Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

T'Scaava

26 lip 2016, o 12:54

Sklep ulokowany w Dzielnicy Seneki, blisko centrum, z pewnością przyciąga specyficzną jak na Lirię klientelę, choć łatwo znaleźć jego reklamy w extranecie. Według nich jest to jedyna filia, którą prowadzi od ponad dwustu lat matka Lysorna T'Scaava - piękna, wysoka i smukła. W żaden sposób niewyglądająca na swe niespełna dziewięć wieków. Ikona mody galaktycznej, projektantka każdego stroju wizytowego, które odnaleźć można w jej placówkach.
O jej sukcesach zawodowych, pięknych strojach czy nawet miłosnych perypetiach wciąż można poczytać w magazynach plotkarskich, odgrzewających niekiedy niepoprawne wręcz newsy sprzed kilku dekad. T'Scaava swe życie poświęciła modzie, a w jej projektach, inspirowanych wszystkimi kulturami tej galaktyki, widać pasję. Jako Matka od dawna wyznacza trendy na Lirii jak i poza nią, a wielu dygnitarzy i polityków innych ras często nosi jej stroje, które, choć stworzone przez asari, wyznaczają elementy kulturowe danych jednostek.
Matka T'Scaava swe życie spędziła w podróży. Odwiedzała każdy zakątek galaktyki, w którym znaleźć można życie organiczne. Jej sklepy są czyste, proste i eleganckie - klient traktowany jest w nich z należytym poziomem, co oczywiście ma odpowiednią cenę. Filia w dzielnicy Seneki oferuje największy wybór sukni i garniturów, z czego tylko mały ich fragment reprezentuje podejście do mody asari. Z zewnątrz obiekt prezentuje się dość skromnie - zaledwie dwa hologramy z piękną, nienaturalnie wygładzoną twarzą Lysorni oraz jej nazwisko na samej górze. Przy przepychu charakterystycznym dla dzielnicy Reone, T'Scaava prezentuje swoją świątynię mody oszczędnie.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: T'Scaava

