Restauracja hotelowa "Azury". Tutaj miał na nią czekać. Frost, siedząc przy pustym, pozbawionym nawet kiczowatego wazonu z kwiatkami stoliku, siedział i siedział tak tu od dobrej godziny, a ustalona pora spotkania dawno nadeszła i przeminęła. Gdzie się mogła podziewać Olivia? Kiedy podczas odlotu z Korlus jego omni-klucz poinformował go o wiadomości od słodkiej panny Harvin, tętno mu podskoczyło, a potem, gdy czytał treść, już tylko przyspieszało. A więc jego mała śnieżka poczyniła postępy w sprawie ich problemu, kiedy on smażył się na Haestrom! Musiał przyznać, że z Cytadeli zdołała zrobić więcej, niż on mając do dyspozycji całą galaktykę. Daniel miał tego już chyba nigdy nie przeboleć.
Ale teraz jego entuzjazm powolutku, powolutku spadał, a on z kolei czuł w sobie coraz większą frustrację, kiedy po raz wtóry musiał odganiać się od frywolnie odzianej kelnerki asari, która nalegała, żeby coś zamówił. "Hotel" "Azura". Tja. "Hotel". Wszyscy wiedzieli, że temu miejscu bliżej jest do domu uciech, niż do hotelu. Dlaczego więc ta "stara znajoma" Olivii musiała wybrać spotkanie we właśnie takim miejscu? Jeśli to jakiś durny żart, to Frost da znać o swoim niezadowoleniu. Nie miał zamiaru szaleć i niszczyć, ale od tego czekania zaczynał go swędzieć palec, a myśli coraz częściej odbiegały do pistoletu M-6 Kat przytroczonego do pasa. Swój prom Daniel zostawił w bezpłatnym, niestrzeżonym doku, więc nie zdziwi się, jeśli za parę godzin będzie musiał użyć tej broni na dupkach, którzy będą chcieli włamać się do jego pojazdu. Zrobi to zresztą z przyjemnością.
A na razie czekał. Siedział i czekał na to, aż cokolwiek się zdarzy. Jeśli Olivia i ta jej psiapsiuła nie przyjdą szybko, to istnieje spora szansa, że zastaną go tu w stanie błogiego upojenia tutejszymi napojami.