Dead man tell no tales.
Właściciel: Jeanette Hawkins
Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Mesa

29 cze 2012, o 01:21

- Zaświaty. I uważaj, bo tam są batariańscy barmani. Nawet turianom dolewają coś czasami. Tylko asari mają ulgową, Aria tego nie lubi. - mruknął i spojrzał na Hawk.
- Ale to nie oznacza, że koniecznie muszę schodzić na stację jak zadokujemy, co? Mam po grzebień tej nory. - prychnął cicho. Nie sądził, że pojawienie się tam tak krótko po strzelaninie to mądry pomysł. Agenci Cerberusa mogli nadal ich szukać. A naprawdę nie miał ochoty specjalnie szukać kłopotów tak na dokładkę.
- Co do mieszania o to się martwić nie trzeba. Swoje w końcu w Hierarchii odsłużyłem, wiem czym jest rozkaz i co się z nim robi. Mamy tam jednak mimo wszystko dyscyplinę, wiecie. A jak trafisz do gównianego dowódcy, to i kary cielesne są. Chociaż im się nie dziwię, nikt nie chce, żeby jego podwładny został zdegradowany do niższych kręgów. Wtedy to nie ty a dowódca dostaje za to po dupsku. Szczęściem byłem grzecznym żołnierzem i mi się akurat degradacja nie zdarzyła. Dwudziesty krąg proszę państwa. - rozłożył ręce na boki, po czym stuknął się w pierś - Błękitną krwią zdobyty.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Wraith

29 cze 2012, o 17:31

Parsknęła śmiechem, komentując przy tym ich wypowiedzi. Gdziekolwiek by nie zaszli, i tak mogła pochwalić się nieco wyższą pozycją! Oczywiście zanim nagle jej kariera się skończyła. No i pomijając fakt, że za jej głowę wyznaczono już kwotę kredytów pozwalającą na wakacje na Illium w pięciogwiazdkowym hotelu.
- Nie chcę wam psuć humoru, ale jako piraci jesteście poszukiwani przez służby Rady Cytadeli - uśmiechnęła się szelmowsko, wstając z krzesła, pociągając przed tym jeszcze jednego łyka ze szklanki. - Będziemy na Omedze za dwadzieścia minut - dodała po chwili, wkładając fajkę do ust.
W zasadzie to nie mieli wielkiego wyboru - jako że już byli na statku to gdyby chcieli "zrezygnować" z tej zaszczytnej posady, jaką tu grzali, to... powiedzmy, że lekko by się zmrozili, bo zimno na "dworze".
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Boom
Awatar użytkownika
Posty: 133
Rejestracja: 2 cze 2012, o 12:25
Miano: Lewis McMillan
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik N6, specjalista od ładunków wybuchowych
Kredyty: 0

Re: Wraith

29 cze 2012, o 20:37

Spojrzał na Revaxa.
- Batariańscy barmani, ta? A niech tylko spróbuje mi coś dolać, wszystkie oczy mu popodbijam. Ee no. Kar cielesnych to w Przymierzu nie dają... Ale nie powiem, byłem kilka razy w karcerze. Ot, taki wybryki z kumplami... Dwudziesty mówisz? To znaczy dobrze? - spojrzał na turianina.
Gdy usłyszał wzmiankę o byciu piratem, znów nie mógł powstrzymać śmiechu. Obecnie nic nie mogło mu zepsuć humoru, co było nie małą zasługą szkockiej.
- Eghm. - odchrząknął - Hej ho! Na umrzyka w skrzyni! I butelka rumu! Rumu! Rumu! - zaśmiał się znów - Kapitanie, mój kapitanie! Hawkins... Hawkins... Hawk... To prawie jak Hook! Nie no, zajebiście. To czym się zajmiemy? Grabieżą statków handlowych? Czy przemytem broni dla hanarów?
ObrazekObrazek WRAITHObrazekPANCERZObrazekTHEME1ObrazekTHEME2ObrazekINDESTRUCTIBLE I just love, when the stuff blows up. Obrazek Mass Effect EPIC
Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: Wraith

29 cze 2012, o 20:48

- Słuchaj, uratowałaś mi, pewnie niechcący, dupsko. I za to jestem wdzięczny. Co oznacza, że jako turianin mający dług powinienem go według zasad spłacić dołączając do jednostki i sławić duchy sztandaru pod którym teraz służę bla bla bla. - zamachał rękami - Staromodne gadanie. Chociaż coś w nim jest. - pokiwał lekko głową - A z braku alternatyw tak czy owak zostaję tutaj, przynajmniej dopóki się wam nie znudzę. Wolę mieć służby Rady na głowie niż głowę na cerberusowskiej patelni.
- Ano dwudziesty. Jest dwadzieścia siedem, na samym dole cywile, na samej górze prymarchia, zarządcy planet i im podobni. Zwyczajowo na dwudziestkę powinieneś się dochrapać stanowiska oficerskiego i dowodzić przynajmniej dwiema drużynami, ewentualnie skrzydłem myśliwców. Ale, że kabały mają nieco inne zasady, zadania i wymagania to i jestem. - zacmokał cicho.
- A właśnie, pytanie. Nie sądzę, żebyśmy lecieli na Omegę w celach rekreacyjnych, zatem: jaki tam mamy interes?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Wraith

2 lip 2012, o 00:29

Parsknęła śmiechem słysząc tekst Booma o piratach. No tak, z tego co wiedziała to dwie definicje tego "zawodu" były kiedyś najpopularniejsze - pirat morski i złodziej oprogramowania. Chyba bardziej pasowali do tego pierwszego, a przynajmniej na aktualne i tamtejsze standardy.
- Będziemy porywać statki z dziwkami, jak w filmach - odrzuciła pół żartem, pół serio, wyraźnie rozbawiona. Rzeczywiście - aktualnie masa była produkcji filmowych, w których "ci źli ale jednak dobrzy" żyją sobie w najlepsze, od czasu do czasu zabawiając z uratowanymi lub porwanymi i wziętymi w niewolę pannami.
Spojrzała na Revaxa, kiedy ten zabrał głos, równocześnie ponownie wciągając do płuc dym z papierosa. Jezu, była nałogowcem. W sumie ta informacja to dla niej nie nowość, ale w tych czasach nie miała co martwić się o zdrowie, więc i palić może do woli. Zresztą, wciąż była święcie przekonana, że w trudnych warunkach przetrwałaby bez fajek, ale znając życie to jej przekonanie wypowiedziane na głos wywołałoby śmiech na sali.
- Mamy kilka spraw do załatwienia - odrzuciła obojętnie, unikając dosłownej odpowiedzi. - Będziemy w kontakcie - dodała już do obydwu mężczyzn, stukając w słuchawkę umieszczoną w uchu, którą aktualnie ze sobą miała. Obróciła się i ruszyła do własnej kajuty, żeby, po usłyszeniu potwierdzenia od pilota o dotarciu do celu, wyjść na Omegę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: Wraith