26 lip 2016, o 13:51

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Khouri wyglądał znowu na zaskoczonego, gdy przyciągnęła go do siebie, chcąc, by objął ją w talii. Może publiczne okazywanie sobie jakiejkolwiek bliskości nie było czymś, o co by ją posądzał. Nie protestował jednak, a wyraz zadowolenia na jego twarzy nie pojawił się sam z siebie. Objął ją więc w pasie i przytulił do swojego boku, ruszając powoli do jakiegoś postoju taksówek.
Dopiero po wyjściu z doku i przejściu kilkunastu metrów pośród tłumów biegnących z walizkami na uciekające statki odnaleźli wolną taksówkę. Mężczyzna otworzył jej drzwi, ale wpuścił ją przodem najpierw, odmiennie od Shani, która od razu wciskała się na wolne miejsce, rozwalając na siedzeniu. Nazir wstukał adres znaleziony na extranecie do systemu pojazdu i ruszyli w drogę.
Nie lecieli długo, zaledwie kilkanaście minut, ale Khouriemu wyraźnie nie było zbyt wygodnie w ciasnej, cywilnej taksówce. Nogi ułożył pod dziwnym kątem, bo nie był w stanie do końca ich rozprostować.
- Na Cytadeli przynajmniej możesz to jakoś regulować - mruknął, szukając odpowiedniej dźwigni i tutaj, ale w pojazdach technologii asari przeznaczono wystarczającą ilość wolnego miejsca do prawdopodobnie sporej większości asari i osobników innych ras.
Zrezygnował z prób, wypuścił powietrze z ust i wyłożył się w siedzeniu tak, jak tylko był w stanie. Obserwował widoki za oknami, co jakiś czas zerkając na siedzącą obok Irene. Za każdym razem gdy powracał do jej profilu wzrokiem, na jego twarzy pojawiał się delikatny uśmiech.
Wreszcie wylądowali na promenadzie w dzielnicy nieco mniej pstrokatej z wyglądu jak Reone. Ilość hologramów była tutaj mała, tak samo jak widocznej roślinności. Ta część znacznie bardziej przypominała Nos Astrę, choć miała pewien klimat charakterystyczny dla całej Lirii, który ciężko byłoby znaleźć na innych koloniach asari.
- To chyba tutaj - zatrzymał się przed jednym, dużym hologramem przedstawiającym dojrzałą asari ubraną w wymyślną suknię przypominającą kimono.
Wnętrze przywitało ich chłodem oraz skąpo, lecz elegancko ubraną ekspedientką. Uśmiechnęła się do dwójki czarująco i przysunęła, trzymając grafitową tacę z wąskimi, wysokimi kieliszkami szampana. Figurą przypominała modelkę - wyższa od Irene, niesamowicie chuda, o specyficznej, nieco zbyt symetrycznej twarzy. W jej uniformie znajdowały się wycięcia po bokach, na talii, a zamiast typowej dla asari sukni nosiła proste, nieco Ziemskie spodnie.
- Witam w sklepie matki T'Scaavi, nazywam się Rhea. W czym mogę Państwu pomóc? - zza winkla wychyliła się identycznie ubrana, druga pomocnica. Ubrana była podobnie do kobiety podającej im drinki, z tym, że jej skóra miała nie niebieski, lecz fioletowy odcień.
Nazir sięgnął już po kieliszek, uznając, że skoro oferuje się im alkohol to równie dobrze może się napić. Otworzył usta by odpowiedzieć, kiedy zza Rhei wyłoniła się trzecia asari.
- Ależ Rhea, no domyśl się! Państwo nie przyszli kupić mięsa z varrena, to nie ten sklep!
Matka T'Scaava zdecydowanie nie przypominała jej pięknej postaci z reklam. Nazir wpatrywał się w nią z lekkim szokiem, gdy odesłała fioletową ekspedientkę, która wyglądała, jakby miała zapaść się pod ziemię ze wstydu.
Powabna, wysoka, szczupła, piękna - Lysorna zachęcała do wejścia figurą rodem z wybiegów. W sklepie jednak przywitała ich bardzo niska, niższa o głowę od Irene, nieco pomarszczona ale wciąż dziwnie ubrana kobieta.
- Proszę nawet nie pytać, moje córki uwielbiają programy graficzne - westchnęła, widząc jego spojrzenie. Była równo dwa razy niższa niż Nazir, ledwo wystawała ponad jego pas. - Kto najpierw, pan czy pani?
Khouri parsknął śmiechem i spojrzał na Dubois znacząco.
- Możesz sobie czegoś poszukać, jeśli chcesz. Mi pewnie trochę zejdzie - stwierdził wciąż rozbawiony, wracając wzrokiem do niskiej, wyraźnie starszawej asari, która czekała, aż wreszcie się zdecydują.
- Strasznie pan wysoki. To dobrze, lubię wyzwania. Garnitur? - poprowadziła mężczyznę wgłąb sklepu, czekając, aż przytaknie. - Dwuczęściowy, trzy? A może jedno? Jakieś upodobania? Wy Ziemianie macie dość dziwne te stroje teraz, ale sto lat temu były jeszcze dziwniejsze, naprawdę... RHEA! PODAJ MI MIARY! I ZOSTAW TE JASNE MARYNARKI NA LITOŚĆ BOGINI, NIE WIDZISZ JAKIEGO CIEMNEGO MAMY KLIENTA? KTO BY GO NA BIAŁO UBRAŁ!
Niska i drobna, ale T'Scaava gardło miała godne podziwu. Jej wrzask tylko płoszył ekspedientkę, która miotała się na lewo i prawo. Khouri zamiast jej odpowiadać chyba opluł się swoim szampanem, bo nagle zaczął kasłać i wycierać wierzchem dłoni swoje usta.
- Proszę mi to oddać, jeszcze mi Pan to wyleje i Rhea będzie musiała wycierać. Przysięgam, że ta dziewczyna tylko do tego się nadaje - westchnęła Lysorna, wycięgając rękę by odebrać jego kieliszek i położyć na półce obok.
Fioletowa asari zdyszana dobiegła do swojej szefowej, podając wszystkie miary, które ta od niej przyjęła. Przygotowała się już do pomiaru, nawet nie pytając Khouriego czy ten zna swój rozmiar.
Dopiero gdy już była przygotowana zadarła głowę do góry, mierząc go spojrzeniem z wyraźnym zakłopotaniem.
- Może... Może by pan mógł...
Nazir uniósł brwi, prostując się jeszcze bardziej, jakby spodziewał się, o co będzie chciała go poprosić. W tym momencie babcia z plaskiem uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
- No przecież nie będzie się pan tu brudził... RHEA, GDZIE MÓJ STOŁEK. TEN WYSOKI. NO PRZECIEŻ NIE TEN, KRZYCZĘ, ŻE DRABINKA, NIE PUFA!
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: T'Scaava

