- Niestety nie bullshit. - Westchnął opierając się o ścianę. - Kolonia nie jest na tyle duża by odstraszyć piratów i nie na tyle mała by mieć to w dupie. To magiczne pośrodku gdzie trzeba już zrzucić trochę wojska by lokalne łachudry zbytnio się nie pałetały.
Zabrał to co chciał Viktor i zaczął nakładać cieżary.
- Chciałem grawitacyjne, ale Major powiedział że mnie pojebało. - Uśmiechnął się. - Może i pojebało, ale ta wygoda. Dwa przyciski i masz tyle kilo ile chcesz.
Pokręcił głową przyjmując pozycję asekurując Ukraińca.
- Różne gówno tutaj potrafi spłynąć. Raz zamknęliśmy nielegalna produkcję czerwonego piasku, kilka razy udało nam się zatrzymać przemyt broni dla Batarian. No ale głównie są to pirackie rajdy na oddalone od centrali farmy. Chociaż w ostatnich miesiącach się to trochę uspokoiło.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

19 wrz 2022, o 22:51

- Czekaj, pokażę Ci- powiedział Viktor na uwagę o nordic curl, odpalając omni. Wyglądało na to, że bił Yareka w teorii i to bardzo, choć w praktyce zostawał za rubasznym operatorem w tyle. W końcu liczyło się jak kto ćwiczy, a nie czy umie to ćwiczenie nazwać. Ciekawiło go, do jakich limitów siłowych docierał, nie miał jednak wątpliwości, iż nie było sensu się z nim ścigać. Szczęśliwie, rozwój tutaj napędzało tylko to, co robił sam ze sobą, nie jak wypadał na tle innych.
- Wezmę sobie dwie dwudziestki- odparł na pytanie o ciężar, łowiąc okiem pas z łańcuchem.
Zaczął pierwszą serię, łapiąc drążek nachwytem. Nie miał zamiaru próbować imponować czy popisywać się, podchodził do tematu stricte utylitarnie. Wykonawszy siedem powtórzeń z dbałością o nie za szybkie tempo, zostawił sobie zapas. Tu będzie widoczna przewaga Yareka- ten, będąc na wspomaganiu, mógł każdą serię ćwiczyć do upadku mięśniowego, podczas gdy dla naturala byłoby to zahamowanie hipertrofii mięsniowej.
- Co ty dajesz- odpowiedział, gdy opadł na ziemię po ostatnim powtórzeniu- Nie przypuszczałem, że do zwykłej odstrachajki i patrolowania będą brać ludzi z N. No cóż, człowiek uczy się całe życie. Yarek, co do kurwy.
Karajev przyglądał się co robi jego towarzysz broni, nie do końca rozumiejąc co tamtemu chodzi po głowie. Faktycznie, bycie samoukiem wychodziło z niego, aż dziwiło, że miał tak wspaniałe efekty.
- Grawitacyjne-srawitacyjne, ja tam wolę stare, dobre żeliwo. NIe lubię jak za dużo elektroniki jest wokół nas, choć wiem, że brzmi to niedorzecznie w dzisiejszych czasach.
Uśmiechnął się w duchu, zdając sobie sprawę co właśnie się działo. Rozmawiał z Yarekiem jak ze starym, dobrym kumplem, a poznał go przecież przed chwilą. Ot, magia siłowni. Karajev nagle pomyślał, czy nie lepiej nawet, że trafi tu na dłużej? NIby rutyna i stagnacja, karieru tu nie zrobi, ale czy warto? Czy nie lepiej potrenować ile się chce, nażreć się, postrzelać do piratów, ot, uroki spokojnego życia. Wtedy co innego przyszło mu do głowy.
- Ty, widziałeś może, albo spotkałeś taką prawniczkę? Blondyna, Swietłana się nazywa. Od dawana tu siedzi?
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Lądowisko i prywatne hangary

20 wrz 2022, o 18:35

Mężczyzna przyglądał się postawie Karajeva jakby ucząc się tego co on robi. Jednak w jego rubasznym spojrzeniu można było dostrzec, że raczej nie należał do idiotów. Po prostu wolał robić rzeczy samemu się ucząc niż szukać info po sieci. Ewentualnie właśnie owe wspomaganie robiło robotę.
- Dobrze, wiesz że tak naprawde jest nas mało. Większośc wojska składa się z załóg statków. Oni? - Wskazał palcem na ćwiczących niedaleko nich. - Oni nie potrzebują siły, a tworzą główny trzon naszych sił. Bycie niskim N to zazwyczaj bycie gloryfikowaną policją.
Mlasnął niezadowolony. Jakby nie patrzeć miał rację. Wojska naziemne lub stacjonujące nie były tak naprawdę duże. Większość bitew rozgrywała się w kosmosie, na powierzchni dostawało się jakąś misje i tyle. Stan zwykłych trepów nie należał do najlepszych i sam Viktor o tym wiedział. Inaczej Przymierze nie musiało by ciągle korzystać z pomocy kontrahentów.
- Stare dobre żeliwo? Tak cudowne. Szczególnie kiedy zajmuje dodatkowe miejsce i zawsze może się spierdolić na nogę jak debil źle odstawi. - Machnął ręką po czym sam podszedł do drążka. Ale biorąc 70 kilo, a nie jak planował wcześniej. Jak widać nie rozumiał o co dokładnie mężczyźnie chodziło na początku, ale teraz już przy chyba 10 podciągnięciu rozumiał. Po chwili opuścił się na betonową podłogę siłowni.
- Kto? Svietlana? Ta kojarze. - Uśmiechnął się lekko ironicznie. - Truła mocno dupe nam i dowodzącemu kiedy się pojawisz.
Oparł się o ścianę pomieszczenia i założył ręce na klatce piersiowej co bardziej przypominało dwa umięśnione mortadele na sobie. Tylko, że żyłami. I takimi co ci połamać twarz przy dobrym uderzeniu.
- Aż się dziwie, że przylazłeś do nas zamiast do niej. - Parsknął śmiechem. - Przecież to twoja siostra typie. No chyba, że wiesz…- Kolejny lekko ironiczny uśmiech. - Wolisz męską silną rękę na start.
Pokręcił głową śmiejąc się lekko.
Druga grupa za to przechodziła właśnie z bieżni na schody do ćwiczeń. Dopiero teraz dostrzegł nawet, że wśród nich była jedna asari. Nie kłamali z tym F, chociaż musiało to wyglądać dość dziwnie dla zwykłych żołnierzy spoza koloni.
- Dobra rób tę drugą serię bo nie mamy całego dnia. Jeszcze jesteśmy dzisiaj ustawieni w lokalnym barze. Twoja siostra chce cię widzieć.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

