Każdy jakoś podróżuje! W przypadku, gdy środkiem naszego transportu jest własny, bądź cudzy, statek, którym możecie dostać się w każdy zakamarek galaktyki, warto to udokumentować właśnie tutaj.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Crucis

14 lut 2023, o 12:36

przysięgam
Ostatnio zmieniony 16 lut 2023, o 21:55 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: zaraz będzie

14 lut 2023, o 12:56

Vincenzo, niezatrzymany, pozostawił ją samą w celi. Choć przeszklone ściany nie oferowały jej zbyt wiele prywatności, przynajmniej dzięki nim wiedziała, że nikogo nie było obok. Łatanie samej siebie może i okazało się stosunkowo niewymagające dla osoby z jej wyszkoleniem, ale ból, który towarzyszył jej przy oczyszczaniu ran, często wprowadzał ją na granicę przytomności. Minęło kilka godzin odkąd świątynia eksplodowała, grzebiąc ją pod gruzowiskiem. Jej ciało było wycieńczone nieustanną walką o każdy następny oddech i teraz wyłącznie rzeczy tak prozaiczne, jak duma i wdzięk, mogły utrzymać ją w pionie. W innym wypadku zasnęłaby w połowie zszywania, zmuszając ich do wejścia do środka i dokończenia roboty za nią.
To, czego mogła być pewna, to to, że najwyraźniej zależało im, żeby była pozostała przy życiu. To zresztą osiągał Cyrus swoimi czynami, od samego początku i do samego końca. Nie kłamał, mówiąc, że przyszedł tam po kogoś, czysto teoretycznie. Ale Fel wiedziała, że od teorii do praktyki była daleka droga.
Statkiem wstrząsnęło, gdy wzniósł się w niebo, akurat gdy oczyszczała jedno z nacięć zostawionych przez ostre szpony, co uniemożliwiło jej kontynuację na dłuższą chwilę. Czuła wpływ szalejącej burzy, która nawet tak potężnej strukturze utrudniała powrót w spokojną pustkę kosmosu. Wyjście z atmosfery rozpoznała nagłą ciszą, przerywaną jedynie przez szum systemów podtrzymywania życia. Lot statku się unormował, a podłoga przestała drżeć, umożliwiając jej pracę.
Po pół godzinie ktoś przyszedł po leżące ciało dziewczyny. Obcy mężczyzna, którego nie znała, podniósł ją i poszedł z nią dalej korytarzem, znikając z jej pola widzenia.
Po czterdziestu minutach lot statku stał się jeszcze cichszy, płynny, jakby nagle poruszali się w gęstej cieczy. Rozpoznała, że weszli do tunelu Przekaźnika Masy, więc konwencjonalne silniki nie musiały już pracować.
Spędziła w zamkniętej celi tak długo czasu, że godziny zaczęły zlewać się ze sobą. Mogły być to trzy, mogło być ich nawet dziesięć. W którymś momencie zmorzył ją sen, nawet jeśli nie chciała sobie na to pozwolić. Gdy ocknęła się w panice, niesiona wizjami wydarzeń z Ilos i świadomością tego, co mogło się teraz z nią dziać, spostrzegła, że nic się nie zmieniło. Jej zakrwawione bandaże i gazy dalej leżały na ziemi, drzwi były nadal zamknięte, a jej przemoczony krwią i wodą mundur wysechł na sztywny, szorstki materiał, który drażnił jej skórę gdy się poruszała.
Po kolejnej godzinie, usłyszała charakterystyczne, ciężkie kroki na korytarzu. Półmrok świateł omiótł sylwetkę znajomego - nieznajomego, gdy zerknął na nią przez szklaną ścianę, nim sięgnął do panelu drzwi, otwierając je na moment.
Cyrus wkroczył do środka w dłoni trzymając złożone w kostkę ubrania. Jego twarz była czystsza bez zmytej krwi, lecz bok głowy przykrywał przesiąkający opatrunek. Drobne zranienia znaczyły jego policzki i szyję, niknąc pod zwykłą, czarną koszulką, którą miał na sobie zamiast pancerza. Jego kroki brzmiały tak samo jak poprzednio przez ciężkie, wojskowe buty.
- Świeże ubrania - odezwał się, nie patrząc w jej stronę, odkładając na leżankę, która pełnić miała funkcję łóżka, złożone ubrania. Nie były jakieś wysublimowane, ani nawet dobrze na nią skrojone, ale były czyste. Rozpoznała w nich kombinezon, który wyglądał na uniform technika. - Przydadzą ci się tam, gdzie lecimy.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: zaraz będzie

