Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

SSV Norad

29 lis 2014, o 23:54

Tak jak poprzednim razem, kiedy przybył na Norada, tak teraz pojawiła się dwójka żołnierzy ze służb ochrony, którzy mieli robić za eskortę. Jak się okazało, była to ta sama para marynarzy, jacy ostatnim razem pełnili obowiązki ochroniarzy i tym razem również poproszono Tokarowa o oddanie jego broni. Takie przepisy.
Z hangaru udał się do kwater oficerskich, mijając po drodze koszary. Nie była to długa podróż, bo trwała spokojnym marszem pięć minut. Dotarł wtedy przed drzwi pomieszczenia ochrony, za którymi rezydowała urodziwa oficer o długich blond włosach, splecionych w koński ogon.
- Witam panie Tokarow. Nie mieliśmy okazji wcześniej się poznać, ale to nic. - powiedziała, posyłając mu uprzejmy uśmiech zza biurka przed którym siedziała. - Poczekajcie za drzwiami. - zwróciła się do swoich podwładnych, którzy towarzyszyli Borysowi do tej pory. Ci posłuchali się polecenia i zniknęli za drzwiami, które się zamknęły.
- Nazywam się major Sharon Blacksmith. Do moich zadań należą dbanie o bezpieczeństwo okrętu, oraz... - wzrokiem uciekła w bok i się odrobinę uśmiechnęła - rozmowy z takimi osobami, jak pan. Zanim jednak przejdę do rzeczy, czy komandor Cole wyszedł już do pana z ofertą służby na Noradzie?
Borys Tokarow
Awatar użytkownika
Posty: 323
Rejestracja: 3 cze 2013, o 09:12
Miano: Borys Tokarow
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Freelancer
Lokalizacja: StarCaster
Status: ex-Zaćmienie, (poszukwany za zabójstwo współpracowników)
Kredyty: 4.150

Re: SSV Norad

30 lis 2014, o 15:31

Po przejściu przez znajome mu procedury (odebranie broni, pójście wraz z eskortą), Rosjanin zauważył, że przechodząc przez koszary nie trafił do kajuty pana Cole'a, a raczej do kogoś innego.
Kobieta, wyglądająca przyzwoicie, blondynka z końskim ogonem. Na pewno nie stereotypowa, skoro widać że ma pewne dystynkcje na jej mundurze.
Po przedstawieniu się pani Blacksmith zrozumiał, że ma do czynienia z jedno-osobowym kierownictwem działu bezpieczeństwa na pokładzie Norada. Nie wiadomo było, co miał sugerować ten uśmieszek, ale intuicja podpowiedziała Borysowi, że ten okręt przyjmie najemnika bez obywatelstwa.
Mimo wszystko, postanowił tak jak w poprzednim przypadku zachować się nader profesjonalnie i odpowiadać na jej pytania.
- Miło mi panią poznać. - skinając głowę przy okazji.
A co do pytania, to mógł co najwyżej odpowiedzieć:
- Hmm... Przykro mi, niestety nie. Spodziewałem się raczej od pani podopiecznych, że mnie odeskortują prosto do pana Cole'a, w sprawie tej bądź następnego zlecenia, czego bardziej się spodziewałem.
Innego powodu by zjawiać się na Noradzie Tokarow nie miał; co prawda pobyt na Porolanie o mało co nie przypłacił życiem, ale widok rozrywanego na strzępy batariańca oraz dobra sumka w razie wypełnienia zlecenia sprawiły, że warto było się narażać.
CIUCH | PANCERZ | MAIN THEME | KWATERA OSOBISTA | COMBAT THEME
STATEK | [url=gg://6893006]GG: 6893006[/url]
ObrazekObrazek [center]"Calm the f*ck down and think!" - A. Jensen [DX:HR][/center]
[center]Bonusy: BRAK[/center]
Nathaniel Black
Awatar użytkownika
Posty: 113
Rejestracja: 18 sie 2013, o 17:58
Miano: Nathaniel Black
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Przymierza, N1
Lokalizacja: dd
Kredyty: 15.450

Re: SSV Norad

30 lis 2014, o 21:31

Po tej dość długiej spowiedzi nastała chwila ciszy, w trakcie której Nathaniel udał się za Colem po kawę. Ile to już minęło czasu odkąd pił jakąś kawę? No właściwie to chyba dzień lub dwa. Jednak Black wiedział, że bez tego naparu każda armia by padła. No bo jak snuć plany, zastanawiać się nad taktykami i jeszcze wygrywać? Black nalał sobie kawy do kubka i lekko zaciągnął się przyjemnym oparem. Zawsze lubił po powrocie z misji się rozluźnić. Wrócił do stolika i usiadł obok komandora. Wziął łyk kawy, kiedy Wilson zastanawiał się nad czymś i przetrawiał odpowiedzi porucznika.
- Jak pan uważa. Czy mam doświadczenie? – powiedział i zasępił się na chwilę. Porolan nie było jego udaną akcją. W zasadzie mógł ją zapisać jako coś co spieprzył i będzie mu na pewno ciążyło. Stracił jednego człowieka, a drugi był teraz w ciężkim czasie. - Przez trzy lata dowodziłem swoim własnym odziałem, którego zadaniem była infiltracja i zbieranie danych. Jednak byli to wyszkoleni snajperzy w składzie pięciu osób. Nie usprawiedliwiam się, gdyż na Porolanie spierdoliłem po całości. Jednak proszę mi dać odpowiednich ludzi i czas, a nie będzie miał pan lepszej drużyny do szybkich zadań w całym Przymierzu.
Mówił z pewnością w głosie i cały czas patrzył się komandorowi w oczy. Znał swoje umiejętności i wiedział co mówi. Wystarczy mu dać wolną rękę, a wyniki przyjdą.
ObrazekObrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: SSV Norad

