Niektórzy uznają Vancouver za stolicę Przymierza i nie pomylą się na tym polu zanadto. Siedzibę tutaj mają niemal wszystkie, ważne organy władzy, wraz z Radą Przymierza, a dodatkowo jest istotnym punktem dla rozwoju i szkoleniu przyszłych żołnierzy, ze względu na swoje wysoko rozwinięte placówki szkoleniowe.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Mieszkanie dr. Grace Myers

7 paź 2021, o 20:29

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mieszkanie dr. Grace Myers

7 paź 2021, o 20:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną


Doktor Myers nie należała do biedniejszej części populacji. Jej mieszkanie znajdowało się w wysokim, eleganckim apartamentowcu. Podobnie jak w przypadku wielu innych części miasta, część ścian budynku porastał mech, nadając widokowi nieco zieleni, ale też pochłaniając część emitowanych przez otoczenie zanieczyszczeń. Portier niechętnie przyglądał im się gdy stali na zewnątrz - ani drgnął na dźwięk próśb Volyovywch, jednak na widok przepustki Widma, odsunął się jak oparzony. Uniósł dłonie w górę, jak gdyby odznaka była wymierzoną w jego stronę groźbą, po czym usunął im się z drogi.
Korytarze budynku były schludne, winda była za to ciasna. Jedna z jej ścian była szklana, wychodząc na zielone podwórko, mały zagajnik w morzu betonu. Wyjechali na dwunaste piętro z dwudziestu, wreszcie znajdując się w odpowiednim miejscu. Arkadij zadzwonił dzwonkiem, raz i dwa, bez żadnego skutku. Dopiero wtedy, sfrustrowany, walnął pięścią w drzwi, domagając się reakcji domownika.
Gdy drzwi się otworzyły, zagadka dotycząca powodu, dla którego Myers im nie odpowiadała, rozwiązała się bardzo szybko. Kobieta była zaspana. Stała w szlafroku, ze zmierzwionymi włosami, przecierając oczy ze zdumienia, jakby to miało pomóc jej zrozumieć widok, jaki zastała po drugiej stronie. Była w średnim wieku, z kilkoma zmarszczkami przecinającymi jej czoło.
- Państwo Volyo...
- Maya zniknęła, Grace - błagalnym tonem odezwała się Elena, ruszając do przodu, wpraszając się prosto w przejście lekarki, która odruchowo cofnęła się do tyłu, marszcząc brwi w niezrozumieniu. - Musisz nam pomóc ją znaleźć. Nie mamy pojęcia, ja... mam te badania i...
W roztargnieniu uruchomiła omni-klucz, wyświetlając kolejno dokumenty, zarówno te, które miała swoje, jak i te przysłane jej przez Viyo. Nieświadomie dokładając się do chaosu, który uniemożliwiał lekarce zrozumienie tego, co tak właściwie miało miejsce, starała się w jakikolwiek sposób zapanować nad własną bezradnością, odzyskać nieco czasu, który utracili w długiej podróży.
Arkadij położył dłoń na jej ramieniu, starając się ją uspokoić, a zarazem cofnął ją z powrotem do korytarza, sprawiając, że Myers podświadomie nieco się rozluźniła, gdy nikt nie wymachiwał jej omni-kluczem przed oczami.
- Chcemy tylko porozmawiać. To jest Vexarius, jest Widmem. Był z nią ten ostatni rok, wie najwięcej - przedstawił go Rosjanin, sprawiając, że oczy lekarki od razu powędrowały w stronę Viyo. Błysnęły lekko iskrą zainteresowania - o dziwo nie wtedy, gdy padło hasło-klucz Widmo, które zadziałało wcześniej na portiera. Zainteresowało ją to, że był jedynym oknem na to, co działo się z Mayą przez ostatnie miesiące.
- Słyszałam, że przywrócili ją do wojska. Bardzo mnie to ucieszyło, choć nie odebrała żadnego z moich telefonów - przytaknęła lekko i westchnęła, uchylając drzwi nieco szerzej. - Wejdźcie, zaparzę kawę.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Mieszkanie dr. Grace Myers

