Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

7 mar 2022, o 17:29

Lekarka z niezadowoleniem przyjęła jego prośbę, wstając z w powrotem ze swojego krzesła. Z papierosem utkwionym w ustach, pomogła mu podnieść się do pozycji siedzącej, plecami oprzeć o ściankę kapsuły. W tej kwestii łóżka szpitalne były znacznie wygodniejsze, co, biorąc pod uwagę to, jak niewygodne były z natury, wiele mówiło o przystosowaniu maszyny do dłuższego obsługiwania pacjentów.
- Zdefiniuj normalnie - westchnęła, po dłuższym czasie powracając do jego pytania. - Zależy od organizmu. Może za tydzień nie będziesz już potrzebował tego, ale nie pobiegasz jeszcze z miesiąc - dodała dość dobitnie, wskazując dłonią coś skryte tuż obok kapsuły.
Dwie kule, zwykłe, proste, których zastosowanie biło od nich z daleka. Przez najbliższe dni nie miał być zbyt mobilny, choć jeszcze tego nie czuł. Siedzenie nie sprawiało mu bólu, nie przebijało się przez ogromną dawkę leków buzujących w jego ciele, ale męczyło go nieco. Szybciej brakowało mu tchu, gdy mówił.
Myers rozejrzała się po pozostałych. Napotykając czystą konsternację na twarzy Skinnera, szok i strach na holograficznej twarzy Etsy, wypuściła gwałtownie powietrze z ust, by dołączyło do gęstej atmosfery wewnątrz pokoju.
- Zrobię sobie kawę, a wy mu wyjaśniajcie - odrzekła, ruszając ze swoim kubkiem do wyjścia. Pod jej pretekstem umywania rąk od odpowiedzialności wyjaśniania czegokolwiek turianinowi, tak naprawdę chowała się przysługa. Gdy tylko drzwi za nią się zamknęły, Skinner odetchnął głęboko, jakby cały ten czas trzymał oddech w swojej klatce piersiowej.
- Tak, to części dla Kavinsky'ego. To nie powinno być niebezpieczne, po prostu... - zaczęła SI, ale haker, zdeterminowany by zwerbalizować swoje myśli, odstawił podejrzane pudełeczko na stół z impetem, przez który Etsy natychmiast zamilkła.
Nic nie eksplodowało, nic się nie zmieniło. Pudełko było pudełkiem.
- Na twoim miejscu też byłbym wkurwiony, serio. Ale próbowaliśmy Etsy do tego nie mieszać, naprawdę. Nie chcieliśmy mówić za dużo, żeby, no... Nie wiemy, do czego Reed ma dostęp - rzucił mężczyzna butnie, z przekonaniem, jakby bojąc się, że Viyo za chwilę każe mu się wynieść bo ten zrobił coś, czego Widmo nie pochwalało. - Byłem u tej snobki trzy razy. Nawet włamałem się na jej skrzynkę i zostawiłem wiadomość. Twierdziła, że jeśli wielkie Widmo Viyo czegoś od niej chce, to może pofatygować się sam, skoro raz już wjechał z buciorami do jej gabinetu. Przysięgam, myślałem, że ją zatłukę, ale nasłała na mnie ochronę.
- To było dwa dni temu - dodała Etsy, ciszej. Wydawała się być pełna skruchy nawet, jeśli postępowała w wierze, że robi to, co było najlepsze. Poczucie winy nie było racjonalne, a jej syntetyczne uczucia trzymały się zasad istot organicznych. - Twój stan się pogarszał. Musiałam coś zrobić. Nawet, jeśli tego nie pochwalasz.
Skinner opadł na krzesło, które wcześniej zajmowała Myers. Z wyglądu nie zmienił się nic odkąd podtrzymując żołnierza, taszczył go trzy dni wcześniej do tej samej stacji medycznej, przez którą teraz przeszedł huragan.
- Powiedziałem jej, że to moja zajebista, hakerska WI - odezwał się nagle, ruchem podbródka wskazując na Etsy. - Ja bym się tym nie martwił. Jej prywatne hasło do kont poza ośrodkiem, w którym pracuje, to Qwerty123$%!. Technologicznie babka zatrzymała się chyba na swoich studiach lekarskich, a...
- Nie wiemy, czy faktycznie w to uwierzyła - urwała Etsy. Zgodnie z szkołą Vexariusa, wyciągała z reguły bardziej pesymistyczne wnioski. - Ale kontrolujemy to, w jakich obszarach statku się porusza. Nie ma żadnego potwierdzenia ani dowodu na to, kim jestem. Jak na razie o to nie pytała. Isaac wyciągnął z jej plików dane, które...
- Tak, zrobiłem wam piękny folder, podpisałem SZANTAŻ, wielkimi literami. Jak sypnie, możecie spróbować zrujnować jej karierę - prychnął, wyraźnie nie pochwalając polecenia Etsy. Przeniósł wzrok na Viyo, przyglądając mu się oceniająco. - Za grosz zaufania do ludzi nie macie, co?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

8 mar 2022, o 16:48

Nie miał miesiąca. Nie miał nawet tygodnia.
Jego jedyną reakcją na słowa Myers było tylko mocniejsze zaciśnięcie szczęki, które nasiliło się, gdy jego wzrok napotkał czekające na niego kule. Próbował powtarzać sobie, że to tymczasowe i że wyszedł na tym lepiej niż gdyby zginął, ale turiańska duma z trudem akceptowała takie argumenty. Dlatego po prostu wypuścił z siebie powietrze, gdy pomogła mu usiąść i przesunął w milczeniu spojrzeniem po swoich towarzyszach. Mieszanina emocji, która odbiła się na ich twarzach, powiedziała mu jeszcze mniej, niż gdyby nie zapytał wprost, więc tylko skinął głową w niemej wdzięczności na ofertę lekarki i uniósł zdrową dłoń, z przymkniętymi oczami masując nasadę nosa, gdy kobieta zabierała swój kubek i wychodziła na zewnątrz.
Kiedy zamknęły się za nią drzwi, otworzył oczy i westchnął krótko.
- Nie jestem zły - odezwał się po długiej chwili milczenia, przesuwając wzrokiem między chłopakiem i SI, zawieszając go na dłużej na tej drugiej. - Jak mógłbym być? Pomogłeś nam uratować Arae, Isaac. A ty uratowałaś mi życie, Ets. Gdybyśmy polecieli za Reedem jak kazałem albo gdybyście nie zwrócili się do doktor Myers... - Nie dokończył, kręcąc delikatnie głową i opuszczając wzrok na swoją ranną rękę. Poruszył palcami, śledząc wzrokiem ruch bandaży na przedramieniu oraz czując ociężałe działanie znieczulonych mięśni, gdy delikatny materiał przesuwał się po ukrytych obrażeniach. Stan w jakim się znajdował wybił mu z głowy wszelkie wątpliwości czyja decyzja była tą dobrą. Gdyby Etsy mu się nie sprzeciwiła lub nie zdecydowała się ujawnić częściowo przed doktor Myers, prawdopodobnie nigdy by się nie obudził. Maya zostałaby w szponach Reeda, a Arae zostałaby rozbita lub trafiła w ręce Skinnera, co zapewne nie byłoby zbyt złym zakończeniem biorąc pod uwagę alternatywy.
- Nie jestem zły - jestem wdzięczny. Wam obojgu - powiedział wprost, podnosząc z powrotem na nich wzrok. Temat Grace sprawił, że na jego usta wpłynęło coś co było stanem pośrednim między skrzywieniem się, a niechętnym uśmiechem. - Doktor Myers nie jest... łatwym przypadkiem i nie rozstaliśmy się w zbyt przyjaznych stosunkach - przyznał z ociąganiem, błądząc spojrzeniem po pustych kubkach walających się po blatach skrzydła medycznego. Jednak bez względu na ich prywatne animozje oraz zakodowaną niechęć lekarki do przedstawicieli armii, której dawała upust w wielu słowach lub gestach, kobieta była zdeterminowanym doktorem i podejrzewał, że brała przysięgę Hipokratesa w pełni poważnie. Do tego jednego miał pełne zaufanie.
- Nie uwierzyła. Ale czy zamierza cokolwiek z tym zrobić, to inna kwestia - odparł po chwili milczenia. Do tego również nie miał wątpliwości. Mimika twarzy Etsy, jej reakcje na jego przebudzenie, dodawanie własnych trzech groszy do konwersacji, szereg emocji które odbijały się w jej głosie i spojrzeniu, poczucie winy... Żadna WI nie była w stanie tego emulować, bez względu na to jak zaawansowana. Nawet u Hope, która była najbliżej prawdziwemu stopniowi pośredniemu między Wirtualną, a Sztuczną Inteligencją, można było wyczuć swojego rodzaju sztywność lub ramy, gdy z nimi obcowała w towarzystwie Kavinskiego. A Myers była wyjątkowo inteligentną kobietą - coś czego nie można było jej zarzucić pomimo uporu oraz szorstkiego obycia. Inaczej nie posiadałaby tyle doktoratów i nie zajmowała się jednym z najbardziej wymagających zagadnień medycyny.
- Zaufanie jest tym trudniejsze, im więcej możesz przez nie stracić, Isaac - dodał w końcu. Skinął nieznacznie głową Etsy, dając znać, że dobrze zrobiła wydając takie polecenie Skinnerowi, nawet jeżeli ostatecznie mieli tego nigdy nie wykorzystać. Zabezpieczenia były tym co mogło im uratować kiedyś życie. Lub coś o wiele większego. - I trzeba na nie zapracować. Ale masz moje słowo, że szantażowanie Myers nie będzie pierwszym do czego sięgniemy. Szczególnie, że wygląda na to, że jej również zawdzięczam to, że wciąż oddycham. I dalej będę potrzebował jej pomocy - mruknął z westchnięciem.
Podziękowanie lekarce stanowiło zupełnie oddzielną kwestię i podejrzewał, że rozmowa na ten temat będzie z nią o wiele dłuższa oraz bardziej skomplikowana. Skrzywił się lekko i zamknął na chwilę oczy, gdy wzmożony wysiłek sprawił, że zakręciło mu się w głowie. Odczekał kilka sekund, pozwalając własnemu błędnikowi odnaleźć równowagę, a myślom uporządkować się we względnym kierunku.
- Czym ją ostatecznie przekonałaś, Ets? Wie, że to Maya spowodowała moje obrażenia? - zapytał, unosząc ponownie powieki. Czym innym było domyślenie się źródła jego obrażeń, a czym innym bezpośrednie potwierdzenie. Jego spojrzenie odbiegło również w stronę Isaaca. - I czy udało wam się znaleźć jak Reed nas śledził? Albo czego szukał w twoich komputerach?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