14 lut 2023, o 13:29

Opuściła ręce, prawie że pozwalając, aby świeża gaza wypadła jej z dłoni. Czekała, aż statek wejdzie w nadświetlną, zostawiając Ilos daleko w tyle. Niepokoiły ja myśli co z Venus i resztą załogi, Sentią, Basset. Harmonogram jej misji był dopracowany pod każdym kątem. Uwzględniał najmniejszy szczegół. Kiedy nie wyląduje na kolejnej kolonii, zaczną dociekać. Była Radną Cytadeli. Jedną z czterech najważniejszych person w galaktyce. Osoby o jej statusie nie znikają tak po prostu. Nie rozpływają się w powietrzu, a ślad po nich nie ginie od tak. Potrzebowała tej krótkiej dyskusji sama ze sobą. Poczucia, że gdziekolwiek i z kimkolwiek nie była, sprawa nie jest jeszcze aż tak bardzo beznadziejna. Przeżyła przedziwny rytuał w proteańskich ruinach, była świadkiem największego barbarzyństwa, walczyła z kreaturą, która wyszła spod proteańskiego urządzenia. W obliczu tego wszystkiego, jej chwilowe, niedogodne położenie naprawdę nie było aż tak czarnym scenariuszem.
Zebrała się w sobie, kończąc to, co zaczęła. Użycie kapsuły ułatwiłoby jej, a także oszczędziło sporo bólu, którego akurat Iris w tej chwili chciała odczuwać. Siedząc pod ścianę, na podłodze, czując zimno na policzku i plecach, błądziła na granicy jawy i snu. Jej wzrok co prawda utkwiony był w widocznym przez przeszklenie korytarzu, ale o tym, że ktoś zbiera z posadzki nieprzytomną dziewczynę, zdała sobie sprawę ze sporym opóźnieniem. Przekrzywiła głowę, przyglądając się osobie, która ją niosła. Nie widziała go nigdy wcześniej, inaczej na pewno rozpoznałaby rysy twarzy.
Tylko czy aby na pewno?
Nie była już niczego pewna.
Ani nikogo.
Przedłużająca się cisza, spokojne, jednostajne kołysanie statku lecącego w przekaźniku masy, kolejne, bezczynne godziny przeważyły i nie ważne, jak bardzo tego nie chciała, zasnęła. Był to płytki sen, początkowo o niczym konkretnym. Budziła się parokrotnie, nie wiedząc, ile dokładnie była nieprzytomna. Nie miała żadnego odniesienia co do czasu, statek leciał dalej, a w pomieszczeniu nie było nikogo. Zasypiała szybko, lecz obrazy, które do niej wracały z doświadczeń na Ilos, wytrącały ją z tej najgłębszej fazy. Równie skutecznie, co odgłos ciężkich kroków.
Początkowo chciała go zignorował, ale kiedy Cyrus zatrzymał się przed szybą, odwróciła powoli głowę i popatrzyła się na niego tak samo beznamiętnie, jak wcześniej.
Czuła, po zdrętwiałym ciele i wysuszonym mundurze, że siedziała skulona w kącie przez dłuższy moment. Nie zamierzała się jednak nigdzie stąd ruszać, tak więc kiedy wszedł do środka, za mężczyzną wędrowało tylko jej spojrzenie.
- Zastanawia mnie jedno - odezwała się, zgarniając pojedyncze kosmyki sprzed twarzy. Nie patrzyła w jego stronę, głos miała cichy, bez wyrazu i pewnego siebie tembru.
- Czy gdybym została w szafie, wtedy, jak proponowałeś w atrium w świątyni, strzeliłbyś mi w plecy, czy wyniósł razem z meblem? - ostrożnie, rozprostowała nogę, uważając zwłaszcza na tę, której opatrzenie zajęło jej najwięcej czasu i okraszone było przeszywającym bólem. Popatrzyła po bandażach, które leżały obok niej. Na wyciągnięcie ręki. Naprawdę zużyła większość? Było aż tak źle?
- Weź czysty bandaż i chodź tutaj. Nie wiem, kto Cię opatrywał, ale zrobił to na szybko i niedokładnie. Zaraz zacznie ciec krew regularną strużką, a koszule masz świeżą i czystą - uratował jej życie. Jakie nie były pobudki, co za tym nie stało, żyła tylko dlatego, że wyciągnął ją spod gruzów, a potem nie pozwolił nabić na kolec. Miała wobec niego dług do spłacenia, gdyby nie on, nie odezwałaby się więcej słowem. Wskazała więc Cyrusowi miejsce obok siebie zapraszającym gestem. Znał jej upartość. Chyba nie chciał, aby teraz musiała wstać, aby postawić na swoim?
- Jeżeli pod tam, gdzie lecimy nie kryje się Ontarom bądź Yamm, w ostateczności Cytadela, musze odmówić współpracy.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: zaraz będzie

14 lut 2023, o 14:14

Po odłożeniu ubrań, wyprostował się, gotowy skierować się do wyjścia gdyby napotkał z jej strony milczenie. Gdy jej głos zabrzmiał w pomieszczeniu, drgnął lekko, jakby zaskoczony tym, że zdecydowała się do niego odezwać. Nie był głupi - wiedział, że nawet, jeśli posiadała jakiś dług wobec niego, oszustwo i manipulacja były dwoma, przekonującymi argumentami za tym by go anulować. Nie była mu nic winna - przynajmniej nie według jego systemu wartości.
Zatrzymał się w miejscu, przez chwilę pozostawiając swój wzrok utkwiony w ubraniach złożonych na jej prowizorycznym łóżku, by wreszcie obrócić się w jej stronę. Czuła na sobie jego spojrzenie, nawet, jeśli sama uważała w tej chwili ścianę za najbardziej pasjonujący punkt obserwacji.
- Dlaczego miałbym do ciebie strzelać? - westchnął, nie śpiesząc się do odpowiedzi na jej pytanie, parując je własnym. Choć tego nie czuła, ani nie widziała, najwyżej dla niego ta kwestia akurat była oczywista - z jakiegoś powodu, który tylko on znał. - Nie wiem. Pewnie zamknąłbym cię w środku i poinformował resztę, że paczka czeka do odebrania.
Odpowiedź przyszła w postaci niezadowolonego burknięcia pod nosem. Reszta najwyraźniej musiała stać w pogotowiu, choć to jego wysłano jako człowieka od brudnej roboty. Coś, czego ostatecznie dokonał, choć niemałym poświęceniem. Wsunął dłonie w kieszenie spodni, przyglądając się w napięciu jej sztywnej od bólu i zaschłego medi-żelu sylwetce. Pomimo jej propozycji, nie ruszył się z miejsca, niechętny do podejścia bliżej.
Najwyraźniej nie widział w niej kogoś do końca bezbronnego, nawet w miejscu takim jak to.
- Na twoim miejscu urwałbym sobie łeb, więc spasuję - odrzucił z zawahaniem, odmawiając pomocy, choć przez chwilę wyglądał, jakby faktycznie się nad tym zastanawiał. Instynkty wzięły nad nim górę, nie pozwalając sobie na zbliżenie się do schwytanej zdobyczy, w obawie o jej wciąż ostre kły. - Ale dzięki za propozycję.
Uśmiechnął się krzywo, przesuwając spojrzeniem po bandażach i opatrunkach leżących na ziemi, których potrzebowała Fel by doprowadzić się do porządku. Zamyślony, z początku nie zareagował na jej kolejne pytanie, choć po chwili uniósł spojrzenie swoich zimnych tęczówek na siedzącą obok blondynkę.
- Dlaczego Ontarom i Yamm? - spytał, gdy ciekawość wzięła nad nim górę.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: zaraz będzie

