Dead man tell no tales.
Właściciel: Jeanette Hawkins
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Centrum Informacji Bojowych

29 maja 2023, o 22:55

Zerkała kątem oka do stanowiska D Hawan, z czystej ciekawości przyglądając się, jak kobieta pracuje. Z reguły nie było rzeczy, których nie potrafiła załatwić - w ten czy inny sposób, niekiedy różny od planowanego efektu końcowego, jednakże równie skuteczny. Bardziej od jej umiejętności, lub na równi z nimi, Hawkins doceniała jednak transparentność, szczególnie na polach, w których brakowało jej ekspertyzy.
Parsknęła jednak na dźwięk nazwy Mandarynka.
- Pokładam wiarę w każdym twoim robaku, Saiya - odrzuciła lekko, chowając uśmiech za krawędzią trzymanego w dłoni kubka. - Ale lepiej, żeby Mandarynka nie pogubiła się w ich okrętach.
Nie lubiła uciekać się do otwartej walki. Jak na tak impulsywną osobę, przeistoczyła się w kogoś, kto niemalże ze wstrętem patrzył na ryzyko, gdy ponieść miał je okręt lub jej ludzie. Siebie nadal, sporadycznie, lubiła pchać na głęboką wodę, choć nie czuła potrzeby, by przyznawać to przed kimkolwiek.
Kawa była cierpka i gorzka. Odstawiła końcówkę, najbardziej znienawidzoną przez siebie część napoju, na bok, obok podłokietnika. Magnetyczny uchwyt złapał naczynie w swoje objęcia, jak zwykle, gdy przygotowywali się na potencjalne przyśpieszenie, manewry, lub potrzebę operowania w nieważkości. Już samo zostawienie płynu było ryzykiem, ale wolała zaryzykować chluśnięcie odrobiną kawy, niż dopijać resztkę, w której wyczuwała ziarnistą fakturę.
Połączenie nadchodzące było czymś interesującym. Urozmaiceniem w krótkim locie, jaki czekał ich nim połączenie z Quebui stanie się możliwe. Odłożyła rękę na podłokietnik, policzek wspierając na dłoni i skinieniem głowi nakazała kobiecie odtworzenie wiadomości.
Nie była zbyt odkrywcza.
- Przyjmujemy zakłady, czy to kupią? - uśmiechnęła się pod nosem, poprawiając w fotelu i prostując. Założyła nogę na nogę. W pancerzu nie była to poza naturalna, ani nawet szczególnie wygodna, ale wrosła jej w nawyk silniejszy niż jakikolwiek dyskomfort, który szybko przestała odczuwać. - Dajesz.
Była kiedyś na Aite. Biurokracja na planecie nie należała do zestandaryzowanych, a w niektórych częściach planety nawet do obecnych, ale gdy posiadało się broń i było gotowym ją użyć, nie liczyło się, czy powód zdawał się wartościowy dla uciekającego. Musiał wyłącznie liczyć się dla napastnika.
- Ostrze-1, tu Sprawiedliwość Aite, identyfikator okrętowy 301RUED4BAHA. W porcie macierzystym Quebui doszło do przestępstwa popełnionego przez jednego z pasażerów, których przewozicie. Na mocy upoważnienia władz portowych Acropolis Ardens o numerze AA/2137/11 żądamy pełnej kooperacji w prowadzonym w Acropolis Ardens dochodzeniu oraz przekazania nam oskarżonego pasażera celem powrotu na Aite - odpowiedziała, nie siląc się, by w jej beznamiętnym, robotycznym głosie zabrzmiała jakakolwiek emocja. Wypluwała z siebie słowa jedno za drugim, nie dając im możliwości na skomentowanie zdania, póki nie skończy całości. - Jeśli nie zastosujecie się do instrukcji otrzymanych przez władze portowe, nastąpi natychmiastowe unieważnienie waszych pozwoleń na prowadzenie biznesu w obrębie portów należących do Ardens oraz portów zaprzyjaźnionych, a posiadane przez Noże Garlacka kontrakty w obrębie planety zostaną zerwane.
Wzruszyła lekko ramionami, choć nie mogli tego widzieć.
- Będziemy również zobligowani do postępowania z pełną mocą nadanego nam prawa - dodała krótko. - Jesteśmy upoważnieni do odzyskania zbiega z użyciem siły, jeśli zajdzie taka konieczność.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

30 maja 2023, o 07:47

Techniczka westchnęła cicho, przełączając coś na jednym z monitorów.
- Z jakiegoś powodu zabrzmiało to gorzej niż bym chciała – zauważyła między śledzeniem postępów jednego z podprogramów, a obserwacją procesu kwarantanny, która rozpoczęła pieczołowite rozkładanie na części pierwsze otrzymanego zainfekowanego pakietu danych, odcinając go od reszty systemu, ale również nie usuwając niepotrzebnie nim nie pozna jego zawartości wzdłuż i wszerz.
- Pewnie. Moje sto kredytów mówi, że się uda i że sami wpuszczą nas na pokład. – Ryana stanęła za fotelem Hawk, dołączając do obserwującego transmisję Stadtforda i zaplatając dłonie za plecami. Rudowłosy parsknął kpiąco pod nosem i pokręcił lekko głową.
- Zorientują się jak tylko utracą kontakt z myśliwcami. Będziesz o sto kredytów biedniejsza, ale to twój portfel. Stoi.
- Odrobinę optymizmu by cię nie zabiło, Red. Dokładam się do puli. – Z głośników niespodziewanie popłynął głos Adamsa, który najwyraźniej przysłuchiwał się zarówno ich wymianie zdań, jak i tego co działo się w samym CIB, śledząc na bieżąco komunikację, żeby móc odpowiednio szybko zareagować nawet pomimo tego, że od ich przeciwników dzieliły ich całe minuty świetlne.
- Zdziwiłbyś się. Sayia?
- Nie uprawiam hazardu. – Techniczka nie oderwała wzroku od ekranów, nie odwracając głowy w ich stronę. Nephiett podniósł nieznacznie rękę, dając im znać, żeby się przymknęli i cała trójka od razu zamilkła, czekając aż Hawk nawiąże transmisję. Chwilę później wnętrze pomieszczenia wypełniło się jej głosem, a gdy ten przebrzmiał ostatnim słowem, zapadła cisza – zarówno w samym CIB, jak i po drugiej stronie łącza.
- Jesteś w to przerażająco dobra, wiesz? – mruknęła Telvos z nutą czegoś co balansowało między rozbawieniem, szacunkiem, a obrzydzeniem. Nie zdążyła jednak powiedzieć nic więcej, bo kilka sekund później wróciła odpowiedź zwrotna.
- Eee… Sprawiedliwość, tu Ostrze-1. Wstrzymaj się chwilę, dobra? – Cała agresja z głosu rozmówcy zniknęła, a zastąpiło ją zmieszanie, niepewność i ostrożność kogoś, kto napotkał coś czego się nie spodziewał. Transmisja została zawieszona, ale nad fotelem terminalu kontroli nad modułami EW pojawiła się dłoń z uniesionym kciukiem. Mandarynka została przesłana i rozpoczęła żmudną pracę.
Oczekiwanie trwało niecałą minutę podczas której dwa punkty na radarze zwolniły nieco, jakby zastanawiały się co mają zrobić. W końcu jednak na ekranie taktycznym pojawiło się nadejście nowej transmisji, ale tym razem, gdy ją aktywowali, do przekazu audio dołączyła również transmisja wideo.
- Sprawiedliwość Aite, Teremius Vaal. – Głos, który rozległ się po wnętrzu CIB, był inny niż ten, który przywitał ich wcześniej, chociaż desygnator transmisji nadal pokazywał Ostrze-1 jako jej źródło, teraz zapewne stanowiąc przekaźnik między Wraithem, a promem transportowym. – Zarządzam ochroną Quebui. O co chodzi z tym pasażerem?
Jej rozmówca był postawnym człowiekiem, którego masywne ręce skrzyżowane były obecnie na ramionach i okryte stalowym, ciemnym pancerzem. Łysa głowa odsłaniała kilka podłużnych blizn, które zdobiły jego czaszkę, a twarz która spoglądała z holograficznej wizualizacji, była surowa i twarda.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

30 maja 2023, o 22:56

Z rozbawieniem zanotowała hazardzistów, na których luźna propozycja zadziałała jak zamerdanie marchewką przed nosem. Gdyby nie to, że de facto przebieg tego zdarzenia zależał też od niej, sama skusiłaby się na propozycję. Nigdy nie miała szczęścia w kartach, ale też nigdy nie wtłukła sobie do głowy tego, że czasem nie było warto w ogóle próbować. Znacznie lepiej wychodziły jej gry strategiczne - tam, gdzie pojawiała się jakakolwiek losowość uważała, że odpadnie w przedbiegach.
Ale losowość była całkiem kusząca w pewnych dozach.
- Odblokowałam twoje wyparte wspomnienia, Telvos? - odrzuciła z rozbawieniem, kołysząc lekko zarzuconą jedna na drugą nogą.
Nie wiedziała, czy to w Przymierzu wyrobiła sobie nawyk oficjalnego pierdolenia przez komunikator, czy też już na pokładzie pirackiej łajby nasłuchała się tego w takiej ilości, że wypaliło jej się bezpowrotnie w mózgu. Kłamstwo za to nigdy nie przychodziło jej z trudem. Nie, gdy posługiwała się nim jak bronią, kierując jej w stronę osób nieistotnych, bezwartościowych w jej oczach. Mogłaby w tej chwili pokonwersować z Ostrzem-1 o swojej pasji do gotowania, kwiaciarstwa lub modelarstwa. Ale Ostrze-1 należało nastraszyć.
W przeciwieństwie do mężczyzny, który pojawił się na holograficznym wyświetlaczu chwilę później.
- Do brzydkich ludzi nawet nie wypada nie strzelać - westchnęła, przyglądając się brzydkiej facjacie przez chwilę. Teremius leżał tylko o kilka poprzestawianych literek od Terminusa i w istocie wydawał się przedstawiać typowego przedstawiciela systemów. Nieco przerośnięty, piastujący jakieś dumne stanowisko w swojej gównianej firemce, czy też organizacji najemniczej. Z krztą inteligencji w oczach, wystarczającą, by puste, biurokratyczne pogróżki nie wystarczyły.
W zasadzie to już ją irytował.
- Quebui, przewozicie pasażera oskarżonego o popełnienie morderstwa na terenie portu Acropolis Ardens, wobec którego władze portowe wszczęły postępowanie. - sięgnęła do paczki przekazanej im przez Kestrel, którą wcześniej przesłała jej Saiya. Zerknęła na rozmazane zdjęcie, które mieli, po czym, zerkając na potwierdzenie w stronę techniczki, przesłała je do mężczyzny z pomocą komunikatora. - Przestępca opuścił port w Acropolis Ardens na pokładzie waszej jednostki i kieruje się na planetę Shir. Żądamy waszej pełnej kooperacji w przekazaniu zbiega celem przewiezienia go na Aite.
Przyglądała mu się otwarcie, czerpiąc przyjemność z tego, że mężczyzna jej nie widzi. Przynajmniej nie musiała ukrywać swojego wyrazu twarzy.
- Mieszanie z prawem lokalnym jest złe dla biznesu - dodała lekko. - Noże Garlacka z pewnością chciałyby cieszyć się obecnymi przywilejami na dłużej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