8 mar 2022, o 23:09

Myers była inteligentną kobietą - ale też mocno zagmatwaną. Stres, frustracje nabyte w zawodzie odkładały się na jej charakterze bruzdami złości, które towarzyszyły jej z równym uporem jak unoszący się wokół niej obłoczek tytoniowego dymu. Nie wiedzieli co czyhało pod skorupą, pod twardą maską na jej twarzy skrywającą tłumione emocje - te, które nie miały wystarczającej siły przebicia by pokazać się w miejscu złości czy zmęczenia.
- Nie mam porównania ani pewności, ile znaczy twoje słowo. Najwyraźniej muszę ci zaufać, że nie zrobisz nic głupiego z tymi danymi - odparł Skinner z wyraźnie wyczuwalną nutą ironii. - Ale to wasz problem teraz.
Isaac miał naturalny dar do umywania sobie rąk gdy chodziło o to, w jaki sposób wykorzystywane będą stworzone przez niego programy, czy, jak w tym wypadku, katalogi danych. Jego klientów sumienie nie było jego własnym i choć posiadał własną, nieco pokrętną logikę wyjaśniającą to, dlaczego tak naprawdę nie tworzyło to rysy na jego byciu ogólnie dobrym człowiekiem, to w tym przypadku okazywało się to dość pomocne.
Póki to Viyo naciśnie na przysłowiowy, czerwony guzik, Skinner mógł czuć się nieodpowiedzialny za efekty. Dzięki temu, przynajmniej teraz, gdy turianin był zmęczony i ewidentnie nie w nastroju na tego typu rozmowy, mogli zignorować ten temat, odsuwając problemy na przyszłość.
- Wie, że Maya żyje. Dlatego została. Powinieneś z nią porozmawiać. Ale najpierw odpocznij - odrzuciła Etsy, twardo, jakby powróciła jej determinacja, z którą decydowała o niekontynuowaniu pościgu za statkiem, którym uciekła ranna Volyova. - To wszystko... może poczekać. Powinniśmy wrócić do Kavinsky'ego. Nie wiemy, czy nie wrócą na stację. Nie odzywają się, nie mamy z nimi łączności.
Skinner przytaknął nerwowo głową, wstając z miejsca i wracając do stołu, na które odłożył małe pudełko. Podniósł je w dłonie i obejrzał z każdej strony, na próżno szukając podpisu lub znaku rozpoznawczego.
- Znalazłem nadajnik na zewnątrz statku, na kadłubie. Kurwa, nie polecam wychodzenia na zewnątrz, chyba jednak wolę ciasne przestrzenie - dodał i wzdrygnął się lekko.
- Nie było go podczas ostatniej inspekcji w Cordovej. Musieliśmy złapać go później - dodała szybko Etsy, na wszelki wypadek. - Kontaktowałam się też z Arkadijem. Potwierdził. Wierzę mu.
Krótkie, dwa słowa, które znaczyły znacznie więcej niż mogłoby się wydawać.
- Raik też się nie odzywa z Hebe - odchrząknął haker, jako dodatkowy argument za tym, by wyruszyli z doku możliwie najwcześniej. Hologram SI przytaknął kiwnięciem głowy.
- Myers zgodziła się zostać z nami na kilka dni. Może doglądać cię i pomóc ci szybciej dość do siebie - zapewniła go SI.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

9 mar 2022, o 17:36

Vex stłumił westchnięcie, ale nie wdał się w dyskusję z hakerem. Ostatnie kilkadziesiąt godziny zmieniły wiele - zarówno w sytuacji, w której się obecnie znajdowali, jak i w tym co turianin sądził o chłopaku. Wciąż nie zdążył sobie tego poukładać ani tego przemyśleć, ale przynajmniej niektóre elementy były pewne. Zbyt dużo miał jednak teraz na głowie, żeby móc swobodnie stwierdzić gdzie będzie to prowadzić oraz zbyt głęboko obudował się we własne, bezpieczne mury, by łatwo zza nich wyjść lub kogoś tam wpuścić. Szczególnie, że wciąż nie wiedzieli co przyniesie nawet najbliższa przyszłość, a ciężar który spoczywał na jego barkach wcale nie stał się mniejszy z powodu kilkudniowej przerwy od świadomości.
Skinął z ociąganiem głową na odpowiedź SI odnośnie Myers. Tego się domyślał. Jego przeczucie odnośnie lekarki podpowiadało mu, że były przynajmniej dwie rzeczy, które mogły sprawić, że odsunie na bok swoją niechęć do wojskowych oraz jego osoby - jedną z nich była Maya oraz jej dobro, natomiast drugą poczucie obowiązku. Pomimo swojego podejścia do nadziei o które tak agresywnie starli się w jej gabinecie, wierzył że kobieta nie zostawiłaby rannego lub chorego samemu sobie. Nawet takiego, do którego żywiła otwartą niechęć.
A to, że ten mógł mieć dodatkowo informacje na temat kogoś kogo traktowała jak córkę, była dodatkowym bonusem.
- Zamierzam to zrobić - zgodził się po chwili milczenia. Informacja o tym, że Myers zgodziła się zostać tymczasowo na statku oznaczała, że przynajmniej jeden temat rozmowy, którą mieli odbyć, został już załatwiony, bo i tak zamierzał ją o to poprosić. Lekarka stanowiła ważne ogniwo nie tyle w kwestii jego zdrowia, co samej Mayi. Oraz innych rzeczy, które musiał z nią poruszyć. - Wylecimy najszybciej jak się da, ale jest jedna rzecz, którą musimy załatwić zanim opuścimy Ziemię, jeżeli jesteśmy dalej w Vancouver. Możesz ją zapytać czy posiada u siebie jakieś leki lub blokery, które używali na innych pacjentach z czarną materią? Takie, które tymczasowo pomagały im kontrolować biotykę lub ją neutralizowały, gdy pacjent nie mógł sobie z nią poradzić? - zapytał, obracając wzrok na Etsy. Nie wiedział jaka jest szansa, że wpadną znowu na Mayę w okolicy Hebe, ale nie zamierzał ryzykować. Niebieskowłosa kobieta również wyszła pokiereszowana z ich potyczki, więc być może też nie będzie w stanie im zagrozić przez najbliższe dni, ale było ta płonna nadzieja biorąc pod uwagę trzymające ją w pionie siły. - Jeżeli ma, niech weźmie je ze sobą na Arae. Nie musi ich nam przekazywać dopóki nie porozmawiamy, ale po prostu niech je weźmie. Na wszelki wypadek. Potem możesz odpalać silniki, Ets, i lecimy jak najszybciej na Hebe. Reszta wyjaśnień może poczekać aż będziemy w tunelu Przekaźnika.
Przesunął dłonią po czole, próbując zmusić myśli do szybciej pracy i połączyć to wszystko czego właśnie się dowiedział. Informacja o nadajniku była pozytywnym światełkiem w całej masie mroku, ale na chwilę obecną nie mieli jak tego wykorzystać.
- Ja też wierzę Arkadijowi. Musieli podrzucić go nam w Szanghaju - stwierdził z roztargnieniem, wspominając w głowie ostatnie punkty ich podróży. - Bekenstein i Thessia były zbyt przypadkowe, na Cytadeli byliśmy mniej niż pół godziny, a tamtejsze doki są obserwowane. Reed raczej nie dysponuje już zaufaną siatką w całej galaktyce, ale w Szanghaju mógł łatwo zaplanować podrzucenie nadajnika, bo wiedział że pojawimy się tam dla Skinnera. Udało wam się rozpracować czego szukał na twoich komputerach? I co zrobiliście z nadajnikiem, wyłączyliście go czy wyrzuciliście?
Przełożenie pluskwy na jakiś krążownik Przymierza albo Cytadeli stanowiłoby uroczą niespodziankę dla małej korwety łowcy, gdyby dalej za nią podążali, ale był to pomysł który niechętnie odsunął ze względu na to, że mężczyzna wciąż miał swoje szpony wbite w Mayę. Straciliby w ten sposób też jedyną okazję, żeby zwabić go do siebie, nawet jeżeli tak mało prawdopodobną.
Wydał z siebie coś między niechętnym westchnięciem, a niezadowolonym mruknięciem na cały świat, wracając myślami do szczytu listy priorytetów.
- Nie będziemy zwlekać. Kavinsky i Raik są równie ważni, szczególnie jeżeli grozi im niebezpieczeństwo - zgodził się, prostując i zginając powoli palce. Jego tęczówki z powrotem odszukały Isaaca. - Jak udało wam się zdobyć części? Kto był sprzedawcą i jaką cenę zapłaciliście?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

11 mar 2022, o 00:24

Ciężko było zorientować się w nowej sytuacji gdy ta ewoluowała w tak szybki sposób. Viyo, choć w pełni umysłowych sił, wciąż czuł lekką drętwotę wynikającą z działających na niego leków. Nie mógł wstać, doprowadzić się do porządku i dołączyć do Myers w mesie, by osobiście zadać jej swoje pytania bez pośrednictwa Etsy. Przynajmniej na razie potrzebował odpoczynku, może kolejnej drzemki, tym razem niewywołanej narkozą stworzoną przez kapsułę medyczną.
Potrzebował wytchnienia, restartu, w momencie, w którym życie rzuciło go w wir szaleństwa nakazując za sobą nadążyć.
- Doktor Myers zabrała wszystko by kontynuować swoje badania. Zapytam, czy również tego możemy się spodziewać.
Pozostawione przez lekarki skrzynie były wielkie, ustawione pod ścianami, lub już otwarte z częścią rzeczy walającą się po różnych powierzchniach. Zwykle pusta, sterylna stacja medyczna stała się biurem lekarki, która skrzętnie korzystała z zaoferowanej jej przestrzeni, nic nie robiąc sobie z obecności pacjenta obok - pacjenta, którego w końcu i tak musiała doglądać.
- Jeszcze nie - mruknął z zawodem Skinner na jedno z pytań. Viyo mógł się domyślić, że chodziło mu o komputery. - Byłem blisko, zanim... no, wszystko się trochę rozwaliło.
Wpadnięcie na pokład niebieskowłosej pokrzyżowało nie tylko jego plany. Gdy Viyo zwalczył własnoręcznie Volyovą usiłującą dostać się za wzmacniane drzwi do rdzenia Etsy, Skinner walczył z wirusem, który dostał się na Elpis. Później, choć wydawałoby się, że Vexarius słodko spał gdy pozostali mieli dużo czasu dla siebie, szybko okazało się, że rzeczywistość również dla nich była zbyt chaotyczna, by osiągnąć postępy w poprzednich zadaniach wyznaczonych dla siebie.
- Nadajnik dezaktywowałem. Uznałem, że przyda się może w przyszłości, więc nie wywaliłem go w przestrzeń - dodał uspokajająco haker, chwytając paczkę trzymaną przez siebie pod pachę. - A to... Etsy ci opowie. Ja idę to odłożyć, zanim zapomnę i Myers zrobi z tego podkładkę pod kubek.
Ocenił krytycznie ilość pozostawionych przez kobietę naczyń na stole i skinął turianinowi głową, kierując się do wyjścia.
- Zapłaciliśmy... sporo. Wszystkie nasze oszczędności - przyznała z wahaniem Etsy. - Kontakt jest sprawdzony, pochodzi z bazy Castora. Zachowałam sobie jego dane z omni-klucza na wypadek, gdyby chciał nas oszukać. Targu dobiliśmy nielegalnie, posłużyłam się Skinnerem, ale Rada i tak nie może nas z tym powiązać.
Łamanie prawa nie było obce - ani Widmu, ani jego Sztucznej Inteligencji, niemniej w tym przypadku Etsy podjęła decyzję sama, nie chcąc zwlekać ani dodatkowego dnia, którego on potrzebował na dodatkową rekonwalescencję. Prawdopodobnie nie wiedziała też, kiedy się obudzi.
- Doktor Myers potwierdziła, że wzięła wszystko ze sobą, co dotyczy jej... ekspertyzy. Nie ma po co wracać do Vancouver. Możemy lecieć - zakomunikowała, a na potwierdzenie jej słów, wyczuł, że Elpis zadrżała lekko, budząc się do życia. - Powinieneś się jeszcze przespać, odpocząć. Czeka nas długi lot - przypomniała mu kolejny raz, z troską w głosie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

