Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

25 maja 2020, o 15:51

Bardzo niechętnie skinęła głową na potwierdzenie. Maya rozumiała, kim tak naprawdę była Etsy dla Viyo, a także trochę dla niej samej. Z Elpis wiązało się znacznie więcej niż tylko możliwość swobodnego transport u w galaktyce. Oboje zawdzięczali tej fregacie swoje życie, a zwłaszcza jej syntetycznemu pilotowi, który dbał o nich nawet wtedy, gdy nie zdawali sobie z tego sprawy.
- Nie zdobędą statku - potwierdziła twardo, zaciskając dłonie w pięści instynktownie. - Nie pozwolę na to. Wiesz to.
Volyova wielokrotnie udowadniała, że pewne granice ludzkich możliwości dało się przesunąć za pomocą siły woli. Wystarczyło być wystarczająco zmotywowanym i upartym, a sprawa musiała być odpowiednio ważna. Mógł mieć pewność, że Elpis zostałaby przejęta, lub zniszczona, tylko w wypadku jakiegoś przykrego zwrotu akcji, którego żadne z nich się nie spodziewało.
Odsunęła się po kilku minutach wypełnionych dalekim szumem, przypominającym ich o miejscu, w którym się znajdowali. Fregata wyhamowywała, zajmując bezpieczną pozycję odpowiednio blisko Przekaźnika, by w razie kłopotów mieć przewagę nad przeciwnikami w centrum układu. Kobieta odgarnęła opadające na jej policzek włosy do tyłu i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Ile jeszcze czasu? - westchnęła, kierując pytanie w pustkę.
Pustka odpowiedziała.
- Siedem minut.
Czas był najcenniejszą walutą. Tą ograniczoną, której nie mogli kupić sobie więcej choćby bardzo tego chcieli. Widmo musiał powoli przygotowywać cywili do przejścia na prom - dwójki, która zdążyła już zjeść i wypić to, co przyniósł im wcześniej. Pozostała tylko kwestia ostatniego, trzeciego cywila, który okazał się być kimś zupełnie innym niż osoba, za którą się podawał. Jego torem ruszyły również myśli niebieskowłosej.
- Co z tym w śluzie? - spytała, podchodząc do drzwi, żeby odprowadzić go kiedy będzie musiał ruszyć korytarzem wgłąb statku. - Nie zamierzasz go chyba wyrzucać w przestrzeń? - dodała ostrożnie. Mimo tego, nie sposób było odgadnąć jej intencji z wyrazu twarzy czy brzmienia głosu. Wydawała się być nastawiona do tematu neutralnie, na tyle, na ile turianin mógł to rozpoznać.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

25 maja 2020, o 18:00

- Wiem - potwierdził cicho na jej słowa, ponownie chowając usta w błękitnych włosach. Szum systemów terminali komunikacyjnych wypełnił ciszę, gdy oboje stali w swoich objęciach, milcząc; słowa nie były potrzebne, bo oboje rozumieli sytuację w jakiej się znaleźli, nawet jeżeli nie podobała się ona żadnemu z nich. Nie były też w stanie ująć wszystkiego, co chcieliby wyrazić. Ostatnie miesiące stanowiły pokręconą ścieżkę, której nikt nie był w stanie przewidzieć i która zmieniła ich w niemal całkowity sposób. Ona nie była już rozgoryczoną, pochłoniętą pragnieniem zemsty i samozniszczenia kobietą, którą spotkał w Horusie, a on nie był już dowcipkującym turiańskim żołnierzem chcącym naprawiać galaktykę. Przeszli razem przez ogień i krew, przez lód i dym, a wszystko zaczęło się od jednego pseudonimu, które podesłał mu Khouri w ramach rewanżu.
Słuchał w ciszy jak pracują systemy, po prostu napawając się jej bliskością, jej oddechem na swojej szyi, uderzeniami serca przy jego własnej klatce piersiowej. Żadne z nich nie było w stanie powiedzieć kiedy następnym razem będą mogli się zobaczyć.
Kiedy pięć minut później odsunęła się, wypuścił ją ze swoich objęć.
- Powinienem zacząć się zbierać - powiedział z ociąganiem. Wsunął dłoń do kieszeni, po raz ostatni przesuwając spojrzeniem po twarzy biotyczki, jakby próbował zapamiętać jej rysy twarzy oraz wypalić je sobie w pamięci. Jej pytanie sprawiło jednak, że westchnął ciężko, wracając myślami do szarej rzeczywistości.
- Jeszcze godzinę temu szczerze zamierzałem - powiedział wprost, ruszając obok niej do wyjścia. - Uratował go fakt, że byliśmy w tunelu Przekaźnika. Ale teraz... Oddam go Irissie, ale nie od razu. Dopiero jak będziemy już bezpieczni i jak Przymierze nie będzie nam wisiało swoim krążownikiem nad ramieniem. Niech ona zdecyduje co z nim zrobić i potwierdzić czy wie o Etsy, czy nie.
Nie podobała mu się ta idea i było to słychać w jego głosie, ale nie miał lepszej. Mężczyzna stanowił niewiadomą, luźny koniec który zostawiał za sobą - jeden z tych, które niemal przyczyniły się do jego zguby, które znalazł i wykorzystał Steiger. Śmierć Thomasa czy jakkolwiek się nazywał, była najbezpieczniejsza, ale ostatecznie nie potrafił porzucić potencjalnej wiedzy, która mogła kryć się w jego głowie. I praktycznie tylko to uratowało go od śmierci - niechęć Vexa do porzucania potencjalnego źródła odpowiedzi lub narzędzia do wykorzystania.
- Przede wszystkim zamierzam go nastraszyć. Mogę poświęcić dla niego jeszcze dwie z tych siedmiu minut, albo możesz to zrobić za mnie, gdy mnie nie będzie - dodał, gdy szli korytarzem. Aktywował swój omni-klucz, żeby sprawdzić na kamerze czy człowiek już się przebudził z narkozy, czy jeszcze nie. - Może bezpośrednie zagrożenie podziała na niego lepiej niż pośrednie pod postacią Khouriego. Jeżeli Etsy dostosowałaby parametry śluzy, żeby proces wyrównywania ciśnienia trwał dziewięćdziesiąt sekund, moglibyśmy zobaczyć na ile pytań zdążyłby odpowiedzieć w tym czasie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

27 maja 2020, o 20:15

Thomas był tą niewiadomą, która mogła zaatakować z zaskoczenia. Wiedział o nich znacznie więcej niż oni wiedzieli o nim. Mógł być dobrą kartą przetargową - jedynym ocalałym, który posiadał faktyczne doświadczenie i informacje dotyczące Castora. Z drugiej strony, poprzedni agenci, których spotykali, prędzej kończyli bez pulsu niż wyjawiając jakiekolwiek sekrety organizacji Steigera i mroczne sprawunki odłamu linii B. Nie zawsze działo się też tak z ich bezpośredniej przyczyny.
- Może być z niego więcej problemów niż pożytku - westchnęła Maya, wracając myślami do leżącego w śluzie, nieprzytomnego agenta. - Ale to mogą być problemy Irissy. Jeśli będziemy mogli jej zaufać, a ona zaufa tobie.
Radna asari, choć reprezentowała cały organ, w tej chwili wydawała się być nieco poza niego wysunięta. Stanowiła przedsionek do sali sądowej i jeśli uda mu się rozstrzygnąć ich konflikt pomyślnie, mogła szepnąć to i owo ławie przysięgłych, obdarowując ich większą łaską niż w tej chwili zakładała.
- Musi być przyzwyczajony do żołnierzy jak Khouri. Wielkich, groźnych, wrednych i bez skrupułów - dodała, wymieniając cechy Nazira z pewną dozą ironii. - Spróbuję coś z niego wycisnąć kiedy polecisz. Za niedługo powinien się wybudzać.
Uruchomiła omni-klucz, sprawdzając, po jakim czasie mieli zaaplikować drugą dawkę narkotyków ich więźniowi. Gdy szli korytarzem, od jego ścian odbijała się pomarańczowa łuna.
- Prom wleci do hangaru, czy podleci do śluzy? - spytała głośniej niż wcześniej.
- Z przyczyn bezpieczeństwa, skierowałam go do śluzy - odpowiedziała Etsy po krótkiej chwili, wyłapując, które pytanie skierowane było do niej.
Maya zmarszczyła brwi, obracając ku Viyo głowę i zwolniła nieco, gdy docierali do kajut załogi.
- Zostawić go w tej śluzie, leżącego na ziemi, żeby reszta go zobaczyła? - spytała niepewnie. - Mogę powiedzieć Khouriemu, żeby go wyniósł na chwilę gdzie indziej.
Bez względu na to, jaką decyzję podjął turianin, po chwili był gotów do lotu i stanął przed drzwiami zablokowanej kajuty. W środku czekała na niego dwójka rodzeństwa. Oboje wstali, gdy tylko usłyszeli aktywację panelu.
- Zabierasz nas? - spytał natychmiast mężczyzna. Może rozpoznał to po samym turianinie, a może slyszal różnicę w odgłosach, jakie wydawał statek podróżując za pomocą własnego napędu, a nie sunąc przez pustkę korytarzem Przekaźnika Masy.
Zabrani do śluzy, przed pomieszczeniem znaleźli leżące na ziemi pancerze, które zabrali z Chasci. Stanęli obok nich niepewnie, nie wiedząc, co powinni zrobić.
- Mamy je ubrać?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

