Liria jest stolicą Thessii, przy tym jednym z największych "dzieł" asari. Jej pięknu jest w stanie dorównać jedynie Nos Astra, czyli kolonia asari na Illium. Wysokie budowle o eleganckich kształtach podkreślają urodziwość planety i, pomimo tego, że jest ona pokryta budynkami, widząc taki krajobraz wcale nie tęskni się do obrazu żywej natury.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Dzielnica Kalestia

14 lut 2023, o 00:54

Obrazek
Ze wszystkich dzielnic Thessii, Kalestia położona jest bliżej obrzeży, gdzie zabudowania bywają nieco niższe i uboższe. Dla wielu jest to odpowiednik biedniejszej części miasta, choć każdy, kto widział ją na oczy mógłby mieć problem z opisaniem jej w ten sposób. Kalestia jest barwnym gąszczem uliczek i niskich budynków upstrzonych neonami. Roślinność w tym miejscu, w innych częściach miasta starannie pielęgnowana i trzymana w ryzach, zapuszcza się na ulice, porastając ściany budynków mchem i gąszczem kwiecistych lian. Mniej obiektów ma poprawnie działającą klimatyzację, więc z reguły bywa tutaj dość ciepło.
Zdaniem wielu asari, które zamieszkują Lirię, efekt takiego niepowstrzymywanego wpływu natury na codzienną egzystencję mieszkańców jest dość sensownym dowodem na niższy standard oferowany przez Kalestię, jednak dla ras przyzwyczajonych do brudnych slamsów o zatrutym powietrzu, dzielnica przypomina wielki park upstrzony neonami.
Kalestia słynie z życia nocnego niefiltrowanego przez zamknięte cztery ściany klubów. Puby i bary są tutaj otwarte na ulice, niekiedy przeplatając się z innymi lokalami. Muzycy często lokują się na dachach obiektów, dając koncerty pod gołym niebem, a tancerki paradują po neonowych platformach wznoszących się ku niebu z pomocą piezo. Z tego powodu dzielnica jest bardzo popularna wśród młodzieży oraz turystów, chcących zaznać egzotyki Thessii, której może nie czuć aż tak w przefiltrowanej i dopracowanej reszty miasta.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 212
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

14 lut 2023, o 02:04

Wyświetl wiadomość pozafabularną Gdy kobieta przepełniona rezonem, chłodem i pragnieniem porządku znajdowała się w miejscu zdominowanym przez brud, pot i narkotyki, ciężko było, by czuła się, jakby była w swoim żywiole. Co dziwne jednak, Emilia, przyjmująca obecnie postać Jessici, zdawała się w miarę odnajdywać w tej sytuacji. Niektórzy mogliby to uznać za dziwne, gdyż przy ostatniej klubowej wizycie była dosyć niespokojna, lecz wyjaśnienie na to było stosunkowo proste. Wtedy, była tam pół-prywatnie. Teraz jednak miała wszystko, czego wówczas jej brakowało - miała swój cel, miała swoją misję, miała swoją przykrywkę (a więc i prostą maskę), oraz, co najważniejsze, mogła odseparować się od czegokolwiek, co będzie tu mówione i robione za sprawą misji. Fason był więc podtrzymywany dość ostro.
Choć nie była fanką Kalestii, tak nie mówiła tego na głos. Stawiła się tu bez narzekania, prowadząc ze sobą swojego partnera, obecnie zwącego się Viktoriusem. Byli już po szopingu, który zawierał po prostu standardowe ubrania dla niej samej, oraz Kryika, jeżeli czegoś potrzebował. Oprócz tego, pozwoliła sobie na kupienie sobie magnesiku na lodówkę. Bo mogła. Co prawda, lodówkę w swoim własnym domu widziała tak często, jak właśnie swój dom, ale uznała, że kto bogatej zabroni. Zwłaszcza, kiedy bogata płaciła z budżetu operacyjnego, a nie swego własnego.
Dobrze wiedziała, że musi zmienić image, oraz, czy też nawet przede wszystkim, zakryć protezę ręki, gdyż ta była zbyt charakterystyczna. Jasne, na świecie istnieli inni ludzie z cybernetyką, lecz było ich na tyle niewiele, że choćby powiedzenie "kobieta rasy człowiek z czarną protezą ręki" to już było nieco zbyt dużo. Za łatwo by ją rozpoznali. Wystarczyłby chociaż jeden świadek, który ujrzałby jakąś podejrzaną aktywność, i Kartel mógłby nieco za łatwo zorientować się, że duet Widm maczał palce w ich współpracy z Friede.
Stąd też właśnie wygląd, który raczej odstawał od tego, jak prezentowała się normalnie. Oprócz granatowego płaszcza, była jeszcze nieco jaśniejsza, bo szarawa, dresowa bluza, wszystko oczywiście rozpięte (bo było trochę zbyt ciepło). Był jeszcze biały tank top, dżinsowe spodnie, oraz, co najważniejsze, rękawiczki. Uznała, że musi je mieć, bo inaczej cały plan pójdzie się jebać, dlatego też przygotowała sobie najzwyklejsze, skórzane. Oprócz tego, nawet nieco się umalowała (delikatnie bardziej, niż zwykle w warunkach nie-bojowych. Nie była przecież inna niż wszystkie, by się nie malować w ogóle, ale intensywność została tu nieco zwiększona. Jeśli zaś chodziło o produkty, to stawiała na jakoś typu kiepska sieciówka. Jej przykrywka nie zakładała bowiem bogactwa. Jeśli zaś chodziło o Deriusa, to nie wtrącała się w jego zakupy, ale oczekiwała podobnych "standardów". W prawdzie jednak, odliczała już od tego momentu sekundy, w których pozbędzie się kiepskich rzeczy i wróci do bycia sobą.
- Jak sądzisz, ile z tych lasek padło z wycieńczenia? - zerknęła na platformę w górze, gdy akurat przechodzili pod jedną z nich. Użyła słownictwa nieco innego, niż zwykle, bo i musiała choć trochę wcielić się w postać. Zresztą, obiektywnie były laskami. Tańczące kobiety były tak w zasadzie zamknięte w klaustrofobicznych tubach, z których ucieczka była możliwa tylko, gdy ktoś tak postanowi. Nie wiedziała, czy mają tam jakiś failsafe. Założyła, że niekoniecznie. To była w końcu bieda, nie respektowało się pewnie praw pracownika. Choć tego nie powiedziała, tak zastanowiła się też ile z nich otrzymuje pomoc, a ile umiera, a ile trafia do szpitali z urazami. Pewnie sporo. Nie miała jakiejś szerzej refleksji na ten temat, po prostu...weszło jej to do głowy. Była to refleksja, którą nie musiała się dzielić, ale jednocześnie nadawała całemu miejscu nieco...mroczniejszy klimat.
Szła powolnym krokiem, rozglądając się za knajpą, do której chcieli się skierować. Zastanawiała się już w głowie, jak zamierza podejść do tej operacji. Jak zmaksymalizować ilość informacji, które może tu zdobyć o Friede i jej interesach? Najbardziej logiczne było chyba udawanie, że jest zainteresowana lokalnym towarem.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

