Kuguar jest typowym dzieckiem czarnego rynku - to właśnie stamtąd pochodzi większość składających się nań komponentów. Jako korweta jest statkiem wystarczająco dużym, by pomieścić ośmio-, maksymalnie dziesięcioosobową załogę, a przy tym wystarczająco małym, by zachować charakterystyczną dla swej klasy zwrotność i szybkość. Wyposażony dodatkowo w rozbudowaną sieć radarów o poszerzonych zasięgów oraz aktualizowaną na własną rękę bazę danych okrętów, jest wzorem łajby ucieczkowej, znikającej z pola widzenia nim zostanie dostrzeżona.
Właściciel: Jaana
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Stacja medyczna

17 gru 2014, o 10:51

Obrazek
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Stacja medyczna

10 paź 2015, o 16:15

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Chyba w pewnym momencie wszystko ją przerosło, chyba zwyczajnie miała dość. Ostatnie parę minut spędziła już w zasadzie na bezwolnym poddawaniu się dyspozycjom Khariego. Widok nieprzytomnej, ciężko rannej Anniki niemal dosłownie ją sparaliżował sprawiając, że gdy Ndiyae powstrzymał ją przed zakładaniem na siebie pancerza, nie była w stanie zrobić już nic więcej, nic z własnej inicjatywy. Mogła tylko kiwać głową i iść (razem z zabranym ekwipunkiem, bo przecież nie mogła go zostawić, musiała go pozbierać i wrzucić do pojemnika), a potem opaść na siedzenie promu i całą podróż spędzić jako milczące, nieruchliwe warzywko.
Ożywiła się nieco dopiero na Kuguarze. Widok znajomego statku trochę ją otrzeźwił, powitał myślą, że uciekli. Dali radę. Są bezpieczni. To ostatnie mogło być, oczywiście, dyskusyjne, ale teraz, w tej chwili wniosek taki z pewnością nie był bezpodstawny. W końcu nie byli już w klinice.
Dała się wysadzić z promu, zaprowadzić do centrum medycznego. Biorąc pod uwagę stan przybyłych - jej samej, Anniki czy choćby nawet Suri - to jasne, że powrót musieli rozpocząć właśnie od tego miejsca. Królestwo Losnedahla wreszcie zyskało wystarczającą ilość podwładnych, co?
Opadając na jedno z dwóch obecnych w pomieszczeniu łóżek skuliła się w sobie i przez dłuższą chwilę po prostu czekała, wbijając nieobecne spojrzenie w czubki własnych butów. Wszystko działo się jak gdyby bardzo daleko od niej. Niby wiedziała, że wszyscy są obok, ale nie potrafiła się na tej obecności skupić. Po prostu była, nie zwracając uwagi na to, co działo się dookoła. Annika, Suyrrae - nie, nie przestały istnieć, ale nagle nie były już w stanie skupić na sobie zainteresowania Jaany.
Szesnastolatka drgnęła więc dopiero po dłuższej chwili, unosząc wreszcie wzrok. Była zmęczona. Fizyczny ból to nie jedyna niedogodność, z jaką wiązały się podobne ekspedycje, a że znieczulenie działało tylko na ciało, wszystko pozostałe Ritavuori odczuwała tak samo intensywnie, jak zawsze. Przerażenie, wyczerpanie, bezradność. Tego nie dało się tak po prostu odpędzić jedną tabletką.
- Ja... Chciałabym porozmawiać z Bjørnem - powiedziała wreszcie cicho, nie wiedząc, na kim powinna w tej chwili skupić wzrok. Nie chciała przeszkadzać, nie chciała wchodzić w drogę Kristianowi, który musiał się teraz zająć Anniką. Swoją żoną i młodocianą asari, one go potrzebowały. Myśl, że nią samą lekarz również powinien się zainteresować, jakoś jej umknęła.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

