Znana ze swych licznych siedzib największych - nie tylko ludzkich - firm propagujących i przodujących w nowoczesnych technologiach, naukowa stolica Ziemi. Właśnie tu, rodzą się często koncepty na nowe projekty, które w przyszłości zasilają asortymenty korporacji. "Białe dzielnice" są także spokojnymi, urokliwymi azylami dla spragnionych ciszy umysłów, oczywiście jeśli mogą sobie na to pozwolić finansowo.

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

[KASYNO] Klub "Hades"

4 maja 2018, o 19:06

Ciągle starał się utrzymać swoje rozbawienie na wodzy. Nie spodziewał się, że w ciągu tylko dwóch godzin tak się wstawi. Ten stereotyp o tym, że azjaci mają słabą głowę chyba nie wziął z nikąd. Szczególnie, że kobieta u jego boku ledwo co sobie radziła z chodzeniem. Nic dziwnego więc, że nie chciała iść na parkiet. Będzie musiał ją przystopować z drinkami, ale coś mówiło mu, że nie powinien. Powinna się wybawić. On nie potrzebował takich rozrywek, a może jej by to w jakiś sposób pomogło się bardziej rozluźnić i naładować akumulatory.
- Tak mówiła Emily. – Spojrzał na jej naburmuszony wyraz twarzy i nie mógł się powstrzymać od uśmiechu. – Dostaniesz go z powrotem w swoim czasie. – Parsknął śmiechem. – Jesteś teraz wyjątkowo rozkoszna.
Oczywiście i jemu mina spoważniała, kiedy zbliżyli się do loży jego siostry. Nie wiedzieli kogo tam mogą spotkać więc to też było problematyczne, a Aya musiała natychmiastowo wytrzeźwieć. Ta impreza była zarazem świetna jednak dla nich wyjątkowo stresująca. Nawet, kiedy siostra się do niego na krótko przytuliła zrobił trochę niezręczną minę niezbyt przyzwyczajony do czułości ze strony rodziny. Spojrzał na Ayę z delikatnym uśmiechem.
- Tamten był za lata, w których mnie nie było. Ten jest na te urodziny. – Uśmiechnął się do siostry. – Aya pomagała. Ja zarzuciłem pomysłem, ona pomogła mi go zrealizować.
Mogła się już domyślać, że zrobił to specjalnie. Teraz nie miała jak uniknąć pozytywnych reakcji od jego siostry, która była strasznie ekspresyjna w swoim zachowaniu. Jego siostra naprawdę nie była do niego podobna. Byli tak od siebie różni, że naprawdę trudno byłoby znaleźć jakiekolwiek podobieństwo.
- Nic się nie stało. Najwyżej, Aya mu przetrąci szczękę. – Parsknął śmiechem. Dla niego było to zabawne bo oprócz jego brata i Susan nikt nie wiedział o jej umiejętnościach. Nie skomentował tego, że poszedł przeprosić kobietę z którą przyszedł. To już sobie wyjaśnili. Do tego Charles postawił go w tak ciężkiej sytuacji, że wolał nie wiedzieć jak bardzo musi mieć teraz suszoną głowę. – Już rozmawialiśmy i umówiliśmy się, że dzisiaj postaramy się traktować jak bracia z tego twojego serialu. Wiesz. Pełna rodzinna atmosfera i zero kłótni. – Uśmiechnął się do siostry.
Stanął obok Azjatki i bardzo cicho do niej powiedział.
- Powiedziałem przy wszystkich, że Daryl potraktuje Susan jak zabawkę i, że swój awans dostał dzięki mnie.
Przejechał dłonią po włosach niezbyt zadowolony z tego co zrobił. To też musiało ją zaskoczyć bo Charles może i był złośliwy, ale nigdy nie uderzał tak mocno. Może jednak, ten nieszczęsny poranek miał jakiś na niego wpływ i pozwolił mu w końcu wyrzucać z siebie jakoś złość. Nigdy tego nie robił.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 19:37

Aya roześmiała się szczerze, słysząc określenie, jakim ją nazwał, ale nie protestowała. Wydawała się całkiem zadowolona z jego opinii. Najwyraźniej mogła być rozkoszna, choć nie wiedziała pewnie dlaczego Striker tak sądzi. Ale czy to miało znaczenie? Przez tę krótką chwilę, kilka minut podczas których przepychali się przez tłum z powrotem w stronę loży, wydawała się bardzo zadowolona ze swojego życia. Zwłaszcza, że obejmował ją mężczyzna, będący jedynym jego elementem, którego potrzebowała do szczęścia.
Nie wtrącała się później w rozmowę. Gdy Striker poinformował siostrę, że Hatake poradzi sobie z przetrąceniem Darylowi szczęki, uśmiechnęła się tylko, zupełnie niewinnie. Jakby nigdy w życiu nikogo nie uderzyła. Z jej wyglądem nietrudno było uwierzyć, że właśnie tak było. Jedyne, co mogłaby komuś złamać, to ewentualnie serce. Za to Emily zmarszczyła brwi i oparła dłonie na biodrach, niezbyt zadowolona z sarkastycznej odpowiedzi brata.
- Poważnie mówię - podkreśliła. - Jakbym chciała mieć tu dramy wielkoludów to zaprosiłabym więcej krogan.
Ktoś za nią parsknął śmiechem, w oczach Ayi też błysnął zupełnie inny rodzaj rozbawienia. Bez słowa przesunęła spojrzeniem po sylwetce Strikera, zastanawiając się pewnie czym go karmili, że tak wyrósł.
Gdy Charles poinformował ciemnowłosą, co zrobił, ta wbiła w niego pełen zaskoczenia wzrok, a potem roześmiała się szczerze, usiłując ukryć śmiech własną dłonią. Gdyby była trzeźwa, pewnie zareagowałaby inaczej, poważniej, może zasugerowałaby mu żeby znalazł tamtą dwójkę i pomógł rozwiązać ich problem, albo chociaż przeprosił. Teraz jednak bawiło ją to dużo bardziej, niż powinno. Emily spojrzała na nią niepewnie, jakby nie rozumiała jej zachowania i pewnie tak właśnie było.
- Przepraszam - rzuciła Hatake. - Ja po prostu... Charlie, nie poznaję cię. Strach ci podskoczyć, bo jednym zdaniem rozwalisz komuś wieczór. Boję się myśleć co masz na mnie.
Nie zdążyli porozmawiać na ten temat dłużej, bo znajomy głos, który odezwał się od wejścia sprawił, że zarówno Aya, jak i Charles zamarli.
- No i gdzie jest gwiazda? Ta co świeci tu dzisiaj najmocniej, zaraz po mnie?
Emily zaśmiała się i ruszyła w stronę muzyka, który rozłożył szeroko ręce, czekając na uścisk. Nie doczekał się jednak, bo blondynka nie była aż tak chętna na przytulanki z Hunterem. Aya spojrzała na Charlesa porozumiewawczo, usiłując dać mu coś do zrozumienia, ale nie był za bardzo w stanie pojąć co może mieć na myśli. Czegoś od niego chciała, coś mu sugerowała, ale albo była zbyt pijana, żeby mu to przekazać bez słów, albo po prostu się nie rozumieli. Potem ruszyła za Emily, a gdy wzrok Huntera zatrzymał się na niej, Charles już wiedział, że mógłby przejść muzykowi po twarzy i on nawet by tego nie zauważył.
- Hunter! Nie wiedziałam, że tu przyjdzie, Emily, przedstawisz mnie? - poprosiła Aya. Blondynka uśmiechnęła się uprzejmie i zapoznała ją z artystą. Ten chwycił dłoń ciemnowłosej i pocałował jej wierzch, nie odrywając spojrzenia od jej twarzy, tudzież jej okolicy.
- Pani Striker, co chwilę mnie pani zaskakuje niesamowitym towarzystwem, w jakim pani się obraca. Aya Wade. Piękne imię, pasuje do równie pięknej kobiety.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 20:02

