Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Jewel

7 maja 2019, o 17:50

Rezerwuar masła. Ja pierdolę.
W głowie Dagan już od dobrych kilku chwil szalał kalejdoskop barw, błysków, wzorów matematycznych, prawdopodobieństwa i schematów pozwalających na mniej lub bardziej udane kiełznanie extranetu. Teraz cała ta zbieranina eksplodowała w pojęciu tak abstrakcyjnym, tak beznadziejnie głupim, że po prostu nie mogło nie przeciążyć jej własnego, osobistego systemu. Rezerwuar masła. Kurwa mać.
Gdyby miała czas, być może zaprzęgłaby Inę wcale nie do ataków na wrogi okręt, ale raczej do szukania innej WI - lepszej, bardziej sprawnej, bardziej... Cóż, przydatnej. Czas był jednak towarem deficytowym, Rebece nie pozostało więc nic innego, jak korzystać z tego, co miała, najlepiej jak potrafiła.
- Próbuj dalej - rzuciła więc w kierunku Iny, niezrażona pierwszym niepowodzeniem. To jasne, że nie mogło być łatwo. Na miłość boską, próbowała przecież właśnie zepsuć statek rasy przewyższającej ich technologicznie - jeśli te skromne plotki, które słyszała, faktycznie były prawdą. To nie mogło być proste. Dagan daleka była jednak od tego, żeby się poddać. Musiała... Musiała. Po prostu. W tej chwili była zapatrzona w jeden cel, jakim było dorwanie się do tej cholernej łajby, niewiele więcej się liczyło.
W każdym razie, postanowiła nieco zmienić strategię. Dalsze tłumaczenia chwilowo nie miały większego sensu, podobnie jak próby rozwikłania, czym był ten cały rezerwuar czy też to parain... parako... to durne coś, czego Rebecca nie była teraz nawet w stanie sobie przypomnieć. Miała już parę haseł, które były obiecujące, mogła więc zaryzykować i spróbować z któregoś z nich skorzystać, do czegoś się w końcu dostać. Trochę na chybił trafił, ale lepiej tak, niż wcale, nie?
- Słuszna uwaga - przyznała Dihn, chociaż, szczerze mówiąc, równie dobrze mogła rzucać tak po prostu, w eter. W jej tonie nie było faktycznego uznania, faktycznej aprobaty - czerwonowłosa była zbyt skupiona, zbyt skoncentrowana, by mieć w tym wszystkim miejsce na jakieś bardziej ludzkie podejście.
Nie zmieniało to jednak faktu, że rzeczywiście zamierzała spróbować tej temperatury i ciśnienia. Pozostawiając Inie próby wdarcia się do modułów wspomnianej podróży, sama przypuściła drugi atak, równoległy, na coś, co, być może, faktycznie pozwoliłoby im wywalić Zbieraczy w próżnię. Albo, na przykład, ugotować żywcem.
Oczywiście, niewykluczone, że w przypadku sukcesu owo nieprzyjemne traktowanie spotkałoby też potencjalnie pojmanych kolonistów, ale... Umówmy się, już jakiś czas temu to nie oni byli głównym celem Rebeki. Jeśli w ogóle kiedykolwiek byli.
Tak czy inaczej, plan Dagan był prosty. Po wzmocnieniu ochrony Skyrangera, zamierzała forsować systemy statku Zbieraczy tak długo, tak uparcie, aż puszczą. Szturchając je i podgryzając ze wszystkich stron, tak własnoręcznie, jak i za pomocą Iny, zamierzała wedrzeć się do tej cholernej łajby i... No, przynajmniej dopisać to jako kolejne osiągnięcie w CV.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

8 maja 2019, o 07:12

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

9 maja 2019, o 22:46

Wyświetl wiadomość pozafabularną Chwilę po prośbie Charlesa na jego omni-kluczu błysnęła informacja o przychodzącym pliku. Mógł sprawdzić sobie jaki był układ statku, a nawet którędy prawdopodobnie Vasiliev ze swoimi ludźmi dobiegli do kapsuł i skąd wystrzelili się w pustkę. Generalnie Skyranger był do ich dyspozycji. Szkoda, że nie mieli możliwości skorzystania z niego w spokojniejszych okolicznościach. Alexander pewnie znalazłby im tu jakąś ciekawą rozrywkę.
W skrzyniach nie było niczego, co choć trochę przypominałoby bombę, a przynajmniej nie w tych, które sukcesywnie otwierał Shukin. Klął pod nosem cicho za każdym razem, gdy pod kolejnym wiekiem nie znajdował tego, czego chciał. Kiedy Charles polecił mu dokończyć poszukiwania tutaj, a potem zająć się czymś następnym, skinął głową, ze zmarszczonymi brwiami obserwując jak jego towarzysz odwraca się i opuszcza ładownię.
- A ty dokąd? - rzucił za nim jeszcze.
Na korytarzu Striker nie potrzebował łomu. Panele przykręcone były do ściany w standardowy sposób, z którym mógł poradzić sobie jego omni-klucz. Każda metalowa płyta zamocowana została w sześciu miejscach, wystarczyło je odkręcić. Farba faktycznie była świeża, jeszcze czysta i błyszcząca, wciąż roztaczając wokół charakterystyczny zapach, jeśli podeszło się bliżej. W korytarzu panował półmrok, rozświetlany cienką linią światła wzdłuż podłogi, ale wystarczyło by Charles przysunął jaśniejące pomarańczowym blaskiem urządzenie do ściany, by podświetlić sobie odpowiednie miejsca. Chwilę później pierwsza płyta odpadła z brzękiem na ziemię, odsłaniając plątaninę kabli i stalowy szkielet Skyragera. Nic, co wskazywałoby na bombę. Ale świeżo malowanych płyt było kilka, nie tylko to jedna.


- Podejmuję kolejną próbę - poinformowała WI. Prowadzona przez Rebeccę, która korzystała z niesztampowych rozwiązań i mniej oczywistych ścieżek, żeby tylko przebić się na drugą stronę muru stworzonego przez systemy albo hakera zbieraczy - o ile w ogóle takiego mieli - miała większe szanse na dostanie się do systemów, niż gdyby którakolwiek z nich próbowała robić to samodzielnie.
- Okej. Biorę kurs na planetę. Spróbujemy wylądować - odezwała się skupiona Dinh. - Powinniśmy wyrobić się, zanim oni obrócą tym swoim wielkim klocem. Może zdążymy przejść do desantowca i odlecieć, zostawiając tego pieprzonego Skyrangera aktywnego, żeby ściągnął na siebie ewentualny ogon. Może lecą tak szybko jak my, ale nie ma szans, żeby tak samo szybko wylądowali.
- Zabezpieczenia ominięte. Uzyskano dostęp: temperatura i ciśnienie. Do podróży nadal brak uprawnień.
Słowa Iny sprawiły, że Saraya odwróciła się do czerwonowłosej i uśmiechnęła się do niej, z zaskoczeniem wymieszanym z podziwem w spojrzeniu. Zaśmiała się i poklepała ją po przedramieniu, tak samo zaskoczona pozytywnym efektem, jak zapewne sama Rebecca.
- Tak jest, Dagan! Wystrzel ich teraz w cholerę. Albo ugotuj.
Ale los nie miał dla nich litości. Nie dostały nawet minuty na radość. W chwili, w której technik zyskała dostęp, ktoś wykorzystał łącze do podpięcia się również do Skyrangera. Panele przed nimi zalały obce komunikaty, w obcym języku, którego nie rozumiały ich translatory. Ina rozpaczliwie usiłowała tłumaczyć pojedyncze słowa, ale dla obecnych w kokpicie kobiet nie miało to najmniejszego sensu. Na jednym z ekranów błysnęła głowa przypominającego insekta obcego, wpatrującego się w ekran czwórką jasnych oczu. Dźwięk, który dobiegł z głośników, przypominał bliżej nieokreślone skrzeczenie.
-Zagrożenie. Zagrożenie- powtarzała Ina nieadekwatnie radosnym tonem. - Zagrożenie.
Dinh krzyknęła coś i rąbnęła pięścią w panel przed fotelem pierwszego pilota.
- Widzę, do cholery, że zagrożenie, straciłam kontrolę nad sterami - jęknęła. - Ale nie zmienili kursu. Nie ściągają nas do siebie. Może nie dali rady. Ale jak tak będziemy lecieć dalej, rozbijemy się na tym pieprzonym Rayingri. I nawet jeśli przeżyjemy upadek, to ta bomba w dupie statku na pewno nas wykończy. Striker? Shukin?