8 paź 2021, o 21:40

Podróż z rodzinnego miasteczka Mayi z każdym kolejnym kilometrem sprawiała, że coraz większy ciężar napierał na jego ramiona. Świadomość, że oddalali się od miejsca gdzie kobieta zaginęła zamiast zostać i jej szukać, wydawała się abstrakcyjna i niewłaściwa. Śnieżyca nie ustępowała, zasnuwając widok za oknem jednolitą bielą i chowając światła śpiącego miasteczka za alabastrową zasłoną. Myśli o tym, że zostawiają biotyczkę na pastwę żywiołu nie dawała mu spokoju, nie chcąc go opuścić nawet pomimo innych, które postanowiły odmówić uwierzenia w tą wersję rzeczywistości, wybierając taką w której Maya uciekła mając jakiś plan. Jakiś cel inny niż ten, który sugerowała wiadomość zostawiona na datapadzie, inny niż śmierć pośród śniegu na pozornie własnych warunkach.
Cisza nie ułatwiała podróży, ale pomimo tego wszystkiego nie mógł się przemóc żeby ją zakłócić. Elena była pogrążona w danych, które je podesłał, z każdą kolejną odczytaną linijką tekstu blednąc coraz bardziej. W innych okolicznościach zapewne by ją pocieszył i ofiarował cień otuchy, ale na to teraz również nie mógł się przemóc. Byłaby to hipokryzja z jego strony, a ta smakowała goryczą. Czymś czego miał w tej chwili aż nadto. Z każdą minutą bezradnego tkwienia w bezruchu wewnątrz pędzącego pojazdu strach ustępował miejsca czemuś gorszemu, czemuś co znajdowało się w sercu tego wszystkiego, kryjąc się pod maską obawy o życie kobiety.
Wybory miały swoje konsekwencje.
Tąpnięcie promu zmusiło go do oderwania spojrzenia od okna, wyrywając z otchłani własnych ponurych myśli. Komunikat o dotarciu na miejsce towarzyszył szumowi odsuwanych drzwi, gdy pojazd wypuszczał ich na zewnątrz. Vex podciągnął kołnierz kurtki wyżej, gdy nocny chłód próbował wedrzeć się pod jego ubranie i w milczeniu ruszył w stronę apartamentowca. Kiedy na parterze portier próbował ich zatrzymać, nie zwlekał z wyświetleniem symbolu Wywiadu i Działań Militarno-Obronnych, ale cała jego sylwetka emanowała niemą obietnicą gwałtownych nieprzyjemności, gdyby mężczyzna pomimo jego widoku postanowił robić im dalsze problemy. Szczęśliwie do tego nie doszło i chwilę później znaleźli się w przeszklonej windzie, która zaprowadziła ich na dwunaste piętro wieżowca, a potem pod drzwi apartamentu lekarki.
Zaspana kobieta, która im otworzyła, nie dostała szansy by się na spokojnie zorientować na czym polega problem. On sam nie był jedynym, który czuł presję czasu przesypującego się przez palce, sądząc po tym jak Elena próbowała ją zasypać od razu pytaniami, nim Arkadij ją odciągnął.
- Obawiam się, że możemy nie mieć na to czasu, doktor Myers - odezwał się cicho, gdy padło zaproszenie. Puścił rodziców Volyowych przodem, nim sam również przekroczył próg. - Elena dała mi do zrozumienia, że może pani być w stanie ustalić lokalizację Mayi w jakiś sposób. Nie nachodzilibyśmy pani w środku nocy, gdyby nie zależało nam na szybkim działaniu.
Sugestia Eleny brzmiała irracjonalnie i zdawał sobie z tego sprawę, ale w chwili obecnej było to jedyne co mieli. W końcu gdyby kobieta mogła namierzyć biotyczkę wcześniej, dlaczego Przymierze nie zrobiło tego przez te wszystkie miesiące? Ale zdarzało mu się już podążać za bardziej wątpliwym tropem, nie zamierzał więc go przekreślać z powodu zwykłego nieprawdopodobieństwa. Szczególnie, gdy w grę wchodziła Maya.
- Maya wróciła kilka dni temu i pojednała się z rodziną - potwierdził jej informacje po chwili dłuższego milczenia. - Jednak dzisiaj zniknęła w środku nocy, zostawiając... niepokojącą wiadomość. Pożegnalną.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mieszkanie dr. Grace Myers