31 maja 2023, o 07:50

[h3]Perswazja[/h3]
<75 [50 + 15 (Hawkie będąca biurokratycznym robotem) + 10 (wiarygodna historia)]
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

31 maja 2023, o 17:56

Asari skrzywiła się jakby ktoś podsunął jej pod nos coś wyjątkowo mało smacznego, ale w jej tęczówkach tliło się ostrożne rozbawienie.
- Dostałaś kiedyś mandat za złe parkowanie albo za przekroczenie czasu wypożyczenia skycara? – odparła retorycznie, krzyżując ramiona na piersi. – Słowo daję, że w każdej takiej wypożyczalni system do odpowiadania na zgłoszenia brzmi dokładnie tak samo. To tej pory nie wiem czy obsługują je WI, czy żywi pracownicy, ale przysięgam, że tacy ludzie to wyłącznie bezużyteczna strata tlenu dla planety na której żyją.
Kłamstwo, które z taką pieczołowitością uplotła Hawkins, zmiotło pilota myśliwca z obranego wcześniej kursu, jednym, wyrafinowanym komunikatem sprawiając, że napotkał ścianę, której się nie spodziewał – taką która była o wiele bardziej groźna od nawet największego pirackiego okrętu, którego zapewne się spodziewali. Ścianę, która prowadziła w zdradliwe bagno konsekwencji, które zdecydowanie znajdowały się poza jego granicą uprawnień oraz zapewne wynagrodzenia.
Napotkał biurokrację.
Mieszanka faktów dostarczonych przez Kestrel, których przypadkowy łowca bezbronnej okazji przemierzający przestrzeń Terminusa nie miał prawa posiadać, otulona przemyślaną wiadomością, której charakter nijak nie pasował do agresywnych i w większości bezkompromisowych jednostek pirackich jakie mogły połasić się na prom transportowy, wycięła im komunikacyjną drogę prosto do serca Quebui, wbijając klina w tryby napędzające założenia, którymi zarówno jego kapitan jak i zarządca ochrony musieli mieć, gdy dostrzegli gwałtownie zbliżającą się w ich stronę kropkę nieznanego okrętu na przechwytującym torze. Przyzwyczajeni do odpowiadania na agresję większą agresję, wiedzieli że w niebezpiecznych rejonach systemów Trawersu oraz Terminusa, był to jedyny sposób żeby przetrwać lub odpędzić ataki innych piratów czy chaotyczne bojówki lokalnych planet - pokazać większe zęby niż twój warczący przeciwnik. Tyle, że tym razem było inaczej. Widziała zawahanie w surowej twarzy łysego mężczyzny, widziała jak w głębi jego oczu kalkuluje jej słowa oraz własną pozycję, dochodząc do bardzo niezadowalających wniosków, które odbiły się na jego twarzy niechęcią oraz niewypowiedzianym przekleństwem.
Rzucił okiem na przesłany plik ze zdjęciem z kamery, spoglądając na niego na bocznym wyświetlaczu omni-narzędzia.
- Ta, kojarzę go. Jeden ze spóźnialskich – mruknął, najwyraźniej rozpoznając niewyraźną twarz na wizualizacji. Jego mina stała się jeszcze bardziej niezadowolona, gdy wyszło na jaw, że cel poszukiwań Sprawiedliwości jednak nie jest jakąś jedną, wielką pomyłką. Przełączył coś poza kadrem kamery, przez kilka chwil szukając czegoś na własnym omni-kluczu. - Wei Lin, tak? Kupił bilet już na pokładzie.
Imię które wymienił łysy najemnik nie było tym samym, które widniało w danych Kestrel, ale mężczyzna wydawał się być pewien tego co mówi. Przez jego twarz przemknęły ambiwalentne uczucia, gdy bił się z myślami podejmując decyzję, aż w końcu warknął do siebie ze złością, po czym pokręcił głową.
- Sprawiedliwość, mamy zobowiązania wobec ponad pięciu korporacji, które zatrudniają załogę tego okrętu oraz nas. Wieziemy też ponad sześćdziesięciu cywilów na pokładzie, z czego kilku z nich jest pracownikami wyższego szczebla w Kombinacie Vos&Mandak oraz Wydobywczego Konsorcjum Shir. Nie znajdujemy się już w Aite ani w jurysdykcji Acropolis Ardens - powiedział twardo, zanim jednak Hawk zdążyłaby odpowiedzieć uniósł lekko dłoń, niemal w uspokajającym geście. - Ale ze względu na długą współpracę i... chęć zachowania obecnych przywilejów Noży bez większych oporów przekażemy wam Lina, gdy tylko zadokujemy w stacji kosmicznej nad Shir. Wyślę zaraz ludzi żeby go zakuli w kajdanki i pilnowali w jego pokoju. Kurwa, nawet obwiążę go wam wstążeczką jak będzie trzeba.
Pochylił się lekko do przodu, zaczynając pisać coś na omni-kluczu - coś co znajdowało się poza kadrem jego kamery... ale najwyraźniej nie poza zasięgiem pewnego pomarańczowego owocu. Z boku ekranu taktycznego Hawk po chwili pojawiło się niewielkie okno, aktywowane zdalnie przez przysłuchującą się rozmowie techniczkę.
[VAAL]: Meeva, wracaj do szyku. Jaared, ty podleć do nich, ale OSTROŻNIE do kurwy nędzy i bez agresywnych ruchów. Jeszcze brakuje nam tylko kurwa psów z Aite na głowie i zdenerwowania tamtejszych korposów. Chcę wiedzieć czym lecą, ale masz ich nie wkurwić swoją obecnością, JASNE???
Na ekranie taktycznym obydwie kropki przedstawiające O-1 oraz O-2 na radarze poruszyły się w odpowiedzi na wiadomość. O-1 zwolnił, ale wciąż pozostał na kursie, który za nieco ponad minutę miał zrównać się z Wraithem, natomiast O-2 przyspieszył, a jego trajektoria wskazywała rychłe ponowne dołączenie do Quebui, którego prędkość również zaczęła spadać do tej, z którą leciał wcześniej.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

31 maja 2023, o 18:35

Wei Lin. Imię puste tak samo, jak każde inne, którym posługiwał się mężczyzna. Mógł nazywać się nawet Mandarynka, jak robak posłany przez Saiyę i byłoby to równie prawdopodobne, jak Wei Lin czy Chen Zhou. Mimo wszystko, lampka zaświeciła jej się w głowie. Łysy go rozpoznał, wiedział też, w jakim pokoju się znajduje, więc przynajmniej kolejny trop Kestrel okazał się potwierdzony.
Uznała to za małe zwycięstwo, choć nie osłodziło jej tego, co nadeszło później.
Skrzywiła się, gdy mężczyzna dotarł do ale swojej konwersacji. Odpowiedź miała gotową i wiedziała, że jest ostateczną, możliwą opcją. Nie, żeby którakolwiek z nich kosztowała piratów choćby grosz, ale jeśli ich przykrywka miała działać najdłużej, jak była w stanie, to Sprawiedliwość Aite miała jakieś ograniczenia, nakreślone linią w piasku.
- Quebui, Wei Lin umknął z miejsca popełnionego przestępstwa w przeciągu minuty, po czym dostał się na wasz statek. Stacja nad Shir dziennie obsługuje dziesiątki kursów. Nie możemy ryzykować, że w chwili, w której zadokujecie, oskarżony ucieknie na inny statek a jeśli się to stanie, możecie być pewni, że to Noże Garlacka zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za potencjalną pomoc w ucieczce poszukiwanego zbiega - odrzuciła ze znużeniem, obserwując, jak mężczyzna płodzi jakąś wiadomość na swoim omni-kluczu. - Nie interesują nas ani wasi klienci, ani wasze korporacje. Możecie równie dobrze zostawić go w przestrzeni kosmicznej jak paczkę do odebrania, a my nie zobaczymy nawet wnętrza waszej śluzy.
Co nie zmienia faktu, że z chęcią skorzystają później z kąska, jakim było Quebui - ale po tym, gdy odbiorą Zhou. Wątpiła, by było to tak proste, ale mogło być kuszące.
- Quebui, wyznaczono nam budżet przeznaczony na przeprowadzenie tej operacji. Rozumiem, że zatrzymywanie się przed dotarciem do Shir może przysporzyć wam negatywnych opinii waszych klientów. Jesteśmy skłonni więc dorzucić wam trzydzieści tysięcy kredytów za współpracę przy pojmaniu poszukiwanego zbiega w formie zadośćuczynienia - dodała, nasycając swój głos niechęcią, jakby ta propozycja przychodziła jej z trudem. - Otrzymacie również lepszą pozycję do negocjowania stawek prowadzenia działalności w obszarze Aite. Jestem pewna, że Noże Garlacka mogłyby na tym wiele zyskać.
Odgarnęła kosmyk, który mimo jej ciasnego upięcia wydostał się z koka i opadł jej na czoło. Pośpiesznie przeczytała wiadomość, którą wysłał mężczyzna i skrzywiła się. Nie mogli pozwolić, by okręt ich zobaczył.
- Szykuj Mandarynkę - mruknęła do Sayi poza komunikatorem, nim sięgnęła do przełącznika ponownie.
Była marchewka, z powrotem pora na kij.
- Quebui, kierujecie uzbrojoną jednostkę w stronę okrętu należącego do organów władzy. Nasze procedury w obrębie Terminusa nakazują nam podjęcie natychmiastowego działania - rzuciła ostro, obserwując uważnie mężczyznę po drugiej stronie. - Macie dziesięć sekund na wycofanie swojej jednostki do szyku. W innym wypadku wasze zachowanie zostanie uznane za brak kooperacji w prowadzonym przez nas postępowaniu. Odpowiemy na akt agresji z pełną mocą nadanego nam prawa.
Wyłączyła komunikator.
- Gnojku.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