26 lip 2016, o 14:32

Thessia była piękna i Irene podejrzewała, że długo się jej nie znudzi. Tak samo zresztą, jak Illium - estetyka asari odpowiadała jej lepiej, niż jakakolwiek inna. Dlatego teraz, gdy skończyła z rozbawieniem obserwować jak Nazir radzi sobie z brakiem miejsca na nogi, nie patrzyła już na niego, do końca lotu nie odwracając wzroku od widoku za oknem. Ona się mieściła, założyła nawet nogę na nogę, bo w końcu była rozmiarów przeciętnej asari, a nie dwa razy większym facetem. Nie wiedziała, że na nią spoglądał, zbyt zaabsorbowana nowymi częściami miasta, które mijali - gdy była z Shani, w te rejony się nie zapuszczały. Nie kleiła się też do niego, wystarczyło, że pokazała swój dobry humor chwilę wcześniej. Bez przesady. Jak na Irene, to i tak było bardzo dużo.
Gdy wysiedli, uniosła wzrok na szyld nad wejściem. Wyglądał jak jeden z wielu sklepów, z których kradła. Uśmiechnęła się do siebie do tej myśli. Po wejściu okazało się jednak, że obsługa podchodzi do klientów dość indywidualnie, wyciągnięcie więc stąd czegoś bez płacenia mogło przerosnąć jej możliwości. Chyba, że zapłaciłaby z fałszywego konta, ale to zupełnie inna sprawa.
Odgoniła od siebie te myśli, kiedy weszli do środka i na dzień dobry zostali poczęstowani szampanem. Zaczęła się zastanawiać, czy otwierają nową butelkę za każdym razem, gdy ktoś wchodzi do środka, czy mają już gotowe kieliszki przez cały dzień, by przywitać nimi gości jak tylko przekroczą próg sklepu. Przyjęła kieliszek, zerkając na Nazira. Doszła do wniosku, że jest dużym chłopcem i będzie w stanie sam powiedzieć, czego chce, więc się nie odzywała, przesunęła tylko palcem po chłodnym szkle, spoglądając na strój, który dwie asari miały na sobie. Prawie doszła do wniosku, że mogłaby coś takiego mieć, ale nie do końca zdążyła się nawet na tej myśli skupić, bo do pomieszczenia wpadła najwyraźniej właścicielka tego przybytku.
W żaden sposób nie okazała zdziwienia - miała to opanowane do perfekcji - ale była w takim samym szoku, jak Khouri. Nie spodziewała się, że będzie tu tak swobodnie, miejsce wyglądało na absolutnie luksusowe i sądziła, że obsługa będzie równie sympatyczna, co w sklepie, który okradły. Tymczasem - niespodzianka.
- Dzień dobry - powiedziała w końcu z szerokim uśmiechem, gdy już udało się jej trafić w te kilka sekund ciszy. - Najpierw pan.
Skinęła głową do Nazira. Skoro sam dobrowolnie proponował, by poszukała czegoś dla siebie, kim była, by protestować? Rozejrzała się po wystawionych kreacjach, szukając czegoś, co mogłaby nałożyć. Fakt, że większość rzeczy była tu elegancka, zmuszała ją do rozważenia jasnej sukienki, która leżała w jej kajucie, rozłożona na łóżku. Może jednak wybierze coś innego. Miała trochę czasu.
- Błagam, tylko nie jednoczęściowy - rzuciła przez ramię i parsknęła śmiechem. Nie potrafiła skupić się na czymkolwiek innym, podczas gdy biedny Khouri nie nadążał spojrzeniem za starszą asari i nie wiedział, co ze sobą począć. Po namyśle zawróciła w miejscu i przeszła do ustawionej pod ścianą kanapy, zajmując na niej strategiczne miejsce, tak, by dobrze widzieć ciemnego klienta. Założyła nogę na nogę i uniosła kieliszek z szampanem, tak, by zasłonić nim usta, bo usilnie powstrzymywała się od śmiechu, a z chwili na chwilę było coraz trudniej. Zwłaszcza, gdy T'Scaava zaczęła domagać się drabinki. Irene odetchnęła głęboko i na chwilę przeniosła wzrok na sufit, starając się zachować powagę.
- Macie też buty? - spytała cicho, gdy przebiegała obok niej jedna z ekspedientek. Nie chciała przeszkadzać samej szefowej, która była w swoim żywiole. - Ciemny klient będzie ich też potrzebował.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: T'Scaava