11 paź 2021, o 17:52

[h3]Vex[/h3]
Spostrzegawczość
<70%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mieszkanie dr. Grace Myers

11 paź 2021, o 18:05

Dźwięk turiańskiego głosu, w którym pobrzmiewało napięcie, otrzeźwił jej zaspane spojrzenie. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, przyglądając mu się przez dłuższą chwilę. Nawet, gdyby emblemat Widma miał wymalowany na klatce piersiowej, albo i wypalony na czole, nie cofnęła się przed naciskiem wojskowego, ani w sposób dosłowny, ani symboliczny. Przyglądała się Viyo gdy mówił, na moment tracąc zainteresowanie Eleną, która znalazła się już w uścisku męża, usiłującego ją uspokoić. Jej wzrok był przenikliwy, wydawał się prześwietlać turiańską sylwetkę, przedzierać przez wzmacnianą pancerzem skórę i zerkać do wnętrza.
- Dobrze, w takim razie mogę powiedzieć wam to, co wiem, stojąc w progu - odparła prosto, znów stając w środku przejścia widząc, że została obudzona w pośpiechu i wszyscy stojący w korytarzu domagali się odpowiedzi teraz, natychmiast, nie pozostawiając miejsca na drobne uprzejmości. - Nie, nie posiadam lokalizatora, który ukrywałam przez lata przed swoimi przełożonymi. Maya nie ma wszczepionego żadnego urządzenia monitorującego odkąd awansowano ją na porucznika. Jeżeli szukacie magicznego sposobu na znalezienie jej, nie jestem w stanie wam pomóc.
Cofnęła się nieco, sięgając do drzwi wejściowych z wyraźnym zamiarem powrotu do swojego mieszkania i zamknięcia za sobą drzwi. Arkadij wyciągnął ku niej rękę, kładąc ją na progu może nieco zbyt wpraszając się do środka, bo zmusił kobietę do lekkiego cofnięcia się. Widząc, że jego zamiary mogły zostać odczytane mylnie, sfrustrowany westchnął, odsuwając z powrotem rękę i opierając ją na ramieniu swojej żony.
- Czy w jakikolwiek sposób możesz nam pomóc? - spytał cicho, lecz choć w jego głosie pobrzmiewała boleść i odrobina nadziei, było to pytanie zero jedynkowe. Musiał wiedzieć, czy marnuje tutaj ich czas, czy powinni zrobić coś innego, skorzystać z tego okienka, gdy odnalezienie zaginionych było najbardziej prawdopodobne. W końcu czas liczył się tutaj bardziej niż wszystko inne. - Może wiesz coś, czego my nie wiemy. Może...
- Arkadij, Eleno... - westchnęła, znów krzyżując ręce na swojej klatce piersiowej. Przekrzywiła głowę, bijąc się z myślami. Rosjanin poszukiwał słów, których nie mogła wypowiedzieć - zapewnienia, którego nie mogła dać. - Nie wiem, czy to, co wiem, jest przydatne w tej sytuacji. To wasza córka. Znam jej przypadek z medycznego punktu widzenia, ale od dawna nie miałam z nią żadnego kontaktu...
Pomimo jej wahania, Elena sięgnęła do omni-klucza, wysyłając wyniki badań na urządzenie Grace. Kobieta zmarszczyła brwi, odruchowo aktywując swoje urządzenie.
- Grace, czy to... czy to już?
Ciche pytanie kobiety zawisło w powietrzu na moment, podczas gdy twarz Myers stężała. Przyglądała się badaniom, jednak jej mimikę przykryła lekarska maska profesjonalizmu.
- Brała codziennie swoje leki? - spytała wprost, a jej wzrok przeniósł się z rodziców Volyovej na turianina, nie wiedząc, do kogo powinna kierować to pytanie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Mieszkanie dr. Grace Myers

