Dystrykt Doru to obszar położony najbliżej kluczowych systemów utrzymujących stację w takim stanie, w jakim jest teraz. Pewnie dlatego jest jednym z najbardziej chronionych. Znajdują się tutaj takie mechanizmy jak system uzdatniania wody, główny system wentylacyjny czy stacja centralna kolumny nośnej.

Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Hostel "Onyks"

12 maja 2022, o 20:08

Inicjatywa była po ich stornie. Dzięki elementowi zaskoczenia i dobrej pozycji mieli dobre otwarcie. Karajev szybko ocenił i zidentyfikował cele. Zorganizowanie, ruchy, koordynacja działań, samo to mówiło żołnierzowi, że nie są to pierwsi z brzegu najemnicy. Było wysoce prawdopodobne, że Viktor miał do czynienia z operatorami Cerberusa. Rozpoznał w nich biotyka, technika i klasycznego operatora.
Była to kwestia chwili, w czasie której dokonać można było pobieżnej oceny, nim doszło do wymiany ognia. Karajev nie miał komfortu dokładniejszej obserwacji. Drużyna sprzątająca właśnie wchodziła do hostelu, a wchodziła mocno i zdecydowanie. Żołnierz odpowiedział tym samym. Celem priorytetowym uczynił biotyka, nauczony świeżymi doświadczeniami z areny. Huknął strzał, odrzut z Graala wstrząsnął nim, aż cofnął się pół kroku. Broń miała kopa, to musiał przyznać. W jednej chwili tarcza jednego z operatorów Striker w istocie zadbał o dobry sprzęt. Warunki na bojową inaugurację były doskonałe. Oczywiście Viktor zdawał sobie sprawę z wad tegoż rodzaju uzbrojenia, lecz teraz nie zaprzątał sobie niemi głowy. W tej chwili liczył się efekt.
Tarcze wrogiego operatora poszły w niwecz w jednej chwili, a przeciążony energią kinetyczną kolca ze strzelby krogańskiej generator wyłączył się. Pocisk zarył w pancerz, raniąc wroga dotkliwie.
Zaraz też pomocą przyszedł mu Horhe. Salarianin rozstawił wieżyczkę z automatycznym systemem uzbrojenia, która otworzyła ogień automatyczny. Viktor był pod wrażeniem sprzętu salarianina. Działko 20mm dokończyło łatwo dzieła zniszczenia, które rozpoczął żołnierz, eliminując jednego z agentów wroga z walki.
- Tango down- rzucił odruchowo Karajev- Dobra robota.
Zaraz też dało się poznać o jakości ich wroga. Oczywiście, nieco chaosu wkradło się w ich szeregi, nie spodziewali się bowiem, że w chwili wejścia otrzymają kontrę od wcześniej nierozpoznanego przeciwnika. Nie załamali się jednak, nie cofnęli, zaraz reorganizując, nieustępliwie zmierzając do wypełnienia misji. To tylko umacniało tezę, że mieli do czynienia z operatorami Cerberusa. Choć ich odpowiedź nie sięgnęła Karajeva ani jego salariańskiego sprzymierzeńca, to wraży technik sprawnie pozbył się ich wieżyczki.
Z graala wypadł dymiący pochłaniacz ciepła, zniszczony nadmiarem energii termicznej jaka powstała przy wystrzale ze strzelby.
- Widzę- odparł w skupieniu Viktor na obserwację, iż jeden z agentów wszedł do hostelu. Sierżant poznał, jakiż mają plan. Jeden z nich szybko wykończy Bazyliszka, podczas gdy drugi go osłaniał. Nie musieli wygrać wymiany ognia, tylko wykonać zadanie szybko i wycofać się. Karajev spojrzał nagle na broń. Zacięła się. Domyślał się, co się stało. Wrogi technik, widząc siłę ognia jaką dysponowała drużyna na służbie Cytadeli postanowił ich jej pozbawić, lufa po lufie zapewne. Karajev szybko jednak adaptował się do sytuacji.
- Broń niesprawna, sabotaż- zameldował bezemocjonalnie- Wchodzę, kurs przechwytujący
To, co określił żołnierz w suchych, niemal syntetycznych słowach oznaczało zgoła rzecz prostą. Karajev zaszarżował na wrogiego żołnierza, aktywując omni ostrze w biegu. Wpadł przez drzwi, ścierając się z wrogiem, chcąc go zatrzymać, nim ten dotrze do Bazyliszka.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Hostel "Onyks"