10 paź 2015, o 17:21

Annika owszem, była jego żoną, ale Losnedahl był profesjonalistą. Był w stanie zająć się wszystkim, choć wiadomo, nie jednocześnie. Na pierwszy ogień poszła uszkodzona czaszka, ale tylko dlatego, że było to najpoważniejsze z obrażeń. Szybkie zbadanie prowizorycznie zaleczonej rany Ritavuori dało pocieszające wyniki - Annika zrobiła to całkiem nieźle, uszkodzone narządy dziewczyny po lekkiej ingerencji i dość długim leczeniu miały działać normalnie. Ale póki co mogła poczekać. Nikt nie przeszkadzał jej wpatrywać się w buty, pod warunkiem że pozwoliła sobie podpiąć kroplówkę, która miała doprowadzić ją do stanu względnej użyteczności. Straciła sporo krwi, nie mogła tak po prostu siedzieć.
Jakieś piętnaście minut później Kristian rozwinął ponownie bandaż i położył ją na łóżku.
- Naprawdę nie boli? - spytał cicho, by wreszcie, gdy uzyskał potwierdzenie, pozbyć się zbędnych resztek medi-żelu i porządnie wszystko pozszywać. Nie znieczulał, nie wprowadzał dziewczyny w narkozę. Po jakichś dwudziestu minutach było po wszystkim. - Nie powinnaś teraz chodzić. Musisz poleżeć, pozwolić się temu zagoić, już i tak mocno przesadziłaś - uśmiechnął się do niej, sadzając ją by nałożyć kolejny, porządny tym razem opatrunek. - Później zajmiemy się całą resztą. Nie wiesz, co dokładnie ci dali? Pamiętasz nazwę tej terapii, nazwę leku? - pomógł jej położyć się z powrotem i zgasił wiszącą nad nią lampę. - Spróbuj sobie przypomnieć w wolnej chwili, to by mi sporo dało.
Zupełnie zignorował wzmiankę o Bjørnie. Odwrócił się do asari, która wciąż siedziała skulona w kącie ambulatorium. Ból zaczynał jej przechodzić, albo przyzwyczaiła się do niego, bo nie łkała już przy każdym ruchu, jak przez całą drogę. Usiadł na drugim krześle, tuż obok niej i westchnął. Omega prawdopodobnie została już daleko za nimi, znając życie kierowali się do przekaźnika masy i potem gdzieś, gdzie nie dosięgają ręce wściekłej Arii.
- Przydałaby się nam twoja dokumentacja medyczna - przyznał. - Przydałoby się cokolwiek... - oparł głowę na rękach i westchnął jeszcze raz. Tego się nie spodziewał, nie sądził że razem z Jaaną na statku pojawi się obca asari, wymagająca takiej samej - jeśli nie większej - opieki. Nawet nie wiedział czy mają dla niej miejsce, czy będzie musiała z kimś dzielić kajutę. Wyglądał, jakby nie miał siły się nad tym zastanawiać i chyba tak właśnie było.
- Nie jestem w stanie niczego ci obiecać - odezwał się w końcu. - Nie wiem, co powiedziała Ci Jaana, ale mogę nie potrafić ci pomóc. Nie wiem też, czy chcesz zostać tutaj, czy pójść w swoją stronę... nikt nie będzie cię zatrzymywał - był szczery, ale Suyrrae takiej szczerości potrzebowała. To była odmiana po ostatnim pół wieku. - Póki co zrobię dla ciebie co mogę, ale potem będziesz musiała zdecydować sama. Nie martw się bólem, za chwilę przejdzie, jak tylko leki zaczną działać.
T'Hato pokiwała głową, ale nic nie powiedziała. Zastanawiała się, rozważała wszystko, co lekarz mówił. Być może był pierwszym, który powiedział jej, że nie wie czy da radę.
Wtedy rozsunęły się drzwi i do środka wszedł Bjørn. Zerknął tylko na siedzących przy ścianie i zmarszczył brwi. Potem jego wzrok padł na nieprzytomną Annikę i zbladł. Dopiero po dłuższej chwili otrząsnął się i wszedł za biały parawan, tam, gdzie leżała Ritavuori.
Wyglądał jak kupka nieszczęścia, prawdopodobnie gorzej niż sama Jaana. Ona miała tylko opatrunek wokół tułowia - Lybeck za to podbite oko, rękę na temblaku i kołnierz ortopedyczny. Stwierdzenie, że Kristian go poturbował, to było niedopowiedzenie. Wyglądało, jakby był okładany kijem przez pół godziny i w ogóle się nie bronił.
- Dobrze cię widzieć - odezwał się w końcu, siadając bezradnie na stołku przy jej łóżku. - Ja... nie wiem co mogę zrobić, żebyś mi uwierzyła. Żeby ktokolwiek mi uwierzył. Wiem, że wszystko wskazuje na mnie, ale ja naprawdę... - zamilkł i zacisnął zęby, opuszczając wzrok. - Nie wiem jak mam ci to udowodnić. Tych pieniędzy nawet nie chciałem dla siebie, statek potrzebuje kilku napraw, ja nie... nie chciałem żeby cię zabrała. Nie myślałem że to zrobi. Jaana, proszę, musisz mi uwierzyć, musisz im powiedzieć.
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Stacja medyczna

