Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pierwszy zamach nożem, mający na celu pokiereszowanie buźki najemnika przez Reda, nastąpił tuż po uderzeniu w pirata szarżą biotyczną przeciwnika. Stadtford zachwiał się przez ułamek sekundy, nieco oszołomiony, lecz wściekłość i buzująca w nim adrenalina wyraźnie nie pozwalała mu na poddanie się mimo odniesionych obrażeń. A szarża z pewnością sprawiła, że przez następne kilka dni nieopancerzony mężczyzna będzie czuć jej skutki.
Mimo wszystko, Dragonbite'owi nie udało się Reda obalić, więc ten, korzystając z będącego między nimi przez ułamek sekundy, małego dystansu, natychmiast dokończył to, co zamierzał, czyli cięcie. Możliwie robiący unik Nexaron byłby zbyt wolny - najpierw poczuł chłód ostrza dotykającego jego skóry na policzku. Dostrzegł kilka uciekających z jego powierzchni kropel krwi, których ilość rosła wraz z przesuwającym się nożem, niczym w zwolnionym tempie. Dopiero po chwili poczuł narastające pieczenie, które chwilę później zamieniło się w ognisty ból.
Rana była dość średniej głębokości, sięgająca od powierzchni oddalonej o około pięć centymetrów od oka, lecąca w dół, w kierunku ust, których sam skrawek nadszarpnęła. Powoli sączył się z niej ciemnoczerwony płyn, lecąc stróżkami
w dół poddany działaniu grawitacji, by w końcu z cichym pluśnięciem zakończyć swą wędrówkę pod postacią uderzającej w podłogę kropli.
Nie mogło to jednak powstrzymać będącego w trakcie walki najemnika. Pirat nie zdążyłby zrobić czegokolwiek, nawet jeśli coś mogłoby go uratować od działania biotyki przeciwnika - nóż z łatwością znalazł się w ręku Dragonbite'a, by jego ostrze, splamione krwią najemnika, chwilę później znalazło się między żebrami pirata.
Mógł minąć ułamek sekundy, nim Nexaron dostrzegł jakąkolwiek zmianę u zastygniętego na moment pirata. Dostrzegłszy czystą nienawiść w jego oczach, nie mógł zareagować dość szybko, nawet widząc ponownie niemal w spowolnionym tempie, jak sylwetkę przeciwnika omiata rosnąca, błękitna poświata, która niemalże eksplodowała w oczach Dragonbite'a w chwili, w której pirat wykonał ruch ręką.
Nexaron został gwałtownie poderwany z ziemi mocą tysiąca niutonów, która następnie cisnęła nim w dal, w stronę przeciwległego końca pomieszczenia. Jego lot nie trwał zbyt długo, a zwieńczony został bolesnym uderzeniem w ścianę, którego plecy najemnika szybko nie zapomną.
To, co zdarzyło się następne, mogło Dragonbite'a zaskoczyć - pirat, trzymając się za ranę w boku i lekko kulejąc na zranioną wcześniej nogę, rzucił się w kierunku drzwi. Drzwi, które, mimo zachęcająco palącego się panelu na nich, nie otworzyły się automatycznie po podbiegnięciu do nich. Red widocznie o tym wiedział już wcześniej - nawet nie próbował. Zamiast tego, chwycił wystającą część każdego ze skrzydeł i pociągnął w dwie różne strony. Mechanizm poddał się z oporem, lecz drzwi rozsunęły się na szerokość umożliwiającą przeciśnięcie się do środka zanim Nexaron zdążył podnieść się z ziemi. Sekundę później jego przeciwnik zniknął w mroku drugiego pomieszczenia.
Dragonbite nie miał zbyt wielkiego wyboru - żadnego innego wyjścia stąd nie było, poza permanentnie zablokowanymi drzwiami, które najpewniej prowadziły do korytarza poniżej serwisowego, którym poruszał się i dotarł tu wcześniej. Pomieszczenie, jakie rozświetlała jedynie łagodna, błękitna poświata nieznajomego pochodzenia, nie wyglądało zachęcająco, lecz mocno obolały i krwawiący najemnik musiał wiedzieć, iż pirat jest w tej chwili w takim samym stopniu ranny - i nie mógł pozwolić sobie na ryzyko, iż ten albo zbierze siły, albo skryje się gdzieś w mroku, poza polem widzenia Nexarona, by urządzić sobie zasadzkę.
W przejściu między dwoma skrzydłami drzwi, Nexaron dostrzegł sporej wielkości generator stojący na środku pomieszczenia, emitujący ów błękitną poświatę. Pokój był sporej wielkości, nieco owalny, z ów urządzeniem w środku. Kuliste przedmioty umieszczone na ścianach, do których podpięte były walające się wszędzie kable, z tej odległości wyglądały już na znacznie większe - Nex mógł oszacować, że są co najmniej kilka razy większe niż człowiek, a miał na porównanie swoją dwumetrową sylwetkę.