16 lut 2023, o 15:36

Viktorius dość szybko wszedł w swoją rolę. Derius musiał być urodzonym aktorem, lub też obecność Emilii, wyrachowanego szpiega, onieśmielała go na tyle, by bardzo starał się być przekonujący. Upierał się, żeby schowała się kamuflażem wychodząc z doków, żeby tylko on był na kamerach monitoringu, a gdy dołączyła do niego przed dokiem to udawał, że jej nie zna. Przechadzał się po korytarzach jak turysta szukający odpowiedniej alejki, w którą powinien skręcić i dopiero gdy oboje znaleźli się już przy stacji taksówek, porzucił swoją niewinną maskę, zadowolony z siebie witając się z nią jak gdyby nigdy nic.
Zakupy najlepiej było im zrobić w dzielnicy Reone. Dzielnica handlowa przypominała brzęczący ul, w którym z łatwością zniknęli w natłoku ludzi przewalających się uliczkami. Ze względu na organizowany tutaj wcześniej turniej, Thessia była przepełniona turystami, co dobrze wpasowywało się w ich potrzebę zachowania statusu incognito. Pasaże handlowe na pl anecie były, na swój sposób, zniewalające. Otwarte sufity dawały cień od ostrego słońca roślinnością, lecz wnętrza i ściany były kremowe, czyste i eleganckie. Podłoga wysadzana z płytek przypominała luksusowe atrium hotelowe, a sporadyczne fontanny szumiały lekko, przyciągając wzrok. Woda w nich unosiła się w górę, przecząc prawom fizyki unoszona polami efektu masy.
- Ja się jak plebs nie będę ubierał - oznajmił Kryik ostentacyjnie, gdy uwagę Emilii przykuła para rękawiczek i granatowy płaszcz na wystawie. Sklep był z rodzaju tych szalenie popularnych u asari, a zupełnie zwykłych dla ludzi. Młode i gniewne klientki przymierzały skórzane kurtki jedna po drugiej, zachwycając się białymi, frotowymi skarpetami, choć ubrania były dość typowe dla Ziemskiego sklepu. Derius pozostawił ją tu, samemu udając się do jakiegoś wysublimowanego miejsca.
Spełnił swoje zadanie - może aż zbyt dobrze, bo z początku nie wyłowiła go spośród tłumu. Szedł do niej sprężystym lekkim krokiem, a owiązany wokół jego szyi, biały szal powiewał lekko na wietrze. Miał na sobie kaszmirowy golf w łososiowym kolorze, z którego wydawał się bardzo zadowolony, i dobrze skrojone, czarne spodnie.
Wyglądał przy tym jak z zupełnie innej bajki, niż Jessica.
- Podrzucisz mnie do parku na swoim speederze? - zażartował, gdy ruszyli w stronę postoju taksówek. Pokazał jej wtedy mały pakunek, który trzymał w dłoni. - Patrz jaki zajebisty - dodał. W środku był ceramiczny kubek z nadrukiem volusa z holograficznymi skrzydełkami - Kupidyna z turnieju. Kubek w dodatku miał mały generator pola efektu masy, który sam mieszał jego zawartość. Zachwycony, z czczą nabożnością wsunął go z powrotem do papierowej torby, owijając folią bąbelkową.
- Nie uważasz, że ten kolor mnie wymywa? - spytał jeszcze, przyglądając się swojemu odbiciu w witrynie innego sklepu, gdy czekali na taksówkę.
Gdy dotarli do Kalestii, zmierzchało. Niebo przypominało barwę dojrzałej brzoskwini, lecz słońce chowało się gdzieś za budynkami, niemożliwe do dostrzeżenia. Uliczki były szerokie i wypchane turystami. Z każdego, otwartego wejścia do pobliskiej restauracji, klubu czy pubu dobiegała ich muzyka, łącząc się w niespójny rytm pięciu piosenek grających naraz, którym dogrywał gwar rozmów. Derius przyglądał się z zainteresowaniem food truckom, które mijali i dopiero gdy go szturchnęła, zerknął do góry, na platformy z tancerkami. Platformy, przypominające wielkie, holograficzne akwaria, były częścią jednego, dużego klubu Euforia, którego reklamy wisiały wszędzie wokół.
- Myślisz, że mają tam klimę? - odparował, chwytając za kołnierz swojego kaszmirowego golfu, który okazał się cieplejszy niż jej płaszcz i bluza.
Mógł tylko liczyć na to, że z nadejściem nocy będzie trochę ciszej.
- Mamy nasz pub - powiedział cicho, wskazując jej lokal na rogu. Był niepozorny, niemal nieoznakowany. W otwartych drzwiach niby przypadkiem stała asari ubrana w lateksowy, czarny strój, w dłoni trzymając cienkiego papierosa. Przyglądała się ludziom dookoła, paląc w spokoju.
Derius zatrzymał się przy stoisku z napojami, zamawiając sobie piwo. Szybko zamarł w niepewności, gdy asari zaoferowała mu zupełnie obece i egzotyczne smaki, nim zdecydował się na jaśminowy leander. Piwo było fioletowe i miało czarną piankę.
- Razem czy osobno? - spytał pod nosem, upijając łyk napoju i natychmiast unosząc brwi ze zdziwienia.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 212
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

16 lut 2023, o 16:29

Emilia, tak jak Derius, nie miała jakichś gigantycznych problemów z wejściem w rolę. Choć była w tym momencie delikatnie zardzewiała, to z kwestiami szpiegowskimi było trochę, jak z jazdą na rowerze - tego się po prostu nie zapominało. Jasne, mogło być przez jakiś czas trochę gorzej i można było czuć się nieswojo, ale wystarczała chwila moment, by przypomnieć sobie stare nawyki.
Choć była już na Thessii parę razy, tak dopiero teraz zwiedzała ją na dłużej, na poważnie, i z tak małą presją czasu. Była tu stosunkowo niedawno, lecz skończyło się na krótkich, formalnych odwiedzinach, w których nie było za dużo czasu na rozeznanie się w okolicy. Mimo wszystko, gdy była w Reone, to kojarzyła troszkę ulic. Ciężko było im przemieszczać się pośród całej masy turystów, ale tak w zasadzie, to była "wdzięczna" za ich obecność. Dzięki temu było łatwiej się kamuflować.
- Byłeś na turnieju? Oglądałeś walki? Mnie zaciągnięto, nie polecam - zagadała podczas zwiedzania, ciekawa, czy może tu był, czy nie.
Rozeszli się z Deriusem, gdy znalazła już swój sklep. Nie zamierzała zabraniać mu wybierać innej stylówki - wierzyła, że Viktorius poradzi sobie wystarczająco dobrze z odgrywaniem czegoś innego niż zwykły menel. Ona, osobiście, nie miała jakichś wielkich problemów z wyglądaniem jak plebs. Nawet, jeżeli nie była fanką, i na pewno będzie potem narzekać, tak mogła dokonać wielu poświęceń dla misji. W ten pakiet wchodziło ubieranie się jak biedak.
Na szopingu spędziła nieco więcej czasu, niż myślała, że spędzi. Mimo wszystko, lubiła się sobie podobać, co było cechą wspólną z praktycznie każdą istotą w galaktyce. Gdy więc dobrała sobie rzeczy biedne, lecz spełniające jej minimalne standardy, zamierzała je zapłacić. Przymierzywszy nowy outficik w lustrze, puściła sama sobie oczko, po czym odetchnęła, zażenowana sama swoim postępowaniem. Brakowało tylko jeszcze stereotypowego "lookin' good, Östberg".
Gdy stawiła się już na spotkaniu z Kryikiem, początkowo go nie rozpoznała. Uśmiechnęła się do niego lekko, gdy jednak już wyhaczyła go z tłumu. Zjednoczeni po raz kolejny, ruszyli ku speederom.
- Wyglądasz jak hipster. Albo nie, nie jak hipster - jak stereotypowe wyobrażenia na temat hipstera. Brakuje ci tylko okularów. - zagadała, gdy zaczął mówić o swoich kolorach. Po chwili zaś wyciągnęła swój magnesik pokazujący widok na Lirię w dość przerysowanym, pięknym odzwierciedleniu - Też mam pamiątki. - oznajmiła krótko, nie komentując jego kubka. Fakt, był całkiem zajebisty, ale nie zamierzała tego komentować, bo co do samego turnieju miała raczej mieszane odczucia.
Dojechawszy do Kalestii, opuścili taksówki i zaczęli szukać swojego miejsca. Nie miała wielkich przemyśleń na ten temat, poza oczywiście komentowaniem sobie w głowie tego, co zostało już stwierdzone, oraz narzekanie na to, na co mogła narzekać. Brud jej się nie podobał, ale przywykła. Zresztą, nie chciała wyjść na jakoś bardzo zrzędliwą, tak więc nawet o tym nie rozmawiała.
- Wątpię - odpowiedziała mu jednym słowem, wzruszając jedynie ramionami i kończąc ten wątek. Zanotowała sobie w głowie, że bardziej niż kobiety, interesowało go jedzenie. W sumie - słusznie i poprawnie.
Widząc pub, skinęła głową do Viktoriusa. Gdy zaś zapytał o to, czy chcą iść razem, czy osobno, to chwilę się nad tym zastanowiła. Wcześniej nad tym myślała i doszła do wniosku, że należy minimalizować ryzyko.
- Proponuję osobno. Mniejsza szansa, że potem będą nieprzyjemności. Ale miejmy na siebie oko - machnęła do niego lekko ręką, po czym zamierzała skierować się do pubu, jakby nigdy nic. Jej pierwszym celem było zajęcie stolika. Jeżeli Asari zamierzała "wejść jej w drogę", to puściła do niej oczko, które wyćwiczyła wcześniej przed lustrem, by było najbardziej skuteczne. Jeżeli konwersacja była wymagana, a kobieta była jakimś sortem skrytego ochroniarza, to oczywiście z nią pogada. Jeśli nie, to wejdzie do środka.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