25 wrz 2022, o 10:34

Czując rosnące palenie w najszerszych grzbietu do Karajeva docierało powoli, że obrona planetarna kolonii była w jeszcze gorszym stanie niż sądził. Skoro Horyzont miał problem z bezpieczeństwem, jakie szanse miały inne planety zamieszkałe przez ludzi? Podoficer już wcześniej widział potrzeby reform, lecz potrzeby wciąż okazywały się większe, niż przypuszczał.
- No, wystarczy- rzucił po czwartej serii zeskakując z drążka- A siostra nie ucieknie, najpierw obowiązki. Wolę poznać z kim przyjdzie mi pracować zanim zacznie się akcja, choćbym miał z każdym z was ćwiczyć po kolei.
Zaśmiał się lekko, przechodząc na kolejne stanowisko. W żarcie jednak tkwiła spora część prawdy. Zawsze lepiej było mieć za plecami w boju kogoś, kogo zna się zwyczaje, odruchy, sposób myślenia. Przypuszczał, że Yarek też będzie lepiej się czuł z kimś kogo zna.
- Dobra, to ćwiczenie pewnie znasz. - rzucił, łapiąc na stare dobre żeliwo, na które jego partner treningowy kręcił nosem- Piraci, czerwony piasek, faktycznie, brzmi jak jakiś serial o planetarnych glinach. Lubisz retro filmy?
Viktor miał w zwyczaju nie czekać z ćwiczeniem na odpowiedź. Tak samo zwlekał z jej udzieleniem podczas wykonywania serii, nie chcąc zaburzyć koncentracji oraz przede wszystkim oddechu. W przypadku ćwiczenia unilateralnego, jakim było wiosłowanie hantelkiem, przerwy w konwersacji wydłużyły się niemal dwukrotnie.
Chciał dobrze wykorzystać czas w Yarekiem. Wkrótce spotka pozostałych, a jakże, w barze. Domyślał się, że ilość rozrywek w okolicy była ograniczona. No nic, znowu część ludzi będzie patrzeć na niego jak na szpiega, gdy oznajmi, że jest abstynentem...
Ostatnio zmieniony 1 paź 2022, o 12:27 przez Viktor Karajev, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

30 wrz 2022, o 20:36

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

15 kwie 2023, o 08:57

Horyzont przywitał ich ciszą, o tyle zgubną i dezorientującą, że z początku trudno było się połapać, czy faktycznie są już przytomni, w pełni władz i sił. Nikt nie był ranny, co najwyżej poobijany. Statkiem rzucało, pilot z trudem zapanował nad maszyną po oberwaniu laserem i niezgrabnie posadził ją na skraju lądowiska.
Momentalnie, do uszkodzonych części szkieletu korwety dopadła załoga, łatając podziurawione poszycie. Korweta była względnie sprawna, w każdej chwili mogła poderwać się i odlecieć, choć mechanicy sugerowali co najmniej godzinną przerwę, aby wszystko można było dobrze i solidnie pospawać.
Pilot siłą posadził kobietę, która próbowała wstać na fotel i pokręcił przecząco głową.
- Nie możesz wyjść na powierzchnie z uszkodzonym pancerzem - stwierdził rzeczowo. Przez środek pleców dr Core, biegła prosta, chirurgicznie wymierzona linia, która rozcięła płytki i usmażyła ich krańce. Laser, który uderzył w statek, dosięgnął najbliżej siedzącą Evę i o ile poparzenia na plecach mogła zignorować, tak procedura surowo zabraniała wyjścia w paszczę wroga w nieszczelnym pancerzu o czym właśnie jej przypominano.
Zresztą, kłócił się z tym zamiarem także zdrowy rozsądek.
- Żyjemy - stwierdziła widząc pozostałych.
- Nie mamy zbyt wiele czasu, zauważyli nas i wiedzą o naszej obecności. Lepiej się pospieszmy. Czy mógłbyś? - zwróciła się do Skaxa, wskazując na swoje plecy oraz omni-żel. Z tylko sobie znanego powodu, poprosiła akurat Quarianina.
Pozbierali swój sprzęt, nic nie zawieruszyło się mimo sprzyjających do chaosu okoliczności. Eva podeszła do jednej z szafek, wyciągając z niech lokalizatory. Wręczyła każdemu niewielki krążek.
- Są na nich zapisane lokalizatory naszych celów, ich omn-klucze. Jeżeli przyjdzie nam szukać wśród setek ludzi, będziemy mieć pewność, że to na pewno on - wyjaśniła, jeden lokalizator wsuwając sobie do kieszeni. Dyplomatycznie przemilczała kwestie kolonistów i innych, obecnych na statku. Skrzynka z ładunkami wybuchowymi czekała na nich przy wyjściu, podała ją turianinowi bez zbędnych komentarzy; poza samymi bombami, w środku znajdowało się okablowanie do połączenia kilku, mniejszych ładunków w solidniejszy wybuch. A na takim im zależało.
Drzwi otworzyły się, wypuszczając ich na powierzchnie.

Obrazek Pustka.
I cisza.
Nikogo nie było na lądowisku, nikogo też nie widzieli pomiędzy hangarami. Większość była otwarta i pusta, wręcz porzucona. Kilka, zamknięte na cztery spusty, wymuszając na potencjalnie zainteresowanym włamanie się oraz poświęcenie chwilę na kombinacje z interfejsem. Zielona trawa uginała się pod butami, nawet wiatr nie wył pomiędzy zakamarka budynków.
Gdzieś ponad ich głowami, górowała żelazna sylwetka obcego statku, odcinając ich od promieni słońca. Ogromna kolumna, bądź monolith z tej perspektywy wyglądała jak twierdza nie do zdobycia.
- Szukamy hangaru B126I9O76 - podyktowała ciąg Eva, odczytując zapisane na swoim omni-kluczu dane. Uruchomiła mapę terenu, komputer w oka mgnieniu zlokalizował budynek po drugiej stronie.
Mimo iż lądowisko było puste, a w zasięgu oka oraz skanerów brak żywego ducha, doktor Core szła ostrożnie. Wręcz bezszelestnie, narzucając sobie nieustanną czujność. Im również ją sugerowała.
Stając przed zamkniętym hangarem, autoryzowała dostęp przykładając omni-klucz. Mechanizm odpowiedział, otwierając wysokie, ciężkie drzwi. Kiedy zwinęła się do góry brama, a wnętrze hali rozświetliło się tylko połową lamp, ich oczom ukazało się klasyczne Mako.
- Ktoś musi prowadzić. Jak dostarczymy Mako pod statek i dalej przekażemy naszego konia trojańskiego? - spojrzała po nich. Pojazd nie dysponował auto-pilotem.
Na omni-klucz Nyx przyszło potwierdzenie, ze jej statek wylądował bezpiecznie na Horyzoncie, choć z uwagi na zagrożenie, znajdował się daleko od jej obecnego położenia.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Nyx
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 12 mar 2022, o 16:08
Miano: Nyxis T'hami
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: E4 - Komandor porucznik
Postać główna: Hira Cassan
Lokalizacja: Ziemia - RPA
Status: W akcji
Kredyty: 10.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

16 kwie 2023, o 18:46

Lądowanie nie należało do przyjemnych, ale czego można było się spodziewać? Może jedynie tego, że tak szybko ich nie zauważą. Nyx wystrzeliła z fotela jeszcze zanim korweta dotknęła ziemi, nie chciała czekać na ewentualne następstwa przypięta do siedzenia. Przyjęła lokalizator od doktor Evy i skierowała się do wyjścia ze statku. Wyszła z niego jako pierwsza i szybko sprawdziła teren wizualnie upewniając się, że chwilowo nie czeka ich potyczka.