27 maja 2020, o 21:24

- Nic nigdy nie jest proste, prawda? - odpowiedział na jej słowa, uśmiechając się łagodnie. Niejako wyraziła na głos jego własne myśli, które krążyły dookoła człowieka podającego się za Thomasa. Jeniec, który miał dać więcej odpowiedzi i uzupełnić informacje, które zdobyli w bazie, póki co dostarczał im tylko więcej pytań i bólu głowy; przypadek, który pchnął go w ich ramiona w skazanej na zagładę placówce, był przewrotny pod tym względem. Jednak z drugiej strony, dostał to czego w tamtej chwili szukał, napędzany potrzebą odnalezienia naukowców oraz odpowiedzi.
Uważaj czego sobie życzysz, bo może się spełnić, jak mówiło powiedzenie.
- Pewnie tak. Ale uważaj na niego - ostrzegł ją cicho, gdy docierali do kajut. - Aparycją sprawia wrażenie biurokraty lub kogoś na stanowisku rządzącym, ale tacy po pojmaniu nie zabierają się w pierwszej chwili do rozgrzebywania paneli serwisowych oraz prób grzebania w okablowaniu. Jeżeli będzie sprawiał problemy, nie wahaj się i wywal go na zewnątrz.
Kiedy kobieta zwolniła, on również dostosował krok do jej własnego. Jej pytanie miało sens, dlatego pokręcił przecząco głową.
- Zrób to. I tak poproszę ich, żeby o nim nie wspominali, ale dla pewności nie chcę żeby go widzieli. Ani was, jeżeli mam sprzedać historię o waszej przesiadce przed Przekaźnikiem - poprosił, zatrzymując się przed drzwiami do pomieszczenia mieszkalnego. Obrócił się do biotyczki i pochylił ku niej, żeby złożyć na jej ustach krótki pocałunek - w pewnym sensie pożegnalny, bo lepiej było żeby nie widzieli się od momentu, gdy otworzy przejście do rodzeństwa.
- Przez trudy do gwiazd - przypomniał jej cicho, uśmiechając się po raz ostatni. - Widzimy się za kilka godzin. Przy odrobinie szczęścia.
Odprowadził Mayę spojrzeniem, gdy oddalała się korytarzem, po czym odwrócił się do drzwi, odczekał minutę i aktywował panel wejściowy. Kiedy przejście stanęło otworem, wszedł do środka i zatrzymał się w progu. Jego wzrok przeniósł się na inżyniera, a po jego pytaniu skinął oszczędnie głową.
- Muszę przekazać was Radzie. Planowałem was wypuścić na najbliższej planecie i pozwolić światu o was zapomnieć, ale... niestety rzeczywistość nieco pokrzyżowała mi te plany - powiedział wprost. Zanim jednak zaczęliby protestować, uniósł zdrową rękę uspokajająco. - Zamierzam wstawić się za wami przed Radą i zwrócić uwagę na waszą sytuację. Będziecie przepytywani, ale przynajmniej powinniście być bezpieczni. Mam jednak do was pewną prośbę w związku z tym.
Pokazał gestem, żeby ruszyli przed nim, po czym wyszedł za nimi na korytarz. Skierował się niespiesznie do śluzy, dając czas eks-żołnierzowi oraz biotyczce opróżnienie jej z ich trzeciego jeńca zanim tam dotrą.
- Chciałbym, żebyście przemilczeli dla mnie jedną kwestię, jeżeli zaczną was o to pytać. Za to że uratowałem wam życie, chociaż mogłem was zostawić na Chasce - zaczął mówić wprost, spoglądając na Lenę, a potem na jej brata. - Wstawię się za wami, ale chciałbym, żebyście przez najbliższe kilkanaście godzin nie wspominali nikomu o Thomasie. Jeżeli was zapytają, to powiedzcie że z placówki zabraliśmy tylko waszą dwójkę. Nie mogę sobie pozwolić, żeby informacja o nim wypłynęła na powierzchnię nim zdążę z Radą zabezpieczyć wszystkie informacje. Tym bardziej, że ta wiedza może postawić też na was dodatkowy cel - dodał, zatrzymując się przed śluzą.
Widząc leżące pancerze skinął krótko głową, twierdząco. Nie sądził, żeby była ku temu potrzeba, ale... W ten sposób byli chociaż odrobinę bezpieczniejsi. Na wypadek duchy wiedzą czego.
W końcu to nie paranoja, gdy naprawdę chcą cię dopaść.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

28 maja 2020, o 12:06

Gdy otworzył śluzę przed nimi, w środku nie leżało ciało nieprzytomnego Thomasa. Dwójka pozostałych musiała szybko go przenieść w inne miejsce i nikt nie plątał się po korytarzach, ryzykując, że cywile nie uwierzą w historię Widma. Maya i Nazir trzymali się z dala, choć w każdej chwili mógł ich wywołać na omni-kluczu.
Dwójka niepewnie zatrzymała się przed śluzą, jakby nie byli pewni tego, jakie zamiary wobec nich ma turianin. Mieli pancerze obok, a on nie miał wsparcia i uratował im wcześniej życie, ale był zupełną niewiadomą w ich życiu - jedną z tysiąca, ale znacznie bardziej niebezpieczną od pozostałych. Widzieli, na co go stać i do czego jest zdolny. Sam byłby w stanie skutecznie wrzucić ich do środka nie pytając wcześniej o zdanie.
- Skąd mamy wiedzieć, że nic nam nie zrobią? - skrzywił się mężczyzna niemal od razu. - Co, jak będą sprawdzać naszą przydatność? Mamy milczeć o Thomasie? Co, jeśli oddasz nas gdzieś i nie będą dla nas tak mili, jak wy? W ogóle to gdzie jest reszta?
Lena w milczeniu sięgnęła po pancerz leżący na ziemi i zaczęła go na siebie zakładać. Jej brat stał, wpatrując się w Viyo z narastającą złością. Omni-klucz turianina piknął ostrzegawczo, przypominając, że prom zbliżał się powoli do śluzy.
- Nie powiemy nic, obiecuję - powiedziała cicho kobieta. Pomimo strachu, widać było w jej oczach wdzięczność czynów turianina na Chasce i tego, że nie leżeli teraz pod stertą gruzu, albo nie zmienili się w piach gdy eksplodował reaktor. - Ubieraj się - dodała ponaglając swojego brata. Wcisnęła mu nagolennik z drugiego zestawu w dłonie.
Gdy statkiem lekko wstrząsnęło, a od strony śluzy dobiegł ich głośny zgrzyt zamykanego szczelnie rękawa, byli tylko w trzech czwartych gotowi do drogi. Spojrzeli na Viyo z dezorientacją, a później na siebie nawzajem, przyśpieszając. Etsy poinformowała go, że na promie są dobre warunki. Mógł pozwolić im dokończyć ubieranie się na pokładzie Elpis, albo rozpocząć procedurę wyrównania ciśnienia i przejść na pokład bezzałogowca.
Widział już promy takie jak te. Przymierze miało ich setki, wszystkie były wzmacniane i uzbrajane po zęby - na ogół miały też pilota i małą załogę, którą transportowały na pole walki. Teraz w środku nie było nikogo, a panel sterowania był zablokowany, tak samo jak uzbrojenie. Mimo tego, nie musieli czuć się bezbronni.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