4 gru 2014, o 22:08

Przepustka ma to do siebie, że kończy się szybciej, niż się zaczyna. Wiecie, takie specyficzne zagięcie czasu, z którym nic nie zrobisz. Po prostu któregoś dnia budzisz się i - co? - ach, tak, usłużne przypomnienie na omni-kluczu. Tylko, wiecie, pal licho jeszcze, kiedy faktycznie przepustka po prostu ci minęła. Brałeś tydzień - miałeś tydzień i nie ma co protestować, skoro siedem dni rzeczywiście upłynęło. Co innego jednak, gdy po prostu cię odwołują. Bez uprzedzenia, w połowie urlopu, nie prosząc, a żądając stawienia się na pokładzie. Właśnie to zdarzyło się Dagan. Po feralnym, podjętym na boku zleceniu na Omedze zdążyła przespać może dwie noce, gdy omni-klucz zajaśniał nagle, przynosząc zdecydowanie niechciane wieści, na które nie sposób było jednak nie zareagować.
Kolejne dwa dni później opuszczała więc już ponownie zacumowany w dokach krążownika prom i poprawiając przerzuconą przez ramię torbę, przeciągnęła się leniwie. Niby umiała pić dużo, ale była przekonana, że tym razem nieco przedobrzyła. Nie mogła, po prostu nie mogła prezentować się teraz szczególnie wyjściowo - nie z tymi cieniami pod oczami, nie z ogólnym wycieńczeniem i nienaturalną bladością. No i nie z niezaspokojonym wciąż pragnieniem. Dwulitrowa butelka z wodą była jej teraz towarzystwem niezbędnym... Podobnie jak łóżko. Ale na szczególnie długie chwile z tym ostatnim nie miała co liczyć, nie?
Ale nie, nie narzekała. Pewnie, musiała sobie teraz pomyśleć o służbie na Cytadeli, gdzie godziny pracy były na tyle przyzwoite, że mogła się wysypiać, mogła chlać i z niczym to nie kolidowało. Tym niemniej - nie, nie chciałaby do tego wrócić. Służba na łajbie była z oczywistych względów bardziej wymagająca, ale była służbą na łajbie. Rozumiało się samo przez się, że był to argument niepodważalny, deklasujący wszystkie inne.
Choć rozkaz wprost mówił, że ma się stawić przed Colem, musiała najpierw zahaczyć o kajutę. Po to, by zostawić torbę i, przede wszystkim, by się przebrać. Na Omegę wybrała się przecież zupełnie prywatnie, bez uniformu, zawczasu przesiadając się także z promu Przymierza na jeden z publicznych, który dowiózł ją do stacji. Podobnie też wróciła - najpierw kawałek powszechnymi środkami transportu, dopiero potem, z dala od stacji organizując sobie przesiadkę. Nie zawsze chciała być żołnierzem i wybierając się na Omegę z pewnością chciała metki soldata uniknąć.
Teraz natomiast wypadało wrócić do rzeczywistości. Bez zbędnej delikatności rzucając torbę na łóżko i znikając na moment w łazience - by wsadzić głowę pod kran i podtopić się lodowatą wodą, a potem wytrzeć i zgarnąć wilgotne włosy do tyłu tak, by nie przeszkadzały - już w kolejnej chwili była z powrotem w swoich czterech kątach, zrzucając wymięte ciuchy. Jasne, pośpiech najpewniej byłby wskazany - rozkaz był jednym z tych, które realizowało się w trybie natychmiastowym - ale Dagan wciąż nie nauczyła się latać do kogokolwiek jak na skrzydłach. Nie była aniołkiem... I psem. Psem też nie była. Nie przybiegała do nogi na każde gwizdnięcie.
Wciągając na tyłek szerokie, wojskowe spodnie, upchnęła nogawki w wysokich cholewach ciężkich butów, dopiero na sam koniec, po zasznurowaniu glanów i włożeniu na siebie gładkiej, białej bokserki, zajmując się tym, co było na ten moment największym wyzwaniem. Guziki. Cały rząd guzików wojskowej kurtki. Szlag by to trafił.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: SSV Norad

4 gru 2014, o 23:21

Borys

Widać było po Sharon, że odpowiedź Rosjanina, była dla niej trochę zaskakująca. Mogło o tym świadczyć to, że już otwierała usta, by coś powiedzieć i spojrzała zdziwiona na swojego rozmówcę.
- Nie wspomniał o tym? - zapytała na wpół retorycznie i pokręciła głową rozbawiona - Cóż, wychodzi więc na to, że wyprzedziłam rozwój wypadków. Powinien pan to usłyszeć od niego, ale komandor chce pana widzieć na Noradzie, w drużynie szybkiego reagowania.
Po krótkiej chwili dezorientacji, major Blacksmith zaczęła coś robić na komputerze przed sobą i zdawała się wracać na odpowiedni tor.
- Komandor znajduje się w jednym z pokoi oficerskich, w pobliżu mostka. Moi ludzie zaprowadzą tam pana. - powiedziała, kiedy ręką sięgała do szuflady i wyciągnęła z niej na wpół przezroczysty identyfikator z napisem "Gość". - Sądziłam, że będę miała pana zakwaterować, ale najwyraźniej się pospieszyłam.

Rebecca

Jedną z rzeczy do jakich trudno się przyzwyczaić, są niespodzianki. Niespodzianką dla sierżant Dagan, mogli być dwaj umundurowani mężczyźni, stojący przed jej drzwiami, jak tylko je otworzyła. Obaj w stopniach kaprala i z żółtymi opaskami na ramionach.
- Pani sierżant. Mamy rozkaz zaprowadzić panią, do komandora Cole'a. - wyjaśnił krótko jeden z nich. Z pewnością ułatwiało to sprawę samej kobiecie, ale było też odrobinę dziwne. No, ale inne miejsce pracy, inne zasady.

Nathaniel

Słysząc pytanie porucznika, Wilson pokiwał przytakująco głową, ale odezwał się dopiero, jak ten skończył mówić o swoim wcześniejszym przydziale dowódczym.
- Masz doświadczenie, dlatego dostaniesz ode mnie czas i ludzi. Wybrałem te osoby do zespołu i ciebie do dowodzenia nimi, ale zanim udacie się razem na jakąś akcję, chciałbym zobaczyć, jak razem sobie poradzicie w kontrolowanych warunkach. - przerwał na chwilę, by wziąć łyk kawy, kiedy jego omni-klucz oznajmił odbiór wiadomości.
- Przepraszam na moment. - powiedział otwierając ją i czytając przez chwilę, która mogła być trochę przydługa. W końcu jednak, wyłączył swój omni i wrócił do rozmowy z Nath'em. Nie dał po sobie poznać, czy to było coś ważnego, czy błahego.
- Na czym to ja skończyłem? Warunki kontrolowane, racja. Otóż ty i twój zespół, przejdziecie przez ćwiczenia na Kruljaven, podobnie jak pozostali marines na Noradzie. Będzie to doskonała okazja na wspólny trening, przed jakąś poważniejszą misją i lepsze poznanie siebie. Ja natomiast dowiem się, czy dokonałem dobrego doboru członków grupy zadaniowej "Awangarda".
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: SSV Norad

4 gru 2014, o 23:35

Po niewyobrażalnie wyczerpujących zmaganiach z guzikami - wygranych, ale kosztem ilu nerwów! - prezentowała się już lepiej. Nie dobrze, tym bardziej nie doskonale, ale jako-tako. Wystarczająco, by wyjść do ludzi i udawać, że jest dojrzałym, odpowiedzialnym żołnierzem, nadzieją ludzkości, podporą człowieczego rodu. Śmiechu warte, co? Na pewno. Skoro Dagan parsknęła cicho na tę myśl, to musiało być to zabawne.
W każdym razie, nadszedł ten moment, kiedy nawet przy całej nonszalancji Rebeki wypadało już wyjść z kajuty, stąd dopięła jeszcze tylko szeroki pas, z rozmachem otworzyła drzwi pokoju i...
- Co? - Widok dwóch rosłych żołnierzy tuż za drzwiami może i ją zdziwił, znacznie bardziej jednak zaskoczył ją powód, dla którego w ogóle tu stali. Wiecie, z mężczyznami była ogólnie rzecz biorąc oswojona i nie miała nic przeciw ich towarzystwu, ale żeby od razu ją eskortować?
- Awansowałam na pokładową celebrytkę czy mam się szykować na komandorski dywanik? - parsknęła cicho, przekonana, że i tak jej nie odpowiedzą. To akurat było dokładnie tak jak w filmach, nie? Wszystkie te obstawy, ci samozwańczy bodyguardzi nigdy nie odpowiadali, gdy się ich po ludzku pytało. Że niby nie wiedzieli lub nie mogli powiedzieć. Żałosne.
W każdym razie, Dagan nie zamierzała nalegać. Nie zamierzała też pytać, czy może jeszcze zapalić papierosa. Przecież znała odpowiedź, to po co wydłużać? Komandor wzywał, więc co miała zrobić ona, szara myszka, znajdująca się na Noradzie za sprawą hasającej na grzbiecie pstrokatego konia pańskiej łaski? Nic, tylko skulić uszy, machnąć ręką na swe ostatnie nadzieje, że może uda się jeszcze trochę przespać i po prostu pójść tam, gdzie ją wołali.
- Dobra. Prowadźcie. - Bliżej niesprecyzowanym machnięciem ręki dała znać, że jest jej wszystko jedno, by już w następnej chwili maszerować za, przed lub pomiędzy mężczyznami, zależnie od preferowanej przez nich konfiguracji.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Dymitr Aristow
Awatar użytkownika
Posty: 117
Rejestracja: 21 cze 2012, o 19:04
Miano: Dymitr Aristow
Wiek: 28
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz Przymierza
Lokalizacja: SSV Norad
Kredyty: 24.450