- Jest bezpiecznie, chwilowo. - rzuciła do pozostałych z tyłu. Następnie ruszyła kawałek dalej między zabudowania, ostrożnie i nasłuchując czegokolwiek. Było cicho, bardzo cicho, nawet nienaturalnie cicho. Sprawdziła kilka otwartych budynków i wiedziała, że jest źle, bardzo źle. To nawet nie wyglądało jak atak, a ludzie po prostu wyparowali, zostawiając wszystko tak jakby w jednej chwili byli, a w następnej już nie. Czymkolwiek posługiwali się Zbieracze, nie była to regularna walka.

Podążyła dalej za doktor do hangaru, gdzie jej oczom ukazał się Mako. To dobry pojazd, na pewno się nada. Jednakże ich przewodnicza zadała słuszne pytanie, ktoś musiał pokierować pojazdem aby stworzyć dywersje. Nawet gdyby ten miał autopilota, ryzyko przejęcia sygnału byłoby zbyt wielkie. Chwilę później gdy dostała sygnał od swojego statku, zamarła na sekundę.

Cholera...

- Ja pojadę. - zgłosiła się nagle, nie czekając zbyt długo na innych. - Podjadę jak najbliżej i ulotnię się stamtąd, wysadzając go. Postaram się do was jakoś wrócić, jeśli nie wpadnę w głębokie gówno. Mam nadzieję, że nie są na tyle cwani aby wykryć kamuflaż.

Jakiś plan miała i zwykle radziła sobie w ucieczce z miejsca dywersji, tak przecież została wyszkolona, ale tym razem wróg był nieznany. Wydawało jej się, że ma chyba największe szansę czmychnąć stamtąd, zanim ją wykryją. Nie wiedziała jak jednak dołączy z powrotem do ekipy. Obejście niezauważoną statku nie będzie szybkie, a nawet jeśli to do tego czasu obstawią główne wejście. Może weszłaby przez dziurę spowodowaną wybuchem? To miało sens, ale musiałaby działać szybko.

- Chyba, że ktoś jeszcze ma tu kamuflaż i jest chętny. Moglibyśmy wejść przez wyrwę po wybuchu niezauważeni. - dorzuciła
    »   MUSIC THEME    »   
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 281
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

17 kwie 2023, o 18:53

Pytanie o wiarę w opatrzność wywołało w niej chwilowe zastanowienie. Nie jakieś wielkie, ale jednak zauważalne. Rzadko sobie na to odpowiadała. Choć często wspominała o którejś członkini Panteonu, tak nie modliła się w wolnym czasie i nie brała tego na poważnie. Znaczy, brała - kiedy miała umrzeć (czy też, raczej, myślała, że zaraz tak będzie), to instynktownie wracała myślami do bogiń, jakby licząc na to, że szybkie nawrócenie rozwiąże sprawę i może los się do niej uśmiechnie. I zwykle się uśmiechał, bo w końcu nie zdarzyło się jej jeszcze nigdy umrzeć.
I wtedy, jebło. Lekko się zamyśliła, i właśnie przez to jej się oberwało. To jest, nie doznała żadnych obrażeń, ale poleciała poza kontrolą na bok, lądując na pobliskiej ścianie, koło której i tak była przecież blisko. Zaklęła pod nosem i szybko wróciła do normalnej pozycji, chwytając się pierwszej, lepszej stabilnej rzeczy, i upewniając się wzrokiem, że nikomu nic nie jest.
- Oczywiście, bo nie może być za dobrze! Ląduj, szybko! - wydała jakże potrzebne polecenie pilotowi, który na szczęście wykonał je nie dlatego, że je dostał, a dlatego, że po prostu był wystarczająco sprytny.
Lądowanie nie było najcięższym, z jakim miała do czynienia. Tak przynajmniej powiedziała sobie w głowie, nawet, jeśli serducho trzepotało, a do jej głowy dopiero doszła realizacja, że przetrwali postrzał z działa Zbieraczy. Albo ten statek był kurewsko dobry, albo oni tacy chujowi. Albo pilot tak zajebisty. Któreś z tych, to na pewno. Przejęła swój lokalizator od Evy. Nie wtrącała się do wcześniejszego dialogu na temat tego, czy wolno jej wyjść, czy nie, bo dobrze wiedziała, że żelu mają raczej w zapasie i ktoś za chwilę się nią zajmie, i tak zresztą się stało, bo Skax został o to poproszony. Gdzieś w jej głowie pojawił się żart o tym, że oczywiście, że poprosiła obecnego Mister Fornaxa o zajęcie się jej plecami. Oczywiście.
Na szczęście, Isha nie doznała uszkodzeń. Prawie wywaliła się ostrzej pod impetem, ale poza tym, nic jej nie było. Gdy więc nadszedł czas, by wyruszyć, była już gotowa. Z Phaestonem w rękach, zeszła z rampy na przodzie. Widząc, że są sami, odetchnęła z chwilową ulgą. Doświadczenia z Proctulusa nauczyły ją jednak, że Zbieracze mogą wyskoczyć zewsząd, tak więc pozostawała czujna.
- Okej, zaczynajmy. Już o nas wiedzą, tak więc straciliśmy ten element zaskoczenia. Pora na odrobaczenie. - powiedziała z pełną powagą, nieważne jak niezręcznie mogło to wyjść. Dopiero po chwili drogi w poszukiwaniu hangaru, zagadała do Skaxa, koło którego szła - Zbyt durne? Siadło? - zapytała nieco ciszej z pojedynczym parsknięciem, dalej szukając ciagu, który wyjawiła im wcześniej Core.
Nie potrzebowali szczególnie dużo czasu, by dotrzeć przed hangar. Potwierdziwszy, że dotarli do odpowiednich numerków, zaczekała aż Core go otworzy, po czym weszła do środka. Widząc Mako, lekko uśmiechnęła się pod nosem. Klasyczny pojazd, ale jednak solidny - idealnie nada się do manewru, który sobie zaplanowali. Niestety okazało się jednak, że model ten nie jest jednak aż tak perfekcyjny, bo brakuje mu autopilota. Cóż, czego nie zrobi WI, zrobi niezawodna taktyka. Nyx prawie od razu się zgłosiła.
- Ta, możesz pojechać. Rozpędź się w kierunku statku i wyskocz - skinęła głową, nie mając żadnego problemu z tym, by to ona to zrobiła. Na propozycję z wejściem do Wyrwy, z kolei zaś też użyła głowy, ale by nią zakręcić w uniwersalnym geście przeczenia - Mmmm, nie, lepiej nie. Po to robimy tę dywersję, by było ich jak najmniej i by się nie rozdzielać, więc zrób swoje i dołącz do nas od drugiej strony. - rzuciła krótko, natychmiast, i może nawet z dość mocnym przekonaniem. To nie jest tak, że mogła jej rozkazać czy zabronić - Nyx zrobi, co uzna za słuszne, ale Isha albo to pochwali, albo nie. Nieważne, że to nie ma znaczenia.
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 257
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: Lądowisko i prywatne hangary

17 kwie 2023, o 19:30

-Byłbym zobowiązany- Odparł na oczywistą niedyskrecję Mili. Nie bez przyczyny sprawę tą chciał załatwić po cichu, nie na widoku wszystkich wokół, ale kobieta miała najwyraźniej inne spojrzenie na sytuację. Albo przez zwykłą niefrasobliwość lub głupotę, o którą raczej jej nie posądzał, albo przez celowe działanie. Więcej tego tematu nie poruszył, odwracając głowę w zupełnie innym kierunku niż towarzyszką, z którą właśnie rozmawiał. Dalszą część debaty i dyskusji o planie wysłuchał uważnie, ale bez aktywnego udziału. Gdy padło pytanie w jego stronę odnośnie modułu oznaczania pokręcił przecząco głową. Ostatnimi czasy trochę się bawił i przebudował swój omni-klucz oraz oprogramowanie. Potem pozostał już tylko lot na miejsce.