26 lip 2016, o 15:48

Jakkolwiek nie wyglądałoby to źle, słynna projektantka z hukiem podłożyła sobie małą drabinkę za Khourim, po czym dumnie wspięła się na jej najwyższe szczeble i rozpoczęła pomiary. Nazir w tym czasie sięgnął do półki po szklankę, którą asari myślała, że odłożyła wystarczająco daleko. Upił łyk szampana i odstawił z powrotem, bo T'Scaava już na niego fuknęła, każąc mu rozłożyć ręce.
- Nie wiedziałem nawet, że robią jednoczęściowe - westchnął, odnajdując spojrzeniem Irene. Uśmiechnął się pod nosem chwilę przed tym, gdy asari kazała mu się odwrócić.
- Oczywiście, że takie posiadamy. Są bardzo wygodne, wiele asari decyduje się na takie.
Wzruszyła ramionami, nie rozumiejąc, dlaczego Khouri się skrzywił dowiadując się, że zaoferowała mu coś modnego dla asari.
- Na kroganina to pan trochę za wąski jest, a szkoda. Byłoby łatwiej, większy wybór. Ale poradzimy sobie - uśmiechnęła się, schodząc z drabinki i przytrzymując się jej barierki.
W tym czasie jedna z ekspedientek przechodziła właśnie koło Irene i, słysząc jej pytanie, mruknęła oczywiście i od razu pobiegła pod inną ścianę, by po chwili wrócić z dziesiątką pudełek.
- Pokaż pani te z ostatniej kolekcji, w coś takiego pana ubierzemy! - krzykiem poleciła ekspedientce właścicielka przybytku. - Może coś turiańskiego na początek? RHEA PODAJ MI TEN KOMPLET VAXRELLA. RUSZ SIĘ KOBIETO! I ZABIERZ TĘ DRABINKĘ!
Sprzedawczyni zniknęła, Khouri więc sięgnął po swój kieliszek i przeszedł do wieszaków z koszulami. Obserwował te wywieszone na manekinach, nie chcąc niczego dotykać póki drugą rękę miał zajętą. Starał się przy tym ignorować kolejne krzyki projektantki.
- BOGINI MOJA, VAXRELLA. VAX-RE-LLA. NIE VAXRENA, VAXREN MA ZA KRÓTKIE RĘKAWY!
Mężczyzna dotarł już do pierwszej z przymierzalni, niedaleko sofy, na której siedziała Irene. Odłożył na wolnej półce kieliszek i wyciągnął pierwszą koszulę, zwykłą, białą. Zmierzył ją krytycznym spojrzeniem i wróciła szybko na swoje miejsce.
- Macie też jakieś ziemskie? - spytał, gdy T'Scaava wreszcie do niego dobiegła.
- Oczywiście, zaraz panu pokażę. Mamy kilka sztuk, które powinny pasować, wykonanych z ziemskich materiałów - lnu albo wełny alpakowej. Większość jednak wykonujemy z Thessiańskiego onrytu, bo jest nieco wyższej jakości.
- Lniany za bardzo się gniecie - odrzucił tylko Khouri, spoglądając na biegnącą w ich kierunku Rheę. - Sprawdźmy ten onryt.
- Ależ oczywiście, najpierw jednak Palaveński traktyt!
Fioletowa asari w przerażeniu praktycznie wcisnęła Nazira do środka przebieralni z całym zestawem garnituru. Projektantka wcisnęła mu również do tego jasnoszarą koszulę i obejrzała się za Irene, by do niej dobiec.
Dubois mogła w tym czasie podziwiać kolekcję butów. W większości podobne były do Ziemskich wiedenek. Czarne lub ciemnoszare, niektóre pary nosiły zdobienia, takie jak metalowe elementy czy dziurki upodabniające buty do brogsów.
- Proszę mu przynieść, jeżeli Pani wybierze - poleciła i minęła rudowłosą, ruszając wraz z Rheą ku ziemskim garniturom. Ekspedientka oczekiwała wybrania pary i podania rozmiaru - najwyraźniej założyła, ze Irene będzie go znać.
Khouri wyszedł z przymierzalni kilka minut później, w losowych butach, byle tylko sprawdzić długość nogawek spodni. Obserwował się w lustrze dość krytycznym spojrzeniem - garnitur wyglądał dobrze, ale nietypowa linia dekoltu charakterystyczna dla turiańskich ubrań nie do końca mu odpowiadała.
- Chyba jednak wolę ziemską modę - mruknął, rozpinając marynarkę i rozglądając się za projektantką, która już dobiegła do niego z kolejnym zestawem. Tym razem z jego rodowitej planety.
- Wie Pan co, turianie nie narzekają - machnęła ręką, choć nie wyglądała na zrażoną jego odmową. - Jak widziałam wasze kroniki, tak już moja prababka gdyby się do was wybrała, to zastałaby Ziemian chodzących w szmatach do podłogi. Wszystko się zmienia!
Wcisnęła mu garnitur, który przymierzał już z podanymi mu przez ekspedientkę, wybranymi przez Irene butami - wcześniej przez drzwi podał stojącej najbliżej Rhei swój rozmiar, który też mały nie był.
- Na pewno w niczym Pani nie pomóc? - nieśmiało zagadnęła ekspedientka, o którą rudowłosa spytała o buty. - Lepiej się znam na sukienkach niż na garniturach - dodała niemal szeptem, co zagłuszył krzyk projektantki.
- No i bardzo ładnie! - skomentowała wychodzącego z przymierzalni Nazira T'Scaava.
Garnitur leżał na nim doskonale, nie musiał dwukrotnie sprawdzać długości rękawów marynarki czy nogawek. Obracał się przed lustrem usiłując dostrzec w nim jakiekolwiek mankamenty. Był ciemny, choć nie czarny - wpadał w grafit, z metalicznymi akcentami tu i ówdzie, i czarną koszulą pod spodem. Rhea trzymała już pudełka ze spinkami do mankietów do wyboru, tym samym nie pozwalając mu wyjść ze środka. Przeprosił ją tylko i przecisnął się, wychodząc na otwartą przestrzeń i szukając wzrokiem Dubois. Uśmiechnął się lekko, co miało zastąpić werbalnie sformułowane pytanie odnośnie tego jak wygląda.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: T'Scaava