Re: SSV Norad

7 gru 2014, o 17:37

Rosjanin pierwsze co poczuł to ból, silny i to w całym ciele, znacznie silniejszy w klatce piersiowej, jakby co najmniej kilka razy jak nie więcej został trafiony z jakieś broni. Mając zamknięte oczy, przejechał jedną ręką po tej części swojego ciała w której znajdowało się najwięcej jego najważniejszych organów. Wyczuł opatrunki, co sprawiło, że przypomniało mu się, że było tak jak początkowo podejrzewał, oberwał kilka razy podczas ostatniej akcji ratowania naukowców, a teraz leżał gdzieś, gdzie nim się zajęto. Dopiero w tym momencie otworzył niezbyt szybko oczy, gdyż nadal nie czuł się zbyt dobrze po czym dostrzegł początkowo niewyraźnie, że leży na jakiś podwyższeniu, a nie na podłodze.
- Gdzie jestem ? - powiedział do niezbyt głośno do samego siebie Dymitr, ostrożnie jednocześnie rozglądając się po miejscu w którym się znajdował jak również próbował dotrzeć, czy oprócz niego są tu jakieś inne istoty.
ObrazekObrazek
Nathaniel Black
Awatar użytkownika
Posty: 113
Rejestracja: 18 sie 2013, o 17:58
Miano: Nathaniel Black
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Przymierza, N1
Lokalizacja: dd
Kredyty: 15.450

Re: SSV Norad

7 gru 2014, o 23:53

Patrzył uważnie na komandora powoli pijąc kawę. Raz nawet sparzył sobie język, kiedy wziął za dużego łyka lecz nie były to jakieś obrażenia, które wymagałyby natychmiastowej reakcji lekarza. Nathaniel słuchał wypowiedzi Wilsona, który najwidoczniej miał jakiś ciekawy plan dotyczący jego postaci. Kiedy Cole czytał coś na swoim omni kluczu to Black miał chwilę na szybkie przypomnienie sobie wszystkich swoich akcji. Było tego nawet sporo, lecz żadna by się nie udała gdyby nie bezgraniczne zaufanie do współtowarzyszy. Każdy z nich doskonale wiedział co ma robić i czego oczekiwać od kolegi z zespołu. Czasami umieli porozumiewać się bez słów, co kilka razy się przydało kiedy musieli ściągnąć kilku delikwentów w tym samym czasie. Drużyna to siła, której nie można zrobić od razu. Na to trzeba czasu. Jednak Wilson chciał mu to dać, to Nathaniel chętnie przyjmie ten podarek i postara się nie rozczarować wyższego stopniem. W końcu by Blackiem, a to zobowiązuje.
- Rozumiem. Jeśliby pan mógł to chciałbym dostać akta tych osób. Równocześnie może mi pan coś o nich powiedzieć? Ilu ich będzie i może jakaś pańska opinia? – powiedział szarooki dopijając kawę do końca. Wolał tym razem mieć pewność, że nie straci nikogo.
- „Awangarda?” Dość ciekawa nazwa. Na takich ćwiczeniach można się wiele dowiedzieć o człowieku. Jednak jeśli można, chciałbym po nich wziąć moich przyszłych ludzi na mały test umiejętności. Nie kwestionuje pańskiego wyboru, lecz czasem niektórzy ludzie nie dają sobie rady w pewnych warunkach. Czasem biotyk będzie starał się usilnie używać mocy, zamiast oddać czysty strzał, a technicy zaczną skupiać się na sprzęcie. Chce zobaczyć czynnik ludzki. Po za tym, nie wszyscy są komandorem Shepardem. – powiedział Nath i delikatnie się uśmiechnął. Wyczyny pierwszego ludzkiego Widma odbiły się już echem po całym Przymierzu, więc porucznik też co nieco usłyszał. Jednak teraz nie miał zamiaru przejmować się zmarłymi. Włączył swój omni klucz i w jednym z folderów ustanowił nową listę o nazwie „Drużyna”. Zamierzał wpisywać tam wszystkie swoje uwagi odnośnie nowych członków.
ObrazekObrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: SSV Norad

8 gru 2014, o 00:46

Dymitr

Z początku trudno było żołnierzowi stwierdzić, gdzie też się właściwie znajdował, zwłaszcza dlatego, bo jego umysł był atakowany przez bodźce wewnętrzne. Bycie postrzelonym z karabinu szturmowego, to nic miłego, kiedy nie ma się na sobie pancerza i doznaje się uszkodzenia niektórych narządów witalnych. Na szczęście nowoczesna medycyna trzymała go jeszcze przy życiu.
Jak się okazało, ostatnią część tego życia, przeleżał na łóżku w przewiewnym, białym ubranku, pod jasnym światłem lampy wystającej z sufitu. Tuż obok znajdował się ekran wyświetlający funkcje życiowe Aristowa, które za cholerę nic nie mówiły szturmowcowi. Przestrzeń wokół łóżka, od reszty pomieszczenia odcinał biały parawan, za którym od czasu do czasu poruszały się jakieś cienie. Jeden z tych cieni zainteresował się słowami, jakie wypowiedział Dymitr i wyjrzał przez parawan. Była to młoda pielęgniarka, którą najwyraźniej zdziwiła oznaka przytomności u pacjenta.
- Doktorze Homer! Pacjent spod czwórki się obudził. - krzyknęła i prawie natychmiast zniknęła za białą płachtą.
Długo jednak marynarz nie był samotny, bo po dwóch chwilach pojawił się starszy brunet w fartuchu lekarskim, który pierwsze co zrobił, to spojrzał na odczyty z maszyny, a potem na pacjenta.
- W końcu się pan obudził. - odezwał się lekarz, przyglądając się twarzy żołnierza - Nazywam się doktor Homer. Jest pan w ambulatorium na SSV Norad. Proszę mi powiedzieć, co ostatnie pan pamięta?

Rebecca

Na pytanie odnośnie powodu eskorty, obaj marynarze spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami, ciut się uśmiechając.
- Pani niech nam to powie, pani sierżant. - odpowiedział drugi z nich. Jak zobaczyli, że kobieta jest gotowa, to nie ociągali się i zaczęli ją prowadzić, idąc po obu jej stronach. Jakkolwiek nietypowe mogło to być dla Rebecci, to pozostali żołnierze zdawali się tego nie zauważać, albo przynajmniej dobrze maskowali swoje potencjalne zainteresowanie konwojowaną.
Dobre w tym wszystkim było, że droga nie była długa i po paru minutach mężczyźni ze służb ochrony, odstawili panią inżynier przed pokojem oficerskim. Ich zadanie polegało tylko na tym, więc starszy z nich zasalutował sierżant Dagan i obaj pomaszerowali dalej korytarzem.
Za drzwiami natomiast znajdował się widok na pomieszczenie socjalne, urządzone w wojskowym stylu. Dwa ze stolików były zajęte przez rozmawiających o czymś oficerów, ale tylko jedna z grup interesowała Rebeccę i była to ta, gdzie przebywał Cole.

