Dystrykt będący równocześnie dzielnicą handlową Omegi. Ten nadzwyczaj rozwinięty obszar stacji jest pełnym sklepów i siedzib najróżniejszych korporacji rajem dla osób kręcących swój biznes na tych terenach (oczywiście rzadko kiedy legalny, ale na to nikt tu nie zwraca przecież uwagi).

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Baza Szponów

11 cze 2013, o 11:50

Obrazek Choć najłatwiej dostać się do niej z Diabelskiej Krawędzi w dystrykcie Tuhi, baza Szponów to znacznie większe centrum operacyjne. Złożone z sieci bunkrów rozsianych nie na ulicach samej Omegi, ale w korytarzach serwisowych, opuszczonych, zamkniętych i z różnych powodów niedostępnych częściach stacji, słowem wszędzie tam gdzie rzadko można spotkać przypadkowych gapiów. Stanowi doskonałą kryjówkę dla wciąż powiększających swoje wpływy Szponów. Żadna inna organizacja najemnicza nie dysponuje nawet ułamkiem ich wiedzy na temat Omegi i to jeden z podstawowych powodów, dla których wszystkie bez wyjątku zostały zepchnięte do defensywy. Pod przewodnictwem niejakiego Dariusa grupa wyszarpuje sobie kolejne fragmenty lokalnego półświatka, maczając łapy we wszystkim począwszy od przemytu, a na płatnych zabójstwach kończąc. Pomimo niezbyt długiego stażu, skutecznie zapełniając pustkę powstałą w wyniku działań Archanioła i szalejącej w Gozu plagi.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Diabelska Krawędź

17 paź 2014, o 10:02

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Jak się okazało przypuszczenia Nexa były słuszne. Skąpane w mroku pomieszczenie, do którego właśnie wkroczyli, nie było korytarzem, a szybem windy przemysłowej. Po wejściu zaledwie metr wgłąb odsłoniętego przez wrota przejścia, turianka zatrzymała wszystkich, by następnie skierować podnośnik ku górze. Widocznie poprzednia wymiana spojrzeń wystarczyła jej w zupełności, bo nawet jeśli nie okryła ponownie głowy kapturem, choćby przez moment nie patrzyła na towarzyszącą jej drużynę. Dopiero po dłuższej chwili tej mozolnej wspinaczki zdecydowała przemówić.
- Wchodzicie na terytorium Szponów. Trzymajcie się blisko i nie róbcie niczego głupiego.
Koniec wypowiedzi zbiegł się idealnie z osiągnięciem przez nich swojego celu. Ich komitet powitalny stanowiła dość osobliwa para. Turianin wraz z kroganinem w charakterystycznych bordowo-złotych pancerzach. Nie był to jedyny oznak ich przynależności. Jeszcze bardziej uderzające były czerwone malunki na twarzach, dodatkowo podkreślone białymi konturami. Robiły wrażenie, tego nie można było im odmówić. Osoby, które miały okazję spędzić trochę czasu na Omedze, słyszał to i owo na temat tej nowopowstałej grupy najemników. Szpony skutecznie wykorzystały działania Archanioła na swoją korzyść, stopniowo przejmując tereny wcześniej podległe "Wielkiej Trójcy". Dziś spokojnie mogąc rywalizować z do niedawna nietykalnymi gigantami.
- Szczegóły waszego zadania przedstawi wam osoba czekająca w pomieszczeniu komunikacyjnym - to mówiąc, wskazała drzwi odległe o kilka kroków od nich. - Idźcie przodem, ja sama niebawem do was dołącze.
To mówiąc, jakby nigdy nic, po prostu ruszyła w głąb bazy, pozostawiając wcześniej widzianych przez nich ochroniarzy jako eskortę. Ponieważ robienie sobie na dzień dobry kłopotów nie było najlepszym pomysłem, wszyscy w miarę posłusznie ruszyli ku wskazanym drzwią. Dopiero wtedy turianin i kroganin dali im trochę przestrzeni, obejmując wartę przy wejściu. Cała ósemka trafiła natomiast do niewielkiego pomieszczenia z holo-projektorem w jego centrum, który wyświetlał już sylwetkę jakiegoś salarianina.
- Tak, tak, nareszcie. Mordin Solus do usług - wyrzucając z siebie ciąg, zdawałoby się, przypadkowych słów, doktor uważnie lustrował zebranych. - Poziom różnorodności, zadowalający, mnogość wariancji, większa szansa na powodzenie.
W pewnym momencie zrmużył lekko oczy i dosłownie wbił je w Faerie.
- Asari? Ostatni raz gdy sprawdzałem, plaga zabija asari. Dezinformacja? Skłonności samobójcze? Powód traumy? Dzieciństwo? Asari nie znane z wykorzystywania młodych, domena ludzi ... i elkorów, tak słyszałem. Ciekawe.
Przez paplanie Mordina, reszta o mało znowu dałaby się zaskoczyć turiance. Dźwięk otwieranych drzwi był jednak zbyt donośny.
- Doktorze, zbyt dużo pan gada.
- Nyreen tak, tak, słuszny wniosek, czas nagli - twarz salarianina gwałtownie spochmurniała. - Plaga postępuje zbyt szybko, istnieje 87,5% szans, że przy braku przeciwdziałań opanuje całą stację w przeciągu miesiąca. Na szczęście opracowałem lekarstwo, potrzebuję jednak środków do jego przygotowania.
- To wasze zadanie - ponownie przerwała mu kobieta. - Każde z was otrzyma jeden z nich.
To mówiąc, uniosła rękę, prezentując wszystkim metaliczny cylinder o średnicy jakichś 20 i wysoki na dobre 50 centymetrów.
- Został przystosowany do waszych przyczepów magnetycznych i jest dostatecznie wytrzymały, żebyście nie musieli martwić w trakcie walki, a do tej na pewno dojdzie - Kendros ruszyła przed siebie, ostatecznie zatrzymując tuż obok projekcji Mordina. - To co jest najważniejsze. Wspomniana w ogłoszeniu nagroda trafi do was tylko jeśli wszystkie pojemniki zostaną dostarczone na miejsce, jeśli żaden z nich nie zostanie otwarty i przede wszystkim, jeśli zdołacie wykonać zadanie w przeciągu doby.
Nim przeszła do dalszej części, dała wszystkim krótką chwilę na przyswojenie informacji.
- Zostaniecie dostarczeni bezpośrednio do Gozu wraz z przydzielonym wam przewodnikiem, a następnie przebijecie do kliniki. Zadanie nie będzie łatwe, ulice dystryktu są opanowane przez vorcha. W idealnych warunkach najlepiej byłoby uniknąć walki, ale jeśli do niej dojdzie, lepiej uwijajcie się szybko, inaczej czeka was strzelanina z połową okolicznych szabrowników. Dodatkowo każde z was otrzyma przed wyruszeniem zastrzyk. Typowa wzmacniająca odporność mieszanka i tak, jest obowiązkowa. Przesyłka jest zbyt cenna, żeby miała nie dotrzeć na miejsce przez wasze zakażenie.
Nyreen zdecydowanie nie przywykła do wygłaszania tak długich odpraw. Z konieczności wzięła więc kilka większych wdechów powietrza.
- Z naszej strony to wszystko, moi ludzie stojący przed wejściem pokierują was do sanitariusza w celu wykonania szczepionek. Wyruszamy za godzinę, więc jeśli macie coś ważnego do powiedzenia to ostatnia szansa.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Diabelska Krawędź