17 lut 2023, o 13:06

Kryik nie był na turnieju, wiedział więc tylko tyle, że Kupidyn był jakąś ikoniczną i mocarną kreaturą, która była centrum wszystkich wydarzeń. Niespecjalnie chciało mu się to sprawdzać, więc Östberg również mogła nie wyprowadzać go z błędu - nawet, jeśli wiedziała, jaką kreaturą był w rzeczywistości.
Jego łososiowy, kaszmirowy sweter bardzo pasował do białego szalu, który miał owinięty na szyi, choć w yglądał jak prosto z wybiegu. Nie jakiegoś ekstrawaganckiego, ot - z pokazu mody męskiej, katalogowej. Jak to, co często pokazywano na reklamach, ale nikt tak właściwie się w ten sposób nie ubierał.
- Hipster? - spytał, gdy użyła tego określenia i z trudem oderwał wzrok od swojego odbicia. - To taki rodzaj modela, jak rozumiem? Czy określenie na bardzo stylowo ubraną osobę? Östberg, jesteśmy na misji, nie flirtuj tak ze mną.
Nawet ich dysproporcja w stylu, na który z osobna każde z nich się zdecydowało, niknęło nieco w tłumie turystów i Thessiańskich mieszkanek. W dzielnicy kolorowych świateł łatwo było o przebodźcowanie - muzyka grała zewsząd, neony nie były gdzieś daleko, umieszczone na ścianach budynków, tylko praktycznie pod nosem, a z food trucków i lokali wydobywały się różne zapachy przyrządzanego jedzenia. W tym wszystkim, różowy łososiowy sweter turianina nie przyciągał za bardzo uwagi.
- Kurwa mój szal - jęknął pod nosem, gdy wiatr uniósł jego zwiewny, jedwabisty i biały materiał wprost w fioletowe piwo, które trzymał w dłoni. Wyciągnął zatopiony rąbek z plastikowego kubka i zmarszczył brwi dostrzegając, że mokry materiał przybrał czarną, a nie fioletową barwę. Emilia musiała jednak pozostawić go z tym dylematem, gdy ruszyła w stronę wejścia.
Asari przyglądała jej się z daleka. Oparła się o framugę drzwi, zerkając na zbliżającą Östberg. Im bliżej wejścia do pubu się znajdowała, tym więcej dostrzegała szczegółów. Obca kobieta ubrana była w całkowicie lateksowy zestaw ubrań. Czarna, obcisła spódnica wydawała się na taką, w której trudno było oddychać, a pod wykonaną z tego samego materiału, krótką kurtką mignął jej tylko stanik. Na szyi miała wąski pasek chokera, zakończony złotą obręczą.
- Cześć, maleńka - zagadnęła, gdy Emilia spróbowała wyminąć ją w przejściu. Zagrodziła jej dłonią drogę, muskając palcami jej szarą bluzę. - Dokąd się wybierasz?
Uśmiechnęła się drapieżnie, przyglądając Emilii spojrzeniem jasnych, niebieskich oczu.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 212
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

17 lut 2023, o 16:11

- Nie było cię na turnieju? Cóż, może i lepiej dla ciebie, dużo nie straciłeś - zamierzała powiedzieć, gdy tylko odkryła, że nie miał okazji obserwować tego, co działo się na arenie - Kupidyn był Volusem z Jetpackiem, naprawdę nic imponującego - oznajmiła, niszcząc ostatni skrawek dziecięcej radości u Widma. - Ale chyba nie zdawał sobie sprawy, że będą na niego polować. Albo taki grał performance - nie wiem, tak czy siak, całkiem zabawne. Byłam z sam-wiesz-kim - wolała nie mówić jasno na mieście, że szła tam z Fel. Ot, tak paranoiczno-profilaktycznie.
Gdy została oskarżona o flirtowanie z nim, przez jego niezrozumienie terminu, szczerze parsknęła śmiechem.
- Chciałbyś, bym z tobą flirtowała. Niestety nie tym razem - uśmiechnęła się do niego dosyć przekornie, może nawet z domieszką typowej dla siebie agresji. Niestety, żeby z kimś flirtować, musiałaby mieć go za atrakcyjnego - lub ogólnie mieć w tym jakikolwiek cel. Niestety, Kryik był tylko kolegą, a żeby narodziło się tu coś więcej, musieliby nawiązać naprawdę głęboką więź. Mężczyzna miał bowiem tę "wadę", że nie podobał jej się wizualnie. Ale lubiła jego towarzystwo, co z kolei było plusem. - Hipster, to jest taki ktoś, kto bardzo stara się odciąć od obecnej mody i wyjść na niezależnego i innego. Jakoś tak ten golf mi się z tym skojarzył. To chyba było popularne w XXI wieku.
Gdy już wyjaśniła mu, że jego styl był specyficzny i to nie był flirt, jej praca została wykonana. Uśmiechnęła się do niego już nieco bardziej sympatycznie i szczerze, gdy zobaczyła, że szalik wpadł mu do piwa - tym razem już mu współczuła. Tak naprawdę, to nawet podobało jej się to, co ze sobą zrobił. Nie mogła odmówić mu pewnej, designerskiej fantazji.
Gdy ruszyła do pubu, a w drogę weszła jej Asari, natrafiła na niemałą zagwozdkę. Pojawił się bowiem przed nią problem - seksowny i atrakcyjny problem, ale jednak problem. Spodziewała się, że droga została jej zagrodzona, ale liczyła na to, że nie będzie tu musiała za dużo mówić. Były to marzenia trochę ściętej (a na pewno czasem zerkającej w dół) głowy. Co do głów, przeszukała swą własną w poszukiwaniu najlepszego podejścia. Na jej nieszczęście, jednak, żadna ze standardowych zagrywek nie miała tu racji bytu. Nie zadziała tu ani "zejdź mi z drogi", ani "chcesz umrzeć", ani "hmm". Jedyne, co więc zostało, to rzeczywiste wcielenie się w rolę. Zupełnie tak, jakby musiała wykonywać swoją pracę - niemożliwe!
- No hej - uśmiechnęła się do niej lekko, chcąc utrzymać delikatny dystans od tej kobiety, ale nie oburzając się jakoś mową ciała, gdyby jej dotykała - Tutaj, najwidoczniej. Krążę po pubach i szukam czegoś, co w końcu mnie zaskoczy. Wiesz, pierwszy i ostatni raz na Thessii, chciałabym coś przeżyć - na przykład, co sugerowała, przeżyć coś z nią. Tutaj. Najlepiej jakieś narkotyki, najlepiej z Friede, i najlepiej, by jeszcze wszystko jej powiedzieli.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

17 lut 2023, o 16:59

[h3]perswazja[/h3]
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

17 lut 2023, o 17:22

Asari, czy też Seksowny i Atrakcyjny Problem, nie spuściła wzroku z Jessici, gdy tylko dojrzała ją w tłumie. Może od początku widziała, że brunetka kieruje się w jej stronę i choć za plecami miała pub, który był dość sensownym miejscem docelowym, zdawała się tego nie zauważać. Uśmiechnęła się szerzej, gdy ta zatrzymała się naprzeciw. Emilia była nieco od niej wyższa, więc ta zadara nos, by utrzymać z nią kontakt wzrokowy. Jej oczy były ciemnofioletowe i zdawały się skrzyć lekko w tym świetle neonów.
- I myślisz, że tutaj znajdziesz coś wartego przeżycia? - spytała niewinnie, lecz jej zawadiacki uśmiech zdradzał jej prawdziwe intencje. Uniosła cienkiego papierosa do ust, zaciągając się głęboko dymem, który, przypadkiem lub celowo, musnął twarz Östberg, gdy wypuściła go w stronę nieba. Dym papierosowy pachniał fiołkami. - Myślę, że trafiłaś w dobre miejsce, piękna. Nie ma na Thessii drugiego takiego - dodała, choć nie wydawała się w ogóle mówić o pubie, który tkwił za jej plecami.
Ponad jej ramieniem, Emilia dostrzegła dość mało przekonujące miejsce, w połowie puste. Wnętrze było zadymione i pogrążone w półmroku. Grała jakaś cicha, nieco smętna muzyka, a barmanka, również asari, znudzona szorowała blat brązową ściereczką, która nie utraciła swój pierwotny kolor już lata temu.
- Nie mówię o tej dziurze, oczywiście - kobieta przewróciła oczami, okazując swój brak zainteresowania dziurą z tyłu. - Jestem Lori. A ty?
Emilia chciałaby odpowiedzieć, ale nie zdążyła. Coś pchnęło ją do przodu, jakaś wysoka, turiańska sylwetka, która bardzo subtelnie próbowała dostać się do pubu pomimo dwóch kobiet zagradzających mu drogę.
- Oj, najmocniej panie przepraszam... - sapnął Kryik, przepychając się do wnętrza lokalu i przy okazji wypychając Jessicę wprost w ramiona Lori i nieomal wylewając swoje piwo na je obie.
Asari drgnęła, zaskoczona, gdy Jessica wpadła jej w objęcia i uniosła dłoń z papierosem w górę, by przypadkiem nie przypalić jej ubrania końcówką. Pachniała jak coś pomiędzy kwiatem bezu a pomarańczą - zapach, którego nie uświadczyłaby Emilia na Ziemi.
- Patrz gdzie leziesz - warknęła do Viktoriusa Lori, który kiwnął głową, kalając się i, jak gdyby nigdy nic, wszedł do środka, zajmując miejsce przy barze i porzucając Jessicę na pastwę losu. - Widzisz, jaki sort tutaj przychodzi. Może pójdziemy gdzie indziej?
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 212
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