3 lip 2012, o 19:29

- Statki z dziwkami, dobry plan. - rzucił przeciągając się - Ale najpierw upewnijmy się, że to będą kobiety, hmm? W innym wypadku byłaby to strata czasu i fatalnie by to wyglądało w moim CV.
Spojrzał za wychodzącą kapitan. Czego tutaj mogli szukać? Proste, kłopotów. Ale tym razem nawet jak się spotka z Cerberusem to już nie będzie to ganianka za samotnym turianinem. Teraz będzie grupa. A do walki w zespole go szkolono. Czyli jesteśmy w domu. Wstał.
- Chyba nikt nie zabierze moich rzeczy jak tutaj je zostawię? Komu przydadzą się turiańskie duperele. Nie wiem jak ty, ale w obecnych okolicznościach postanawiam jednak postawić stopę znowu w tej ruinie i się dozbroić. Nowe bajery z pewnością się przydadzą. Znam jedno miejsce gdzie jest spora szansa, że nie zrobią cię w jajo na kredytach i towarze. Jak chcesz pozwiedzać to cho. Jak nie to będę...gdzieś. - zatoczył rękoma koło dookoła siebie i opuścił pomieszczenie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Boom
Awatar użytkownika
Posty: 133
Rejestracja: 2 cze 2012, o 12:25
Miano: Lewis McMillan
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik N6, specjalista od ładunków wybuchowych
Kredyty: 0

Re: Wraith

3 lip 2012, o 20:03

- Dziwki! I za to Cie kurwa szanuję, Hawkins. - zaśmiał się i spojrzał na turianina - Tia, Revax ma rację, to muszą być kobiety. - pokiwał głową poważnie i odprowadził wzrokiem jego nowego dowódcę. Zgasił papierosa. - To co robimy? - gdy jego towarzysz wstał, on zrobił to samo. Ni cholery nie przegapię takiej okazji.
- Ja? Zostać? No pogrzało Cię? Proste, że idę. Nigdy nie byłem na Omedze, więc chce pozwiedzać. Poza tym, ktoś musi Cie poniańczyć. - zaśmiał się i przejechał dłonią po grzebieniu Lysavera. - Jeszcze znów Cie napadną, i co wtedy? Swoją droga, i mi by się przydała jakaś nowa skorupa... - ruszył zaraz za turianinem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek WRAITHObrazekPANCERZObrazekTHEME1ObrazekTHEME2ObrazekINDESTRUCTIBLE I just love, when the stuff blows up. Obrazek Mass Effect EPIC
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mesa

24 lip 2016, o 09:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Gdy jakieś piętnaście minut później pojawił się w mesie, miał na sobie czarne spodnie i białą koszulkę. Jej kolor podkreślał obecność implantu, ale nie wyglądało na to, jakby Rhama zrobił to celowo - pamiętała go już wcześniej w białym t-shircie. Mogła się ewentualnie zastanawiać, czy mężczyzna posiada jakiekolwiek ubrania w innych kolorach niż biały i czarny, ale nie miała jak tego zrewidować.
Póki co w mesie nikogo nie było, może ze względu na nieboską godzinę, o której go obudziła. Mimo, że trochę czasu od tamtej pory spędzili w łóżku, wciąż było zbyt wcześnie, by skacowana po Omedze załoga wypełzła ze swoich kajut. Do gestów Naeema wróciło jednak spięcie, choć usilnie starał się je ukrywać. Nie przyzwyczaił się do Wraitha jeszcze, nie czuł się na nim swobodnie i widać było, że długo to się nie zmieni. Niezależnie od tego, jaki był jego układ z Hawk, mieszkało tu kilkanaście innych osób, które w większości miało ochotę wbić mu ostrze między żebra.
Opadł na krzesło, opierając się łokciami na blacie stołu. Przyglądał się przygotowującej kawę, czy też jedzenie Hawk, nawet jeśli postanowiła zagrzać coś tylko dla siebie, nie przejmując się nim.
- Gdzie się zaopatrzacie? - spytał w zamyśleniu. Cerberus zapewne mógł wszystko załatwić taniej i lepszej jakości, ale Rhama nie powiedział tego na głos. Po prostu spytał. Nie chcieli podnosić standardu życia na Wraithcie ze względu na dumę, czy cokolwiek innego, on tego nie potrafił zrozumieć, ale nie był w związku z tym upierdliwy. Zresztą tok jego myśli szybko poszedł w innym kierunku, co okazało się, gdy rozejrzał się po sporym, ale pustym pomieszczeniu i utkwił pytający wzrok w Hawk. - Zawsze po Omedze wszyscy są tak martwi?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Mesa

24 lip 2016, o 11:25

Nie myślała o tym, by przekonywać Naeema do porzucenia swoich przekonań czy nawet opuszczenia organizacji. Przespanie się z nim trzy razy jeszcze nie dawało jej wystarczających podstaw do myślenia, że w ogóle by jej się to udało. Lepiej było po prostu myśleć i udawać, że wcale nie jest agentem Iluzji. Tak było lepiej.
Wyjście na zewnątrz kajuty było bolesne - przyzwyczaiła się do panującego w niej półmroku, jasność korytarza sprawiła, że zmrużyła oczy, usiłując sobie z tym w miarę szybko poradzić. Z początku na omacku przeszła do następnych drzwi, prowadzących do mesy i aneksu kuchennego. Statek był cichy, choć za niedługo miała zmienić się wachta. Przyzwyczaiła się do tego, a teraz było tylko lepiej, skoro miała zjeść z Rhamą.
Weszła do środka pomieszczenia, rozejrzała się i podeszła do ekspresu, żeby zrobić sobie kawę. Czarna i bez żadnych dodatków chwilę później wylądowała w kubku leżącym obok. Po chwili zastanowienia włożyła do machiny kolejne naczynie, pozwalając, by zrobiła kolejny napój. Zostawiła kubek na blacie, nie wiedząc, czy Rhama planuje coś do tej kawy dodawać, czy nie. Od razu przeszła do chłodziarki i wyciągnęła dla siebie coś, co miało być jajecznicą z kiełbaskami i tostami. Jedno z jej ulubionych śniadań, bo próbowała chyba wszystkich.
Odgrzewała dla siebie jedzenie, gdy do mesy wszedł Naeem. Wskazała głową na kubek wciąż utkwiony w ekspresie, ale ze zrobioną już, gorącą kawą, którą mógł sobie wziąć.
- To samo? - mruknęła, pokazując mu co wzięła sobie. Jeżeli reflektował, podała mu własny talerz a sobie odgrzała po chwili kolejną porcję. Jeśli nie, opadła na siedzenie przy stole, na którego blacie położyła swoje śniadanie. Mógł wziąć sobie co innego, a ona była cholernie głodna.
- Dartfoods - wzruszyła ramionami, podając nazwę firmy, od której skupowali żywność. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że teraz Cerberus będzie mógł to wykorzystać. Może zatruć całą dostawę? - Głównie wojskowe racje żywnościowe, ale można na nich polegać. Nigdy nie spieprzyli dostawy.
Nie wątpiła, że Cerberus zaopatruje się tylko i wyłącznie u najlepszych i Rhama mógłby otworzyć dla nich odpowiednie drogi. Załoga może nawet bardziej by go polubiła. Szkoda tylko, że w chwili zakończenia współpracy z organizacją te drogi by się zamknęły.
- Na Omedze większość ma ulubione bary, ulubione dziwki albo mieszka tam rodzina. Każdy ma co do roboty - wzruszyła ramionami, przełykając pierwszy kęs tosta. Wiedziała, że po załatwieniu sprawy Reda nie będzie mieć apetytu, musiała jeść teraz. - Więc chleją, bo wiedzą, że nie będzie ich miesiąc, może dłużej. I tak na stacji jesteśmy często.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mesa

