Żołnierze, nauczeni, by korzystać z każdej nadarzającej się okazji, na ten moment niezbyt przejmowali się faktycznymi szkodami, jakie będą w stanie zadać uciekinierce. Wystarczyło więc, by wychyliła się choćby nieznacznie, by w jej kierunku posłana została kolejna seria - tym razem faktycznie skierowana dla niej, nie zaś dla podłoża gdzieś w jej okolicach. I choć seria zbyt celną nie była - trudno było o takiej mówić, gdy Chinka kryta była niemal całkowicie przez ścianę - to i tak wystarczyła, by sięgnąć tarcz dziewczyny i ich nagłym rozjaśnieniem przypomnieć, że wbrew aktualnym wymianom uprzejmości, to już nie jest zabawa.
Jidong znała więc położenie jednego z żołnierzy - póki co zmierzał w zastawioną przez nią pułapkę - zaś o poczynaniach kolejnego przekonała się ledwie chwilę później. Chcąc znów się przemieścić i zwiększyć nieco dystans dzielący ją od przeciwników, nieopatrznie wystawiła się na kolejny ogień. Tym razem jednak szczęście jej sprzyjało - seria osmaliła ulicę koło jej stóp i ściany mijanych budynków, nie zadrasnąwszy jednak tarcz. Wszystko dzięki temu, że wciąż była szybka - niezmęczona jeszcze i z odpowiednią dawką napędzającej ją adrenaliny we krwi. Z pewnością stan ten nie będzie trwał wiecznie, warto więc było korzystać z niego, nim wreszcie opadnie z sił. Wykorzystać więc - ale na co? Walkę czy może dalszą ucieczkę?
Dając sobie chwilę na złapanie oddechu za kolejną ścianą, Jidong nie mogła przeoczyć zamieszania, jakie miało miejsce tam, gdzie musiał stacjonować niewidziany dotąd pojazd. Dzielił ją od niego wprawdzie znaczny już kawałek, mimo to trudno było nie słyszeć charakterystycznych pokrzykiwań i brzmienia zdejmowanego z zaczepów sprzętu. Najwyraźniej pojazd rzeczywiście nie przywiózł tu tylko trójki żołnierzy, a pozostali, zaalarmowani strzałami, zamierzali wreszcie wziąć się do roboty.