Parsknął śmiechem głośno. Nic się nie zmieniło. Zawsze, kiedy nie wiedziała jak go zaatakować to wyciągała z rękawa komentarze związane z tym jak bardzo był przerośnięty. Może nie chciałaby tutaj aby jeden z drugim rzucili sobie do gardeł, ale to już na pewno zwróciłoby uwagę chyba wszystkich zebranych w tym miejscu. Do tego nie tłukliby się już jak za czasów, kiedy byli nastolatkami. Obydwaj mieli wyszkolenie bojowe więc byłoby to dość widowiskowe. Ewentualnie bardzo krótkie. W zależności od tego w jakiej byli formie.
- Dobra, będę grzeczny.
Westchnął. Były tylko dwie osoby, które miały na niego taki wpływ. Aya i jego siostra. Z matką było inaczej. Ich kontakty opierały się na całkowicie innych zasadach. Szczególnie teraz, kiedy już całkowicie wyszedł z pod jej reki. Był dalej ułożony ale nie miała już na niego tak wielkiego wpływu jak kiedyś.
Przyglądał się Ayi z zaskoczeniem w oczach, ale w jego wzroku szybko zamigotało rozbawienie. Chyba jednak mieli wyjątkowo podobny podły charakter. Tego wieczoru dowiadywali się o sobie więcej niż mogli się spodziewać. Jemu podobała się coraz bardziej, nie wiedział tylko jak ona po tym wszystkim ocenia jego. Jej śmiech jednak był jak zawsze wyjątkowo uroczy i rzadki.
- Dla ciebie mam coś szczególnego później.
Zwrócił wzrok w jej stronę i wręcz trudno było ukryć tą dwuznaczność. Miał tylko nadzieję, że jego siostra tego nie usłyszała. Nie znała go od tej strony. Nikt go nie znał. Pewnie w ten swój dziwny sposób ucieszyłaby się, że w końcu jest trochę bardziej otwarty. Ba! Pozwala sobie nawet na takie teksty. Zazwyczaj chodził z kijem w dupie.
Rzadko, kiedy czuł zimny pot spływający mu po karku. Zazwyczaj też nie wystarczył czyjś głos by go wywołać. Panu Johnowi Hunterowi się to udało bezbłędnie. To nie wyglądało najlepiej. Nie zapowiadało też niczego dobrego. Oczywiście on nie ruszył z miejsca. Nie było też gdzie uciec. Był w dupie, ale kiedy właśnie miał zacząć panikować zobaczył spojrzenie Ayi. Nic z niego nie rozumiał. Dosłownie jakby nić zrozumienia pomiędzy nimi całkowicie zniknęła.
Kiedy poszła w jego stronę zrozumiał już co miała na myśli. Chciała aby się ulotnił, już miał to nawet zrobić, gdy nagle zobaczył jak Hunter całuje w dłoń Aye. Nie tyle co coś w nim pękło co po prostu nie chciał jej zostawiać z tym ludzkim odpowiednikiem fiolki ze wszystkimi chorobami wenerycznymi. Podszedł więc w końcu w ich stronę kręcąc głową. Wiedział, że podejmuje idiotyczną decyzję ale nie miał wyjścia. Starał się sobie jakoś to logicznie wytłumaczyć, ale nie potrafił.
Stanął pomiędzy dwoma kobietami z ramionami skrzyżowanymi na klatce piersiowej. Jego wzrok wręczy przeszywał biednego artystę. Nawet chyba można było wyczuć, że pojawił się tylko wyłącznie dlatego, że muzyk postanowił pocałować jego kobietę w dłoń.
- Charles Striker. – Wyciągnął rękę w stronę muzyka. – Jestem najstarszym bratem Emily.
Uśmiechnął się do niego czekając na uścisk dłoni. W jego spojrzeniu trudno było wyczuć jakąkolwiek groźbę czy niezadowolenie. Brzmiał tak jak zawsze. Czyli od razu można było zauważyć, że wciela się w rolę. Obydwie kobiety musiały to wiedzieć.
- Słyszałem, że ostatnio grałeś na Trouge. Jak koncerty? Udane?
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 20:05

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 20:27

Aya uniosła brwi znacznie wyżej, niż zwykle, gdy rzucił swoją obietnicę. Uśmiechnęła się do niego, z rozbawieniem które jej nie przechodziło. Może gdyby sytuacja była inna, gdyby nie obserwowała ich Emily i do loży nie wpakowałby się Hunter, mogłoby się to bardzo ciekawie rozwinąć. Póki co musieli jednak dać sobie na wstrzymanie, nieważne ile dwuznaczności cisnęło im się teraz na język.
Podchodząc do rozmawiającej przy wejściu trójki, do swojej siostry i muzyka trzymającego wciąż rękę jego kobiety, załapał się jeszcze na fragment monologu Huntera. I jakby się uprzeć, mógłby uczyć się od niego sztuki prawienia komplementów. Choć ilość miłych słów, jakie niebieskooki mężczyzna wypowiadał w jednym zdaniu, potrafiła przyprawić o mdłości.
- Włosy czarne jak heban, skóra biała jak śnieg, usta czerwone jak płatki róż, kiedyś o takich jak ty pisano baśnie - poinformował Ayę, przesuwając kciukiem po kostkach jej dłoni. - Przyszedłem tu porozmawiać z Emily Striker, ale chyba nie będę w stanie, bo ktoś inny rzucił na mnie urok. Twoje spojrzenie jest oszałamiające, Aya. Może zechciałabyś za chwilę...
Zerknął na Charlesa, który właśnie w tym momencie stanął pomiędzy kobietami, ale prawie natychmiast wrócił spojrzeniem do Hatake, uśmiechającej się szeroko. Gdy kobieta zorientowała się, że Striker stoi obok, przewróciła oczami i wyjęła dłoń z uścisku muzyka. Dopiero wtedy Johnny ponownie uniósł wzrok na nowego rozmówcę i chyba skojarzył fakty, bo momentalnie zbladł.
- T-ty... Co? Emily, to twój brat? Boże przenajświętszy - cofnął się o krok, wyciągając rękę w jego stronę, trochę oskarżycielsko, a trochę w przerażeniu.
- Tak, mój brat. Charles, poznaj Johnnego Huntera. To on grał przed chwilą koncert na dole, na pewno go znasz, a przynajmniej znałbyś, gdybyś słuchał...
- PRZECIEŻ JA GO ZNAM - wybuchł muzyk. - TO ON... to on... on zabił tę asari, gdzie jest ochrona? Trzeba go wyprowadzić, Emily, czy ty wiesz kogo masz w rodzinie? Co za patologia? On za worek czerwonego piasku wykupił ode mnie tancerkę, on przecież...
Prawie całe towarzystwo zebrane w loży patrzyło teraz na nich. Po pierwsze, przyszedł tu Hunter, a po drugie, robił właśnie scenę, od której trudno było odwrócić wzrok. Emily spoglądała to na niego, to na brata, ze zmarszczonymi brwiami próbując załapać o co chodzi.
- Oddałeś tancerkę za worek czerwonego piasku? - spytała Aya, wciąż uśmiechając się do niego uroczo. - Wow, nagłówki gazet będą dobrze wyglądać z tą informacją. Tylko nie wiem, czy lepiej zgłosić popieranie niewolnictwa, czy handlowanie narkotykami. Jedno z drugim to może być za dużo. Co myślisz, Charlie?
- Ty też go znasz? - jęknął muzyk. - Dlaczego z nim rozmawiasz? Nie rób tego, to jest manipulacja, zabiorę cię w bezpieczne miejsce i nie będziesz musiała rozmawiać z tym okropnym człowiekiem. Emily, gdzie jest twój mąż? DLACZEGO OCHRONA NIE REAGUJE?
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 20:52