17 paź 2014, o 14:55

Podporucznik przez cały czas uważnie przyglądał się turiance. Czy oni przypadkiem też nie byli podatni na ową zarazę? Co więc ona tutaj robi i czy przypadkiem nie powinna czuć się zagrożona? Jego spojrzenie przeniosło się na chwilę na asari, która im towarzyszyła. Jej motywacji także nie rozumiał, ale widocznie kwota oferowana za wykonanie zadania musiała zmieniać postrzeganie świata. Przez cała drogę nie odezwał się ani słowem, a gdzieś w głowie analizował wszelkie możliwe scenariusze tego, co może się stać za chwilę. Nie był nerwowy zazwyczaj, ale zdarzało się Marshallowi być odrobinę zbyt czujnym i podejrzliwym. W sumie wyszło to im na dobre, przynajmniej na Atlantis.
- Blisko i nic głupiego – mruknął do siebie cicho, przedrzeźniając słowa kobiety. Z każdym kolejnym krokiem rozglądał się dyskretnie na boki szukając czegoś, co mogłoby mu się rzucić w oczy i wyglądać podejrzanie. Dopiero po chwili jego wzrok padł na turianina i kroganina ubranych w takie same, pasujące do siebie kolorystycznie pancerze. Kolejni najemnicy, świetnie. Ich twarze umalowane w charakterystyczne biało-czerwone kolory przywiodły mu na myśl bardziej plemienne barwy wojenne niż zwykłą ozdobę dla własnego widzimisię. Starał się też na nich nie gapić zbyt natarczywie, nigdy nie wiadomo jak to by się mogło skończyć. Przez myśl tylko mu przeszło, że on sam powinien się umalować na niebiesko w takim razie, bo czemu nie? Uśmiechnął się pod nosem na tę absurdalną myśl.
Po chwili wyjaśnienia ruszył dalej za resztą ich małej grupy kurierskiej, prowadzonej przez dwuosobową eskortę, bo jakie inne miał w tej chwili wyjście? Nie mógł zaprzeczyć, że to wszystko zaczęło go powoli ciekawić coraz bardziej. Głównie ze względu na odporność organizmu ludzkiego na tą dziwną chorobę, sprawdzenie tego mogło się okazać bardzo przydatną informacją do bazy danych Przymierza. Wszedł do pomieszczenia mijając się z dwójką ochroniarzy, którzy stanęli przy drzwiach i zmierzył ich krótkim spojrzeniem. Oczy Hearrowa od razu padły na holo-podobiznę salarianina, który swoją drogą sprawiał wrażenie straszliwie zniecierpliwionego. Nagły potok słów, który wylał się z ust Solusa sprawił, że podporucznik tylko uniósł brwi w zdumieniu. Chyba będzie musiał się porządnie skupić, żeby zrozumieć i, co więcej, dowiedzieć się, o co chodzi salarianinowi. Znów zerknął w stronę asari, skłonności samobójcze? Pokręcił głową z niedowierzaniem zastanawiając się czy wreszcie przyjdzie im się dowiedzieć, o co tak konkretnie chodzi zanim Mordin Solus zagada ich na śmierć.
Automatycznie odwrócił głowę w stronę otwieranych drzwi, aby zobaczyć na nimi wcześniej poznaną już turiankę. Całość informacji, która padła później Marshall przyswajał z coraz to bardziej zniesmaczoną miną. Zaraza, pojemniki, dystrykt Gozu, doba, zastrzyki i co najważniejsze… vorcha i szabrownicy. Roześmiał się trochę może zbyt głośno niżby chciał kręcąc głową z dezaprobatą.
- Zadowolona? – nachylił się w stronę Irene, która stała tuż przed nim i nawet nie starał się ukrywać swojej złości.
Odsunął się podchodząc bliżej cylindra i przyglądając mu się z zaciekawieniem. Czyli to, co znajdowało się w środku miało zostać dostarczone do kliniki w celu powstrzymania rozprzestrzeniającej się choroby. Cóż, przekazane informacje brzmiały stanowczo i rzeczowo, to akurat Arrow popierał. Tak samo jak podobało mu się nieowijanie w bawełnę, że droga będzie prosta i usłana różami. Przynajmniej nikt ich nie oszukiwał.
Po zakończonej swoistego rodzaju odprawie podporucznik podszedł do turianki.
- Daleko będzie do tej klinki? – zapytał krzyżując ręce na piersi. Biorąc pod uwagę fakt przebywania tutaj Szponów i ich brak zaangażowania w to, do czego potrzebowano ich ósemki, Hearrow mógł się tylko domyślać, że albo misja małą grupką ma większe szanse na powodzenie, albo mają być wysłani jedynie dla odwrócenia uwagi. – Robiliście jakiś zwiad? Poza szabrownikami i vorche, jest coś, czego możemy się tam spodziewać w ramach, no nie wiem, niespodzianki?
Wolał być przygotowany na wszelkie ewentualności, w końcu można było się spodziewać także tego, że gdyby zaraza nie mogła być opanowana należało ją zwyczajnie eksterminować.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Diabelska Krawędź

17 paź 2014, o 17:32

Niczego głupiego. Co mogła zrobić teraz? Zeskoczyć w szyb? Po dotarciu na miejsce odbiec w swoją stronę? Zerknęła na Hearrowa, który stał obok. On prawdopodobnie byłby całkiem zadowolony, gdyby Irene stwierdziła "w sumie to ja dziękuję". Powoli zaczynała mieć wyrzuty sumienia i czuła się z tym co najmniej dziwnie.

