Znana ze swych licznych siedzib największych - nie tylko ludzkich - firm propagujących i przodujących w nowoczesnych technologiach, naukowa stolica Ziemi. Właśnie tu, rodzą się często koncepty na nowe projekty, które w przyszłości zasilają asortymenty korporacji. "Białe dzielnice" są także spokojnymi, urokliwymi azylami dla spragnionych ciszy umysłów, oczywiście jeśli mogą sobie na to pozwolić finansowo.

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

[KASYNO] Klub "Hades"

30 kwie 2018, o 22:21

Przez chwilę przyglądał się zakłopotanej parze. Po tylu latach mógł w końcu irytować swojego tak jak na starszego brata przystało. Musiał sobie przecież odbić za ten stracony czas. Susan miała po prostu pecha, że to ona wylądowała w ramionach jego brat, kiedy najstarszy postanowił wrócić na łono rodziny. Zastanawiał się chwilę. Skoro obydwaj mieli dość specyficzny gust wobec kobiet, to co przekonało ich ojca do dość zwykłej kobiety jaką była jego matka. No przecież nie było opcji by wcześniej zajmowała się czymś bardziej niebezpiecznym.
Odczytał wiadomość na omni-kluczu. Parsknął śmiechem. Jakby na to nie patrzeć to język Susan wciąż pozostawał wiele do życzenia ale przynajmniej nie bawiła się w pół tajemnice jak jego brat. Musiał go zresztą spytać jak bardzo musiał to ukrywać przed nim. Pamiętał jak wczoraj jeszcze dostał tą wiadomość, że przecież nic z tego nie będzie.
Siedzę w cieniu tak jak zresztą zawsze. Za chwilę do was dołączymy.
Idź przywitaj się z moją siostrą. Postaraj się zrobić na niej dobre wrażenie.
A co do błogosławieństwa jeszcze się zastanowię. Nie wiem czy na ciebie zasługuje.
Dobrze wiedział, że pokaże mu tę wiadomość i dobrze też wiedział jak bardzo go tym poirytuje. Jeśli jednak to serio było na poważnie to byłby w końcu dumny ze swojego brata. Nie był jeszcze w wieku aby planować rodzinę czy inne takie ale mógłby przestać przyprowadzać to nowe kobiety na rodzinne imprezy.
- Nie moja wina. Codziennie wyglądasz świetnie ale dzisiaj wiesz… - Lekko się zakłopotał. – Mam uczucie jakbyś chodziła obok mnie w kostiumie bojowym.
Zazwyczaj, kiedy chciał rzucić komplementem mówił wszystko normalnie ale w pewnym momencie zawsze lekko się zawstydzał. Trudno było powiedzieć co jest tego powodem. Może to, że jego słownik w tych tematach był bardzo ubogi i używał bardzo dziwnych porównań. Tak jak zresztą teraz.
- No nie wiem. To zacznie tworzyć pytania, a pytania przy Emily to problem. Znasz ją przecież. – Podrapał się po głowie. – Wiesz i odbierze mi to tą niewielką przyjemność wbijania mu tych maleńkich szpileczek. – Parsknął śmiechem, od razu też westchnął śmiechem spodziewając się jej reakcji. – Jesteśmy braćmi to jest normalne.
Chciał zostać tutaj dłużej trzymając ją pod swoich ramieniem. Szczerze mówiąc gdyby mógł to znowu zacząłby ją całować. Niestety takie imprezy to nie tylko przyjemności. Mieli też obowiązki. Spodziewał się, że siostra będzie chciała go przedstawić swoim najbliższym znajomym. Znał ją. Zawsze się nim chwaliła. Wstał z miejsca i wyciągnął do niej rękę.
- Idziemy?
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

30 kwie 2018, o 22:50

Uśmiechnęła się znów, choć tym razem w tym uśmiechu pojawiło się więcej dwuznaczności. Przez krótką chwilę miała taką samą minę, jak w Montrealu, kiedy szła w jego stronę pytając o kontynuację działań wojskowych, która nastąpiła potem w łóżku. Stwierdzenie, że zdołała się upić jednym drinkiem, było zupełnie niewłaściwe, bo przecież nie miała aż tak słabej głowy. Po prostu miała dziś dobry nastrój.
- Myślałam, że sukienki nie robią na tobie wrażenia - zauważyła. - Ale to dobrze. Przynajmniej będę odwracać twoją uwagę od Huntera i wszystkiego, co może pójść nie tak.
On uznał, że to nie miejsce na takie przyjemności, ale Hatake zdecydowanie się z nim pod tym względem nie zgadzała. Uniosła głowę, wpijając swoje usta w jego, jeszcze na tę jedną krótką chwilę, w której mogli cieszyć się odosobnieniem. Tak jakby chciała potwierdzić tym swoje słowa. Trzeba jej było przyznać, rozpraszała bardzo skutecznie. Gdy się odsuwała, przygryzła lekko dolną wargę, tak jak zaczęła robić odkąd odebrali jej tożsamość Sonii. Może niektórych jej nawyków też wtedy się pozbyli, a teraz one wracały. Jeszcze przez chwilę nie odrywała wzroku od jego ust, ale w końcu westchnęła i upiła łyka ze swojej szklanki.
- Jak chcesz. Moim zdaniem nie ma nic złego w tym, że się znaliście przedtem. Zresztą nie wiem, czy zdążysz ze swoją wersją rzeczywistości. Oni we dwoje będą tam pierwsi.
Kochany jesteś. Prawie się wzruszyłam.
Podczas gdy Snow odpisywała na wiadomość, Hatake skinęła głową w stronę widocznego stąd wejścia do loży, której próg właśnie przekraczała tamta dwójka. Daryl nie zdążył wejść głębiej, jak Emily w swojej złotej, migotliwej sukience rzuciła mu się na szyję. Była dziś wyjątkowo egzaltowana. Na pewno cieszyła się, że może mieć tutaj ich obu, w tak ważnym dla niej dniu.
Aya chwyciła wyciągniętą dłoń Strikera i z jego pomocą wstała. Potem puściła ją i już bez dodatkowych wyrazów uczucia wobec mężczyzny ruszyła przed siebie, ruszając przed nim - czy zrobiła to przypadkiem, czy celowo, Charles na pewno miał teraz lepszy widok, niż gdyby to on prowadził.
- I co my tu będziemy robić całą noc? - spytała, choć chyba mówiła bardziej do siebie, niż do niego. Drzwi palarni rozsunęły się, wypuszczając ich na parkiet. Aya skrzywiła się, niechętnie omijając wszystkich tańczących, byle tylko nie zostać wciągniętą w coraz większy tłumek na środku lśniącej podłogi. - Ja będę piła.
Jakby dla podkreślenia tych słów, znów napiła się drinka. Charles wiedział, że jak będzie utrzymywać takie tempo, to niedługo będzie musiał jej pomagać szukać pionu. Ale przecież miała chyba jakąś odrobinę rozsądku.
Gdy weszli do loży, Daryl i Snow siedzieli na okrągłej kanapie razem z Emily i nieznajomą asari. Tad gdzieś wybył - może poszedł tam, dokąd kierował się, gdy spotkał ich przy windzie. Daryl wyglądał, jakby miał się uśmiechnąć na widok Strikera, ale gdy zauważył Ayę, coś poszło nie tak i uśmiech się nie pojawił. Przesunął oceniającym spojrzeniem po sylwetce ciemnowłosej i chyba nawet w jego oczach błysnęła aprobata, ale zaraz odwrócił się do siostry.
- Ty też tu jesteś? Dobrze was widzieć - stwierdziła za to Susan, psując cały plan Charlesa zakładający udawanie, że się nie znają. Wyciągnęła rękę do Hatake i uścisnęła jej dłoń w geście przyjaznego powitania. Bardziej przyjaznego, niż mogli się spodziewać. Emily się nie zdziwiła. Pewnie już zdążyła swoje usłyszeć.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