Musiał trochę poczekać, aż muzyk zwróci na niego w końcu uwagę. Przysłuchiwał się jego bajerze tak jak wtedy na Trouge, kiedy próbował poderwać Susan. Tutaj zbyt dużo się nie zmieniło. Musiał wyjątkowo szybko pozbierać się po tamtych wydarzeniach. Musiał wydać grube kredyty na terapie albo na ogromną ilość narkotyków i dziwek. Druga opcja wydawała się być znacznie bardziej prawdopodobna.
Chyba nie miał co liczyć na uścisk dłoni, ale przynajmniej zwrócił na siebie uwagę muzyka. Na twarzy wykwitł mu uśmiech godny tego, który się pojawił zaraz po tym jak udawali żołnierzy przymierza przed sąsiadem. Nic dziwnego, że nie chciał uwierzyć w ich pokrewieństwo. Mało kto wierzył. Obserwował go wzrokiem, który raczej nie trudno było odebrać jako drwiący. Bawiło go to bardziej niż powinno, a przecież miał się ukrywać przed tym człowiekiem. Zamiast tego jak zawsze niczym prawdziwy Amerykanin wyszedł naprzeciw swoim problemom bez żadnego większego planu.
- Mógłbyś nie używać słowa zabił? Staramy się używać słowa zneutralizować. – W jego głosie też można było teraz wyczuć nutkę naśmiewania się z artysty. – Brzmi lepiej w mediach. Mniej agresywnie. I nie zabiłem jej. Po co miałbym wynosić stamtąd trupa.
Westchnął przewracając oczyma. Musiał kombinować bo jego reakcja była jeszcze bardziej teatralna niż się spodziewał. Skierował w końcu wzrok na swoją siostrą by jej co nieco wyjaśnić.
- Wykonywałem tam misję dla wojska. Nie mogę za dużo o tym mówić, ale mieliśmy szczęście się tam poznać.
Wiedział, że pewnie będzie zła. Wolał jej jednak to wytłumaczyć niż jak ma się później wściekać. Do tego była lekko wstawiona, więc nie pewnie ciężko by mu się oberwało. Spojrzał gdzieś na bok. Chyba cała uwaga tego piętra była skierowana w ich stronę. No cóż. Tego nie przewidział.
- Nie wiem. Hunter to sama słodycz. Żałuje, że nie nagrałem jak mdleje na widok krwi. Boże, ja nie mogę być narażany na taki stres, bo mi się struny głosowe potem nie zwierają.
Parsknął śmiechem do Ayi. Dopiero teraz było widać jak bardzo nie pasują do tego środowiska pełnego blichtru i sławy. Obydwoje byli przecież zwykłymi mordercami, których wpuszczono na salony. Nikt przecież nie wiedział o ich przeszłości. Na ten moment powoli stawało się to coraz zabawniejsze.
- Mam dziwnego rodzaju Deja Vu. – Zamrugał oczyma słysząc jak mężczyzna chce nagle wszystkich przed nim ratować. – Susan też tu jest. To osoba towarzysząca naszego brata. Na pewno ucieszy się na twój widok.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 21:22

Emily powoli zaczynała wyglądać tak, jak wyglądał Hunter. Kto wie, czy nie zaczynała wierzyć w jego słowa. W końcu Charles zajmował się wcześniej nie do końca legalną działalnością i nawet jeśli teraz już było inaczej, to kto wie, czy wtedy nie było właśnie tak, jak mówił muzyk. Ewidentnie się znali, bo to potwierdzało zarówno zachowanie jej brata, jak i nowego gościa w loży. Wystarczyło jednak krótkie wyjaśnienie, by przestała przejmować się paniką Johnnego, a zaczęła irytować się kolejnym narastającym problemem. Nie była zła na brata, nie była zła na Huntera, była zdenerwowana, że ten wieczór nie był taki, jaki powinien być - spokojny i beztroski.
Aya przygryzła wargę, powstrzymując się przed śmiechem i przeniosła rozbawione spojrzenie na stojącego przed nią mężczyznę. Może dla takiej Emily omdlenie na widok krwi nie był niczym kompromitującym, ale z nią było inaczej. Spędziła życie w sposób dość intensywny i momentami również krwawy. A była tylko delikatną kobietą, o której niegdyś pisano by baśnie.
- Dobrze, że tylko struny głosowe - mruknęła pod nosem, na tyle głośno, by usłyszał to Striker, ale wystarczająco cicho, by zostało to między nimi.
- Mówię poważnie, to jest człowiek chory na głowę. Nie powinien tu być. To nie jest loża tylko dla poważnych, szanowanych ludzi? Dla najbliższych Emily Striker? Kim on tu, do cholery, jest?
- Moim bratem - powtórzyła blondynka, podkreślając drugie słowo, powoli i wyraźnie, tak jakby muzyk miał problemy ze słuchem. Raczej nie miał, biorąc pod uwagę czym się zajmował, ale wciąż to do niego nie docierało.
- To jest jakiś absurd - rozłożył ręce, robiąc jeszcze jeden krok do tyłu. - Gdzie tu jakieś podobieństwo. Nikt wam w to nie uwierzy. To jakiś słaby żart, Emily? Ktoś go tu wynajął?
Choć wydawało się to niemożliwe, zbladł jeszcze bardziej, gdy padło imię Susan. Co prawda potrzebował dobrych kilkunastu sekund, by połączyć to imię z konkretną twarzą, bo w jego życiu przewinęło się zbyt wiele kobiet, by pamiętał wszystkie, ale w końcu złączył fakty w całość.
- Przecież ona nie żyje - powiedział cicho. - Przecież ona... widziałem, jak ta asari... Przecież to było ostatnie, co widziałem. Jak Susan umiera. Co tu się do cholery dzieje? Co to za cyrk? Ja muszę wrócić do siebie, na dół. Porozmawiać z Noel. Ja się na to nie pisałem.
Przesunął dłonią po twarzy, zrozpaczony i zrezygnowany. Przyszedł tutaj złożyć życzenia jubilatce, ewentualnie oczarować jedną z jej szanownych gości, a wylądował przed Strikerem. Aya jednak była zbyt rozbawiona sytuacją, żeby tak po prostu pozwolić mu wyjść.
- Nie no, co ty, chodź tutaj, napijesz się z nami - złapała muzyka za nadgarstek i pociągnęła w stronę najbliższego stolika. Mężczyzna poddał się, ale tylko przez to, że zrobiła to ona. Usiadł zaraz obok niej, tak jakby to ona miała go teraz ochronić przed całym światem, a nie odwrotnie, jak obiecywał przed chwilą. - Jak koncert? W porządku? Zamówię ci coś. Piłam przed chwilą takie dobre shoty, wypijesz to ci się zrobi lepiej - sięgnęła do terminalu i złożyła zamówienie. Potem zerknęła na Strikera i uśmiechnęła się do niego krótko, zaraz po tym wracając uwagą do biednego, zestresowanego muzyka. - To jak było z tymi moimi oczami? I o co pytałeś? Co zechciałabym za chwilę?
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 21:41

Starał się powstrzymać śmiech słysząc komentarz Ayi. Może jednak nie miał się co denerwować spotkaniem z artystą. Było to wyśmienita rozrywka, której się w ogóle nie spodziewał. Wychodziło na to, że ten wieczór mógł jednak być ciekawszy niż zakładał na samym początku. Nie mówiąc już o tym, że w jakiś sposób udało mu się uspokoić swoją towarzyszkę, a jego siostra nie chciała mu urwać głowy.
- Geny były dla mnie bardzo okrutne. – Uśmiechnął się delikatnie. Może nie był na poziomie przystojności swojego brata ale nie można było powiedzieć, że coś jest z nim nie tak. Po prostu jego ciało było wyjątkowo zniszczone, a twarz nosiła ślady wielu walk. Był przystojny na swój sposób, ale raczej nie dla kobiet, które uwielbiały klasyczną urodę.
Był też zaskoczony jak jego siostra go broniła. Nie dziwił się też Hunterowi. On też nigdy by nie powiedział, że są rodzeństwem. Za to wiedzieli to już chyba wszyscy na sali, a to na pewno stworzy pewnego rodzaju pytania, na które jego siostra będzie musiała odpowiedzieć. Pewnie niektórzy wiedzieli o Darylu, ale żadne nie miało prawo wiedzieć o Charlesie. Czarnej owcy rodziny, której przeszłość można byłoby przelać na papier, a potem nakręcić film. Zaczynając na Islandi, a na powrocie do domu po wydarzeniach z Majesty kończąc. Było tam wszystko. Akcja, dramat, romans, a nawet trochę komedii.
- Żyję. Nowoczesna medycyna może czynić cuda. – Wzruszył ramionami jakby nigdy nic. Już wtedy pewnie Hunter mógł zauważyć, że Charles podchodzi do tego inaczej. Przecież nawet wtedy do niej podbiegł, ani nie sprawdził jej stanu zdrowia.
Przypomniał sobie Noel. No tak. Była tam przecież z nim. Ona była bardziej trzeźwa. Pewnie od razu by sobie go przypomniała. Znając życie, pewnie reszta tego zespołu przyjdzie tutaj prędzej czy później.
Przeniósł wzrok na Ayę, która złapała Huntera za nadgarstek. Nie żeby był zazdrosny, ale trochę był. Podświadomie. Mimo wszystko był znanym artystą, ale nawet nie potrafił sobie tego jakoś wyobrazić. Westchnął tylko przeciągle.
- To nie była łatwa misja. Susan została ciężko ranna. Mogłem cię o tym wcześniej poinformować. – Spojrzał na siostrę z przepraszającą miną. – Gdzie jest tak w ogóle Tad?
Spytał zaciekawiony. Nie widział go już jakiś czas. Wypadałoby go poszukać bo Emily była tutaj wyjątkowo długo sama. Lepiej było sprawdzić gdzie się podział jego szwagier. Potem podszedł na chwile do Ayi.
- Idę zapalić, a potem poszukam Tada. – Pocałował ją delikatnie w policzek. – Daj znać jak skończysz się z nim bawić. Nie pij za dużo.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 22:06

