1 gru 2013, o 18:08
-Hmm, może żeby dać lepszy obraz sytuacji, zacznę od samego początku.- powiedziała Ananthe. Zrobiwszy sobie przerwę na chwilę by zastanowić się co może wyjawić a co nie, w szczególności by tworzyło spójną całość. Po chwili zapytała:- Zna pani sprawę Archanioła na Omedze?- nie czekając na odpowiedź zarysowała delikatnie obraz całej sytuacji- Trzy największe grupy najemnicze, zebrane w jednym miejscu, wraz z pokaźną ilością freelancerskiego mięsa armatniego, mające na muszce jednego snajpera. Generalnie chyba największe marnotrawstwo ludzi i sprzętu w dziejach. Ja miałam te szczęście, że trafiłam pod jurysdykcję najemników Zaćmienia wraz z ich, tutaj obecnym, przedstawicielem-skinęła głową w stronę Xirysa- Cóż streszczając całą sytuację do jednego zdania, tylko naszej dwójce i jeszcze pięciu innym najemnikom udało się dotrwać do końca tej akcji. Może pani to sprawdzić, o ile uda się wam dostać informacje o wypłatach Zaćmienia z ostatnich paru dni, albo kontaktując się z kimkolwiek z zamieszanych w tą sprawę. Może też o tym poświadczyć Paweł Dukaj, pracujący w Błękitnych Słońcach o ile uda się wam z nim skontaktować.- zrobiwszy sobie przerwę na oddech, pomodliła się do przodków by hanar miał łeb, a raczej splot nerwowy na miejscu i jej pomógł. Wypuściwszy powietrze kontynuowała- W każdym razie po misji skontaktował się ze mną obecny tu hanar chcący dostać się na Illlium. Nie miałam nić przeciwko, w szczególności że w trakcie misji okazał się osobą słowną i godną zaufania, a ja miałam ten sam cel podróży.. W trakcie lotu poznaliśmy się trochę bliżej i uczciwie powiem trochę wypiliśmy, w sensie ja wypiłam a mr. hanar zjadł mindfisha.... Sama pani wie, walka nie służy zawieraniu nowych znajomości, jednak jak ktoś uratuje Ci skórę parę razy, potem ty mu, to chce się poznać istotę która była gotowa tyle ryzykować dla nieznajomego....- starając się mówić płynnie i wyraźnie, Ananthe na bieżąco układała kolejne elementy historii- w szczególności gdy ten jest zdecydowanie kulturalny i przyjazny... no i płaci za całe paliwo. Sama pani wie, że koszt podróży między Omegą i Illium do najmniejszych nie należy. W każdym bądź razie, po paru godzinach rozeszliśmy się w miłej atmosferze i na lekkim rauszu, a także ustaliliśmy że zakwaterujemy się w tym samym hotelu. Cóż, gdy dolatywaliśmy do celu, okazało się że posiłek zakupiony przez hanara był niekoniecznie świeży, a co za tym idzie, zafundował mu paskudne rozstrojenie spektrum barw.... w takim stanie mało kto może się ruszyć, nie mówiąc o samoobronie. Po zadokowaniu, pomogłam wydostać się mu ze statku i zaczęłam holować w kierunku informacji turystycznej. Było to o tyle trudne, że wbiliśmy się w godziny szczytu i dodatkowo kac Xiysa się pogłębiał. Próbując przebić się przez dziki tłum, po chwili poczułam brak jego macek na moim ramieniu. Gdy się obróciłam, zobaczyłam jak ciągnie go za sobą jakiś rom w kierunku czekającego pojazdu. Ruszyłam za nim, po czym obezwładniwszy go odebrałam hanara. Nie raniłam jednak porywacza, w szczególności że w tym momencie ważniejsze dla mnie było dobro towarzysza. Bez sensu byłoby przecież porzucać towarzysza broni i całkiem fajnego faceta na pastwę jakichś imbecyli... A już dużo głupsze byłoby ranienie jakichś idiotów, skoro nawet mnie nie zaatakowali. Gdy wydostaliśmy się w końcu z tłumu, udało mi się zakupić, dzięki życzliwości tutejszej obsługi turystycznej lek dla pana Xirysa. Pomogłam mu z jego przyjęciem, po czym zaczęłam czekać aż na niego zadziała- mówiąc to wyciągnęła opakowanie po leku i położyła na stole- Potem wróciliśmy na statek, gdzie ponownie miałam nieprzyjemność spotkać się z romem. Tym razem próbował on odłączyć moduł sondy naprawczej. Cóż dostał od niej po palcach, a ja nie byłam zainteresowana w tym momencie krzywdzeniem jego osoby, choć miałam ku temu powody. Zabraliśmy z pokładu parę rzeczy, moje stoją tam- mówiąc to wskazała na niewielką walizkę stojącą w kącie- I pojechaliśmy do hotelu. Byłam trochę zaskoczona jego poziomem, ale jakby to powiedzieć, po ostatnich wydarzeniach sama miałam ochotę na odrobinę luksusu. Zresztą Xirys obiecał zająć się wszystkimi formalnościami, a bez sensu byłoby odmawiać tak przyjacielskiej propozycji. Reszta wyglądała mniej więcej tak jak to pani przedstawiono. Co do dowodów potwierdzających moje słowa, prosiłabym o chwilę, na ściągnięcie odpowiednich danych ze statku i prze konwertowanie zapisu z sensorów w moim wizjerze. Chwilę to potrwa,a choćbym chciała nie przyspieszę tego procesu.