24 lip 2016, o 12:45

- To samo - odparł, zbierając po drodze kubek z kawą i zabierając się za szukanie cukru. Pamiętała chyba swój ciężki szok, gdy zorientowała się ile Rhama słodzi, a nawet jeśli nie, to za moment mogło się jej to przypomnieć. Trzy saszetki wsypane do gorącego napoju i chwila zastanowienia nad czwartą, z której po namyśle zrezygnował. Większość ludzi nie byłaby w stanie wypić pół kubka takiego ulepka, on jednak wydawał się zadowolony, bo odebrał też od niej talerz i od razu zabrał się za jedzenie, co jakiś czas popijając je kawą. Nie narzekał na smak zagrzanego posiłku, ale z drugiej strony mógł też ukrywać fakt, że mu on nie odpowiadał. Jadł powoli, bo przecież nigdzie się mu nie spieszyło.
- Jakbyś chciała zmienić dostawcę, to daj znać - powiedział między kęsami. - Masz teraz spore zniżki. A omlet ci smakował.
Uśmiechnął się do niej, wspominając śniadanie w jego kajucie i krótką kłótnię, która skończyła się inaczej niż planowali. Gdyby nie sposób odreagowania nerwów, jaki wybrali, nie siedzieliby teraz tutaj, jakby nigdy nic jedząc razem przy jednym stole, po wyjątkowo przyjemnym wieczorze i równie dobrym poranku, choć tylko jedno z nich było wyspane.
- Rozumiem - napił się kawy i odetchnął głęboko. Uniósł wzrok na Hawk, niezależnie od tego, czy siadła obok niego, czy naprzeciwko, ale tylko na chwilę, bo przecież jeszcze jadł. Może zastanawiał się, czy ona też tam kogoś ma, miejsce, do którego wraca. Gdyby tak faktycznie było, szybko doszedłby do wniosku, że akurat ona nie. Inaczej nie wróciłaby na Wraitha zmęczona i zdołowana i nie szukałaby oderwania od rzeczywistości w jego ramionach.
- Mam jedną bliską znajomą na Omedze - rzucił. - Odwiedziłbym ją teraz, gdyby była akurat na stacji. Ale tym razem nie miałem jak nadrobić zaległości. Nie słyszałem też o wybuchach i od nikogo nie dostałem metalowych kwiatów.
Znów skupił się na jedzeniu na dłuższą chwilę, by dokończyć już w milczeniu. Poczekał, aż Hawk zje i odebrał talerz także jej - jego potrzeba czystości i porządku mogła mieć swoje plusy. Wrócił na swoje miejsce przy stole. Tutaj, w mesie, w żaden sposób nie pokazywał po sobie, że Hawk była dla niego kimkolwiek więcej, że łączyło ich cokolwiek poza koniecznością współpracy. Może to i słusznie, bo za moment za ich plecami rozbrzmało siarczyste przekleństwo i w pomieszczeniu pojawił się Kirył.
Kirył, który był świadkiem zdrady, widział wszystko, co wydarzyło się na dole i miał zdanie ukształtowane silniej, niż cała reszta. Widział wściekłość Hawk, gdy prowadzono ją do hangaru tam na dole, na pustynnej planecie i widział jak złamana była później, gdy wracali, nawet jeśli usiłowała tego po sobie nie pokazywać. To on wstawił się za nią później, gdy załoga wściekła się po otrzymaniu nowych informacji. A teraz wszedł do mesy i zobaczył swoją kapitan i Naeema jakby nigdy nic jedzących razem śniadanie. Na jego twarzy odmalowała się niechęć - nie do niej, ale naturalnie do Rhamy, który z kolei momentalnie wrócił do typowego siebie. Wzrok utkwiony miał w Rosjaninie, a twarz kamienną. Odprowadził go spojrzeniem do ekspresu z kawą. Milczenie kłuło w uszy, dopóki Kirył nie westchnął.
- Słyszałem, że lecimy na Trouge - rzucił, uparcie stojąc do nich plecami. - Nie sądziłem, że lubisz śluby.
Rhama uniósł brwi w zdziwieniu, zerkając na Hawk. Wyglądało na to, że był mniej poinformowany, niż Kirył, który najwyraźniej był na bieżąco z kalendarium wydarzeń na stacji. Przeniósł jasne spojrzenie z powrotem na plecy mężczyzny pochylonego nad ekspresem. Hawk nie powiedziała wszystkim, dokąd lecą, więc musiała to zrobić Ryana.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Mesa

24 lip 2016, o 15:00

Pokręciła głową - nie trzeba było. Nie chciała zmieniać dostawcy na lepszego, kiedy miała pewnego. Takiego, który nie wiązał jej z Cerberusem. Który jednocześnie zapewniał posiłki zbyt wielu nielegalnym formacjom, by Cerberus miał łatwo w dotarciu do niej poprzez niego w razie, gdyby udało jej się zakończyć ich obecną współpracę.
Chyba popadała już w obłęd.
- Nie myśl sobie, że u mnie to standard - skrzywiła się, słysząc znowu nawiązanie i nie rozumiejąc, dlaczego go użył. Zachowywał się jakby miał jej za złe to, co robiła na Omedze sama, a przynajmniej ona odnosiła takie wrażenie. - Przykro mi, że nie odwiedziłeś znajomej - dodała nieco złośliwie, a już na pewno nie szczerze.
Ciekawe jakie bliskie znajome zdobywał będąc wysyłanym jedynie tam, gdzie Cerberus go posyłał, a wcześniej nie ruszając się z Ziemi.
Zajęła się jedzeniem, uświadamiając, że jej głód był jednak większy niż podejrzewała. Pochłonęła śniadanie na równi z Rhamą, odsuwając od siebie pusty talerz i nawet nie myśląc o tym, by mu go podawać - bo przecież dlaczego miałby po nich sprzątać. Zdziwiła się więc, ale pozwoliła mu zabrać naczynie, a sama opadła na oparcie krzesła.
Drgnęła słysząc przekleństwo - akurat Kiryła najmniej chciała tutaj chyba widzieć. Vinnet byłaby lepsza, może też Q, który potrafiłby zachować się uprzejmie nawet przy przerośniętym, wkurwionym vorchu. Ale to Kirył. Kojarzył jej się tylko i wyłącznie z Ankhtą i nie było to skojarzenie miłe.
- Dzisiaj powiem reszcie - mruknęła, podejrzewając, że dowiedział się tego od Telvos.
Zamrugała jednak, wpatrując się w mężczyznę zaskoczona gdy wspomniał o ślubie. Zerknęła na Rhamę, widząc jednak nic poza zdziwieniem przebijającym się przez kamienną maskę. Pomyślałby kto, że Cerberus będzie lepiej zorientowany w sytuacji niż głupi pirat, jakim był Iwanowicz.
- Wiem o ich imprezach, o ślubie nie słyszałam - odrzuciła tylko, obserwując Kiryła uważnie. Wolała unikać kontaktu z Naeemem. Lepiej udawało się, że nie łączy ich nic. Nie zmusi Iwanowicza do polubienia go. Sama prawdopodobnie nigdy nie zmusiłaby się do stworzenia jakiejś pozytywnej relacji z Rhamą gdyby nie seks, a raczej rosjanin nie miał na takie podejście ochoty. - Kto się żeni?
Uśmiechnęła się ironicznie - nigdy nie widziała takiej uroczystości w takim środowisku. Ludzie żyli tutaj chwilą, a durne uroczystości czy puste tytuły nie robiły nikomu żadnej różnicy, nie posiadając wielkiej wagi.
- Co się w ogóle dzieje na tej stacji teraz? - kolejne pytanie rzuciła w przestrzeń, wpatrując się w ścianę naprzeciw. - Jak wygląda?
Nigdy tam nie była. Nie przejmowała się tym, który z mężczyzn konkretnie postanowi odpowiedzieć jej na to pytanie. Chciała móc się przygotować jak najlepiej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mesa