- Nie wiem, wyszedł na chwilę - Emily wzruszyła ramionami. - Wcześniej czy później wróci. Wie, gdzie jesteśmy.
Darzyła męża całkowitym zaufaniem, a poza tym będąc już jakiś czas po ślubie nie czuła potrzeby stałego przebywania w jego towarzystwie. Charles i Aya nie mogli się jeszcze sobą nacieszyć, tamci byli już do siebie przyzwyczajeni. Co nie znaczyło przecież nic złego, po prostu sprawiało, że Emily mogła siedzieć tutaj, a on mógł zajmować się swoimi sprawami i własnymi znajomymi w innej części Hadesu. Kobieta miała tu przecież z kim rozmawiać.
- Nie idź - zaprotestowała Hatake, gdy Striker poinformował ją, że wychodzi. Poprzednio też zostawił ją samą, gdy zajęła się dyskusją z kimś innym, a ona wcale nie chciała zostawać tu sama z Hunterem. Nie po to namówiła muzyka, by usiadł do stołu, żeby teraz Charles opuszczał lożę. Z rozbawieniem przyglądała się, jak Johnny panikuje pod jego spojrzeniem, albo jak blednie, gdy prezentowane były mu coraz to nowsze rewelacje.
Na widok krótkiego całusa w policzek artysta skrzywił się.
- Jesteś z nim? Jak to się dzieje, boże, dwa tygodnie temu jeszcze był z Susan, teraz trafił na ciebie, kogo będzie miał za kolejne dwa tygodnie? Christel Rhode? Jak to się dzieje?
Aya roześmiała się już tym razem, domyślając się, że muzyk po raz kolejny coś źle zrozumiał. Nigdy nie podejrzewała Strikera o związek z czerwonowłosą, zwłaszcza, że przecież byli wtedy razem. Nawet jeśli akurat tamte dni spędził w pustym mieszkaniu w Berlinie, które przez krótki czas należało do niego.
- Jest bardzo dobry w prawieniu komplementów - wyjaśniła.
- Och - mruknął tylko Hunter, skonfundowany. Jego zdaniem z pewnością on sam był w tym doskonały, nie umiał wyobrazić sobie kogoś, kto robi to lepiej. Zresztą nie umiał sobie wyobrazić nikogo, kto cokolwiek robi lepiej. Nie miał pojęcia, że słowa Ayi to tylko przytyk w stronę wysokiego mężczyzny.
- Naprawdę chcesz iść? Nie chcesz porozmawiać ze swoim starym znajomym? Chętnie posłucham więcej waszych wspólnych historii z przeszłości.
- Ja zdecydowanie też - odezwała się w końcu Emily. - Co tam się działo w ogóle? Co to za stacja, ta Trouge? Nigdy tam nie byłam, a podróżowałam dużo. Co się stało Susan?
- Gardło jej poderżnęli. Przysięgam, jak na vidach, poderżnęli jej gardło.
- Kto? - kobieta uniosła brwi.
- No... asari. Ale naprawdę to zrobiła. Nie wiem jak ona to mogła przeżyć. Nie miała nawet pancerza, tylko taką cienką sukienkę. To był jakiś absurd. Cała stacja była absurdem. Nie gram tam nigdy więcej.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 22:32

Nie tyle, że chciał tak bardzo skupić się na poszukiwaniach Tada co po prostu zapalić. Miał duży problem z tym nałogiem. Palił dużo i nie było to zbyt wielką tajemnicą. Słysząc jednak jak Aya prosi go o to, żeby został to nie mógł jej tak po prostu odmówić. Chyba jednak za bardzo ją kochał, a do tego to była jedna z niewielu sytuacji gdzie obydwoje mogli się wyluzować po tych ciężkich kilku dniach przeznaczonych na przeprowadzę.
- Poszukam go później.
Westchnął zrezygnowany i zajął miejsce obok. Położył na stole paczkę papierosów z zapalniczką. Tylko po to, żeby w jakiś sposób mieć nadzieję, że za chwilę będzie mógł wyciągnąć papierosa. Nie mógł tego jednak zrobić. Nie chciał aby ochrona wyprowadziła go z budynku za tą pierdołę. Rozsiadł się wygodniej dość blisko Ayi.
Uśmiechnął się głupio. Trudno mu było uwierzyć w to, że ktoś mógłby uznać go za jakiegoś cudownego podrywacza. Dobrze, że nie było tutaj Daryla bo wtedy biedny Hunter już zwątpiłby w ten świat. To znaczy się jeszcze bardziej, bo już teraz chyba nie mógł uwierzyć w to co się wokół jego dzieje. Pewnie rodzeństwo gwiazd była bardzo zwyczajna albo kręciła się w ich blasku.
- Susan była członkiem naszego oddziału, a nie moja kobietą. – Parsknął śmiechem. – A o Christel Rhode się nie martw. Moja jedyna miłość siedzi obok mnie.
To nie był Charles jakiego mogła mieć na co dzień. Było w jego zachowaniu coś innego. Pewnego rodzaju otwartość, którą tak ciężko wypracował. W końcu te kilka miesięcy zaczęły przynosić jakieś efekty. Ciekawe było obserwowanie jego nowych zachowań, które też trudno było nazwać nowymi. Był po prostu sobą, a to było naprawdę trudne do uzyskania, kiedy przez ostatnie lata miał być tylko i wyłącznie operatorem.
- Nie mogę mówić o założeniach misji, ale co nie co mogę opowiedzieć. – Westchnął niezbyt zadowolony bo znowu musiał wymyślać jakąś historyjkę, która miałaby trochę faktów ale nie mówiłaby o wszystkim. – Trouge to jeden wielki burdel. Płacisz za wejście, a potem robisz co chcesz. Dosłownie robisz co chcesz. Chcesz seksu? Łapiesz niewolnicę albo jakąś chętną ućpaną laskę z parkietu i baw się dobrze. Narkotyki? Proszę cię bardzo. Stacja jest po za zasięgiem Przymierza czy innego rządu galaktycznego.
Wspomnienia tamtego miejsca były straszne. Nie dlatego, że przeszkadzało mu to co tam się wyprawiało. Po prostu wciąż przypominał sobie ten syf. Wszystko się kleiło. Śmierdziało potem. Na trzeźwo było to nie do zniesienia. Striker nie pił więc to była dla niego dosłownie katorga, której nie znosił.
- Johnny mówi prawdę. Opieka medyczna stacji się nią zajęła. – Popatrzył na Ayę lekko zmęczonym wzrokiem. Przecież to od tamtego momentu zaczęło się ich piekło. – Użyliśmy Huntera jako wabika, aby dorwać jedną asari. Susan musiała paradować w najbardziej kusej sukience ale wystarczyło, że była obok. Ten tutaj ogier żadnej nie przepuści.
Parsknął głośno śmiechem przypominając sobie jak artysta był w nią zapatrzony. Mogliby go porwać dla okupu, a ten by nawet nie zauważył. Mogli w sumie zrobić z nim tam cokolwiek by chcieli. Nic dziwnego, że użyli go w swoim planie. Mało kto ma tak cudowne rozwiązanie problemu na wyciągniecie reki.
- Odseparowaliśmy cel od reszty, a potem ja obezwładniliśmy. Oczywiście oprócz rannej Susan mieliśmy też na głowie jedną z żon zarządzających tamtym syfem. Używając uroku osobistego bardzo szybko się dogadaliśmy. – Spojrzał na siostrę. – Nie chce przez to powiedzieć, że ją zabiłem czy skrzywdziłem. Po prostu porozmawiałem.
Tutaj Emily mogła w to nie uwierzyć, ale Aya już tak. Dobrze wiedziała, że szczere podejście Strikera wydawało się być bardzo dziwne, ale działało. Przecież na nią zadziałało bardzo dobrze po Islandii. Gdyby nie to, to pewnie nie siedzieli by teraz razem przy tym stole.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 23:02