Który szybko zakończył się solidnym trafieniem. Skax, z racji swoich rozmiarów, nie miał aż takiej siły, aby odpowiednio się zaprzeć i miotnęło nim solidnie. Przytomności nie stracił, ale potrzebował dłuższej chwili aby dojść do siebie. Sprawdził czym prędzej czy wszystko ma i okazało się, że o dziwo i on i jego pancerz są w całości. Core nie była w tak dobrym stanie i poprosiła Quarianina o pomoc. Ten nie widział problemu aby jej pomóc, skoro dała mu omni-żel to po prostu z niego skorzystał. Bo cóż innego miał z nim zrobić? Ukraść? Przecież to nie w jego stylu.

-Żart tak dobry jak nasze lądowanie- Odpowiedział bez krzty emocji. Ciężko było powiedzieć czy to miał być żart. Czy miał być śmieszny czy raczej ponury. Chyba był w nienajlepszym humorze po tym co stało się jeszcze na statku, nie mówiąc już o samopoczuciu po byciu praktycznie zestrzelonym przez laser. Ponownie nie wdawał się też w kolejne dyskusje, ale dokładnie przeanalizował to co ich otaczało. Podskórnie wiele spraw mu nie grało i miał wiele zmartwień na raz. Jak sobie tego szybko nie podzieli, to swoim brakiem aktywnej pomocy w misji może im tylko zaszkodzić. A czekało go najtrudniejsze starcie jakie w swoim życiu mógł mieć. O ile Isha rzeczywiście mówiła prawdą. Choć nie kojarzył, żeby w takich tematach przesadzała bądź niepotrzebnie żartowała.
ObrazekObrazek
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

17 kwie 2023, o 21:01

Curio nie zależało mu na widokach, widział podobne już setki jak nie tysiące razy. Normalka w czasach pan-galaktycznych podróży. Zamiast tego rozsiadł się wygodnie w przedziale transportowym podczas gdy korweta robiła podejście do planety. Uzbrojony w swojego wiernego Raptora i okuty w karapaks z oznaczeniami R&C, turianin klapnął sobie przy śluzie i odpalił cicho muzykę w słuchawkach. Moment ciszy przed burzą. Gotowy był na nagłą zmianę ciążenia, jego trójpalczaste dłonie chwyciły mocno siedzenie aby utrzymać go w miejscu. Na co nie był gotowy to celny strzał z broni energetycznej, który poharatał im poszycie korwety.
- W ryj volusa! - głos Crassusa rozległ się w słuchawkach każdego, kto był podłączony do kanału komunikacyjnego. Jebnęło konkretnie, łomot był ogłuszający a siłą uderzenie rzuciła opancerzonym turianinem o pobliską ścianę jak szarżujący biotyk ojcem. Na jego szczęście ta nie była daleko, co nie pozwoliło nabrać mu zbyt dużej prędkości, pancerz zaś zabezpieczył go przed większymi obrażeniami. Lądowanie nie było jednak gładkie ani przyjemne. Gdyby nie odpowiednie reakcje pilota to mogłoby być znacznie gorzej. Dobrze, że to nie Curio siedział za sterami.
Gdy już przestało szumieć i trząść, najemnik uniósł swój karabin którego kurczowo się trzymać aby się na nim wesprzeć i podnieść. Ciche buczenie wygaszanych silników było akurat przyjemnym dźwiękiem. Żyli i byli cali.
- No i chuj no i cześć. - sapnął głośno, chociaż do siebie samego. Zrozumiał bowiem, że to co się stało oznaczało. Ich plan się posypał już przy podejściu. Całkiem szybko. Ruszył korytarzem korwety w kierunku CIB ale już po drodze spotkał się z resztą drużyny. - I wylądował w pizdu, wraz z naszym planem. - zgodził się z Ishą. - Co prawda dobre lądowanie to takie, w którym przeżyjemy ale nasz element zaskoczenia wzięło licho. Wszyscy cali? Mila?
Jak już się ogarnęli i ruszyli do wyjścia, Crassus podążał tuż za D’veve. Jego Raptor spoczął w jego rękach, gotowy aby przemówić na wypadek komitetu powitalnego. Cichy stukot metalu towarzyszył im gdy schodzili z rampy. I nic więcej. Cisza. Turianin rozejrzał się po okolicy, używając lunety swojego karabinu aby dokładnie zajrzeć w oddalony kąt w którym czaiło się to samo. Pustka.
- Cicho. Nie lubię gdy jest tak cicho. - westchnął, opuszczając lufę karabinu i podtruchtał do reszty drużyny, która maszerowała już na poszukiwania hangaru z pojazdem. Z dobrych wieści przynajmniej uderzyli blisko ich celu, nie musieli więc daleko iść. Widok czekającego na miejscu Maku dodał otuchy - przynajmniej ta część planu wyszła im pomyślnie. Po zabezpieczeniu hangaru, turianin zrobił krótki obchód maszyny aby ocenić jej stan. Całkiem niezły. Szkoda tylko, że Core miała nieco gorsze wieści.
- Ach, szlag. To trochę szaleńcza robota… - zaczął ale głos wyrywającej się do działania Nyxis uciszył turianina. Wyprostował się on, spoglądając na kobietę jakby oceniał, czy ta w ogóle ma szanse podołać zadaniu. - Jeśli jesteś tego pewna. - odpowiedział po chwili. - Ktoś tu ma kamuflaż, ta, ale tutaj jestem z Ishą. Przez wyrwe to mają Zbieracze się przeciskać i patrzeć co tam.
Spojrzał na Mako a potem na resztę drużyny.
- Dobra. To Nyxis bierze Mako. My w takim razie musimy zagęszczać ruchy jeśli walimy na piechotę. Przydałoby się być na miejscu albo blisko zanim to wszystko się zacznie.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

