Bardzo niechętnie skinęła głową na potwierdzenie. Maya rozumiała, kim tak naprawdę była Etsy dla Viyo, a także trochę dla niej samej. Z Elpis wiązało się znacznie więcej niż tylko możliwość swobodnego transport u w galaktyce. Oboje zawdzięczali tej fregacie swoje życie, a zwłaszcza jej syntetycznemu pilotowi, który dbał o nich nawet wtedy, gdy nie zdawali sobie z tego sprawy.
- Nie zdobędą statku - potwierdziła twardo, zaciskając dłonie w pięści instynktownie. - Nie pozwolę na to. Wiesz to.
Volyova wielokrotnie udowadniała, że pewne granice ludzkich możliwości dało się przesunąć za pomocą siły woli. Wystarczyło być wystarczająco zmotywowanym i upartym, a sprawa musiała być odpowiednio ważna. Mógł mieć pewność, że Elpis zostałaby przejęta, lub zniszczona, tylko w wypadku jakiegoś przykrego zwrotu akcji, którego żadne z nich się nie spodziewało.
Odsunęła się po kilku minutach wypełnionych dalekim szumem, przypominającym ich o miejscu, w którym się znajdowali. Fregata wyhamowywała, zajmując bezpieczną pozycję odpowiednio blisko Przekaźnika, by w razie kłopotów mieć przewagę nad przeciwnikami w centrum układu. Kobieta odgarnęła opadające na jej policzek włosy do tyłu i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Ile jeszcze czasu? - westchnęła, kierując pytanie w pustkę.
Pustka odpowiedziała.
- Siedem minut.
Czas był najcenniejszą walutą. Tą ograniczoną, której nie mogli kupić sobie więcej choćby bardzo tego chcieli. Widmo musiał powoli przygotowywać cywili do przejścia na prom - dwójki, która zdążyła już zjeść i wypić to, co przyniósł im wcześniej. Pozostała tylko kwestia ostatniego, trzeciego cywila, który okazał się być kimś zupełnie innym niż osoba, za którą się podawał. Jego torem ruszyły również myśli niebieskowłosej.
- Co z tym w śluzie? - spytała, podchodząc do drzwi, żeby odprowadzić go kiedy będzie musiał ruszyć korytarzem wgłąb statku. - Nie zamierzasz go chyba wyrzucać w przestrzeń? - dodała ostrożnie. Mimo tego, nie sposób było odgadnąć jej intencji z wyrazu twarzy czy brzmienia głosu. Wydawała się być nastawiona do tematu neutralnie, na tyle, na ile turianin mógł to rozpoznać.