Tym razem Aya nie wycofała się, ani nie zamknęła się w sobie, wychodząc i zostawiając Charlesa samego. Tak na pewno zrobiłaby wcześniej, albo po prostu gdyby była trzeźwa. Tym razem jednak choć na niego nie spojrzała, to uśmiechnęła się do siebie, ze wzrokiem utkwionym gdzieś w wyjściu z loży. To nie był dobry moment i miejsce na jakiekolwiek wyznania.
- To ma też swoje plusy - naturalnie, Hunter zaczął bronić stacji. - Nie tylko o narkotyki i seks chodzi, Trouge ma klimat który może być pożądany przez wielu. Nigdzie indziej nie spotkałem się z czymś takim. Ta stacja ciągle żyje. Pulsuje. Jak wielki organizm, który nigdy nie śpi, który wciąga cię w siebie i nie możesz zaprotestować. A ty wcale protestować nie chcesz.
- Piękne - mruknęła Emily. - Ale chyba mnie tam nie ciągnie.
Johnny zbulwersował się i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, na krótką chwilę zapominając, jak bardzo bał się Strikera. Spojrzał na niego z oburzeniem, a z jego twarzy zniknęła ta wystudiowana mina.
- Wypraszam sobie - odpowiedział na zarzuty. - Nie żadnej. Tylko tym, które swoją urodą i charakterem powalają mnie na kolana. Nic na to nie poradzę, jestem estetą. Doceniam sztukę w każdej postaci, w szczególności jeśli jest to piękno naturalne.
- Mi przepuściłeś, Johnny - wypomniała mu z rozbawieniem blondynka.
- Tylko dlatego, że z Tadem łączy nas wieloletnia znajomość. Nie mógłbym mu tego zrobić. Nie wybaczyłby mi, gdybyś przepadła w moich ramionach. Ja bym sobie nie wybaczył.
Aya westchnęła ciężko, teatralnie, wciąż usiłując się nie śmiać z tego, co mówił muzyk. On bredził jeszcze bardziej bez sensu, niż pijana Hatake. Gdy tylko kelner przyniósł im tacę z szesnastoma kieliszkami, od razu sięgnęła po jeden i opróżniła go sprawnie, tym razem nie krzywiąc się wcale.
- Nie musisz tego wszystkiego opowiadać - powiedziała, opierając potem dłoń o jego kolano.
- Ale to jest ciekawe. Daryl nigdy nie mówi o tym, co się działo na jego misjach. Twierdzi, że nie może. Wydaje mi się, że po prostu mu się nie chce, bo przecież da się tak bez ujawniania szczegółów. Właśnie, gdzie on jest? Wyszedł tylko z Susan, żeby nie kłócić się tutaj. Widzieliście go po drodze?
Hatake pokręciła bez słowa głową. Bez namysłu sięgnęła po kolejny kieliszek, idąc śladem muzyka. Trzęsły mu się dłonie, więc chyba jednak nie czuł się tutaj do końca swobodnie. Mimo prośby Charlesa, Aya raczej się nie ograniczała z piciem. Może potrzebowała tego, po tych wszystkich miesiącach bycia stłumioną pod spokojnym charakterem Sonii. Wcześniej nawet jak piła, to od razu zasypiała. Pewnie było to zabezpieczenie, by pod wpływem nie powiedziała czegoś, czego nie powinna. Tutaj, dzisiaj żadnych zabezpieczeń nie było. Przeniosła spojrzenie na papierosy leżące na stole i przez chwilę Striker mógłby przysiąc, że dostrzegł w jej oczach coś na kształt żalu.
- Możemy się przejść. W sumie od wejścia do klubu przyjechaliśmy bezpośrednio tutaj. Chętnie zobaczyłabym, co jest na pozostałych piętrach. No i chciałeś zapalić, Charlie - uśmiechnęła się do niego.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 23:19

Przewrócił oczyma. Nic dziwnego, że akurat tamto miejsce podobało mu się tak bardzo. Było dokładnie takie jak on. Brudne, zasyfione, a do tego uwodziło w taki sam sposób jak on. To prawda stacja ciągle żyła i pulsowała, ale robiła to niczym naćpany salarianin, którego serce miało zaraz wybuchnąć. To, że tamto miejsce jeszcze nie wyleciało w powietrze było jakimś cudem. Albo te żony umiały jakoś zarządzać tamtym miejscem, albo miały od cholery farty. Do żadnej wersji jednak nie był przekonany.
I dobrze, że jej przepuścił. Do Tada nic nie miał, a nawet wydawał się cholernie porządnym człowiekiem. Gdyby za szwagra miał Huntera to pewnie już by go zabił albo chodziłby jak w zegarku. Już teraz było widać, że wspomnienia tamtych wydarzeń spowodowały powrót jakiejś potężnej traumy. Nie było w tym dziwnego. To co dla Strikera lub Ayi było czymś normalnym, tak dla reszty społeczeństwa był przerażającym przeżyciem, po którym trzeba było wydać setki kredytów na psychoterapeutę.
- Nie widzieliśmy. Pewnie dalej próbuje przekonać Susan, że jest porządnym facetem.
Przejechał dłońmi po twarzy wyjątkowo zmęczony. Ostatnimi czasy chodzili spać dość wcześnie, a jego zegar biologiczny zaczynał się wracać do normy co dla ludzi w jego fachu nie było najlepszą opcją.
Dziwiło go to ile alkoholu potrafi w siebie wlać taka mała osóbka. Jutro pewnie będzie marudzić jak bardzo boli ją głowa. Nie powinna była tyle pić, ale on nie zamierzał jej powstrzymywać. Była dorosła, a on nie miał prawo tego komentować. Spojrzał na nią czując jej dotyk na kolenie. Jeszcze kilka tygodni temu coś takiego było nie do pomyślenia. Powoli stawało się już normalnością.
Cieszył się, że widzi ją zadowoloną. W ostatnim czasie nie był to zbyt częsty widok. Zresztą on też był dość posępny. Tym razem obydwoje mieli wyjątkowo dużo na głowie. To było ich pierwsze wyjście na którym mieli odpocząć. Złapał za paczkę papierosów przed sobą. Skinął głową słysząc jej propozycję. Nie było sensu tutaj tyle siedzieć.
- Warto byłoby zobaczyć co się z wszystkimi dzieje. - Jego natura nadopiekuńczości jak widać nie potrafiła po prostu zniknąć. – I naprawdę chce zapalić.
Wstał z miejsca i podał jej swoją rękę. Już wcześniej miała problem z utrzymaniem pionu, więc chciał jej trochę w tym pomóc. To musiało być nowe dla jego siostry. Nigdy nie widziała go z kobieta, a co dopiero z kobietą o którą jej brat dbał.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

4 maja 2018, o 23:44

- Gdyby to nie było wyssane z palca, to może nawet stanęłabym po jego stronie - mruknęła Emily. Ona nie wiedziała o doświadczeniach Daryla i widziała go w ten sam, negatywny sposób, w który przedstawił go jego brat jakiś czas temu. Susan była dumna i butna, Charles dobrze wiedział, że niezależnie od tego, co teraz miał jej do powiedzenia młodszy Striker, ona pewnie najchętniej rozbiłaby jego głowę o pobliską ścianę. Nieważne jak bardzo była jego osobą zauroczona. Nie należała do tych, które pozwalałyby się sobą pobawić i wyrzucić. Pozostało mieć nadzieję, że uda mu się w końcu ją jakoś do siebie z powrotem przekonać, bo jeśli nie, to czekało go kolejne kilka lat wymieniania kobiet co dwa tygodnie w poszukiwaniu kogoś na poziomie.
Jeszcze zanim chwyciła wyciągniętą w swoją stronę rękę, Aya złapała trzeci kieliszek z tej tacy i opróżniła go szybko. Dopiero po tym przyjęła dłoń Charlesa i podciągnęła się na niej, wstając. Tym razem nie zachwiała się, ani trochę, bo pilnowała się przy Emily. Nie chciała, żeby kobieta myślała o niej gorzej. Najmłodsza z rodzeństwa Strikerów była chyba jedyną, która bezkrytycznie ją uwielbiała, mimo złośliwości Daryla albo wątpliwości, jakie mogły zasiać w niej niektóre wydarzenia.
- Masz szczęście, że ją masz - zaśmiała się blondynka, choć nie powiedziała dlaczego tak uważa. Z uśmiechem odprowadziła ich spojrzeniem do wyjścia, skupiając się potem na rozmowie z Hunterem. Pozostało mieć nadzieję, że muzyk nie naopowiada jej rzeczy, z których potem będzie trzeba się długo tłumaczyć.
Aya przeciągnęła rękę Charlesa za siebie i poprowadziła na swoją talię, tak, żeby ją objął. Jednocześnie wtuliła się w jego bok, na tyle, na ile pozwalało im na to płynne poruszanie się przez tłum. Było tu coraz więcej ludzi, w szczególności na parkiecie. Tak jakby po koncercie Huntera nagle wszyscy spod sceny rozeszli się po trzech piętrach i wypełnili puste luki między dotychczasowymi gośćmi. Całkiem możliwe, że tak właśnie było. Na szczęście Striker był wysoki i niczym taran przebijał się przez gości, a Hatake mogła po prostu podążać za nim. Daryla i jego czerwonowłosej kobiety nigdzie nie było widać, tak samo zresztą, jak Tada. Ale przecież nie poszli jeszcze na spacer po piętrach Hadesu, a skierowali się bezpośrednio do palarni. Tam udało im się znaleźć pusty boks, prawie przy samej ścianie, z widokiem na kilka stolików. Siedzące przy nich grupy bawiły się chyba dobrze, choć tutaj nie docierał dźwięk ich rozmów. Tylko cicha muzyka, uderzająca głośniej wyłącznie wtedy, gdy ktoś przez rozsuwane drzwi wchodził albo wychodził z palarni.
- Dobrze się bawisz? - spytała Aya, wsuwając się pod jego ramię, gdy tylko usiadł na kanapie. - Myślałam, że wyjdziesz, jak przyszedł Hunter. Wzniosłam się wtedy na wyżyny swojej wytrzymałości, a ty zmarnowałeś tę okazję.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