Kiedy w słuchawce odezwała się Saraya, Charles był w połowie odkręcania trzeciej płyty. Było to mało obiecujące miejsce, ale z drugiej strony każde mogło się takie wydawać. A powód dla szukania akurat tutaj wydawał się bardziej niż sensowny.
- Co z tym ładunkiem? - spytała pilot, z jakiegoś powodu bardziej zdenerwowana, niż kiedykolwiek wcześniej. Dużo bardziej. - Znaleźliście coś?
Jakby w odpowiedzi na jej pytanie, kolejny fragment ściany odpadł z hukiem, a przed Strikerem ukazał się potężny ładunek wybuchowy. Może nie było to EMP w walizce, ale nadal wyglądał dość efektownie. Vasiliev musiał mieć dobrych specjalistów. Nie dało się jednak nigdzie zauważyć trwającego odliczania, ani bezpośredniego włącznika. Bomba podpięta była do czegoś - do systemów, których Charles nie miał jak sprawdzić. Nie miał ani narzędzi, ani umiejętności. Wyglądało na to, że jeśli wydarzy się coś konkretnego, wybuchnie. Pytanie tylko co było tym punktem zero.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Jewel

11 maja 2019, o 21:01

Nie od razu pojęła sens słów Iny. To znaczy, z jednej strony doskonale wiedziała, co słyszy, z drugiej jednak dorwanie się do systemów wrogiego statku nie było czymś, czego by się spodziewała. Niby do tego dążyła, niby dokładnie to chciała osiągnąć, ale jednak... To było dużo. To było cholernie dużo, a Rebecca - tak, nawet ona - czasem miała pewne wątpliwości co do swych umiejętności i możliwości. Nie jakieś wielkie wątpliwości, ale jednak istniejące.
Nie zmieniało to jednak faktu, że Ina obwieściła sukces. Podczas, gdy Saraya planowała, jak utrzymać ich przy życiu w tej niekomfortowej sytuacji bycia na celowniku wrogiej rasy, Dagan dała sobie ledwie moment na to, by napawać się pierwszym znaczącym osiągnięciem. Moment, bo, umówmy się, na więcej nie miała czasu. Sukces będzie krótkotrwały, jeśli nie zdąży przekuć go w coś solidniejszego, a i przeciwnik nie pozostawał bezczynny. Gdy ekrany zamigotały krzykliwą czerwienią, metaforycznie - chociaż bezpośrednio właściwie też - wyjąc o zagrożeniu, Rebecca skrzywiła się brzydko. No pewnie. Byłoby za łatwo i za fajnie, nie?
Mając przed sobą kilka możliwych zachowań do wyboru, Dagan wybrała wreszcie tę, która wydawała jej się najodpowiedniejsza.
- Oblicz prawdopodobieństwo wykrycia zmian ciśnienia przez załogę i obniżaj je wolniej, w tempie poniżej tego prawdopodobieństwa - rzuciła ostro do Iny. Silnie, niemal do krwi przygryzając dolną wargę, Dagan nie zwracała uwagi na to, jak bardzo była skupiona na zadaniu - a była cholernie. Decyzje nie były proste, a musiała podejmować je szybko. Ryzyko było cholernie duże, do stracenia mieli wiele, a ona... Cóż, ona chciała coś ugrać. Chciała ugrać dokładnie tyle, ile mogła. To właśnie dlatego zdecydowała się na manewrowanie ciśnieniem, nie temperaturą. Wzrost czy obniżenie temperatury załoga wykryłaby znacznie szybciej, niż manipulacje ciśnieniem i z pewnością zrobiliby wszystko, by niepożądanym zmianom przeciwdziałać. Modyfikacje ciśnienia na pokładzie były bardziej podstępne. Uświadomienie sobie, że ciśnienie spadło zbyt nisko, by normalnie w nim funkcjonować, przychodziło zwykle zbyt późno - wtedy, gdy zdolności poznawcze już zaczynały kuleć, a zachowanie przytomności stawało się solidnym wyzwaniem. W głowie Rebeki rodził się obrazek, gdy zwyczajnie wyłącza załogę okrętu obniżając ciśnienie tak bardzo, jak tylko się da. Miało to też dodatkowy plus w postaci nienaruszenia zanadto samego statku - podnoszenie temperatury czy ciśnienia z pewnością wywołałoby więcej szkód w samym okręcie czy ładunku, który mogli na nim mieć.
Z drugiej strony, czerwonowłosa musiała mieć też plan B, bo przecież załoga mogła jednak zorientować się w jej ingerencjach szybciej.
- W razie niepowodzenia otwórz wszystkie śluzy - dorzuciła więc do Iny. Ostatecznie wywianie Zbieraczy w cholerę, wystrzelenie ich w próżnię też nie było złym pomysłem.
Dobranie się do okrętu było jednak tylko jednym problemem - w tej sytuacji w zasadzie tym mniejszym. Większy dotyczył ich własnego okrętu, do którego, niestety, wrogowie też się w końcu dobrali.
- Resetuj system - rzuciła z napięciem do Dinh. Jeśli tylko shutdown był możliwy, należało go zrobić. Nie mieli wiele do stracenia - chwilowe wyłączenie systemów sprawi wprawdzie, że potencjalnie zwolnią i może zmniejszą dystans dzielący ich od wroga, ale do wyboru mieli tylko rozbić się elegancko na powierzchni planety. Jedna opcja lepsza od drugiej. Dagan uważała, że powinni zaryzykować. Jeśli mogą jeszcze wymusić reset, powinni to zrobić, bo potencjalnie dawało to największe szanse na wywalenie niechcianej obecności z ich systemów i, być może, przywrócenie kontroli.
Sama Rebecca nie pozostawała przy tym bezczynna. Wydając polecenia, równolegle sama manualnie próbowała wykryć, a potem wyrzucić intruza z systemów Skyrangera, jednocześnie jeszcze bardziej, ile tylko mogła wzmacniając ich firewalle.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Jewel