14 lut 2023, o 14:53

Widocznie nie była tak przesiąknięta zgnilizną podłego, ludzkiego zachowania, aby skreślić go jednym, zdecydowanym pociągnięciem grubej kreski. Myślała nad tym. Zastanawiała się, ważąc argumenty za, jak i przeciw. Skoro jednak przyszedł tutaj, przyniósł jej ubranie na zmianę i nawet odezwał się pierwszy. Niepytany, niechętnie musiała dodać kolejny plus tymczasowo przeważający szalę na korzyść tego, aby nie prychać i nie unosić się honorem, choć gdyby tylko mogła, gdyby miała siłę i więcej uporu, najlepiej byłoby tupnąć nogą i kazać mu wyjść z jej pomieszczenia medycznego.
Ale siedziała tu, gdzie siedziała, najwyżej bez protestu będąc w stanie obrócić głowę i faktycznie zwrócić uwagę na to, jak pomalowana jest ściana i dlaczego szafki ktoś powiesił niechlujnie, nie zachowując symetrii.
Westchnęła ciężko. Odbite pytanie, z miejsca pociągnęło ją za język. Zdała sobie z tego dość szybko sprawę, ale nie powstrzymała ludzkiego odruchu obecnego między innymi w kimś wzburzonym, bądź rozgoryczonym cudzym zachowaniem.
Jak mógł? Faktycznie musiały czekać na niego kredyty i order, innego wytłumaczenia nie potrafiła dopasować.
- Zastanówmy się wspólnie dlaczego. Może dlatego, że uniknąłbyś wielu, późniejszych problemów, po prostu zrobił swoje i nie narażał się dla mnie bardziej, niż byłoby to potrzebne? Odwaliłeś kawał, brudnej roboty, a mogłeś sobie nie brudzić rąk - odpowiedziała za niego nie oczekując, że przestawi swój punkt widzenia. Właściwie to nawet nie chciała go znać, na przekór ciekawości odzywającej się w jej głowie z protestem na takie myśli.
Skinęła głową, dziękując za szczerość. O ile faktycznie mówił prawdę. Była zbyt wyczerpana, aby próbować rozgryzać jego osobę. Najrozsądniej, byłoby posłać zarówno Cyrusa, jak i Vincenza w diabły, lecz kolejne godziny pełne samotności i ciszy kłułyby ją nieprzyjemnie w bok, podobnie jak teraz odczuwała dyskomfort po dokładnym opatrzeniu ran.
- Nie odbiorę tej przyjemności Widmu, który pierwszy nas znajdzie, tak więc pod tym względem czuj się bezpieczny - zapewniła go otwarcie, ściągając usta, aby ukryć grymas. Wygodniej było zachować niewzruszony wyraz twarzy, nawet, jeżeli z jakiegoś powodu emocje chciały mieć wpływ na mimikę. Być może po to, aby dobrze zapamiętał jej osobę i swoją w tym winę.
- I tak prędzej czy później się tutaj znajdziesz, na przykład jak zaczniesz się wykrwawiać, wrzucą Cię do tej kapsuły po Twojej lewej strony. Postaram się wtedy przezwyciężyć pragnienie, aby zmienić ustawiony program, rozumiesz jednak, że nie mogę akurat za to ręczyć - wzruszyła ramionami, ale zaraz syknęła, gdy zasklepiona rana zaprotestowała na to nagłe pociągnięcie skóry. Oparła całą głowę o ścianę za sobą, chwile błądziła spojrzeniem po posadce i chcąc nie chcąc także po jego wojskowych butach, aby bez ostrzeżenia podnieść wzrok wyżej i napotkać jego nagle zainteresowane spojrzenie.
- Moja podróż jest dokładnie zaplanowana. Co do godziny, minuty, już teraz wiem kiedy powinnam wylądować w doku na Cytadeli, a ledwo dotarłam do środka. Zorientują się, że mnie nie ma tam, gdzie być powinnam szybciej niż Wam się wydaje. Ale Twój przyjaciel wygląda na takiego, który właśnie na to liczy, więc kim jestem, aby wam odmawiać przyjemności? Wiem tylko jedno. Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny - zaakcentowane słowo bliskie było wycedzeniu, ale powstrzymała się i zmusiła go bardziej neutralnego charakteru.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: zaraz będzie

15 lut 2023, o 03:51

[h3]spostrzegawczość[/h3]
30%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: zaraz będzie

15 lut 2023, o 04:08

Cyrus schował powody swoich decyzji głęboko za zasłoną nieprzychylnych emocji. Czy czekały na niego ordery, sława, czy zwykłe poklepanie po ramieniu, na jakie mógł liczyć żołnierz, wszystko to skryte było w głębi jego spojrzenia.
Aż do czasu.
- Tam, gdzie lecimy, czekają na mnie medale, a nie problemy - odrzucił nagle, gwałtownie, przerywając jej w połowie słowa, jakby podkreślając to, jak bardzo się myli. Lecz nawet mimo jej wycieńczenia, dostrzegła pewien niepasujący do układanki element, gdzieś w głębi jego zdania. Zwątpienie, ciężkie do określenia, emocja ciężka do nazwania - jak drzazga wbita gdzieś w spód jej dłoni. Wiedziała, że jest, czuła ból wrzynającego się w skórę drewna, ale nie potrafiła jej zlokalizować bez zlokalizowania miejsca opuszkami palców.
- Nie zmienisz tego, jak brudne są moje dłonie - dodał po chwili, nieco ciszej, lecz jego głos rezonował mocno w pomieszczeniu, odbijając się od jego ścian.
Ciężar zawisł pomiędzy nimi, lecz póki nie spoglądali w swoją stronę, wydawał się nieobecny. Dopiero gdy szare spojrzenie złączyło się z jej dwukolorowymi tęczówkami, waga chwili obecnej stała się namacalna i niemożliwa do zignorowania.
Znów przestąpił z nogi na nogę, niechętny do ugody. Nawet, jeśli miał trafić do kapsuły medycznej prędzej czy później, nie zamierzał robić tego teraz. Pomimo tego, co przeszli w szalonym wnętrzu świątyni na Ilos, Cyrus zdawał się jej zupełnie nie ufać.
Być może było to tylko projekcją tego, co serwował jej w zamian.
- Myślisz, że tego nie zaplanowali? - spytał nagle, powracając czujnym spojrzeniem do jej twarzy, bladej, z podbitymi fioletem oczami ze zmęczenia. - Twojego statku nie ma, Iris.
Wyczuła w jego zdaniach ujawnioną prawdę spośród kłamstwa, do którego przywykła - wiedział od początku, że Venus nie czekała za drzwiami świątyni.
- Zanim dotrą na Ilos, będziesz tak głęboko w naszych systemach, że nikt cię nie znajdzie - dodał, choć tym razem prawda sącząca się z jego słów była nieprzyjemna i gorzka.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: zaraz będzie