11 mar 2022, o 14:30

Skinął głową w milczeniu, zarówno na informację o odpowiedzi doktor Myers, jak i o dezaktywowanym nadajniku. Jedno oszczędzało im trochę czasu, a drugie go kupowało - przynajmniej w teorii. Nie wiedzieli co zastaną na Hebe ani kiedy Reed postanowi uderzyć ponownie. Oraz w jaki sposób. Być może już to zrobił, jeżeli okaże się, że po wylocie z ostatniego Przekaźnika zastaną stację zniszczoną lub całkowicie pustą. Porwanie kolejnych członków załogi Arae oraz potencjalnego ojca Etsy z pewnością leżało w zainteresowaniach bezwzględnego żołnierza, który był nastawiony na odnalezienie słabości Viyo oraz wykorzystanie ich do pełna, żeby zemścić się za zabójstwo Steigera. Już sama ta myśl sprawiła, że ponownie poczuł przypływ wściekłości i bezradności, których ogniki wciąż tliły się wyraźnie na dnie jego umysłu.
Zmusił się jednak, żeby odsunąć obie te emocje na bok, zamiast tego biorąc głęboki oddech i wypuszczając z siebie powoli powietrze. Ucisk na klatkę piersiową i żebra wcale temu nie pomógł.
- Dobrze zrobiłeś - powiedział w końcu, odprowadzając Isaaca spojrzeniem. Wykorzystanie nadajnika nadal stało pod znakiem zapytania, ale jego obecność prezentowała przed nimi możliwości, a już samo to było plusem. Reed zapewne wiedział już, że go znaleźli skoro sygnał nagle zniknął, ale atakując Arae zapewne wziął to pod uwagę.
Kiedy zostali sami z Etsy, nie odpowiedział od razu na jej wyznanie. Przesunął palcami ponownie po nasadzie nosa, pozwalając sobie na chwilowe zrzucenie maski, że wszystko jest w porządku, nim kiwnął głową.
- Więc będziemy musieli znaleźć następne - stwierdził cicho. - Przejście do rdzenia trzeba naprawić i dodatkowo wzmocnić. Musimy też zainstalować nowe zabezpieczenia, skoro odkryli te, więc jak będą chcieli powtórzyć atak musimy być na niego gotowi. Może jakieś dysruptory soniczne albo coś innego co pozwoliłoby zneutralizować zagrożenie... - zaczął z westchnięciem, ale ostatecznie zrezygnował z myślenia tego na tą chwilę. Źródełko, które powstało po rozkradnięciu środków Castora, teraz wyschło ostatecznie. Wszystkie fundusze, które zyskali po przejściach na Chasce, zostały wykorzystane najlepiej jak tylko mogli i wielokrotnie uratowały im życie, ale teraz wszystko zaczynało iść pod górę. A tam gdzie pojawiał się brak kredytów, zaczynało się czaić miejsce na potencjalne ustępstwa oraz niewygodne decyzje. Coś czego nie wypatrywał z przyjemnością.
- Przespałem trzy dni. Nie sądzę, żebym był w stanie - dodał po chwili, nie mając jednak na myśli wyłącznie odpoczynku fizycznego. Jego organizm potrzebował przerwy jak nigdy, a czym innym był sen wymuszony przez leki, a czym innym taki który zapewniłby mu rzeczywiste wytchnienie; po wszystkim co się wydarzyło wątpił jednak, żeby zaznał go chociaż w najmniejszym stopniu przez następne tygodnie lub miesiące. Umysł, chociaż osłabiony przez farmaceutyki oraz obrażenia, to wciąż kręcił się w jego głowie niespokojnie.
Jednak pomimo swoich słów, westchnął i z trudem obrócił się na siedzisku, żeby z powrotem położyć się na plecach kapsuły. Napięte mięśnie od razu doceniły tą zmianę pozycji, gdy przestał opierać się grawitacji i wbił wzrok w sufit. Przez kilkanaście sekund wsłuchiwał się szum silników budzących się do życia, gdy Arae włączała główne systemy i odrywała się od lądowiska.
- Dobrze sobie poradziłaś - odezwał się niespodziewanie cichym głosem, gdy jego milczenie zaczęło się przedłużać. Podniósł wzrok na Etsy, błądząc nim po jej holograficznej twarzy. - Wiem, że zostałaś postawiona przed wyborami, z których żaden nie miał dobrego wyjścia i decyzjami, które nie były łatwe do podjęcia. Jestem z ciebie dumny, jeżeli to jakieś pocieszenie.
Te trzy dni mogły potoczyć się zupełnie innym torem. Mógł się obudzić w zupełnie innym świecie lub nie obudzić się wcale. Po raz pierwszy od dość dawna Etsy musiała radzić sobie sama jak za czasów Lyesii... chociaż teraz miała przynajmniej Skinnera. Póki co próby trzymania chłopaka na dystans okazywały się jego największym błędem.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

17 mar 2022, o 18:57

Świeżo wyremontowana Arae teraz, o ironio, wymagała kolejnego remontu. Różnicą pomiędzy tym, co ich spotkało, a potencjalną walką dwóch statków kosmicznych był rozmach odniesionych przez nich obrażeń, w tym momencie ograniczony do jednego korytarza. Jeśli nie liczyć pozostawionych przez wirusa śmieci w ich systemach, nie powinno ich to kosztować nawet ułamka tego, ile kosztowała transformacja Elpis w obecną fregatę.
Ale nie dysponowali też teraz nawet ułamkiem zasobów, które mieli wtedy. Ich źródełko wreszcie się wyczerpało, a oni postawili na ostatnią posiadaną przez nich kartę - potencjalnego ojca Etsy i ogrom wiedzy, którą powinien posiadać.
- Sporządzę listę wszystkich operacji, jakich potrzebujemy wraz z kosztorysem - zgodziła się, gdy zaczął wymieniać. - Powinniśmy też poszukać możliwości dodatkowego dorobku. Pensja Widma pokryje ich jedynie część.
Pensja Widma uzależniona też była od potencjalnych zachcianek Rady. Jak na razie Viyo miał spokój od niepokojących telefonów od Irissy, ale w każdej chwili mogło się to zmienić, a on mógł zostać wezwany na służbę.
Etsy milczała przez dłuższą chwilę gdy znów obrócił się na plecy, z wzrokiem utkwionym w kierunku sufitu.
- Sprzeciwiłam ci się trzy dni temu - przyznała niechętnie. Widać było, że ta decyzja zapadła w jej pamięci na dłuższy czas, gryząc ją do teraz. Być może była powodem, dla którego pierwszym, co SI pokazała po sobie gdy się ocknął było poczucie winy. - Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
Choć wielokrotnie podkreślał, że nie był osobą wydającą jej rozkazy, a oboje byli sobie na tym statku równi, nadpisała jego bezpośrednie polecenie nie wdając się z nim w zbyt szeroką dyskusję. Nawet, jeśli teraz był w stanie potwierdzić, że zrobiła coś dobrego, nie wystarczało to by Etsy poczuła się z tym osobiście lepiej.
Może dlatego, że to był pierwszy raz, gdy w tak dramatycznej sytuacji podjęła tak odmienną od jego polecenia decyzję.
- Chcę, żeby to było tego warte. Żeby Kavinsky nam pomógł. Mam nadzieję, że Raik utrzymuje go przy życiu jeśli powrócili do systemu.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

20 mar 2022, o 21:10

Skinął głową w roztargnieniu, błądząc wzrokiem po suficie skrzydła medycznego, ale myślami na chwilę uciekając w przyszłość. Zdążył się już przyzwyczaić do możliwości, które oferowało im bogactwo Steigera, ale oboje wiedzieli, że nie jest nieskończone. Jednak po wszystkim co się wydarzyło w ostatnim czasie, dziwnie było rozmyślać nad potencjalnym szukaniem dodatkowego zarobku, nad wzięciem udziału w zwykłej misji najemniczej lub nad wykonaniem jakiegoś prostego zlecenia. Ostatnie miesiące składały się z nieustannego gaszenia pożarów, które mogły strawić całą galaktykę, z wyrzeczeń i balansowania na skraju prawa, z oddawania po kawałku fragmentów własnego jestestwa i zaprzedawania własnych ideałów do osiągnięcia celu... Nie pamiętał kiedy ostatnio udało mu się wrócić z jakiejś misji bez blizn na ciele oraz umyśle albo kiedy nie gnali przed siebie, ścigając się z piaskiem przesypującym się przez palce. Wizja wzięcia udziału w czymś prostszym, w jakimś zwykłym zleceniu od wyniku którego nie miały zależeć losy systemu gwiezdnego lub jego najbliższych osób, wydawało się teraz zupełnie abstrakcyjnym konceptem.
- I pomyśleć, że mogliśmy wziąć pieniądze Castora i zagrać nimi na giełdzie - mruknął tylko na poły poważnie. - Następnym razem jak będziemy niszczyć jakąś organizację dla dobra świata, trzeba wcześniej zainwestować w ich konkurencję - dodał z westchnięciem i kiwnął głową ponownie. - Wyślij mi tą listę jak skończysz. Wciąż możemy też sprzedać transporter.
Branie jakiegokolwiek zlecenia i tak obecnie było sprawą drugorzędną. Dopóki tajemnica Etsy nie została odkryta i dopóki Maya pozostawała w szponach Reeda, nie mieli czasu na nadprogramowe zajęcia, które mogły zająć duchy wiedzą ile. Jeżeli dodadzą jeszcze nieuchronne wezwanie od Rady, które prędzej czy później będzie musiało nadejść, to ich dostępny czas ponownie skurczał się drastycznie do godzin i minut, których nie posiadali. Rzeczywistość nie czekała, ponownie napierając i grożąc przytłoczeniem, przypominając o tym, że tak teraz wygląda jego życie.
Słowa Etsy sprawiły, że wrócił myślami do chwili obecnej.
- Nie, nie mam. Na tym polega wolna wola - odpowiedział po chwili milczenia. - Jest różnica między ślepym słuchaniem rozkazów, a zaufaniem. Nie złamałaś go. Sprzeciwiłaś mi się, ale próbowałaś mi wcześniej wytłumaczyć i przekonać mnie dlaczego źle robię. To ja nie chciałem słuchać - dodał cicho. Nie próbował jednak jej przekonać, wiedząc że tym razem to nie o siłę argumentów tu chodziło, ani o ich niepodważalną logikę. Niektóre emocje nie potrafiły być racjonalne. Poczucie winy było jedną z nich.
Dlatego mógł zaoferować tylko zrozumienie.
Obrócił ponownie twarz w jej stronę, przesuwając spojrzeniem po holograficznych rysach. Ostatnie dni odłożyły się ciężarem nie tylko na jego barkach; atak na Arae, pojawienie się Mayi oraz bliskość katastrofy, która miałaby miejsce, gdyby kobieta dotarła do Rdzenia, zostawiło głębokie blizny na ich psychice nawet pomimo tego, że wszystko mogło się skończyć o wiele gorzej. Wyciągnął zdrową rękę w jej stronę, w nieco niepotrzebnym geście biorąc pod uwagę, że nie mógł dotknął jej własnej, ale sygnalizującym bez słów to czego nie potrafił nimi przekazać.
- Ja też - powiedział tylko. - Wierzę, że naprawa Hope pomoże Kavinskiemu zmienić zdanie i że wciąż mamy do czego wracać. Hebe przeżyła bunt SI, podwójny atak piratów i najazd Widma, a Raik walczył z Khourim, z Reedem i z brakiem zmysłu samozachowawczego Isaaca. Poradzą sobie ze wszystkim co by próbowało ich zabić do czasu aż wrócimy. Muszą - dodał, kręcąc lekko głową. Cofając rękę i przesunął nią po czole, a jego wzrok przesunął się na własne bandaże oraz ukrywające się pod nimi rany.
Musieli, bo nie miał pojęcia co zrobi, jeżeli będą potrzebowali jego bojowego wsparcia.
- Odpocznę chwilę i pozbieram myśli, a potem porozmawiam z Myers. Ile będziemy lecieli? - dodał, zmieniając łagodnie temat.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