30 kwie 2018, o 23:11

Bardzo dobrze odwracała uwagę od wszystkiego. Czy to wcześniej jako Sonya, czy teraz jako Aya. Szczególnie, kiedy znowu złączyli się w pocałunku. Naprawdę mało brakowało, a przysunął by ja do siebie znacznie bliżej, a potem pewnie musieliby się wyjątkowo hamować aby nie zrobić nic głupie na samym środku palarni. Jej przygryzanie wargi było bardzo wymowne. Może wcześniej kochali się częściej ale teraz, kiedy mieli przerwę jej delikatne gesty działały na niego lepiej niż kiedykolwiek. Powoli chyba też uświadamiała sobie jaki wpływ na niego miała.
- Też prawda.
Przeczytał wiadomość ale bardzo szybko ją wyłączył. Bardzo szybko wrócił wzrokiem do profilu kobiety. Nie wiedział czy to może wina tych sparingów czy może to był nastrój dzisiejszego wieczoru. Aya po prostu stawała się z dnia na dzień coraz większym ideałem i nie wiedział czy kiedykolwiek w życiu byłby stanie znaleźć kogokolwiek lepszego. Nie mówiąc już o tym, że jej prawdziwy charakter wydawał mu się być lepszy niż ten wszczepiony przez Cerberusa.
W kwestii nagłego wyłączania uczuć obydwoje mieli świetne wyszkolenie. Kiedy mogli sobie pozwolić na cokolwiek to wykorzystywali to w stu procentach ale w momencie powrotu do rzeczywistości bardzo łatwo im przychodziło przechodzenie do normalnego zachowania. Musiał jednak przyznać, że opinająca ją czerwona sukienka z tyłu wyglądała tak samo dobrze jak z przodu.
- Możemy się zwinąć trochę wcześniej jeśli chcesz. – Uśmiechnął się bardziej do siebie. – Wiesz mamy przecież wolny pokój.
Przypomniał sobie noc w Sendai. Robili to tylko raz od jej powrotu więc nie wiedział czy zachowuje się ciszej czy głośniej. Wtedy było dość głośno, a pewnie nikt by im w tamtym hotelu nie dał ponownie wynająć czegokolwiek. Omijał tłum z mniejszą gracją niż ona. Wyglądał trochę jak jej ochroniarz.
Wchodząc do loży spojrzał na zebraną grupką ludzi oraz asari. Jak widać powoli schodziło się coraz więcej gości. Nie miał co się dziwić, że w końcu zbiorą się wokół jego siostry. Zmartwiła go trochę reakcja Daryla, oczywiście pierwsze co zrobił to skarcił go swoim wzrokiem. Nie zajęło to pewnie dłużej niż parę sekund. Mógł mieć do niej problem ale powinien przestać zachowywać się tak atencyjnie przy ludziach nie wtajemniczonych w sprawę. Przeniósł potem wzrok na Susan i delikatnie się uśmiechnął. Wcześniej nigdy się do niej nie uśmiechał. W sumie nie uśmiechał się do nikogo w starym zespole.
- Oczywiście, że jestem. Jak mógłbym uniknąć imprezę urodzinową mojej ukochanej siostry, gdzie mój jedyny brat miał przedstawić swoją nową wybrankę serca. – Przeniósł wzrok na brata. – To wzruszające widząc jak szybko młodsze rodzeństwo dorasta.
Nutę sarkazmu można było wyczuć wręcz na kilometr w jego ostatnim zdaniu. Dziewięć lat minęło jak jeden dzień, ale co Aya zdążyła zauważyć w czasie świat, zachowanie trójki wciąż było jakby mieli po mniej niż szesnaście lat. Było to na dłuższą metę dość interesujące widząc mordercę, aktorkę oraz żołnierza zachowujących się jak dzieci.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

30 kwie 2018, o 23:35

- Kusisz - odparła, rzucając mu krótki uśmiech przez ramię. Temat jednak skończył się, zanim zdążył się na dobre zacząć, bo dotarli w końcu do loży i już nie mogli pozwalać sobie na przerzucanie się dwuznacznościami.
Daryl w żaden sposób nie zareagował na karcące spojrzenie brata. Sonya, czy też Aya, w tym momencie była dla niego problematyczna. Pewnie miał swoje zdanie na ten temat i bardzo chętnie by się nim podzielił z Charlesem, ale nie mógł tego robić teraz, obok Emily, która była tak rozradowana swoim życiem, że nie zauważała żadnych dysonansów między braćmi. Za to uśmiechnęła się do Hatake z rozrzewnieniem.
- Nie macie pojęcia, jak się cieszę, że tu jesteście wszyscy. A najbardziej wdzięczna jestem tobie, Son... Aya - Daryl uniósł brwi, rzucając pytające spojrzenie bratu. Nie przerywał jej jednak. - To ty mi oddałaś dwóch braci. Pamiętam, jak się dowiedziałam, że próbujesz nawiązać ze mną kontakt. Nie sądziłam wtedy, że przylecisz do Japonii z Charlesem. Boże, w życiu bym się tego nie spodziewała. Ale oddałaś mi jego, a potem oddałaś mi Daryla. To dzięki tobie mogę dzisiaj siedzieć tu z nimi obydwoma. Dziękuję Ci. Tak strasznie ci dziękuję.
Wyglądała, jakby miała zaraz rozpłakać się ze wzruszenia. Z całą pewnością nie była już trzeźwa, bo aż tak emocjonalna nigdy nie była. Daryl złapał za datapad z menu i szybko zmienił temat, zadając jej jakieś pytanie o tutejszy alkohol. Blondynka zreflektowała się i zaczęła mu coś tłumaczyć.
- Nie lubi mnie - szepnęła Aya cicho, z rozczarowaniem. - Nie ufa mi i wcale mu się nie dziwię. Wolałby, żeby mnie tu nie było.
- Charles, kurwa - młodszy Striker przewrócił oczami. - Snow jest moją osobą towarzyszącą. Ślubu jeszcze nie bierzemy. Zresztą teraz to twoja kolej, i tak jesteś do tyłu, bo Emily wskoczyła przed ołtarz pierwsza. W związku z tym powinienem mieć jeszcze sporo czasu, zanim w ogóle dla odmiany znajdziesz kogoś właściwego.
- Daryl, co ty! - upomniała go siostra ze szczerym oburzeniem, nie rozumiejąc przytyku. Ale poza nią i nieznajomą asari wszyscy rozumieli skąd brała się jego niechęć. Aya opuściła wzrok i wycofała się wyraźnie. Po chwili namysłu wyzerowała drinka, którego trzymała w dłoni i odstawiła pustą szklankę na stół.
- Pójdę sobie coś zamówić - powiedziała cicho i wstała, szybko wychodząc z loży. Stuk jej obcasów zginął w hałasie i dudnieniu muzyki.
Przy stole zapadła krótka cisza. Jak widać Daryl nie przejmował się tym, że może zepsuć nastrój przy stole jubilatki. Spojrzał na brata, a potem wzruszył ostentacyjnie ramionami. Sięgnął do kieszeni kurtki i wyciągnął z niej niewielki, płaski pakunek, by wręczyć go siostrze.
- Wszystkiego najlepszego, Em - uśmiechnął się. - Mam nadzieję, że ci się przyda, Tad mi podpowiedział.
- Co to?
- Pudełko na biżuterię.
Emily zaśmiała się i przytuliła brata. Najwyraźniej to też był jakiś żart, w który Charles nie był wtajemniczony. Może jego siostra miała taki bałagan w swoich rzeczach, że nawet jej mężowi to zaczęło przeszkadzać. Uniosła głowę, rozglądając się gdzieś za nim, ale Tada tutaj nie było.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

1 maja 2018, o 00:02

Był lekko w szoku słuchając słów swojej siostry. Wiedział, że Aya wiele zrobiła aby w ogóle mogli uczestniczyć akurat w takim gronie ale nie spodziewał się, że jest jej za to tak wdzięczna. Przyglądał się to jej to siedzącej obok czarnowłosej. Przyglądał się potem bratu, który miał wyjątkowo duży problem do tego co się działo. Znał jego charakter i wiedział, że ten pieprzony kretyn zmierza w stronę konfrontacji.
- To ma problem. – Warknął Charles. Od czasu tamtego poranka nigdy nie zachowywał się agresywnie, a przynajmniej nie mówił takim tonem. Jedyną osobą, która mogła zobaczyć jak zaciska jedną rękę w pięść była ona. Jeszcze tego mu brakowało żeby denerwować się na jego wybryki.
Jednak to drugi komentarz brata, po którym Aya odeszła od stołu spowodował, że z twarzy najstarszego z rodzeństwa odpłynęły jakiekolwiek emocje. Siedział jeszcze chwilę, za nim powoli zaczął wstawać ze swojego miejsca. Jedną rzeczą były przytyki. Inną sprawą było jawne przypierdalanie się do sytuacji, która nie dotyczyła nikogo innego niż jego i jej.
Przewrócił oczyma słysząc jak się zachowują. Dopiero co ten wieczór się zaczynał, a już musiał się powstrzymywać przed tym aby się z nim nie pobić jak za starych czasów. Może podczas misji obydwoje znosili się wyjątkowo dobrze, tak w wolnym czasie nie było już tak kolorowo jak pewnie chciałaby tego Emily. W końcu wyciągnął z kieszeni prezent, który miał jej dać. Podsunął go tylko bliżej jej. Widać było jednak po jego wyrazie twarzy, że nie oczekiwał żadnego przytulania czy innych gestów.
Wstał ze swojego miejsca. Bardzo powoli. To czego na pewno nie zauważyła jego siostra czy Asari były jego spięte mięśnie. W typowy dla jego ludzi sposób. Kiedy wiesz, że coś się stanie więc chodzisz w podenerwowanym stanie.
- Pójdę poszukać Ayi. – Przeniósł wzrok na brata i gdyby ten mógł zabijać to Daryl właśnie wykrwawiałby się we własnej krwi. - Może jak wrócimy to dalej będziesz siedzieć przy tym stole Susan. Wiesz, Daryl od dziecka szybko się nudził nowymi zabawkami. – Miał już odejść ale na sekundę się jeszcze zatrzymał. – Mógłbyś się też wszystkim pochwalić swoim ciężko zdobytym awansem. – Spojrzał na Emily i na Asari. – Do później.
Skinął głową do wszystkich i wyruszył w poszukiwaniu kobiety. Tym razem to już nie były szpilki, a dosłownie jakby ktoś go bił kolbą od broni w twarz. Akurat w tym jego brat miał doświadczenie. Nie rozumiał tego dlaczego wyciągał ten syf teraz zamiast poczekać z tym jak będą już siedzieć sami. Jak zawsze nie wiedział, kiedy odpuścić co jego starszy brat mocno wykorzystał. Nie musiał jej lubić ale powinien jej być winny chociaż dozę szacunku. Gdyby nie ona dalej by siedział w hangarze na omedze.
Cieszył się, że był wyższy. Tylko dzięki temu mógłby ją szybciej zauważyć w tłumie niż każdy inny zjadacz chleba.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