31 maja 2023, o 19:16

[h3]Perswazja, podejście drugie[/h3]
<70 [50 + 10 (marchewka) + 10 (kij)]
0

[h3]jeszcze jeden, ale sekretny[/h3]
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

31 maja 2023, o 20:31

Wyświetl wiadomość pozafabularną Łysy najemnik słuchał jej w milczeniu, a przez jego twarz przelatywały różne emocje, które wykrzywiały jego rysy w delikatnych, ale dostrzegalnych odbiciach myśli krążących po jego głowie. Niezadowolenie, irytację. Cień wątpliwości, który pojawił się odkąd po raz pierwszy dotarło do niego z kim maja do czynienia oraz czego żąda od nich obcy statek. Złość, gdy dotarła do niego świadomość, że ich prosta ochrona promu właśnie się skomplikowała i to nie w sposób, do którego zapewne byli przyzwyczajeni. Frustracja, na istnienie wroga, którego nie mogli po prostu odstraszyć lub pokonać siłą. W jego spojrzeniu widać było uwagę ale i upór, gdy wpatrywał się w swój własny ekran terminala, który chociaż nie posiadał obrazu rozmówczyni, to musiał oferować jakąś jej interpretację lub tło wiadomości - upór który zaczął jednak topnieć, gdy kobieta kontynuowała swój wywód.
Propozycja rekompensaty pieniężnej nie zrobiła na nim z pozoru wrażenia, a przynajmniej nie takie na jakie Hawk mogłaby liczyć. Linie jego szczęki zacisnęły się nieco mocniej, stanowiąc odbicie nie tyle urażonej dumy, co rosnącej świadomości, że w powietrzu pojawił się kolejny argument, którego ciężko było mu odmówić - lub którego odrzucenie mógłby łatwo uzasadnić, czy to przed sobą, swoimi ludźmi czy też potencjalnym przełożonym. Dopiero oferta renegocjacji niektórych stawek na lepszych warunkach sprawiła, że coś w jego oczach błysnęło, ukazując niechętne zainteresowanie.
Saya nie odpowiedziała na jej słowa, ale Hawk mogła być pewna, że dziewczyna uważnie słucha rozmowy. Podobnie jak reszta osób obecnych w CIB; wszyscy wyczuli pewną zmianę atmosfery oraz unoszące się w powietrzu rosnące napięcie, które zwiastowało zbliżanie się do pewnej granicy. Niemal podświadomie wiedziała też, że Adams w kokpicie trzyma dłoń na przepustnicy, gotowy do nagłego rozpoczęcia manewrów, a pozostali przygotowują się mentalnie do błyskawicznego wejścia w bojowy tryb. Nawet Telvos stojąca za jej plecami, nieco po lewej stronie, pochyliła się nieświadomie do przodu, w napiętym wyczekiwaniu jak kot przygotowujący się z niecierpliwością do skoku. Tylko Stadtford pozostał niewzruszony z rękoma skrzyżowanymi na piersi oraz Nephiett, który obserwował czujnie wskazania radaru oraz nowe parametry, które co chwilę zaczynały się pojawiać się na ich ekranach taktycznych - te dotyczyły jednak zarówno obydwu myśliwców jak i samego promu transportowego.
- Sprawiedliwość, będziemy ostrożni. Mogę wam zagwarantować, że nie ucieknie. Będziecie pierwszymi osobami, które wpuścimy na pokład po wylądowaniu - zaczął ją zapewniać Vaal twardym tonem, ale jej nagła zmiana nastawienia o sto osiemdziesiąt stopni, gdy Wraith "wykrył" zbliżający się mniejszy okręt, sprawiła że coś we wnętrzu najemnika pękło. Z jego gardła wyrwało się siarczyste przekleństwo, a on sam sięgnął do omni-klucza i coś na nim przełączył.
- Ostrze-1, wróć natychmiast do szyku przy Quebui! - powiedział ostro do własnego komunikatora. Chwilę później kropka oznaczona jako O-1 zmieniła nieznacznie trasę i przyspieszyła, zrównując trajektorię z drugim myśliwcem, który leciał w stronę promu. Okienko z boku jej wyświetlacza ponownie zamigotało.
[JAARED]Ja pierdolę, zdecyduj się kurwa z tymi rozkazami.
Łysy zignorował piknięcie swojego omni-klucza i przeniósł wzrok z powrotem na Hawk - czy też na awatara jej transmisji. W jego wzroku widać było ciągłą irytację, ale też i niezadowoloną rezygnację kogoś, kto zmuszony był zrobić coś, do czego miał bardzo ambiwalentne uczucia.
- Kooperujemy, Sprawiedliwość. To tylko niefortunny wybór ścieżki powrotnej jednego z naszych myśliwców - burknął nieprzyjemnie, po czym sięgnął do swojego pulpitu, żeby coś na nim przestawić. - Poinformuję kapitana, żeby rozpoczął zwalnianie Quebui. Odezwiemy się, gdy będziecie mogli zadokować - dokończył, po czym przerwał transmisję energicznym, rozdrażnionym gestem.
Koniec komunikacji wypełnił wnętrze CIB krótkim okresem ciszy, który niemal od razu przerwało rozbawione parsknięcie Ryany.
- Płać, Stadtford.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

31 maja 2023, o 20:58

Pomimo napięcia, które wkradło się w jej ciało gdy rozmowa nie szła do końca po jej myśli, odnalazła pewną satysfakcję w zmieniających się emocjach na twarzy mężczyzny. Teremius Vaal nie przypadł jej do gustu. Mogłaby wytłumaczyć to tym, że był brzydki, ale prawda sięgała nieco głębiej, nawet jeśli nadal dryfowała po mieliźnie. Jego podejście ją irytowało. Wyglądał na typ, który posiadał może trzy tematy do rozmowy w swoim zestawie. Który żył w przeświadczeniu, że jego wysoka pozycja w miernej organizacji daje mu możliwość do traktowania innych jak gówno.
A może po prostu był brzydki. I łysy.
- Dobrze. Quebui, nasze procedury wymagają zabrania rzeczy osobistych podejrzanego, które stanowią materiał dowodowy. Należy również go skuć przed przeniesieniem na pokład naszego statku. Jeśli wasi ludzie nie podołają temu zadaniu, nasi mogą zrobić to na pokładzie waszego statku - odrzuciła, starając się wyraźnie zasugerować, że jeśli nie zrobią tego za nich, najwyraźniej nie podołali. - Wstążeczki nie trzeba. Sprawiedliwość Aite, bez odbioru.
Gdy komunikator piknął na potwierdzenie zamknięcia przez nich komunikacji, odetchnęła lekko. Odgarnęła kosmyk z czoła, choć wrócił na miejsce w następnej sekundzie.
- Poszło względnie dobrze - mruknęła pod nosem. - Poszłoby lepiej, gdyby spróbowali zakuć Zhou w kajdany sami. Albo oszczędzą nam roboty, albo przetrzebi ich trochę, a rozpierdol odwróci od nas uwagę.
Jej palce wybijały losowy rytm na podłokietniku, gdy obserwowała trzy kropki na ich radarach.
- Jak mandarynka? Zagnieździła się już w systemach? - zagaiła Sayię, widząc, że mają trochę czasu nim dogonią Quebui gdy ta zacznie zwalniać. - Jesteś w stanie kontrolować, co teraz między sobą wymieniają? Jak dużo dostępu mamy?
Świadomość tego, że wyjście z pokładu Wraitha stało się nagle bliskie, znów tchnęło adrenalinę w jej żyły. Choć pierwszy punkt ich planu został zrealizowany bez większych przeszkód, nadal czekało ich kilka innych i każdy z nich mógł efektownie wywalić się w ostatnim momencie.
- Czy jeśli podejdziemy od strony hangaru, którykolwiek statek będzie nas miał na linii wzroku? - dodała, wyrzucając pytania z siebie jedno za drugim. - Czy jesteś w stanie wskazać na ich systemach, jakbyśmy podchodzili do dokowania od strony śluzy?
Przekrzywiła lekko głowę, szukając ostatniej kropki na radarze.
- Czy dron już dotarł na miejsce?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