26 lip 2016, o 19:37

Parsknęła krótko śmiechem, którego nie potrafiła już powstrzymać, gdy T'Scaava wspomniała o jednoczęściowych strojach dla asari. Brak rozróżnienia płci, który najwyraźniej prezentowała, był już szczytem wszystkiego i Irene trudno było zachować powagę. Generalny chaos, który panował w salonie, obserwowała bezpiecznie ze swojej sofy, siedząc tam z kieliszkiem szampana i zastanawiając się skąd taka cierpliwość u Nazira.
Uniosła tylko brwi ze szczerym, nieukrywanym zaskoczeniem, gdy okazało się, że mężczyzna ma pojęcie o materiałach. Była w stanie pogodzić się z faktem, że kiedyś w życiu miał na sobie garnitur i że teraz też właśnie zamierzał jakiś kupić, nawet z tym, że najwyraźniej stać go było na nabycie go u znanej, szalonej projektantki. Ale fakt, że w ogóle wiedział, jak sprawdzają się lniane koszule, sprawił, że Irene na dłuższą chwilę zamarła.
Wybudziła ją z tego odrętwienia sterta pudeł, która pojawiła się przed nią chwilę później. Odstawiła kieliszek na stolik i pochyliła się, zabierając się za przeglądanie butów. Niektóre były niezłe, inne wyglądały tragicznie. Nie miała jednak pojęcia, jaki rozmiar nosi Khouri. Mogła strzelać, ale niestety nie przyglądała się jego stopom na tyle dokładnie, by trafić.
- Na Ziemi czas płynie trochę szybciej - odparła. Szybko policzyła mniej-więcej, kiedy prababka T'Scaavy mogłaby pojawić się na jej rodzimej planecie i znów parsknęła cicho śmiechem, ukrywając to jednak w kaszlnięciu. Asari była szalona. Nic dziwnego, że tak dobrze odnajdowała się w swojej roli, w tym zawodzie nie było chyba normalnych ludzi.
Wybrała proste, czarne buty, o klasycznym fasonie i podała je ekspedientce o niebieskiej skórze, przyznając się, że nie zna rozmiaru. A czarne pasowały do wszystkiego, sama takie miała na nogach i o tym samym mówiła przedtem Shani. Jeśli Nazir chciał innych, mógł sobie szukać sam. Dopiero gdy mężczyzna wrócił do przymierzalni, sięgnęła z powrotem po kieliszek i oparła się, w oczekiwaniu, aż z niej wyjdzie.
- W sumie - przeniosła na asari niepewne spojrzenie i zerknęła na drzwi, dzielące je od Khouriego. - W sumie to chętnie. Może być coś z onrytu właśnie, albo jakiejś mieszanki, z zakrytymi pleca...
Krzyk projektantki faktycznie zagłuszał wszystko. Miała niesamowicie silny głos, aż dziw, że jej pracownice jeszcze nie ogłuchły. Przeniosła wzrok na Nazira, wychodzącego na środek salonu. O ile w turiańskim garniturze wyglądał nieco koślawie, tak ten układał się idealnie i nie potrzebowała okrzyków zachwytu rzucanych przez T'Scaavę, by to zauważyć. Przez chwilę milczała, unosząc w swoim standardowym półuśmiechu kącik ust i przesuwając wzrokiem po sylwetce mężczyzny. Zdziwiła się, gdy dotarło do niej, że faktycznie mu ten strój pasuje. Może efekt psuła nieco blizna na skroni i ta na szyi, którą koszula nie do końca zasłaniała, tak samo zresztą jak pozostawione w absolutnym nieładzie włosy, ale do tego wszystkiego była przyzwyczajona.
Napiła się jeszcze, zanim odpowiedziała, przyjmując poważny, oceniający wyraz twarzy. Dopiero wtedy wstała i podeszła do Nazira, by rozprostować marynarkę w losowym miejscu, które rozprostowywania wcale nie potrzebowało i sprawdzić w dotyku materiał koszuli. W końcu skinęła głową.
- Nie ma tragedii - stwierdziła w końcu, po czym uśmiechnęła się szeroko. Podobał się jej w takim wydaniu i już nie próbowała tego ukrywać. - Powinieneś go wziąć.
Przesunęła dłonią po jego ramieniu, potem po klatce piersiowej, patrząc jak układają się szwy. T'Scaava faktycznie miała dobre oko.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: T'Scaava