1 maja 2018, o 00:40

Trudno było wypatrzeć Ayę w tłumie gości. Rzuciło mu się w oczy kilka czerwonych sukienek, kilka krótkich, ciemnych czupryn, ale nie miał pewności, czy którakolwiek z nich była kobietą, która właśnie w złości opuściła lożę. Mogła pójść wszędzie, od palarni, żeby wypalić jeszcze jednego uspokajającego papierosa, przez bar, gdzie był alkohol, drugie piętro, na które wiedziała, że Striker po nią nie pójdzie, po całkowite opuszczenie klubu. I dobrze wiedział, że potrafi zniknąć, jeśli tego chce.
- Musiałeś? - usłyszał za plecami głos brata, który najwyraźniej wyszedł z loży zaraz po nim. Też był dość mocno zirytowany, trudno było mu się zresztą dziwić. Czekało go sporo tłumaczenia przed Susan. Dogonienie Charlesa było teraz jednak dla niego ważniejsze. - Nie wiem jak ślepy musisz być, Charles, żeby nie widzieć, że ona tobą manipuluje - warknął. - Ale nie, cycki ważniejsze, niż rozsądek. A skoro pani Aya Hekate ma się czym pod tym względem pochwalić, to Charles całkowicie traci głowę.
Wyminął go i stanął przed nim, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Był zły i tego nie ukrywał, a wściekłość starszego brata nie robiła na nim wrażenia. W pewien sposób wyrażał właśnie troskę o niego, ale nie było to najdelikatniejsza opcja, jaką mógł wybrać. Z drugiej strony z ich trójki tylko Emily potrafiła zatroszczyć się o czyjeś uczucia, oni obaj byli w tym kontekście raczej mocno upośledzeni, choć na dwa różne sposoby.
- Dlaczego ją tu przyprowadziłeś? - spytał. - Dlaczego nie zostawiłeś jej wtedy razem z wszystkimi jej tożsamościami i nie przyleciałeś do domu? Albo do mnie chociaż, kurwa, Charles, jesteś naiwny jakbyś miał trzynaście lat, nie prawie trzydzieści.
Zerknął przez ramię, jakby spodziewał się zobaczyć Hatake zaraz za swoimi plecami. Ale nie było jej tu - ich rozmowy nie słyszała ani ona, ani nikt inny. Nawet ci przechadzający się obok, nie zwracali na nich uwagi.
- Jest agentką Cerberusa. Zawsze nią będzie, nawet jak im ucieknie i schowa się wygodnie pod skrzydełkami Przymierza. I to w końcu pierdolnie. Zobaczysz, że wróci tam, skąd przyszła. Czytałem te dane. Myślałem, że one ci oczy otworzą, ale ty dalej w to brniesz? Co zrobiła, że ci tak w głowie namieszała? Musi być niesamowita w łóżku, bo nie przychodzi mi do głowy nic innego, co tak by ci na mózg siadło.
Skrzywił się, patrząc na Charlesa wyzywająco. Nie bał się go prowokować, ale robił to w dobrej wierze. Tylko po prostu bardzo, ale to bardzo beznadziejnie.
- A od moich związków się odpierdol. Nie było cię osiem lat. Nie wiesz, co się działo. Może gdybyś się zainteresował i spytał, to wyciągnąłbyś inne wnioski. Nie jesteś lepszym człowiekiem ode mnie tylko dlatego, że uczepiłeś się jednej dupy i nie zostawiłbyś jej, choćby ci życie niszczyła.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

1 maja 2018, o 07:56

Nie spodziewał się, że uda mu się tak sprowokować brata by ten po prostu za nim polazł. Pewnie odwróciłby się w jego stronę ale już zdążył wskoczyć przed niego. Słuchanie tego co mówił było nie tyle co irytujące co męczące. Trochę jak słuchanie człowieka, który w ogóle nie ma żadnych argumentów ale uczepi się jednego i trzyma się go.
- Manipuluje? Kurwa nie wiedziałem, że znasz takie skomplikowane słowa Daryl. –Parsknął śmiechem. Jego słowa nie ociekały jadem lub nie brzmiały jak warknięcia ale bez problemu można było wyczuć tą nutkę zdenerwowania. – Dlaczego zawsze musisz się wypowiadać na tematy, o których nie masz żadnego pojęcia.
Pokręcił głową. Nie dość, że muzyka w klubie stawała się coraz bardziej robotyczna to jeszcze musiał przeprowadzać taką, a nie inną rozmowę ze swoim bratem niedaleko parkietu. Nic nie wiedział o tej sytuacji. Nie rozumiał, że to wszystko było za bardzo skomplikowane. Gdyby miał mu to wszystko wytłumaczyć to zajęłoby mu to całą noc.
- Czytałeś raport tak? Wiesz wiec, że moje spotkanie z nią było przypadkiem prawda? Wiesz też, że opierała się wydaniu nas przed atakiem na pancernik? Ja zdążyłem przeanalizować to co mi wysłałeś. – Westchnął wyjątkowo zmęczony tym tematem dobrze wiedząc, że ten się dopiero zaczął. – Jest byłą agentką, tak jak ja byłym agentem Rosenkova. Dlaczego przyprowadziłeś Susan? Jest tak świetna w łóżku? Nie umiesz zauważyć tego, że zajmowała się dokładnie tym samym co ja?
Zaczął używać jego argumentacji mając nadzieję, że w końcu ten kretyn zrozumie. Nic nie jest proste. Nic nie jest czarno-białe. Trudno mu było wyjaśnić tą ogromną różnicę pomiędzy życiem każdego innego człowieka, a ich. Rozumiał jego troskę ale nie znaczyło to, że ma teraz robić mu problem w jego wyborach życiowych. Szczególnie, że pewnie nie potrafił zrozumieć tego jak bardzo dużo pracy obydwoje włożyli w ustabilizowanie związku.
- No popatrz. Może gdybyś się zainteresował i chciał zrozumieć sytuację to po prostu byś się odezwał, a nie czekał z tym wszystkim na najgorszą sytuacje na przedyskutowanie tego.
Kolejnego westchnięcie było już inne. Jakby już był po prostu zmęczony tym całym tematem. Wiedział jednak, że teraz musi mu to wszystko wyjaśnić. Nie było opcji, żeby było inaczej.
- Nikt mną nie manipuluje. – Pokręcił głową. – To ty nie potrafisz zrozumieć, że obydwoje mamy podobne przeżycie. Ma straszne poczucie winy za tamte wydarzenia. Nie znasz jej i opierasz swoje osądy na jednym raporcie zamiast na tym jak jest naprawdę. Gdybym położył ci tom raportów o moich poczynaniach to co byś zrobił? Ja ją kocham Daryl i wiem, że ona kocha mnie. W innym wypadku nie próbowałaby nas chronić, a potem nam pomóc. Przeprowadziłem z nią wiele rozmów na ten temat. – Wypuścił powietrze płuc. Wyglądał na zmęczonego tym tematem bardziej niż powinien być. – Chcesz to sam z nią porozmawiaj, a nie ją gnębisz. Może wtedy zrozumiesz jak wielką krzywdę zrobił jej Cerberus. – Spojrzał w końcu na niego też i zmęczonym wzrokiem. – Nawet nie wiesz jak wiele poświęciła dla mnie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