15 maja 2022, o 17:46

Sytuacja Rodrigieza była dramatyczna. Najpierw omni-klucz podarowany przez martwą już recepcjonistkę nie chciał zadziałać, potem zadziałał, co spotkało się z wyraźnym odetchnięciem Diega, ale kiedy wreszcie mężczyzna chciał ruszyć do wyjścia, okazało się, że drzwi są zablokowane.
Serce podeszło mu do gardła i bardzo walczył z chęcią jęknięcia z rozpaczy. Jeszcze raz spojrzał na pistolet trzymany w dłoni i westchnął. To wszystko było niemożliwe. Dopiero co uratował się z Cytadeli, która została zaatakowana przez tajemnicznego hakera, a już wpadł w kolejny posrany mętlik wydarzeń. Miał nieodparte wrażenie, że cała galaktyka się na niego uwzięła, a nie tylko Cerberus.
Musiał myśleć, szybko zanim... i wtedy ujrzał granat w ręku jednego z napastników. Prawdopodobnie przez twarz przemalowały mu się wszystkie kolory tęczy. Nie mógł ufać programom w nowym omni, nie wiedział w co urządzenie jest wyposażone, nie potrafił strzelać z broni, mógł liczyć tylko i wyłącznie na cud.
Czas w głowie Rodrigueza spowolnił. Obrazy przesuwały mu się przed oczami, nie zdążył się z nikim pożegnać, nie zostawił po sobie ogromnej spuścizny, na którą liczył przez całe swoje życie, a ludzie w galaktyce będą go wspominać jako upadłego biznesmena, aż wreszcie każdy o nim zapomni. Ba, nawet nikt prawdopodobnie nie odnotuje jego śmierci.
Zrobił zatem jedyne co mu pozostało. Aktywował skan taktyczny na przeciwniku, który właśnie sięgał po granat i wycelował w niego, szukając jednocześnie najsłabszych punktów. Liczył na to, że odległość oraz niewiedza przeciwnika o jego położeniu zapewnią mu przewagę.
I oddał strzał, a potem kolejny.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hostel "Onyks"

13 lip 2022, o 22:37

Przeciwnik, naprzeciw któremu stanął sierżant, z pewnością był wyszkolony. Karajev rozpoznał w nim drugiego żołnierza - wszak nieważne kto szkolił, ani po której stronie walczył - jego przeciwnik był urzeźbiony z tej samej gliny. Widząc szarżującego ku niemu sierżanta, natychmiast się zatrzymał, obrócił ku niemu, przygotowując na uderzenie olbrzymiego napastnika.
Nikt z wysłanych przez Iluzję oprychów nie lubił się zbliżać, jeśli nie musiał Strategicznie zajmowali pozycje prowadząc ostrzał, nie wchodząc w zwarcie. Viktor przekonał się, że o ile mężczyzna mógł z łatwością obalić nieopancerzonego, rannego Diego i przerzucić go sobie przez ramię, nie był w stanie sprostać sile uderzenia silniejszego od niego Ukraińca.
Ostrze wbiło się w jego ciało, które, niesione impetem ciosu, pomknęło w tył. Kolejne uderzenie pozbawiło go przytomności.
Odnalazł Diego sprytnie schowanego za jedyną oferowaną przez recepcję osłoną. W tym czasie, słyszał w tle szmer przemieszczających się jednostek. Poinformowani o tymczasowej niedyspozycji jednego z nich, agenci Iluzji zmieniali taktykę i na chwilę na polu walki zabrzmiała cisza.
- Przeciwnicy zablokowali pozycję, przybyły posiłki. Potwierdzam, odwrót drogą wejścia utrudniony! - odezwał się krzyk Horhe. Gdy wokół zabrzmiał terkot działających karabinów szturmowych, komunikator w hełmie Viktora wzmocnił przekaz, niknący we wrzawie panującej na zewnątrz. - Skanuję budynek...
Mała mapa hotelu, w którym się znajdowali, dotarła na omni-klucz Karajeva.
- Wyjście ewakuacyjne na pierwszym piętrze. Po schodach i w lewo! - zakomunikował i zaklął ciszej, pod nosem. - Jestem przygwożdżony, ale postaram się odwrócić ich uwagę!
Dla Diego informacja ta była cenna, ale też wskazywała oczywisty, następny krok. Mogli opuścić budynek tyłem, przez wyjście, o którym nie poinformowała go recepcjonistka. Viktor rozumiał jednak konsekwencje tego - jeśli chciał zabezpieczyć ewakuację Diego i upewnić się, że nic mu się nie stanie, musiał porzucić będącego pod ciężkim ogniem salarianina. Horhe, przygwożdżony na rogu, nie miał możliwości łatwej ewakuacji. Z drugiej strony, jeśli chciałby ruszyć wprost na główną uliczkę, ryzykował, że Diego zostanie postrzelony w trakcie.
- Nie ma czasu, sierżancie, eskortujcie Bazyliszka! - wrzasnął Tann przez komunikator, w którym słyszeli odgłosy wystrzału jego własnej broni, z której ostrzeliwał agentów.
Viktor Karajev
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 15 maja 2021, o 23:08
Miano: Viktor Karajev
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C2
Lokalizacja: Ziemia
Kredyty: 25.015
Medals:

