Mężczyzna wstał ze swojego miejsca obracając się w miejscu i ściągając broń ze ściany jakby nigdy nic. Po czym wycelował ją prosto w głowę Karajeva. Ten mógł dostrzec że cała lufa jest zalana cementem albo betonem. Szybko przekręcił broń w rękach tak by kolba była frontem do jego gościa.
-
Proszę zobaczyć skoro ci się podoba. Ostrzegam tylko, że ciężka jak cholera.Uśmiechnął się do swojego gościa czekając, aż ten odbierze broń od niego. Nie wyglądała na jakiś szczyt technologii. Niezbyt skomplikowana dwururka za to z kilka pięknymi złotym wykończeniem. Na metalu wygrawerowany też był dość szeroki krzyż w okręgu.
-
Jak widać ciężko by było strzelać do kogokolwiek z takiej broni. Nie mówiąc już o tym, że załatwienie amunicji z tamtego okresu to droga przygoda. Nie odpowiedział na jego pytanie związane z Batarianami per se. Zrobił to troszkę na około więc trudno było stwierdzić jakie jest jego spojrzenie na tą sytuacje.
-
Czasami nawet nie potrafią równo maszerować i trafić w drzwi stodoły. - Rzucił trochę gorzko. -
Przez Horyzont przewinęło się dużo żołnierzy. Większość z nich trafia tutaj na przysłowiową emeryturę i ciepłą posadkę na planecie gdzie nic się nie dzieje. Przestępczość jest znikoma, czasami zdarzają się jakieś rajdy piratów na oddalone farmy albo jakaś mała strzelanina bo niestety wszyscy mają tutaj broń. Oparł się plecami wygodniej o swój skórzany fotel. Wyglądało na to, że ta “emerytura” raczej nie była tutaj tak łatwa jak mogło się wydawać. W końcu sięgnął do interkomu.

-
Kochanie przyniosłabyś dwie porcje z mesy oficerskiej? Dziękuje.Złapał za datapad przeskakując między plikami, aż w końcu uśmiechnął się do siebie. Krókie piknięcie urządzenie oznaczała, że udało mu się dogrzebać do tego czego szukał. Dla Viktora znaczyło to tylko jedno. Czas było omówić jego dossier.
-
Przejrzałem twoje akta i muszę powiedzieć, że dawno mi nikt nie zaimponował swoimi dokonaniami. Bohater Cytadeli, do tego zniszczenie Pancernika Batarian wraz zabezpieczeniem assetów. Nie mówiąc już o briefingu z operacji gdzie przy moich dostępach dowiedziałem się tyle co nic. Wszystko zamazane.Zaśmiał się mężczyzna, ale w jego głosie można było wyczuć szacunek. Jakby nie patrzeć większość jego ostatnich przygód zakończyły się pełnym sukcesem. Czy tego chciał czy nie, był swego rodzaju bohaterem dla bardziej przyziemnych żołnierzy.
-
Przy samym awansie góra też pytała pana towarzyszy broni o opinię co do awansu i chciałbym przez nie…Niestety nie dokończył zdania bo do środka wparowała kobieta gdzieś w podobnym wieku co Bertold. Niewielka kobieta położyła na biurku tacki z jedzeniem dla obu mężczyzn po czym zostawiłą delikatnego całusa na policzku Majora.
-
Proszę. Pamiętaj o dzisiejszej kolacji u Meyerów. Wiesz, że nie możemy znowu tego przełożyćJej głos był ciepły i przyjemny. Brzmiała dokładnie tak jak rozumiejąca matka. Niestety takiej Viktor nie posiadał.
-
Pamiętam. Przyszykujesz mi ubranie cywilne, to zmienię zaraz po pracy od razu do nich pojedziemy. Uśmiechnał się do kobiety. Ta tylko skinęła głową i opuściłą gabinet.
-
Moja żona. Pracuje tutaj jako sekretarka. Powiem ci, że trudno tutaj o dobrą pracę. Albo jesteś farmerem albo robisz rzeczy po farmy. Znalezienie pracy w administracji jest dość ciężkie. - Westchnął kolejny raz. -
Ale wracając do twoich towarzyszy…Kliknął kilka razy w datapad.
-
Dobra mam. Notka od Meghan Vasquez. Zdolny, wykonuje rozkazy ale skory do ryzyka. Podobną opinie ma też niejaka Isha D’Veve z którą współpracowałeś. Trochę cymbał, ale jakimś cudem jego idiotyzmy są skuteczne. - Zaśmiał się chwilę zaskoczony, że góra wrzuciła do raportu. -
Zobaczmy co tu jeszcze mamy. Jakieś addendum od niejakiego Charlesa Strikera. Dziwne… - kliknął kilka razy po czym wpisał coś na datapadzie. -
Nie mam dostępu do tego pliku. A, nie chwila coś jest. - W końcu lekko zaskoczony uśmiechnął się do meżczyzny. -
Czyli to musiała być ta tajna operacja. Co tam ten najemnik napisał, wszystko też prawie wymazane. O mam. Potencjalnie warty dalszego szkolenia, ale nie nadaje się do, tutaj informacja wycięta, na ten moment. Podrapał się po głowie, ale wrócił w końcu wzrokiem do Karajeva czekając na jego podsumowanie.