22 mar 2022, o 19:05

Viyo nie musiał czekać długo na listę skompletowaną przez Etsy. SI działała niemal natychmiastowo - miała też sporo czasu, by sporządzić swoje obserwacje i skany, więc zebranie wyników z całość było dla niej błahostką. Skala napraw Arae nie była ogromna, ale w ich obecnej sytuacji finansowej i tak wydawała się przytłaczająca. Brak czasu na dodatkowy zarobek jedynie dodawał potencjalnych zmartwień, tak samo jak możliwość drugiego podejścia Reeda do włamania się na pokład ich fregaty. Pomimo jego zapewnień, hologram SI nie wydawał się przekonany. Nadal twarz Etsy wyginało poczucie winy, tak subtelne, a zarazem głębokie, którego nie dało się zmyć jedną, pocieszającą konwersacją.
- Cieszę się, że tak uważasz, ale to nie poprawia mojego samopoczucia - wyznała, zgodnie z prawdą, którą widział na własne oczy. - Do wyłączenia mojego modułu emocjonalnego też powrócimy kiedy odpoczniesz.
Najwyraźniej Etsy nie zmieniła swojego zdania względem niepotrzebności emocji. Może nadal nie potrafiła się przekonać do nowych warunków funkcjonowania i pracy, a może, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, nie widziała w tym świecie niczego, poza negatywnym uczuciami. Z każdym dniem przychodziły nowe problemy, zdrowotne, finansowe, błędy i duchy przeszłości włamujące się na ich statek, z powrotem do życia ich obojga. Od śmierć Mayi, przez krzyki przerażonego Kavinsky'ego, bo upartość poważnie rannego Widma, każdy dzień dla niej był równie zły co poprzedni, co nie wróżyło optymistycznych myśli na horyzoncie.
- Prawie czterdzieści godzin - odrzuciła, jakby chciała go tym samym uspokoić - było sporo czasu, nim dotrą na miejsce. Gromada lokalna znajdowała się po drugiej stronie galaktyki od Hebe. Pokonali spory kawałek znanego im świata tylko po to, by zdobyć część dla Kavinsky'ego i przy okazji zgarnąć ze sobą doktor Myers. - Dobrze. Każę pozostałym zostawić cię w spokoju.
Spokój był tym, czego potrzebował - nawet, gdy umysł chciał przyswajać nowe informacje, planować następne poczynania, działać, ciało nie ruszało się z miejsca, zbyt odrętwiałe i obolałe, by spełniać zachcianki myśli. Myers, wbrew zapewnieniu Etsy, weszła do środka po godzinie, gdy trzeźwość myślenia opuściła Widmo w chwili, w której zagościł w nim z powrotem ból. Leki przeciwbólowe, które mu podała, uśmierzyły go niemal natychmiast, ale też spowolniły drastycznie, zmuszając do leżenia i niespokojnego pół-snu.
Kilka godzin później lekarka pozwoliła mu wyjść z niewygodnej kapsuły medycznej i powrócić do swojej kajuty. Tam, z trudem, poruszając się przy pomocy kul, mógł zmyć z siebie zaschniętą, błękitną krew, przebrać się i odświeżyć. Odpoczywał, gdy Grace go zbywała mówiąc, że nad czymś pracuje i obiecując, że do niego wróci nim dolecą na miejsce. Zjeść coś pozwoliła mu dopiero po niemal całym dniu pustego żołądka, za to szklankę wody podstawiała mu do kajuty gdy tylko zapomniał jej ze sobą wziąć.
Gdy do stacji pozostało im ponad dziesięć godzin, Myers wreszcie zaprosiła go do mesy, nie oferując nawet pomocy w poruszaniu się - może wiedziała, że ugodzi to tylko w jego dumę, a może wierzyła, że sobie sam poradzi doskonale. Poruszanie się z wsparciem kul szło mu już lepiej, ale nadal było dość ślamazarne, więc chcąc oszczędzić sobie czasu, a jemu potencjalnego wstydu, poszła najpierw do własnej kajuty i do mesy weszła już gdy on był umoszczony na krześle z kubkiem kawy na stole.
- Isaac mówił, że zmierzamy na stację badawczą. To prawda? - zagadnęła, stając przy ekspresie, by zrobić sobie prawdopodobnie czterdziestą kawę. - Przydałoby się więcej miejsca do pracy. Bez urazy, ale twoja fregata jest dość mała.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

24 mar 2022, o 12:20

Nie odpowiedział na słowa Etsy, ale po chwili skinął z ociąganiem głową. Wiedział, że miała wszelkie prawo postrzegać emocje jako coś złego, jako czynnik który tylko utrudniał funkcjonowanie oraz niósł ze sobą same przykrości. Jej życie zaczęło się na długo przed AZ-99, ale nawet odkąd spotkali się na Lyesii, jej doświadczenie podobnie jak i jego, były wypełnione niemal wyłącznie problemami, bólem i trudnościami. Utrata poprzedniej załogi Elpis i Tanii, obrażenia Vasir, wielomiesięczna walka z Castorem, ich poświęcenia i nieustanna wspinaczka pod górę, wybory, zdrady, upadki... W jego życiu na pewien czas pojawiło się światełko pod postacią Mayi, które zostawiło po sobie parę pozytywnych wspomnień i przez chwilę powstrzymywało przed byciem wciągniętym w czarną dziurę rzeczywistości w której żyli, ale czy ona też miała coś takiego? Czy poza ciemnymi barwami, w których przez ostatnie kilka miesięcy malował się ich wszechświat, miała coś co wywołałoby metaforyczny uśmiech na jej elektronicznej twarzy lub odpowiednik radości symulowanej przez moduł emocjonalny? Coś co sprawiało, że to wszystko byłoby tego warte?
Nie zapytał, z westchnięciem akceptując odsunięcie tematu na później i wiedząc, że odpowiedź była trudniejsza niż zwykłe tak lub nie. Kiedy SI zostawiła go samego, przez następne kilkanaście minut leżał w ciszy, wpatrując się w sufit skrzydła medycznego i próbując poukładać sobie ostatnie trzy dni, które zostały wycięte z jego życia. Szum pracującej kapsuły medycznej oraz niemal niesłyszalne buczenie systemów podtrzymywania życia statku stanowiły uspokajającą odmianę, ale nie oferowały również możliwości odwrócenia uwagi, a co za tym idzie - właściwego odpoczynku. Gdy środki przeciwbólowe przestały działać, próby skupienia się na czymkolwiek od razu spełzły na niczym, a kiedy umysł wypełniła czerwona mgła cierpiącego organizmu i jego ciało zaczęło pulsować gorącem oraz bólem wciąż świeżych ran, zaprzestał jakichkolwiek dalszych prób i powitał powrót lekarki z ulgą.
Następne kilkanaście godzin pozwoliło mu ponownie zsynchronizować się z czasem, w którym płynęła rzeczywistość, ale tym razem lot przez tunel Przekaźnika nie przypominał tych spokojnych przerw od reszty świata, do których przywykł. Uciekł ze skrzydła medycznego tak szybko jak tylko Myers wypuściła go z kapsuły, ale przemieszczanie się po korytarzach Arae przy użyciu kul męczyło go niemal tak samo fizycznie, co i psychicznie. Odświeżenie się pod prysznicem przyniosło tyle ulgi, co i niemej wściekłości wynikającej z bezmocy, gdy w pewnym momencie był w stanie tylko usiąść z trudem na podłodze i obserwować jak stara, błękitna krew odrywa się ciemnymi skrzepami i znika w odpływie, zostawiając za sobą niebieski szlak. Wspomnienia z jego rekonwalescencji po Chasce wróciły ze zdwojoną mocą, bo tym razem były o wiele bardziej wyraźne - jego stan przypominał o sobie z każdym trudnym krokiem po korytarzu, z każdą próbą zajęcia miejsca na krześle, z każdym momentem gdy musiał sięgnąć po kulę, żeby w ogóle się poruszyć. Dodatkowo, presja czasu nie pomagała, podobnie jak świadomość, że tym razem nie był w stanie nic z tym zrobić - nie istniała na świecie siła, która sprawiłaby, że jego rany zaczęłyby się leczyć szybciej, nie było rzeczy którą mógł zrobić, żeby zwiększyć swoje szanse na wygranie tego wyścigu z upływającymi czterdziestoma godzinami.
Doktor Myers była za to nowym elementem na Arae. Po raz pierwszy od czasu przejęcia przez niego okrętu, jego leczenie ran po misji nie sprowadzało się już do opuszczenia kapsuły, łykania okazjonalnie przepisanych przez nią pigułek oraz systematycznego ignorowania postawionych przez WI wytycznych oraz zaleceń. Obecność lekarki oraz jej bezkompromisowe przejęcie kontroli nad jego rekonwalescencją stanowiło odmianę, której nie był w stanie już zignorować i od której tak łatwo się wyślizgnąć. Grace być może nie była psychologiem o konieczności którego żartowali sobie kiedyś z Etsy oraz Mayą, ale gdy po raz piąty przypomniała mu o wzięciu ze sobą szklanki wody, zorientował się że nie było to takie dalekie od ich żartów. Ich spotkanie przesunęło się jednak w czasie, a on spędził go na nadrabianiu wszystkiego co go ominęło, na planowaniu oraz na oswajaniu się ze swoją nową rzeczywistością, bez względu na to jak bardzo niechętnie do tego podchodził. Jedną z godzin w swojej kajucie niemal w całości spędził na obracaniu w dłoniach niewielkiej kostki z pojedynczym płatkiem śniegu zamrożonym w jej przezroczystym wnętrzu, wpatrując się w nią w milczeniu; inne leżąc na łóżku i czytając na omni-kluczu raporty Etsy oraz urywki pobrane z extranetu przed skokiem w Przekaźnik, a jeszcze inne wprowadzając modyfikacje w oprogramowanie własnego sprzętu.
W chwili znudzenia, gdy nie miał już czym zająć myśli, odpisał nawet na załączone pytania z wywiadu pewnego czasopisma, które jakimś cudem trafiły na jego omni-narzędzie, gdy byli w okolicy Ziemi. Dowiedział się też, że patronką jego urodzin w panteonie asari była bogini śmierci i przewodniczka dusz do krainy umarłych, co było tak adekwatne do jego nastroju i sytuacji, że darował sobie przeglądanie archiwum extranetu na następne kilka godzin.
Odsuwana rozmowa z Grace była kotwicą, która utwierdzała go w prawdziwej rzeczywistości czekającej na nich poza błękitnymi smugami promieniowania Czerenkova. Kiedy kobieta w końcu dała znać, że mogą porozmawiać, bez zwłoki podniósł kule i przekuśtykał do mesy.
- Mniej więcej, stacja badawcza to zbyt dużo powiedziane. W dodatku utraciliśmy z nią kontakt kilkadziesiąt godzin temu, więc nie wiadomo co zastaniemy na miejscu. Możliwe, że pojawimy się w środku walki - odpowiedział na powitanie lekarki, trzymając naczynie z kawą w obydwu dłoniach przed sobą. Przesunął wzrokiem za kobietą, pozwalając sobie na lekkie przewrócenie oczami po jej słowach.
- Więcej miejsca na puste kubki po kawie? - zauważył uprzejmym tonem, pamiętając stan skrzydła medycznego po tym, gdy się przebudził. Zaraz opuścił jednak wzrok na własny napój, bez większego celu przesuwając palcem zdrowej ręki po krawędzi naczynia. - To prawda, Arae nie jest przystosowana do wielu pasażerów. Doceniam jednak, że zgodziłaś się z nami polecieć.
Nie miał złudzeń co do powodów dla których Grace to zrobiła, ale to właśnie te powody mieli właśnie przedyskutować. Podniósł spojrzenie z powrotem na kobietę, czekając aż sum ekspresu umilknie i jej własne naczynie zostanie wypełnione ciemnym napojem.
- Ten potencjał, który znalazłaś przy roślinie Steigera... Co dokładnie udało ci się odkryć?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