24 lip 2016, o 16:13

Jej złośliwy komentarz wywołał jedynie przebłysk rozbawienia na twarzy Rhamy, ale nie wysilił się na żadne wyjaśnienie. Miał prawo przecież mieć znajomych w całej galaktyce. To mogła być równie dobrze jego dawna kochanka, znajoma z dzieciństwa, jak i żona jego brata. Nie wiedziała o nim nic, bo niewiele jej powiedział, poza historiami o implantach. Właściwie tylko o nie go pytała, nie wydawała się zainteresowana niczym innym, trudno było się więc dziwić jej nieświadomości.
Rhama mówił, że na dniach powinien dowiedzieć się, co takiego konkretnego dzieje się na stacji, że zlatuje tam tylu gości. Na dniach, to nie znaczyło w nocy, podczas gdy oboje będą spać. Od tamtej pory minęło zaledwie niecałe dziesięć, może dwanaście godzin, mógł się za to jeszcze nie zabrać. Nie wyglądał na zadowolonego z faktu, że to Kirył rzucił informacją, którą on miał zdobyć. Zakręcił kubkiem na stole, przenosząc wzrok na powierzchnię kawy.
Kirył natomiast wzruszył ramionami, uruchamiając ekspres. Buczenie maszyny zagłuszyło chwilową ciszę, do momentu, aż postanowił udzielić odpowiedzi, wyciągając kubek z kawą.
- Na pewno Ovesen - odwrócił się i utkwił wzrok w Rhamie, który odpowiedział takim samym chłodnym spojrzeniem. Niekończące się wzrokowe przepychanki mogły być momentami zabawne, w tej chwili jednak nie trwały długo, bowiem Iwanowicz postanowił jednak skupić się na rozmowie z Hawk. - On lubi raz na jakiś czas przysposobić sobie kolejną żonę. Ma ich już trochę.
Przeszedł dwa kroki w stronę wyjścia z mesy. Widać było, że nie chce tu być, przyszedł tylko zrobić kawę, a siarczyste przekleństwo, które rzucił przedtem, było reakcją na widok siedzącego przy stole Naeema. Westchnął i zatrzymał się. Rhama nie kwapił się do udzielenia odpowiedzi, więc wrócił i zajął jedno z krzeseł, ale przy innym stole, niż ten, przy którym siedziała ich dwójka.
- Teraz się chyba szykują, znając życie. To nie taki ślub, jak... ślub. Tak tylko mówią. Tak naprawdę to tylko okazja dla młodych dziewczyn do zyskania sobie przychylności Ovesena. Ostatnio żonę wybrał sobie pięć minut przed uroczystością, podobno przekonała go w jednym z magazynów - na jego ustach pojawił się cień uśmiechu. Pewnie gdyby nie obecność Rhamy, byłoby to więcej, niż cień. - Jest popierdolony, ale ma niezłe życie. Tylko trzeba wiedzieć kiedy trzymać się od niego z daleka. Ja w sumie do tej pory trzymałem - podrapał się w tył głowy, wzruszając ramionami. - No co? Czytam extranet.
Zerknął na plecy Naeema, ale tylko na ułamek sekundy. Od wejścia do mesy, do chwili obecnej wypracował sobie względną obojętność. Dopóki tamten się nie odzywał, Rosjanin mógł tu siedzieć.
- Wygląda jak... takie wielkie koło. Nie wiem, z zewnątrz to stacja jak stacja. A z wewnątrz to co chwilę inaczej, zależy od kaprysu Ovesena. Naprawdę, myślałem, że wszyscy o nim już słyszeli.
Obrócił kubek na blacie, tak samo, jak robił do Rhama, ale chyba tego nie zauważył. Ten natomiast uniósł na Hawk swoje jasne spojrzenie, czekając na jej reakcję. Sam niczego po sobie nie pokazał, nie przyznał się ile z tego wiedział, a ile nie. Niczemu też nie zaprzeczył. Napił się kawy i wyprostował się, nie odwracając wzroku od twarzy czerwonowłosej.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Mesa

24 lip 2016, o 16:29

Odnosiła wrażenie, że Naeem nie kwapiłby się do opowiadania jej o swojej przeszłości. Za każdym razem gdy zadawała jakieś pytanie, odpowiadał tylko i wyłącznie na to, raczej nie starając się rozwijać. Podejrzewała, że jego wspomnienia z Egiptu nie były zbyt przyjemne, jeżeli wiązały się z własnym kalectwem. A później? Później jego przeszłość nie była przyjemna dla niej, bo związana była z Cerberusem.
Nienawiść Kiryła sprawiała, że poczuła się nieswojo. Nie mogła oczekiwać od pozostałych, że zaczną tolerować Rhamę, a co dopiero zaczną go lubić. Mogła mieć tylko nadzieję, że na stacji zajmą się chlaniem i ćpaniem wystarczająco, by nie patrzyć na nią spode łba gdy będzie chciała spędzić czas w jego towarzystwie, które wydawało jej się ciekawsze niż towarzystwo rosjanina na przykład.
Poczuła się winna gdy tylko przeszło jej to przez myśl.
- Ovesen, właściciel - kiwnęła głową, łącząc fakty i przy okazji mogąc się upewnić. Któryś z nich pewnie wyprowadziłby ją z błędu. - Z własnym haremem. Urocze.
Już go nie lubiła. Może spalenie tej stacji będzie łatwiejsze niż jej się to wydawało i nie będzie potrzebowała rozkazów od Iluzji by to zrobić.
Słuchała tego, co Kirył miał więcej do powiedzenia, choć gdy usiadł przy innym stoliku, ostentacyjnie westchnęła. Bawili się w pieprzone przedszkole, a to, że pewnie kilka dni wcześniej sama zrobiłaby tak samo, tak teraz wydawało jej się to niedojrzałe.
- Czytasz chyba za dużo portali plotkarskich, Kirył - parsknęła śmiechem, unosząc kubek z kawą do ust. Ostatnie słowa stłumione zostały przez ścianki naczynia, z którego spiła kilka łyków.
Czuła na sobie spojrzenie Rhamy jeszcze zanim je odwzajemniła. Nie planowała odwracania wzroku, znosiła go dzielnie jako jedyny kontakt z milczącym mężczyzną.
- Załoga pewnie będzie chciała się napierdolić, ale miło będzie, jeśli też będą trzymali się z dala - rzuciła do rosjanina, choć patrzyła na mężczyznę siedzącego naprzeciw. - Podobno mam status VIPa, co pewnie im pomoże w dostaniu najmocniejszych prochów.
Uśmiechnęła się ironicznie, wykorzystując kawę jako pretekst do odwrócenia spojrzenia tylko na chwilę, po której znów wpatrywała się w błękitne tęczówki, a kubek z hukiem wylądował na blacie.
- Wiesz coś więcej? - spytała, tym razem kierując pytanie bezpośrednio do Rhamy.
Może też lubił czytać artykuły w mało chlubnych partiach extranetu.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mesa