1 maja 2018, o 08:28

- Susan nie jest z Cerberusa, którego tak usilnie wykańczałeś przez ostatni miesiąc - rozłożył ręce we frustracji. - Tylko o to mi chodzi. Nie chcę, żebyś potem wpadł z powrotem w depresję, kiedy cię zostawi i wróci do swojego poprzedniego życia, do pracy dla Cerberusa. A przepraszam, ale nie wygląda jak ktoś, kto jest w stanie przywiązać się na stałe i poświęcić całe życie dla jednego, spotkanego przypadkiem gościa.
Ktoś przebiegł obok nich, wyraźnie się spiesząc. Chyba kierował się do łazienki. Najwyraźniej nie wszystkim drinki wchodziły tak dobrze, jak Ayi. A może wypił coś dekstro, to z reguły kończyło się podobnie.
Daryl miał rację, Hatake nie wyglądała na człowieka, jakim była. Zwłaszcza teraz, jak miała krótkie, roztrzepane włosy, w swojej dopasowanej sukience idealnie wpasowywała się w pewne stereotypy - niekoniecznie takie, z jakimi w rzeczywistości można było ją łączyć. Ale Daryl jej nie znał, spotkał ją w święta, porozmawiali trochę, a potem wszystko poszło nie tak.
- To, z jakiego powodu jestem teraz ze Snow, nie ma nic wspólnego z Sonyą. Ayą, kurwa - machnął ręką. - I nie ma znaczenia, czy będę z nią do jutra, czy przez następne dziesięć lat. To nie jest licytacja, Charles. Kto ma lepszą.
Żachnął się i na krótką chwilę oparł czoło na dłoni. Pokręcił głową.
- Nie myślałem, że muszę. Liczyłem na twój rozsądek.
Słuchał potem dalej tego, co jego brat miał do powiedzenia, przyglądając mu się. On też nie był przyzwyczajony do tego, jak Charles wyglądał teraz, więc częściowo przez to też było mu trudniej odwrócić wzrok. Stopniowo w jego oczach pojawiało się niechętne zrozumienie. Musiał zdawać sobie sprawę z faktu, że mógł trochę przesadzić. Wsunął ręce do kieszeni spodni i zerknął w bok, rozdrażniony faktem, że Striker miał trochę racji. Milczał później, próbując przetrawić to, co właśnie usłyszał. Te argumenty miały sens i obaj o tym wiedzieli.
- Wyglądasz jak ojciec - stwierdził jeszcze cicho, zanim w jakiś sposób skomentował słowa dotyczące Hatake.
Kobiety nadal nie było nigdzie widać. Nie wróciła do loży ani w jej okolice. Złośliwy komentarz Daryla skutecznie ją przepędził, bo trafił w czuły punkt. Nawet jeśli nie planowała brać żadnego ślubu, to ostentacyjna niechęć mężczyzny była tym, czego obawiała się od początku i która okazała się rzeczywistością. To ją całkowicie rozbiło i nie miała siły na udowadnianie wartości swojego towarzystwa. Wolała wyjść. Zawsze wychodziła, gdy emocje brały nad nią górę. To akurat się nie zmieniło.
- Przepraszam. Możesz mieć rację - przyznał Daryl niechętnie. Westchnął i przetarł twarz dłonią. - Przeproszę ją też. Ale nie za to, że nie miałem racji, tylko za to, że zrobiłem to w towarzystwie. Może jak sobie wyjaśnimy parę spraw, to wszystko się naprostuje.
Uniósł wzrok na brata. W jego oczach na krótką chwilę zagościł smutek.
- Nie chcę widzieć cię znowu w takim stanie, jak w promie na Majesty. Nie wybaczyłbym tego ani sobie, ani tym bardziej jej.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

1 maja 2018, o 18:08

Jego słowa o tym, że nie będzie potrafiła spędzić z nim resztę życia w jakiś dziwny sposób uderzyły w bardzo delikatną strunę. Może dlatego, że właśnie tego bał się najbardziej. Dobrze wiedział, że Aya nigdy nie wróci do Cerberusa ale może po prosu go zostawić. Zawsze go zastanawiało czy w pewnym momencie nie zacznie być zbyt opiekuńczy i zacznie ją to irytować. Mimo wszystko każdy dzień, który spędzili razem był dla niego jak spacer po polu minowym. Powoli rozsiane ładunki wybuchowe były coraz rzadsze, ale nie mógł mieć pewności czy nagle nie doprowadzi do tego, że wszystko wróci do punktu wyjścia. Dlatego starał się bardziej niż mogło się wydawać.
Przewrócił oczyma słysząc brata. Daryl dobrze wiedział, że nie o to mu chodziło. Po prostu nie chciał przyjąć do wiadomości tego, że Susan wcale nie była lepsza ze swoją przeszłością.
Minęło trochę czasu za nim zauważył, że jego brat zaczyna go słuchać. Było to dla niego nowe. Zazwyczaj odrzucał wszystko co chciał mu wytłumaczyć biorąc swoje zdanie za najważniejsze. Jednak musiało się przecież przez te wszystkie lata zmienić w jego życiu. Inaczej ta rozmowa na pewno by tak nie wyglądało. Gdy nagle jednak usłyszał porównanie do ich ojca opuścił wzrok.
Nie wyglądał jak ich ojciec. Nigdy nie będzie taki jak on. To prawda może z wyglądu byli na swój sposób do siebie podobni ale były to tylko niewielkie rzeczy. Wzrok, może nos. Charles zawsze był uważany za osobę, która w ogóle nie przypomina rodziców. Nie podobało mu się to porównanie. Szczególnie, że w jego wspomnieniach jego ojciec był ideałem. Teraz już było na to za późno. W Charlesie trudno było doszukać się jakichkolwiek wspólnych cech. Oprócz jednej do której nigdy by się nie przyznał. Był gotowy poświęcić wszystko aby inni mieli lepiej. Tyle, że jego ojciec nie ryzykował nigdy przy tym życiem.
- Nie prawda.
Rzucił cicho ale stanowczo. Nie chciał kontynuować tematu. Dla niego śmierć ich ojca wciąż była wyjątkowo świeża. Nie umiał pogodzić się z tym, że nie było go przy nim, kiedy go potrzebował. Ten krzyż na jego plecach był wyjątkowo ciężki.
- Wyjaśnijcie. Nie mam zamiaru przeżywać tego samego co spotkanie.
Westchnął, a jego ciało lekko się rozluźniło. Przynajmniej w końcu to zrozumiał. Bał się, że będzie go musiał przekonywać do tego przez kilka najbliższych dni. Czuł teraz delikatne poczucie winy. Miał absolutną pewność, że Susan będzie suszyć jego bratu głowę. I to bardzo. Ona miała więcej wyczucia w takich sytuacjach. Zresztą jak każdy operator.
- Rozmawiałem też z nią o tym. – Podrapał się po karku trochę nie wiedząc czy powinien na ten temat rozmawiać. – Ona… - Zamilknął na chwilę nie wiedząc co powiedzieć. – Wzięła to bardzo do siebie. Pierwszy raz prawie doprowadziłem ją do płaczu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

2 maja 2018, o 00:08

Daryl wzruszył ramionami, znów odwracając wzrok. Trochę jakby wstydził się ze swojego wybuchu na widok Hatake. Pewnie coś w tym było, zwłaszcza teraz, jak Charles go naprostował swoimi argumentami. Przyglądał się tańczącym na parkiecie kobietom, które albo wybitnie nie miały poczucia rytmu, albo były już mocno pijane. Całkiem możliwe, że w klubie dostępne były też inne używki poza alkoholem, ale póki co nikt mu takich nie zaproponował.
- Chcesz, żebym pomógł ci jej szukać? - zaproponował. Tyle mógł zrobić i to, razem z przeprosinami, było jedynym sposobem na choćby tymczasowe poprawienie relacji między nim a Ayą. O ile kobieta w ogóle będzie chciała wrócić. Sytuacja w loży była jedną z tych, które mogły skutecznie zniechęcić do dalszej zabawy. A pomyśleć, że jeszcze pięć minut wcześniej Hatake była w tak doskonałym nastroju.
Gdy Striker mówił dalej na temat ich rozmowy rano, tuż po powrocie, Daryl zmarszczył brwi, opuszczając wzrok. Nad czymś się zastanawiał, próbował poradzić sobie z jakąś gonitwą myśli. W końcu uniósł spojrzenie i rozejrzał się po piętrze, pewnie szukając Ayi. Bezskutecznie.
- Nie powinieneś był jej mówić - powiedział cicho, ale stanowczo.
Dla niego tamten widok nie mógł pozostać bez żadnego wpływu. Wtedy zachował się tak, jak powinien, albo jak go uczyli. Może miał doświadczenie z ludźmi, którzy w pewnym stopniu przechodzili przez to samo, przez co przechodził wtedy jego własny brat. Brat, który już przecież raz umarł. Na pewno potem musiał odreagować wszystko, jak już Charles i Aya polecieli do Montrealu, a Susan razem z nimi. Pewnie dopiero wtedy dał ujście emocjom. Tego jednak jego starszy brat mógł się co najwyżej domyślać.
- Naucz się wreszcie, że nie zawsze najszczersza prawda to właściwe rozwiązanie. Coś się zmieniło na lepsze, kiedy się dowiedziała? - spytał. Wciąż mówił równie cicho, ale jego głos przebijał się przez muzykę klubu, bo stał dość blisko. - Dałeś jej tylko nowe koszmary. I nowy strach.
Mógł mieć rację. Wciąż śpiąc z Ayą w oddzielnych łóżkach, Charles nie wiedział co działo się w jej głowie pod osłoną nocy. Nie mógł objąć jej i uspokoić, gdy złe sny wciągały ją w swoje szpony zbyt głęboko. Nie było go obok, jeśli budziła się w panice. A tym bardziej nie wiedział, jakie myśli wisiały nad nią ciężką chmurą, odkąd się dowiedziała. Czasem milkła na długi czas, unikając jego spojrzenia. Miewała gorsze chwile i za dnia, ale równie dobrze mogły one być spowodowane wszystkim innym. Ta informacja, którą się z nią podzielił, była chyba jednak najbardziej najbardziej traumatycznymi słowami, jakie kiedykolwiek do niej wypowiedział. I Daryl tylko to potwierdzał.
- Przepraszam. Po całych świętach spędzonych w jej towarzystwie okazuje się, że jej w ogóle nie znam. A teraz wprowadzasz w nasze życie agentkę Cerberusa i oczekujesz, że tak po prostu się na to zgodzę, po wszystkim, co przeszliśmy ostatnio - pokręcił głową. - Ciężko mi się z tym oswoić. Może potrzebuję więcej czasu. Może muszę porozmawiać... z Ayą. Ale to już nie dzisiaj - zerknął na Charlesa znacząco, z góry zakładając jego kolejny komentarz. - Wiem. Dzisiaj ją przeproszę. I poproszę żeby wróciła.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