11 maja 2019, o 23:12

Kiedy pierwsza płyta odpadła od ściany zaklął pod nosem. Nic. Zwykłe kable, stalowy szkielet i płyta kolejnego pomieszczenia. Nic co mogłoby wskazać na to, że to co sobie ubzdurał miało jakikolwiek sens. Zamiast jednak się zniechęcić, wziął się za kolejna płytę. Po prostu chciał znaleźć tą bombę, nie mówiąc już o tym, że jeśli jej tu nie będzie to wolał uniknąć w przyszłości komentarzy Shukina w stylu „Kurwa, a ten wielki debil rozkręcił pół korytarza myśląc, że jest tam bomba. No debil.”. Więc aktualnie Striker nie ścigał się tylko z zapalnikiem ładunku wybuchowego, ale też z Alexandrem, który w każdej chwili mógł znaleźć ładunek w ładowni.
Druga płyta to samo. Kable i szkielet. Zapowiadało się, że naprawdę będzie musiał przebić się przez cały korytarz by na końcu powiedzieć pod nosem „Kurwa” i wylecieć w powietrze, bo bomba była chuj wie gdzie. Tak. To był cudowny moment w jego życiu. Jego brat zawsze mówił, że z taką budową mógłby pracować na budowie lub w stoczni, gdyby jednak rzucił studia. Nigdy nie spodziewał się, że te wspomnienia pojawią się w jego głowie właśnie teraz, kiedy walczył o życie swoje i załogi. Od kiedy odnowił kontakty wiele wspomnieć i uczuć, zaczęło powracać w dziwnych momentach. Jakby wydarzenia kilku miesięcy bardzo dobrze odblokowywały coś co on już dawno temu pogrzebał.
Trzecią płytą odkręcał już wolniej, ale kiedy usłyszał głos w słuchawce to przyśpieszył. Jakby przypomniał mu, że nie szuka w tym momencie sensu życia, a pieprzony ładunek, który zaraz po prostu zakończy jego życie. Kiedy panel uderzył o ziemie, a jego oczy zobaczyły wielki ładunek na jego twarzy wypełzł uśmiech jak u małego dziecko.
- Jednak nie jestem debilem. – Powiedział cicho pod nosem czując jakąś dziwną satysfakcje. Jakby osiągnął coś czego nie miał po prostu tak szybko odkryć lub odnaleźć. Udało mu się coś czego pewnie wielki kapitan piratów pewnie nie zakładał w swoim wielkim planie. Włączył się na wszystkie kanały tak żeby usłyszeli go wszyscy z drużyny. – Znalazłem ładunek, ale nie widzę czym lub gdzie jest zapalnik. Kable prowadzą dalej w statek.
Zajrzał do środka sprawdzając ładunek. To było ponad jego siły lub umiejętności. Jeśli chociaż wiedziałby gdzie jest zapalnik to przynajmniej mógłby coś z tym zrobić, ale teraz? To było ponad jego siły.
- Shukin rusz tu dupę. Może ty będziesz wiedzieć co z tym zrobić. Dagan, dalej jesteś zajęta czy może spróbujesz rozwiązać naprawdę kurwa duży. – Bardzo mocno nacisnął w tym zdaniu na słowo „duży”. – problem? Chyba, że ktoś ma w okolicy naprawdę kurwa wielki chirurgiczny laser, który odetnie tą zasrana bombę nie rozwalając przy tym statku na części.
Rzucił ironicznie drapiąc się po głowie i badając bombę z każdej możliwej strony. Mógł dalej odkręcać te płyty idą za kablami, ale na to już nie mieli czasu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

12 maja 2019, o 16:37

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

12 maja 2019, o 17:07

Na panelu przed Dagan wyświetlił się komunikat o rozpoczęciu obniżania ciśnienia na statku zbieraczy. Kilka szczegółowych informacji, które niewiele jej mówiły, bo nie wiedziała niczego o obcej, wrogiej rasie i jej wytrzymałości na zmiany ciśnienia. Może wystarczy pięć minut, żeby wszyscy na pokładzie drugiego statku potracili przytomność, a może potrzeba będzie tego czasu więcej. Tak czy inaczej udało się jej dostać do systemów, a przynajmniej tej ich części, której nazwa po przetłumaczeniu miała sens. To nie stawiało ich może na wygranej pozycji, ale wszystko mogło się zmienić.
- Dagan jest zajęta. Skoro jest podpięty do statku, to jeśli wyłączę wszystkie systemy, ładunek też powinien się dezaktywować - odezwała się Dinh. Charles usłyszał ją w słuchawce, Rebecca tuż obok siebie. Ekrany przed jej nosem zmieniały się, a czterooka istota wydawała z siebie bliżej nieokreślone dźwięki, które wcale nie pomagały w koncentracji. Pozostało mieć nadzieję, że kobiety widzą jego, ale on nie widzi ich.
- Nie możesz wyłączyć systemów - zaprotestował skądś Alexander. - Co jak ich nie włączymy z powrotem? Albo jak przy włączaniu jebnie?
Saraya zamarła na moment, po czym zrezygnowała z prób odzyskania kontroli nad statkiem, odwracając się do czerwonowłosej z lekko rozchylonymi ustami i szeroko otwartymi oczami. Tak jakby właśnie docierała do niej myśl, na którą czekała przez ostatnią godzinę. W końcu uderzyła otwartą dłonią w zdarty, skórzany podłokietnik i zaśmiała się, może odrobinę szaleńczo.
- Wiem - zawołała, sięgając do przełączników dezaktywujących całego Skyrangera. Nie dotknęła ich jeszcze jednak. - Wyłączę statek. Wyłączę go całkiem. Na stałe.
- Co, kurwa?
- Jeśli go wyłączę, znikniemy z radarów zbieraczy. Nie wiem, czy mają okna, żeby nas widzieć, ale nie wydaje mi się - zerknęła na dziwną bryłę statku, widniejącą już gdzieś w oddali. Oni mogli ją zobaczyć przez wizjer kokpitu, w drugą stronę już chyba niekoniecznie. - Wyłączymy wszystko, przebiegniemy do hangaru, wsiądziemy do Tremoille. Trzeba będzie ręcznie otworzyć śluzę. Może zdążymy to zrobić, zanim wejdziemy w atmosferę Rayingri, bo już jesteśmy na pieprzonej orbicie... Skyranger się rozbije na powierzchni, a my ukryjemy się gdzieś, zanim zbieracze nie pomdleją, albo nie odlecą.
- Czemu mają pomdleć?
- Dagan wysysa im powietrze.
Na to Alexander już nie odpowiedział.
- Mamy mało czasu. Za moment znajdziemy się w zasięgu. Wyłączam systemy.
Zanim ktokolwiek zdążył zaprotestować, wszystko ucichło, a na Skyrangerze zapadła absolutna ciemność. Sprzed oczu Charlesa zniknął ładunek wybuchowy, a w kokpicie zgasły wszystkie ekrany i jedynym źródłem światła stała się nieuchronnie zbliżająca się planeta. Rebecca usłyszała, jak Dinh porusza się, a potem zapaliła się latarka przy jej pistolecie, oświetlając wszystko w środku.
- Szybko! Do hangaru! Nie mamy czasu na nic więcej - pilot wyskoczyła z fotela, czekając, aż druga kobieta zrobi to samo.
- Kurwa, odpięłaś mnie w połowie ściągania danych - warknął Shukin.
- Przekażesz górze połowę, też będą zadowoleni. Do hangaru biegnij lepiej. Striker? Gdzie jesteś?
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Jewel