5 maja 2018, o 00:02

Może jednak trochę mu przeszkadzało jej picie. Może nie powinna była w siebie wlewać takich ilości alkoholu gdy nagle uświadomił sobie, że tylko dzięki temu mogła teraz jakoś funkcjonować. To musiało być dla niej wyjątkowo stresujące przeżycie. Najpierw Daryl, potem cała reszta. Nie chciała źle wypaść. Mimo wszystko chyba chciała być częścią życia Charles’a, a wszystko co powiedział mu wcześniej brat nie miało nic wspólnego z rzeczywistością.
- Wiem.
Powiedział bardziej do siebie niż do siostry. Miał bardzo dużo szczęścia, że pomimo tego co się wydarzyło dalej chcieli być razem. Nie było łatwo, ale z każdym dniem było coraz lepiej. Było im łatwiej. Nawet teraz, kiedy mogli w ramię w ramię walczyć z przeciwnościami losu. W pojedynkę byli bardzo skuteczni, działając jako para okazywali się być jeszcze lepsi. Raczej trudno było wyobrazić sobie, że będą się mogli tak uzupełniać.
Kiedy była lekko wstawiona zachowywała się podobnie jak Sonya. Nie mogła sobie odpuścić nawet chwili bez jego bliskości. Co oczywiście, sprawiało mu dużo wewnętrznej radości. Nie było chyba niczego lepszego niż właśnie to uczucie. Wiedza, że osoba z którą jesteś też podziela te uczucia. Oczywiście przebijał się przez tłum bez problemu, robiąc to w taki sposób by miął ją cały czas pod ręką.
W palarni szybko wylądował na miękkiej kanapie. Chyba palenie wyszło z mody bo to miejsce nigdy nie było przepełnione. Pozwolił jej wsunąć się pod swoje ramię, przysuwając ją trochę bliżej do siebie. Teraz mogli mieć trochę spokoju.
- Myślę, że tak. A ty?
Spytał zainteresowany. Nie chciał aby czuła się tutaj źle przez niego albo jego rodzinę. Ta robiła wystarczająco dużo problemów jemu i jej. Wyciągnął w końcu papierosa. Dźwięk odpalonej zapalniczki poniósł się po pomieszczeniu. Kupić sobie w końcu nową. Zastąpiła jego starą, zniszczoną w klinice. Aya pomagała mu wybrać nową. Nie miała żadnego graweru czy innego badziewia. Była koloru czarnego matu wzorowana na te produkowane kilka generacji temu.
- Nie mogłem cię z nim zostawić. Może jestem potworem, ale nie aż takim. Najgorszemu wrogowi bym tego nie życzył. – Pokręcił głową przypominając sobie hasła jakimi rzucał do Susan. To był koszmar.
Zaciągnął się po raz pierwszy. Smak dymu tytoniowego szybko wypełnił jego płuca. To było cudowne uczucie. Od razu można było zauważyć jak schodzi z niego stres. Jego dłoń zaczęła głaskać ją po jej krótkich włosach. Wciąż nie mógł się nadziwić jak dobrze jej było w takiej fryzurze.
- Szczerze mówiąc to chciałbym już wrócić do hotelu i wziąć wspólny prysznic.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

5 maja 2018, o 00:30

Wzruszyła nieznacznie ramionami.
- Nie najgorzej - odparła. - Chociaż tylko dlatego, że tu ze mną jesteś. Gdybym musiała tu siedzieć sama, pewnie dawno bym wyszła. Ale nie wyjdę, nie martw się. Właśnie dlatego, że ty tu jesteś.
Uśmiechnęła się znów. Dziś robiła to wyjątkowo często, zresztą nie tylko to, bo i śmiała się normalnie. Tak jakby jej przeszłość nie ciążyła nad nią ciężką chmurą. Jakby faktycznie była zwyczajną, radosną kobietą, jakich tutaj pełno. Rzeczywistość była inna, ale w tej chwili została gdzieś daleko za drzwiami palarni, a może nawet klubu. Aya opierała teraz głowę o jego ramię, nie przeszkadzając mu w paleniu, ale wyglądając przez szybę gdzieś w dal. Może obserwowała kogoś przy stole, a może nie patrzyła na nic konkretnego. Jej krótkie, utrzymane w nieładzie włosy łaskotały Charlesa w nagą skórę jego ręki.
- Ty byś wyszedł, a ja bym wyszła chwilę po tobie. Nic by mi się nie stało - stwierdziła. - Hunter był na swój sposób czarujący. Może wytrzymałabym jeszcze z pięć minut.
Nic dziwnego, że wydał się jej czarujący, skoro zarzucił jej siedemnastoma komplementami w jednym zdaniu, jeszcze zanim Emily zdążyła do końca wypowiedzieć jej imię. Mimo to jednak jego sposób bycia bawił ją i teraz już nie zamierzała tego ukrywać.
- Ale może na lepsze wyszło. Nie będziemy musieli przed nim uciekać do samego końca - zauważyła.
Po długiej chwili milczenia wyciągnęła rękę do tej dłoni Charlesa, która trzymała żarzącego się papierosa. Bez pytania wyciągnęła go z jego palców, by w końcu sama zaciągnąć się dymem. Nie rozkasłała się, nie skrzywiła, zamknęła tylko oczy i powoli wypuściła przed siebie wąską strużkę dymu, jednocześnie oddając papierosa prawowitemu właścicielowi.
- Mój boże - westchnęła długo. - W życiu nie paliłam bardziej obrzydliwych fajek.
Parsknęła śmiechem i wyprostowała się, chcąc coś dodać, ale Striker szybko wytrącił ją z wątku, który zupełnie nie był teraz wart kontynuacji. Przeniosła na niego spojrzenie, z którego trudno było wyczytać cokolwiek.
- Jak na Omedze - powiedziała. Niejednokrotnie brali już wspólny prysznic, ale to akurat tamten utkwił jej w pamięci. - Mogłabym. Ale przed północą to będzie niekulturalne. Emily będzie rozczarowana, jak znikniemy. Jeszcze z godzinka.
W jakiś sposób znalazła się nagle na jego kolanach, zasłaniając mu stół, popielnicę i widok przez okno. Objęła go, splatając dłonie na jego karku. Miała trochę nieprzytomne spojrzenie, ale jak na ilość alkoholu którą wypiła, to i tak nie było z nią źle. Wciąż się trzymała, choć było całkiem możliwe, że lada moment zetnie ją z nóg.
- Czy tak jak nie liczą się wyznania po wyjściu z łóżka, tak nie liczą się też po pijaku? - spytała, odgarniając włosy z twarzy. - Czy wyznajesz raczej zasadę, że pijani ludzie mówią więcej prawdy? Jak myślisz, będę mówić prawdę, czy kłamać?
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