5 cze 2020, o 22:49

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Kiwnął głową z ociąganiem, przyjmując jej decyzję. Nie lubił tkwić w ciemności, ale musiał zaufać, że kobieta wie lepiej jaki plan obrać. To na jej terytorium teraz wkraczał, wciągając na nie również Etsy oraz Mayę.
Dlatego też nie zaprotestował, a gdy skinęła głową na pożegnanie, ukłonił się tylko sztywno. Negatywne zakończenie rozmowy było najmniejszym z jego problemów; nagana, złość oraz wyrzuty przewijały się przez całą dyskusję, splatając się z nitkami nadziei i grzebiąc je pod sobą, pozostawiając po sobie gorycz i wątpliwości nawet pomimo tego, że doszli do jakiegoś konsensusu. Powinien być wdzięczny losowi za to, że nie trafił od razu do więzienia, ale coś go przed tym powstrzymywało. Być może była to zwykła duma, a być może poczucie niesprawiedliwości za to ile rzeczy poświęcił - bez względu na to jak mogło być nietrafione w oczach Irissy oraz reszty świata. Tam gdzie dla jednych mógł być bohaterem, tam dla drugich był po prostu nieposłusznym narzędziem, które złamało prawo.
A być może po prostu zbyt daleko przekroczył granicę, żeby wciąż ją dostrzegać.
Ponure myśli krążyły po jego głowie, gdy w milczeniu był prowadzony z powrotem do hangaru. Niemal nie zapamiętał drogi, orientując się dopiero w swoim nowym miejscu, gdy ponownie poczuł na twarzy chłodny powiew hermetycznego pomieszczenia oraz znajomego zapachu stali, oleju i spalonej materii, która napędzała niektóre okręty. Jego cicha ochrona nie odzywała się, nie wykazując po sobie żadnych opinii. Czy tak ufali Irissie, że nie zwracali uwagi na to jakie decyzje były podejmowane za drzwiami? Czy może mieli własne zdania, które teraz tliły się za zdyscyplinowanymi twarzami i spokojnymi spojrzeniami? Nie planował ich o to pytać. Kiedy drzwi promu zamknęły się za ich plecami, usiadł ciężko na ławie i wbił wzrok w okno.
Stalingrad wypuścił ich ze swoich objęć. Lekkie drżenie poszycia zamilkło, gdy weszli w przestrzeń kosmiczną, ruszając w stronę Elpis, zmuszając go od oderwania wzroku od uspokajającej pustki i ponowną aktywację omni-klucza.
Wracam. Jest ze mną dwóch żołnierzy. Nie pokazujcie się, ale zostawcie Wilsona w skrzydle medycznym. Uśpionego.
Wiadomość była lakoniczna i nadana bezpośrednio do Mayi oraz Etsy, ale nie musiał pisać nic więcej. Będą mieli czas na odpowiedzi, nawet jeżeli nie niósł ze sobą wszystkich, które mogliby oczekiwać.
Gdy okręt zadokował w Elpis, poprosił żołnierzy żeby zostali na miejscu, a ruszył do skrzydła medycznego. Chociaż wiedział, że Khouri i Maya nadal są w pobliżu, statek wydawał się opustoszały bez powitania SI lub obecności biotyczki. Znajome ściany dawały spokój, ale niewystarczający, żeby powstrzymać kłębiące się w głowie myśli. W stacji medycznej odnalazł Wilsona i niedelikatnie przerzucił go sobie przez ramię, a następnie przetransportował go z powrotem do transportera, w którym bezceremonialnie i dość szorstko odstawił go na podłogę.
Nie pożegnał się z mężczyznami. Drzwi promu zamknęły się między nimi, a kilka sekund później lekkie tąpnięcie zakomunikowało, że obydwa okręty odłączyły się od siebie, pozostawiając go samego w towarzystwie drzwi śluzy, w które się wpatrywał.
- Dzięki, Ets - odparł z roztargnieniem, gdy głos SI wyrwał go z bezruchu. Przetarł twarz dłonią, po czym odwrócił się od śluzy i ruszył do mesy.
Widok znajomych twarzy chociaż trochę poprawił mu nastrój.
- Dobra wiadomość jest taka, że jeszcze nie jestem aresztowany - powiedział na wstępie, nie próbując nawet ukrywać zmęczenia i rezygnacji w głosie. - I to by było chyba na tyle.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

5 cze 2020, o 23:02

Gdy wszedł do mesy, oboje siedzieli przy stole, choć po naprzeciwległych stronach. Nazir miał zamknięte oczy i siedział odchylony w krześle, ale gdy tylko drzwi się otworzyły, otworzył je natychmiast i wyprostował się. Maya zerwała się z miejsca, wstając i obracając w jego stronę. Na jej twarzy dostrzegł wyraz ulgi, zastępujący strapione spojrzenie. Sam fakt tego, że wrócił, że wciąż przy niej był i widziała go na żywe oczy, nie przez hologram czy kraty celi, wystarczył, by uspokoić jej skołatane nerwy.
- I co teraz? - spytała od razu, opierając się tyłem o krawędź blatu. Obserwowała go uważnie, jakby chciała dostrzec w nim więcej odpowiedzi zanim zdąży ich udzielić. - Gdzie lecimy? Na Cytadelę?
Khouri odchrząknął lekko. Przednie nogi jego krzesła stuknęły o podłogę gdy przysunął się do blatu. Pomimo tego, jak potężnym i oddanym sojusznikiem się okazał, widać było różnicę między nim a Mayą. Tutaj, w mesie na Elpis, tylko jedno czuło się jak u siebie w domu. Tylko jego siedziało w pełni rozbrojone, popijając czarną, niesłodzoną kawę. Drugie ze zniecierpliwieniem czekało na informację.
- Gdziekolwiek by to nie było, na mnie czeka Crescent - odrzucił, patrząc wprost na turianina. - Nasz trzeci kolega wylądował u Rady?
Jego pytanie było retoryczne. Nie musiał tego tłumaczyć. Volyova westchnęła cicho, unosząc dłoń do zmierzwionych włosów. Suche powietrze na statku suszyło je zawsze niedbale - coś, na co mogla pomóc wyłącznie szczotka, co było jednocześnie ostatnim, o czym kobieta w tej chwili myślała. Odgarnęła je na jedno ramię, żeby mniej przeszkadzały.
- Jak wielkie masz kłopoty? - spytała ciszej, obracając nieco głowę. - Wypuścili cię do nas z powrotem, więc może nie aż tak wielkie?
- Arhneim się też wycofał - dodał Khouri od razu, spoglądając na omni-klucz, żeby potwierdzić to, czy ma najnowsze informacje. - Flota leci w luźnej formacji do Przekaźnika. Wynoszą się.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

5 cze 2020, o 23:35

Stał przez chwilę w drzwiach, obserwując oboje nim w końcu skinął głową twierdząco na pytanie Mayi.
- Skaczemy do Mgławicy Węża. Więc to chyba pożegnanie, Nazir - odparł z westchnięciem, wchodząc do środka. Przysiadł na krawędzi stołu, przenosząc wzrok na mężczyznę. Cała historia rozpoczęła się niejako od jego spotkania z byłym żołnierzem oraz od informacji, które ten mu udzielił. W oczach Rady i całego świata mógł być terrorystą, ale on nie miał wątpliwości, że gdyby nie jego pomoc, nie dotarli by tak daleko - bez względu na to ile krwi przelał i jak bardzo momentami był pozbawiony skrupułów. Prawda była taka, że dotyczyło to ich całej trójki.
- Powiedziałem Radnej niezbędne minimum o tobie oraz o tym że rozdzieliliśmy się po Chasce. Zareagowała zgodnie z twoim przewidywaniem - potwierdził niechętnie. Niepotrzebnie pozwolił Wilsonowi go zobaczyć, bo inaczej mógłby powiedzieć, że zginął na Chasce. Ta opcja jednak wypadła przez okno; kłamstwo wyszłoby na jaw od razu gdy zaczęliby przesłuchiwać więźnia, pozbawiając Vexa ostatnich szans kolejną próbą manipulacji Irissą. Dlatego też na pytanie o los otumanionego mężczyzny skinął tylko głową. Niezidentyfikowany jeniec przestał być ich problemem, a zaczął być problemem Rady.
- Nie wiem. Mniejsze niż można byłoby sądzić - odpowiedział na słowa Mayi, unikając przez chwilę jej wzroku. - Streściłem Irissie całą naszą historię i uwierzyła w nią. Ale nie dałem rady wyprosić u niej wszystkiego.
Uniósł dłoń, przymykając oczy i pocierając nasadę nosa w migrenowym geście. Dopiero po paru sekundach otworzył je z westchnięciem, krzyżując spojrzenie ze złotymi tęczówkami biotyczki.
- Ustaliliśmy, że przedstawimy zmienioną wersję historii. Taką w której Irissa wiedziała o mojej eskapadzie od początku. Ona zachowa twarz, a ja być może status Widma i wolność - powiedział zmęczonym tonem. - Ale i tak odbędzie się przesłuchanie, w którym Rada mnie osądzi. Muszę też powiedzieć prawdę o Etsy. I jeżeli zostaniemy oczyszczeni z zarzutów, będę mógł zeznawać na twoim przesłuchaniu przed sądem wojskowym Przymierza.
Nawet teraz te słowa brzmiały gorzko w jego ustach. Przesuwał spojrzeniem po twarzy kobiety, śledząc wzrokiem znajome linie i blizny.
- Jeżeli mamy spróbować oczyścić się z zarzutów, to nasze jedyne wyjście. Ale nie mogę was zmusić do zaakceptowania tego ultimatum. Ani ciebie, ani Etsy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