24 lip 2016, o 21:23

Ovesen był właścicielem tego pięknego przybytku rozpusty, co kiwnięciem głową potwierdził też Naeem. Być może i w tym wydarzeniu chodziło o harem, jednak generalnie stacja nie skupiała się tylko i wyłącznie na zaspokajaniu potrzeb swojego pana i władcy. Dało się to wywnioskować z tego, o czym słyszała do tej pory - testowanie nowych narkotyków, walki, hazard, generalnie wszystko, czego mógłby chcieć człowiek o wyjątkowo niespokojnej duszy.
Kirył wzruszył ramionami, odpowiadając uśmiechem na uśmiech, choć nieznacznym.
- Status VIPa? - powtórzył, unosząc brwi w zdziwieniu. Zabębnił palcami na stole i przez chwilę przyglądał się Hawk w zamyśleniu. - Nie powinno mnie to dziwić. Ale nie wiem, czy mamy go my wszyscy. Podejrzewam, że ma go tylko pani kapitan, a raczej alkohol będziemy sobie zamawiać sami - napił się kawy, znad brzegu kubka znów zerkając krótko na Rhamę. - Ale i tak nieźle.
Oczy Naeema uparcie utkwione były w Hawk, jakby próbował w jej źrenicach zobaczyć odbicie Kiryła, na którego nie mógł bezpośrednio patrzeć, by nie prowokować go przy okazji. Dopiero gdy odwzajemniła spojrzenie, drgnął lekko, orientując się, że pytanie skierowane było do niego.
- Stacja ma ogromne zabezpieczenia - odparł. Dopiero w porównaniu do głosu Iwanowicza, zwracał uwagę nietypowy tembr jego głosu. Gdy się odezwał, Rosjanin za to skrzywił się, ale powstrzymał się przed wstaniem od stołu. - Dostanie się do środka wymagałoby co najmniej... nie wiem, dziesięciu Wraithów? W środku też jest spora ochrona, ale nie tak absolutnie dokładna, jak ta na zewnątrz. Dlatego dotąd nie próbowano przejmować Trouge, nie opłacało się to i nie było powodu. Teraz powód jest.
Nie wyglądał, jakby zamierzał mówić więcej. Chyba nie chciał mieszać w tak szczegółowe informacje członka jej załogi, bo coś próbował przekazać jej spojrzeniem, ale nie była w stanie jasno zrozumieć co takiego. Ile ona będzie chciała powiedzieć swoim ludziom, tyle im powie, ale Rhama przekazywał informacje jej. Wyraźnie też były one inne od tego, co mógł o stacji powiedzieć zaczytujący się w extranetowych plotkach Kirył.
- Ovesen nie jest już młody. Kiedyś bawił się w handel... chyba Hallexem, nie jestem pewien. Wtedy, kiedy narkotyk dopiero wchodził na rynek. Dobrze trafił, bo dorobił się na nim, kiedy nikt nie chciał w to inwestować, a potem wycofał się z rynku, kiedy już zaczęto wyłapywać takich, jak on. Zarobił tyle, że kupił starą stację naukową, która nie spełniała warunków na jakiekolwiek badania i przerobił ją na swoje imperium.
Poprawił się w miejscu, czując chyba na plecach spojrzenie Kiryła. Tamten nie wyglądał na zadowolonego, ale mu nie przerywał. Gdzieś w oddali rozległ się huk i głuche stęknięcie, brzmiące jak Voodoo. Ten to musiał poważnie zapijać swoje straty, nie każdemu spłonęła hodowana przez lata broda. Teraz najwyraźniej odczuwał tego zapijania efekty.
- Lubi blichtr w połączeniu z najgorszym gównem. Wyczucie gustu ma na poziomie zerowym, ale to chyba przyciąga ludzi na stację. Jest impulsywny i nerwowy - zamilkł na chwilę, by w końcu wzruszyć ramionami. - Wszystko wiem z danych, które dostałem, a wiesz jak to z nimi jest.
Uśmiechnął się do niej lekko, prawie niezauważalnie, tak, by nie zauważył tego Rosjanin. Ale ten siedział za jego plecami, więc nie miał możliwości kontrolowania mimiki Naeema. To wszystko była tylko teoria.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Mesa

24 lip 2016, o 21:41

To, że ona miała status VIPa może nie znaczyło, że reszta też będzie go mieć, ale na pewno nie będą zwykłymi szarakami pośród wszystkich przyjezdnych. Sam fakt, że będą z jakąś vipowską postacią połączeni wynosił ich nieco wyżej. Chociaż tak to działało na Omedze, niekoniecznie miało w przybytku Ovesena.
- Lepiej być w załodze VIPa niż poza nią - odrzuciła półżartem, bo sama za celebrytkę w żaden sposób się nie uważała, co Kirył prawdopodobnie wiedział.
Odchyliła się nieco w krześle, by zerknąć na Iwanowicza. Sam fakt, że nie wstał, był jakimś sukcesem. Rhama musiał mieć tutaj ciężko. Na pancerniku to ona nienawidziła wszystkich, a załoga była wobec niej z grubsza obojętna. Tutaj było na odwrót. Nic ciekawego.
Wróciła do obserwacji Naeema. Nie rozumiała, co chciał jej przekazać, tak intensywnie się na nią patrząc. Może to powstrzymywało go przed wyjściem i zamknięciem się w swojej kajucie, z nadzieją na przeczekanie do stacji. Zasłaniał swoim ciałem praktycznie całego Rosjanina.
- Pewnie jest nadętym skurwielem, to już jest dobry powód - wzruszyła ramionami, obracając kubek w dłoni. - Zobaczymy na miejscu.
Westchnęła, wyrabiając sobie powoli opinię na temat Ovesena zanim jeszcze dane będzie na niego spojrzeć. Na pewno nie była ku niemu przychylna. Harem, beznadziejny gust, mianowanie się panem na stacji. Hawkins miała w przeszłości momenty mordowania osób, które za bardzo wchodziły jej w drogę, irytując ją przy tym. Ovesen może być kolejną. Jak na razie denerwował ją zanim jeszcze postawiła stopę na Trouge.
- Wiem - odrzuciła, choć nie miała pojęcia. Wpatrywała się w Naeema intensywnie, próbując odgadnąć czy ma w głowie w tej chwili cokolwiek innego poza niechęcią do Wraitha i całej załogi. Widząc jego uśmiech, odesłała podobny, krótki. Wolała, by Kirył go nie widział.
- Muszę iść do Stadtforda - mruknęła, czując, jak dobry humor z rana ulatuje z niej jak powietrze z przekłutego balona. Odsunęła krzesło z hukiem. - Widzimy się później - rzuciła w eter, licząc na to, że oboje odbiorą to jako wiadomość przesłaną do jednego z nich.
Chciała mieć to za sobą przed przylotem na Illium.
Złapała więc kubek z kawą i, posyłając Rhamie ostatnie spojrzenie, zerkając na Kiryła, wyszła, kierując się do windy. Tylko po to, by milcząco wejść do środka pomieszczenia z Redem i ocenić sytuację.
A załodze pozwoliła patrzeć w ekrany monitoringu z omni-kluczy. Nie miała po co trzymać tajemnic.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mesa