28 mar 2022, o 22:20

Niechęć do dyskutowania na ten temat, którą przejawiała Myers, nie była w żaden sposób podejrzana. Kobieta okazała swoje wahanie już wtedy, gdy Etsy entuzjastycznie przekazała Widmu dobrą nowinę. Prawdopodobnie w swojej karierze wielokrotnie napotykała na potencjalne rozwiązania tego problemu - ba! Może niektóre z nich nawet działały, choćby odrobinę. Ale poszukiwanie magicznego lekarstwa, medycznego cudu, było niebezpieczną ścieżką, która usiana była wieloma kolcami niepowodzenia. Każde, nawet optymistyczne wyniki należało traktować jako niepewne, a w przypadku Grace, jej niepewność podszyta była z pewnością dużą dozą goryczy, która uzbierała się w jej sercu przez lata.
- Sama roślina niewiele mi dała. Ale była nośnikiem dla interesującego organizmu. Długi czas szukałam jego odpowiednika w naszej, ziemskiej biologii, nim znalazłam coś bardzo starego. - przytaknęła, ostrożnie dobierając słowa. Wyjęła z ekspresu swój kubek, zasiadając przy stole, na którego blat odstawiła naczynie. - Jego struktura genetyczna jest zbliżona do rodzaju grzyba, który porastał wnętrze portu kosmicznego w Singapurze po incydencie z 2151 roku. Na tyle, na ile nam wiadomo, grzyb był w stanie metabolizować promieniowanie piezo, przekształcając je w czystą energię.
Uniosła kubek do ust, upijając łyk gorącego napoju, ignorując to, że najpewniej parzył w usta. W kwestii kawy Myers była odporna i na temperaturę, i palpitacje serca.
- To odkrycie brzmi jak coś zajebiście przełomowego, ale w praktyce lądowało na kolumnach z ciekawostkami w gazetach. Ludzkość oszalała wtedy na punkcie pierwszych biotyków i dalszego potencjału piezo, a nikt za bardzo nie wiedział, jak w odpowiedni sposób wykorzystać ten organizm. Kilkadziesiąt prac naukowych powstało na jego temat, kilkanaście projektów naukowców usiłujących wydobyć z jego struktury molekularnej ten kluczowy wzór, wszystko to zdychało prędzej czy później przez bloker nie do przejścia lub braki finansowe.
Uśmiechnęła się nagle, cwanie, palcem odruchowo stukając w blat, jakby coś wskazywała, choć wszystkie jej datapady zostały w stacji medycznej lub kajucie, którą przejęła po Raiku.
- Wszystkie poza jednym projektem badawczym finansowanym między innymi przez kilku polityków z Przymierza, który pomimo obiecujących wyników, kilkanaście lat temu zamknął się bez podania żadnej przyczyny - dodała zadowolona, licząc, że Viyo połączy ze sobą odpowiednie nitki informacji, które mu dawała. - Zgaduję, że został przejęty przez twojego kolegę.
Sięgnęła do kieszeni, wydobywając z niej paczkę papierosów. Nawet nie wyciągnęła ze środka jednego dla siebie, po prostu postawiła ją obok, odruchowo, na wypadek, gdyby za chwilę nabrała na nie ochoty.
- Nie mam ich wyników badań. Ale mam ich założenia projektowe i tezę, i mam efekt końcowy, roślinę od ciebie - przyznała, powracając wcześniej nieobecnym spojrzeniem do zielonych tęczówek Widma. - Nie mam lekarstwa, jeszcze. Ale cokolwiek osiągnęli, jestem blisko zreplikowania tego.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

29 mar 2022, o 22:12

Vex słuchał wyjaśnień kobiety w milczeniu, śledząc ją wzrokiem do momentu, aż wspomniała ingerencję Castora. Wtedy przeniósł go na swój własny kubek, przyglądając się czarnej powierzchni płynu w jego wnętrzu, ale w myślach obracając jej słowa. Steiger maczał swoje macki w tysiącach różnych projektów, mniej lub bardziej obiecujących, poczynając od salariańskiej biologii, przez wirusy zdolne brać na cel konkretny genotyp rasowy, a na lekarstwach na nieuleczalne choroby kończąc. Przejęcie dobrze rokującego badania nad mikroorganizmem zdolnym pochłaniać promieniowanie piezo i zamieniać je na energię brzmiało wystarczająco w jego stylu, stanowiąc inwestycję w zaplanowaną przez niego przyszłość. Być może w pierwszych latach projektu wyleczenie zatrucia czarną materią u Furii nie było nawet głównym celem Steigera - możliwości wykorzystania takiej technologii wydawały się nieskończone; nawet on potrafił to dostrzec, nie mając żadnego przeszkolenia w medycynie ani biologii. Być może potencjalna terapia była skutkiem ubocznym projektu - skutkiem, który okazał się równie przydatny co i alternatywy.
- Brzmi obiecująco - przyznał cicho, chociaż dość lakonicznie, gdy Grace podsumowała swoje znalezisko. Pomimo wymuszonej oszczędności wypowiedzi, pewien ciężar na jego barkach, którego istnienie odsuwał na dalszy plan, zmalał teraz odrobinę, wywołując za sobą falę ulgi, która cicho zaczęła napierać na jego mury. Nie miał jednak wątpliwości, że jego źródło było o wiele bardziej samolubne i osobiste, niż wcześniej twierdził przed Myers w jej gabinecie.
Nie mieli jeszcze lekarstwa, ale te wiadomości dawały pewne światło nadziei. Nie chciał się jej chwytać, wiedząc jak ułudna to może być nić, ale było to więcej niż mieli jeszcze kilka dni temu. Rozumiał też pełną ostrożność i niechęć lekarki do rozbudzenia w sobie wiary w sukces jej projektu, bo sam również z oporami podął w tym kierunku. Zbyt wiele ciemnych plam przesłaniało ten promyk nadziei, zbyt wiele rzeczy, które mogły pójść nie tak. Cień świadomości, że nawet jeżeli Myers odkryje na nowo terapię, to może być już zbyt późno dla Mayi, wisiał nieuchronnie nad tym odkryciem, a po jego wiarze, że ostatecznie wszystko jakoś się ułoży, nie było już dawno śladu. Ale ciężar nieco zmalał. Przynajmniej jedna obawa rozwiała się po tej informacji - strach przed tym, że roślina zabrana z biura Steigera była czymś zupełnie innym, czymś co nijak nie mogło im pomóc. Innym projektem lub dziwną pamiątką.
- Jeżeli potrzebujesz jakichś środków albo czegoś co mogłoby ci w tym pomóc, tylko powiedz - powiedział w końcu, wypuszczając z siebie ciche westchnięcie, a wraz z nim większość napięcia. Nie wiedział czy to co wcześniej kazał Etsy jej podrzucać ukradkiem i do czego próbował wykorzystać Vasir się przydało, ale każde zwiększenie szansy dawało jakąś nadzieję - szczególnie gdyby mógł to robić otwarcie.
Uniósł kubek do ust, upijając ostrożnie łyk kawy i pozwalając by gorzki napój spłukał zaschnięte gardło oraz nie wiedzące co ze sobą zrobić emocje. Odsunął się lekko na krześle, opierając naczynie przed sobą i ponownie zawieszając wzrok na doktor Grace. Potencjalne znaleziska w kwestii terapii były tylko jednym z tematów, które musieli poruszyć, ale drugi był o wiele bliższy ich obecnej sytuacji.
- Etsy i Isaac przekazali ci, że Maya wróciła - powiedział wprost, bez ogródek przechodząc do najbardziej łączącej i zarazem dzielącej ich kwestii. Przesuwał się spojrzeniem po twarzy lekarki, próbując przebić się do jej myśli. - W końcu dlatego zgodziłaś się mi pomóc, ale jak wiele ci powiedzieli? Wiesz, że mnie zaatakowała. - Tu już nie było pytanie. Jego obandażowana ręka i odczyty w kabinie medycznej mówiły wszystko. - Powiedzieli ci też, że mam podejrzenie, że była kontrolowana? Masz jakąś swoją opinię na ten temat?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