15 lut 2023, o 10:29

- To takie ludzkie, prawda? - nie chciała go oceniać. Naprawdę się starała. Skomentowała suchym faktem bardzo cenną informacje, która wyrwała się mężczyźnie przez przypadek. Być może liczył, że nic takiego nie zauważyła, nie wychwyciła. Była jego przepustką do odkupienia win? Gwarantem długich, sytych lat spędzonych w spokoju, podczas których zgnuśnieje i łudzić się będzie, że zapomni twarzy banshee szarżującej na niego z wrzaskiem? Odpowiedzi były tak blisko. Na wyciągnięcie ręki. Powstrzymała się jednak przed sięgnięciem do niej. Wymuszeniem konfrontacji. Nie tu i nie teraz.
Uniosła brew. W jednej chwili, wszystko stało się jasne. To było tak oczywiste, banalne. Dlaczego nie dostrzegła prawdy wcześniej? Zmęczona walką o życie, musiała być już tak wycieńczona, że naprawdę było jej wszystko jedno; czy zmierzała do bezpiecznej przystani, czy wręcz przeciwnie. Wchodziła prosto do paszczy lwa. Zaufała mu raz. Drugi raz, nie popełni już tego błędu.
Można więc śmiało powiedzieć - i vice versa.
Podniosła się z ziemi. Nagle, pod wpływem chwili. Wymuszona pionizacja, zachwiała jej grawitacją. Złapała się szpitalnego łóżka, wypuszczając ze świstem powietrze z płuc. Nie patrzyła się w jego stronę, dopiero, gdy nabrała absolutnej pewności, że ustoi, a obraz nie będzie kołysał się jej przed oczyma, serce próbowało wyrwać się z piersi, rozmawiać będzie z jednym a nie z trzema Cyrusami, zadarła wyżej głowę, pozwalając, aby odszukał jej wzrok. Zdeterminowany jak zawsze.
- No tak. Teraz ma to sens - parsknęła, a gorzki uśmiech pociągnął kąciki jej ust wyżej. Dość napatrzył się na jej skuloną, zgarbioną sylwetkę. Choć bandaże dalej plątały się pod jej nogami, Fel odcięła się od swojego beznadziejnego samopoczucia i z premedytacją wcisnęła drzazgę mocniej w otwartą dłoń.
Skoro przed nimi długie miesiące podróży w głąb Systemu Termiusa, już ona się postara, aby dobrze zapamiętał jej skromną osobę.
- Nie mógłbyś mi wtedy strzelić w plecy, skoro lecimy na moją publiczną egzekucję - dodała ze spokojem bijącym po oczach kontrastem do sensu tego stwierdzenia. Wstrzymała oddech, powoli cofając dłoń. Pilnowała siebie, tego, czy kiedy nie puści łóżka, nie zachwieje się i nie runie jak długa na leżankę, na szczęście godność trzymała ją w ryzach, a upór podtrzymywał ranne ciało w dumnym wręcz wyprostowaniu. Pocieszała ją jeszcze myśl, że w przeciwieństwie do Cyrusa, zadbała porządnie o swoje obrażenia. Opuściła więc ręce swobodnie wzdłuż ciała, niespieszno prostując się tak, jakby zaraz miała wejść do Sali Posiedzeń, gdzie oczy wszystkich, zawsze skupiały się na czwórce najważniejszych figur.
- Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Wysadziliście kolonie i przekaźnik masy, zabiliście premiera, a niebawem ja podzielę jego los. Mierzycie wysoko, ciekawe, jak szybko upadek będzie tak samo spektakularny, wprost proporcjonalnie do coraz to wyżej zawieszanej poprzeczki - stając twarzą w twarz z Matka Eafiną, prędzej czy później zobaczyła w niej fanatyzm. Z jakiegoś powodu, nie potrafiła go znaleźć w Cyrusie. Nie pasował jej do terrorysty. Gryzł się z tym, jaki powinien być, aby wpasowywać się w ramy narzucane przez rozum.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: zaraz będzie

15 lut 2023, o 19:56

Cisza pomiędzy ich słowami była tak przejmująca, że wydawałoby się, że na tym statku nie ma nikogo innego. Nikt nie przechadzał się korytarzami, zerkając na więźnia i upewniając się, czy dalej żyje. Nikt nawet nie mijał jej prowizorycznej celi, poza mężczyzną, który podniósł ciało nieprzytomnej, lub już martwej dziewczyny i zaniósł je w inne miejsce.
Słowa w niej grzmiały głośno, donośnie, wzmacniane pobrzmiewającą w głosie determinacją.
Cyrus przyglądał jej się, gdy z trudem podnosiła się w górę. Nie podszedł, pomagając jej wstać, ani nie asekurował jej na wypadek, gdyby straciła nagle równowagę. Zrozumienie, które dostrzegł w jej oczach zacisnęło jego usta w wąską linię. Być może żałował słów, które wypowiedział przed chwilą, nawet jeśli nie niosły ze sobą żadnej prawdziwej wartości - przynajmniej na papierze.
Może widział, że nie pasował do obrazu terrorysty i nie chciał, by dostrzegała w tym słabość, którą mogła wykorzystać.
Jego brwi drgnęły lekko, gdy wspomniała o zamordowaniu premiera, ale nie odezwał się od razu, pozwalając jej dokończyć. Dopiero gdy znów przywitała ich cisza - znajoma, gęsta jak ciecz wypełniająca pomieszczenie, przemieniając przeszklone ściany w akwarium, mężczyzna odezwał się ponownie.
- Po co mielibyśmy cię zabijać, Fel? - spytał krótko. Choć jego głos przebrzmiewał spokojem, znalazła się w nim jakaś twardość, zdecydowanie. Może jej determinacja tylko wzmacniała tą, która tliła się we wnętrzu jego głowy. - Jesteś bardziej wartościowa żywa, niż martwa. Przynajmniej na razie.
Tym razem jego mimika pozostała kamienna. Neutralna, obojętna, jakby przejęta przez świadomość tego, że los Iris nie leżał w jego rękach, a to, co się z nią stanie nie zależało od niego. On tylko wykonywał polecenia, rozkazy.
Może nawet nie uratowałby jej spod gruzowiska, gdyby nie miał dostać jej żywej.
- Twoja publiczna egzekucja mogła odbyć się na Horyzoncie, albo na Asterii. Świadków wystarczająco, lokalizacja dogodna, prasy mnóstwo - dodał, a kącik jego ust uniósł się nieco w górę w ironicznym uśmiechu. Znał trasę jej lotu - być może widział ją osobiście zanim oficjalnie poznali się na Ilos. Był wyszkolony, spostrzegła to w zrujnowanej świątyni w sposobie, w jaki operował, a bycie częścią tłumu, cichym obserwatorem, nie musiało być dla niego trudne w tłumach obcych uchodźców spływających z Terminusa. - Nikt nie nadzieje cię na kolejny kolec w następnym czasie. Ale jeśli chcesz pozbyć się tego znamienia, zanim ono zabije cię za nas, sugeruję ci współpracować z Artonisem.
Skrzyżował dłonie na klatce piersiowej, przyglądając jej się z daleka.
- Jesteś jego nową maskotką.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: zaraz będzie