5 cze 2020, o 23:56

Khouri od razu skinął głową. Najwyraźniej było to coś, czego się spodziewał. Pomimo tego, że Vex mówił dalej, krzesło mężczyzny odsunęło się ze zgrzytem, a on sam wstał z miejsca. Przeciągnął się, przy chrobocie ocierających się o siebie płytek pancerza i strzykających pleców. Mieli za sobą bardzo długi dzień - jego podróż w pojeździe po powierzchni Chasci wydawała się przynależeć do innego miesiąca, choć w praktyce byla tylko kilka godzin temu. Pod jego oczami malowały się już cienie, a skora poszarzała nieco ze zmęczenia, za co pełna napięcia postawa wyraźnie mówiła Viyo, że Khouri nie odpocznie, póki nie znajdzie się na znajomym gruncie. A tym, gdzieś w kosmosie, był Crescent i zamieszkująca go Isis.
Ruszył pod ścianę, gdzie nadal trzymał resztę swojego ekwipunku. Gdy Widmo mówił, mężczyzna w tle się ubierał i zbierał swój sprzęt bez zawahania. Musiał tęsknić za wygodnym łóżkiem bardziej, niż racjami żywnościowymi, które mógł podkradać z Elpis. Mimo innego zajęcia, Widmo m ógł podejrzewać, że mężczyzna bardzo wyraźnie go słuchał.
Po niebieskowłosej było to bardziej widać. Nie spuszczała z niego wzroku, obawiając się każdego następnego słowa, które mogło świadczyć o tym, że znaleźli się w złej sytuacji. Jak na razie żadne z nich nie mogło pozwolić sobie na odpoczynek, przynajmniej nie psychiczny. Ich ciała może nie były już w ceramiczne pancerze, ale ich problemy nadal wydawały się piętrzyć.
Gdy wspomniał o przesłuchaniu, odetchnęła lekko. Dostrzegł w niej nie tyle ulgę, co akceptację. Musiała się tego spodziewać. Może zakładała, że to najlepszy wariant, jakiego mogą oczekiwać, a może przygotowywała się na najgorsze.
- Czyli cała zasługa idzie Radzie - skomentowała, z początku nieco skwaszona. - Dlaczego mnie to nie dziwi? Póki chwała pójdzie dla niej, wszystko ujdzie nam na sucho, ale gdyby nam się nie udało, odcięłaby się w sekundę.
Prychnęła pod nosem, obejmując własne ramiona dłońmi. Stroniła od polityki gdy tylko mogła, i gdy temat Irissy się pojawił, od razu było to po niej widać.
- Przesłuchanie. Dobrze - westchnęła, odwracając wzrok, który stał się nieco mniej skupiony na rzeczywistości, wycofując wgłąb własnych myśli. - Mnie zawołają na Ziemię?
- I mnie pewnie też - odezwał się Khouri, podnosząc ostatni element sprzętu z ziemi. - Ale ja sobie to daruję. Bez urazy.
Uśmiechnął się lekko, chyba po raz pierwszy odkąd go widzieli. Gdy to robił, spojrzenie jego szarych tęczówek wydawało się cieplejsze, a nie tak stalowe jak zwykle. Podszedł do przodu, w stronę turianina. Z każdym krokiem jego pancerz wydawał z siebie odgłosy ocierającego o siebie metalu - coś, co w warunkach walki nigdy nie wpadało w ucho. Spojrzał na turianina, niemal równy mu wzrostem, po czym wyciągnął przed siebie dłoń.
- Dziękuję - rzucił otwarcie. - Isis czeka na zewnątrz. Mam parę spraw do załatwienia, ale mam wrażenie, że jeszcze się zobaczymy, kiedy to całe gówno opadnie.
Odwrocił się, by podać rękę Volyovej. Kobieta się zawahała, gdy uprzedzenia przytrzymały ją w miejscu, ale szybko zmieniła zdanie i rownież podała swoją rękę.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

6 cze 2020, o 00:30

Słowa, które przytoczyła kobieta, dobrze opisywały rzeczywistość. Praca dla Rady okazała się mieć dwojaką naturę, co powinien przecież przewidzieć. Polityka stanowiła zarówno potężną broń, jak i równie wielkie ograniczenie, a swoboda Widm okazała się jedynie pozorną zasłoną. Być może to przed tym Vasir próbowała go kiedyś ostrzec.
- Niestety. Ale tylko tak mieliśmy jakieś szanse - przyznał z roztargnieniem. Nie było to sprawiedliwe, ale na tym etapie nie oczekiwał żadnych zasług. Mógł nie proponować takiego wyjścia Irissie, ale kto by wtedy mógł powiedzieć jak to się skończy? Radna byłaby wściekła, straciłaby szacunek u innych i wyszłaby na słabą, ale w odwecie mogła się upewnić, że oni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za wszystko co zrobili. Za każdego zabitego człowieka, za każdy odwołany rozkaz, za każdą współpracę z "terrorystami". Zdobyte informacje nie przełożyłyby się na atuty, a na złagodzenie wyroku.
- Nie wiem. Mam dostać więcej szczegółów jak dotrzemy na drugą stronę Przekaźnika - powiedział pod adresem przesłuchania, krzywiąc się nieznacznie. Nie podobało mu się rozdzielanie się z Mayą, szczególnie jeżeli miało to oznaczać jej trafienie do aresztu - nawet tymczasowe - i było to po nim widać. - Jak to normalnie wygląda w Przymierzu?
Błądził spojrzeniem po jej twarzy szukając odpowiedzi, ale oderwał je dopiero, gdy odezwał się Khouri. Przeniósł na niego wzrok, śledząc go, gdy przywdziewał elementy pancerza i zabierał resztę sprzętu. Jego uśmiech był chyba najbardziej rozluźniony z ich wszystkich, wbrew paradoksalnej sytuacji w której to on przecież się znalazł - poszukiwany jako terrorysta, wyklęty przez własne oddziały, zmęczony i ranny. Jednak wbrew temu wszystkiemu, to on najbardziej akceptował swoją sytuację.
Kiedy podszedł do nich, Vex również wstał. Odwzajemnił jego wzrok i bez wahania uścisnął jego dłoń.
- Dziwna z ciebie kaczka, Khouri - powiedział, również pozwalając sobie na uśmiech. Być może ostatecznie to właśnie Khouri wyjdzie na tym najlepiej - wybierając życie na własnych warunkach, nawet jeżeli oznaczało to być prześladowanym przez wszystkich.
Miał nadzieję, że mu się uda.
- Ja też dziękuję. Za wszystko. Ale przede wszystkim za to, że wysłałeś mnie do Horusa - rzucił, wypuszczając jego dłoń. - Obiecałem sobie, że kiedyś postawie ci za to piwo, więc mam nadzieję, że masz rację. Czy cokolwiek tam pijasz w wolnym czasie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

6 cze 2020, o 00:53

Sąd wojskowy Przymierza brzmiał z pewnością groźnie - czymkolwiek nie był. Viyo mógł tylko zakładać, że wyglądał podobnie jak ten odbywany na turiańskich standardach. I Maya, i Nazir mieli wiele na swoim sumieniu i Przymierze mogło brać pod uwagę wszystkie warunki łagodzące, ale nie musiało.
- Nie wiem. Nie byłam w sądzie wojskowym - odparła niebieskowłosa po chwili zawahania. Wzruszyla lekko ramionami, spuszczając wzrok w dół. To, co zaoferowała im radna asari i tak było dość łagodnym postępowaniem, ale na pewno nie było proste do zaakceptowania. Kilka godzin wczśniej walczyli o życie na Chasce. W tej chwili wszystko inne wydawało się abstrakcyjne, nawet ich przyszły los.
- Jesteś... szczególnym przypadkiem - odpowiedział Khouri. Jego głos brzmiał dziwnie, jakby nie do końca wiedział, jak ująć w słowa to, co chciał powiedzieć. - Poradzicie sobie, tak czy inaczej.
Poklepał niebieskowłosą po ramieniu w pokrzepiającym geście. Przez te kilka chwil, wszyscy byli razem. W trójkę stanowili niemożliwą do pokonania drużynę, która teraz, naturalnym torem, rozpadała się na właściwe jednostki. Viyo czekała rozmowa z Radą Cytadeli. Voylovą czekał osąd za te czyny, których dopuściła się jeszcze zanim odnalazł ją turianin nazywający ją Vigill[/u]. Khouri był sam. Była jednak w tej samotności wolność, pełna i przywilejów, i przeciwieństw. Przede wszystkim, była czymś, co wybrał sam z siebie i do czego był przekonany.
Przeniósł wzrok na turianina, łącząc wydarzenia w Horusie z tym, co działo się między nimi teraz.
- Powodzenia z tą bandą skorumpowanych gnojów - odrzucił. Mimo tego, jak negatywnie brzmiały jego słowa, rzucił je dość pogodnie. Wspomnienie ich pierwszego spotkania, na pokładzie zupełnie innego statku, który teraz czekał gdzieś w pustce na swojego właściciela. - Cokolwiek by się nie działo, masz do mnie kontakt.
Kiwnął mu głową po raz ostatni. Vex i Maya postanowili kontynuować swoją drogę ku oczyszczeniu z zarzutów, ale on od początku nie zamierzał nią uczęszczać. Zabrał resztę swojego sprzętu i wyszedł przez drzwi mesy, ostatni raz odwracając się w ich kierunku nim drzwi za nim się zamknęły.
- Crescent jest obok - potwierdziła Etsy, informując Vexa na bieżąco.
Poinformowała go rownież o tym, gdy kilka minut później Khouri opuścił jego statek.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