30 mar 2022, o 12:16

Myers natychmiast pokręciła lekko głową, sugerując, że na razie potrzebowała tylko czasu - i warunków do pracy, których Arae najwyraźniej nie oferowała, a przynajmniej nie na standardzie, do którego lekarka przywykła.
- Niczego nie potrzebuję. Ale połowa moich rzeczy jest w pudłach, a jedyne miejsce, które oferuje choć połowę przestrzeni, której potrzebuję, to ta mesa - dodała, krzywiąc się lekko. - Nie nazwałabym tego miejsca sterylnymi warunkami laboratoryjnymi, z całym szacunkiem.
Zgodziła się im pomóc i zostać na pokładzie fregaty tak długo, jak było to potrzebne - głównie ze względu na jego krytyczny stan, który tego od niej wymagał. Ale oznaczało to również pewien przestój w jej pracy, na której była skupiona od dłuższego czasu. Odkąd dochodził do siebie, lekarka stała się nieco niespokojna - bezczynność ją irytowała, zmuszając do snucia się po korytarzach i robieniu sobie następnych kaw.
Milczała z początku, jedynie skinieniem głowy pokazując mu, że miał rację. Myers nie była osobą skłonną do bezzasadnego zerwania się z miejsca by udzielić komuś pomocy lekarskiej. Nietrudno było się domyślić, że wymagała dość dokładnych informacji przed zgodzeniem się na przybycie na Arae. Jeśli Widmo był ranny mógł domagać się najlepszej opieki medycznej - wszędzie indziej, w każdym szpitalu, prawdopodobnie bliższym niż jej biuro. To natura jego obrażeń i powód, przez który ich doznał, zmotywowały ją do przybycia.
- Nietrudno było się domyślić reszty - przyznała, nie pokazując po sobie większego zaskoczenia. Choć nie mówiła tego na głos, jej wyraz twarzy sugerował, że ta wiadomość nie była dla niej ogromną rewelacją, choć kobieta zapierała się, że Volyova prawdopodobnie nie żyje jeszcze gdy odwiedzał ją Viyo z rodziną niebieskowłosej.
Wydawała się za to lekko zaskoczona kontrolowaniem, jakby Etsy czy Isaac pominęli ten fragment w ich rozmowie.
- Widziałam nagrania monitoringu, ale ciężko z nich potwierdzić cokolwiek - westchnęła, masując dłonią skronie. - Jeśli Przymierze miałoby sposób na kontrolowanie furii, zakładam, że byłoby to bardzo popularne rozwiązanie, ale o niczym takim nigdy nie słyszałam.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

30 mar 2022, o 13:41

Nie skomentował odmowy kobiety, przyglądając się jej tylko w milczeniu i zastanawiając się na ile ta była dyktowana rzeczywistym faktem, że Grace nie potrzebowała pomocy, bo miała wszystko czego potrzebowała do zreplikowania terapii, a ile jej niechęcią do otrzymania wsparcia od wojskowego... lub kogokolwiek innego. Sam doskonale wiedział jak duma potrafiła stawać na drodze określonego celu, ale nie potrafił stwierdzić czy była tutaj też tego przyczyną, czy wręcz przeciwnie. Cel na końcu tej ścieżki wydawał się zbyt ważny, by pozostawić go przypadkowi lub zaryzykować go własną niechęcią, szczególnie biorąc pod uwagę, że prawdopodobnie oznaczałby zwieńczenie trudów i wyrzeczeń lekarki przez ostatnie lata, a także odpowiedź na dziesiątki straconych pacjentów oraz goryczy nagromadzonej niemożnością uratowania ich przed losem... ale nie wszystko było tak proste i tak racjonalne.
Albo to on stracił już resztki zaufania do świata.
Tak czy owak, oznaczało to tylko kontynuowanie ich cichej pomocy przez elektroniczne witki Etsy.
- Rozumiem. I doceniam twoją pomoc - odpowiedział zamiast tego po chwili milczenia. - Zapewne zawdzięczam ci życie.
Zastukał palcami po ściance kubka, nim ponownie upił łyk kawy.
- Miałem takie przeczucie - odpowiedział z westchnięciem, gdy Myers potwierdziła, że nie wie nic o kontrolowaniu furii. Sama ta idea brzmiała jak jeden z projektów Steigera... oraz coś jeszcze innego, co niechętnie obijało się po wnętrzu jego głowy odkąd tylko się przebudził w kapsule medycznej. Coś, co musiał rozważyć wbrew swoim wewnętrznym oporom, ale na co musiał poczekać aż opuszczą tunel Przekaźnika, gdy ponownie nawiążą kontakt z zewnętrznym światem.
- Na razie mam więcej pytań niż odpowiedzi - przyznał ponuro, przenosząc wzrok z powrotem na wnętrze własnego kubka. Informacja o tym, że niebieskowłosa biotyczka wciąż żyje, z jednej strony była szokiem dla ich obojga, ale z drugiej zapewne oboje podświadomie nie chcieli zaakceptować alternatyw. Wiedział, że przynajmniej z nim tak było. Teraz gdy pierwsze zaskoczenie minęło, wątpliwości oraz niechętne myśli ponownie zaczęły wracać na swoje miejsce, ale wszelkie powody jego wcześniejszych emocji musiały poczekać. Żadna z tych rzeczy nie miała znaczenia, gdy Maya wciąż tkwiła w szponach Reeda. - Ale cokolwiek ją kontrolowało, widziałem że próbowała z tym walczyć. Zdecydowanie wyglądało to na zewnętrzny nacisk, a nie utratę kontroli - dodał, podnosząc spojrzenie na kobietę. Zanim biotyczka zostawiła na podłodze korytarza wygrawerowane "R", nie wiedział co myśleć o jej ataku. Jeżeli jej umysł trawiła czarna materia, jej pobudki mogły być całkowicie różne, irracjonalne lub obce dla niego, ale tutaj było inaczej.
- Kiedy następnym razem się na nią natknę, nie chcę jej skrzywdzić. Dlatego poprosiłem Etsy, żeby zapytała cię czy masz jakieś środki, którymi moglibyśmy ją obezwładnić lub osłabić. Coś co wykorzystujecie może przy innych pacjentach, gdy tracą kontrolę nad biotyką. Nie wiem czy bez tego dam radę ją wyzwolić. - Szczególnie w tym stanie, przemknęło mu przez głowę, ale nie wypowiedział już tego na głos. - Przed naszym przylotem na Ziemię, Steiger zaaplikował jej jakiś bloker, który pozbawił ją biotyki na kilka dni, ale...
Wzruszył ramionami wymownie. Możliwości i zasoby jego "kolegi" w większości przypadków stały daleko poza możliwościami reszty świata, więc nie zdziwiłby się jeżeli to również było teraz czcze marzenie.
- Tylko o tym chciałem porozmawiać, pani doktor - powiedział po chwili milczenia. - Możemy różnić się w wielu sprawach i możesz mnie nie lubić, ale wierzę, że przynajmniej w tej jednej kwestii mamy wspólny cel. Chciałem, żeby pani również była na bieżąco i wiedziała to co ja, gdy chodzi o Mayę. Nie sądzę, żebym sam był w stanie ją uratować.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

30 mar 2022, o 14:42

Kobieta zmarszczyła brwi, odchylając się nieco w krześle. Nie było jej tam, gdzie Viyo starł się z Volyovą kilka dni temu. Nawet, gdy Widmo później sprawdził systemy monitoringu z własnej ciekawości, mógł przekonać się, że na nagraniu nie było widać tego, co dla niego było tak krystalicznie czyste. W unoszących się w powietrzu kropelkach krwi, chaosie mrugających świateł i skrzących się, biotycznych płomieniach, kryło się coś więcej - coś, co dostrzegł w łzach płynących po policzku kobiety, w specyfice jej ruchów, nagłej uldze, gdy mogła skierować się do ucieczki.
Nic z tego nie było tak oczywistą prawdą gdy spoglądało na to oko kogoś postronnego, mającego do dyspozycji jedynie ziarnisty i chaotyczny materiał wideo. Prawdopodobnie nawet Etsy i Isaac mieliby trudność z zapewnieniem Myers, że Maya nie dokonywała tego wyłącznie z własnych pobudek. Nie było ich tam, wtedy - nie w ten sam sposób, w którym obecny był Vexarius.
- Nie wiem, co to mogło być. Bez względu na to, czy działa pod wpływem jakichś specyfików, czy nie, musimy ją pojmać - mruknęła w odpowiedzi, ale widać było, że zapisała sobie w głowie mentalną notkę na ten temat.
Po chwili niezdecydowanie sięgnęła wreszcie do leżącej paczki papierosów, wydobywając ze środka jednego. W jej pobożności, z jaką się z nim obchodziła, widać było, że nie zostało jej ich zbyt wiele - lub miała świadomość tego, że tam, gdzie lecą, prawdopodobnie nie znajdzie dla siebie dodatkowych zapasów i musiała być oszczędna.
- Postaram się coś dla was przygotować - zgodziła się wstępnie, wyciągając z paczki archaiczną zapalniczkę. - Ale zbyt prędko nie będziesz w stanie się z nią zmierzyć w tym stanie, gdziekolwiek jest.
Po jego słowach zamilkła na bardzo długo.
Zapalniczka odmawiała działania, kupując jej czas na odpowiedź z każdą, nieudaną iskrą, która nie zrodziła płomienia. Siedzieli w ciszy, gdy kobiecie udało się odpalić jej papierosa i odłożyła resztę akcesoriów z powrotem na blat. Odchyliła się znów w krześle, wypuszczając z płuc powietrze wymieszane z tytoniowym dymem.
- Nie mam nic przeciwko tobie, Viyo. Zrozum, że całą karierę walczyłam z roszczeniowymi wojskowymi, dla których pracowaliśmy my, jajogłowi. To nie sektor prywatny, ale mam swoje lata. Swój zespół, swoją pracę. - odrzekła, przecierając wierzchem dłoni zmęczone oczy, nim uniosła na niego swoje spojrzenie. - Nie jestem niczyim pomagierem i nie mam obowiązku spełniać byle zachcianek Rady tylko dlatego, że ktoś wpakowuje się z butami do mojego gabinetu i bardzo dosadnie mnie o to prosi.
Westchnęła, strząsając nadmiar popiołu z końcówki papierosa na wierzch leżącego obok niej opakowania z braku innego naczynia obok, niewypełnionego kawą.
- Nie wierzyłam w to, że Maya nie żyje. Ale co według ciebie miałam zrobić? - spytała wprost, z odrobiną irytacji w głosie. - Zjawiliście się w moim mieszkaniu, czekając na jakiekolwiek może albo ale. Nie zamierzam brać odpowiedzialności za nadzieję, której ludzie ode mnie szukają. Volyovi wycierpieli już wiele. Lepiej, żeby pożegnali córkę, niż żyli paranoicznie przeglądając extranet następne lata czekając na cud, który pewnie nie nadejdzie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