5 maja 2018, o 00:59

Przyglądał się jak bardzo jest zniesmaczona papierosem, który od niego wzięła. Uśmiechnął się lekko do niej. To było całkowicie nowe. Szczerze mówiąc czuł się jak na pierwszej prawdziwej randce w swoim życiu i było to bardzo intymne przeżycie. Nie potrafił tego zbytnio opisać ale sprawiało mu to ogromną radość.
- Nie są, aż tak złe. – Przejechał dłonią po jej delikatnej skórze. – Jakie ty palisz?
Spytał w końcu. Domyślał się, że jako Aya mogła palić lub paliła. Chciał ja poznać lepiej i codziennie zasypywał ją różnymi pytaniami. Dokładnie tak jak ona jego, kiedyś. Może właśnie dlatego nie potrafił jej zostawić. Nie potrafił po prostu funkcjonować już inaczej. Była dla niego niczym niekończącą biblioteka, której nie chciał nigdy opuścić.
Kiedy wylądowała na jego kolanach uśmiechnął się jeszcze szerzej. Jak zawsze warzyła tyle co nic, ale bliskość jej ciała sprawiała mu jeszcze większą radość niż kiedykolwiek. Przysunął ją do siebie bliżej, a jego dłoń wylądowała na jej udzie głaszcząc jej tak jak kiedyś. Była wyjątkowo ciepłą albo mogło mu się tak tylko wydawać ze względu na temperaturę w klubie.
- To po północy. Może to zrobić tak jak na Omedze albo tak jak wtedy w mieszkaniu.
Zgasił szybko papierosa w popielniczce aby jego dłonie mogły ją dotykać tak jak zawsze. Czuć jej bliskość, cieszyć się jej świeżym zapachem. Znowu był skupiony tylko i wyłącznie na niej. Nie chciał już nigdzie stąd iść lub kogokolwiek szukać. W jakiś sposób obserwował ja w całkowicie inny sposób. Byłą w tym ta niepewność jak u nastolatka. Zresztą obydwoje się tak zachowywali.
- Wychodzę z założenia, że po alkoholu ludzie mówią szczerze.- Zbliżył do niej swoje usta. Ta palarnia działała na niego wyjątkowo skutecznie. – Wiem, że nie jestem dobry w kompletach, ani w okazywaniu uczuć jak powinienem. – Uśmiechnął się troszkę niepewnie. – Chce po prostu powiedzieć, że każdy dzień spędzony z tobą jest najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała w moim życiu.
Delikatnie pocałował ją w szyję. Oczywiście na tyle delikatnie, aby nie rozbudzić w niej tego co potrafiła zrobić. Kochał ją, a w tym momencie nie było niczego na tym świecie ważniejszego niż jej osoba.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

5 maja 2018, o 01:40

- Nie palę - odparła, znów za szybko. Po chwili jednak westchnęła i przewróciła oczami, zdając sobie sprawę z faktu, że teraz równie dobrze mogłaby mu też powiedzieć, że nie pije. - Paliłam wcześniej. Próbuję do tego nie wracać. Lubiłam zawsze te Sethe z Cytadeli. Sprowadzałam sobie zawsze. Były ładne, miały czarne filtry.
Uśmiechnęła się do niego, z bliska przyglądając się jego twarzy. Przesuwała po niej powoli kciukiem, badając dotykiem najpierw brew, potem linię zarostu na policzku mężczyzny, bliznę na skroni, tatuaż na szyi. Tak jakby widziała go po raz pierwszy. Miał rację, widząc niepewność u nich obojga, choć u niej tym skuteczniej znikała, im więcej promili miała we krwi. Nie była jednak pijana aż tak, by mógł kwestionować jej wybory. Wbrew pozorom nie robiła teraz niczego dziwnego. Po prostu mieli od siebie dłuższą przerwę.
- Wszystko mi jedno jak - zaśmiała się cicho.
Przechyliła lekko głowę w bok, dając mężczyźnie dostęp do swojej szyi. Z przyzwyczajenia chciała odgarnąć z niej włosy, ale ich tam nie było, więc tylko przesunęła dłonią w powietrzu. Z ust wyrwało się jej westchnięcie, a dłoń przesuwająca się po jego karku znieruchomiała, tak jakby nie chciała, by to, co właśnie czuła, zostało stłumione przez jakiekolwiek inne odczucia.
- Ty jesteś trzeźwy - mruknęła. - Nie o to mi chodziło.
Tym razem jednak nie spięła się wcale, a słowa mężczyzny nie wywołały w niej żadnego dyskomfortu. Zajęło jej to trochę czasu, ale w końcu przestała chyba reagować jak oparzona na jakiekolwiek wyznania. Chyba że to zmieni się z powrotem jutro, jak kobieta dojdzie do siebie. Odsunęła się od niego lekko, na tyle, by go widzieć i delikatnie podniosła jego twarz z powrotem do siebie, tak by widział ją, a nie zajmował się jej szyją. Z jej ust nie znikał lekki uśmiech.
- Kocham cię, Charlie - powiedziała w końcu. - Wiem, że teraz... wcale nie jest ci ze mną tak różowo, jak mówisz. Wiem i nie oszukuj mnie, że tak nie jest. Ale mimo to jesteś ze mną. Jesteś mój. A ja jestem twoja. I będę, nieważne co Daryl mówi, bo z tobą jestem szczęśliwa. I w końcu, po tych wszystkich latach, będąc z kimś, mogę być też sobą.
Pocałowała go tak, jakby chciała udowodnić mu rację swoich słów. Przysunęła się do niego jeszcze bardziej i przez chwilę mogło się wydawać, że nie będzie w stanie się już odkleić, gdyby nie ostentacyjne chrząknięcie nad ich głowami. Nieznajomy turianin przyglądał im się ze zniesmaczoną miną.
- Znajdźcie sobie pokój - powiedział niechętnie. - Te ludzkie odgłosy, nie macie za grosz wyczucia.
- Przepraszam - rzuciła Aya z rozbawieniem, wtulając się w klatkę piersiową mężczyzny, na którego kolanach siedziała. W jej oczach pewnie pojawiła się skrucha, ale Striker jej nie widział, usłyszał ją jedynie w głosie ciemnowłosej. - Już nie będziemy. Poczekamy do północy.
Turianin westchnął i usiadł, najwyraźniej zaraz za ścianką działową.
- Zazdrosny jest - szepnęła do Strikra konspiracyjnie.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

5 maja 2018, o 02:03

Wiedział, że paliła. Od samego początku wiedział. Palacz zawsze rozpozna swego. Widział jak patrzyła na paczkę papierosów tego dnia. Chciała z przyzwyczajenia zapalić ale pewnie te całe ziółka asari miały jej pomóc w rzuceniu palenia i graniu swojej roli jako Sonya. To było oczywiste, że nie przeszkadzałoby mu gdyby paliła. Przecież sam to robił. Na chwilę zastanowił się nad czymś. Chyba próbował sobie przypomnieć tą markę jednak za nic nie potrafił tego zrobić. Zawsze kupował swoje. Jego szef sprowadzał je Ziemi dla niego.
Zawsze dawała mu dostęp do swojej szyi, kiedy tego chciał. Tym jednak razem nie był nachalny ani nie starał się zbytnio przy tym. Byli w klubie raczej nienajlepszy pomysłem było nakręcenie się w tym miejscu, kiedy czekała ich jeszcze godzina siedzenia w tym miejscu. Napięcie pomiędzy nimi mogłoby wtedy wyskoczyć po za skalę. Dlatego byłoby to wyjątkowo głupie posuniecie.
Kiedy jej dłonie dotknęły jego twarzy skupił na nim cały swój wzrok. Oddychało mu się ciężko i co jeszcze dziwniejsze czuł dziwne mrowienie w podbrzuszu. Coś czego nie czuł od kiedy chyba był zawszonym dzieciakiem i podkochiwał się w znajomej w klasie. To było dziwne. Można by nazwać lekko nie pasujące do sytuacji. Przecież już byli razem. Czyżby miał dopiero teraz poczuć jak naprawdę bycie zakochanym?
Wsłuchał się w jej słowa, a na to jedno wyzwanie uśmiechnął się wyjątkowo szczerze. Tak jak nigdy. W jego spojrzeniu było coś czego nie dało się zauważyć wcześniej. To byłą sytuacja, które już raczej nie przeżyją już nigdy więcej. Jakby pierwszy raz usłyszał od niej te słowa.
- Ja ciebie też kocham, Aya. – Chciał dodać coś więcej, ale nie mógł. Jej usta odebrały mu całkowicie mowę. Można nawet powiedzieć, że całkowicie odebrały mu możliwość logicznego myślenia. Jego dłoń powoli nawet zmierzała już pod jej czerwoną sukienkę ale głośnie chrząkniecie bardzo szybko przywróciło go do normalności.
Na swój sposób był wdzięczny turianinowi za to co zrobił. Jeszcze chwila i pewnie zrobiliby to na kanapie w klubie. To już na pewno nie wyglądałoby najlepiej.
- Chyba tak. – Spojrzał na nią z rozbawionym wzrokiem. – To nie jest ten sam turianin co próbował swoich sił na parkiecie?
Co dziwne. Striker szeptał konspiracyjnie. Chyba w końcu obydwoje wyluzowali się na tyle, by już nie przejmować się niczym. Zaczynał rozumieć też, dlaczego Sonya była taka zimna. To musiały być blokady nałożone przez Cerberusa. Aya pozwalała sobie na więcej, a podczas tak długiej misji jaką dostała takie zachowania byłyby nie do przyjęcia.
- Czuje się jak nastolatek na pierwszej randce. – Zaśmiał się cicho. – Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek się tak poczuje. Niby byliśmy wcześniej razem, ale dopiero teraz czuję… – Zawstydził się lekko. Miał prawie trzydzieści lat, a naprawdę nie spodziewał się, że kogokolwiek obdarzy takim uczuciem. – Wiesz. Jak w tych filmach. Jak idiotyczny nastolatek w czasie balu na zakończenie szkoły, gdzie jego partnerka darzy go takimi samymi uczuciami.
Chyba zrobił się lekko czerwony na twarzy. Teraz to on przypominał ją sprzed kilku dni.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub "Hades"