6 cze 2020, o 01:29

Turiański sąd wojenny mógł się różnić od tego, który odbywał się w Przymierzu, ale ani jeden, ani drugi prawdopodobnie nie był czymś co można byłoby wypatrywać bez towarzyszącego temu napięciu. On wciąż pamiętał swoje przesłuchanie po tym gdy wrócił z AZ-99, chociaż próbował zakopać to uczucie głęboko na dnie własnej świadomości. Być może właśnie dlatego miał takie opory przed zaakceptowaniem tego wyjścia, nawet jeżeli było najlepszym na co mogli liczyć. Wciąż czuł niesmak decyzji turiańskich generałów, gorycz nagany za jego rozstanie z oddziałem Vallokiousa oraz ogólne poczucie zdrady, które towarzyszyło mu, gdy "wybaczali" mu jego postępek na bagiennej planecie. Emocje, które mu wtedy towarzyszyły, nie ustały całkowicie z czasem, który upłynął. I w głównej mierze stały także za tym gdzie był teraz - to w ich efekcie porzucił swoje wynajęte mieszkanie na Palavenie i wybrał życie na Elpis, metaforycznie wykreślając z niego turiańską planetę i zamieniając je na dom unoszący się w przestrzni kosmicznej.
Być może to dlatego teraz podświadomie nie chciał na to samo narażać Mayi, nawet jeżeli ich sytuacja wyglądała inaczej.
- Będę o tym pamiętał - odparł na słowa Nazira, uśmiechając się mimowolnie na wspomnienie podobieństw sprzed kilkunastu tygodni. Wtedy jednak to żołnierz wyklinał go, upierając się, że sam rozwiąże swoje własne problemy.
Prawda jak zwykle okazała się o wiele bardziej skomplikowana. I zaprowadziła ich w miejsca, których żaden z nich się nie spodziewał.
Odprowadził żołnierza spojrzeniem aż zamknęły się za nim drzwi mesy. To tutaj ich ścieżki się rozchodziły i tylko czas miał pokazać czy rzeczywiście spotkają się ponownie. Być może wtedy oni będą już wolnymi ludźmi, a on... A on być może będzie miał swoją własną wersję spokoju, której wypatrywał.
- Skieruj nas do Mgławicy Węża, Ets - poprosił z westchnięciem, gdy Crescent się od nich odłączył. - Pożegnałaś się z Isis?
Odsunął krzesło, obracając je przodem do Mayi zanim na nim usiadł z powrotem. Wyciągnął do niej ręce, chcąc ująć jej dłonie w swoje własne. Chciał zapewnić ją, że przekonają wszystkich do uniewinnienia ich, choćby miał szukać haków na przesłuchujących ich sędziów i uciec się do szantażu, ale nie mógł się na to zdobyć, nawet jeżeli była to prawda. Oboje wiedzieli, że teraz ich możliwość kontroli stawała się ograniczona i nadchodził czas, gdy musieli zmierzyć się z konsekwencjami, chociaż wydawało się to abstrakcyjne tuż po tym co właśnie przeszli na Chasce i w każdym z pozostałych miejsc.
- Zaczynam tęsknić za czasami, gdy moim największym problemem była dyskusja, które z nas przeszło większą traumę w swoim w życiu - powiedział miękko.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

7 cze 2020, o 19:29

Drzwi za Nazirem się zamknęły, wieńcząc pewien etap w życiu każdego z nich. Być może w przyszłości znów się spotkają, w ten czy inny sposób, a może to była ostatnia okazja by porozmawiać. Khouri był specyficznym przedstawicielem swojej rasy i jego pojęcie relacji towarzyskich wydawało się odbiegać od tego, jak Viyo czy Volyova postrzegali świat. Mimo tego, naprowadził turianina na trop niebieskowłosej i pomimo tego, jak szalony był ich plan, ruszył wraz z nimi na Chascę.
- Spotkanie drugiej sztucznej inteligencji było interesujące - przyznała Etsy, choć nie odpowiedziała bezpośrednio na jego pytanie. - Nigdy nie sądziłam, że do tego dojdzie.
Sztuczne Inteligencje były nielegalne, samo ich posiadanie lub wytwarzanie niosło za sobą poważne konsekwencje, nie mówiąc nawet o tym, że niewiele korporacji miało dostęp do technologii, która na to pozwalała. Podrzędny bandyta nie mógł stworzyć świadomego siebie bytu jak Etsy. Potrzeba było ludzi, pieniędzy, które z kolei ciężko było ukryć przed światem zewnętrznym. Każda SI była czymś wyjątkowym i nikt nie wiedział, ile na świecie ich było dokładnie.
Elpis skierowała się do Mgławicy Męża, komunikatem na omni-kluczu informując ich o tym, że dolecą na miejsce za nieco ponad dobę. Wraz z nimi, do Przekaźnika kierowała się całość floty Prz ymierza. Nie wiedzieli, czy będą towarzyszyć Irissie do samego końca, czy zatrzymają się gdzieś po drodzy, a Radna poleci z własną eskortą do domu. Mogli jednak założyć, że znajdą się tam maksymalnie w przeciągu kilku godzin po tym, gdy na Cytadelę trafi Elpis.
Maya po chwili zawahania podeszła do siedzącego na krześle turianina. Gdy Khouri wyszedł, przestali być w trybie ciągłej misji, przestali skupiać się na Castorze. Mogli odpocząć, pozwolić i umysłowi, i ciału na relaks. Złapała go za dłoń i ścisnęła lekko, ale gdy spojrzał w górę, dostrzegł, że jej wzrok był nieobecny.
- Teraz jaki mamy wynik? - spytała i uśmiechnęła się lekko, choć brakowało w jej głosie rozbawienia. Westchnęła ciężko, a wraz z powietrzem uciekającym z jej klatki piersiowej, z niej samej wydawała się uciekać adrenalina.
Puściła jego dłoń i odwróciła się, podchodząc do szafek. Wyciągnęła dla siebie szklankę i przez chwilę zastygła w miejscu, zastanawiając się nad czymś.
- Został nam jakiś alkohol? - spytała, otwierając górne szafki jedna po drugiej. Pomimo tego, że jej głos wydawał się brzmieć neutralnie, w jej zamaszystych ruchach tliły się emocje. Te, od których łatwo było odwrócić uwagę, gdy i ona, i wszyscy dookoła skupiali się na czymś innym. Nastała cisza wydawała się przerażająca. - Twoje cukierkowe coś się nie liczy - dodała luźniej, obracając się żeby spojrzeć na niego przez ramię.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