Nathaniel i Rebecca

Wilson skinął mu głową i wziął jeszcze jeden łyk kawy. Miał nadzieję, że nie było tego po nim widać i dobrze to maskował, ale powinien przespać dodatkowe trzy godziny. Oczywiście miał zamiar udostępnić mu akta personalne drużyny, ale zanim to miało nastąpić, wolał by jego podwładni się ze sobą zetknęli "na świeżo", za pierwszym razem.
Właśnie ta myśl mu towarzyszyła, kiedy spojrzał na wchodzącą do pomieszczenia, panią sierżant.
- Grunt to dobra nazwa. - wyjaśnił, pozwalając sobie na uśmiech, który schował biorąc kolejny łyk czarnego naparu. Po krótkiej znajomości Rebeccą, szczerze wątpił, by ta czekała na jakiś znak od niego, by musieć podejść.
- Zanim coś ci więcej powiem, to wykorzystam okazję i przedstawię tobie jednego z członków grupy. Poruczniku Black, to jest sierżant Dagan, drużynowa specjalistka od IT. Pani sierżant, to jest porucznik Black, dowódca drużyny i mój głos w terenie.
Ciekaw był pierwszego wrażenia, jakie ta dwójka mogła wynieść ze swojego spotkania i dlatego starał się dostrzec jak najwięcej detali, które składały się na końcową ocenę tego zjawiska. Oczywiście nie musiał ją też prosić, by usiadła i tego nie zrobił. Jeżeli chciałaby to by stała, choć w to wątpił.
- Wezwałem panią, bo będzie pani brała udział w ćwiczeniach na poligonie, tak jak pozostali członkowie załogi. - choć wyjaśnienie powodu, dla którego kobieta miała się stawić przed nim, było odrobinę lakoniczne, to jednak zawierało w sobie pełny przekaz. Jeżeli tą dwójkę interesowałoby cokolwiek, a z pewnością tak by było, to zapytaliby. Dla komandora było jednak pewne, że na część pytań odpowiedzą sobie nawzajem.
- Trzeciego członka drużyny jeszcze nie ma, ale dostałem informację, że niedługo do nas dołączy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Borys Tokarow
Awatar użytkownika
Posty: 323
Rejestracja: 3 cze 2013, o 09:12
Miano: Borys Tokarow
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Freelancer
Lokalizacja: StarCaster
Status: ex-Zaćmienie, (poszukwany za zabójstwo współpracowników)
Kredyty: 4.150

Re: SSV Norad

8 gru 2014, o 14:48

Tokarow się uśmiechnął, gdy zauważył dezorientację na twarzy pani Blacksmith.
- Ludzkość powinna więcej łożyć na normalną armię, niż na jasnowidzów od jasnej cholery... - pomyślał.
Słysząc, co powiedziała pani Blacksmith, odparł:
- Ależ oczywiście.
Po odebraniu identyfikatora, już nic nie było tu już do zrobienia, więc odpowiedział:
- Najwyraźniej, proszę pani.
Zerknął na identyfikator, i schował do kieszeni mówiąc:
- W porządku, nie będę już pani przeszkadzał. Do widzenia. - po czym skinął głową.
Wychodząc, spostrzegł tą samą grupę "ochroniarzy", którzy go tutaj przywiedli.
- No dobra, nie każmy panu Cole'owi czekać.
CIUCH | PANCERZ | MAIN THEME | KWATERA OSOBISTA | COMBAT THEME
STATEK | [url=gg://6893006]GG: 6893006[/url]
ObrazekObrazek [center]"Calm the f*ck down and think!" - A. Jensen [DX:HR][/center]
[center]Bonusy: BRAK[/center]
Nathaniel Black
Awatar użytkownika
Posty: 113
Rejestracja: 18 sie 2013, o 17:58
Miano: Nathaniel Black
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Przymierza, N1
Lokalizacja: dd
Kredyty: 15.450

Re: SSV Norad

8 gru 2014, o 15:38

Nathaniel jeszcze przez kilka chwil grzebał coś na swoim omni kluczu. Sprawdził czy nie ma jakichś wiadomości, które mogą mieć status natychmiastowej odpowiedzi. Jednak w skrzynce leżała tylko jedna wiadomość od jego matki zapraszająca swojego drugiego syna na święta i wyrażająca zakamuflowaną nadzieję, że pan Black przyprowadzi ze sobą jakąś miłą damę. Porucznik Marynarki Przymierza uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Jego mama była kochaną osobą, ale raczej nie wiedziała dokładnie jak przebiega życie jej syna. Black w jednej chwili mógł być na Cytadeli lub Ziemi, by następnego dnia lecieć na drugi koniec Galaktyki. Takie było życie żołnierza i nic z tym nie mógł zrobić. Ciężko w takich warunkach znaleźć materiał na żonę, gdyż wiesz, że niektórzy ze znanych ci ludzi mogą gdzieś zginąć.
- Miała być chwytliwa i łatwo wpadać w ucho? Jeśli tak to pan trafił. – powiedział snajper i lekko się uśmiechnął do wyższego stopniem. Po chwili do ich stolika podeszła młoda kobieta ubrana w mundur Przymierza. Black przeleciał wzrokiem po jej twarzy i posturze i szybko wyartykułował, że poza ładną buźką i pochodzeniem z Ziemi Świętej, jak ktoś kiedyś nazwał Izrael, to dziewczynę męczy niezły kac. Szarooki przetrawiał to kilka razy i wiedział jak wygląda oblicze kogoś, kto w gardle ma pustynię, a w głowie rozwścieczonego Kroganina.
- Witam pani sierżant. – rzekł mężczyzna wstając i całując kobietę w dłoń. Po chwili z powrotem usiadł na swoje miejsce. Był wychowany w szacunku do kobiet i taki był. Jednak nie przeszkadzało mu to w kilku przelotnych romansach.
- Specjalistka od IT tak? Naturalny talent czy ukończyła pani jakieś studia? – powiedział patrząc się na Dagan. Chciał zobaczyć co odpowie i jakim tonem. Po chwili spojrzał na Wilsona, który mówił o jeszcze jednym członku.
- Chce mi pan dać biotyka do pełnego składu? Jeśli tak to nie mam nic przeciw, choć niektórzy z nich są ciężcy do okiełznania. Jednak na każdego jest sposób. – rzekł i ruszył do automatu w celu uzupełnienia kubka. Zapowiadał się pracowity dzień.
ObrazekObrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: SSV Norad