Skończywszy chwilowo opowieść, Ananthe wyłączyła tymczasowo przekaz głosowy i uruchomiła omniklucz. Nawiązawszy szyfrowane połączenie z WI statku, zaczęła obróbkę odzyskanych plików, tak by dostosować je do nowej wersji wydarzeń. Wykorzystując znaczną moc obliczeniową terminalu kwantowego zainstalowanego na statku, quarianka bardzo skrupulatnie modyfikowała kolejno wszystkie warstwy nagrania. Usuwając niechciane elementy, sklejając porwane fragmenty i dodając zniekształcenia, odcięła się na chwilę od otoczenia. Biorąc pod uwagę techniki policyjne, Ananthe specjalnie zacierała ślad edycji i dbała by wszystkie poziomy możliwe do analizy pasma fali elektromagnetycznej pasowały co do nanoskeundy z rzeczywistością. Braki w wiedzy teoretycznej, maskowały lata praktyki jako informatyk, a także szerokie wykształcenie z zakresu załamywania światła i innych fal, jakie zdobyła na uczelni. Dodatkowo maksymalnie wykorzystywała moc obliczeniową całego statku, kombinezonu i własnego omniklucza. Nie bez znaczenia był również wkład WI statku. W międzyczasie w tle pobierały się raporty z Eboraccum oraz parę dodatkowych filtrów i programów, które jeszcze bardziej zwiększą wiarygodność jej wersji nagrania. W jednym z momentów, dodała też nie wyraźny ruch, na granicy pola widzenia, który można by zaliczyć jako podrzucenie jej noża. Skończywszy pracę i praktycznie idealnie zatarłszy wszelkie ślady zmian i edycji, poza tak oczywistymi jak zespolenie wszystkich odzyskanych fragmentów, wygenerowaniem wykazu plików, oraz sprawdzeniem sumy kontrolnej. Prze konwertowawszy jeszcze raport ze statku, na wersję możliwą do odczytu ponownie przejrzała całe nagranie dwukrotnie i sprawdziła wszystkimi dostępnymi sposobami czy jest adekwatne do oryginału. Głupio przecież byłoby wpaść na jakiejś pierdole, jak zapętlony ptak, czy drobna przerwa w falach o wysokiej częstotliwości. Naprawiwszy wszystkie wykryte błędy, usunęła ślady całego procesu, oprócz tych które miały prawo i rację bytu. Dla pewności nadpisała jeszcze wszystko ośmiokrotnie. Wyłączywszy połączenie ze statkiem powiedziała:
-Już. Naprawdę przepraszam że tyle to zajęło. Normalnie nie potrzebuje takich informacji, a odzyskanie ich okazało się dosyć problematyczne. Już je wysyłam. Może pani sprawdzić iż nie były one modyfikowane, jedynie wszystko zostało połączone w jedną spójną całość.
Przesławszy pliki czekała na reakcję asari. Nie było najmniejszych szans, by ta miała jakiekolwiek podejrzenia co do prawdziwości przesłanych materiałów, nawet jeśli będzie sprawdzał je specjalista. W sumie ten krótki materiał był jednym z największych osiągnięć technicznych Ananthe. Poza tym miała głęboką nadzieję iż Xirys nie wyrwie jej gruntu spod nóg. Jeśli jej pomoże, była gotowa zrobić dla niego wszystko, nawet zabić. Jakaś niewielka cząstka, stłumiona chwilowo przez strach i zmęczenie, zaczynała czuć głęboki pociąg do hanara, jednak była ona prawie nie zauważalna, przy innych uczuciach. W tym momencie najważniejsze było wyniesienie swojego tyłka w jednym kawałku.
Jeśli piszesz do mnie, używaj rodzaju męskiego, jeśli do Ananthe, rodzaju żeńskiego.
Theme postaci