10 paź 2015, o 18:40

Dotychczas kołysząc stopami w powietrzu, gdy tylko obok znalazł się Losnedahl, bez słowa ułożyła się na zajmowanym dotąd łóżku. Uważając, by przy całych tych manewrach nie wyrwać sobie z ręki wenflonu - bo tak, oczywiście, nie protestowała gdy podpinano jej kroplówkę - odetchnęła cicho i zamknęła oczy. Niewiele było trzeba, by odpłynęła. Brak bólu swoją drogą, ale biorąc pod uwagę stopień zranienia i ilość utraconej krwi, miała prawo być bliską pogrążenia się w niespokojnym śnie. Przy rzeczywistości trzymał ją w tej chwili wyłącznie głos Kristiana, którego chwytała się jak tonący koła ratunkowego.
- Aeedra mówiła, że... - Zgodnie z poleceniem Kristiana ponownie podnosząc się do siadu, zmarszczyła brwi próbując przypomnieć sobie nazwę. - Velyn? Valyn? Jakoś tak. To podobno coś z Thessi, miało stymulować powstawanie złogów piezo. Suri... Suyrrae mówiła z kolei, że hodują to na jakimś znieczuleniu. Ten pierwiastek. Żeby jej przeszczepić. - Odetchnęła bardzo powoli. Teraz, z perspektywy cichego pokładu Kuguara, to wszystko brzmiało znacznie gorzej. Znacznie trudniej przychodziło jej pogodzenie się z tym, że skutki wydarzeń w klinice mogą nie być tak łatwe do usunięcia.
Nadal jednak nie potrafiła uwierzyć, że Lybeck mógłby jej to wszystko zafundować świadomie. Co więcej, nie była w stanie uwierzyć nawet w to, by rzeczywiście zawarł podobną umowę z Aeedrą. Jasne, w pierwszej chwili bardzo łatwo przyszło jej zaufać dowodom - a te były dość jednoznaczne - ale potem, teraz... To niemożliwe. Po prostu niemożliwe.
Ponownie kładąc się na łóżku - nie miała jeszcze ochoty przenosić się do kajuty, zresztą wciąż podpięta była do schodzącej w leniwym tempie kroplówki - zwinęła się na nim w kłębek i leżała w ciszy, nie wtrącając się w rozmowę Kristiana z Suri. Mogłaby wciąż zapewniać o tym, że Losnedahl na pewno sobie poradzi, że jest bystry i otwarty na wiele nowych, niesprawdzonych, niekonwencjonalnych - ale mimo wszystko bezpiecznych rozwiązań, że jej nie skrzywdzi i zrobi wszystko, by jej pomóc - ale po co? Nic nie mówiła. To musiało zostać wyjaśnione między nimi. To oni musieli się dogadać, ustalić warunki, decydować. Jeśli Suyrrae miała stać się członkiem załogi - a to przecież było w pewien sposób powiązane, nie mogła być pacjentką Kristiana bez podjęcia się jakiegokolwiek udziału w życiu załogi - to musieli sami ten temat omówić. Jaana zrobiła, co mogła. Zresztą, miała przecież własne problemy.
Gdy drzwi rozsunęły się, jej spojrzenie od razu spoczęło na Lybecku. Ani drgnęła, wciąż pozostając w pozycji embrionalnej i świdrowała tylko wchodzącego wzrokiem. Śledziła jego poczynania aż do chwili, gdy usiadł na krzesełku obok, kiedy to wreszcie uśmiechnęła się niemrawo, ale szczerze.
- Okropnie wyglądasz - stwierdziła cicho, doskonale wiedząc, jak musi to brzmieć w jej ustach, w tej sytuacji. Mimo tego nie mogła się powstrzymać. Jasne, musieli pewne rzeczy wyjaśnić, ale mimo to... Nigdy nie przyznałaby się, jak bardzo cieszy ją widok Lybecka. Nie, nie kochała go - a przynajmniej nie jak mężczyznę, prędzej jak przybranego brata - ale z podobną ulgą mogłaby witać ewentualnego narzeczonego.
- Bjørn, przecież ja ci wierzę. Naprawdę - powiedziała wreszcie, wiedząc, że ta rozmowa ich nie ominie. - Jeśli wcześniej powiedziałam coś innego... A pewnie powiedziałam, albo zrobiłam coś dziwnego... To przepraszam. Ale rozumiesz, prawda? Ja... Na początku... To wszystko... - Brakowało jej słów, na co fuknęła sfrustrowana. - Ale wierzę ci. Nie zrobiłbyś mi tego. Nie mógłbyś. - Choć to były stwierdzenia, w jej spojrzeniu mimo wszystko pojawiło się ostrożne pytanie. Pytanie, na które niekoniecznie potrzebowała odpowiedzi w tej chwili - i niekoniecznie ubranej w słowa. Jasne, ostateczne potwierdzenie jej domysłów pewnie by nie zaszkodziło, ale żaden najpiękniejszy nawet monolog nie mógłby go zapewnić. Tu chodziło o czyny. O to, jak będzie... Potem. W dalszym życiu.
Teraz natomiast pozostawał jeden problem. Jeden zasadniczy problem.
- Ktoś jednak zawarł tę umowę, Lybeck. Zawarł ją z twojego omni-klucza. - Nie wiedziała, kiedy zniżyła ton głosu na tyle, by w sali mogły toczyć się równolegle dwie rozmowy - jej z Norwegiem i Losnedahla z Suyrrae.
To, że w pewnej chwili wyciągnęła dłoń ku Bjørnowi, to był odruch. Chciała chwycić jego rękę, chciała, by jej dłoń zniknęła w jego uścisku. Miała szesnaście lat, podteksty erotyczne nie były jej już obce - ale w tej chwili chodziło o coś zupełnie innego. Lybeck był jej najbliższy ze wszystkich chociażby dlatego, że to on wyprowadzał ją z Cronosa. Że to nie wiele, że przy ucieczce pracowali wszyscy, cała załoga Kuguara? Może, ale to nie miało znaczenia. Raz wyrobiona ocena, ten podstawowy osąd, nie mógł zmienić się tak łatwo.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