8 gru 2014, o 20:02

Parskając cicho na stwierdzenie jednego z eskortujących ją żołnierzy, pokręciła lekko głową z rozbawieniem. W takich momentach przypominała sobie, dlaczego właściwie poszła do wojska. Bo chyba nikt nie myślał, że z pobudek patriotycznych, co? Nie, Dagan nie kierowała się ideami. To, że wylądowała w kamasz, to trochę z konieczności (bo skoro już zdecydowała się kiedyś na przenosiny z uniwersytetu do placówki Przymierza, to przecież w pakiecie musiała przyjąć mundur), ale też z własnych pragnień. Hej, przecież uwielbiała tych facetów. Za mundurem panny sznurem i tak dalej, ale tu chodziło też o atmosferę. Jasne, nie było różowo, ale też nie tak źle, jak potrafili demonizować cywile.
Gdy tylko znaleźli się u celu, zasalutowała swym bodyguardom z rozbawieniem i, zgodnie z przewidywaniami Cole'a, do dwóch już tu obecnych mężczyzn podeszła nie czekając na zaproszenie. Znów szybki, nie do końca regulaminowy salut, a potem...
O. Aha. Czyli to ten, któremu zdecydowała się nie pomagać podczas ostatniej wspólnej misji, tak? Fajnie. Nie, naprawdę, w porządku. On chyba o tym nie wiedział, ona nic złego w swojej decyzji nie widziała (ostatecznie wszyscy wyszli z tego cało, więc o co chodzi?), co więc miało stać na przeszkodzie, by teraz stał się jej przełożonym? Zdaniem Rebeki - absolutnie nic.
Nie widziała też nic podchwytliwego w jego pytaniu (bardziej podejrzane wydała jej się wzmianka o jakiejś ekipie - o tym, zdaje się, Cole już wspominał? - o ćwiczeniach, ale o tym potem), odpowiedziała więc podobnym tonem, co poprzednio - beztroskim i mało formalnym - w międzyczasie unosząc jeszcze tylko brwi na przedziwną kurtuazję Blacka. Nie była do tego przyzwyczajona.
- Szkoła Inżynierii i Informatyki Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, potem szkolenie w ramach Mnemosyne pod kierunkiem komandora Altherry - wyrecytowała, siadając przy tym na pobliskim wolnym krześle. Była naprawdę daleka od traktowania tych wszystkich faktów jako powodu do dumy. Zresztą, to, że nie miała na celu jakichkolwiek przechwałek, potwierdzone zostało chociażby tym, że nie powiedziała, iż na uniwersytet dostała się będąc dwa lata poniżej wymaganego wieku, nie wyznała też, dlaczego właściwie zakwalifikowano ją na Mnemosyne. O ojcu, znaczącym agencie Mossadu, też wspominać nie miała zamiaru. Bo kogo to tak naprawdę interesowało?
W papierach miała jednak coś jeszcze, więc skoro już tak szczerze sobie rozmawiali, to warto wspomnieć i o tym.
- Mam klasyfikację sawantki - rzuciła więc dodatkowo, wzruszając przy tym lekko ramionami. Szczegół.
Dochodząc do wniosku, że na jej temat wszystko już zostało powiedziane - doprawdy, o czym tu rozmawiać? - przeszła do kwestii interesujących ją znacznie bardziej.
- O jakiego rodzaju ćwiczeniach mówimy? - spytała, gryząc się w język przed dopytaniem, czy zdąży się do tego czasu wyspać i w pełni wytrzeźwieć. - I ten trzeci... Znam? - Uniosła lekko brwi. Nie chodziło jej nawet o to, czy znała go osobiście. Miała przecież dostęp do baz danych Przymierza, więc jeśli tylko nie był to jakiś działający pod przykrywką agent, którego dane były ściśle tajne, przeznaczone do generalicji, mogła go kojarzyć. Po prostu mogła się natknąć na kartotekę, szperając w wojskowych archiwach podczas jednego z nudnych dyżurów. Jej pytanie miało więc nieco inne brzmienie - chciała stwierdzenia, czy to standardowy rekrut Przymierza, czy nie (a może w ogóle nie z wojska?) i być może także nazwiska, by, ewentualnie, mogła je skojarzyć z czymś, co już czytała, słyszała.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Dymitr Aristow
Awatar użytkownika
Posty: 117
Rejestracja: 21 cze 2012, o 19:04
Miano: Dymitr Aristow
Wiek: 28
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz Przymierza
Lokalizacja: SSV Norad
Kredyty: 24.450

Re: SSV Norad

8 gru 2014, o 23:39

Po krótkim rozejrzeniu się po pomieszczeniu w którym obecnie się znajdował, Rosjanin dosyć szybko zrozumiał gdzie mniej więcej może być. Żył nadal, zajęto się nim chyba profesjonalnie, przynajmniej na to wyglądało, miejsce w którym był wyglądało porządnie jak i nie był jakoś związany, wszystko oznaczało, że był wśród swoich, czyli w Przymierzu. Interesowało go oczywiście jak go tutaj przetransportowali jak i również czy mieli spore problemy z przemieszczeniem kogoś o takim ciele jak Dymitr. Ktoś lub kilka osób uratowało go przed możliwą śmiercią podczas ostatniej jego misji, żałował trochę przyglądając się swojemu obecnemu strojowi, że nie dali mu jakiś mocniejszych środków medycznych, które jakoś zmniejszyły ten ból w klatce piersiowej. A jeśli tego nie mogli mu zapewnić, to mogli zamiast tego dać jakiś mocny alkohol, najlepiej kilka butelek schłodzonej wódki, pomogło by to wielkoludowi z bóle jak i ogólnie poczułby się wtedy znacznie lepiej. Zapewne tego sprowadzenie dla kogoś z kogo właśnie usunęli kilka jak nie więcej pocisków zagrażających życiu spotka się z co najmniej sporymi problemami. Ujrzenie tylko przez chwilę pielęgniarki jeszcze bardziej upewniło go w tym, gdzie obecnie się znalazł. Słysząc, że woła ona doktora, Aristow w tym czasie próbował pomimo nie bycia w pełni sił jak i z tym bólem, podnieść się przy pomocy swoich górną cześć swojego ciała. Postanowił właśnie z takiej pozycji rozmawiać z kimś kto prawdopodobnie zajmował się nim po znalezieniu się w tym miejscu.
- Co ostatnie pamiętam ? Ucieczka i ochrona naukowców oraz strzelnianina z terrorystami - powiedział olbrzym do lekarza, który przybył go zobaczyć gdy ten oprzytomniał.
- W sumie doktorze to i ja mam kilka pytań. Długo już tutaj leżę? Wie pan może stało z tymi naukowcami jak i z porucznikiem z którymi tam byłem, Black chyba nazywał się. Dostane coś mocniejszego na ten ból? - zadał osobie która przy nim właśnie była trzy własne pytania, w ostatnim oczywiście nie powiedział tego dosłownie, ale wśród środków pomagających chodziło mu również o mocny alkohol.
ObrazekObrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: SSV Norad