Po wejściu do pomieszczenia oparła się o ścianę i przyglądała się salarianinowi, wyświetlonemu przez holo. Jego zainteresowanie asari i przypuszczenia, wyrażone w kilku chaotycznych zdaniach, rozbawiło ją na tyle, że zapomniała o niepokoju. O ile turianka była dla niej czymś całkowicie egzotycznym, to salarian widziała już i jedynie uszkodzony... róg...? Intrygował ją jakoś szczególnie. Przyłapała się na tym, że przez moment nie słuchała o czym mówił i dopiero kiedy Nyreen uniosła metalowy pojemnik, Irene wybudziła się z zamyślenia. Ach, tak, lekarstwo. Cylinder nie wyglądał na lekki i poręczny. Targanie go przez cały dystrykt nie było zachęcającą wizją, nawet jeśli da się go zamontować do przyczepów magnetycznych na plecach. I cokolwiek w nim się nie znajdowało, Irene miała tylko nadzieję że nie otworzy się w jakiś dziwny sposób i zawartość nie wyleje się jej na głowę. Potem przyszło jej na myśl, że w środku wcale nie musi znajdować się płyn, a może to być chociażby odcięta, zakażona kończyna i Irene skrzywiła się widocznie. Dobrze, że chociaż dostaną te zastrzyki, bo mimo że ludzie teoretycznie byli odporni, to nigdy nie wiadomo. Olivia pewnie nie będzie zadowolona. Zerknęła na panią doktor w oczekiwaniu na reakcję odnośnie szczepionki. Spodziewała się co najmniej pięciu pytań o jej skład i inne medyczne pierdoły.

Kiedy podporucznik wyraził swój sprzeciw, chwyciła go delikatnie za przedramię.
- Arrow, przestań - poprosiła cicho. Rozumiała, że mógł się martwić o nią i jej umiejętności, ale kamuflaż już niejednokrotnie uratował jej tyłek i prawdopodobnie teraz też będzie mogła się w dużym stopniu zdać na niego. Tym bardziej, jeśli mieli przemknąć się niezauważenie. Przecież przeżyli Atlantis wszyscy, czy nie? Dlaczego nie mieliby sobie poradzić teraz? - Wcześniej czy później zaraza obejmie całą Omegę - dodała, próbując odnieść się do wartości, które Marshall cenił. - Pomagamy się jej pozbyć. Mogliśmy trafić na gorsze zlecenie. Wiesz, ilu ocalimy jak nam się uda?
Ruszyła za nim, kiedy podszedł do turianki i przysłuchiwała się ich rozmowie. Miała cichą nadzieję, że odpowiedź na to pytanie będzie choć trochę uspokajająca. Bez żadnych niespodzianek, proszę.
- Zostaniemy podzieleni, czy będziemy się przebijać jedną grupą? - dodała jeszcze jedno do jego zestawu pytań, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Konkretów mieli w sumie dużo więcej niż na początku, ale zarys planu nadal był nieco mglisty.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Diabelska Krawędź

17 paź 2014, o 18:07

Trzymać się blisko i nie robić niczego głupiego? Jasna sprawa. Rebecca jako klasyczny przykład osoby wolącej pozostać z tyłu, podczas gdy bardziej zainteresowani (i głupi) zajmą się brudną robotą, nie miała problemów z przestrzeganiem podobnych zasad - przynajmniej do czasu, aż coś nie zainteresuje jej na tyle, by zboczyła z trasy, zapomniała o reszcie świata i zajęła się tym, co przykuło jej uwagę. Teraz jednak nie było nawet szczególnej możliwości się porozglądać, toteż Dagan posłusznie dreptała, gdzie jej kazano, po drodze tylko przyglądając się z umiarkowanym zainteresowaniem ochroniarzom. Szpony? Cóż, nie była na Omedze na tyle długo, by o nich słyszeć, ale skoro mieli już jakieś swoje terytorium, to pewnie coś znaczyli. Jak wiele? Nie miała szczególnej ochoty tego sprawdzać, nieszczególnie ją to interesowało. Ostatecznie Omega to nie rewir Przymierza, informacje na temat tutejszych gangów raczej nie były sierżant jej niezbędne.
Znaczniej ciekawie było natomiast w pomieszczeniu komunikacyjnym. Tam przynajmniej przeszli do konkretów, i... W duchu parsknęła śmiechem. Co, czyli teraz bohaterów się wynajmowało? Zabawne. Chociaż nie, właściwie nie. Tu chyba chodziło raczej o mięso armatnie, chociaż w takich okolicznościach dziwiło, dlaczego poświęcano im te drogocenne zapewne cylindry. Więc tak, pewnie zakładano jakąś tam szansę przetrwania. Pocieszające? Nie. Ale jednak rzeczywiście zabawne.
Po ogólnej odprawie pozostała na miejscu, podobnie jak inna najęta dwójka.
- Wytyczyliście jakieś potencjalne ścieżki dotarcia? - zapytała luźno zza ramienia mężczyzny. Jego pytanie o zwiad było pierwszym, które zamierzała zadać, ale skoro już padło, zadała inne, pogłębiające je w pewnym kontekście. Gdy chodziło o dostarczenie czegoś cennego z punktu A do punktu B, zawsze były jakieś schematy, propozycje szlaków, z których można było skorzystać lub nie. By jednak wiedzieć, czy chce się ich użyć, dobrze było najpierw je poznać i zastanowić się nad ich adekwatnością w stosunku do rzeczywistości.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Diabelska Krawędź