10 paź 2015, o 19:54

Bardzo długo milczał, wpatrując się w podłogę. Pewnie zgarbiłby się i oparł głowę na rękach, gdyby nie ten kołnierz i temblak, więc teraz tylko siedział, nienaturalnie wyprostowany, ale zrezygnowany.
- Kristian się wściekł... - mruknął w ramach wyjaśnienia, ale Jaana już to wiedziała od zbrojmistrza. - W sumie mu się nie dziwię. Nie miałem powodu, żeby mu oddawać, więc... - wolną ręką wskazał nieokreśloną przestrzeń w okolicach swojej głowy. Czyli nie walczył, pozwolił się stłuc, a teraz nawet nie narzekał. Jedyne co zrobił, to wyjaśnił, ale nie dodał nic więcej. Może uznał, że zasługuje, może załoga już go psychicznie wykończyła za to, co według wszelkich dowodów uczynił.
Odetchnął głęboko, gdy Ritavuori uznała go za niewinnego i na długą chwilę zamknął oczy.
- Ze wszystkich... - powiedział cicho. - Ze wszystkich tutaj, tylko ty mi wierzysz. Po tym co przeszłaś... - przełknął ślinę i spojrzał na dziewczynę, wyciągając zdrową rękę w jej stronę, jakby chciał odgarnąć jej włosy z twarzy, ale w połowie drogi zrezygnował i tylko oparł się o brzeg łóżka. - Nie chcę nic mówić, ale ty też nie wyglądasz najlepiej - uśmiechnął się niepewnie i pokręcił głową. - Nie zrobiłbym, Jaana. Oboje byliśmy głupi, ja że przyjąłem te pieniądze, które wydawały się takie łatwe i ty, że się zgodziłaś pójść z asari. Myślałem... myślałem że jakoś inaczej to się skończy. Że wyjdziemy stamtąd we troje, bogaci, nie że Khari przytarga mnie tu za kołnierz i rzuci Kristianowi na pożarcie. Mogłem... nie wiem. Mogłem wszystko zrobić inaczej. Przepraszam.
Zacisnął dłoń na jej drobnych palcach i utkwił spojrzenie w jej szarych oczach. Mówił szczerze, więc albo była to prawda, albo sam w to bardzo mocno wierzył.
- Przez cały czas, kiedy planowali jak cię odbić, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, bo nie pozwolili mi pomóc - przesunął kciukiem po kostkach jej palców. - Nie wiedziałem co się z tobą dzieje, próbowałem się skontaktować, ale musieli ci zabrać omni-klucz - faktycznie, jeśli to sprawdziła, urządzenie informowało ją o dziesiątkach nieodebranych połączeń i wiadomości, z czego połowa od Lybecka. - Khari przyszedł przed chwilą, powiedzieć że wróciłaś. I że powinniśmy porozmawiać. To były pierwsze słowa, które do mnie powiedział od trzech dni. Próbowałem zorientować się o co chodzi z omni-kluczem, ale nie mam śladów dostępu do niego z zewnątrz, zdalnie. Ktoś to musiał zrobić bezpośrednio, chociaż nie pamiętam kiedy ostatnio go zdejmowałem. Ktoś z załogi? Jak spałem? - potrząsnął głową. - Nie sądzę, nie wiem dlaczego mieliby to zrobić. I nic nie mam, wiadomości zniknęły. Tylko ostatnia, z dniem i godziną spotkania i jakimiś grzecznościowymi pierdołami...
Gdzieś zza parawanu dobiegały fragmenty cichej rozmowy. Losnedahl z grzeczności nie ingerował i nie podsłuchiwał, chociaż z całą pewnością go kusiło. Teraz Suyrrae mówiła. Wyjaśniała, o co z nią chodzi i co dokładnie wie na temat tego, co zrobili Jaanie. Choć nie wiedziała wiele, wszystkie informacje mogły się przydać.
- Co z Anniką? Wyjdzie z tego? - spytał Bjørn. - Nie wiem... nie wiem jak do tego wszystkiego doszło, ciągle mam wrażenie że to wszystko moja wina, mimo że przecież nic nie zrobiłem... Nie mogłem nawet pomóc. Jestem już bezradny, nie chcą mnie nawet słuchać. Wypieprzą mnie z załogi.
Uśmiechnął się krzywo.
Do pomieszczenia wszedł Bakrylov i szybkim krokiem minął dwójkę rozmawiających, by ze splecionymi na klatce piersiowej rękami stanąć naprzeciw Ritavuori. Lybecka nie zaszczycił nawet spojrzeniem.
- Co tu się odpierdala - uniósł w półuśmiechu kącik ust. - Nasz mały, irytujący wrzód na dupie pojawił się w ambulatorium. I Jaana też tu jest - uśmiechnął się wreszcie szeroko, a mina Bjørna zrzedła.
Wtedy rozmowa przy drzwiach urwała się i po chwili ciszę zaburzył pełen zaskoczenia głos Suyrrae.
- Hej... ja cię znam.
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Stacja medyczna