9 gru 2014, o 23:44

Rebecca i Nathaniel

Wilson musiał przyznać, że nawet dla kogoś takiego jak on, to gest Black'a z pocałowaniem ręki Rebecci, był nietypowy. Wolał jednak nie komentować tego, bo w jego mniemaniu nie było czego. Cole chciał, żeby jego podwładni dobrze się dogadywali, ale osobiście wolał, by nie dowiedział się o czymś więcej, niż by pozwalał regulamin. Na szczęście Dagan była jaka była i jej charakter mógł eliminować możliwość niepożądanych sytuacji. Gdyby tak się nie stało, to musiałby liczyć na swoją ignorancję tematu. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
- Jak na razie mamy deficyt biotyków bez przydziału, więc nie. To nie będzie biotyk. - odpowiedział na pytanie porucznika i prawie zaraz usłyszał kolejne od pani sierżant. Wypił do końca resztę kawy, choć trochę przypatrzyła mu usta.
- Działania samodzielne i praca w zespole. To będzie ich główny temat. W pojedynkę to trzeba będzie unieszkodliwić przeciwnika, w starciu jeden na jeden. Co do działań drużynowych, to rozegrany będzie scenariusz. Nie wiem jednak, co wymyśli kapitan Cross. - tak, mały scenariusz z prostymi założeniami. Wilson liczył na to, że Castor nie okaże się dupkiem w doborze scenariusza i nie będzie to misja polegająca na odbiciu zakładników. - Obrona obiektu raczej odpada, z racji profilu i założeń drużyny. Możliwe, że to będzie przejęcie flagi, lub coś podobnego.
Cokolwiek by to nie było, to Cole liczył, że wszyscy podołają ćwiczeniom. Nie musiał im tego mówić, ale pojawiały się głosy kwestionujące zasadność istnienia Awangardy na Noradzie. Stary jeszcze nic nie mówił, jednak dowódca marines miał swoje "ale" i co raz śmielej je wygłaszał. Potrzebował wiedzieć, że drużyna jaką kompletował, nie okaże się jego porażką.
Pytanie o trzeciego członka drużyny, przypomniało oficerowi, że musi załatwić kilka formalności z panem Tokarowem.
- Znasz go. - powiedział i wstał od stolika, zostawiając na nim pusty kubek po kawie - Muszę dopilnować czegoś. Obowiązki dowódcy. Za pięć-dziesięć minut wrócę.
Chciał omówić sprawę kontraktu, wyłącznie z samym zainteresowanym, bo młodsi nie musieli widzieć wszystkiego od kuchni. Po za tym, tak było wygodniej. Zostawił więc dwójkę swoich podwładnych i wyszedł z pokoju, na korytarz.

Borys

Zanim najemnik wyszedł z gabinetu, pani major chrząknęła, chcąc zwrócić na siebie uwagę Tokarowa.
- Identyfikator musi być widoczny. - niewątpliwie chodziło jej o to, że plakietka poleciała do jego kieszeni, zamiast wszem i wobec prezentować swój zielony kolor. W zasadzie to wszyscy na pokładzie tego okrętu, chodzili z podobnymi identyfikatorami i to odróżniało załogę Norada od reszty żołnierzy Przymierza. Pewnie było jakieś uzasadnienie dla tego patentu, ale jak na razie chyba nikt jeszcze się nim nie podzielił z Borysem.
Tak czy siak, kiedy Rosjanin wyszedł już z pomieszczenia i pozwolił się prowadzić swoim konwojentom, mógł dostrzec trochę większy ruch na korytarzach, niż kiedy się pojawił. Coś podobnego widział już wcześniej, podczas pierwszej wizyty i towarzyszyło to opuszczeniu bezpiecznych wód. Możliwe więc, że Norad w niedługim czasie miał opuścić Mgławicę Węża.
Obojętnie czy o tym myślał, czy też nie, to po paru minutach zobaczył na korytarzu znanego sobie komandora, który chyba na niego czekał.
- Dziękuję. Dajcie nam trochę przestrzeni. - zwrócił się do dwójki ochroniarzy, po czym spojrzał na swojego gościa - Przejdźmy się.
Stanie w jednym miejscu i omawianie tego, co musiał z Tokarowem, nie pasowało Wilsonowi, więc mały spacer ułatwiłby nieco całość. Oczywiście czujne oczy żółtych opasek obserwowały Borysa, ale ich właściciele trzymali się na komfortowy dystans.
- Panie Tokarow, byłem usatysfakcjonowany panna usługami, podczas poprzedniego zadania i dlatego chciałem zaproponować panu przedłużenie naszej współpracy. Chodzi o długo terminową ofertę pracy. Zadania byłyby podobne do tego, co już pan doświadczył, choć nie gwarantuję, że wszystkie by tak wyglądały.
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: SSV Norad

10 gru 2014, o 09:14

Cóż, trzeba było przyznać, że pomimo wszelkich dziwnych rzeczy, które wydarzyły się ostatnio w życiu Hearrowa wiadomość o przydziale na statek była jedną z tym przyjemniejszych. Miał serdecznie dość przepustek i tego jak niezwykle szczęśliwie pakował się podczas nich w ekscentryczne przygody. Tym razem przynajmniej jeśli ktoś go potnie omni-ostrzem zrobi to na służbie i będzie to normalne, nie to, żeby Hearrow coś podobnego planował znów zaliczyć.
Najważniejsze jednak było to, że podporucznik cieszył się jak dziecko w końcu od zawsze marzył o podobnym przydziale i chociaż nie mówił o tym Irene to dokładnie tak było.
Marshall szybko zorientowałby się gdzie można znaleźć SSV Norada i równie szybko znalazł się na jego pokładzie z bagażem i motywacją do działania. Pierwsze co mu przyszło do głowy po całej procedurze związanej zjego wejściem na statek była chęć poznania dowódcy. Jeszcze raz spojrzał na wiadomość, którą dostał wczoraj po południu Kom. Wilson Cole.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: SSV Norad

16 gru 2014, o 17:48

Marshall

Obojętnie, czy Marshall miał okazję służyć na statkach floty Przymierza, to na pewno był pierwszy raz na okręcie takim, jak Norad. W momencie przybycia porucznika, ruch na nim mógł się nie różnić wcale od ulic na Cytadeli. Tak właśnie prezentowały się korytarze tej jednostki, co do "gęstości zaludnienia". Nie było jednak problemów w stylu ciasnych przejść, co do mogło być małym plusem dla inżynierów, jacy projektowali okręt.
Nie mniej Hearrow nie mógł się pozbyć poczucia zagubienia, wśród goniących za swoimi obowiązkami oficerów i zwykłych marynarzy. Przynajmniej do momentu, aż podeszło do niego dwóch marynarzy, z których jeden ciemnoskóry, przewyższał młodszego oficera o głowę, jeżeli nie półtorej. Podobnie było, co do reszty jego sylwetki.
- Podporucznik Hearrow. Zgadza się? - spytał, choć raczej nie musiał. Może robił to z powodu dziwnej grzeczności. - Sierżant Kouar-Abi i kapral Hammer. Służby ochrony okrętowej. Mamy pana zaprowadzić do komandora Cole'a. Proszę z nami.
Patrząc na posturę sierżanta, można było się pokusić o posądzenie Przymierza, że prowadziło tajne eksperymenty nad ulepszaniem swoich żołnierzy. A przecież to było niedorzeczne.
Jeżeli więc porucznik nie miał żadnych obiekcji, co mogło być wątpliwe, to udał się razem ze swoją eskortą, na spotkanie z nowym dowódcą.
Jako, że obaj marines sami od siebie nie rwali się do rozmowy, to po drodze Marshall mógł zobaczyć, że wszyscy tutaj nosili coś takiego, jak świecące na zielono identyfikatory. Nie tylko żołnierze, ale też pracownicy cywilni. Ot ciekawostka taka.
Trwało to jakiś czas i Arrow zaczynał pewnie myśleć, że zwiedził już całego Norada, gdy w końcu jego opiekunowie się zatrzymali na korytarzu.
- Tamten oficer z zarostem, co rozmawia z... - tutaj sierżant się zastanawiał trochę nad odpowiednim słowem, kiedy wskazywał na najemnika, jaki stał na przeciwko Wilsona - z tamtym mężczyzną. To jest komandor Cole.
Byli jakieś dobre dwadzieścia metrów dalej, ale mimo tego i ruchu na skrzyżowaniu pomiędzy nimi, Marshall mógł dostrzec szukaną przez siebie osobę.