18 paź 2014, o 10:25

Spoglądając na trójkę ludzi, którym widocznie wcześniej przekazane informacje zwyczajnie nie wystarczyły, wyraz twarzy Nyreen nie zmienił się ani odrobinę. Ze spokojem i wymalowaną na niej powagą, odczekała jeszcze moment na wypadek gdyby inni również mieli jakieś pytania. Dopiero uznając, że te jeśli już, nadejdą nieprędko, ponownie przemówiła.
- Tu pojawia się problem. Nasza zdolność do zinfiltrowania terenu jest mocno ograniczona. Po pierwsze z uwagi na przeważające siły wroga, po drugie ponieważ ciężko znaleźć osoby chętne do wejścia na teren dystryktu, a nawet jeśli to nie mamy swobodnego sposobu na omijanie patroli Błękitnych Słońc nadzorujących kwarantenne - wymieniła ukradkowe spojrzenia z wciąż "obecnym" Mordinem. - Jedyne co możemy zrobić to przydzielić wam przewodnika, ale nawet z nim, musicie mieć świadomość, że obecnie Gozu to strefa wojny. Codziennie budynki zmieniają się w gruzowisko i wszędzie wyrastają nowe fortyfikacje, czyniąc plany, którymi dysponujemy bezużytecznymi.
Turianka uruchomiła swój omni-klucz i skierowała go na holo-projektor. Sylwetka Solusa zmalała, robiąc miejsce dla schematu przedstawiającemu Gozu.
- Na miejsce traficie w południowej części. Co oznacza, że musicie przejść cały sektor. W normalnych warunkach zajmuje to może 5-6 godzin. Najlepsza droga prowadzi przez rozmieszczone w tamtej części magazyny. Obecnie to w większości gruzy, ale to akurat może zadziałać na waszą korzyść. Ponieważ zrabowano je jako pierwsze, aktywność w tym obszarze nieco zmalała.
Raz jeszcze rozejrzała się po obecnych, wykorzystując zdobyty w ten sposób czas na przywołanie w myślach wszystkich zadanych pytań, widocznie nie chcąc niczego pominąć. Wreszcie dochodząc do wniosku, że mało co, a umknęłoby jej jedno z nich. Tym samym spojrzała bezpośrednio na Irene.
- Dowództwo operacyjne zostawiam wam. O ile wraz z doktorem Solusem będziemy w stanie koordynować wasze działania z naszych stanowisk i w miarę możliwości przekazywać dodatkowe informacje, to wasza grupa podejmuje decyzje.
Choć średnio bezpośrednie, stanowiło to chyba całą odpowiedź jaką potrzebowała w kwestii wątpliwości odnośnie dzielenia na mniejsze zespoły.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Diabelska Krawędź

18 paź 2014, o 12:32

Szpony, kolejna organizacja kontrolująca Omegę, która urosła w siłę po rozróbie z Archaniołem. Informacja ciekawa i przydatna, choć raczej nie w tej chwili. Bardziej ją interesowało to, co miał do powiedzenia ich pracodawca, który pojawił się na holo-projektorze. Mordin Solus, oczywiście nie omieszkał skupić swojej uwagi właśnie na osobie Faerie, która była tutaj jedyną osobą podatną na zarazę szalejącą w dystrykcie. Motywy wolała pozostawić dla siebie, choć nie zaprzeczyłaby gdyby ktoś spytał czy pieniądze są powodem pojawienia się jej tutaj. Nie skomentowała zatem rozmyślań i domysłów doktora. A potem salarianin przeszedł do rzeczy w potoku wypowiadanych słów i haczyk w tym całym zadaniu zmienił się w hak sporych rozmiarów. Oto miała już przed oczami niemal cały obraz sytuacji i misji w jaką się wplątała. Ograniczenie czasowe co wydawało się oczywistą sprawą, dostarczenie pojemnika w liczbie mnogiej do kliniki i przede wszystkim unikanie walki, co mogło być trudne zważywszy na wspomnianych vorche i szabrowników. Faerie już zaczęła powoli planować w głowie różne schematy poruszania się obcym terenie, z wykorzystaniem swych umiejętności infiltracji i kamuflażu, a biorąc pod uwagę towarzyszy broni - również konwersacji. Całość nie była łatwa, ale nie niemożliwa do wykonania. A mając przewodnika w teorii powinno pójść w miarę sprawnie, o ile oczywiście reszta będzie skora do współpracy, a nie tylko skupiona na czubku własnego nosa i samotnego wykonywania całego zadania. Opcję wzięcie zastrzyku oczywiście przyjęła z aprobatą, wolała jak najdłużej pozostać w zdrowiu i formie. Przydałoby się jednak wcześniej dowiedzieć się paru rzeczy, które mogły być przydatne w tej całej eskapadzie. Trójka jej towarzyszy już zadała pytania, na które Faerie również pragnęła otrzymać odpowiedź, zatem asari mogła zadać inne ją interesujące. Uprzedzona została przez turiankę, która dość obszernie przekazała im informacje na tematy, które ich nurtowały. I dawało jej szerszy obraz sytuacyjny.

- Nie ma szans na infiltrację ani czasu, ale to chyba nie dotyczy ewentualnej dezinformacji, która może działać na naszą korzyść. Plotka, informacja o kimś, kto pragnie przez jeden z obszarów dotrzeć do kliniki. Mogłoby to odciągnąć część patroli z naszej drogi inną trasą. - u Faerie odzywało się jej dawne przeszkolenie wojskowe i doświadczenie, które nabyła podczas różnych misji. Teraz zatem mogła dać parę pomysłów dla grupy, o ile oczywiście byliby chętni jej wysłuchać. - Czy możemy być pewni przewodnika i można mu... zaufać. Skoro wchodzimy w strefę wojny to musimy być pewni tego, który nam będzie wskazywał drogę. Nie licząc szczepionek zgaduje, że dysponujemy tylko własnymi środkami wchodząc w strefy walk? - dodatkowe zapasy zapewne by się przydały, biorąc pod uwagę teren i sytuację w jakiej się znajdą. Ale Faerie nie sądziła, aby takowe otrzymali. Z czym się pojawiali z tym mieli wkroczyć w nieznane.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Baza Szponów