12 maja 2019, o 18:30

Nagły potok słów wypowiadanych dwoma różnymi głosami ściągnął ją do rzeczywistości gwałtownie i bez pytania. A to wcale nie był łatwy powrót, wyrywanie się z małego świata, w którym się zamknęła, było dla Dagan jak wynurzanie się z głębokiego, bardzo głębokiego jeziora, w którym bliska była już pozostać. Mimo tego nie opierała się, zamrugała parę razy i po kolejnej chwili, jakiej potrzebowała na uświadomienie sobie, co dokładnie się dzieje, miała już jako taki pogląd na wszystko dookoła.
Co zaskakujące, nie protestowała wcale, gdy Dinh w zasadzie zarządziła odwrót do hangaru. Nie protestowała, bo, cóż, to chyba faktycznie było najlepsze co mogli zrobić. Dagan nie uważała, że to dobry moment na poddanie się, nie sądziła że już powinna zrezygnować z okrętu Zbieraczy - ale nie miała już nic do zrobienia tu, w Skyrangerze. Ewakuowanie się nie było złym pomysłem. Było w zasadzie pomysłem najlepszym z możliwych, jednocześnie - zdaniem czerwonowłosej - wcale nie oznaczającym wywieszenia białej flagi.
Tak czy inaczej, podnosząc tyłek z fotela, ani słowem nie włączyła się do dyskusji. Nie całkiem jeszcze przytomna, dała się prowadzić w stronę hangaru, jednocześnie myślami pozostając jednak w dużym stopniu wciąż przy wrogiej łajbie. To było dla niej bardzo typowe - pogrążając się w realizacji jakiegoś zadania, nurkując w extra-, intra- lub jakimkolwiek innym necie zawsze w nim tonęła, a jej kontakt z rzeczywistością pozostawał mocno ograniczony. Teraz w ślad za Sarayą zapaliła światło własnej latarki, dużo większą uwagę przywiązywała jednak do innego światła - tego z własnego omni-klucza.
Pozbawiona kontaktu z Iną, musiała teraz wszystkim zająć się sama. Z drugiej strony, WI nie była wcale aż tak pomocna, jak Rebecca liczyła, stąd teraz też nie odczuwała jakiejś dramatycznej straty. Ot, zmiana warunków pracy i tyle. Idąc trochę na ślepo tam, gdzie Saraya raczyła ją poprowadzić, jednocześnie śmigała palcami po klawiaturze własnego omni-klucza, próbując zdziałać więcej, ciągle więcej, zawsze więcej.
Obniżanie ciśnienia było, jej zdaniem, dobrym posunięciem, ale niewystarczającym. Teraz, gdy udało się to zainicjować, musiała śledzić efekty swych działań. Pozostając w sektorze temperatury i ciśnienia, marszczyła brwi w skupieniu, próbując monitorować zmiany znaków, cyfr czy cokolwiek, co mogła dostać z pokładu wrogiego okrętu. W tej chwili, gdy udało się już przypuścić jakiś atak, musiała znać jego efekty - zarejestrować moment, w którym ciśnienie spadnie na tyle, by dawać większą gwarancję względnego bezpieczeństwa na pokładzie łajby Zbieraczy.
Tak, Rebecca nadal chciała tam wejść, a Tremoille wcale nie znaczył dla niej drogi ucieczki - był po prostu środkiem transportu.
W którymś momencie podniosła głowę, by się rozejrzeć, zobaczyć, gdzie idą i co się dzieje. I milczała, ciągle milczała, zbyt pochłonięta tym wszystkim, co działo się dokoła, ale przede wszystkim - w jej głowie.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Jewel

12 maja 2019, o 18:45

Przysłuchiwał się tylko wymianie zdań pomiędzy członkami załogi. On nie wiedział za bardzo co zrobić w tej sytuacji bo nie znał się na działaniu statków albo czy Dinh wyłączając całkowicie statek nie wywali w powietrze też ich. Musiał jej zaufać i akurat tutaj trening Rosenkova się przydawał. To ona była specjalistką, a on musiał wierzyć w to, że jej teoria się sprawdzi. I chyba się sprawdziła bo w momencie, kiedy światła zgasły on dalej żył.
Założył na łeb swój kaptur zwiadowczy by cokolwiek widzieć i musiał przyznać, że ostatnie przygody na pancerniku Cerberusa na coś się przydały bo poruszanie się po ciemnym statku miał już powtórzone. Kiedy cała elektronika w wizjerze ruszyła rozejrzał się po okolicy. Odpalił mapę statku na wewnętrznym HUD. Cóż przedostanie się do hangaru nie powinno mu zając zbyt długo. Zaczął iść w stronę miejsca zbiórki.
- Idę w stronę hangaru. – Rzucił krótko do komunikatora by po chwili wysłać do Dinh i Dagan najszybszą drogę do Tremoille. – Widzimy się na miejscu.
Potem odłączył się od kanału Przymierza, a przełączył tylko na kanał Shukina. Oni mieli swoją robotę, a one swoją. Pewnych rzeczy wolał nie poruszać z innymi członkami oddziału.
- Co ci się udało wygrzebać z komputera? Cokolwiek co dowództwo uzna za przydatne?
Rzucił gdzieś w eter idąc przez ciemny korytarz. Na swój sposób chciał wiedzieć gdzie kapitan i załoga piratów postanowiła polecieć. Najchętniej wymordowałby ich jednego po drugim, ale tym pewnie zajmie się inny oddział. Chyba, że Charles sam poprosi o przydział do posprzątania po piratach.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