26 lip 2016, o 21:36

Ekspedientka słuchająca odpowiadającej jej Irene również wydawała się być nieco rozproszona krzykami, ale znosiła to zdecydowanie lepiej. Kiwała głową, zbliżając się do rudowłosej, jakby chciała przywrócić jej uwagę na siebie.
- Bardzo panią przepraszam, jeżeli to panią uraziło... - powiedziała bardzo, ale to bardzo cicho, zerkając do tyłu na swoją przełożoną, o której zachowaniu musiała w tej chwili mówić. - Onryt, zakryte plecy. Rozumiem.
I odwróciła się, ruszając w rundkę po sklepie by znaleźć dla Irene ubrania spełniające dane kryteria. Nie planowała ciągać Dubois za sobą po całym pomieszczeniu - jakby to był okrutny wysiłek. Rudowłosa miała siedzieć na kanapie i pić swojego szampana, jak królowa. Najwyraźniej tego od ekspedientek wymagała T'Scaava.
Nazir wyglądał na zadowolonego - jego uśmiech się poszerzył, gdy usłyszał słowa jej komentarza.
- Pasuje do twojej sukienki? - odrzucił zaczepnie, unosząc brwi. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie, ignorując projektantkę, która pałętała się gdzieś im pod nogami, poprawiając to jak leżała jego marynarka z tyłu. - Wezmę.
Odsunął się od Irene, szukając wzrokiem Rhei. Stała posłusznie cały czas, z wystawioną dość ciężką tacką z wszystkimi spinkami do mankietów.
- Proszę pani, tę koniecznie musi pani przymierzyć!
Ekspedientka praktycznie obładowana wieszakami z kilkunastoma sukienkami dotknęła nieśmiało ramienia Dubois, usiłując zwrócić na siebie jej uwagę. Khouri zaśmiał się tylko widząc wybór, który oferowała niebieska asari. Sam odwrócił się, żeby obejrzeć spinki i pozostałe buty, choć koniec końców zdał się na wybór Irene.
- Ta jest naprawdę bardzo ładna - ekspedientka odeszła nieco od mężczyzny, przechodząc pod drugą przymierzalnię. Położyła wieszaki na kanapie bardzo ostrożnie, nie chcąc powyginać sukienek, po czym wyciągnęła pierwszą pozycję. - Krótka, zawsze modna. Nie znam okazji, więc wybierałam bardzo ogólne..
Powoli prezentowała każdą z sukienek. Wśród nich znalazła się krótka, do połowy uda, biała, obcisła sukienka o odkrytych ramionach, lecz długich rękawach. Była również jedna srebrna, z czarnymi pasami przeplatanymi z wycięciami pokrytymi szarą siateczką.
- Ta będzie pani bardzo ładnie pasować do oczu - stwierdziła, podając zieloną suknię na kole, dłuższą, z wycięciami po bokach talii i długim dekolcie. - I do włosów. Ma pani bardzo piękne włosy.
- RHEA NA LITOŚĆ, NIE KAŻ MI CIĘ ZWALNIAĆ!
Ryk projektantki poprzedził brzdęk upadających spinek. Khouri był już przebrany w swoje poprzednie ubrania, wybrał również spinki i obecnie przechadzał się po sklepie, przeglądając ich pozostałą ofertę.
- Tę musi pani koniecznie przymierzyć - poleciła nieco zażenowana ekspedientka, przesuwając się tak, by zakryć swoim ciałem projektantkę pilnującą fioletową asari. Podała jej długą, białą suknię ze złotymi dodatkami. Miała wysoki kołnierz, szpiczaste ramiona, lecz wycięty dekolt. Wyglądała na modną na Thessii, wśród innych asari, choć jej góra prezentowała się dość agresywnie w porównaniu do ich zwyczajnych sukienek.
Gdy Dubois wyszła wreszcie z przymierzalni ze swoim faworytem w kwestii sukienek, Khouri czekał już przy ladzie. Rozmawiał o czymś względnie spokojnie z projektantką, urwał jednak widząc nadchodzącą rudowłosą.
- Jeszcze tą, którą wybrała ta pani - rzucił rozbawiony, przyglądając się sukience, która spodobała jej się najbardziej.
- Ależ oczywiście! RHEA ZAPAKUJ PANI SUKNIĘ.
Gdy dotarła pod kasy zorientowała się, że Nazir ma przy sobie nie tylko zapakowany w specjalny pokrowiec garnitur, ale też dużą, wypchaną czymś siatkę. Złapał ją od razu nie racząc wyjaśnić, co jeszcze kupił. Poczekał, aż sukienka Dubois zostanie zapakowana i przyłożył omni-klucz, płacąc za zakupy zanim na terminalu wyświetliła się kwota. Projektantka była wniebowzięta, musieli więc wydać nieco pieniędzy. Sam wybór Irene nosił podobną cenę na metce co ta, którą ukradła wraz z Shani.
- Dziękujemy za zakupy i życzę państwu miłego dnia! - uśmiechnęła się szeroko asari, odprowadzając ich do samych drzwi.
Khouri wypuścił powietrze z ust ze świstem gdy tylko drzwi za nimi się zasunęły.
- Ta kobieta jest straszna.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: T'Scaava