15 lut 2023, o 20:43

I bardzo dobrze, że nie podszedł. Nie przyjęłaby pomocy, nawet, gdyby wspaniałomyślnie, bądź z przyzwyczajenia wynikającego z dotąd pełnionej roli doskoczyłby do niej. Zbytek łaski. Nie chciała ani litości, ani współczucia. Miała swoją dumę, mocno nadszarpniętą i zdeptaną głównie przez Cyrusa, ale jednak obecną zarówno w postawie Iris, jak i jej spojrzeniu, które spokojnie lustrowało mężczyznę po drugiej stronie ambulatorium.
Dziwiła mu się. Szczerze. Co tutaj tak naprawdę robił? Po co z nią rozmawiał? Nie obawiał się oskarżeń o kolaborowanie z wrogiem? Jego prawdziwe ja było silniejsze od rozsądku i nie mógł już dłużej ukryć swoich skłonności sadystycznych, musząc w końcu ponapadać się widokiem bezbronnej kobiety?
Dla niego też była rozrywką?
Maskortką umilającą długie godziny w przestworzach?
Wpatrywała się w te bezkresne i obce, stalowe oczy, którymi mierzył ją otwarcie. Bez najmniejszego skrępowania. Dla kogoś, kto przyglądałby im się z boku, musieli wyglądać na zaklęte w czasie oraz przestrzeni figury. Pomiędzy jednym, a drugim zdaniem, mijały dekady, a pionki na niewidzialnej partii szachów, które przesuwali wyłącznie w metaforycznym znaczeniu, sukcesywnie zajmowały kolejne pola szykując się do gwałtownego otwarcia.
Najwyraźniej Cyrus był zwolennikiem gambitu szkockiego. Podstępem, wyprowadził cios, w odpowiedzi którego źrenice Fel rozszerzyły się. Prychnęła, robiąc znaczny krok w jego stronę jakby zaraz miała rzucić się na niego z biotyczną szarżą, bądź zwyczajnie rozsmarować na szkle za pomocą fali uderzeniowej, lecz to, co wyglądało na pierwszy rzut oka groźnie, jak zapowiedź ataku, skończyło się wyłącznie przestąpieniem z nogi na nogę i zaciśniętej dłoni w pięść dusząc zebrany, biotyczny ładunek, którym najchętniej cisnęłaby mu prosto w twarz.
Jak wielką i nieodpartą miała na to ochotę.
- Nie jestem i nie będę niczyją maskotką. Nawet Twoją - podkreśliła, aby nie łudził się, że jeszcze mogłaby zmienić zdanie. Cedząc te słowa tak obrzydliwe w smaku, skrzywiła się i nawet nie kryła ze wspomnianym grymasem.
Czy on ją prowokował?
Czy on sobie z niej drwił?
- A jeśli Twój przyjaciel twierdzi inaczej, niech ma jak to mówią podobni Tobie jaja i przyjdzie mi o tym sam zakomunikować. Ponegocjujemy, niestety to, co ewentualnie mogłoby mnie zainteresować, nie jesteście w stanie mi dać i już nasze rozmowy nie będą na równej pozycji- nie dodała, że było jej przykro. Kłamałaby jak z nut.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: zaraz będzie

15 lut 2023, o 22:26

Groźba zawisła w pomieszczeniu, unosząc się w gęstej atmosferze wypełniającej akwarium. Nie spuszczał z niej wzroku gdy ruszyła w jego kierunku, zatrzymując w połowie kroku. Błękit biotyki, która zatańczyła w jej dłoni odbił się małym błyskiem od jego tęczówek, jednak mężczyzna ani drgnął, nie ustępując. Jakby chęć przywalenia mu była wyzwaniem, którego się podjął, a cofnięcie się byłoby w tej sytuacji porażką. Ucieczką.
A przecież nie zamierzał od niej uciekać. Nawet, jeśli jej celem miało stać się sprawienie, że pożałuje wyciągnięcia jej spod gruzów na Ilos, Cyrus pozostawał tym faktem niewzruszony. Jakiekolwiek powody miał, by przynieść jej ubrania, odezwać się pierwszy, sprawdzić - choć on jeden - czy w ogóle dalej żyje, czy wykrwawiła się z ukrytych pod pancerzem ran, pozostały one głęboko schowane we wnętrzu jego zimnego spojrzenia. Może kierowało nim poczucie winy, może współczucie, a może chęć pomocy - a może zwyczajnie otrzymał taki rozkaz, więc wykonał go bez zawahania.
Jak miał w zwyczaju.
- W to uwierzę - odrzucił krzywo, z sarkazmem sączącym się z jego głosu. Maskotka było nie tylko uwłaczające, ale i zwyczajnie obraźliwe. Umniejszało jej obecności tutaj, jej pozycji i jej godności, ale w tej pełnej niechęci chwili nie powstrzymało go to przed użyciem tego słowa.
- Myślisz, że jesteś w pozycji do negocjacji? - spytał z cichym westchnieniem, obracając w stronę drzwi w wyraźnej chęci opuszczenia pomieszczenia. Czas na wspólne spojrzenia się skończył. Po raz pierwszy od dłuższego czasu w ogóle poruszył się w jej obecności, wcześniej tkwiąc w miejscu jak lodowa figura. - Artonis jest jebnięty. Jeśli nie spodoba mu się twoje podejście, możesz zatęsknić za huskami na Ilos.
Krótkie, ironiczne powodzenia rzucone przez ramię było jego jedynym pożegnaniem, gdy sięgnął do panelu na drzwiach i wyszedł na zewnątrz, zamykając je za sobą.
Znów została sama. I znów nie wiedziała właściwie na jak długo.
Ubranie przyniesione przez Cyrusa było proste i nie w jej stylu, ale było stokrotnie lepsze niż śmierdzący krwią, sztywny od szkarłatu mundur, który miała na sobie, a którego materiał drapał jej posiniaczoną skórę. Miała czas się przebrać, jeśli ostatecznie się na to zdecydowała, nim usłyszała stukot kroków w korytarzu. Te brzmiały lekko, szybko i znacznie ciszej. Vincenzo poruszał się jak kot pod osłoną zmroku.
Drzwi syknęły, gdy stanął za nimi. Uśmiechnął się do Fel szelmowsko, krzyżując ręce na klatce piersiowej i stając w progu.
- Ptaszki ćwierkają, że radna ma jakieś życzenia?
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: zaraz będzie