Re: Hostel "Onyks"

21 lip 2022, o 15:01

Uderzył szybko i mocno, w podwójnej kombinacji. Zaskoczony wróg nie zdołał stawić mocnego oporu. Być może był gotowy na wymianę ognia, szybką, czystą robotę. Karajev jednak pozbawił go inicjatywy, wchodząc w zwarcie. Chwilę później było już po wszystkim. Stał tylko przez chwilę nad powalonym operatorem Cerberusa, na tle wywarzonych drzwi, z wielką strzelbą w ręku. Ruszył powoli do przodu, zostawiając na chwilę za sobą wymianę ogniową, ku głębi pomieszczenia hostelowego.
- Nie jestem tu po nagrodę- rzucił głośno, tak, by Diego nie wziął go za kolejnego wroga- Nie mam zamiaru cię skrzywdzić.
Kolejne kilka kroków. Szukał dobrej osłony przed ostrzałem, gdzie mógł skryć się Diego, czy też Bazyliszek, jak to ustalili z Horhe. Nie było zbyt wielu możliwości tutaj. Trafił za drugim razem.
- Choć ze mną, jeśli chcesz żyć- odezwał się sztywno, wyciągając ku niemu rękę- Pozdrowienia od pewnej niebieskookiej blondynki.
Reakcja, jakakolwiek Diega nie była, spotkała się raczej ze spokojem Karajeva. Miał nadzieję, że postawiony pod ścianą Rodriguez zgodzi się na nieoczekiwaną pomoc.
Huk wystrzałów uświadamiał jednak sierżanta, że bynajmniej nie koniec to ich kłopotów. Viktor z niezadowoleniem przyjął informację o posiłkach, chociaż szczerze by się zdziwił, gdyby takowych operatorzy Cerberusa nie mieli. Nie to co nieoficjalna ekipa ratunkowa Przymierza. Ci byli na wrogich wodach, a rekiny poczuły już krew.
- Zrozumiałem, Bazyliszek zabezpieczony, czekam na skan- odparł przez radio, a gdy mapa budynku wyświetliła mu się na omni-kluczu, dodał- Potwierdzam otrzymanie danych.
Nagle Viktor zawahał się. Sytuacja taktyczna się pogarszała, a jego niewielki oddział, jeśli miał mieć szanse na przeżycie, musiał działać szybko. Wyjście piętrem ułatwiłoby sytuację, lecz przygwożdżony ogniem Horhe miałby nikłe szanse na przeżycie. To jednak jak stanowcza była zdolność salarianina do poświęcenia uderzyła sierżanta. Umiejętności i potencjał jaki prezentował, oddanie sprawie... Viktor nie potrafił po prostu odpuścić.
- Odmawiam Horhe! Nie ma mowy o tej drodze ewakuacji!- rzucił przez komunikator VIktor, dużo bardziej emocjonalnie niż chciał- Nie godzę się na wymianę żywotów.
Wyjrzał przez framugę drzwi. Sytuacja była nieciekawa. Musieli się zwijać, i to szybko.
- Masz- VIktor podszedł do pokonanego operatora Cerberusa i odpiął jego generator tarcz, po czym rzucił go Diego- Trzymaj się mnie i w razie czego chowaj za mną. Będzie gorąco- wyjżał jeszcze raz ku wyjściu, po czym przeżegnał się- Z nami Boh!
ObrazekObrazek
Muza
Mood
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hostel "Onyks"

