Szło mu na tyle sprawnie, że nie musiał w zasadzie się nad tym specjalnie skupiać, jednakowoż nie chciał przypadkiem zamiast skórki od ziemniaka odkroić sobie palca.
- Wytrzymam i ufam twoim zdolnościom. – uśmiechnął się przelotnie wracając do ziemniaków, a potem i kolejnych warzyw, które już wcześniej mu wskazała. – Staraj się nie zwracać uwagi na protesty mojego żołądka.
Być może Iris tego nie słyszała, ale Diego wyraźnie czuł jak z każdą chwilą kiszki przewracają mu się coraz bardziej. Powinien zdecydowanie zjeść coś wczoraj wieczorem albo chociaż dzisiaj rano, bo zapachy, które powoli zaczęły wkradać się w jego nozdrza tylko potęgowały to uczucie.
Poważnie w pierwszym momencie na wspomnienie o koszuli na twarzy Diego pojawił się ten jakże wymowny wraz twarzy, ale Iris zdecydowanie za szybko wszystko sprostowała, aby mógł jakkolwiek do tego nawiązać. Zaśmiał się jedynie rozpinając guziki.
- Ty wiesz, że to nie jest głupi pomysł. – powiedział odkładając nóż i powoli, jakby z przekąsem zaczął rozbierać się w kierunku do niej. Doskonale wiedział, że nie będzie zwracała na niego uwagi, ale jakoś nie mógł się powstrzymać. Chociaż wcale nie należało zakładać z góry jakiegoś scenariusza, bo zaraz go znów czymś zaskoczy. Z prowokacyjnym uśmiechem na twarzy i w rytm muzyki, która grała tylko w jego głowie wyciągnął rękę z jednego rękawa, potem odwrócił się i wyciągnął z drugiego. Odłożył koszulę przewieszając ją przez krzesło. – Poza tym, mówisz tak jakbyś jeszcze nie widziała mnie bez koszuli.
Podszedł obok i podniósł pokrywkę wkładając niemal głowę do środka próbując wyniuchać trochę aromatu. Tak, wiedział, że tym wcale nie pomaga, ale jakoś strasznie do to bawiło. Odwrócił się i objął ją od tyłu przyglądając się jak jej ręce sprawnie dodają kolejne składniki.
- Deser? – udał przez chwilę zamyślenie. – Wciąż chodzi za mną to ciasto, z tym, że trzeba będzie długo czekać, znów się brudzić i tak dalej. Nie masz jakiś lodów, śmietany i truskawek?