13 paź 2021, o 19:19

Odpowiedź lekarki była odświeżająco bezpośrednia, nawet jeżeli jej słowa przekreśliły tą ostatnią, cienką nitkę nadziei, której uczepiła się Elena sugerując spotkanie z nią i którą mimowolnie zasiała również w jego umyśle. Chociaż spodziewał się, że kobieta nie posiadała cudownego rozwiązania na ich problemy i w głębi ducha wiedział, że najpewniej chwytają się ulotnego cienia, to otwarte potwierdzenie tych domysłów zabolało. Bardzo. Nie było lokalizatora, nie było szybkiej odpowiedzi, która pozwoliłaby im znaleźć Mayę. Bo i dlaczego miałaby być? Gdyby coś takiego istniało, Myers skontaktowałaby z Przymierzem już wcześniej, gdy to poszukiwało niebieskowłosą biotyczkę. Zależało jej na dobrze pacjentki i założyłby się, że właśnie pod tym argumentem spróbowałaby ją ściągnąć z powrotem - nawet jeżeli równałoby się to poddaniu Mayi pod sąd wojskowy. A ich relacje nie były na tyle bezstronne i ciepłe, by lekarka ryzykowała dla niej swoją karierę i świadomie ją kryła, bo Maya by o tym wspomniała.
Z drugiej strony, czy po dzisiejszej nocy rzeczywiście mógł twierdzić, że kiedykolwiek wiedział co Maya naprawdę myśli?
Pełna goryczy myśl, cienka i ulotna niczym pojedynczy włos, pojawiła się na chwilę w jego umyśle, nim zniknęła, z powrotem ustępując miejsca pozostałej mieszaninie emocji, które buzowały w nim przez ostatnie kilkanadziesiąt minut, zaciskając lodowate szpony bólu w jego klatce piersiowej i na gardle. Skinął sztywno głową na słowa doktor Myers, również zamierzając się cofnąć i odwrócić do korytarza, widząc że wizyta tutaj była jednym ze ślepych zaułków. Jeżeli istniały jakiekolwiek tropy, które pozostawiła po sobie biotyczka, to znajdowały się one w Cordovie. I on je znajdzie. Zanim będzie za późno.
Znalazł sekretną komórkę ukrytą w najbardziej tajnej jednostce Przymierza, znajdzie i jedną, niebieskowłosą kobietę, które uciekła pod osłoną śnieżycy. W końcu tym się zajmował.
Wymiana zdań między Arkadijem i Myers zatrzymała go w miejscu, ale nie odwrócił się z powrotem. Rozumiał nadzieję, która pchała ich do zadania chociaż ostatniego pytanie, rozumiał że chwytali się wszystkiego czego mogli. Rodzice Mayi nie wiedzieli jednak, że miał dostęp do akt medycznych biotyczki oraz do rozmów, które przeprowadzała ze swoją lekarką, więc nie wiedzieli, że nie ma w nich odpowiedzi, których szukali. Powinien o tym pamiętać wcześniej zanim tu przylecieli, powinien to uwzględnić i nie pozwolić, by potencjalne ślady wystygły o kolejne minuty.
- Czy podczas leczenia Mayi kiedykolwiek rozmawiałyście o tym co będzie, gdy nadejdzie jej czas? Czy wymsknęło jej się coś na temat tego jak chciałaby spędzić ostatnie chwile swojego życia? Cokolwiek? Kiedykolwiek poza nagrywanymi sesjami, poza dokumentowanymi badaniami? - zapytał cicho pomimo tego.
Kiedy Elena przesłała jej ostatnie badania, mimowolny chłód przeszedł po jego karku. Nie musiał widzieć twarzy doktor Myers, by wiedzieć co się w niej odbije, gdy zacznie przeglądać parametry pokazywane jej przez matkę Mayi - nawet jeżeli ukryje to pod maska stoicyzmu. Elena i Arkadij nie znali też słów Steigera, którymi ten go dręczył na Chasce, więc nie wiedzieli, że jej stan był już daleko poza krytyczną granicą, nawet jeżeli nie było tego po niej widać.
- Nie. Wyłącznie tabletki na migrenę - odpowiedział po chwili milczenia, czując na sobie jej spojrzenie. Opakowanie pełne tabletek niemal nigdy nie opuszczało kieszeni jej bluzy.
Gdyby spotkali się z doktor Myers kilka dni temu, miałby tyle jej do powiedzenia... Informacje o potencjalnym lekarstwie na przypadłość którą studiowała, o badaniach Steigera, o tajemniczej roślinie którą znaleźli, a która być może niosła za sobą jakieś podpowiedzi odnośnie jego składu lub kolejnego tropu, o uprawnieniach Widma, które mogłyby pomóc w ponownym wynalezieniu terapii, o doktor Zheng Mao, które też była w nią zamieszana. Niecałe dwadzieścia cztery godziny temu doktor Grace Myers stanowiła kolejne centrum potencjalnych śladów, którymi mógł podążyć w czasie, gdy Elpis stacjonowała w doku, by naprawić swój błąd na Chasce. Była głównym promykiem nadziei na uratowanie Mayi oraz odwrócenie konsekwencji jego akcji.
Teraz była dla niego bezużyteczna.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mieszkanie dr. Grace Myers