16 maja 2019, o 21:59

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

16 maja 2019, o 22:47

Shukin milczał przez chwilę, ale w końcu w słuchawce Strikera zabrzmiało jego ciężkie westchnięcie.
- W sumie całkiem sporo, ale pliki są uszkodzone, niekompletne. Ściągałem wszystko, co tam znalazłem, a wydało mi się przydatne. Mapy, pokonywane trasy, komunikację mailową, nagrania z monitoringu pokładowego, co mi tylko przyszło do głowy - Charles usłyszał, jak po drugiej stronie uderza coś metalowego i ciężkiego, ale Alexander nie zwrócił na to uwagi, więc pewnie sam świadomie był przyczyną hałasu. - Tylko teraz mam wybrakowane pliki, które trzeba będzie komuś oddać do odzyskania i wyciągnięcia sensownych wniosków. DeWolf pewnie ma od tego ludzi.
Być może gdzieś tam znajdowała się informacja także o tym, gdzie obecnie znajdują się piraci. Dokąd polecieli w pomniejszonym o Skyrangera składzie i jak planowali kontynuować swoją walkę ze zbieraczami i z Przymierzem. Pytanie, czy przyniesie ona im cokolwiek dobrego, czy nie. Teraz zapewne byliby wściekli, gdyby zdawali sobie sprawę, że zamiast wbić się w kadłub obcego statku i wybuchnąć, opuszczony przez nich statek stopniowo coraz bardziej skrywa się za planetą, znikając z pola widzenia przeciwnika, tak jak chwilę wcześniej zniknął z jego radarów.
- Powinni już dawno nas trafić - stwierdziła cicho Dinh na wspólnym kanale. Szła szybko obok Rebecki, usiłując za nią nadążyć, z trudem, bo nie należała do najwyższych, więc i nogi miała krótkie. A choć czerwonowłosa zapatrzona była w swój omni-klucz, to wciąż czas przeciekał im przez palce i nie dawał możliwości zatrzymania się na moment. - Czemu nas jeszcze nie trafili? Zakładam hełm, pierdzielę, jak mi nagle...
Nie dokończyła, albo słuchawka zawiodła, gdy kobieta naciągała na głowę kaptur, nieco podobny do tego, z jakiego korzystał Striker, choć w wersji bardziej podstawowej. W międzyczasie zajrzała do Dagan przez ramię, usiłując zorientować się co ta jeszcze robi, ale niczego jej to nie dało. Procentowa wartość ciśnienia na statku spadła do osiemdziesięciu procent, więc może niektórzy już potracili tam swoje świetne samopoczucie, a może jeszcze nie robiło to na nich wrażenia. To była obca rasa. Kto wie, może powietrze do niczego nie było im w ogóle potrzebne. Ale może właśnie dlatego zaskakiwali Sarayę, nie atakując ich jeszcze, choć prawdopodobnie mogli. Domysłów było zbyt wiele, by wybrać jeden i uznać go za najbardziej prawdopodobny.
Tremoille stał w zamkniętym hangarze. W pomieszczeniu panowała cisza, gdy Charles wpadł do niego jako pierwszy. Chwilę później, dosłownie kilkadziesiąt sekund, śluza rozsunęła się przed Alexandrem. Mężczyzna przeskoczył próg, lekko zdyszany, jakby tu biegł, albo po prostu chodzenie w magnetycznych butach kosztowało go dużo wysiłku, i rozejrzał się, szukając dwóch kobiet. Te musiały mieć jeszcze odrobinę dalej.
- Czy to jest dobry moment na żarty o śmierci? - spytał, po chwili namysłu ruszając w stronę desantowca, którego wejście podniosło się, gdy przysunął omni-klucz do panelu na ścianie pojazdu. - Może nie.
Zerknął na bramę hangaru. W ciemności, którą rozpraszały tylko cienkie linie fosforyzującej farby namalowanej na podłodze, nie było widać niczego, czym dałoby się ręcznie otworzyć śluzę. Ktoś będzie musiał to zrobić i Alexander wyglądał, jakby właśnie zdał sobie z tego sprawę.
- Poczekam na dziewczyny - stwierdził, uśmiechając się zza szybki hełmu szeroko, choć nieco rozpaczliwie.
Jakby w odpowiedzi na jego słowa do hangaru wpadła reszta grupy. Saraya podbiegła do desantowca - o ile można było mówić o bieganiu, gdy buty trzeba było świadomie odrywać od podłoża - i wskoczyła do niego, natychmiast zajmując miejsce pilota i gestem pośpieszając pozostałych. Nie odpalała go jeszcze, nie chciała pojawić się na radarze. Obróciła się w fotelu, opierając łokciem o zagłówek i przesunęła spojrzeniem po pozostałych, po chwili namysłu rezygnując z patrzenia na zajętą omni-kluczem Rebeccę i ograniczając się do obecnych tu mężczyzn.
- To kto otwiera? My będziemy czekać w środku - zaproponowała. - Musimy opuścić tym Skyrangera zanim odpalimy jego systemy. Dobrze by było, żebyśmy byli w nim wszyscy. Jakieś pomysły?
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Jewel

19 maja 2019, o 18:49

Osiemdziesiąt procent brzmiało obiecująco, mimo tego Dagan nie była przekonana, czy to wystarczy. Nie wiedziała nic o biologii Zbieraczy i, umówmy się, to nie był temat z którego chciała się jakoś szczególnie dokształcać. Jak więc przy ludziach byłaby niemal pewna, że taki spadek jest już jak najbardziej satysfakcjonujący, tak teraz wolała zaczekać - i pozwolić, by ciśnienie spadło jeszcze trochę. Do sześćdziesięciu procent, tyle chyba powinno wystarczyć. Zresztą, teraz i tak mieli co robić, nie? Ewakuować się i tak dalej? Nie widziała powodu, dla którego nie miałaby pozostawić jeszcze systemów wrogiego okrętu na etapie obniżenia ciśnienia. Dla pewności.
Tak czy inaczej, ta interwencja robiła się już sama, Rebecca wróciła więc częściowo nieco bardziej do żywych. Zerkała wprawdzie co jakiś czas, jak przedstawiają się wskaźniki na okręcie, poza tym jednak zobaczyła wreszcie, gdzie idzie, co się dzieje - i przyspieszyła kroku. Zabranie się stąd było, na ten moment, doskonałym pomysłem.
Bez słowa wparowała do desantowca, bo, jeszcze zanim Dinh ujęła to w słowa, sama Dagan nie zakładała, że to ona będzie cokolwiek otwierać. Mieli dwóch facetów w grupie? Mieli. To aż nadto, żeby poradzić sobie z otwarciem śluzy. Z drugiej strony, Saraya miała rację - dobrze by było, gdyby zaraz po otwarciu byli jednak wszyscy na pokładzie Tremoille, co rodziło pewne problemy.
- Użyjesz w końcu tej swojej biotyki? - rzuciła w końcu czerwonowłosa po długiej, BARDZO długiej chwili upartego, nieobecnego milczenia. Niby w eter, niby niezobowiązująco, ale wiadomo było, że chodziło jej o Alexandra - i o to, że sama nie miałaby nic przeciw, gdyby tę śluzę po prostu wypieprzyć w efektownym, biotycznym wybuchu, a nie bawić się w jakieś szczególnie subtelne otwieranie. Bo serio, co im zależało? Chcieli otworzyć wylot i chcieli zrobić to szybko, będąc jednocześnie, wszyscy, jak najbliżej desantowca. Dobry, silny biotyk mógłby to zrobić - z wysiłkiem, to nie ulegało wątpliwości, ale pewnie mógłby. Dagan przynajmniej sądziła, że to leżało w ich możliwościach.
Tak czy inaczej, sama nie zamierzała wychodzić poza pokład desantowca. Rozsiadła się na ławce, wyciągnęła nogi przed siebie i ponownie spojrzała na ekran omni-klucza. Ciśnienie. To wciąż było ważne.
- Chcę wejść tam na pokład - rzuciła nagle, jeszcze bardziej niespodziewanie niż poprzednio, po chwili opóźnienia podnosząc głowę i spoglądając na pozostałych. - Was to, jak podejrzewam, nie interesuje, ale pytam kurtuazyjnie, zanim każę się tam odstawić. - Wzruszyła lekko ramionami. Jasnym było, że nie zamierzała wchodzić na pokład Zbieraczy sama... Raczej. Musiałaby znowu skontaktować się z Wizną, przedstawić im nową sytuację, znowu olać komentarze Targa - czy kogokolwiek innego - i liczyć na to, że jej zespół, Szarańcza, ruszy dupę jej pomóc. To nie mogło być łatwe, ale Rebecca była zbyt zafiksowana na ten plan, swój plan, żeby się tym teraz przejmować.
Nie po to, z dużą dozą prawdopodobieństwa, hurtem wyłączyła załogę Zbieraczy z użytku, by teraz z tego nie skorzystać.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Jewel