18 lut 2023, o 03:01

Zasadniczo, podchodziła do tej konwersacji troszeczkę jak do miksu wyzwania i bojowej przeszkody. Zamiast jednak obalić przeciwnika i pozbawić go oddechu, jej celem było przesunąć rozmówczynię i nakłonić ją do wejścia tu, lub udzielenia jakichś informacji na temat speluny, do której zmierzała. Był to też jakiś sort biegu treningowego czy ćwiczenia - nie zakładała, że ta kobieta będzie największym wyzwaniem jej życia, dlatego mógł to być dobry sort do szpiegowskiego rozprostowania nóg. Dawno nie wcielała się w role (nie licząc Jennifer, ale ona nie wymagała jakiejś bardzo zaawansowanej gry aktorskiej, poza lekką zmianą w słowniku), więc dobrze było dokonać takiej "przebieżki", kontynuując przenośnię fizyczno-sportowo-bojową.
- Hm...nie będę kłamała, wygląda pozytywnie retro. Jak coś z Ziemi w XXI wieku, absolutnie... - uśmiechnęła się do niej delikatnie, zerkając za ramię kobiety. - Jakby wyciąć kawałek historii i wkleić w Thessię. Studiowałam historię, wiesz? Ah, zresztą, nieistotne, co ja będę gadać o takich pierdołach - jak wyszło w praniu, Jessica była kiedyś studentką historii, oraz pasjonatką rzeczy obiektywnie chujowych i nieinteresujących. Wymyśliła to trochę na poczekaniu, może jakoś przypominając sobie podświadomie hiposowstwo jej partnera. - Jeżeli znasz coś jednak bardziej, hm, klimatycznego, go zamieniam się w słuch..

Zaczęła się zastanawiać, jaki był problem tej tu kobiety. To jest, ewidentnie miała jakiś problem. O tyle, o ile Östberg bardzo chętnie uwierzyłaby w rzeczywistość, w której gorące Asari uderzają do niej drzwiami i oknami, tak żyła w prawdziwym świecie, a nie w fikcji - nawet, jeżeli była ładna (a nie oszukujmy się, była), to jej powodzenie nigdy nie było aż tak duże. Takie sceny, jak te, które miały miejsce teraz, działy się tylko w filmach, lub gdy ktoś miał jakiś inny motyw. Teraz, w tym momencie, motywem Lori na sześćdziesiąt procent było odwiedzenie jej od tego lokalu ze względu na potencjalne obawy Kartelu. To byłoby jednak dosyć dziwne, bo jeszcze nie mieli skąd wiedzieć, że Östberg tu jest. A może to była jakaś akcja typu handel ludźmi, i została właśnie wybrana na ofiarę? Na to szanse wynosiły jakieś trzydzieści procent. Pozostałe dziesięć zostawiła na czysty przypadek, czyli, że Lori po prostu uznała, że Emilia jest gorąca. A co, zostawi sobie te parę punktów od próżności. Kiedyś pewnie obstawiłaby więcej, ale teraz była w swojej erze pokory.
- Jessica. Chciałabyś może przygarnąć nieobeznaną w Thessii dziewczynę i pokazać jej trochę fajnych miejsc? - uśmiechnęła się do niej - ..skoro twoja dziura nie domaga. - zaśmiała się cicho, kobieco i przede wszystkim, siląc się na pewien urok.

"Niech mnie zaskoczy", pomyślała Jessica. Jej planem nie było co prawda iść póki co z nią gdziekolwiek, co chwilę tu pogadać, a później, może, podczas spaceru. Nie zakładała, że do czegokolwiek dojdzie - ani do żadnych narkotyków, ani do alkoholu, ani do seksu, ani do niczego więcej. Nie miałaby jednak nic przeciwko, nawet, jeżeli miała w głowie, że jest to po prostu nieprofesjonalne. Narkotyków na pewno nie weźmie, ale jakieś lekkie piwo i próba wyciągnięcia informacji? Czemu by nie?
Zanim jednak mogło dojść do czegokolwiek, co rzeczywiście byłoby nieprofesjonalne, w jej życiu po raz kolejny pojawił się Derius Kryik i jego piwo.
- Oj, nic się nie stało.. - machnęła ręką do Kryika, obracając się do niego i szybko oglądając swój płaszcz i ciuchy Lori, by upewnić się, że nie zostały oblane piwem. - Zdarza się - dodała jeszcze dosyć krótko. - O czym to my mówiłyśmy? Aa, że gdzieś indziej? Można. Można. - powtórzyła się, decydując się na nieco ryzykowną strategię - ona odwiedzie stąd "strażniczkę" i może coś z niej wyłudzi, a Kryik zbada środek. Najwyżej potem się "przegrupują".
Wtem naszła ją refleksja, która uderzyła w nią jak piorun. Nie odegrała tego jednak w żaden sposób ciałem, które pozostawało dalej przyjazne i zapraszające. Co, jeżeli Lori miała instrukcje, by uważać na ludzi, bo obawiali się agentów Cerberusa? Kartel musiał chronić przecież Friede, ale nie przed Widmem, bo o nich jeszcze nie wiedzieli (a przynajmniej - nie powinni), a przed Cerberusem. To wyjaśniałoby też czemu Kryik mógł wejść na luzie - bo był Turianinem. Oczywiście Cerberus mógł używać także i agentów-kosmitów, ale gangsterzy raczej nie pomyśleliby aż tak głęboko. To oczywiście była tylko teoria, ale uznała ją za wielce prawdopodobną. To po prostu się kleiło.
Albo to faktycznie była próba uprowadzenia jej w ramach handlu ludźmi. Jeśli tak, to szykowali się na niezłe zaskoczenie. Jej próżna część chciała jednak myśleć, że to po prostu kwestia jej magnetyzmu, i że jednak jest to (nie)szczęśliwy traf. Cała ta sytuacja zaczęła jej coś przypominać...

Niezbyt chętnie myślała w tym momencie o czasach, kiedy była na szczycie swojej kariery Widma. Oprócz agresji, dumy i uczucia samorealizacji, pozostawała jeszcze jedna rzecz - definitywna i ostra potrzeba aprobaty, czy uczucia bycia specjalną. Nigdy nie była sortem, który potrzebował głaskania po głowie i pochwał, ale jednocześnie, gdy była tą "najlepszą wersją siebie", brakowało jej...czegoś. Bywały noce, gdy nie zaspokajała swoich własnych oczekiwań, gdy nawet jej arogancja nie wystarczała. To były dnie, gdy czuła się najgorzej i gdy bywała atakowana przez poczucie winy za różne rzeczy, które robiła. I wtedy też odczuwała emocjonalne braki, które za wszelką cenę starała się zaspokoić.
Wtedy chyba też odkryła, że rzadko jest z siebie w pełni zadowolona. Rzeczy materialne już przestały jej wystarczać. Pieniądze czyniły ją istotne dla innych, ale tylko chwilowo, a status dawał jej istotność, lecz w skali światowej, ale niekoniecznie jednostkowej (przynajmniej wtedy tak się czuła, nawet jeśli obiektywnie było inaczej). I wtedy zaczął się prawdziwy problem. Odczuwała emocjonalne braki, ale jednocześnie sama, celowo i praktycznie świadomie zamrażała większość swoich zdolności budowania długotrwałych relacji. Ta realizacja, częściowo świadoma, a częściowo nie, prowadziła do początku jej dosyć specyficznej relacji z seksem.
Nie było ciężko doprowadzić do tego, by szła z kimś do łóżka. Była szpiegiem oraz dyplomatą, to naprawdę nie był dla niej problem, zwłaszcza, gdy mogła podkręcić czynnik sekretnej tożsamości (była w końcu Widmem) oraz jeszcze pochwalić się kasą - na każdy z tych czynników lecieli i faceci, i kobiety. Gdy chciała być urocza i miła, to była urocza i miła. Jej charyzma, pieniądze, władza, czy atrakcyjność czyniły ją specjalną dla innych, a jej bardzo tymczasowi partnerzy, dla niej samej. Przez jakąś chwilę. Potem wracała do smutnej rzeczywistości, w której czuła się osamotniona z własnej winy, ale jednocześnie była zbyt dumna, stała i skamieniała, by pozwolić sobie na odmrożenie tej prywatnej strefy swojego życia. Z drugiej strony, miała pewne przeczucie, że gdyby to zrobiła, to doszłoby do czegoś głupiego. Zakochałaby się w kimś, w kim nie powinna. Albo stałaby się mniej...skuteczna. Może takie było po prostu przeznaczenie dobrego Widma, pozostać robotem. Może jej czarna, metalowa ręka, była też symbolem tego, czym się stała.