2 maja 2018, o 17:54

- Jakoś dam sobie radę.
Nie potrzebował w tym jego pomocy. Dobrze ją znał. Jeśli nie chciała by ją znalazł to nie było opcji aby nawet się do niej zbliżył. Pewnie kręcąc się z Darylem tylko niepotrzebnie by ją spłoszył. Zaskakujące było to jak bardzo jej charakter był podobny do kota. Nawet używał wobec niej czasami określeń związanymi z tym zwierzęciem chociaż nigdy nie nazwał jej „kotkiem”.
- Wiem, że nie powinienem ale prędzej czy później ktoś by jej powiedział. – Można było się domyśleć, że chodziło mu o jego brata. Susan raczej by tego nie zrobiła, chociaż patrząc na jej kontakt z Darylem to mogło być równie. Dość trudno jest ukryć taką informację. Mówiąc jej to zapewnił pewnego rodzaju spokój, że informacja o tym nie wyszłaby w najmniej oczekiwanym momencie.
Przez chwilę obserwował teren w poszukiwaniu kobiety. Jedyne co widział to ocean pijanych ludzi. Była dopiero dwudziesta druga, a wszyscy tutaj nie byli już w stanie normalnie się poruszać. Do tego coraz bardziej odczuwał jak bardzo tutaj nie pasuje. Nawet jego brat tutaj bardziej pasował niż on. Jak zawsze ubrał się tak aby wywoływać opadnięcie szczęki u płci pięknej. Chociaż tym razem po prostu chciał zaimponować Susan.
- Tak. Wyjaśniliśmy sobie parę spraw i jest lepiej. – Westchnął głośno. – Daryl musisz zrozumieć, że to nie była moja pierwsza próba samobójcza. Próbowałem już to wiele razy zrobić przez ostatnie kilka lat. Po prostu ta ostatnia była…- Zawahał się na moment. Nie rozmawiał przecież na takie tematy z rodziną. Łatwo mu było to zacząć, ale kiedy zrozumiał jak trudne będzie wyjaśnienie mu, że to nic takiego to zwątpił w siebie. – Nigdy nie byłem tak blisko, okay? Otworzyło mi to oczy i to się już nie powtórzy.
Powiedział to już twardo. Nie chciał rozmawiać o swoich problemach. To akurat się nie zmieniło. Ledwo co o nich mówił Ayi, która była mu naprawdę bliska osobą. Był osobą niestabilną ale naprawdę się starał zmienić. Nie rozumiał tylko dlaczego ludzie oczekiwali, że wystarczy tylko parę śmieci, a jego chorobie przejdzie. Czekał tylko jak jego brat zaproponuje mu pobieganie czy ćwiczenia i wtedy mu przejdzie.
Miał jednak wyrzuty sumienia. Codziennie je miał. Aya była zakładnikiem jego choroby. Nie wiedział czy jest z nim dlatego, że boi się dnia w którym Striker po prostu się zabije, a ona po prostu uzna to za swoją winę, czy też po prostu z miłości. Był strasznym człowiekiem i dobrze o tym wiedział. Nie spali ze sobą razem przez ten czas. Czasami wręcz zachowywali się wyjątkowo sztucznie. Chyba jeszcze nie wszystkie szkody zostały naprawione.
- Byłą agentkę Cerberusa. Żadne z nas nie ma chwalebnej przeszłości. Nie znaczy to jednak, że musimy skreślać, każdego kogo uczynki nam się nie podobają Daryl. – Spojrzał na niego już lżej. Pewnie gdyby się zobaczył z trzeciej osoby to naprawdę przypominałby swojego ojca. – Porozmawiaj z nią. Wróć do reszty, zajmij się Susan. Ja muszę się na razie zająć swoimi sprawami.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

2 maja 2018, o 23:29

- Ja bym jej nie powiedział - zaprotestował Daryl, krzywiąc się nieznacznie. Dla Charlesa to była rzeczywistość, może niekoniecznie codzienność, ale na pewno coś, co nie robiło już na nim zbyt wielkiego wrażenia. Ot, kolejny raz się nie udało, kolejny raz coś poszło nie tak, a on zareagował tak, jak zdarzało mu się reagować już wcześniej. I znów nie zginął. Miał zdecydowanie więcej szczęścia niż rozumu, cytując stare przysłowie.
- Nie, Charles - zaprotestował gwałtownie jego młodszy brat. - Nie chcę o tym rozmawiać. A już na pewno nie dzisiaj i nie tutaj.
Jakby dla potwierdzenia jego słów, drobna kelnerka z tacą pełną kolorowych drinków podeszła do nich, uśmiechając się zachęcająco. Młodszy Striker przesunął spojrzeniem po oferowanych przez nią alkoholach i pokręcił głową, odmawiając, więc kobieta ruszyła dalej. Pewnie liczył na coś mniej słodkiego i mocniejszego, niż wszystkie proponowane przez nią drinki w wysokich szklankach. Może gdyby miała jednorazowe shoty, to skusiłby się na jednego z nich, zwłaszcza biorąc pod uwagę temat ich rozmowy.
Nie proponował bratu, by poszedł pobiegać, albo nauczył się cieszyć się z życia, by pozbyć się swoich problemów. Nie był domorosłym psychologiem i na pewno nie zamierzał stanowić takiego dla Charlesa. Dla niego to też musiała być trauma, poruszanie więc tego tematu teraz było więc ostatnim, na co miał ochotę. Westchnął i przetarł twarz dłonią.
- Muszę porozmawiać ze Snow - mruknął, by zaraz podnieść na Strikera sfrustrowane spojrzenie. Było w nim dużo bólu, innego, takiego jakiego wcześniej u niego nie widział. I wróciła mu złość. - Dla twojej informacji, Charles, kiedy ciebie nie było, ja byłem z kimś przez dłuższy czas. Prawie dwa lata. Nazywała się Rosa. Nie żyje - zamilkł na chwilę, by dodać jeszcze. - Przeze mnie.
To by wyjaśniało, dlaczego nie chciał wiązać się z nikim na dłużej. Jeśli faktycznie na kimś mu już wcześniej szczerze zależało, a ją stracił, mógł nie chcieć się przywiązywać. Może była z Przymierza, wylądowali razem na misji i coś poszło nie tak. Może to był zwykły wypadek samochodowy. Daryl nic jednak nie wytłumaczył, nie podzielił się szczegółami. Gdyby Charles ich chciał, musiałby spytać.
- Nie jestem już takim degeneratem, jakiego pamiętasz i jaki wynika z opowieści Emily i Tada. A jeśli chodzi o awans, to nigdy go nie potrzebowałem do szczęścia. Jak ci to nie pasuje, to powiedz Perkinsowi, żeby przekazał dowództwu, że mają mnie zdegradować. Może cię to usatysfakcjonuje, jak twój wniosek przejdzie. Tylko musisz podać dobry argument.
Nie mówił już jednak z wściekłością, jaka opanowała go, zmuszając do wyjścia za bratem z loży. W jego słowach było więcej zmęczenia i frustracji. Nie chciał dziś problemów, nerwy poniosły ich obu - jednego na widok Ayi, drugiego w odpowiedzi na jego reakcję. Może jeszcze dało się jakoś ten wieczór uratować, ale do tego będą potrzebowali swoich kobiet, a w tym momencie ani jedna, ani druga nie miała zapewne ochoty na ich towarzystwo. Choć to Daryl właściwie był na przegranej pozycji u nich obu.
- Idę - zerknął jeszcze nad tłumem w poszukiwaniu Hatake. - Sprawdź najpierw przy barze. Mówiła, że idzie sobie coś zamówić. Może tam została.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