18 paź 2014, o 16:44

Baza Szponów? Niewiele na ich temat wiedziała, lecz jak dotąd nie potrzebowała tego typu informacji. Kolejno "poznani" członkowie ugrupowania, w postaci kroganina i turianina, potwierdziły tylko jej domysły. Nic dziwnego, że, choć walczyć mieli z zarazą, nie spotkali się nawet w pobliżu punktu zrzutu, a w innym, bezpiecznym od choroby dystrykcie. Ich zleceniodawcy, a przynajmniej ich część bądź podkomendni, nie byli odporni.
Szła wraz z resztą, pogrążona we własnych myślach i standardowo dla siebie ignorując całą resztę. Dopiero gdy zaczęło się robić naprawdę interesująco, a na scenę wstąpił salarianin, uaktywniła się, słuchając.
W przeciwieństwie do organizacji, o nim słyszała sporo. Samotny doktor pracujący w centrum lokalnej wojny z zarazą i hordą obcych. Geniusz, naukowiec, lub też szaleniec i wyrzutek. Zależy którego serwisu artykuły się czytało. Przeglądanie extranetu w poszukiwaniu pozornie istotnych informacji często wrzucało ją do tego typu kategorii, lecz nie pomyślała aż do tego dnia, że kiedykolwiek jej się to na coś przyda.
Personalne sprzeczki mężczyzny i rudowłosej znajdowały się daleko za sferą rzeczy, które mogłyby ją interesować. Odezwała się dopiero na słowa kobiety skierowane do szerszego grona, lub też, bardziej precyzyjnie, turianki.
- Podzielić nas? - naznaczona blizną brew Hawkins powędrowała ku górze, w chwili, w której jej usta wygięły się w ironicznym uśmiechu. - W tej całej misji chodzi o to, żebyśmy dotarli w całości. Rozdzielenie się to najbardziej debilny pomysł, na jaki moglibyśmy wpaść. Wystarczy, że jedna osoba z jednej grupy nie utrzyma tempa, a my nie dostaniemy kasy - kontynuowała, darując sobie tym razem ironiczne zagrywki jako, że w tym momencie osobiste sprzeczki interesowały ją najmniej. Wolała już zacząć, niż siedzieć przepełniona stresem i adrenaliną, w oczekiwaniu na start. - Skoro nie dostaniemy miliona kredytów to najprawdopodobniej zgubienie jednego cylindra zawala nam zadanie.
Następna była asari. Ach, asari! Nache, jakże inteligentnie pakująca się do strefy kwarantanny, pełnej hordy bezmózgich vorchy i setek gnijących na ulicach osób, rozsiewających swoje śmiercionośne dla Faerie zarazki. Sama się o to prosiła - ale jej podejście, typowo Widmo-wskie, w tym momencie było bezsensowne według Hawkins.
- To nie lepsze spluwy są nam potrzebne. Oprócz Błękitnych, Gozu musi być teraz konkretnie nasrany vorchami. Same w sobie nie byłyby niebezpieczne, ze swoimi stuletnimi pistoletami poskładanymi ze śmieci, ale w tym nie tkwi ich siła. Jest ich po prostu cholernie dużo - wzruszyła ramionami, odwracając dopiero w tej chwili wzrok by utkwić go w stojącej obok asari. - Są jak szczury, jebana plaga. Za dużo, za trudne do wytępienia. Jednego czy dwa zatłuc jest banalnie prosto, ale gdy nawala na ciebie horda, to nagle twoje drogie pukawki przestają się liczyć. To nie typowa wojna, Nache.
Westchnęła, przenosząc obiekt swoich zainteresowań na turiankę oraz holograficzny obraz salarianina. To oni mogli udzielić im informacji, których mogliby potrzebować. Jak na razie dostali ich sporo, ale ona i tak czuła niedosyt - idąc do takiego miejsca wolała mieć w głowie rzeczy od map lokacji po ilość gówien w odpowiednich zakamarkach. Mimo tego, nie zawsze dostaje się to, czego się chce.
- Ona ma rację. Jedyna przewaga, jaką będziemy mieć od początku, to mniejsza ilość vorcha na drodze. Unikanie walki to jedno, ale gotowość do natychmiastowego jej podjęcia to inna sprawa. Możemy próbować nie zwracać na siebie uwagi, ale gdy jakiś pieprzony vorch choćby skrzeknie, widząc kogoś, musi zostać wyeliminowany. Szybko. Idąc grupą ciężej będzie nam się skradać, ale łatwiej walczyć. A ja wolę nie stawiać wszystkiego na debilizm przeciwnika, który może nie zauważyć przechodzących obok ludzi.
Skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej, szukając jednocześnie ściany bądź punktu, o który mogłaby się oprzeć. Czekała na dalszy rozwój wydarzeń, możliwie następne informacje - mimo wszystko, najbardziej jednak chciała wreszcie otrzymać ten cholerny zastrzyk i ruszyć przed siebie. Zadanie dostała.
- Jeśli nie macie nam nic więcej do przekazania, to miejmy to z głowy. Zastrzyk, przewodnik, który będzie wiedział resztę i w drogę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Baza Szponów

18 paź 2014, o 17:16

Nexaron uśmiechnął się w delikatnie sam do siebie gdy winda ruszyła. Powodem do radości było właśnie to, iż udało mu się odgadnąć czym było pomieszczenie do którego wchodzili. Oczywiście miał świadomość , że nie było to żadne osiągniecie czy powód do dumy, ale zamiast się tym przejmować wolał cieszyć się takimi drobnostkami. Instynktownie też spojrzał ku górze nie tyle spodziewając ujrzeć się coś tam konkretnego co licząc iż dane mu będzie może zobaczyć jak wysoko będą jechać. Z zewnątrz Diabelska Krawędź robiła imponujące wrażenie, ale nie wiedział czy jadą na sam jej szczyt.

Gdy już w końcu dotarli do celu, a strażnicy odprowadzili ich na odprawę Nex zajął miejsce przy jednej ze ścian i odwiesił upiora na uchwyt magnetyczny. Wszystko wskazywało na to, że zlecenie choć wcale nie łatwe nie było żartem ani pułapką na kogoś z ich grupy. Salarianin, którego zadaniem było wprowadzenie ich w szczegóły, ale który chyba zapomniał o tym fakcie w natłoku myśli od razu przypadł mu do gustu. Mimowolnie kojarzył mu się z chomikiem po 3 kawach biegającym w kółeczku, a gdy wyraził na głos swoje wątpliwości na temat poczytalności asarii nie zdołał się powstrzymać od przelotnego śmiechu. Oj tak... Już go lubił, ale wówczas wtrąciła się turianka ograniczając się do podania jedynie niezbędnych w ich odczuciu informacji. Niby powinien się cieszyć, bo wreszcie mieli jakieś konkrety, ale dla każdego kto liczył iż otrzyma coś z tego obiecanego miliona kredytów nie były to nic dobrego. W końcu aby otrzymali zapłatę wszystkie osiem cylindrów musi dotrzeć do klinki, a więc wystarczy aby jeden uległ zniszczeniu czy zgubił się i będzie po wypłacie. Było z tym związane jeszcze jedno zagrożenie, ale wolał o nim nie uświadamiać nikogo aż do momentu gdy ich zadanie będzie zbliżać się ku końcowi. Jeśli chodzi o limit czasu to nie był on żadnym problemem, bo doba to więcej aniżeli potrzebowali aby dotrzeć do celu nawet gdyby się wdali w walkę z każdym kogo spotkają po drodze. Kłopot był jednak w tym, że nie byli nieśmiertelni i jeśli tak będą robić bez zastanowienia to przed upływem tych dwudziestu czterech godzin wszyscy będą martwi. Zgadał się z Hawk o konieczności natychmiastowej eliminacji potencjalnych zagrożeń, ale czynić to trzeba było tak aby nie ściągnąć sobie całej dzielnicy na głowę.
Jednocześnie warto było zauważyć, że to co jest w cylindrach to nie lekarstwo, a "środki do jego przygotowania". Tylko po co utrudniać sobie życie i robić je w klinice zamiast tutaj? Odpowiedź poniekąd podsunęła mu asarii. Może właśnie oni mieli być tą dezinformacją. Grupą spisaną na straty po to aby prawdziwi wysłannicy dotarli do celu, ale nie powiedzą im tego, prawda?
Podobne wątpliwości budził w nim zastrzyk, który mieli im zafundować. Skoro ustalili już, że ludzie są odporni na tą zarazę. To po co mieli im dawać tą mieszankę wzmacniającą? Ale ponieważ nie była to kwestia ich wyboru Nex bez ociągania podszedł do jednego z lekarzy i rozpinając górę pancerzu. Ten bez większych ceregieli przyłożył niby "pistolet" do miejsca gdzie znajdowała się na jego szyi żyła i pociągnął za spust. Krótkie ukłucie, chwila bólu i Nexaron odsunął się już na bok robiąc miejsce dla kolejnych, którzy zdawali się mieć jeszcze jakieś opory.
- Zgadzam się... Rozdzielanie się w tym wypadku to za duże ryzyko. Idziemy w grupie. Z przodu na przemian powinniśmy posyłać tych z was którzy mają kamuflaż taktyczne na rekonesans i eliminowania w razie potrzeby pojedynczych celów po cichu - stwierdził bardziej aniżeli zasugerował to co już po części zaproponowała Hawk.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Baza Szponów