15 lut 2023, o 22:51

Wrócą do tego. Do tej rozmowy. Konfrontacji. Próby sił. Końcem końców, wyjście było tylko jedno. Albo ona uzna swoją porażkę, albo on odsłoni po raz kolejny swoją słabość. Jedną już dojrzała. Musiał mieć jeszcze jakieś inne. To nie przed sobą ją ostrzegał, nie siebie nazwał psycholem. Wierzyłam uparcie oraz niezmiennie, że Cyrus nie pasował do Sojuszu Systemu Terminusa. Trzymał z nimi, ale nie było powiedziane, że z własnej woli. Mieli na niego haka? Był im sporo winien? Znała swoją wartość, wiedziała, że jej osobą można było kupić wiele i jeszcze więcej wymazań grzechów. Odprowadziła mężczyznę spojrzeniem, ale bez słowa. Nie odezwała się więcej, choć czuł na sobie uważny wzrok Fel, który prześlizgiwał się po sylwetce sprężystym krokiem idącej do wyjścia.
Została sama. W szklanych, czterech ścian. Słowa Cyrusa, jeszcze chwile odbijały się echem w jej głowie. Wracały do niej, kiedy próbowała o nim i o sensie wszystym w zdania zwyczajnie nie myśleć. Teraz, już bez żadnego towarzystwa, sama ze sobą, łatwiej popadała w paranoiczne myśli i nieciekawe scenariusza. Najchętniej, podarłaby je wszystkie, nie miała jednak sił, aby bronić się przed każdą, pojedynczą myślą w jej świadomości.
Długo wahała się i walczyła z cisnącymi się na usta wątpliwościami. Najchętniej zostałaby w mundurze, dawał jej namiastkę normalności, był jednak brudny, cuchnący i przeraźliwie szorstki dla skóry. Kontakt ze świeżymi ranami także groził zakażeniem, musiała zachować siły do samego końca. Jak najdłużej zdoła. Upewniwszy się, że nikt jej jawni nie podgląda, odwróciła się plecami do przeszklonej ściany i przebrała w uniform. Nie czuła się w nim dobrze, a już na pewno nie wyglądała choćby poprawnie. Zaplotła włosy w szybkiego, niedbałego kłosa i przerzuciwszy warkocz przez ramię, usiadła na ziemi, niemalże w tym samym miejscu, w którym zastał ją Cyrus.
Myśli wracały do mężczyzny, krążyły wokół Cyrusa niczym sęp nad truchłem, ale uciekały także na Ilos. Przez chwile, wydawało się jej, że mówi do niej Basset. Odpływała, sukcesywnie w ramiona Morfeusza, z których nagle i dość brutalnie wytrąciło ją otwarcie drzwi. Zadarła wyżej głowę, jej spojrzenie spotkało się z wyszczerzoną paszczą Artonisa. Iris pokręciła głową nie zaszczycając go tak, jak wcześniej Cyrusa podniesieniem się z ziemi.
- Tak bardzo chcesz usłyszeć moje życzenie? Niech więc będzie - wyprostowała się, ściągając plecy do napiętej struny. Jej ciało coraz lepiej reagowało na zmianę pozycji i dłuższy wysiłek dla mięśni, nadal jednak czuła obolałe odcinki i ciągnące nieprzyjemnie, opatrzone rany.
- Poproszę kubek kawy z podwójnym, spienionym mlekiem. Bez cukru, jeśli łaska - uśmiechnęła się. Nawet autentycznie. Jakby ta kuriozalna sytuacja bawiła ją nie gorzej, niż Vincenza.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: zaraz będzie

15 lut 2023, o 22:58

[h3]reakcja vincenzo[/h3]
miła < 30% < taka se < 60% < niemiła
promg
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: zaraz będzie

16 lut 2023, o 00:03

Artonis wsunął się bezgłośnie do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Skórzana, brązowa kurtka zarzucona na jego ramiona skutecznie przykrywała część jego sylwetki, ale dostrzegła, że mężczyzna nie ma w sobie tej maniery żołnierza, którą Fel z łatwością dostrzegła w Cyrusie. Nawet, jeśli miał naturę wojownika, Vincenzo wyglądał na typ człowieka, który inspirował tłumy do podążania w kierunku, który wskazał, a niekoniecznie brania losu w swoje ręce. Był przebiegły, ale i charyzmatyczny - coś, co musiała mu przyznać nawet w sytuacji, w której nie było jej ani do śmiechu, ani do prowadzenia z nim pogawędek na tematy niezwiązane z jej uwięzieniem.
Artonis wyglądał też na lidera, nawet jeśli nim nie był. Prowadził się wyprostowany, z klatką piersiową automatycznie wypiętą w dumie w stronę sufitu, i choć w jego spojrzeniu nie było wyższości, od razu dostrzegła, że uważał się za kogoś ważnego.
A ktoś ważny nie zamierzał przynosić jej przecież kawy jak kelner.
- Skromne życzenie. Spodziewałem się prośby o lepsze łóżko... - jego wzrok przesunął się po jej sylwetce, może nieco zbyt długo, by można to było uznać za przypadkowe. - Albo prysznic - dodał, uśmiechając się pod nosem. - Ale złapałaś mnie w dobrym nastroju, więc ktoś może zrobi ci dzisiaj kawę.
Machnął ręką lekceważąco, wsuwając ją zaraz do kieszeni kurtki. Rozejrzał się wokół - po brudnym mundurze leżącym obok zakrwawionych bandaży i opatrunków, które teraz zdawały się przybrać brązowy odcień starej, zaschniętej krwi. Nie wyglądał, jakby jej współczuł, ani miał zmienić coś w kwestii jego warunków bytowych. Ziemia była niemal tak samo niewygodna jak leżanka, a wewnątrz było zimno i cuchnęło antyseptykami. Dalekie do standardów, które powinny należeć się radnej.
- Widzę, że się rozgościłaś - zauważył sarkastycznie, komentując ten widok. - Nawet ktoś zlitował się i przyniósł ci jakieś ubrania. Moi ludzie są hojniejsi, niż zakładałem.
Pochylił się lekko, jakby rozmawiał do siedzącego na ziemi dziecka, z odrobiną politowania. Nie prowadzili tej rozmowy w sposób godny i też nie traktował jej z godnością, jaką powinien. Vincenzo zdawał się być człowiekiem z zerowym poszanowaniem władzy i jakiejkolwiek struktury - przynajmniej póki to nie on znajdował się na szczycie łańcucha pokarmowego.
- Jeszcze jakieś życzenia, ślicznotko? - spytał rozbawiony, ale jego mina wskazywała na to, że nie zamierzał spełniać więcej, niż jednego jej życzenia, które już wypowiedziała.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: zaraz będzie