- To ten, idziemy..? - wyrywając się z pół-świadomych przemyśleń, zerknęła w stronę Lori, posyłając jej lekko pożądliwe spojrzenie. A mogła urodzić się aseksualna. Byłoby łatwiej być Emilią Östberg.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

18 lut 2023, o 21:54

Asari odkaszlnęła nagle, na dźwięk słów twoja dziura, jakby nagle zakrztusiła się delikatnym dymem swojego papierosa, aż oczy zaszły jej łzami. Postanowiła zrobić przysługę i jej, i sobie, nie komentując tego żartu żadnym słowem - nawet parsknęła lekko, oferując Jessice łaskę nietkwienia we własnym zażenowaniu.
Nie, żeby Emilia w nim jakoś szczególnie tkwiła.
- Mówiłyśmy o pokazaniu ci jakichś fajnych miejsc - odrzekła niewinnie, jakby cały incydent Viktoriusowy nie zdarzył się przed chwilą. - Taka ładna kobieta nie nadaje się do takich podrzędnych miejscówek - dodala z westchnieniem, zerkając przez ramię, nim wskazała podbródkiem siadającego przy barze Deriusa. - To miejsce dla takich jak on.
We wnętrzu pubu, Kryik właśnie odmawiał barmanowi, który pewnie spytał go o to, co miałby mu polać. Sączył swoje piwo w niecodziennym kolorze, dwoma palcami chwytając lepką kartę menu i podsuwając sobie pod nos. Poprawił sobie jeszcze szal, gdy ten spadł mu przez ramię na blat. Naturalnie, wydawał się nie zdawać sobie sprawy z obecności Östberg i Lorii w przejściu.
- Ależ oczywiście - uśmiechnęła się zadowolona, odrywając wreszcie od progu wejścia. Zgniotła końcówkę papierosa o próg drzwi, czego oczywiście nie zauważył nikt z obsługi, lub zignorował i rzuciła niedopałek na ziemię, ruszając w kolorowy tłum.
Znów Jessica znalazła się na ulicach zalanych doznaniami. Uliczki były na tyle szerokie, że nawet rozgardiasz otaczających ją ludzi nie wydawał się zbyt przytłaczający. Loria prowadziła ją do przodu pewnym siebie krokiem, zerkając czasem w jej kierunku i posyłając jej uśmiechy.
- O tej godzinie wszystkie miejsca będą przepełnione, ale możemy spróbować tam - przysunęła się lekko, tak, że Jessica znów poczuła jej perfumy w powietrzu, wskazując jej palcem odległe wejście do klubu. Schody z niego wchodziły w górę, a budynek był jednym z wyższych w tej dzielnicy, z przeszklonymi balkonami otaczającymi czarne ściany. Nad wejściem widniał neon "Królicza Nora". - Dziura, wedle życzenia.
Zaśmiała się perliście i choć nic już nie musiała jej pokazywać, nie odsunęła za bardzo. Jej wzrok przesunął się po twarzy nieznajomej, Jessici, zatrzymując na dłuższą chwilę na jej ustach.
- Możemy też pójść gdzieś, gdzie jest cicho. Żeby porozmawiać - dodała, choć nuta rozbawienia wkradła się do jej głosu gdy mówiła o rozmawianiu. - Do mnie, lub do ciebie, jeśli masz tutaj hotel...
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 212
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

19 lut 2023, o 22:35

Problem z nieudanym żartem Emilii był taki, że to wcale nie było tak, że chciała go zrobić. Nawet ona miała pewien sort poczucia humoru, który dyskwalifikował ją od czegoś aż tak żenującego, jak to, co teraz zaszło. Realizacja tego, co zrobiła, przybyła dopiero po chwili, gdy nastała ta krótka sekundka niezręcznej ciszy. Przygryzła delikatnie język, robiąc to jednak na tyle, że było to widać. W połączeniu z pokręceniem głową, była to jasna sugestia, że sorry, nie chciała. Mogłaby zwalić na upojenie alkoholowe, lecz alkoholu w jej życiu nie było. Zrobiła to na trzeźwo, i będzie musiała żyć ze wstydem, który będzie gonił ją jeszcze przez następną dekadę. Będzie sobie to przypominać w nocy, losowo, ubolewając.
- Więc co ty robiłaś przed taką? - wspięła się na wyżyny swojego uroku, odpowiadając jej szybko na wątek podrzędnych miejscówek. Śliska Östberg była strasznie irytującą maską do przybierania, bo nie przepadała za taką taniością komplementów, ale z drugiej strony - było jak było. Poza tym, próba ta była o tyle dobra, że może rzeczywiście się czegoś od niej dowie.
Widząc, że Viktorius zabrał się do "pracy", ucieszyła się wewnętrznie. Chociaż on dostał się do lokalu. Może jeżeli faktycznie podzielą się na zasadzie ona-gada-z-nią, a on-wykonuje-rzeczywistą-pracę, to do dojdzie do jakiegoś przełomu. Dalej miała dość dużą pewność, że Lori była powiązana z całym lokalem, a więc wyciągnięcie czegoś od niego mogło być po prostu możliwe. A jeżeli było, to może nawet miałaby jak retroaktywnie uzasadnić uwiedzenie jej. Nie żeby na tym jej zależało, oczywiście. Wcale.
Ruszyła więc dalej za swoim problemem, zastanawiając się, czy po prostu sobie nie pójść, czy jednak zaryzykować zmarnowanie czasu i bycie najchujowszym (ale i najbardziej Bondowskim, bo skupionym na hedonizmie, a nie realnej pracy) szpiegiem na świecie. Docierając przed Króliczą Norę i słysząc jej komentarz, delikatnie prychnęła pod nosem.
- Okej, całkiem zabawna gra językowa. Moment, macie tu Króliki? Nie no, na Thessii nie ma Królików, nie...? Czy to jest jakiś ludzki klub? Zafascynowany kulturą ludzi? - zagrała rolą Jessici, która mówiła dużo, bez sensu, i różnie. Gdy zaś padła propozycja, by poszły gdzieś indziej, lekko się do niej uśmiechnęła - Strasznie szybko działasz, Lori. Może najpierw faktycznie trochę pogadamy? Nie wiem, napijemy się, porozmawiamy? Mają tu jakieś cichsze miejsca? - to nie jest tak, że Emilia nie chciała się z nią przespać, ale jej wszystkie kontrolki awaryjne pikały na czerwono. Zbyt podejrzana była. Zbyt szybka, zbyt bardzo zainteresowała się akurat nią. Niestety, napalone laski w okolicy bywały w większości kłamstwem.
A kiedy było się byłą S i aktywnym Widmem, to wszystko, co bywało nieprawdopodobne, było także ekstremalnie podejrzane. Przecież naprawdę to mogła być próba jakiegoś uprowadzenia.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