8 cze 2020, o 20:59

Statystycznie patrząc znalezienie jednej SI było bardzo mało prawdopodobne - znalezienie dwóch było niemal niemożliwe. A jednak, walka ze statystyką oraz szansami probabilistycznymi weszła już im w krew tak bardzo, że zaczynali stanowić permanentny wyjątek od reguły. Skinął głową w roztargnieniu na słowa Etsy, zgadzając się z nią bez słowa. Między innymi dlatego atak na Crescenta tak ich zaskoczył, bo żadne z nich nie spodziewało się, że spotkają na swojej drodze takiego przeciwnika. Oboje rzucili się na korwetę w przekonaniu, że posiadają jedyną i potężną przewagę, by chwilę później zostawać gwałtownie nauczonymi pokory i ostrożności.
- Doświadczenie uczy, żeby nigdy nie mówić nigdy - zauważył, uśmiechając się mimowolnie. Zaraz jednak zmarszczył brwi w zamyśleniu, gdy inna myśl zaprzątnęła mu głowę, uświadamiając coś jeszcze. - Ale może będziesz miała więcej takich okazji. Jeżeli Rada się do ciebie przekona, to nie zdziwię się jeżeli jednym z ich pierwszych poleceń będzie zbadanie ExoGeni - tym razem oficjalne. A jeśli stworzyli ciebie, to statystycznie patrząc jest większa szansa na to, że po twojej utracie mogli spróbować stworzyć jeszcze inne SI.
Im bardziej nam tym myślał, tym bardziej dochodził do wniosku, że mógł to być nawet jeden z argumentów, którego mogli użyć do zachowania Etsy. Jeżeli Radni nie będą postrzegali SI w ramach zasobu, któremu mogą ufać - nawet pomimo jej zasług - to odwołanie się do jej zalet i zagrożenia ze strony ExoGeni mogło być jakimś wyjściem. W końcu czy którekolwiek z ich innych Widm miałoby szansę, gdyby musiało stanąć przeciwko naprawdę wrogiej SI? Kto lepiej mógł sobie poradzić z takim zagrożeniem jak nie druga SI?
Pytanie Mayi wyrwało go z zamyślenia. Pozwolił jej dłoni wysunąć się z jego własnej i podążył za nią spojrzeniem, uśmiechając się z melancholią.
- Możemy uznać remis - uznał z roztargnieniem, obracając się w stronę blatu. Oparł łokieć zdrowej ręki na stole i podparł policzek na pięści, śledząc wzrokiem jak kobieta podchodzi do szafek. Mieli dobę - niemal wieczność w porównaniu do tego ile udawało im się wyrywać od życia przez ostatnie kilka tygodni. Drzemka w kapsule medycznej była marną namiastką odpoczynku w zwyczajnym łóżku, a chwile spędzone w mesie na oczekiwaniu następnej walki znajdowały się daleko od chwil spokoju jak to było możliwe. Teraz po raz pierwszy wreszcie mogli odsapnąć, nawet jeżeli wciąż było daleko temu do ideału. Adrenalina spłynęła, uwalniając organizm przyzwyczajony do ciągłego napięcia, ale na dnie umysłu wciąż pozostał niepokój. Znaleźli się na skraju epilogu - tkwiąc między jedną stroną kartki papieru, a drugą, na której miało się okazać jaki będzie ich los.
Obserwował jej poszukiwania, ale gdy zadała swoje pytanie nie odpowiedział od razu. Najpierw chciał odruchowo powiedzieć, że powinno jeszcze coś być, ale dopiero wtedy uświadomił sobie, że prawda jest o wiele bardziej przerażająca niż ta, którą odkryli na AZ-99 oraz na serwerach Castora.
Milczał ciężko przez kilka sekund, nim w końcu się odezwał.
- Ryncol. W maszynowni. - Fatalistyczna część jego duszy załamała ręce, on natomiast się skrzywił lekko. - Ostatnie dwie butelki whisky poszły w drodze na Chascę, gdy piliśmy z Khourim. Moje chatti skończyło się chyba rok temu. Quadim - sama jesteś cukierkowa - też wypity. Chyba powinna być jeszcze butelka Sur'ketu, ale w zasadzie to nie jestem pewien czy może być pity przez dextroskrętnych. Kupiłem go, bo mi się podobała etykieta - zauważył.
Zapicie myśli butelką alkoholu wydawało się być rozwiązaniem nie tyle bardzo nierozsądnym, co wręcz pożądanym. Oboje znaleźli się po drugiej stronie linii, której nigdy nie spodziewali się przekroczyć, ale to Maya była tą, która musiała zmierzyć się teraz z faktami, których nigdy nie sądziła ujrzeć. Spełnienie swojej zemsty, pomszczenie towarzyszy, odzyskanie starego życie, oczyszczenie imienia, nawet jeżeli wciąż pod znakiem zapytania... Rozumiał ją całkowicie. I dlatego tak walczył dla niej o to ostatnie, chcąc w pełni podarować jej to co jeszcze kilka miesięcy temu uważała za niemożliwe.
- Zamówienie dostawy alkoholu musi być pierwszą rzeczą, którą zrobimy po zadokowaniu na Cytadeli. A drugą bardzo skrupulatne ignorowanie faktu, że jesteśmy bardzo nieodpowiedzialni i nierozsądni.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

9 cze 2020, o 17:36

Kiwnęła głową, zastanawiając się nad tym, jakie mieli opcje. Rynkol być może nie brzmiał zachęcająco, ale niebieskowłosa nie wydawała się zrażona tą perspektywą. Choć wreszcie mieli czas na uspokojenie się, wydawała się być tym niezainteresowana. Nawet gdy myślała, przeszła kilka kroków na bok wzdłuż blatu, patrząc do wnętrza szafek, jakby sprawdzając, czy Viyo o niczym nie zapomniał, choć w jej ruchach było coś nerwowego. Obróciła się, opierając na moment o blat tyłem, patrząc na siedzącego przy stole turianina.
- To chyba nie aż rok - mruknęła, marszcząc brwi. Spędzili ze sobą dużo czasu, wiele tygodni, wiele miesięcy, choć wciąż wydawało się to nierealne.
Żyli w ciągłym biegu, nie wiedząc co znajdowało się za zakrętem, odnajdując ukojenie w tych krótkich chwilach transportu. W ciszy, jaką zapewniał pędzący przez przestrzeń statek, w miękkim łóżku lub gorzkim alkoholu. W zapachu medi-żelu i środków antyseptycznych, w pieczeniu ran związanych świeżymi szwami. Nawet, jeśli bolesne, powroty na statek zawsze były najszczęśliwszymi elementami ich złożonej historii, a wszystko poza nim wydawało się obcym i niebezpiecznym terytorium, pełnym niespodzianek, których nie chcieli widzieć na swojej drodze i ludzi, których nie chcieli spotykać.
Tym razem coś się zmieniło. Mesa Elpis przestała być ostoją, w której z ulgą opadali na siedziska krzeseł i zabierali się do jedzenia lub picia. Volyova krzątała się po pomieszczeniu. Jej ciało nie wyciszało się z czasem, gdy niebezpieczeństwo dookoła zaczynało znikać, tak samo jak jej umysł.
Po chwili zawahania, uniosła się wyżej na palcach i sięgnęła do samego tyłu szafki, wydobywając z niej butelkę Sur'Ketu. Obejrzała ją pod światło i obróciła w dłoniach, sprawdzając etykietę. Przeczytała na szybko skład, ale albo znalazła negatywną odpowiedź, albo nie znalazła żadnej, bo westchnęła lekko. Sięgnęła do drugiej szafki, wyjmując z niej jedną szklankę. Obróciła się z powrotem do stołu i postawiła ze stukotem na blacie oba naczynia.
- Tobie nie wolno pić na takiej mieszance leków - mruknęła, odsuwając butelkę od turianina. Usiadła na krześle obok i odłożyła ręce na stół, przez chwilę wpatrując się w butelkę, zanim znów ją podniosła i odkręciła zakrętkę.
Wypełniła szklankę do połowy i odłożyła Sur'Ket, zakręcając go z powrotem. Pierwszymi trzema łykami niemal opróżniła zawartość kwadratowego naczynia, pijąc pośpiesznie, jak gdyby gasiła pragnienie.
Omni-klucz Viyo piknął lekko, informując, że wchodzą do tunelu Przekaźnika. Obok innych powiadomień, dostrzegł ostatnie, dwa połączenia oczekujące - Quentiusa i Skinnera, których dotychczas nie odebrał.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

10 cze 2020, o 18:40

Wzruszył nieznacznie ramionami na jej słowa, dając znać że również nie wie czy taki okres czasu by wystarczył. Stworzenie drugiej SI rzeczywiście mogło być bardziej skomplikowane niż się wydawało i nawet posiadanie pewnego rodzaju kodu bazowego, którym była Etsy, mogła nie przyspieszyć tego procesu. Z jednej strony Sztuczna Inteligencja była - w bardzo ogromnym uproszczeniu - linijkami skomplikowanego kodu, a ten można było zduplikować i puścić od nowa, ale z drugiej procesory kwantowe oraz zależności, które stały za istotą rozumną jaką była, to nie było coś co można było ująć w proste "ctrl + c, ctrl + v, compile" i tylko czas mógł pokazać jak daleko od prawdy się znajdowali.
Obserwował biotyczkę, gdy ta kręciła się przy ladzie. Nawet teraz przypominała nieco zwierzę w klatce, wciąż niespokojne i wypatrujące na horyzoncie niebezpieczeństwa. Wizyta w mesie nie przyniosła pełnego spokoju, bo zagrożenie wciąż pozostawało zbyt blisko dla strefy komfortu, ale to pewnie był tylko ułamek tego co stało za jej napięciem. Zajęty umysł mógł tylko przez pewien czas powstrzymywać napór myśli, ale nawet najtwardsza tama kiedyś runie.
- Dlatego bardzo skrupulatnie zignoruję fakt, że jestem bardzo nieodpowiedzialny i nierozsądny - zauważył uprzejmie na jej uwagę, gdy wyciągnęła w końcu butelkę. Picie Sur'ketu w ciemno nie wchodziło w grę, bo nawet brak rozsądku miał swoje granice i spożytkowanie niekompatybilnego trunku mogło się dla niego skończyć gorzej niż ich wspólne noce nad butelką krogańskiego spirytu, ale istniały inne opcje. Jedną z nich były drinki z rynkolem. Ale to oznaczało, że musiałby się ruszyć do maszynowni. - Nie przypominam sobie, żeby komuś z nas kiedykolwiek to przeszkadzało.
Piknięcie omni-klucza zmusiło go do aktywacji narzędzia i zerknięcia na wyświetlacz; przypomnienie nadchodzącej rozmowy z Quentiusem nie poprawiało jego nastroju, ale ona musiała poczekać aż wylecą z Przekaźnika i to nie tylko z powodu braku zasięgu wewnątrz tunelu. Nie planował tego robić bez ustalenia z Irissą planu działania.
Skinner był zupełnie innym tematem - o którym Vex niestety zapomniał w natłoku innych problemów, bliskości krążownika oraz rozmów z Radą. Miał tylko nadzieję, że chłopakiem kieruje ciekawość tego czy przeżyli spotkanie na Chasce, a nie że po drugiej stronie słuchawki czeka na niego nowy problem. Duchy były świadkiem, że tych miał aż nadto.
Z westchnięciem zminimalizował urządzenie i podniósł wzrok z powrotem na Mayę. Przez kilka sekund otwarcie śledził ją spojrzeniem, przyglądając się jak nerwowo nalewa sobie Sur'ketu, a następnie opróżnia go niemal za jednym zamachem.
- Królestwo za twoje myśli - odezwał się miękko, gdy odłożyła szklankę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