17 kwie 2023, o 23:51

Mila wsunęła się za resztą do przedziału, gdzie chwyciła się fotela tuż po tym, gdy skończyli swoje dywagacje. Osunęła się na siedzisko, czując mocne turbulencje zrozumiałe dla takiej prędkości. Gęstniejąca atmosfera ocierająca się o kadłub statku była dla niej wyjątkowo pocieszająca bardziej, niż wiszenie w przestrzeni kosmicznej, gdzie jeszcze nie daj boże coś by się jej stało. Lepsza była dla niej śmierć na skałach, w morzu, czy o budynek, niżej implodujący pojazd kosmiczny.
Jej życzenia szybko okazały się spełniać, gdy szarpnęło nimi mocno, a wokół nich zaryczały elementy okrętu, powodując niespodziewany okrzyk wydobywający się z jej gardła. Turbulencje były na tyle silne, że niemal sama nie wyleciała ze swojego miejsca robiąc przy okazji fikołka na suficie... to się jednak nie stało, chociaż było blisko. Sama korweta najwyraźniej nie oberwała śmiertelnie, bo przy tym ciężkim wysiłku fizycznym w końcu wylądowała ze skrzekiem, milknąc, a wraz z nią – wszystko inne. Krótką chwilę Mila siedziała z ciągle napiętymi mięśniami i zaciśniętymi dłońmi, oddychając ciężko, zanim ruszyła się ze swojego miejsca, klnąc pod nosem i otwierając na chwilę hełm, by zaczerpnąć świeżego powietrza.
Wszystko gra — odparła, wstając i zerkając pobieżnie na plecy pani doktor, a potem na pilota. — Przeżyje, widywałam gorsze dziury. — Chwyciła broń i za resztą dotuptała na zewnątrz, by zeskoczyć na gołą ziemię i rozglądnąć się uważnie już z zamkniętym hełmem. Wokół hangarów było pusto, nie słychać nawet było zwierząt ani mechanicznych odgłosów w oddali. Ciarki przeszły kobiecie po plecach. Nikt nigdy nie oponował cicho, zawsze w takich sytuacjach słychać było wrzaski, płacz, błaganie. Tutaj wiatr miał ich nawet w dupie. To się pewnie zmieni, przeszło jej tylko przez myśl, gdy zadarła podbródek, by spojrzeć prosto na gargantuiczny żywy monolit, który miała szturmować. Po raz pierwszy w życiu na poważnie zastanowiła się też przed samą misją, na ile szacuje swoje szanse na przeżycie. To nie były wysokie szanse. — W co my się pakujemy dla kasy, Crassus? — zapytała na głos, podchodząc do swojego towarzysza. — Jak to przeżyjemy, to będziemy mieli co opowiadać po barach. A jak nie, to... nie wiem co. Jedyne, co mi teraz przychodzi do głowy to to, że nie pożegnałam się z rodziną. O, wiem. Przynajmniej zginiemy razem, nie? Bo inaczej to byłoby trochę głupio — jej paplanina była pewną odpowiedzią na rosnący w jej wnętrzu stres i próbę zagłuszenia mordującej jej uszy ciszy.
Parsknęła na żart Ishy, drepcząc z resztą i rozglądając się czujnie za tymi mitycznymi potworami. Widok otwieranego hangaru nieco ją rozluźnił i pozwolił na skupienie, którego potrzebowała. Szkoda tylko, że nie wszystko poszło tak, jak by tego chcieli, w tym przypadku – z autopilotem. Opierając się o samochód, Mila przysłuchała się rozmowie reszty, gładząc lufę strzelby.
Ale co my chcemy wysadzić? Jakieś wejście, czy jak, że mówicie o jakiś dziurach? Mamy wysadzić coś na tyle daleko od wejścia, żeby nikt nie kręcił się tam przez jakiś czas. My w tym czasie tam wbijamy i minimalizujemy ryzyko, jak tylko możemy. Wchodzenie na tego skurwiela samemu jest głupim pomysłem. Weź jakąć cegłówkę, rozpędź się tym autem i tak jak Isha mówi, wyskocz w trakcie, włącz kamuflaż i spierdalaj do nas. W kupie siła, a skoro Zbieracze o tym wiedzą, to i my powinniśmy się tego trzymać — uchyliła na chwilę hełm i odpaliła papierosa, czując się względnie bezpiecznie w hangarze. — Będziemy musieli biec do środka, jak tylko będzie okazja. Bo w ich przypadku jest albo zero, albo sto procent, jeśli dobrze rozumiem.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

19 kwie 2023, o 12:39

[h3]Powodzenie akcji Nyx[/h3]
A<33<B<66<C

0


[h3]Jak skończyło się wyskoczenie z Mako[/h3]
A<33<B<66<C

1


[h3]zagrożenie dla pozostałych[/h3]
A<33<B<66<C

2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

21 kwie 2023, o 09:23

Przez celownik, Crassus dostrzegł pojedyncze owady zawieszone w powietrzu gdzieś wysoko, ponad ich głowami, a także o wiele wyżej niż zabudowa przemysłowa. Odległość ta musiała być o tyle bezpieczna, że insekty znane z opowieści Ishy oraz ściągniętych z kamer obrazów nie interesowały się pojedynczymi osobami na powierzchni koloni. Być może warto byłoby się zastanowić, czy przeważającym czynnikiem były faktycznie dzielące ich metry, a może ilość mniejsza, niż wielodzietna rodzina zamieszkująca Horyzont. Brnięcie jednak w dyskusje we własnej głowie rodziło ryzyko, ze świadomość obecności zagrożenia zagnieździ się głębiej i mocniej wbije swoje szpony, nie pozwalając skupić się na nim innym.
Kroki niosły się echem po hangarze. Sama hala, wydawała się o wiele większa, niż widziana z zewnątrz. Wybrakowane oświetlenie podpowiadało, że nie była zbyt często użytkowana, a mimo to czekającemu na nich Mako niewiele brakowało; był sprawny technicznie, kontrola systemów przyniosła pożądaną, pozytywną odpowiedź. Nyx podłączyła się z nim bez większego trudu, z drobną asystą Evy zatwierdzającą jej uprawnienia.
- Zablokuj ster, wykręcając maksymalnie i wyskocz - poinstruowała ją co do kwestii technicznych, aczkolwiek w same kompetencje kobiety nie wnikała. Zeskoczyła ze stopnia, na którym stała, gdy pokazywała poszczególne przyciski najemniczce siedzącej na miejscu kierowcy zwracając się do pozostałych.
- Gdyby coś poszło nie tak... - zaczęła ostrożnie, nie chcąc psuć morali, aczkolwiek doktor Core twardo stąpała po ziemi i nawet, jeżeli szczerze wierzyła w ich utkany na potrzeby sytuacji plan, chciała mieć przegadaną każdą możliwość. I wiedzieć, jak zachować się zaskoczona niepomyślną rzeczywistością.
- ... Nie ma co ryzykować. Porzuć pojazd, dołącz do nas. Zgadzam się, że najgorsze, co możemy teraz zrobić to się rozdzielić - podkreśliła, po czym odsunęła się, pozwalając im pracować.
Eva nie pytała, skąd to doświadczenie w sprawnym podłączeniu ładunków wybuchowych. Kable, oplotły Mako niczym pajęczyna, a montujący je, solidnie utkali zamknięty układ, chcąc mieć pewność, że jak już pierdolnie, to porządnie. Skany omni-kluczem potwierdziły, że wszystkie przewody są podpięte właściwie, nie było tu miejsca na fuszerę, z czego każdy zdawał sobie sprawę.
W oczekiwaniu na skończoną pracę, Eva rozglądała się okolicy wypatrując zagrożenia. Kilka razy poruszyła się niespokojnie przy bramie, ale jej reakcja była albo wygórowana, albo spodziewała się czegoś, co naturalnie by nastąpiło, lecz w obliczu wydarzeń na Horyzoncie, tak się nie stało.
- Nie słychać nawet ptaków... - mruknęła pod nosem, jednak nie na tyle cicho, aby nie wyłapał jej słów mikrofon podpięty do wspólnego kanału.
Doktor Core ożywiła się, kiedy zameldowano koniec przygotować. Rozprostowała kości, gotowa do drogi.
- Już? Wszystko mamy? No dobrze. Możemy pójść między budynkami. Gdybyśmy spotkali patrol, czy... cokolwiek, będziemy mieć wystarczająco dużo osłon - zaproponowała, nakreślając ścieżkę pomiędzy kontenerami na hologramie udostępnionej w chmurze mapie. Zaczekała, aż pozostali naniosą ewentualne korekty mając przed sobą rzut na ukształtowanie terenu; ostatecznie to oni przekradali się i zakradali w swoim życiu częściej, niż Eva.

Obrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Szli pomiędzy porzuconymi budynkami. Skanery nie wykrywały żadnej, żywej duszy. Oczy także nie wypatrzyły oznak, że ktokolwiek - cokolwiek? - mogło czaić się w pobliżu. Instynkt, a także nabyta z latami doświadczenia ostrożność mimo wszystko pilnowały, aby nikt nie wyrywał się do przodu. Zachowywali narzucony sobie szyk, zamykający pochód obserwował tyły, idący pierwszy zwracał uwagę na najmniejszy ruch przed nimi.
Przez otwarte okna, widać było porzucone miejsca pracy. Leżące pośrodku skrzynie, narzędzia przygotowane do użycia. Ani śladu ludzi, bądź zwierząt. Cisza, potęgowała szelest ich ruchów, a także kroki stawiane w miękkiej trawie. Było ciepło, wręcz parno. Brakowało ożywczego wiatru czyniącego tę wędrówkę bardziej znośną.
Musieli utrzymywać szybkie tempo, aby mniej więcej zgrać się w czasie z Nyx. Oszacowali mniej więcej, w jakiej odległości czasowej kobieta powinna wyjechać Mako w stronę statku, aby sukcesywnie rozpędzić pojazd i ostatecznie wjechać w statek bez szans na zatrzymanie go. Tymczasem, unikając otwartych przestrzeni, sukcesywnie zbliżali się do zakotwiczonego na planecie obcego statku. Był ogromny, niczym wieża. Bardziej monolit. Szeroki rozstaw wbitych w ziemię odnóży, zwężał się ku górze. Pierścienie, obejmowały konstrukcje, musiały mieć znaczenie dla tego, jak statek porusza się w przestworzach. Gdyby mieli więcej czasu, być może Skax mógłby wysnuć jakąś teorię opierając się na swojej wiedzy, tyle że okoliczności nie pozwalały na rozkojarzenie się i ucieczkę w gdybanie, zamiast czujnego posuwania się na przód.
Znajdujące się przed nimi, połączone baraki mieszkalne, wychodziły prosto na niewielką przestrzeń dzielącą ich od statku. Przekradnięcie się środkiem, otwierało ścieżkę na dostanie się do bezpośredniego sąsiedztwa z obcą konstrukcją małym kosztem. Znali swoje możliwości, przebiegniecie raptem kilkunastu metrów było rozsądniejsze, niż okrążanie i wystawianie się na dłużej na widok w nieodsłoniętej przestrzeni. Komunikat od Nyx, że jest tuż za rogiem, przypieczętowało decyzję. Weszli do części dziennej, kubek z kawą stał przy stole, na ich drodze stanęło odsunięte od blatu krzesło.
Nyx nie miała najmniejszych trudności w odnalezieniu się za sterami Mako. Pojazd, posłuszny jej woli, rozpędzał się na drodze, na którą wjechała zgodnie z planem. Meldowała swoją pozycje, dodała gazu, nabierając prędkości. Zbliżała się do statku bez przeszkód. Nikt nie wyjechał jej na powitanie, nie czekał żaden komitet. Obecni na planecie Zbieracze, musieli najprawdopodobniej wyjść z założenie, że zdążyli dopaść wszystkim, bądź tylu, ile zawlekli na swój statek, mieli wystarczającą ilość. Droga była czysta oraz przejezdna. Warunki wymarzone do akcji, choć niepokojąco pomyślne. Czuła lekkie drżenie, gdy Mako nabierał prędkości. Dociśnięty maksymalnie pedał gazu, uginał się posłusznie jej woli. Żołnierskie doświadczenie, kierowało jej działaniami. Upewniwszy się, że nic, a już na pewno nikt, nie zatrzyma rozpędzonego pojazdu, w dogodnym momencie, wyskoczyła z niego. Skulona, amortyzowała newralgiczne części ciała, resztę wziął na klatę pancerz. Uderzenie o twardą ziemię nie było przyjemne, ale też nie zatrzymało ją na długo. Dźwignęła się, nakazując bezdyskusyjne wykonywanie poleceń własnemu ciału. Lokalizacja pozostałych, wskazała na najbliższą zabudowę.
Zrobiła krok, może dwa, gdy Mako uderzyło o ścianę statku i wybuch na moment rozszedł się piskiem w uszach.
Odsunięcie krzesła, nie zagłuszyło odgłosów kroków. Nie ich.
- Zbieracze! - szepnęła Ewa, kierując ich uwagę na tył. Pięć sylwetek uzbrojonych w karabiny, deptały im po piętach. Szli do tego samego budynku, być może dostrzegając ruch, albo widząc ostatniego z nich jak wchodził do środka.
- Co robimy!! Walczymy? Jest sens? Wejście na statek jest tak blisko... - Core wypluła słowa z prędkością pocisków.
Mieli przed sobą otwartą drogę na statek. Gdyby pobiegli, dostaliby się do środka nim dogoniłaby ich grupa Zbieraczy, ryzykując jednak ostrzał i zbicie tarcz.
Mogli też naturalnie zaczaić się na nich za osłoną, jednakże każda zwlokła w wejściu do środka konstrukcji, zwłaszcza teraz, gdy Zbieracze najprawdopodobniej skoncentrują się na wybuchu, wiązała się z potencjalnie liczniejszą grupą do pokonania na drodze, gdy już skończą z tymi tam.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Nyx
Awatar użytkownika
Posty: 29
Rejestracja: 12 mar 2022, o 16:08
Miano: Nyxis T'hami
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: E4 - Komandor porucznik
Postać główna: Hira Cassan
Lokalizacja: Ziemia - RPA
Status: W akcji
Kredyty: 10.000

Re: Lądowisko i prywatne hangary

22 kwie 2023, o 19:48

Komandor porucznik doskonale wiedziała jak prowadzić Mako, miała przecież do tego cholerne wyszkolenie! Musiała jednak schować w kieszeń swoją dumę i udawać, że słucha poleceń doktor. Inna sprawa, że teraz stanowili zespół, musiała więc przestawić swój dotychczasowy tryb pracy z akcji solo. Nie było miłym uczuciem świadomość, że siedzi w środku zaminowanej trumny na kołach. To co jednak było ekscytujące w tej pracy to fakt, że można było bez żadnej odpowiedzialności wysadzać rzeczy...przeważnie. Tętno jej podskoczyło kiedy wszystko było gotowe i uzbrojone, ale to dobrze, bo lubiła ten stan. Można by nawet powiedzieć, że była odrobinę uzależniona od niej, od adrenaliny i akcji. Czasami zastanawiała się czy dobrze postępuje, ryzykując tak na co dzień, kiedy jej młodszej siostrze pozostała tylko ona. Praca za biurkiem była dla niej możliwa, mogłaby przejść na pracę sztabową, ale prawdę mówiąc, nie zniosłaby uczucia siedzenia w miejscu, musiała być tam, gdzie ważyły się losy planet, cywilizacji i galaktyki. Nie była może na nagłówkach wiadomości i prawdę mówiąc nie zależało jej na tym, ale miała poczucie, że robi coś istotnego.