31 mar 2022, o 20:13

Skinął głową, zgadzając się z Myers odnośnie ich następnych kroków - a przynajmniej tego dotyczącego Mayi. Operowali na zbyt małej ilości informacji, żeby stwierdzić z całą pewnością jak Reed ją kontrolował, więc żeby to odkryć, musieli ją zbadać, a żeby to zrobić, musieli ją schwytać. Co nie było najłatwiejszą rzeczą na świecie, gdy kobieta mogła teleportować się z miejsca na miejsce, a także spopielić wszystko w zasięgu wzroku promieniowaniem czarnej materii. Dobrze było jednak wiedzieć, że lekarka nie przekreśliła od razu idei zdalnego zmuszania kogoś do wykonywania niechcianych rozkazów jako coś niemożliwego. Mieli tylko jego słowo, a gdyby nie fakt, że znaki były tak wyraźne, on sam zapewne miałby trudności z uwierzeniem, że rzeczywiście coś takiego miało miejsce, a nie było tylko jego własną, zwerbalizowaną nadzieją umysłu, który nie chciał uwierzyć w alternatywę.
I gdyby nie to, że widział kiedyś coś bardzo zbliżonego, ale w o wiele bardziej prymitywnej, nieokiełznanej formie.
- Ja mam pewną teorię. Ale muszę wcześniej sprawdzić kilka rzeczy - przyznał, nieudolnie tłumiąc niechęć we własnym głosie, nim pokręcił głową i uniósł kubek do ust, odsuwając tym ruchem ten problem na przyszłość, gdy już wylecą z tunelu Przekaźnika. Zamiast tego zacisnął tylko mięśnie szczęki, gdy Myers zwerbalizowała na głos to, o czym sam myślał niemal cały czas przez ostatnie godziny.
- Mogę nie mieć wyboru - mruknął cicho, ale nie próbował nikogo przekonać, że jest inaczej. Oboje wiedzieli jakby skończyło się ich starcie teraz.
Kiedy temat zszedł na źródło emocji kobiety, odchylił się lekko na fotelu, opierając kubek na kolanie zdrowszej nogi.
- Nie lubisz tego co reprezentuję - odparł po prostu, ale w jego głosie nie było urazy. Domyślił się już wcześniej, że niechęć kobiety nie była w większej części personalna, a na tą mniejszą część pewnie zasłużył. - Rozumiem to. Obawiam się, że nie ma bardziej roszczeniowych wojskowych niż Widma i nie mogę udawać, że jest inaczej.
W pewnym sensie taki był ich cel. Cały wydział powstał po to, by móc działać ponad prawem i typową hierarchią - by móc rościć sobie prawa do każdego wsparcia, zasobów i informacji jakich jego członkowie akurat potrzebowali. Taka władza nie nastrajała do pytania o pozwolenie, gdy miało się świadomość, że nawet jego brak niewiele znaczy. On sam zresztą ostatnimi czasy również coraz bardziej się ku temu pochylał, po wielu miesiącach w końcu przyzwyczajając się do otoczki oraz możliwości Widm, korzystając z tych uprawnień tam gdzie mógł.
- Na swoją obronę mam to, że zwykle nie robię tego bo tak jest prościej - odpowiedział po chwili, zginając nieświadomie palce i prostując je powoli. - Robię to, bo tak jest szybciej. A to czas jest przeważnie głównym zasobem, z którym walczę. Tak samo było wtedy. Minęło zaledwie kilkanaście godzin odkąd Maya zniknęła, a ja wciąż wierzyłem, że możemy ją znaleźć i że każda minuta zwłoki zmniejsza te szanse - mruknął, po czym pokręcił głową. Ostatecznie każde wytłumaczenie było dobre, ale niczego nie zmieniało.
- Ja wierzę w wybór - odpowiedział wprost, gdy Grace zadała mu pytanie, nawet jeżeli było retoryczne. - Być może ty uważasz, że lepiej byłoby dla nich, żeby pożegnali córkę, ale tylko oni wiedzą jak byłoby naprawdę. Oferując może nie bierzesz odpowiedzialności za fałszywą nadzieję, bo wybór czy w nią uwierzą należy do nich - ktoś będzie się tego trzymał, bo nawet płonna nadzieja pomoże mu przetrwać następne lata, a ktoś inny będzie wolał zaakceptować bardziej ponurą możliwość, bo tak będzie mu łatwiej. Za to oferując tylko najczarniejszy scenariusz, wybierasz za nich to co uważasz, że jest dla nich najlepsze.
Przerwał na chwilę, unosząc zdrową rękę uspokajająco zanim kobieta nieopatrznie miałaby zrozumieć jego słowa.
- Nie twierdzę, że to jedyna słuszna decyzję. Nie twierdzę nawet, że to w ogóle słuszna decyzja. Być może się mylę, być może najlepiej jest zrezygnować z nadziei i być nastawionym na najgorsze, bo w ten sposób nigdy nie będzie się rozczarowanym. Zdaję sobie sprawę jak bardzo obusiecznym ostrzem ona może być, szczególnie gdy jest fałszywa - powiedział z westchnięciem. - Ale ja to tak postrzegam.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

12 wrz 2022, o 16:18

Myers skinęła mu głową na potwierdzenie, gdy kierował się do wyjścia z gabinetu Kavinsky'ego. Viktor w tym czasie zdawał się zbyt pochłonięty mamrotaniem do siebie tajemniczych komend, przeglądaniu zawartości swojego omni-klucza, by skwitować jego informację czymś innym niż pośpiesznym Dobrze, dobrze, testuj. Dewastator nawet w formie, w której był teraz, mógł się okazać zbawiennym wynalazkiem. Pogruchotane uda Viyo wciąż potrzebowały co najmniej kilku dni by słabość, oraz zatrważający, niemożliwy do stępienia otępiającymi lekami ból pozostał jedynie dyskomfortem, który zagłuszyć była w stanie adrenalina w odpowiednim momencie. Walka w tym stanie z silnym przeciwnikiem byłaby samobójstwem, gdyby nie wsparcie w postaci obecnych na statku towarzyszy i kawałka technologii, którą podzielił się z nim Viktor. Nieświadomość Reeda w kwestii równowagi, jaką uzyskali, mogła w ostatecznym rozrachunku okazać się dla nich przewagą. Jeśli Volyova przekazała żołnierzowi informacje na temat efektów ich ostatniej walki, prawdopodobnie nie spodziewał się po swoim przeciwniku zbyt wiele w następnej rundzie.
Gdy dotarł na Arae, exodus załogi z Hebe na pokład fregaty już trwał. Ugarr nosił skrzynie, które Grace zawczasu zaznaczyła mu ogromnym, czerwonym "X", z powrotem na pokład - wszystko to, czego mogła potrzebować w drodze. W mesie dostrzegł hakera - Skinner trzymał w garści ostatnie napoje energetyczne, jakie zostały w kuchni, a wolną ręką grzebał w nie-dekstro żywności, gromadząc zapasy. Najwyraźniej zależało mu na ograniczeniu wycieczek z hangaru z powrotem na górę, choć ciężko było określić, czy świadczyło to jego chęci oszczędności czasu, czy zwykłym lenistwie.
Odpowiedź radnej nadeszła dość szybko, choć nie była tak wyczerpująca, jak mógłby oczekiwac.
Przekazałam informację do nowego oddziału SOC, który przejął kwestie bezpieczeństwa Cytadeli po ostatnim ataku. Powołają Widma, które zajmą się tą sprawą. Przyjdź do mojego gabinetu jak tylko twój statek wyląduje w doku. Nie urządzaj żadnych pułapek bez mojej autoryzacji. Jeśli otrzymasz nowe informacje, przekaż mi je niezwłocznie.
Grace wróciła na Arae jako ostatnia. Wszyscy inni czekali już w mesie, lub w swoich czterech ścianach, zajmując się tym, co zadeklarowali podczas ich ostatniego spotkania. Śluza zamknęła się za obładowaną torbami lekarką, a na znak potwierdzenia ze strony Viyo, Etsy tchnęła życie w nieaktywną fregatę. Arae oderwała się od uszkodzonej śluzy stacji, wpadając w objęcia pustego kosmosu, kierując ku dobrze znanemu polu asteroid.
Kavinsky znów pozostał sam na gościnnej, a zarazem osamotnionej Hebe.
- Viktor miał rozwiązanie, ale nie wiem, czy ci się ono spodoba - stwierdziła kwaśno Myers, gdy odprowadzał ją do jej tymczasowej kajuty. Zatrzymała się w niej tylko na chwilę, wrzucając część ładunków do środka, nim poprowadziła go do mesy. Ekspres do kawy zwykle był jej punktem na drodze, nieważne do jakiego celu. Tym razem nie było inaczej. - Użyjemy tego wyłącznie w ostateczności.
W mesie zastali Raika, który czytał w spokoju gazetę, sącząc kawę w kolorze smoły. Przyglądał im się z zainteresowaniem, gdy lekarka wywalała zawartość jednej z toreb na stół. Obiekt, który wypadł, był dość niepozorny - przypominał metalową, upstrzoną przewodami obrożę, stosunkowo niewinną gdyby nie huk, który wydała, uderzając o blat.
- Piękne gadżety ma staruch na stacji - parsknął Ugarr pod nosem. - Miałem to kiedyś na sobie. Napierdala jak tysiąc pyjaków wbijających w twoje cielsko swoje zęby.
Myers zatrzymała się w połowie drogi na kawę, blednąc lekko na twarzy na dźwięk malowniczego porównania. Odchrząknęła coś pod nosem, sięgając do szafki i wyjmując dla siebie kubek.
- Viktor pomógł mi to dostosować do... ludzi - odrzekła wymijająco, jakby sama nie chciała zbyt długo myśleć o tym, co Kavinsky jej przekazał. - Cerberus używał tego by kontrolować... obcych więźniów. Jest nieinwazyjne.
Raik prychnął pod nosem, wracając do czytania gazety.
- Pięknie powiedziane, doktor. Niebieska może się nie zgodzić, jak jej to założycie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Arae

13 wrz 2022, o 14:10

Odpowiedź Irissy przyszła stosunkowo szybko, ale nie mógł powiedzieć, żeby jej treść go zaskoczyła. Wiedział, że nie mogła mu dać czystej karty ani zezwolenia w ciemno - nie po tym co zrobił ostatnio oraz nie na Cytadeli, w sercu galaktycznego rządu. Wiedział, że informacja o tym, że będą działać na pałę, nie była tą, która przekonałaby pragmatyczną asari do dania mu autoryzacji na cokolwiek, tak samo jak wiedział, że gdyby otwarcie powiedział, że planują zignorować Reeda i odbić Volyovą, zaczęłaby kwestionować jego podejście. Bo w ogólnym rozrachunku to łowca był poważniejszym zagrożeniem, a niebieskowłosa biotyczka tylko przykrą, ale konieczną poboczną stratą. Prawdziwe Widmo powinno się skupić na Reedzie. Wybrać większe dobro, jak podpowiadała każda logiczna część jego umysłu.
Wpatrywał się w wiadomość przez kilka sekund, obracając w głowie słowa, które wyświetlały się na ekranie omni-klucza, zwiastując... sam nie potrafił stwierdzić co dokładnie. Cichy szept w tyle jego głowy podpowiadał mu różne rzeczy, ale już wiele tygodni temu nauczył się go wygłuszać, gdy po miesiącach strachu, złości, bezradności, frustracji, bólu, złamanego serca i zaufania, nieustannej walki oraz wielokrotnego przekraczania granicy własnej wytrzymałości psychicznej, w końcu zaczęła pojawiać się emocjonalna, oziębła apatia, nadchodząca falami i przykrywająca chwile zawahania lub największej niepewności, stopniowo coraz bardziej wypłaszczając emocjonalną sinusoidę, którą serwowało mu życie. Tym razem było podobnie, bo jakie miał wyjście? Znów stał na krawędzi urwiska, mając zmierzyć się z o wiele silniejszym wrogiem, nie wiedząc na co się pisze i nie mając żadnego twardego planu, ale wiedząc, że bez względu na wynik, to on będzie tym po przegranej stronie. Ponownie miał zawierzyć wszystko losowi, rzucając na szalę swoje życie oraz życie innych, tak jak w chwili, gdy oddawał się w ręce Steigera na Chasce, licząc nie na swoje możliwości, a nadejście cudu pod postacią eksplozji ciemnej materii Mayi lub przybycie Khouriego.
Może mu towarzyszyć Maya Volyova, którą uprowadził i którą w jakiś sposób kontroluje. O ile jeszcze żyje. SOC powinien wypatrywać również jej.