16 lut 2023, o 07:58

Znała ten typ. Widywała ludzi jego pokroju wśród śmietanki towarzyskiej, na oficjalnych bankietach. Wiecznie z zapatrzonymi w niego kobietami, dyskutujący i podburzający tłum. Niczym dyrygent, napawał się efektem swoich oślizgłych działań. Tym razem jednak, w przypadku konkretnej osoby, która lustrowała ją bezwstydnie od stóp po głowę, dochodziła nutka szaleństwa. Nieprzewidywalności. Mogła próbował interpretować tutejszego szefa w ramach przypisanych pewnym zachowaniom, oczywistym reakcją na słowa, bądź działania, ale podejrzewała, że Artonis lubił być wyjątkowy pod każdym względem.
I zrobi wszystko, aby zaskoczyć ją.
Zobaczyć, jak rozszerzają się jej oczy, a skrzydełka nosa minimalnie drgają.
I uśmiechnąć się z satysfakcją. Tak, jak teraz.
Nie podejrzewała, że mężczyzna skomentuje jaj absurdalną prośbę tak lekko i beztrosko. Jakby faktycznie jego statek dysponował ekspresem do kawy, a ktoś mógł ją zaparzyć i jej przynieść. Dla efektu w filiżance z porcelany? Ze spodeczkiem, czy to już przesadne show? Przesunęła spojrzeniem po jego twarzy, nie dając po sobie poznać co tak naprawdę myślała o tym oglądaniu jej pod każdym kątem.
- Nie licz, że się tu zadomowię, ale skoro już jesteś, odważyłeś się wejść i zrobić uprzejmy, pierwszy krok... Zapraszam - gestem, wskazała na podłogę. Nie było tu krzeseł, stołu, jeżeli faktycznie chciał ciągnąć tę absurdalną gierkę, zmuszona byłby usiąść tak, jak ona. Tyłkiem na zimnych płytkach. Mając pomiędzy jedną, a drugą wizytą sporo czasu i chcąc jakoś zająć myśli, pozbierała bandaże, porządkując zużyte opatrunki. Poskładała także równą w każdym wymiarze kostkę to, co jeszcze przypominało mundur; nie wyrzuciła go do śmieci, tak jak zakrwawioną włókninę. Wolała mieć go tu, na widoku, aby szybko uspokajać potencjalne, spanikowane myśli.
Czego oczekiwał? Że zacznie prosić go, aby jednak zmienił kurs? Obiecywać gwiazdki z nieba, byleby tylko odstawił ją na Cytadele? Przekrzywiła nieco głowę, jej oczy zatrzymały się na wesołym wzroku Vincenza.
- Masz butelkę? Możemy zagrać w prawda, albo... prawda. Za mało to pola do popisu na wyzwania - stwierdziła absolutnie poważnie, choć iskierki w jej ozach odbijały jego ironiczny humor.
Nie rzucały mu wyzwania. A może jednak?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: zaraz będzie

16 lut 2023, o 12:11

Gdy wskazała mu dłonią miejsce obok siebie - na zimnej i nieco brudnej podłodze, Artonis przetoczył wzrokiem po suficie, pokazując jej, co myśli o tego typu propozycji. Z ostentacyjnym westchnieniem usiadł na ziemi, a jego kurtka zazgrzytała, ocierając się o siebie. Zrobił to w taki sposób, jakby właśnie jej wyręczał przysługę, siadając obok, choć przecież skoro ją porwał, to on do czegoś jej potrzebował.
Chyba, że Cyrus się mylił i faktycznie leciała na publiczną egzekucję. Wtedy nic dziwnego, że nie chciało mu się marnować czasu na rozmawianie z bardzo przyszłym trupem.
- Za brzydko dla jaśnie pani? - uśmiechnął się ironicznie, powracając komentarzem do jej poprzednich słów. - Może wstawimy tutaj puchowe łóżko dla ekscelencji? - dodał, gdy już umościł się na podłodze. Choć wcześniej wydawał się niezadowolony z takiego obrotu spraw, nie wyglądał, jakby twarda i zimna posadzka mu przeszkadzała. To chyba z samym gestem uniżenia się do siedzenia na ziemi z radną miał problem.
Nim zdążył odezwać się po raz kolejny, dostrzegła w jego szelmowskim uśmiechu, co wpadło mu do głowy następne.
- Moje łóżko jest bardzo wygodne i nie tak daleko stąd - dodał z roztropnym westchnieniem, jakby rozwiązanie jej problemów było na wyciągnięcie ręki, ale zwyczajnie nie chciała po nie sięgnąć. - Wystarczy tylko poprosić.
Mrugnął do niej porozumiewawczo, sięgając dłonią do kieszeni kurtki. Nie wyglądało na to, żeby był w stanie pomieścić w niej butelkę, ale gdy udało mu się wreszcie wygrzebać z jej wnętrza to, czego szukał, dostrzegła błysk w jego ręce.
- Butelki nie mogę ci zaoferować, ale proszę - rzucił od niechcenia, kciukiem wystrzeliwując z dłoni monetę, która, podrzucona lekko, spadła z brzdękiem na ziemię pomiędzy nimi. - Porzucaj sobie, jeśli potrzebujesz rozrywek.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: zaraz będzie

16 lut 2023, o 12:39

Uśmiechnęła się - do niego, nie z niego - kiedy zasiadł obok niej na podłodze z wielce nieusatysfakcjonowaną miną.
- Następnym razem, możesz zabrać ze sobą krzesło - zasugerowała niby od niechcenie, jakby naprawdę zależało jej na jego samopoczuciu oraz wrażeniach estetycznych. Nic bardziej mylnego. Iris nie zamierzała się przymilać, płaszczyć, o cokolwiek prosić. Objęła dłońmi podkurczone kolana, jakby wymownie odgradzała się od Vincenza i grubą linią, nakreślała dystans, którego nie zmieni i nie przekroczy, choćby ofiarował jej bogactwa nie z tego świata, obietnice wspólnej, świetlanej przyszłości i tytuł królewski na dokładkę swoich umiejętności dżina z lampy.
- Byłabym wielce zdziwiona, gdyby okazało się, że trzymasz w ładowni czy innym hangarze zapasowe łóżko z baldachimem. Tak na wypadek, gdyby gość sobie zażyczył wygodniejszego materaca - odparła, nie określając się jawnie, czy to kolejna próba sił, wyzwanie rzucone wraz z rękawicą, czy zwyczajnie komentuje jego słowa i subtelnie wyraża swoje niezadowolenie z położenia, sytuacji i tego, że muszą oddychać tym samym powietrzem w tym samym pomieszczeniu. Cyrus był irytujący, ale do zniesienia. Artonis budził w niej niesmak.
Westchnęła głośno i ciężko. Podniosła rękę i... niespodziewanie, poklepała go po ramieniu. Tak, jakby chciała dodać mężczyźnie otuchy.
- Biedaku. Tu znajdziesz tylko twardą, szpitalną leżankę i zimną podłogę. Ale przynajmniej nie musisz się prosić - dodała półszeptem. Tak tylko między ich dwójka. Jakby dzieliła się z Artonisem przyjacielską radą. Taką od serca.
Uniosła brew w odpowiedzi na monetę, którą najpierw obrócił w ręku, a następnie wystrzelił ku niej. Zaczekała, aż krążek spadnie na ziemię z głuchym odgłosem i zgarnęła ją z posadzki, rzucając Vincenzo przeciągłe spojrzenie.
- Orzeł, czy reszka? Zdecydowanie jesteś reszką - odpowiadała za niego i zgodnie ze sztuką, rzuciła monetą w gorę, aby następnie zgarnąć ją i przysłonić widok dłonią. Popatrzyła się na mężczyznę. Wyraził jakiekolwiek zainteresowanie tym, co wypadło?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: zaraz będzie