10 paź 2015, o 20:38

Słuchała w milczeniu, bo tak naprawdę niewiele mogła powiedzieć. Powtarzać banalne nic się nie stało podczas, gdy wiadomo było, że to wierutne kłamstwo? Albo pocieszać Lybecka w chwili, kiedy sama pocieszenia potrzebowała? Hej, Norweg z pewnością niczego podobnego od niej nie oczekiwał. Pozwoliła mu mówić, po prostu leżąc, patrząc i słuchając. Jedyną bardziej żywą reakcją było podpełznięcie do brzegu łóżka, tak, by być jak najbliżej blondyna i oparcie policzka o jego dłoń - tę samą, którą więziła teraz własnymi palcami. Nawet nie próbowała szukać słów, które mogłyby być jakimś sensownym komentarzem. Gdy się wreszcie odezwała, nie próbowała nikogo usprawiedliwiać ani ponownie analizować wszystkich możliwych rozwiązań, które być może mogli wybrać wcześniej.
- Nie wiem - odpowiedziała cicho na pytanie o Annikę. To przynajmniej było coś w miarę pewnego, jakiś niezaprzeczalny fakt rzeczywistości nie wymagający snucia domysłów, sześciu różnych wariantów zdarzeń. - To znaczy, ona... dostała biotyką, trochę rykoszetem. Ale Kristian postawi ją na nogi. Na pewno. Na pewno ją z tego wyciągnie. - Chciała w to wierzyć, naprawdę bardzo chciała.
Ostatecznie uśmiechnęła się smutno. Nie dodała nic w stylu to nie twoja wina czy wszyscy mogliśmy zachować się inaczej. To byłoby bez sensu. W tej chwili, będąc już na pokładzie Kuguara, nie było potrzeby rozdrapywać ran.
- Dobrze, że... Że to już koniec. Że je jesteśmy w klinice - powiedziała więc tylko cicho i potrząsnęła lekko głową na ostatnie słowa Lybecka. - I nikt cię nie wyrzuci. Nie może. Nie pozwolę na to. - Żałosne, prawda? Szesnastolatka, która na pokład trafiła tylko dlatego, że była cennym materiałem badawczym, teraz wierzyła, że ma na coś jakiś większy wpływ. Śmieszne.
Nie dane jej było jednak kontemplować swej godnej pożałowania postawy dłużej, bo w pomieszczeniu pojawił się kolejny gość. Cholerna pora odwiedzin, co? Bezgranicznego szczęścia i pojednania, powszechnego rozgrzeszenia i padnięcia sobie w objęcia?
No, nie do końca.
Nie od razu pojęła sens słów Suri. Gdy jednak wreszcie to zrobiła, w jej oczach zapłonął ogień. Spięła się wyraźnie, podnosząc do siadu i spoglądając to na asari, to na Bakrylova.
- Co? - rzuciła krótko, szczekliwie. - Jak to?
Odetchnęła bardzo powoli.
- To jest jeden z nas, tutejszy pilot. Jak możesz go znać? To znaczy... - Zawahała się. Nie chciała poddawać w wątpliwość słów asari, nie tak bezczelnie. Mimo to... To było dziwne. Niepokojące. Zupełnie niezrozumiałe.
Odruchowo zacisnęła dłoń na dłoni Lybecka, jednocześnie całą swą uwagę koncentrując na Rosjaninie. Choć jej kolejne słowa nie były przeznaczone dla niego, a dla niebieskoskórej biotyczki, to Jaana spoglądała wprost na mężczyznę.
- Skąd się znacie? - Zszargane już wcześniej nerwy teraz zupełnie oszalały. Ritavuori gotowa była w jednej chwili aktywować omni-klucz, wydobyć omni-ostrze i rozciąć nim pierwszą osobę, która by się do niej zbliżyła. Miała dość. Miała naprawdę dość. Z garści stałych elementów nie potrafiła złożyć już pełnego obrazu.
I, szczerze mówiąc, panna Marjaana była już naprawdę bliska płaczu. Z bezradności. Z wyczerpania. Z ulgi, że jest tu, a nie na jednym ze szpitalnych łóżek.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