21 lut 2023, o 11:03

Celna uwaga Östberg wywołała mimowolny uśmiech na twarzy prowadzącej ją przez ulicę kobiety. Lori poprawiła swoją lateksową kurtkę, z początku nie odpowiadając, a może szukając odpowiedzi, która byłaby właściwa i znajdując ją chwilę później.
- Szukałam towarzystwa i niezbyt je znalazłam - odparła wreszcie, mrugając do niej porozumiewawczo. - Myślałam, że nawet w takich melinach znajdzie się jakaś perła. Na swój sposób się nie myliłam, tylko przyszłam za wcześnie.
Sięgnęła dłonią do kieszeni swojej obcisłej spódnicy, wykonanej z tego samego, błyszczącego materiału i wydobyła z wnętrza małą szminkę. Poprawiła nieco makijaż w drodze, co nie sprawiło jej problemu - rzeczy takie jak ta musiała mieć w żyłach. Paplanina Jessici sprawiła, że jej usta rozchyliły się w lekkim uśmiechu gdy kończyła reaplikację makijażu i pokręciła lekko głową, zamykając szminkę i z powrotem wsuwając ją na swoje miejsce.
- Króliki to taki klub z burleską popularny na Thessii - wyjaśniła, w pełni kupując akt Emilii zgrywającej głupiutką i nieco nieobeznaną Jessicę. - To chyba nazwa własna. A przynajmniej tak myślałam, do teraz... spójrz, może i ty mnie czegoś nauczysz?
Z uśmiechem, podchwyciła swoją nową towarzyszkę pod ramię i pociągnęła w stronę klubu, nie próbując dłużej przekonać jej do udania się do hotelu, lub jej apartamentu. Wyglądała na żywo zainteresowaną spędzaniem czasu z Jessicą i choć nie od razu dostanie od niej to, czego chce, to szansa dostania tego za obópólną zgodą była dla niej istotniejsza niż przekonanie kobiety do przełamania pewnych granic.
- Ależ jesteś nieśmiała, Jess. Chodź, napijemy się drinka i porozmawiamy - zadecydowała, ciągnąc ją do wejścia Króliczej Nory. Kobieta od razu spostrzegła w środku, pomiędzy pijanymi mężczyznami, ludzkie kelnerki.
Królicza Nora miała prawie dziesięć poziomów, z których każdy był nieco inny niż wszystkie. Lori bez zawahania doprowadziła ich do windy i wcisnęła przycisk najwyższego piętra - musiała często tu bywać. Wewnątrz pachniało cytrusami, a turianka, która jechała z nimi w górę, miała źrenice wielkości spodków i musiała bardzo dobrze się bawić.
Po wyjściu z windy przywitało ich chłodne powietrze, którego nie uświadczyły na ulicy. Dach wysokiego budynku został w pełni przekształcony w powierzchnię imprezową i Lori pociągnęła ją od razu do jednego z barów.
- Na co masz ochotę? Ja stawiam - zagadnęła, siadając na jednym z wysokich hokerów i łapiąc barmana.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 212
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

21 lut 2023, o 16:01

Skoro ten najtańszy sort zagrywki zadziałał, to albo Lori była niewybredna, albo bardzo zauroczona Östberg, lub skutecznie udawała. Paranoja podpowiadała to ostatnie, ale póki co nie natrafiła jeszcze na nic, co sugerowałoby, że jej nowa znajoma faktycznie była agentem "wroga". Z drugiej strony jednak, wszystko to dalej było dla niej zbyt podejrzane. Może żeby uzasadnić sobie to, że jest tu, a nie w melinie, postanowiła na razie założyć roboczą teorię, że faktycznie idzie się tu czegoś dowiedzieć. I bynajmniej nie chodziło o ułożenie klubów.
- Więc siedziałaś przed wejściem i czekałaś, aż upolujesz kogoś wartego uwagi? - zapytała z delikatnym rozbawieniem. Udawała, oczywiście, ale tego chyba nie trzeba nawet było jakoś bardzo podkreślać. Trochę rozbawiło ją to, że żeby być "perłą" w tej wizji wystarczyłoby być po prostu ładną kobietą. Albo "perłą" od początku miała być Emilia, bo Asari faktycznie była po prostu innym agentem. Dalej tego nie odpuściła - paranoikiem się było a nie bywało.
Pomyślała sobie przez chwilę, że sytuacja, w której teraz była, to było najbardziej stereotypowe szpiegowskie scenario. Brakowało jeszcze tylko tego, by faktycznie poszły do łóżka, i by potem Östberg obudziła się koło Lori, ale martwej od Turiańskiego wirusa, rozprzestrzenionego przez Friede. Tak chyba było w którymś filmie. Pomijając wirusa i Friede, oczywiście. Nie pamiętała jak dokładnie to szło - będzie musiała odświeżyć sobie kiedyś klasykę gatunku, który nazywała "szpiegowskimi parodiami".
- Cóż, nie, to nie jest nazwa własna. To takie zwierzęta z ziemi. Zresztą, pa to - zamierzała odpalić omniklucz w czasie drogi i zacząć pokazywać jej zdjęcia królików. Przy okazji miała zamiar zerknąć, czy nie ma jakichś nowych powiadomień - ot, akurat jak już będzie miała przestać przeglądać zdjęcia. Wiadomo, kątem oka, w ukryciu. Może Kryik postanowił coś jej przekazać. Przezorny zawsze ubezpieczony. - Całkiem urocze. Smaczne też, ale niektórzy by się na to oburzyli. Ja w sumie też, ale... - zakończyła wypowiedź lekkim wzruszeniem ramionami. Ah ta Jessica! Mówiła zbyt dużo, jak zawsze. - Czy wiesz, że w średniowieczu, czyli ludzkiej epoce historycznej, były jednym z popularniejszych dań dla królów? - zapytała po chwili retorycznie. Nie wiedziała, bo to był fakt, który gdzieś tam kiedyś błysnął jej w extranecie, a teraz podawała go, by uwierzytelnić swoją przykrywkę jako byłą studentkę historii. Bo tym przecież zajmowali się historycy - takimi pierdołami.
Ruszyła z nią do klubu, przez chwilę skupiając się na tym, by po prostu rozejrzeć się po okolicy i zobaczyć gdzie dokładnie się znalazły. Ludzkie kelnerki sugerowały ludzki klub, a więc i coś kontrolowanego przez Kartel. Czyli potencjalnie napotka tu kogoś interesującego, choć raczej nie przyjdzie to do niej samo. Ewentualnie Lori faktycznie jest agentem i miała ją tu zwabić, a zaraz napadnie ją jakiś przystojny Alvaro-Kartelowicz z propozycją. Nie wie jeszcze jaką, i nie wie czy wyskoczy, ale była to możliwość. Wszystko było możliwe.
- Albo ja jestem taka nieśmiała, albo ty bardzo odważna, skoro nawet nie chcesz zweryfikować swojej perły - parsknęła głośnym śmiechem, nawiązując do poprzedniej rozmowy, jednocześnie delikatnie podkreślając, że Lori rzeczywiście brała się do akcji ekstremalnie szybko. Podejrzanie szybko.
Gdy wyszły z windy, odetchnęła świeżym powietrzem i ruszyła szybko w kierunku baru, nie mając w sumie wielkiego wyboru. Gdy została zapytana o to, co chciała, doszła do wniosku, że tym razem nie ucieknie od alkoholu.
- Piwo. Jakieś mało słodkie, najlepiej. Wolę coś lekkiego, lubię mieć świadomość i pamięć o tym co i z kim robię - ton dalej zachowywała w miarę sympatyczny. Chciała, by zostało to odebrane w sposób miły - bo przecież Jessica totalnie chciała pamiętać o Lori.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

22 lut 2023, o 17:20

[h3]spostrzegawczość[/h3]
50%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