16 lut 2023, o 12:40

0
1-orzeł, 2-reszka
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: zaraz będzie

16 lut 2023, o 12:57

Niesmak, który budził Vincenzo w Fel był dostrzegalny w jej odpowiedziach, tonie głosu i nawet wyrazie twarzy, jednak mężczyzna wydawał się tym nieprzejęty. Zupełnie tak, jakby tego nie zauważał, nawet jeśli tkwiło to tuż przed jego oczami. Ciężko było jednak określić, na ile Artonis żartował, na ile po prostu taki był, a na ile widział w Fel coś specjalnego. Jego zachowanie sugerowało, że mógł mieć wprawę w rzucaniu tego typu żartami i podobnym traktowaniu wszystkich kobiet.
Inna sprawa, że nie miał wprawy w spoufalaniu się w ten sposób, nawet jeśli uważał za spoufalanie siedzenie na ziemi i granie z nią w jakąś grę.
- Myślę, że specjalnie dla ciebie jakieś zorganizuję - odrzekł słodko. - Ale nie w hangarze.
Przyglądał się z szelmowskim uśmiechem, jak podrzuca monetę. Nie miał wielkich oporów z wybraniem reszki, choć może nie pasowało to do końca do schematu jego poprzednich zachowań. Pozwolił jej być orłem, a gdy uchyliła dłoń i spostrzegł cyfrę na monecie, przekrzywił lekko głowę.
- Czyli moja kolej? - zagadnął, przyglądając jej się otwarcie. - Pozwolę sobie zinterpretować zasady twojej gry w inny sposób. Nie interesują mnie wyzwania.
Była pewna drapieżność w jego spojrzeniu, jakby w głębi jego duszy tliły się uczucia zgoła inne od tego rozluźnienia i humoru, które prezentował na zewnątrz. Przez krótką chwilę mogła dostrzec człowieka, który dowodził resztą tego statku, a nie tylko pewnego siebie, przystojnego mężczyznę, który wypełzł z okolicznego baru.
- Na co grasz ze mną w gierki? - zagadnął, uważnie się jej przypatrując. - Nie interesuje cię, co się z tobą stanie? Musisz mieć rozrywkę, przy zadawaniu prostych pytań? - kontynuował, milknąc po tym na chwilę. Jego usta wygięły się w półuśmiechu, gdy pomyślał o tym, co zaraz dodał. - Nie interesuje cię, co się dzieje z twoją śliczną asystentką?
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2085
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: zaraz będzie

16 lut 2023, o 13:29

Pokręciła głowa, nie dając się skusić na słodkie słówka i inne obietnice.
- Tutaj też się nie zmieści. I co dalej? Pozwolisz mi swobodnie chodzić po swoim statku? Szczerze w to wątpię, choć z drugiej strony chyba nie zakładasz, że mogłabym próbować uciec przez zsyp kosmicznych śmieci albo zacząć mordować Twoją załogę? - odkładając na bok absurd i słowne gierki, popatrzyła się po raz pierwszy, odkąd wszedł do ambulatorium, poważniej na Vincenza.
Jego wyraz twarzy w pewnym momencie również uległ zmianie. Wydawał się przebierać w maskach, nie do końca zdecydowany, jakim chciałby, aby go ujrzała.
Zabrała dłoń, pokazując monetę i stronę, na której spadła. Faktycznie, ruch należał do niego. Jego słowa, tembr i ich sens, na moment zachwiały obrazem, który pasował do pierwszego wrażenia, ale niekoniecznie teraz. Do tej sytuacji. Iris pokręciła głową, zgarnęła monetę w zamkniętą dłoń. Musiała zagryźć policzki, aby nie dać po sobie poznać, że z tych wszystkich pytań, najmocniej uderzyło w nią to zadane o Basset. Czy to możliwe, aby wiedział cokolwiek o Venus, załodze, Sentii i Anyi? A może takich przeszklonych więzień jest więcej na tym statku? Odrzuciła głowę, mierząc go na nowo uważniejszym wzrokiem.
- Nie wyglądasz na kogoś, kto po prostu odpowiada na pytania za darmo. Jeśli jednak tak wolisz, proszę... - wyciągnęła do Vincenza otwarta dłoń, zachęcając, aby zabrał swoją monetę. Starą, już dawno nie w obiegu. Była bibelotem, a może wiązała się z nią jakaś histotria? Nie spytała jednak o sens trzymanych przez niego w kieszeni monet.
- Mówiłeś o mojej asystentce. Co się stało z nią, Widmem, które było ze mną w podróży, załogą statku? - spytała otwarcie. Wprost. Jasno i klarownie. Zgodnie z jego oczekiwaniami. Naturalnie, że chciała wiedzieć co ją czeka, dokąd lecieli, po co ją porywał i do czego planował wykorzystać, ale najpierw musiała być pewna, że jej ludzie są cali. Względnie bezpieczni. Od momentu wejścia do świątyni na Ilos, wydawało się jej, że jest w innym czasie i przestrzeni, co nie było do końca prawdą. Świadczyła o tym najpierw obecność Cyrusa, teraz Vincenza. Statek, na którym mknęła w najprawdopodobniej odległe zakamarki Układu Terminusa. Czas wcale nie stał w miejscu, nie zatrzymał się. Ciekawe, czy pancernik Przymierza wylądował już na Ziemi. Jak szybko znają się na Cytadeli, gdzie nie będzie na nich czekać. Jak długo mogła być nieprzytomna? Jak długo siedziała już na pokładzie tej korwety, odcięta od swoich?
Najpierw oni, później ona.
Tego nie zmieniło nawet tkwienie w zamkniętej klatce.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Doki”