18 wrz 2022, o 17:52

Skoro wracamy po przerwie, prosty rzucik:
Obrażenia:
Diego + 50 [brak eq] + 30 [niebezpieczniejsza droga ewakuacji] - 30 za generator od Karajeva = +50
Karajev +30
Horhe 0
Żadne < 33 < lekkie < 66 < średnie
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Hostel "Onyks"

18 wrz 2022, o 18:01

Sytuacja była napięta - nawet, jeśli ich przeciwników nie było tak wiele, byli doskonale wyszkoleni. Kręte, ciemne uliczki Omegi nie ułatwiały rozpoznania w terenie ani bezpiecznej ekstrakcji cywila, który nie dość, że był ranny, to jeszcze nie posiadał odpowiedniego zabezpieczenia w formie pancerza. Generator tarcz, który otrzymał od Karajeva, przypięty do jego paska zapewnił mu choćby bazową ochronę, choć wystarczyło, by ostrzał przeciążył urządzenie a sytuacja mogła odwrócić się o sto osiemdziesiąt stopni.
- Odmawiam, sierżancie, Bazyliszek to nasz priorytet! - skrzeczał przygwożdżony do swojej pozycji Horhe, choć na próżno.
Żołnierz wiedział, że salarianin był w pełni przekonany w swoich słowach. Horhe może nie był oficerem STG, którym w przyszłości chciałby zostać, ale był cholernie dzielną osobą. Rozumiał ideę śmierci w imię dobrze wykonanej misji, nawet jeśli dla kogoś o zupełnie innym rodzaju moralności jak Rodriguez mogły się to wydawać słowa szalone.
Gdy Karajev wypruł na zewnątrz, czując impet strzelby trzymanej w swych dłoniach, zasłaniając ich cel własną piersią, wkroczyli w chaos, w którym umysł poruszał się instynktownie. Nie było czasu na podejmowanie decyzji, nie było powrotu za słodką osłonę budynku, z którego wyszli. Był jedynie morderczy korytarz, palące uderzenia rozbijających się pocisków o ceramiczne płyty i odległa figura wysuwająca się zza osłony salarianina.
- Niech to! Jedziemy all in, sierżancie, na tych Cerberusowskich psach!
Ich kontratak nie miał wygrać dla nich starcia - oboje to wiedzieli. W szaleńczym terkocie wieżyczki rozstawionej w przejściu, która z chirurgiczną precyzją unikała dwójki sojuszników, dając im ogień osłonowy, mknęli do przodu. Wypełnione adrenaliną ciała nie pozwalały im się zatrzymać, tchnąc w ich ciała nadludzką energię. Rodriguez niemal nie odczuł nowego, piekącego ciosu w swoim barku, w którym zagnieździł się zbłąkany pocisk. Karajev nie poczuł rwącego, małego piekła w swojej łydce, póki ich dwójka nie wpadła na pokład pozostawionego setki metrów dalej pojazdu.
Salarianin zamknął za nimi drzwi w panice. Adrenalina działała na jego metabolizm jak kofeina, sprawiając, że w oczach rannego Rodrigueza, z którego umysłu z wolna umykała świadomość, wydawał się operować trzy razy szybciej, niż powinien.
- Bazyliszek zabezpieczony! Sierżancie, zabieram nas stąd, nim udzielę pierwszej pomocy! - zakomunikował mężczyzna i, nie czekając na potwierdzenie, pod stukotem uderzających w pancerz kul poderwał gwałtownie ich statek, zrzucając ich na brudną, twardą posadzkę.
Dopiero, gdy ich pojazd mknął już w objęciach bezpiecznego kosmosu, Horhe wstał ze swojego fotela z medi-żelem w dłoni. Coś, czego Diego już nie dostrzegł, pogrążony w niespokojnym śnie.

Wróć do „Dystrykt Doru”