14 paź 2021, o 19:22

Wzrok lekarki przesuwał się z wolna po kolejnych linijkach tekstu, początkowo ignorując pytanie Viyo. Wiadomość dla niej również była szokiem - nawet, jeśli okazywała to w specyficzny, chłodny sposób. Nie znali się wcześniej. Elena i Arkadij wydawali się mieć z nią jakąś relację, popartą wspólnymi doświadczeniami przy terapiach niebieskowłosej, ale nawet wobec nich, była oszczędna w swoich emocjach.
- Oczywiście, że rozmawiałyśmy. Ten czas nadchodził prawie co kwartał - odparła, dystansując się emocjonalnie od Viyo, unosząc wyżej swój omni-klucz i wczytując w podane jej dane. - Jak wyglądały? Niebieskie, białe? Duże, małe? - spytała tylko, przerzucając na moment okno na swoim komunikatorze. Po chwili wyświetliła wyżej kilka leków, opakowań, koło których w wyświetlały się nazwy. Były wszystkimi lekami, które brała Maya.
W nich, rozpoznał znajome, podłużne opakowanie.
- Neurocine - wypowiedziała na głos, gdy zidentyfikował opakowanie. Od razu wyłączyła ekran, powracając do jej wyników. - Czyli brała główne lekarstwo. To dobrze. Podobno pomaga na migreny, ale na pewno człowiek nie czuje się po nim dobrze. Ma paskudne efekty uboczne.
Zamilkła na moment, przyglądając się dalej wynikom. Zamarła w miejscu, jak woskowa figura, ani drgnąwszy na nerwowe stąpanie z nogi na nogę Eleny, która czekała na jakiś komentarz, promyk nadziei - na cokolwiek, jednocześnie wiedząc, że na swój sposób, czeka aż kat wyda swój werdykt.
- Powiedz mi, Grace, proszę. Znasz ją. Zależy ci na niej. Powiedz mi, czego mam się spodziewać, czy to już ten czas...
Kobieta wyrwała się spod ramienia męża, chwytając za dłonie doktor Myers. Lekarka drgnęła, szeroko otwartymi oczami spoglądając na zdesperowaną matkę, bijąc się z własnymi myślami. Wiedząc, jaką wagę mają jej słowa, nie chciała ich wypowiadać, ani w żaden sposób wpływać na ich osąd.
- Już dawno był ten czas - odparła z wahaniem, cicho, odsuwając nieco jej rękę, a tym samym własną, wskazując jej wyniki badań. - Przykro mi. Naprawdę mi przykro. Ale wiesz, że Maya nie chciała żyć w szpitalach. Jeżeli nie chce, żeby ją znaleziono, to nikt nie będzie w stanie jej znaleźć.
Elena cofnęła się, dłonią zakrywając usta. Jej sylwetka zaczęła się trząść w miejscu, jednak tym razem, jej mąż nie chwycił ją w ramiona by ją uspokoić. Zamiast tego, wyszedł naprzód, spoglądając na Grace z góry.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - warknął, głosem drżącym od gniewu. - Mamy po prostu położyć się i dać przejechać? Pożegnać córkę, nawet nie próbować jej znaleźć? Po prostu...
Grace ani nie drgnęła. Nie cofnęła się. Choć w jej oczach iskierki zainteresowania przygasły, a wzrok spochmurniał od czającego się w zakamarkach tęczówek bólu, nie odwracała wzroku.
- Chcę przez to powiedzieć, że wszyscy wiedzieliśmy, że ten czas nadejdzie. Przygotowywałam was na to, Arkadij. Lata temu - odparła, przerywając, gdy Włoszka załkała, cofając się wgłąb korytarza, z dala od ich wzroku, z dala od bolesnych słów lekarki. - Skoro wróciła, chciała się z wami pożegnać. Ale jeżeli nie chce dalszego leczenia, nie mogę jej do tego zmusić. Żadne z nas nie może. Przepraszam.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Mieszkanie dr. Grace Myers