5 maja 2018, o 09:01

Mimo upomnienia turianina, kobieta wciąż nie wstała, ani nie odsunęła się od Charlesa tak, jak powinna. Zajęcie miejsca obok, na kanapie, przerastało jej możliwości, zwłaszcza że mogła siedzieć na jego kolanach. Pewnie najchętniej siadłaby przodem do niego, tak, by widzieć go lepiej, ale wąska sukienka na to jej nie pozwalała. Zamiast tego oparła się ramieniem o jego klatkę piersiową i w zamyśleniu zaczęła przesuwać palcami po jego klatce piersiowej. Koszulka mężczyzny zakrywała wszystko, co Aya lubiła, a co teraz było pod warstwą materiału, ale w niczym jej to nie przeszkadzało. Przynajmniej nie wydawali teraz "ludzkich odgłosów", które tak sfrustrowały nieznajomego.
- Nie - zaśmiała się. - Tamten miał ciemniejsze łuski i białe tatuaże.
Uśmiech nie znikał z jej twarzy, gdy wyznał jak nietypowo właśnie się czuje. Przyglądała mu się przez chwilę, z tym samym nieodgadnionym wyrazem twarzy co zawsze. Ale chyba z dnia na dzień coraz łatwiej domyślał się, jakie myśli chodzą jej po głowie. Teraz nietrudno było dojść do tego, nad czym pracuje jej wyobraźnia. Z trudem oderwała wzrok od znajomych ust.
- Na balu też miałam czerwoną sukienkę - błękitne światło palarni odbijało się od jej włosów, nadając im prawie granatowy odcień. - Ale miałam gorsze towarzystwo. Myślałam, że umrę z nudów.
Znów przesunęła palcami po jego skroni, żałując, że muszą siedzieć tutaj, a ona miała się kontrolować. Wyjątkowo trudno było jej zachować rozsądny dystans, gdy w jej żyłach krążył alkohol, rozgrzewając ją i nastrajając do czegoś zgoła innego, niż tkwienie w klubie.
- Dlaczego? Mówiłam ci to już wcześniej - uśmiechnęła się. - Wiesz o tym przecież.
Mimo pretensji sąsiada zza ścianki działowej, po raz kolejny pocałowała Charlesa, nie potrafiąc jednak trzymać się z daleka. Złapała jego dłoń, która odsuwała się już, i poprowadziła ją z powrotem tam, gdzie była. Może tym razem turianin się zajmie sobą, zamiast wtrącać się w nie swoje sprawy. Los jednak miał inne plany wobec nich.
- Tak myślałem, że tu będziecie - usłyszeli głos Daryla. Aya drgnęła i odsunęła się, przenosząc spojrzenie na młodszego Strikera, który bez zastanowienia usiadł na kanapie obok nich i wyciągnął z kieszeni papierosy, by odpalić jednego. Zerknął na nią, potem na brata, a potem utkwił wzrok w żarzącej się końcówce swojej fajki. Fakt, że w czymś im przeszkodził, nie zrobił na nim żadnego wrażenia.
- Gdzie Susan? - spytała Hatake.
- Poleciała.
Widocznie przytyk Charlesa wywołał większy problem, niż mógł zakładać rzucając go w złości, w reakcji na złośliwość Daryla. Nic dziwnego, że mężczyzna nie miał teraz najlepszego nastroju. Jeśli zależało mu na Snow, to znalazł się teraz w raczej beznadziejnej sytuacji.
- Przepraszam, Aya. Za to co mówiłem. Wiem, że jestem dupkiem czasem. Nic do ciebie nie mam.
Kobieta po chwili namysłu skinęła głową, przyjmując przeprosiny. Nie było sensu dłużej sztucznie podtrzymywać wzajemnej niechęci, nie po to tutaj byli. Westchnęła cicho i zjechała z kolan Strikera z powrotem na kanapę, zajmując takie miejsce, jak wypadało. Pewnie nie chciała dokładać Darylowi, który właśnie na resztę nocy został sam.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klub "Hades"

5 maja 2018, o 11:31

Pomimo tego wszystkie co się wydarzyło te kilka dni temu ich uczucia zaczęły znowu się kształtować. Te mały gest już nie były taka małe, a może po prostu Aya będąc już lekko wstawiona w końcu zaczęła mówić co naprawdę czuje. Przez ten cały czas, kiedy była w niego w tulona gładził jej odkryte ramię. Gdyby była Sonyą , nie byłoby możliwości aby taka sytuacja w ogóle się wydarzyła. Jej stłumiona osobowość nigdy by sobie na coś takiego nie pozwoliłą.
- Na balu byłem sam. Nasza klasa składała się z prawie samych facetów. Nie miałem zbyt dużo znajomych po za szkołą. – Parsknął śmiechem kręcąc głową. – Byłem zbyt skupiony na nauce i rozwoju fizycznym. Naprawdę wtedy chciałem dostać się do ochrony Rosenkova.
Tak przecież miało to wyglądać. Miał być w elicie najlepszych ochroniarzy, którzy mieli zajmować się bezpieczeństwem wszystkim siedzib firmy. Zamiast tego zrobili z niego chodzącą broń. Bardzo dużo poświęcił aby korporacja była z niego dumna. Dopiero na studiach pozwalał sobie na trochę więcej rozrywek, ale wciąż chciał być najlepszy. Właśnie to było jego zgubą. Uznano, że nie powinien się był marnować w zwykłej ochronie.
- Wiem, że mówiłaś. W jakiś sposób, kiedy powiedziałaś to teraz… - Był lekko skonsternowany. Nie wiedział jak przelać jego myśli w słowa. To nigdy nie było zbyt łatwe. Szczególnie teraz, kiedy jego myśli ciągłe uciekały w całkowicie innym kierunku. – Po prostu to dla mnie znaczyło coś więcej.
Nie było to zbyt dobre wyjaśnienie ale nie potrafił inaczej. Usłyszeć to od niej po takim czasie było wyjątkowo ważne. Tak jakby właśnie jej uśmiech byłą wyjątkowe. Warte walczenia o to każdego dnia. Pewnie zastanawiałby się nad tym dłużej gdyby nie kolejny pocałunek. Jego ręką już powoli znajdowała się po jej sukienką jeżdżąc po tatuażu na jej udzie.
W końcu usłyszał jednak głos Daryla. Bardzo skrycie jego dłoń wróciła spod sukienki gdzieś w bezpieczne miejsce. Najlepiej tak aby jego brat tego nie zauważył. Spojrzał na niego jednak nie był zły im zły, że przerwał to co się działo. Charles i Aya mieli dość sprecyzowane cele na ten wieczór, a jeden z owych celów ciągłe chciał być bardziej priorytetowy niż reszta. Niestety nie mogli sobie na niego tutaj pozwolić.
- Pogadam z nią. – Westchnął. – Chciałem to zrobić wcześniej, ale mieliśmy małą rozmowę z Hunterem.
Zazwyczaj jego brat nigdy nie reagował tak jak teraz, kiedy jakaś kobieta po prostu go zostawiała. Nie było smutku czy niezadowolenia. Zawsze znajdował inną. Dziwiło go, że darzył większymi uczuciami Susan. To prawda była dość urocza i na pewno inna niż większość kobiet, które poznał.
Po przeprosinach sam odpalił papierosa. Czułem się z tym, źle. Nie powinien był, aż tak mocno atakować brata. Wyciągnął wyjątkowo mocną artylerię w jego stronę. To nie było coś co zazwyczaj robił. Zawsze, kiedy się kłócili to Daryl zaczynał. Tym razem było inaczej i nie wiedział za bardzo co z tym zrobić.
- Przepraszam Daryl. Poniosło mnie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „Amsterdam”