Dymitr

Doktor nie był zadowolony z próby podnoszenia się szturmowca, ale nie powiedział na to nic. Po prostu ściągnął obie brwi ku dołu.
- Spędził pan tutaj ostatnie czterdzieści godzin. Co do naukowców, to z tego co wiem, nie odnieśli żadnych obrażeń, a porucznik Black... - włączył swój omni-klucz i zaczął sprawdzać listę pacjentów - Black. Black. Black. Jest, Nathaniel Black. Wypisany dzisiaj rano. Znaczy się o 05:05 czasu okrętowego.
To mówiąc, wyłączył swoje narzędzie i raz jeszcze spojrzał na odczyty z ekranu, jaki monitorował Dymitra.
- Nie mogę panu niczego przypisać na razie. Te środki przeciwbólowe, jakie pan już otrzymał, muszą na razie wystarczyć. Będąc szczerym z panem, to miał pan sporo szczęścia. Radzę jednak na następny raz walczyć w pancerzu, a nie mundurze. To nie XIX wiek, by coś takiego robić.
Trudno było nie odnieść wrażenie, że mimo najszczerszych chęci, doktor Homer większą uwagę przykuwał do ekranu i tego, co on pokazywał, niż do pacjenta. W zasadzie spojrzał ostatnio na niego, gdy ten się podnosił z pozycji leżącej i to nie było miłe spojrzenie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nathaniel Black
Awatar użytkownika
Posty: 113
Rejestracja: 18 sie 2013, o 17:58
Miano: Nathaniel Black
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik Przymierza, N1
Lokalizacja: dd
Kredyty: 15.450

Re: SSV Norad

17 gru 2014, o 22:02

Może i był trochę staroświecki w niektórych rzeczach, to i tak by tego nie zmienił. Lubił w sobie tą małą część, która przypominała zachowanie ludzi z poprzedniej epoki. Małe, a cieszy.
Blacki popatrzył się na Dagan, która wyrecytowała znudzonym tonem swoje wyszkolenie i mały szczegół z życia, a następnie usadowiła się tuż obok nich. Nathaniel odnotował w głowie by porozmawiać później z nią i ustalić pewne zakresy. Nie może sobie pozwolić by jedna z jego podwładnych miała jakieś problemy z jego rozkazami. Wymagał od swoich całkowitego posłuszeństwa, choć on sam czasami nie okazywał go w stosunku do starszych stopniem.
- Całkiem nieźle. A ile pani zajmie hackowanie systemu zabezpieczonego ciągami znaków, które zmieniają się. Załóżmy, że musiałaby się pani włamać do bazy danych, które są chronione najnowszymi zaporami i innymi tego typu rzeczami. W akcji musimy działać sprawnie. Czasem nawet pod ostrzałem. – rzekł i odchylił się nieznacznie na krześle, zaś jego oczy były wbite w panią sierżant. Wiedział, że może ją tym zirytować, lecz wykształcenie to jedno, a doświadczenie i żelazne nerwy podczas łamania szyfru w czasie silnego ostrzału to drugie. Porucznik chciał mieć człowieka, który z zimną krwią będzie się włamywać, a nie płaczkę, co zemdleje, tudzież dostanie ataku paniki.
- Naprawdę? No cóż. Nie będę płakał z tego powodu. – rzekł uśmiechając się nieznacznie. – Do tego unieszkodliwiania, to walka typowa na gołe pięści czy pojedynek? Zaś co do działań drużynowych to może być coś w stylu walka o flagę z gier, jak to pan powiedział. Dwie drużyny, i która szybciej zajmie bunkier lub coś w tym stylu. Często tak się zabawialiśmy w oddziałach wyborowych. Jednak osobiście wolałbym się nie bawić znów z zakładnikami, bo obiecuję solennie, że zastrzelę każdego idiotę, który będzie mi przeszkadzał.
Po tych słowach zadumał się na chwilę. Był szkolony w Pierwszej Flocie do przeprowadzania szybkich rajdów i wykonywania określonych zadań. Również podczas swojego ostatniego szkolenia, zostały poruszone te kwestie. Jednak żadna misja nie jest identyczna i raz co jest banalnie proste, za drugim może być największym wyzwaniem w życiu. Dlatego Black postanowił sobie, że kolejna drużyna, którą będzie dowodził będzie perfekcyjna. Po chwili rozmowy Cole ich opuścił obiecując powrót za kilka minut. Snajper uruchomił swój omni klucz i wstukał w dane personalne pani sierżant do folderu. Spędzi na pewno wiele godzin analizując ich styl oraz zachowania.
- No dobrze. Skoro mamy pracować razem, a dokładniej ja mam dowodzić panią i być odpowiedzialnym za pani życie chciałbym się dowiedzieć kilku dodatkowych szczegółów. Ulubiona broń, technika odbierania życia, jakieś uprawnienia dodatkowe? Ile pani może wypić zanim urwie się jej film? – powiedział i przy ostatnim zdaniu mrugnął delikatnie do kobiety. Był ciekawy jak zareaguje na to.
ObrazekObrazek
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: SSV Norad