5 sty 2017, o 01:52

Wyświetl wiadomość pozafabularną

- Ja przecież nie... - dziewczyna zmieszała się jeszcze bardziej. - Tylko...
Zamilkła, ze wzrokiem utkwionym w strumieniu kawy. Stojąc tutaj, w za dużej bluzie, należącej pewnie do Stadtforda, ze splecionymi dłońmi, była bardziej oderwana od rzeczywistości, niż kiedykolwiek przedtem. Wyraźnie nie potrafiła się odnaleźć, nie potrafiła być wolna. Jej życie od urodzenia ograniczało się do spełniania poleceń, od pewnego czasu pewnie też z sypianiem z gośćmi stacji by - wbrew pozorom - zyskać chwilę życia we względnej godności. Całe swoje krótkie życie była niewolnicą. To zostawiało swoje piętno, którego nie miała jak pozbyć się w ciągu pół godziny od opuszczenia Trouge.
- Red mi już zrobił - mruknęła w końcu, wskazując pusty kubek stojący na blacie przed rudowłosym mężczyzną. Ten przyglądał się im w milczeniu, z wyłączonym już omni-kluczem. - Chciałam tylko pomóc. Wiem o tym, że ja już nie... że nie muszę tego wszystkiego, ale nikt jeszcze nie zrobił dla mnie tyle, co wy. Chciałam pomóc.
Powtarzała się, nie zdając sobie z tego sprawy. Te wszystkie emocje, łączące się z nowo otrzymaną wolnością, sprawiały że zapomniała już o nieprzytomnej asari z wybitym barkiem, którą Hawk kazała jej budzić. Nie pamiętała w tej chwili o dwóch ochroniarzach, za których śmiercią stała. W jej drobnej dłoni nie było Predatora, tylko podwinięty brzeg granatowego rękawa, który ugniatała nieświadomie.
- Przykro mi - dodała jeszcze, nie tłumacząc, o co może jej chodzić. Ale było to dość oczywiste. Nie mogła mieć doświadczenia w składaniu kondolencji, bo wokół niej ludzie umierali na co dzień. Jej matka z pewnością nie była jedyną, której Ovesen postanowił się pozbyć tylko dlatego, że miał akurat taki kaprys.
Red wstał i wyciągnął paczkę papierosów w stronę Hawk, wysuwając jednego. Gdzieś w okolicy na pewno leżały inne, ale te mężczyzna miał pod ręką, więc tymi ją poczęstował. Podał też ogień, zakładając, że Jean nie ma swojego.
- Przeglądaliśmy oferty pracy na Horyzoncie. Nie ma ich zbyt wiele dla kogoś bez żadnych konkretnych umiejętności, ale Leah zgłosiła się na jakieś bezpłatne szkolenie. Trwa miesiąc, na ten miesiąc spokojnie wystarczą jej kredyty z Predatora. Łącznie z wynajęciem czegoś i kupieniem ubrań, czy coś.
- Dziękuję - westchnęła była concierge, nie dookreślając, czy mówi do Hawkins, czy do Stadtforda. Całkiem możliwe, że do nich obojga.
Pierwsza przyszła wiadomość z kokpitu.
Zaraz wylatujemy z systemu. Systemy obronne stacji nieaktywne, będziemy żyć. Na Horyzoncie będziemy za szesnaście godzin.
Nephiett odpisał chwilę później, niż Deuce.
Mam potwierdzenie odebrania kodów przez Anwyn. Kilka minut temu przesłała krótki vid, myślę, że powinna go Pani obejrzeć, tak jak obejrzało go całe Trouge. Załączam go. Trouge zostaje za nami, nie wracajmy tam więcej.
Wiadomość od Rivero była nieco dłuższa.
Kwatera jest zamknięta, ale nie zablokowana. Ale nikt mu nie przeszkadza, nikt nie wchodzi do środka. Nie pożegnaliśmy się z nim, bo w sumie ciężko było. Nie wiedzieliśmy jak. Każdy rozszedł się do siebie, czekaliśmy na Panią, sam nie wiem. Może łatwiej będzie przyjąć to do wiadomości, kiedy oddamy go rodzinie. Vinnet zamknęła mu oczy. Myślę, że ludzie potrzebują czasu, żeby dojść do siebie.
To, co napisała Vinnet, w miarę zgadzało się z wersją Q, choć chyba inaczej zrozumiała pytanie.
Nie, bo Mouse jest w środku. Nie wiedzieliśmy, gdzie indziej go położyć. Załodze nic nie jest, zdążyliśmy dotrzeć na pokład zanim ochrona zaczęła na nas polować. Leah, o ile mogę o niej pisać kiedy piszę o załodze, jest posiniaczona i wygłodzona, ale nie chciała iść pod kroplówkę, mówiła że ma tak od lat. Jeśli chodzi o kwestię psychiczną... wszyscy czujemy się tak samo. Pewnie tak samo, jak pani, więc nie ma sensu tłumaczyć. Czas leczy rany, nie tylko te w brzuchu.
Ps. Dwa tygodnie.
Odpowiedź od Naeema nie przychodziła długo. Hawkins miała czas przeczytać wszystkie pozostałe i zastanowić się nad ewentualną wiadomością zwrotną, a nawet czterema, zanim mężczyzna faktycznie zebrał się do jakiejś reakcji. Ta nie była jednak jakoś nadzwyczaj satysfakcjonująca.
Raport? Tak.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Mesa

5 sty 2017, o 16:04

Ani nie poprawiała Leah, ani nie próbowała jej uspokoić, widząc zmieszanie. Dziewczyna musiała sama oswoić się z nowym otoczeniem i tym, co działo się z jej życiem - a wszystko w swoim czasie. Nie dało się przyzwyczaić do takiej zmiany w ciągu godziny - była concierge będzie potrzebowała dni. Miesięcy. Może lat, jeśli spędziła na Trouge tak wiele czasu, choć w to Hawkins wątpiła. Ludzki umysł, jak ciało, szybko się adaptowało do nowych sytuacji.
Ekspres przestał pracować, kończąc nalewanie świeżo zaparzonej kawy, której zapach zaczął unosić się w powietrzu, rozchodząc po pomieszczeniu. Był przyjemny - prawie tak, jak zapach dymu tytoniowego, który poczuć miała za chwilę. Bez wahania przeszła o krok naprzód, odrywając się od blatu, by wyciągnąć z paczki jednego, wysuniętego papierosa. Wetknęła go sobie do ust i pozwoliła Stadtfordowi odpalić.
- Czemu? - spytała, gdy dotarło do niej pytanie, które zadała wcześniej Leah. Wraz z otwarciem jej ust, wydobył się z nich dym, po czym poszybował w kierunku sufitu. Hawkins złapała papierosa w dłonie i wróciła na miejsce, oparta o blat, skąd mogła ich dwójkę obserwować.
Jej rana? Nie wina Leah. Śmierć Mouse'a? Nic dla niej nie znaczył. Puste, grzecznościowe zwroty nie dawały żadnego efektu. Wątpiła, by cokolwiek było w stanie go dać, skoro nawet wyżycie się na umierającej asari jej tego nie dało.
Póki znieczulenie działało, jej zmęczenie zmieniło się w nieco lżejsze i przyjemniejsze - takie, które sprawiało, że z trudem podnosiło się na nogi po zagrzaniu gdzieś miejsca. Nie takie, przy którym miała ochotę przestać egzystować. Mentalne i fizyczne.
- Będziesz mieć do mnie kontakt, na wszelki wypadek - mruknęła, nie patrząc na niewolnicę. Czuła, że kiedyś była w podobnej sytuacji i takie znajomości, jakie obecnie miała dziewczyna, bardzo by jej się przydały. Ona jednak skończyła w Przymierzu.
Odczytała wszystkie wiadomości, po kolei. Po ostatniej zmarszczyła nieco brwi, albo dopiero zorientowała się, że to zrobiła. Spojrzała na Stadtforda, na Leah i skinęła im głową, zgarniając do ręki kubek z kawą.
- Pójdę do Mouse'a - pożegnała się, wychodząc z pomieszczenia. Papierosa wetknęła do ust, wolną ręką uruchamiając załączone nagranie, by obejrzeć je na korytarzu, nim trafi do odpowiedniej kwatery.
Wiedziała, czego ma się spodziewać. Wiedziała też, co tam zastanie - chłodnego, sinego trupa. Wiedziała, że zdążą dolecieć na Horyzont zanim jego organy wewnętrzne zaczną gnić. Pocieszała się tym, że nie zobaczy go w tej fazie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mesa