22 lut 2023, o 17:27

Lori uśmiechnęła się na widok królików wyświetlanych na omni-kluczu Jessici. Nawet, jeśli nie znała tego zwierzęcia, to uniwersalną prawdą wszechświata było, że to, co małe, futrzaste i słodkie z trudem zaskarbi sobie jakichś przeciwników. Uwaga na temat średniowiecza jednak zbiła ją z tropu w dość widoczny sposób.
- Czy to jakiś dziwny zabieg językowy? Król zjada króliki? - spytała, całkiem szczerze i wiarygodnie oddając swoją niewiedzę w tej kwestii. - Czy kury w takim razie zjadają kurniki? Słyszałam coś kiedyś o kurnikach i kurach.
Umiarkowanie zadowolona ze swojej koncepcji, pociągnęła Emilię do klubu z wspomnianą, feralną nazwą. Wnętrze okazało się nie posiadać zbyt wielu króliczych dekoracji, ale było eleganckie i przyciągało spojrzenia.
Na dachu ich budynku było nieco mniej tańczących niż na ulicach, czy na piętrach niżej. Nie miały problemu z dostaniem się do baru, w którym Lori zamówiła sobie kieliszek falasty, czymkolwiek to było i obróciła się, by zgarnąć też zamówienie Emilki. Parsknęła śmiechem, słysząc ostatnią uwagę, ale przytaknęła na potwierdzenie, przekazując informację dalej, do barmana.
- Brzmisz, jakbyś miała nieprzyjemne wspomnienia za sobą - westchnęła, obracając się w hokerze w jej stronę. Wsparła łokieć o blat wysokiego baru, który pulsował nieco niebieskim światłem. Gdy Emilia podeszła bliżej i zajęła miejsce, dostrzegła, że bar był w istocie małym, płaskim akwarium, w którego wnętrzu, pośród kolorowych korali i wodorostów, pływały różowe rybki. - Albo ich brak.
Barman podał im dwa napoje. Falasta była podana w wysokim, trójkątnym kieliszku jak do martini i miała wściekle różowy kolor, który zdawał się emanować lekkim światłem, odbijającym się w jej tęczówkach. Na rąbku zawieszono małą łodyżkę kwiatu o białych płatkach, który Lori bezwiednie chwyciła i wsunęła sobie do ust. Najwyraźniej był przysmakiem, jak wisienka.
Piwo Emilii smakowało cytrusami i było dość orzeźwiające. Wyglądało całkiem standardowo, serwowane w oszronionym, kryształowym kuflu. Miało żółtą piankę, której nie było za wiele, ale poza tym nie odstawało od tego, do czego Östberg była przyzwyczajona.
- Opowiedz mi coś o sobie, Jess - zaproponowała asari, sącząc swojego drinka nieśpiesznie. - Już wiem, że jesteś nieśmiała i lubisz króliki.
Ostatnio zmieniony 25 lut 2023, o 18:40 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 212
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

22 lut 2023, o 18:57

Słysząc słowa, które zostały wypowiedziane na temat królików, królów, a później kur i kurników, nie mogła powstrzymać się od szczerego parsknięcia śmiechem. Jeżeli coś miało być stuprocentowo prawdziwe w sytuacji, w której znalazła się Östberg, to właśnie jej śmiech w tym momencie.
- Tylko jeżeli kaczki zjadają kaczniki - odpowiedziała jej od razu, po czym głośno odetchnęła - Uh, nie. Król nie jest powiązany z królikami, po prostu wtedy się na nie dużo polowało, a tylko władcy jedli mięso, bo było dość rzadkie. A kury nie zjadają kurników, tylko w nich śpią. Kaczniki zaś nie istnieją. W sensie, istnieją, ale nikt tego nie używa. To może być trochę dziwne dla nie-człowieka, więc może lepiej przestańmy, zanim spędzę następne dwie godziny na tłumaczeniu ci etymologicznych znaczeń dziwnych słów - powiedziała, orientując się, że pewna odrobinka Emilii przeszła przez maskę. Nie narzekała, bo ten temat naprawdę chwycił ją za serce. Kosmici potrafili być uroczy w takich sytuacjach.
Uciekła szybko od prowadzenia takiego monologu. Skupiła się na chwilę na tym, by rozejrzeć się okolicy. Czujnie obserwowała miejsce, w którym się znalazła, zauważając szybko, że jest to tak naprawdę gigantyczne akwarium. Uśmiechnęła się pod nosem, nie udzielając szerszego komentarza poza krótkim "całkiem fajne".
- Mogłabyś tak powiedzieć. Wiesz jak jest, cała masa czerwonych flag - powiedziała szczerze, biorąc na koniec głęboki wdech. Lori mogła pomyśleć sobie, że Emilia jest ofiarą czegoś strasznego, i pewnie miałaby rację. Problem był jednak taki, że Östberg, jako szpieg, równie dobrze mogła być też i sprawcą. Nie była żadną czarną wdową czy inną femme fatale, ale dosypanie komuś czegoś, czy po prostu zwabienie i porwanie lub zabicie, było dość bliskie jej kompetencjom. Była w końcu byłą S. Nic dziwnego więc, że była czujna, bo zarówno mógł ktoś jej coś zrobić, jak i ona komuś. Znała te mechanizmy, widziała te schematy. Póki co jednak nie widziała niczego abnormalnego. Jej leniwa część chciałaby zaakceptować, że po prostu "dobrze jej się trafiło", ale wtedy pojawiały się inne komplikacje. - Ale wciąż, fajnie jest być...aktywnie uwodzoną. Rzadko się zdarza, wyobraź sobie - parsknęła pół-szczerym śmiechem, wpisującym się w postać Jessici. Mówiła jednak prawdę, jej ego doceniało każde łechtanie.
Jeżeli Lori była szpiegiem, to Emilia była w "potrzasku". Jeżeli zaś nie była, to marnowała czas i była nieprofesjonalna. Nie dało się tu wygrać. Nie będzie dobrze. Ostatecznie uznała jednak, że na razie przestanie o tym myśleć. I tak nie "wygra".
Gdy została poproszona, by opowiedzieć coś o sobie, lekko wzruszyła ramionami.
- Szczerze mówiąc, jestem całkiem zwykła - stwierdziła dość normalnym tonem -Nie jestem jakimś ewenementem czy inną perłą. Ot. Jestem z Ziemi, pracuję we FrogCorp na stanowisku w ogóle niepowiązanym z moimi studiami, gram czasem w Hearthstone'a, tego nowszego, mam kota... - wymieniała po kolei, robiąc przerwę na wdech i wymieniając losowe fakty, które w większości były kłamstwami - Nie uważam się za nieśmiałą, lubię Quariański rap... - skończyła wypowiedź poprzez wzięcie łyka piwa, które nawet jej posmakowało. - Niestety nie ma tu głębokiego sekretu, który skrywam w duszy. A może jest? Nie wiem, może tak naprawdę jestem Liryjską policjantką o imieniu Nyxis, która przebrała się za Człowieka? Sprawdź, a może się zaskoczysz - żart ten był dla niej potrójnie zabawny, gdyż sekret występował, ale nie taki.
- A ty? Wolę nie gadać tyle o sobie, nie jestem jakimś narcyzem, czy coś - zapytała praktycznie od razu, dając jej pewne pole do popisu. Jeśli chciała zdobyć "zaufanie" Emilii, to to był dobry sposób
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

25 lut 2023, o 14:21

[h3]spostrzegawczość lori[/h3]
A<33<B<66<C
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

25 lut 2023, o 18:51

Lori obróciła się nieco w swoim hokerze, na moment przyglądając się tłumom przetaczającym się przez prowizoryczny parkiet. Tutaj, na dachu budynku, powietrze było rześkie i chłodne, w przeciwieństwie do zaduchu panującego na ulicach Kalestii. Mimo tego, splecione w tańcu sylwetki były wilgotne od potu i gdy niektórzy odłączali się od grupy, podchodząc do baru, byli zdyszani i rozgrzani.
Gdzieś po drugiej stronie parkietu, Emilia dostrzegła połysk wydobywający się z wody. Mały, jasnoniebieski basen był niemal w całości oblegany przez ludzi, z których zdecydowana większość stroniła przed wejściem do środka ale nieliczne, śmiałe asari taplały się w wodzie z drinkami w dłoniach, mając na sobie jedynie skąpe stroje kąpielowe a i, prawdopodobnie, niektóre zupełnie nic.
Asari towarzysząca jej przez chwilę obserwowała ich zabawę, słuchając krótkiej opowieści o sobie Jessici. Może przez myśl przeszło jej zaproponowanie kobiecie, by do nich dołączyły, ale powstrzymała się od propozycji, sącząc swój specyficzny napój, który wyglądał na bardzo słodki. Gdy wreszcie obróciła się z powrotem w stronę swojej towarzyszki, wyprostowała się nieco. Na twarzy miała enigmatyczny wyraz, którego Östberg nie była w stanie z łatwością odczytać.
- Kłamiesz, Jess - odparła lekko, melodyjnie, zakładając nogę a nogę. Jej jasna, fioletowa skóra mieniła się lekko w świetle okolicznych neonów, jakby kobieta spryskała ją wcześniej brokatem. - Quariański rap był pewną przesadą - dodała, pół żartem, pół serio i uśmiechnęła się znad rąbka szklanki, upijając łyka.
Odstawiła szklankę z w połowie wypitym drinkiem na wierzch swojej nogi. Kropelki skondensowanej wody na jej powierzchni spłynęły w stronę ciepłego ciała w swojej napędzanej grawitacją wędrówce w dół.
- Ja? Ja jestem tylko osobą, która szuka dobrej zabawy - dodała, wzruszając lekko ramionami. - Ale wiem też, kiedy kobieta usiłuje spławić nachalnego adoratora.
Odłożyła łokieć na barowy blat, wspierając na uniesionej dłoni swój policzek. Spojrzała na Emilię krzywo, podsuwając sobie drinka pod nos i upijając małego łyczka.
- To jak będzie, Jess? - zagadnęła, czekając na decyzję z jej strony. - Chcesz się ze mną dobrze bawić, czy mam zostawić cię w spokoju?
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 212
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