18 paź 2014, o 18:41

Doktor Mordin Solus, którego sylwetka wyświetliła holoprojekcja, zdecydowanie skradł całą uwagę Olivii. Tym bardziej, że jego tempo mówienia przypominało salwę z karabinu maszynowego i zrozumienie wymagało dość sporego skupienia.
Kłamałaby twierdząc, że wcale nie zainteresowała jej zawartość tub, choć szczerze wątpiła, aby dowiedziała się czegoś więcej dopytując o nie. Obiecała sobie, że kiedy znajdą się już w klinice, gdyż nie dopuszczała do siebie żadnych, innych scenariuszy, osobiście zagada Solusa, który zaspokoi jej ciekawość w pełni. Rzeczowa i powściągliwa w słowach turianka, nawet jeśli wiedziała dokładnie co się tam znajduje, na pewno darowałaby sobie wchodzenie w szczegółu, budząc jeszcze większą frustracje niż sama niewiedza.
Zmarszczyła brwi słuchając o szczepionkach, które chcieli im podać, a kwestia ta nawet nie podlegała dyskusji. Widać było, że nie spodobała się jej ta wytyczna i musiała się ugryźć w język, aby nie przerwać wywodu Nyreen'y swoją uwagą.
Stała wśród grupy jeszcze przez dłuższą chwilę, słuchając tego, co nie zostało dopowiedziane. Musiała zgodzić się z Hawk, która słusznie zauważyła, że rozdzielanie się w takiej sytuacji nie wchodziło w grę. Stanowili zlepek nieznanych sobie nawzajem person. Nie ufali sobie, a bez tego ciężko byłoby zawierzyć, że na pewno dotrzesz na czas do kliniki. Nie należało oczywiście zapominać o szabrownikach, którzy z racji zarazy musieli wykorzystać swoje przysłowiowe pięć minut i na pewno nie unikną starcia z co najmniej kilkoma takimi jednostkami.
- A ilu z nas nadają się na zwiad?
Dyskretnie w tym momencie zatrzymała swoje spojrzenie na Irene, której możliwości cichego skradania ratowały im parę razy tyłki na Shodan. Sama Olivia nie zamierzała się wychylać. Była biotykiem i doktorem nauk medycznych, któremu życie było naprawdę miłe.
Kiedy przyszła jej kolej i osoba odpowiedzialna za szczepionki zaczęła ją szykować, pani doktor nie od razu odsłoniła swoje ramię. Właściwie nie uczyniła tego, dopóki odpowiedzi na pytanie nie były wystarczająco zadowalające. Śmiertelnie poważna mina wykluczały możliwości jakiegokolwiek strojenia sobie żartów.
- Jaka jest zawartość zastrzyków? Są to szczepionki o pełnej wirulencji, atenuowane, z zabitych drobnoustrojów czy anatoksyny? Monowalentna czy poliwalentna? Możliwe powikłania?
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baza Szponów

18 paź 2014, o 19:23

Punkt medyczny do którego trafili po opuszczeniu centrum komunikacyjnego przypominało raczej polową sanitarkę. Choć u celu dostrzegli sporawy barak, ich samych skierowano do stojącego tuż obok namiotu, gdzie po kolei wchodzili za parawan, za którym czekał na nich lekarz. Czarnoskóry mężczyzna o tej wyraźnie zbyt znudzonej twarzy, by miał zrobić coś więcej poza zaaplikowaniem grupie kilku mililitrów zawczasu przygotowanej substancji wprost w pierwszą lepszą żyłę. Nic więc dziwnego, że pytanie Olivii nie wywołało w pierwszej chwili niczego poza przeciągłym westchnięciem. Dostrzegając jednak jej nad wyraz poważną minę, uspokoił biotyczkę ruchem ręki i chwycił jedną z ampułek.
- Moment, już sprawdzam - przejrzał dokładnie treść naklejki okrywającej niewielki pojemnik, a następnie podniósł wzrok na swoją pacjentkę. - Z tego co tu widzę, to 100% czysta, spreparowana sperma nosorożca.
Widać żart nie rozbawił nawet autora kawału, bo wyraz jego twarzy wciąż nie przedstawiał niczego poza bezgranicznym znudzeniem.
- Zabawne prawda? Mogę powiedzieć cokolwiek i niczego to nie zmieni, bo koniec konców nie masz jak sprawdzić składu. Ja natomiast nie mam czasu ani ochoty cię do niczego przekonywać, więc zróbmy tak. Pozwolisz mi zrobić ten zastrzyk i jak inne grzeczne dzieci pójdziesz sobie postrzelać, albo wytłumaczysz komu trzeba dlaczego tracimy przez ciebie czas?
Na koniec rozkładając wymownie ręce, odczekał jeszcze chwilę, a w przypadku dalszych oporów biotyczki, zwyczajnie wezwałby kolejną osobę, zostawiając wyraźnie zbyt dociekliwą panią doktor na deser.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Baza Szponów