5 sty 2017, o 18:42

Dziewczyna zamarła, przez moment nie wiedząc, co odpowiedzieć. Pytanie z całą pewnością do konkretnych nie należało, nie wiedziała o co mogło czerwonowłosej chodzić. Zerknęła na Reda, ale ten zajęty był już papierosem, którego idąc śladem Hawkins właśnie odpalał i nie patrzył na byłą niewolnicę.
- Nie wiem? - odparła niepewnie, chyba nie do końca wiedząc na co odpowiada. - Bo cieszę się, że zostałam wam przydzielona?
Westchnęła i po chwili rozluźniła się, jakby dotarło do niej właśnie to, co mówili i Stadtford, i Hawk. Nie była niewolnicą, na tym pokładzie traktowano ją jak gościa. Biorąc pod uwagę, że Vinnet od początku czekała w ambulatorium, to Leah musiała dostać spodnie od Ryany. A może to był jeden z jej kombinezonów? Góry nie było widać, ukrywała ją sięgająca połowy uda bluza. Nogawki były podwinięte. Wyglądała jak pierwsza lepsza młoda kobieta, której nie chciało się przejmować strojem, wciągnęła więc na siebie cokolwiek. Jakby miała zaraz przykryć się kocem i spędzić resztę dnia pijąc kawę i oglądając vidy. I kto wie, może właśnie taki Stadtford miał dla niej plan na najbliższe kilkanaście godzin.
- Usiądę - stwierdziła i wróciła na swoje miejsce za stołem. Pożegnała się też z Hawkins, zaciskając dłonie na pustym już kubku po kawie i w milczeniu odprowadziła ją spojrzeniem, nie zatrzymując jej więcej.
Nagranie dołączone do wiadomości Nephietta nie było długie. Po uruchomieniu pojawiła się znajoma twarz Anwyn, choć nieco upiększona przez filtry kamery. Niewiele jednak poprawiała, bo jej urodzie nie dało się zbyt wiele zarzucić. Kadr obejmował ją od pasa w górę, ukazując elegancką, czarną suknię, którą miała na sobie. Na jej twarzy malował się smutek.
Są dni, które napawają nas radością, tak jak wczorajszy. Piękną ceremonię zaślubin i przyjęcie do naszego grona Julii świętowaliście z tą samą radością, co my sami. Taki dzień jednak teraz długo nie nastąpi. Mówię do was, goście i mieszkańcy Trouge, bo chcę, żebyście usłyszeli mnie wszyscy. Sven Ovesen nie żyje.
Zamilkła na moment, w którym z całą pewnością stacja zatrzymała się w szoku i niedowierzaniu. Czekała, aż ucichną okrzyki zdumienia i rozpaczy, które wydarły się z setek gardeł. Musiała z góry założyć, ile będą trwać, bo wpatrywała się w oko kamery przez kilkanaście sekund, by ze stoickim spokojem kontynuować.
Nie przeżył ataku, który miał miejsce w sali konferencyjnej dzisiejszego poranka. Walczyliśmy z raną postrzałową przez kilka godzin, niestety obrażenia były zbyt ciężkie, by dało się mu pomóc. Widząc, że odszedł, cztery z jego żon popełniły samobójstwo. Zostało nas sześć. Próbujemy wykazać siłę dla was i dla siebie nawzajem w tym ciężkim momencie. Próbujemy walczyć z bólem rozrywającym nas od środka.
Opuściła wzrok, przez chwilę patrząc w dół. Po kilku sekundach zastanowienia uniosła go z powrotem w obiektyw kamery.
Będziemy robić, co jesteśmy w stanie, by Trouge było tą samą przystanią, którą było do tej pory. Będziemy dla was tym samym, czym był dla was Sven, choć dorośnięcie do tego, co sobą reprezentował, leży daleko poza naszym zasięgiem. Chcemy tylko, żebyście wiedzieli, dlaczego na następną godzinę na Trouge zapadnie cisza i półmrok. To godzina żałoby dla wspaniałego człowieka, którego po tylu latach straciliśmy. On tę stację stworzył, sprawił, że jest taka, jaka jest i zasługuje na to, by oddać mu szacunek, który mu się należy.
Nagranie się skończyło, ekran zgasł. Przynajmniej w ten sposób Hawkins miała jakiś obraz tego, co ostatecznie wydarzyło się na stacji. Cała wina spadła na nią, ale nie zamierzała się tam więcej pojawić, a i Anwyn mogła wybrać gorsze wyjaśnienie. Co zrobiła z ochroną, która widziała, że nie do końca była to prawdziwa wersja zdarzeń - tego już nie mieli się dowiedzieć, chyba że postanowią wrócić.
Kwatera, w której mieszkał Mouse, nie była zablokowana. Chłopak leżał na swoim łóżku, z dłońmi wyprostowanymi wzdłuż ciała. Na nieobecnej twarzy wciąż błądził mu ten lekki uśmiech, z którym umarł. Nawet teraz, gdy przenieśli go z Trouge i Vinnet zamknęła mu oczy. A może tylko się jej tak wydawało. Obok chłopaka, na krześle, siedział Voodoo. Na dźwięk otwierających się drzwi poderwał zwieszoną głowę, ale z jego poparzonej twarzy trudno było wyczytać emocje.
- I tak miałem wychodzić - mruknął i powoli podniósł się, spoglądając na Mouse'a jeszcze jeden raz.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Mesa