21 maja 2019, o 18:47

Rozsiadł się wygodnie na jednej z ławek w środku pojazdu. Ich zadanie wydawało się już proste. Zwiać i czekać, aż zbieracze uznają wycofanie się jako kolejną część ich planu. Im dłużej uda im się ich uniknąć tym lepiej. Nie wiedzieli z czym mieli tak naprawdę do czynienia, ale najlepszą opcją teraz było po prostu wykonanie powierzonych im rozkazom i się wycofać.
- Jeśli Alexander wywali w powietrze śluzę to zatrzęsie całym statkiem, a to może uaktywnić ładunek.
R
zucił tylko do reszty z papierosem w ustach. Trudno powiedzieć, kiedy zdążył już jakiegokolwiek odpalić. Biotyka biotyką, ale nie sądził żeby był aż tak potężny by po prostu wywalić wszystko w powietrze i mogli stąd wylecieć jakby nigdy nic. To nigdy nie było takie proste, ale to wolał zostawić w gestii Alexandra. Nie wiedział jakie są jego umiejętności oprócz tego, że jakieś tam są.
- Rozkaz brzmiał wycofać się i tego rozkazu będziemy się trzymać. – Rzucił do Dagan Charles mocno zmęczonym głosem. On już dobrze wiedział jak kończy się cała ta zabawa w bohaterów. Ich zadanie było proste więc mieli je wykonać. Brak subordynacji w tym momencie był tylko kolejnym pokazem pychy oraz wiary w idee, które przyniosą im teraz śmierć.
- Shukin spróbuj rozwalić tą śluzę. Dinh trzymaj nas jak najdalej od statku Zbieraczy. – Kiedy to mówił wciąż patrzył na Dagan. Miał gdzieś to co ona chciała w tym momencie. Mieli się wycofać więc to zrobią. – Jeśli chcesz tam lecieć to gadaj z dowództwem jeśli dostaniemy zielone światło to proszę bardzo, jeśli nie to nie zamierzam tego robić i jeśli spróbujesz dotknąć stery to cię zabije. Jeśli spróbujesz się na mnie rzucić to zabije cię Shukin.
Mówił to spokojnym tonem, jakby tłumaczył jej jakaś prostą oczywistość. Zależność, która w pewnym momencie powinna się pojawić jej w głowie. I jeśli naprawdę zamierzała się teraz miotać jak dziecko, które nie dostało zabawki to nie skończy się to dla niej najlepiej. Dopóki Striker nie otrzyma innych rozkazów to nie zamierzał uczestniczyć w tej całej zabawie.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

21 maja 2019, o 20:28

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

21 maja 2019, o 20:55

- Użyję. Czemu wreszcie? Jak nie mogłaś się wcześniej doczekać, trzeba było poprosić - odparł Shukin, uśmiechając się do Rebecki zalotnie. Odwrócił się z pytającym spojrzeniem do Charlesa, a gdy zorientował się, że ten nie dość, że nie ma na głowie kaptura, to jeszcze pali papierosa w środku wyłączonego okrętu, bezceremonialnie wyciągnął mu go z dłoni i magnetycznym butem wcisnął w metalową podłogę desantowca. - Załóż i uszczelnij może, kurwa, ten kaptur, co?
Dinh machnęła lekceważąco dłonią, odwracając się do Charlesa, jeszcze zanim aktywowała systemy Tremoille.
- Nie odpali go, skoro jest podpięty do statku, a statek jest wyłączony - stwierdziła. Brzmiała dość pewnie, więc chyba wiedziała o czym mówi. - Prędzej gdybyśmy próbowali Skyrangera odpalić z powrotem, wtedy moglibyśmy spodziewać się dużego bum. A teraz to...
Nie dokończyła, tylko wzruszyła ramionami, jakby w ten sposób usiłowała dać im do zrozumienia jak obojętne w tym momencie stawało się użycie biotyki względem problemu ładunku. Alexander wyjrzał przez wejście do desantowca gdzieś w kierunku śluzy, ale było zbyt ciemno, by mógł cokolwiek zobaczyć.
- Odepnę się od podłoża - powiedziała cicho pilot. - Ty rozwalisz bramę, a potem odepchniesz nas od przeciwległej ściany i spróbujemy wysunąć się ze Skyrangera bez włączania niczego. Powinniśmy znaleźć się poza...
Zamarła, gdy usłyszała decyzję Dagan i odwróciła się do niej, nagle zapominając o całym swoim planie wydostania się z pułapki, w jakiej się znaleźli.
- Co? - spytała i parsknęła suchym śmiechem. - No chyba nie.
Mało to było regulaminowe, ale kobieta była w zbyt dużym szoku po tej rewelacji, by przejmować się co wypada, a co nie. Z rozchylonymi ustami przeniosła wzrok na Strikera, a potem na Shukina, gdy padło i jego nazwisko. Mężczyzna wydawał się równie zszokowany co wszyscy pozostali i chyba miał nawet do tego jakiś komentarz, ale nie zdążył go wypowiedzieć na głos.
Pierwszy atak wstrząsnął kadłubem okrętu, w którym póki co wciąż byli uwięzieni. Nie wiadomo, czy był to strzał, który miał wypalić automatycznie, jak tylko według obliczeń Skyranger znajdzie się w zasięgu, czy ktoś faktycznie tam jeszcze żył, był świadomy i trzymał się świetnie. Wiązka przejechała po kadłubie pirackiego statku, rozcinając go zapewne gdzieś z drugiej strony. Mieli sporo szczęścia, że nie trafiła akurat w ładunek wybuchowy, albo - cóż - w nich. Huk na moment ich ogłuszył, a że nie mogli się tego spodziewać, całą czwórką mocno rzuciło o ścianę desantowca.
- Kurwa. Potem - zdecydował Alexander, ze stęknięciem podciągając się na uchwycie przymocowanym przy wyjściu z ich małego pojazdu. Wokół jego przedramion zaczęły pojawiać się błękitne błyski, rozświetlające okolicę charakterystycznym blaskiem. - Zapnijcie się, czy coś. Nie będę nas odpychać od ściany, wyssie powietrze, wyssie i nas. Wyłączaj zaczepy, Dinh. Pięć sekund.
Biotyczny wybuch nastąpił dokładnie w tym momencie, w którym miał nastąpić. Blask ich na chwilę oślepił, bo byli przyzwyczajeni do ciemności, ale momentu, w którym wyrwało Tremoille z hangaru pirackiego statku, nie dało się przegapić. Szarpnięcie statkiem wyrzuciło ich w pustkę, w ciszę kosmosu, na bezpieczną odległość od ładunku wybuchowego i jednocześnie przerażająco blisko okrętu zbieraczy. Jego gigantyczna sylwetka jawiła się teraz tuż nad nimi, widoczna przez wizjer z przodu. Alexander wciągnął się do środka, chętnie przyjmując pomocną dłoń jeśli ktoś mu ją zaoferował i zamknął drzwi desantowca, ale w środku nie wytworzyła się jeszcze sztuczna atmosfera, bo do tego trzeba było włączyć systemy. Zapadła cisza, przerwana tylko kilka sekund później kolejnym strzałem jasnej, śmiercionośnej wiązki, która teraz jednak nie trafiła już w nic, przecinając tylko pustkę. Widać poprzedni względnie udany atak był tylko skutkiem szczęścia.
- Tam chcesz, kurwa, wchodzić? - Shukin wyciągnął wyprostowaną rękę w stronę widocznego przez szybę statku wroga. - Ja przepraszam bardzo, ale popierdoliło cię do reszty, słońce?
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Jewel