20 paź 2015, o 15:13

Bakrylov rzucił szybkie spojrzenie na asari, marszcząc brwi. Nie odpowiedział, zrobił tylko krok w tył. Jego wzrok na ułamek sekundy powędrował też na Jaanę, by w końcu paść na śluzę ambulatorium, która teraz była zamknięta, a obok niej stał Kristian. Na twarzy lekarza zaczynało się pojawiać zrozumienie, razem z narastającą wściekłością. Lybeck puścił dłoń dziewczyny i poderwał się ze stołka, przewracając go przy okazji.
- Byłeś kiedyś w klinice - kontynuowała Suyrrae, częściowo odpowiadając na pytania Jaany, ale kierując słowa do Vladimira. - Widziałam cię, kiedy zabierali mnie na zabieg, chyba nawet nie tak dawno. Rozmawiałeś w holu z doktor Borge.
Cisza, która zapadła po tym stwierdzeniu, zdawała się świdrować ich głowy. Bakrylov zmierzył asari wzrokiem od stóp do głów i powoli pokręcił głową.
- Gówno prawda. Nie znam żadnej doktor Borge, a o tej pierdolonej klinice wiem tylko tyle, że wyciągnęliśmy stamtąd Jaanę i możemy lecieć w swoją stronę. Więc lećmy - odwrócił się w stronę wyjścia, ale na drodze stanął my Losnedahl. - Kristian, rusz dupę, asari się coś popierdoliło, z kimś mnie myli.
- Nie mylę - uparła się T'Hato, wstając z krzesła i krzyżując drobne ręce na klatce piersiowej. - Pamiętam te włosy i głos. Pamiętam.
- Kristian, do kurwy nędzy. Skąd mam znać jakichś jebanych ordynatorów z Omegi? Co ja, kurwa, nie mam lepszych rzeczy do roboty?
Lybeck rzucił Marjaanie tylko jedno spojrzenie, krótkie, może nieco szalone, po czym wyskoczył zza parawanu i jednym, silnym ciosem zdrowej ręki powalił Vladimira na podłogę. Mężczyzna stęknął i przekręcił się na plecy, by odsunąć się nieco od wściekłego Bjørna, ale ten mu na to nie pozwolił, poprawiając jeszcze solidnym kopniakiem prosto w brzuch.
- Czemu, kurwa... - wysyczał, wycofując się jeszcze dalej, już pod same szafki po przeciwległej stronie pomieszczenia. Na pytanie odpowiedziała mu Suyrrae, tonem, jakby to było najbardziej oczywiste na świecie:
- Nie mówiłam, że doktor Borge jest ordynatorem.
Bakrylov zaklął ponownie i podniósł się powoli z podłogi, nie kłócąc się już więcej. Długo nikt się nie odzywał. Mężczyzna spojrzał tylko na Ritavuori i warknął.
- Popierdalamy po galaktyce jak pojebani z gówniarą na statku, moglibyśmy się zająć czymś kurwa konstruktywnym, a nie niańczeniem dziecka - pozwolił się Kristianowi unieruchomić. - Za dwa lata byłaby może wreszcie bardziej przydatna do czegokolwiek, a nie odpierdala jakieś dziwne rzeczy i kończymy z workiem czerwonego kurwa piasku na pokładzie, wyjętego z trupa. I może za dwa lata nie musielibyśmy się bać, że jej coś przeskoczy i nam tą swoją zjebaną biotyką rozpierdoli pół statku przy kichnięciu. Pomyślcie rozsądnie, to miało rozwiązać więcej problemów niż stworzyć.
- Zamknij się już - mruknął Losnedahl i mało delikatnie popchnął go w stronę wyjścia z ambulatorium. Vladimir spojrzał jeszcze na dziewczynę, potem na nieprzytomną Annikę, ale dopiero gdy jego wzrok padł na Lybecka - opuścił głowę. Bjørn mocno zaciskał szczęki, próbując powstrzymać się od nadzwyczaj nerwowych reakcji. Zdawał sobie sprawę, że to nie do niego należało podejmowanie decyzji co zrobić ze zdrajcą, nikt tu raczej też nie stanie w jego obronie, więc pozostało go stąd wyprowadzić, chyba że Jaana chciała z nim jeszcze porozmawiać.
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Stacja medyczna

21 paź 2015, o 09:21

Niemożliwe. Nie-mo-żli-we. Jaana chyba wreszcie znalazła się stanie całkiem konkretnego szoku, bo nie była w stanie zaakceptować najprostszych, oczywistych faktów. Słowa Suri miały sens. Reakcja Vladimira mówiła sama za siebie. A mimo to Ritavuori mogła tylko... Patrzeć. I nie wierzyć.
Blokady pękły jej w chwili, gdy spoczęło na niej spojrzenie Rosjanina. Najpierw uświadomiła sobie wtedy, że miał rację. Tak po prostu. Jego słowom nie można było odmówić słuszności. Chyba naprawdę lepiej byłoby, gdyby zacisnęła zęby i została w klinice. Chyba naprawdę powinna wrócić dopiero po dwóch latach, gdy może umiałaby już nad sobą panować. Gdy nie byłaby żadnym zagrożeniem, gdyby nie musiała przy okazji każdego rozdrażnienia przypominać sobie, co mówił jej Kristian na temat opanowywania wzbierającej w niej biotyki. To... To może byłoby lepsze. Może Bakrylov po prostu widział to, czego nikt tutaj nie dostrzegał. Może był z nich wszystkich najmądrzejszy.
Teraz nie była zła. Nie wpadła w furię, szczerze mówiąc nie była nawet poirytowana. Z całej jej postawy promieniowała rezygnacja. Bezradność i zwyczajna słabość, którą dotychczas skrupulatnie tłamsiła w najciemniejszym kącie swego serduszka. To... To wszystko.... Odetchnęła bardzo powoli. To koniec. Tak czy inaczej na dziś to jakiś koniec.
Nie zamierzała występować w obronie Vladimira, przynajmniej nie dziś. Nie zamierzała też jednak go osądzać. Wszystko zależało teraz od Alamanniego - czy raczej od decyzji całej załogi, wątpiła jednak, by kapitan chciał robić cokolwiek dzisiaj. Wszyscy byli podminowani. Pokład Kuguara groził eksplozją w jednej chwili, wskutek jednego nieopatrznego słowa. To nie był dobry moment na sądy.
Potrząsnęła lekko głową sygnalizując, że nie, nie chce rozmawiać. Nie chce o nic pytać, nie chce... nic nie chce. Wyraźnie osowiała, spoglądała, jak Losnedahl wyprowadza Rosjanina - zdrajcę? - jednocześnie sama spoglądając na Lybecka.
- On mógł mieć rację - powiedziała cicho i przetarła bladą, wymizerowaną twarz dłonią. - Może tak było trzeba zrobić.
Chyba nawet nie oczekiwała na to odpowiedzi. Garbiąc się jeszcze bardziej, spojrzała przelotnie na Syurrae, potem znów koncentrując się na Norwegu.
- Zostaniesz tu ze mną? Kristian pewnie nie pozwoli mi się szwendać po pokładzie, przynajmniej nie w ciągu najbliższych dni, a ja nie chcę... Nie chcę być sama. - Nie dodała, że towarzystwa T'Hato także dziś nie potrzebuje. Zresztą, Suri musiała się zaaklimatyzować, prawda? Okoliczności może nie były najbardziej sprzyjające, ale tak czy tak została dziś członkinią załogi, przynajmniej na jakiś czas.
- Alamanni raczej nie będzie dziś o niczym decydował, więc... - Zawiesiła nieobecne spojrzenie na spływającej jej do krwi kroplówce. - Dajmy sobie dziś spokój. Ze wszystkim. Każde z nas ma już dość, a są naprawdę ważniejsze sprawy, niż Bakrylov. - Znacząco spojrzała na nieprzytomną Annikę. Zdaniem Jaany to właśnie ona była teraz najistotniejsza. Na miłość boską, przecież... Przecież ona mogła zginąć, do cholery! Tak po prostu umrzeć, zostawić ich z tym pierdolnikiem samych. Czy nikt nie zdawał sobie z tego sprawy? Vladimir... On mógł zaczekać. Gdzieś go zamkną, kiedyś go osądzą. To nie było ważne, nie w tym momencie.
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Stacja medyczna