Pirat stał na środku - oparty jak gdyby nigdy nic o obudowę generatora, stał tyłem do Dragonbite'a i wyraźnie rozmawiał... do siebie? Nexaron nie mógł być pewien, czy rzeczywiście widzi uruchomiony omni-klucz na ręce pirata, a jego mamrotanie nie zostało w należyty sposób wzmocnione przez rozmiary czy "umeblowanie" tej hali.
Dragonbite mógł zdążyć jedynie przejść przez te drzwi, nim jego przeciwnik zorientował się, że nie jest sam. Red odwrócił się w jego stronę, pozwalając, by większość detali jego twarzy pozostała zakryta cieniem, co w tym oświetleniu nie było trudne do osiągnięcia. Mimo wszystko, Nexaron mógł idealnie dostrzec ten szyderczy uśmiech, pojawiający się z chwilą zrobienia pierwszych dwóch kroków w przód przez najemnika.
Pierwszym co usłyszał był złowieszczy, mechaniczny odgłos pracujących przyrządów. Kątem oka zlustrował swoje otoczenie po lewej i prawej, jednakże żadnych zmian nie dostrzegł - dopiero gdy zamierzał spojrzeć ku górze, gwałtownie zleciał i wylądował przed nim dron - jeden z owych kulistych przedmiotów, ogromny i, co najgorsze, aktywny. Szybko przesłonił Nexaronowi widok pirata stojącego na środku pomieszczenia.
Nim mężczyzna zdążył zareagować, do jego uszu dotarły kolejne, komputerowo generowane
odgłosy, połączone z nieustannym, jak gdyby nerwowym zmienianiem struktury formującej się powłoki. Jak gdyby latający przed nim kolos dokonywał stosownych obliczeń pomocnych przy wytypowaniu ścieżki postępowania w sprawie stojącego naprzeciw człowieka.
Widocznie zdecydował się szybko - dron rozbłysł czerwoną poświatą, wydając z siebie odgłos przypominający wycie, oraz rozsuwając panele po lewej i prawej stronie swojej postaci. Tuż przed Nexaronem pojawiły się miniaturowe akceleratory masy, skierowane w stronę najemnika w formie wyraźnego i jednoznacznego gestu.
-
Jeszcze jedna rzecz się przydaje, jeśli chodzi o przetrwanie - zabrzmiał głos z komunikatora, dobiegający jak gdyby dziwnie z daleka, co mogło świadczyć o tym, że w tym pomieszczeniu już nie było tak bogato z systemami komunikacji na statku. Być może nie było na to potrzeby. -
Wsparcie.
Dron wciąż "przyglądał się" Nexaronowi, poruszając działkami tak, jak gdyby śledził nimi sylwetkę najemnika, gotów oddać strzał w każdy punkt. Dragonbite odniósł wrażenie, że takie działka mimo wszystko nie były przystosowane do strzelania do ludzi, a przynajmniej nie z tak małej odległości jak teraz, w zamkniętym pomieszczeniu na pokładzie statku. Mimo wszystko lepiej byłoby nie ryzykować, że piraci mogą okazać się na tyle szaleni, by podjąć "wyzwanie" w razie, gdyby coś im się nie spodobało.
-
Które właśnie zyskałeś, Dragonbite - dokończył spokojnym tonem głos z komunikatora, a, jak gdyby sprawiła to osoba wypowiadająca te słowa, dron zawieszony w przestrzeni przed Nexaronem zmienił swą barwę na pomarańczową chowając jednocześnie działka. Ignorując najemnika już w zupełności, wystrzelił ponownie w górę, zajmując swe miejsce obok dwóch innych, pod które również podpięte były kable i mocowania. Dragonbite mógł naliczyć się nieco ponad dziesięciu takich dronów, jakie cudem mieściły się na ścianach tego pomieszczenia, które i tak wyglądało dość imponująco jak na umieszczone na fregacie. To, co dostrzegł po drugiej stronie tej hali to kolejne przejście; znacznie większe - być może nieprzeznaczone dla człowieka.
Parsknięcie śmiechem skutecznie mogło odwrócić uwagę od lustrowania okolicy. Stojący na środku Red, wciąż jedną ręką ściskający ranę, z której wydobywała się krew, nie wyglądał na bardziej zdrowego psychicznie niż zwykle. W takiej sytuacji powinien biec po pomoc, tamować krwotok lub też przejmować się w większym stopniu niż teraz faktem wbitego przed momentem noża między żebra. Mimo wszystko, uśmiechał się do Dragonbite'a, a chwilę później celował też w niego palcem drugiej ręki.
-
Podobasz mi się. Trzeba cię poprawić w kilku miejscach, ale oblecisz - rzucił z nutą ironii do najemnika, odklejając się od pokrywy generatora, o którą był przez ten czas oparty, i powoli ruszając w kierunku Nexarona, tym razem bez widocznych, złych zamiarów.