1 cze 2023, o 07:41

Najemnik zareagował jakby miał ochotę zrugać swoją rozmówczynię, ale zamiast tego zmełł w ustach niecenzuralną odpowiedź, która zapewne cisnęła mu się na usta i tylko skinął sztywno głową nim transmisja się zakończyła.
- Damy sobie radę, Sprawiedliwość – odparł z niesmakiem, który chwilę później zastąpił znajomy widok pulpitu ekranu taktycznego, gdy rozmowa została przerwana. Sayia odchyliła się w fotelu, zakładając ramię za zagłówek, żeby swobodniej móc spoglądać w stronę Hawk, Nephietta ramiona rozluźniły się lekko, a Stadtford przestawił ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
- Iiii… kurtyna – dobiegło z głośników od strony kokpitu. Scott skinął lekko głową, obracając twarz w jej stronę.
- Bo przedstawiłaś im dobrą, wiarygodną historię – stwierdził, zaplatając dłonie za plecami. – Nie mieli do czego się przyczepić ani jak jej podważyć, żeby nie ryzykować zdenerwowania w ten czy inny sposób swoich przełożonych. Odległe ryzyko zagrożenia prawie zawsze jest lepsze niż to będące bliżej i pukające do ich drzwi.
- Niebezpiecznie wiarygodną. Jestem przekonana, że Hawk dorabia jako automat do przyjmowania zgłoszeń na Omedze lub Illium i nie sądzę, żeby cokolwiek przekonało mnie, że jest inaczej. Stadtford, gdzie moja kasa?
- Dostaniecie, gdy postawię stopę na pokładzie i nikt nie będzie do mnie strzelał – mruknął rudowłosy, obserwując z cieniem rozdrażnienia ekran nad ramieniem kapitan. Obie mniejsze kropki dołączyły już do tej większej, a prędkość wszystkich stopniowo zmniejszała się, podobnie jak odległość między nimi, a Wraithem. Chwilę później weszli w końcu w zasięg komunikacji z samym okrętem, ale nie wyglądało na to, żeby było to już niezbędne.
- Oba myśliwce są już praktycznie pod moją kontrolą – odparła techniczka. – Z Quebui trochę gorzej. To staroć, zarówno pod względem mechanicznym, jak i systemowym. Mandarynka dalej przedziera się przez ich infrastrukturę, ale na bieżąco zyskujemy nowe dostępy. I póki co nikt jej nie zauważył. Zaś co do komunikacji – mniej więcej. Mamy pełny pogląd na wiadomości, które wchodzą i przychodzą do myśliwców, ale jeżeli Noże będą wymieniać coś między sobą na swoim kanale taktycznym poza układami Quebui, to nie będziemy tego widzieć. Dam ci znać od razu jak coś nowego się pojawi.
Symulowany punkt na mapie oznaczający drona nadal poruszał się w stronę wyznaczonego celu, którym był odległy pas asteroid. Nephiett pokręcił nieznacznie głową na jej pytanie.
- Przyspieszenie Quebui i zmiana trajektorii nieco pokrzyżowała nasze szacunki. Minie jeszcze parę minut nim będziemy ponownie mogli nawiązać z nim łączność.
- Byłoby inaczej, jeżeli drony miałyby prawdziwe maskowanie, a nie prymitywny wyłącznik z timerem. Ale Tiberius mówi, że nie da się zrobić skutecznego maskowania radio i termolokacyjnego na takich małych jednostkach, i że to niewykonalne – burknęła Sayia, przeczesując włosy palcami i odchylając się z powrotem do swojego ekranu, wracając do jego obsługi. Przełączyła coś na bocznym pulpicie, wywołując dwa nowe terminale, które na chwilę obecną przedstawiały pełny zakres parametrów dwóch myśliwców, zminiaturyzowaną kopię ich wyświetlaczy oraz skan pasm transmisyjnych. Jeden z monitorów przedstawiał również kopię radaru, który Hawk widziała przed sobą i to na nim dziewczyna skupiła teraz wzrok.
- Będą nas widzieć. Lecą w szyku po obydwu stronach Quebui, nie mamy podejścia, które nie przebiegałoby w zasięgu wzrok któregoś z nich – dobiegł z głośników głos Adamsa, zanim techniczka miała możliwość samej odpowiedzieć na jej pytanie, na temat udawanej relokacji Wraitha na wyświetlaczach Quebui.
- Niestety nie jestem w stanie tego zmienić. A przynajmniej nie na tyle, żeby było to bardzo precyzyjne – przyznała po chwili z wahaniem, rozważając ich opcje. – Musiałabym ręcznie symulować nasz fałszywy wektor podejścia między trzema statkami i to w bardzo określony sposób, który miałby sens. Ale mogę przyciemnić ich wizjery lub wyłączyć radary całkowicie czy usunąć nas z nich w pełni, to dużo łatwiejsze. Mogę też z łatwością zablokować ich komunikację, żeby nie byli w stanie przekazać swojemu szefowi co widzą, nawet jeżeli nas zobaczą. Albo zgasić im napędy. Albo wysłać ich w stronę najbliższej gwiazdy.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

2 cze 2023, o 11:52

Napięcie w CIB nieco zelżało, gdy komunikator wreszcie się wyłączył. Nikt nie musiał dalej milczeć, ani wyczekiwać odpowiedzi mężczyzny z wstrzymanym oddechem. Hawkins również lekko się rozluźniła, wiedząc, że może zachowywać się naturalniej - teraz, gdy nikt nie nasłuchiwał. Kąciki jej ust powędrowały w górę w krzywym uśmiechu, słysząc przekonania Telvos, które postanowiła odebrać jako komplement.
- Inspirowałam się rozmowami Adamsa z matką, gdy pyta go kiedy wreszcie odwiedzi ją w domu - odrzuciła lekko, sięgając po kubek z kawą odruchowo, dopiero po chwili orientując się, że był już pusty. - Droga mamo, posiadam szereg zobowiązań względem swojej pracy, których nie mogę porzucić...
Westchnęła teatralnie, odkładając naczynie na swoje miejsce. Wyprostowała się nieco w fotelu, zamieniając nogi miejscami, gdy jedna zaczęła cierpnąć, lecz tkwiąc w tej samej pozycji nie zwracając na to najmniejszej uwagi. Ciekawiło ją, czy mężczyzna naprawdę spróbuje pojmać Zhou samemu - i co z tego wyniknie. Nie miała pojęcia, jakimi umiejętnościami dysponował ich uciekinier. Zamordowanie posłańca nie należało do czynów, które uważałaby za wysoce imponujące. Każdy mógł nacisnąć na spust, a niekiedy to nieuwaga drugiej osoby gwarantowała zwycięstwo pierwszej. Pistolet przy sobie i kradzież dysku wskazywały, że mógł być zręcznym złodziejem, ale nie mówiła o nim nic na temat jego umiejętności bojowych.
Przyglądała się wyświetlanym przez D Hawan ekranom. Mimowolnie pochyliła się lekko do przodu, marszcząc brwi. Możliwości było wiele - zbyt wiele, by była w stanie od razu założyć prawidłowy plan działania. Mandarynka miała jeden, celny strzał, po którym prawdopodobnie została wykryta. Wszystko inne, co uda im się ociągnąć po wykonaniu swojego ruchu, było w najlepszym wypadku możliwe, a w najgorszym mało prawdopodobne.
- Hipotetycznie - zaczęła, nie chcąc, by Saiya od razu zabrała się do wprowadzania planu w życie. - Mogłabyś te myśliwce w cholerę rozpędzić i zderzyć ze sobą, żebyśmy pozbyli się dwóch problemów za jednym zamachem?
Nie wyglądały na wartościowe. Nie na tyle, by chciało jej się jebać nie z jednym, a z trzema okrętami z uzbrojoną załogą na pokładzie. Myśliwce w najlepszym wypadku mogły być wartościowymi śmieciami, jeśli będą mieli okazję przyjrzeć się temu, co z nich zostanie. W najgorszym były tylko kupą standardowego żelastwa, którego części nie były nawet rzadkie lub wartościowe na tyle, by musieli się z tym borykać.
- Quebui chciałabym zatrzymać. Odciąć im napęd, żeby nigdzie nie uciekli - dodała, wymieniając pozycję za pozycją na swojej. - Dobrze byłoby też mieć pod kontrolą pokoje pasażerów. Jeśli wyłączymy im światła, lub puścimy awaryjne i wypuścimy na korytarze tych, którzy na pewno nie przewożą ze sobą broni, ich roszczeniowe domaganie się odpowiedzi od ochrony może nam się przydać.
Żywe tarcze były lepsze, niż brak tarcz. Nie myślała o tym zbyt wiele. Nie dostrzegała ludzkich twarzy na liście pasażerów, nie widziała w nich przeszłości, przyszłości, rodziny, życia, które prowadzili. Na Quebui nawet człowiek był towarem, przewożonym z miejsca na miejsce. A ona nie zamierzała ryzykować choćby o pół procenta bardziej życia własnych ludzi dla komfortu i przeżycia tych, których nigdy nie znała.
- Może dałoby się też ich jakoś wykurzyć z kajut, jeśli miałabyś do nich tak szczegółowy dostęp - dodała, wiedząc, że pewnie nie będzie to możliwe. - Zakręcić kurek z tlenem i niech wyłażą.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