11 cze 2020, o 16:42

Jego słowa wydawały się jej nie przekonywać, więc nie przesunęła w jego stronę butelki nawet, gdyby chciał się na sobie przekonać, czy turianie są w stanie skorzystać z salariańskiego trunku bez wykręcenia się ich żołądków na drugą stronę. Nafaszerowany lekami organiz m Viyo z pewnością by tego nie docenił, jeśli trafiłby źle, choć i dobry traf prawdopodobnie nie byłby dla niego zbyt zdrowy - tak jak mówiła niebieskowłosa. Ale dla niej też pewnie nie był, biorąc pod uwagę ilość leków, które sama musiała połknąć wcześniej.
Zignorowała jego ostatnie zdanie, a przynajmniej tak z początku się wydawało. Dopiła zawartość szklanki i złapała za butelkę, odkręcając ją i ponownie nalewając dla siebie alkoholu do naczynia. Nigdy wcześniej nie kwapiła się pić bez towarzystwa, a może po prostu zawsze skory był do niej dołączyć i nigdy nie przekonał się, czy faktycznie nie miałaby oporów przed opróżnieniem całej butelki przez samą siebie.
- Byłeś tam, słyszałeś co mówił - odpowiedziała. Gorycz whisky odbijała się w jej głosie, nie ustępując posmakowi alkoholu.
Westchnęła, odstawiając szklankę. Ukryła twarz w dłoniach, przecierając zmęczone oczy, unosząc wyżej ręce i wsuwając palce między niebieskie kosmyki, zaczesując je do tyłu, co nadało jej odrobinę zdziwionego wyrazu. Wzięła jeden, głęboki wdech i wypuściła go z trudem z płuc, pozwalając, by włosy znów częściowo przykryły jej spojrzenie.
- Miał rację. Czytałam swoje akta - prychnęła lekko, znów łapiąc za szklankę, tylko po to, by nerwowo wystukać palcami nieznany rytm na jej ściance. - Najwyraźniej prywatność to luksus, na który nie zasługuję. Może wystarczy wstukać moje imię i nazwisko w extranet, żeby znaleźć całe to gówno?
Podciągnęła nogi do góry, odchylając się nieco w krześle. Pociągnęła sporej wielkości łyk ze szklanki i oparła ją o swoje kolano, gdy jej wzrok powędrował w stronę sufitu. Im bardziej ją obserwował, tym częściej uginała się pod ciężarem jego spojrzenia, szukając innego punktu zaczepienia dla swoich oczu.
- Myślałam, że będę mieć więcej czasu - rzuciła cicho, zaciskając bezwiednie dłonie wokół trzymanego naczynia. - Albo, że nie będę już musiała się o to martwić - dodała, niemal od razu zamykając sobie usta alkoholem.
Żadne z nich nie spodziewało się powrotu z Chasci, ale gdyby spojrzeć na wszystkie, odbyte przez nich misje, Voylova nie spodziewała się powrotu z wielu z nich, nawet jeśli z czasem i w niej zatliła się odrobina nadziei, którą za każdym razem próbowała zwalczyć ogniem i złością.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

11 cze 2020, o 19:15

Wzrok Vexa śledził twarz Mayi, gdy miotała się w krześle, nieświadomymi gestami próbując dać ujście nagromadzonym w niej emocjom. Nie ponaglał jej, ale też nie odpuszczał, obserwując ją otwarcie i czekając. Picie alkoholu w samotności było w tej chwili przykrą koniecznością spowodowaną bardziej brakami zapasów, niż jego własną ostrożnością oraz obawą przed reakcją leków. Gdyby nie to, że na Elpis nie pozostał już niemal żaden trunek który mógłby dzielić z kobietą, to sam również bez namysłu spróbowałby zabić cienie gnieżdżące się w jego umyśle. Rzeczywistość jednak okazała się być brutalna i niewybaczająca w tym temacie.
- Steiger czy Khouri? - zapytał miękko, chociaż podejrzewał, że zna odpowiedź. Chociaż upłynęło już kilka godzin, słowa naukowca nadal nie chciały odejść w zapomnienie bez względu na to jak bardzo martwy był ich właściciel.
Sięgnął po butelkę Sur'ketu, gdy odstawiła ją po raz trzeci. Nie po to żeby ją zabrać albo samemu zaryzykować łyk, ale żeby zająć czymś ręce podczas gdy umysł niechętnie wracał na Chascę. Obrócił naczynie w dłoniach, ślizgając się spojrzeniem po ciemnej etykiecie.
- Nie wystarczy, jeżeli cię to pocieszy. Próbowałem to zrobić gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy - odezwał się z westchnięciem, nawet pomimo tego że wiedział, że nie mówi tego poważnie. Castor miał swoje własne zasoby i nic nie pozostawało poza ich zasięgiem. Nawet Khouri był specjalnym przypadkiem, bo miał dostęp do jej akt jako jej chwilowy zwierzchnik za czasów linii B. - Znalazłem niewiele ponad twoje stare zdjęcie z czasów N7.
Z tyłu etykiety znajdował się długi opis tego jak salariańska whisky została przygotowana, ale jego umysł nie potrafił w tej chwili przyswoić sobie nawet pojedynczej literki. Ilość lat, które alkohol spędził w specjalnych beczkach, temperatura w której był przyrządzany, dokładność narzędzia które kondensowało upowietrzony ekstrakt ziół w specjalnym salariańskim laboratorium... Wszystkie te detale, które odróżniały przyrządzanie Sur'ketu od innych, bardziej tradycyjnych haseł opartych nie na salariańskim charakterze podchodzenia do życia, a na barwnych opisach "dębowych beczek", "wędzenia drewnem ze specjalnie hodowanych drzew" czy innych "przepisów opartych na wieloletniej tradycji", wszystkie te szczegóły nie potrafiły przebić się do zajętych myśli.
- Maya - zaczął łagodnie, odstawiając butelkę z powrotem na blat i wracając spojrzeniem ku niebieskowłosej biotyczce. - Wiesz w jakim stanie byłem na Chasce, widziałaś jak blisko byłem, żeby zrezygnować z tego wszystkiego i przejść na ich stronę. Prawda jest taka, że gdybym teraz miał znowu podjąć tą samą decyzję, to nie wiem czy wybrałbym inaczej i ponownie odmówił pracy dla Castora.
Jakkolwiek źle by to nie brzmiało, jakaś jego część wiedziała że to prawda. W swoim życiu podjął wiele wątpliwych decyzji - ludobójstwo jeńców na AZ-99, odwrócenie się plecami do losu Tanyi na Lyesii, śmierć Diany - ale jeszcze żadna do tej pory nie leżała mu tak na sercu jak ta ostatnia, nawet jeżeli paradoksalnie wydawała się być najbardziej słuszna ze wszystkich.
- Nie zrobiłbym jednak tego dlatego, że mu wierzę. Bo nie wierzę. Steiger potrafił przeplatać prawdę z kłamstwem, ale nie wszystkie jego słowa były prawdziwe, z tego samego powodu z którego Reed krzyczał o przeprowadzeniu lobotomii na Etsy w trakcie naszej walki, z tego samego z którego ja mówiłem te wszystkie rzeczy do Avisa gdy walczyliśmy w korytarzu. Steiger znał wagę słów, wiedział jaką krzywdę mogą uczynić i jakie wątpliwości wzbudzić. Tych obrażeń nie da się jednak zaleczyć medi-żelem ani witaminami.
Przesunął wzrokiem po twarzy kobiety, po bliznach ukrytych teraz za zasłoną błękitu, po zmęczonym spojrzeniu złotych tęczówek, po szkle w jej zaciskających się dłoniach.
- Miał dostęp do twoich akt, to prawda. Ale jesteś czymś więcej niż zwykłą kartoteką medyczną. Raz za razem udowadniałaś, że statystyki ciebie nie dotyczą, a ja nie widziałem do tej pory nic co miałoby mnie przekonać, że musi się to zmienić. Szczególnie, że wiemy, że istnieje lekarstwo - kontynuował, wzdychając lekko. - A ja nie wierzę w to, że jego instrukcja znajdowała się wyłączenie w głowie Steigera. Wspominał, że to wielofalowa kuracja dostosowywana indywidualnie pod każdego pacjenta, a tych miał ponad setkę - nie mógł śledzić i pamiętać każdego przypadku osobiście, bez względu na to co próbował nam wmówić. Musiał prowadzić notatki, mieć współpracowników jak chociażby lekarka, którą spotkaliśmy. Nie był też jedynym specjalistą w dziedzinie czarnej materii, a tylko najbardziej pozbawionym skrupułów. A my mamy prawie cały dysk danych do przeszukania.
Słowa mogły brzmieć pusto lub opierać się na zwykłej nadziei, ale nie widział innej alternatywy, którą mógłby podążyć, bo odmawiał jej dostrzeżenia.
- Wiem, że to tylko słowa i że w niczym nie pomagają, ale... - Pokręcił głową ze zmęczeniem. - Maya, jesteś najsilniejszą kobietą jaką znam. Też chciałbym, żebyśmy nie mieli już się czym martwić, ale niestety też wiem, że to niemożliwe, dlatego staram się na razie skupiać na tym co jest najbliżej. Na oczyszczeniu ciebie z zarzutów. Na twoim powrocie do domu i spotkaniu z rodzicami. Na tych elementach, które prawie udało nam się odzyskać, pomimo tego co mówił Steiger i wszyscy inni. Wierzę, że z twoim czasem będzie tak samo. Musi być.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12208
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