14 paź 2021, o 21:53

Wyświetl wiadomość pozafabularną Kobieta wydawała się być opanowana i trzymać swoje emocje na wodzy, kontrolując je pomimo późnej godziny i nagłej wizyty. Nawet jeżeli była w jakikolwiek sposób emocjonalnie związana z Mayą, to nie było to coś, co mogłoby ją wytrącić z równowagi. Nie taka jednak była jego intencja.
- Źle mnie pani zrozumiała. Interesuje mnie tylko czy w tych rozmowach nie padło coś, co pomogłoby nam ją teraz znaleźć - odparł po chwili milczenia, błądząc wzrokiem po wyświetlanych opakowaniach lekarstw. Tyle tabletek, tyle terapii... I żadna nie mogła zatrzymać tego, co nieubłagalnie nadchodziło. Kiedy dostrzegł tą, którą Maya trzymała w kieszeni bluzy, skinął sztywno głową, nie wiedząc czy powinien czuć chłód czy ulgę. Nawet jeżeli na tym etapie nie miało to już znaczenia. Pigułki, które brała biotyczka, zapijając alkoholem, lecząc nimi kaca i objawy bólu głowy po walce oraz zmęczeniu, były kolejnym z drobnych kłamstw, lekką ręką przedstawionym jako zwykłe lekarstwo na migrenę, ale prawdopodobnie pomogły jej przetrwać tak długo.
Ten czas.
Słowa Eleny oraz potwierdzenie Myers przebrzmiały w powietrzu niczym wystrzał, wbrew wszystkiemu wywołując w nim zastrzyk goryczy pomieszany z bólem tak silnym, że musiał zacisnąć palce w pięści, by nie zrobić czegoś co by potem żałował. Ten czas, który cała trójka tak skrzętnie omijała, był momentem, w którym Maya nie będzie miała siły dalej walczyć i w końcu podda się chorobie. Był terminem oszacowanym na podstawie badań i domysłów, chwilę w której droga kobiety dobiegnie końca. Był jej datą ekspiracji, ostatnim wpisem po myślniku na marmurowym nagrobku. Statystyką, którą Maya pokonywała raz za razem wbrew wszystkim oczekiwaniom, w końcu zaczynając wierzyć, że jest w tym jakiś wyższy cel. Że jest nadzieja.
Datapad pozostawiony na łóżku w domu Volyowych pokazywał ile w rzeczywistości było tym prawdy.
Chciał zapytać Myers o to ile dałaby jej czasu zanim nie będzie w stanie już dalej funkcjonować, patrząc po wynikach. Czy były to dni? Tygodnie? Miesiące? Nie zdążył jednak otworzyć ust, bo zorientował się, że przecież zna już odpowiedź na to pytanie. Odpowiedź, której udzielił mu Steiger.
Miesiąc do hospitalizacji.