2 maja 2018, o 23:53

Nie był zbytnio zaskoczony odpowiedzią swojego brata. To było oczywiste, że on by nic nikomu nie powiedział. Jeśli chodziło o takie sprawy to był wyjątkowo dobry w tego delikatnego mężczyznę od podawania ramienia do wypłakania się. Niestety tutaj różnili się bardziej niż w wyglądzie. Charles zawsze był pragmatykiem, Daryl preferował typowe emocjonalne zachowania. Gdyby było na odwrót najstarszy z rodzeństwa nie przetrwałby nawet roku w Rosenkovie.
I dobrze, że nie chciał o tym rozmawiać. On też nie chciał. To nie był temat do poruszania w klubie. To w ogóle nie był tematy, który powinni kiedykolwiek poruszać. Tak jak zawsze Charles trzymał wszystkie problemy dla siebie. To one go definiowały i sprawiały, że jego psychika miała nikłe szanse na powrót do normalności o jakiej zawsze marzył. Tutaj potrzebne były lata terapii lub wsparcia.
Skrzywił się na widok drinków. Alkohol nie był dla niego nigdy rozwiązaniem. Ba! To on w większości tworzył problemy. Pijany Charles był rzadszym widokiem niż inteligentny kroganin. Za czasów Rosenkova, kiedy był młodszy pił. Jako operatorzy nie mieli zbyt wielu rozrywek. Więc upijał się aby zapomnieć. Nic to nie pomagało, a do tego doprowadzało do bardzo nieprzyjemnego stanu gdzie się nie kontrolował.
Słysząc o śmierci jego ukochanej wiedział już, że aktywował kartę pułapkę. Wszedł na tak wielką minę, że jeszcze długo się po niej nie podniesie. Nie za bardzo wiedział co powiedzieć. Jego emocje były upośledzone, a doświadczenia zdobyte przez te lata nie potrafiły mu podpowiedzieć jak się zachować. Niby ludzie umierali każdego dnia, ale to była przecież najbliższa osoba jaką jego brat miał.
- Nie wiedziałem. – Skąd zresztą miał wiedzieć? Nie było go pieprzone dziewięć lat. Zapomniał już całkowicie o tym jaki miał problem do Daryla. Wypełniał go wszechobecny wstyd i smutek. Dlatego właśnie unikał kontaktów z innymi. – Porozmawiamy o tym. Tak jak, kiedyś. Wiem, że długo mnie nie było i nie jestem bratem, którym warto się chwalić. – Przejechał dłońmi po twarzy. Zawsze w takich sytuacjach robił się wyjątkowo dziwnie z jego strony. Cały jego pragmatyzm znikał, a tym bardziej maska obojętności jaką nosił na twarzy. – Spotkajmy się potem. Musisz mi opowiedzieć. O wszystkim.
Nie wyglądało to dobrze. Wiedział, że powrót na łono rodziny będzie ciężkie. Nie miało być łatwo. Może, Emily cieszyła się na jego widok, ale sam już nie wiedział ile było w tym szczerości, a ile jej wrodzonego aktorstwa. Nie wiedział jak ma nadrobić te wszystkie utracone lata, kiedy go nie było.
- Chciałem ci po prostu dopiec. Cieszę się z twojego awansu. – Westchnął. – Wiem, że nie jesteś. Wykazałeś się zbyt dobrze na misji aby tak było. – Podrapał się po ramieniu, kolejny raz kurczył się w sobie. – Postaram się być lepszym bratem. Po prostu potrzebuję trochę czasu aby się przystosować. Normalność jest ciężka.
W jego słowach za to można było wyczuć smutek. Większość ludzi traktowała przeszłość Charles’a jakby była niczym takim. Ot pobawił się w renegata, a potem uznał, że to nie ma sensu i ogólnie to wszystko jest w porządku. Była to tez wina tego, że nie opowiadał o tym czym się zajmował. Żył w strachu, że w końcu prawda wyjdzie na jaw i nie będzie już miał do kogo zwrócić się o pomoc. Pozostanie sam. Dlatego właśnie tak bardzo dbał o Ayę. Zajmowała się podobnymi sprawami. Ją też traktowana jak narzędzie.
- Przeproś o de mnie Susan. – Spojrzał w stronę baru. – Mam nadzieję, że tam ją znajdę.
Skinął do brata głową i poszedł w swoją stronę.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

3 maja 2018, o 00:16

Daryl wzruszył ramionami, przenosząc obojętne spojrzenie gdzieś za plecy brata. Pewnie zatopił się we wspomnieniach, choć mogły to być zarówno te dobre, jak i te wyjątkowo nieprzyjemne. Z jego miny nie dało się tego wywnioskować.
- Nie miałeś skąd wiedzieć. Nikt nie wie. To znaczy, z rodziny nikt nie wie. Emily myśli, że się rozstaliśmy po prostu. Jak z każdą. Tak w sumie jest łatwiej, niż znosić jej przesadzone współczucie. Zresztą trochę czasu już minęło i tak.
Skinął głową bez słowa, godząc się na rozmowę ze Strikerem w nieco lepszych okolicznościach. Wciąż na niego nie patrzył, bo tak było wygodniej. Jakaś jasnowłosa kobieta przeszła obok nich, uśmiechając się do niego czarująco. Wyjątkowo nie zareagował. Sprawiał wrażenie, jakby go tam w ogóle nie było. Za to kąciki jego ust uniosły się lekko w momencie, w którym Charles uznał, że "normalność jest ciężka". Nie z rozbawieniem, ale z emocją, której nie dało się określić. Na pewno nie umiał sobie nawet wyobrazić, co jego brat przechodził. Może dlatego doszedł do wniosku, że nie jest on też w stanie potraktować Ayi tak, jak należy, czyli wyrzucić ją ze swojego życia za przynależność do Cerberusa i za zdradę. Obaj byli w sporym błędzie, gdy wychodzili z loży.
- Wiem - mruknął, chociaż nie wiadomo do czego się to miało odnosić. - Jak będę jeszcze miał kogo przepraszać, to przeproszę.
Wyminął Strikera, opierając tylko na krótką chwilę dłoń o jego ramię i poszedł z powrotem do pomieszczenia, w którym siedziała Emily i jej najbliżsi goście. Skutecznie sobie nawzajem zepsuli wieczór. Pozostało mieć nadzieję, że da się go jeszcze jakoś naprawić.
Bar był dużym, owalnym kontuarem, wewnątrz którego znajdowało się kilku barmanów. Część widoczna była stąd, a część zasłaniał duży podest, w tej chwili pusty, migający tylko w rytm muzyki. Widocznie Emily nie chciała tancerek na tym piętrze, może zależało jej na tym, by w swojej loży mieć trochę spokoju. W rzeczywistości jednak w klubie i tak było trudno o spokój, zwłaszcza jak było się gwiazdą i miało się urodziny.
Aya faktycznie siedziała po drugiej stronie baru. Dlatego nie mógł wypatrzyć jej na początku. Opierała głowę o dłoń i bawiła się pustym kieliszkiem, obracając go w kółko po brzegu dna. Światła klubu odbijały się od niego efektownie, co sprawiało, że trudno było jej odwrócić wzrok. Może dlatego nie zauważyła też zbliżającego się Strikera. Ewentualnie inną tego przyczyną mógł być fakt, że podobnych kieliszków stało przed nią jeszcze cztery. Rzadko piła mocniejsze alkohole, niż wino, więc Charles nie wiedział, jak szybko to na nią wpłynie. Poruszała nogą w rytm muzyki, zamyślona. Barman podszedł do niej i spytał jej o coś, a ona zerknęła na niego krótko i w odpowiedzi skinęła głową. "Zamówię sobie coś" najwyraźniej rozciągnęło się w czasie, choć prawdę mówiąc nic lepszego teraz nie miała do roboty. Ewentualnie pójść do hotelu, ale na to jeszcze się nie zdecydowała.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

3 maja 2018, o 07:49

Odprowadził swojego brata wzrokiem. Było mu trochę wstyd. Młody się zmienił i to bardzo, a on wciąż traktował go jak dzieciaka. Obydwaj się zmienili. Musiało minąć te kilka miesięcy by obydwaj to w końcu zauważyli. Mieli jeszcze te kilka lat do nadrobienia. Było wiele kwestii, których musieli sobie wyjaśnić. Emily nie miała zbytnio czasu, a pewnie opowiedziałaby by wszystko zbytnio emocjonalnie.
Ruszył w stronę baru z gonitwą myśli w głowie. Początek imprezy był dobry, teraz wszystko poszło w wyjątkowo złą stronę. Musiał ją jak najszybciej odnaleźć. Ona tak jak on, nie mogła być zbyt długo sama w takich chwilach. Złe myśli przychodziły im bardzo łatwo, ale z pozbyciem się ich był największy problem. W końcu gdzieś przed nim pojawił się bar. Był ogromny, a do tego już obstawiła go spora ilość ludzi.
Szukał jej wzrokiem. Szukał jej czerwonej sukienki. Wyjątkowo cieszył z wyboru jej kreacji na tą imprezę. Mógł ją łatwiej dostrzec. I tak chyba właśnie było po zauważył ją po drugiej stronie baru. Nie wyglądała najlepiej. Skierował swoje kroki w jej stronę. Nie zauważała go. Miał nadzieję, że nie wypiła zbyt dużo. Ilość położonego przed nią szkła nie oznaczał niczego dobrego. Szczególnie, że zdążyła zamówić jeszcze jednego drinka za nim ją powstrzymał.
- W końcu cię znalazłem.
Odezwał się pierwszy. Chwilę później już jego ręka wylądowała na jej ramionach. Jego dłonie powoli jeździły wzdłuż jej przedramion. Był powód dlaczego najpierw wolał cokolwiek powiedzieć. Pewnych odruchów bezwarunkowych dość łatwo można było się nauczyć, ale trudniej było się pozbyć. Jeśli potraktowałaby je jako zagrożenie to wolałby nie mieć połamanych rąk. On też je miał. Po prostu teraz było inaczej. Zbyt dużo ludzi, za dużo stresujących sytuacji.
- Już porozmawiałem z Darylem. Wszystko mu wyjaśniłem. – Przesunął się tak aby stać obok niej. Oparł się ramieniem o kontuar baru. Mogła znowu poczuć jego dotyk, tym razem na swojej małej i znacznie bardziej delikatnej dłoni. – Jeśli chcesz możemy pójść do hotelu. Słyszałem, że mają dobrą kolekcję filmów na życzenie. Na przykład Chłopiec duchów albo Myśli na skrzydłach.
Chciał w jakiś sposób zwrócić na siebie jej uwagę. Wyciągnąć ją z tego marazmu. Tyle razy ona robiła to dla niego, że w końcu przyszedł czas, aby to on to zrobił dla niej. Wiedział jednak, że nie jest w tym najlepszy ale można było zauważyć jak się stara. Uśmiechnął się lekko do niej.
- Możemy też zatańczyć.
Rzucił, ale tego już w ogóle nie był pewny. To była granica poświęcenia się. Nienawidził tańczyć, bo nie umiał tańczyć.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