- Do zobaczenia za chwilę. - rzuciła z lekkim uśmiechem, który o dziwo nie krył w sobie strachu czy niepewności. Bo jeśli to ta chwila gdy zginie, to co za różnica? Lepiej pozostawić towarzyszy z pewnością siebie, niż niepotrzebnie ich stresować mimo, iż wszyscy mieli doświadczenie w boju. Dała im kilka chwil na oddalenie się i ruszenie w stronę wejścia na statek, zanim wcisnęła pedał w podłogę. Krótka ale emocjonująca przejażdżka Mako to zawsze chwile warte zapamiętania. Nie mogła jednak się wyszaleć tak jakby tego chciała, musiała trafić w cel. Nie mogła za bardzo kombinować, ale postarała się wybrać za cel miejsce, które na oko wyglądało na wrażliwe. Może mając trochę szczęścia, uziemi tymczasowo tę kolubrynę, aby inni mieli czas wyjść z tego statku zanim odleci z nimi na pokładzie.

Ewakuacja z pojazdu nie należała do przyjemnych, ale też nie do czegoś, czego nigdy nie próbowała. Jako żołnierz raczej nie zrobiłaby kariery jako striptizerka, za dużo blizn i siniaków. Trwało to moment aby się pozbierała i od razu uruchomiła kamuflaż taktyczny, aby ewentualne oczy które zwrócą się ku wybuchowi, nie wychwyciły jej postaci. Musiała teraz dostać się do pozostałych jak najszybciej, unikając przy tym otwartych przestrzeni i zbytniego zbliżenia do wroga. Była szpiegiem i musiała korzystać z ukrycia się, to wychodziło jej najlepiej. Wybierała najmniej oczywiste ścieżki, może nadłoży minutę ale ograniczy ryzyko spotkania na swojej drodze wroga. To nie byłby jeszcze koniec świata, dopóki kamuflaż zrobiłby robotę, ale lepiej dmuchać na zimne.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
    »   MUSIC THEME    »   
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 257
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: Lądowisko i prywatne hangary

24 kwie 2023, o 09:44

Byli zawodowcami. Wiedzieli jakie są szanse na przeżycie i że każdy najmniejszy błąd może natychmiastowo zakończyć ich dalszą przygodę. Musieli zdawać sobie sprawę, że nie jest to byle pierwsza lepsza najemnicza oferta z odbiciem jakiegoś bzdurnego magazynu na zadupiu galaktyki, ale jedna z najtrudniejszych misji, w jakich przyszło im brać udział. No a przynajmniej tak było w przypadku Skaxa, bo patrząc po Ishy, Crassusie czy Mili, to oni najwidoczniej w takie gówno pakowali się znacznie częściej. O Nyx nie wiedział za dużo, ale jej pewność siebie oraz zadziwiająca chęć zrobienia z siebie przynęty wskazywały na to, że także swoje przeszła w tym zawodzie.

Jak zwykle Skax był tak blisko tak ciekawych technologii, a jednocześnie walka o własne życie i cel misji musiały mieć pierwszeństwo przed jego własnymi zainteresowaniami, nawet jeśli podyktowane były chęcią zdobycia czegoś z czym mógłby wrócić z Pielgrzymki. Zamiast podziwiać przepiękny, ale równie złowrogi statek, trzeba było iść przed siebie. Każda osłona mogła być ostatnią, każda przeszkoda mogła być początkiem pułapki, ale szli dalej. Szło aż za dobrze. Do chwili. Komunikat Ewy o dostrzeżeniu przeciwników. Czekała ich trudna decyzja, skoro wpakowali się już po szyję w to gówno. Pytanie czy lepiej teraz było próbować złapać powietrze czy zanurkować, licząc, że się nie utopią.

-Jeśli się nie przebijemy teraz, obsiądą nas. Musimy iść- Rzucił swoją "fachową" opinię. Zatrzymanie się i wdanie w strzelaninę szybko zwróci uwagę reszty Zbieraczy i cały plan z wysadzeniem pojazdu pójdzie na marne. Co prawda przebiegnięcie się przez w miarę otwarty teren, mając na plecach taką zgraję z karabinami będzie oznaczał straty. Spore straty. I w tym całym zamieszaniu to o swoje tarcze obawiał się najbardziej. Jeśli one pójdą, jego pancerz niewiele wytrzyma, a przebicie pancerza, nawet delikatne to zgon natychmiastowy lub po długiej chorobie. Nie wiadomo które gorsze. Decyzja nie należała jednak do niego, nie był tutaj przewodnikiem, a bardziej piątym kołem u wozu. Dopasuje się do planu pozostałych, jeśli zaproponują coś lepszego. Gdyby jednak zapanowała ogólna zgoda co do ich wejścia w jak najszybszym tempie, to trzeba się możliwie zabezpieczyć zanim wystawia się na ostrzał. Skax wykorzystałby więc swoją sondę obronną, żeby przyjęła ona na siebie chociaż jeden czy dwa strzały. Gdy jest to kwestia życia i śmierci, lepiej skorzystać z każdej pomocy.
ObrazekObrazek
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

24 kwie 2023, o 14:52

- W gówno po uszy, a co? - Crassus odpowiedział na pytanie Chorwatki z rozbrajającą szczerością.

Curio zmrużył oczy opuściwszy karabin, przez którego lunetę dostrzegł krążący rój insektów. Nigdy nie miał specjalnych problemów czy fobii względem małych żyjątek ale obecność tych konkretnych sukinsynów była niepokojąca. Tym bardziej, że wiedział co potrafią robić. Na ich szczęście cała grupa nie okazała się łakomym kąskiem, przynajmniej na razie. Może jednak ich plan się powiedzie?
- Powodzonka. - klepnął Nyxis w ramię i ruszył już w kierunku wyjścia, gdy Mako było już gotowe. Nie był to czas na długie pożegnania i życzenia. Szczerze chciał, by Nyx się powiodło wszyscy z tu zebranych doskonale wiedzieli na co się piszą. Ryzyko jest wpisane w zawód, te można było jakkolwiek zmniejszyć solidnym planowaniem. Może nie aż tak solidny ale plan mieli. A skoro go mieli, to należało ruszać się szybciej bowiem Mako bez problemu ich wyprzedzi.
- Dawajcie. - dodał po kilku krokach. Akurat czas był niezwykle cennym i skończonym zasobem w ich rękach. - Badabum-dżagadżaga w kluczowym punkcie i z dala od naszego wejścia. - wyjaśnił Mili po drodze. - Skoro i tak się dowiedzą, że coś się odwala to niech myślą, że odwala się w zupełnie innym miejscu. Lecimy.
Crassus skrupulatnie pilnował tempa całej drużyny. Długie, turiańskie nogi wspomagane przez najnowszą technologię wyniosły go na przód. Wyposażony w swój karabin wyborowy mógł łatwiej skanować drogę przed nimi. Wkrótce dotarli do budynków mieszkalnych, gdzie widok był niczym z dobrego thrillera czy horroru. Każde pomieszczenie wyglądało jakby ludzi wyciągnięto w środku czynności. Ciekawe po co im byli? Na Extranecie pisali, że wsadzają ich w jakieś tuby i robią bio-baterie czy inne reaktory.
- Pojebane gówno. - mruknął na widok kubka kawy.
Wieści od Nyxis nadeszły w porę. Turianin spojrzał po reszcie drużyny, chcąc upewnić się, że każdy jest gotowy. Do teraz mieli jeszcze swobodę w działaniu ale w momencie gdy Mako wybuchnie to droga była już jedna. Wóz albo przewóz, jak to mawiają Ziemianie.
Walnęło. Huk wybuchu podziałał na zmysły Crassusa. Delikatny zastrzyk adrenaliny pobudził Curio, który ścisnął pewnie w dłoniach swojego Raptora.
- Dobra, to ruszamy… O w ryj volusa. - nie uszedł daleko. Słysząc słowa Evy o nadejściu przeciwnika, turianin od razu rzucił się za zasłonę aby ukryć swoją obecność. - Lipa jak cholera. - szepnał do komunikatora, zerkając w stronę reszty. Karabin był już przygotowany. Plan się nieco im posypał i to w dość kluczowym miejscu ale jeszcze tragedii nie było. Wyjrzał zza winkla, szybciutko, by tylko zerknąć na dwunożne insekty. Ale brzydale.
- Jak dla mnie to omijamy. -rzucił na kanale. - Walimy czym prędzej od osłony do osłony i na ich okręt. Nyxis do nas dołączy przy okręcie. To moje zdanie ale działajmy szybko, czas płynie.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