26 lip 2016, o 22:17

- Nie pasuje - odparła ze śmiechem, opierając ręce na klatce piersiowej Nazira i odsuwając go od siebie. - Ale podoba mi się.
Jej jednak trochę przeszkadzała plącząca się pod nogami asari. Nic jej nie uraziło, chaos panujący w sklepie bawił ją. Może gdyby Irene była inna, zareagowałaby z większym oburzeniem, ale teraz po prostu pokręciła tylko głową, powstrzymując ekspedientkę od ewentualnych długich i przekonujących przeprosin.
Gdy usłyszała zawołanie, odwróciła się w miejscu i nie mogła pozbyć się wrażenia, że zaraz ktoś wyskoczy zza ściany i poinformuje ją, że to był żart, a trzy asari nie zachowują się tak na co dzień. Ostatkiem siły woli powstrzymała się przed parsknięciem śmiechem, co pewnie wywołało bliżej nieokreślony wyraz twarzy, który asari mogła odebrać jako zdziwienie, ewentualnie próbę uniknięcia kichnięcia.
Podążyła za nią do przymierzalni, po kolei ubierając się we wszystkie, jakie jej proponowała. Za każdym razem zamykała się tak, by asari nie zobaczyła ani skrawka jej ciała - przede wszystkim blizny. Kiedyś nie przejmowałaby się tym, teraz się wstydziła, nawet z trudnymi zapięciami na plecach radziła sobie na wszelki wypadek sama. W końcu nie przyszła tu jako były niewolnik, tylko jako zwyczajny klient i nie chciała, by świeżo zagojona rana zmieniła w jakiś sposób postrzeganie ekspedientki. Choć przecież ta niczego nie mogła się domyślić, bo skąd.
- Jest ładna - przyznała, przeglądając się w lustrach. Materiał dobrze się układał, w sposób, który musiał rozpraszać bardziej, niż w tej, w której przyszła do sklepu.
Nałożyła wszystkie kolejne sukienki, które jej podawano. Srebrna była zbyt świecąca, a Dubois nie lubiła pasków, jakkolwiek szerokie by nie były. Suknia na kole zupełnie nie wchodziła w grę - potrzebowała przecież swobody, nie mogła zajmować dwa razy więcej miejsca wszerz, niż każdy inny na bankiecie.
- Dziękuję - uśmiechnęła się do asari w odpowiedzi na komplement, oddając zieloną kreację i biorąc kolejną. Zignorowała wrzask. Praca tu musiała być bardzo prestiżowa, inaczej nikt nie pozwoliłby się tak traktować. Nie skomentowała tego, nawet nie wyglądając zza ściany, by sprawdzić co takiego właściwie się stało.
Druga biała suknia była przepiękna, ale długa sukienka czekała na nią w kajucie, Irene uznała więc, że weźmie krótką, by mieć później trochę bardziej zróżnicowany wybór. Ona, albo Nazir. W sumie mogła się go poradzić. Ze wszystkich zdecydowała się więc na pierwszą, białą. Była uszyta w sposób, którego jeszcze nie widziała i podobało się jej to, jak układała się na jej sylwetce, zwłaszcza w talii. Do niej czarne buty też na upartego mogły pasować, a obawiała się, że nie przeżyje jeszcze poszukiwania innego koloru szpilek w tym salonie.
Nazir niewiele mógł zobaczyć, przyglądając się sukience leżącej na blacie. W ten sposób była tylko białym kawałkiem materiału, choć wyjątkowo przyjemnym w dotyku. Oddała ją Rhei do zapakowania i uśmiechnęła się do Khouriego znacząco. Oboje chcieli już stamtąd wyjść, choć zakupy były satysfakcjonujące - nie tylko dla niego, ale też dla niej. Chciała zobaczyć, ile wydał, ale nie zdążyła, zignorowała więc temat. Skoro dla niego to nie było istotne, to dla niej tym bardziej.
- Jest... specyficzna - odparła i roześmiała się, gdy odeszli wystarczająco daleko. Rozejrzała się za postojem taksówek, ale nie wiedziała, czy Nazir chce wracać na Crescenta odnieść kupione ubrania, czy lecieć gdzieś dalej. W końcu jej wzrok padł na dodatkową torbę. - Co jeszcze kupił ciemny klient?
Tym razem nie sugerowała mu, by ją objął, ale szła blisko. Uniosła do niego głowę. Była niższa, ale nie znowu jakoś znacznie, bo przecież szła w dziesięciocentymetrowych szpilkach.
- Przy mnie nikt nigdy nie stawał na drabince - westchnęła z rozżaleniem.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: T'Scaava