22 maja 2019, o 18:55

Byli tak mało... Nie wiem, rozrywkowi?
Żarty żartami, ale nie, Dagan wejścia na pokład okrętu Zbieraczy wcale nie uważała za świetną zabawę. Mimo tego, gdy ze strony całej reszty spotkała się z tak jawną niechęcią i brakiem zrozumienia, nie mogła nie powstrzymać ciężkiego westchnięcia - pełnego rozczarowania postawą wszystkich, z którymi przyszło jej pracować. Tak, ryzyko. Tak, duże. Ale potencjalne korzyści? ZAJEBIŚCIE duże. Rachunek się przecież sam ustawiał. Czego z tego nie rozumieli?
Czerwonowłosa ostatecznie doszła do wniosku, że poziom niezrozumienia jest w tej chwili zbyt duży, by chciała bawić się w przekonywanie czy - biorąc pod uwagę, że przekonać to się raczej nikogo tu nie da - choćby wyjaśnianie własnego stanowiska. Nie, to byłoby głupie. Zupełnie bez sensu. Takie rzucanie grochem o ścianę, nic więcej. Ta ignoruje mundurową hierarchię, taka jest zaskoczona; ten jej radośnie grozi śmiercią; a tamten, ociekający niebieskimi, cudownymi falami mocy, aż sobie z tego szoku przypomniał konkretne przekleństwa. No jak z takimi rozmawiać? Właśnie. Nijak.
Nijak zaś w rozumieniu Rebeki znaczyło dokładnie to. W sensie, że zupełnie nic. Choć odezwali się wszyscy, Dagan nie raczyła odpowiedzieć komukolwiek z trójki. Na każde popatrzyła tylko przez chwilę, niby przytomnym, ale w jakimś stopniu jednak nieobecnym spojrzeniem, potem zaś, zamiast jak człowiek cywilizowany zwerbalizować choćby część swoich przemyśleń, po prostu wzruszyła ramionami i ponownie zwiesiła głowę nad ekranem omni-klucza, śledząc zmieniające się parametry.
Nie to nie, ale w takim razie nie widziała podstaw do dalszych rozmów. Nie i już.
Rozmowności nie pobudził jej także nagły... Atak? No właśnie, atak, co sugerowało, że jednak coś się zjebało. Albo przynajmniej nie poszło tak dobrze, jak by chciała. Wciąż pozostawiła się wepchniętą w systemy Zbieraczy, wciąż podtrzymała obniżanie im ciśnienia - no bo najwyraźniej nie spadło tak, żeby tam wszyscy padli, zasnęli, umarli, cokolwiek - ale z drugiej strony trochę bardziej pomyślała też o bieżącej sytuacji. Wystrzelili się w kosmos - plus. Wystrzelili się na pokładzie Tremoille, w jednym kawałku, zapewne ku niezadowoleniu piratów i Zbieraczy - to wszystko były plusy. Minus - zasadniczy - nic z tego nie wyciągnęła. W sensie, ta cała misja... Dagan zmarszczyła lekko brwi. W sumie. W sumie to mógł być to prolog. Na przykład.
- Chcę tam wchodzić - odpowiedziała jednak nagle, z dupy, z opóźnieniem, na słowa Alexandra. - Ale jednak nie z wami. Jesteście nudni i bez polotu.
Gdzieś w głowie nie wierzyła, że to mówi. I że to ona jest tą bardziej, wiecie, skłonną do ryzyka. Nie odważną, nie, nie, nie mylmy pojęć. Taką, po prostu... Zachłanną. Mniej rozsądną pewnie też. W ogóle bardziej pod różnymi względami, niekoniecznie dobrymi. Tak czy inaczej, to było nienormalne. Że to ona. Że inicjatywa po jej stronie. Totalna abstrakcja, serio.
Tak czy inaczej, nie pytała nikogo o zgodę, gdy postanowiła znowu wywołać Wiznę. Olali ją przedtem, ona olała ich, spoko. Na pokładzie mogła mieć nieprzyjemności, ale kto by się tym przejmował? Pogadają, zdegradują ją może, nie dostanie uścisku ręki generała, straszne rzeczy. Tak straszne, że serio, spać pewnie nie będzie mogła.
- Zgłaszam gotowość do podjęcia przez SSV Wizna - rzuciła krótko i zwięźle, gdy kanał z okrętem został otwarty. Nie interesowało ją, kto będzie po drugiej stronie i co będzie miał do powiedzenia. Mało ważne. Istotne było tylko to, żeby teraz otrzymać instrukcje do ewakuacji, wrócić na pokład... - Podaję koordynaty. Obecność wroga w bliskiej odległości, znajdujemy się pod ostrzałem, więc zwróćcie na to uwagę.
...a potem i tak wrócić na ten cholerny okręt. Albo inny. Nadal. Chciała. Wejść. Na. Podwórko. Zbieraczy. Nadal. W taki czy inny sposób. Nadal tak bardzo.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Jewel

23 maja 2019, o 13:56

Tak długo jak Dagan nie zamierzała używać nacisku siłowego na ich lądowanie tak miał to gdzieś. Oparł się wygodniej o oparcie siedzenia i czekał, aż znajdą się w bezpiecznej strefie. Nawet jeśli wylecą na tyle daleko, że nie będą już narażeni na oberwanie tym laserem śmierci, który posiadali Zbieracze. Teraz jedyna rzecz jaką mieli w planach to lądowanie na planecie i ukrycie się na tyle długo, aż dostaną zielone światło na powrót na Wiznę czy do jakiejkolwiek bazy Przymierza.
Mężczyzna obserwował rudą i bawiła go jej naiwność. „Gotowość do podjęcia”. Już widzi jak Wizna wlatuje do systemu gdzie stoi statek obcych, który dosłownie rozrywa statki jak małe zabawki. Nie wiedział czy Rebecca nie ma za grosz wyobraźni czy może po prostu miała w dupie to ile osób będzie musiało umrzeć żeby spełniła swoje dziwne marzenie o penetrowaniu statku obcych.
DeWolf też jak widać nie zamierzał się komunikować, a on też nie zamierzał informować go o jakichkolwiek zmianach w ich planie. Wykonywał rozkazy, a to dawało mu święty spokój. Nie chciał zbytnio ryzykować bo nie znajdował się w najlepszej sytuacji. Skoro Przymierze czy nawet Cerberus mieli pomysł na walkę ze Zbieraczami to on zwykły żołnierz nie powinien się w to mieszać. Jeśli jednak kazali by mu to robić to pewnie robiłby to z całą swoją zawziętością.
- Kieruj się na planetę Dinh. Nic tu po nas.
Spojrzał na Alexandra jakby chciał mu coś przekazać, ale nie do końca było wiadomo co. Może to po prostu już było zmęczenie tą całą misję, która całkowicie wymknęła się spod kontroli. Pewnie dowództwo urwie im jaja jak będą składać swój główny raport po tym wszystkim co się wydarzyło.
- Wolę być nudny i bez polotu, ale żyć niż wchodzić tam i zgrywać bohatera. Zginiemy za nim zdążymy do nich podlecieć.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12109
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Jewel