Przyjdę.
Komunikacja z jego strony zakończyła się w momencie, gdy Arae oderwała się od śluzy Hebe. Gdy inni nosili skrzynie lub transportowali nowe zapasy żywieniowe do hangaru, on obserwował przez kilka minut oddalającą się stację z Kavinskym na przeszklonej ścianie iluminatora, aż ta stała się zaledwie drobnym, ciemnym punktem na tle umierającej gwiazdy. Dopiero wtedy dołączył do Grace, ruszając wraz z nią najpierw do jej gabinetu, a potem do mesy.
Gdy wyrzuciła na blat stołu zawartość torby, jego twarz nawet nie drgnęła.
- Nie możemy pozwolić sobie na luksus bycia delikatnymi - odpowiedział po długiej chwili milczenia, błądząc spojrzeniem po metalowej obroży. - Jeżeli jest szansa, że to spełni swoje zadanie, to masz moją zgodę - powiedział lakonicznie. Oderwał wzrok od urządzenia, przenosząc go na Raika, a potem na lekarkę.
- Ale lepiej miejmy nadzieję, że pierwsze rozwiązanie zadziała. Nie ze względu na specyfikę tej obroży, ale fakt, że obawiam się, że może ona zwyczajnie nie spełnić swojej roli - dodał wprost, wytrzymując spojrzenie Grace. - Widziałem do czego Maya jest zdolna i jakie rzeczy potrafi wytrzymać - rzeczy, które nie powinny być możliwe. Bez urazy Raik, ale nie wiem czy tysiąc pyjaków wystarczy, gdy przyjdzie co do czego.
Sięgnął po obręcz i podniósł ją delikatnie, obracając w dłoni przez kilka sekund, nim odłożył z powrotem na stół.
- Po przylocie na Cytadelę udam się do Radnej Irissy. I tak nie wiemy gdzie Reed planuje atak w Prezydium, więc jej apartamenty są miejscem równie dobrym by zacząć, a i tak kazała mi się tam stawić. Raik będziesz gdzieś w pobliżu, a ty Grace na Arae, unoszącej się poza stacją, na wypadek gdyby Reed chciał ją zaatakować lub gdyby Radna chciała ją zatrzymać. Isaac ma wolną rękę, bo zapewne wie lepiej gdzie najskuteczniej przydadzą się jego zdolności do kontrdziałania zabiegów łowcy - podsumował krótko, prostując się i patrząc po kolei na swoich towarzyszy, nim odwrócił się do wyjścia z mesy. Ich plan był na tyle prosty, że nie było nic więcej co mogli przedyskutowywać. - Jakbyście czegoś potrzebowali, to będę w swojej kajucie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

16 wrz 2022, o 14:05

Cała Arae pogrążyła się w tym chorym, nieskończenie długim etapie oczekiwania, każdy członek tej tymczasowej załogi zamknął się w swoich, czterech ścianach, by w różny sposób radzić sobie z napięciem.
Viyo tkwił w swojej kajucie. Być może starał się doleczyć wciąż dotkliwe rany, a może przemierzał nerwowo kolejne odległości od jednej ściany do drugiej, badając wytrzymałość swoich osłabionych w nogach mięśni. Może eksperymentował na wbudowanym w jego pancerz systemie, którym podzielił się z nim Viktor Kavinsky, starając się dostosować i zgłębić jego możliwości do własnych potrzeb. Może rozważał - każdą z tysiąca możliwości po kolei, odbijając kolejne pomysły od wiernego ucha towarzyszącej mu sztucznej inteligencji.
W tym czasie, Myers ginęła w tytoniowym dymie w stacji medycznej. W trakcie lotu, razem z Raikiem wytaszczyła kolejne tony sprzętu ze swojej kajuty, czyniąc z ambulatorium szpital polowy. Gdy kroganin przestał być jej potrzebny, zamiast niego do środka poprosiła Skinnera. Wraz z hakerem przesiedzieli grubo ponad dwie godziny na ziemi, wyginając się w nieludzkich pozycjach przy modyfikowaniu jednej z kapsuł medycznych, które oferowało Arae. Grace wydawała się wiedzieć na ich temat sporo, jej polecenia wydawane hakerowi były konkretne, a Isaac nie miał innej opcji jak na chwilę odsunąć się od swojego zadania i użyczyć jej swojej programistycznej wiedzy. Systemów kapsuły uczył się na bieżąco, metodą prób i błędów, z wdzięcznością przyjmując możliwość pracy nad nią, a nie tkwienia w niej. Gdy skończyli, interfejs kapsuły i kierująca nią WI były wyłączone. Panel na boku urządzenia wyświetlał suche informacje, a konsola zawierała od razu narzędzia developerskie. Wnętrze kapsuły wypełniał w pół przejrzysty, słony płyn, a samo urządzenie pozostawało zamknięte.
Po powrocie do hangaru, Isaac otoczył się swoimi napojami energetycznymi. Wnętrze pomieszczenia drżało od głośnej muzyki, która wypełniała powietrze nadając mu gęstości niczym dym z papierosów Myers. Haker też drżał - trząsł się lekko, nerwowo nogą stukając w ziemię, ni to w rytm dźwięków wydobywających się z głośników, ni w przyśpieszone kofeiną bicie własnego serca. Pogrążył się w swoim świecie, przeskakując z jednego holograficznego okna na drugie.
Ugarr wycofał się z mesy. W kajucie, którą ewidentnie przejął od hakera dla siebie, z wolna opróżnił zawartość części skrzyni, które zabrał z Szanghaju, a które nie należały do Skinnera. Przygotowując dla siebie ciężki osprzęt do walki, ułożył go zaskakująco pieczołowicie na czystym blacie biurka. Sprawdził obie z posiadanych broni, przeczyścił, jeśli tego wymagały i odłożył na swoje miejsce, przechodząc do następnych elementów swojego wyposażenia. Gdy skończył, wcisnął się z trudem na przymałą koję i zapadł w głęboki sen, przygotowując się do tego, co miało nadejść w przyszłości.
Gdy fregata wysunęła się z tunelu Przekaźnika w Mgławicy Węża, Cytadela połyskiwała w oddali ze swoimi szeroko rozłożonymi ramionami. Odpowiedź, która nadeszła od Irissy, była jedynie krótkim potwierdzeniem. Na stacji nie biły żadne alarmy ani nic nie wskazywało na to, że mieli zastać na niej cokolwiek odbiegającego od normy.
Irissa czekała na niego w prywatnym pokoju.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12209
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Arae

29 lis 2022, o 23:21

Ugarr nie czekał na więcej słów ze strony Viyo, choć wydawał się zaskoczony. Może założył, że to Widmo będzie chciał sam zanieść ciało Volyovej na statek, zamiast powierzać je w ręce kroganina. Wzruszył lekko ramionami, jakby częściowo na potwierdzenie jego słów, a częściowo by odegnać własne przekonania, jakie zostały teraz zniweczone. W jednym kroku dotarł do leżącego na ziemi ciała, które do złudzenia przypominało otaczające je zwłoki. Z delikatnością, na jaką było stać krogańskiego wojownika, pochwycił Mayę, nie robiąc sobie wiele problemu z jej gabarytów czy wagi, i obrócił się w stronę promu, którego drzwi otworzyły się automatycznie. Nie życzył Widmu powodzenia, jakby to miało zabrać mu cenne kilka sekund, po prostu wsiadł do środka, a pojazd ruszył praktycznie natychmiast, nie zważając na jego wygodne umoszczenie się w środku.
Gdy Viyo odnalazł pośród ciał kapitan N'allę, udało jej się przewrócić już na bok. Znajomy Widmu grymas wykrzywiał jej twarz - szok tańczył z bólem w jednej choreografii, gdy spoglądała na poległych ludzi, jej ludzi. Jej pancerz był uszkodzony w wielu miejscach, sprawiając, że turianin nie mógł zrobić wiele więcej, niż po prostu zaaplikować jej medi-żel i czekać na pomoc.
SOC dotarło dość szybko, lecz w morzu ciał, dostrzeganie tych wciąż oddychających zajmowało im dłuższą chwilę. Dzięki obecności Widma, który skierował ich do tych kilku potrzebujących, funkcjonariusze z noszami wyminęli pozostałych, ostrożnie stąpając do kapitan asari.
Niewiele osób się odezwało. Ktoś kazał mu zostać na miejscu, by jego dowódca mógł go przesłuchać. To, czy posłuchał tego polecenia, zależało wyłącznie od niego.
Arae przywitało go ciszą, od której zdążył odwyknąć w ostatnim czasie. Fregata wydawała się upiornie pusta, gdy wchodził przez śluzę, przy której tym razem nikogo nie było - jedynie nieustający wzrok Etsy, która otworzyła przed nim drzwi nim sięgnął dłonią do panelu. Zmęczenie wreszcie dotarło do jego ciała, krew wcześniej zasklepiona żelami znów popłynęła kanalikami wyżłobionymi przez płomienie w ceramice.
Etsy pojawiła się nad jego omni-kluczem, towarzysząc mu w drodze, gdy zmierzał w wyznaczonym sobie kierunku.
- Maya trafiła do stacji medycznej, jest z nią Grace. Nie wpuszcza nikogo do środka - wyjaśniła, by mógł od razu nadrobić wszystko, co go ominęło. - Kazała przekazać, że ciebie też nie wpuści, póki nie będziesz sterylny - dodała z lekkim przekąsem, jakby nie rozumiała konkretnie o które znaczenie tego słowa Myers chodziło.
Głos Ugarra dobiegł go z mesy, w której najwyraźniej kroganin przebywał teraz z hakerem.
- Spytam ją, ile to jeszcze potrwa. Też potrzebujesz dostępu do stacji medycznej - dodała, wykonując krótki, ale skuteczny skan jego pancerza, migając mu kontrolką w omni-kluczu.

Wróć do „Prywatne jednostki”