26 lip 2016, o 22:47

Khouri obejrzał się na bok, lustrując jej profil i siatkę, jakby chciał przeskanować ją wzrokiem i dostrzec sukienkę taką, jak miała wyglądać, a nie złożony w równą kostkę, biały materiał. Nie zdecydował się jednak jej objąć - postój taksówek był niedaleko, a on w jednej ręce trzymał nieco wyżej garnitur, żeby nie szurać pokrowcem po ziemi, a w drugiej sporą siatkę.
- Wszyscy ci projektanci chyba są - parsknął tylko śmiechem, rozglądając się za jakimś stojącym niedaleko pojazdem. - Biedne ekspedientki.
Nie wyglądał, jakby faktycznie było mu ich przykro. Na pewno praca z tak prestiżową personą była spełnieniem marzeń wielu i sporym dodatkiem do CV. Dla niektórych wręcz szczytem kariery. Zarobki również musiały mieć niezłe - wszystko to za cenę znoszenia ekscentryczności pracodawczyni. Zawsze mogły zrezygnować, ale najwyraźniej im się to nie opłacało.
- Nie byłaś mierzona przez samą T'Scaavę - odrzucił tylko, ostentacyjnie patrząc w dal zadzierając nos do góry, jakby fakt, że magiczne ręce projektantki dotknęły jego ramion wynosił go na wyższy poziom bycia człowiekiem. - Przynajmniej robi dobre rzeczy.
Taksówka wreszcie się znalazła. Khouri otworzył drzwiczki i wrzucił na tylne siedzenia swoją siatkę, oraz siatkę Dubois. Przy oknie na haczyku powiesił za wieszak swój garnitur i opadł na miejsce, gdy rudowłosa już zajęła drugie.
- Kupił kilka rzeczy - wzruszył ramionami, raczej z rozbawieniem przyjmując swoje określenie. - Skoro jestem na przepustce to dobrze będzie nie wyglądać jak co drugi żołnierz Przymierza.
Wstukał lokalizację doku, w którym znajdował się Crescent i taksówka powoli oderwała się od ziemi, włączając do głównego ruchu. W sklepie spędzili prawie godzinę, łącznie z przebieraniem się Khouriego i przymierzaniem sukienek przez Dubois.
- Za niedługo wieczór. Wezmę prysznic i możemy jechać na kolację - uśmiechnął się, znów od podziwiania widoków preferując spoglądanie na rudowłosą siedzącą obok. - A potem na te kluby, choć Shani wybiera dziwne miejsca.
Westchnął, znów układając swoje nogi tak, by jazda go nie męczyła. Na pozostałą część krótszej podróży, ze względu na luźniejszy ruch, wpatrywał się przed siebie, obserwując pokonywaną przez prom trasę.
Gdy dotarli do doku zgarnął wszystkie zakupy i wszedł na pokład wciąż remontowanego statku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Liria”