2 cze 2023, o 13:34

Przez usta Nephietta przemknął cień uśmiechu, chociaż mężczyzna nie przerywał sprawdzania na swoim ekranie stanu ich podejścia oraz aktualnej sytuacji taktycznej, która wyświetlała się pod postacią potencjalnych ścieżek myśliwców, samego Quebui i krótkoterminowych symulacji bitewnych, gdyby doszło do najgorszego. Od strony głośnika przez kilka długich sekund dobiegała wyłącznie cisza, po których w końcu padło:
- Teoretycznie przecież mówię wyłącznie prawdę.
Dane dostarczone przez Kestrel nie zawierały niestety wszystkich odpowiedzi, których mogliby sobie życzyć, a patrząc na nie z pewnej perspektywy, można było dostrzec specyficzne dziury w zapewnionych informacjach, które tworzyły swojego rodzaju wzór. Pliki zawierały pełne pakiety rekordów na temat ściganego przez nich okrętu, stacji z której wyleciał, faktów systemu gwiezdnego do którego leciał, ludzi którzy mu towarzyszyli na pokładzie, a także surowców przydatnych do wykorzystania przez nich w sposób w jaki uważali za stosowny, jak w przypadku zestawu dokumentacji niezbędnej do podrobienia fałszywej odznaki służb ochrony, udawania lokalnej barki transportowej czy imitowania nieprawdziwej częstotliwości komunikacyjnej... ale gdy zaczynali szukać czegoś odnośnie ich ludzkiego celu, klienta dla którego pośrednio wykonywali zlecenie lub wydarzeń, które miały miejsce przy kradzieży chipu, napotykali pustkę. Poza ekwipunkiem który posiadał Zhou - lub Li - oraz jego ekwipunkiem czy fragmentem nagrania z kamer przemysłowych, nie wiedzieli na jego temat nic. Stanowił jedyną niewiadomą pośród morza informacji.
D Hawan zerknęła przelotnie na wskazania jej własnego monitora, gdy Hawk zadała jej pytanie, po czym skinęła ostrożnie głową.
- Hipotetycznie? Tak. Znaczy... tak. Są na tyle blisko siebie, że na pewno nie będą mieli czasu na reakcję. Istnieje kilka możliwości, żeby odzyskali kontrolę nad swoimi myśliwcami, ale obydwa trwają kilkadziesiąt sekund i wymagają od nich jakiejś wiedzy technicznej albo odpowiedniego przeszkolenia. Nowocześniejsze okręty miałyby łatwiej i mają specjalne protokoły na takie okazje, ale Sabertoothy wydają się być dość prymitywne pod tym względem.
- I takie są. To niczym niewyróżniająca się, ubrana w urzędową garsonkę, lekko podstarzała blondynka, która wie że lata swojej świetności ma już za sobą, ale nie przeszkadza jej to chodzić do baru i szukać okazji - padła uprzejma odpowiedź z głośnika. - Ma swoich fanów, są tanie w obsłudze, a gdy potrzeba to zrobi co trzeba, ale to nie myśliwiec z tych modeli, które mogłyby czymś zaskoczyć lub ująć ze serce.
- Doświadczenie prawdziwego, barowego konesera, Adams. Co my byśmy bez ciebie zrobili? - Stadtford opuścił ramiona, zatykając kciuki za pas podtrzymujący ładownice przy jego biodrach. - Za ile dotrzemy pod Quebui?
- Niecałe pięć minut. - Nephiett uprzedził odpowiedź Sayi lub Deuce'a. - Prawie całkiem zwolnili.
- Mhm. Lecą na siedem procent mocy napędu i ciągle spada do docelowego zero. Niełatwo mu się hamuje - dodała techniczka, kontemplując zestaw parametrów na jednym ze swoich pulpitów, który pojawił się tam chwilę wcześniej. Najwyraźniej dostęp do silników Quebui wskoczył już do repertuaru zapewnionego przez wirusa buszującego we wnętrzu promu transportowego. - Odetnę go jak tylko dasz znać. Układy podtrzymywania życia trochę gorzej - ich statek ma moduły przeznaczone do dystrybucji oddzielnie do każdej z czterech głównych sekcji, a zawory klimatyzacji do poszczególnych pokoi są zarządzane manualne. Mogę odciąć od niej cały sektor pasażerski, ale to oznacza, że na korytarzu też zabraknie tlenu. No i trochę minie nim ktokolwiek zobaczy w ogóle różnicę. Systemy wymuszonego odessania atmosfery mają elektroniczne zabezpieczenia przed niepowołaną ingerencja - które już złamałam - ale same pompy też są aktywowane manualnie. Staroć, mówiłam - dodała, krzywiąc się lekko. - Mogę wam za to zaznaczyć ich lokację na mapie, gdybyście chcieli to zrobić już będąc na pokładzie. No i z światłami też nie będzie problemu. Może system gaszenia pożarów pomoże mi z opcją wykurzenia, ale jeszcze nie mam do niego dostępu, więc nie bardzo wiem jak działa. Dam znać.
Telvos przeciągnęła się leniwie, prostując ramiona nad głowę, aż coś strzeliło w jej stawach, po czym oparła dłoń na krótkiej strzelbie wiszącej przy pasku.
- To co, idziemy do śluzy czekać na zadokowanie?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

5 cze 2023, o 16:56

Quebui było nieco mniejszym problemem - nie dlatego, że było łatwiejsze do załatwienia, ale po prostu było ich celem głównym. Hawkins wolała się na nim skupić i nie marnować choćby krzty energii na zastanawianie się i przygotowywanie na atak ze strony Sabertoothów. Wolała wyeliminować je na samym starcie, w chwili lub chwilę przed wejściem na pokład promu tak, by nie czuć, ze zostawia za sobą potencjalne zagrożenie - może nie dla niej, ale dla statku, który opuszczała. Wolała zaryzykować nieco bardziej, wchodząc do środka Quebui z potencjalnie wykrytym wirusem w ich systemach, niż ryzykować choćby rysę na już gruntownie porysowanym przez kosmiczny pył lakierze Wraitha.
- Zachowaj to w rękawie - poleciła kobiecie, chcąc, by ta mentalnie już się do tego przygotowywała. - Wolałabym załatwić temat Sabertoothów przed wejściem do Quebui w możliwie najbardziej pewny sposób.
Ich pozostawiony dron, plan B schowany przy asteroidach, był teraz nieco dalej niż zakładali, ale nadal tkwił w miejscu na wypadek, gdyby był potrzebny. Problem polegał na tym, że nie był pewny - blef mogli kupić, mogli nie. Jeśli go kupią, mogli zareagować na różny sposób, rodząc kolejne, potencjalne ścieżki, którymi mogło potoczyć się ich zlecenie. Nie chciała ryzykować, jeśli nie musiała, a Mandarynka wydawała się pewniejsza w tej chwili, nawet jeśli odsłoniliby swoje karty.
- Podziel się swoją anegdotką z mamą następnym razem, John - rzuciła w komunikator słodko, w reakcji na historyjkę pilota, która wcale nie odstawała od tego, co zwykle opuszczało jego usta. - Jestem pewna, że wtedy znajdzie kilka powodów, żeby nie dzwonić tak często.
Przyglądała się panelowi D Hawan, częściowo rozumiejąc wyświetlające się na nim parametry, częściowo wodząc tylko spojrzeniem po komendach i linijkach kodu, którego nie rozumiała. Ufała techniczce i ufała temu, że wykona swoją robotę bez zastrzeżeń, jak zwykle miało to miejsce. Pomimo tak długiego czasu, który spędziła w towarzystwie techników różnej maści na mostku, ale i w maszynowni, mimo lat obserwacji nadal czasem nie potrafiła wyjść z podziwu patrząc na ich pracę, choć nigdy nie kusiło jej by zgłębiać wiedzę w podobny sposób. Nie ciągnęło ją ani do łamigłówek, ani logicznych wyzwań. Nie miała cierpliwości do tkwienia przed ekranem całymi godzinami i iterowanie kawałków oprogramowania w nieskończoność, aż zaczną przynosić efekty. Lubiła problemy, które można było załatwić szybko - nawet, jeśli nie prosto.
- Czy jest coś, co możemy jeszcze zrobić, by utrudnić ochroniarzom robotę, albo ułatwić sobie? - dodała, rozglądając się wokół w poszukiwaniu pomysłów, które nie wpadły jej jeszcze do głowy. Ręczne szukanie włazów mijało się dla niej z celem, a wyłączenie światła o ile mogło być przydatne, to jednocześnie mogło utrudnić im orientację w przestrzeni, której nie znali tak dobrze, jak załoga Quebui. - Czekam na pomysły.
W międzyczasie, sięgnęła do swojego komunikatora. Nie widziała, by ochroniarz odezwał się zgodnie z tym, co obiecał. Zastanawiało ją, jak sobie radził z pojmaniem osoby, która nie była tą, za którą się podawała.
- Wchodzimy hangarem, Telvos - upomniała asari, nie odwracając wzroku od komunikatora. - Ale możecie się już ze Stadtfordem szykować. Ja spróbuję po raz ostatni zagadać, jak poszło im pojmanie Zhou.
Nie miałaby nic przeciwko załatwieniu tej sprawy polubownie, choć wiedziała, że byłoby to z grubsza niemożliwe. Noże Garlacka musiałyby mieć dużego pecha, lub niski współczynnik inteligencji, by uwierzyć w ich bajkę przy Wraithcie dokującym do Quebui. Ich fortel działał tak długo, jak znajdowali się daleko od celu.
Z pomocą D Hawan wznowiła połączenie, o ile było to możliwe.
- Quebui, tu Sprawiedliwość Aite. Kontakt za pięć minut. Potwierdź pojmanie zbiega i przygotowanie go do przeniesienia na nasz pokład - westchnęła, siląc się na znużony ton, choć jej ciało drżało od wypełniającej je adrenaliny.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