25 lut 2023, o 21:47

Gdy jej wzrok wylądował na pozostałej części parkietu, wśród zmęczonych i wytańczonych sylwetek kątem oka ujrzała basenik, wypełniony wodą, chlorem, oraz klubowiczami. Nie pragnęła za bardzo dołączyć, ale spojrzenie na wodę w stężeniu większym, niż w szklance, sprawił, że aż miała chyba ochotę udać się na plażę. Poopalać się, może nawet popływać. Spędziła chwilę na mentalnym urlopie, myśląc, że po misji weźmie sobie rzeczywisty, ale wtedy "przypomniało jej się", że nie jest sortem, który rzeczywiście długo odpoczywa. Szybko zdała sobie sprawę z tego, że chwilowa zachcianka jest...cóż, chwilowa.
- Jak wyglądają wasze plaże nocą? - zapytała nagle, bez większych myśli za tym stojących. Konsekwencja zagapienia się w basen.
Jej wzrok szybko jednak porzucił wodę i wrócił do Lori, która oskarżyła ją, słusznie zresztą, o kłamstwo. Na szczęście, Östberg była kobietą dosyć wytrwałą i na tyle sprytną, by nie robić nic głupiego. Zostawiona została jej dość prosta furtka, z której postanowiła cwanie skorzystać.
- Oczywiście, że kłamię - odparła z lekko przebiegłym uśmiechem, który delikatnie nadwyrężał odgrywany przez siebie charakter - Nikt nie lubi Quariańskiego rapu. Brzmią jak Słowiańscy, to jest, ziemscy astmatycy, mówiący przez puszki. Tego się nie da słuchać. Nie na poważnie, w każdym bądź razie - odpowiedziała jej dosyć żartobliwie, ale w zgodzie z prawdą. Nie należała do największych z koneserów gatunku, ale słuchała rapu w dużych ilościach. Ten Quariański faktycznie był asłuchalny dla jej uszu.
Lori nie powiedziała jej o sobie niczego, czego nie mogłaby wydedukować wcześniej. Taki był jej problem. Jeżeli była szpiegiem, to nader skutecznym i rozsądnym. Potencjalny, słowny pojedynek, który miał tu miejsce, nie był wcale taki przyjemny, jak mógłby być. Czuła, że jeżeli chce odkryć tajemnicę tej przypadkowej i wcale-nie-podejrzanej kobiety, to będzie musiała się ostro napocić.
Zwłaszcza, że szybko trafiła na "ultimatum". To jest, mogła albo sobie iść, albo nie. Problem był taki, że wybór ten zdawał się być irracjonalnie ciężki. Z jednej strony, powrót do baru i infiltracja tamtejszych okolic mogła być prostą drogą. Z drugiej jednak, Derius był już tam i robił swoje, a ona, tutaj, potencjalnie mogła dowiedzieć się czegoś o kartelu. Sama Lori zaś przecież mogła być z nimi powiązana, i to wcale nie były deluzje - jej akcje były podejrzane, jej styl bycia dość pasujący do szpiega, a cała ta sytuacja jakoś...zbyt...oczywista. Miała przeczucie, słuszne lub nie, że może sporo zyskać, jeśli jeszcze trochę ją podrilluje i spróbuje coś wyhaczyć. Może było to wejście w pułapkę, a może nie odkryje niczego. Jeżeli "wygra", będzie miała swój Bondowski moment. Jeśli "przegra", to i tak nie było tu Deriusa, który by się z niej śmiał i przyznałby, że straciła czas. Zawsze była pewnym sortem ryzykanta, może i tym razem się jej to opłaci.
A jak nie, to nikt się o tym nie dowie. Najwyżej odejdzie stąd bez żadnych informacji, bez żadnej satysfakcji, i z uczuciem zmarnowanego czasu. Oby tylko tego nie pożałowała..
- Gdybym nie chciała się tu dobrze bawić, to bym tu z tobą nie przyszła i nie pytałabym o ciebie - oznajmiła krótko i dosyć pewnie, lekko się przy tym uśmiechając. Oczko, które wcześniej sobie "przećwiczyła", zostało puszczone - Zaskocz mnie i zdefiniuj dobrą zabawę. - bardzo chciałaby, by dobra zabawa ograniczała się do tego, że pójdą do jej domu, a Emilia zabierze jej omniklucz, zdobędzie coś, co zrekompensuje jej ten czas, a na koniec jeszcze pójdą do łóżka (żeby dopełnić bondowskiej fantazji, którą miał chyba każdy szpieg-amator. Choć ona amatorem już nie była, to fajnie byłoby spełnić dziecięce marzenie), a potem sobie pójdzie.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Dzielnica Kalestia

27 lut 2023, o 13:56

Nagłe pytanie wytrąciło Lori z zamyślenia, ale biorąc pod uwagę to, że jej wzrok również zawieszony był na basenie, nie potrzebowała zbyt wielu sekund na zrozumienie jego genezy. Wzruszyła lekko ramionami, nie mając na to pytanie dobrej, ani jednej odpowiedzi.
- Mamy ich dużo i są bardzo, bardzo różne od siebie - odrzuciła, uśmiechając się do niej półgębkiem. - Jeśli chcesz, kiedyś pokażę ci najładniejsze.
Mrugnęła do niej zadziornie, chowając uśmiech za krawędzią uniesionej wysoko szklanki z alkoholem. Thessia była tak różnorodną planetą, że nietrudno było wyobrazić sobie oddanie tej samej różnorodności w jej ekosystemie. Po unoszących się w powietrzu skałach w okolicach majestatycznych wodospadów Lavail, które widziała podczas turnieju, Östberg mogła tylko wyobrażać sobie jak wyglądają tutejsze morza i oceany.
Nawet muszelki musiały być ciekawsze niż te, do których przywykła na Ziemi. Kosmos oferował widoki i doświadczenia tak niecodzienne, że rodzima planeta często bledła w porównaniu do tego, co można było w dzisiejszych czasach przeżyć, doświadczyć, a także zabrać ze sobą. Dla Lori był to chleb powszedni, ale może nie bez powodu zainteresowała się Jessicą - ludzką, wysoką kobietą, która skrzętnie chowała załamania swojej sylwetki pod warstwą ubrań - szarego swetra i płaszcza, przykrywających przy okazji jej niecodzienne ramię. Asari wokół, nie tylko jej tymczasowa towarzyszka, ubrane były w zgoła inny sposób.
Kobieta przyglądała się procesom decyzyjnym, które zachodziły w głębi Emilii. Nie pośpieszała, nie była też nader nachalna - nakreśliła granicę, która dla niej była akceptowalna i pozwalała jej podjąć decyzję bez zbędnego przekonywania. Choć była osobą, która wiedziała, czego chce i chciała tego w możliwie najszybszy sposób, nie wyglądała na typ, któremu wystarczyłoby wymuszenie na kimś spędzania wspólnie czasu. Jessica musiała chcieć z nią zostać, jeśli ta noc miała należeć do udanych - w innym przypadku Lori spróbuje szczęścia gdzie indziej. A przynajmniej to nieco subtelnie zasugerowała swoim zachowaniem.
Uśmiechnęła się szeroko, szczerze, gdy ludzka kobieta podjęła wreszcie decyzję.
- Masz rację, głupia jestem - zaświergotała niewinnie, choć obie w głębi duszy zdawały się wiedzieć, że nie o to tutaj chodziło. Östberg nie wiedziała tylko, co dokładnie wiedziała Lori. Może dla kobiety sygnały, które wysyłała były po prostu sprzeczne z tymi, które zwykle otrzymywała uwodząc kogoś. A może była szpiegiem, wrogiem stanu, ardat-yakshi lub ukrytą pod maską radną Irissą, która bacznie obserwowała ruchy drugiej agentki.
Odstawiła pustą szklankę na blat baru i podziękowała gestem barmanowi. Zsunęła się z wysokiego hokera, wyciągając rękę w stronę swojej towarzyszki.
- Noc należy do nas, Jess. Chodźmy potańczyć, a potem... - uchwyciła jej rękę, ciągnąc ją w stronę nagrzanego, wypełnionego ludźmi parkietu. - Mogę pokazać ci jakąś plażę. Albo możemy pójść do mnie. Co będziesz chciała - dodała, uśmiechając się zachęcająco i dość pewnie zgarniając ją do tańca - w nadziei, że nie spotka się z odmową.

Wróć do „Liria”