18 paź 2014, o 19:43

Gdy dyskusja trwała, Dagan, przekonana, że nie ma szczególnych podstaw, by dalej się udzielać - ani pytań, ani uwag (te może by i się znalazły, ale trzecie, wewnętrzne oko czerwonowłosej podpowiadało jej, że nie ma co szafować jakimkolwiek wojskowym wyedukowaniem; dobrze wiedziała, że nie wygląda na typowego najemnika, a posiadanie przeszkolenia militarnego, gdyby się nim pochwalić, zbyt łatwo mogłoby przyciągnąć skojarzenia o armii Przymierza, czego Becca z jakichś powodów mimo wszystko wolałaby uniknąć), ani błyskotliwych, rozładowujących (lub nie) napięcie żarcików - udała się do oczekującego lekarza, by przynajmniej spożytkować czas. W przeciwieństwie do obecnej tu biotyczki - to właśnie jej opory sierżant wykorzystała, by załapać się na zastrzyk w pewnym sensie bez kolejki - nie zamierzała tu wypytywać, panikować, zgłębiać składu specyfiku. Raz, że nic by jej to nie dało, bo przecież nie była lekarzem, a dwa... Naprawdę? Naprawdę miałaby zadawać pytanie, na które mogliby jej odpowiedzieć cokolwiek, a i tak nie miałaby jak odpowiedzi zweryfikować? Nie bądźmy śmieszni, jeśli chcą ich otruć, zakazić, zrobić cokolwiek - i tak to zrobią. Przyjmując zlecenie, dając się tu zaprowadzić, sami wprowadzili się w ewentualną pułapkę, jaka mogłaby tu być zastawiona. O jakiejkolwiek ostrożności mogli myśleć wcześniej, ale nie teraz.
Zapinając rozluźniony przedtem (w celu udostępnienia ramienia na zastrzyk) fragment pancerza, wróciła do dyskutujących, w duchu przyznając, że ta tutaj... Hawk, tak? Cóż, ma najlepiej poukładane pod deklem. Może nie najnormalniej, ale to nie było istotne, bo przecież Dagan była ostatnią, która miała prawo oceniać czyjąś normalność. Sierżant wystarczał sam sens wypowiedzi kobiety oraz ewidentne doświadczenie, jakie ta musiała mieć. Nie ważne, kim tak naprawdę była - z kimś takim można pracować. Z kimś takim pracować może Dagan. Ostatecznie była typem potrzebującym kogoś na pierwszej linii, a Hawk zdawała się doskonale do tej roli pasować.
Milcząc nienachalnie, przysłuchiwała się z uwagą temu, co mówiono, wiedząc, że i tak nie są w stanie niczego przewidzieć i zaplanować. Będzie co będzie, okaże się na miejscu, gdy już przyjdzie im zmierzyć się z całym tym gównem.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Baza Szponów

18 paź 2014, o 21:49

Już sam widok mężczyzny, któremu powierzono jakże odpowiedzialne i fascynujące zajęcie (o czym świadczył jego wyraz twarzy), podpowiedział Olivii, że powinna się od tego trzymać z daleka. Nie miała nic przeciwko czarnoskórym, naprawdę, po prostu warunki były mocno polowe i pedantyczna część natury pani doktor zwyczajnie wyła.
Czy miała jednakże jakiekolwiek wyjście? Robiąc dobrą minę do złej gry, przypatrywała się jednym okiem jak sięga po kolejną dawkę i sobie drwi, niby czytając jej skład. Propozycje, którą dla niej miał, była dość logiczna, nie mniej Olivia widziała inne wyjście z sytuacji niż te wymienione przez znudzonego medyka.
- A może po prostu poczekam aż inni zażyją swoją dawkę i w między czasie rzucę okiem na naklejkę? Nie zamierzam się bawić tutaj w małego chemika, porównując odczyny i wyodrębniając poszczególne substancje. Zwykła ciekawość odnośnie tego, co nam pakujecie. Bo na witaminy to to nie wygląda.
Może i dodatkowo uśmiechnęłaby się słodko, gdyby nie fakt, że wiedziała, iż tak to nie działa.
Końcem końców, bez względu na to czy lekarz dla świętego spokoju pozwolił jej umilić sobie czas oczekiwania na swoją kolej na szarym końcu zapoznając się ze składem szczepionki, czy też nie, Olivia z marsową miną jako ostatnia pozwoliła sobie zaaplikować dawkę. Nie zamierzała niczego opóźniać.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Faerie Nache
Awatar użytkownika
Posty: 228
Rejestracja: 1 lis 2013, o 13:08
Miano: Faerie Nache
Wiek: 283
Klasa: Szpieg
Rasa: Asari
Zawód: Agentka operacyjna
Postać główna: Nakmor Gavos
Lokalizacja: Omega
Status: Widmo, Wyznaczona nagroda za jej głowę przez Zaćmienie
Kredyty: 19.060
Medals:

Re: Baza Szponów

18 paź 2014, o 22:11

Odpowiedzi jakie otrzymała Faerie mogła uznać za w miarę wystarczające jak na obecną chwilę. Oczywiście komentarz Hawk był jak najbardziej zgryźliwy i pouczajacy, zupełnie jakby jej się zdawało, że ma do czynienia z nastolatką a nie kimś, kto ma więcej lat i doświadczenia w wojnie niż piratka.

- Cicha operacja, partyzancki rajd na tyły. Doskonale są mi znane głównie takie działania, a nie otwarta walka w stylu turian czy ludzi. - krótko skomentowała słowa Hawk i skierowała swe kroki do labolatorium, gdzie bez ceregieli i marudzenia jakie robiła jedna z kobiet zamierzała poddać się zastrzykowi. Na odsłoniętym ramieniu ci ciekawscy mogli ujrzeć tatuaże, jakie zdobiły skórę asari - dziwne, jakby plemienne znaki w czarnym kolorze, biegnące od szyi gdzieś w dół ramienia i ku barkowi. Najwidoczniej część jej własnych upodobań młodego okresu Panny.
Na wspomnienie o zwiadzie skinęła głową z akceptacją, szybki rekonesans paręnaście metrów przed resztą grupy zawsze pozwalało na te dodatkową chwilę na reakcję w obliczu zagrożeń.
- Można na mnie liczyć w kwestii zwiadu. Mam nadzieję, że nie będę jedyna, dla dobra całej grupy. Warto też wskazać tych, którzy będą główną siłą uderzeniową w razie problemów. By każdy w grupie znał swoje zadanie i wspierał resztę. - Ostatnie szlify i ustalenia zanim wyruszą w drogę, do której zresztą Faerie była gotowa.
ObrazekObrazek Bonusy: +30% moce tech, +10% obrażenia od broni, +20% obrażenia w głowę, +30% obrażenia wręcz, +15% tarcze, +20% premia techBattle Theme /Femme Fatal Theme/ThemeVoice
Jacob Nelson
Awatar użytkownika
Posty: 61
Rejestracja: 22 paź 2012, o 22:55
Miano: Jacob "Monk" Nelson
Wiek: 26
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Bezrobotny
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwany przez organizację piracką "Czarna Róża"
Kredyty: 5.375