5 sty 2017, o 19:47

Wypowiedź kobiety wywołała u Hawkins westchnięcie. Dobrze było przechadzać się przyjaznymi, znanymi sobie korytarzami. Nawet, jeśli kierowała się do Mouse'a i kajuty zmarłego. Widok żony Ovesena, którą widziała czterdzieści minut wcześniej, jeśli nie więcej lub mniej, sprawił, że znów myślała o stacji, którą bardzo starała się zapomnieć.
Nie czuła się specjalnie urażona lub ucieszona z wieści, które usłyszała. Anwyn kłamała dobrze - oby tylko wystarczająco. Ovesen miał wielu przyjaciół, większość osób musiała jednak wielbić go wyłącznie dlatego, że dalej chciała korzystać z dobroci, jakie oferował nim umarł. Wątpiła, by rzesze osób ruszyło teraz za nią w pogoń, bądź to planowało. Zastanawiała się, czy choćby jedna taka osoba się znajdzie.
Otworzenie się kajuty wyrwało ją z zamyślenia. Sprawiło, że jej myśli powróciły na inny tor - tak, Mouse. Chłopak leżał na swoim łóżku, ale nie wyglądał na pogrążonego we śnie. Jego klatka piersiowa nie unosiła się do góry w miarowym oddechu.
- Zostań. Wpadłam tylko na chwilę - odparła, powstrzymując Sykesa przed wstaniem i wyjściem. Rozejrzała się, zgarniając inne krzesło i dosuwając je do Tiberiusa. Opadła na nie, krzywiąc się lekko, choć dyskretnie - niby przeciwbólowe środki działały, ale mogła nie robić tego z takim impetem.
Milczała przez dłuższą chwilę, wpatrując się w twarz chłopaka, którego dość dobrze znała. Pamiętała, jak poleciła Rhamie dołączyć do niego i pracować razem - bo Volker nie był tak agresywnie nastawiony jak reszta. Ardat-Yakshi jednak była. Żałowała, że nie upolowała kogoś innego. Kogoś, kto od razu zauważyłby podstęp. A przynajmniej miałby większą na to szansę. Nie interesowała ją kobieta będąca drugą ofiarą asari. Ale leżący przed nimi chłopak sprawiał, że czuła w gardle gulę, a w sercu pustkę.
- Dopiero co dobijał się do naszych drzwi na Omedze. Mógł wybrać gorsze, mógł zginąć już wtedy - westchnęła cicho, na sekundę zapominając o kawie, której zapach non stop czuła. Zaciągnęła się, wypuszczając po chwili tytoniowy dym z płuc, przenosząc papierosa do ręki. - Jebać ardat-yakshi. Niedosłownie - mruknęła, niezbyt rozbawiona własnym żartem.
Siedziała na miejscu jeszcze dziesięć minut, uspokajając własne myśli, z czasem. Nie było to łatwe, ale działało. Prędzej czy później, jeśli Voodoo wyszedł najpierw, przeniosła spojrzenie na niego.
- Daj mi znać, jeśli ktoś jeszcze tu przyjdzie - rzuciła, luźno, nie wydając tego w formie rozkazu, bo nie widziała takiej potrzeby. Po tym wstała, z ociąganiem, rzucając ostatnie spojrzenie na twarz chłopaka. Dobrze, że zamknęli mu oczy. Inaczej wróciłaby wściekłość na asari.
Odwróciła się i, rzucając na ziemię niewygaszonego, choć dokończonego papierosa, przygniotła go podeszwą buta, kierując się do wyjścia. Po tym sprawdziła omni-klucz, po raz kolejny, ruszając wreszcie do kajuty Naeema.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mesa

5 sty 2017, o 20:57

Sykes zawahał się, ale ostatecznie nie wyszedł z kajuty, tylko opadł z powrotem na krzesło. Jego rany zagoiły się już, choć zdecydowanie dobrze by mu zrobiła rekonstrukcja skóry, przynajmniej na twarzy. Z czysto estetycznego punktu widzenia. Broda zaczynała powoli odrastać, więc może część oparzeń zniknie pod zarostem, ale cała reszta od razu rzucała się w oczy. Mężczyzna nie należał jednak do osób, na których robiłoby to wrażenie, raczej było mu wszystko jedno.
- Nigdy już nie tknę żadnej asari - mruknął, co zakładało, że już jakąś kiedyś w przeszłości tykał. Może nie miał zbyt dużego pojęcia o takich jak asari na Trouge, może sądził, że spotyka się je częściej. Tak czy inaczej zupełnie zgadzał się ze zdaniem swojej kapitan.
Milczał razem z Hawkins, patrząc to na chłopaka, to w podłogę. Na czerwonowłosą też podniósł wzrok ze dwa razy, ale na krótko, pewnie uważając, że zakłóci to jej chwilę żałoby. Jego kolano nerwowo poruszało się w górę i w dół.
- Byłem mu winien sto kredytów - mruknął. - Za jakiś głupi przegrany zakład. Nawet nie pamiętam o co. Jeszcze przedwczoraj wkurwiał mnie tak, że bym mu przyjebał za jedno zbędne słowo.
Westchnął. Dopiero gdy Hawk odezwała się znów, podniósł na nią zmęczone spojrzenie. Widać było po nim, że nawet jeśli miło spędził noc na stacji, to wcale nie był wypoczęty. Przydałoby mu się kilka godzin mocnego snu. Wzruszył ramionami.
- Tu co chwilę ktoś się plącze. Na początku siedziała z nim Ryana, potem Adams, potem się zrobiło tłoczno, potem leżał sam - spojrzał na chłopaka. Jego skóra była jeszcze bardziej szara, niż zazwyczaj, a policzki znacznie mocniej zapadnięte. I to się już nie miało zmienić. - Ja też nie będę tu przecież siedział do Horyzontu. Muszę wziąć prysznic.
Voodoo nie był strażnikiem ciała Mouse'a, po prostu siedział tu, bo tego potrzebował. A skoro nie był to rozkaz, to nie musiał go wypełniać, mógł zająć się sobą. Dla martwego chłopaka nie było różnicy w tym, czy ktoś przy nim siedział, czy nie, a dla załogi przebywanie w tej samej kajucie co on musiało być trudne.
Kajuta Rhamy była zablokowana, ale Hawk jako kapitan miała dostęp do wszystkich pomieszczeń na statku, niezależnie od tego, czy ktoś sobie tego życzył, czy nie. Mogła uszanować potrzebę prywatności swoich ludzi, jeśli uważała to za stosowne, ale do Naeema wchodziła już przedtem bez uprzedzenia. Wtedy poderwał się na łóżku, celując w nią z broni, którą trzymał pod poduszką, a potem wziął w swoje rozgrzane przez sen objęcia. Teraz też siedział na brzegu materaca, ale nie zareagował tak gwałtownie, jak za pierwszym razem.
Cała kajuta wyglądała inaczej. Jakby przeszedł przez nią huragan. Elementy pancerza porozrzucane były po podłodze, każdy w innym miejscu, razem z datapadami i kartkami papieru. Dwie z płytek danych były pęknięte, raczej nienadające się już do użytku. Żeby wejść do kajuty, Hawk musiała przekroczyć leżącą w wejściu czarną koszulkę. To nie pasowało do Naeema, do jego perfekcjonizmu i typowego dla niego pedantyzmu.
Sam mężczyzna był już po prysznicu, ale wyglądał, jakby dopiero wyszedł spod wody - pojedyncze krople z mokrych, niedokładnie wytartych włosów ściekały po boku jego twarzy i implancie. Nie zdążył się jeszcze ubrać do końca. Siedział w samych spodniach, z tubką medi-żelu zaciśniętą w dłoni i lśniącą warstwą specyfiku na ramieniu. Głowę miał podpartą na wolnej ręce i uniósł ją dopiero na dźwięk pierwszych kroków Hawkins, tak jakby fakt otwarcia drzwi nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Jakby liczył na to, że zajrzy do środka i sobie pójdzie.
- Mogłaś zapukać - mruknął. Na Trouge nietypowość jego głosu zanikała w generalnym hałasie. Tutaj cisza podkreślała ją dwa razy mocniej. Podniósł się z ciężkim westchnięciem i odrzucił tubkę na łóżko, obok pistoletu. - Daj mi się ubrać. Jak twój brzuch?

Wróć do „Wraith”