5 cze 2023, o 20:28

Wyświetl wiadomość pozafabularną Sabertoothy wciąż unosiły się cierpliwie w towarzystwie Quebui, nie opuszczając swojego szyku nawet gdy okręt rozpoczął hamowanie. Obydwa punkty lśniły na ekranie radaru, nie przynosząc niespodzianek ani nie wyłamując się spod rozkazu łysego mężczyzny dowodzącego ochroną okrętu. Odległość miedzy nimi, a Wraithem jednak sukcesywnie malała, a z każdą kolejną przebytą minutą, szansa na to, że fregata zostanie dostrzeżona w całej swojej okazałości, rosła.
Techniczka potwierdziła krótkim skinięciem głowy, nie przerywając kontemplacji postępu pracującego wirusa. Ich opcje mnożyły się z każdą następną chwilą, ale ciężko było powiedzieć które z nich mogły być jednorazowym asem w rękawie, które były rzeczywiście przydatne, a które będą miały największy wpływ na zbliżający się abordaż. Dwa myśliwce nadal pozostawały pewnego rodzaju przeszkodą, ale według słów Sayi, był to problem który łatwo można było wyeliminować. Co jednak mogło spowodować nagłe rozbicie się myśliwców eskorty i zniknięcie ich z radarów, to już stanowiło niewiadomą.
- Możemy zacząć do nich strzelać. To im utrudni robotę - zaoferowała się Telvos, krzyżując ramiona na piersi. Na lekką reprymendę przewróciła tylko oczami, najwyraźniej nie poczuwając się do winy albo będąc zbyt zainteresowaną szybkim wejściem na pokład, żeby o to dbać. Jej palce wystukiwały szybki rytm na jednym z ramion, będąc małym znacznikiem niecierpliwego napięcia, które teraz płynęło przez jej żyły.
- Kamery? - Nephiett spojrzał przelotnie w stronę Sayi, a ta skinęła głową.
- Kilka. Głównie na korytarzu w sekcji pasażerskiej, jedna w luku bagażowym, jedna w maszynowni, jedna w sekcji przejściowej, ale zepsuta. Mogę je powyłączać, gdy już wejdziecie na pokład, żeby nie śledzili was przez nie. Albo je zapętlić.
- System sztucznej grawitacji?
- Jeden na cały okręt. Myślałam, żeby wyłączyć go, gdy będziecie wchodzić przez hangar, żeby zachować część bagaży, ale zaalarmowałoby to cały statek - dodała, wzruszając lekko ramionami. - Ale jest jako opcja.
Kiedy tylko Hawk dała zielone światło, Ryana i Red ruszyli do wyjścia, kierując się do hangaru gdzie mieli oczekiwać na jej nadejście. Ich główny temat dyskusji natomiast milczał - i z każdą kolejną minutą było to milczenie coraz bardziej niepokojące. Vaal nie wrócił z komunikatem jak obiecał, a łączność od strony Quebui pozostała cicha. Odległość między okrętami zmniejszała się, a prom transportowy nie odpowiedział na ponowne wezwanie od strony Hawkins.
- Na pewno otrzymali twoją wiadomość - powiedziała Sayia z wahaniem, obserwując transmisję.
- Sześćdziesiąt sekund do podejścia. - Nephiett śledził ich tor ruchu, a także ekran radaru. - Za chwilę będziemy widoczni.
Myśliwce dalej tkwiły w miejscu, podobnie jak większy okręt, który już całkowicie wytracił swoją prędkość. Wraith podpływał do nich powoli, zbliżając się od rufy; kilka chwil wcześniej Adams przełączył się na ręczne sterowanie, przejmując stery. Upłynęło dziesięć kolejnych sekund... Dwadzieścia...
Przy trzydziestu wydarzyło się kilka rzeczy naraz.
Komunikator Wraitha zaświecił się lampką nadchodzącej wiadomości, a na terminalu Hawk pojawiła się znajoma twarz najemnika, gdy D Hawan otworzyła łączność. Mężczyzna nadal wyglądał na poirytowanego, ale teraz w jego spojrzeniu zagościło coś jeszcze - niesmak i dziwne zmieszanie.
- Sprawiedliwość... Mamy pewien problem - poinformował Hawkins wymuszonym tonem kogoś, kto zmuszał się do przekazania nie takich wieści jakich by chciał.
Niemal w tej samej chwili okienko z przechwyconą łącznością z myśliwca Ostrze-1 zamigotało, pokazując nową wiadomość nadaną do Quebui.
Jaared pisze:[JAARED] VAAL, TO NIE SĄ KURWA PSY! TO PIRACKA FREGATA! PIRACKA JEBANA FREGATA!
Nadaną... ale nie dostarczoną. Transmisja między myśliwcem O-1, idąca przez założony przez techniczkę buffer na pasmo łączności, została zablokowana niecałą sekundę przed wysłaniem. Chwilę później cała komunikacja wychodząca z myśliwców zamarła, gdy elektroniczna wola Wraitha zdławiła ich systemy ukrytymi w ich wnętrzu wirusami. Sądząc po tym, że mina przywódcy grupy nie uległa zmianie, ostrzeżenie nie dotarło jednak tam gdzie miało. Przynajmniej na razie.
- Ale wyjaśnię jak będziecie na pokładzie. Możecie już dokować przy głównej platformie - dodał z niesmakiem, rozłączając połączenie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

5 cze 2023, o 21:32

Nie zorientowała się, kiedy dokładnie stres ponownie zagościł w jej ciele. Przyglądała się, jak kropeczki zbliżają się do nich - a raczej ich statek do kropeczek - powoli, miarowo. Pięć minut wydawało się całą wiecznością w chwili takiej jak ta, nawet jeśli w kosmosie była żadną miarą. Błyskiem, który w porównaniu do godzin spędzanych na podróżach konwencjonalnych, był zaledwie mrugnięciem powieki, podczas którego niemal nic nie było w stanie się w drastyczny sposób zmienić.
A jednak minuty upłynęły - mozolnie, jedna za drugą, a ona w pewnym momencie zorientowała się, że jej mięśnie napięły się lekko, dłonie zaciskają w pięści. Przestała bawić się kosmykiem włosów, który wyrwał się z upięcia i nieustannie przypominał o swojej obecności. Nie spuszczała wzroku z ekranów, choć ani jedno słowo, które padło w CIB, nie uszło jej uwadze.
Prędzej czy później ich fortel miał się skończyć. Przez jedno uderzenie serca pomyślała, że ta chwila nadeszła w tym momencie - gdy wiadomość nadana do Quebui wyświetliła się na ich ekranach, niosąc prawdę naocznych świadków. Może powinna zainwestować kiedyś w to, by Wraith wyglądał jak niewinny, porządny statek cywilny, za jaki tak często się podszywał. Ale postrach w Terminusie był cenną walutą, z której nie chciała rezygnować. Szczególnie, że na odległościach tak małych, jak ta potrzebna do nawiązania kontaktu wzrokowego, ofiara rzadko kiedy była w stanie zmienić coś w swoim losie.
Wtem wiadomość została zablokowana, a ona odetchnęła lekko. Minuta w tą czy w tą nie powinny wiele zmieniać, lecz nauczyła się je doceniać w chwilach takich jak ta. Może kiedyś przesądzą o ich zwycięstwie lub porażce. Na szczęście tym razem Saiya czuwała, a Mandarynka działała niezawodnie.
- Wygląda na to, że Zhou stawił opór. Albo nie żyje. Albo wpierdalamy się w nieprzyjemną sytuację - westchnęła ciężko, wreszcie wyprostowując nogi i siadając w swoim miejscu poprawnie. Gotowa do wyjścia. Czuła, jak jej mięśnie drżą lekko, jakby utrzymanie się w pozycji siedzącej kosztowało ją jakikolwiek wysiłek. Jej ciało paliło się do ruszenia naprzód, a pokłady cierpliwości, już i tak nadwyrężone, wreszcie się kończyły. - Daliśmy sobie najlepszą szansę w przedbiegach, jaką się dało. Pora zacząć.
Cokolwiek działo się na pokładzie, wątpiła, by byli w stanie uniknąć tego przygotowując się w inny sposób. Tak czy inaczej mknęli w niewiadomą, ale pocieszała i siebie, i załogę tym, że ułożyli pionki na planszy własnoręcznie. Zminimalizowali ryzyko na tyle, na ile się dało i najwyższa pora przestać tasować kartami i zabrać się do roboty.
- Zderz dwa myśliwce za ich hangarem, możliwie blisko, ale bez przesady. Spróbujmy upozorować wypadek - poleciła Saiyi, wstając z miejsca. - Chcę, żeby zobaczyli to zderzenie u siebie na radarach, im większe tym lepsze. Postaraj się otworzyć hangar w tym czasie i wyłączyć kamerę w luku bagażowym. Niech pomyślą, że nie otworzyliśmy im grzecznie drzwi, tylko wybuch rozjebał im dupsko. Nie wyłączaj grawitacji jeśli nie da się tego podłączyć pod rozwalenie hangaru, pierdolę bagaże ich ważnych klientów.
Skinęła głową D Hawan, powoli też kierując się w stronę wyjścia.
- Udanych łowów - uśmiechnęła się pod nosem, zwlekając tylko wtedy, gdyby ktoś czegoś od niej potrzebował. W innym wypadku, dzierżąc hełm w dłoni, ruszyła w stronę, w którą udali się Stadtford i Telvos, gotowa do wymarszu.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