13 cze 2020, o 12:32

Chasca była chaotycznym miejscem. Tam, gdzie na półkach kwitły kwiaty, tam na podłodze ścielił się trup. Wysoko ponad ich głowami, na niebie połyskiwały obce artefakty, tworząc piękny krajobraz do rozgr ywających się wewnątrz bazy tragedii. Część odbywających się wydarzeń po czasie zlewało się w jeden zlepek bólu i determinacji, w odwiecznej walce ze sobą o kontrolę nad następnymi poczynaniami rannych. Tam, gdzie ciało chciało się poddać, umysł niestrudzenie parł do przodu - przynajmniej dopóki nie stanęli twarzą w twarz z Mathiasem Steigerem. Człowiekiem kalkulującym, ale też uzdolnionym w sposób inny od swoich podwładnych. Potrafił zamęczyć umysł tak samo mocno, jak uderzenia męczyły ciało.
- Podjąłeś dobrą decyzję. Nie zgodziłabym się na pracę z nim, wiesz to - odparła zdecydowanie. W tej kwestii na próżno było doszukiwać się w jej oczach wątpliwości. Praca dla Steigera byłaby ratunkiem dla jej ciała, ale śmiercią dla umysłu. Butem, ostatecznie dociskającym do ziemi resztki nadziei, jaką miała na wyjście z tej sytuacji i przywrócenie sobie dobrego imienia. - Żadne z nas nie chciałoby tak żyć. Nie chcę nawet myśleć, do czego by nas wykorzystywał.
Podniosła szklankę, opróżniając jej zawartość. Sięgnęła do butelki, którą odstawił, też w zamyśleniu obracając ją przez chwilę w miejscu, nim zdecydowała się nalać sobie więcej jej zawartości. Przy trzeciej, niemal zalanej do pełna szklance, Sur'Ketu została w naczyniu połowa. Ubywało go zdecydowanie szybciej niż gdy pili razem, częściowo towarzysko, a tylko częściowo żeby znieczulić i wyciszyć te myśli, których chcieli się pozbyć z głowy, przynajmniej na chwilę.
Gdy skończył mówić, nastała cisza. Jego słowa nie sprawiły, że bursztynowe oczy ożywiły się nieśmiałą iskrą nadziei, którą czasem w nich dostrzegał. Jej wzrok wyglądał na jeszcze bardziej ponury niż wcześniej. Kręciła szklanką, obserwując, jak napój odbija się od jej szklanek, falując w środku.
- To wszystko, co mówisz, ma dużo sensu i miło się tego słucha - odpowiedziała po krótkiej chwili, zniżając ton głosu, gdy rozmowa stała się dla niej zbyt personalna, by następne zdania rzucać w przestrzeń i pozwalać ich echu wrócić. - Ale to trwa. Potrzeba na to czasu. Widziałeś cokolwiek na ten temat w danych, które znaleźliśmy? - spytała, unosząc głowę, żeby móc na niego spojrzeć. - Bo ja nie.
Przez chwilę znów przyglądała się alkoholowi, jakby zastanawiając nad tym, czy wypicie go duszkiem po raz kolejny wystarczająco ją interesuje. Z zawahaniem, odsunęła szklankę od siebie i westchnęła, zaciskając tym razem puste dłonie w pięści.
- Ja to czuję, Vex - dodała, głosem wystarczająco cichym, by szum systemów podtrzymywania życia niemal ją zagłuszył. Powróciła do turianina spojrzeniem, szukając wzroku jego zielonych tęczówek. Jej oczy były wygaszone, brakowało im intensywności koloru i życia, które ten kolor im nadawało. - Kiedy zabrał mi biotykę, czułam... ledwo mogłam się poruszać. Ja używam jej cały czas. Podtrzymuje mnie, kiedy chodzę. Kiedy żyję.
Odwróciła wzrok, niemal zawstydzona własnym wyznaniem, odruchowo chcąc wrócić do miejsca wydzielonego wewnątrz własnej głowy, w którym czułaby się zakryta i bezpieczna.
- Trudno to wytłumaczyć - przyznała pod nosem. - To dlatego cały czas mam migreny. Nigdy nie odchodzą. Po prostu kiedy tabletki przestają działać, biorę więcej.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1958
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

13 cze 2020, o 16:05

Mathias Steiger pozostawił po sobie blizny w głowach ich oboje i nie potrzebował żadnej broni, żeby to zrobić. Nie żył już od kilku godzin, ale to wcale nie sprawiało, że ich sytuacja była w jakichkolwiek sposób lepsza. Zemsta Mayi, doprowadzenie AZ-99 w końcu do finału, miesiące trudów i wyrzeczeń... Wszystko to nie smakowało tak jak powinno. Nie było tu satysfakcji, nie było tu radości oraz spełnienia. Zwycięstwo miało smak goryczy i popiołu, a on miał wrażenie, że wygrał bitwę, ale przegrał wojnę.
- Wiem, że to wygląda jak dobra decyzja. Ale to niczego nie zmienia - odparł miękko. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby przyjęli ofertę Castora, ich życie oraz to o co walczyli, by się skończyło. Być może umysł biotyczki poddałby się pod tą porażką, a być może tylko tak się wydawało, gdy jedyne co ich napędzało do potrzeba zemsty. Być może gdyby go zabrakło, ale w jego miejscu pojawiłoby się nowe życie, życie pozbawione świadomości nieustającego upływu czasu... Być może wtedy wszystko wyglądałoby inaczej. - Mogliśmy mieć nawet najlepsze pobudki, ale teraz mam świadomość tego, że to co ty teraz czujesz, to moja zasługa. Mogłem cię uratować, mogłem sprawić że to wrażenie, które ci ciągle towarzyszy, zniknęłoby. Ale tego nie zrobiłem.
Śledził jej twarz i przygaszone spojrzenie, nie zmuszając jej jednak do odwzajemnienia jego własnego. Wbrew swoim słowom, jego głos był łagodny. Nie szukał u niej zaprzeczenia, nie próbował też przenieść na siebie ciężaru jej brzemienia, bo wiedział, że to niemożliwe.
- Ale nie zamierzam się poddawać. To próbuję powiedzieć. Nie widziałem badań Steigera w plikach, ale to nie znaczy, że ich tam nie ma - odparł na jej słowa, chociaż wypowiedziała na głos jego dotychczasowe wątpliwości i obawy. - I nie znaczy to też, że musimy zrezygnować. Znajdziemy czas i znajdziemy rozwiązanie. Bo jaką mamy alternatywę, położyć się i pozwolić losowi toczyć się własnym torem? Nie jesteś taka. Będziesz walczyć. Zawsze walczyłaś. Nawet jeżeli ostatecznie może nam się nie udać.
Westchnął krótko, obracając się do niej przodem. Kiedy odnalazła jego wzrok, odwzajemnił go w ciszy. Jej słowa go bolały, wyrywając kolejne rany w klatce piersiowej, ale chociaż chciał jej jakoś pomóc, to nie miał jak. I to ta bezsilność była najgorsza.
- Widziałem co potrafisz zrobić. Jeżeli ktoś może z tym wygrać lub to wytrzymać... - Nie dokończył, bo zorientował się, że kobieta ma rację. Miło się tego słuchało, ale ostatecznie niewiele to zmieniało. Wbrew temu, że trudno było wytłumaczyć, rozumiał co chciała powiedzieć. Wielokrotnie widział jak wielka była wola oraz determinacja Mayi. Na Nos Astrze, po tym jak kroganin cisnął ją o ścianę; na Elpis, gdy wracała z raną na żebrach po omni-kluczu Bryanta; na Chasce, gdy rozpętała biotyczne piekło i wygrała z w pełni uzbrojoną Furią, chociaż sama miała na sobie wyłącznie ubranie. Jej czarna materia była przedłużeniem tej woli, przedłużeniem tego uporu. Zawsze sądził, że w pewien sposób to ona ją napędzała, ale teraz wiedział, że było to coś więcej niż metafora.
- Mogę się tylko domyślać jak bardzo to jest wyczerpujące - odpowiedział cicho po chwili milczenia, spoglądając na profil kobiety.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”