3 maja 2018, o 22:00

Kobieta drgnęła z zaskoczeniem, gdy usłyszała jego głos, ale przecież wiedziała, że wcześniej czy później po nią przyjdzie. Dlatego też nie oddaliła się zupełnie, nie wyszła z klubu, choć przecież mogła to zrobić. Nie chciała jednak zostawiać go samego, bo zdawała sobie sprawę z tego, że nie najlepiej on się tu czuje. Gdy była obok, mogła nie najlepiej czuć się razem z nim, a wtedy już było trochę raźniej.
- Nie musisz mnie ugłaskiwać, nie jestem zła - powiedziała, nie odwracając się do niego. Próbował uspokoić ją swoim dotykiem, ale trochę inaczej to odbierała. Dopiero gdy wymienił dwa vidy, o których na pewno w swoim życiu słyszała, biorąc pod uwagę jak zachwyciła ją obecność nieznanego Charlesowi reżysera, uniosła na niego wzrok. Nie był on tak przytomny, jak wtedy, gdy opuszczała lożę, ale chyba nie było też najgorzej. Tego jednak nie miał jak sprawdzić, dopóki nie wstała, a do tego się nie kwapiła. Uniosła wolną rękę i przesunęła nią po linii szczęki siedzącego obok mężczyzny.
- Nawet nie wiesz jak dobrze wyglądasz bez tego wielkiego pancerza - stwierdziła. - I bez tej marsowej miny.
Zmarszczyła brwi, przybierając wyraz twarzy, który prawdopodobnie miał naśladować jego. Ostatecznie wyglądała jak naburmuszone dziecko, nie do końca poważnie. Potem wzruszyła ramionami i odwróciła się w jego stronę, zakładając nogę na nogę.
- Nie chcę iść. Chcę tu siedzieć. Z tobą - westchnęła i zerknęła w bok, na przebijających się do baru ludzi. Mówiła zupełnie wyraźnie, choć pewnie zdaniem Strikera gadała głupoty. - Daryl miał rację. Nie pasuję ani tutaj, ani do twojej rodziny. Może łatwiej by było, gdybym faktycznie zebrała się i poleciała w swoją stronę. Nie musiałbyś chodzić wokół mnie na palcach, tak jak robisz to teraz. Nie musiałbyś bratu niczego wyjaśniać. Nie na to się pisałeś, Sonya była spokojnym człowiekiem, rzadko wychodziła z książek, z nią wszystko było poukładane. Prawda? Spoookój.
Przesunęła dłonią po gładkim blacie, jakby chciała w ten sposób zobrazować swoje ostatnie słowo, jednocześnie sięgając po jasnoniebieskiego shota, którego kelner przed nią postawił. Chciała go wypić, ale propozycja wspólnego tańca sprawiła, że zupełnie o tym zapomniała. Uniosła brwi i po chwili zaśmiała się szczerze.
- Nie - odparła. - Nie możemy.
Szybkim ruchem opróżniła kieliszek i skrzywiła się lekko.
- Przepraszam, że wyszłam - powiedziała nagle, zaskakująco trzeźwo.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

3 maja 2018, o 22:24

Spojrzał po sobie. Nie rozumiał dlaczego miałby wyglądać lepiej. Chociaż miała rację w pancerzu wyglądał jakby ważył dodatkowe pięćdziesiąt kilo, a kształtem przypominał ludzki czołg. Gdyby bardzo chciał to mógłby polecieć do elkorów aby nauczyć się obsługi tego działa co nosili na plecach. Nigdy nie widział ich w akcji ale na swój sposób naprawdę chciałby to zobaczyć. Żadna jednak wojna w najbliższym czasie się nie zapowiadała wiec akurat to marzenie mógł sobie odpuścić.
- Czuje się w tym dziwnie.
Mówił szczerze, a jego niezadowolenie na twarzy nie wyglądało jak zazwyczaj. Trochę przypominało niezadowolone dziecko, którego matka ubrała w ładne ciuszku bo właśnie mieli przyjechać krewni. Po prostu nie był przyzwyczajony do siebie w czymś takim i raczej długo nie będzie. Przeniósł wzrok na Ayę i obserwował ja. Szczerze mówiąc też wolał siedzieć z nią ale niekoniecznie przy barze. Przecież mieli dla siebie jakaś lożę.
- A weź przestań. – Machnął ręką. Takiego Strikera mogła jeszcze nie słyszeć. Jego charakter też się zmienił po ostatniej próbie samobójczej. Był trochę bardziej otwarty, ale wychodziło na to, że tylko przy niej. – Chodzę na palcach wyłącznie ze strachu. Jeszcze w odruchu bez warunkowym się odwrócisz i mi przypieprzysz. – Przewrócił oczyma. – Całe moje życie składa się z rzeczy na które się nie pisałem. – Szczerze się zaśmiał. – Jeśli mam być szczery to akurat wiedziałem w co się pakuje, kiedy zgodziliśmy się być dalej razem. – Wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni. Był gotowy zapalić, gdy nagle sobie przypomniał, że tutaj nie można tego robić.
Oparł się trochę bardziej o kontuar baru. Dobrze, że to była twarda konstrukcja więc nie bał się, że jego ciężar może dokonać trwałych szkód w tym miejscu. Nie chciał aby siostra płaciła za jego niewymiarowe gabaryty. Co ciekawe nie odrywał od niej wzroku. To akurat zdarzało się często. Dla niego była najciekawszą osobą w tym całym miejscu. Wciąż jeszcze się poznawali, a Charles mógł jej opowiedzieć coś więcej o swojej poprzedniej pracy wiedząc, że to zrozumie.
- A niby ja pasuje? – Parsknął śmiechem. – Dopóki mamy siebie nawzajem to nie będzie, aż tak źle.
Rzucił to hasło jakby nigdy nic, chociaż wiadomo było jak wiele chce przez to przekazać. Obydwoje nie byli najlepsi w przekazywaniu swoich uczuć, a w ostatnim czasie mieli z tym jeszcze większe problemy. Powoli szło im lepiej, ale wciąż nie było to, aż takie proste.
Parsknął śmiechem i skinął głową na wieść, że nie chce tańczyć. Może i dobrze. Nie nadawał się do tańca. Zresztą wykonywanie takich akrobacji z nim nie było najlepszym pomysłem. Wszedł by jej raz przypadkiem na stopę, a potem już tylko gips.
- Nic się nie stało. – Tym razem objął ją w końcu ramieniem i przycisnął trochę mocniej do siebie. – Pewnie Emily będzie o to pytać ale coś się wymyśli. Damy sobie rade. – Westchnął. – Jakoś sobie dawaliśmy wcześniej to teraz też musimy.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 00:35