21 paź 2015, o 18:29

Rosjanin coś jeszcze mruczał pod nosem z niezadowoleniem, ale dał się wyprowadzić. Gdziekolwiek postanowił zabrać go Krisian, Jaana już tego nie widziała. Zabrali ze sobą Suyrrae, zapewne po to, żeby potwierdziła winę mężczyzny przed kapitanem, w końcu to ona miała informacje które go interesowały. Wyjątkowo mogła się do czegoś przydać, pierwszy raz odkąd weszła na pokład, a jej mina świadczyła o tym, że nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest to też prawdopodobnie ostatni. Dopóki nie znajdzie dla siebie miejsca, nie zdecyduje o swojej przyszłości i nie zacznie żyć pełnią życia, przed którym przez tyle lat ją broniono. Może i będzie potrzebować opieki medycznej, może nawet większej niż Ritavuori, ale póki co z całą pewnością przez długi czas będzie uczyć się nowego świata, technologii która w tak szybkim tempie pędzi do przodu, nowych miejsc i funkcjonowania w społeczeństwie. W końcu była tylko dzieckiem, nawet cały niepokój i lęk przed nieznanym nie mógł zabić w niej entuzjazmu.
Zostali sami, we dwoje, nie licząc nieprzytomnej Anniki. Bjørn po chwili wpatrywania się w śluzę westchnął i wrócił za parawan, stawiając z powrotem stołek i siadając na nim. Bez namysłu ponownie chwycił dłoń dziewczyny i przesunął kciukiem po kostkach jej palców.
- Mógł mieć, owszem - wzruszył ramionami na tyle, na ile pozwalał mu kołnierz. - Ale jeśli miał wątpliwości, to mógł się nimi podzielić na początku. Mógł się podzielić teraz. Nie miał prawa podejmować takiej decyzji bez uzgadniania tego z nikim innym, a z całą pewnością nie miał prawa wkopywać w to mnie. Skurwiel.
Zamilkł na długą chwilę, ale w końcu jego oblicze złagodniało. Spojrzał z powrotem na Jaanę.
- Wiesz, że już dawno tak to nie działa. Nie jesteś tylko obowiązkiem. Co by nie mówić, załatwiłaś nam pół miliona kredytów, nikomu innemu się to nie udało - wyszczerzył zęby w uśmiechu. - A sobie też całkiem sporo. A Bakrylov jest ruskim chujem. Przepraszam. Ale jest.
Podążył wzrokiem za spojrzeniem Jaany i westchnął, wpatrując się w leżącą nieopodal Losnedahl. Oddychała spokojnie, miarowo, a obandażowana głowa wydawała się dziwnie duża. Ale może to po prostu spory opatrunek sprawiał takie wrażenie. Poza tym była bardzo szczupła. Bez pancerza, który zdjął z niej Kristian i przebrana w czysty kombinezon była mniejsza, niewiele większa od Jaany. Nie wyglądała na osobę, która na co dzień ogarniała cały ten pierdolnik. Teraz była po prostu pacjentką, dziwnie niepasującą do tego ambulatorium w swoim obecnym stanie. Kiedy przychodziła do Kristiana i siadała mu na kolanach, myśląc, że nikt ich nie widzi, kiedy wpadała tam wściekła albo po prostu rozstawiała wszystkich po kątach, to było naturalne. Teraz taka milcząca i nieruchoma była smutnym, depresyjnym widokiem.
- Czekam teraz ze zniecierpliwieniem aż przyjdą mnie przepraszać - Bjørn przesunął się razem ze stołkiem tak, że zasłonił Jaanie Annikę. Czy zrobił to celowo, czy nie, mogła się tylko domyślać. - Mam nadzieję na jakąś rekompensatę - uśmiechnął się. - Nie martw się nią. Gdyby Kristian nie poradził sobie z tym, co się stało, rozniósłby statek, a teraz widzisz, absolutny spokój. To znaczy że nic jej nie będzie. Ciebie też z tego wyciągnie. Tylko wiesz... jakbyś miała kichać czy coś... to uprzedzaj. Na wszelki wypadek.
W jego oczach widniała ulga, tak potężna, że ciężko było jej nie widzieć. Przebijała się przez wszystkie inne emocje, których przecież było sporo. Ale wyglądał, jakby był cholernie zmęczony, prawie tak jak sama Ritavuori. I zapewne był - linczem któremu go poddali, oczekiwaniem, niepewnością. Raczej nie spał wiele przez te kilka dni. Ale nie o siebie się teraz martwił.
- Spróbuj odpocząć - powiedział cicho i puścił dłoń dziewczyny, by odgarnąć jej włosy z twarzy. - Ja nigdzie nie idę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Jaana
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 22 mar 2014, o 13:39
Miano: Marjaana Ritavuori
Wiek: 16
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: najemniczka
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Aite
Status: eksperyment Cerberusa;
Kredyty: 71,850
Medals:

Re: Stacja medyczna

21 paź 2015, o 19:19

Nie pozostało jej nic innego, jak westchnąć cicho i ponownie ułożyć się na szpitalnym łóżku. Na słowa Lybecka w zasadzie więcej odpowiadała już tylko kiwając lub kręcąc przecząco głową niż mówiąc. Odpływała powoli, ostatecznie przegrywając z całym długim dniem. Nie straciła jednak świadomości wystarczająco długo, by zachować się... grzecznie. Tak, jak przystało na dobrze wychowaną, młodą kobietę. Kto ją miał niby tak dobrze wychować - cóż, to już zupełnie inna kwestia, tym niemniej ktokolwiek by to był, najwyraźniej zrobił to dobrze. Jaana nie zasnęła w środku rozmowy, nie urwała dyskusji cichym chrapaniem, słowem - dzielnie dotrwała do końca.
W każdym razie, najpierw po prostu wzruszyła ramionami, potem parsknęła śmiechem - cóż, co do tego, że Bakrykov faktycznie jest ruskim chujem raczej nikt nie miał wątpliwości - wreszcie mruknęła cicho, przeciągnęła się lekko i zmrużyła oczy, rozważając słowa, którymi chciała się podzielić. Bo może i w tym wszystkim było trochę racji. Pół miliona, jakieś korzyści... W tym momencie nie przekonywało jej to w stu procentach - ostatecznie małą fortunę zawdzięczali też Vladimirowi, należało o tym pamiętać - tym niemniej pozwoliło odpędzić najgorsze, najbardziej intensywne myśli o byciu zupełną kulą u nogi.
- Rekompensatę? Cóż, o to nie musisz się martwić. Khari na pewno planuje wam już wspólne zakupy. - Mimo zmęczenia wciąż zdolna była do żartowania. Ostatecznie taka była umowa, nie? Tylko dlatego Ndiyae poszedł z nimi na spotkanie - bo w zamian ktoś miał towarzyszyć mu podczas wyprawy handlowej. I choć Lybeck z pewnością takiej atrakcji nie doceni, to wiecie, dla czarnoskórego szturmowca to na pewno będzie wynagrodzenie!
Nie kryła też rozbawienia na wzmiankę o kichaniu. Jasne, w ustach Bakrylova to mogło ją nawet urazić, ale teraz... Teraz to co innego. Przecież wiedziała, jak jest, a oni wszyscy wiedzieli, że się stara. Póki nikt nie traktował tego jako argumentu przeciw niej, póty na prawdę nie miała ze swymi ułomnościami problemu.
- Uprzedzę, chociaż jeśli Kristian zaniepokoi się podobnie do ciebie, to skończy się na podpięciu mnie do tlenu, tak na wszelki wypadek, by uniemożliwiać kichanie, kaszel i wszystkie mało przyjemne rzeczy - parsknęła cicho, ostatecznie uśmiechając się błogo. Gdy tylko Norweg zapewnił ją o swej obecności, Jaana... Cóż, zastosowała się do jego rady bardzo prędko. Problemy z bezsennością co jakiś czas jej się zdarzały - przybierając postać wspomnień z Taitusa czy Cronosa - tym razem jednak nie mogło być o tym mowy. Potrzebowała snu, dużo snu. Dalsze życie mogła zacząć nie wcześniej, niż po kilku dobach zwyczajnego lenistwa.
Lenistwa, na które w końcu zapracowała, nie?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
KUGUAR NPC PANCERZ

ObrazekObrazek

1x w ciągu walki lekki atak wręcz ma automatyczny sukces
+ 10% do obrażeń od mocy
+ 5% do obrażeń od broni
+ 10% tarcz
- 2PA za akcję zmiany broni
- 2 PA kosztu użycia medi- lub omni-żelu
- 10% na zakupy produktów Rady Serrice
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Kuguar”