24 kwie 2023, o 17:20

Siedząc już w hangarze, Mila kręciła się wte i wewte, czekając, aż wszyscy inni skończą przygotowania ich dywersji. Wolała nie dotykać niebezpiecznych ładunków wybuchowych bez odpowiedniej wiedzy, dając za to wykazać się Skaxowi i Crassusowi, którzy w jej mniemaniu byli najlepiej przygotowani do takiego działania. Raz czy dwa wychodziła ostrożnie na zewnątrz, spoglądając na górujący nad nimi wszystkimi monolit, do którego środka mieli z własnej woli się dostać. Naszła ją myśl, że ostatnio za często pcha się w coś zbyt... dużego. Atak na Cytadelę, Mindoir, teraz to – dużo babrania się w większym gównie względem tego, co myślała, że będzie robić w życiu. Cokolwiek by to nie było, zawsze odbijało się raczej lokalnie. Najwyraźniej stali się z Curio magnesem na takie wydarzenia, bo innego wytłumaczenia nie miała.
Kiedy skończono budować ich nowy pojazd wybuchowy, najemniczka wróciła do środka, klepiąc na pożegnanie Nyx i ostatni raz sprawdzając wszystkie systemy. Razem z pozostała piątką ruszyła do przodu, pozwalając Crassusowi lekko wysuwać się do przodu, ale samej będąc też na czele, w razie, gdyby trzeba było wyskoczyć do przodu. Nie wiedziała, jakie zagrożenie ją czeka, jak dokładnie działają ci Zbieracze, ale była pewna, że nie będzie to przyjemne.
Za to wybuchło i to efektywnie, szkoda tylko, że wraz z wybuchem za nimi pojawił się patrol brzydkich istot. Ciarki przeszły jej po plecach, ale gdyby trzeba było, była gotowa do walki. Wolała jednak wyjątkowo unikać jej jak najdłużej, więc gdy wszyscy raczej zgodnie stwierdzili, że trzeba uciekać, a nie ryzykować, to i ona mruknęła aprobująco. — Spierdalajmy w podskokach, zanim nas dogonią. Byle tylko nie wypaplali do reszty znajomych — i puściła się biegiem, wspomagając się czasami biotyką, by dotrzeć do włazu i dalej, do tajemniczego środka.
ObrazekObrazek
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 281
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

25 kwie 2023, o 02:45

Mając przed sobą oczywisty wybór między bieganiem wokół kolonii, a przekradnięciem się gdzieś pomiędzy średnio znanymi, ale jednak zamkniętymi barakami, podjęli raczej oczywistą i słuszną decyzję - przeszli między budynkami, utrzymując porządne, lecz na dłuższą metę nieprzyjemne tempo. Jeśli chcieli dotrzymać kroku Nyx, mającej pojazd, musieli nieźle się nagimnastykować, ale na szczęście, zapowiadało się na to, że faktycznie im się to uda.
Kontakt "wzrokowy", czy też raczej bliskie spojrzenie na statek Zbieraczy, mimo tego, że była na to gotowa, wywołał w niej ostry skok adrenaliny, której przecież i tak już nie brakowało. Jasne, widziała go wcześniej, przygotowała się, miała nawet jakieś tam mądre refleksje, ale jednak, gdy zobaczyła to na własne oczy, z relatywnie bliska, to nie mogła nie poczuć strachu. Musiałaby być jakimś zaawansowanym psychopatą, albo w ogóle nie cenić swojego życia, żeby nic nie poczuć. Mózg zadziałał jednak prawidłowo, a strach, zamiast ją sparaliżować, sprawił tylko, że przyspieszyła kroki. A dzięki temu, że wszyscy byli skupieni na sobie, to nikt nawet nie zauważył.
Naturalnie i zgodnie z planem, w końcu pojawił się wybuch. Jebło ostro, ale tyle mogła ocenić swoim eksperckim okiem i otworem usznym (bo jako Asari nie miała przecież uszu). Może nawet miałaby coś do powiedzenia, gdyby nie nagle zasłyszane kroki oraz odgłosy skrzydeł - te pierwsze, na sto procent. Te drugie? Może sobie trochę dopowiadała.
- Kurwa. - przekazała z dużą ilością elokwencji swoim towarzyszom, gdy ci zaczęli wpadać na nieco bardziej taktyczne sentencje. - Tak, tak. To, co Mila - szybka zmiana pozycji, jeśli będą nas gonić, to usiądziemy sobie w wejściu na statek ich stamtąd wystrzelamy. Proponuję się zsynchronizować z wybiegnięciem, może wtedy będą strzelać po równo po tarczach, i nikt nie padnie w trakcie. - zaproponowała natychmiastowo, może nawet trochę niepotrzebnie, bo to mogła być "domyślna" taktyka. Wiedziała, że jedni są szybsi od innych, ale też miała w głowie to, że gdyby ktoś padł na ziemię w trakcie, to dociągnięcie go na statek spowolniłoby wszystkich. A na taki luksus nie mogli sobie pozwolić. Oczywiście, mogła zostawiać sojuszników na śmierć, ale to nie byłoby coś, co zrobiłaby Isha D'veve. Nie Crassusowi, nie Mili, nie Nyx, nie Doctor Core (bo może jeszcze by jej nie zapłacili) i już na pewno nie Skaxowi.
- Na trzy... - rozpoczęła odliczanie, by faktycznie doszło do jakiejś synchronizacji.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Lądowisko i prywatne hangary

27 kwie 2023, o 05:26

[h3]Isha - sukces w ucieczce[/h3]
A<40 B<80<C
0

[h3]Skax - sukces w ucieczce[/h3]
A<40 B<80<C
1

[h3]Mila - sukces w ucieczce[/h3]
A<40 B<80<C
2

[h3]Crassus- sukces w ucieczce[/h3]
A<40 B<80<C
3

[h3]Nyx - sukces w ucieczce[/h3] (uwzględniono kamuflaż taktyczny)
A<50 B<80<C
4

[h3]Eva- sukces w ucieczce[/h3]
A<40 B<80<C
5

Wróć do „Kolonia ludzka”