- Nie mówię, że w tym. Spodnie jak spodnie, koszulka zwykła. Bez nich też wyglądasz dobrze - Aya uśmiechnęła się szeroko, zupełnie bezwstydnie. Widać te kilka shotów, które zdążyła wypić, pozbawiły ją wielu granic. Przez to Charles nie do końca był w stanie dojść do tego, w jakim nastroju była obecnie kobieta. Czy smutna, czy bawiła się dobrze.
- Wiedziałeś? - zdziwiła się. - Musisz powiedzieć Darylowi. Albo mu wyjaśnij w czym rzecz, bo jak dalej będzie na mnie patrzył tak, jakbym była najgorszym złem jakie spotkało jego rodzinę, to będę tu piła w nieskończoność. A potem będziesz musiał mnie zanieść do hotelu. W sumie może warto spróbować. Lubię, jak mnie nosisz, nawet jeśli nosisz mnie tylko do łóżka.
Wzruszyła lekko ramionami, znów zerkając gdzieś w bok. Obserwowała turianina, bezskutecznie usiłującego poruszać się w rytm muzyki. Kto wie, czy sama nie wyglądałaby podobnie, gdyby postawić ją na parkiecie. Potrafiła nucić czysto, miała nawet przyjemny głos, ale to nie znaczyło, że wie jak poruszać się w tańcu.
- Nie pasujesz.
Jej usta wciąż rozciągnięte były w uśmiechu, choć opuścił on już jej oczy. Nad czymś się zamyśliła, nie dzieląc się myślami z siedzącym obok mężczyzną. Nawet jeśli była bardziej otwarta teraz, po tych pięciu shotach, wciąż istniały rzeczy, które wolała zachować w swojej własnej głowie.
- Nie będzie aż tak źle - powtórzyła po nim.
Wybudziła się z tego marazmu dopiero w chwili, w której objął ją i przyciągnął do siebie. Zaprotestowała cicho, choć nie dlatego, że tego nie chciała, ale przez fakt, że prawie ściągnął ją z barowego stołka, na którym siedziała. A może tylko się jej tak wydawało. Poprawiła się w miejscu i uniosła głowę, wbijając spojrzenie w jego usta. Jej wargi wciąż były ciemnoczerwone, w kolorze sukienki. Szminka nie rozmazywała się, za co w sumie powinien być wdzięczny. Część jej potarganych, krótkich włosów, zasłaniała teraz jedno jej oko i tę skroń, którą szpeciła blizna.
- Wiem - odpowiedziała krótko na jego obietnicę. - Pocałuj mnie, Charlie.
Jej usta wpiły się w jego, a opuszki palców kobiety przesunęły się po jego policzku. Przez moment nie pamiętała o tym, że wokół nich są ludzie. Dopiero po dłuższej chwili i znaczącym chrząknięciu barmana, Hatake odsunęła się i zerknęła na stojącego za kontuarem mężczyznę. Tym razem na jego pytające spojrzenie odparła przecząco, kręcąc głową.
- Jak chcesz, możemy wrócić do loży twojej siostry. Jakoś wytrzymam docinki Daryla - zaproponowała. - Który jest dupkiem. Ale Emily nie jest. Nie chcę, żeby myślała, że coś jest w związku ze mną jest nie tak. Nie chcę też, żebyś miał mało czasu z siostrą. Będę się zachowywać już, obiecuję.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 17:52

Sam głupio się uśmiechnął słysząc o tym, że nago wygląda równie dobrze co teraz. To prawda nie mógł do końca domyśleć się teraz co chodzi jej po głowie i nie umiał już czytać z niej jak z otwartej książki, ale dzięki temu wydawała mu się jeszcze bardziej interesująca niż mogło mu się na początku wydawać. Szczerze mówiąc to chyba chodziło tylko o przebywanie razem. Wychodziło na to, że po tych kilku dniach czuli się już bardziej komfortowo w tym wszystkim.
- Jak chcesz mogę cię nosić częściej. Warzysz tyle co nic.
Parsknął śmiechem. Sam przeniósł wzrok na turianina obserwując jego całkowity brat umiejętności tanecznych. Pewnie Charles nie wyglądałby lepiej, ale szanował tego mężczyznę za odwagę. Chociaż musiał pewnie wypić wcześniej parę kieliszków by tak po prostu wskoczyć na parkiet.
Kiedy powiedziała mu, żeby ją pocałował to od razu to zrobił chociaż starał się nie uśmiechać głupio słysząc ten tekst. Oczywiście jej usta smakowały słodkimi shotami, które wypiła wcześniej. Trudno mu nawet było mu się od niej oderwać, a gdyby nie chrząkniecie barmana to pewnie robili by to jeszcze długo. Odsunął się w końcu trochę do tyłu.
Pocałuj mnie, Charlie. Wciąż nie mógł uwierzyć, że to powiedziała. Dlatego stał z miną za którą starał się ukryć swoje rozbawienie. Nie chciał jej jeszcze dodatkowo teraz denerwować. Musiał przyznać, że lekko wstawiona kobieta stawała się jeszcze bardziej urocza.
- Zachowuj się jak chcesz. Nie jestem twoją przyzwoitką. – Parsknął śmiechem. Tym razem już nie pozwolił jej iść przodem czy po prostu samej. W końcu zachował się jak facet i po prostu złapał ją w pasie. Było to trochę dziwne biorąc pod uwagę, że jego umiejętności w tych kwestiach wymagało dużo szlifowania. – Posiedzimy jeszcze chwile z nią, potem usiądziemy przy jakiejś osobnej loży.
Wzruszył ramionami prowadząc Ayę w stronę miejsca, gdzie pewnie zaczynał się już zbierać tłum życzący jego siostrze wszystkiego najlepszego. Póki co udawało mu się unikać Huntera, bliskich znajomych Emily, których musiałby poznać czy jakichkolwiek większych kłopotów. Miał nadzieję, że tak już zostanie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 18:25

- Nie mogę zachowywać się jak chcę - westchnęła Aya, ale cokolwiek miała na myśli, nie rozwinęła tego. Mogła równie dobrze myśleć o tym, o czym mówiła Charlesowi przed chwilą, jak o poczęstowaniu jego brata celnym prawym sierpowym. Nie był on w jej wykonaniu jakoś szczególnie mocny, ale szybki już tak, więc potrafił zaskoczyć. Na szczęście nie musieli nikomu tłumaczyć, skąd Striker o tym wie.
Gdy zsunęła się ze stołka, jej sukienka podwinęła się, więc przytomnie szybko ją poprawiła. Przez krótką chwilę miała problem z utrzymaniem pionu, więc złapała się ramienia stojącego obok mężczyzny, ale jej wahanie nie trwało długo. Biorąc pod uwagę wysokość jej obcasów, i tak radziła sobie lepiej, niż mógł zakładać. Nie była trzeźwa, choć prawdopodobnie tylko Charles był w stanie to zauważyć, bo dla postronnego obserwatora, jak Daryl, albo Emily, wyglądałaby pewnie tak samo, jak przedtem. Gdy jednak zaczynała mówić, jej upojenie alkoholowe od razu wychodziło na jaw. Nie przez plączący się język, ale bzdury, które wygadywała.
- Jest osobna loża dla Charlesa Strikera? - spytała, unosząc do niego głowę, gdy ruszyli z powrotem tam, skąd przyszli. Zmarszczyła lekko brwi. - Śmiejesz się ze mnie. Nie wolno ci się ze mnie śmiać. Gdzie jest ten zachwyt, który miałeś w oczach jak nałożyłam tę sukienkę? Chcę go z powrotem.
Szła równo z nim, choć stawiała znacznie mniejsze kroki, niż mężczyzna. W końcu była od niego sporo niższa, nawet ze swoim dość nietypowym wzrostem jak na kogoś z azjatyckimi korzeniami. Spoważniała, gdy zaczęli zbliżać się do znajomej loży, a ze środka dobiegł do nich śmiech jubilatki. Wciąż jednak boczne pomieszczenie nie było wypełnione tłumem jej znajomych. Ci mieli swoje miejsca w klubie, nie bez przyczyny wynajęła cały. Jak będzie chciała bawić się ze wszystkimi, to po prostu stamtąd wyjdzie. W tym momencie wciąż znajdowali się tam tylko najbliżsi - rodzina i przyjaciele. Tylko Daryl i Susan gdzieś zniknęli.
Emily zerknęła na nich najpierw obojętnie, zatopiona w jakiejś zabawnej rozmowie z jedną z asari, siedząc na odległej sofie. Dopiero po chwili zreflektowała się i przeprosiła ją, by wstać i podejść do brata. Bez słowa przytuliła się do niego krótko, zmuszając tym samym Ayę do odsunięcia się na moment. Teoretycznie Hatake nie musiała tego robić, ale mogła i tak było bezpieczniej. Mniej niezręczności.
- Dostałam już od ciebie przecież prezent urodzinowy, Charles - powiedziała blondynka cicho, odsuwając się od Strikera. - W Sendai. Nie musiałeś kupować mi nic więcej. Ale jest bardzo piękny. Nie myślałam, że pamiętasz.
Uśmiechnęła się lekko, a potem zerknęła na ciemnowłosą, która ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami czekała, aż będzie mogła wrócić do rozmowy. Teraz nie chciała się wtrącać.
- Strasznie cię przepraszam za Daryla. On tak czasem ma. Ale nie chciałam, żeby do tego doszło, żebyście się pokłócili - Emily rozłożyła ręce w geście bezradności. - Zmusiłabym go, żeby cię przeprosił, Sonya, ale poszedł przekonywać swoją kobietę, że Charles nie mówił poważnie, czy coś - westchnęła. - Chciałabym, żebyście chociaż raz przynajmniej udawali, że potraficie się normalnie dogadać. Nigdy wam to nie wychodziło, ale może spróbujcie dziś. Co ty na to, Charles? Będę ogromnie wdzięczna. Tylko dzisiaj, jeden dzień bez żadnej dramy.

Wróć do „Amsterdam”