2 cze 2019, o 17:47

- Ja przepraszam bardzo - Alexander wyciągnął oskarżycielsko palec w stronę czerwonowłosej. - Co jest nudne? Chęć zachowania życia? Uwierz mi, że jestem ostatnią osobą którą mógłbym nazwać nudną. Ale nie będę się wpieprzał dobrowolnie na statek zbieraczy, tylko dlatego, że tobie się wydaje, że być może prawdopodobnie mogą być już odrobinę mniej groźni. Poza tym - zerknął na Charlesa. - Nie takie są rozkazy. Podejrzewam, że nie będą zadowoleni z naszych rezultatów, więc wolałbym do tego wszystkiego jeszcze nie umierać.
Dinh powstrzymywała się jeszcze przed aktywowaniem systemów Tremoille. Póki co pęd dalej pchał ich w pustkę, co prawda nie bezpośrednio w stronę planety, ale też nie w przeciwną. Czekała, aż ich lokalizacja stanie się mniej oczywista i będą mogli z kosmicznego śmiecia zmienić się we włączony statek.
- Może są unieszkodliwieni - odezwała się cicho. - W sumie pierwszy strzał trafił, ale widzieliście ten drugi? Przeciął pustkę. Nic. Nawet nie byli blisko Skyrangera.
- Na oślep raczej nie strzelają.
- Może to zautomatyzowane.
Shukin wzruszył ramionami, nie widząc powodu dla dalszego ciągnięcia tego tematu. W przeciwieństwie do Rebecki, jego nie interesowało co dzieje się na statku wroga i nie zamierzał tego sprawdzać.
- Wizna nie będzie wlatywać do systemu- odpowiedział kobiecie znajomy głos w słuchawce. - Przesyłam nasze koordynaty. Będziemy czekać jeszcze przez dwie godziny.
Według tego, co dostała Dagan, z ich obecnej lokalizacji powinni dolecieć do okrętu Przymierza w niecałe pół godziny. Znajdowali się w sąsiednim systemie. Informacja musiała też dotrzeć do Sarayi, która odwróciła się, by przez ramię zerknąć na Rebeccę i pozostałych. Przez moment widocznie zastanawiała się, czy coś powiedzieć, czy lepiej nie, ale w końcu podjęła decyzję.
- I tak musimy na moment ukryć się na powierzchni. Mogę wylądować w pobliżu kolonii. Może tam znajdziemy coś, co będzie można przedstawić dowództwu. Jakieś dowody. Może sprzęt. Może nawet jakieś ciało - zaproponowała ostrożnie. - A może kogoś żywego. Cholera wie. To chyba lepsze, niż pakowanie się na pewną śmierć - przeniosła pytające spojrzenie z powrotem na Dagan. - To tylko propozycja.
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Jewel

3 cze 2019, o 09:57

Spojrzała na na Shukina, wzruszyła ramionami i tyle było z jej reakcji. Przedstawiła swoje stanowisko, mieli odmienne, zmieniła front i postanowiła załatwić sprawę inaczej - tyle. Nie widziała powodu, dla którego miałaby coś więcej odpowiadać, mówić. To znaczy - takim powodem mogła być propozycja Dinh, by lądowali na planecie, ale i to, zdaniem Dagan, nie wymagało większego komentarza. Przecież i tak to zrobią. Cała trójka popierała ten pomysł, było więc, tak jakby, przegłosowane. A skoro było przegłosowane, to Rebecca w swoim stylu uznała, że koniec tematu - i nie odzywała się więcej.
To, że Wizna nie zamierzała po nich lecieć, nie było dla niej zaskoczeniem - oczywiście, że nie chciała. Jasnym było, że jej piękna, wspaniała firma, tak długo ignorując - czy też zamiatając pod dywan - temat Zbieraczy nie zmieni nagle swojej postawy, a skoro tak, to nie ona pofatyguje się po Tremoille, a Tremoille będzie musiało posłusznie polecieć do nich. Dagan doskonale wiedziała, że tak będzie i w założeniu czekała na instrukcje. Własne koordynaty podała tylko po to, by SSV Wizna mogła sobie wybrać, gdzie się ustawić - i gdzie czekać. To była standardowa procedura, nic zaskakującego. Może, gdyby mieli na pokładzie generała czy admirała - może wtedy krążownik postanowiłby się wtrącić. Może. A może nie. Bo w końcu ofiary w bitwach i męczeństwo to też powszechne zjawiska w Przymierzu.
Tak czy inaczej, Dagan ponownie zamilkła i w pewnym stopniu zobojętniała na rozwój wypadków, znów skupiając się na okręcie. To, że nie mieli na niego wchodzić - przynajmniej teraz - nie znaczyło, że Rebecca postanowiła go pozostawić. Bo wiecie, ona miała swoje ambicje, a te teraz były takie, żeby ten nieszczęsny okręt unieszkodliwić. I móc, na przykład, przesłać na Wiznę raport o unieszkodliwieniu wrogiego statku. Unieszkodliwieniu okrętu bojowego. Unieszkodliwieniu z pokładu pamiętającego lepsze czasy desantowca. To zrobiłoby wrażenie, nie mówcie że nie. A dla Dagan... Dla Dagan to było osobiste wyzwanie. Zagadka nie dająca jej spokoju, nawet jeśli jej rozwiązanie nie było teraz wybitnie niezbędne czy sensowne.
Komentarz Sarayi coś jej podsunął. Strzały. One faktycznie mogły być zautomatyzowane. Ponownie zerknęła na odczyt ciśnienia na pokładzie, a potem, korzystając z pojęć wcześniej przetłumaczonych i jako tako rozgryzionych przez WI, znów skupiła się na module podróży. Za broń - czy cokolwiek miałoby nią być - nadal nie zamierzała się brać, bo to po prostu zbyt duże ryzyko. Poruszając się po nieznanym systemie, w nieznanym języku, mogłaby ich z przypadku odstrzelić, a tego przecież nikt nie chciał. Zamiast tego wolała znów postarać się unieruchomić łajbę - tak po to, by nie robiła teraz problemów, jak i po to, by mogła na nią wejść, jak nie teraz to później. Podczas, gdy inni bawili się więc w ciało decyzyjne, ona znów skupiła się na rozpieprzaniu systemów Zbieraczy od środka. Przeciążyć i unieruchomić, dokładnie taki był jej cel.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Jewel

5 cze 2019, o 21:47

Nie dodawał nic do tego co powiedział Shukin bo jak widać ten już powiedział wszystko co trzeba było powiedzieć. Mieli się wycofać i to robili. Nikt tutaj nie chciał umierać za idiotyczne pomysły ich technika, a przynajmniej dopóki nie został wydany rozkaz związany z abordażem statku obcych. Nikt nie był na tyle głupi by wysłać tylko cztery osoby na obcy statek i udawać, że na pewno wszystko się uda i zrobią tam zwiad stulecia. Statek był uruchomiony, zbieracze wiedzieli o nich, a do tego nie wiedzieli nawet jaką siłą ognia i załogą dysponowali. Ich jedynym dobrym rozwiązaniem było po prostu wylądowanie na planecie aby przeczekać ten cały syf.
Charles w międzyczasie przygotował krótką wiadomość do DeWolfa.
Lądujemy na planecie. Wyśle dalsze informacje po tym jak Zbieracze opuszczą kolonie.
To czego będzie od nich chcieć góra po wylądowaniu nie było jego problemem. Póki co mogli nacieszyć się tą chwilą jakiegoś spokoju za nim znowu będą mieli stabilny grunt pod nogami, a w okolicy nie będzie wielkiego statku z laserem tnącym chirurgicznie przestrzeń kosmiczna. Nie wydawało mu się żeby Zbieracze wysyłali po nich jakąś grupę czy inny komitet powitalny. To byłoby marnotrawienie zasobów, ale cholera ich wie. Równie dobrze mogą przecież nie myśleć jak jakakolwiek znana mu humanoidalna rasa i mieć cholera wie jakie wytyczne w swoich mózgach.
- Możesz spróbować wylądować w pobliżu koloni, a stamtąd już przejdziemy na pieszo. Nie wiem tylko czy powinniśmy wchodzić do strefy zero. – Zastanawiał się krótko nad czymś. – Nie wiemy co oni zrobili z kolonistami lub jak wygląda sytuacja z kolonią. Spróbuj ją wywołać może uda nam się czegokolwiek dowiedzieć.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905

Wróć do „Piraci”