Maya nie raz i nie drugi wyłamywała się z ram określanych przez szanse procentowe, ale tym razem sytuacja będzie wyglądała inaczej. Nie miała już zemsty i celu, które napędzałyby ją do życia. Nie miała pragnienia, którego trzymałaby się tak silnie, że nawet śmiertelna choroba nie była w stanie zaciągnąć ją do zaświatów. Ale wiedział też, że nie było to aż tak nagłe. Wymknęła się z domu i zatarła ślady, by jej nie znaleźli, udając się się w jakieś miejsce, by umrzeć w samotności i nie zostać odkryta, na zawsze pozostawiając rodzinie złudne "a może jednak", ale czy była aż tak zdesperowana odejść na własnych warunkach, że zrobiłaby już to teraz? Czy może po prostu odcięła ich od swojego życia, pozwalając czasowi zrobić swoje, ale upewniając się, że po prostu ich przy tym nie będzie? Bez względu na to ile czasu to zajmie?
Pierwsza opcja oznaczała, że najpewniej już jest martwa, bez względu na ich nadzieje. Znała Cordovę, znała tamtejsze góry. Śmierć przez wychłodzenie lub strzał z pistoletu w głowę były łatwe, tak jak odnalezienia jakiejś opuszczonej jaskini i zaszycie się w niej tak daleko, że znalezienie jej zajęłoby miesiące lub lata. Gdyby chciała wybrać to wyjście, nic co mogliby teraz zrobić, by tego nie zmieniło.
Więc musiał wierzyć, że wybrała drugą opcję. Ucieczkę daleko, daleko stąd i przeżycie swoich ostatnich dni gdzieś indziej, ile by ich nie było.
Ostatnie słowa lekarki pozostawiły po sobie w powietrzu niemal fizyczny ślad. Vex opuścił wzrok na własne dłonie, rozprostowując powoli palce. Znaczenie jej wypowiedzi otoczyło go i przykryło myśli, przykryło mętlik emocji, przykryło ból, gorycz, złość, żal, niedowierzanie i strach. Odsunęło na bok chłód i ciężar, zabierając ze sobą wszystko to czego nie dało się nazwać i co ściskało mu kark oraz gardło, pozostawiając... nic.
Pustkę.
Nikogo nie możemy ratować wbrew jego woli.
Widać Steiger miał rację w więcej niż jednej rzeczy.
- Nie. Najwyraźniej nie - powtórzył za nią głucho. Wyprostował się powoli, odwracając do nich plecami, a przodem do korytarza. Przez kilka uderzeń serca tkwił w bezruchu, nim w końcu ruszył przed siebie. Bez słowa. Do windy. Poza apartamentowiec. Zostawiając Arkadija i Elenę z lekarką, podczas zjazdu na parter niemal na autopilocie zamawiając dla siebie taksówkę z powrotem do Cordovy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mieszkanie dr. Grace Myers

14 paź 2021, o 22:34

Wróć do „Vancouver”