18 gru 2014, o 10:55

Ćwiczenia... No, skoro trzeba. Chyba nikt nie oczekiwał po Rebece entuzjazmu? Wysłuchawszy krótkiej charakterystyki czekających ich treningów pozwoliła sobie westchnąć cicho, pokręcić nieznacznie głową do swych myśli i przetrzeć twarz dłonią. Czyli co, tradycyjnie - szybki, zimny prysznic i do roboty?
Tymczasem jednak Cole się oddalił (pozostawiając przy tym Dagan bez satysfakcjonującej odpowiedzi - samo znasz go przecież nic jej nie rozjaśniło, do cholery), co z kolei dawało chwilę na rozmowę. Bo wiecie, trzeba rozmawiać. Podobno. Szczególnie, jeśli ma się razem pracować. Rebecca więc, choć szczególnie gadatliwą nie była, nie wyrywała się do powrotu do kajuty (choć przecież jedynym jej marzeniem było przespać się teraz choćby krótką chwilę), gotowa odpowiedzieć na każde pytanie. Naprawdę każde. Dla Dagan nie było kwestii zaliczających się jakoś szczególnie w ramy tabu, stąd nie należało oczekiwać po sierżant jakiegokolwiek oburzenia po najbardziej intymnym choćby pytaniu.
Pierwsza poruszona przez Blacka kwestia nie była jednak niedyskretną. Ot, zwykły temat zawodowy, przy czym tak postawione pytanie zwyczajnie Rebekę bawiło. Tak mógł pytać tylko ktoś, kto nie miał większego pojęcia o tajnikach hakowania. Nie, że nie znał się na tym w ogóle - przecież nie wiedziała, jak przebiegała służba Nathaniela, równie dobrze mógł odbyć przeszkolenie w tej dziedzinie (co, oczywiście, zamierzała sprawdzić) - ale po prostu nie wnikał w temat dostatecznie, by umieć dostrzec pewne subtelne szczegóły poruszanej kwestii. Rebecca poświęciła systemom życie. Dla niej to był inny, rządzący się swoimi prawami świat, a nie tylko zbiór prostych schematów, które wystarczy stosować, by ze wszystkim sobie poradzić.
- Na to pytanie nie ma odpowiedzi - odparła więc, wzruszając lekko ramionami. Nie była arogancką. Po prostu stwierdzała fakt. - Jest zbyt wiele zmiennych mających wpływ na czas pracy, zmiennych dotyczących nie tylko warunków pracy, ale także samego systemu, z którym się pracuje. Autor zabezpieczeń; czas, w którym je postawiono; liczba i częstotliwość aktualizacji; stopień standaryzacji systemu, jego podobieństwa do innych, znajdujących się w powszechnym użytku; potencjalne pętle zabezpieczeń, sama specyfika znaków, jakich użyto... To wszystko ma znaczenie i wpływa na czas pracy. Nie umiem więc odpowiedzieć na pana pytanie. - Gdyby chciała, mogłaby rzucić jakimś okresem czasu. Trzy minuty, pięć minut, dziesięć, kwadrans. Tylko po co? Nie było w jej interesie się przechwalać, wolała trzymać się prawdy - nawet, jeśli ta nie była dla rozmówcy satysfakcjonująca.
Na kolejne pytania też nie zareagowała jakoś szczególnie. Ani entuzjazm, ani znudzenie, ani zniechęcenie - nic podobnego nie odmalowało się na twarzy czerwonowłosej. Ona po prostu nie czuła normalnie. Jedynym, co jakoś do niej docierało, był strach - a i to głównie dlatego, że bardziej niż inne wrażenia bazował na gwałtownych zmianach fizjologicznych w organizmie.
- Generalnie posługuję się ciężkimi pistoletami, ale szkolono mnie też na karabinach. - Stacja Mnemosyne, choć skupiona na przeszkoleniu inżynierskim, oferowała też dodatkowe ćwiczenia z nieco mniej standardowego uzbrojenia. Podczas, gdy większość żołnierzy Przymierza ograniczała się do pistoletów właśnie - ciężkich lub maszynowych - Dagan nie miała problemu z przerzuceniem się na nieco bardziej intensywną siłę rażenia. - Nie jestem jednak żołnierzem frontowym. - Wzruszyła lekko ramionami. - Raczej z korpusu wsparcia. Specjalizuję się w mobilnych platformach bojowych. Sondy bojowe, wieżyczki, sondy obronne, standardowe lub specyficzne, o szczególnych oprogramowaniach. - Mówiąc o tym, spoglądała na Blacka z uwagą i dopiero przy ostatnim pytaniu na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu. - Wystarczająco dużo, by do chwili zejścia zdążyć zaszyć się gdzieś z dala od publiczki.
Sama nie zamierzała porucznika o nic pytać. Niby był starszy stopniem, więc może nawet nie wypadało (choć szczerze wątpiła, by butnie odmówił odpowiedzi na jakieś tam neutralne zagadnienia), w przypadku Dagan większe znaczenie miał jednak fakt, że po prostu będzie mogła dowiedzieć się wszystkiego sama. Platformy bojowe to jedno, ale przecież zdolności researchera nie były jej obce - co w połączeniu z implantem z Mnemosyne dawało pewne pole do popisu jeśli chodzi o prześwietlanie mundurowych.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: SSV Norad

18 gru 2014, o 12:24

Hearrow faktycznie czuł się troszeczkę zagubiony, ale fakt, że wszędzie widział znajome mundury Przymierza wyraźnie podnosił go na duchu. Nie spodziewał się, że od razu po przybyciu będzie wiedział wszystko, co i jak, zwłaszcza, że na prawdziwym statku był tylko raz. Podczas ewakuacji z Shodan, a to nie były miłe wspomnienia. W końcu jednak gdzieś w myślach doszedł do wniosku, że to może być całkiem ciekawy przydział. No i w końcu zawsze marzył o służbie na statku, więc może coś z tego wreszcie będzie.
Z zamyślenia wyrwał go dopiero męski głos. Odwrócił się i tylko skinął głową na znak, że owszem on jest poszukiwanym przez nich podporucznikiem. Wątpił, żeby sierżant o tym nie wiedział w końcu żołnierze musieli być dobrze poinformowani, kogo i gdzie mają przyprowadzić. Tutaj nie było mowy o żadnych pomyłkach.
Posłusznie poszedł za mężczyznami. Przy okazji miał możliwość obejrzenia reszty pokładu, bo o ile w zasadzie jego „eskorta” nie odezwała się przez ten czas ani razu, to Arrow swoje wypatrzył. Chciał przynajmniej częściowo zapamiętać układ korytarzy, chociaż w tej chwili wydawało mu się to kompletnie niemożliwe i zapewne jeszcze nie raz się tu zgubi zanim zapamięta, co i gdzie się konkretnie znajduje. Uwagę podporucznika również przykuły dziwne zielone identyfikatory i zapamiętał, aby przy najbliższej okazji o nie zapytać komandora. Cały ten spacer trwał sporą chwilę i dopiero, kiedy sierżant znów się odezwał, Marshall odwrócił wzrok we wskazywanym kierunku. Faktycznie dojrzał wspomnianego oficera i od razu zerknął na pagony, aby sprawdzić stopień. Jego wątpliwości natomiast szybko rozwiał stojący obok mężczyzna ze służb ochrony.
- Dziękuję – rzucił tylko i ruszył w kierunku komandora Cola i tego drugiego mężczyzny, który nie wyglądał na żołnierza. Głównie ze względu na brak munduru.
- Komandorze –powiedział i w naturalnie już wyrobionym odruchu przyłożył rękę do czoła. – Przepraszam, że przeszkadzam. Podporucznik Hearrow, dostałem od was przydział na Noradzie – spojrzał jeszcze raz na człowieka stojącego naprzeciwko Wilsona.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Borys Tokarow
Awatar użytkownika
Posty: 323
Rejestracja: 3 cze 2013, o 09:12
Miano: Borys Tokarow
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Freelancer
Lokalizacja: StarCaster
Status: ex-Zaćmienie, (poszukwany za zabójstwo współpracowników)
Kredyty: 4.150

Re: SSV Norad

18 gru 2014, o 21:18

No tak. Borys zapomniał przecież, że w Przymierzu panują większy niż w Zaćmieniu rygor.
Zaraz po tym wyciągnął i z lekkim zdenerwowaniem podpiął w widoczym miejscu identyfikator.
-Aaa no tak, przepraszam.
Po głębszym wdechu na uspokojenie, udał się wraz z ochroną już bezpośrednio do pierwszego oficera.
To co rzuciło się w oczy najemnikowi było to, że panował większy ruch...
-Coś się kroi... - pomyślał, widząc co się dzieje.
Po paru dłuższych minutach znowu nawiązał kontakt wzrokowy z panem Cole'm.
Na znak zgody na propozycję przechadzki skinął głową i udał się wraz z nim.
Ogólnie dobrze było wiedzieć, że nadal jest osobą godną zaufania. Ta oferta być może jest szansą na rozpoczęcie swojego dotychczasowego życia od nowa, tym razem z ludźmi, którzy bardziej trzymają się zasad. Podsumowując: To co dotychczas, plus coś w ramach urozmaicenia.
-Panie Cole, bardzo się cieszę że pana nie zawiodłem podczas ostatniego zlecenia, co prawda o mało co kolega pewnego batarianina, którego raczyłem wypatroszyć za otwarcie ognia do mnie i pani Dagan, o mało sam nie pozbawił mnie życia, ale ważne że oboje żyjemy a sprawa jest zamknięta. Nie powinno to jako tako wpływać na moją... wydajność.
CIUCH | PANCERZ | MAIN THEME | KWATERA OSOBISTA | COMBAT THEME
STATEK | [url=gg://6893006]GG: 6893006[/url]
ObrazekObrazek [center]"Calm the f*ck down and think!" - A. Jensen [DX:HR][/center]
[center]Bonusy: BRAK[/center]

Wróć do „Przymierze Układów”