6 cze 2023, o 18:11

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

24 lip 2023, o 11:54

Odetchnęła, zdejmując z głowy swój hełm gdy tylko prom znalazł się w znajomym wnętrzu hangaru Wraitha. Spodziewała się, że wrócą na pokład nie tylko ze sprawnym chipem, ale i jego żywym właścicielem, najlepiej owiniętym we wstążkę. Rzeczywistość okazała się, jak zwykle, mniej wdzięczna i udana, a Hawkins z coraz większym trudem udawało się ukrywać swoją irytację. Uratowanie Quebui było jedyną rzeczą, którą miała na otarcie swoich łez i prawdopodobnie jedyną gwarancją, że to wszystko nie było tylko stratą czasu, amunicji oraz paliwa.
- Przekaż implant Sayi - poleciła Stadtfordowi, gdy buty niosły ich już korytarzem. Bez osłony na swojej głowie, czuła smród krwi, której pokryte były jej rękawice. - Resztki dysku i zniszczone omni-klucze też.
Omni-klucz turianina pozostawał zagadką, którą chciała, by techniczka również zajęła się w najbliższym czasie. Preferowanie w tunelu Przekaźnika Masy, gdzie nie będzie w stanie połączyć się z jakimkolwiek, zewnętrznym źródłem, które mogłoby usiłować go zlokalizować, lub zdalnie zniszczyć.
Dopiero gdy chłodne powietrze uderzyło w jej twarz w klimatyzowanym wnętrzu fregaty, poczuła, jak drobne, czerwone kosmyki przylepiły się do jej czoła od potu. Odsunęła je wściekle, przedramieniem, na tyle, na ile była w stanie bez rozsmarowywania sobie posoki na skórze. Kusiło ją, by już w drodze do Centrum Informacji Bojowych zrzucić z siebie część pancerza, ale wolała robić to w towarzystwie świętego spokoju, czekającego na nią w jej własnym kajucie.
- Nie było tak łatwo, jak Kestrel obiecywała - odezwała się, wkraczając do miejsca, które opuściła godzinę? Dwie godziny temu? Straciła rachubę czasu. - Na Quebui był ktoś jeszcze, kto zniszczył dysk, zabił Zhou i usiłował zniszczyć fregatę przez przeciążenie jej rdzenia. Zgarnęliśmy jego omni-klucz, może uda nam się go zdeszyfrować. Wygląda na to, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że Zhou ma w swoim ramieniu implant. Jego też zabraliśmy.
Rozejrzała się po pozostałych, nim jej wzrok zawisnął na holograficznej mapie systemu, automatycznie poszukując zagrożeń na horyzoncie - w tym dwóch statków, o których mówił Scott.
- Quebui jest nasze - dodała, wznosząc podbródek w górę. Było to jakieś zwycięstwo, więc nie omieszkała o tym wspomnieć. Odwróciła głowę w stronę Nephietta. - Wyłączcie systemy gaśnicze i zobaczcie, czy uda wam się trochę oczyścić sekcję pasażerską. Chcę, żeby wszyscy pasażerowie, załoga i kapitan znaleźli się przed odlotem zamknięci w swoich kajutach. Jeśli się nie zmieszczą, pakujcie ich po dwóch lub trzech, w jak najmniejszych grupach.
Dostrzegła pozostawioną przez siebie obok fotela paczkę papierosów, po którą pochyliła się skrzętnie. Wspierając na fotelu, zostawiła po sobie odrobinę w większości zeschniętej czerwieni, co zauważyła z niezadowoleniem i w głowie zanotowała sobie, by ją zmyć. Nie była aż takim degeneratem, by to zignorować.
- Zgarnijcie kogoś najbardziej niewyżytego z Wraitha, kto ma ochotę pobawić się z cywilami na Quebui - dodała, kierując słowa głównie do Scotta. - Gdy ruszymy, niech odwiedzi pasażerów w ich kajutach i poinformuje ich, że cena biletu właśnie wzrosła.
Wydobycie papierosa z wnętrza kartonika w grubych rękawicach było o tyle proste, że w środku nie zostało ich wiele. Inaczej mógłby ją trafić szlag w miejscu, w którym stała.
- Jeśli nie będą w stanie jej pokryć czymś wartościowym, niech pokaże im, jakie piękne mają tam śluzy - dodała, rozglądając się za kimkolwiek, kto mógłby jej fajkę odpalić. - Tych, którzy zapłacą, odstawimy na Omedze - dodała, ściskając brudne teraz opakowanie w wolnej dłoni. - Z pozostałymi niech zrobi co chce. Możemy ich uwolnić, możemy ich wystrzelić. Jebie mnie to.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

27 lip 2023, o 13:53

Wraith przywitał ich znajomymi ścianami hangaru, gdy ponownie wylądowali w jego wnętrzu. Kodiak wypuścił ich na pokład, po czym sam wrócił z powrotem na Quebui, przewożąc kilku kolejnych piratów na prom pasażerski w następnej fali oraz żeby zapewnić im swobodną drogę powrotną. Stadtford skinął tylko oszczędnie głową na jej słowa, również kierując się w stronę mostka fregaty, wiedząc, że istnieje niemal sto procent szansy na to, że właśnie tam znajdą Sayię. Jego paskudna strzelba znalazła się z powrotem na plecach, a w ustach tkwił drugi papieros, którego zapalił jeszcze w czasie, gdy opuszczali Quebui.
- Słyszałem. - Nephiett odwrócił się od głównej konsoli Wraitha, gdy Hawk wraz z rudowłosym znaleźli się w Centrum Informacji Bojowych. Zaplótł dłonie za plecami, lustrując od góry do dołu zarówno piratkę jak i Stadtforda, bez słowa szukając na nich śladów obrażeń oraz oceniając ich stan. Jego spojrzeniu nie umknęły warstwy omni-żelu, które zdobiły napierśnik kobiety i zawiesił go na nich na uderzenie serca dłużej, nim kiwnął krótko głową i odsunął się od pulpitu, robiąc jej miejsce. - Domyślam się, że będziemy chcieli poruszyć z Kestrel tą kwestię.
Radar pokazujący zarówno najbliższe otoczenie Wraitha, jak i resztę pustej przestrzeni dookoła nich, aktualnie był ustawiony na najniższą rozdzielczość, sięgając swoimi elektronicznymi ślepiami aż pod granicę systemu, z którego przylecieli. Dwie, oddalone od siebie kropki rzeczywiście znajdowały się tam gdzie powiedział Scott, zbliżając się w ślimaczym tempie w stronę systemu Aysur; dane telemetryczne wyświetlane przy ich lokalizacji wskazywały zarówno niską prędkość, jak i opartą na niej prognozę ich ścieżki przelotu, która nie pokrywała się obecnie z położeniem pirackiej fregaty, a wręcz otaczała ją szerokim łukiem.
Spojrzenia wszystkich wewnątrz pomieszczenia były skierowane na nią odkąd tylko weszła do środku. Gdy wspomniała ich małe zwycięstwo, przez twarze techników i personelu przemknęły krótkie uśmiechy, zarówno mające swoje źródło po rozluźnieniu nadchodzącym po długim napięciu, jak i w zwykłej satysfakcji. Sayia uniosła kciuk do góry, siedząc po turecku w swoim fotelu, ale drgnęła, gdy sekundę później Red bezceremonialnie położył na jej klawiaturze garść spalonych, powykręcanych odłamków, ciemny omni-klucz oraz zakrwawiony implant.
- Z pozdrowieniami od kapitan - rzucił z sarkastycznym uśmiechem. Techniczka skrzywiła się z obrzydzeniem, wyciągając jeden palec i ostrożnie próbując przesunąć krwawy podarunek na bok, a przez jej twarz przemknął wyraz szczerej rozpaczy, gdy dostrzegła szkarłatne smugi na swoim pedantycznie czyszczonym stanowisku.
- Nie mogłeś tego najpierw umyć? - rzuciła z urazą, co spotkało się ze wzruszeniem ramion mężczyzny.
- Idę się przebrać i coś zjeść. Cały czas czuję w gębie posmak tego gówna gaśniczego - rzucił tylko, odwracając się na pięcie i ruszając do wyjścia. W przejściu niemal zderzył się z postawnym szefem mechaników, który właśnie wchodził do CIB.
- Raczej nie wchodzi to w grę, szefowo. Czyszczenie pokładu oraz sytemów z AFP z reguły trwa kilkanaście dni i wymaga gruntownej inspekcji oraz konserwacji - powiedział Fred, odrywając wzrok od znikającego na korytarzu Stadtforda i przenosząc go na Hawk. Zaplótł ramiona na piersi i przełożył intensywnie pachnące cygaro z jednego kącika ust do drugiego. - System wentylacji jest cały zapchany, podobnie jak wszystkie moduły, które znajdują się w sekcji pasażerskiej oraz posiadają jakiekolwiek wentylatory chłodzące. Ale po tym jak wszystko już opadło, tamtejsze powietrze nie powinno być zbyt toksyczne. Nieprzyjemne, niezdrowe i na dłuższą metę niebezpieczne - tak, ale już nie śmiertelnie trujące. Pasażerom nic nie będzie poza zawrotami głowy, nudnościami i drapaniem w gardle.
- Ich samopoczucie nie znajduje się wysoko na naszej liście priorytetów, Fred - zauważył spokojnie Scott, po czym skinął krótko głową do Hawk. - Przekażę instrukcję Kiryłowi i reszcie. Ale pasażerowie Quebui to głównie górnicy i klasa pracująca Trawersu. Niewiele wyciągniemy z nich dodatkowych kredytów - dodał, chociaż jego ton był bardziej informacyjny niż ostrzegawczy. Sięgnął do swojego omni-klucza, przełączając coś na nim i najpewniej formułując nową wiadomość do załogi, która obecnie robiła czystkę na ich zdobycznym statku.
- Zrozumiałe. - Wąsaty mężczyzna podniósł wzrok na majaczący za iluminatorami kokpitu zarys masywnego statku, a w jego oczach pojawił się cień nostalgii. - Nie robią już takich okrętów.
- Potrzebuję kilka godzin na ten implant - wtrąciła się Saiya od strony swojego pulpitu. Trzymała znalezisko Zhou w dwóch palcach przez trzy warstwy chusteczek, wpatrując się w niego z niesmakiem. Friedrich w międzyczasie podsunął do papierosa czerwonowłosej swoją własną zapalniczkę, użyczając jej ognia, gdy dostrzegł jej poszukujący wzrok. - Oraz pięciu minut, żeby pozmieniać Redowi wszystkie hasła dostępowe do systemów Wraitha na "durnygnój123".
- Dwie godziny i będziemy gotowi do powrotu do Przekaźnika - poinformował Hawk Nephiett, wyłączając swój omni-klucz. - Niewskazane jest pozostawanie tu dłużej. Wciąż jesteśmy blisko systemu korporacji do których należy Quebui, więc lepiej nie kusić losu i nie czekać aż poślą za nami swoją własną ochronę.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