Re: Baza Szponów

18 paź 2014, o 23:47

No ładnie, wychodziło na to iż Szpony wyrobiły sobie niezłą renomę przez ten cały burdel z Archaniołem kilka miesięcy wcześniej. Faktycznie skurczybyk i jego banda nieźle obijali trzy największe grupy najemnicze na Omedze. Do tego stopnia iż nawet najwięksi wrogowie zjednoczyli swoje sił by wykończyć zamaskowanego mściciela czerwonej stacji. Jednak Jacob nie był tutaj po to by wspominać stare plotki i newsy z vidów. Czekało go zadanie, zadanie od którego mógł się spodziewać pewnych trudności, a myśląc pewnie chodziło o grupę rozwścieczonych krogan szarżujących na niego z maczetami. W końcu nagroda zobowiązywała. To co jednak usłyszał przebywając w pokoju komunikacyjnym szponów przerosło jego najśmielsze wyobrażenie. O to oni, zlepek całkowicie obcych sobie osób miał uratować Omegę przed zarazą? Musiał przyznać iż pomysł brzmiał jak niezrównoważony żart starego bywalca zaświatów. Cała sprawa jednak nie byłą żartem a śmiertelnie poważną sprawą i Nelson musiał skupić się na zadaniu.

Gdy dyskusja rozgorzała między jego nowymi towarzyszami na temat przyjętej strategi Monk wycofał się nieco opierając się o ścianę w niedalekiej odległości od Nexa. Z założonymi rękami przysłuchiwał się jak ruda kobieta wykazuje się brakiem zmysłu taktycznego. Cóż, nie każdy go posiada nie? Jacob też nigdy nie był jakimś zmyślnym taktykiem ani specjalistą od sposobów walki piechoty a jedyną książkę wojskową jaką kiedykolwiek w życiu przeczytał była "Achtung Panzer" H. Guderiana jeszcze za młodu. To czego brakowało rudowłosej kobiecie z pewnością w nadmiarze miała asari i... Kolejna ruda? Ej! Ta trzecia babka też jest ruda! Pomimo iż kolor włosów każdej z kobiet różnił się nieco od siebie mózg Nelsona nie potrafił rozpoznać tak subtelnych wg niego różnic i wszystkie trzy barwy sklasyfikował jako "rudy". Ja pierdole, trzy rude laski. Jak w trakcie zadania nie skoczą sobie do gardeł i nas wszystkich nie pozabijają to będzie cud. Na szczęście mężczyzna nie miał zamiaru dzielić się tą myślą na głos z nikim innym niż nim samym. Nawet nie chciał myśleć jakie piekło mogłoby się rozpętać gdyby takie myśli przypadkiem uciekły przez jego usta.

- Czyli co!? - rzucił energicznie do całej grupy jednocześnie odbijając się od ściany, stając tym samym na równe nogi. - Skradamy się, a jak to weźmie w łeb to włączamy tryb rozpierdolu? - kontynuował kierując swoje kroki ku lekarzowi wstrzykującemu szczepionki. - Bo chyba nie macie wątpliwości, że to weźmie w łeb nie? Jeżeli nuda nam się tak przejść choćby połowę drogi to będziemy mieć cholerne szczęście. - dokończył rozpinając element pancerza chroniący szyję - Wstrzykuj pan te chipy śledzące czy co tam masz w tej probówce bo kantem, że to jakaś szczepionka jest to mnie nie oszukasz kolego. - Z pewnością lekarz "obsługujący" go mógł uznać jego zachowanie za chamskie ale hej? Czy on właśnie nie był chamski w stosunku do nowej "koleżanki" Nelsona? Mała lojalność zespołowa z pewnością nie zaszkodzi nie?
ObrazekObrazek


You should not trust me, I can be treacherous.

Wouldn't you mind a little bit of confrontation?
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baza Szponów

19 paź 2014, o 17:38

Niestety nim Olivia w ogóle zdążyła zaproponować alternatywne rozwiązanie sposobu na zaspokojenie swojej ciekawości, za parawan wpadły ostatnie osoby po odebranie swoich zastrzyków. Ponieważ podobnie im, jak i samemu lekarzowi widocznie zależało na czasie, nim sanitariusz wrócił do biotyczki z aplikatorem, minęło mniej czasu niż poświęcili na poprzednią wymianę zdań. Tym samym niezależnie od tego jak niechętnie, została potraktowana substancją, której skład pozostał dla niej tajemnicą.
Kiedy wszyscy już byli gotowi do drogi, w namiocie ponownie dołączyła do nich Nyreen, następnie przydzielając każdemu z nich cylinder z tajemniczą przesyłką. Biorąc go do ręki, każdy mógł poczuć, że do lekkich bynajmniej nie należał. Rozmiarami i wagą pasował do rozłożonego karabinu szturmowego. Na jednym z jego końców znajdowała się niewielka klawiatura oraz charakterystyczne wyżłobienie wskazujące, że to w tym miejscu można otworzyć pojemnik. Oczywiście zgodnie z umową, otwarcie pojemników oznaczało utratę szans na wynagrodzenie, o czym nie omieszkała ponownie przypomnieć turianka.
Wyekwipowani i zaszczepieni byli wreszcie gotowi do drogi. Kendros zaprowadziła ich ku granicy bazy, następnie skinęła dwójce stojących nieopodal zamkniętej obecnie śluzy ludzi. To właśnie owa para miała ich dostarczyć wprost na dystryktu Gozu, używając do tego tuneli serwisowych łącznych obie części Omegi. W tym też miejscu ścieżki grupy oraz Nyreen musiały się rozejść.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Dystrykt Tuhi”