28 lip 2023, o 13:45

Gdyby miała w sobie choć odrobinkę empatii przeznaczonej dla obcych jej ludzi, wzięłaby słowa Freda do serca i postanowiła wymyślić rozwiązanie, które mniej naprzykrzy się pasażerom Quebui. Informacje, które jej przekazywał, wpadały jednak jednym uchem i wypadały drugim, pozostawiając po sobie tylko kluczowe słowa, takie jak już nie śmiertelnie trujące i nic nie będzie. Jeśli nie mieli od tego umrzeć nim dotrą na Omegę, nie zamierzała nic z tym robić.
Powinni się cieszyć, że nie spotka ich gorszy los. Gdyby to była połowa innych fregat pirackich, które operowały w Terminusie, prawdopodobnie lecieliby na sprzedaż handlarzom niewolników, którzy za sprawnych i przystosowanych do trudnych warunków górników zapłaciliby sporą sumkę.
Coś, co nigdy nie wchodziło w grę w oczach Jean.
- Zawsze warto spróbować - odrzekła, świadoma tego, że górnicy prawdopodobnie nie mieli chipów kredytowych upchanych po swoich kieszeniach. - Wszystko, co posiadają, a co może być warte więcej niż sto kredytów, zabierzcie na Wraitha. Nie będziemy aż tak wybredni.
Musiała przygotować się na ewentualność tego, że z implantu Zhou Saiya nie wyciągnie niczego sensownego i będą musieli jakoś odrobić te straty. Podziękowała skinieniem głowy Fredowi za zapalniczkę i wetknęła papierosa do ust, szykując się do ewakuacji z Centrum Informacji Bojowych. Wszystko, co mogła zrobić, zostało już zrobione - reszta pozostała w rękach innych.
- Niech będzie. Ruszamy za dwie godziny - odrzekła na słowa Nephietta, zerkając na krwawy implant, który kobieta trzymała przez chusteczki w dłoniach. - Dobrze byłoby mieć już jakieś odpowiedzi do tego czasu - dodała do techniczki, ruszając w stronę wyjścia nim ta zdążyła kategorycznie zaprotestować. - Będę w swojej kajucie. Zawołajcie mnie, jeśli sytuacja się zmieni.
Chwyciła za hełm wolną ręką, drugą wyciągając z ust papierosa. Gryzący dym zastąpił smród krwi, którą umorusane były jej rękawice, co przyjęła z niemałym zadowoleniem, ruszając w powrotną drogę do windy.
Gdy stres opuszczał jej ciało, zwykle przywoływał jej wyobrażenie balonika, z którego powoli ulatuje powietrze. Jej pancerz stał się niewygodny i ciężki, a pomimo niego, brud i krew czuła na własnej skórze. Irytował ją przyklejony do jej skroni kosmyk czerwonych włosów, tak jak denerwowało ją postukiwanie jednej z ładownicy przy jej pasie, która przypadkiem się otworzyła. Gdy tylko weszła do swojej kajuty, odrzuciła hełm na biurko i wypuściła powietrze z płuc, sięgając do zaczepów ceramicznego opancerzenia.
Papieros w ustach gwarantował jej wolne obie ręce. Zdejmowała z siebie poszczególne części pośpiesznie, skrzętnie dążąc do ulgi, jaką mógł przynieść jej chłodny prysznic. Nie potrafiła nigdy rozbierać się metodycznie - po czasie, który spędziła na Quebui, czuła, jak jej skóra lepi się od potu, a włosy przeszły smrodem gazów systemu przeciwpożarowego. Doskonale świadoma tego, że rzeczywistość była zupełnie mniej intensywna w doznania, a jej włosy przez większość czasu pozostały schowane we wnętrzu hełmu, tak czy inaczej zdarła z siebie pancerz, odrzucając go na ziemię wraz z kombinezonem. Później dojdzie do tego, które części wymagały naprawy - lub mycia - a które nie. Na razie liczył się tylko prysznic.
Zaklęła, zapominając o papierosie pozostałym w ustach, gdy gorący popiół strącił się z jego końcówki i wylądował na jej ramieniu. Zgasiła go o denko popielniczki leżącej przy łóżku, nim wsunęła się do łazienki, natychmiast kierując pod prysznic.
Pomimo tego, że miała z grubsza dość dużo czasu, spędziła pod prysznicem jedynie dziesięć minut. Wypruł z jej mięśni energię, napełniając jej ciało lekkim zmęczeniem, które znała i które zawsze lubiła. Widziała w nim odznakę, potwierdzenie wykonania ciężkiej pracy, który uciszał ten głosik w jej głowie podpowiadający jej, że zbyt długi czas spędzała na nicnierobieniu.
Spięła wilgotne włosy, wciągając na siebie pierwsze ubrania, jakie wydobyła z szafy i zajęła się pracą, póki jedynym, co mogła robić, było czekanie.

@Mistrz Gry
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Centrum Informacji Bojowych

29 lip 2023, o 13:13

Dwie godziny minęły w mgnieniu oka. Szybki prysznic zmył z niej napięcie, które towarzyszyło jej na Quebui, pozostawiając po sobie tylko zmęczenie, gdy organizm dochodził do siebie po zafundowanych sobie zastrzykach adrenaliny. Lista rzeczy do zrobienia, którą miała na swoim omni-kluczu pod postacią raportów z różnych sekcji statku, zapotrzebowań oraz zwykłych próśb jej załogi, teraz była nieco krótsza niż zwykle - niemal cały okręt zajmował się obecnie przechwyconym promem, próbując w sto dwadzieścia minut zmieścić jak najwięcej czynności, które były wymagane do podjęcia zanim ponownie będą musieli ruszyć w dalszą drogę. Co jakiś czas na jej urządzenie spływały powiadomienia od Nephietta odnośnie sytuacji na chwilowo siostrzanym okręcie, ale te nie wymagały jej reakcji i nie odbiegały zbytnio od tego czego się spodziewali. Ocalała załoga Quebui nie sprawiała już więcej kłopotów - kapitan poddał statek w ręce piratów, chcąc zachować zarówno własne życie, jak i życie tych na pokładzie. Zdecydowana większość pasażerów znalazła kilkaset kredytów, żeby udobruchać ekipę motywacyjną pod przewodnictwem Stadtforda, którą wysłał do nich jej zastępca, ale znalazło się też kilku takich, którzy albo nie mogli zapłacić, albo nie chcieli. Ich zwłoki przez następne kilkadziesiąt minut były składowane w śluzie technicznej, gotowe do wyrzucenia w przestrzeń kosmiczną, gdy tylko ruszą w stronę Przekaźnika. Znalazło się tam również ciało młodej asari, które ktoś z jej załogi odnalazł w korytarzu technicznym.
W trakcie tych dwóch godzin udało im się odzyskać również drona, którego nie mieli okazji wykorzystać. Sykes nie skomentował tego nawet jednym słowem, ale gdy docierali do Przekaźnika, bez żadnego wyjaśnienia otrzymała na swój omni-klucz pokaźną listę potrzebnych części oraz modułów opisanych jako "prywatny projekt", których cena mogła wywołać zawrót głowy - a zamiast tego wywołała notatkę od Q, który poddawał pod wątpliwość ich obecny budżet w stosunku do takich enigmatycznych zapotrzebowań.
Gdy czas, który wyznaczyli sobie na szaber, dotarł do końca, Nephiett przekazał Hawk, że są gotowi do wylotu. Część załogi Wraitha została przeniesiona tymczasowo na Quebui, żeby pilnować pasażerów oraz uzupełnić luki pośród techników okrętu, których tak pieczołowicie wybiła Hawk z Ryaną i Stadtfordem w trakcie swojego abordażu, ale wkrótce obydwa statki ruszyły w stronę Przekaźnika. Sayia nadała do niej wiadomość, że nie udało jej się wydobyć jeszcze nic z chipu i potrzebuje na to więcej czasu, ale potwierdza, że urządzenie jest bezpieczne i nie nadaje żadnego sygnału lokalizacyjnego.
Oba okręty, które widzieli wcześniej na radarze, minęły ich w bezpiecznej odległości kilkudziesięciu minut świetlnych. Kiedy docierali do granicy przestrzeni między systemami, ich wskazania pokazały pojawienie się nowych kilku jednostek na granicy Aysur, które prawdopodobnie stanowiły patrol lub odpowiedź tamtejszych władz na powiadomienia, które musiały do nich dotrzeć w ten czy inny sposób od innych kapitanów przemierzających ten szlak, ale musiało upłynąć kilka godzin nim mieliby w ogóle szansę ich dogonić.
Kiedy kilka godzin później dolatywali do Przekaźnika w systemie Balor, Scott zaprosił ją z powrotem do CIB. Gdy dotarła na miejsce, mężczyzna stał przy głównej konsoli i rozmawiał przez komunikator z Deucem, ustalając coś na temat podejścia do korytarza Przekaźnikowego, ale na jej widok zakończył rozmowę i odwrócił się w jej stronę. Sayia, która siedziała kawałek dalej przy swoim terminalu, nie zauważyła jej nadejścia - jej komputer pokładowy miał wygaszone wszystkie monitory, a ona sama pochylała się w skupieniu nad leżącym przed nią implantem, który podpięty był kablem do jakiegoś bloku, a potem do jej omni-klucza, przy którym pracowała. Ze słuchawek na jej uszach wydobywała się przytłumiona muzyka, która zamykała techniczkę w jej własnej, tymczasowej bańce, odcinając od reszty Wraitha.
- Będziemy gotowi do skoku za kilka minut - poinformował ją Scott, zaplatając dłonie za plecami. - Ale chciałem, żebyś rzuciła jeszcze na coś okiem i podjęła jedną decyzję zanim to zrobimy. Mam nadzieję, że nie planowałaś nic jeść w przeciągu najbliższych paru minut.
Wskazał podbródkiem na swoją konsolę, gdzie wyświetlone było coś, co Hawk dopiero po dłuższej chwili rozpoznała jako ciało turianina, którego zastrzelili w maszynowni. Czarny pancerz wciąż był nietknięty, ale jego ułożenie było bardzo nienaturalne i zapadnięte, a tam gdzie powinna znajdować się turiańska głowa, rozlewała się w połowie ciekła, błękitno grafitowa breja przypominająca galaretę.
- Jeden z naszych znalazł go w takim stanie, gdy przeszukiwali maszynownię. Rozmawiałem już z Vinnet i sprawdziła zdalnie próbki, które kazałem pobrać załodze na Quebui i twierdzi, że nie stwarza to zagrożenia biologicznego - powiedział, uprzedzając jej potencjalne pytanie. - Powie coś więcej, gdy je przeanalizuje, ale nie wiem czy do tego czasu chcemy trzymać to ciało dalej na pokładzie. Miałem wydać rozkaz, żeby wyrzucić je przez śluzę razem z resztą, ale uznałem, że może chcesz o tym wiedzieć.

Wróć do „Wraith”